Uwarunkowania oraz niezamierzone konsekwencje postępu w
Transkrypt
Uwarunkowania oraz niezamierzone konsekwencje postępu w
Uwarunkowania oraz niezamierzone konsekwencje postępu w hodowli zwierząt Jan Kotwica Instytut Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności, Polskiej Akademii Nauk, Olsztyn Energia jest tym co zarówno gospodarkę jak i każde indywidualne życie czyni aktywnym. Czyli dostarczenie energii warunkuje pracę, myślenie, tworzenie, zabawę. Zatem potrzeba dostarczenia energii jest konieczna i nadrzędna w stosunku do wszystkich innych naszych pragnień. Energię tę czerpiemy z pokarmu i im jest on bardziej kaloryczny i pełnowartościowy, tym bardziej pożądany z punktu widzenia tak rozumianych potrzeb. Tak patrząc, pokarm pochodzenia zwierzęcego będzie wyżej ceniony niż pokarm roślinny. Zatem rozwój wysokointensywnej hodowli zwierząt jest jak najbardziej zasadny z punktu widzenia etycznej powinności likwidacji nie tylko niedożywienia ale i wzrastających potrzeb coraz liczniejszej populacji, szczególnie dzieci. Nieczęsto przy tym pamiętamy, że pokolenia powojenne w Polsce są pierwszymi, które na masową skalę, nie doświadczało głodu lub chociaż niedożywienia. I jakkolwiek szacuje się, że na świecie ciągle około 1 mld ludzi głoduje, to jednak nie należy zapominać, że stan likwidacji głodu, w historii nawet najbogatszych krajów, ma miejsce od bardzo niedawna. Zapewne i wśród nas są osoby, które chociaż z opowiadań wiedzą, że w okresie tzw. przednówka, niedostatek żywności był szczególnie dotkliwy i możliwe, że posty w tym okresie, były próbą uczynienia wyboru z konieczności. Były one nadaniem rangi wyboru temu co przynosił los. Energia pochodząca z pożywienia jest więc kluczowa dla wielu dalszych rozważań dotyczących jakości życia. Ja wyszedłem od tego hasła, gdyż jest ono dobrym pretekstem do namysłu: • co z marzeń o postępie, a w tym o likwidacji głodu, sprzed kilkudziesięciu lat udało się osiągnąć, • czy jako ludzkość, tylko sukcesy zanotowaliśmy na tej drodze. Niech więc oprócz wykładów, będących ilustracją postępu w wybranych obszarach badań, znajdzie się miejsce na takie refleksje. Rozważę te kwestie w oparciu o następujące zagadnienia: o Aspekt humanitarny; likwidacja głodu, 2 o Aspekt ekonomiczny intensyfikacji hodowli, o Emocjonalny stosunek do zwierząt, o Wpływ intensywnej hodowli na środowisko, o Przedmiotowe traktowanie zwierząt. Szczegółowe przykłady korespondujące z tymi zagadnieniami i komentarze do nich zostaną przedstawione podczas wykładu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w bardzo ogólnym sensie, obrazy podczas wykładu są dopełnieniem przekazu słownego albo też słowa są tylko komentarzem do obrazów. Mój wykład jest tą drugą wersją, stąd też, jak PP Słuchacze zauważą, niemożliwy byłby zapis takiej narracji. Dlatego poniższe słowa są próbą skłonienia do ogólniejszej refleksji na temat intensyfikacji hodowli zwierząt poprzez selekcję jako formę inżynierii genetycznej. Nie pytając o opinie naszych zwierząt gospodarskich, przyjęliśmy, że są one tylko przewodami pokarmowymi, które chcą być ciągle napełniane i jedynie na czas jakiś stan ten jest przerywany okresem godowym. Okresem w którym nawet jedzenie staje się mniej ważne. Mamy zatem w przypadku zwierząt przykład czystej biologiczności – najeść się, bo to warunkuje przetrwanie jednostki i rozmnażać się, bo to zapewnia przetrwanie gatunku. Ważność zaspokojenia tych dwu potrzeb podkreślona jest zjawiskiem dominanty, tj. zredukowaniem wszystkich innych potrzeb niemal do zera. Najważniejszym jest więc wypełnić przewód pokarmowy i okazać partnerowi seksualnemu gotowość do zbliżenia. Zatem w świecie zwierzęcia jest swoista szczęśliwość tylko chwili obecnej a zachowanie w niej jest wyznaczane przez popędy, zaprogramowane w starych filogenetycznie obszarach mózgowia. W tym miejscu zasadna jest krótka dygresja. Omawiając te zachowania zwierząt wpadamy w pułapkę, gdyż nie mamy podstaw aby czuć się zbyt odmienni więc też i niewiele lepsi. Ponieważ w hierarchii motywów człowieka, współczesna psychologia wyróżnia: • potrzeby pierwotne, tj. potrzebę zaspokojenia snu, głodu i potrzeb seksualnych. W takiej właśnie kolejności. Stąd też jednym z przejawów dystansowania się człowieka od zachowań zwierzęcych w dalekiej przeszłości, było wielodniowe czuwanie, jeszcze i teraz 3 obecne w nocnych czuwaniach przy okazji ważnych wydarzeń religijnych. Przejawem takim były także długotrwałe posty, zwykle na przednówku, oraz wstrzemięźliwość seksualna, jeszcze ciągle występująca w niektórych religiach pod postacią celibatu. Zachowania te były wyznacznikami człowieczeństwa, wyróżniającymi dawnego człowieka często na tyle, aby uznać go świętym. W zachowaniu takim wolna wola (zlokalizowana anatomicznie w korze mózgowej) była w stanie przezwyciężyć biologiczną pierwotność zachowań, zlokalizowaną w starszych strukturach mózgowia. • Dopiero po zaspokojeniu potrzeb pierwotnych jest miejsce na potrzeby wtórne tj. na postępowanie wyznaczane przez uczucia wyższe jak przyjaźń, miłość, poświęcenie. Jest miejsce na działalność w sferze kultury, nauki lub sztuki, a także na moralność. Gdyż rozwijanie tego rodzaju potrzeb nie jest możliwe w warunkach głodu, braku poczucia bezpieczeństwa, ciągłego poniżenia, braku nadziei itp. Historia uczy, że moralność jest luksusem z którego korzysta się tylko w normalnych czasach, natomiast nie obejmuje ona upodlonego i zagłodzonego człowieka. Lektura „Opowiadań kołymskich” Warłama Szałamowa nie pozostawia wątpliwości co do poprawności tych poglądów: „ktokolwiek uważa, że można się zachowywać inaczej, ten nigdy nie dotknął prawdziwego dna życia; ten nigdy nie konał w świecie bez bohaterów”. Można wierzyć Autorowi tych słów – pracował w łagrach Kołymy przez 17 lat. Wracając do przewodniego tematu, jeśli więc wyselekcjonowaliśmy np. u świń ich skłonność do apetytu ponad miarę, to zrozumiałe, że w następnej kolejności chcielibyśmy aby tłuszcz lub ich mięśnie przyrastały w pożądanych przez nas miejscach. Nawet chcielibyśmy wskazać świni te miejsca. Takie wskazówki można przekazać zwierzęciu jedynie na drodze genetycznej manipulacji. Manipulacji bezpośredniej, czyli wykorzystującej techniki inżynierii genetycznej, lub na drodze selekcji genetycznej. Gdyż selekcja jakiejś cechy to jest także manipulacja genetyczna. Bo wybór czyli selekcja jednej cechy sprawia, że pomniejszona zostaje szansa ujawnienia się innej cechy. Wynika to z teorii o samolubnym genie Richarda Dawkinsa. W myśl tej teorii pojedynczy organizm 4 jest zredukowany do opakowania przenoszącego geny gatunkowe, które w organizmie tym wypełniają program w genach zakodowany. Przypomnieć należy, że gen to tyle co przepis na białko. To instrukcja na syntezę białka w komórce. Najczęściej białka enzymu kierującego ściśle określonym procesem w organizmie, lub białka regulującego inny gen. Czyli gen realizując swój program, będzie uszczuplał możliwości ekspresji innego genu. Stąd też rozprzestrzenienie się jednej lub kilku cech pożądanych z punktu widzenia kierunku użytkowania zwierzęcia, ograniczy szanse ujawnienia się innych cech. Przy czym, te nieujawnione cechy (o czym nie wiemy na pewno) mogą okazać się ważne lub nawet bardzo ważne dla utrzymania stanu homeostazy, a więc stanu zdrowia zwierzęcia. Bo zdrowie to harmonia często sprzecznych żywiołów, które są w organizmie By zilustrować ten problem można za przykład przyjąć ilość energii, którą zwierzę ma w swoim organizmie do dyspozycji. W uproszczeniu można założyć, że posiadana energia jest skierowana na: • potrzeby bytowe utrzymujące stan homeostazy w organizmie, wyrażający się zdrowiem • produkcję (mięśni, tłuszczu, mleka, wełny itp.) • rozród (szczególnie obciążający wysokowydajne samice) Czyli selekcja nakierowana na większą mleczność lub na przyrosty mięśni, w konsekwencji pomniejsza szanse zabezpieczenia, na niezbędnym poziomie, potrzeb bytowych zwierzęcia co może zaważyć na jego przyszłym zdrowiu oraz powiększy się prawdopodobieństwo wystąpienia zakłóceń w rozrodzie. Stąd już blisko do uprawnionej konkluzji, że większość problemów z którymi mamy do czynienia w intensywnej hodowli, to cena za postęp osiągnięty w dążeniu do ekspresji cech, które wcześniej uznaliśmy za ważne. Możliwe nawet, że wysokowydajne zwierzę zostało tak zmienione, iż szereg wcześniejszych przystosowań biologicznych, zapewniających homeostazę organizmu, zostało bezpowrotnie rozregulowanych i utraconych. Jeśli więc przedstawiona argumentacja jest poprawna to doszliśmy w niej do punktu, który być może ułatwi pełniejsze zrozumienie nowych problemów wysokointensywnej hodowli. Możliwie także, iż pozwoli to wyzbyć się złudzeń, że kiedyś problemy te definitywnie rozwiążemy. Raczej 5 należy sądzić, że raz zachwiana homeostaza organizmu, taką już pozostanie na wiele lat. Może i na zawsze. Zmienne będą jedynie symptomy, przy pomocy których zwierzę będzie nam to ujawniać. A przy tym kto jeszcze ma chęć by pomyśleć, że zwierzęta mogą mieć swoje preferencje inne od naszych. Że zwierzęta tak jak my, mogą czuć - mogą odczuwać ból, mogą cierpieć, ale również ich życie może być przyjemne, mogą odczuwać radość. Że mogą pamiętać minione zdarzenia i z radością lub przerażeniem oczekiwać zdarzeń przyszłych. Że można im przypisać choć namiastkę naszego – ludzkiego odczuwania. Sądzę, że uprawnia do takiego myślenia obserwacja zwierząt w czasie ostatniej podróży a także obserwacja każdej zwierzęcej matki i elementarna wrażliwość. Wrażliwość, niestety, zwykle nie tych, którzy są na co dzień ze zwierzętami ale naszego ludzkiego sumienia – poetów. „Bo poeta przeczuwa więcej niż wie mądry” jak zauważył J. Iwaszkiewicz i jak wyraził to poniżej Sergiusz Jesienin Zgrzybiała, zęby wypadły Zwojami lata na rogach Bił ją poganiacz zajadły Goniąc po polnych rozłogach Gwar życia sercu niemiły Gdzieś w kącie chroboczą myszy O białonogim cielęciu Żałosne przeżuwa myśli Zabrali matce syna Nietrwałe radości pierwsze Na drągu gdzieś pod osiną Skóra się miota na wietrze... Smutno i tęsknie, żałośnie Ku ziemi rogi się skłonią Śnią jej się białe zarośla Trawą szumiące zagony tłum. Seweryn Pollak I jeszcze Józef Czechowicz ...wagon czerwone więzienie krów zatkał okienka pyskami cieląt ryk żalem kipi ryk i znów maszyny ciszę mielą worki na rampie pachną paszą wieś jest na chwilę jakże nęci ale nie ma wilgotnego szmeru traw u pęcin białe lampy słodko noc gaszą a koła których osiem 6 dobrze wy wiecie gdzie rzeźnia im hamulcom przyczepom osiom droga też nie bezbrzeżna dlaczego deski przepojone smarem przestały być kwitnącymi sosnami dlatego i ceglany dom stacja towarowa z żelaznym dźwigarem nie zmiłuje się nad nocą i krowami krowy na zabicie są Warto także w tym kontekście zwrócić uwagę na jeszcze jeden wątek. Obecny punkt w którym znalazło się życie, jest efektem trwających miliony lat, przypadkowych - losowych zdarzeń oraz selekcji najkorzystniejszych rozwiązań do aktualnych warunków. Przypadkowe mutacje były czymś na podobieństwo elementów zgromadzonych w magazynie, po które biologia sięgała, dopasowując je do tworzonych przez siebie form Życia. Natomiast działanie człowieka, głównie w zakresie biotechnologii i bioinżynierii, jest efektem świadomego wyboru, który z natury nas ogranicza. Bowiem nasz wybór redukuje możliwości do tej jedynej, spośród wielu innych, które są efektem zdarzeń losowych. Nasz wybór jest zatem wyręczaniem losu, a to winno budzić wątpliwości, czy konsekwencje naszych decyzji wpasują się bezkonfliktowo w całą strukturę świata. Jeśli jednak konsekwencje tych decyzji nie będą obojętne dla ekosystemu jakim jest życie na ziemi, to jak szeroki jest margines tolerancji dla naszych błędów. Wiele priorytetowych zadań obecnej nauki, jest niestety usuwaniem skutków wcześniejszych zastosowań osiągnięć naukowych. Wprowadzając osiągnięcia nauki do praktycznego zastosowania wierzyliśmy, że są postępem, tak jak DDT, dwuetylostilbestrol, polichlorowane dwufenyle, monokulturowe uprawy, wiele leków etc., a z obecnej perspektywy patrząc na następstwa spowodowane przez nie uznajemy, że stają się one przestrogą i apelem o więcej pokory w poprawianiu świata. Tym bardziej, że są to doświadczenia zgromadzone zaledwie w czasie życia jednego - dwóch pokoleń. Stwierdzenie, że zmiany społeczne powodują zmiany w biologii było do niedawna ogromnym uproszczeniem a może nawet nadużyciem. Obecnie jednak, kiedy najbardziej rozwinięte kraje w swój program dalszego rozwoju wpisują intensyfikowanie badań i zastosowań biotechnologii, 7 wcześniejsze stwierdzenie zaczyna być prawdziwe. Wszak to społeczne zapotrzebowanie, rzeczywiste lub zmanipulowane przez politykę, media, reklamę itp., może zacząć wyznaczać zakres ingerencji w biologię, a to powinno być czerwonym światłem, zapalonym myślącym ludziom. Równocześnie jednak pamiętać trzeba, że każda próba wprowadzenia postępu, nowości czy chociaż usprawnienia, zawiera element ryzyka. Jest to zawsze zmierzenie się z nieznanym, któreśmy nie do końca poznali, lub skutków czego nie do końca przewidzieliśmy. Ponadto ci poszukujący, zazwyczaj odważniejsi, są w mniejszości. Stąd wszystkiemu co nowe, zwykle towarzyszy sceptycyzm i powiększanie obaw. I nieważne, czy była to kiedyś wyprawa do sąsiedniego plemienia, sąsiedniej wioski czy wyprawa Kolumba za widnokres. Dlatego chyba już tak zawsze będzie, że ryzyko niepowodzenia jest ceną którą płacimy za to, co w potocznym rozumieniu nazywamy postępem, a co może wystarczyłoby nazwać zmianą. Równocześnie jednak naszym możliwościom działania nie towarzyszy pokora; nie towarzyszy chęć do samoograniczenia. Robimy to, co można zrobić aktualnie, albo czego jeszcze nie zrobiono. To jest częste wyjaśnienie przyczyn naszej działalności, wynikające z faktu, że żyjemy w społeczeństwie, w którym sama zmiana stanowi wartość. Bo obiecuje odmianę; chociaż równie często jedynie potęguje chaos. Z kolei brak zmian, grozi posądzeniem o brak działania, o zastój, a nawet o konserwatyzm. Zatem jakkolwiek zmiana jest pożądanym poszukiwaniem nowych możliwości, to jednak ważne jest jak kształtują się w naszym życiu proporcje zmian do stabilizacji dającej prawdziwe uczucie bezpieczeństwa. Można jednak uznać, że przeważające poczucie niepewności a nawet zagrożenia w naszym codziennym życiu, wskazują raczej, że doświadczamy nadmiaru zmian. To sprawia, że nie można się przyzwyczaić do otoczenia, bo ono się ciągle zmienia. Nie można się przyzwyczaić do sprzętu, bo firmy gwarantują wytwarzanie części zamiennych jedynie przez okres 3-6 lat, skazując nas potem na zakup nowych urządzeń. Utwór muzyczny będący 2-3 tygodnie na liście przebojów jest już stary i osłuchany. Jest wyeksploatowany. Zarówno sprzęt jak i oprogramowanie komputerowe już w momencie zakupu jest lekko przestarzałe a po 2-3 latach użytkowania jest już bezużyteczne. Przykłady te można mnożyć bardzo długo. 8 Ilustracją zapotrzebowania na zmianę jest też masowy rozwój turystyki. Chcemy zobaczyć jak najwięcej nowego. Łapczywie rozglądamy się na boki i do przodu, zamiast w głąb. Zadowalamy się poczuciem, że widzieliśmy, zamiast spytać czy zrozumieliśmy. Można więc powtórzyć za wybitnym pisarzem, że nasz świat wielokrotnie umiera za naszego życia, nie zostawiając nam wielu stałych punktów oparcia. Te stałe punkty są najczęściej już tylko w naszej pamięci. Są zapamiętaniem świata który odszedł, z naszymi przedmiotami, z ludźmi, z naszym minionym czasem. A ponieważ zapamiętanie jest bardzo osobistym i indywidualnym doznaniem, toteż dodatkowo pogłębia to stan naszego osamotnienia. „I nie masz już nic trwałego na świecie poza tęsknotą za trwałością” mówił Edward Stachura. To w tym sensie Zygmunt Bauman dzieli współczesnych ludzi na pielgrzymów i turystów. Wędrują jedni i drudzy. Przy czym pielgrzymi są świadomi celu i drogi, którą chcą podążać. Którą chcą dojść do celu. Natomiast turyście wystarcza samo przemieszczanie się z miejsca na miejsce, bez konieczności posiadania pewności, gdzie znajdzie się jutro. Bez przywiązania do miejsca i bez odpowiedzialności za otoczenie. Wszak ono nie jest jego. Nie do niego należy. Jednakże z tego miejsca można wyprowadzić zupełnie inne rozumowanie. W przeciwieństwie do kultur Wschodu, kultura europejska, stymulowana myślą starożytną, podjęła trud podważenia podstaw swojego spokoju ducha. Humanizm, będący od czasów Renesansu siłą napędową naszej kultury, z powodu późniejszych zachowań Europejczyków (niewolnictwo, eksterminacja Indian, kolonializm, Holocaust, gułagi) a także obecnych zagrożeń nuklearnych, ekologicznych czy innych katastrof moralnych i duchowych, okazał się mitem. Następnie wielkie zwątpienia metafizyczne Nietschego, Marksa i Freunda ujawniły ciemne strony kierujące działaniem ludzi, co zostało pogłębione przez socjobiologię Wilsona i teorię egoizmu naszych genów Dawkinsa. Wcześniej jeszcze rozpoczął się proces zachwiania dotychczasowych form religijności i jego wpływu na kształt społecznego życia. Te i szereg innych przyczyn złożyło się na obecny stan świadomości, charakteryzujący się rozczarowaniem wobec naszej kultury. I chociaż obecnie wiemy coraz więcej, to równie duże problemy mamy ze rozumieniem całości. Ponieważ dotychczasowy postęp w rozumieniu świata był możliwy, dzięki stosowaniu zasady „dziel naukę na małe elementy i ten 9 wydzielony fragment zrozum”. W nadziei, że kiedyś te poznane, choć rozproszone, elementy uda się złożyć w sensowną całość. Ale równocześnie coraz częściej uzmysławiamy sobie, że wiedząc więcej, wcale nie jesteśmy mądrzejsi. Bo mimo iż nauka niewiarygodnie poszerzyła nasze rozumienie świata, to równocześnie tak jak przed wiekami jest bezradna wobec tajemnic i pytań wyrażonych przez starożytnych mędrców, co ilustruje jej i naszą ułomność. Możliwe, że w tym miejscu pozostaje już tylko sztuka jako sposób nazwania i opowiedzenia świata. Pozostaje poezja i świat metafor oraz dźwięków zdolnych wyrazić nasze uczucia, emocje, niepokoje, niedookreślone doznania. Zatem konkluzja tego tekstu może różna, zależnie od osobistych doświadczeń i przemyśleń. Z jednej strony można mieć naiwną nadzieję, że rzeczywista lub niepełna ocena własnych możliwości osądu świata, zachęci być może człowieka by dopełnienia odpowiedzi na swoje pytania i wątpliwości poszukiwał w świecie sztuki. Lub szerzej, w świecie kultury. Bo, na szczęście, ani nauka nie jest jedynym narzędziem opisu świata, ani też dążenie do zysku nie musi być jedynym kryterium motywującym człowieka do działania. Nawet jeśli szereg danych z technokratycznie zorientowanych kręgów dowodzi, że to ostatnie założenie jest bliskie naiwności.