zastęp - Gniazdo
Transkrypt
zastęp - Gniazdo
w numerze: ZASTĘP Dobry wodzirej to śmiały wodzirej. Z miną pokerzysty i w białych rękawiczkach? To nie w tej bajce! Gest, mimika i żywe, otwarte usposobienie to cechy dobrego wodzireja. Choć białe rękawiczki też się przydadzą. 4 5 Na obozie 6 DROGOWSKAZ Więcej szczęścia jest w dawaniu! ZASTĘP Autorytet, czyli jak rodzi się zastępowy. Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może działać bez zastępu. 7 Odpowiedzialność to moje drugie imię. 8 GRA Zgraj się z gwiazdami Obserwowanie nieba przywiodło niejedną cywilizację do sukcesu, ale i do upadku. Zobacz, co w sobie kryją gwiazdy. Naucz zastęp obserwacji nieba. 8 10 Gry puszczańskie, czyli o tym jak się zapuszczać w puszczę. Każda okazja jest dobra, żeby ćwiczyć swoje zmysły. Nawet banalną wędrówkę przez miasto można wykorzystać do rozwijania swojej spostrzegawczości. 11 12 13 14 15 16 17 18 TECHNIKI Deszcz? A jednak się pali! 19 Impregnacja? Rewelacja! Nie musisz chodzić w przemoczonych butach. Parasol też będzie zbędny podczas górskich wędrówek. Zaimpregnuj ekwipunek, a deszcz przestanie być udręką. ZASTĘP 14. Drużyna ze Szczebrzeszyna? To się może zdarzyć! Daj innym szansę skautowania. Podziel się swoją przygodą i przyjaźnią. Wyjeżdżając na biwak, obóz, czy choćby zbiórkę, pamiętaj o zabraniu foldera, „Gniazda” czy kalendarza. Mogą się przydać. 20 21 HISTORIA Głos o jutrzenkę swobody Boski wiatr, czyli jak pogoda uratowała Japonię Przypadki czy cuda. Historia nierzadko zależy od zbiegów okoliczności i zaskakujących wydarzeń, których zupełnie nie można przewidzieć. Przejrzyj karty historii, a sam znajdziesz wiele takich zdarzeń. RECENZJA W świecie mężczyzn Czyli coś, czego grzeczne dziewczynki pojąć nie mogą. A może to tylko stereotypy? EUROPA Dobre jedzenie na obozie… to cała sztuka Artykuł, dzięki któremu dowiemy się wielu ciekawych spraw związanych z gotowaniem, od dawna stosowanych u naszych braci skautów z Belgii, od których otrzymaliśmy ten tekst. PRZYRODA W teren marsz! „Nie jesteśmy klubem, ani szkółką niedzielną, ale szkołą – puszczaństwa.” Dzik jest dziki… Nie taki dzik straszny, jak mówią jego ślady… Chyba że pomyli się jego tropy z żubrem, tygrysem albo nosorożcem. Aby uniknąć pomyłek, lepiej przeczytaj dalej. 22 ŚWIĘTY Wszechstronny patron 24 Gorzkie doświadczenia? Nie na naszej ZZZ! TECHNIKI Halo! Czy to słońce czy księżyc? Co się wyłoni zza chmur? 25 Park w muzeum 26 To, co pumy lubią najbardziej… 23 RELACJA Kawaleria czeka Jeśli nie jesteś w Stowarzyszeniu Unikatowe, jedyne w swoim rodzaju, absolutnie ekstremalnie harcerskie Gniazdo, może być także Twoje. Jeżeli chcesz otrzymać pocztą 4 najbliższe numery oraz wspomóc nasze Stowarzyszenie, prosimy o wpłacenie zwyczajnej, prościutkiej cegiełki w cenie min. 50 zł na konto 31 1500 1777 1217 7007 7790 0000 z dopiskiem „cegiełka”. • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • gniazdo Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • Redaktor techniczny: Franek Czachorowski ([email protected]) ul. Kossaka 48; 20-358 Lublin tel. 0 601 939 700 Skład i opracowanie graficzne: Ewa Bogdan, Franek Czachorowski, Karol Czachorowski, Piotr Jurga, Sebastian Kot, Darek Pietrzak, Paweł Sowa, Gosia Sobich Zdjęcie na okładce: Piotr Stachurski Plakaty na stronie 2 i 28: Karol Czachorowski Korekta: Joanna Przypolska, Anna Giszczak-Dobek gniazdo 34 | czerwiec 2007 Do powstania numeru przyczynili się: Ania Godlewska – Radom ak c ji Druk: „GRAFIS” Wydawnictwo i Poligrafia tel. (22) 758 15 01 re d Sekretarz redakcji: Maciek Bazylko ([email protected]) ul. Władysława Jagiełły 6/73, 20-281 Lublin tel. 0 505 329 479 Strona internetowa: http://www.gniazdo.fse.pl [email protected] Nakład: 1200 egzemplarzy h Wydane przy wsparciu Komisji Euro- A rc pejskiej. Komisja Europejska nie ponosi odpowiedzialności za treść ani sposób jej wykorzystania. tro n Redaktor prowadzący: Małgorzata Sobich ([email protected]) Al. Solidarności 161/152; 00-877 Warszawa tel. 0 608 473 322 Redaktor działu List: Piotr Synowiec – Kraków Redaktor działu Zastęp: Paweł Lochyński – Wrocław Redaktor działu Drogowskaz: Joanna Maj – Wrocław Redaktor działu Europa: Bartek Bodziechowski – Włoszczowa Redaktor działu Historia: Paweł Świątkowski – Wrocław Redaktor działu Techniki: Paweł Czuba – Lublin Redaktor działu Święty: Ewelina Tulibacka – Wrocław Redaktor działu Gra: Rafał Czajkowski – Warszawa Redaktor działu Recenzja: Błażej Marzoch – Warszawa Redaktor działu Zastęp: Mateusz Golianek – Rawa Maz. Redaktor działu Reklama: Karol Czachorowski – Lublin Redaktor działu Relacje: Ewa Tchórzewska – Warszawa Marcin Kuczaj – Wrocław pa Rada programowa: Rada Naczelna SHK-Z FSE anio ł b Ga l rie - 3 zastęp Dobry wodzirej to śmiały wodzirej. MAREK MYSŁEK ĆW. Sanitariusz Bobra z 1. Drużyny Wrocławskiej św. Franciszka z Asyżu. Umiejętność dyrygowania i nieco pewności siebie. P odczas ogniska jest najważniejszą osobą. Przygotowuje całość, rozpoczyna i kończy śpiew, musi myśleć o doborze piosenek i pląsów, ale i odpowiedniej kolejności przedstawień i skeczy. Tym samym musi się liczyć z tym, że wina za nieudane spotkanie zawsze spada na niego. Wodzirej, bo o nim mowa, odpowiada także za śpiew podczas marszu, Mszy św. czy zbiórki. W białych rękawiczkach. Wodzirej wyczuwa rytm wędrówki, prowadzi wystukiwanie taktu i podsuwa odpowiednie piosenki. Wszystko, aby umilać atmosferę i marsz podczas pieszej wę- ny, z różnych przyczyn był bardzo dziurawy. Gdy przyszła kolej na mój zastęp Bóbr, wyszedłem na środek razem z moim harcerskim bratem – Grześkiem i zaczęliśmy improwizować. Zmienialiśmy głosy i prowadziliśmy dialog, w którym znalazły się także cytaty z różnych skeczy. Zdecydowaną większość stanowiły jednak nasze, zupełnie spontaniczne, żarty. Następnie na scenę weszła reszta zastępu i razem odegraliśmy świetną improwizowaną scenkę, która zebrała burzę braw i jeszcze dzisiaj wspominana jest w drużynie. To oczywiście także pokazało, że jesteśmy zgranym zastępem i rozumiemy się bez słów. Warto ćwiczyć tego typu rzeczy na zbiórkach, czy spotkać się od czasu do czasu bez mundurów, żeby się bardziej zakolegować i zgrać. To wszystko powinno wyjść z inicjatywy wodzireja. Z miną pokerzysty i w białych rękawiczkach? To nie w tej bajce! Gest, mimika i żywe, otwarte usposobienie to cechy dobrego wodzireja. Choć białe rękawiczki też się przydadzą. drówki. Do jego niezliczonych obowiązków należy również dobór pieśni i dyrygowanie podczas Mszy św. czy czuwania. Podczas zbiórek jest w stałej gotowości, by nauczyć zastęp nowego pląsu, przerywnika, okrzyku czy piosenki. Każdy wodzirej chcący godnie sprawować swoją funkcję, musi znać wiele pląsów i zabaw ogniskowych. Dlatego osoba pełniąca tę funkcję powinna być obeznana w harcerskim repertuarze, zawsze mieć przy sobie śpiewnik i znać dużą liczbę piosenek. Oczywiście wodzirej powinien zachęcać i mobilizować zastęp do śpiewu. Bardzo ważne jest dyrygowanie i wybijanie rytmu. Pamiętaj – by zastęp mógł odnosić sukcesy, wszyscy muszą się w pełni angażować. Dotyczy to również ekspresji. Sztuka improwizacji. Jest naprawdę bardzo przydatna zarówno w życiu codziennym, jak w harcerskim. Trochę boję się przyznać, ale sam jako wodzirej bardzo często podczas różnych ognisk improwizowałem i nigdy nikt nie narzekał, a zwykle reakcje słuchaczy były bardzo pozytywne. Pamiętam, jak podczas ostatniego obozu, w Kliczkowie, nasz program na ognisko z 2. DW, za który byłem odpowiedzial- 4 Akcja: Improwizacja. Gorąco polecam Wam grę, która jest odpowiednia na każde ognisko. Zabawa w „Radio” nauczy wszystkich spontaniczności i improwizacji. Wybierz spośród publiczności pięć lub sześć osób i poproś, by ustawiły się w szeregu. Klepnięcie w ramię, uruchamia „radio”, czyli osoba włącza się i zaczyna śpiewać piosenkę. Następnym klepnięciem wyłączasz ją i w ten sam sposób uruchamiasz inną osobę. Jeśli „radio” nie zacznie śpiewać w ciągu 3 sekund od klepnięcia – osoba odpada. Piosenki nie mogą się powtarzać. Wygrywa osoba, która przetrwa najdłużej. Zmysł improwizacji pomoże także w wymyślaniu nowych pląsów. Możesz zamienić tekst istniejących już przerywników lub spróbować ułożyć własne słowa i gesty, a potem wszystko połączyć melodią jakiegoś szlagieru. INSTRUKCJA DLA POCZĄTKUJĄCYCH WODZIREJÓW: Pamiętaj, że atmosfera na ogniskach powinna się zmieniać. Zaplanuj kolejność skeczy tak, aby po wesołych skeczach i pląsach łagodnie przejść do scen spokojniejszych (teatr cieni, żywe obrazy, pantomima), a zakończyć scenką ewangeliczną i w całkowitym wyciszeniu i zadumie wysłuchać rozważań kończących ognisko. Nie bój się, gdy występujesz przed całą drużyną. Niepowodzenie staraj się obrócić w żart. Do tremy należy się przyzwyczaić. Każde kolejne ognisko przygotujesz lepiej. Naucz się improwizować. Scenki tego typu są bardzo ciekawe. Warto spróbować! Pamiętaj! Wodzirej jest podczas ogniska najważniejszy. Nie pozwól sobie przeszkadzać. Panuj nad publicznością i aktorami. Planuj ognisko wcześniej i trzymaj się ustalonego scenariusza. Naucz się kilku podstawowych piosenek oraz pląsów. Poznaj ulubione pląsy i piosenki swojego zastępu. Poszukaj zapomnianych śpiewników przewodniczek i wędrowników, a na pewno znajdziesz coś wartego uwagi. NIEZBĘDNY SPRZĘT: - śpiewnik, - książka z grami i zabawami oraz pląsami, - instrumenty muzyczne (np. grzechotki, bębenek), - białe rękawiczki do dyrygowania, - kurtyna zastępu, - skrzynia z kostiumami, rekwizytami i różnymi pomocami do ekspresji. Wodzirej ZBIÓRKA organizuje ćwiczenia - zabawy z zakresu ekspresji wybiera piosenki dyryguje podczas śpiewu uczy zastęp nowych piosenek z zastępem wymyśla okrzyki WYJAZD prowadzi ogniska wymyśla skecze i scenki tworzy prograhm ogniska dyryguje podczas Mszy św. i ognisk gniazdo 34 | czerwiec 2007 fot. archiwum FSE obozie zastęp Karibu ANNA ROSTKOWSKA eszcze kilka kartek z kalendarza i wyjedziemy na Zastępowa Wilka z 2. Drużyny Puławskiej obozy. Pomimo że przygotowania do tego wydaśw. Joanny d’Arc. rzenia trwają już od początku roku, myślę, że ostatUczennica III klasy gimnazjum. ni okres jest wyjątkowo intensywny. A może znajdziemy chwilę, żeby zastanowić się, jak możemy spędzić na obozie dzień zastępu. Oto przed Wami kilka pomysłów. Obóz jest czasem wyjątkowym, każdy jego dzień powinien być wypełniony przyjaźnią, miłością i oczywiście radością. Wiadomo, najwięcej radości daje wspólne działanie. Głównym wydarzeniem dnia będzie wielki bieg sprawnościowy. Będzie świetną rozgrzewką przed olimpiadą sportową, a przy okazji poprawi naszą kondycję fizyczną. Myślę, że nieznajomość terenu uczyni bieg jeszcze ciekawszym i podsunie nam pomysły na nowe konkurencje. Będzie też okazją do bliższego poznania okolic obozu. Kochamy z zastępem sport, więc bieg na pewno sprawi nam wiele radości. Po pełnym wrażeń i wysiłku przedpołudniu, przychodzi czas na obiad. Dla urozmaicenia przygotujemy go nie w obozie, ale na kuchni zrobionej specjalnie na tę okazję, w jakimś bezpiecznym miejscu poza obozem. Zanim zajmiemy się posiłkiem, trzeba będzie wykonać prostą, ale jednocześnie nadającą się do gotowania kuchnię. Z tym nie powinno być większych problemów. Po obiedzie nie wolno zapomnieć o sjeście. Popołudnie chciałabym poświęcić na zajęcia z ekspresji. Jest to dobra okazja na przećwiczenie przedstawienia na ognisko drużyny z mieszkańcami. Zwykle na obozie nie ma na to zbyt wiele czasu, a w taki dzień zastępu można sobie na to pozwolić. No i tak zbliżymy się ku wieczorowi. Taki dzień nie może zakończyć się inaczej jak tylko ogniskiem! Bo co innego, jak nie wspólny śpiew i zabawy, łączy nas najbardziej. J ALEKSANDRA WOLSKA TROP. Zastępowa Albatrosa z 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica III klasy gimnazjum. zastęp Na lanując dzień dla zastępu na obozie trzeba pamiętać, że Pniezależnie od tego, co będziemy robić, najważniejszy jest duch harcerski i siostrzana jedność. Osobiście, dzień z moim zastępem chciałabym spędzić poza obozem, by przeznaczyć ten czas na zajęcia topograficzne. Harcerka powinna doskonale orientować się w terenie i nigdy nie powinna się gubić. Jak wiadomo, nawet najlepszym zdarza się zabłądzić. :) Zawsze warto poświęcić trochę czasu na chodzenie z mapą, szczególnie kiedy nadarza się okazja pobytu na nieznanym jeszcze terenie. Jak już zbadamy okolicę obozu wzdłuż i wszerz, poszukamy idealnego miejsca na szałas. Oczywiście, nie za daleko od obozowiska naszego zastępu. Szałas musi być z prawdziwego zdarzenia. Przede wszystkim trzeba będzie się mocno postarać, żeby nie był widoczny dla innych osób. Będziemy mogły tam chodzić, np. żeby przećwiczyć przedstawienie. Najważniejsze, żeby było w nim i dookoła niego przytulnie i miło. Myślę, że nie będziemy z tym miały żadnego problemu. Makramy ze sznurka czy inne plecionki z trawy to nasza specjalność. Przy okazji będziemy mogły nauczyć się nowych splotów. W tym celu już zaczęłam rozglądać się za jakąś książką na ten temat. Po obiedzie, ponieważ oczywiście posiłek to podstawa, będzie sjesta, podczas której dziewczyny będą mogły na bieżąco uzupełnić kroniki czy też najprościej w świecie uciąć sobie drzemkę. Wieczór jak najbardziej harcerski, tzn. przy ognisku. Nasze ulubione zabawy i piosenki. Tego dnia, jak i każdego innego, nie możemy zapomnieć o Tym, dzięki któremu możemy być razem na tym obozie i w rękach którego jest każda chwila naszego życia. A najlepszym czasem na modlitwę jest cichy wieczór, dlatego wtedy właśnie zrobimy Apel Ewangeliczny. Myślę, że jeszcze długo po nim będziemy rozmawiać, tak jak zwykle, o tym, co możemy robić, aby wzrastać w wierze i miłości do Boga. Po tym pięknym czasie, zakończonym ogniskiem i wspólną modlitwą, nadejdzie pora snu. Czas, kiedy każda ma okazję wyciągnąć wnioski ze wspólnych zajęć. KAMILA POSTURZYŃSKA zień zastępu będzie inny niż wszystkie pozostałe dni Zastępowa Słowika obozu, ponieważ będziemy mogły wszystko zaplanować z 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. same. Ja i mój zastęp zaczniemy ten dzień od porannej węUczennica III klasy gimnazjum. drówki w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego miejsca. Może będzie to stary, zaniedbany cmentarz albo jakiś pomnik, a może ogromne drzewo, np. jakaś stara wierzba o rozłożystych konarach, na których będzie można posiedzieć. Myślę, że nie będzie z tym problemu, w końcu takich miejsc jest bardzo wiele. Jak już tam dotrzemy, trzeba będzie to miejsce upamiętnić. Najlepszy będzie szkic panoramiczny, nietypowe zdjęcie z obozu. Później trzeba będzie coś przekąsić. Jakiś prosty obiadek przygotowany na polowej kuchni. Oczywiście sjesta nad rzeczką, a jak nie będzie rzeczki, to na łące, żeby nabrać sił na dalsze zajęcia. Po odpoczynku zajmiemy się tropieniem i obserwacją zwierząt. A na koniec, zanim wrócimy do obozu, nauczymy się kilku nowych gier. Wieczorem nauczymy się nowej piosenki i zrobimy sobie materace z darów lasu. A kiedy już się ściemni, położymy się na naszych leśnych materacach, gdzieś niedaleko namiotu i będziemy obserwować gwiazdy. I tak zaśniemy i obudzimy się rano. D gniazdo 34 | czerwiec 2007 5 drogowskaz Więcej szczęścia jest w dawaniu! JOANNA MAJ SAM. Drużynowa 2. Drużyny Wrocławskiej św. Klary. Studentka polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim. „Jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata.” P o liturgii słowa rozpoczyna się przygotowanie darów. Ofiarowanie może mieć charakter procesjonalny. Przyniesienie m.in. chleba, wina i wody symbolizuje składanie na ołtarzu tego, co powszednie, niezbędne do codziennego życia, podstawowe, wyraża także zaangażowanie wiernych w liturgię. Jeżeli nie jest wykonywany śpiew i kapłan wypowiada na głos nad darami słowa: „Błogosławiony jesteś, Panie Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich /wino, które jest owocem winnego krzewu i pracy rąk ludzkich, Tobie go/je przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia /aby stało się dla nas napojem duchowym”, zgromadzeni odpowiadają: „Błogosławiony jesteś, Boże, teraz i na wieki”. Gest obmycia rąk przez kapłana wyraża chęć czystego i owocnego sprawowania ofiary. Zaangażować zastęp: Dary – do ołtarza można zanieść wszystko, co z serca chcecie ofiarować, jednakże nie mogą być to dary symboliczne, wszystko musi mieć swój cel i funkcję, dlaczego nie miałyby być to kwiaty (do wystroju ołtarza), czy też namiot (który po Eucharystii otrzyma któryś z zastępów), jednak tak niekonwencjonalny komplet warto opatrzyć komentarzem. Komentarz – nie za każdym razem procesji z darami musi towarzyszyć śpiew, napiszcie krótkie wyjaśnienie, dlaczego niesiecie w darze chleb, wino, podziękujcie za to, co otrzymane z rąk Pana. Śpiew – wodzirej ma zawsze pod ręką zestaw pieśni na przygotowanie darów. „Ofiaruję Tobie, Panie mój” śpiewane po raz setny przestaje mieć wymowny charakter. Własna bielizna kielichowa, np. z wyhaftowanymi symbolami FSE. „[...] rozdzielano według potrzeby.” 6 O Liturgii Eucharystycznej część 1 (przygotowanie darów, Modlitwa Eucharystyczna), czyli poznaj i zaangażuj zastęp. Dz 4, 35 b Mt 28, 20 b „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” Dz 20, 35 b Wraz z chlebem i winem przynosimy na Eucharystię dary, które mają być wykorzystane na potrzeby wspólnoty, przeznaczone na rzecz potrzebujących. Dobra materialne składane podczas przygotowania darów wyrażają ducha miłości bliźniego, a także współodpowiedzialność za Kościół. Zwyczaj ten nosi miano kolekty. „A gdy nadeszła pora, zajął miejsce u stołu i Apostołowie z Nim. Wtedy rzekł do nich: <<Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami.>>” Łk 22, 14-15 Modlitwa Eucharystyczna (anafora) to dziękczynienie, konsekracja, szczyt i centrum celebracji. Podczas prefacji (z łac. wstęp) Kościół dziękuje Ojcu przez Chrystusa w Duchu Świętym za stworzenie, odkupienie, uświęcenie. Forma hymniczna to specyfika prefacji. Jej tekst zależy od okresu roku liturgicznego, świąt liturgicznych, jednak przy końcu prefacji kapłan składa ręce i razem z zebranymi mówi lub śpiewa pieśń chwały Sanctus. W epiklezie (z gr. wezwanie) Kościół prosi Ojca, aby zesłał Ducha Świętego na chleb i wino, aby Jego mocą stały się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa i aby ci, którzy uczestniczą w liturgii, stali się jednym ciałem i duszą. „To jest Ciało moje.” „To jest Krew moja.” W czasie opisu ustanowienia Eucharystii moc słów i działanie Chrystusa oraz moc Ducha Świętego sprawiają, że w chlebie i winie uobecnia się sakramentalnie Ciało i Krew Chrystusa, Jego ofiara złożona na krzyżu. Dokonuje się przeistoczenie. Podniesienie Najświętszego Sakramentu Eucharystii, w którym uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek, ma na celu adorację, tzn. komunię oczu. Następująca anamneza (z gr. wspomnienie) to część anafory, w której wspomina się mękę, zmartwychwstanie i ponowne przyjście Jezusa Chrystusa. Anamneza nawiązuje do słów Jezusa wypowiedzianych podczas Ostatniej Wieczerzy: „To czyńcie na moją pamiątkę” <Łk 22, 19>. Anamneza to wspomnienie uobecniające. Podczas modlitwy wstawienniczej Kościół podkreśla, że Eucharystia celebrowana jest w jedności z całym Kościołem, w niebie na ziemi, z żyjącymi i zmarłymi, w jedności z papieżem, biskupami, wszystkimi pasterzami Kościoła. Tekst zamykający Modlitwę Eucharystyczną to formuła głosząca wielkość Trójcy Świętej: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”. Zaangażować zastęp: nauczcie się kilku melodii części stałych Mszy św., w tym także po łacinie, podczas całej celebracji niezwykle efektowna może okazać się samodzielnie zrobiona kadzielnica (trybularz), na przeistoczenie na obozie niech zabrzmią własnoręcznie wykonane dzwonki, na bardziej uroczystych Mszach św. (np. przed przyrzeczeniem) mogą pojawić się akolici, trzymający świece symetrycznie przed ołtarzem. gniazdo 34 | czerwiec 2007 Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może działać bez zastępu. można jeszcze spotkać się z pojęciem „autorytet wodza”? Czy czasy hetmana Sobieskiego minęły? A co w Chełmie sądzi się o „autorytecie wodza”? M yślę, że najlepszą odpowiedzią na te pytania jest historia, której bohaterami jesteśmy my sami. Przed obozem PuSZczy 2005 nasz zastępowy Tomek zaniedbał zastęp. Musieliśmy samodzielnie urządzać zbiórki, spotkania, a nawet Msze św. zastępu. Dawaliśmy mu cały czas kolejne szanse i czekaliśmy na to, co wniesie do życia zastępu. Zrobił to przed samym obozem – odszedł. Było nas pięciu, lecz duchem wielu więcej. Chwila ta miała być przełomowa dla naszego czołowego Przemka. Wszyscy uzupełnialiśmy się nawzajem. Jednak sztuką było wszystko połączyć, podnieść morale zastępu, któremu podcięto skrzydła. Jeden harcerz z zastępu szczególnie wszystkich wspierał, dodawał sił i przekonywał, że jeszcze może nam się udać. Nasza sytuacja była beznadziejna, i oto Przemek, po którym nigdy byśmy się tego nie spodziewali, zorganizował wszystko i dzięki temu wygraliśmy kategorię: NAJLEPSZY ZASTĘP ROKU 2005 – PuSZcza. MATEUSZ GRZESZCZUK Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie. Autorytetem jest ktoś, na kogo zawsze możesz liczyć, brać przykład, a jego postawa zawsze świadczy o wyznawanych przez niego ideałach. Ideałów jest wiele, Wódz jest tylko jeden. Możesz być jednym z nich, wystarczy, że dasz zastępowi coś z siebie. Razem z Wodzem pewniej jest iść w jednym szeregu. Jest naszym ,,drugim Aniołem Stróżem”, który broni nas od zasadzek, wspomaga w potrzebie, służy pomocą i dobrym słowem. O ile łatwiej jest walczyć, iść naprzód, nie oglądać się za siebie, gdy on idzie koło Ciebie – Twój najważniejszy autorytet. Równym z nami. Być jednym z zastępu. Pozyskać szacunek. Iść przed wszystkimi. Wziąć na siebie całą odpowiedzialność. Oto fenomen całej historii. Mateusz Grzeszczuk wyw. Czołowy zastępu Sokół z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio Był jednym z nas. Potrafił zyskać szacunek. Szedł przed nami. Wziął na siebie całą odpowiedzialność. Oto fenomen całej historii. fot. Andrzej Wieliczko fot. Mateusz Grzeszczuk Czy w obecnych czasach 1. Drużyna Chełmska Dzisiejszy świat proponuje nam wiele autorytetów, którym bardziej lub mniej ulegamy. Jak w świecie wartości ma się odnaleźć harcerstwo? Jak w obecnym modelu rzeczywistości zamanifestować nasze ideały, zaufanie Bogu i własny system wartości? Z pomocą Wodzów możemy odkryć prawdziwe znaczenie słowa ,,szef”. Swoim postępowaniem, charyzmą i postawą daje swoim chłopcom przepis, jak nie zmarnować najlepszych lat młodości, fot. Anna Godlewska gniazdo 34 | czerwiec 2007 zastęp Autorytet, czyli jak rodzi się zastępowy zorganizować swój czas inaczej, żyć lepiej, właściwie się rozwijać. Gdy przychodzimy do drużyn, najważniejszym szefem jest zastępowy. Jako główny ,,motor” zastępu ma za zadanie być dla chłopców autorytetem. Powinien być wyrozumiały, jednocześnie sprawiedliwy, surowy, a przy tym bratersko łagodny. Wszystko to pozwoli wykrzesać i rozwinąć w chłopcach wiele, nieodkrytych do tej pory, pozytywnych cech, a jednocześnie pokaże jak pracować nad wadami. Szef musi znaleźć arystotelesowski złoty środek, dzięki któremu będzie zarówno przywódcą, jak i bratem i przyjacielem. Zastępowy powinien być dla swoich harcerzy pryzmatem, przez który widać wagę i wartość służby. Zastępowy nie może powiedzieć: ,,nie wiem” lub ,,nie teraz”, ponieważ to wszystko odpycha od niego chłopców, którzy od początku widzą w nim ideał harcerza. Młody szef ma za zadanie wskrzeszać w nich wolę działania i prowadzenia chłopców bliżej ku Bogu, musi być zawsze gotowy do służby i niesienia pomocy swoim harcerzom. Rafał Czyżyk ćw. Zastępowy Orła z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio 7 zastęp Autorytet, czyli jak rodzi się zastępowy Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może działać bez zastępu. jęciem „autorytet wodza”? Czy czasy hetmana Sobieskiego minęły? A co w Chełmie sądzi się o „autorytecie wodza”? Myślę, że najlepszą odpowiedzią na te pytania jest historia, której bohaterami jesteśmy my sami. Przed obozem PuSZczy 2005 nasz zastępowy Tomek zaniedbał zastęp. Musieliśmy samodzielnie urządzać zbiórki, spotkania, a nawet Msze św. zastępu. Dawaliśmy mu cały czas kolejne szanse i czekaliśmy na to, co wniesie do życia zastępu. Zrobił to przed samym obozem – odszedł. Było nas pięciu, lecz duchem wielu więcej. Chwila ta miała być przełomowa dla naszego czołowego Przemka. Wszyscy uzupełnialiśmy się nawzajem. Jednak sztuką było wszystko połączyć, podnieść morale zastępu, któremu podcięto skrzydła. Jeden harcerz z zastępu szczególnie wszystkich wspierał, dodawał sił i przekonywał, że jeszcze może nam się udać. Nasza sytuacja była beznadziejna, i oto Przemek, po którym nigdy byśmy się tego nie spodziewali, zorganizował wszystko i dzięki temu wygraliśmy kategorię: NAJLEPSZY ZASTĘP ROKU 2005 – PuSZcza. Autorytetem jest ktoś, na kogo zawsze możesz liczyć, brać przykład, a jego postawa zawsze świadczy o wyznawanych przez niego ideałach. Ideałów jest wiele, Wódz jest tylko jeden. Możesz być jednym z nich, wystarczy, że dasz zastępowi coś z siebie. Razem z Wodzem pewniej jest iść w jednym szeregu. Jest naszym ,,drugim Aniołem Stróżem”, który broni nas od zasadzek, wspomaga w potrzebie, służy pomocą i dobrym słowem. O ile łatwiej jest walczyć, iść naprzód, nie oglądać się za siebie, gdy on idzie koło Ciebie – Twój najważniejszy autorytet. Równym z nami. Być jednym z zastępu. Pozyskać szacunek. Iść przed wszystkimi. Wziąć na siebie całą odpowiedzialność. Oto fenomen całej historii. Mateusz Grzeszczuk wyw. Czołowy zastępu Sokół z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio Był jednym z nas. Potrafił zyskać szacunek. 1. Drużyna Chełmska Szedł przed nami. Wziął na siebie całą odpowiedzialność. fot. Anna Godlewska Oto fenomen całej historii. gniazdo 34 | czerwiec 2007 Dzisiejszy świat proponuje nam wiele autorytetów, którym bardziej lub mniej ulegamy. Jak w świecie wartości ma się odnaleźć harcerstwo? Jak w obecnym modelu rzeczywistości zamanifestować nasze ideały, zaufanie Bogu i własny system wartości? Z pomocą Wodzów możemy odkryć prawdziwe znaczenie słowa ,,szef”. Swoim postępowaniem, charyzmą i postawą daje swoim chłopcom przepis, jak nie zmarnować najlepszych lat młodości, fot. Andrzej Wieliczko można jeszcze spotkać się z po- MATEUSZ GRZESZCZUK Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie. fot. Mateusz Grzeszczuk Czy w obecnych czasach zorganizować swój czas inaczej, żyć lepiej, właściwie się rozwijać. Gdy przychodzimy do drużyn, najważniejszym szefem jest zastępowy. Jako główny ,,motor” zastępu ma za zadanie być dla chłopców autorytetem. Powinien być wyrozumiały, jednocześnie sprawiedliwy, surowy, a przy tym bratersko łagodny. Wszystko to pozwoli wykrzesać i rozwinąć w chłopcach wiele, nieodkrytych do tej pory, pozytywnych cech, a jednocześnie pokaże jak pracować nad wadami. Szef musi znaleźć arystotelesowski złoty środek, dzięki któremu będzie zarówno przywódcą, jak i bratem i przyjacielem. Zastępowy powinien być dla swoich harcerzy pryzmatem, przez który widać wagę i wartość służby. Zastępowy nie może powiedzieć: ,,nie wiem” lub ,,nie teraz”, ponieważ to wszystko odpycha od niego chłopców, którzy od początku widzą w nim ideał harcerza. Młody szef ma za zadanie wskrzeszać w nich wolę działania i prowadzenia chłopców bliżej ku Bogu, musi być zawsze gotowy do służby i niesienia pomocy swoim harcerzom. Rafał Czyżyk ćw. Zastępowy Orła z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio 7 zastęp Odpowiedzialność JOANNA WOLSKA WĘDR. Drużynowa 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. Studentka IV roku psychologii na KUL. Z astęp to zadanie zastępowej, która jest odpowiedzialna za swoje dziewczyny. Nie bój się tej służby ani obowiązków. Masz do pomocy cały zastęp, który podczas przysięgi obiecał cię wspierać! Na początek... „Bądź więc od tej pory zastępową odpowiedzialną przed Bogiem za każdą z twych sióstr harcerek z zastępu..., którego nasz Pan uczynił Cię dziś zastępową.” Co to znaczy być odpowiedzialną? Czy ludzie dzielą się na odpowiedzialnych i nieodpowiedzialnych? Czy może jest to sztuka, której można się nauczyć? Pewnie Cię nie zaskoczę, mówiąc, że niestety nikt z nas nie rodzi się odpowiedzialny, ale można, a nawet trzeba się tego nauczyć. Wymaga to jednak z naszej strony nie lada wysiłku. Przede wszystkim musimy pamiętać, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za nasze czyny, ale i za słowa. Nie tylko za to, co robimy, ale i za to, czego nie robimy. Być sumiennym Myślę, że być odpowiedzialną, to przede wszystkim dobrze i sumiennie wypełniać swoje obowiązki. W tym celu musimy dokładnie wiedzieć, co należy do naszych obowiązków. A Ty, druhno zastępowa, pamiętaj, że być zastępową, to nie znaczy robić wszystko samej. Twoim zadaniem jest koordynowanie pracy zastępu. Rozdzielasz zadania na zbiórkę pomiędzy poszczególne druhny. Żeby zadanie nie przerastało harcerki, musisz znać jej możliwości, musisz wiedzieć, czego możesz od niej oczekiwać. Jednym słowem, musisz bardzo dobrze znać swoje dziewczyny i nieustannie bacznie się im przyglądać. ności się uczyć. Wasz zastęp będzie sprawnie funkcjonował tylko wtedy, gdy będziecie potrafiły podzielić się pracą i każda wywiąże się z powierzonych jej zadań. Obok podziału obowiązków, kolejną ważną sprawą jest bezpieczeństwo Twoje i Twoich druhen. Twoja drużynowa i rodzice ufają Ci. Nie zapominaj o tym, organizując zbiórki zastępu. Być innym niż inni Na pewno bycie odpowiedzialną nie jest łatwe. Tym bardziej, że większość Twoich znajomych, rówieśników nie ma zastępu i przyjaciół, za których muszą być odpowiedzialni. Jest to dla Ciebie duże wyzwanie. Ale jednocześnie wyzwanie, które warto podjąć. Dzisiejszy świat potrzebuje ludzi odpowiedzialnych, a bycie zastępową to wspaniała szkoła odpowiedzialności. Zatem do dzieła! Na koniec... Na koniec chciałabym Ci opowiedzieć coś, co usłyszałam kiedyś od pewnego księdza. Ów ksiądz, chodząc z wizytą duszpasterską odwiedził pewną rodzinę, młode małżeństwo z trzyletnim synkiem. w trakcie rozmowy zapytał rodziców, jakie chłopiec ma w domu obowiązki. Mama z uśmiechem odpowiedziała, że oczywiście żadne, bo jest jeszcze na to za mały. Ale wtedy ksiądz powiedział, że to nieprawda, że chłopiec powinien mieć w domu jakieś zadanie, oczywiście na miarę swojego wieku, chociażby podlewanie małego kwiatka. I dobrze byłoby, kontynuował ksiądz, gdyby kwiatek usechł, bo wtedy dziecko zobaczyłoby, co to znaczy być odpowiedzialnym. Znać siebie Musisz dobrze znać siebie, swoje możliwości, bo tylko wtedy będziesz mogła sprostać zadaniom, których się podejmiesz. Takie rozdzielanie obowiązków jest także znakiem zaufania, jakim darzysz swoje druhny. Pamiętaj o tym. One także muszą czuć się odpowiedzialne i tej odpowiedzial- 8 BERNARDETTA MORDASZEWSKA TROP. Zastępowa Pantery z 4. Drużyny Warszawskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica I klasy XXVIII LO im. Jana Kochanowskiego w Warszawie. O bserwowanie nieba przywiodło niejedną cywilizację do sukcesu, ale i do upadku. Zobacz, co w sobie kryją gwiazdy. Naucz zastęp obserwacji nieba. Zbliża się „pora” na gwiazdy Teraz, kiedy robi się coraz cieplej i budzimy się z zimowego snu, chętniej wyruszamy na biwaki, które są świetną okazją, by poobserwować nocą pełne tajemnic niebo. Wyłącznie od Ciebie zależy, co na nim zobaczysz: małe, świecące punkciki czy może znacznie więcej. Czy patrząc w niebo jesteś w stanie wskazać jakąś konstelację oprócz Małego lub Wielkiego Wozu? Jeśli nie, musisz to zmienić. Szybko odkryjesz, ile piękna kryje w sobie rozgwieżdżone niebo i zapragniesz poznać je jak najlepiej. Wbrew przeciwnościom... Właśnie wybiła północ. Leżysz w namiocie i nie możesz zasnąć. Prosto do ucha chrapie Ci druh zastępowy, a obok w śpiworze kręci się Maciek, mrucząc przez sen, że chce do mamy. Na dodatek po chwili z przedsionka namiotu dochodzi Cię głośne mlaskanie. To czołowy z wielkim zapałem pożera ostatnie zapasy nutelli. Do dzieła! Zamiast rozpaczać, że rano będziesz niewyspany, a na śniadanie znowu zjecie chleb z masłem, weź mapę nieba, wyjdź z namiotu i spójrz w górę. Poświęć chociaż chwilę na relaksujące poznawanie gwiazdozbiorów, a następnego wieczoru namów na obserwację cały zastęp i zaskocz wszystkich swoją wiedzą. Za pomocą proponowanych przez nas gier w ciekawy sposób przekażesz swoje umiejętności innym członkom zastępu. rys. Anna Pizoń gniazdo 34 | czerwiec 2007 DOROTA KAJAK TROP. Zastępowa Wilka z 4. Drużyny Warszawskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica III klasy gimnazjum w Zespole Szkół nr 51 im. Ignacego Domeyki w Warszawie. Gra terenowa. W tej grze są dwa główne zadania. Zastęp idzie trasą, którą wyznaczają azymuty lub znaki patrolowe. Rysuje szkic przebytej drogi. Pierwszym poleceniem jest odgadnięcie nazwy gwiazdozbioru, który powstał po wykonaniu szkicu. Po drodze zastęp znajduje wskazówki, które prowadzą do rozwiązania drugiego zadania, czyli odnalezienia na mapie nieba konkretnej konstelacji. Podpowiedzi mogą brzmieć np.: „Nazwa szukanego gwiazdozbioru nie jest nazwą zwierzęcia”; „W tej konstelacji jest pięć lub więcej gwiazd” itp. Gra planszowa. Potrzebujemy mapy nieba (nie za małej), kostki do gry, pionków oraz kartki i długopisu. Na planszy numerujemy sześć konstelacji, najlepiej o zbliżonej liczbie gwiazd. Następnie rysujemy na kartce tabelę. w pierwszej kolumnie umieszczamy cyfry od 1 do 6, a w drugiej nazwy gwiazdozbiorów ponumerowanych na mapie nieba. Rzucamy kostką. Kto wyrzuci ilość oczek odpowiadającą cyfrze w tabeli, stawia swój pionek na konstelacji oznaczonej tym samym numerem. Wygrywa ten, kto „zajmie” gwiazdozbiór jako pierwszy. Układanie. Jedna osoba układa na ziemi konstelację z małych, zapalonych świeczek, a pozostałe zgadują, co to za gwiazdozbiór. Później można go odszukać na mapie nieba lub firmamencie. gniazdo 34 | czerwiec 2007 gra Zgraj się z gwiazdami Mapa nieba. W efekcie tej zabawy powstaje mapa nieba. Wycinamy z białego papieru dużo gwiazdek lub kółeczek. Potem obserwując niebo naklejamy je na ciemnym kartonie na wzór widzianych gwiazd. Następnego dnia możemy porównać wykonaną przez nas mapę z gotowcem, połączyć gwiazdy liniami w konstelacje i podpisać je. Takie dzieło z pewnością nie tylko utrwali znajomość gwiazdozbiorów, ale będzie też świetną ozdobą harcówki. Zgadywanie. Zanim nauczycie się rozpoznawania gwiazdozbiorów, możecie pobawić się w zgadywanie ich nazw. Narysujcie na każdej kartce jedną konstelację. Niech każdy wylosuje jeden arkusz i powie, co mu przypomina ten układ gwiazd i nada mu nazwę. Przy odrobinie wyobraźni może być śmiesznie. Na końcu sprawdźcie, jak w rzeczywistości nazywają się narysowane gwiazdozbiory i spróbujcie je odszukać na niebie. Rozpoznawanie dotykiem. Jedna osoba wbija w ziemię patyczki lub układa kamienie na kształt gwiazdozbioru. Druga osoba ma zawiązane oczy i ma za zadanie odgadnąć nazwy konstelacji przy pomocy dotyku. 9 czyli o tym jak się zapuszczać w puszczę. BŁAŻEJ KLĘCZAR WYW. Zastępowy Wilka z 3. Drużyny Warszawskiej św. Andrzeja Boboli. Uczeń II klasy Katolickiego Gimnazjum w Warszawie. Aby dobrze poznać zwierzęta i przyrodę, trzeba się nauczyć ją obserwować. W tym celu musisz nabrać umiejętności wtopienia się w otoczenie, które chcesz obserwować, by pozostać niezauważonym przez zwierzęta. fot. Michał Karaszewski gra Gry puszczańskie, harce majowe 2. Drużyny Wrocławskiej Gdy chcesz się przed kimś ukryć, powinieneś przestrzegać kilku reguł: Oto gry, które nauczą cię podkradania się. Proste ćwiczenie, które nauczy zakładania odpowiedniego stroju w zależności od otoczenia. uważany jest za schwytanego, jeżeli zostanie dwukrotnie dotknięty, zanim dojdzie do miejsca, gdzie ma oddać wiadomość. Zastęp obserwuje ścianę lasu z odległości 300 metrów. Dwóch członków zastępu w różnych strojach staje na skraju lasu. Oceniacie, który jest słabiej widoczny. Doradzacie, jakie elementy ubiory trzeba zmienić. Po zmianie lub uzupełnieniu stroju według waszych sugestii, oceniacie efekty zmiany. Ćwiczenie możecie wykonywać o różnych porach dnia, również w nocy, oświetlenie światłem księżyca też ma tutaj znaczenie. Polowanie na skauta fot. Paweł Sowa 1. Nigdy nie zakładaj ubrań w jaskrawych, rzucających się w oczy kolorach, np. czerwonym, pomarańczowym itp. 2. Pamiętaj, dostosuj swój strój do pory roku, np. w zimie, jeśli jest śnieg, załóż białe prześcieradło. 3. Przy podchodzeniu nigdy nie poruszaj się zbyt gwałtownie, ponieważ łatwo cię wtedy zauważyć i usłyszeć. 4. Jeżeli znajdujesz się w lesie i jesteś poszukiwany (nie przez policję), a widzisz lub słyszysz przeciwnika, który się zbliża, staraj się nie poruszać. 5. Jeżeli teren, na którym się znajdujesz, jest obserwowany, poruszaj się powoli, korzystając z osłony roślinności i ukształtowania terenu. 6. W nocy obserwuj teren przymrużonymi oczami - białka oczu odbijają światło. dolnośląskie harce majowe Jeden skaut ukrywa się, reszta po pewnym czasie wyrusza na poszukiwanie. Wygrywa ukrywający się, jeśli go nie znajdą lub jeśli potrafi w ciągu przewidzianego czasu powrócić do punktu wyjścia nie dotknięty. 10 fot. Michał Kuczaj Jeden skaut otrzymuje polecenie przeniesienia w określonym czasie znaku z jakiegoś miejsca do innego lub do jakiegoś domu. Inni skauci, wrogowie, mają przeszkodzić przedostaniu się do tego miejsca wszelkiej wiadomości i w tym celu kryją się w różnych miejscach, żeby zatrzymać każdego kuriera, który by chciał zdążyć. Kurier fot. Michał Kuczaj Bieg kurierski powołanie SZ Sokół z Ubocza dolnośląskie harce majowe gniazdo 34 | czerwiec 2007 ADRIAN RZEŹNIK PRZYRZ. Zastępowy Samodzielnego Zastępu Jastrząb św. Jerzego w Kazimierzu Dolnym. Tegoroczny absolwent gimnazjum w Kazimierzu Dolnym. N a pewno każdy z Was miał jakiś problem z rozpaleniem ogniska np. podczas deszczu. Mój zastęp długo nie mógł uporać się z szybkim i efektownym rozpaleniem ogniska. Ponieważ działamy od października zeszłego roku i jesteśmy jeszcze mało doświadczeni, przez kilka zbiórek przynosiliśmy wcześniej przygotowane drzewo. Ale niedawno odkryliśmy dobry sposób rozpalania i jedną z lepszych podpałek. techniki DesZcz? A jednak się pali! Jeżeli dalej nie potraficie sobie poradzić, to proponuję spróbować tym sposobem rozpalić ognisko. Do rozpalenia będą potrzebne (rys. 1): • 2 grubsze kije ok. 15 cm długości, • kawałek kory z brzozy (ale niekoniecznie), • 2 kije w kształcie litery Y ok. 15 cm wys., • jedna zapałka i draska, • kilka patyczków, • cienkie suche patyczki (najlepiej białe z klonu jesionolistnego). 1. Wbijamy dwa kije pod kątem 45 stopni w ziemię i opieramy je na kijach w kształcie litery Y (rys. 2). 2. Układamy patyczki tak, jakbyśmy robili drabinkę, przygotowujemy gęste, nawet kilkuwarstwowe szczebliki (rys. 3). 3. Następnie pod tą „drabinką” układamy podpałkę z kory oraz patyczki klonu i podpalamy (rys. 4 i 5). 4. Gdy się trochę rozpali podpałka, układamy grubsze gałązki (rys. 6). 5. Można też zrobić zadaszenie z kory, wbijając cztery kije w kształcie kwadratu naokoło ogniska i kładziemy na nie duży kawałek kory. Kiedy ognisko już się dobrze rozpali, można zdjąć lub pozwolić by spaliło się samo. rys. Adrian Rzeźnik Klon jesionolistny Wspomniałem wcześniej o klonie jesionolistnym. Występuje on w całej Europie, najlepiej czuje się w mieszanych lasach liściastych rosnących na żyznych, wilgotnych glebach. Bardzo odporny na suszę, zanieczyszczenia powietrza oraz mrozy. Do Polski przywieziony został w XVIII-XIX wieku. Trzeba pamiętać, że palą się jedynie białe i suche patyki, nie niebieskie ani nie zielone. Mają w sobie coś w rodzaju gąbki, która umożliwia lepsze i dłuższe palenie. Patyki z klonu jesionolistnego gniazdo 34 | czerwiec 2007 fot. Adrian Rzeźnik fot. Adrian Rzeźnik Występuje praktycznie wszędzie. Zwłaszcza w miejscach dobrze oświetlonych. Klon jesionolistny 11 techniki IMPREGNACJA? REWELACJA! ANNA PIZOŃ Przyboczna 2. Drużyny Rząsińskiej św. Teresy Wielkiej. Studentka teologii we Wrocławiu. - Buciki, kurteczka, namiocik! Mapa? Wszystko możemy zaimpregnować? - Zaimpre… co? - Zaimpregnować! Jeśli pytanie już obiło Ci się o uszy, padło choćby ze strony nowej harcerki w zastępie, to warto pogłębić wiedzę na ten temat! Choćby po to, żeby nie zdziwiło cię, że Twoja ukochana kurtka nasiąka wodą jak gąbka. fot. Ania Godlewska Czym jest impregnacja i co to są impregnaty? Mówiąc najprościej, jest to nasycanie różnorakich materiałów substancjami chemicznymi, by wzmocnić dany materiał i ochronić przed wilgocią. Możemy impregnować wiele rzeczy: obrazy, elementy architektoniczne oraz drewno. Ale nas najbardziej interesuje zupełnie inna grupa przedmiotów – sprzęt turystyczny! W tym celu używamy impregnatów. Stosowane preparaty chemiczne nie są niebezpieczne, jeśli będziemy stosować je zgodnie z załączonymi instrukcjami. Jeśli nie do końca znamy zastosowanie używanego preparatu, może on poważnie zaszkodzić trwałości naszej odzieży i akcesoriów. Wystarczy, że środek do namiotów wykorzystamy do butów, a przestaną przepuszczać powietrze i będziemy się w nich czuć niewygodnie. Dlaczego? Namiot jest wykonany z tworzywa bardziej jednolitego niż buty, które mimo wodoodporności przepuszczają także powietrze. Jeśli wahasz się jakiego środka impregnującego użyć, poradź się sprzedawcy. fot. Franek Czachorowski Aktualnie rynek oferuje nam już nie tylko preparaty do wzmacniania sprzętu turystycznego, ale także do jego czyszczenia. Musimy jednak uważać, jakich produktów w tym celu używamy. Ktoś się może skarżyć, że tyle zapłacił za kurtkę, a straciła swoją wodoodporność już po pierwszym praniu. Niestety, nie jest to wina producenta kurtki, ale sposobu jej czyszczenia. Nie możemy prać kurtek, butów, plecaków itd. w zwykłych proszkach, a już na pewno nie w płynach ZMIĘKCZAJĄCYCH tkaniny! To nie są wełniane sweterki! Produkty te mają twardą i zbitą strukturę, a detergenty i fosforany zawarte w proszkach, płynach, a nawet mydłach zmiękczają ją. Tym samym nasze akcesoria tracą wodoodporność oraz mniej chronią przed wiatrem. Naturalnie, na obozie nie będziemy biegać po sklepach w poszukiwaniu preparatu do czyszczenia kurtek, tylko dlatego, że jesteśmy po Wielkiej Grze i wypadałoby jakoś wyglądać na niedzielnej Mszy św. z mieszkańcami okolicy. Co w takich sytuacjach zastosować? Szare mydło rozcieńczone z wodą, ponieważ w dużej mierze jest pozbawione substancji zmiękczających. Jakie sprzęty turystyczne możemy impregnować? Biorąc pod uwagę produkty dostępne na rynku, prawie wszystkie! Od kurtek i polarów, poprzez buty, plecaki i namioty, po liny i mapy! Jednakże zawsze musimy pamiętać, że zarówno nasz dobytek, jak i impregnaty nie są niezawodne i długowieczne. Dlatego lepiej zaopatrzyć się w dodatkowy, wodoodporny pokrowiec na ZAIMPREGNOWANY plecak, niż spać w mokrym śpiworze, ponieważ akurat lało bez przerwy przez tydzień. 12 fot. Franek Czachorowski fot. Karol Czachorowski gniazdo 34 | czerwiec 2007 To się może zdarzyć! ANNA GISZCZAK-DOBEK SAM. Była szefową Sieci Samodzielnych Zastępów BluSZcz. Polonistka, studentka sinologii. Obecnie przebywa na stypendium na Tajwanie. Jak „SZ Mrówka” zaBluSZczyła po raz pierwszy… zastęp 14. Drużyna ze Szczebrzeszyna? Z astęp „Mrówka” dziarsko pedałował w stronę kolejnego punktu zaznaczonego na mapie. Wszystko układało się pomyślnie. Od razu znalazły dobrą drogę, udało im się wszystko rozszyfrować i nawet zmusiły Kaśkę, żeby pokazała im w końcu nowe sploty. Dzieciaki ciekawie przyglądały się trawiastym makramom oplatającym rowerowe ramy. W zasadzie mogłyby już wrócić do obozu, ale było jeszcze trochę czasu do kolacji, a dziewczyny jak zwykle miały jeszcze nieco nie spożytkowanej energii... – Widziałyście tamtą grupę dziewczyn? Wyglądały fajnie. Myślicie, że tutaj też mógłby powstać jakiś zastęp? Może z nimi pogadamy? – Dobra myśl. Możemy się wymienić numerami telefonów. Może im się spodoba, a wtedy druhna mogłaby przyjechać i założyć nowy Samodzielny Zastęp! Pomysł zaiskrzył. Dziewczyny wymieniły się nie tylko numerami telefonów, ale i adresami e-mailowymi. Przy okazji „Mrówka” wzięła adres do parafii i szkoły. Po powrocie z obozu wysłały swoje zdjęcia z obozu, foldery FSE, a Paula poświęciła nawet swoje „Gniazdo”. W połowie października „Mrówka” dostała list z pytaniami dotyczącymi Zawiszy. Paula – autorka e-maila, chciała zaczynać od zaraz. Tak BluSZcz zapuścił kłącza, a Stowarzyszenie zyskało prężny zastęp na nowym terenie. Znalazła się też nauczycielka, która obiecała pomóc dziewczynom. „Gniazdo” w plecaku. „Mrówka” na obozy zabiera ze sobą rowery. Podczas wyprawy, pielgrzymki i explo mijają liczne kościoły i małe szkoły. Więcej zastępów to więcej znajomych. Więcej znajomych to więcej pomysłów. Kto wie, czy tam gdzieś nie kryje się jakiś pionierkowy, czy topograficzny geniusz... Może zostawiając gdzieś kalendarz i nr telefonu przyczynią się powstania nowego świetnego zastępu?! Następnym razem NA PEWNO na obóz wezmą ze sobą foldery i większą ilość „Gniazd”. To zawsze chwyta. fot. Anna Godlewska „Wilk”. Stefan i jego komputer. Po zbiórce wracali do domu. Wieczór zapowiadał się zwyczajnie. Żadnych planów. Spokój. Kto mógł się spodziewać, że Karol – którego obowiązkeim jest strona zastepu - obok relacji z wypadu do lasu, zamieści reklamę Stowarzyszenia wraz z kontaktem do Szefa PuSZczy. Czy na odzew trzeba będzie czekać długo? „Wilk” ma świetną stronę z licznymi ciekawostkami, ciekawą kroniką, śpiewnikiem i historią harcerstwa. Sporo osób już wpisało się do księgi gości. Niektórzy chcieliby dołączyć i też móc przeżyć taką przygodę. Nie wiedzą jednak jak. PuSZcza i BluSZcz mogą to zmienić. Nie myśl tylko o sobie! Życie w zastępie skautowym jest świetne. Przygoda, przyjaciele, rzeka i wszystko ze śpiewem na ustach. Tym warto się dzielić. Każdy, kto przeżył Eurojam wie, jakie emocje i wrażenia robi morze skautów wędrujących na pielgrzymkę, czy udających się na grę. Dlaczego nie pokazać tego innym? Kiedy następnym razem będziesz pakować plecak na obóz, zimowisko czy wypad poza miasto, pomyśl czy nie spotkasz na swojej drodze dziewczyn, którym do twarzy będzie w niebieskim, a do tego mogłabyś się z nimi spotkać na kolejnych Harcach Majowych? A może kupując w lokalnym sklepie makaron na zbiórkowy obiad, spotkasz chłopaka, który byłby pomysłowym i charyzmafot. Anna Godlewska tycznym zastępowym? Dlaczego nie dać im szansy? Tyle nowych twarzy mogłoby pojawić się na stronach „Gniazda”. Następnym razem spakuj folder, „Gniazdo” lub kalendarz, żeby Ilona nie musiała się nudzić przed telewizorem, a Piotrek nie marnował swoich pomysłów, stojąc pod sklepem. Jesteś szczęściarzem, bo masz świetny zastęp i dobrze się bawisz na każdej zbiórce. Inni może też by chcieli, ale nie wiedzą, co to skauting, Zawisza i życie obozowe. Trop okazję! Ognisko ewangelizacyjne, pielgrzymka, zwiad – wywiad i w zasadzie każdy obozowy dzień jest okazją do zaszczepienia młodego pędu BluSZcza czy drzewa PuSZczy, czyli zalążka nowego zastępu, drużyny, hufca. Myślisz sobie „a co ja tam mogę…”. Rusz głową! Szukaj okazji, żeby promować i krzewić harcerstwo katolickie. Chyba że nie chcesz mieć nowych przyjaciół… gniazdo 34 | czerwiec 2007 13 przyroda W teren marsz! MATEUSZ GOLIANEK EV Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża. Uczeń II klasy LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej. „Nie jesteśmy klubem, ani szkółką niedzielną, ale szkołą – puszczaństwa.” B -P był mistrzem w dziedzinie traperstwa i podchodzenia zwieRobert Baden-Powell rząt. Swoimi umiejętnościami zadziwiał żołnierzy brytyjskich… i nie tylko. Ale jak mogło być inaczej, skoro mały „Ste” spędzał długie godziny buszując z dziadkiem po londyńskim Hyde Parku, a potem z kolegami po lesie obok Charterhouse College? To nie było dzieło przypadku. Po prostu czas włożony w grę w głuszy zaprocentował. Po tych wspomnieniach przyszedł czas, żeby postawić zasadnicze pytanie. Jak Twój zastęp radzi sobie w dziczy? Zwierzęta i rośliny nie mają przed Wami tajemnic, czy raczej tropy dzika i zająca nie różnią się dla Was niczym znaczącym? Odpowiedź pozostawiam już Tobie, a tymczasem proponuję dwa sposoby na „zaprzyjaźnienie się” z przyrodą. WYPRAWA DUŻA Zastęp wybiera się „w głuszę” i obserwuje. Żeby taki wypad się udał, trzeba być w lesie o odpowiedniej porze. Największe prawdopodobieństwo spotkania zwierza mamy wcześnie rano (5.00-9.00) lub wieczorem (17.00-21.00). Tak czy inaczej należy albo wyruszyć po ciemku, albo po ciemku wrócić. Wymaga to dobrej organizacji i zgrania. Przed wyjściem musimy jeszcze ustalić, dokąd idziemy. Trzeba znaleźć ciekawy las, który będzie miał jak najwięcej mieszkańców (oczywiście nie ludzi) i przyzwoitą powierzchnię. Wyśmienicie na taką wyprawę nadają się miejsca, gdzie stoją ambony myśliwskie. Dają nam dobry widok oraz wysokie prawdopodobieństwo (graniczące z pewnością), że są tam zwierzęta. Kiedy już znajdziemy teren, zastępowy musi skontaktować się z leśniczym (nr telefonu można znaleźć w Internecie). Uzyskujemy jego zgodę na organizację takiego „podglądania”, dowiadujemy się, czy nie ma wtedy 14 fot. archiwum FSE więcej rzeczy dostrzeżemy, tym lepiej. O ile siedząc na wysokości z lornetką można zobaczyć wiele, pokonując swoje gadulstwo, to na ziemi będzie trochę trudniej. fot. archiwum FSE polowania i jeżeli się nam poszczęści, to ponadto pan leśniczy może nam w jakiś sposób pomóc. Od strony logistycznej trzeba także zadbać, aby porządnie się spakować. Na ambonce może wiać, więc pałatka i termos herbaty mogą być bardzo przydatne. Zalet lornetki czy aparatu fotograficznego w takiej sytuacji nie muszę chyba przedstawiać. Po dotarciu na miejsce zastęp powinien się rozdzielić. W teren wychodzą grupy dwu-, maksymalnie trzyosobowe. Młodszy harcerz idzie oczywiście z kimś bardziej doświadczonym. Im nas więcej obserwuje w jednym miejscu, tym bardziej spada prawdopodobieństwo zobaczenia czegoś ciekawego. Rozsądnym wyjściem jest rozmieszczenie np. dwóch grup na ambonach, a jednej mobilnej na ziemi. Wyciszamy telefony, siebie samych i „otwieramy” nasze zmysły. Im Po pierwsze ciche poruszanie się. Na miękkim podłożu najciszej idziemy stawiając najpierw piętę, a potem płynnie całą stopę. Na trawie jest podobnie, z tym, że nogę podnosimy wyżej i opuszczamy bardziej płasko. Jeśli grunt jest twardy, do postawionych palców powoli dochodzi reszta stopy. Warto o tym pamiętać także podczas gier. Ale nic nie da nam ciche podchodzenie do zwierzyny, kiedy nasz zapach będzie wyczuwalny z daleka. Poza porządnym myciem zalecam także podchodzić zawsze od zawietrznej. No i jeszcze barwa – unikajmy jaskrawych kolorów. Redukują one nasze szanse na podejście naprawdę blisko do zwierzęcia. A teraz coś na temat bezpieczeństwa. Absolutnie nie należy dotykać zwierząt! Głaskanie małej sarenki to barbarzyństwo. Skazujemy ją w ten sposób na śmierć. Matka czując nasz zapach odrzuci swego potomka. Poza tym chodzi tu i o nasz komfort. Polskie zwierzęta leśne raczej nie atakują. Chyba że zostaną dotknięte, bądź znajdziemy się na linii matka – młode. gniazdo 34 | czerwiec 2007 Warto na koniec podzielić się między grupami swoimi obserwacjami i wszystko opowiedzieć. Choć do tego nie trzeba chyba nikogo namawiać. Podczas wyprawy możecie też znaleźć moment, by spojrzeć na gwiazdy. Pamiętajcie, liczą się przede wszystkim otwarte oczy i uszy. przyroda WYPRAWA MAŁA Nie potrzeba chodzić daleko. Czasu też nie trzeba dużo – jakieś pół godzinki. Owoce takiej obserwacji mogą być jednak niesamowite. Idziemy na łąkę, polanę, skraj lasu. Bierzemy ze sobą karimatę, notes i coś do pisania. Wybieramy jakieś malownicze miejsce i siadamy. I teraz na 30 minut jedyną zajmującą nas rzeczą staje się okrąg o promieniu 0,5 metra, w którego centrum siedzimy. Obserwujemy owady, rośliny i wszystko, co uda się nam zobaczyć. Warto notować i powtarzać „wyprawę” raz na jakiś czas. Odkryć możemy rzeczy, o jakich się nam nawet nie śniło. To może być naprawdę pasjonująca przygoda. fot. archiwum FSE Dzik jest dziki… MATEUSZ GOLIANEK EV Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża. Uczeń II klasy LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej. D zik to zwierzę duże, niebezpieczne i budzące strach. I jest w tym trochę racji, ponieważ szarżujący dwustukilogramowy zwierz siłą rzeczy może zrobić krzywdę. Ślady obecności stada dzików wyglądają imponująco – rozorana ziemia, drzewa obdarte z kory. Szczególnie zimą, na tle białego śniegu, widok robi duże wrażenie. Zwierzęta żyją w stadach (watahach), którym przewodzi locha (stara samica). Słabo widzą, lecz mają za to doskonały węch i słuch. Długość ich ciała sięga nawet do półtora, a wysokość do jednego metra. Trop dzika bywa często mylony z odciskiem kopyta jelenia. Ślad dzika jest jednak mniejszy, z wyraźnie widocznymi szpilkami (szeroko rozstawionymi, ostrymi i długimi). Poniższa tabela zawiera dane, które pozwolą szacunkowo ocenić, czy mamy do czynienia z osobnikiem młodym, czy starym. Samice są mniejsze i lżejsze od samców. Młody osobnik Dojrzały osobnik Wielkość tropu 3-4,5 x 2,5-4 cm 5-8 x 4-6 cm Długość kroku w wolnym chodzie 40-60 cm 50-80 cm Rozstaw tropów 5-10 cm 10-15 cm Ślady pozostawione przez dzika zależą od sposobu, w jaki się w danym momencie poruszał: • Kłusem i stępa – pozostawiają takie same ślady. Odcisk kończyny tylnej zachodzi częściowo na odcisk przedniej. Gdybyśmy poprowadzili pomiędzy tropami linię, okazałoby się, że lewe i prawe ślady odchylone są lekko w przeciwnych kierunkach i praktycznie dotykają szpilami owej linii. • Galopem i skokiem – także pozostawiają takie same ślady. Odciski nie zachodzą na siebie. Gdy poprowadzimy linię środkiem trasy dzika, przednie kończyny znajdą się idealnie na niej. Tylne natomiast są skośne do kierunku i charakteryzuje je nieregularne ułożenie. gniazdo 34 | czerwiec 2007 15 święty Wszechstronny patron EWELINA TULIBACKA Od wielu lat zaprzyjaźniona z „Zawiszą”. Studentka polonistyki na Uniwersytecie we Wrocławiu. Ś więty Łukasz pochodził z Antiochii Syryjskiej. Około 50 r. n.e. został towarzyszem podróży i uczniem świętego Pawła. Był razem z nim w Rzymie, Macedonii i Grecji. Według przekazów zmarł w Beocji, mając 84 lata. Łukasz Ewangelista nigdy nie spotkał Jezusa, zaś swe dzieło kierował głównie do greckich katechumenów. Prawdopodobnie był lekarzem, ponieważ w jego Ewangelii możemy znaleźć dużo terminów medycznych, które występują również u Hipokratesa czy Galena. Dzięki temu możemy poznać próby diagnozowania niektórych schorzeń św. Łukasz Ewangelista zwój, paleta malarska, przyrządy medyczne. Ukazywany jest najczęściej podczas pisania ikony. Kamil Buźko, zastępowy Łosia św. Łukasza Ewangelisty w Otmuchowie Wlkp. 18.10.2006 r. z okazji obchodów święta Łukasza Ewangelisty udaliśmy się z naszym zastępem na wyprawę „śladami patrona”. Do jednodniowej zbiórki należało się solidnie przygotować, więc od trzech tygodni układaliśmy trasę, zbieraliśmy informacje o Świętym oraz wymyślaliśmy krótką dramę na podstawie jego życia. Przypadło mi w udziale ustalenie, w których instytucjach w naszej miejscowości znajdują się opisy i wizerunki św. Łukasza. Wyniki poszukiwań przeszły nasze najśmielsze oczekiwania! Obrazy wisiały w pracowni introligatorskiej, na izbie przyjęć, w holu domu kultury, w ratuszu oraz… w mieszkaniu rolnika hodującego bydło pod Otmuchowem. Okazało się również, że logo lokalnej stacji pogodowej przedstawia – zgadnijcie – patrona naszego zastępu. Przy okazji dowiedziałem się od znajomego „pogodowca”, że w miejscowości, w której mieszkamy, odbywał się w średniowieczu coroczny odpust i jarmark bydła. 18 października „Święty Łukasz był wykształconym Grekiem, prawdopodobnie lekarzem. Ewangelię pisał pięknym artystycznym stylem, ozdabiając go szczegółami z życia Jezusa i Maryi, których nie ma w innych Ewangeliach. Święty był również uzdolnionym malarzem. Wspomina o tym Teodor Lektor (w VI wieku), podając, że Łukasz namalował obraz Matki Bożej, który zabrała z Jerozolimy cesarzowa Eudoksja i przesłała w darze Pulcherii, siostrze cesarza. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza przypisywano wielu obrazom, między innymi ikonie Matki Bożej Częstochowskiej, co jednak jest mało prawdopodobne. Lekarz, pisarz, malarz… Wędrując śladami św. Łukasza, można odnaleźć wiele ciekawych wątków jego życiorysu. A może i patron Twojego zastępu ma przed wami jakieś tajemnice? albo reakcji fizjologicznych, np. krwawego potu Jezusa podczas walki wewnętrznej w Ogrodzie Oliwnym. Przypisuje się mu ponadto autorstwo wielu ikon, w tym obrazu Czarnej Madonny czy wizerunku Matki Boskiej Kostromskiej. Oprócz Ewangelii wg św. Łukasza, święty jest też autorem Dziejów Apostolskich, jedynego dokumentu, który opisuje losy młodej gminy chrześcijańskiej. Przez wieki jego opiece poświęcali się introligatorzy, lekarze, chirurdzy, malarze, rzeźbiarze, notariusze, złotnicy, hafciarze, synoptycy, a nawet opiekunowie bydła i rzeźnicy. Atrybutami świętego Łukasza są wół, księga, 16 na rynku dawano zwierzętom wraz z paszą kartkę z błogosławieństwami i prośbami do Łukasza Ewangelisty, by oddalił od zagród zarazę i inne nieszczęścia. Chłopi ten dzień uważali za czas wróżb i przewidywań oraz początek zbiorów buraków. Nie mogłem się doczekać, żeby powiedzieć o tym chłopakom. W przeddzień uroczystości zastanawialiśmy się, dlaczego św. Łukasz był tak popularny. Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam Marek – odpowiedzialny za życiorys Patrona: św. Łukasz Ewangelista w Otmuchowie Wlkp. Dzień uroczystości. Głównym wydarzeniem obchodów była oczywiście Msza św., której przewodniczył nasz proboszcz. Objęliśmy służbę liturgiczną, a podczas ofiarowania darów przed ołtarz zaniesiono podarunek od naszego zastępu – ikonę przedstawiającą Łukasza obok wołu, który jest jego symbolem. Zwierzęta te składano w ofierze w świątyni, w której Gabriel ukazał się Zachariaszowi, a właśnie opis owego wydarzenia rozpoczyna Ewangelię naszego Patrona. gniazdo 34 | czerwiec 2007 z ANNA KREMER Młoda przewodniczka z Warszawskiego Ogniska św. Joanny Beretta Molla. M iło jest obudzić się rano ze świadomością, że pranie jest suche i że nie trzeba zakładać mokrego munduru na apel... Albo że słusznie okopaliśmy namiot wieczorkiem i woda nie wdarła się do środka. Po prostu miło jest być suchym. Czasem dobrze jest mieć świadomość, że jutro też będzie można umyć się w jeziorku bez ryzyka zapalenia płuc, bo będzie ciepło. Stąd pomysł obserwatorium obozowego. techniki C zy to słońce, o ! a l H c y księżyc? Aby mieć możliwość zauważenia tych wszystkich zjawisk, o których mowa będzie poniżej, dobrze jest usytuować obserwatorium obozowe na skraju lasu czy jeziora. Może pokusić się o jakąś ambonkę… Najlepiej na górce. Gdyby jeszcze można było z tego miejsca obejrzeć wschód i zachód słońca, w pobliżu jakieś mrowisko (oby nie za blisko ;). To byłby szczyt marzeń i okazja do zrobienia paru zdjęć dla zastępu i „Gniazda” ;). Jeśli posiedzisz tam cicho i spokojnie, to może uda Ci się poza pogodą, zaobserwować coś większego niż mrówka czy ślimak. Barwne zjawiska o zmierzchu występują w sposób czysty i naturalny przy bezchmurnym niebie. Zmiany zabarwienia, w szczególności na kolor o barwach żółtawych wskazują na wzrost obecności w atmosferze cząsteczek pyłu oraz wzrost wilgotności powietrza. Występujące o brzasku barwne zjawiska zdarzają się także przy stosunkowo silnym zachmurzeniu. W takim przypadku nisko wiszące chmury tworzą silny kontrast. Gdy chmury są ciemno zabarwione, a są skierowane ku wschodowi, to w głębi mają mieszaninę barw czerwonej, żółtej i białej. Zabarwienie nieba o zmierzchu na żółto lub biało wskazuje na wzrost zachmurzenia. Wieczorna zorza, zapowiadająca piękną pogodę, jest tylko wtedy niezawodnym wskaźnikiem, gdy ukazuje się na bezchmurnym niebie i nie traci nic ze swoich kolorów. Migotanie gwiazd wskazuje na turbulencje w atmosferze. Jeśli zjawisko to występuje po trwającym kilka dni okresie ładnej pogody, wskazuje na zmianę właściwości fizycznych powietrza, które ma tendencję do przemieszczania się na większą wysokość. Jeśli dochodzi do tego gorsza widzialność z uwagi na występowanie pary wodnej w atmosferze, jest to dodatkowe uzasadnienie, aby oczekiwać szybkiej zmiany pogody. Spokojne światło gwiazd i dobra widzialność wskazują na stabilny stan pogody, który w chłodniejszej porze roku prowadzi do pogody mroźnej. Silne błyskawice to przeważnie zwiastun bardzo mocnych opadów. Błyskanie w okresie letniego wyżu kończy się zazwyczaj burzą, po której raczej nie należy obawiać się nagłej zmiany pogody. Zjawisko wieńca wokół słońca bądź księżyca, czy jaśniej świecących gwiazd. Na podstawie zjawiska wieńca wokół słońca lub księżyca, podobnie jak i zjawisk halo (czyli pierścieni widocznych wokół słońca lub księżyca), możemy określić wilgotność powietrza. Zmiana pogody i występowanie wieńca w warstwie chmur średnich następuje znacznie szybciej niż pojawienie się jakiejkolwiek postaci zjawiska halo. Świadczy to o tym, że przesycone wilgocią powietrze znajduje się już w niższych warstwach atmosfery. Zjawisko wieńca często świadczy o nadchodzącej zmianie pogody, podczas zimy może świadczyć o nadchodzącej odwilży, poprzedzonej sporymi opadami śniegu. gniazdo 34 | czerwiec 2007 17 techniki Oto, głównie letnie, zwiastuny ładnej pogody (lub jej utrzymania się): • Rosa wieczorem i rano, • Mgły wieczorne i nocne rozpływające się rano, • Wieczorna i nocna wyższa ciepłota w lesie niż na otwartej przestrzeni, • Pojawiające się przed południem kłębiaste pojedyncze chmury, które znikają pod wieczór, • Wiatry wschodnie, • Jasny, „biały” zachód słońca, • Jasny wschód księżyca w czasie pełni, • Wzmagający się po bezwietrznej nocy poranny wiatr słabnący od godzin południowych, • Spokojna praca pająków i mrówek, • Pionowe unoszenie się dymu, • Wieczorne pojawienie się komarów. Złą pogodę latem wróżą: • „Halo” wokół księżyca i słońca, • Pojawienie się chmur pierzastych lub „baranków”, • Wieje silny wiatr z zachodu, • Chmury kłębiaste wędrują w innym kierunku, niż wieje wiatr nisko przy ziemi, • Chmury kłębiaste nie zanikają po południu, lecz się gromadzą, • Parne powietrze, chmury kłębiaste rosną ku górze, brak wiatru, • Jaskółki latają nisko, • Mrówki pracują intensywnie i chowają się, • Pszczoły spieszą się do uli, • Ślimaki wpełzają na drzewa i kamienie, • Bociany ochotnie wychodzą w dużej liczbie na łąki, • Pająki polują podczas upału. Zimowe zapowiedzi mrozu: • Osadzanie się szadzi na drzewach, • Wygwieżdżone niebo, • Wschodnie wiatry. Zimowe zapowiedzi opadów śniegu: • „Halo” wokół słońca i księżyca, • Zamglenie powietrza, • Wieją północno-zachodnie wiatry. Powyższe przykłady mogą być czasem mylące; należy brać pod uwagę kilka wspólnie występujących elementów z jednej grupy. Należy też pamiętać o ukształtowaniu terenu i innych lokalnych uwarunkowaniach. Co się wyłoni zza chmur? MATEUSZ GOLIANEK EV Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża. Uczeń II klasy LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej. Ż e obserwując chmury można przepowiadać pogodę, wie każdy. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, że zwierzęta także mają w sobie swoisty barometr. Wystarczy spojrzeć na nas. Meteoropaci wyczują każdą zmianę aury. Osoby zupełnie zdrowe także czują, kiedy zanosi się na gwałtowniejsze wahanie pogody. Zacznijmy od tego, co może nas najbardziej przestraszyć. Deszcz, wiatr, zimno i tym podobne, jednym słowem – pogorszenie. Bardzo pomocne są jaskółki, których niski lot wskazuje na zbliżający się deszcz. Czemu tak się dzieje? Sprawa jest nader prosta. Ich pokarm (owady) wyczuwa, co się święci i lata nisko, tuż nad ziemią. Ptaki dążą tylko do zaspokojenia głodu. Ich własne „czujniki” pozwalają jednak na zaalarmowanie nas przed mającym spaść lada chwila deszczem. Jaskółki często wlatują i wylatują wtedy z gniazd. Zbijanie się wron w stada także zapowiada opady. Usłyszenie krzyku sowy może wskazywać na ochłodzenie. Kiedy aura ma się pogorszyć, owady są rozleniwione, mrówki niechętnie opuszczają mrowiska, a pszczoły ule. A teraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli kiedy pogoda będzie ładniejsza. Z pomocą przyjdą nam między innymi ryby, pływając tuż pod powierzchnią wody. Ptaki rano powitają nas gwarem i śpiewem. Jaskółki latać będą wysoko. Owady jak zwykle będą bardzo czułe. Pająk wyplecie rozległą sieć. Pszczoły i mrówki będą ruchliwe i pracowite, muchy spokojne, a komary wieczorem widoczne, 18 fot. Karol Czachorowski choć przeważnie trudno jest nie dostrzec ich obecności. Paradoksalnie dobrą wróżbą może być dla nas czarny kot, jeżeli przebiegnie nam drogę na jakimś polu lub po prostu wyrusza na łowy. Przepowiadając pogodę, należy pamiętać, że nasza prognoza może nie być bardzo precyzyjna. Nie należy jednak się poddawać. Tym, którzy zwątpią we własne zdolności meteorologiczne, proponuję przez tydzień oglądać „Pogodę” w telewizji. Zobaczycie, że nawet zawodowcy mogą się mylić… gniazdo 34 | czerwiec 2007 DAMIAN PACIUCH PRZYRZ. Sanitariusz, liturgista Wilka z 1. Drużyny Włoszczowskiej św. Stanisława Kostki. Uczeń IV klasy SP nr 2 im. Partyzantów Ziemi Włoszczowskiej. historia Głos o jutrzenkę swobody S wego życia nie zamieniłbym na żadne inne – to cytat człowieka, który w swoim życiu zrobił tak wiele i przeżył tyle, że trudno to sobie wyobrazić. Miał wpływ na przyszłość swojego kraju, Polski, choć cześć swojego życia spędził po za jego granicami. fot. Ryszard Kuźma Jan Nowak-Jeziorański jako podchorąży altylerii konnej, 1937 r. Jan Nowak-Jeziorański podczas uroczystości w Gdyni 31 sierpnia 2002 r. Konspiracyjna działalność w AK, wyprawy kurierskie na Zachód, radio „Wolna Europa”... Można by długo wymieniać rzeczy, w których uczestniczył Jan Nowak-Jeziorański, o którym tu mowa. Tak naprawdę nazywa się Zdzisław Jeziorański, a Jan Nowak to tylko jeden z pseudonimów okupacyjnych. Urodził się w nocy z 2 na 3 października 1914. podczas jego pracy w RWE (Radiu Wolna Europa) posługiwał się fałszywą datą urodzenia, często podawaną jako prawdziwa (15 maja 1913 r.) W pewnym momencie wydawało się, że to jest koniec. Jan Nowak-Jeziorański został wzięty do niewoli niemieckiej. Cudem udało mu się uciec wyskakując z pociągu. Po odzyskaniu wolności został żołnierzem AK. Tam poznał swoją żonę, Jadwigę. Odbył 5 wypraw na trasie Warszawa-Londyn jako kurier komendanta głównego AK. W jego ciekawym życiorysie znalazły się także występy w powstańczym radiu „Błyskawica”, a w późniejszym czasie w RWE. Mówił m. in.: „nadejdzie jeszcze ten dzień, kiedy jutrzenka swobody zabłyśnie znów nad Warszawą”. Po udanych wystąpieniach awansował na dyrektora polskiej sekcji RWE i posadę tę sprawował do roku 1976. Wtedy to udał się do USA. Nie przestał jednak angażować się w życie Polski. Torował drogę wejścia do NATO. Kiedy do tego doszło powiedział: „Dożyłem Polski nie tylko niepodległej, ale i bezpiecznej”. W okresie lat 1979-1992 był konsultantem Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu. Udzielał bardzo ważnych rad w sprawie Polski i Europy. Po raz pierwszy po wojnie Nowak-Jeziorański przyjechał do Polski w sierpniu 1989 roku na zaproszenie Lecha Wałęsy. Potem już regularnie odwiedzał ojczyznę. Na stałe powrócił dopiero 21 lipca 2002 roku. „Przychodzi moment, kiedy nie wolno patrzeć na kraj z oddali; dlatego postanowiłem patrzeć na Polskę z bliska” – jego słowa po przylocie do Polski, nawiązujące do znanej książki „Polska z oddali”. Zamieszkał w Warszawie. Aktywnie włączył się w życie kraju: komentował wydarzenia polityczne, zaangażował się w promowanie integracji Polski z Unią Europejską i rozwijanie kontaktów z naszymi wschodnimi sąsiadami. Stał się autorytetem moralnym dla wielu Polaków. Jan Nowak-Jeziorański otrzymał wiele orderów, nagród i wyróżnień. Najważniejsze to: Order Virtuti Militari, Order Orła Białego, Krzyż Walecznych, amerykański Medal Wolności, Order Polonia Restituta, Diamentowy Mikrofon . Oprócz tego w 1997 roku Jan Nowak-Jeziorański otrzymał Srebrny Medal „Cracoviae Merenti” - wyróżnienie przyznawane za szczególne zasługi dla miasta. Tytułem tym nagrodzono go za „...zasługi dla Niepodległości Polski, za niezłomną wiarę w ostateczne zwycięstwo Prawdy i Sprawiedliwości, za podtrzymywanie Ducha Narodu w najtrudniejszych powojennych latach”. On osobiście powiedział: „Czując się cząstką ojczyzny, czuję się także cząstką Krakowa”, a także, że Kraków było dla niego zawsze „sercem ojczyzny, (...) wielkiej duchowej i materialnej wspólnoty pokoleń minionych, obecnych i przyszłych”. Order Polonia Restituta gniazdo 34 | czerwiec 2007 Niestety, Jana Nowaka-Jeziorańskiego nie ma już wśród nas. Zmarł ponad dwa lata temu w Warszawie. Jego pogrzeb odbył się odbył się 26 stycznia 2005 roku, 6 dni po śmierci. Pozostawił po sobie ślad nie do zatarcia, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. 19 historia Boski wiatr, czyli jak pogoda uratowała Japonię PAWEŁ ŚWIĄTKOWSKI HO Przyboczny 1. Drużyny Wrocławskiej św. Franciszka z Asyżu. Tegoroczny maturzysta. C zy kiedykolwiek wydawało Ci się, iż rzecz tak mało znacząca z punktu widzenia taktycznego, jak pogoda, nie ma wpływu na historię? Jeśli tak – masz rację. Wydawało Ci się. Zapytaj Japończyków. Kiedy Mongołowie podbili już Chiny i Koreę, ich wzrok skierował się ku cesarstwu Japonii. Ponieważ próba dyplomatycznego rozwiązania konfliktu (zakładająca po prostu zhołdowanie cesarstwa chanowi Kubilajowi) nie powiodła się, armia zaczęła przygotowywać się do inwazji. W roku 1274 ponad 23 tys. żołnierzy mongolskich, chińskich i koreańskich wyruszyło na 800 statkach w kierunku wyspy Kiusiu. Kilkakrotnie mniej liczne siły japońskie, składające się głównie ze sławetnych samurajów, nie miały wprawdzie szans w starciu z doskonale wyszkoloną armią najeźdźców, ale zdołały zmusić ich do taktycznego odwrotu na okręty, by w tym czasie przegrupować się do ataku następnego dnia. W nocy sztorm zniszczył jedną trzecią statków, a ponieważ wojska chana i tak poniosły dość dotkliwe straty, wycofały się z powrotem do Korei. Dokładnie to samo zdarzyło się w roku 1281, kiedy siły agresora były jeszcze większe. Japończycy znów ufortyfikowali się na wybrzeżu, zmuszając Mongołów do ciężkich walk. A wiejący przez dwa dni tajfun zdziesiątkował, złożoną przede wszystkim z płaskodennych chińskich statków rzecznych, flotę najeźdźców. Ten typ wiatru był wówczas w cesarstwie Japonii znany pod nazwą kamikadze, „boski wiatr”. Termin „kamikadze” kojarzy się nam obecnie przede wszystkim z drugą wojną światową i japońskimi pilotami – samobójcami, zachodzącymi za skórę amerykańskiej flocie na Pacyfiku. Przenieśmy się zatem do Kokury, starożytnego japońskiego miasta. Jest 9 sierpnia 1945 roku, wczesny poranek. Pracownicy największego w Japonii arsenału uwijają się jak co dzień. W tym samym czasie od strony oceanu nadlatuje amerykańska „latająca forteca” B-29 z ładunkiem nuklearnym na pokładzie. Zapewne niejeden z mieszkańców Kokury patrząc w górę, narzekał na pochmurną pogodę. Major Charles Sweeney, dowódca bombowca, także mógł na nią narzekać, patrząc w dół. Zgodnie z rozkazami nie mógł zrzucić bomby na miasto, nie widząc go. Po zrobieniu trzeciego kółka nad Kokurą, odleciał zatem nad drugorzędny cel. Mieszkańców Nagasaki zgubił prześwit, który pojawił się między grubą warstwą chmur. Miasto zmieniło się w cmentarz. I tak po dzień dzisiejszy funkcjonuje w języku japońskim powiedzenie „szczęście Kokury”, a więc uniknięcie katastrofy przez zupełny przypadek i zbieg okoliczności. Nie są to jedyne znane historii przypadki, kiedy właśnie warunki meteorologiczne zmieniały bieg zdarzeń. Słynna hiszpańska Wielka Armada została przetrzebiona przez tak zwany „wiatr protestancki”, który z kolei kiedy indziej pozwolił Wilhelmowi Orańskiemu najechać Anglię. Są też inne, szerzej znane przykłady, w których to wpływ pogody zdecydowanie przesądzał bieg wydarzeń. Należą do nich bitwa pod Grunwaldem, kiedy to Krzyżacy cały dzień prażyli się w słońcu, podczas gdy polsko-litewskie wojska odpoczywały w lesie; kampania Napoleona w Rosji czy bardzo do niej podobna kampania niemiecka podczas drugiej wojny światowej. Zdarzało się też, że deszcz eliminował z bitwy całe oddziały, na przykład łuczników czy arkebuzerów. Jak widać, z pogodą nie ma żartów. Nie tylko podczas wypadu w góry czy całodniowej zbiórki. Ileż to gier na obozie kończyło się kwaśnymi minami ze względu na padający podczas nich deszcz? Warto umieć przewidzieć warunki meteorologiczne i odpowiednio się na nie przygotować. Kto wie, może Japonią władałby dziś chan mongolski... 20 Zamek Kokura „Grzyb atomowy” nad Nagasaki Nagasaki po zrzuceniu bomby atomowej gniazdo 34 | czerwiec 2007 GRZEGORZ KOTKOWSKI ĆW. Czołowy i wodzirej Bobra z 1. Drużyny Wrocławskiej św. Franciszka z Asyżu. C hyba każdy się zgodzi ze stwierdzeniem, że kobiety łagodzą obyczaje. Jednak co można zrobić, gdy każdy dąży do sukcesu lub kiedy wszyscy tłoczą się na małej powierzchni i kłótnia jest nieunikniona, gdy jedynym argumentem jest siła mięśni i umiejętność walki? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Jack London w swojej książce pt. „Wilk Morski”. I bardzo dobrze mu to wychodzi. portret Jacka Londona recenzja W świecie mężczyzn Pewien gentleman, Humprey von Wayden, trafia przypadkiem na szkuner ochrzczony imieniem „Upiór”, co dokładnie oddaje atmosferę na statku. Bezwzględny kapitan, Wilk Larsen, znienawidzony przez całą załogę, zatrudnia bohatera jako pomocnika kucharza. Nieprzyzwyczajony do pracy fizycznej i trudu człowiek czuje się zagubiony, ma wrażenie, że jego życie jest zagrożone. Od współtowarzyszy dowiaduje się potwornych historii o swoim kapitanie – silnym, zimnym, zachowującym się czasem gorzej niż najdziksze zwierzę człowieku. Oprócz fizycznego znęcania się nad swoimi ofiarami, Larsen czytając im o tym, czego ofiary boją się najbardziej, gnębi je również psychicznie. Przydomek „Wilk” nie był więc kwestią przypadku. Jego nienawiść wzrasta tak,że doprowadza niektórych majtków do samobójstwa. Humprey von Wayden podejmuje z nim walkę, jednak nie na płaszczyźnie fizycznej a umysłowej. Korzystając ze swojego wysokiego wykształcenia, dyskutuje z nim na tematy filozoficzne. Jednak nigdy nie udaje mu się przekonać kapitana do swojej racji, gdyż ten, obawiając się przegranej, kończy dyskusję fizycznym nokautem dyskutanta. To uniemożliwia dalszą wymianę argumentów. Cała historia ukazana jest bardzo realistycznie, dzięki czemu czytelnik może wczuć się w losy bohaterów. Co sprawiło, że Londonowi udało się przedstawić wydarzenia tak wiarygodnie? Jack London do 19 roku życia opłynął cały świat. Był chuliganem, którego wstydziło się społeczeństwo. Pływał statkami po całym globie, aż wpadł na pomysł napisania książki, która, o dziwo, przyniosła wielki sukces. Autor, w mgnieniu oka, zyskał uznanie przedstawicieli wyższych klas. W jego twórczości często pojawia się motyw samotnej walki człowieka z ustalonym porządkiem społecznym i siłami przyrody. Jego powieści, oparte na własnych doświadczeniach, pełne są naturalizmu, przygód i romantycznych uczuć. Nic dziwnego, że mając takie życie oraz talent pisarski, odniósł taki sukces. Jako harcerz SHK „Zawisza” FSE, który dużo czasu spędza wyłącznie w towarzystwie płci „brzydkiej”, przyznaję autorowi rację w każdym zdaniu jego dzieła. W bardzo trafny sposób opisuje bowiem relacje między mężczyznami. Zauważam, że w moim zastępie mamy te same problemy, co marynarze na „Upiorze”. Tylko w dużo mniejszej skali. Nie chodzi mi bynajmniej o to, że chcemy pozbyć się zastępowego, lecz o samą psychologię i wzajemne stosunki. Serdecznie zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki. Jest bardzo uniwersalna. Znajdzie w niej coś dla siebie miłośnik przygód, a także romantyk ceniący uczucia. Polecam ją również dziewczynom, gdyż łatwiej będzie im potem zrozumieć sposób myślenia mężczyzny, a także dowiedzieć się o jego potrzebach. gniazdo 34 | czerwiec 2007 21 europa Dobre jedzenie na obozie… to cała sztuka O czywiste jest, że na obozie gotuje się na ogniu, ale to jednak nie oznacza, że trzeba jeść źle. Oto kilka podstawowych, bardzo prostych zasad, jakich należy przestrzegać, by kuchnia obozowa stała się kuchnią jak z trzygwiazdkowego hotelu… prawie! Czas przed obozem jest czasem przygotowania, nie potraw, które będą gotowane, ale materiałów. Kucharz musi sprawdzić, czy wszystko, co konieczne, znajduje się w bagażu zastępu. Jeśli jest taka potrzeba, musi dodać do niego kilka drobiazgów, by poprawić codzienny jadłospis. Podstawowy ekwipunek: • garnki z uchwytami i pokrywkami, • krata do ogniska + grill (jeśli możliwe), • chochla, cedzak, sitko, • noże różnej wielkości, drewniane łyżki, • otwieracz do konserw, obierak do jarzyn, • rękawice ochronne, • plastikowe pudełka z pokrywkami do przechowywania żywności, • szklane pojemniki na zapałki, sól, żeby zabezpieczyć je przed wilgocią, • przyprawy (pieprz, tymianek, curry itd.), • rosołki w kostkach, by poprawić smak ryżu czy makaronu, • mała książka z przepisami kucharskimi. Wzbogacaj codzienne obozowe posiłki. Czasem wystarczy drobiazg, by zmienić „banalne” danie w coś pysznego. Nie bój się własnej twórczości, zapisz przed wyjazdem kilka pomysłów w swojej książce kucharskiej, te małe „urozmaicenia” nie zabiorą ci wcale więcej czasu, a gra jest warta świeczki!!! Nie wahaj się poprosić zaopatrzeniowca o kilka podstawowych produktów, które posłużą ci do wzbogacenia gotowanych potraw o mąkę, cukier, olej, ocet, cebulę, czekoladę (nie po to, żeby ją schrupać w zastępie!!!)… Zaopatrzeniowcy dadzą ci to wszystko z chęcią, zwłaszcza jeśli zaprosisz ich na posiłek!!! Oto, co na przykład możesz zrobić z pomocą tych drobiazgów: • sos beszamelowy do przyprawienia dań z warzyw (kalafiora, marchewki), • potrawkę z kurczaka pokrojonego w kostkę zamiast zwykłego fileta z kurczaka, 22 • sałatkę owocową zamiast zwykłego owocu w całości na środku stołu, • owoce oblane rozpuszczoną czekoladą, to o wiele lepsze i smaczniejsze niż jeden samotny owoc, • ... Zawsze należy dbać o higienę przygotowywania posiłków. To, że jesteśmy na obozie, to nie powód, żeby zapominać o wszystkich zasadach higieny. Wręcz przeciwnie. Ryzyko zatrucia jest tu większe, a kilka prostych zasad wystarczy, by go uniknąć, a zwłaszcza uniknąć tego, by tak starannie przygotowane posiłki spowodowały ogólne zatrucie kolegów!!! Czystość w kącie kuchennym jest sprawą bardzo istotną. Kąt kuchenny powinien być urządzony, o ile to możliwe, w cieniu (dotyczy zwłaszcza miejsca przechowywania produktów i naczyń) i utrzymany w stanie doskonałej czystości. Ognisko jest wyżej, ale nie ponad 60 cm, ale także zajmuje przestrzeń dość dużą, by można było higienicznie przygotować potrawy. Nie kładź produktów na ziemi, ale w garnku albo na stole (dotyczy to produktów, które potem będą obierane). Naczynia zmywaj zaraz po posiłku, w ciepłej wodzie z detergentem i płucz je dostatecznie. Przygotuj przewiewne miejsce do suszenia naczyń (wystarczy sznurowa siatka) albo codziennie zmieniaj ściereczkę do naczyń. To prawdziwe siedlisko bakterii! Wszystkie pozostałości jedzenia powinny być przechowywane w miejscu zabezpieczonym przed zakażeniem i przed zwierzętami, przechowuj je w pudełkach z pokrywkami albo przykrywaj pudełka folią lub folią aluminiową. Unikaj zostawiania otwartego kartonu z mlekiem na stole albo w kącie namiotu (nie jest zbyt miło zobaczyć utopioną mysz, gdy nalewa się mleko do kubka, a niejeden tego doświadczył!!!). Mycie rąk to jeden z bardzo ważnych, a niestety bardzo często lekceważonych punktów. Trzeba mieć zawsze pod ręką miskę z czystą wodą i mydło (albo pojemnik z mydłem w płynie, co jest o wiele bardziej higieniczne), szczoteczkę do paznokci i czysty ręcznik. Przed każdym kontaktem z jedzeniem czuwaj, by myć dokładnie ręce i nadgarstki. Miski do mycia warzyw nie służą do niczego innego (mycie naczyń, toaleta, produkcja błota). Naczynia kuchenne służą tylko w kuchni!!! Narzędzia plastikowe są lepsze niż drewniane, łatwiej je myć i są bardziej higieniczne. Do przygotowania posiłków można zabrać blachę ze stali nierdzewnej, łatwą do zapakowania w bagażu. Umieścisz ją na drewnianej podstawie, by stworzyć miejsce pracy łatwe w utrzymaniu czystości! Codziennie należy wyrzucać pojemniki ze śmieciami! Byłoby idealnie, gdyby można je było wynosić do kontenerów, aby uniknąć gromadzenia i przyciągania zwierząt. Reszki ulegające biodegradacji można zakopać, jeśli właściciel terenu wyraża na to zgodę. Staraj się jednak nie robić dołu na reszki i brudną wodę w sąsiedztwie kuchni (niezbyt miło jest w to wdepnąć!), znajdź miejsce oddalone od obozowiska zastępu. Niektóre potrawy są bardzo niebezpieczne, należy unikać ich za wszelką cenę: • surowe siekane mięso (stek tatarski…), • potrawy na bazie surowych jajek, • potrawy na zimno (mieszane sałatki), jeśli zostały przygotowane dużo wcześniej. Kilka sztuczek i sposobów: Co robić… • kiedy zapali się patelnia… Przykryj wilgotną ściereczką albo pokrywką, by ugasić płomienie. Nigdy nie polewaj patelni wodą! • kiedy makaron się klei… Tak dzieje się wtedy, kiedy gotuje się go w wodzie, która nie wrze, albo jeśli gotuje się zbyt długo. Wrzucaj makaron na osoloną wodę, która wrze i utrzymuj ogień przez cały czas gotowania. • kiedy ryż „przywiera”… To znaczy, że jest za mało wody… Nie mieszaj ryżu, ale przerzuć go do czystego garnka (nie odrywając tego, co zostało przyklejone na dnie), opłucz go we wrzątku i gotuj dalej w czystym garnku. • kiedy warzywa pozostają twarde w gotowaniu… To dlatego, że dolałeś zimnej wody w czasie gotowania. Jeśli musisz dolać wody, niech zawsze będzie gorąca! I już jesteś gotowy, by zamienić obozową kuchnię w trzygwiazdkową restaurację… A teraz do dzieła… (na podstawie SDE nr 197) gniazdo 34 | czerwiec 2007 MATEUSZ GRZESZCZUK WYW. Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie. Z a namową księży z naszej parafii (Grzegorza i Bogdana) postanowiliśmy tegoroczne ferie spędzić inaczej niż zwykle. relacja Kawaleria czeka Księża zaproponowali nam naukę jazdy konnej. Zorganizowaliśmy Radę Drużyny, na której miała paść decyzja o uczestnictwie w pomyśle. Zgodnie z oczekiwaniami chłopcy zgodzili się bez żadnego „ale” i już następnego dnia jechaliśmy naszym samochodem parafialnym do stadniny do pobliskiej Pokrówki. Wszyscy przyszli kawalerzyści stawili się o godzinie 8.00 pod plebanią naszej parafii, po czym odjechali na pierwszą lekcję. fot. Mateusz Grzeszczuk Do stadniny przybyliśmy lekko przerażeni, ale chętni i z miejsca rozpoczęliśmy naukę. Jakież trudne były nasze początki! Czynności, które wydawały się naprawdę proste, przyprawiały nas o zgrzytanie zębów i strach, który zawsze w takich chwilach towarzyszy. Zaczynając jazdą na lonży, robiliśmy pierwsze postępy. Z zazdrością patrzyliśmy na Rafała i Damiana, którzy już od dawna byli zaawansowanymi jeźdźcami. fot. Tomasz Pacyna fot. Mateusz Grzeszczuk gniazdo 34 | czerwiec 2007 Zanim przeszliśmy do nauki jazdy konnej, musieliśmy poznać nieco teorii. Jak mogliśmy jeździć konno, jeżeli nie posiadaliśmy żadnych umiejętności z zakresu pielęgnacji konia i jego przygotowania do ćwiczeń? Najważniejsza jest sama pielęgnacja. Czyszczenie kopyt, sierści, smarowanie wszelkimi maściami i „cudownymi” preparatami, które utrzymują konia w higienie i zdrowiu. Po sprawdzianach wiadomości z teorii bardziej zaawansowani chłopcy zaczęli jeździć kłusem. Przy okazji nauczyliśmy się wielu przydatnych terminów, dzięki którym będziemy mogli sprawnie porozumiewać się z naszą panią. Jeździliśmy coraz szybciej i coraz więcej od nas fot. Mateusz Grzeszczuk wymagano. Często wracaliśmy do domów zmęczeni i z kontuzjami. Jednak dzięki pysznym śniadaniom, które koiły wszelakie bóle i w pełni nas regenerowały, z uśmiechem na twarzy wracaliśmy na miejsce zbiórki. Kończył się czas ferii, więc czekaliśmy na najważniejsze dla nas, czyli czy któryś z nas wreszcie zacznie galopować? Ostatni dzień – śmiałkowie siadają na konia i próbują swoich sił… Jako już średnio zaawansowani jeźdźcy marzymy po cichu, aby utworzyć drużynę konną, która byłaby ukoronowaniem naszej pracy i trudu. Najpierw jednak musimy jeszcze wiele się nauczyć i zdobyć dużo doświadczenia, ale przecież wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń. 23 relacja Gorzkie doświadczenia? Nie na naszej ZZZ! JACEK FIGURA WYW. Zastępowy Wilka 7. Drużyny Radomskiej św. Kazimierza. Uczeń I klasy VII LO im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Radomiu. C zyli jak przeżyć ZZZ na gorzkiej herbacie. Właśnie podczas tej ZZZ udowodniliśmy niezbicie, że można się wspinać na wysokościach bez codziennej dawki cukru! Wyruszyliśmy... Lutowy poniedziałek, godzina siódma. Spakowany, ciepło ubrany i trochę zaspany wychodzę z domu. Pogoda nie zachęca do spacerów – mocno wieje i pada śnieg. Pół godziny orzeźwiającego marszu i jestem przed kościołem. Piotrek i Adrian już są. Po zaopatrzeniu się w miejscowym sklepie ruszamy na przystanek. Wsiadamy w PKS do Aleksandrowa i tym samym zaczynamy naszą zbiórkę zastępu zastępowych. O 10.00 jesteśmy prawie na miejscu. Prawie, bo drużynowy wpadł na pomysł, żebyśmy szli przez pola. No to poszliśmy... Piętnaście minut później przedzieraliśmy się przez metrowe zaspy (Piotrek za ten pomysł wylądował głową w śniegu). Trzęsące się uszy Patykowe szaleństwo Po powrocie „wykuliśmy” miecze. Po dziesięciu minutach każdy z nas dzierżył w rękach dwa samurajskie miecze. Zaczęło się patykowe szaleństwo. Przez pół godziny każdy z nas zdążył nabawić się siniaków, powybijanych palców itp. Po lekkiej kolacji była krótka rada, mycie, modlitwa i spać. Dłuuuuugi małpi mostek O 7.00 rano obudził nas budzik Piotrka. Po zjedzeniu porządnego śniadania (była gorzka herbata) wzięliśmy linę, miecze, aparat i wyszliśmy. Udaliśmy się na skraj lasu, gdzie stoczyliśmy iście samurajską bitwę. Po połamaniu kilku mieczy i zarobieniu nowej porcji siniaków, zabraliśmy się za robienie małpiego mostku. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że był on rozwieszony osiem metrów nad ziemią i miał trzydzieści metrów długości! W czasie rozwieszania mieliśmy okazję nauczyć się paru przydatnych węzłów. Po trzech godzinach marznięcia w końcu rozwiesiliśmy nasz małpi mostek, co wcale nie było takie proste, jakby się wydawało. Po wypróbowaniu mostka jak najszybciej go rozbieraliśmy, by czym prędzej coś zjeść. Uratowały nas naleśniki robione w ekspresowym tempie. Złote sakwy Po obiedzie mieliśmy trochę wolnego czasu, więc pograliśmy z Adrianem na gitarach. Około godziny 17.00 przyjechał nasz duszpasterz ks. Łukasz. Odprawił nam Mszę św. w domu, a po niej zasiedliśmy do herbatki (gorzkiej oczywiście). Gdy ksiądz odjechał, Piotrek gdzieś zniknął, więc ja i Adrian znowu dopadliśmy gitary. Piotrek wrócił po piętnastu minutach z błyskiem w oku i oznajmił, że mamy się ubrać w mundury i swetry. Wybiegamy przed dom i widzimy nasze miecze. Trzeba zmierzyć się z cesarskim strażnikiem (Piotrkiem), by uzyskać wskazówki. Po wygranej bitwie trzeba było odnaleźć sakwy ze złotem. Znaleźliśmy sakwy, ale nie było tam złota... w sakwach były świece i szmaty. Teraz wszystko już było jasne. Będziemy robić pochodnie! Zrobiliśmy trzy sześciowarstwowe pochodnie z naszych mieczy i wosku, który ledwo ocalał, gdy garnek spadł z ognia. Po zrobieniu ostatniej pochodni odbyła się rada drużyny podsumowująca wyjazd naszego ZZ-tu. Wróciliśmy... Następnego dnia po śniadaniu spakowaliśmy się, posprzątaliśmy i poszliśmy na PKS. Pełni energii i chęci do działania wracaliśmy do Radomia. fot. Jacek Figura Gdy dotarliśmy na miejsce, drużynowy rozdzielił obowiązki (woda, drewno, ogień, mycie garów) i każdy zabrał się do pracy. Bezzwłocznie rozpaliliśmy ogień i zabraliśmy się do robienia obiadu. Piotrek przygotował coś specjalnego. Jedliśmy, aż nam się uszy trzęsły! Po obiedzie nie mieliśmy dużo czasu. Mieliśmy iść na Mszę do Jedlni Letnisko. Jest tam stary, drewniany, zabytkowy kościół. Niestety nie mogliśmy służyć, ponie- waż przyszliśmy dosłownie przed rozpoczęciem. Po Mszy zaszliśmy do sklepu po kilka produktów, których wcześniej zapomnieliśmy. Jak się później okazało, tym razem też o czymś zapomnieliśmy... Przez resztę ZZZ piliśmy GORZKĄ herbatę, z czym Adrian nie mógł się pogodzić. 24 ZZ 7. Drużyny Radomskiej gniazdo 34 | czerwiec 2007 KATARZYNA GIL Kucharka Wilka 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica Publicznego Gimnazjum nr 2 w Puławach. G dzie indziej niż w naturze można obserwować rośliny i zwierzęta? W muzeum! Czasem naprawdę warto zdobyć się na taką ekstrawagancję! Bogata fauna i flora Pewnej soboty wybrałyśmy się do Kazimierza Dolnego, miasteczka położonego w niezwykle malowniczym miejscu, z bogatą fauną i florą. Głównym celem naszej wyprawy było zapoznanie się z nieznanymi nam gatunkami roślin i zwierząt, charakterystycznymi dla tamtych terenów. Trochę historii Spotkałyśmy się przed kościołem o godzinie 9.00 i po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu. Najpierw udałyśmy się na rynek, by obejrzeć piękną architekturę miasteczka. Na rynku poczuć można było historię... Na terenie dzisiejszego Kazimierza już we wczesnym średniowieczu istniała osada zwana Wietrzną Górą, którą wraz z okolicznymi wioskami w końcu XII w (1181 r.) książę Kazimierz Sprawiedliwy nadał siostrom norbertankom z krakowskiego Zwierzyńca. Przypuszcza się, że to właśnie siostry zmieniły nazwę osady na „Kazimierz” na cześć swego dobrodzieja. Najstarszy dokument, w którym pojawiła się ta nazwa, pochodzi z roku 1249. Z czasów średniowiecza pochodzi kamienna wieża – zwana Basztą – która prawdopodobnie stanowi pozostałość pierwotnego zamku. Zwiad i nagroda Przekonane, że miasteczko kryje w sobie niejedną historię, ochoczo ruszyłyśmy na zwiad terenu. Każda musiała chodzić sama, dzięki czemu zdobyłyśmy liczne ciekawostki, które opiszę następnym razem. Mogę tylko powiedzieć, że zwiad wygrałam ja, a w nagrodę otrzymałam tabliczkę czekolady. Wizyta w muzeum Kolejnym punktem zbiórki była wizyta w Muzeum Przyrodniczym. Siedzibą muzeum jest renesansowy spichlerz zbożowy z końca XVI wieku. Muzeum to gromadzi zbiory gniazdo 34 | czerwiec 2007 relacja Park w muzeum z dziedziny geologii, paleontologii, botaniki i zoologii, pochodzące głównie z terenu Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Łącznie liczą one ponad 11000 eksponatów! Wszystkie zwierzęta zamieszkujące te tereny są chronione. Przebywając w muzeum, momentami czułam się jak w lesie – w tle unosił się śpiew ptaków. Nie można również zapomnieć o przepięknej roślinności znajdującej się w muzeum. Najbardziej przykuła naszą uwagę pewna roślina owadożerna – rosiczka. Ciekawe obrazy Przy wyjściu, dla upamiętnienia naszej wyprawy kupiłyśmy skromne pamiątki, a na biletach przystemplowałyśmy pieczątkę z napisem „Kazimierski Park Krajobrazowy”. Pod koniec zbiórki zaskoczył nas deszcz... Żeby się przed nim schronić, zupełnie przypadkiem znalazłyśmy się w jednej z galerii kazimierskich. Znajdowały się tam obrazy wielu utalentowanych artystów, a najbardziej spodobał nam się obraz przedstawiający panoramę Kazimierza. Niestety nie pamiętamy autora tego dzieła. Apel ewangeliczny i RZ Gdy wyszłyśmy z galerii, po deszczu nie było już śladu. Zbliżająca się godzina odjazdu naszego autobusu przyspieszyła poszukiwania cichego miejsca na apel ewangeliczny. Zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Rada zastępu odbyła się w autobusie. Doszłyśmy do wniosku, że następnym razem koniecznie musimy znaleźć czas i miejsce na rozpalenie ogniska, na którym ugotujemy pyszny obiad. Mocne więzi Wiele nauczyłam się podczas tej zbiórki. Na pewno długo jej nie zapomnę – była jedną z lepszych i ciekawszych w tym roku. Gościło na niej wiele radości. Obserwuję, że podczas każdej zbiórki coraz bardziej zbliżamy się do siebie. Wspólne dzielenie codziennych kłopotów, cieszenie się z tych samych rzeczy, to wszystko składa się na zacieśnianie silnej więzi między nami, tak bardzo potrzebnej do dobrej współpracy w zastępie. fot. archiwum FSE 25 relacja To, co pumy lubią najbardziej… KATARZYNA ARABAS TROP. Zastępowa Pumy 2. Drużyny Chełmskiej św. Bernadetty Soubirous. Uczennica I klasy II LO w Chełmie. iepska pogoda nie jest problemem. K O ile tylko zastęp dzielnie stawi się na zbiórkę. A w 100% warto! Zobacz, co ciekawego może się wydarzyć w wietrzny dzień! Ważny dzień Dziś dla dwóch druhen był to bardzo ważny dzień, ponieważ nadszedł czas, aby otrzymały chusty i barwy zastępu. Jednym słowem Przysięga Wierności. Zbiórka zastępu Puma rozpoczęła się o 9.00. Pogoda nie zapowiadała się dobrze. Wiał mocny wiatr i było chłodno. Oczywiście żadnej z nas to nie zmartwiło. Wszystkie, punktualnie i jak zwykle w mundurach, spotkałyśmy się na plebanii. Maja, nasza liturgistka, poprowadziła modlitwę ojca Sevina. Potem poświęciłyśmy chwilę na radę zastępu i sprawy organizacyjne dotyczące następnej zbiórki... Duchowy przewodnik Zranione kolano W kolejnym punkcie gry trzeba było narysować szkic topograficzny drogi i szkic panoramiczny terenu. Ania i Gosia – mistrz orientacji i przyjaciółka przyrody, wzięły się za rysunek topograficzny, a Emila za panoramiczny. Reszta w tym czasie posprzątała teren. Bardzo szybko uporałyśmy się z zadaniami. A szkice wykonane zostały bardzo precyzyjnie, z uwzględnieniem m.in. wysokości wzgórza. Następna wiadomość ukryta była za kościołem. Zadanie dotyczyło epizodu z życia św. Marka, który podczas podróży zranił się w kolano. Tutaj wykazała się nasza samarytanka – Edyta, która poprawnie zabandażowała nogę jednej z druhen (św. Markowi). Rana jednak okazała się bardzo bolesna, dlatego też następnym zadaniem było przeniesienie świętego do kościoła. Na miejscu dh. Magda poprowadziła apel ewangeliczny. Fragment Pisma Świętego związany był z okresem Wielkiego Postu. Apel bardzo nam się podobał, mimo że był pierwszym przygotowanym przez Magdę. Kolejnym punktem była nauka węzłów, m.in. sztyka, półsztyka i flagowego. Wszystkie zada- nia wykonałyśmy do końca, jednak widać było, że czekają na punkt kulminacyjny, czyli Przysięgę Wierności. Ostatnia wiadomość ukryta była w malutkim parku niedaleko klubu garnizonowego. Wtedy też nadszedł moment złożenia Przysięgi. Kulminacja Wszystkie położyłyśmy rękę na proporcu, najpierw zastępowa, a potem pozostałe druhny. „Przyrzekam być Ci posłuszną jako mojej zastępowej...” – druhny wyrecytowały rotę równo i głośno, zobowiązując się jednocześnie do jej przestrzegania. Długo się przygotowywały do tego momentu. Na koniec ostatnie zdanie zastępowej: „Możecie na mnie polegać jak na Zawiszy” i Kasia założyła na szyje druhen zielone chusty oraz przypięła do pagonów barwy zastępu na znak przyjęcia ich do zastępu. Wszystkie krzyknęłyśmy okrzyk na cześć Magdy i Emilii i razem radośnie, z piosenką na ustach wróciłyśmy do harcówki. A tam czekało na nas... – sprzątanie. Okazało się, że pomieszczenie naszej harcówki będzie malowane i trzeba w nim dokładnie posprzątać. Mimo tego uśmiech z twarzy nam nie znikał i ochoczo wzięłyśmy się do pracy. fot. archiwum FSE Nadszedł czas na GRĘ! Ajj... a w grze dużo się działo!!! Cała gra polegała na odnalezieniu świętych. Na samym początku dostałyśmy mapę z zaznaczonymi ukrytymi wiadomościami. Z pierwszej wiadomości dowie- działyśmy się o św. Janie Bosco, który przez całe zimowisko towarzyszył naszym rozmowom i stał się naszym duchowym przewodnikiem. zastęp Puma 2. Drużyny Chełmskiej 26 UPUST!!! – 30% od cen detalicznych – śpiwory Yeti – 30% – ręczniki szybkoschnące – 35% – produkty Native Planete (Windshield w kolorze granat, plecaki, kosmetyczki, bielizna termoaktywna). Chętnych na produkty firmy Yeti uprzejmie prosimy o bezpośredni kontakt z Krystyną Szymańczyk: tel.022 618 48 68; 663 870 107 HASŁO na upust: ZAWISZA gniazdo 34 www.yeti.com.pl www.yeti.com.pl | czerwiec 2007 pielgrzymka hufca warszawskiego do Otwocka fot. Błażej Marzoch harce majowe hufca rawskiego fot. Bartek Sudakowki ZZZ z 3. Drużyny Rawskiej fot. Bartek Sudakowki biwak majowy BluSZcza fot. Alicja Kowalczyk biwak ZZ z 11. Drużyny Warszawskiej fot. Błażej Marzoch rajd zastępu Mewa z 2. Drużyny Rząsińskiej fot. archiwum FSE harce majowe hufca rawskiego fot. Bartek Sudakowski biwak majowy 3. Drużyny Lubelskiej fot. Paweł Czuba biwak majowy BluSZcza fot. Alicja Kowalczyk Szanowni Rodzice, Miesiące poprzedzające koniec roku szkolnego to jeden z najintensywniejszych okresów w życiu rodziny. Dzieci przygotowują się do wielu sprawdzianów, czasem tym ważniejszych, że stanowiących o ocenie na zakończenie kolejnego etapu edukacji. Dorośli „czują na plecach oddech” coraz pilniejszych obowiązków, z którymi trzeba się uporać przed sezonem urlopowym. Wśród ogólnej krzątaniny daje się zauważyć narastająca kampania reklamowa, prowadzona przez różnego rodzaju biura podróży, promująca różnego rodzaju wyjazdy, coraz atrakcyjniejsze i coraz kosztowniejsze. W tych okolicznościach warto postawić sobie pytanie: czym szczególnym wyróżnia się obóz harcerski spośród wielu najprzeróżniejszych ofert wakacyjnych. kryterium uczestnictwa jest opłacenie kwoPrzede wszystkim obóz harcerski nie jest to ogólnodostępny wyjazd, którego jedynym w przygotowanie zbiórek, realizowanie ty przewidzianej dla uczestnika. Obóz harcerski to nagroda za całoroczny wysiłek włożony zadań związanych z funkcją pełnioną w zastępie. letniego dziecka, do którego telewizja Wyjazd z zastępem na kilka tygodni to prawdziwe wyzwanie dla charakteru kilkunasto ... Tymczasem puszczańskie warunki szczęścia kryterium e i szeroko rozumiane media kierują przekaz, wg którego wygoda to zasadnicz posiłków, droga pokonywana wywanie przygoto ia, wymagają wysiłku na każdym kroku: przygotowanie sobie miejsca do mieszkan zastępu. Wysiłek ponoszony rola się staje kluczową pieszo, gry, na które własnoręcznie przygotowuje się stroje. W takiej sytuacji wspólne dzieło: zwybuduje ż poniewa sensu, nabiera h, we współpracy z kolegami, sprawdzonymi w wielu wcześniejszych zadaniac ze średniowieczną grę nianą niezapom rajdu, trasy e cięstwo w konkursie pionierki, wysoką pozycję w konkursie kulinarnym, przebyci h przygotowań dłuższyc wymaga minute”, „last wyjazdem fabułą. Warunkiem jest jednak zgrany zastęp, więc obóz harcerski nie jest w stałym składzie. . Jako piątoklasista odczułem wtedy Pamiętam swój pierwszy obóz harcerski w 1989 roku w miejscowości Piekło k. Końskich muszą wyglądać tak jak w szkole, tzn. ławki, po raz pierwszy, że relacje, w których czegoś się uczę od osób spoza rodziny, nie książkową przygodę ! W lesie, nawet w nocy, oceny, teoria i ćwiczenia. Odkryłem wtedy, że mogę przeżyć prawdziwą, nie tylko h, którzy do tego stopnia „sprawdzili się” czując smak samodzielnie przyszykowanych potraw, a przede wszystkim w gronie znajomyc w warunkach puszczańskich, że znajomości te przetrwały lata całe. życie, szczególnie w perspektywie obecnie Jako rodzic 3-miesięcznego synka nieraz zastanawiam się, jak będzie wyglądać jego który dla nich „od zawsze” przesycony jest świecie, w już wyraźnie dostrzegalnych różnic pokoleniowych. Dzisiejsi gimnazjaliści żyją komunikatora internetowego, SMS-ów, wego, komórko technologią. Trudno im wyobrazić sobie komunikację bez użycia telefonu z reklamy – to codzienność. Efektem scena tylko nie już e-maili, czatów, a bezprzewodowy Internet podczas wycieczki w góry to ciszy i chwili namysłu można było dzięki których w życia, takiego zmasowanego ataku informacji jest zanikanie kolejnych obszarów szkolnych, zajęć dodatkow ych, ków obowiąz wiru od wsłuchać się w siebie. Tymczasem dopiero w sytuacjach zatrzymania, z dala e z obserwacją rytmu przyrody połączon ie Wyciszen a. gwaru reklam jest szansa na usłyszenie pragnień rodzących się w duszy nastolatk dzi na kluczowe życiowe odpowie dogłębne może to najlepsza sceneria do osobistej modlitwy, w której młody człowiek znaleźć stwarza taką nieharcerski Obóz korzyści. i ości przyjemn pytania dotyczące sensu życia, sprowadzanego przez media do poziomu w zastępie, czas modlitwę poranną na czas cy zawierają powtarzalną okazję na „usłyszenie siebie” poprzez swój wyjątkow y program, erzem. na omówienie w gronie zastępu przebiegu dnia, możliwość rozmowy z duszpast 2007 2007 gniazdo 34 | czerwiec gniazdo 33 | marzec list Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego list Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego Najpierw jako harcerz zdobywający Dla mnie obozy harcerskie były miejscem, gdzie bardzo dużo dowiedziałem się o sobie. mieszkaliśmy „po swojemu”! Ileż było dumy pierwsze stopnie poczułem wielką radość z możliwości urządzenia namiotu, w którym własnoręcznie sporządzonego mebla z samodzielnego zaprojektowania pryczy, wyplatania jej ram sznurkiem, a potem używania ego z żoną projektu. A jaką przemianę przez 3 tygodnie! Do dziś pozostała mi ta pasja zamawiania mebli do domu wg obmyślon tysiące, stawała się naszą niepowtarzalną przechodziła polanka, na której rozpoczynaliśmy nasz obóz! Z miejsca, jakich w lesie „bazą” z namiotem zastępu, kapliczką i miejscem narad. łem na obozy, do których się przygoTam uczyłem się życia we wspólnocie. Ponieważ koledzy, z którymi rok w rok wyjeżdża próżno szukać w szkole. Pamiętam jakich towywaliśmy przez wcześniejsze zbiórki, stali się dla mnie rzeczywiście bliskimi osobami, adzić ze starszymi o ponad pięć przeprow ć do dziś poruszające rozmowy, które jako dziesięcio-, dwunastolatek miałem możliwoś rozmów pozwalała dyskutować takich lat instruktorami czy księdzem duszpasterzem. Szczerość (zakłada ją postawa harcerza) wiarą. życiu o ideałach sensownego życia, aspiracjach zawodow ych, rozterkach uczuciow ych, lub gimnazjum, skoro będzie na to Ktoś może zapyta: jaki jest cel tak poważnych rozmów z uczniem szkoły podstawowej rówieśników stają się równie ważne jak jeszcze czas. Tymczasem pedagodzy potwierdzają, że dla nastolatka relacje w gronie ać swoim dzieciom, jest dobre środowisko w gronie rodzinnym i jednym z największych prezentów, jaki rodzice mogą podarow rówieśników, w którym dziecko ma szansę przeżyć swój wiek młodzieńczy! rozumianej zarówno jako wyczyn, ale Obóz harcerski zyskuje więc kolejny wymiar, stanowi miejsce przeżywania przygody nabytkiem niż jakiekolwiek pamiątki trwalszym przede wszystkim jako przygody przyjaźni, duchowego dojrzewania, będącej dużo przywiezione z wyjazdu typu „all inclusive” z oferty biur podróży. obecnie synka, już nie mogę się doczeZ drugiej strony, myśląc o przyszłych wyjazdach harcerskich mojego 3-miesięcznego gdzie pozna nowych ludzi i ich lokalne zwykać, jakich odkryć on dokona podczas rady zastępu czy obozowej wyprawy explo, o pogodę, czy był najedzony i wygodnie czaje. Wyobrażając sobie jego powrót z obozu, na pewno nie ograniczę się do pytań o nowe umiejętności w ramach jego funkcji ubrany. Znając szeroki wymiar przygody harcerskiej, z wielką ciekawością dopytam życiowe. Być może z pełnym radości zduw zastępie, ale i przy najbliższej okazji porozmawiam o jego poglądach na świat i plany w osobistym rozwoju mojego synka? mieniem odkryję, że dwu- lub trzytygodniowy obóz był prawdziw ym krokiem milowym gotowość powierzenia w ręce swojego Dziękuję równocześnie każdemu z rodziców czytających niniejszy nr „Gniazda” za cy ze środowiskiem, w którym działa współpra dziecka tak fantastycznego narzędzia, jakim jest harcerstwo. Zachęcam gorąco do o fundusze bardzo mocno staraniach czy h Państwa dziecko. Życzliwa pomoc dorosłego w sprawach urzędow ych, formalnyc zaufaniem rodziców. Zasię cieszy szef ich że wspiera motywację Państwa dzieci zaangażowanych w harcerstwo, widzących, ponieważ czuje się on ra, instrukto ję motywac pewniam, że zaangażowanie rodziców w działalność drużyny znacznie podnosi em wśród pozostałych autorytet to przez się h doceniony współudziałem osób o cennym doświadczeniu zawodow ym, cieszącyc rodziców. Życzę udanych wakacyjnych wojaży, Piotr Synowiec HR p.o. hufcowego małopolskiego gniazdo 34 | czerwiec gniazdo 33 | marzec 2007 2007
Podobne dokumenty
zastęp - Gniazdo
Skład i opracowanie graficzne: Anna Godlewska, Franek Czachorowski, Karol Czachorowski, Paweł Sowa, Gosia Sobich Korekta: Joanna Przypolska, Anna Giszczak-Dobek, Asia Maj
Bardziej szczegółowo