Będę walczył! Przygoda na Euroringu

Transkrypt

Będę walczył! Przygoda na Euroringu
466
sport / jwrc
sport / jwrc
467
Po wizycie w Suzuki Motor Sport i teście na Euroringu usiedliśmy z Michałem Kościuszko, by opowiedział
o sobie, o swoich startach i planach. Warto przypomnieć, że w sezonie 2008 wraz ze swoim pilotem
Maciejem Szczepaniakiem, wygrali rajd do mistrzostw świata i w dwóch eliminacjach zajęli trzecie miejsce,
więc przy odrobinie szczęścia mogli sięgnąć nawet po najwyższe laury w JWRC, ale pech chciał inaczej.
Będę walczył!
Michał Kościuszko
Przygoda na Euroringu
KF: Co sprawiło, że zainteresowałeś się sportem samochodowym, jaki był przebieg twojej kariery zawodniczej?
Michał: Zainteresowanie przyszło
naturalnie, ponieważ w domu odkąd
pamiętam sport motorowy był na
porządku dziennym. Oczywiście
wszystko zaczęło się od mojego taty;
jako mały chłopiec jeździłem z nim na
Suzuki Swift S1600 i Grupa N
Ruszamy Swiftem Grupy N siedząc obok Michała. Obraz zaczyna wibrować, a pasażerowi coraz
trudniej wpatrywać się w jakikolwiek punkt. Hamowanie, redukcja, skręt i pełen gaz. Trzy, cztery, długa prosta i moment wytchnienia od przeciążeń na zakrętach. Lewy, prawy i nawrót.
Michał z namaszczeniem zaciąga
ręczny, a przednionapędówka
z rozkoszą się temu poddaje.
Świat wiruje… Teraz zmiana,
siadamy za kierownicę. Skrzynia
biegów jest identyczna z seryjną,
zatem jej obsługa nie sprawia
trudności. Hamulce wymagają
stosunkowo dużej i zdecydowanej
siły, by auto stanęło dęba.
W pełni hydrauliczne, wyczynowe
zawieszenie Proflex pozwala na
znacznie więcej niż w samochodzie seryjnym. Auto z nieskrępowaną radością pokonuje kolejne
wiraże „jak po szynach”, a zadane przez niewprawnych kierowców „ciosy” znoszą metalowe
sprzęgło i wzmocnione półosie.
130 KM w ważącym niewiele
ponad tonę pojeździe daje odczuć
nieposkromioną energię drzemiącą pod maską, którą de facto
w pełni wykorzystywał jedynie
Michał Kościuszko.
Przesiadka do Swifta S1600. Już
na sam widok auta czujemy respekt. Przytulone do ziemi nadwozie wygląda jak przyczajone
zwierzę, które aż prosi się o wysokie obroty płynące niczym
strumień energii atomowej z reaktora jądrowego. Po pierwszych
metrach czuć, że Swift S1600
nie wybacza opieszałości w zbijaniu biegów: jeśli niedostatecznie
mocno uderza się w dźwignię, po
chwili okazuje się za późno na
prawidłową redukcję. Zmiana
przełożenia następuje poprzez
popychanie lub pociągnięcie
dźwigni, co odpowiada redukcji
lub włączeniu wyższego biegu;
sprzęgła używa się tylko na starcie. Auto nie sposób prowadzić
spokojnie – samo zachęca do
agresywnego stylu jazdy dźwiękiem wysokoobrotowego silnika
i niesłychanym „klejeniem się” do
asfaltu. Na suchym i świetnie
wyprofilowanym torze Swift
S1600, może być konkurencją
nawet dla samochodów klasy N4
o większej mocy, napędzie na
cztery koła i większej masie.
zacząłem startować w rajdach, początkowo A-grupową Renault
Megane, potem Skodą Felicją kit-car. W 2005 roku otrzymałem propozycję z Suzuki Motor Poland i zasiadłem za kierownicą Suzuki Ignis
Super 1600, a w następnym sezonie
przesiadłem się do Swifta S1600.
KF: Jaki wpływ na twoją psychikę
miał fakt, że (jako jedyny
polski zawodnik) wygrałeś rajd
WRC?
Michał: Dla mnie to jest ogromna
motywacja. W moim przypadku nie
ma mowy o paraliżującym strachu
przed, czy w trakcie rajdu. Chcę wygrywać i moim celem są zwycięstwa.
Osiągnięcie z rajdu Sardynii udowodniło przede wszystkim mnie, ale także wielu innym osobom, że jestem
szybki i potrafię utrzymać zawrotne
tempo. Nie zastanawiam się nad
presją, tylko robie swoje. Teraz moja
pozycja w JWRC umocniła się i ta
wygrana dała mi wiele możliwości.
KF: Awansowałeś do roli kierowcy fabrycznego Suzuki, jakie
są dalsze plany rozwoju, o czym
marzysz?
Michał: Chciałbym powalczyć o zdobycie tytułu Mistrza Świata JWRC,
choć zdaję sobie sprawę, że będzie
to trudne. Myślę, że wicemistrzostwo będzie bardzo dobrym i realnym rezultatem. Za wcześnie jest
w te chwili by mówić o planach
na przyszły rok. Oczywiście daleko
na horyzoncie są starty w fabrycznym zespole WRC. Tymczasem
chciałbym kontynuować współpracę
z Suzuki, m.in. dlatego, że producent ten ma przecież w ofercie
auto w specyfikacji WRC.
wyścigi górskie i rajdy. Kiedyś co
prawda wolałem grać w piłkę nożną,
ale z czasem zainteresowanie rywalizacją samochodową – właściwie
dzięki tacie – zdominowało moje życie. Najpierw chciałem się ścigać w
wyścigach, potem w rajdach, ale tata początkowo nie bardzo dopuszczał
myśli, że będę to robił zawodowo; po
prostu wiedział z czym się to wiąże i
jakich wyrzeczeń wymaga. W wieku
15 lat zdobyłem Mistrzostwo Polski
w kartingu w najmocniejszej klasie
125cc, a potem przyszedł czas na
zdobycie licencji rajdowej. Wkrótce
KF: Co jest najsilniejszym Twoim
atutem za kierownicą i co musisz
jeszcze poprawić?
Michał: Gdybym stwierdził, że
wszystko potrafię, to byłby to ostatni moment mojej kariery. Cały czas
kierowca rajdowy powinien się uczyć,
rozwijać, słuchać innych; oczywiście
powinien też znać swoją wartość, ale
starać się iść do przodu ze swoimi
umiejętnościami oraz zdobywać tak
cenne w tym sporcie doświadczenie.
KF: Czy miałeś okazję wypróbować Suzuki SX4 WRC? Jak oce-
niasz szansę bratniego teamu na
nawiązanie równorzędnej walki
z Citroenem, Fordem i Subaru?
Michał: Nie miałem okazji jeździć SX4
WRC, ale mam nadzieję, że będę miał
niedługo taką możliwość. Szanse?
Myślę, że Suzuki jest bardzo dobrym
zespołem, który cały czas pracuje
nad poprawą osiągów. Przecież spory sztab ludzi pracuje nad tym, żeby
to auto było konkurencyjne wobec
innych producentów i znając ich - na
pewno się łatwo nie poddadzą.
Dobrym przykładem jest samochód
S1600, który także na początku nie
wygrywał, ale został tak dopracowany, że teraz święci triumfy.
KF: Co byś radził młodym chłopakom (lub ich ojcom) marzącym o karierze rajdowca, bądź
ściganta?
Michał: Żeby zostać kierowcą rajdowym, czy wyścigowym trzeba mieć
na początku swoje własne zaplecze
finansowe, ponieważ ten sport jest
bardzo drogi. Może to być jakiś
sponsor rodzinny, lub zaprzyjaźniona
firma. Poza tym potrzebne jest sto
procent determinacji, talent, kondycja psychiczna i fizyczna oraz chęć do
pracy i poświęcenie. Jeśli są te elementy, to jest też szansa na osiągnięcie sukcesu.
KF: A co Ty poświęciłeś?
Michał: Ja? Całe swoje życie. Oprócz
rajdów co prawda studiuję i pomagam w prowadzeniu firmy mojemu
ojcu, ale są to zajęcia drugoplanowe.
Jestem maksymalnie skoncentrowany na sporcie. Gdybym się nie ścigał,
chciałbym zapewne pójść na jakąś
zagraniczną uczelnię i poświęcić się
pracy w firmie.
KF: Czym się interesujesz poza
sportem? Co Cię relaksuje?
Michał: Moim hobby jest DJing;
bardzo lubię grać jako DJ w zaprzyjaźnionych klubach, ale najwięcej
miksuję w domu dla przyjaciół. Zainwestowałem w profesjonalny sprzęt
i staram się to robić dobrze. Odstresowuję się też na skuterze
wodnym, gram w squash. Bardzo
lubię rywalizować i jeśli mam taką
możliwość, staram się konkurować
na każdym polu.
Rozmawiała: Katarzyna Frendl

Podobne dokumenty