Echo Jordanowa nr 83
Transkrypt
Echo Jordanowa nr 83
ISSN 1507-7020 nr KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ 83 maj - czerwiec 2008 Zjazd 50-lecia na Chrobaczem • Order Uśmiechu............................................ 2 • Wszystko, co w człowieku......................... 3 • Kardynał Dziwisz w Jordanowie.............. 5 • Wystawa.......................................................... 7 • Prosto z ratusza........................................... 8 • Na boisko musimy poczekać..................... 10 • Sukcesy Tomka............................................. 11 • Wreszcie będziemy chodzić...................... 12 • Absolutorium............................................. 12 • Co tam Panie w jordanowskim hufcu?... 13 • Przyjaźń, fascynacja i adrenalina.......... 14 • Co z zabytkowym dębem?......................... 16 • Koniec wielkiej majówki........................... 18 • Wczoraj Nowy Orlean.............................. 19 • Katastrofy nuklearne na Słowacji........ 21 • Powstrzymać dewastację........................ 23 • ZOL.................................................................. 25 • „Sprint” ........................................................ 27 • Nagroda dla TMZJ......................................... 3 • Ślub czystości w agencji towarzyskiej.... 28 • Wizyta............................................................ 29 • Nowy tom kroniki...................................... 30 • Rok 2008......................................................... 31 • Oryginalny projekt fontanny................. 32 • Spotkanie autorskie................................... 33 • UFO Forum.................................................... 34 • 100 lat temu................................................. 41 • Kącik poezji................................................... 42 • Zwycięski gołąb........................................... 43 foto: http://ogrodzyc ze n . b l o g . o n et . p l echo Jordanowa Razem z dziećmi i czł onkami Kapituły O rder U śmie c h u dla naszej mieszkanki Kanclerzem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu Markiem Michalakiem wraz z kawalerem orderu Mariolą Burcan i członkiem Kapituły Józefem Mateją. Decyzja Kapituły jaką otrzymałam była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem, a listy moich aktualnych i byłych uczniów, które zacytował Kanclerz niezwykłym wzruszeniem. Nie spodziewałam się, że dzieci potrafią się tak zrewanżować za okazywane im serce i przyjaźń. Dowodem sympatii były także życzenia, które otrzymałam z całego kraju od uczniów szkół im. Kawalerów Orderu Uśmiechu – powiedziała Ewa Zabielna. Na swoim wiosennym posiedzeniu w marcu bieżącego roku, Międzynarodowa Kapituła Orderu Uśmiechu odznaczyła 11 osób. W gronie nowo mianowanych kawalerów tego jedynego w świecie odznaczenia nadawanego dorosłym przez dzieci jest mieszkanka naszego miasta Ewa Zabielna, nauczycielka kształcenia zintegrowanego Szkoły Podstawowej w Toporzysku. Pani Ewa w ubiegłorocznej edycji konkursu organizowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i tygodnik „Głos Nauczycielski” w grupie 14 nominowanych do tytułu „Nauczyciel Roku” otrzymała tytuł „Siłaczka XXI wieku”. Na dłuższe spotkanie z panią Ewą mamy nadzieję zaprosić Czytelników już wkrótce. Na razie udało nam się ustalić, że zdobywa ona serca swoich uczniów również poza lekcjami, organizując im rozmaite ciekawe zajęcia, jak nauka gry w szachy, nauka tańca, spotkania z prezentującymi swoje niecodzienne pasje ciekawymi ludźmi czy choćby wspólne rozwiązywanie sudoku. Uroczystość pasowania na kawalera tego słonecznego odznaczenia odbyła się 2 maja bieżącego roku w zapełnionej po brzegi Sali Rycerskiej zamku w Suchej Beskidzkiej. Gospodarze zamku bardzo gościnie przyjęli w swoich salach dzieci, zaproszonych gości oraz słoneczny orszak na czele ze specjalnie przybyłym na tę ceremonię C y t ry na plus uśmiech W uroczystości wręczenia Orderu, zgodnie z ceremoniałem brali udział uczniowie przygotowani do roli Herolda i Podczaszych. Ceremonii tradycyjnie towarzyszył rytuał wypicia z uśmiechem soku z cytryny, pasowanie różą oraz przyrzeczenie złożone przez nowego Kawalera przed dziećmi i członkami Kapituły – „być zawsze pogodnym i radość dzieciom przynosić”. Wypicie soku z cytryny z uśmiechem jest zadaniem niełatwym, ale koniecznym – zgodnie z wymaganą przez dzieci procedurą – zakończyła Ewa Zabielna. (red.) Pasowanie różą Po dekorac ji echo Jordanowa WSZYSTKO, CO W CZŁOWIEKU DOBRE, BIERZE SIĘ ZE SPOTKANIA „Życie mierzy się pełnią przeżytych chwil” „Roki uciekają, ale uroda zostaje” (z wpisów do kroniki Zjazdu) Kilkuset gości zawitało w pierwszą sobotę czerwca na Chrobacze, na zapowiadany od dawna Zjazd 50lecia. Rozpoznającym się – nierzadko po kilkudziesięciu latach – osobom towarzyszyły okrzyki radości i łzy wzruszenia. Spotkali się absolwenci i profesorowie, przybyło wielu znamienitych gości. Polową mszę św. w intencji absolwentów i pracowników szkoły odprawili księża-absolwenci: proboszcz Edward Daleki i kapelan Związku Podhalan Jan Gacek; koncelebrował również ks. katecheta Dariusz Głuszko. W wygłoszonej homilii ks. Gacek rozważał fundamentalną wartość, jaką powinno stanowić dla człowieka wzajemne spotkanie z innym. Podkreślił, że bez celebrowania świąt i rocznic życie ludzkie byłoby pozbawione istotnych punktów odniesienia, byłoby bezduszne i płaskie. 3 echo Jordanowa W dalszym ciągu uroczystości goście zostali zapoznani z postacią Patrona szkoły – błogosławionego księdza Piotra Dańkowskiego. Głos zabrał Dyrektor szkoły Zbigniew Kołat, który, nawiązując do jej historii, powiedział m.in.: „Nie ma już tryka Kubusia, pielenia w burakach i pasących się owiec... Ale są nowe pomysły na szkołę”. Wieloletni dyrektor szkoły Bogusz Woźniak przypomniał najbardziej zasłużonych pracowników placówki. Serdeczne pozdrowienia i gratulacje przekazali zebranym przedstawiciele nadzoru szkolnego i władz samorządowych. Miłym akcentem kończącym część oficjalną było wręczenie odznaczenia „Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej” byłemu dyrektorowi placówki – Bogusławowi Mazurowi. Następnie rozpoczął się góralski festyn, który uświetniły występy kapeli ludowej z Tokarni oraz szkolnego zespołu i kabaretu. Aby odświeżyć wspomnienia, goście mieli okazję obejrzeć galerię szkolnej fotografii, a także wystawę odkurzonych pomocy dydaktycznych. Każdy z uczestników otrzymał również specjalnie przygotowaną publikację na temat historii szkoły. 4 echo Jordanowa W I E L K I E D N I W Ż YC I U J O R DA N OW S K I E J PA R A F I I. Jak wszyscy wiemy, w dniach 13 i 15 kwietnia br. miała miejsce w naszej Parafii wizytacja kanoniczna. Poprzednia była przed sześciu laty, przeprowadzona przez ks. biskupa Kazimierza Nycza, a dwadzieścia lat temu przez kardynała Franciszka Macharskiego. W roku bieżącym cały dekanat jordanowski jest wizytowany przez ks. biskupa Józefa Guzdka, zaś parafię jordanowską, jako dziekańską, wizytował ks. Kardynał Stanisław Dziwisz. Dnia 13.04.2008 r. o godz. 8.15 Dostojny Gość wszedł do naszej Świątyni i ucałował relikwie. Przy ołtarzu witały ks. Kardynała dzieci, rada duszpasterska i nauczyciel pan Wiesław Masłoń, który w imieniu wspólnoty parafialnej Jordanowa wyraził radość z przybycia do nas Jego Eminencji i zapewnił, że posługa pasterska ks. Kardynała wśród nas jest znakiem Bożego miłosierdzia. Nadmienił o wielu pracach wykonanych w ostatnich latach na rzecz Kościoła w Jordanowie i naszego cmentarza. Realizacja szeroko zakrojonych przedsięwzięć była możliwa dzięki śmiałym inicjatywom i wielkiej aktywności ks. Proboszcza Dziekana Bolesława Wawaka i Jego współpracy a wiernymi w naszej Parafii. Tej współpracy towarzyszyła dobra atmosfera. Cel był jeden, który można wyrazić sentencją: Non nobis Domine, non nobis, sed domini Tua (Nie nam Panie, nie nam, lecz imieniu Twemu). Następnie ks. Kardynała powitał nasz ks. Proboszcz i złożył sprawozdanie z życia parafialnego Jordanowa w okresie sześciu ostatnich lat, przedstawił także rys historyczny Parafii. O godz.8.30 ks. Kardynał odprawił Mszę Św. Do wiernych wygłosił homilię, w której nawiązując do Ewangelii, mówił o dobrym Pasterzu. „Dziś Pan prowadzi swoją owczarnię przez kapłanów, biskupów z Ojcem Świętym na czele”. Ks. Kardynał wspomniał o dwóch błogosławionych – ks. Piotrze i ks. Stanisławie – pochodzących z wspólnoty jordanowskiej. W dalszej części homilii wiele uwagi poświęcił rodzinie i wierności małżeńskiej. Po Mszy Św. Udzielił błogosławieństwa małżeństwom starszym, mającym od 25 do 50 lat pożycia. Po skończonym nabożeństwie odbyło się spotkanie w salce katechetycznej z : różami różańcowymi, oazą rodzin, grupą modlitewną Jana Pawła II i kręgiem biblijnym. O godz. 10.00 została odprawiona Msza Św. dla dzieci i młodzieży, a po niej spotkanie Jego Eminencji z ministrantami, lektorami, oazą młodzieży, scholą dziecięcą ,, Latorośle” i scholą młodzieżową. O godz. 11.30 miała miejsce Suma, a po niej błogosławieństwo małżeństw młodszych od zawarcia do 25 lat, a po nim ks. Kardynał odbył w salce katechetycznej spotkanie z Radą Duszpasterską. Po obiedzie Jego Eminencja odwiedził najstarszych parafian w ich domach. Był w Malejowej u pani Moniki Bednarz liczącej 99 lat i państwa Durków: Józefa liczącego 95 lat i jego żony 93-letniej Marii. Pan Durek, emerytowany nauczyciel, żołnierz Armii Krajowej, wystąpił w mundurze porucznika Wojska Polskiego z odznaczeniami. Przywitał Dostojnego 5 Gościa, któremu wręczył napisany przez siebie list i książkę pt. „Drogi życia lat swobody i ucisku”, której jest autorem. Kolejnym miejscem wizyty ks. Kardynała był zakład opiekuńczy SS Prezentek. Po wspólnej z siostrami modlitwie, po odwiedzeniu wszystkich sal dzieci chorych i poczęstunku, Jego Eminencja udał się na cmentarz. Tam powitany przez orkiestrę strażacką i wiernych zgromadzonych wzdłuż chodników i przy kaplicy św. Wawrzyńca, poświęcił nową drogę na nowym cmentarzu i poszczególne groby. Odwiedził też dolną i górną kaplicę. Chwalił zadbany cmentarz. O godz. 17.00 ks. Kardynał bierzmował 65 uczniów z III klasy gimnazjum i wygłosił do nich kazanie. Pracowity pierwszy dzień wizytacji kanonicznej zakończony został na plebanii uroczystą kolacją, w której uczestniczyli księża z Dekanatu. Kolacja upłynęła w serdecznej atmosferze. Ks. Kardynał Dziwisz oświadczył, że bieżąca wizytacja w Jordanowie należy do wyjątkowych. Po jednodniowej przerwie, 15.04. o godz. 8.15 Ks. Kardynał znowu przybył do naszego miasta. Po śniadaniu spożytym echo na Plebanii w towarzystwie ks. Kapelana dr Dariusza Rasia i naszego ks. Proboszcza udał się do szkół. Odwiedził Szkołę Podstawową, Liceum Ogólnokształcące, Dom Opieki p. Zbigniewa Koleckiego, Gimnazjum, Przedszkole, Technikum na Chrobaczem. W każdej z w/w placówek dyrektorzy, nauczyciele i wychowankowie z wielką atencją przyjmowali Dostojnego Gościa, który wszędzie dokonywał wpisu w księgach pamiątkowych, a w LO wpisał się do Złotej Księgi. W przedszkolu przekazał pozdrowienia rodzicom dzieci. W LO spotkanie uświetnił chór Bel-Canto. O godz.12.30 rozpoczęła się wizytacja w Toporzysku. Najpierw dokonano poświęcenia stacji Drogi Krzyżowej wiodącej od roli Łazarzowej do Polany Harcerskiej, na której to została również poświęcona kapliczka. Zgromadzona młodzież odprawiła wcześniej drogę krzyżową i oczekiwała ks. Kardynała przy kapliczce. Harcerzy, delegacji z poszczególnych szkół i starszych parafian było w sumie około 400. Na prośbę ks. Kardynała, ks. Proboszcz Dziekan Bolesław Wawak przedstawił historię Drogi Krzyżowej, polany i Kapliczki. Wspomniał także o słudze Bożym, profesorze Jerzym Ciesielskim, który ze swoją rodziną przez szereg lat przybywał na wakacje do domu Tomczyków na roli Łazarzowej. Tam go odwie- dzał ks. Kardynał Karol Wojtyła. Pewnego dnia ks. Kanonik Franciszek Gryga ujrzał znakomitego Gościa modlącego się przy kapliczce, którą zbudowali kiedyś harcerze z Poznańskiego, będący pod opieką księdza Łaszewskiego na obozie w okolicy Toporzyska. Ks. Gryga, nie chcąc przeszkadzać, obszedł kapliczkę, nie zauważony przez modlącego się. Parafianie z Toporzyska odwiedzającemu kapliczkę dostojnemu gościowi w niepogodę pożyczali pelerynę i gumowe buty. Do kapliczki mieszkańcy pobliskiej wsi wydeptywali ścieżki. Mijały lata, ząb czasu sprawił, że kapliczka uległa zniszczeniu. Przystąpiono jednak do jej remontu. Pasyjka została odnowiona w warsztacie Gutków, a nową kapliczkę zbudował dr Gocman. Znajduje się w niej figura Matki Boskiej Niepokalanej. Przy budowie Kapliczki i przy wykonaniu 14 stacji pracował także mieszkaniec Jordanowa pan Kula. Stacje są kopiami stacji z naszego Kościoła, które zostały wykopane w 1933 r. Po przemówieniu ks. Proboszcza ks. Kardynał przedstawił wydarzenia związane z tragiczną śmiercią profesora Ciesielskiego. Jerzy Ciesielski był profesorem w Chartumie, stolicy Sudanu. Był wzorem ojca rodziny, naukowcem i sportowcem. Zdobył tytuł wicemistrza Polski w pływaniu. Zginął w nurtach Nilu, ratując troje swoich dzieci. Uratowała się 6 Jordanowa tylko jedna córka Marysia. W tym wypadku utonęło 11 naukowców. Profesor Ciesielski był wzorem świętego na dzisiejsza czasy. Zdjęcie jego znajduje się na ścianie kapliczki obok zdjęcia Ojca Św. Jana Pawła II. Po wspólnym odmówieniu Koronki do Miłosierdzia Bożego ks. Kardynał pobłogosławił obecnych. Na Harcerskiej Polanie przez cały czas płonęło ognisko. Nad płomieniem pieczono porcje kiełbasy. Poczęstowano nimi Jego Eminencję, osoby mu towarzyszące i obecnych wiernych. Poczęstunek sfinansował ks. Proboszcz. Księdza Kardynała i osoby towarzyszące z plebanii na Harcerską Polanę i z powrotem wiózł swoim Jeepem pan Stanisław Nawalaniec. W czasie jazdy żartowano, że samochód zyskał cenę i nie wolno go sprzedawać. Po powrocie na Plebanię odbył się uroczysty obiad w gronie księży pracujących w naszym Kościele. W czasie rozmów usłyszano wiele słów uznania dla pracy księdza Proboszcza i księży Wikarych. Wizyta dobiegła końca. Na podstawie wywiadu z księdzem Proboszczem Dziekanem Bolesławem Wawakiem opracował Jerzy Semsch Wpis ks. Kardynała Stanisława Dziwisza do Kroniki Parafii: Wizytacja dała mi możliwość głębszego poznania parafii. Jest ona prowadzona z wielką gorliwością i mądrością księdza Proboszcza, wspomaganego przez trzech wikariuszy. Kościół, plebania, dom Proboszcza, a także cmentarz bardzo zadbane. Widać rękę dobrego gospodarza, ale dobrego duszpasterza. Dobrze pracują księża wikariusze. Wszystkim dziękuję za wizytację, która w całości była dla mnie głębokim przeżyciem, z serca dziękuję. Niech wszystkim i całej parafii Bóg błogosławi. Kardynał Stanisław Dziwisz Jordanów 15.04.2008 r. echo Jordanowa M I A STO J O R DA N ÓW P O RT R E T Y P O D BA B I O G Ó RS K I C H G M I N To temat wystawy pod patronatem Starosty Suskiego i Burmistrza Miasta Jordanowa, zorganizowanej przez Bibliotekę Suską im. dra Michała Żmigrodzkiego przy współudziale Biblioteki Miejskiej w Jordanowie i Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej. Wystawa ta, prezentując Jordanów jako najstarsze miasto w powiecie suskim, otwiera cykl wystaw Gmin Podbabiogórza. miasto ich młodości. Na licznych fotografiach uwiecznione jest bogactwo najcenniejszych i najpiękniejszych zabytków Jordanowa. Cała wystawa urozmaicona jest wspaniałymi pracami malarskimi i rzeźbami artystów jordanowskich. Wystawę wzbogacają liczne pozycje książkowe dotyczące historii i dziedzictwa kulturowego naszego miasta. Nie zapomniano również o wieloletniej współpracy Jordanowa z miastami szwedzkimi: Askersund i Karlskogą. Na wystawie „Miasto Jordanów” prezentują się, przedstawiając swoją historię , dorobek i osiągnięcia: szkoły, instytucje kulturalne i sportowe, artyści ludowi, stowarzyszenia, zakłady pracy oraz firmy, które działają na terenie naszego miasta. Wystawa prezentuje i promuje wszystko to, co najpiękniejsze i najcenniejsze dla Jordanowa, dlatego zapraszamy Wszystkich Państwa do jej obejrzenia! Uroczyste otwarcie ekspozycji odbyło się 5 czerwca br. W uroczystości uczestniczyli organizatorzy imprezy, przedstawiciele Urzędów Miejskich, firm, zakładów pracy, radni, dyrektorzy szkół, nauczyciele, artyści ludowi, działacze organizacji społecznych i kultury obu miast. Zaprezentowane materiały historyczne, urozmaicone bogactwem starych pocztówek i zdjęć ukazują zmieniającą się historię miasta, pozwalając zapoznać się, zwłaszcza młodym pokoleniom, z nieistniejącym obrazem ich miejscowości rodzinnej, natomiast starszym przypominają Małgorzata Godyń 7 echo Jordanowa P RO STO Z R AT U S Z A JORDANOWSKIE SZANSE, ZAGROŻENIA ORAZ MOCNE I SŁABE STRONY CZYLI ANALIZA SWOT (podsumowanie założeń do „Miejskiej Strategii Rozwiązywania Problemów Społecznych na lata 2008-13) Analiza SWOT polega na określeniu czynników wpływających na rozwój działalności w podziale na: ٠ czynniki: zewnętrzne i wewnętrzne ٠ czynniki sprzyjające rozwojowi (pozytywne) i niesprzyjające rozwojowi (negatywne) W rezultacie takiego podziału mamy do czynienia z czterema grupami czynników. 1. Szanse to tendencje i zjawiska (czynniki) w otoczeniu, które odpowiednio wykorzystane mogą stać się bodźcem rozwojowym. 2. Zagrożenia to tendencje i zjawiska (czynniki) w otoczeniu, które mogą stanowić bariery lub utrudnienia rozwoju. 3. Mocne strony (siły) to czynniki wewnętrzne odróżniające pozytywnie badaną działalność od działalności prowadzonej przez inne firmy działające w tym samym sektorze i regionie, które odpowiednio wykorzystane mogą stać się siłami napędowymi rozwoju. 4. Słabe strony (słabości) to czynniki wewnętrzne wpływające na ograniczenia rozwojowe działalności. Celem wykonania analizy SWOT jest uporządkowanie informacji i przekonań na temat analizowanego obszaru, po to aby w sposób możliwie obiektywny ocenić, jaka jest obecna sytuacja i jakim potencjałem dysponujemy. * SZANSE - silny i w miarę posiadanych kompetencji - sprawnie działający samorząd, - współpraca organizacji i gminy, - dobre położenie geograficzne miasta, - miasta partnerskie ( dobra współpraca, promocja miasta i jego rozpoznawalność), - ośrodek szkolnictwa średniego, - możliwość wykorzystania walorów rekreacyjnych miasta i bezpośredniego otoczenia; - stworzenie miejsc pracy dla bezrobotnych, prace interwencyjne i społecznie użyteczne dla bezrobotnych, zwiększenie zatrudnienia w miesiącach letnich, - opracowanie projektów unijnych, - współpraca instytucji zajmujących się problematyką pomocy społecznej, powstanie zespołów interdyscyplinarnych i prowadzenie wspólnej polityki, - możliwość rozwoju zawodowego, szkolenia pracowników i ich profesjonalizacja, - wykorzystanie niezagospodarowanego potencjału mieszkańców na rzecz rozwiązywania problemów społecznych, np. grupy samopomocowe, wykorzystanie w pomocy rodzinie form nieinstytucjonalnych, - powstawanie świetlic dla dzieci z rodzin ubogich i patologicznych - sponsorzy na terenie miasta chętni do pomocy, - możliwości przekazywania informacji przez media, 8 - integracja środowisk, spotkania osób samotnych z okazji różnych świąt, organizowane przez sektor samorządowy, - imprezy kulturalno-oświatowe. * ZAGROŻENIA - niestabilność prawa, brak jasnych uregulowań w zakresie rozdziału zadań i środków (państwo–gminy, - roszczeniowa postawa osób objętych pomocą społeczną, - brak środków na budownictwo społeczne, - ucieczka funduszy unijnych – brak mobilności do ich pozyskania, - starzenie się społeczeństwa, - brak dostatecznie rozwiniętej infrastruktury pomocy społecznej, - odpływ młodych wykształconych osób z miasta, - przenoszenie złych wzorców zachowań do społeczności lokalnej, - niewystarczające wywiązywanie się rodziców ze swych zadań opiekuńczych i wychowawczych, - wzrastający poziom narkomanii i alkoholizmu głównie wśród młodzieży, - niskie kwalifikacje bezrobotnych, degradacja zawodowa (brak pracy), - brak koordynacji działań, niedoskonały przepływ informacji oraz niedostateczna integracja między wszystkimi podmiotami świadczącymi pomoc, dublowanie działań wielu podmiotów na rzecz tych samych środowisk w tym samym problemie, słaba współpraca między instytucjami, echo słabo funkcjonujące działania interdyscyplinarne między organizacjami i instytucjami, - zbyt małe środki rządowe na pomoc społeczną i przerzucanie zadań na samorząd, cięcia finansowe na prowadzenie działań profilaktycznych, powiększające się problemy związane z finansowaniem narastającej liczby potrzeb społecznych, - osłabienie więzi i poczucia solidaryzmu rodzinnego i sąsiedzkiego, - brak zaufania podopiecznych, nieprzyznawanie się do tego, że dana osoba ma problem i potrzebuje pomocy, niechęć do korzystania z pomocy (ludzie czują się poniżeni), - niechęć do współpracy osób, które potrzebują tej pomocy, brak motywacji do współpracy i zmiany ze strony odbiorców, - nieodpowiedzialne korzystanie ze swobód obywatelskich tzw. „wolności” w sposób obciążający społeczeństwo skutkami własnej niefrasobliwości: porzucanie pracy, alkoholizm, zadłużenia czynszowe, - niewykorzystywanie zasobów ludzkich, ludzi odpowiednio wykształconych. * MOCNE STRONY - istniejąca strategia rozwoju miasta, - profesjonalna kadra instytucji społecznych na terenie miasta, - organizacje pozarządowe, - różnorodność branż i sektorów lokalnej gospodarki, - atrakcyjne walory turystyczne i kulturowe miasta i okolicy, - istniejące ramy prawne na poziomie uchwał Rady Miasta oraz zainteresowanie władz samorządowych miasta rozwiązywaniem problemów społecznych, rozumienie i dostrzeganie problemów społecznych przez władze, wyznaczanie kierunków, priorytetów polityki społecznej w mieście, - szybka interwencja w sytuacjach kryzysowych, - poradnictwo dla osób uzależnionych, - profilaktyka działań prospołecznych, programy profilaktyczne realizowane w szkołach, dobra baza szkół, troska o dzieci i młodzież z rodzin zagrożonych alkoholizmem, przemocą w rodzinie, pomoc rodzinom niewydolnym wychowawczo, skoncentrowanie się na pomocy dzieciom w różnych formach - dobry dostęp do instytucji, urzędów administracji, Jordanowa - racjonalne środki finansowe na rozwiązywanie problemów społecznych, - dobra informacja o instytucjach udzielających pomocy, - dobre szkolnictwo podstawowe i gimnazjalne, - dobre zaplecze sportowe. * SŁABE STRONY - brak zakładu opiekuńczo-leczniczego -brak mobilności zawodowej -nowe zadania gmin zlecane bez pokrycia finansowego ze środków centralnych -bariery architektoniczne, -wyuczona bezradność i roszczeniowość postaw, - mało mieszkań socjalnych, - brak jednolitej wizji działań długofalowych pomocy społecznej, - przerost biurokracji, - brak motywacji ekonomicznej do pracy - brak dostatecznej informacji o kompetencjach organizacji i instytucji świadczących pomoc, brak stosownej informacji o miejscach, gdzie można uzyskać pomoc, - niewystarczająca integracja osób niepełnosprawnych i zdrowych, - brak możliwości superwizowania problemów. U C H W A Ł A R A DY M I A STA J O R DA N OWA Z D N I A 28 KW I E T N I A 2008 R. w sprawie zmiany uchwały nr XI/97/2007 Rady Miasta Jordanowa z dnia 19 listopada 2007 r. sprawie określenia górnych stawek opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości z terenu Gminy Miejskiej Jordanów za usługi wykonywane w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i w zakresie opróżniania zbiorników bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych. „§ 1. Ustala górne stawki opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości za usługi świadczone na terenie Gminy Miejskiej Jordanów w zakresie odbioru i transportu odpadów komunalnych: 1) Opłata za usuwanie i wywóz odpadów komunalnych niesegregowanych z nieruchomości stanowiących własność osób fizycznych ustalana ryczałtowo wynosi: §1 W uchwale nr XI/97/2007 Rady Miasta Jordanowa z dnia 19 listopada 2007 r. sprawie określenia górnych stawek opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości z terenu Gminy Miejskiej Jordanów za usługi wykonywane w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i w zakresie opróżniania zbiorników bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych, dokonuje się zmiany zapisu § 1, który po zmianie otrzymuje brzmienie: - każda ilość odpadów komunalnych składowanych w workach lub pojemnikach o pojemności do 120 litrów - 3,50 zł bru o miesięcznie od osoby „zamieszkałej” w 9 echo posesji, dla rodzin liczących mniej niż 5 osób, - każda ilość odpadów komunalnych w workach lub pojemnikach o pojemności do 120 litrów - 3,00 zł brutto miesięcznie od osoby „zamieszkałej” w posesji, dla rodzin liczących więcej niż 4 osoby, z zastrzeżeniem, że kwota należności nie może przekroczyć 18,00 zł bru o. Przez osoby „zamieszkałe” w posesji należy rozumieć osoby korzystające, całodobowo, częściej niż 3 razy w tygodniu z lokali mieszkalnych na terenie posesji. Liczbę osób „zamieszkałych” ustala się na podstawie oświadczenia właściciela nieruchomości, złożonego w trybie art. 233 § 1 Kodeksu Karnego. Jordanowa - worek o pojemności 110 l - 8,00 zł ne - pojemnik o pojemności 110 litrów - 8,00 zł ne b) osób prawnych i z lokali użytkowych wynosi: - worek na odpady komunalne o pojemności 110 l - 8,00 zł ne - pojemnik o pojemności 110 litrów - 8,00 zł ne - pojemnik o pojemności 1100 litrów - 80,00 zł ne o o o o o §2 Wykonanie uchwały powierza się Burmistrzowi Miasta Jordanowa . §3 2) Opłata za usuwanie i wywóz odpadów komunalnych niesegregowanych z nieruchomości stanowiących własność: a) osób fizycznych ustalana od worka lub pojemnika wynosi: Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od daty jej ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Małopolskiego. U C H W A Ł A R A DY M I A STA J O R DA N OWA Z D N I A 28 K W I E T N I A 2008 R . skich) na odcinku od drogi nr 5292 do działek: nr 1791 po prawej stronie drogi i nr 1789 po lewej stronie drogi - otrzymuje nazwę ulicy SŁONECZNA, Nadaje się następujące nazwy ulicom, będącym drogami publicznymi, położonymi na terenie Miasta Jordanowa: 1/ droga gminna nr 5362 (w rejonie ul. Batalionów Chłopskich) na odcinku od drogi nr 5292 do działek: nr 1923 po lewej stronie drogi i nr 1942/1 po prawej stronie drogi - otrzymuje nazwę ulicy BABIOGÓRSKA, 4/ droga gminna nr 5533 (w rejonie ul. Św. Anny) na odcinku od skrzyżowania z ul. Kolejową, oznaczonej nr 5538 do działek: nr 3742 po lewej stronie drogi i nr 3733/1 po prawej stronie drogi - otrzymuje nazwę ulicy JANA PAWŁA II, 2/ droga gminna nr 5292 (w rejonie ul. Batalionów Chłopskich) na odcinku od mostu na potoku Strącze do byłego wysypiska śmieci - otrzymuje nazwę ulicy SKOTNICA, 5/ droga gminna nr 3355/2 (w rejonie ul. Mickiewicza) na odcinku od skrzyżowania z ul. Mickiewicza do działki 3355/1 - otrzymuje nazwę ulicy ZACISZE. 3/ droga gminna nr 5369 (w rejonie ul. Batalionów Chłop- N A B O I S KO M U S I M Y P O C Z E K AĆ (motywy decyzji o odstąpieniu miasta od programu „Moje boisko, Orlik 2012” wyjaśnia Justyna Żółtek – Podinspektor ds. zamówień publicznych w Urzędzie Miasta Jordanowa) W dniu 15 kwietnia 2008r., kiedy po dwóch miesiącach od złożenia deklaracji udziału w programie „Moje boisko, Orlik 2012” otrzymaliśmy uchwałę wraz z oficjalną informacją o udzieleniu Miastu Jordanów pomocy finansowej z budżetu Województwa Małopolskiego na realizację programu w 2008 roku, pojawiła się duża nadzieja na powstanie w Jordanowie jeszcze w tym roku kompleksu dwóch boisk – boisko piłkarskie oraz boisko wielofunkcyjne przeznaczone do piłki koszykowej i siatkowej wraz z zapleczem sanitarno-szatniowym. Program „Moje Boisko - Orlik 2012” to projekt rządowo-samorządowy, realizowany z inicjatywy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Ma on umożliwić mieszkańcom uprawianie różnych dyscyplin sportowych, na bezpiecznych, nowoczesnych, europejskich boiskach sportowych. 10 Obiekty będą również wyposażone w niezbędny sprzęt. Obiekty te mają być ogólnodostępne, a korzystanie z nich będzie bezpłatne. Gminy przystępujące do programu zobowiązują się do zatrudnienia trenera środowiskowego. Gminy, które w tym roku decyzją marszałków dostały dofinansowanie do „Orlika”, mają czas, aby do końca roku (rzeczywisty czas, jaki otrzymaliśmy, to koniec paździer- echo nika 2008 r.) zakończyć budowę kompleksu boisk. Wszystkie boiska mają być budowane zgodnie z projektem udostępnionym przez ministerstwo sportu. W rezultacie naszego zaangażowania w zadanie, udziału w licznych spotkaniach roboczych z przedstawicielami MSiT oraz Urzędu Marszałkowskiego, szczegółowej analizy przekazanej nam dokumentacji dot. projektu oraz opinii innych realizatorów projektu, które wykazują liczne nieścisłości, zostaliśmy zmuszeni do wycofania się z tegorocznego „wyścigu o boiska”. Wstępne koszty budowy jednego kompleksu wynosić miały około miliona złotych. Do tego Ministerstwo Sportu i Turystyki, Urząd Marszałkowski uczestniczące w programie miały dołożyć łącznie 66% faktycznie poniesionych kosztów zadania, nie więcej jednak niż 666000 zł. Niestety, po szczegółowych uzgodnieniach okazało się, że podana wartość budowy kompleksu boisk była zaniżona, obecnie jest to kwota rzędu 1297630,31 zł bru o, a dopłata Ministerstwa i Urzędu Marszałkowskiego pozostaje na wstęp- nie ustalonym poziomie 666000 zł. Oczywistym jest, że w tej sytuacji Miasta nie stać na wydatek w kwocie ok. 650000 zł - przystępując do projektu Miasto przewidywało, że nasz udział wyniesie ok. 350000 zł. Powyższe prowadzi do jedynej racjonalnej decyzji w sprawie – przesunięcia terminu realizacji zadania na rok kolejny. Poprzez rozsądne przeczekanie tego pierwszego zamieszania i pośpiechu w realizowaniu programu - programu z licznymi niedociągnięciami uchybieniami - unikniemy tego, co w przypadku wydatkowania środków publicznych niedozwolone. Świadomie unikniemy błędów, które niosą konsekwencje o wiele bardziej przykre niż to, iż nie będziemy pierwszymi „doświadczalnymi” realizatorami inwestycji. Już teraz możemy śledzić w prasie informacje o tym, jak miasta o wiele większe niż nasze wycofują się z programu (np. Katowice, Jastrzębie Zdrój), a także pierwsze wzmianki o tym, iż CBA zainteresowało się sposobem i tempem realizacji projektu i stosowaniem prawa w podkarpackich Izdebkach, w któ- Jordanowa rych 1 czerwca premier otworzył pierwsze w kraju boisko zbudowane w programie Orlik 2012. W związku z Orlikiem pojawił się również pierwszy wyrok Krajowej Izby Odwoławczej /orzeczenie z dnia 30 maja 2008 roku (SYGN. Akt KIO/UZP 472/08)/, która „wskazała na możliwość uznania za niezgodne z prawem zamówień publicznych wymagania dotyczącego przynależności producenta sztucznej trawy do ESTO” - producent ten był nam wskazany odgórnie w Specyfikacji Technicznej i Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. Mimo naszej zgłoszonej rezygnacji, kontynuujemy prace wymagane w programie, aby Miasto Jordanów mogło przystąpić do realizacji zadania na wiosnę 2009 r., z udziałem dofinansowania zabezpieczonego w programie „Moje boisko, Orlik 2012” i przekazać swoim mieszkańcom obiekt sportowy o wysokim standardzie, ze spokojem, iż zadanie zrealizowano w majestacie prawa oraz z uwzględnieniem - w pierwszej kolejności - potrzeb, które mają większe znaczenie dla mieszkańców. M I Ę D Z Y N A R O D O W Y KO N K U R S M AT E M AT YC Z N Y E U K L I D E S W I L N O 2008 W dniach 13-15 czerwca, w stolicy Litwy, Wilnie, odbywał się finał IX Międzynarodowego Konkursu Matematycznego EUKLIDES. W zawodach wzięło udział ponad 1400 uczniów z 44 ponadgimnazjalnych szkół w Polsce oraz 27 szkół z Litwy. Do udziału w zawodach rejonowych zakwalifikowało się 116 uczniów z Polski oraz 99 uczniów z Wilna. Do finału trafiło 29 uczniów z 18 szkół z Polski oraz 32 uczniów z 22 szkół z Wilna. ZS im. im. Dańkowskiego reprezentował uczeń III klasy, Tomasz Skupień, wraz z opiekunka, panią profesor Iwoną Bykowską. Tomek zdobył 17 na 30 możliwych punktów, przy 26 zwycięskich. Wynik całkiem dobry na niwie międzynarodowej, choć zabrakło kilku punktów do finałowej dziesiątki. 11 Zapytany o poziom zadań, Tomek odpowiedział: „Porównywalne z poziomem szkolnym, o wiele trudniejsze od etapu rejonowego. W finałowych zadaniach trzeba było mieć dobrze opanowane funkcje liniowe i kwadratowe, bo na tym można było zyskać dużo punktów”. Zaś o samym Wilnie wyrażał się tylko w ciepłych słowach: „Piękne miasto, wiele zobaczyliśmy. Byliśmy i pod Ostrą Bramą i pod katedrą. Odwiedziliśmy monumentalny kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła, a także niesamowity cmentarz na Rosie. Naprawdę, piękny wyjazd. Jestem pod wrażeniem”. Albert Antałowicz echo Jordanowa W R E S Z C I E B Ę D Z I E M Y C H O D Z I Ć Z P O D N I E S I O N Ą G Ł O WĄ A B S O L U T O R I U M D L A Z A R Z Ą D U P O W I AT U S U C H A B E S K I D Z K A Z A 2007 R . Na XVII Sesji Rady powiatu Sucha Beskidzka w dniu 29 kwietnia 2008 r. – po rozpatrzeniu sprawozdania z wykonania budżetu powiatu suskiego za 2007 r. oraz wysłuchaniu opinii Komisji Rewizyjnej, opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej, dyskusji i oceny budżetu za 2007 r., Radni powiatu Sucha Beskidzka podjęli jednomyślnie stosowną uchwałę w sprawie udzielenia Zarządowi Powiatu Absolutorium za 2007 r. Na obecnych 21 radnych – za udzieleniem absolutorium głosowało 21 radnych, nie było głosów wstrzymujących oraz przeciwnych uchwale. BUDŻET POWIATU ZA 2007 r. został wykonany: Po stronie dochodów: na plan 50 859 435.49 zł wykonano 51 324 549.31 zł tj. 100.91 % w tym: - zadania zlecone na plan 4 380 797.00 zł wykonano 4 346 507.37 zł tj. 99.22 % Po stronie wydatków: na plan 53 828 080.49 zł wykona- no 51 045 080.82 zł tj. 94.83 % w tym: - zadania zlecone na plan 4 380 797.00 zł wykonano 4 346 507.37 zł tj. 99.22 % Okres sprawozdawczy zamknął się nadwyżką dochodów nad wydatkami w kwocie 280 000 zł. Przychody z tytułu planowanych kredytów i pożyczek w kwocie 5 600 tyś. Zł wykonano tylko w 55 %, co należy uznać za pozytywne działanie wpływające na ograniczenie zadłużenia powiatu, które na koniec roku 2007 było niższe o około 400 tyś. zł, w porównaniu do 2006 roku. 12 Najważniejszymi inwestycjami zrealizowanymi przez powiat suski w 2007 roku, były miedzy innymi: • dokończenie przebudowy i oddanie do użytku Sali gimnastycznej przy Zespole Szkół im. W. Witosa w Suchej Beskidzkiej (wartość robót w 2007 r. wyniosła 862 245.00 zł, natomiast koszt całej inwestycji to kwota 1 492 700.00 zł) • zakończenie budowy Sali gimnastycznej przy Zespole Szkół im. bł. ks. Piotra Dańkowskiego w Jordanowie (wartość robót w 2007 r. wyniosła 255 000.00 zł, natomiast koszt całego przedsięwzięcia inwestycyjnego to kwota 1 365 000.00 zł) echo • oddanie do użytku wyremontowanej drugiej części kondygnacji budynku Ośrodka RehabilitacyjnoEdukacyjno-Wychowawczego w Juszczynie (wartość robót w 2007 r. wyniosła 243 000.00 zł, natomiast koszt całej inwestycji zamknął się kwotą 1 307 335.00 zł) • wykonanie przewiązek komunikacyjnych w Domu Pomocy Społecznej w Makowie Podhalańskim (wartość zadania 155 000. 00 zł) oraz w Domu Pomocy Społecznej w Łętowni (wartość zadania 183 000.00 zł) • wykończenie i oddanie do użytku przewiązki przy Zespole Szkół im. W. Goetla w Suchej Beskidzkiej (wartość zadania to kwota 272 500.00 zł) • na zabezpieczenie przeciwpożarowe zgodnie z zaleceniami oraz inne roboty w budynku Szpitala w Suchej Beskidzkiej, wydatkowano kwotę 138 000.00 zł. • zlecono wykonanie dokumentacji technicznej na budowę Sali gimnastycznej przy Liceum Ogólnokształcącym w Suchej Beskidzkiej, wydatkowano kwotę 34 000.00 zł. • wykonano prace remontowe w budynkach Starostwa Powiatowego w Suchej Beskidzkiej – w budynku Starostwa oraz w budynku Powiatowego Urzędu Pracy, wydatkowano ogólnie kwotę 169 000.00 zł. • Na wykonanie odnowy nawierzchni dróg powiatowych w porozumie- Jordanowa niu z poszczególnymi gminami, wydatkowano kwotę 2 429 111.00 zł, w tym udział poszczególnych gmin wyniósł kwotę 793 610.00 zł, co pozwoliło wyremontować około 13 km dróg. W podsumowaniu dyskusji Starosta Suski Andrzej Pająk powiedział m.in., że pomimo niedoszacowania budżetu powiatu, niezbędne inwestycje w miarę posiadanych możliwości finansowych są wykonywane, natomiast realizacja dużych zadań niesie niestety konieczność zaciągnięcia stosownych kredytów. W.Ł. C O TA M PA N I E W J O R DA N OW S K I M H U F C U? Twórca ruchu zuchowego, autor „Kamieni na szaniec”, profesor Uniwersytetu Łódzkiego, historyk i pedagog, wychowawca, redaktor Biuletynu Informacyjnego, komendant szaroszeregowej organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, instruktor Związku Harcerstwa Polskiego w stopniu harcmistrza, ojciec, mąż, przyjaciel - zmarł 15 marca 1978 roku w Warszawie. Aleksander Kamiński – Kamyk. W październiku 1981 roku, po zakończonej Kampanii Bohater, Hufiec ZHP w Jordanowie przyjął imię tego wybitnego instruktora, który od lat jest wzorem dla kilku już pokoleń instruktorów harcerskich. W 30 rocznicę śmierci Kamyka, we współpracy z Zespołem Szkół im. Hugona Kołłątaja w Jordanowie, komenda jordanowskiego hufca przygotowała wystawę poświęconą życiu i działalności hm. Aleksandra Kamińskiego, a także obrazkom dzielności harcerzy naszego hufca. Każdy, kto znalazł choć chwilkę cza- su by odwiedzić Bibliotekę w Zespole Szkół, mógł zapoznać się z życiorysem druha Kamińskiego, jego pasjami i osiągnięciami; zobaczyć jak wyglądał przebieg uroczystości nadania imienia hufcowi Jordanów; przyjrzeć się bliżej obecnej działalności drużyn hufca Jordanów. Zdjęcia, opisy, ale także pamiątki z wielu spotkań na harcerskim szlaku tworzyły niezapomnianą atmosferę wystawy. Kustosz wystawy – phm. Anna Bala, dbała by każdy gość mógł w spokoju zapoznać się z dorobkiem hufca, a także podzielić się swoimi przeżyciami i wspomnieniami, wpisując się do Księgi Pamiątkowej. 31 marca 2008r., w Bibliotece Zespołu Szkół im. Hugona Kołłątaja w Jordanowie, odbyła się wieczornica „Jaki jesteś, Kamyku?” przygotowana przez harcerzy drużyn wędrowniczych jordanowskiego hufca. Zuchy, harcerze i instruktorzy hufca Jordanów, 13 echo Jordanowa jak również goście – przyjaciele i sympatycy jordanowskiego hufca, mogli na chwilę przenieść się w lata dzieciństwa, młodości oraz dojrzałego życia druha hm. Aleksandra Kamińskiego – przyjrzeć się jego sukcesom, rozterkom, rozważaniom na temat wychowania, patriotyzmu i dzielności. Ta chwila refleksji i zadumy była naszym wyrazem pamięci i hołdem w 30 rocznicę śmierci bohatera naszego hufca. Przy kapliczce na Harcerskiej Polanie, 15 kwietnia br. odbyło się spotkanie zuchów, harcerzy i instruktorów Hufca ZHP im. A. Kamińskiego w Jordanowie z Jego Eminencją, Księdzem Kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Przy modlitwie w blasku harcerskiego ogniska, Ksiądz Kardynał oraz Ksiądz Proboszcz Bolesław Wawak wspominali życie i dzieła Sługi Bożego Jana Pawła II oraz Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego. W czasie spotkania Ksiądz Kardynał poświęcił Kapliczkę na Harcerskiej Polanie, a także Drogę Krzyżową. hm. M. Malińska P R Z YJA Ź Ń, FA S C Y N AC JA I A D R E N A L I N A C Z Y L I „KO Ł Ł ĄTA J” Z W I Z Y TĄ W N I E M C Z EC H W kwietniu 2008 roku licealiści jordanowskiego Zespołu Szkół im. Hugona Kołłątaja udali się z rewizytą do Niemiec, do miejscowości Müllheim, w której znajduje się Markgräfler Gimnazjum. Zespół Szkół w Jordanowie wraz z Markgräfler Gimnazjum w Müllheim wspólnie realizują program „Polsko-niemiecka wymiana szkolna”. Do spotkania dochodzi dwa razy do roku na terenie Polski i Niemiec. Młodzież zarówno polska jak i niemiecka może brać udział we wszystkich punktach programu co daje liczne możliwości poznania się, nawiązania przyjaźni. Młodzież polska zakwaterowana była u rodzin niemieckich, uczestniczyła w zajęciach lekcyjnych, wycieczkach 14 echo Jordanowa do Freiburga, Straßburga we Francji, Bazylei w Szwajcarii, zwiedziła Parlament Europejski w Straßburgu, odwiedziła „Europark” - jeden z największych w Europie parków rozrywki, uczestniczyła w rozgrywkach sportowych, rowerowych oraz pieszych wycieczkach, wspólnie spędzała wolny czas. Uczniowie Zespołu Szkół w Jordanowie Izabela Magiera, Agnieszka Kubasiak oraz Tomasz Zięba uczestniczyli zarówno w spotkaniu młodzieży w Polsce w październiku 2007 r. jak również w Niemczech w kwietniu 2008 r. Iza: Wymiana szkolna z uczniami Gimnazjum w Müllheim była niesamowita. Müllheim oraz Freiburg fascynowały swoim urokiem. Zwiedziliśmy Parlament Europejski w Straßburgu, gdzie na żywo widzieliśmy wystąpienie prezydenta Słowenii. Najwięcej emocji wzbudził całodniowy pobyt w parku rozrywki w Rust. Zamki strachu, karuzele oraz kolejki podnosiły adrenalinę, jednak największy dreszcz emocji wywołał Silver Star - największy Roller Coaster. Wagoniki wywiozły nas na sam szczyt, zatrzymały się na chwilę, w tym momencie uświadomiliśmy sobie, że zaraz zjedziemy w dół w pozycji wręcz pionowej. Niesamowite uczucie! Fakt mieszkania u rodzin niemieckich jest niezwykle ważny. Dzięki temu poznaliśmy kulturę, zwyczaje oraz styl życia Niemców. Poćwiczyliśmy język, bo należało się przecież porozumieć. Podsumowując: ta wymiana to niesamowite przeżycie, radość, nauka języka, poznanie czegoś nowego oraz ciekawe życiowe doświadczenie. nie ciekawych ludzi oraz interesujące spędzenie czasu. Podczas ośmiodniowego pobytu w Niemczech mieliśmy okazję zobaczenia wielu ciekawych miejsc. Mieszkając u rodzin niemieckich mogliśmy poznać „od kuchni” styl życia Niemców. Dużym plusem wymiany była możliwość komunikowania się w języku obcym. Wiele osób boi się udziału w takich wymianach zagranicznych, ale „nie taki diabeł straszny jak go malują”. Jeszcze raz zachęcam do udziału w programie. …a Niemcy wcale nie są tacy punktualni! Agnieszka: W tym roku zdecydowałam się na udział w polsko-niemieckiej wymianie szkolnej. Zachęcam wszystkich do takich wyjazdów. Jest to dobry sposób na pozna- Tomek: Na wymianie szkolnej było bardzo sympatycznie. Mieliśmy możliwość poznania wielu ciekawych ludzi w tym młodzież niemiecką. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Bez zarzutu przebiegała współpraca z niemieckimi rodzinami, które zapewniły nam nocleg. Zostaliśmy miło przyjęci i mieliśmy dużo rozrywki. Zachęcam wszystkich do udziału w następnym spotkaniu, które odbędzie się w październiku 2008 roku. Spotkanie mogło się odbyć dzięki finansowemu wsparciu Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży z siedzibą w Warszawie. Opiekę merytoryczną i organizacyjną sprawował Zespół Szkół im. H. Kołłątaja w Jordanowie oraz Markgräfler Gimnazjum w Müllheim. Koordynator wymiany Marzena Lańczyk 15 echo Jordanowa C O Z D Ę B E M W N A P R AW I E? Ostatnio mieszkańców Naprawy (tej opisanej przez Jalu Kurka w jego słynnej powieści „Grypa szaleje w Naprawie”) i pobliskiego Jordanowa zbulwersowała sprawa planów wycięcia przez drogowców modernizujących DK nr 28 starego, ponad 400-letniego dębu rosnącego przy drodze. Zgoda na wycięcie tego dębu została wydana przez odpowiednie ministerstwo i wojewódzkiego konserwatora przyrody w Krakowie. no mieć miejsca. Ale stanowi to dowód na to, że tu i w tym kraju tak naprawdę poza fasadą nie zmieniło się nic. Przeraża to, jak łatwo pozbywamy się dziedzictwa naszego, jak łatwo niszczymy to, co stanowi o naszej narodowej kulturze. Bo to nie tylko chodzi o tego jednego dęba. W Bystrej rozwalono zabytkowy dworek. W Tokarni zburzono zabytkowy, drewniany kościół pw. Matki Boskiej Śnieżnej, stawiając na jego miejsce pseudonowoczesnego molocha. Ile jeszcze zabytków kultury i Natury zniknie w imię szybkiego i doraźnego zysku, wskutek obłędu niszczenia własnej tożsamości narodowej i kulturowej przez rządy ludzi, których jedynym bogiem była, jest i będzie Mamona? Robert K. Leśniakiewicz HISTORIA DĘBU W NAPRAWIE Władysława Wójtowicz Historię zabytkowego dębu rosnącego we wsi Naprawa spisała Pani Władysława Wójtowicz emerytowana nauczycielka i przez 17 lat dyrektorka szkoły w tej wsi. Przekazała mi jej zapis w czasie spotkania z wojewódzką konserwatorką przyrody i władzami Gminy Jordanów, którego tematem była właśnie kwes a ścięcia tego zabytkowego drzewa, a co miało miejsce w dniu 10 czerwca 2008 roku. A oto jej relacja: Drzewo to jest nie dość, że wiekowe, to jest Pomnikiem Przyrody. Jest także pomnikiem historii, bowiem zostało zasadzone przez miejscowych w czasach szwedzkiego potopu, co zostało opisane przez Henryka Sienkiewicza w „Potopie”. Król Jan Kazimierz odwiedził te ziemie w roku 1655 roku, i w czasie przejazdu z Żywca przez Suchą Beskidzką, Maków Podhalański i Jordanów stanął obozem w Naprawie, skąd miał wspaniały widok na Babią Górę i Pasmo Beskidu Wysokiego, Beskid Makowski, dwa szczyty Luboni z pasma Beskidu Wyspowego, Gorce i zamykającą widok od południa zębatą piłę Tatr. By upamiętnić to wydarzenie, wsadzono na tym miejscu dąb, który przetrwał wszystkie wojny i zawieruchy, przetrwał I Wojnę Światową, II Wojnę Światową, komunizm i stan wojenny. Nie mieli odwagi ściąć go Austriacy i Niemcy, komuniści nie podnieśli na niego ręki... Teraz zetnie go chciwa ręka liberalnego dewelopera, który traktuje ten pomnik Przyrody i historii naszego kraju i Narodu Polskiego jako jeszcze jeden „obstakl” czy „komplikator” do pokonania na drodze procesu inwestycyjnego. *** Mogę dosyć dużo powiedzieć o tym słynnym i historycznym dębie – Pomniku Przyrody. Tu niedaleko się urodziłam, tutaj parę metrów dalej znajdowały się nasze działki, pola, lasy. Prawie codziennie, w wieku dziecięcym i panieńskim przechodziłam koło tego właśnie dębu ze swoimi rodzicami, często siadaliśmy w cieniu i mój tatuś opowiadał mi legendy o historii tego dębu. Mówił on, że już Kazimierz Wielki [Kazimierz III Wielki (1310-1370) – przyp. red.] zatrzymał się pod tym dębem około 1350 roku, a wiadomo, że to właśnie on w 1347 roku wydał pierwsze zarządzenie w sprawie ochrony starych drzew i zakazał wycinania cisów i starych dębów. A najgorsze jest w tym to, że nikt nie pytał mieszkańców Naprawy o opinię i wszystkie decyzje zapadły ponad ich głowami. O ile coś takiego było możliwe w PRL, gdzie o wszystkim decydowała Centrala, to teraz nie powin- 16 echo Jordanowa Mój ojciec słyszał to od swego dziadka, a dziadek od swoich pradziadków. Przyjęła się również legenda, że wieś Naprawa nosi swe miano, które jej nadano właśnie pod tym dębem. Opowiadał ojciec, że tu odpoczywał król Jan Kazimierz [1609-1672] podczas najazdu szwedzkiego (1655-56), kiedy wracał z Węgier. A dalej Jan III Sobieski [1629-1696] również tu odpoczywał wracając spod Wiednia w 1683 roku. Legenda mówi, że któremuś królowi złamało się koło w powozie, wpadło w błoto i ani rusz dalej. Na szczęście tegoż króla, drogą szedł Janek-drwal, naprawił koło, bo był bardzo silny. Król rzekł: - Wieś ta bez nazwy? Więc ją ochrzcimy NAPRAWĄ! którego nie ruszyli Austriacy, którego nie śmieli ściąć Niemcy, a nawet komuniści nie podnieśli na niego ręki! – a wręcz odwrotnie – uszanowali jego majestat i w 1968 roku, za tej „najgłębszej i najciemniejszej komuny” ustanowili to drzewo Pomnikiem Przyrody. A teraz chce go wyciąć polski deweloper w wolnej Polsce! Jest w tym jakiś diabelski chichot historii. Niedawno zmarły Ojciec Święty Jan Paweł II, wielki Polak patrząc na te żenujące usiłowania zapewne przewraca się w grobie! On, który tak ukochał przyrodę polską teraz jest świadkiem jej bezlitosnej eksterminacji i eksploatacji. Nie ma już Jego autorytetu. Nie było w tym kraju nigdy posłuchu dla Jego nauk, których ten naród nigdy nie zrozumiał, bo do nich nie dorósł. Porównanie tego, co się tu dzieje do biblijnej przypowieści i perłach rzucanych między wieprze nasuwa się samo przez się… Dąb ten jest naszym zabytkiem i Pomnikiem Przyrody. Uczyłam w Naprawie prawie 30 lat biologii i języka polskiego. Często przyprowadzałam tu dzieci szkolne, tutaj odpoczywaliśmy i opowiadałam im to, co ja usłyszałam od innych. Mamy w Naprawie również inne zabytki historyczne, np. tablica pamiątkowa Antoniego Olchy albo Władysława Mirka [1914-1978] niedaleko stąd na Domu Maciaszka. Szkoła przychodzi tu złożyć hołd wielkiemu pisarzowi i literatowi. Dużo pisał o Naprawie, bo tu się urodził. Pisał o nim Jalu Kurek [1904-1983]. Naprawa jest słynną, rozsławioną, a zabytki i Pomniki Przyrody powinny być jak święte tabu, chronione i szanowane. *** Gdyby ten dąb wycięto, stworzyłoby to wyjątkowo niebezpieczny precedens umożliwiający wycięcie właściwie każdego drzewa Pomnika Przyrody. Jak na razie modernizacja DK 28 doprowadziła do eksterminacji kilkuset topoli rosnących na jej poboczach. O ile drzewa te sadzono w latach 60. i 70. to ścięcie ich nie przedstawia żadnej poważnej straty, ale za to ścięcie 450-letniego dębu jest bardzo groźnym sygnałem tego, że w imię głupio pojętego postępu depczemy pomniki naszej przeszłości i historii naszego narodu. Dzisiaj wytniemy dęby i inne drzewa Pomniki Przyrody na miejsce dla drogi, a jutro wyburzymy np. Wawel, bo będzie potrzebne miejsce pod kolejny hipermarket… Tyle Władysława Wojtowicz. Od siebie dodam tylko tyle, że dzisiejsze spotkanie skończyło się na wymianie – czasami wręcz bardzo gorącej – argumentów za i przeciw wycięciu tego dębu. Decyzje zapadną w zaciszach gabinetów daleko od Naprawy, w sprawie życia drzewa, A jest starą prawdą, że narody, które tracą pamięć rychło tracą swą niepodległość i są wymazywane z mapy świata… W tej chwili jesteśmy na najlepszej drodze do tego. Naprawa – Jordanów, 2008-06-10 Opracował: Robert K. Leśniakiewicz 17 echo Jordanowa KO N I EC W I E L K I E J M A J ÓW K I F E L I E TO N Z P RO P OZ YC JĄ Skończyła się najdłuższa majówka. Pogoda nas nie rozpieszczała tutaj na południu Polski. Jak widać na zdjęciach było szaro i ponuro. Majówka była taka zasmarkana, bo Polska znajdowała się w strefie okluzji na pograniczu dwóch typów pogody – słonecznego wyżu na zachodzie i wilgotnego niżu na wschodzie. Jedno w tym wszystkim było dobre, a mianowicie to, że mieliśmy masę przyjezdnych, którzy zostawili trochę pieniędzy w naszych sklepach, restauracjach i pubach. Pogoda nie zachęcała do wędrówek ludów, ale to, co się wyrabiało na naszych drogach przeszło wszelkie ludzkie pojęcie! Przez drogi nr 7 (48) czyli Zakopiankę i drogę nr 28 przewaliła się rzeka samochodów a jak to wyglądało, to proszę sobie obejrzeć. Sznury samochodów ciągnęły się od horyzontu po horyzont. Czegoś takiego jeszcze nie było, jak Jordanów jest Jordanowem! Żadnej płynności ruchu, żadnej organizacji, nieprawdopodobne bezhołowie. Aż dziw, że doszło tylko do kilku wy- padków w naszym regionie. A przecież w niemal pięciuset wypadkach i kolizjach zostało poszkodowanych lub zabitych kilkaset osób, a policja złapała ponad dwa tysiące pijanych kierowców! To jest nasza polska paranoja – wbrew temu, co się mówi i pisze w mediach, mimo przestróg mądrzejszych od siebie, ostrzeżeń policji i apeli duchownych, mimo i wbrew zdrowemu rozsądkowi kierowcy po kielichu siadają za kierownice i wiodą siebie i pasażerów, których wiozą, na pewne urazy fizyczne, psychiczne a niejednokrotnie na śmierć. Drugi problem – polskie drogi. To jest skandal, że naprawy dróg ślimaczą się i nie mogą się skończyć. Można powiedzieć, że jest to polska never ending story. Szczególnie widać to w Jordanowie, gdzie ulice są pełne dziur łatanych każdej wiosny, jakby nie można było położyć wreszcie porządnego asfaltu. Zresztą co tam asfalt. Pamiętam jeszcze z lat 60. ubiegłego stulecia, jak Rynek był wyłożony czerwonymi płytkami, a drogi kostką klinkierową. Potem w latach 70. w ramach modernizacji kraju przez ekipę Gierka kostka ta została pokryta asfaltem i mamy teraz to, co mamy – worek bez dna, w który się tylko dowala coraz więcej pieniędzy, i końca temu nie widać. A przecież czegoś takiego nie było w innych miastach, zresztą nasz Rynek wciąż jest unikatem w skali nawet kraju! Krew zalewa kierowców, kiedy przejeżdżają przez miasto, bo la- 18 wirowanie wśród dziur przypomina jazdę po polu minowym. Kiedy wyjeżdża się z miasta, to widać od razu granicę po braku dziur. We wszystkich okolicznych wioskach rozwiązano ten problem, natomiast w Jordanowie pod tym względem jest bez zmian – dziura na dziurze, łata na łacie – aż wstyd! Czy dożyjemy dnia, w którym wreszcie w tym mieście da się jeździć, jak w Europie XXI wieku? Jeżeli nie ma na to pieniędzy, to proponuję Ojcom naszego Miasta zrobić następującą rzecz: pościągać z okolicy wszystkie pamiątki po PRL i zrobić z Jordanowa muzeum na otwartym powietrzu – Skansen Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z ekspozycją na Rynku, nagłośnić sprawę w mediach i ściągnąć na to kasę z UE. I tym sposobem zarobić na pamiątkach z komuny. A dziurawe drogi będą doskonałą ilustracją tego, jak tu było za nieboszczki PRL. Robert K. Leśniakiewicz echo Jordanowa WCZORAJ NOWY ORLEAN, DZIŚ BIRMA, A JUTRO MY? Czwartek, 8 maja 2008 r. Z portalu Onet.pl: W Birmie brakuje już nawet paliwa, by spalić piętrzące się na ulicach, rozkładające się ciała ofiar cyklonu, a rządząca krajem wojskowa junta wciąż zwleka z przyzwoleniem dla międzynarodowych organizacji pomocy na podjęcie natychmiastowych działań. Według przedstawicieli organizacji humanitarnych, rowy i pola w delcie rzeki Irrawaddy, rejonie najbardziej zdewastowanym przez cyklon pełne są rozkładających się ciał. Ci, co ocaleli nawet nie myślą o ich spaleniu - próbują zaoszczędzić drogocenne paliwo na transport niezbędnych do przeżycia artykułów. Międzynarodowa społeczność jest coraz bardziej sfrustrowana opieszałością rządzącej w Birmie wojskowej junty w wydawaniu wiz wjazdowych pracownikom organizacji humanitarnych, a także w wydawaniu pozwoleń na lądowanie w Birmie zagranicznych samolotów z pomocą. Brak lekarstw, czystej wody i nieskażonej żywności może dodatkowo zwiększyć i tak już ogromną liczbę ofiar. Według birmańskich władz cyklon, który nawiedził Birmę w miniony weekend zabił ponad dwadzieścia dwa tysiące ludzi. Według głównego amerykańskiego dyplomaty w Birmie, liczba ofiar może jednak przekroczyć nawet sto tysięcy. Według agencji Associated Press na lądowanie w Birmie pozwolono czterem samolotom transportowym Światowego Programu Żywnościowego. Pierwszy z nich przyleciał dziś rano z Włoch. - Wreszcie są jakieś oznaki współpracy. Pierwszy krok został zrobiony. Ale te wszystkie procedury trwają zbyt długo. Pomoc jest potrzebna natychmiast. Mamy spore doświadczenie, i wiemy co robić w takich sytuacjach. Jedyne czego nam potrzeba to współpraca - powiedziała CNN Be na Luescher, rzeczniczka Światowego Programu Żywnościowego. storie o setkach rozkładających się ciał leżących na polach. Potrzebują natychmiastowej pomocy - mówi Rivers. Chiny wezwały Birmę do „otwarcia się na świat” Chiny, bliski sojusznik Birmy, wezwały rządzącą w tym kraju juntę wojskową by zaczęła współpracować z międzynarodową społecznością w celu przezwyciężenia kataklizmu. Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych w Pekinie Qin Gang powiedział, że „ma nadzieję, że Birma wysłucha tego apelu i skorzysta z międzynarodowej pomocy”. Paul Risley, równie piastujący stanowisko rzecznika Światowego Programu Żywnościowego dodał, że pojawiły się doniesienia o „zamieszkach”, w najbardziej zdewastowanych regionach Birmy. Ludzie zaczęli tam walczyć o znikome ilości żywności, jakie są jeszcze dostępne. Przed sklepami, z których niewiele jest w ogóle otwartych, gromadzą się tłumy, i dochodzi do gwałtownych rękoczynów, gdyż ludzie starają się kupić resztki żywności, które jeszcze są na sklepowych półkach. Pojawiły się także doniesienia, że w rejonie Rangunu, największego miasta Birmy i jej dawnej stolicy, gwałtownie poszybowały w górę ceny wszystkich artykułów. Shqari Villarosa pełniący rolę ambasadora USA w Rangunie stwierdził, że „sytuacja w delcie jest katastrofalna, i cały czas się pogarsza”. W rejonie delty jest niewiele dróg, a większość tych, które są cały czas znajduje się pod wodą. Co więcej cyklon zmiótł większość mostów. Dan Rivers z CNN, jeden z nielicznych zagranicznych dziennikarzy, którzy dotarli do najbardziej zdewastowanych przez cyklon regionów Birmy mówi, że to tych najbardziej potrzebujących nie dotarła jeszcze żadna pomoc. Ludzie opowiadają przerażające hi- 19 Także Stany Zjednoczone naciskają na dostęp organizacji pomocy do Birmy, obiecując ponad trzy miliony dwieście tysięcy dolarów pomocy, oraz deklarując gotowość wysłania do regionu okrętów amerykańskiej marynarki wojennej do pomocy w przezwyciężaniu skutków cyklonu. Stany Zjednoczone już przerzuciły sześć helikopterów do bazy w Tajlandii, czekając na zgodę władz Birmy, na rozpoczęcie operacji humanitarnej na terenie tego kraju. Dodatkowo, kilka samolotów transportowych C-130 znajdujących się na pokładzie lotniskowca USS Essex, który uczestniczy w manewrach w tym regionie, w każdej chwili gotowych jest włączyć się do operacji pomocy ofiarom cyklonu w Birmie. Eric John, ambasador USA w Tajlandii podkreśla jednak, że, wbrew wcześniejszym doniesieniom, władze Birmy wciąż jeszcze nie wydały pozwolenia na loty amerykańskich samolotów z pomocą do tego kraju. Stany Zjednoczone i wiele innych państw świata nie uznaje rządzącej Birmą wojskowej junty, która siłą utrzymała władzę po tym, jak w 1990 roku, w demokratycznych wyborach zwycięstwo odniosła opozycja. Rok wcześniej, decyzją junty nazwę kraju zmieniono z Birmy na Myanmar. echo Strategia pomocy Gregory Beck z Międzynarodowego Komitetu Pomocy Humanitarnej ostrzega, że czas działa na niekorzyść. - Przy kataklizmach takich rozmiarów nie można zwlekać. Im dłużej władze Birmy ociągają się z podjęciem decyzji, tym bardziej pogarszają sytuację - powiedział Beck. Rząd Birmy co prawda poprosił o międzynarodową pomoc, jednak ma obiekcje przed wpuszczeniem do kraju specjalnych ekip, które miałyby oszacować jak wiele, i jaka dokładnie pomoc jest najbardziej potrzebna. Według Richarda Horsey’a, rzecznika Biura ONZ do spraw Koordynacji Działań Humanitarnych, nie chodzi o to, by „zasypać Rangun” pracownikami organizacji pomocy, lecz wysłać do Birmy trzydziestu, czterdziestu najbardziej doświadczonych, gdyż w takiej sytuacji „bardziej liczy się jakość a nie ilość”. Horsey przyznaje jednocześnie, że władze Birmy „są zdecydowanie bardziej otwarte na dostawy pomocy w postaci żywności i innych artykułów”, niż na przyjęcie pracowników międzynarodowych organizacji pomocy. Dodaje, że jest to dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę „niechęć i powściągliwość” wojskowej junty wobec międzynarodowej społeczności. Według Horsey’a junta oddelegowała kilka helikopterów i sporo łodzi do akcji pomocy. Jest im jednak bardzo trudno dostać się do zalanych terenów delty. Aż pięć tysięcy kilometrów kwadratowych tego obszaru nadal znajduje się pod wodą. Helikoptery nawet nie mają gdzie lądować. Do utrzymywania się wody na tych obszarach przyczynił się także niedawny okres deszczów monsunowych w Południowej Azji. Jednym z najbardziej dotkniętych miejsc jest niewielkie miasteczko Pyinzalu, położone na samym czubku delty rzeki Irrawaddy. Wciąż jeszcze odczuwa ono skutki tsunami z 2004 roku, a teraz zostało zdewastowane przez cyklon. Ci co ocaleli, opowiadają, że wzdłuż drogi w miasteczku leżą ciała ofiar. Wiele z nich unosi się też na wodach lokalnych rzek. W Rangunie sytuacja powoli wraca do normy. Drogi zostały już oczyszczone, przywrócono dostawy elektryczności, zaczęto też rozwozić czystą wodę pitną. A co było prawdziwą przyczyną takiej masakry? ●Wykarczowane mangrowce broniły przed cyklonami ●Junta wciąż nie wpuszcza pomocy z innych krajów Milion ludzi pozostaje bez dachu nad głową po przejściu nad Birmą cyklonu „Nargis”. Takie szacunkowe dane podała wczoraj ONZ. Tymczasem zdaniem sąsiadów kraju, gdyby nie rabunkowa gospodarka birmańskiej junty, skala tragedii byłaby o wiele mniejsza. Zdaniem Surina Pitsuwana, sekretarza generalnego skupiającej państwa regionu organizacji ASEAN, wojskowa junta pozwoliła wykarczować tysiące kilometrów kwadratowych nadmorskich lasów mangrowcowych. Na ich miejscu powstały hotele i fermy ryb oraz krewetek. Źródło cennych dla dyktatury dewiz. Tymczasem mangrowce stanowią ochronę przed falami i burzami. Ich rozłożyste korzenie osłabiają uderzenia fal. Po tsunami na Oceanie Indyjskim w 2004 r. tylko w jednej wiosce na Sri Lance zginęło 6 tys. osób. Tam mangrowce zostały wycięte, a w sąsiedniej osadzie schowanej za gęstym lasem mangrowcowym zginęły zaledwie dwie osoby. We wtorek w Nowym Jorku rząd Birmy oficjalnie zwrócił się do ONZ z prośbą o pomoc, jednak nadal władze tego kraju opierają się przed wpuszczeniem ekip ratowniczych. W trzy dni po tym, jak cyklon popychający falę o wysokości 7,5 metra spustoszył deltę rzeki Irawadi, nadal nie ma skoordynowanej 20 Jordanowa akcji ratowniczej. W okolicy Rangunu są miasta, gdzie nie przetrwał żaden budynek. Koczujący pod gołym niebem ludzie nie mają wody pitnej, prądu i żywności. Ratownicy, którzy wojskowymi śmigłowcami lecieli nad regionem, widzieli zalegające na polach stosy zwłok. Ceny żywności, paliwa, a nawet niezbędnych do przeprowadzenia podstawowych napraw gwoździ podskoczyły o kilkaset procent. 82 tys. Birmańczyków zginęło bądź zaginęło na skutek uderzenia cyklonu „Nargis” (Aktualne szacunki mówią już o 200.000 osób!) Za strefę największego zniszczenia uznano siedem obszarów. Tam cyklon „Nargis” zniszczył od 90 do 95 proc. zabudowań. - Regiony, w których zniszczył mniej niż 90-95 proc. nie są uważane przez rząd za priorytetowe - powiedział „Times’owi” Andrew Kirkwood z organizacji dobroczynnej Save The Children. - To chyba dobrze ilustruje skalę problemu. („Gazeta Krakowska”, 2008-05-08) Konkluzja No i jak w przypadku „Katriny”, która spustoszyła Nowy Orlean - w przypadku „Nargis” winni są tylko i wyłącznie ludzie. Karczowanie lasów doprowadziło do tego, że wiatr i fala dokonała dzieła zniszczenia. A u nas? Niestety, wcale nie jest lepiej, czego dowodem są szalejące od czasu do czasu w Polsce trąby powietrzne i inne huraganowe wiatry. A przecież las jest jedyną siłą, która jest w stanie przeciwstawić się szalejącym żywiołom. Ale to już nie dociera do tępych, urzędniczych łbów i do mózgownic kompleksu dewelopersko-budowlanego nastawionych tylko i wyłącznie na zysk. I tylko żal zwyczajnych, szarych ludzi, którym wszystkie cztery żywioły bezlitośnie pokażą ich miejsce na naszej planecie. Bynajmniej nie uprzywilejowane… Robert K. Leśniakiewicz echo Jordanowa K ATA ST RO F Y N U K L EA R N E N A S Ł OWAC J I D R M I LO Š J ES E N S K Ý Reaktor A-1 w Jaslovských Bohunicach (EBO na mapce) był dumą socjalistycznej energetyki. Swoja działalność zaczął od 24 października 1972 roku i była to pierwsza elektrownia jądrowa zbudowana na terytorium byłej federalnej Czechosłowacji. kazał Piovarči. Między innymi pracownicy Pačes, Miček i Skales wymieniają paliwowe pręty. I wtedy właśnie dochodzi do wybuchu. Benda i Ferech chcą uciec wyjściem awaryjnym, ale jest ono zamknięte na głucho. Powód? Ograniczenie możliwości kradzieży. (!!!) Jozef Piovarči zorientował się, że mu brakują dwaj pracownicy. Dopiero po godzinie (!!!) znajduje ich leżących przed włazem awaryjnym. Nie waha się ani chwili, zdejmuje maskę i zaczyna akcję reanimacyjną. Przez mgnienie oka zdaje mu się, że Benda mrugnął okiem. Obydwaj żyją - jeszcze żyją... Za chwilę przyjdą ratownicy. 52-letni Izidor Ferech - ojciec dwojga dzieci i 57-letni Libor Benda - ojciec pięciorga dzieci umierają na krótko po przywiezieniu ich do szpitala... Wydano polecenie natychmiastowego opuszczenia elektrowni i całego obiektu, ale dwóch pracowników tego nie zdołało uczynić i nic ich nie mogło uratować. Tragicznym w tej sytuacji jest fakt, że można ich było od tej niepotrzebnej śmierci uchronić, gdyby przestrzegano wszystkich przepisów. Uciekali oni w stronę wyjścia awaryjnego, który był w tym czasie zamknięty, bowiem kierownictwo elektrowni chciało zapobiec częstym kradzieżom występującym na miejscu pracy! rozprzestrenieniu się skażenia zapobiegła obsługa reaktora swym działaniem ze spokojem i zimną krwią. Kontrola powypadkowa stwierdziła, że centrum systemu paliwowego nie zostało uszkodzone, i tak reaktor mógł być włączony z powrotem do eksploatacji w warunkach ryzyka, jak to miało miejsce w rok później. W tym czasie do środowiska naturalnego przeniknęło 0,1 GBq aerozolów i 10 MBq radioaktywnych izotopów jodu. W odległości 11 km od EBO zmierzono 480 Bq/kg cezu-137 w trawie (i grzybach też - przyp. tłum.) i 407 Bq/kg jodu-131 w kukurydzy. Jej budowa w okolicy na północ od miasta Trnava trwała 16 lat. Wkrótce się okazało, że w EBO doszło do dwóch poważnych katastrof jądrowych, które wymusiły jej wyłączenie, zaś na ich temat żaden z okolicznych mieszkańców niczego się nie dowiedział. Był to prototypowy, a właściwie doświadczalny typ reaktora, pracujący na miejscowym nie wzbogaconym uranie, chłodzonego dwutlenkiem węgla (CO2) i regulowanym przy pomocy ciężkiej wody (D2O). Już po uruchomieniu zaczęły się pojawiać problemy z utrzymaniem właściwego, wysokiego ciśnienia parowych generatorów, a z powodów dalszych błędów konstrukcyjnych EBO musiała być kilkakrotnie wyłączana z eksploatacji. Największy problem stanowiła wymiana prętów paliwowych podczas przerwy, i to, co stanowiło największy atut tego reaktora stało się jego największą wadą. Do pierwszej poważnej katastrofy w EBO doszło w dniu 5 stycznia 1976 roku. Tego właśnie dnia, do hali reaktora w której Viliam Pačes akurat dokonywał wymiany prętów paliwowych, przeniknął wysoce radioaktywny dwutlenek węgla. W wyniku tego została silnie skażona sprzątaczka kompleksu Štefánia Fančovičová i zginęli także jego pracownicy - wywożący radioaktywny osad: Izidor Ferech i Libor Benda. Druga katastrofa miała miejsce dokładnie w dniu 22 lutego 1977 roku, kiedy personel w czasie przerwy technologicznej wymienił paliwo i z pośpiechu spuszczono do reaktora także pręt paliwowy niedostatecznie oczyszczony z żelu silikatowego, który służy do amortyzacji i umocowania prętów w czasie ich transportu. Kiedy chłodzący pręty gaz nie mógł do niego dotrzeć, ten się rozgrzał do czerwoności i przetopił ścianę kanału, w którym był zamocowany tak, że doszło do wycieku radioaktywnej wody. Jej brak spowodował reakcję łańcuchową, która spowodowała stopienie około 1/4 prętów paliwowych. Uszkodzone urządzenie zostało wyłączone, a dostęp do Mistrz pierwotnego obiegu Jozef Piovarči o godzinie 07:12 przydzielił im pracę - mieli wywieźć radioaktywny osad do magazynu. Benda zapisuje to polecenie do dziennika, bowiem są tam także inne niż te, które mu na- 21 echo niego - zamknięty. I tak zaczęło się czekanie na nową technologię, która by umożliwiła jego bezpieczną likwidację. Między innymi doszło także do rozległego skorodowania reaktora, a także zbiorników z uszkodzonymi prętami paliwowymi, a radioaktywne związki chemiczne zaczęły przenikać do środowiska. W międzynarodowej, siedmiostopniowej skali bezpieczeństwa jądrowego INES te katastrofy miały czwarty stopień. Dla porównania katastrofa w Czarnobylskiej EJ miała siódmy stopień. W roku 1977 reaktor całkowicie wyłączono. Po tej awarii w wodnych roślinach wykryto 67 kBq cezu-137 i 28 kBq strontu-90. Jordanowa jego korpusu zniszczonych prętów paliwowych. Doszło do ulotu radioaktywności w ilości 4 GBq, co stanowi 10krotną wartość najwyższej granicznej ilości skażeń emitowanych przez wszystkie reaktory EBO. Okoliczności tej katastrofy i jej następstwa do dziś dnia są ukrywane przed społeczeństwem naszego kraju... Od tłumacza Artykuł jednego z zagranicznych przyjaciół naszego miasta stanowi jeszcze jedno memento, jakie ekolodzy przekazują nam od czasów słynnych katastrof jądrowych na Three Mile Island koło Harrisburga w Pensylwanii i najbardziej dla nas traumatycznej – w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej w kwietniu 1986 roku. Problemy z niepokornym reaktorem wywołały zwiększony monitoring opadu radioaktywnego na środowisko jeszcze przed jego uruchomieniem. Państwowa Służba Higieniczna (czechosłowacki odpowiednik polskiego Sanepidu - przyp. tłum.) przeprowadzała pobieżne kontrole od roku 1965, jednakże ich wyniki były paradoksalne, jak to w socjalizmie bywało. Akademickim przykładem tego stanu rzeczy może być informacja o tym, że poziom zawartości radioizotopu strontu - Sr-90 w krowim mleku był przed włączeniem reaktora siedmiokrotnie wyższy, a od początku pracy EBO utrzymywał się on na stabilnym i niskim poziomie! Aż do listopada 1989 roku (obalenia komunizmu w b. CSRS - przyp. tłum.) społeczeństwo nie miało żadnego dojścia do tych danych... Ktoś może powiedzieć: a co nas to obchodzi? Do Czarnobyla mamy prawie 750 km w linii prostej, ale do słowackiej elektrowni już tylko 220 km. Co nam może grozić w przypadku takiego wybuchu czy innej awarii? Czy ekolodzy nas tylko straszą, bo pracują na rzecz lobby węglowo-na owego? Takie i inne pytania zadają ludzie, i mają do tego prawo. No bo niby nic się nie stało i nic się nie dzieje, tylko że… Przeto w roku 1990, Ministerstwo Środowiska zarządziło przeprowadzenie dalszych pomiarów i ich wyniki okazały się nader alarmujące. Wokół EBO panuje intensywne promieniowanie o natężeniu przewyższającym 20-krotnie promieniowanie naturalnego tła Ziemi! - natomiast w pobliskiej rzece Dudváh eksperci stwierdzili skażenie toksycznymi, krótkookresowymi izotopami plutonu (Pu), z tego też powodu polecili sołtysom okolicznych wsi, by przestrzegli ludzi przed puszczaniem zwierząt do tej wody i pozyskiwania z tej rzeki ryb, a to dlatego, że w kilkunastu miejscach znaleziono skupiska radioaktywnych związków, których aktywność była porównywalna do dawek zmierzonych w miejscach objętych ewakuacją ludności w Czarnobylu - 5-10 mR/h. W warstwach spodnich wody rzeki znajdowano wielkie koncentracje radioaktywnego trytu (H-3). Największe stężenia tych radioizotopów stwierdzono na zboczu kanału odpływowego z reaktora, gdzie promieniowanie przeniknęło wraz ze szlamem podczas czyszczenia reaktora A-1 po powodziach w 1980 roku. Tylko że stan zdrowia ludzi gwałtownie się pogarsza, mimo coraz to nowych zdobyczy medycyny. Choroby nowotworowe i choroby serca są głównymi przyczynami zgonów w Polsce i innych krajach, na które spadł radioaktywny fall-out (czyli w języku atomistów opad) po tych katastrofach i eksperymentach z bronią jądrową – a przecież niedaleko znajdują się radzieckie/rosyjskie poligony atomowe na Ukrainie (Żółte Wody) i Rosji (Orenburskaja Obłast’, Nowa Ziemia) gdzie detonowano eksperymentalne i bojowe głowice nuklearne i termonuklearne o mocy dochodzącej 58…68 Mt TNT! Mt – to megatona, milion ton trotylu. Żeby zabić człowieka wystarczy 200 gramów… Tak silne eksplozje nie pozostają bez szkody dla środowiska całej naszej planety. Poza tym za naszą wschodnią granicą znajduje się potężny arsenał nuklearny WNP, okręty nawodne i podwodne z napędem atomowym, i cała reszta radzieckiej atomowej ultrastruktury. Niebezpiecznej dla środowiska, bo pozostającej poza wszelką kontrolą. Rodzą się dzieci-potworki oraz zmutowane rośliny i zwierzęta. Ale prawdziwy problem z chorobami genetycznymi będą miały nasze wnuki, kiedy niepożądane zmiany zaczną się kumulować w następnych pokoleniach, a im dalej, tym gorzej… Stopniowa likwidacja reaktora A-1 w Jaslovských Bohunicach przebiegała od końca lat 70. aż do połowy lat 90. XX wieku, kiedy to wszystkie pręty paliwowe, na mocy międzynarodowego porozumienia, zostały wywiezione do Rosji. NB, w czasie tego, w roku 1991 doszło do ostatniej najpoważniejszej katastrofy, kiedy to ogromna ilość radioaktywnych związków (największa w historii Słowacji) skaziło halę reaktora w czasie wyciągania z A co u nas? A u nas powstają coraz bardziej obłąkańcze plany budowy najpierw trzech, a potem 10 elektrowni jądrowych. Nie mam nic przeciwko energetyce jądrowej – w końcu to jest jakaś szansa dla naszego kraju i jego mieszkańców, ale… problem polega na tym, że na razie nas po prostu nie stać na taki zbytek. Poza tym Polska wdając się w trzy bezsensowne konflikty o wymiarze globalnym, wystawiła się na cel wszelkiej maści terrory- 22 echo Jordanowa stów czy państw nam wrogich (a lista ich jest długa), dla których elektrownie jądrowe są łakomym celem. Ich budowa będzie kosztowała miliony a ochrona i zabezpieczenie – miliardy euro. A kto za to zapłaci? Jak zawsze – szeregowy obywatel. Pomyślmy o tym udając się na wiosenne spacery i letnie wakacje. I nie dziwmy się zbytnio znajdując na polach mniszki o wielokrotnych kwiatach i poszóstne prawdziwki w lasach. Te zmiany już się zaczynają… Żylina, styczeń 2008 r. Przekład: Robert K. Leśniakiewicz © P OW ST R Z Y M AĆ D E WA STAC J Ę! Jordanów jeszcze do niedawna był określany nazwą „zielone miasto” i rzeczywiście – nasze miasto i okoliczne wsie słynęło z dużej ilości lasów i pięknych, zielonych, nie zniszczonych jak dotąd przez cywilizację zakątków. Nie będę już tutaj wspominać, że zawsze były i jeszcze długo będą. Niestety pojawiły się działania, które szkodzą naszemu naturalnemu środowisku, jak chociażby: ● wywożenie śmieci do lasów, wysypywanie ich do cieków wodnych rzek i strumieni, gdzie powstają już całe ich hałdy; ● dewastacja dróg i ścieżek leśnych przez bandy młodzieńców jeżdżących na motocyklach i quadach, i związany z tym hałas, spaliny i smród; ● rabunkowa wycinka drzew i kradzież drewna, w czym celują mieszkańcy okolicznych wsi; ● kłusownictwo – wprawdzie już coraz rzadsze… (po prostu nie ma już na co polować… - przyp. red.) ● wpuszczanie ścieków do rzek i strumieni; ● wypalanie traw; ● nadmierne stosowanie środków ochrony roślin; To są oczywiście ogromnie ważne tematy, ale przy odrobinie dobrej woli mieszkańców i władz lokalnych oraz powiatowych, zmieniając przepisy należy stworzyć ludziom dogodne warunki do tego, żeby sami byli zainteresowani ochroną środowiska, w którym żyją, wierzę, że można stopniowo osiągnąć pozytywne rezultaty i z czasem ludzie zaczną postępować inaczej. Ale to jest już osobny temat – oczywiście bardzo ważny. 23 Chciałabym poruszyć zupełnie inną, z dzisiejszych czasach nadrzędną sprawę, która dotyczy lasów i dzikich, niezagospodarowanych terenów leśnych i w ich pobliżu – bezcennych przyrodniczo, a mianowicie: echo ● eksterminacja drzew w lasach i z alei przydrożnych; ● nadmierne osuszanie terenów podmokłych; ● nadmierna zabudowa na terenach i w strefach szczególnie cennych przyrodniczo, szczególnie w pobliżu lasów. Uważam, że ochrona resztek naszych lasów przed tego rodzaju inwestycjami jest naszym obowiązkiem. Leży to w naszym wspólnym interesie i w interesie następnych pokoleń. Jak wiadomo, las to bardzo złożony ekosystem powiązany nicią bardzo delikatnych powiązań pomiędzy poszczególnymi gatunkami zwierząt i roślin. Dlatego tak bardzo ważnym jest zachowanie kruchej równowagi pomiędzy wszystkimi gatunkami, jakie wchodzą w skład tego ekosystemu, jak też zachowanie warunków naturalnych środowiska, w którym bytują te gatunki. Zniszczenie jednego elementu powoduje zniknięcie całego łańcucha istot z nim powiązanego. Większość zwierząt i roślin znajduje się dzisiaj pod ochroną, ale mimo tego wciąż Jordanowa wisi nad nimi widmo zagłady – pomimo ochrony prawnej. Oczywiście winą za to należy obarczyć tych, którzy niszczą ich środowisko naturalne. Nie wystarczy sama ustawa – potrzebna jest jej egzekucja, a zatem należy: ● zaprzestać wypalania traw!!! (ten paranoiczny proceder stał się przedmiotem krytyki naszego kraju ze strony Unii Europejskiej. Polska jest jedynym krajem UE, w którym uprawia się ten chory i zbrodniczy proceder, więc nie ma się co dziwić, kiedy w UE patrzy się na nas jak na pomyleńców! – przyp. red.) ● zaprzestać osuszania terenów podmokłych! ● pozostawić w każdym lesie, bez względu na to, czy jest on prywatny czy państwowy, niezagospodarowany zakątek, otoczony ochroną jako ostoja dla dzikiej zwierzyny, otoczmy ją ochrona przed wycinką. (Pomysł może i dobry, ale całkowicie niewykonalny ze względu na ludzką mentalność i pazerność. Czy prędzej czy później zawsze znajdzie się ktoś, kto bezkarnie wytnie te drzewa i zniszczy ostoję. A znając mikre możliwości Policji i Straży Leśnej możemy być pewni, że sprawcy nie zostaną wykryci i aresztowani, a jeżeli nawet, to zostaną szybko zwolnieni ze względu na „małą szkodliwość społeczną czynu” – przyp. red.) ● otoczyć szczególną ich siedliska, w których żyją i w których ich młode przychodzą na świat, zabronić wycinki drzew na terenach przez nich zamieszkałych – przecież one muszą gdzieś mieszkać i wychowywać swe potomstwo; ● powyższe nie dotyczy tylko drzew w lasach, ale także drzew przydrożnych (przy arteriach komunikacyjnych i polnych drogach wiejskich), drzew rosnących na polach oraz krzewów; (dawnym zwyczaje było oddzielanie od siebie poszczególnych łąk i pól uprawnych, cmentarzy, posesji, itd. krzewami, które z wiekiem tworzyły żywopłoty – niestety, zwyczaj ten został zapomniany, a żywopłoty są wycinane, jak np. na jordanowskim cmentarzu, co jest niepowetowana strata dla wielu ptaków, które się tam gnieździły – dop. red.) Największe skupiska roślin chronionych znajdują się właśnie na obszarach dzikich łąk i terenów podmokłych, które należałoby otoczyć ochroną przed dewastacją. To właśnie tam i w krzewach je porastających znajdują się siedliska ptaków i małych zwierząt, w tym owadów, które są sprzymierzeńcami człowieka w walce ze szkodnikami pól i lasów. Zaznaczam przy tym, ze owady szkodliwe tez są częścią biocenozy i walczyć z nimi można tylko przy pomocy metod naturalnych. (Przypomina się tutaj sprawa nadużywania tak gwałtownie i szkodliwie działających środków chemicznych, jak m.in. DDT, HCH czy DNOOC w latach 1940-70., które dopiero teraz dają swe fatalne skutki: wzrost zapadalności na nowotwory, leukemię, alergie i in. schorzenia pochodne u ludzi i zwierząt – przyp. red.) Dlatego też nie 24 echo używajmy w lesie i w jego pobliżu silnie działających insektycydów i pestycydów oraz herbicydów. Na terenach podmokłych zamieszkują także płazy i gady, które są chronione. Poza tym występują także źródła wody, które dostarczają wody pitnej także do naszych domów. A przecież z roku na rok mamy coraz poważniejsze problemy z woda pitną! SA w naszej gminie obszary, na których brakuje wody już nie tylko w czasie suszy, ale nawet w czasie normalnego lata, gdy poziom opadów jest najniższy. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak bardzo obniżył się poziom wód gruntowych w naszym kraju, a szczególnie w górach. Są już u nas takie miejsca, gdzie deficyt wody występuje przez cały rok! Tak zatem należy szczególną ochroną otoczyć miejsca bagniste i podmokłe, szczególnie przed niepotrzebną melioracją i zabudową. Miejsca takie po osuszeniu już nie nadają się do zamieszkania czy rekultywacji (jak dowiodło tego osuszenie bagien Kuwasów – przyp. red.), a to ze względu na to, ze pod nimi znaj- dują się żyły wodne wywierający negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne ludzi i zwierząt. Dotyczy to szczególnie młodych osobników! Zdarzały się też przypadki, że w czasie osuszania terenów podmokłych i intensywnej wycinki drzew likwidowano żyły wodne, co powodowało wystąpienie całkowitego zaniku wody w źródłach i ujęciach wody pitnej dla miast. Odwrotny problem mamy w miastach, gdzie nadmierna zabudowa może doprowadzić do nieprawdopodobnych komplikacji w czasie nawet zwykłej, burzowej ulewy. Przykładem tutaj jest to, co wydarzyło się w Makowie Podhalańskim parę lat temu, kiedy to cztery strumienie wystąpiły z brzegów, a fala powodziowa miała wysokość ponad metr. O jej furii może świadczyć fakt, że topiły się w niej nawet szczury kanałowe! Dlatego też we własnym interesie i dla naszego dobra powinniśmy zostawić te obszary takimi, jakie są. Jordanowa Pamiętajmy zatem, że mieszkając w górach takich jak Beskidy podlegamy nieco odmiennym prawom, niż inne regiony Polski. Ma to dla nas jednak wielkie korzyści, tak przyrodnicze jak i krajobrazowe. Coraz więcej turystów przyjeżdża tutaj właśnie do takich zakątków kraju, które nie są skażone przez cywilizację. Turyści nade wszystko pragną podziwiać piękno i spokojny majestat gór. Chcę wypoczywać z daleka od dróg szybkiego ruchu, hałasu, asfaltu i betonu. Jordanów jest właśnie takim miejscem. Jeszcze jest, bo wkrótce nie będzie… Dlatego zachowajmy nasze zielone zakątki i oazy spokoju takimi, jakie one są. Chrońmy je przed dewastacją – dla naszego wspólnego dobra, bowiem w przeciwnym przypadku następne pokolenia zapłacą za to najwyższą cenę i przeklną nas, którzy do tego stanu dopuściliśmy. Katarzyna Kukla Jordanów, dn. 18.04.2008 r. ZO L Z I D E N T Y F I KOWA N Y O B I E K T L ATA JĄC Y Wyszła prawie parafraza NOL-a, cóż to oznacza? Chyba tłumaczyć nie warto. Jednak dzisiaj wyjątkowo porozmawiajmy o czymś namacalnym, identyfikowalnym, ba przyziemnym – choć niezwykłym, tylko dla kogo? Od kilku lat ze zgrozą odnotowuję wzrost wypadków dotyczących zalegających w ziemi niewypałów. Niezwykłe zainteresowanie „zardzewiała śmierć” budzi wśród ludzi zajmujących się zbieraniem złomu. Dla kawałka metalu bez wahania ryzykuje się życie! Ktoś powie, z czegoś trzeba żyć! Jednak nie zapominajmy o tym, że życie ma się zwykle jedno, podobnie jak szansę w konfrontacji z zardzewiałym granatem, pociskiem moździerzowym lub bombą lotniczą. Szczytem głupoty wydaje się dokonywanie prób rozbrajania takich znalezisk gdzieś w czeluściach szop, piwnic lub nawet mieszkań! Często do rozbiórki używane są dość drastyczne narzędzia w postaci szlifierki kątowej lub młotka i przecinaka. Zaiste pomysłowość Polaków bywa zadziwiająca, podobnie jak głupota i niefrasobliwość o swoich bliskich i sąsiadów. Czy takie postępowanie to jakiś znak naszych czasów? Może to skutek oglądania 25 echo w śmietnikach! idiotycznych filmów, gdzie główny bohater jest supermanem i zawsze wychodzi cało z każdej opresji? Zapewniam, że to nie jest gra video, a kolosalne zagrożenie. Kilka godzin temu doszło do spektakularnego zdarzenia. W miejscowości Głęboczek (mała wieś na skraju poligonu wojskowego w Drawsku Pomorskim) zabudowania znajdujące się w pobliżu kłopotliwego sąsiada – wojska obsypane zostały i to dosłownie odłamkami zdetonowanego ładunku. Skąd pochodził, czym był sprawa wydaje się wyjątkowo tajemnicza, zwłaszcza, że wojsko ustami swojego rzecznika prasowego wypiera się wszystkiego w żywe oczy. Mieszkańcy Głęboczka wielokrotnie monitowali pismami władze jednostki wojskowej w ges i której leży bezpieczeństwo na poligonie i terenach przyległych, jednak okazuje się, że do jednostki dotarło zaledwie jedno pismo i to w roku 2003 ! Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w owym piśmie mieszkańcy rzekomo proszą li tylko o zmianę procedur detonacji w taki sposób aby było odrobinę ciszej. Ręce opadają, zwłaszcza, że z wypowiedzi rzecznika dowiadujemy się, że pogłębiono jedynie lej w którym „utylizuje się” np. niewybuchy. Zapraszam panów wojskowych do odwiedzin, mieszkańcy wsi pokażą zapewne ślady szrapneli na dachach swoich domostw, płotów, okien(!), pojazdów lub zalegające niezidentyfikowane szczątki czegoś, czego rzekomo tam nie ma. Czasy przemian politycznych i gospodarczych w Polsce spowodowały to, że ludzie szukają jakiejś niszy, która przyniesie im godziwy lub jakikolwiek zarobek. Niezwykłą popularnością cieszą się zbiory runa leśnego, któż z nas nie widział licznych grzybiarzy, zbieraczy jagód koczujących na swoich klientów w pobliżu arterii drogowych? Pomijam zagrożenie, które stanowią zarówno dla kierowców jak i dla sie- Jordanowa Niezwykle niebezpiecznym rejonem Polski jest kompleks leśny pod nazwą Bory Tucholskie, a choćby z tej racji, że na tym terenie odbywały się ciężkie walki nie tylko z okupantem niemieckim ale również między „oswobodzicielami”, często w efekcie pomyłek. Po tych bataliach ziemia kryje naprawdę niezwykłe, śmiercionośne przedmioty. Ot kilka miesięcy temu odkryto gigantyczną bombę lotniczą – niewybuch, który bez trudu byłby w stanie unicestwić sporą wieś. bie ze strony tych ostatnich, jednak jest tzw. druga strona tej profesji i to jeszcze bardziej niebezpieczna. W ubiegłym roku zarówno prasa jak i telewizja donosiła o wielkim prawdopodobieństwie istnienia tajnych poligonów wojskowych pochodzących z czasów II WŚ w różnych zakątkach Polski. Jeden z takich poligonów odkryłem. I tak właściwie nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie „drobny” fakt, każde z takich miejsc było ciasno zabezpieczone w taki sposób aby wyeliminować wroga – najlepszą metodą są miny. Niestety nie wszystkie zostały usunięte, sporo pozostało i niestety najczęściej odnajdują je grzybiarze. Stosunkowo niedawno Sowieci zwrócili nam miasto, którego daremnie było szukać na mapie Polski – Borne Sulinowo, swego czasu sporo o tym miejscu pisałem. Jednak odkrycia, których dokonywali mieszkańcy zarówno w mieście jak i w okolicach napawało i napawa zgrozą. Ładunki wybuchowe pod różną postacią odnajdywano praktycznie wszędzie. To nawet nie jest kwes a jakichś niedostępnych miejsc w lasach (a motywacja była silna rosły tam prawdziwki o średnicy kapelusza powyżej nawet 30 cm średnicy! Któż by się oparł, prawda?), odnajdywano je nawet 26 Zdarzeń przybywa, ofiar również, tym bardziej warto wiedzieć jak zachować się wobec „zardzewiałej śmierci”. Pod żadnym pozorem nie wolno znaleziska dotykać, nawet zbliżać się do niego. Miejsce oznaczyć w dowolny widoczny sposób i natychmiast powiadomić patrol saperski lub najbliższą jednostkę policji lub straży. W takich sytuacjach zawsze warto posługiwać się telefonicznymi numerami alarmowymi. I coś na zakończenie z własnego doświadczenia. Wielokrotnie odnajdując ukryte miejsca położone gdzieś w odległych miejscach kompleksów leśnych, posługując się sprzętem elektronicznym odnajdywałem ślady przedmiotów ukrytych tuż pod powierzchnią ściółki leśnej. Co kryła? Łatwo można się zorientować, pomimo doświadczenia w posługiwaniu się różnym sprzętem nawet przez myśl mi nie przeszło dociekać z czym tak naprawdę mam do czynienia. TOBIE TEŻ NIE RADZĘ! ZAPAMIĘTAJ! Lasy nie tylko dają odpoczynek, niezwykły mikroklimat, potrafią także zabijać! Mariusz R. Fryckowski echo Jordanowa S P R AW O Z D A N I E Z D Z I A Ł A L N O Ś C I S P O R T O W E J Z A R O K 2007 UCZNIOWSKIEGO LUDOWEGO KLUBU SPORTOWEGO „ S P R I N T VA LV E X ” J O R D A N Ó W W minionym sezonie 32 zawodników naszego klubu wystartowało w 28 zawodach w kolarstwie przełajowym, górskim - MTB i szosowym zdobywając: 26 Pucharów, 67 Medali i ok.130 Dyplomów. Zaliczyliśmy wszystkie zaplanowane zawody z Kalendarza MZK-ol, natomiast nie zaliczyliśmy wszystkich planowanych startów z Kalendarza PZK-ol (centralnego) z powodu braku funduszy. Między innymi z cyklu: Skoda Auto Grand Prix MTB 2007 - Cz. Langa zaliczanych do Puchar Nadziei Olimpijskich dla Młodzików i Olimpiada Młodzieży dla Juniorów Młodszych i Juniorów, rozgrywanych poza woj. małopolskim tak na szosie, jak i w MTB. To m.in. spowodowało spadek drużyny w Challange`u wojewódzkim w kat. Młodzik z 1 na 2m., JuniorKobiety na 3 m. a w „generalce” (suma wszystkich kategorii wiekowych) z 3 na 6 m. Podopieczni naszego klubu pod kierunkiem trenera St. Morawy wywalczyli indywidualnie: 2 tytuły Wicemistrzowskie w Kolarstwie Szosowym – Jazda Indywidualna na Czas, Wicemistrzostwo w Kol. Górskim MTB, Wicemistrzostwo Makroregionu (zawody międzywojewódzkie) Młodzików, Mistrzostwo Małopolski MTB-LZS w kat. Junior - Kobiety. Wymienione tytuły wyjeździli: Juniorka - Paula Gorycka, która została sklasyfikowana w Challange`u Wojewódzkim o Puchar Redakcji Sportowej TVP Kraków, który jest prowadzony przez Małopolski Związek Kolarski, a jako 4-ta zawodniczka w kraju i Młodzik-Arkadiusz Ponicki 3-ci w Małopolsce. W minionym sezonie 2007 na podium wychodzili również najmłodsi nasi podopieczni we wszystkich kat. Dziecięcych, m.in.: Maksymilian Teper, Kamil Smętek, rodzeństwo Ponickich, Daniel Ryan, Dawid Brutanek, Marek Paśko, Sabina Sewioło i Kacper Rolski. Działalność naszego klubu to nie tylko treningi i zawody kolarskie. Swoje założenia i cele Statutowe realizowaliśmy poprzez: organizowanie pozalekcyjnych zajęć sportowo-rekreacyjnych. Organizowaliśmy rowerowe wycieczki turystyczno - krajoznawcze, zwiedzając jordanowszczyznę i okolice, a zimową porą i w deszczową pogodę, prowadziliśmy zajęcia w Hali Sportowej przy Zespole Szkół im. H. Kołłątaja w Jordanowie, dla dzieci i młodzieży nawet niezrzeszonych w naszym klubie oraz wyjazdy na krytą pływalnię w Suchej Beskidzkiej. Młodzież rekrutuje się ze szkół podstawowych, gimnazjów i nie tylko. Najmłodszy nasz podopieczny ma 6 lat, a najstarszy 21. Za nasze osiągnięcia Polski Związek Kolarski (na wniosek Prezesa klubu) uhonorował nasz klub przydzielając 2 rowery szosowe i dwa górskie, najwięcej ze wszystkich 34 klubów w Małopolsce. O naszych osiągnięciach i sukcesach pisano w prasie m.in. w „Gazecie Krakowskiej”, „Dzienniku Polskim”, „Kronice Beskidzkiej”, mówiono w radio i pokazywano w telewizji. Nasze Młodziki, co roku, w okresie ferii zimowych i wakacji, powoływani są na zgrupowanie Kadry Małopolskiej. Należy zaznaczyć, iż podopieczni nasi z powodu niskich funduszy klubowych, sami pokrywają sobie koszty Licencji Kolarskich, opłaty startowe, wyżywienie podczas zawodów, akcesoriów i części rowerowych. Trener pracuje z dziećmi 27 i młodzieżą społecznie (bez wynagrodzenia), już 7-ty rok na rzecz Miasta Jordanowa (promocja i reklama), powiatu suskiego, jak i województwa małopolskiego. W pierwszych miesiącach bieżącego roku nasi podopieczni startowali w następujących zimowych kolarskich przełajach: • Złoty Potok – 6 stycznia 2008 roku – 71 Mistrzostwa Polski. Młodzicy zajęli 8,19,20 miejsca – zdobywając punkty do ogólnej klasyfikacji. • Kęty - 23 lutego 2008 roku – juniorka – 1 miejsce a młodzicyi – 2, 15, 19 miejsca. • Stronie k/ Kalwarii Zebrzydowskiej – 01 stycznia 2008 roku – Mistrzostwa Małopolski w Kolarstwie Przełajowym, Zawody o Puchar Wójta Gminy Stryszów. Podopieczni zdobyli 2 tytuły mistrzowskie – juniorka Paula Goryczka i młodzik Arkadiusz Ponicki. Pozostali młodzicy: Kamil Cieżak 7 miejsce, Bartek Sewioło 13 miejsce. Wszyscy zdobyli punkty do Challange’u Województwa. Tym samym plan trenera Morawy został wykonany w 100 %. Opracował Prezes Klubu Stanisław Morawa echo Jordanowa T O WA R Z Y S T W O M I Ł O Ś N I KÓ W Z I E M I J O R D A N O W S K I E J U H O N O R O WA N E N A G R O D Ą S TA R O S T Y S U S K I E G O Z satysfakcja spieszę donieść czytelnikom, że podczas sesji w dniu 27 kwietnia 2008 roku, podczas sesji Rady Powiatu nasze Towarzystwo zostało wyróżnione nagrodą Starosty Suskiego za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania kultury i ochrony dziedzictwa kulturowego. Oprócz pięknego dyplomu otrzymaliśmy nagrodę pieniężną w wysokości 1000 zł. Jest to cenne, gdyż w związku z nagromadzeniem uroczystości w tym roku pieniądze są nam bardzo potrzebne. Cieszy nas, że nasza działalność na niwie upowszechniania kultury i historii została dostrzeżona i odpowiednio doceniona. Nagrodę wręczył Przewodniczący Rady Powiatu Suskiego Tadeusz Gancarz i Starosta Suski Andrzej Pająk. Z kolei Naczelnik Wydziału Kultury Janusz Kociołek przedstawił zebranym historię Towarzystwa i jego osiągnięcia. Stanisław Bednarz Ś LU B C Z YSTO Ś C I W AG E N C J I TOWA R Z YS K I E J Od wielu lat w prasie, radiu i telewizji dużo miejsca poświęca się aferom seksualnym. Czytamy o gwałtach, molestowaniach, zniewalaniui wykorzystywaniu pracownic przez ich chlebodawców lub szefów, o bulwersujących opinię publiczną czynach pedofilów. Niecne czyny nadpobudliwych osobników płci męskiej zasługują na potępienie, podlegają również karze, toteż wiele przestępstw, o których mowa, znajduje swój epilog w salach sądowych. Przestępstw dopuszczają się zwykli zjadacze chleba i osoby postawione na świeczniku. Winnych ukarać trzeba – i dobrze, że się u nas ze zjawiskami patologicznymi walczy w imię moralności i w trosce o zdrowie moralne narodu. Kierowcę jadącego po wariacku przez środek miasta trzeba ukarać mandatem takim, żeby mu się odechciało brawurować, złodziejowi dać cenę, a mordercy - najwyższy wymiar kary. O procesach sądowych u nas się pisze, ale złodziejom i mordercom twarze się zasłania, zamiast nazwisk i imion podaję się tylko jedną literę, np.: ukradł K, zabójstwo popełnił W. Przestępstwa seksualne opisuje się natomiast drobiazgowo, ich sprawców pokazuje się na pierwszych stronach gazet, twarzy się nie zasłania. Warto by ujednolicić traktowanie i prezentowanie ludzi, którzy taki, czy w inny sposób wykroczyli przeciw prawu. Zawarty w tytule niniejszej rozprawki paradoks ma na celu wskazanie rażącej niekonsekwencji utrzymującej się od lat w poglądach, ocenach i postawach społeczeństwa naszego wobec problemów seksualnych. Wykroczenia się karze, ich sprawców stawia się pod pręgierz publiczny. I dobrze, i słusznie. Trzeba walczyć o czystość obyczajów, a dobre wychowanie młodzieży i należyte przygotowanie jej do dorosłego 28 życia, które powinni sobie mądrze zorganizować. Tego pragną rodzice, nad tym pracuje szkoła, nad tym czuwa Kościół. Jest rzeczą zrozumiałą, że uwagę młodego człowieka trzeba zwracać w kierunku wyższych wartości i określonych ideałów, a nie zezwalać na pełny luz, który prowadzi do dewiacji, nie zdrowych obsesji i nihilizmu. Dobre wychowanie młodego pokolenia leży na sercu każdemu poważnie myślącemu Polakowi. I byłoby dobrze, gdyby nie pewne „ale”. Otóż właśnie! Od kilkudziesięciu już lat rozpanoszona u innych pornografia wtargnęła do Kraju nad Wisłą. Najpierw trafiła do kin, później w nocnych lokalach programy kabaretowe nasycone wybujałym seksualizmem, pojawiły się sklepy z rozmaitym towarem, gdzie wstęp był od lat 18. Na osobną uwagę echo zasługuje bajecznie kolorowa prasa prezentująca różne sceny z życia intymnego ludzi dorosłych. O podobnej tematyce płyty są także do nabycia w odpowiednich placówkach sprzedaży. Wszystkie te rzeczy będące w zasięgu ręki przeznaczone dla dorosłych, trafiają też do rąk młodzieży, a nawet dzieci. W telewizyjnych programach też bywają niekiedy migawki o frywolnej treści. Czy nikogo nie zastanawia fakt, że te wszystkie czynniki stanowią machinę stymulującą do niepożądanych zachowań młodzieży? Owoce swobody i prezentacji rzeczy, na które młodzież ma jeszcze czas, już są. Doczekaliśmy się skandali w szkołach. Zdarzają się akty będące wyrazem zepsucia, cynizmu, brutalności i chamstwa. Znamy fakt skandalicznej zabawy uczniów w jednej ze szkół. Ofiarą stała się dziewczyna, która popełniła samobójstwo. Ktoś może powiedzieć, że swoboda i tolerancja służy uświadomieniu. To nie prawda, one służą rozbudzeniu. Cóż z tego, że chłopak, czy dziewczyna skończy 18 lat i może wejść tam, gdzie młodszym nie wolno. Osiemnastolatek jest najbardziej wrażliwy i narażony na różne niebezpieczeństwa i pułapki dorosłego życia. Młodym trzeba pokazać wrzody będące skutkiem chorób wenerycznych, trzeba pokazać dramat dziewczyny porzuconej przez tego, którego kochała, który stał się sprawcą jej ciąży i przegranego życia. Jordanowa Ktoś powie, że te rzeczy były dawniej, że są stare jak świat. Zgoda, były kiedyś, ale sporadycznie, a w jakiej skali są dziś! Zofia Nałkowska w powieści „Granica” wypowiada pogląd na sprawę popędu naturalnego, twierdząc, że jest on siłą, której można nazwać różne nazwy i kwalifikacje, można go przywalić kodeksem obyczajów, a on będzie pulsował tętnem złej rewolty, huczał gotowością wybuchu. Trudno stwierdzeniu pisarki zaprzeczyć. Ta siła na pewno nie potrzebuje podniet, po co więc dolewać oliwy do ognia. Jerzy Semsch I N T E R ES UJĄC A W I Z Y TA JA N A T YS S O N A W N U K A Z N A M I E N I T E G O A R C H I T E K TA J A N A S A S Z U B R Z YC K I E G O . W dniu 26 kwietnia mieliśmy zaszczyt gościć Jana Tyssona wnuka znamienitego architekta Jana Sas – Zubrzyckiego - projektanta jordanowskiego kościoła i ratusza. Jan Tysson urodzony w 1932 we Lwowie jest wnukiem po „kądzieli” Jana Sas - Zubrzyckiego mieszkańcem Lwowa wybitnym działaczem Polonii we Lwowie. Gościa witali przedstawiciele Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej Stanisław Bednarz i Robert Leśniakiewicz oraz dyrygent chóru „Bellcanto” pani Ksenia Miśkiewicz oraz Marcin Sutor nauczyciel historii jordanowskiego liceum. Gościowi towarzyszyli historycy sztuki z Krakowa. Po krótkim poczęstunku w siedzibie liceum, podczas którego Jan Tysson opowiadał o swoich przeżyciach w związku z faktem, że ich rodzina pozostała we Lwowie pomimo zajęcia Lwowa przez ZSRR. Dzięki opatrzności Bożej uniknęli wywózki na Syberie. Gość z duma stwierdził, że ukończył Politechnikę 29 Lwowską na kierunku technologii obróbki drewna w trudnych realiach życia w ZSRR nie wstępując ani do Komsomołu, ani do żadnej innej organizacji komunistycznej. Dziś oprowadza polskie wycieczki po Lwowie stąd znajomość z panią Ksenią i panem Marcinem. Następnie goście udali się do ratusza jordanowskiego gdzie gość z zainteresowaniem podziwiał dzieło swego dziadka. Jan Sas- Zubrzycki specjalizował się w projektowaniu ratuszy. Jego dziełem są również ratusze w Niepołomicach i Myślenicach. Specjalnie prezentujemy na zdjęciu te ratusze, aby czytelnicy mogli porównać i odnaleźć pewne podobieństwa tych budowli wskazujące na rękę jednego architekta. Podczas zwiedzania okolicznościowej wystawy w sali obrad Jan Tysson zwrócił uwagę, że na zdjeciu, na którym opisujemy Jana Sas- Zubrzyckiego pokazany jest inny krakowski architekt Jan Stryjeński. Przekłamanie to bezzwłocznie sprostujemy. Po zwiedzeniu ratusza udaliśmy się do kościoła. Oprowadzającym był ks. echo kanonik Bolesław Wawak. Gość z zainteresowaniem wysłuchał historii kościoła, który akurat ma równo 100 lat. Ksiądz Proboszcz zwrócił uwagę na elementy zdobnicze, przedstawił historie ołtarzy, obrazów, zakres prac remontowych. Przedstawił sygnaturkę, którą odbudował według pierwotnych założeń Jana Sas- Zubrzyckiego. Oprowadził również gości po muzeum parafialnym. Gość z podziwem spoglądał na zadbany i stylowo odrestaurowany kościół. Historycy sztuki również z uznaniem wyrażali się o staranności w restauracji kościoła gdzie ksiądz proboszcz zadbał, aby nie utracić pierwotnych założeń architektonicznych i zdobniczych wynikających z pomysłów autorskich Jana Sas- Zubrzyckiego. Z żalem stwierdził, że kościoły katolickie na Ukrainie są nieraz w opłakanym stanie i chciałby doczekać czasów, aby wyglądały tak jak kościół jordanowski. Następnie gość wpisał się do księgi pamiątkowej parafii i obiecał, że gdy odnajdzie jakieś materiały lub korespondencje dotyczącą budowy kościoła w Jordanowie przekaże bezzwłocznie do parafii. Przywiózł również pewne pamiątki dotyczące Jordanowa m.in. oryginalny rysunek sygnaturki starego kościoła, który przekazaliśmy parafii oraz unikalne zdjęcie północno- zachodniej pierzei rynku, które to prezentujemy wraz z komentarzem na ostatniej stronie. Cieszymy się z tej wizyty i z nawiązanego kontaktu w stulecie istnienia kościoła koło historii zamknęło się i potomek architekta osobiście spoglądał na dzieło przodka. Jordanowa Wszystkie ratusze projektowane przez Jana Sas- Zubrzyckiego posiadają podobne założenia architektoniczne i zdobnicze Stanisław Bednarz Ratusz w Jordanowie Ratusz w Niepołomnicach Ratusz w Myślenicach U K A Z A Ł S I Ę KO L E J N Y TO M K RO N I K I M I A STA Kontynuując dzieło śp. Józefa Kołodzieja, kronikarza miasta, piszemy dalej kronikę miasta. Ukazał się właśnie gustownie oprawiony tom 27, obejmujący wydarzenia roku 2007. Znajdziemy tam informacje o wszystkich ważniejszych wydarzeniach tego roku. Wspomniano miedzy innymi o oddaniu sali gimnastycznej na Chrobaczem, o odznaczonych medalem „Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej”, zakończonym remoncie kościoła, odnowieniu starego obrazu w kościele, renowacji plant miejskich, wynikach wyborów do sejmu w Jordanowie. Nowością jest spis nadzwyczajnych wydarzeń (pożary, wypadki), w których uczestniczyła straż pożarna. Tradycyjnie, kronikę kończy omówienie zdarzeń meteorologicznych. Omawiany tom zredagował Stanisław Bednarz. 30 echo RO K 2008 Jordanowa RO K RO C Z N I C OW YC H W Y DA R Z E Ń Bieżący rok 2008 obfituje w rozmaite rocznice patriotyczne, historyczne i regionalne, obok których zarówno władze miasta, jak i nasze Towarzystwo Miłośników Ziemi Jordanowskiej nie zamierzają przejść obojętnie. Niewątpliwie najważniejszą historyczną rocznicą jaka będziemy obchodzić w tym roku jest 90. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Tak się szczęśliwie złożyło, że mieszkańcy Jordanowa również wzięli czynny udział w niepodległościowym zrywie. Gdy Józef Piłsudski zaczął w 1914 organizować Legiony Polskie, oparł się między innymi na członkach Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” – organizacji na wskroś patriotycznej. Wspomniane Towarzystwo działało również w Jordanowie . W tych burzliwych latach ich siedzibą był obecny budynek Banku Spółdzielczego, wówczas niższy o jedną kondygnacją. Spod tego budynku grupa członków Towarzystwa „Sokół” wyruszyła do legionów, by walczyć o nową Polskę. Dzięki dociekliwości znanego badacza jordanowskich dziejów, pana Pawła Matejki z Suchej Beskidzkiej, udało się ustalić nazwiska członków „Sokoła” – obywateli Jordanowa, którzy wówczas wyruszyli do niepodległościowego zrywu. Zamierzamy zatem przygotować i odsłonić tablicę upamiętniającą ten czyn. Odsłonięcie tablicy o wymiarach 60x40 cm planujemy na dzień 11 listopada. Na zamieszczonej poniżej ilustracji możecie Państwo zapoznać się z projektem tej tablicy. Posiadamy już zgodę Prezesa Banku na umieszczenie tablicy, jak i obietnicę Starostwa Powiatowego co do sfinansowania tego przedsięwzięcia. Wykonanie tablicy zostanie zlecone jordanowskiemu kamieniarzowi, panu Stanisławowi Teprowi. Czynimy starania, by wydarzeniu temu nadać rangę obchodów powiatowych Święta Niepodległości. Połączymy to z krótkim sympozjum o wydarzeniach tamtych lat, które odbędzie się w Sali obrad miejskiego ratusza. „Czołem Ojczyźnie - szponem wrogowi” W tym budynku miało swoją siedzibę jordanowskie gniazdo Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” założone w 1896 r. W dn. 25 sierpnia 1914 r. członkowie Polowej Drużyny Sokolej wyruszyli stąd do formujących się Legionów Polskich. Członkowie Polowej Drużyny Sokolej w Jordanowie: Stanisław Białoński Jan Bąk Jan Czajka Albin Dańkowski Stanisław Dańkowski Władysław Dańkowski Stefan Kalczyński Stanisław Kulka Eugeniusz Leśniak Stanisław Lacek Henryk Marchiński Jan Maciąga Kazimierz Marfiak Ferdynand Oleaczek Józef Oprzędek Ludwik Pietrzak Piotr Rompolt Franciszek Siepak Feliks Skwarek Mieczysław Totoś Józef Zdun Cześć ich pamięci! Społeczeństwo Jordanowa 11.11.2008 31 W tym roku przypada także okrągły jubileusz 45-lecia śmierci założyciela miasta – Wawrzyńca Spytka Jordana. Ważna to postać dla naszego kraju, a nader ważna dla naszej małej ojczyzny. W jordanowskim kościele, na jednym z obrazów wotywnych znajduje się wpleciony w inne postacie wizerunek naszego założyciela. Powiększyliśmy tę ujętą w renesansowej symbolice twarz, i na jej podstawie postanowiliśmy wykonać popiersie Wawrzyńca Spytka Jordana i umieścić na stylizowanym cokole na miejskich plantach pomiędzy fontanną i kioskiem totalizatora. Pomysł ten uzyskał akceptację i obietnice sfinansowania kamienia do rzeźby i echo prac rzeźbiarskich w łącznej kwocie 12 000 zł. Rzeźba będzie wykonana przez artystę absolwenta ASP pana Łukasz Trzcińskiego rodem z Osielca. Kamień nadający się do tego typu rzeźby wybraliśmy w kamieniołomie koło Bystrzycy Kłodzkiej. Jest to jasno kremowy piaskowiec wieku kredowego. Towarzystwo w ramach współfinansowania pokryje koszt przewozu kamienia. Zarówno utrzymany w renesansowej stylistyce kształt wizerunku, jak i miejsce lokalizacji, uzgodnił Konserwator Zabytków. Chwała Radzie Miasta za podjęcie tego tematu. Odsłonięcie planowane jest podczas obchodów Dni Jordanowa w sierpniu. Wreszcie ostatnia z rocznic – ta najbardziej regionalna. W bieżącym roku przypada 30 rocznica założenia Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej. To już, Drodzy Czytelnicy, dojrzały wiek naszej organizacji. Gdy nieodżałowany śp. Józef Kołodziej podejmował tę inicjatywę, takich towarzystw regionalnych w Polsce można było policzyć na palcach. Dzisiaj ruch ten jest bardzo popularny. Od początku naszej działalności Towarzystwo nadawało odznaczenia regionalne „Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej”. Od roku 1995 prowadzimy szczegółowy rejestr odznaczonych. Nie mamy dokładnych danych za Jordanowa lata 1978-1988, lecz staramy się braki te odtworzyć. W związku z okrągłym jubileuszem planujemy (z inicjatywy członka Zarządu towarzystwa, Władysława Łazarskiego) zaprosić wszystkich odznaczonych mieszkających w Jordanowie i rozproszonych po Polsce i świecie na okolicznościowe spotkanie. W Domu Strażaka, przy poczęstunku, powspominamy nasze dzieje. Spotkanie planujemy na 30 września. Tak więc bieżący rok będzie bogaty w wydarzenia kulturalno-historyczne. Stanisław Bednarz ORYGINALNY PROJEKT FONTANNY NA RYNKU Ostatnimi czasy podróżując po kraju zatrzymaliśmy się na popas w Oleśnie, mieście powiatowym na Opolszczyźnie. Delektując się lodami i innymi „przyjemnymi życia drobiazgami”, zobaczyliśmy oryginalną fontannę na jednym z tamtejszych placyków. jej ideę i detale konstrukcyjne. Uważam, że Jordanów mógłby sobie pozwolić na coś takiego. Wszak były czasy – we wczesnych latach 60. XX wieku – kiedy to po locie pierwszego człowieka w Kosmos na Plantach znajdowała się fontanna w kształcie rakiety kosmicznej, która wyrzucała ze swego wnętrza różnokolorowe piłeczki. Nie wiem, kto był autorem tego pomysłu, ale była to najbardziej oryginalna i genialna w swym pomyśle konstrukcja tego rodzaju województwie i chyba w całym kraju! Niestety – ostatni raz widziałem ją gdzieś na jakiejś składnicy złomu przy Strączu. A szkoda! To już nie wróci, ale można mieć coś równie ciekawego i oryginalnego w skali przynajmniej powiatu czy województwa. Można by pomyśleć nad tym w przyszłym roku i poza permanentnym brakiem pieniędzy nie widzę jakiejkolwiek przeszkody do zrealizowania tego pomysłu. Fontanna ta rozsyła wodę w kształt zbliżony do półkuli. W lecie jest to woda, w zimie zaś są to przeźroczyste sople z plastyku imitujące wodę. Całość wygląda niezmiernie oryginalnie, co widać na załączonych zdjęciach. Niestety nie są one najlepszej jakości, ale oddają znakomicie Robert K. Leśniakiewicz 32 echo Jordanowa SPOTKANIA AUTORSKIE W BIBLIOTECE MIEJSKIEJ W dniu 23 marca 2008 roku, w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jordanowie odbyło się inauguracyjne spotkanie autorskie pt. „UFO – Fakty, mity, legendy” z jordanowskim pisarzem i publicystą, Robertem Konstantym Leśniakiewiczem – który jest emerytowanym oficerem Wojsk Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej RP. sięcznikami „Nieznany Świat”, „Eko Świat” oraz regionalnym miesięcznikiem „Gra s” w Międzyzdrojach. Należał do ścisłej czołówki polskich ufologów. Aktualnie jest on publicystą „Echa Jordanowa” i autorem następujących prac wydanych drukiem: „UFO nad granicą” (Kraków, 2000), „WUNDERLAND: Pozaziemskie technologie w Trzeciej Rzeszy” (Ús nad Labem 1998, 2006 i Warszawa 2001) oraz „Tajemnica Księżycowej Jaskini” (Cackatoo 2006, Frydek Mistek 2008) – napisane do spółki z dr Milošem Jesenským, a także „Projekt Tatry” (Kraków 2002), „Powojenne losy niemieckiej Wunderwaffe” (Warszawa 2008), które to książki ukazały się także w krajach byłej Czechosłowacji, a ich fragmenty przetłumaczono i opublikowano na Węgrzech, w Zjednoczonym Królestwie, USA, Rosji i Australii. Poza tym jest on autorem i współautorem wielu artykułów opublikowanych na łamach wielu czasopism w Polsce i za granicą oraz w Internecie, przekładów z języka angielskiego, rosyjskiego, słowackiego, czeskiego i szwedzkiego, a także kilku innych dużych opracowań opublikowanych w „samizdatach” znajdujących się w naszej Bibliotece. Poza działalnością publicystyczną jest on także bezkompromisowym obrońcą ojczystej Przyrody. Od wielu lat współpracuje z wieloma czasopismami, a szczególnie z mie- No właśnie, należał – co z naciskiem kilkakrotnie powtórzył – bowiem po niemal dwudziestu pięciu latach zajmowania się problematyką UFO i innych zjawisk anomalnych doszedł do wniosku, że nie ma żadnych racjonalnych przesłanek do twierdzenia, iż UFO są statkami kosmicznymi należącymi do jakiejś mitycznej cywilizacji pozaziemskiej. Wykłada to dokładnie w swym referacie wygłoszonym na XII UFO Forum we Wrocławiu, w dniu 17 maja 2008 roku. W referacie tym, streszczonym w czasie spotkania autorskiego w Jordanowie – twierdzi on, że UFO i wszystkie towarzyszące im fenomeny znane pod ogólna nazwą ufozjawiska są czymś realnym, materialnym i namacalnym, ale błędnie interpretowanym przez niektórych badaczy i media. Te ostatnie są winne przede wszystkim powstaniu i propagacji wielu Legend ufologicznych, jak np. Legenda Eksperymentu Filadelfijskiego’43, Legenda o Skandynawskim Lecie Rakietowym’46, Legenda Roswell’47, Legenda Szpitzbergeńska’53, Legenda Gdynia’59 itd. itp., u których podstaw legły pewne autentyczne wydarzenia wykorzystane później przez media i służby specjalne zainteresowanych krajów – głównie USA do działań w dywersji psychologicznej prowadzonych 33 w czasach Zimnej Wojny – także przeciwko Polsce. Mało kto w Polsce wie, że ufologia na Zachodzie, to przede wszystkim biznes, i to wcale niemały! Dlatego też nikomu nie przychodzi do głowy prostować te wszystkie Legendy i – co tu ukrywać – zwyczajne wyssane z palca dziennikarzy bzdury, które przynoszą niezłą kasę. Jak obliczono – budżet miasta Roswell w Nowym Meksyku corocznie wzbogaca się o sumę 8-10 mln USD wpływów z „turystyki ufologicznej”. Jak widać, suma to nie do pogardzenia i chciałbym widzieć odważnego, który ogłosiłby, że Legenda ta jest tylko humbugiem – takiego głupiego nie było, nie ma i nie będzie! Spotkanie to upłynęło w bardzo ciekawej atmosferze, bo i jego tematyka była niezwykła. Miejska Biblioteka w Jordanowie zamierza kontynuować tego rodzaju spotkania z innymi autorami i twórcami kultury z terenów naszego Miasta i Gminy – a w przyszłości także spoza nich, o których będą informować afisze i na które zapraszamy mieszkańców naszego miasta – a w szczególności młodzież! (red.) echo Jordanowa X I I U F O F O R U M W E W RO C Ł AW I U W sobotę, 17 maja 2008 roku, w sali CK „Agora” we Wrocławiu odbyło się dwunaste z kolei i zarazem ostatnie UFO Forum. Impreza ta jak zwykle została zorganizowana przez Janusza Zagórskiego – jej animatora i człowieka, któremu polska ufologia zawdzięcza to, ze tworzył on klimat sprzyjający integracji polskiego fantomu ufologicznego, mimo i wbrew dzielącym go różnicom i niekiedy nawet głębokim podziałom w spojrzeniu na ufozjawisko i fenomeny mu towarzyszące. Współorganizatorami były Centrum Kultury „Agora” i Forum Nowej Cywilizacji. Patronat medialny nad imprezą miały miesięcznik „Czwarty Wymiar”, Radio Aplauz, TVK Wrocław i miesięcznik „Crystal”. wyjaśnieniem, że fenomen UFO pochodzi z Kosmosu i stoją za nim tylko i wyłącznie Kosmici. Uduchowienie ufozjawiska jest niczym innym, jak unikiem od prób racjonalnego wyjaśnienia tego fenomenu i znalezienia racjonalnego jądra/jąder w istniejących relacjach na temat Obserwacji Dalekich i Bliskich Spotkań z UFO, w tym także psi-CE czyli CE5. W programie Forum zawarła się tematyka o bardzo szerokim spektrum badań Nieznanego: od fotografii kirlianowskiej i fenomenów PSI do wspomnień na temat Bliskiego Spotkania Czwartego Rodzaju w Emilcinie, którego 30. rocznica minęła w ubiegłym tygodniu, aż do nowatorskich prób zdefiniowania ufozjawiska w innym kontekście, niż głosi to oficjalny paradygmat UFO = ETI, który został już sformowany w roku 1947. Zauważyłem, że szczególny nacisk jest kładziony na pierwiastek duchowy, ezoteryczny ufozjawiska i jego kosmiczne pochodzenie, co w generalnej linii jest zgodnym z przyjętym i uświęconym paradygmatem i jest zgodnym z teoriami głoszonymi przez różne ruchu spod znaku New Age, co niebezpiecznie kieruje ufologię w stronę jej ureligijnienia i tworzenie się religijnych ruchów ufologicznych – zresztą jest to zgodne ze światowymi trendami w tej dziedzinie. Przy okazji stwierdza się niemal zupełny brak jakiejkolwiek koncepcji, pomysłu na ufologię jako taką – i wciąż tkwimy w okresie opisowym fenomenu, a nie w postulowanym przez takie organizacje jak CBZA czy PGU okresie koncepcyjnym – polegającym na wyciąganiu konkretnych wniosków i stawianiu konkretnych propozycji badań i eksperymentów tego fenomenu. Dotychczasowa ufologia klasyczna cały czas obraca się w zaklętym kręgu opisywania poszczególnych fragmentów fenomenu Nieznanych Obiektów Latających zadawalając się scholastycznym 34 Interesującym jest fakt, że na tych spotkaniach pojawiało się wielu tzw. kontaktowców, którzy twierdzą, że są oni w telepatycznej, duchowej łączności z bytami, które są odpowiedzialne za ufozjawisko. Wielkim plusem tych UFO Forów było to, że ci ludzie mogli przedstawić swe widzenia i kontakty z Obcymi przed szeroką publicznością bez obawy, że zostaną oni wyśmiani i wyszydzeni przez bezmyślną gawiedź i wytknięci palcami przez przedstawicieli mediów, którzy nie dorośli do rangi i wagi problemów poruszanych w czasie tych zjazdów. Ich bezmyślność i skomercjalizowane, prymitywne, czasami aż żałośnie prymitywne widzenie tej problematyki przynosiło więcej szkód, niż pożytków płynących z takich spotkań. Już za to samo polski fandom ufologiczny winien jest Januszowi Zagórskiemu wielką wdzięczność. Ale to, że inicjatywa takich spotkań wyszła właśnie z Wrocławia, nie jest przypadkiem. Wrocław jest chyba najdynamiczniej europeizującym się miastem naszego kraju i ze wszech miar słusznym i echo logicznym było to, że takie Forum wymiany myśli powinno się ukazać i działać właśnie tam. Mam nadzieję, że Janusz Zagórski nie porzucił idei o dalszym integrowaniu ludzi myślących szerszymi kategoriami i o szerszych horyzontach myślowych? Jestem zdania, że należy mu się uznanie i wielkie podziękowania za to, co zrobił na polu ufologii i innych tzw. nauk z pogranicza. *** Imprezę tą zakończyła bardzo ciekawa dyskusja panelowa z udziałem Janusza Zagórskiego, Marcina Kaczmarka, Bolesława Kuli z FNC, Zygfryda Świerkowskiego z PGU, Rafała Nowickiego z FN i Roberta Leśniakiewicza z CBZA. W dyskusji tej, której lejtmotywem było pytanie: „Jak powinni zachować się ufolodzy, gdyby fenomen UFO został publicznie ujawniony?” odniesiono się bardzo sceptycznie do kolejnych rewelacji dotyczących otwarcia archiwów sił powietrznych, policji i innych służb Zjednoczonego Królestwa i ujawnienia znajdujących się w nich dokumentów na temat obserwacji i CE z UFO. Przypomniano, że podobne oświadczenia składały rządy Chile, Brazylii, Belgii, i kilku innych krajów, co zawsze kończyło się na niczym, ale za każdym razem w świat szedł sygnał o otwarciu się elit rządzących na problematykę UFO. I na tym się zawsze kończyło. Ufologom zawsze rzucano jakieś ochłapy, zaś szperka i miód nadal pozostawały w safesach ministerstw obrony i spraw wewnętrznych zainteresowanych krajów, bowiem nieodmiennie kończyło się stwierdzeniem odpowiednich VIP-ów, że UFO po prostu nie istnieje – wbrew bijącym w oczy faktom, relacjom, materialnym dowodom. Podobnie rzecz ma się z Watykanem i Kościołem katolickim, którego posunięcia na tym polu oceniono jako pozorne i kunktatorskie. znaczny – było to kolejne posunięcie klasy rządzącej zmierzające do zawłaszczenia prawdy o UFO i rozegrania tego tak zgodnie z regułą wiedza = władza, by obrócić to na swoją własną korzyść i zdyskredytować ruch ufologiczny, który jest w stanie przeniknąć ich knowania. Całość dyskusji wypadła w bardzo niepokojącym tonie. I uważam, że to były te najważniejsze słowa wypowiedziane w czasie trwania tego ostatniego UFO Forum. Podobnie jak w latach 80. ubiegłego wieku walczono w Polsce o prawdę historyczną i narodową tożsamość Polaków, tak teraz, w XXI wieku jeszcze raz przyjdzie nam stanąć do walki o prawdę o ufozjawisku, które już teraz jest zawłaszczane w celu przejęcia kontroli nad jednostką i całymi zbiorowościami przez grupy trzymające władzę w poszczególnych krajach i ponadnarodowych organizacjach gospodarczych, politycznych i religijnych – w imię zjednoczonego świata i innych szczytnych Wniosek końcowy był jedno- 35 Jordanowa celów. Przykład straszaka w postaci terrorystów arabskich stanowi tutaj doskonała ilustrację tego, do czego może dojść także w dziedzinie badań nad Nieznanym. I to było szczególnie groźne „memento”. Na ile jest ono aktualne – tego nie wiem, ale patrząc na wciąż globalizujący się świat uważam, że skrajną nieodpowiedzialnością i głupota byłoby lekceważenie napływających sygnałów o nastawieniu rządów do sprawy realności ufozjawiska. I dlatego uważam, że tylko edukacja i wymiana informacji jest w stanie zapobiec zrealizowaniu się tej orwellowskiej wizji świata ludzi zniewolonych i manipulowanych przez innych ludzi tylko po to, by utrzymać swą władzę nad nimi, gdyby okazało się, że Kontakt z Kosmitami jest czymś więcej, niż mrzonką i pobożnym życzeniem garstki ufologów. Robert K. Leśniakiewicz echo Jordanowa U F O A P R Z YS Z Ł E LO SY H O M O SA P I E N S F R A G M E N T Y L I C Z Ą C E G O 1 5 S T R O N R E F E R AT U W Y G Ł O S Z O N E G O N A X I I U F O F O R U M , W R O C Ł A W 17 M A J A 2008 R . Wstęp Ufologia od pewnego czasu – a dokładniej od drugiej połowy dekady lat 90. ubiegłego wieku przeżywa poważny kryzys w naszym kraju i za granicą. Kryzys ten jest spowodowany przede wszystkim brakiem nowych doniesień o spektakularnych wydarzeniach i incydentach ufologicznych na miarę Emilcina czy Goliny. Brakuje przede wszystkim nowych informacji na temat UFO i Ufonautów, które pchnęłyby ją do przodu. Istniejący kryzys spowodował, że na ufologicznej „giełdzie” informacyjnej pojawiają się coraz częściej ordynarne fałszywki, które są produkowane na zamówienie konkretnych „badaczy”, którzy postanowili pójść śladem swych amerykańskich kolegów i zarobić na ufologii pierwszy milion – oczywiście kosztem prawdy naukowej i rzetelności badawczej. Dotyczy to całego świata. Światowa ufologia podzieliła się na trzy nurty: 1. Nurt ufologii klasycznej, która bazuje na podstawowym paradygmacie ufologii głoszącym, że UFO = ETI, wszystkie UFO są pojazdami kosmicznymi pochodzącymi od Obcych Cywilizacji, a ich piloci i pasażerowie są ich przedstawicielami w Układzie Słonecznym, a szczególnie w układzie planety podwójnej Ziemia – Księżyc. Do tego nurtu zaliczani są także stronnicy teorii głoszonych przez Ericha von Dänikena, Zachari Sitchina i innych autorów, którzy dopatrują się śladów Kontaktu w ruinach poprzednich cywilizacji ziemskich – które powstały i istniały na naszej planecie: Atlantyda, Mu, Lanka, i in. 2. Nurt ufologii nieklasycznej, który wiąże UFO z fenomenami naturalnymi i działalnością człowieka z różnych wymiarów naszej Rzeczywistości. Ufologia nieklasyczna nie podziela poglądów ufologów klasycznych i dopatruje wyjaśnień ufozjawiska w ziemskich zjawiskach fizycznych oraz w działalności technicznej człowieka z Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości. Rozwinę ten punkt w dalszej części tego referatu. 3. I wreszcie nurt ufologii kreatywnej – która podobnie jak księgowość kreatywna jest prowadzona przez ludzi wyznających zasadę, że skoro nie ma faktów, to trzeba je po prostu sporządzić ku uciesze gawiedzi i poklaskowi bezmyślnej publiczności. Ufologia kreatywna jest mocno wspierana przez media – szczególnie przez kolorowe tabloidy i komercyjne stacje radiowe i TV. Najgorsze jest w tym to, że tworzone przez nie legendy mają bardzo długi żywot i są przekazywane bezkrytycznie z pokolenia na pokolenie. Niestety nie odpowiada ona na żadne pytanie związane z ufozjawiskiem, a jedynie epatuje czytelnika/widza/słuchacza sensacjami w rodzaju „zobaczył chłop UFO, przestraszył się – uciekł”. Aktualnie 85% krążących w ufologicznym świecie informacji ma tego rodzaju charakter, są one nie zweryfikowane, niedokładne, ale podane tak, że przeciętny i niedoinformowany czytelnik/słuchacz/widz bierze je za dobrą monetę. Niniejszy referat będzie próbą wyjaśnienia lwiej części fenomenów towarzyszących ufozjawisku i jego źródeł. Postaram się wyjaśnić, czym naprawdę mogą być UFO i Ufonauci, i o ile ufologia klasyczna i kreatywna zajmują się Teraźniejszością i Przeszłością, to ufologia nieklasyczna postara się zająć niektórymi aspektami Przyszłości naszego gatunku w kontekście nie- 36 których znanych nam faktów z Teraźniejszości i Przeszłości. Pozwolę sobie postawić główną tezę tego referatu, a mianowicie: Przyczyny istnienia ufozjawiska należy dopatrywać się nie w Teraźniejszości i Przeszłości, i nie w Kosmosie – jak sugeruje to ufologia klasyczna, ale w Przyszłości gatunku Homo sapiens sapiens na naszej planecie. W Przyszłości, w której ma miejsce próba ocalenia biosfery naszej planety i restytucji rasy ludzkiej. I to zamierzam udowodnić. 1. Działalność Ufitów na naszej planecie. Jak wiadomo z literatury ufologicznej, która zachowuje duży stopień wiarygodności, Nieznanym Obiektom Latającym często towarzyszą jakieś Istoty, które utożsamia się z Kosmitami czyli Przybyszami z Kosmosu, Ufitami. To należy do paradygmatu i jest poza jakąkolwiek dyskusją. Ich działalność na naszej planecie – w świetle relacji świadków – ma szeroki diapazon: od czynności przypominających czynności rutynowych badaczy znajdujących się na obcej planecie i w obcym dla Nich środowisku, aż po porwania ludzi, wykonywania na nich skomplikowanych zabiegów i operacji medycznych lub takowe przypominające. Najciekawszym w tym kontekście jest fakt porywania ludzi i dokonywania na nich różnorakich eksperymentów medycznych – od pobierania próbek tkanek z ich ciał aż do umieszczania w nich implantów (wszczepów). W wielu przypadkach echo są to badania związane przede wszystkim z rozrodem ludzi i innych zwierząt oraz roślin żyjących na Ziemi w latach 1947-1990. USA, ZSRR/Rosji, Zjednoczonego Królestwa, Francji, Chin, Izraela, Pakistanu, Indii oraz Brazylii – czyli krajów tzw. „klubu atomowego”. Porwania te charakteryzują się przede wszystkim tym, że człowiek jest traktowany przez Obcych nie jak istota rozumna, ale bardziej jak zwierzę, które poddaje się – wbrew jego woli – rozmaitym badaniom, eksperymentom czy nawet zapłodnieniu in vitro. To właśnie pozwoliło Bronisławowi Rzepeckiemu na sformułowanie jego słynnego ostrzeżenia: Obcy nie są wcale nam życzliwi, bo czy można nazwać życzliwością takie traktowanie? Ufologia zna takie przypadki. Typowym przypadkiem jest incydent z porwaniem Antonio Villas-Boasa (Brazylia) i przypadek porwania Eugene’a Browne’a (Irlandia). Obaj ci mężczyźni zostali porwani przez Obcych i po serii badań i zabiegów odbyli oni stosunki płciowe z kobietami, które różniły się nieco od „ziemskich” kobiet. Przyjmuje się, że Obcy interesują się ziemskimi instalacjami jądrowymi ze względu na własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo swej misji na Ziemi. Mało kto zwrócił uwagę na ekologiczny aspekt tych obserwacji, a mianowicie taki, że Obcy interesują się nade wszystko oddziaływaniem tychże instalacji na biosferę naszej planety. Chodzi o wpływ, jaki wywarły i wywierać będą na nią efekty różnorakich awarii i katastrof nuklearnych. Stąd właśnie Ich obecność w rejonie elektrowni jądrowych, zakładów rafinacji uranu i toru, przetwórni paliw jądrowych, itd. itp., ale nie tylko, bowiem pobierane przez Nich zwierzęta i rośliny są kaleczone w charakterystyczny sposób i pobierane są od nich narządy, które kumulują niektóre radionuklidy. Nieco innym przypadkiem stało się uprowadzenie na pokład UFO polskiego rolnika – Jana Wolskiego w dniu 10 maja 1979 roku, który jest – jak dotąd – najlepiej udokumentowanym przypadkiem typu CE-III-G/CE4. Analizując postępowanie Obcych można stwierdzić, że interesowali się Oni przede wszystkim stanem fizycznym jego ciała. We wszystkich tego rodzaju przypadkach automatycznie nasuwa się na usta pytanie: DLACZEGO? 2. Czarnobyl, Three Mile Island i Raport Duvalla Jak wiadomo, katastrofy jądrowe przyciągają uwagę UFO i sterujących nimi Ufitów. Tak było m.in. w kwietniu 1986 roku, kiedy doszło do słynnej katastrofy nuklearnej w Czarnobylu. UFO były obserwowane również w okolicach atomowych instalacji cywilnych i wojskowych w Dlaczego? Dlatego, że narządy te można badać i pobierać z nich komórki różnych tkanek, które następnie można badać ich rozwój i efekty działania promieniowania jonizującego. Dokładnie może chodzić o zmiany genetyczne, które mogą prowadzić do mutacji nowotworowych letalnych i nieletalnych, zwyrodnieniowych i innych, które zagrażają także przede wszystkim ludziom. Jest jeszcze jedna przesłanka, która mówi o zainteresowaniach Obcych tą dziedziną życia naszej cywilizacji. W wizjach i przekazach różnych kontaktowców mówi się o różnych aspektach, formach i przejawach życia na Ziemi i innych planetach, ale wspólnym mianownikiem jest OSTRZEŻENIE przez niekontrolowanym wyzwoleniem i użyciem energii jądrowej – co w przekładzie na zrozumiały język oznacza całkowitą rezygnację z posiadania i użycia nuklearnej, ter- 37 Jordanowa monuklearnej, neutronowej oraz dezintegracyjnej Broni Masowego Rażenia, które to użycie może być równoznaczne z końcem naszej cywilizacji i nawet życia na Ziemi! 3. GMO – kolejne zagrożenie GMO – to są Genetycznie Modyfikowane Organizmy. Produkty inżynierii genetycznej, produkty manipulacji genami. GMO, czyli organizmy zmodyfikowane genetycznie to rośliny, zwierzęta i drobnoustroje, których geny zostały celowo zmienione przez człowieka. Rekombinacja DNA i inne pokrewne techniki pozwalają tworzyć organizmy o odmiennych właściwościach niż macierzy gatunek. Pierwszy GMO został stworzony w 1973 przez Stanley Cohena i Herberta Boyer’a. Najczęściej modyfikowane rośliny: kukurydza, pomidory, soja, ziemniaki, bawełna, melony, tytoń. Wbrew bardzo popularnym opiniom, głównie działaczy na rzecz ochrony przyrody, żywność zmodyfikowana genetycznie nie jest bardziej niebezpieczna dla zdrowia niż niemodyfikowana. Jakie są więc zagrożenia? Stwierdzono, na przykład, iż dochodzi na dużą skalę do krzyżowania między roślinami GM a konwencjonalnymi. Pyłki roślin GM są przenoszone przez wiatr, owady i ludzi na sąsiednie uprawy i nie sposób temu zapobiec. Badania w Central Science Laboratory (Anglia) potwierdziły, że pyłki rzepaku mogą być roznoszone na odległość 26 km. Natomiast badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Reading (Anglia) wykazały, iż rzepak oleisty GM krzyżuje się w drodze zapylenia z dziko rosnącymi gatunkami kapustowatych (kalarepa, rzepa, buraki pastewne, rzodkiew), tworząc superchwasty – ale o tym naukowcy tworzący GMO już milczą. echo Współistnienie – sąsiedztwo – koegzystencja to tylko polityczne hasła, które mają być rozumiane jako możliwość prowadzenia upraw bez GMO obok upraw zmodyfikowanych genetycznie bez ryzyka zanieczyszczenia tych pierwszych. W praktyce współistnienie roślin genetycznie zmodyfikowanych z roślinami naturalnymi nie jest możliwe, tak jak nie jest możliwa jednoczesna cisza i hałas w tym samym pomieszczeniu. Ustawy i akty regulujące tzw. współistnienie roślin GM i roślin tradycyjnych, polegające np. na wprowadzaniu zapór zasiewowych i odległości między uprawami, nie sprawdzają się i nie gwarantują czystości ziarna. Na przykład w USA, po 10 latach stosowania roślin GM, zanieczyszczenie upraw tradycyjnych sięga 80% pomimo, że obiecywano rolnikom, że nie będzie większe niż 1%. GMO zamiast przyczyniać się do rozwiązania problemu głodu na świecie, dodatkowo powoduje jego pogłębienie. Wprowadzenie technologii GM zaburza równowagę przyrody w istniejących ekosystemach i w dalszej kolejności powoduje najgorsze skutki: wyjałowienia gleby, niskie plony, stałe zagrożenia chorobami. Genetycznie zmodyfikowane nasiona, rośliny i inne organizmy są patentowane, co zwiększa kontrolę ponadnarodowych korporacji nad rolnikami oraz nad produkcją i konsumpcją żywności. Rolnicy stosujący uprawy GM muszą płacić opłaty tan emowe oraz są pociągani do odpowiedzialności za problemy (np. za zanieczyszczanie upraw) związane z tymi uprawami. Wartość ich gruntów ornych spada ze względu na zanieczyszczenie przez GMO, które pozostaje w glebie kilkanaście lat. Rolnik z Dakoty (USA), Tom Wiley, mówi: „Rolnicy są oskarżani o użycie GMO, które znalazło się na ich polach w wyniku zapylenia. Rolnicy nie chcą tych nasion”. Ken Ralph z Tennessee spędził 4 miesiące w więzieniu i zapłacił 1,8 mln dolarów kary za ponowne użycie nasion soi-GM. Kolejny problem stanowią superchwasty. Odporny na herbicydy szczep przymiotna kanadyjskiego rozprzestrzenił się dotychczas w 10 stanach USA. Rolnicy nie mogą sobie z nim dać rady, nawet jeśli stosują trzykrotnie bardziej stężone dawki herbicydów w dwukrotnie większych dawkach niż zalecane. Superchwasty osiągają ponad 3 metry wysokości, rosną szybko, a jedna roślina wytwarza ponad 200 tysięcy wiatrosiewnych nasion. GMO raz wprowadzone do środowiska nie mogą być z niego usunięte i kontrolowane. Prof. Jan Narkiewicz-Jodko twierdzi, że „uwolnione do środowiska żywe organizmy transgeniczne (nasiona, sadzeniaki), ze względu na silne swe właściwości rozprzestrzeniania się, mogą zanieczyścić cały teren, a po dłuższym czasie wyprzeć uprawy ekologiczne, integrowane i konwencjonalne, prowadząc do nieprzewidywalnych i nieodwracalnych skutków. Ze względu na to, że pyłek z roślin transgenicznych utrzymuje się w powietrzu do kilku godzin, a przy odpowiedniej prędkości wiatru przenosi się na dziesiątki kilometrów, istnieje duże zagrożenie dla upraw ekologicznych, integrowanych i konwencjonalnych”. Karmienie szczurów kukurydzą zmodyfikowaną genetycznie wywołało dramatyczne efekty, m.in.: podwyższoną liczbę białych krwinek w przypadku samców, zmniejszoną liczbę nierozwiniętych czerwonych krwinek oraz znaczący wzrost poziomu cukru we krwi u samic, a tak- 38 Jordanowa że częstsze występowanie zaburzeń pracy nerek u samców (np. zapalenia). Wysoki poziom śmiertelności i zaburzenia wzrostu u szczurzego potomstwa to wynik karmienia ich matek genetycznie modyfikowaną soją. Z badanej próbki matek karmionych soją GM aż 55,6% szczurzego potomstwa zmarło w ciągu 3 tygodni. Dla porównania – tylko 9% takich szczurów umierało, gdy były karmione naturalną soją oraz 6,8% w przypadku, gdy matki w ogóle nie były karmione produktami zawierającymi soję. Według dr. Zbigniewa Hałata, GMO może być powodem wielu zagrożeń zdrowia i środowiska: ● nowe alergeny mogą pojawić się w żywności i pyłku, i w ten sposób uwolnić się do środowiska; ● nowe toksyny mogą pojawić się w żywności, co spowoduje, że zarówno organizmy agroekosystemu, jak i ludzie będą eksponowani na nowe toksyny, kiedy wejdą w kontakt z GMO lub zjedzą rośliny tak zmodyfikowane; ● toksyny występujące w środkach spożywczych mogą osiągać wyższe stężenia lub pojawiać się w częściach jadalnych roślin; ogólny wzrost stężenia substancji wytwarzanych przez roślinę może doprowadzić do pojawienia się ich toksycznych poziomów w częściach jadalnych; ● po wprowadzeniu do roślin nowych genów, zmodyfikowane organizmy mogą wytwarzać wcześniej nieznane kombinacje białek, wywołujące nieprzewidywalne efekty, a w efekcie mogą wystąpić straty wartości odżywczej roślin. Badania wykazały, że zarejestrowana w 1998 r. jako pasza dla zwierząt hodowlanych genetycznie zmodyfikowana kukurydza StarLink zanieczyściła 10% zbiorów amerykańskiej kukurydzy, a także znalazła zastosowanie w przetwórstwie spo- echo żywczym. W ciągu dwóch miesięcy po ujawnieniu afery amerykańskie zrzeszenia producentów żywności przetworzonej (Na onal Ford Processors Associa on i Grocery Manufacturers of America) zanotowały 90-krotny wzrost zgłoszeń reakcji alergicznych łączonych z żółtą kukurydzą. Jeden z raportów przekazanych do FDA dotyczył 210 konsumentów, u których po spożyciu produktów kukurydzianych rozwinęły się reakcje alergiczne, w 74 przypadkach wymagające interwencji lekarza, a w 20 – pomocy ratującej życie. (=> J. Łopata – „GMO – Zagrożenia ekologiczne, zdrowotne i ekonomiczne” w „Dzikie życie” nr 12-1/2007-2008) I to jest bardzo twardy fakt, co możemy zaobserwować na naszych zwierzętach domowych, które chorują znacznie częściej na choroby związane z alergiami, niż choćby 15-20 lat temu. Spostrzeżenie to potwierdzają lekarze weterynarii i hodowcy. Spowodowane są one przede wszystkim przez podawane im karmy zawierające GMO… Dotyczy to także ludzi, u których lawinowo wzrasta ilość zachorowań na choroby alergogenne. ny, suplementy i syntetyki zaczynają doprowadzać nas do zmiany naszych nawyków żywieniowych, zmian postawy i sylwetki, itd. itp. Tempo życia do chorób psychicznych. Wprawdzie zmiana sposobu leczenia, masowa higiena, lepsze odżywianie zmniejszyły letalność chorób „tradycyjnych” lub je wyeliminowały niemal całkowicie. Tym niemniej zmiany masowe użycie antybiotyków, klimatyczne i środowiskowe powodują powstanie coraz to nowych szczepów chorobotwórczych mikrobów, zaś produkowane przy użyciu GMO lekarstwa wcale nie są tak skuteczne, jak je opisują ich producenci. Choroby wymienione w pierwszym zdaniu tego akapitu są spowodowane głównie zmianą w sposobie życia i odżywiania się człowieka, a nade wszystko zmianami w środowisku naturalnym wywołanymi przez naszą bezrozumną, nastawioną tylko i wyłącznie na zysk działalność. Już w latach 50. i 60. przeprowadzono ekstrapolację zmian ewolucyjnych w obrębie naszego gatunku i doprowadziły nas one do zaskakującego wyniku – otóż jeżeli ewolucja H. sapiens będzie determinowana z jednej strony rozwojem 4. Nadchodzące zmiany Powróćmy do pytania o Obcych i Ich działalność na Ziemi. Jak widać z powyższego, życie na naszej planecie zagrożone jest wielorakimi czynnikami antropogennymi, które mogą spowodować, i już powodują to, że gatunek Homo sapiens sapiens zaczyna się coraz bardziej zmieniać. I nie tylko, bo rzecz dotyczy także gatunków udomowionych przez człowieka. Do czego te zmiany mogą doprowadzić? Jeżeli idzie o ludzi, to przede wszystkim obserwuje się epidemię otyłości, chorób serca, miażdżycy, chorób nerwowych i nowotworowych. Zawarte w żywności hormo- 39 Jordanowa techniki, a z drugiej strony coraz bardziej przetworzonymi produktami spożywczymi, którymi będziemy się żywić, to wygląd przyszłych pokoleń będzie coraz bardziej się różnił od naszego dzisiejszego wyglądu tak, jak człowiek współczesny różni się od Australopiteka czy Neandertalczyka, a będzie przypominał znanego nam z relacji ludzi, którzy przeżyli CE3 i CE4, Ufonautę – Szaraka! Wielka głowa (w stosunku do reszty mikrego ciałka) mały tułów, cienkie rączki i nóżki – jak Obcy z „Bliskich Spotkań Trzeciego Rodzaju” Spielberga. Taka jest nasza Przyszłość. Przyszłość istot ludzkich, które musiały się przystosować do warunków życia w zatrutym chemicznie, biologicznie i skażonym radioaktywnie środowisku. Kiedy to będzie? Nie wiem. Natomiast wiele wskazuje na to, że ci ludzie będą chcieli wprowadzić w życie plan odnowy biologicznej całej planety, i w tym celu, korzystając z techniki chronomocji będą zdobywać materiał genetyczny z odległej dla nich Przeszłości i naszej Teraźniejszości. Dlatego właśnie Ufiaści tak bardzo interesują się nami i naszym rozrodem. My, nasze zwierzęta i rośliny stanowimy dla nich na- echo turalny bank stosunkowo czystych, nieskażonych genów, które Oni mogą wykorzystać do przeprowadzenia operacji rekonstrukcji naszego gatunku. W wielu relacjach z CE3 i CE4 wspomina się często-gęsto o tym, że możliwości reprodukcyjne Szaraków się już skończyły, choć ludzie nadal mogą się rozmnażać, ale tylko i wyłącznie przy pomocy biotechnologii… Chronomocja i motywacja odrodzenia Ludzkości oraz przywrócenia pewnych wartości duchowych związanych z przeżywaniem piękna, miłości i uroków życia może pchnąć Szaraków do podjęcia trudu restytucji Ziemi do postaci takiej, jaką mamy teraz, a może nawet jeszcze wcześniejszej – sprzed Pierwszej Rewolucji Naukowo-Technicznej, kiedy środowisko było praktycznie nieskażone działalnością Ludzkości. 5. Czym zatem są UFO? Czy istnieją dowody na powyższe? Sądzę, że tak i są to dowody twarde. Opierając się na badaniach i dochodzeniach przeprowadzonych przez Bronisława Rzepeckiego, Krzysztofa Piechotę i swoje własne mogę powiedzieć, że UFO mają więcej wspólnego z czasem, niż z przestrzenią. Stawiam tezę, że UFO nie są pojazdami kosmicznymi, ale bardziej pojazdami poruszającymi się przede wszystkim w wymiarze Czasu. Wskazują na to przede wszystkim towarzyszące im fenomeny i anomalie czasowe: tzw. missing me czyli zagubiony czas relacjonowany przez wielu świadków i ofiar porwania na pokład UFO. Poza tym fenomeny opóźnienia lub przyśpieszenia wegetacji zaobserwowane po znanych lądowaniach. Wszystko to pozwala sądzić, że w tych i innych przypadkach mamy do czynienia z pojazdami poruszającymi się przede wszystkim w Czasie. To wyjaśnia dokład- nie wszystkie znane ufologom fenomeny, a także wszystkie dziwne ślady ludzkich stóp znalezione w różnych warstwach skalnych. Także pojawianie się i znikanie w różnych zakątkach Ziemi dziwnych i nieznanych nauce zwierząt w rodzaju Ye , potwora z Loch Ness i innych istot opisanych przez uczonych tego pokroju, jak dr Bernard Huevelmans można wytłumaczyć właśnie tym, że zostały one dostarczone do naszej Rzeczywistości przez Ufiastych, działających w ramach projektu Wielkiej Rekonstrukcji biosfery planety Ziemia. 6. Dowody i ostrzeżenia Dowodami innego rodzaju mogą być tzw. ufokatastrofy. Zasadniczo nie wierzę w to, że się one kiedykolwiek odbyły i mam na ten temat własne zdanie które kojarzy je z rzadkimi lub/i niecodziennymi wydarzeniami (np.: spadki meteoroidów i SSZ, awarie samolotów i UAV SP, eksperymentalnych rakiet i balonów, itd. itp.) którym media nadały sensacyjną oprawę, ale mimo tego zakładając, że miały one miejsce i relacje o nich są prawdziwe, to nasuwa się ciekawa myśl, która byłaby wyjaśnieniem tego problemu. Latające Talerze są mechanizmami o bardzo dużym stopniu niezawodności – muszą być takimi, bo w przeciwnym przypadku podróże nimi w czasie i przestrzeni tracą jakikolwiek sens, a ich piloci chyba nie są aż tak głupi, by udawać się w misje samobójcze – czyż nie? I naraz w przeciągu kilku lat na samym tylko terytorium USA rozbijają się ich 22 egzemplarze! (=> R. Pino – „Cadero sulla terra”, film TV, RAI Milano 1997) Co z tego może wynikać? Oczywiście mogą to być ufokatastrofy i co za tym idzie na polach w okolicach Roswell, Aztec, Laredo, w basenie nr IV w Gdyni, w okolicach Węgorzewa, na Spitzbergenie i innych miejscach na kuli ziemskiej doszło 40 Jordanowa do katastrof UFO. Jest jednak pewien wspólny mianownik tych wszystkich wydarzeń, a mianowicie taki, że we wszystkich tego rodzaju wypadkach znaleziono ledwie żywych lub już nieżywych Kosmitów, przy czym Ich opisy są zdumiewająco identyczne – są to wypisz-wymaluj Szaraki. Oczywiście to zrozumiałe, że to są Szaraki – wszak taki image Kosmitów sobie sami narzuciliśmy poprzez żądne sensacji media! A zatem zabici w katastrofie to Kosmici? Być może. Ale bardziej mnie przekonuje to, że mogły to być zwłoki Szaraków vel Ludzi z Przyszłości, które zostały tu pozostawione celowo i z premedytacją w niesprawnych statkach latających UFO. Po co i przez kogo? Przez samych naszych pra-pra-pra…wnuków. Po co? Po to, by pokazać nam, co nas czeka, jeżeli się nie opamiętamy. Po prostu było to BARDZO POWAŻNE OSTRZEŻENIE pod adresem Ludzkości. I tak należałoby na to patrzeć, pod warunkiem, że te wszystkie wydarzenia rzeczywiście miały miejsce – w co wątpię. Co możemy zrobić? – zakładając, że to jednak była prawda… Albo posłuchać ostrzeżeń od Nich i zrobić wszystko, co w naszej mocy, by nie dopuścić do takiego zdegenerowania rasy ludzkiej, albo iść dalej drogą dewastacji środowiska i degenerowania gatunku Homo sapiens. Jak na razie idziemy cały czas tą drugą drogą i nie widać nawet sygnałów zmian na lepsze, chociaż… Od mniej więcej połowy lat 90. XX wieku w Polsce i na świecie odnotowujemy coraz mniej zgłoszeń o obserwacjach UFO i CE wszystkich rodzajów. Oczywiście od czasu do czasu ma miejsce jakaś spektakularna manifestacja UFO, ale jest to wyjątek, a nie reguła, jak bywało to jeszcze w latach 80. Natomiast pojawiły się takie tajemnicze rzeczy jak agroznaki na polach i wszczepy w ciałach ludzi. Podejrzewam, że echo jest to jedynie operacja maskująca prawdziwe poczynania Ufiastych, której celu na razie nie znamy. Być może, a raczej na pewno Oni korzystają już z innego, znacznie bardziej pojemnego i dynamicznego źródła informacji o nas, naszym środowisku i w ogóle o naszej planecie – a jest nim Internet… Stąd zmieniła się taktyka Ich działania – i te wszystkie podchody, porwania i inne Ich gwałtowne działania stały się niepotrzebne, bo wszystkie potrzebne informacje Oni mają teraz podane na tacy. Dlatego właśnie Ich aktywność niemal zamarła po tym, jak w latach 90. w Polsce zaczął się burzliwy rozwój Sieci! Jednocześnie na przełomie lat 80./90. zaczął się kolejny proces walki z ogólnoświatowym efektem cieplarnianym, który na konferencji w Kioto w grudniu 1997 roku zakończył się przyjętym Protokołem z Kioto, który obliguje państwa do ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. To jest pewien krok w dobrym kierunku… z Przyszłości staną się anielskimi istotami, które teraz nazywamy Nordykami…? Możliwości jest wiele i w tej chwili każda możliwość wydaje się być równoprawna i jednakowo prawdopodobna. Jordanowa nie musi być prawdą, jednak uważam, że może jest ona bliższa prawdy, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje? Przyszłość pokaże i sądzę, że dowiemy się wkrótce czegoś, co zmieni nasze poglądy na ufozjawisko i to diametralnie. To wszystko, o czym pisałem jest tylko i wyłącznie hipotezą i wcale Robert K. Leśniakiewicz Krok ten może spowodować zmianę Rzeczywistości, która doprowadzi do tego, że nie dojdzie do powstania Szaraków, a ludzie 100 L AT T E M U W T U N G U S K I E J TA J DZ E… W dniu 30 czerwca 1908 roku, o godzinie 07:11 nad Azją Środkową zaobserwowano przelot jakiegoś świetlistego obiektu, który następnie eksplodował z potwornym hukiem. Dzisiaj uczeni szacując moc eksplozji oceniają, że nad Podkamienną Tunguską doszło do wybuchu o mocy od 13 do 30 Mt TNT – czyli od 13 do 30 milionów ton trotylu. Do dziś dnia nie wiadomo, co było przyczyną tej potwornej eksplozji, która zdewastowała las na obszarze 2500 ha, zabiła kilkadziesiąt osób i całe stada zwierząt hodowlanych i dzikich. Wszystkich zainteresowanych internautów informuję, że istnieją blogi poświęcone temu fenomenowi, które są zliknowane z blogiem Centrum Badań Zjawisk Anomalnych w Krakowie – www.cbza-jordanow.blog.onet.pl. Do dziś dnia nie wiadomo, czy był to tylko duży meteoryt, kometa czy może… pozaziemski statek kosmiczny, który uległ tam katastrofie? Spory i polemiki trwają niemal od stulecia i końca im nie widać, a kolejne ekspedycje wysyłane w tajgę wracają z niczym – bo do dziś dnia nie znaleziono nawet najmniejszego szczątku tego „kosmicznego przybłędy” albo gościa… ZAPRASZAMY!!! Robert K. Leśniakiewicz 41 echo Jordanowa K ĄC I K P OZ YC J I Bożena Sandulska Marek Pierzynowski (Międzyzdroje) Marek Pierzynowski (Międzyzdroje) Poszukiwanie Szukam i odnaleźć nie mogę Prawdy wśród zakłamania Pragnę lecz nie tej wody Co żywot człowieka podtrzymuje POLSKI JOŻIN Z BAGIEN DĄB W NAPRAWIE Nad polskimi bagnami Nocą opary się snują, Dniem ptaki są tu panami, Bociany też spacerują. Rośnie piękny dąb w Naprawie I jest dumą okolicy. I żyłby sobie do końca świata, Gdyby nie urzędnicy. Setki lat temu, budując drogę, Nie przeczytali przestrzennych planów! Posadzili dąb, ku radości Swojej i na chwałę swemu panu! Teraz to drzewo, - pomnik przyrody Zakałą jest i przeszkodą. Drogi poszerzyć - przez to dębisko Ludzie fachowo nie mogą. Jest pewne wyjście z tej sytuacji Robota trochę niemiła: (Bez ceregieli i kombinacji) Ściąć drzewo! Gdzie jest ta piła! Historię wyciąć z kretesem, Jest łatwo, jaka to sprawa. Czy piłę w ruch byście włączyli, Gdyby to była Warszawa? Poszukuję – odrobiny dobroci Uśmiechu – na maskach człowieka Który przechodzi obok mnie Jak najszybciej – bezszelestnie Nie chcę słuchać – słów „kocham” Wypowiadanych – bezmyślnie Nie szukam Miłości – lub raczej Jej parodii – którą obecnie się staje Chcę znaleźć chociaż – czy istnieje? Czy tylko w Marzeniach poety! I opowieściach starych ludzi może Słowa te – nie straciły sensu – wyrazu – Prawdy! A ciemną nocą wyłazi z łozin, Zgadniecie kto? Polski Jożin! On śmieci zostawi w lesie, Do rzeki wrzuci stare opony, Czasem telewizor przyniesie, Starą lodówkę, szmaty, lampiony. Tak się wszyscy martwili, Że nie ma tego co śmieci, Teraz jest! Czytelnicy mili! Kto go zobaczy niech leci Do policji i nada, lub powie Przez „komórkę”. By wreszcie Zrobić z tym koniec. Dowie Się o tym naród i kto jeszcze? Ten nieczytaty, niepisaty, Ten, co nie boi się kary, Ten co z Jożinem w swaty Powinien iść na moczary! 42 echo Jordanowa ZWYCIĘSKI GOŁĄB Przypominamy ciekawe wydarzenie społeczne, sportowe i medialne sprzed 6 lat, jakim był „Narodowy Lot gołębi pocztowych z Watykanu” z okazji 24 rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Ojciec Święty zawierzył swoje błogosławieństwo skrzydłom 14 tysięcy polskich gołębi, które miały je zanieść mieszkańcom okolic, skąd pochodziły. Do kraju powróciło około pół tysiąca ptaków, do województwa małopolskiego 14, do naszego miasta – tylko jeden. To gołąb znanego hodowcy Pawła Maciasa oznaczony symbolem PL-32-96-37630. Ptak liczy sobie już 12 lat, co znaczy, że powoli dożywa swojego wieku. Ma jednak równie zdolne potomstwo, które powracało już m.in. z Brukseli. Można powiedzieć, że pan Paweł specjalizuje się w hodowli gołębi „długodystansowych”. Odnotujmy przy okazji, że jordanowska sekcja PZHGE zrzesza ok. 70 hodowców, a została założona 8 lat temu przez Franciszka Maciasa. St. Buda KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ Wydawca: Urząd Miasta Jordanowa i Towarzystwo Miłośników Ziemi Jordanowskiej, Rynek 1, Jordanów Kontakt: Franciszek Żur - Urząd Miasta e-mail: [email protected] Redaktor: Stanisław Buda Współpraca: Stanisław Bednarz, Jan Hanusiak, Robert Leśniakiewicz, Władysław Łazarski, Maria Nowak, Władysław Sałapatek, Jerzy Semsch, 43 Franciszek Żur. Skład i druk: Drukarnia i Wydawnictwo GRAFIKON 34-100 Wadowice, Jaroszowice 324 tel. (033) 8734620, fax (033) 8734622 [email protected] www.grafikon.com.pl echo Z naszego ar c h iwum Jordanowa Podczas wizyty Jana Tyssona, wnuka znanego architekta jordanowskich budowli Jana Sas-Zubrzyckiego, nasze Towarzystwo otrzymało w darze unikalna fotografię północno-zachodniej pierzei rynku z końca XIX wieku. Pochodzi ona z monografii Sas-Zubrzyckiego poświęconej historii architektury. Pierwszy dom od prawej strony znajduje się w miejscu, gdzie dzisiaj stoi Bank Spółdzielczy, zbudowany w 1901 r. Następne białe domy stoją w miejscu, gdzie obecnie jest dom sióstr Prezentek. W jednym z nich mieszkali państwo Moskalscy – ofiarodawcy gruntu dla sióstr. Budynek biały, drugi od lewej został rozebrany w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Budynek pierwszy od lewej należał do państwa Majeranowskich i w nieco zmienionej formie dotrwał do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zwraca uwagę interesujące jednolite zdobienie szczytów wszystkich domów. St. Bednarz 44