zastęp - Gniazdo

Transkrypt

zastęp - Gniazdo
w numerze:
ZASTĘP
Dobry wodzirej to śmiały
wodzirej.
Z miną pokerzysty i w białych
rękawiczkach? To nie w tej bajce!
Gest, mimika i żywe, otwarte
usposobienie to cechy dobrego
wodzireja. Choć białe rękawiczki
też się przydadzą.
4
5
Na obozie
6
DROGOWSKAZ
Więcej szczęścia jest w dawaniu!
ZASTĘP
Autorytet, czyli jak rodzi się
zastępowy.
Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może
działać bez zastępu.
7
Odpowiedzialność to moje
drugie imię.
8
GRA
Zgraj się z gwiazdami
Obserwowanie nieba przywiodło
niejedną cywilizację do sukcesu,
ale i do upadku. Zobacz, co
w sobie kryją gwiazdy. Naucz
zastęp obserwacji nieba.
8
10
Gry puszczańskie, czyli o tym
jak się zapuszczać w puszczę.
Każda okazja jest dobra, żeby
ćwiczyć swoje zmysły. Nawet
banalną wędrówkę przez miasto
można wykorzystać do rozwijania
swojej spostrzegawczości.
11
12
13
14
15
16
17
18
TECHNIKI
Deszcz? A jednak się pali!
19
Impregnacja? Rewelacja!
Nie musisz chodzić w przemoczonych butach. Parasol też będzie
zbędny podczas górskich wędrówek. Zaimpregnuj ekwipunek,
a deszcz przestanie być udręką.
ZASTĘP
14. Drużyna ze Szczebrzeszyna? To się może zdarzyć!
Daj innym szansę skautowania. Podziel się swoją przygodą
i przyjaźnią. Wyjeżdżając na
biwak, obóz, czy choćby zbiórkę, pamiętaj o zabraniu foldera,
„Gniazda” czy kalendarza. Mogą
się przydać.
20
21
HISTORIA
Głos o jutrzenkę swobody
Boski wiatr, czyli jak pogoda
uratowała Japonię
Przypadki czy cuda. Historia
nierzadko zależy od zbiegów
okoliczności i zaskakujących
wydarzeń, których zupełnie nie
można przewidzieć. Przejrzyj karty historii, a sam znajdziesz wiele
takich zdarzeń.
RECENZJA
W świecie mężczyzn
Czyli coś, czego grzeczne dziewczynki pojąć nie mogą. A może
to tylko stereotypy?
EUROPA
Dobre jedzenie na obozie…
to cała sztuka
Artykuł, dzięki któremu dowiemy się wielu ciekawych spraw
związanych z gotowaniem, od
dawna stosowanych u naszych
braci skautów z Belgii, od których
otrzymaliśmy ten tekst.
PRZYRODA
W teren marsz!
„Nie jesteśmy klubem, ani szkółką niedzielną, ale szkołą – puszczaństwa.”
Dzik jest dziki…
Nie taki dzik straszny, jak mówią
jego ślady… Chyba że pomyli się
jego tropy z żubrem, tygrysem
albo nosorożcem. Aby uniknąć
pomyłek, lepiej przeczytaj dalej.
22
ŚWIĘTY
Wszechstronny patron
24
Gorzkie doświadczenia? Nie
na naszej ZZZ!
TECHNIKI
Halo! Czy to słońce czy księżyc?
Co się wyłoni zza chmur?
25
Park w muzeum
26
To, co pumy lubią najbardziej…
23
RELACJA
Kawaleria czeka
Jeśli nie jesteś w Stowarzyszeniu
Unikatowe, jedyne w swoim rodzaju, absolutnie ekstremalnie harcerskie Gniazdo, może być także Twoje.
Jeżeli chcesz otrzymać pocztą 4 najbliższe numery oraz wspomóc nasze Stowarzyszenie, prosimy o wpłacenie zwyczajnej, prościutkiej cegiełki
w cenie min. 50 zł na konto 31 1500 1777 1217 7007 7790 0000 z dopiskiem „cegiełka”.
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
gniazdo
Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”
Federacja Skautingu Europejskiego
• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
Redaktor techniczny:
Franek Czachorowski ([email protected])
ul. Kossaka 48; 20-358 Lublin
tel. 0 601 939 700
Skład i opracowanie graficzne:
Ewa Bogdan, Franek Czachorowski, Karol Czachorowski, Piotr Jurga,
Sebastian Kot, Darek Pietrzak, Paweł Sowa, Gosia Sobich
Zdjęcie na okładce: Piotr Stachurski
Plakaty na stronie 2 i 28: Karol Czachorowski
Korekta:
Joanna Przypolska, Anna Giszczak-Dobek
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Do powstania numeru przyczynili się:
Ania Godlewska – Radom
ak c
ji
Druk:
„GRAFIS” Wydawnictwo i Poligrafia
tel. (22) 758 15 01
re d
Sekretarz redakcji:
Maciek Bazylko ([email protected])
ul. Władysława Jagiełły 6/73, 20-281 Lublin
tel. 0 505 329 479
Strona internetowa:
http://www.gniazdo.fse.pl
[email protected]
Nakład:
1200 egzemplarzy
h
Wydane przy wsparciu Komisji Euro- A rc
pejskiej.
Komisja Europejska nie ponosi odpowiedzialności za
treść ani sposób jej wykorzystania.
tro
n
Redaktor prowadzący:
Małgorzata Sobich ([email protected])
Al. Solidarności 161/152; 00-877 Warszawa
tel. 0 608 473 322
Redaktor działu List: Piotr Synowiec – Kraków
Redaktor działu Zastęp: Paweł Lochyński – Wrocław
Redaktor działu Drogowskaz: Joanna Maj – Wrocław
Redaktor działu Europa: Bartek Bodziechowski – Włoszczowa
Redaktor działu Historia: Paweł Świątkowski – Wrocław
Redaktor działu Techniki: Paweł Czuba – Lublin
Redaktor działu Święty: Ewelina Tulibacka – Wrocław
Redaktor działu Gra: Rafał Czajkowski – Warszawa
Redaktor działu Recenzja: Błażej Marzoch – Warszawa
Redaktor działu Zastęp: Mateusz Golianek – Rawa Maz.
Redaktor działu Reklama: Karol Czachorowski – Lublin
Redaktor działu Relacje: Ewa Tchórzewska – Warszawa
Marcin Kuczaj – Wrocław
pa
Rada programowa: Rada Naczelna SHK-Z FSE
anio
ł
b
Ga
l
rie
-
3
zastęp
Dobry wodzirej to śmiały
wodzirej.
MAREK MYSŁEK ĆW.
Sanitariusz Bobra z 1. Drużyny Wrocławskiej
św. Franciszka z Asyżu.
Umiejętność dyrygowania i nieco
pewności siebie.
P
odczas ogniska jest najważniejszą osobą.
Przygotowuje całość, rozpoczyna i kończy śpiew, musi myśleć o doborze piosenek
i pląsów, ale i odpowiedniej kolejności
przedstawień i skeczy. Tym samym musi się
liczyć z tym, że wina za nieudane spotkanie
zawsze spada na niego. Wodzirej, bo o nim
mowa, odpowiada także za śpiew podczas
marszu, Mszy św. czy zbiórki.
W białych rękawiczkach.
Wodzirej wyczuwa rytm wędrówki,
prowadzi wystukiwanie taktu i podsuwa
odpowiednie piosenki. Wszystko, aby umilać atmosferę i marsz podczas pieszej wę-
ny, z różnych przyczyn był bardzo dziurawy.
Gdy przyszła kolej na mój zastęp Bóbr, wyszedłem na środek razem z moim harcerskim
bratem – Grześkiem i zaczęliśmy improwizować. Zmienialiśmy głosy i prowadziliśmy
dialog, w którym znalazły się także cytaty
z różnych skeczy. Zdecydowaną większość
stanowiły jednak nasze, zupełnie spontaniczne, żarty. Następnie na scenę weszła reszta
zastępu i razem odegraliśmy świetną improwizowaną scenkę, która zebrała burzę braw
i jeszcze dzisiaj wspominana jest w drużynie.
To oczywiście także pokazało, że jesteśmy
zgranym zastępem i rozumiemy się bez słów.
Warto ćwiczyć tego typu rzeczy na zbiórkach, czy spotkać się od czasu do czasu bez
mundurów, żeby się bardziej zakolegować i
zgrać. To wszystko powinno wyjść z inicjatywy wodzireja.
Z miną pokerzysty i w białych rękawiczkach? To nie w tej
bajce! Gest, mimika i żywe, otwarte usposobienie to cechy
dobrego wodzireja. Choć białe rękawiczki też się przydadzą.
drówki. Do jego niezliczonych obowiązków
należy również dobór pieśni i dyrygowanie
podczas Mszy św. czy czuwania. Podczas
zbiórek jest w stałej gotowości, by nauczyć
zastęp nowego pląsu, przerywnika, okrzyku
czy piosenki. Każdy wodzirej chcący godnie
sprawować swoją funkcję, musi znać wiele
pląsów i zabaw ogniskowych. Dlatego osoba
pełniąca tę funkcję powinna być obeznana
w harcerskim repertuarze, zawsze mieć przy
sobie śpiewnik i znać dużą liczbę piosenek.
Oczywiście wodzirej powinien zachęcać
i mobilizować zastęp do śpiewu. Bardzo
ważne jest dyrygowanie i wybijanie rytmu.
Pamiętaj – by zastęp mógł odnosić sukcesy,
wszyscy muszą się w pełni angażować. Dotyczy to również ekspresji.
Sztuka improwizacji.
Jest naprawdę bardzo przydatna zarówno w życiu codziennym, jak w harcerskim.
Trochę boję się przyznać, ale sam jako wodzirej bardzo często podczas różnych ognisk
improwizowałem i nigdy nikt nie narzekał,
a zwykle reakcje słuchaczy były bardzo pozytywne. Pamiętam, jak podczas ostatniego
obozu, w Kliczkowie, nasz program na ognisko z 2. DW, za który byłem odpowiedzial-
4
Akcja: Improwizacja.
Gorąco polecam Wam grę, która jest
odpowiednia na każde ognisko. Zabawa
w „Radio” nauczy wszystkich spontaniczności
i improwizacji. Wybierz spośród publiczności pięć lub sześć osób i poproś, by ustawiły
się w szeregu. Klepnięcie w ramię, uruchamia „radio”, czyli osoba włącza się i zaczyna
śpiewać piosenkę. Następnym klepnięciem
wyłączasz ją i w ten sam sposób uruchamiasz
inną osobę. Jeśli „radio” nie zacznie śpiewać
w ciągu 3 sekund od klepnięcia – osoba
odpada. Piosenki nie mogą się powtarzać.
Wygrywa osoba, która przetrwa najdłużej.
Zmysł improwizacji pomoże także w wymyślaniu nowych pląsów. Możesz zamienić tekst
istniejących już przerywników lub spróbować
ułożyć własne słowa i gesty, a potem wszystko połączyć melodią jakiegoś szlagieru.
INSTRUKCJA DLA POCZĄTKUJĄCYCH WODZIREJÓW:
Pamiętaj, że atmosfera na ogniskach
powinna się zmieniać. Zaplanuj kolejność
skeczy tak, aby po wesołych skeczach
i pląsach łagodnie przejść do scen spokojniejszych (teatr cieni, żywe obrazy, pantomima), a zakończyć scenką ewangeliczną
i w całkowitym wyciszeniu i zadumie wysłuchać rozważań kończących ognisko.
Nie bój się, gdy występujesz przed
całą drużyną. Niepowodzenie staraj się
obrócić w żart. Do tremy należy się przyzwyczaić. Każde kolejne ognisko przygotujesz lepiej.
Naucz się improwizować. Scenki tego
typu są bardzo ciekawe. Warto spróbować!
Pamiętaj! Wodzirej jest podczas ogniska najważniejszy. Nie pozwól sobie przeszkadzać. Panuj nad publicznością i aktorami. Planuj ognisko wcześniej i trzymaj się
ustalonego scenariusza.
Naucz się kilku podstawowych piosenek oraz pląsów. Poznaj ulubione pląsy
i piosenki swojego zastępu. Poszukaj zapomnianych śpiewników przewodniczek
i wędrowników, a na pewno znajdziesz coś
wartego uwagi.
NIEZBĘDNY SPRZĘT:
- śpiewnik,
- książka z grami i zabawami oraz pląsami,
- instrumenty muzyczne (np. grzechotki,
bębenek),
- białe rękawiczki do dyrygowania,
- kurtyna zastępu,
- skrzynia z kostiumami, rekwizytami
i różnymi pomocami do ekspresji.
Wodzirej
ZBIÓRKA
organizuje ćwiczenia - zabawy z zakresu ekspresji
wybiera piosenki
dyryguje podczas śpiewu
uczy zastęp nowych piosenek
z zastępem wymyśla okrzyki
WYJAZD
prowadzi ogniska
wymyśla skecze i scenki
tworzy prograhm ogniska
dyryguje podczas Mszy św. i ognisk
gniazdo 34
| czerwiec 2007
fot. archiwum FSE
obozie
zastęp Karibu
ANNA ROSTKOWSKA
eszcze kilka kartek z kalendarza i wyjedziemy na
Zastępowa Wilka z 2. Drużyny Puławskiej
obozy. Pomimo że przygotowania do tego wydaśw. Joanny d’Arc.
rzenia trwają już od początku roku, myślę, że ostatUczennica III klasy gimnazjum.
ni okres jest wyjątkowo intensywny. A może znajdziemy chwilę, żeby zastanowić się, jak możemy spędzić na obozie dzień zastępu. Oto przed Wami kilka pomysłów.
Obóz jest czasem wyjątkowym, każdy jego dzień powinien być wypełniony przyjaźnią, miłością i oczywiście radością.
Wiadomo, najwięcej radości daje wspólne działanie. Głównym wydarzeniem dnia będzie wielki bieg sprawnościowy.
Będzie świetną rozgrzewką przed olimpiadą sportową, a przy okazji poprawi naszą kondycję fizyczną. Myślę, że nieznajomość terenu uczyni bieg jeszcze ciekawszym i podsunie nam pomysły na nowe konkurencje. Będzie też okazją do bliższego
poznania okolic obozu. Kochamy z zastępem sport, więc bieg na pewno sprawi nam wiele radości. Po pełnym wrażeń
i wysiłku przedpołudniu, przychodzi czas na obiad. Dla urozmaicenia przygotujemy go nie w obozie, ale na kuchni zrobionej specjalnie na tę okazję, w jakimś bezpiecznym miejscu poza obozem. Zanim zajmiemy się posiłkiem, trzeba będzie
wykonać prostą, ale jednocześnie nadającą się do gotowania kuchnię. Z tym nie powinno być większych problemów. Po
obiedzie nie wolno zapomnieć o sjeście. Popołudnie chciałabym poświęcić na zajęcia z ekspresji. Jest to dobra okazja
na przećwiczenie przedstawienia na ognisko drużyny z mieszkańcami. Zwykle na obozie nie ma na to zbyt wiele czasu,
a w taki dzień zastępu można sobie na to pozwolić. No i tak zbliżymy się ku wieczorowi. Taki dzień nie może zakończyć
się inaczej jak tylko ogniskiem! Bo co innego, jak nie wspólny śpiew i zabawy, łączy nas najbardziej.
J
ALEKSANDRA WOLSKA TROP.
Zastępowa Albatrosa z 2. Drużyny Puławskiej
św. Joanny d’Arc.
Uczennica III klasy gimnazjum.
zastęp
Na
lanując dzień dla zastępu na obozie trzeba pamiętać, że
Pniezależnie od tego, co będziemy robić, najważniejszy jest
duch harcerski i siostrzana jedność. Osobiście, dzień z moim
zastępem chciałabym spędzić poza obozem, by przeznaczyć
ten czas na zajęcia topograficzne. Harcerka powinna doskonale orientować się w terenie i nigdy nie powinna się gubić.
Jak wiadomo, nawet najlepszym zdarza się zabłądzić. :) Zawsze warto poświęcić trochę czasu na chodzenie z mapą,
szczególnie kiedy nadarza się okazja pobytu na nieznanym jeszcze terenie. Jak już zbadamy okolicę obozu wzdłuż
i wszerz, poszukamy idealnego miejsca na szałas. Oczywiście, nie za daleko od obozowiska naszego zastępu. Szałas musi
być z prawdziwego zdarzenia. Przede wszystkim trzeba będzie się mocno postarać, żeby nie był widoczny dla innych
osób. Będziemy mogły tam chodzić, np. żeby przećwiczyć przedstawienie. Najważniejsze, żeby było w nim i dookoła
niego przytulnie i miło. Myślę, że nie będziemy z tym miały żadnego problemu. Makramy ze sznurka czy inne plecionki
z trawy to nasza specjalność. Przy okazji będziemy mogły nauczyć się nowych splotów. W tym celu już zaczęłam rozglądać się za jakąś książką na ten temat. Po obiedzie, ponieważ oczywiście posiłek to podstawa, będzie sjesta, podczas
której dziewczyny będą mogły na bieżąco uzupełnić kroniki czy też najprościej w świecie uciąć sobie drzemkę. Wieczór
jak najbardziej harcerski, tzn. przy ognisku. Nasze ulubione zabawy i piosenki. Tego dnia, jak i każdego innego, nie możemy zapomnieć o Tym, dzięki któremu możemy być razem na tym obozie i w rękach którego jest każda chwila naszego
życia. A najlepszym czasem na modlitwę jest cichy wieczór, dlatego wtedy właśnie zrobimy Apel Ewangeliczny. Myślę,
że jeszcze długo po nim będziemy rozmawiać, tak jak zwykle, o tym, co możemy robić, aby wzrastać w wierze i miłości
do Boga. Po tym pięknym czasie, zakończonym ogniskiem i wspólną modlitwą, nadejdzie pora snu. Czas, kiedy każda ma
okazję wyciągnąć wnioski ze wspólnych zajęć.
KAMILA POSTURZYŃSKA
zień zastępu będzie inny niż wszystkie pozostałe dni
Zastępowa Słowika
obozu, ponieważ będziemy mogły wszystko zaplanować
z
2.
Drużyny
Puławskiej
św. Joanny d’Arc.
same. Ja i mój zastęp zaczniemy ten dzień od porannej węUczennica III klasy gimnazjum.
drówki w poszukiwaniu jakiegoś ciekawego miejsca. Może
będzie to stary, zaniedbany cmentarz albo jakiś pomnik,
a może ogromne drzewo, np. jakaś stara wierzba o rozłożystych konarach, na których będzie można posiedzieć. Myślę,
że nie będzie z tym problemu, w końcu takich miejsc jest bardzo wiele. Jak już tam dotrzemy, trzeba będzie to miejsce
upamiętnić. Najlepszy będzie szkic panoramiczny, nietypowe zdjęcie z obozu. Później trzeba będzie coś przekąsić. Jakiś
prosty obiadek przygotowany na polowej kuchni. Oczywiście sjesta nad rzeczką, a jak nie będzie rzeczki, to na łące,
żeby nabrać sił na dalsze zajęcia. Po odpoczynku zajmiemy się tropieniem i obserwacją zwierząt. A na koniec, zanim
wrócimy do obozu, nauczymy się kilku nowych gier. Wieczorem nauczymy się nowej piosenki i zrobimy sobie materace
z darów lasu. A kiedy już się ściemni, położymy się na naszych leśnych materacach, gdzieś niedaleko namiotu i będziemy
obserwować gwiazdy. I tak zaśniemy i obudzimy się rano.
D
gniazdo 34
| czerwiec 2007
5
drogowskaz
Więcej
szczęścia
jest w dawaniu!
JOANNA MAJ SAM.
Drużynowa 2. Drużyny
Wrocławskiej św. Klary.
Studentka polonistyki na
Uniwersytecie Wrocławskim.
„Jestem z wami przez wszystkie
dni aż do skończenia świata.”
P
o liturgii słowa rozpoczyna się przygotowanie darów. Ofiarowanie może mieć
charakter procesjonalny. Przyniesienie m.in.
chleba, wina i wody symbolizuje składanie
na ołtarzu tego, co powszednie, niezbędne do codziennego życia, podstawowe,
wyraża także zaangażowanie wiernych
w liturgię. Jeżeli nie jest wykonywany śpiew
i kapłan wypowiada na głos nad darami
słowa: „Błogosławiony jesteś, Panie Boże
wszechświata, bo dzięki Twojej hojności
otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi
i pracy rąk ludzkich /wino, które jest owocem
winnego krzewu i pracy rąk ludzkich, Tobie
go/je przynosimy, aby stał się dla nas chlebem życia /aby stało się dla nas napojem duchowym”, zgromadzeni odpowiadają: „Błogosławiony jesteś, Boże, teraz i na wieki”.
Gest obmycia rąk przez kapłana wyraża chęć
czystego i owocnego sprawowania ofiary.
Zaangażować zastęp:
Dary – do ołtarza można zanieść wszystko, co z serca chcecie ofiarować, jednakże
nie mogą być to dary symboliczne, wszystko
musi mieć swój cel i funkcję, dlaczego nie
miałyby być to kwiaty (do wystroju ołtarza),
czy też namiot (który po Eucharystii otrzyma
któryś z zastępów), jednak tak niekonwencjonalny komplet warto opatrzyć komentarzem.
Komentarz – nie za każdym razem procesji z darami musi towarzyszyć śpiew, napiszcie krótkie wyjaśnienie, dlaczego niesiecie
w darze chleb, wino, podziękujcie za to, co
otrzymane z rąk Pana.
Śpiew – wodzirej ma zawsze pod ręką
zestaw pieśni na przygotowanie darów.
„Ofiaruję Tobie, Panie mój” śpiewane po raz
setny przestaje mieć wymowny charakter.
Własna bielizna kielichowa, np. z wyhaftowanymi symbolami FSE.
„[...] rozdzielano według potrzeby.”
6
O Liturgii Eucharystycznej część 1 (przygotowanie darów, Modlitwa Eucharystyczna), czyli poznaj i zaangażuj zastęp.
Dz 4, 35 b
Mt 28, 20 b
„Więcej szczęścia jest w dawaniu
aniżeli w braniu”
Dz 20, 35 b
Wraz z chlebem i winem przynosimy na
Eucharystię dary, które mają być wykorzystane na potrzeby wspólnoty, przeznaczone
na rzecz potrzebujących. Dobra materialne
składane podczas przygotowania darów wyrażają ducha miłości bliźniego, a także współodpowiedzialność za Kościół. Zwyczaj ten
nosi miano kolekty.
„A gdy nadeszła pora, zajął
miejsce u stołu i Apostołowie
z Nim. Wtedy rzekł do nich:
<<Gorąco pragnąłem spożyć
tę Paschę z wami.>>”
Łk 22, 14-15
Modlitwa Eucharystyczna (anafora) to
dziękczynienie, konsekracja, szczyt i centrum
celebracji.
Podczas prefacji (z łac. wstęp) Kościół
dziękuje Ojcu przez Chrystusa w Duchu
Świętym za stworzenie, odkupienie, uświęcenie. Forma hymniczna to specyfika prefacji.
Jej tekst zależy od okresu roku liturgicznego,
świąt liturgicznych, jednak przy końcu prefacji kapłan składa ręce i razem z zebranymi
mówi lub śpiewa pieśń chwały Sanctus.
W epiklezie (z gr. wezwanie) Kościół
prosi Ojca, aby zesłał Ducha Świętego na
chleb i wino, aby Jego mocą stały się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa i aby ci, którzy
uczestniczą w liturgii, stali się jednym ciałem
i duszą.
„To jest Ciało moje.” „To jest
Krew moja.”
W czasie opisu ustanowienia Eucharystii moc słów i działanie Chrystusa oraz moc
Ducha Świętego sprawiają, że w chlebie
i winie uobecnia się sakramentalnie Ciało
i Krew Chrystusa, Jego ofiara złożona na
krzyżu. Dokonuje się przeistoczenie. Podniesienie Najświętszego Sakramentu Eucharystii,
w którym uobecnia się cały Chrystus, Bóg
i człowiek, ma na celu adorację, tzn. komunię
oczu.
Następująca anamneza (z gr. wspomnienie) to część anafory, w której wspomina się
mękę, zmartwychwstanie i ponowne przyjście Jezusa Chrystusa. Anamneza nawiązuje
do słów Jezusa wypowiedzianych podczas
Ostatniej Wieczerzy: „To czyńcie na moją
pamiątkę” <Łk 22, 19>. Anamneza to
wspomnienie uobecniające.
Podczas modlitwy wstawienniczej Kościół podkreśla, że Eucharystia celebrowana
jest w jedności z całym Kościołem, w niebie
na ziemi, z żyjącymi i zmarłymi, w jedności
z papieżem, biskupami, wszystkimi pasterzami Kościoła. Tekst zamykający Modlitwę
Eucharystyczną to formuła głosząca wielkość
Trójcy Świętej: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże Ojcze
wszechmogący, w jedności Ducha Świętego,
wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki
wieków”.
Zaangażować zastęp:
nauczcie się kilku melodii części stałych
Mszy św., w tym także po łacinie,
podczas całej celebracji niezwykle efektowna może okazać się samodzielnie zrobiona
kadzielnica (trybularz),
na przeistoczenie na obozie niech zabrzmią własnoręcznie wykonane dzwonki,
na bardziej uroczystych Mszach św. (np.
przed przyrzeczeniem) mogą pojawić się
akolici, trzymający świece symetrycznie przed
ołtarzem.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może działać bez zastępu.
można jeszcze spotkać się z pojęciem „autorytet wodza”?
Czy czasy hetmana Sobieskiego
minęły? A co
w Chełmie sądzi się o „autorytecie wodza”?
M
yślę, że najlepszą odpowiedzią na te
pytania jest historia, której bohaterami
jesteśmy my sami.
Przed obozem PuSZczy 2005 nasz
zastępowy Tomek zaniedbał zastęp. Musieliśmy samodzielnie urządzać zbiórki, spotkania, a nawet Msze św. zastępu. Dawaliśmy
mu cały czas kolejne szanse i czekaliśmy na
to, co wniesie do życia zastępu. Zrobił to
przed samym obozem – odszedł. Było nas
pięciu, lecz duchem wielu więcej. Chwila
ta miała być przełomowa dla naszego czołowego Przemka. Wszyscy uzupełnialiśmy
się nawzajem. Jednak sztuką było wszystko
połączyć, podnieść morale zastępu, któremu
podcięto skrzydła. Jeden harcerz z zastępu
szczególnie wszystkich wspierał, dodawał sił
i przekonywał, że jeszcze może nam się udać.
Nasza sytuacja była beznadziejna, i oto Przemek, po którym nigdy byśmy się tego nie
spodziewali, zorganizował wszystko i dzięki
temu wygraliśmy kategorię: NAJLEPSZY
ZASTĘP ROKU 2005 – PuSZcza.
MATEUSZ GRZESZCZUK
Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie.
Autorytetem jest ktoś, na kogo zawsze
możesz liczyć, brać przykład, a jego postawa
zawsze świadczy o wyznawanych przez niego
ideałach. Ideałów jest wiele, Wódz jest tylko
jeden. Możesz być jednym z nich, wystarczy, że dasz zastępowi coś z siebie. Razem
z Wodzem pewniej jest iść w jednym szeregu. Jest naszym ,,drugim Aniołem Stróżem”,
który broni nas od zasadzek, wspomaga
w potrzebie, służy pomocą i dobrym słowem. O ile łatwiej jest walczyć, iść naprzód,
nie oglądać się za siebie, gdy on idzie koło
Ciebie – Twój najważniejszy autorytet.
Równym z nami. Być jednym z zastępu.
Pozyskać szacunek.
Iść przed wszystkimi.
Wziąć na siebie całą odpowiedzialność.
Oto fenomen całej historii.
Mateusz Grzeszczuk wyw.
Czołowy zastępu Sokół z 1. Drużyny
Chełmskiej św. Ojca Pio
Był jednym z nas.
Potrafił zyskać szacunek.
Szedł przed nami.
Wziął na siebie całą odpowiedzialność.
Oto fenomen całej historii.
fot. Andrzej Wieliczko
fot. Mateusz Grzeszczuk
Czy w obecnych czasach
1. Drużyna Chełmska
Dzisiejszy świat proponuje nam wiele
autorytetów, którym bardziej lub mniej ulegamy. Jak w świecie wartości ma się odnaleźć harcerstwo? Jak w obecnym modelu
rzeczywistości zamanifestować nasze ideały,
zaufanie Bogu i własny system wartości?
Z pomocą Wodzów możemy odkryć
prawdziwe znaczenie słowa ,,szef”.
Swoim postępowaniem, charyzmą
i postawą daje swoim chłopcom przepis,
jak nie zmarnować najlepszych lat młodości,
fot. Anna Godlewska
gniazdo 34
| czerwiec 2007
zastęp
Autorytet,
czyli jak rodzi się zastępowy
zorganizować swój czas inaczej, żyć lepiej,
właściwie się rozwijać. Gdy przychodzimy
do drużyn, najważniejszym szefem jest zastępowy. Jako główny ,,motor” zastępu ma
za zadanie być dla chłopców autorytetem.
Powinien być wyrozumiały, jednocześnie
sprawiedliwy, surowy, a przy tym bratersko
łagodny. Wszystko to pozwoli wykrzesać
i rozwinąć w chłopcach wiele, nieodkrytych
do tej pory, pozytywnych cech, a jednocześnie pokaże jak pracować nad wadami. Szef
musi znaleźć arystotelesowski złoty środek,
dzięki któremu będzie zarówno przywódcą,
jak i bratem i przyjacielem. Zastępowy powinien być dla swoich harcerzy pryzmatem,
przez który widać wagę i wartość służby. Zastępowy nie może powiedzieć: ,,nie wiem”
lub ,,nie teraz”, ponieważ to wszystko odpycha od niego chłopców, którzy od początku
widzą w nim ideał harcerza. Młody szef ma
za zadanie wskrzeszać w nich wolę działania
i prowadzenia chłopców bliżej ku Bogu, musi
być zawsze gotowy do służby i niesienia pomocy swoim harcerzom.
Rafał Czyżyk ćw.
Zastępowy Orła z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio
7
zastęp
Autorytet,
czyli jak rodzi się zastępowy
Zastęp nie funkcjonuje bez zastępowego. Zastępowy nie może działać bez zastępu.
jęciem „autorytet wodza”?
Czy czasy hetmana Sobieskiego
minęły? A co
w Chełmie sądzi się o „autorytecie wodza”?
Myślę, że najlepszą odpowiedzią na te
pytania jest historia, której bohaterami jesteśmy my sami.
Przed obozem PuSZczy 2005 nasz
zastępowy Tomek zaniedbał zastęp. Musieliśmy samodzielnie urządzać zbiórki, spotkania, a nawet Msze św. zastępu. Dawaliśmy
mu cały czas kolejne szanse i czekaliśmy na
to, co wniesie do życia zastępu. Zrobił to
przed samym obozem – odszedł. Było nas
pięciu, lecz duchem wielu więcej. Chwila
ta miała być przełomowa dla naszego czołowego Przemka. Wszyscy uzupełnialiśmy
się nawzajem. Jednak sztuką było wszystko
połączyć, podnieść morale zastępu, któremu
podcięto skrzydła. Jeden harcerz z zastępu
szczególnie wszystkich wspierał, dodawał sił
i przekonywał, że jeszcze może nam się udać.
Nasza sytuacja była beznadziejna, i oto Przemek, po którym nigdy byśmy się tego nie
spodziewali, zorganizował wszystko i dzięki
temu wygraliśmy kategorię: NAJLEPSZY
ZASTĘP ROKU 2005 – PuSZcza.
Autorytetem jest ktoś, na kogo zawsze
możesz liczyć, brać przykład, a jego postawa
zawsze świadczy o wyznawanych przez niego
ideałach. Ideałów jest wiele, Wódz jest tylko
jeden. Możesz być jednym z nich, wystarczy, że dasz zastępowi coś z siebie. Razem
z Wodzem pewniej jest iść w jednym szeregu. Jest naszym ,,drugim Aniołem Stróżem”,
który broni nas od zasadzek, wspomaga
w potrzebie, służy pomocą i dobrym słowem. O ile łatwiej jest walczyć, iść naprzód,
nie oglądać się za siebie, gdy on idzie koło
Ciebie – Twój najważniejszy autorytet.
Równym z nami. Być jednym z zastępu.
Pozyskać szacunek.
Iść przed wszystkimi.
Wziąć na siebie całą odpowiedzialność.
Oto fenomen całej historii.
Mateusz Grzeszczuk wyw.
Czołowy zastępu Sokół z 1. Drużyny
Chełmskiej św. Ojca Pio
Był jednym z nas.
Potrafił zyskać szacunek.
1. Drużyna Chełmska
Szedł przed nami.
Wziął na siebie całą odpowiedzialność.
fot. Anna Godlewska
Oto fenomen całej historii.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Dzisiejszy świat proponuje nam wiele
autorytetów, którym bardziej lub mniej ulegamy. Jak w świecie wartości ma się odnaleźć harcerstwo? Jak w obecnym modelu
rzeczywistości zamanifestować nasze ideały,
zaufanie Bogu i własny system wartości?
Z pomocą Wodzów możemy odkryć
prawdziwe znaczenie słowa ,,szef”.
Swoim postępowaniem, charyzmą
i postawą daje swoim chłopcom przepis,
jak nie zmarnować najlepszych lat młodości,
fot. Andrzej Wieliczko
można jeszcze spotkać się z po-
MATEUSZ GRZESZCZUK
Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie.
fot. Mateusz Grzeszczuk
Czy w obecnych czasach
zorganizować swój czas inaczej, żyć lepiej,
właściwie się rozwijać. Gdy przychodzimy
do drużyn, najważniejszym szefem jest zastępowy. Jako główny ,,motor” zastępu ma
za zadanie być dla chłopców autorytetem.
Powinien być wyrozumiały, jednocześnie
sprawiedliwy, surowy, a przy tym bratersko
łagodny. Wszystko to pozwoli wykrzesać
i rozwinąć w chłopcach wiele, nieodkrytych
do tej pory, pozytywnych cech, a jednocześnie pokaże jak pracować nad wadami. Szef
musi znaleźć arystotelesowski złoty środek,
dzięki któremu będzie zarówno przywódcą,
jak i bratem i przyjacielem. Zastępowy powinien być dla swoich harcerzy pryzmatem,
przez który widać wagę i wartość służby. Zastępowy nie może powiedzieć: ,,nie wiem”
lub ,,nie teraz”, ponieważ to wszystko odpycha od niego chłopców, którzy od początku
widzą w nim ideał harcerza. Młody szef ma
za zadanie wskrzeszać w nich wolę działania
i prowadzenia chłopców bliżej ku Bogu, musi
być zawsze gotowy do służby i niesienia pomocy swoim harcerzom.
Rafał Czyżyk ćw.
Zastępowy Orła z 1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio
7
zastęp
Odpowiedzialność
JOANNA WOLSKA WĘDR.
Drużynowa 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. Studentka
IV roku psychologii na KUL.
Z
astęp to zadanie zastępowej, która jest
odpowiedzialna za swoje dziewczyny.
Nie bój się tej służby ani obowiązków. Masz
do pomocy cały zastęp, który podczas przysięgi obiecał cię wspierać!
Na początek...
„Bądź więc od tej pory zastępową odpowiedzialną przed Bogiem za każdą z twych
sióstr harcerek z zastępu..., którego nasz Pan
uczynił Cię dziś zastępową.”
Co to znaczy być odpowiedzialną? Czy
ludzie dzielą się na odpowiedzialnych i nieodpowiedzialnych? Czy może jest to sztuka,
której można się nauczyć? Pewnie Cię nie
zaskoczę, mówiąc, że niestety nikt z nas nie
rodzi się odpowiedzialny, ale można, a nawet trzeba się tego nauczyć. Wymaga to jednak z naszej strony nie lada wysiłku. Przede
wszystkim musimy pamiętać, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za nasze czyny, ale i za
słowa. Nie tylko za to, co robimy, ale i za to,
czego nie robimy.
Być sumiennym
Myślę, że być odpowiedzialną, to
przede wszystkim dobrze i sumiennie wypełniać swoje obowiązki. W tym celu musimy
dokładnie wiedzieć, co należy do naszych
obowiązków. A Ty, druhno zastępowa, pamiętaj, że być zastępową, to nie znaczy robić
wszystko samej. Twoim zadaniem jest koordynowanie pracy zastępu. Rozdzielasz zadania
na zbiórkę pomiędzy poszczególne druhny.
Żeby zadanie nie przerastało harcerki, musisz
znać jej możliwości, musisz wiedzieć, czego
możesz od niej oczekiwać. Jednym słowem,
musisz bardzo dobrze znać swoje dziewczyny i nieustannie bacznie się im przyglądać.
ności się uczyć. Wasz zastęp będzie sprawnie funkcjonował tylko wtedy, gdy będziecie
potrafiły podzielić się pracą i każda wywiąże
się z powierzonych jej zadań. Obok podziału
obowiązków, kolejną ważną sprawą jest bezpieczeństwo Twoje i Twoich druhen. Twoja
drużynowa i rodzice ufają Ci. Nie zapominaj
o tym, organizując zbiórki zastępu.
Być innym niż inni
Na pewno bycie odpowiedzialną nie
jest łatwe. Tym bardziej, że większość Twoich znajomych, rówieśników nie ma zastępu
i przyjaciół, za których muszą być odpowiedzialni. Jest to dla Ciebie duże wyzwanie.
Ale jednocześnie wyzwanie, które warto
podjąć. Dzisiejszy świat potrzebuje ludzi
odpowiedzialnych, a bycie zastępową to
wspaniała szkoła odpowiedzialności. Zatem
do dzieła!
Na koniec...
Na koniec chciałabym Ci opowiedzieć
coś, co usłyszałam kiedyś od pewnego księdza. Ów ksiądz, chodząc z wizytą duszpasterską odwiedził pewną rodzinę, młode
małżeństwo z trzyletnim synkiem. w trakcie
rozmowy zapytał rodziców, jakie chłopiec
ma w domu obowiązki. Mama z uśmiechem
odpowiedziała, że oczywiście żadne, bo jest
jeszcze na to za mały. Ale wtedy ksiądz powiedział, że to nieprawda, że chłopiec powinien mieć w domu jakieś zadanie, oczywiście
na miarę swojego wieku, chociażby podlewanie małego kwiatka. I dobrze byłoby, kontynuował ksiądz, gdyby kwiatek usechł, bo
wtedy dziecko zobaczyłoby, co to znaczy
być odpowiedzialnym.
Znać siebie
Musisz dobrze znać siebie, swoje
możliwości, bo tylko wtedy będziesz
mogła sprostać zadaniom, których się podejmiesz. Takie rozdzielanie obowiązków jest
także znakiem zaufania, jakim darzysz swoje
druhny. Pamiętaj o tym. One także muszą
czuć się odpowiedzialne i tej odpowiedzial-
8
BERNARDETTA
MORDASZEWSKA
TROP.
Zastępowa Pantery
z 4. Drużyny Warszawskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica
I klasy XXVIII LO im. Jana Kochanowskiego w Warszawie.
O
bserwowanie nieba przywiodło niejedną cywilizację do sukcesu, ale i do
upadku. Zobacz, co w sobie kryją gwiazdy.
Naucz zastęp obserwacji nieba.
Zbliża się „pora” na gwiazdy
Teraz, kiedy robi się coraz cieplej i budzimy się z zimowego snu, chętniej wyruszamy na biwaki, które są świetną okazją, by
poobserwować nocą pełne tajemnic niebo.
Wyłącznie od Ciebie zależy, co na nim zobaczysz: małe, świecące punkciki czy może
znacznie więcej. Czy patrząc w niebo jesteś
w stanie wskazać jakąś konstelację oprócz
Małego lub Wielkiego Wozu? Jeśli nie, musisz to zmienić. Szybko odkryjesz, ile piękna
kryje w sobie rozgwieżdżone niebo i zapragniesz poznać je jak najlepiej.
Wbrew przeciwnościom...
Właśnie wybiła północ. Leżysz w namiocie i nie możesz zasnąć. Prosto do ucha
chrapie Ci druh zastępowy, a obok w śpiworze kręci się Maciek, mrucząc przez sen,
że chce do mamy. Na dodatek po chwili
z przedsionka namiotu dochodzi Cię głośne
mlaskanie. To czołowy z wielkim zapałem
pożera ostatnie zapasy nutelli.
Do dzieła!
Zamiast rozpaczać, że rano będziesz niewyspany, a na śniadanie znowu zjecie chleb
z masłem, weź mapę nieba, wyjdź z namiotu i spójrz w górę. Poświęć chociaż chwilę
na relaksujące poznawanie gwiazdozbiorów,
a następnego wieczoru namów na obserwację cały zastęp i zaskocz wszystkich swoją
wiedzą. Za pomocą proponowanych przez
nas gier w ciekawy sposób przekażesz swoje
umiejętności innym członkom zastępu.
rys. Anna Pizoń
gniazdo 34
| czerwiec 2007
DOROTA KAJAK TROP.
Zastępowa Wilka z 4. Drużyny Warszawskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica III klasy gimnazjum w Zespole
Szkół nr 51 im. Ignacego Domeyki w Warszawie.
Gra terenowa. W tej grze są dwa główne zadania. Zastęp
idzie trasą, którą wyznaczają azymuty lub znaki patrolowe. Rysuje
szkic przebytej drogi. Pierwszym poleceniem jest odgadnięcie nazwy
gwiazdozbioru, który powstał po wykonaniu szkicu. Po drodze zastęp
znajduje wskazówki, które prowadzą do rozwiązania drugiego zadania,
czyli odnalezienia na mapie nieba konkretnej konstelacji. Podpowiedzi
mogą brzmieć np.: „Nazwa szukanego gwiazdozbioru nie jest nazwą
zwierzęcia”; „W tej konstelacji jest pięć lub więcej gwiazd” itp.
Gra planszowa. Potrzebujemy mapy nieba (nie za małej), kostki
do gry, pionków oraz kartki i długopisu. Na planszy numerujemy sześć
konstelacji, najlepiej o zbliżonej liczbie gwiazd. Następnie rysujemy
na kartce tabelę. w pierwszej kolumnie umieszczamy cyfry od 1 do
6, a w drugiej nazwy gwiazdozbiorów ponumerowanych na mapie
nieba. Rzucamy kostką. Kto wyrzuci ilość oczek odpowiadającą cyfrze
w tabeli, stawia swój pionek na konstelacji oznaczonej tym samym
numerem. Wygrywa ten, kto „zajmie” gwiazdozbiór jako pierwszy.
Układanie. Jedna osoba układa na ziemi konstelację z małych,
zapalonych świeczek, a pozostałe zgadują, co to za gwiazdozbiór.
Później można go odszukać na mapie nieba lub firmamencie.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
gra
Zgraj się
z
gwiazdami
Mapa nieba. W efekcie tej zabawy powstaje mapa nieba. Wycinamy z białego papieru dużo gwiazdek lub kółeczek. Potem obserwując niebo naklejamy je na ciemnym kartonie na wzór widzianych
gwiazd. Następnego dnia możemy porównać wykonaną przez nas
mapę z gotowcem, połączyć gwiazdy liniami w konstelacje i podpisać
je. Takie dzieło z pewnością nie tylko utrwali znajomość gwiazdozbiorów, ale będzie też świetną ozdobą harcówki.
Zgadywanie. Zanim nauczycie się rozpoznawania gwiazdozbiorów, możecie pobawić się w zgadywanie ich nazw. Narysujcie na
każdej kartce jedną konstelację. Niech każdy wylosuje jeden arkusz
i powie, co mu przypomina ten układ gwiazd i nada mu nazwę. Przy
odrobinie wyobraźni może być śmiesznie. Na końcu sprawdźcie, jak
w rzeczywistości nazywają się narysowane gwiazdozbiory i spróbujcie
je odszukać na niebie.
Rozpoznawanie dotykiem. Jedna osoba wbija w ziemię patyczki
lub układa kamienie na kształt gwiazdozbioru. Druga osoba ma zawiązane oczy i ma za zadanie odgadnąć nazwy konstelacji przy pomocy
dotyku.
9
czyli o tym jak się zapuszczać
w puszczę.
BŁAŻEJ KLĘCZAR WYW.
Zastępowy Wilka z 3. Drużyny Warszawskiej św. Andrzeja Boboli.
Uczeń II klasy Katolickiego Gimnazjum w Warszawie.
Aby dobrze poznać zwierzęta i przyrodę, trzeba się nauczyć ją obserwować. W tym celu
musisz nabrać umiejętności wtopienia się w otoczenie, które chcesz obserwować, by pozostać
niezauważonym przez zwierzęta.
fot. Michał Karaszewski
gra
Gry puszczańskie,
harce majowe 2. Drużyny Wrocławskiej
Gdy chcesz się przed kimś ukryć, powinieneś przestrzegać kilku reguł:
Oto gry, które nauczą cię podkradania się.
Proste ćwiczenie, które nauczy zakładania odpowiedniego stroju
w zależności od otoczenia.
uważany jest za schwytanego, jeżeli zostanie dwukrotnie dotknięty, zanim dojdzie do
miejsca, gdzie ma oddać wiadomość.
Zastęp obserwuje ścianę lasu z odległości 300 metrów. Dwóch członków zastępu
w różnych strojach staje na skraju lasu. Oceniacie, który jest słabiej widoczny. Doradzacie, jakie elementy ubiory trzeba zmienić.
Po zmianie lub uzupełnieniu stroju według
waszych sugestii, oceniacie efekty zmiany. Ćwiczenie możecie wykonywać
o różnych porach dnia, również
w nocy, oświetlenie światłem księżyca
też ma tutaj znaczenie.
Polowanie na skauta
fot. Paweł Sowa
1. Nigdy nie zakładaj ubrań w jaskrawych, rzucających się w oczy kolorach, np. czerwonym, pomarańczowym itp.
2. Pamiętaj, dostosuj swój strój do pory roku, np. w zimie, jeśli jest śnieg, załóż białe
prześcieradło.
3. Przy podchodzeniu nigdy nie poruszaj się zbyt gwałtownie, ponieważ łatwo cię wtedy
zauważyć i usłyszeć.
4. Jeżeli znajdujesz się w lesie i jesteś poszukiwany (nie przez policję), a widzisz lub
słyszysz przeciwnika, który się zbliża, staraj się nie poruszać.
5. Jeżeli teren, na którym się znajdujesz, jest obserwowany, poruszaj się powoli, korzystając z osłony roślinności i ukształtowania terenu.
6. W nocy obserwuj teren przymrużonymi oczami - białka oczu odbijają światło.
dolnośląskie harce majowe
Jeden skaut ukrywa się, reszta po pewnym czasie wyrusza na poszukiwanie. Wygrywa ukrywający się, jeśli go nie znajdą lub jeśli
potrafi w ciągu przewidzianego czasu powrócić do punktu wyjścia nie dotknięty.
10
fot. Michał Kuczaj
Jeden skaut otrzymuje polecenie
przeniesienia w określonym czasie znaku z jakiegoś miejsca do innego lub do
jakiegoś domu. Inni skauci, wrogowie,
mają przeszkodzić przedostaniu się
do tego miejsca wszelkiej wiadomości
i w tym celu kryją się w różnych
miejscach, żeby zatrzymać każdego
kuriera, który by chciał zdążyć. Kurier
fot. Michał Kuczaj
Bieg kurierski
powołanie SZ Sokół z Ubocza
dolnośląskie harce majowe
gniazdo 34
| czerwiec 2007
ADRIAN RZEŹNIK PRZYRZ.
Zastępowy Samodzielnego Zastępu Jastrząb św. Jerzego
w Kazimierzu Dolnym. Tegoroczny absolwent
gimnazjum w Kazimierzu Dolnym.
N
a pewno każdy z Was miał jakiś problem z rozpaleniem ogniska np. podczas deszczu. Mój zastęp długo nie mógł uporać się z szybkim
i efektownym rozpaleniem ogniska. Ponieważ działamy od października zeszłego roku i jesteśmy jeszcze mało doświadczeni, przez kilka
zbiórek przynosiliśmy wcześniej przygotowane drzewo. Ale niedawno odkryliśmy dobry sposób rozpalania i jedną z lepszych podpałek.
techniki
DesZcz? A jednak się pali!
Jeżeli dalej nie potraficie sobie poradzić, to proponuję spróbować tym sposobem rozpalić ognisko. Do rozpalenia będą potrzebne
(rys. 1):
• 2 grubsze kije ok. 15 cm długości,
• kawałek kory z brzozy (ale niekoniecznie),
• 2 kije w kształcie litery Y ok. 15 cm wys.,
• jedna zapałka i draska,
• kilka patyczków,
• cienkie suche patyczki (najlepiej białe z klonu jesionolistnego).
1. Wbijamy dwa kije pod kątem 45 stopni w ziemię i opieramy je na kijach
w kształcie litery Y (rys. 2).
2. Układamy patyczki tak, jakbyśmy robili drabinkę, przygotowujemy gęste,
nawet kilkuwarstwowe szczebliki (rys. 3).
3. Następnie pod tą „drabinką” układamy podpałkę z kory oraz patyczki klonu
i podpalamy (rys. 4 i 5).
4. Gdy się trochę rozpali podpałka, układamy grubsze gałązki (rys. 6).
5. Można też zrobić zadaszenie z kory, wbijając cztery kije w kształcie kwadratu naokoło ogniska i kładziemy na nie duży kawałek kory. Kiedy ognisko już się
dobrze rozpali, można zdjąć lub pozwolić by spaliło się samo.
rys. Adrian Rzeźnik
Klon jesionolistny
Wspomniałem wcześniej o klonie jesionolistnym. Występuje on w całej Europie, najlepiej czuje się w mieszanych lasach liściastych rosnących na żyznych, wilgotnych glebach. Bardzo odporny na suszę, zanieczyszczenia powietrza oraz mrozy. Do Polski przywieziony został w XVIII-XIX wieku.
Trzeba pamiętać, że palą się jedynie białe i suche patyki, nie niebieskie
ani nie zielone. Mają w sobie coś w rodzaju gąbki, która umożliwia lepsze i dłuższe palenie.
Patyki z klonu jesionolistnego
gniazdo 34
| czerwiec 2007
fot. Adrian Rzeźnik
fot. Adrian Rzeźnik
Występuje praktycznie wszędzie. Zwłaszcza w miejscach dobrze oświetlonych.
Klon jesionolistny
11
techniki
IMPREGNACJA? REWELACJA!
ANNA PIZOŃ
Przyboczna 2. Drużyny Rząsińskiej św. Teresy Wielkiej.
Studentka teologii we Wrocławiu.
- Buciki, kurteczka, namiocik! Mapa? Wszystko
możemy zaimpregnować?
- Zaimpre… co?
- Zaimpregnować!
Jeśli pytanie już obiło Ci się o uszy, padło choćby ze strony nowej harcerki w zastępie, to warto pogłębić wiedzę na ten temat! Choćby po to, żeby nie zdziwiło cię,
że Twoja ukochana kurtka nasiąka wodą jak gąbka.
fot. Ania Godlewska
Czym jest impregnacja i co to są impregnaty? Mówiąc najprościej, jest to nasycanie
różnorakich materiałów substancjami chemicznymi, by wzmocnić dany materiał i ochronić
przed wilgocią. Możemy impregnować wiele rzeczy: obrazy, elementy architektoniczne
oraz drewno. Ale nas najbardziej interesuje zupełnie inna grupa przedmiotów – sprzęt
turystyczny!
W tym celu używamy impregnatów. Stosowane preparaty chemiczne nie są
niebezpieczne, jeśli będziemy stosować je zgodnie z załączonymi instrukcjami. Jeśli
nie do końca znamy zastosowanie używanego preparatu, może on poważnie zaszkodzić
trwałości naszej odzieży i akcesoriów. Wystarczy, że środek do namiotów wykorzystamy do butów, a przestaną przepuszczać powietrze i będziemy się w nich czuć niewygodnie. Dlaczego? Namiot jest wykonany z tworzywa bardziej jednolitego niż buty,
które mimo wodoodporności przepuszczają także powietrze. Jeśli wahasz się jakiego
środka impregnującego użyć, poradź się sprzedawcy.
fot. Franek Czachorowski
Aktualnie rynek oferuje nam już nie tylko preparaty do wzmacniania sprzętu turystycznego, ale także do jego czyszczenia. Musimy jednak uważać, jakich produktów
w tym celu używamy. Ktoś się może skarżyć, że tyle zapłacił za kurtkę, a straciła swoją
wodoodporność już po pierwszym praniu. Niestety, nie jest to wina producenta kurtki,
ale sposobu jej czyszczenia. Nie możemy prać kurtek, butów, plecaków itd. w zwykłych proszkach, a już na pewno nie w płynach ZMIĘKCZAJĄCYCH tkaniny! To nie
są wełniane sweterki! Produkty te mają twardą i zbitą strukturę, a detergenty i fosforany
zawarte w proszkach, płynach, a nawet mydłach zmiękczają ją. Tym samym nasze akcesoria tracą wodoodporność oraz mniej chronią przed wiatrem.
Naturalnie, na obozie nie będziemy biegać po sklepach w poszukiwaniu preparatu
do czyszczenia kurtek, tylko dlatego, że jesteśmy po Wielkiej Grze i wypadałoby jakoś
wyglądać na niedzielnej Mszy św. z mieszkańcami okolicy. Co w takich sytuacjach
zastosować? Szare mydło rozcieńczone z wodą, ponieważ w dużej mierze jest pozbawione substancji zmiękczających.
Jakie sprzęty turystyczne możemy impregnować? Biorąc pod uwagę produkty
dostępne na rynku, prawie wszystkie! Od kurtek i polarów, poprzez buty, plecaki
i namioty, po liny i mapy! Jednakże zawsze musimy pamiętać, że zarówno nasz dobytek, jak i impregnaty nie są niezawodne i długowieczne. Dlatego lepiej zaopatrzyć
się w dodatkowy, wodoodporny pokrowiec na ZAIMPREGNOWANY plecak, niż
spać w mokrym śpiworze, ponieważ akurat lało bez przerwy przez tydzień.
12
fot. Franek Czachorowski
fot. Karol Czachorowski
gniazdo 34
| czerwiec 2007
To się może zdarzyć!
ANNA GISZCZAK-DOBEK SAM.
Była szefową Sieci Samodzielnych Zastępów BluSZcz. Polonistka, studentka sinologii. Obecnie przebywa na stypendium na Tajwanie.
Jak „SZ Mrówka” zaBluSZczyła po raz pierwszy…
zastęp
14. Drużyna ze
Szczebrzeszyna?
Z
astęp „Mrówka” dziarsko pedałował w stronę kolejnego punktu zaznaczonego na mapie. Wszystko układało się pomyślnie. Od razu znalazły dobrą drogę, udało im się wszystko rozszyfrować i nawet zmusiły Kaśkę, żeby pokazała im w końcu nowe sploty. Dzieciaki ciekawie
przyglądały się trawiastym makramom oplatającym rowerowe ramy. W zasadzie mogłyby już wrócić do obozu, ale było jeszcze trochę czasu do
kolacji, a dziewczyny jak zwykle miały jeszcze nieco nie spożytkowanej energii...
– Widziałyście tamtą grupę dziewczyn? Wyglądały fajnie. Myślicie, że tutaj też mógłby powstać jakiś zastęp? Może z nimi pogadamy?
– Dobra myśl. Możemy się wymienić numerami telefonów. Może im się spodoba, a wtedy druhna mogłaby przyjechać i założyć nowy
Samodzielny Zastęp!
Pomysł zaiskrzył. Dziewczyny wymieniły się nie tylko numerami telefonów, ale i adresami e-mailowymi. Przy okazji „Mrówka” wzięła adres
do parafii i szkoły. Po powrocie z obozu wysłały swoje zdjęcia z obozu, foldery FSE, a Paula poświęciła nawet swoje „Gniazdo”. W połowie
października „Mrówka” dostała list z pytaniami dotyczącymi Zawiszy. Paula – autorka e-maila, chciała zaczynać od zaraz. Tak BluSZcz zapuścił
kłącza, a Stowarzyszenie zyskało prężny zastęp na nowym terenie. Znalazła się też nauczycielka, która obiecała pomóc dziewczynom.
„Gniazdo” w plecaku.
„Mrówka” na obozy zabiera ze sobą rowery. Podczas wyprawy, pielgrzymki i explo mijają liczne kościoły
i małe szkoły. Więcej zastępów to więcej znajomych. Więcej znajomych to więcej pomysłów. Kto wie, czy tam
gdzieś nie kryje się jakiś pionierkowy, czy topograficzny geniusz... Może zostawiając gdzieś kalendarz i nr telefonu
przyczynią się powstania nowego świetnego zastępu?! Następnym razem NA PEWNO na obóz wezmą ze sobą
foldery i większą ilość „Gniazd”. To zawsze chwyta.
fot. Anna Godlewska
„Wilk”. Stefan i jego komputer.
Po zbiórce wracali do domu. Wieczór zapowiadał się zwyczajnie. Żadnych planów. Spokój. Kto mógł się spodziewać, że Karol – którego
obowiązkeim jest strona zastepu - obok relacji z wypadu do lasu, zamieści reklamę Stowarzyszenia wraz z kontaktem do Szefa PuSZczy. Czy
na odzew trzeba będzie czekać długo? „Wilk” ma świetną stronę z licznymi ciekawostkami, ciekawą kroniką, śpiewnikiem i historią harcerstwa.
Sporo osób już wpisało się do księgi gości. Niektórzy chcieliby dołączyć i też móc przeżyć taką przygodę. Nie wiedzą jednak jak. PuSZcza
i BluSZcz mogą to zmienić.
Nie myśl tylko o sobie!
Życie w zastępie skautowym jest świetne. Przygoda, przyjaciele, rzeka i wszystko ze śpiewem
na ustach. Tym warto się dzielić. Każdy, kto przeżył Eurojam wie, jakie emocje i wrażenia robi morze
skautów wędrujących na pielgrzymkę, czy udających się na grę. Dlaczego nie pokazać tego innym?
Kiedy następnym razem będziesz pakować plecak na obóz, zimowisko czy wypad poza miasto,
pomyśl czy nie spotkasz na swojej drodze dziewczyn, którym do twarzy będzie w niebieskim, a do
tego mogłabyś się z nimi spotkać na kolejnych Harcach Majowych? A może kupując w lokalnym
sklepie makaron na zbiórkowy obiad, spotkasz chłopaka, który byłby pomysłowym i charyzmafot. Anna Godlewska
tycznym zastępowym? Dlaczego nie dać im szansy? Tyle nowych twarzy mogłoby pojawić się na stronach „Gniazda”. Następnym razem spakuj
folder, „Gniazdo” lub kalendarz, żeby Ilona nie musiała się nudzić przed telewizorem, a Piotrek nie marnował swoich pomysłów, stojąc pod
sklepem. Jesteś szczęściarzem, bo masz świetny zastęp i dobrze się bawisz na każdej zbiórce. Inni może też by chcieli, ale nie wiedzą, co to
skauting, Zawisza i życie obozowe.
Trop okazję!
Ognisko ewangelizacyjne, pielgrzymka, zwiad – wywiad i w zasadzie każdy obozowy dzień jest okazją do zaszczepienia młodego pędu
BluSZcza czy drzewa PuSZczy, czyli zalążka nowego zastępu, drużyny, hufca. Myślisz sobie „a co ja tam mogę…”. Rusz głową! Szukaj okazji,
żeby promować i krzewić harcerstwo katolickie. Chyba że nie chcesz mieć nowych przyjaciół…
gniazdo 34
| czerwiec 2007
13
przyroda
W
teren marsz!
MATEUSZ GOLIANEK EV
Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża.
Uczeń II klasy LO im. Marii
Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej.
„Nie jesteśmy klubem,
ani szkółką niedzielną,
ale szkołą – puszczaństwa.”
B
-P był mistrzem w dziedzinie traperstwa i podchodzenia zwieRobert Baden-Powell
rząt. Swoimi umiejętnościami zadziwiał żołnierzy brytyjskich… i nie tylko. Ale jak mogło być inaczej, skoro mały „Ste” spędzał długie godziny buszując z dziadkiem po londyńskim Hyde Parku,
a potem z kolegami po lesie obok Charterhouse College? To nie było dzieło przypadku. Po prostu czas włożony w grę w głuszy zaprocentował.
Po tych wspomnieniach przyszedł czas, żeby postawić zasadnicze pytanie. Jak Twój zastęp radzi sobie w dziczy? Zwierzęta
i rośliny nie mają przed Wami tajemnic, czy raczej tropy dzika i zająca nie różnią się dla Was niczym znaczącym? Odpowiedź pozostawiam już
Tobie, a tymczasem proponuję dwa sposoby na „zaprzyjaźnienie się” z przyrodą.
WYPRAWA DUŻA
Zastęp wybiera się „w głuszę”
i obserwuje. Żeby taki wypad się udał,
trzeba być w lesie o odpowiedniej
porze. Największe prawdopodobieństwo spotkania zwierza mamy wcześnie rano (5.00-9.00) lub wieczorem
(17.00-21.00). Tak czy inaczej należy
albo wyruszyć po ciemku, albo po ciemku wrócić. Wymaga to dobrej organizacji
i zgrania. Przed wyjściem musimy jeszcze
ustalić, dokąd idziemy. Trzeba znaleźć
ciekawy las, który będzie miał jak najwięcej mieszkańców (oczywiście nie ludzi)
i przyzwoitą powierzchnię. Wyśmienicie na
taką wyprawę nadają się miejsca, gdzie stoją
ambony myśliwskie. Dają nam dobry widok
oraz wysokie prawdopodobieństwo (graniczące z pewnością), że są tam zwierzęta.
Kiedy już znajdziemy teren, zastępowy musi
skontaktować się z leśniczym (nr telefonu
można znaleźć w Internecie). Uzyskujemy
jego zgodę na organizację takiego „podglądania”, dowiadujemy się, czy nie ma wtedy
14
fot. archiwum FSE
więcej rzeczy dostrzeżemy, tym lepiej.
O ile siedząc na wysokości z lornetką można zobaczyć wiele, pokonując
swoje gadulstwo, to na ziemi będzie
trochę trudniej.
fot. archiwum FSE
polowania i jeżeli się nam poszczęści, to ponadto pan leśniczy może nam w jakiś sposób
pomóc. Od strony logistycznej trzeba także
zadbać, aby porządnie się spakować. Na
ambonce może wiać, więc pałatka i termos
herbaty mogą być bardzo przydatne. Zalet
lornetki czy aparatu fotograficznego w takiej
sytuacji nie muszę chyba przedstawiać.
Po dotarciu na miejsce zastęp powinien
się rozdzielić. W teren wychodzą grupy
dwu-, maksymalnie trzyosobowe. Młodszy harcerz idzie oczywiście z kimś bardziej
doświadczonym. Im nas więcej obserwuje
w jednym miejscu, tym bardziej spada prawdopodobieństwo zobaczenia czegoś ciekawego. Rozsądnym wyjściem jest rozmieszczenie np. dwóch grup na ambonach, a jednej
mobilnej na ziemi. Wyciszamy telefony, siebie samych i „otwieramy” nasze zmysły. Im
Po pierwsze ciche poruszanie się.
Na miękkim podłożu najciszej idziemy
stawiając najpierw piętę, a potem płynnie całą stopę. Na trawie jest podobnie, z tym, że nogę podnosimy wyżej
i opuszczamy bardziej płasko. Jeśli
grunt jest twardy, do postawionych
palców powoli dochodzi reszta stopy. Warto o tym pamiętać także podczas gier. Ale
nic nie da nam ciche podchodzenie do zwierzyny, kiedy nasz zapach będzie wyczuwalny
z daleka. Poza porządnym myciem zalecam
także podchodzić zawsze od zawietrznej.
No i jeszcze barwa – unikajmy jaskrawych
kolorów. Redukują one nasze szanse na podejście naprawdę blisko do zwierzęcia.
A teraz coś na temat bezpieczeństwa. Absolutnie nie należy dotykać zwierząt! Głaskanie
małej sarenki to barbarzyństwo. Skazujemy ją
w ten sposób na śmierć. Matka czując nasz
zapach odrzuci swego potomka. Poza tym
chodzi tu i o nasz komfort. Polskie zwierzęta
leśne raczej nie atakują. Chyba że zostaną
dotknięte, bądź znajdziemy się na linii matka
– młode.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Warto na koniec podzielić się między grupami swoimi obserwacjami i wszystko opowiedzieć. Choć do tego nie trzeba chyba nikogo namawiać. Podczas wyprawy możecie też znaleźć moment, by spojrzeć na gwiazdy. Pamiętajcie, liczą się przede wszystkim otwarte oczy i uszy.
przyroda
WYPRAWA MAŁA
Nie potrzeba chodzić daleko. Czasu też nie
trzeba dużo – jakieś pół godzinki. Owoce takiej
obserwacji mogą być jednak niesamowite.
Idziemy na łąkę, polanę, skraj lasu. Bierzemy ze sobą karimatę, notes i coś do pisania. Wybieramy jakieś malownicze miejsce
i siadamy. I teraz na 30 minut jedyną zajmującą
nas rzeczą staje się okrąg o promieniu 0,5 metra,
w którego centrum siedzimy. Obserwujemy owady, rośliny i wszystko, co uda się nam zobaczyć.
Warto notować i powtarzać „wyprawę” raz na
jakiś czas. Odkryć możemy rzeczy, o jakich się
nam nawet nie śniło. To może być naprawdę pasjonująca przygoda.
fot. archiwum FSE
Dzik
jest
dziki…
MATEUSZ GOLIANEK EV
Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża. Uczeń II klasy LO im.
Marii Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej.
D
zik to zwierzę duże, niebezpieczne i budzące strach. I jest w tym trochę racji, ponieważ szarżujący dwustukilogramowy zwierz siłą rzeczy może zrobić krzywdę. Ślady obecności stada dzików wyglądają imponująco – rozorana ziemia, drzewa obdarte z kory. Szczególnie
zimą, na tle białego śniegu, widok robi duże wrażenie. Zwierzęta żyją w stadach (watahach), którym przewodzi locha (stara samica). Słabo
widzą, lecz mają za to doskonały węch i słuch. Długość ich ciała sięga nawet do półtora, a wysokość do jednego metra.
Trop dzika bywa często mylony z odciskiem kopyta jelenia. Ślad dzika jest jednak mniejszy, z wyraźnie widocznymi szpilkami
(szeroko rozstawionymi, ostrymi i długimi). Poniższa tabela zawiera dane, które pozwolą szacunkowo ocenić, czy mamy do czynienia
z osobnikiem młodym, czy starym. Samice są mniejsze i lżejsze od samców.
Młody osobnik
Dojrzały osobnik
Wielkość tropu
3-4,5 x 2,5-4 cm
5-8 x 4-6 cm
Długość kroku w wolnym chodzie
40-60 cm
50-80 cm
Rozstaw tropów
5-10 cm
10-15 cm
Ślady pozostawione przez dzika zależą od sposobu, w jaki się w danym momencie poruszał:
•
Kłusem i stępa – pozostawiają takie same ślady. Odcisk kończyny tylnej zachodzi częściowo na
odcisk przedniej. Gdybyśmy poprowadzili pomiędzy tropami linię, okazałoby się, że lewe i prawe ślady
odchylone są lekko w przeciwnych kierunkach i praktycznie dotykają szpilami owej linii.
•
Galopem i skokiem – także pozostawiają takie same ślady. Odciski nie zachodzą na siebie. Gdy poprowadzimy linię środkiem
trasy dzika, przednie kończyny znajdą się idealnie na niej. Tylne natomiast są skośne do kierunku i charakteryzuje je nieregularne ułożenie.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
15
święty
Wszechstronny
patron
EWELINA TULIBACKA
Od wielu lat zaprzyjaźniona z „Zawiszą”.
Studentka polonistyki na Uniwersytecie
we Wrocławiu.
Ś
więty Łukasz pochodził z Antiochii Syryjskiej. Około 50 r. n.e. został towarzyszem podróży i uczniem świętego Pawła. Był
razem z nim w Rzymie, Macedonii i Grecji.
Według przekazów zmarł w Beocji, mając
84 lata. Łukasz Ewangelista nigdy nie spotkał Jezusa, zaś swe dzieło kierował głównie
do greckich katechumenów. Prawdopodobnie był lekarzem, ponieważ w jego Ewangelii
możemy znaleźć dużo terminów medycznych,
które występują również u Hipokratesa
czy Galena. Dzięki temu możemy poznać
próby diagnozowania niektórych schorzeń
św. Łukasz Ewangelista
zwój, paleta malarska, przyrządy medyczne.
Ukazywany jest najczęściej podczas pisania
ikony.
Kamil Buźko, zastępowy Łosia
św. Łukasza Ewangelisty
w Otmuchowie Wlkp.
18.10.2006 r. z okazji obchodów
święta Łukasza Ewangelisty udaliśmy się
z naszym zastępem na wyprawę „śladami
patrona”. Do jednodniowej zbiórki należało
się solidnie przygotować, więc od trzech
tygodni układaliśmy trasę, zbieraliśmy
informacje o Świętym oraz wymyślaliśmy
krótką dramę na podstawie jego życia.
Przypadło mi w udziale ustalenie, w których instytucjach w naszej miejscowości
znajdują się opisy i wizerunki św. Łukasza. Wyniki poszukiwań przeszły nasze
najśmielsze oczekiwania! Obrazy wisiały w pracowni introligatorskiej, na izbie
przyjęć, w holu domu kultury, w ratuszu
oraz… w mieszkaniu rolnika hodującego
bydło pod Otmuchowem. Okazało się
również, że logo lokalnej stacji pogodowej przedstawia – zgadnijcie – patrona
naszego zastępu. Przy okazji dowiedziałem się od znajomego „pogodowca”, że
w miejscowości, w której mieszkamy,
odbywał się w średniowieczu coroczny
odpust i jarmark bydła. 18 października
„Święty Łukasz był wykształconym Grekiem,
prawdopodobnie lekarzem. Ewangelię pisał
pięknym artystycznym stylem, ozdabiając go
szczegółami z życia Jezusa i Maryi, których
nie ma w innych Ewangeliach. Święty był
również uzdolnionym malarzem. Wspomina
o tym Teodor Lektor (w VI wieku), podając, że Łukasz namalował obraz Matki Bożej,
który zabrała z Jerozolimy cesarzowa Eudoksja i przesłała w darze Pulcherii, siostrze cesarza. Od tego czasu autorstwo św. Łukasza
przypisywano wielu obrazom, między innymi
ikonie Matki Bożej Częstochowskiej, co jednak jest mało prawdopodobne.
Lekarz, pisarz, malarz… Wędrując śladami
św. Łukasza, można odnaleźć wiele ciekawych wątków jego życiorysu. A może i patron Twojego zastępu ma przed wami jakieś tajemnice?
albo reakcji fizjologicznych, np. krwawego
potu Jezusa podczas walki wewnętrznej
w Ogrodzie Oliwnym. Przypisuje się mu
ponadto autorstwo wielu ikon, w tym obrazu Czarnej Madonny czy wizerunku Matki
Boskiej Kostromskiej. Oprócz Ewangelii wg
św. Łukasza, święty jest też autorem Dziejów
Apostolskich, jedynego dokumentu, który
opisuje losy młodej gminy chrześcijańskiej.
Przez wieki jego opiece poświęcali się introligatorzy, lekarze, chirurdzy, malarze, rzeźbiarze, notariusze, złotnicy, hafciarze, synoptycy, a nawet opiekunowie bydła i rzeźnicy.
Atrybutami świętego Łukasza są wół, księga,
16
na rynku dawano zwierzętom wraz z paszą
kartkę z błogosławieństwami i prośbami do
Łukasza Ewangelisty, by oddalił od zagród
zarazę i inne nieszczęścia. Chłopi ten dzień
uważali za czas wróżb i przewidywań oraz
początek zbiorów buraków.
Nie mogłem się doczekać, żeby
powiedzieć o tym chłopakom.
W przeddzień uroczystości zastanawialiśmy się, dlaczego św. Łukasz był tak popularny. Odpowiedzi na to pytanie udzielił nam
Marek – odpowiedzialny za życiorys Patrona:
św. Łukasz Ewangelista w Otmuchowie Wlkp.
Dzień uroczystości.
Głównym wydarzeniem obchodów była
oczywiście Msza św., której przewodniczył
nasz proboszcz. Objęliśmy służbę liturgiczną, a podczas ofiarowania darów przed
ołtarz zaniesiono podarunek od naszego zastępu – ikonę przedstawiającą Łukasza obok
wołu, który jest jego symbolem. Zwierzęta
te składano w ofierze w świątyni, w której
Gabriel ukazał się Zachariaszowi, a właśnie
opis owego wydarzenia rozpoczyna Ewangelię naszego Patrona.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
z
ANNA KREMER
Młoda przewodniczka z Warszawskiego Ogniska
św. Joanny Beretta Molla.
M
iło jest obudzić się rano ze świadomością, że pranie jest suche i że nie trzeba zakładać
mokrego munduru na apel... Albo że słusznie okopaliśmy namiot wieczorkiem i woda
nie wdarła się do środka. Po prostu miło jest być suchym. Czasem dobrze jest mieć świadomość, że jutro też będzie można umyć się w jeziorku bez ryzyka zapalenia płuc, bo będzie
ciepło. Stąd pomysł obserwatorium obozowego.
techniki
C
zy to słońce,
o
!
a
l
H
c y księżyc?
Aby mieć możliwość zauważenia tych wszystkich zjawisk, o których mowa będzie poniżej,
dobrze jest usytuować obserwatorium obozowe na skraju lasu czy jeziora. Może pokusić się
o jakąś ambonkę… Najlepiej na górce. Gdyby jeszcze można było z tego miejsca obejrzeć
wschód i zachód słońca, w pobliżu jakieś mrowisko (oby nie za blisko ;). To byłby szczyt
marzeń i okazja do zrobienia paru zdjęć dla zastępu i „Gniazda” ;). Jeśli posiedzisz tam cicho
i spokojnie, to może uda Ci się poza pogodą, zaobserwować coś większego niż mrówka czy
ślimak.
Barwne zjawiska o zmierzchu występują w sposób czysty i naturalny przy bezchmurnym
niebie. Zmiany zabarwienia, w szczególności na kolor o barwach żółtawych wskazują na wzrost
obecności w atmosferze cząsteczek pyłu oraz wzrost wilgotności powietrza.
Występujące o brzasku barwne zjawiska zdarzają się także przy stosunkowo silnym zachmurzeniu. W takim przypadku nisko wiszące chmury tworzą silny kontrast. Gdy chmury
są ciemno zabarwione, a są skierowane ku wschodowi, to w głębi mają mieszaninę barw
czerwonej, żółtej i białej.
Zabarwienie nieba o zmierzchu na żółto lub biało wskazuje na wzrost zachmurzenia. Wieczorna zorza, zapowiadająca piękną pogodę, jest tylko wtedy niezawodnym wskaźnikiem,
gdy ukazuje się na bezchmurnym niebie i nie traci nic ze swoich kolorów.
Migotanie gwiazd wskazuje na turbulencje w atmosferze. Jeśli zjawisko to występuje
po trwającym kilka dni okresie ładnej pogody, wskazuje na zmianę właściwości fizycznych
powietrza, które ma tendencję do przemieszczania się na większą wysokość. Jeśli dochodzi
do tego gorsza widzialność z uwagi na występowanie pary wodnej w atmosferze, jest to
dodatkowe uzasadnienie, aby oczekiwać szybkiej zmiany pogody. Spokojne światło gwiazd
i dobra widzialność wskazują na stabilny stan pogody, który w chłodniejszej porze roku prowadzi do pogody mroźnej.
Silne błyskawice to przeważnie zwiastun bardzo mocnych opadów. Błyskanie w okresie
letniego wyżu kończy się zazwyczaj burzą, po której raczej nie należy obawiać się nagłej
zmiany pogody.
Zjawisko wieńca wokół słońca bądź księżyca, czy jaśniej świecących gwiazd. Na podstawie zjawiska wieńca wokół słońca lub księżyca, podobnie jak i zjawisk halo (czyli pierścieni widocznych wokół słońca lub księżyca), możemy określić wilgotność powietrza. Zmiana pogody
i występowanie wieńca w warstwie chmur średnich następuje znacznie szybciej niż pojawienie
się jakiejkolwiek postaci zjawiska halo. Świadczy to o tym, że przesycone wilgocią powietrze
znajduje się już w niższych warstwach atmosfery. Zjawisko wieńca często świadczy o nadchodzącej zmianie pogody, podczas zimy może świadczyć o nadchodzącej odwilży, poprzedzonej
sporymi opadami śniegu.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
17
techniki
Oto, głównie letnie, zwiastuny ładnej pogody
(lub jej utrzymania się):
• Rosa wieczorem i rano,
• Mgły wieczorne i nocne rozpływające się
rano,
• Wieczorna i nocna wyższa ciepłota w lesie
niż na otwartej przestrzeni,
• Pojawiające się przed południem kłębiaste
pojedyncze chmury, które znikają pod wieczór,
• Wiatry wschodnie,
• Jasny, „biały” zachód słońca,
• Jasny wschód księżyca w czasie pełni,
• Wzmagający się po bezwietrznej nocy poranny
wiatr słabnący od godzin południowych,
• Spokojna praca pająków i mrówek,
• Pionowe unoszenie się dymu,
• Wieczorne pojawienie się komarów.
Złą pogodę latem wróżą:
• „Halo” wokół księżyca i słońca,
• Pojawienie się chmur pierzastych lub „baranków”,
• Wieje silny wiatr z zachodu,
• Chmury kłębiaste wędrują w innym kierunku,
niż wieje wiatr nisko przy ziemi,
• Chmury kłębiaste nie zanikają po południu,
lecz się gromadzą,
• Parne powietrze, chmury kłębiaste rosną ku górze, brak wiatru,
• Jaskółki latają nisko,
• Mrówki pracują intensywnie i chowają się,
• Pszczoły spieszą się do uli,
• Ślimaki wpełzają na drzewa i kamienie,
• Bociany ochotnie wychodzą w dużej liczbie
na łąki,
• Pająki polują podczas upału.
Zimowe zapowiedzi mrozu:
• Osadzanie się szadzi na drzewach,
• Wygwieżdżone niebo,
• Wschodnie wiatry.
Zimowe zapowiedzi opadów śniegu:
• „Halo” wokół słońca i księżyca,
• Zamglenie powietrza,
• Wieją północno-zachodnie wiatry.
Powyższe przykłady mogą być czasem mylące; należy brać pod uwagę kilka wspólnie występujących elementów z jednej grupy. Należy też
pamiętać o ukształtowaniu terenu i innych lokalnych uwarunkowaniach.
Co się wyłoni zza chmur?
MATEUSZ GOLIANEK EV
Rawski Krąg Wędrowników św. Pawła od Krzyża. Uczeń II klasy
LO im. Marii Skłodowskiej-Curie w Rawie Mazowieckiej.
Ż
e obserwując chmury można przepowiadać pogodę, wie każdy.
Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę z tego, że zwierzęta także
mają w sobie swoisty barometr. Wystarczy spojrzeć na nas. Meteoropaci wyczują każdą zmianę aury. Osoby zupełnie zdrowe także czują,
kiedy zanosi się na gwałtowniejsze wahanie pogody.
Zacznijmy od tego, co może nas najbardziej przestraszyć. Deszcz,
wiatr, zimno i tym podobne, jednym słowem – pogorszenie. Bardzo
pomocne są jaskółki, których niski lot wskazuje na zbliżający się deszcz.
Czemu tak się dzieje? Sprawa jest nader prosta. Ich pokarm (owady)
wyczuwa, co się święci i lata nisko, tuż nad ziemią. Ptaki dążą tylko
do zaspokojenia głodu. Ich własne „czujniki” pozwalają jednak na zaalarmowanie nas przed mającym spaść lada chwila deszczem. Jaskółki
często wlatują i wylatują wtedy z gniazd. Zbijanie się wron w stada
także zapowiada opady. Usłyszenie krzyku sowy może wskazywać
na ochłodzenie. Kiedy aura ma się pogorszyć, owady są rozleniwione,
mrówki niechętnie opuszczają mrowiska, a pszczoły ule.
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej, czyli kiedy pogoda będzie ładniejsza. Z pomocą przyjdą nam między innymi ryby, pływając
tuż pod powierzchnią wody. Ptaki rano powitają nas gwarem i śpiewem. Jaskółki latać będą wysoko. Owady jak zwykle będą bardzo
czułe. Pająk wyplecie rozległą sieć. Pszczoły i mrówki będą ruchliwe i pracowite, muchy spokojne, a komary wieczorem widoczne,
18
fot. Karol Czachorowski
choć przeważnie trudno jest nie dostrzec ich obecności. Paradoksalnie dobrą wróżbą może być dla nas czarny kot, jeżeli przebiegnie
nam drogę na jakimś polu lub po prostu wyrusza na łowy.
Przepowiadając pogodę, należy pamiętać, że nasza prognoza
może nie być bardzo precyzyjna. Nie należy jednak się poddawać.
Tym, którzy zwątpią we własne zdolności meteorologiczne, proponuję
przez tydzień oglądać „Pogodę” w telewizji. Zobaczycie, że nawet
zawodowcy mogą się mylić…
gniazdo 34
| czerwiec 2007
DAMIAN PACIUCH PRZYRZ.
Sanitariusz, liturgista Wilka z 1. Drużyny Włoszczowskiej
św. Stanisława Kostki. Uczeń IV klasy SP nr 2
im. Partyzantów Ziemi Włoszczowskiej.
historia
Głos o jutrzenkę
swobody
S
wego życia nie zamieniłbym na żadne inne – to cytat człowieka, który w swoim życiu zrobił
tak wiele i przeżył tyle, że trudno to sobie wyobrazić. Miał wpływ na przyszłość swojego
kraju, Polski, choć cześć swojego życia spędził po za jego granicami.
fot. Ryszard Kuźma
Jan Nowak-Jeziorański
jako podchorąży altylerii konnej, 1937 r.
Jan Nowak-Jeziorański podczas uroczystości
w Gdyni 31 sierpnia 2002 r.
Konspiracyjna działalność w AK, wyprawy kurierskie na Zachód, radio „Wolna Europa”... Można by długo wymieniać rzeczy, w których uczestniczył Jan Nowak-Jeziorański,
o którym tu mowa. Tak naprawdę nazywa się Zdzisław Jeziorański, a Jan Nowak to tylko jeden z pseudonimów okupacyjnych. Urodził się w nocy z 2 na 3 października 1914.
podczas jego pracy w RWE (Radiu Wolna Europa) posługiwał się fałszywą datą urodzenia,
często podawaną jako prawdziwa (15 maja 1913 r.) W pewnym momencie wydawało się,
że to jest koniec. Jan Nowak-Jeziorański został wzięty do niewoli niemieckiej. Cudem udało
mu się uciec wyskakując z pociągu. Po odzyskaniu wolności został żołnierzem AK. Tam poznał
swoją żonę, Jadwigę. Odbył 5 wypraw na trasie Warszawa-Londyn jako kurier komendanta
głównego AK. W jego ciekawym życiorysie znalazły się także występy w powstańczym
radiu „Błyskawica”, a w późniejszym czasie w RWE. Mówił m. in.: „nadejdzie jeszcze ten
dzień, kiedy jutrzenka swobody zabłyśnie znów nad Warszawą”. Po udanych wystąpieniach
awansował na dyrektora polskiej sekcji RWE i posadę tę sprawował do roku 1976. Wtedy
to udał się do USA. Nie przestał jednak angażować się w życie Polski. Torował drogę wejścia do NATO. Kiedy do tego doszło powiedział: „Dożyłem Polski nie tylko niepodległej,
ale i bezpiecznej”. W okresie lat 1979-1992 był konsultantem Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu. Udzielał bardzo ważnych rad w sprawie Polski i Europy. Po raz
pierwszy po wojnie Nowak-Jeziorański przyjechał do Polski w sierpniu 1989 roku na zaproszenie Lecha Wałęsy. Potem już regularnie odwiedzał ojczyznę. Na stałe powrócił dopiero
21 lipca 2002 roku. „Przychodzi moment, kiedy nie wolno patrzeć na kraj z oddali; dlatego
postanowiłem patrzeć na Polskę z bliska” – jego słowa po przylocie do Polski, nawiązujące
do znanej książki „Polska z oddali”. Zamieszkał w Warszawie. Aktywnie włączył się w życie
kraju: komentował wydarzenia polityczne, zaangażował się w promowanie integracji Polski
z Unią Europejską i rozwijanie kontaktów z naszymi wschodnimi sąsiadami. Stał się autorytetem
moralnym dla wielu Polaków.
Jan Nowak-Jeziorański otrzymał wiele orderów, nagród i wyróżnień. Najważniejsze to:
Order Virtuti Militari, Order Orła Białego, Krzyż Walecznych, amerykański Medal Wolności,
Order Polonia Restituta, Diamentowy Mikrofon . Oprócz tego w 1997 roku Jan Nowak-Jeziorański otrzymał Srebrny Medal „Cracoviae Merenti” - wyróżnienie przyznawane za szczególne zasługi dla miasta. Tytułem tym nagrodzono go za „...zasługi dla Niepodległości Polski,
za niezłomną wiarę w ostateczne zwycięstwo Prawdy i Sprawiedliwości, za podtrzymywanie
Ducha Narodu w najtrudniejszych powojennych latach”. On osobiście powiedział: „Czując
się cząstką ojczyzny, czuję się także cząstką Krakowa”, a także, że Kraków było dla niego
zawsze „sercem ojczyzny, (...) wielkiej duchowej i materialnej wspólnoty pokoleń minionych,
obecnych i przyszłych”.
Order Polonia Restituta
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Niestety, Jana Nowaka-Jeziorańskiego nie ma już wśród nas. Zmarł ponad dwa
lata temu w Warszawie. Jego pogrzeb odbył się odbył się 26 stycznia 2005 roku,
6 dni po śmierci. Pozostawił po sobie ślad nie do zatarcia, nie tylko w Polsce, ale na całym
świecie.
19
historia
Boski wiatr,
czyli jak pogoda uratowała Japonię
PAWEŁ ŚWIĄTKOWSKI HO
Przyboczny 1. Drużyny Wrocławskiej św. Franciszka z Asyżu.
Tegoroczny maturzysta.
C
zy kiedykolwiek wydawało Ci się, iż rzecz tak mało znacząca z punktu widzenia taktycznego, jak pogoda, nie ma wpływu na historię?
Jeśli tak – masz rację. Wydawało Ci się. Zapytaj Japończyków.
Kiedy Mongołowie podbili już Chiny i Koreę, ich wzrok skierował się ku cesarstwu Japonii. Ponieważ próba dyplomatycznego rozwiązania
konfliktu (zakładająca po prostu zhołdowanie cesarstwa chanowi Kubilajowi) nie powiodła się, armia zaczęła przygotowywać się do inwazji.
W roku 1274 ponad 23 tys. żołnierzy mongolskich, chińskich i koreańskich wyruszyło na 800 statkach w kierunku wyspy Kiusiu. Kilkakrotnie
mniej liczne siły japońskie, składające się głównie ze sławetnych samurajów, nie miały wprawdzie szans w starciu z doskonale wyszkoloną armią
najeźdźców, ale zdołały zmusić ich do taktycznego odwrotu na okręty, by w tym czasie przegrupować się do ataku następnego dnia. W nocy
sztorm zniszczył jedną trzecią statków, a ponieważ wojska chana i tak poniosły dość dotkliwe straty, wycofały się z powrotem do Korei.
Dokładnie to samo zdarzyło się w roku 1281, kiedy siły agresora były jeszcze większe. Japończycy znów ufortyfikowali się na wybrzeżu,
zmuszając Mongołów do ciężkich walk. A wiejący przez dwa dni tajfun zdziesiątkował, złożoną przede wszystkim z płaskodennych chińskich
statków rzecznych, flotę najeźdźców. Ten typ wiatru był wówczas w cesarstwie Japonii znany pod nazwą kamikadze, „boski wiatr”.
Termin „kamikadze” kojarzy się nam obecnie przede wszystkim z drugą wojną światową i japońskimi pilotami – samobójcami, zachodzącymi
za skórę amerykańskiej flocie na Pacyfiku. Przenieśmy się zatem do Kokury, starożytnego japońskiego miasta. Jest 9 sierpnia 1945 roku, wczesny
poranek. Pracownicy największego w Japonii arsenału uwijają się jak co dzień. W tym samym czasie od strony oceanu nadlatuje amerykańska
„latająca forteca” B-29 z ładunkiem nuklearnym na pokładzie. Zapewne niejeden z mieszkańców Kokury patrząc w górę, narzekał na pochmurną
pogodę. Major Charles Sweeney, dowódca bombowca, także mógł na nią narzekać, patrząc w dół. Zgodnie z rozkazami nie mógł zrzucić
bomby na miasto, nie widząc go. Po zrobieniu trzeciego kółka nad Kokurą, odleciał zatem nad drugorzędny cel. Mieszkańców Nagasaki zgubił
prześwit, który pojawił się między grubą warstwą chmur. Miasto zmieniło się w cmentarz.
I tak po dzień dzisiejszy funkcjonuje w języku japońskim powiedzenie „szczęście Kokury”, a więc uniknięcie katastrofy przez zupełny przypadek i zbieg okoliczności.
Nie są to jedyne znane historii przypadki, kiedy właśnie warunki meteorologiczne zmieniały bieg zdarzeń. Słynna hiszpańska Wielka Armada
została przetrzebiona przez tak zwany „wiatr protestancki”, który z kolei kiedy indziej pozwolił Wilhelmowi Orańskiemu najechać Anglię. Są też
inne, szerzej znane przykłady, w których to wpływ pogody zdecydowanie przesądzał bieg wydarzeń. Należą do nich bitwa pod Grunwaldem,
kiedy to Krzyżacy cały dzień prażyli się w słońcu, podczas gdy polsko-litewskie wojska odpoczywały w lesie; kampania Napoleona w Rosji czy
bardzo do niej podobna kampania niemiecka podczas drugiej wojny światowej. Zdarzało się też, że deszcz eliminował z bitwy całe oddziały,
na przykład łuczników czy arkebuzerów.
Jak widać, z pogodą nie ma żartów. Nie tylko podczas wypadu w góry czy całodniowej zbiórki. Ileż to gier na obozie kończyło się
kwaśnymi minami ze względu na padający podczas nich deszcz? Warto umieć przewidzieć warunki meteorologiczne i odpowiednio się na nie
przygotować. Kto wie, może Japonią władałby dziś chan mongolski...
20
Zamek Kokura
„Grzyb atomowy” nad Nagasaki
Nagasaki po zrzuceniu bomby atomowej
gniazdo 34
| czerwiec 2007
GRZEGORZ KOTKOWSKI ĆW.
Czołowy i wodzirej Bobra
z 1. Drużyny Wrocławskiej
św. Franciszka z Asyżu.
C
hyba każdy się zgodzi ze stwierdzeniem,
że kobiety łagodzą obyczaje. Jednak co
można zrobić, gdy każdy dąży do sukcesu lub
kiedy wszyscy tłoczą się na małej powierzchni
i kłótnia jest nieunikniona, gdy jedynym argumentem jest siła mięśni i umiejętność walki?
Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Jack
London w swojej książce pt. „Wilk Morski”.
I bardzo dobrze mu to wychodzi.
portret Jacka Londona
recenzja
W świecie
mężczyzn
Pewien gentleman, Humprey von Wayden, trafia przypadkiem na szkuner ochrzczony imieniem „Upiór”, co dokładnie oddaje
atmosferę na statku. Bezwzględny kapitan,
Wilk Larsen, znienawidzony przez całą załogę, zatrudnia bohatera jako pomocnika
kucharza. Nieprzyzwyczajony do pracy fizycznej i trudu człowiek czuje się zagubiony,
ma wrażenie, że jego życie jest zagrożone.
Od współtowarzyszy dowiaduje się potwornych historii o swoim kapitanie – silnym,
zimnym, zachowującym się czasem gorzej niż
najdziksze zwierzę człowieku. Oprócz fizycznego znęcania się nad swoimi ofiarami, Larsen
czytając im o tym, czego ofiary boją się najbardziej, gnębi je również psychicznie. Przydomek „Wilk” nie był więc kwestią przypadku.
Jego nienawiść wzrasta tak,że doprowadza
niektórych majtków do samobójstwa.
Humprey von Wayden podejmuje z nim walkę, jednak nie na płaszczyźnie fizycznej a umysłowej. Korzystając ze swojego wysokiego wykształcenia, dyskutuje z nim na tematy filozoficzne. Jednak nigdy nie udaje mu się przekonać kapitana do swojej racji, gdyż ten, obawiając się
przegranej, kończy dyskusję fizycznym nokautem dyskutanta. To uniemożliwia dalszą wymianę argumentów.
Cała historia ukazana jest bardzo realistycznie, dzięki czemu czytelnik może wczuć się w losy bohaterów. Co sprawiło, że Londonowi
udało się przedstawić wydarzenia tak wiarygodnie? Jack London do 19 roku życia opłynął cały świat. Był chuliganem, którego wstydziło
się społeczeństwo. Pływał statkami po całym globie, aż wpadł na pomysł napisania książki, która, o dziwo, przyniosła wielki sukces. Autor,
w mgnieniu oka, zyskał uznanie przedstawicieli wyższych klas. W jego twórczości często pojawia się motyw samotnej walki człowieka
z ustalonym porządkiem społecznym i siłami przyrody. Jego powieści, oparte na własnych doświadczeniach, pełne są naturalizmu, przygód
i romantycznych uczuć. Nic dziwnego, że mając takie życie oraz talent pisarski, odniósł taki sukces.
Jako harcerz SHK „Zawisza” FSE, który dużo czasu spędza wyłącznie w towarzystwie płci „brzydkiej”, przyznaję autorowi rację
w każdym zdaniu jego dzieła. W bardzo trafny sposób opisuje bowiem relacje między mężczyznami. Zauważam, że w moim zastępie mamy
te same problemy, co marynarze na „Upiorze”. Tylko w dużo mniejszej skali. Nie chodzi mi bynajmniej o to, że chcemy pozbyć się zastępowego,
lecz o samą psychologię i wzajemne stosunki. Serdecznie zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki. Jest bardzo uniwersalna. Znajdzie
w niej coś dla siebie miłośnik przygód, a także romantyk ceniący uczucia. Polecam ją również dziewczynom, gdyż łatwiej będzie im potem
zrozumieć sposób myślenia mężczyzny, a także dowiedzieć się o jego potrzebach.
gniazdo 34
| czerwiec 2007
21
europa
Dobre jedzenie na obozie…
to cała sztuka
O
czywiste jest, że na obozie gotuje się
na ogniu, ale to jednak nie oznacza,
że trzeba jeść źle. Oto kilka podstawowych, bardzo prostych zasad, jakich należy
przestrzegać, by kuchnia obozowa stała się
kuchnią jak z trzygwiazdkowego hotelu…
prawie!
Czas przed obozem jest czasem przygotowania, nie potraw, które będą gotowane,
ale materiałów. Kucharz musi sprawdzić,
czy wszystko, co konieczne, znajduje się
w bagażu zastępu. Jeśli jest taka potrzeba, musi dodać do niego kilka drobiazgów,
by poprawić codzienny jadłospis.
Podstawowy ekwipunek:
• garnki z uchwytami i pokrywkami,
• krata do ogniska + grill (jeśli możliwe),
• chochla, cedzak, sitko,
• noże różnej wielkości, drewniane łyżki,
• otwieracz do konserw, obierak do jarzyn,
• rękawice ochronne,
• plastikowe pudełka z pokrywkami do przechowywania żywności,
• szklane pojemniki na zapałki, sól, żeby zabezpieczyć je przed wilgocią,
• przyprawy (pieprz, tymianek, curry itd.),
• rosołki w kostkach, by poprawić smak ryżu
czy makaronu,
• mała książka z przepisami kucharskimi.
Wzbogacaj codzienne obozowe posiłki.
Czasem wystarczy drobiazg, by zmienić „banalne” danie w coś pysznego. Nie bój się
własnej twórczości, zapisz przed wyjazdem
kilka pomysłów w swojej książce kucharskiej,
te małe „urozmaicenia” nie zabiorą ci wcale więcej czasu, a gra jest warta świeczki!!!
Nie wahaj się poprosić zaopatrzeniowca
o kilka podstawowych produktów, które posłużą ci do wzbogacenia gotowanych
potraw o mąkę, cukier, olej, ocet, cebulę, czekoladę (nie po to, żeby ją schrupać
w zastępie!!!)… Zaopatrzeniowcy dadzą ci
to wszystko z chęcią, zwłaszcza jeśli zaprosisz ich na posiłek!!!
Oto, co na przykład możesz zrobić
z pomocą tych drobiazgów:
• sos beszamelowy do przyprawienia dań
z warzyw (kalafiora, marchewki),
• potrawkę z kurczaka pokrojonego w kostkę
zamiast zwykłego fileta z kurczaka,
22
• sałatkę owocową zamiast zwykłego owocu
w całości na środku stołu,
• owoce oblane rozpuszczoną czekoladą,
to o wiele lepsze i smaczniejsze niż jeden
samotny owoc,
• ...
Zawsze należy dbać o higienę przygotowywania posiłków. To, że jesteśmy
na obozie, to nie powód, żeby zapominać
o wszystkich zasadach higieny. Wręcz przeciwnie. Ryzyko zatrucia jest tu większe, a kilka prostych zasad wystarczy, by go uniknąć,
a zwłaszcza uniknąć tego, by tak starannie
przygotowane posiłki spowodowały ogólne
zatrucie kolegów!!! Czystość w kącie kuchennym jest sprawą bardzo istotną. Kąt kuchenny
powinien być urządzony, o ile to możliwe,
w cieniu (dotyczy zwłaszcza miejsca przechowywania produktów i naczyń) i utrzymany w stanie doskonałej czystości. Ognisko
jest wyżej, ale nie ponad 60 cm, ale także
zajmuje przestrzeń dość dużą, by można było
higienicznie przygotować potrawy. Nie kładź
produktów na ziemi, ale w garnku albo na stole (dotyczy to produktów, które potem będą
obierane). Naczynia zmywaj zaraz po posiłku, w ciepłej wodzie z detergentem i płucz
je dostatecznie. Przygotuj przewiewne miejsce do suszenia naczyń (wystarczy sznurowa
siatka) albo codziennie zmieniaj ściereczkę
do naczyń. To prawdziwe siedlisko bakterii!
Wszystkie pozostałości jedzenia powinny
być przechowywane w miejscu zabezpieczonym przed zakażeniem i przed zwierzętami,
przechowuj je w pudełkach z pokrywkami
albo przykrywaj pudełka folią lub folią aluminiową. Unikaj zostawiania otwartego kartonu z mlekiem na stole albo w kącie namiotu
(nie jest zbyt miło zobaczyć utopioną mysz,
gdy nalewa się mleko do kubka, a niejeden
tego doświadczył!!!). Mycie rąk to jeden
z bardzo ważnych, a niestety bardzo często
lekceważonych punktów. Trzeba mieć zawsze pod ręką miskę z czystą wodą i mydło
(albo pojemnik z mydłem w płynie, co jest
o wiele bardziej higieniczne), szczoteczkę do
paznokci i czysty ręcznik. Przed każdym kontaktem z jedzeniem czuwaj, by myć dokładnie ręce i nadgarstki. Miski do mycia warzyw
nie służą do niczego innego (mycie naczyń,
toaleta, produkcja błota). Naczynia kuchenne służą tylko w kuchni!!! Narzędzia plastikowe są lepsze niż drewniane, łatwiej je myć
i są bardziej higieniczne. Do przygotowania
posiłków można zabrać blachę ze stali nierdzewnej, łatwą do zapakowania w bagażu.
Umieścisz ją na drewnianej podstawie, by
stworzyć miejsce pracy łatwe w utrzymaniu
czystości! Codziennie należy wyrzucać pojemniki ze śmieciami! Byłoby idealnie, gdyby
można je było wynosić do kontenerów, aby
uniknąć gromadzenia i przyciągania zwierząt.
Reszki ulegające biodegradacji można zakopać, jeśli właściciel terenu wyraża na to
zgodę. Staraj się jednak nie robić dołu na
reszki i brudną wodę w sąsiedztwie kuchni
(niezbyt miło jest w to wdepnąć!), znajdź
miejsce oddalone od obozowiska zastępu.
Niektóre potrawy są bardzo niebezpieczne, należy unikać ich za wszelką cenę:
• surowe siekane mięso (stek tatarski…),
• potrawy na bazie surowych jajek,
• potrawy na zimno (mieszane sałatki),
jeśli zostały przygotowane dużo wcześniej.
Kilka sztuczek i sposobów:
Co robić…
• kiedy zapali się patelnia…
Przykryj wilgotną ściereczką albo pokrywką, by ugasić płomienie. Nigdy nie polewaj
patelni wodą!
• kiedy makaron się klei…
Tak dzieje się wtedy, kiedy gotuje się go
w wodzie, która nie wrze, albo jeśli gotuje
się zbyt długo. Wrzucaj makaron na osoloną
wodę, która wrze i utrzymuj ogień przez cały
czas gotowania.
• kiedy ryż „przywiera”…
To znaczy, że jest za mało wody…
Nie mieszaj ryżu, ale przerzuć go do czystego garnka (nie odrywając tego, co zostało
przyklejone na dnie), opłucz go we wrzątku
i gotuj dalej w czystym garnku.
• kiedy warzywa pozostają twarde w gotowaniu…
To dlatego, że dolałeś zimnej wody w czasie gotowania. Jeśli musisz dolać wody, niech
zawsze będzie gorąca!
I już jesteś gotowy, by zamienić obozową kuchnię w trzygwiazdkową restaurację…
A teraz do dzieła…
(na podstawie SDE nr 197)
gniazdo 34
| czerwiec 2007
MATEUSZ GRZESZCZUK WYW.
Liturgista i kucharz, opiekuje się skarbnicą zastępu Sokół
1. Drużyny Chełmskiej św. Ojca Pio. Uczeń ZSO nr 7 w Chełmie.
Z
a namową księży z naszej parafii (Grzegorza i Bogdana) postanowiliśmy tegoroczne ferie spędzić inaczej niż zwykle.
relacja
Kawaleria czeka
Księża zaproponowali nam naukę jazdy konnej. Zorganizowaliśmy
Radę Drużyny, na której miała paść decyzja o uczestnictwie w pomyśle. Zgodnie z oczekiwaniami chłopcy zgodzili się bez żadnego „ale”
i już następnego dnia jechaliśmy naszym samochodem parafialnym
do stadniny do pobliskiej Pokrówki. Wszyscy przyszli kawalerzyści
stawili się o godzinie 8.00 pod plebanią naszej parafii, po czym
odjechali na pierwszą lekcję.
fot. Mateusz Grzeszczuk
Do stadniny przybyliśmy lekko przerażeni, ale chętni i z miejsca
rozpoczęliśmy naukę. Jakież trudne były nasze początki! Czynności,
które wydawały się naprawdę proste, przyprawiały nas o zgrzytanie
zębów i strach, który zawsze w takich chwilach towarzyszy. Zaczynając jazdą na lonży, robiliśmy pierwsze postępy.
Z zazdrością patrzyliśmy na Rafała i Damiana, którzy już od dawna byli zaawansowanymi jeźdźcami.
fot. Tomasz Pacyna
fot. Mateusz Grzeszczuk
gniazdo 34
| czerwiec 2007
Zanim przeszliśmy do nauki jazdy konnej, musieliśmy poznać nieco teorii. Jak mogliśmy jeździć konno, jeżeli nie posiadaliśmy żadnych umiejętności z zakresu pielęgnacji konia i jego przygotowania
do ćwiczeń? Najważniejsza jest
sama pielęgnacja. Czyszczenie kopyt, sierści, smarowanie
wszelkimi maściami i „cudownymi” preparatami, które utrzymują konia w higienie i zdrowiu.
Po sprawdzianach wiadomości
z teorii bardziej zaawansowani
chłopcy zaczęli jeździć kłusem.
Przy okazji nauczyliśmy się
wielu przydatnych terminów,
dzięki którym będziemy mogli
sprawnie porozumiewać się
z naszą panią. Jeździliśmy coraz
szybciej i coraz więcej od nas
fot. Mateusz Grzeszczuk
wymagano. Często wracaliśmy
do domów zmęczeni i z kontuzjami. Jednak dzięki pysznym śniadaniom, które koiły wszelakie bóle i w pełni nas regenerowały,
z uśmiechem na twarzy wracaliśmy na miejsce zbiórki. Kończył się czas
ferii, więc czekaliśmy na najważniejsze dla nas, czyli czy któryś z nas
wreszcie zacznie galopować?
Ostatni dzień – śmiałkowie siadają na konia i próbują swoich
sił… Jako już średnio zaawansowani jeźdźcy marzymy po cichu,
aby utworzyć drużynę konną, która byłaby ukoronowaniem naszej
pracy i trudu. Najpierw jednak musimy jeszcze wiele się nauczyć
i zdobyć dużo doświadczenia, ale przecież wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń.
23
relacja
Gorzkie doświadczenia?
Nie na naszej ZZZ!
JACEK FIGURA WYW.
Zastępowy Wilka 7. Drużyny Radomskiej św. Kazimierza.
Uczeń I klasy VII LO im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Radomiu.
C
zyli jak przeżyć ZZZ na gorzkiej herbacie. Właśnie podczas tej ZZZ udowodniliśmy niezbicie, że można się wspinać na
wysokościach bez codziennej dawki cukru!
Wyruszyliśmy...
Lutowy poniedziałek, godzina siódma.
Spakowany, ciepło ubrany i trochę zaspany wychodzę z domu. Pogoda nie zachęca
do spacerów – mocno wieje i pada śnieg.
Pół godziny orzeźwiającego marszu i jestem
przed kościołem. Piotrek i Adrian już są. Po
zaopatrzeniu się w miejscowym sklepie ruszamy na przystanek. Wsiadamy w PKS do
Aleksandrowa i tym samym zaczynamy naszą
zbiórkę zastępu zastępowych. O 10.00 jesteśmy prawie na miejscu. Prawie, bo drużynowy wpadł na pomysł, żebyśmy szli przez
pola. No to poszliśmy... Piętnaście minut
później przedzieraliśmy się przez metrowe zaspy (Piotrek za ten pomysł wylądował głową
w śniegu).
Trzęsące się uszy
Patykowe szaleństwo
Po powrocie „wykuliśmy” miecze. Po
dziesięciu minutach każdy z nas dzierżył
w rękach dwa samurajskie miecze. Zaczęło
się patykowe szaleństwo. Przez pół godziny
każdy z nas zdążył nabawić się siniaków, powybijanych palców itp. Po lekkiej kolacji była
krótka rada, mycie, modlitwa i spać.
Dłuuuuugi małpi mostek
O 7.00 rano obudził nas budzik Piotrka. Po zjedzeniu porządnego śniadania (była
gorzka herbata) wzięliśmy linę, miecze, aparat i wyszliśmy. Udaliśmy się na skraj lasu,
gdzie stoczyliśmy iście samurajską bitwę. Po
połamaniu kilku mieczy i zarobieniu nowej
porcji siniaków, zabraliśmy się za robienie
małpiego mostku. I nie byłoby w tym nic
nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że był on
rozwieszony osiem metrów nad ziemią i miał
trzydzieści metrów długości! W czasie rozwieszania mieliśmy okazję nauczyć się paru
przydatnych węzłów. Po trzech godzinach
marznięcia w końcu rozwiesiliśmy nasz małpi
mostek, co wcale nie było takie proste, jakby
się wydawało. Po wypróbowaniu mostka jak
najszybciej go rozbieraliśmy, by czym prędzej
coś zjeść. Uratowały nas naleśniki robione
w ekspresowym tempie.
Złote sakwy
Po obiedzie mieliśmy trochę wolnego
czasu, więc pograliśmy z Adrianem na gitarach. Około godziny 17.00 przyjechał nasz
duszpasterz ks. Łukasz. Odprawił nam Mszę
św. w domu, a po niej zasiedliśmy do herbatki (gorzkiej oczywiście). Gdy ksiądz odjechał, Piotrek gdzieś zniknął, więc ja i Adrian
znowu dopadliśmy gitary. Piotrek wrócił po
piętnastu minutach z błyskiem w oku i oznajmił, że mamy się ubrać w mundury i swetry.
Wybiegamy przed dom i widzimy nasze miecze. Trzeba zmierzyć się z cesarskim strażnikiem (Piotrkiem), by uzyskać wskazówki. Po
wygranej bitwie trzeba było odnaleźć sakwy
ze złotem. Znaleźliśmy sakwy, ale nie było
tam złota... w sakwach były świece i szmaty. Teraz wszystko już było jasne. Będziemy
robić pochodnie! Zrobiliśmy trzy sześciowarstwowe pochodnie z naszych mieczy i wosku,
który ledwo ocalał, gdy garnek spadł z ognia.
Po zrobieniu ostatniej pochodni odbyła się
rada drużyny podsumowująca wyjazd naszego ZZ-tu.
Wróciliśmy...
Następnego dnia po śniadaniu spakowaliśmy się, posprzątaliśmy i poszliśmy na PKS.
Pełni energii i chęci do działania wracaliśmy
do Radomia.
fot. Jacek Figura
Gdy dotarliśmy na miejsce, drużynowy
rozdzielił obowiązki (woda, drewno, ogień,
mycie garów) i każdy zabrał się do pracy.
Bezzwłocznie rozpaliliśmy ogień i zabraliśmy
się do robienia obiadu. Piotrek przygotował
coś specjalnego. Jedliśmy, aż nam się uszy
trzęsły! Po obiedzie nie mieliśmy dużo czasu.
Mieliśmy iść na Mszę do Jedlni Letnisko.
Jest tam stary, drewniany, zabytkowy kościół. Niestety nie mogliśmy służyć, ponie-
waż przyszliśmy dosłownie przed rozpoczęciem. Po Mszy zaszliśmy do sklepu po kilka
produktów, których wcześniej zapomnieliśmy. Jak się później okazało, tym razem też
o czymś zapomnieliśmy... Przez resztę ZZZ
piliśmy GORZKĄ herbatę, z czym Adrian
nie mógł się pogodzić.
24
ZZ 7. Drużyny Radomskiej
gniazdo 34
| czerwiec 2007
KATARZYNA GIL
Kucharka Wilka 2. Drużyny Puławskiej św. Joanny d’Arc. Uczennica
Publicznego Gimnazjum nr 2 w Puławach.
G
dzie indziej niż w naturze można obserwować rośliny i zwierzęta? W muzeum!
Czasem naprawdę warto zdobyć się na taką
ekstrawagancję!
Bogata fauna i flora
Pewnej soboty wybrałyśmy się do Kazimierza Dolnego, miasteczka położonego
w niezwykle malowniczym miejscu, z bogatą
fauną i florą. Głównym celem naszej wyprawy
było zapoznanie się z nieznanymi nam gatunkami roślin i zwierząt, charakterystycznymi dla
tamtych terenów.
Trochę historii
Spotkałyśmy się przed kościołem o godzinie 9.00 i po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu. Najpierw udałyśmy się na
rynek, by obejrzeć piękną architekturę miasteczka. Na rynku poczuć można było historię... Na terenie dzisiejszego Kazimierza już
we wczesnym średniowieczu istniała osada
zwana Wietrzną Górą, którą wraz z okolicznymi wioskami w końcu XII w (1181 r.)
książę Kazimierz Sprawiedliwy nadał siostrom
norbertankom z krakowskiego Zwierzyńca.
Przypuszcza się, że to właśnie siostry zmieniły
nazwę osady na „Kazimierz” na cześć swego
dobrodzieja. Najstarszy dokument, w którym pojawiła się ta nazwa, pochodzi z roku
1249. Z czasów średniowiecza pochodzi
kamienna wieża – zwana Basztą – która
prawdopodobnie stanowi pozostałość pierwotnego zamku.
Zwiad i nagroda
Przekonane, że miasteczko kryje w sobie niejedną historię, ochoczo ruszyłyśmy na
zwiad terenu. Każda musiała chodzić sama,
dzięki czemu zdobyłyśmy liczne ciekawostki,
które opiszę następnym razem. Mogę tylko
powiedzieć, że zwiad wygrałam ja, a w nagrodę otrzymałam tabliczkę czekolady.
Wizyta w muzeum
Kolejnym punktem zbiórki była wizyta
w Muzeum Przyrodniczym. Siedzibą muzeum
jest renesansowy spichlerz zbożowy z końca
XVI wieku. Muzeum to gromadzi zbiory
gniazdo 34
| czerwiec 2007
relacja
Park w muzeum
z dziedziny geologii, paleontologii, botaniki i zoologii, pochodzące głównie z terenu
Kazimierskiego Parku Krajobrazowego. Łącznie liczą one ponad 11000 eksponatów!
Wszystkie zwierzęta zamieszkujące te tereny
są chronione. Przebywając w muzeum, momentami czułam się jak w lesie – w tle unosił
się śpiew ptaków. Nie można również zapomnieć o przepięknej roślinności znajdującej się
w muzeum. Najbardziej przykuła naszą uwagę pewna roślina owadożerna – rosiczka.
Ciekawe obrazy
Przy wyjściu, dla upamiętnienia naszej
wyprawy kupiłyśmy skromne pamiątki, a na
biletach przystemplowałyśmy pieczątkę z napisem „Kazimierski Park Krajobrazowy”. Pod
koniec zbiórki zaskoczył nas deszcz... Żeby
się przed nim schronić, zupełnie przypadkiem
znalazłyśmy się w jednej z galerii kazimierskich. Znajdowały się tam obrazy wielu utalentowanych artystów, a najbardziej spodobał nam się obraz przedstawiający panoramę
Kazimierza. Niestety nie pamiętamy autora
tego dzieła.
Apel ewangeliczny i RZ
Gdy wyszłyśmy z galerii, po deszczu nie
było już śladu. Zbliżająca się godzina odjazdu naszego autobusu przyspieszyła poszukiwania cichego miejsca na apel ewangeliczny.
Zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Rada zastępu
odbyła się w autobusie. Doszłyśmy do wniosku, że następnym razem koniecznie musimy
znaleźć czas i miejsce na rozpalenie ogniska,
na którym ugotujemy pyszny obiad.
Mocne więzi
Wiele nauczyłam się podczas tej zbiórki. Na pewno długo jej nie zapomnę – była
jedną z lepszych i ciekawszych w tym roku.
Gościło na niej wiele radości. Obserwuję, że
podczas każdej zbiórki coraz bardziej zbliżamy się do siebie. Wspólne dzielenie codziennych kłopotów, cieszenie się z tych samych
rzeczy, to wszystko składa się na zacieśnianie
silnej więzi między nami, tak bardzo potrzebnej do dobrej współpracy w zastępie.
fot. archiwum FSE
25
relacja
To, co pumy lubią
najbardziej…
KATARZYNA ARABAS TROP.
Zastępowa Pumy 2. Drużyny Chełmskiej św. Bernadetty Soubirous.
Uczennica I klasy II LO w Chełmie.
iepska pogoda nie jest problemem.
K
O ile tylko zastęp dzielnie stawi
się na zbiórkę. A w 100% warto!
Zobacz, co ciekawego może się wydarzyć w wietrzny dzień!
Ważny dzień
Dziś dla dwóch druhen był to bardzo
ważny dzień, ponieważ nadszedł czas, aby
otrzymały chusty i barwy zastępu. Jednym
słowem Przysięga Wierności.
Zbiórka zastępu Puma rozpoczęła się
o 9.00. Pogoda nie zapowiadała się dobrze.
Wiał mocny wiatr i było chłodno. Oczywiście żadnej z nas to nie zmartwiło. Wszystkie,
punktualnie i jak zwykle w mundurach, spotkałyśmy się na plebanii. Maja, nasza liturgistka, poprowadziła modlitwę ojca Sevina.
Potem poświęciłyśmy chwilę na radę zastępu
i sprawy organizacyjne dotyczące następnej
zbiórki...
Duchowy przewodnik
Zranione kolano
W kolejnym punkcie gry trzeba było narysować szkic topograficzny drogi i szkic panoramiczny
terenu. Ania i Gosia – mistrz orientacji i przyjaciółka przyrody, wzięły się za rysunek topograficzny, a Emila za panoramiczny. Reszta w tym czasie
posprzątała teren. Bardzo szybko uporałyśmy się
z zadaniami. A szkice wykonane zostały bardzo
precyzyjnie, z uwzględnieniem m.in. wysokości
wzgórza. Następna wiadomość ukryta była za
kościołem. Zadanie dotyczyło epizodu z życia
św. Marka, który podczas podróży zranił się
w kolano. Tutaj wykazała się nasza samarytanka
– Edyta, która poprawnie zabandażowała nogę
jednej z druhen (św. Markowi). Rana jednak
okazała się bardzo bolesna, dlatego też następnym zadaniem było przeniesienie świętego do
kościoła. Na miejscu dh. Magda poprowadziła
apel ewangeliczny. Fragment Pisma Świętego
związany był z okresem Wielkiego Postu. Apel
bardzo nam się podobał, mimo że był pierwszym
przygotowanym przez Magdę.
Kolejnym punktem była nauka węzłów, m.in.
sztyka, półsztyka i flagowego. Wszystkie zada-
nia wykonałyśmy do końca, jednak widać było,
że czekają na punkt kulminacyjny, czyli Przysięgę Wierności. Ostatnia wiadomość ukryta była
w malutkim parku niedaleko klubu garnizonowego.
Wtedy też nadszedł moment złożenia Przysięgi.
Kulminacja
Wszystkie położyłyśmy rękę na proporcu, najpierw zastępowa, a potem pozostałe
druhny. „Przyrzekam być Ci posłuszną jako
mojej zastępowej...” – druhny wyrecytowały
rotę równo i głośno, zobowiązując się jednocześnie do jej przestrzegania. Długo się przygotowywały do tego momentu. Na koniec
ostatnie zdanie zastępowej: „Możecie na
mnie polegać jak na Zawiszy” i Kasia założyła
na szyje druhen zielone chusty oraz przypięła
do pagonów barwy zastępu na znak przyjęcia ich do zastępu. Wszystkie krzyknęłyśmy
okrzyk na cześć Magdy i Emilii i razem radośnie, z piosenką na ustach wróciłyśmy do
harcówki. A tam czekało na nas... – sprzątanie. Okazało się, że pomieszczenie naszej
harcówki będzie malowane i trzeba w nim
dokładnie posprzątać. Mimo tego uśmiech
z twarzy nam nie znikał i ochoczo wzięłyśmy
się do pracy.
fot. archiwum FSE
Nadszedł czas na GRĘ! Ajj... a w grze
dużo się działo!!! Cała gra polegała na odnalezieniu świętych. Na samym początku dostałyśmy mapę z zaznaczonymi ukrytymi wiadomościami. Z pierwszej wiadomości dowie-
działyśmy się o św. Janie Bosco, który przez
całe zimowisko towarzyszył naszym rozmowom
i stał się naszym duchowym przewodnikiem.
zastęp Puma 2. Drużyny Chełmskiej
26
UPUST!!!
– 30% od cen detalicznych – śpiwory Yeti
– 30% – ręczniki szybkoschnące
– 35% – produkty Native Planete (Windshield w kolorze granat, plecaki, kosmetyczki, bielizna termoaktywna).
Chętnych na produkty firmy Yeti uprzejmie prosimy o bezpośredni kontakt z Krystyną Szymańczyk:
tel.022 618 48 68; 663 870 107
HASŁO na upust: ZAWISZA
gniazdo 34
www.yeti.com.pl www.yeti.com.pl
| czerwiec 2007
pielgrzymka hufca warszawskiego do Otwocka
fot. Błażej Marzoch
harce majowe hufca rawskiego
fot. Bartek Sudakowki
ZZZ z 3. Drużyny Rawskiej
fot. Bartek Sudakowki
biwak majowy BluSZcza
fot. Alicja Kowalczyk
biwak ZZ z 11. Drużyny Warszawskiej
fot. Błażej Marzoch
rajd zastępu Mewa
z 2. Drużyny Rząsińskiej
fot. archiwum FSE
harce majowe hufca rawskiego
fot. Bartek Sudakowski
biwak majowy 3. Drużyny Lubelskiej
fot. Paweł Czuba
biwak majowy BluSZcza
fot. Alicja Kowalczyk
Szanowni Rodzice,
Miesiące poprzedzające koniec roku szkolnego to jeden
z najintensywniejszych okresów w życiu rodziny. Dzieci przygotowują się do wielu sprawdzianów, czasem tym ważniejszych, że stanowiących o ocenie na zakończenie kolejnego
etapu edukacji. Dorośli „czują na plecach oddech” coraz
pilniejszych obowiązków, z którymi trzeba się uporać przed
sezonem urlopowym.
Wśród ogólnej krzątaniny daje się zauważyć narastająca kampania reklamowa, prowadzona przez różnego rodzaju
biura podróży, promująca różnego rodzaju wyjazdy, coraz
atrakcyjniejsze i coraz kosztowniejsze. W tych okolicznościach
warto postawić sobie pytanie: czym szczególnym wyróżnia
się obóz harcerski spośród wielu najprzeróżniejszych ofert
wakacyjnych.
kryterium uczestnictwa jest opłacenie kwoPrzede wszystkim obóz harcerski nie jest to ogólnodostępny wyjazd, którego jedynym
w przygotowanie zbiórek, realizowanie
ty przewidzianej dla uczestnika. Obóz harcerski to nagroda za całoroczny wysiłek włożony
zadań związanych z funkcją pełnioną w zastępie.
letniego dziecka, do którego telewizja
Wyjazd z zastępem na kilka tygodni to prawdziwe wyzwanie dla charakteru kilkunasto
... Tymczasem puszczańskie warunki
szczęścia
kryterium
e
i szeroko rozumiane media kierują przekaz, wg którego wygoda to zasadnicz
posiłków, droga pokonywana
wywanie
przygoto
ia,
wymagają wysiłku na każdym kroku: przygotowanie sobie miejsca do mieszkan
zastępu. Wysiłek ponoszony
rola
się
staje
kluczową
pieszo, gry, na które własnoręcznie przygotowuje się stroje. W takiej sytuacji
wspólne dzieło: zwybuduje
ż
poniewa
sensu,
nabiera
h,
we współpracy z kolegami, sprawdzonymi w wielu wcześniejszych zadaniac
ze średniowieczną
grę
nianą
niezapom
rajdu,
trasy
e
cięstwo w konkursie pionierki, wysoką pozycję w konkursie kulinarnym, przebyci
h przygotowań
dłuższyc
wymaga
minute”,
„last
wyjazdem
fabułą. Warunkiem jest jednak zgrany zastęp, więc obóz harcerski nie jest
w stałym składzie.
. Jako piątoklasista odczułem wtedy
Pamiętam swój pierwszy obóz harcerski w 1989 roku w miejscowości Piekło k. Końskich
muszą wyglądać tak jak w szkole, tzn. ławki,
po raz pierwszy, że relacje, w których czegoś się uczę od osób spoza rodziny, nie
książkową przygodę ! W lesie, nawet w nocy,
oceny, teoria i ćwiczenia. Odkryłem wtedy, że mogę przeżyć prawdziwą, nie tylko
h, którzy do tego stopnia „sprawdzili się”
czując smak samodzielnie przyszykowanych potraw, a przede wszystkim w gronie znajomyc
w warunkach puszczańskich, że znajomości te przetrwały lata całe.
życie, szczególnie w perspektywie obecnie
Jako rodzic 3-miesięcznego synka nieraz zastanawiam się, jak będzie wyglądać jego
który dla nich „od zawsze” przesycony jest
świecie,
w
już wyraźnie dostrzegalnych różnic pokoleniowych. Dzisiejsi gimnazjaliści żyją
komunikatora internetowego, SMS-ów,
wego,
komórko
technologią. Trudno im wyobrazić sobie komunikację bez użycia telefonu
z reklamy – to codzienność. Efektem
scena
tylko
nie
już
e-maili, czatów, a bezprzewodowy Internet podczas wycieczki w góry to
ciszy i chwili namysłu można było
dzięki
których
w
życia,
takiego zmasowanego ataku informacji jest zanikanie kolejnych obszarów
szkolnych, zajęć dodatkow ych,
ków
obowiąz
wiru
od
wsłuchać się w siebie. Tymczasem dopiero w sytuacjach zatrzymania, z dala
e z obserwacją rytmu przyrody
połączon
ie
Wyciszen
a.
gwaru reklam jest szansa na usłyszenie pragnień rodzących się w duszy nastolatk
dzi na kluczowe życiowe
odpowie
dogłębne
może
to najlepsza sceneria do osobistej modlitwy, w której młody człowiek znaleźć
stwarza taką nieharcerski
Obóz
korzyści.
i
ości
przyjemn
pytania dotyczące sensu życia, sprowadzanego przez media do poziomu
w zastępie, czas
modlitwę
poranną
na
czas
cy
zawierają
powtarzalną okazję na „usłyszenie siebie” poprzez swój wyjątkow y program,
erzem.
na omówienie w gronie zastępu przebiegu dnia, możliwość rozmowy z duszpast
2007 2007
gniazdo
34 | czerwiec
gniazdo
33 | marzec
list
Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego
„Zawisza”
Federacja Skautingu Europejskiego
list
Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego
„Zawisza”
Federacja Skautingu Europejskiego
Najpierw jako harcerz zdobywający
Dla mnie obozy harcerskie były miejscem, gdzie bardzo dużo dowiedziałem się o sobie.
mieszkaliśmy „po swojemu”! Ileż było dumy
pierwsze stopnie poczułem wielką radość z możliwości urządzenia namiotu, w którym
własnoręcznie sporządzonego mebla
z samodzielnego zaprojektowania pryczy, wyplatania jej ram sznurkiem, a potem używania
ego z żoną projektu. A jaką przemianę
przez 3 tygodnie! Do dziś pozostała mi ta pasja zamawiania mebli do domu wg obmyślon
tysiące, stawała się naszą niepowtarzalną
przechodziła polanka, na której rozpoczynaliśmy nasz obóz! Z miejsca, jakich w lesie
„bazą” z namiotem zastępu, kapliczką i miejscem narad.
łem na obozy, do których się przygoTam uczyłem się życia we wspólnocie. Ponieważ koledzy, z którymi rok w rok wyjeżdża
próżno szukać w szkole. Pamiętam
jakich
towywaliśmy przez wcześniejsze zbiórki, stali się dla mnie rzeczywiście bliskimi osobami,
adzić ze starszymi o ponad pięć
przeprow
ć
do dziś poruszające rozmowy, które jako dziesięcio-, dwunastolatek miałem możliwoś
rozmów pozwalała dyskutować
takich
lat instruktorami czy księdzem duszpasterzem. Szczerość (zakłada ją postawa harcerza)
wiarą.
życiu
o ideałach sensownego życia, aspiracjach zawodow ych, rozterkach uczuciow ych,
lub gimnazjum, skoro będzie na to
Ktoś może zapyta: jaki jest cel tak poważnych rozmów z uczniem szkoły podstawowej
rówieśników stają się równie ważne jak
jeszcze czas. Tymczasem pedagodzy potwierdzają, że dla nastolatka relacje w gronie
ać swoim dzieciom, jest dobre środowisko
w gronie rodzinnym i jednym z największych prezentów, jaki rodzice mogą podarow
rówieśników, w którym dziecko ma szansę przeżyć swój wiek młodzieńczy!
rozumianej zarówno jako wyczyn, ale
Obóz harcerski zyskuje więc kolejny wymiar, stanowi miejsce przeżywania przygody
nabytkiem niż jakiekolwiek pamiątki
trwalszym
przede wszystkim jako przygody przyjaźni, duchowego dojrzewania, będącej dużo
przywiezione z wyjazdu typu „all inclusive” z oferty biur podróży.
obecnie synka, już nie mogę się doczeZ drugiej strony, myśląc o przyszłych wyjazdach harcerskich mojego 3-miesięcznego
gdzie pozna nowych ludzi i ich lokalne zwykać, jakich odkryć on dokona podczas rady zastępu czy obozowej wyprawy explo,
o pogodę, czy był najedzony i wygodnie
czaje. Wyobrażając sobie jego powrót z obozu, na pewno nie ograniczę się do pytań
o nowe umiejętności w ramach jego funkcji
ubrany. Znając szeroki wymiar przygody harcerskiej, z wielką ciekawością dopytam
życiowe. Być może z pełnym radości zduw zastępie, ale i przy najbliższej okazji porozmawiam o jego poglądach na świat i plany
w osobistym rozwoju mojego synka?
mieniem odkryję, że dwu- lub trzytygodniowy obóz był prawdziw ym krokiem milowym
gotowość powierzenia w ręce swojego
Dziękuję równocześnie każdemu z rodziców czytających niniejszy nr „Gniazda” za
cy ze środowiskiem, w którym działa
współpra
dziecka tak fantastycznego narzędzia, jakim jest harcerstwo. Zachęcam gorąco do
o fundusze bardzo mocno
staraniach
czy
h
Państwa dziecko. Życzliwa pomoc dorosłego w sprawach urzędow ych, formalnyc
zaufaniem rodziców. Zasię
cieszy
szef
ich
że
wspiera motywację Państwa dzieci zaangażowanych w harcerstwo, widzących,
ponieważ czuje się on
ra,
instrukto
ję
motywac
pewniam, że zaangażowanie rodziców w działalność drużyny znacznie podnosi
em wśród pozostałych
autorytet
to
przez
się
h
doceniony współudziałem osób o cennym doświadczeniu zawodow ym, cieszącyc
rodziców.
Życzę udanych wakacyjnych wojaży,
Piotr Synowiec HR
p.o. hufcowego małopolskiego
gniazdo
34 | czerwiec
gniazdo
33 | marzec
2007 2007

Podobne dokumenty

zastęp - Gniazdo

zastęp - Gniazdo Skład i opracowanie graficzne: Anna Godlewska, Franek Czachorowski, Karol Czachorowski, Paweł Sowa, Gosia Sobich Korekta: Joanna Przypolska, Anna Giszczak-Dobek, Asia Maj

Bardziej szczegółowo