Echo Jordanowa nr 83

Transkrypt

Echo Jordanowa nr 83
ISSN 1507-7020
nr
KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ
83
maj - czerwiec 2008
Zjazd 50-lecia na Chrobaczem
• Order Uśmiechu............................................ 2
• Wszystko, co w człowieku......................... 3
• Kardynał Dziwisz w Jordanowie.............. 5
• Wystawa.......................................................... 7
• Prosto z ratusza........................................... 8
• Na boisko musimy poczekać..................... 10
• Sukcesy Tomka............................................. 11
• Wreszcie będziemy chodzić...................... 12
• Absolutorium............................................. 12
• Co tam Panie w jordanowskim hufcu?... 13
• Przyjaźń, fascynacja i adrenalina.......... 14
• Co z zabytkowym dębem?......................... 16
• Koniec wielkiej majówki........................... 18
• Wczoraj Nowy Orlean.............................. 19
• Katastrofy nuklearne na Słowacji........ 21
• Powstrzymać dewastację........................ 23
• ZOL.................................................................. 25
• „Sprint” ........................................................ 27
• Nagroda dla TMZJ......................................... 3
• Ślub czystości w agencji towarzyskiej.... 28
• Wizyta............................................................ 29
• Nowy tom kroniki...................................... 30
• Rok 2008......................................................... 31
• Oryginalny projekt fontanny................. 32
• Spotkanie autorskie................................... 33
• UFO Forum.................................................... 34
• 100 lat temu................................................. 41
• Kącik poezji................................................... 42
• Zwycięski gołąb........................................... 43
foto: http://ogrodzyc ze n . b l o g . o n et . p l
echo
Jordanowa
Razem z dziećmi i czł onkami Kapituły
O rder U śmie c h u dla naszej mieszkanki
Kanclerzem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu Markiem Michalakiem wraz z kawalerem orderu
Mariolą Burcan i członkiem Kapituły Józefem Mateją.
Decyzja Kapituły jaką otrzymałam była dla mnie
bardzo miłym zaskoczeniem, a listy moich aktualnych i
byłych uczniów, które zacytował Kanclerz niezwykłym
wzruszeniem. Nie spodziewałam się, że dzieci potrafią
się tak zrewanżować za okazywane im serce i przyjaźń.
Dowodem sympatii były także życzenia, które otrzymałam z całego kraju od uczniów szkół im. Kawalerów Orderu Uśmiechu – powiedziała Ewa Zabielna.
Na swoim wiosennym posiedzeniu w marcu bieżącego
roku, Międzynarodowa Kapituła Orderu Uśmiechu odznaczyła 11 osób. W gronie nowo mianowanych kawalerów tego jedynego w świecie odznaczenia nadawanego
dorosłym przez dzieci jest mieszkanka naszego miasta Ewa Zabielna, nauczycielka kształcenia zintegrowanego
Szkoły Podstawowej w Toporzysku. Pani Ewa w ubiegłorocznej edycji konkursu organizowanego przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i tygodnik „Głos Nauczycielski”
w grupie 14 nominowanych do tytułu „Nauczyciel Roku”
otrzymała tytuł „Siłaczka XXI wieku”.
Na dłuższe spotkanie z panią Ewą mamy nadzieję zaprosić Czytelników już wkrótce. Na razie udało nam się
ustalić, że zdobywa ona serca swoich uczniów również
poza lekcjami, organizując im rozmaite ciekawe zajęcia,
jak nauka gry w szachy, nauka tańca, spotkania z prezentującymi swoje niecodzienne pasje ciekawymi ludźmi czy
choćby wspólne rozwiązywanie sudoku.
Uroczystość pasowania na kawalera tego słonecznego odznaczenia odbyła się 2 maja bieżącego roku w zapełnionej po brzegi Sali Rycerskiej zamku w Suchej Beskidzkiej. Gospodarze zamku bardzo gościnie przyjęli w
swoich salach dzieci, zaproszonych gości oraz słoneczny
orszak na czele ze specjalnie przybyłym na tę ceremonię
C y t ry na plus uśmiech
W uroczystości wręczenia Orderu, zgodnie z ceremoniałem brali udział uczniowie przygotowani do roli Herolda i Podczaszych. Ceremonii tradycyjnie towarzyszył
rytuał wypicia z uśmiechem soku z cytryny, pasowanie
różą oraz przyrzeczenie złożone przez nowego Kawalera
przed dziećmi i członkami Kapituły – „być zawsze pogodnym i radość dzieciom przynosić”.
Wypicie soku z cytryny z uśmiechem jest zadaniem niełatwym, ale koniecznym – zgodnie z wymaganą
przez dzieci procedurą – zakończyła Ewa Zabielna.
(red.)
Pasowanie różą
Po dekorac ji
echo
Jordanowa
WSZYSTKO, CO W CZŁOWIEKU DOBRE, BIERZE SIĘ ZE SPOTKANIA
„Życie mierzy się pełnią przeżytych chwil”
„Roki uciekają, ale uroda zostaje”
(z wpisów do kroniki Zjazdu)
Kilkuset gości zawitało w pierwszą sobotę czerwca
na Chrobacze, na zapowiadany od dawna Zjazd 50lecia. Rozpoznającym się – nierzadko po kilkudziesięciu
latach – osobom towarzyszyły okrzyki radości i łzy
wzruszenia. Spotkali się absolwenci i profesorowie,
przybyło wielu znamienitych gości. Polową mszę św. w
intencji absolwentów i pracowników szkoły odprawili
księża-absolwenci: proboszcz Edward Daleki i kapelan
Związku Podhalan Jan Gacek; koncelebrował również
ks. katecheta Dariusz Głuszko. W wygłoszonej homilii
ks. Gacek rozważał fundamentalną wartość, jaką
powinno stanowić dla człowieka wzajemne spotkanie
z innym. Podkreślił, że bez celebrowania świąt i rocznic
życie ludzkie byłoby pozbawione istotnych punktów
odniesienia, byłoby bezduszne i płaskie.
3
echo
Jordanowa
W dalszym ciągu uroczystości goście zostali zapoznani
z postacią Patrona szkoły – błogosławionego księdza
Piotra Dańkowskiego. Głos zabrał Dyrektor szkoły
Zbigniew Kołat, który, nawiązując do jej historii,
powiedział m.in.: „Nie ma już tryka Kubusia, pielenia w
burakach i pasących się owiec... Ale są nowe pomysły
na szkołę”. Wieloletni dyrektor szkoły Bogusz Woźniak
przypomniał najbardziej zasłużonych pracowników
placówki. Serdeczne pozdrowienia i gratulacje przekazali
zebranym przedstawiciele nadzoru szkolnego i władz
samorządowych. Miłym akcentem kończącym część
oficjalną było wręczenie odznaczenia „Zasłużony dla
Ziemi Jordanowskiej” byłemu dyrektorowi placówki
– Bogusławowi Mazurowi.
Następnie rozpoczął się góralski festyn, który uświetniły
występy kapeli ludowej z Tokarni oraz szkolnego zespołu
i kabaretu. Aby odświeżyć wspomnienia, goście mieli
okazję obejrzeć galerię szkolnej fotografii, a także
wystawę odkurzonych pomocy dydaktycznych. Każdy z
uczestników otrzymał również specjalnie przygotowaną
publikację na temat historii szkoły.
4
echo
Jordanowa
W I E L K I E D N I W Ż YC I U
J O R DA N OW S K I E J PA R A F I I.
Jak wszyscy wiemy, w dniach 13 i 15 kwietnia br. miała miejsce w naszej Parafii wizytacja
kanoniczna. Poprzednia była przed sześciu laty, przeprowadzona przez ks. biskupa Kazimierza Nycza, a dwadzieścia lat temu przez kardynała Franciszka Macharskiego. W roku
bieżącym cały dekanat jordanowski jest wizytowany przez ks. biskupa Józefa Guzdka, zaś
parafię jordanowską, jako dziekańską, wizytował ks. Kardynał Stanisław Dziwisz.
Dnia 13.04.2008 r. o godz. 8.15
Dostojny Gość wszedł do naszej
Świątyni i ucałował relikwie. Przy
ołtarzu witały ks. Kardynała dzieci, rada duszpasterska i nauczyciel pan Wiesław Masłoń, który w
imieniu wspólnoty parafialnej Jordanowa wyraził radość z przybycia
do nas Jego Eminencji i zapewnił,
że posługa pasterska ks. Kardynała wśród nas jest znakiem Bożego
miłosierdzia. Nadmienił o wielu
pracach wykonanych w ostatnich
latach na rzecz Kościoła w Jordanowie i naszego cmentarza. Realizacja
szeroko zakrojonych przedsięwzięć
była możliwa dzięki śmiałym inicjatywom i wielkiej aktywności ks.
Proboszcza Dziekana Bolesława
Wawaka i Jego współpracy a wiernymi w naszej Parafii. Tej współpracy towarzyszyła dobra atmosfera.
Cel był jeden, który można wyrazić
sentencją: Non nobis Domine, non
nobis, sed domini Tua (Nie nam Panie, nie nam, lecz imieniu Twemu).
Następnie ks. Kardynała powitał
nasz ks. Proboszcz i złożył sprawozdanie z życia parafialnego Jordanowa w okresie sześciu ostatnich
lat, przedstawił także rys historyczny Parafii. O godz.8.30 ks. Kardynał
odprawił Mszę Św. Do wiernych
wygłosił homilię, w której nawiązując do Ewangelii, mówił o dobrym
Pasterzu. „Dziś Pan prowadzi swoją
owczarnię przez kapłanów, biskupów z Ojcem Świętym na czele”. Ks.
Kardynał wspomniał o dwóch błogosławionych – ks. Piotrze i ks. Stanisławie – pochodzących z wspólnoty jordanowskiej. W dalszej
części homilii wiele uwagi poświęcił
rodzinie i wierności małżeńskiej. Po
Mszy Św. Udzielił błogosławieństwa
małżeństwom starszym, mającym
od 25 do 50 lat pożycia.
Po skończonym nabożeństwie
odbyło się spotkanie w salce katechetycznej z : różami różańcowymi, oazą rodzin, grupą modlitewną
Jana Pawła II i kręgiem biblijnym.
O godz. 10.00 została odprawiona
Msza Św. dla dzieci i młodzieży, a
po niej spotkanie Jego Eminencji
z ministrantami, lektorami, oazą
młodzieży, scholą dziecięcą ,, Latorośle” i scholą młodzieżową. O
godz. 11.30 miała miejsce Suma,
a po niej błogosławieństwo małżeństw młodszych od zawarcia do
25 lat, a po nim ks. Kardynał odbył
w salce katechetycznej spotkanie
z Radą Duszpasterską. Po obiedzie
Jego Eminencja odwiedził najstarszych parafian w ich domach. Był w
Malejowej u pani Moniki Bednarz
liczącej 99 lat i państwa Durków:
Józefa liczącego 95 lat i jego żony
93-letniej Marii. Pan Durek, emerytowany nauczyciel, żołnierz Armii Krajowej, wystąpił w mundurze
porucznika Wojska Polskiego z odznaczeniami. Przywitał Dostojnego
5
Gościa, któremu wręczył napisany
przez siebie list i książkę pt. „Drogi
życia lat swobody i ucisku”, której
jest autorem.
Kolejnym miejscem wizyty ks.
Kardynała był zakład opiekuńczy
SS Prezentek. Po wspólnej z siostrami modlitwie, po odwiedzeniu
wszystkich sal dzieci chorych i poczęstunku, Jego Eminencja udał
się na cmentarz. Tam powitany
przez orkiestrę strażacką i wiernych
zgromadzonych wzdłuż chodników i przy kaplicy św. Wawrzyńca,
poświęcił nową drogę na nowym
cmentarzu i poszczególne groby.
Odwiedził też dolną i górną kaplicę.
Chwalił zadbany cmentarz.
O godz. 17.00 ks. Kardynał
bierzmował 65 uczniów z III klasy
gimnazjum i wygłosił do nich kazanie. Pracowity pierwszy dzień wizytacji kanonicznej zakończony został
na plebanii uroczystą kolacją, w
której uczestniczyli księża z Dekanatu.
Kolacja upłynęła w serdecznej atmosferze. Ks. Kardynał
Dziwisz oświadczył, że bieżąca wizytacja w Jordanowie należy do
wyjątkowych. Po jednodniowej
przerwie, 15.04. o godz. 8.15 Ks.
Kardynał znowu przybył do naszego miasta. Po śniadaniu spożytym
echo
na Plebanii w towarzystwie ks. Kapelana dr Dariusza Rasia i naszego
ks. Proboszcza udał się do szkół.
Odwiedził Szkołę Podstawową,
Liceum Ogólnokształcące, Dom
Opieki p. Zbigniewa Koleckiego,
Gimnazjum, Przedszkole, Technikum na Chrobaczem.
W każdej z w/w placówek
dyrektorzy, nauczyciele i wychowankowie z wielką atencją przyjmowali Dostojnego Gościa, który
wszędzie dokonywał wpisu w księgach pamiątkowych, a w LO wpisał
się do Złotej Księgi. W przedszkolu
przekazał pozdrowienia rodzicom
dzieci. W LO spotkanie uświetnił
chór Bel-Canto.
O godz.12.30 rozpoczęła się wizytacja w Toporzysku. Najpierw
dokonano poświęcenia stacji Drogi
Krzyżowej wiodącej od roli Łazarzowej do Polany Harcerskiej, na której to została również poświęcona
kapliczka. Zgromadzona młodzież
odprawiła wcześniej drogę krzyżową i oczekiwała ks. Kardynała
przy kapliczce. Harcerzy, delegacji
z poszczególnych szkół i starszych
parafian było w sumie około 400.
Na prośbę ks. Kardynała, ks. Proboszcz Dziekan Bolesław Wawak
przedstawił historię Drogi Krzyżowej, polany i Kapliczki. Wspomniał
także o słudze Bożym, profesorze
Jerzym Ciesielskim, który ze swoją
rodziną przez szereg lat przybywał
na wakacje do domu Tomczyków
na roli Łazarzowej. Tam go odwie-
dzał ks. Kardynał Karol Wojtyła.
Pewnego dnia ks. Kanonik Franciszek Gryga ujrzał znakomitego Gościa modlącego się przy kapliczce,
którą zbudowali kiedyś harcerze z
Poznańskiego, będący pod opieką
księdza Łaszewskiego na obozie w
okolicy Toporzyska. Ks. Gryga, nie
chcąc przeszkadzać, obszedł kapliczkę, nie zauważony przez modlącego się. Parafianie z Toporzyska
odwiedzającemu kapliczkę dostojnemu gościowi w niepogodę pożyczali pelerynę i gumowe buty. Do
kapliczki mieszkańcy pobliskiej wsi
wydeptywali ścieżki.
Mijały lata, ząb czasu sprawił, że
kapliczka uległa zniszczeniu. Przystąpiono jednak do jej remontu.
Pasyjka została odnowiona w warsztacie Gutków, a nową kapliczkę
zbudował dr Gocman. Znajduje się
w niej figura Matki Boskiej Niepokalanej. Przy budowie Kapliczki i przy
wykonaniu 14 stacji pracował także
mieszkaniec Jordanowa pan Kula.
Stacje są kopiami stacji z naszego
Kościoła, które zostały wykopane
w 1933 r. Po przemówieniu ks. Proboszcza ks. Kardynał przedstawił
wydarzenia związane z tragiczną
śmiercią profesora Ciesielskiego.
Jerzy Ciesielski był profesorem w Chartumie, stolicy Sudanu. Był wzorem ojca rodziny,
naukowcem i sportowcem. Zdobył
tytuł wicemistrza Polski w pływaniu. Zginął w nurtach Nilu, ratując
troje swoich dzieci. Uratowała się
6
Jordanowa
tylko jedna córka Marysia. W tym
wypadku utonęło 11 naukowców.
Profesor Ciesielski był wzorem
świętego na dzisiejsza czasy. Zdjęcie jego znajduje się na ścianie kapliczki obok zdjęcia Ojca Św. Jana
Pawła II.
Po wspólnym odmówieniu
Koronki do Miłosierdzia Bożego ks.
Kardynał pobłogosławił obecnych.
Na Harcerskiej Polanie przez cały
czas płonęło ognisko. Nad płomieniem pieczono porcje kiełbasy. Poczęstowano nimi Jego Eminencję,
osoby mu towarzyszące i obecnych
wiernych. Poczęstunek sfinansował
ks. Proboszcz.
Księdza Kardynała i osoby towarzyszące z plebanii na Harcerską
Polanę i z powrotem wiózł swoim
Jeepem pan Stanisław Nawalaniec.
W czasie jazdy żartowano, że samochód zyskał cenę i nie wolno go
sprzedawać.
Po powrocie na Plebanię
odbył się uroczysty obiad w gronie
księży pracujących w naszym Kościele. W czasie rozmów usłyszano
wiele słów uznania dla pracy księdza Proboszcza i księży Wikarych.
Wizyta dobiegła końca.
Na podstawie wywiadu z księdzem
Proboszczem Dziekanem Bolesławem
Wawakiem opracował Jerzy Semsch
Wpis ks. Kardynała Stanisława
Dziwisza do Kroniki Parafii:
Wizytacja dała mi możliwość
głębszego poznania parafii. Jest
ona prowadzona z wielką gorliwością i mądrością księdza Proboszcza, wspomaganego przez trzech
wikariuszy. Kościół, plebania, dom
Proboszcza, a także cmentarz bardzo zadbane. Widać rękę dobrego
gospodarza, ale dobrego duszpasterza. Dobrze pracują księża wikariusze. Wszystkim dziękuję za wizytację, która w całości była dla mnie
głębokim przeżyciem, z serca dziękuję. Niech wszystkim i całej parafii
Bóg błogosławi.
Kardynał Stanisław Dziwisz
Jordanów 15.04.2008 r.
echo
Jordanowa
M I A STO J O R DA N ÓW
P O RT R E T Y P O D BA B I O G Ó RS K I C H G M I N
To temat wystawy pod patronatem Starosty Suskiego i Burmistrza Miasta Jordanowa, zorganizowanej przez Bibliotekę Suską im. dra Michała Żmigrodzkiego przy współudziale Biblioteki Miejskiej w Jordanowie i Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej. Wystawa
ta, prezentując Jordanów jako najstarsze miasto w powiecie suskim, otwiera cykl wystaw
Gmin Podbabiogórza.
miasto ich młodości. Na licznych fotografiach uwiecznione jest bogactwo najcenniejszych i najpiękniejszych
zabytków Jordanowa. Cała wystawa urozmaicona jest
wspaniałymi pracami malarskimi i rzeźbami artystów
jordanowskich. Wystawę wzbogacają liczne pozycje
książkowe dotyczące historii i dziedzictwa kulturowego
naszego miasta. Nie zapomniano również o wieloletniej
współpracy Jordanowa z miastami szwedzkimi: Askersund i Karlskogą.
Na wystawie „Miasto
Jordanów” prezentują
się, przedstawiając swoją
historię , dorobek i osiągnięcia: szkoły, instytucje
kulturalne i sportowe,
artyści ludowi, stowarzyszenia, zakłady pracy
oraz firmy, które działają
na terenie naszego miasta.
Wystawa
prezentuje
i promuje wszystko to,
co najpiękniejsze i najcenniejsze dla Jordanowa, dlatego zapraszamy
Wszystkich Państwa do
jej obejrzenia!
Uroczyste otwarcie ekspozycji odbyło się 5 czerwca
br. W uroczystości uczestniczyli organizatorzy imprezy,
przedstawiciele Urzędów Miejskich, firm, zakładów pracy, radni, dyrektorzy szkół, nauczyciele, artyści ludowi,
działacze organizacji społecznych i kultury obu miast.
Zaprezentowane materiały historyczne, urozmaicone
bogactwem starych pocztówek i zdjęć ukazują zmieniającą się historię miasta, pozwalając zapoznać się, zwłaszcza
młodym pokoleniom, z nieistniejącym obrazem ich miejscowości rodzinnej, natomiast starszym przypominają
Małgorzata Godyń
7
echo
Jordanowa
P RO STO
Z R AT U S Z A
JORDANOWSKIE SZANSE, ZAGROŻENIA ORAZ MOCNE
I SŁABE STRONY CZYLI ANALIZA SWOT
(podsumowanie założeń do „Miejskiej Strategii Rozwiązywania
Problemów Społecznych na lata 2008-13)
Analiza SWOT polega na określeniu czynników wpływających na
rozwój działalności w podziale na:
٠ czynniki: zewnętrzne i wewnętrzne
٠ czynniki sprzyjające rozwojowi
(pozytywne) i niesprzyjające
rozwojowi (negatywne)
W rezultacie takiego podziału
mamy do czynienia z czterema
grupami czynników.
1. Szanse to tendencje i zjawiska
(czynniki) w otoczeniu, które
odpowiednio wykorzystane
mogą stać się bodźcem rozwojowym.
2. Zagrożenia to tendencje i zjawiska (czynniki) w otoczeniu,
które mogą stanowić bariery
lub utrudnienia rozwoju.
3. Mocne strony (siły) to czynniki wewnętrzne odróżniające
pozytywnie badaną działalność
od działalności prowadzonej
przez inne firmy działające w
tym samym sektorze i regionie,
które odpowiednio wykorzystane mogą stać się siłami napędowymi rozwoju.
4. Słabe strony (słabości) to czynniki wewnętrzne wpływające
na ograniczenia rozwojowe
działalności.
Celem wykonania analizy SWOT
jest uporządkowanie informacji
i przekonań na temat analizowanego obszaru, po to aby w
sposób możliwie obiektywny
ocenić, jaka jest obecna sytuacja i jakim potencjałem dysponujemy.
* SZANSE
- silny i w miarę posiadanych kompetencji - sprawnie działający
samorząd,
- współpraca organizacji i gminy,
- dobre położenie geograficzne
miasta,
- miasta partnerskie ( dobra współpraca, promocja miasta i jego
rozpoznawalność),
- ośrodek szkolnictwa średniego,
- możliwość wykorzystania walorów rekreacyjnych miasta i
bezpośredniego otoczenia;
- stworzenie miejsc pracy dla bezrobotnych, prace interwencyjne i
społecznie użyteczne dla bezrobotnych, zwiększenie zatrudnienia w miesiącach letnich,
- opracowanie projektów unijnych,
- współpraca instytucji zajmujących się problematyką pomocy
społecznej, powstanie zespołów
interdyscyplinarnych i prowadzenie wspólnej polityki,
- możliwość rozwoju zawodowego, szkolenia pracowników i ich
profesjonalizacja,
- wykorzystanie niezagospodarowanego potencjału mieszkańców
na rzecz rozwiązywania problemów społecznych, np. grupy
samopomocowe, wykorzystanie
w pomocy rodzinie form nieinstytucjonalnych,
- powstawanie świetlic dla dzieci z
rodzin ubogich i patologicznych
- sponsorzy na terenie miasta
chętni do pomocy,
- możliwości przekazywania informacji przez media,
8
- integracja środowisk, spotkania
osób samotnych z okazji różnych
świąt, organizowane przez sektor
samorządowy,
- imprezy kulturalno-oświatowe.
* ZAGROŻENIA
- niestabilność prawa, brak jasnych
uregulowań w zakresie rozdziału
zadań i środków (państwo–gminy,
- roszczeniowa postawa osób objętych pomocą społeczną,
- brak środków na budownictwo
społeczne,
- ucieczka funduszy unijnych – brak
mobilności do ich pozyskania,
- starzenie się społeczeństwa,
- brak dostatecznie rozwiniętej infrastruktury pomocy społecznej,
- odpływ młodych wykształconych
osób z miasta,
- przenoszenie złych wzorców zachowań do społeczności lokalnej,
- niewystarczające wywiązywanie
się rodziców ze swych zadań
opiekuńczych i wychowawczych,
- wzrastający poziom narkomanii
i alkoholizmu głównie wśród
młodzieży,
- niskie kwalifikacje bezrobotnych,
degradacja zawodowa (brak
pracy),
- brak koordynacji działań, niedoskonały przepływ informacji
oraz niedostateczna integracja
między wszystkimi podmiotami
świadczącymi pomoc, dublowanie działań wielu podmiotów
na rzecz tych samych środowisk
w tym samym problemie, słaba
współpraca między instytucjami,
echo
słabo funkcjonujące działania
interdyscyplinarne między organizacjami i instytucjami,
- zbyt małe środki rządowe na
pomoc społeczną i przerzucanie
zadań na samorząd, cięcia finansowe na prowadzenie działań
profilaktycznych, powiększające
się problemy związane z finansowaniem narastającej liczby
potrzeb społecznych,
- osłabienie więzi i poczucia solidaryzmu rodzinnego i sąsiedzkiego,
- brak zaufania podopiecznych,
nieprzyznawanie się do tego,
że dana osoba ma problem i
potrzebuje pomocy, niechęć do
korzystania z pomocy (ludzie
czują się poniżeni),
- niechęć do współpracy osób,
które potrzebują tej pomocy,
brak motywacji do współpracy i
zmiany ze strony odbiorców,
- nieodpowiedzialne korzystanie
ze swobód obywatelskich tzw.
„wolności” w sposób obciążający
społeczeństwo skutkami własnej
niefrasobliwości: porzucanie
pracy, alkoholizm, zadłużenia
czynszowe,
- niewykorzystywanie zasobów
ludzkich, ludzi odpowiednio
wykształconych.
* MOCNE STRONY
- istniejąca strategia rozwoju
miasta,
- profesjonalna kadra instytucji
społecznych na terenie miasta,
- organizacje pozarządowe,
- różnorodność branż i sektorów
lokalnej gospodarki,
- atrakcyjne walory turystyczne i
kulturowe miasta i okolicy,
- istniejące ramy prawne na poziomie uchwał Rady Miasta oraz
zainteresowanie władz samorządowych miasta rozwiązywaniem
problemów społecznych, rozumienie i dostrzeganie problemów
społecznych przez władze, wyznaczanie kierunków, priorytetów
polityki społecznej w mieście,
- szybka interwencja w sytuacjach
kryzysowych,
- poradnictwo dla osób uzależnionych,
- profilaktyka działań prospołecznych, programy profilaktyczne realizowane w szkołach, dobra baza
szkół, troska o dzieci i młodzież z
rodzin zagrożonych alkoholizmem,
przemocą w rodzinie, pomoc rodzinom niewydolnym wychowawczo,
skoncentrowanie się na pomocy
dzieciom w różnych formach
- dobry dostęp do instytucji, urzędów administracji,
Jordanowa
- racjonalne środki finansowe
na rozwiązywanie problemów
społecznych,
- dobra informacja o instytucjach
udzielających pomocy,
- dobre szkolnictwo podstawowe i
gimnazjalne,
- dobre zaplecze sportowe.
* SŁABE STRONY
- brak zakładu opiekuńczo-leczniczego
-brak mobilności zawodowej
-nowe zadania gmin zlecane bez
pokrycia finansowego ze środków
centralnych
-bariery architektoniczne,
-wyuczona bezradność i roszczeniowość postaw,
- mało mieszkań socjalnych,
- brak jednolitej wizji działań długofalowych pomocy społecznej,
- przerost biurokracji,
- brak motywacji ekonomicznej do
pracy
- brak dostatecznej informacji o
kompetencjach organizacji i instytucji świadczących pomoc, brak
stosownej informacji o miejscach,
gdzie można uzyskać pomoc,
- niewystarczająca integracja osób
niepełnosprawnych i zdrowych,
- brak możliwości superwizowania
problemów.
U C H W A Ł A R A DY M I A STA J O R DA N OWA
Z D N I A 28 KW I E T N I A 2008 R.
w sprawie zmiany uchwały nr XI/97/2007 Rady Miasta Jordanowa z dnia 19 listopada
2007 r. sprawie określenia górnych stawek opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości z terenu Gminy Miejskiej Jordanów za usługi wykonywane w zakresie odbierania
odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i w zakresie opróżniania zbiorników
bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych.
„§ 1. Ustala górne stawki opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości za usługi świadczone na terenie
Gminy Miejskiej Jordanów w zakresie odbioru
i transportu odpadów komunalnych:
1) Opłata za usuwanie i wywóz odpadów komunalnych
niesegregowanych z nieruchomości stanowiących własność osób fizycznych ustalana ryczałtowo wynosi:
§1
W uchwale nr XI/97/2007 Rady Miasta Jordanowa z dnia
19 listopada 2007 r. sprawie określenia górnych stawek
opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości z terenu Gminy Miejskiej Jordanów za usługi wykonywane
w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości i w zakresie opróżniania zbiorników
bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych, dokonuje się zmiany zapisu § 1, który po zmianie otrzymuje
brzmienie:
- każda ilość odpadów komunalnych składowanych w
workach lub pojemnikach o pojemności do 120 litrów
- 3,50 zł bru o miesięcznie od osoby „zamieszkałej” w
9
echo
posesji, dla rodzin liczących mniej niż 5 osób,
- każda ilość odpadów komunalnych w workach lub pojemnikach o pojemności do 120 litrów - 3,00 zł brutto miesięcznie od osoby „zamieszkałej” w posesji, dla
rodzin liczących więcej niż 4 osoby, z zastrzeżeniem, że
kwota należności nie może przekroczyć 18,00 zł bru o.
Przez osoby „zamieszkałe” w posesji należy rozumieć
osoby korzystające, całodobowo, częściej niż 3 razy w
tygodniu z lokali mieszkalnych na terenie posesji.
Liczbę osób „zamieszkałych” ustala się na podstawie
oświadczenia właściciela nieruchomości, złożonego w
trybie art. 233 § 1 Kodeksu Karnego.
Jordanowa
- worek o pojemności 110 l
- 8,00 zł ne
- pojemnik o pojemności 110 litrów - 8,00 zł ne
b) osób prawnych i z lokali użytkowych wynosi:
- worek na odpady komunalne o pojemności 110 l
- 8,00 zł ne
- pojemnik o pojemności 110 litrów - 8,00 zł ne
- pojemnik o pojemności 1100 litrów - 80,00 zł ne
o
o
o
o
o
§2
Wykonanie uchwały powierza się Burmistrzowi Miasta
Jordanowa .
§3
2) Opłata za usuwanie i wywóz odpadów komunalnych
niesegregowanych z nieruchomości stanowiących własność:
a) osób fizycznych ustalana od worka lub pojemnika wynosi:
Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od daty jej
ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Małopolskiego.
U C H W A Ł A R A DY M I A STA J O R DA N OWA
Z D N I A 28 K W I E T N I A 2008 R .
skich) na odcinku od drogi nr 5292 do działek: nr 1791
po prawej stronie drogi i nr 1789 po lewej stronie drogi
- otrzymuje nazwę ulicy SŁONECZNA,
Nadaje się następujące nazwy ulicom, będącym drogami
publicznymi, położonymi na terenie Miasta Jordanowa:
1/ droga gminna nr 5362 (w rejonie ul. Batalionów Chłopskich) na odcinku od drogi nr 5292 do działek: nr 1923
po lewej stronie drogi i nr 1942/1 po prawej stronie drogi - otrzymuje nazwę ulicy BABIOGÓRSKA,
4/ droga gminna nr 5533 (w rejonie ul. Św. Anny) na odcinku od skrzyżowania z ul. Kolejową, oznaczonej nr 5538
do działek: nr 3742 po lewej stronie drogi i nr 3733/1 po
prawej stronie drogi - otrzymuje nazwę ulicy JANA PAWŁA II,
2/ droga gminna nr 5292 (w rejonie ul. Batalionów Chłopskich) na odcinku od mostu na potoku Strącze do byłego
wysypiska śmieci - otrzymuje nazwę ulicy SKOTNICA,
5/ droga gminna nr 3355/2 (w rejonie ul. Mickiewicza)
na odcinku od skrzyżowania z ul. Mickiewicza do działki
3355/1 - otrzymuje nazwę ulicy ZACISZE.
3/ droga gminna nr 5369 (w rejonie ul. Batalionów Chłop-
N A B O I S KO M U S I M Y P O C Z E K AĆ
(motywy decyzji o odstąpieniu miasta od programu „Moje boisko, Orlik 2012” wyjaśnia
Justyna Żółtek – Podinspektor ds. zamówień publicznych w Urzędzie Miasta Jordanowa)
W dniu 15 kwietnia 2008r., kiedy
po dwóch miesiącach od złożenia
deklaracji udziału w programie
„Moje boisko, Orlik 2012” otrzymaliśmy uchwałę wraz z oficjalną
informacją o udzieleniu Miastu
Jordanów pomocy finansowej z budżetu Województwa Małopolskiego na realizację programu w 2008
roku, pojawiła się duża nadzieja na
powstanie w Jordanowie jeszcze w
tym roku kompleksu dwóch boisk
– boisko piłkarskie oraz boisko wielofunkcyjne przeznaczone do piłki
koszykowej i siatkowej wraz z zapleczem sanitarno-szatniowym.
Program „Moje Boisko - Orlik
2012” to projekt rządowo-samorządowy, realizowany z inicjatywy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Ma on
umożliwić mieszkańcom uprawianie różnych dyscyplin sportowych,
na bezpiecznych, nowoczesnych,
europejskich boiskach sportowych.
10
Obiekty będą również wyposażone w niezbędny sprzęt. Obiekty te
mają być ogólnodostępne, a korzystanie z nich będzie bezpłatne.
Gminy przystępujące do programu
zobowiązują się do zatrudnienia
trenera środowiskowego.
Gminy, które w tym roku decyzją
marszałków dostały dofinansowanie do „Orlika”, mają czas, aby do
końca roku (rzeczywisty czas, jaki
otrzymaliśmy, to koniec paździer-
echo
nika 2008 r.) zakończyć budowę
kompleksu boisk. Wszystkie boiska
mają być budowane zgodnie z projektem udostępnionym przez ministerstwo sportu.
W rezultacie naszego zaangażowania w zadanie, udziału w
licznych spotkaniach roboczych z
przedstawicielami MSiT oraz Urzędu Marszałkowskiego, szczegółowej analizy przekazanej nam dokumentacji dot. projektu oraz opinii
innych realizatorów projektu, które
wykazują liczne nieścisłości, zostaliśmy zmuszeni do wycofania się z
tegorocznego „wyścigu o boiska”.
Wstępne koszty budowy jednego
kompleksu wynosić miały około miliona złotych. Do tego Ministerstwo
Sportu i Turystyki, Urząd Marszałkowski uczestniczące w programie
miały dołożyć łącznie 66% faktycznie poniesionych kosztów zadania,
nie więcej jednak niż 666000 zł.
Niestety, po szczegółowych uzgodnieniach okazało się, że podana
wartość budowy kompleksu boisk
była zaniżona, obecnie jest to kwota rzędu 1297630,31 zł bru o, a
dopłata Ministerstwa i Urzędu Marszałkowskiego pozostaje na wstęp-
nie ustalonym poziomie 666000 zł.
Oczywistym jest, że w tej sytuacji
Miasta nie stać na wydatek w kwocie ok. 650000 zł - przystępując do
projektu Miasto przewidywało, że
nasz udział wyniesie ok. 350000 zł.
Powyższe prowadzi do jedynej racjonalnej decyzji w sprawie
– przesunięcia terminu realizacji
zadania na rok kolejny. Poprzez
rozsądne przeczekanie tego pierwszego zamieszania i pośpiechu w
realizowaniu programu - programu
z licznymi niedociągnięciami uchybieniami - unikniemy tego, co w
przypadku wydatkowania środków
publicznych niedozwolone. Świadomie unikniemy błędów, które
niosą konsekwencje o wiele bardziej przykre niż to, iż nie będziemy
pierwszymi „doświadczalnymi” realizatorami inwestycji.
Już teraz możemy śledzić w prasie informacje o tym, jak miasta o
wiele większe niż nasze wycofują
się z programu (np. Katowice, Jastrzębie Zdrój), a także pierwsze
wzmianki o tym, iż CBA zainteresowało się sposobem i tempem realizacji projektu i stosowaniem prawa
w podkarpackich Izdebkach, w któ-
Jordanowa
rych 1 czerwca premier otworzył
pierwsze w kraju boisko zbudowane w programie Orlik 2012.
W związku z Orlikiem pojawił się
również pierwszy wyrok Krajowej
Izby Odwoławczej /orzeczenie z
dnia 30 maja 2008 roku (SYGN. Akt
KIO/UZP 472/08)/, która „wskazała
na możliwość uznania za niezgodne
z prawem zamówień publicznych
wymagania dotyczącego przynależności producenta sztucznej trawy
do ESTO” - producent ten był nam
wskazany odgórnie w Specyfikacji
Technicznej i Specyfikacji Istotnych
Warunków Zamówienia.
Mimo naszej zgłoszonej rezygnacji, kontynuujemy prace wymagane
w programie, aby Miasto Jordanów
mogło przystąpić do realizacji zadania na wiosnę 2009 r., z udziałem
dofinansowania zabezpieczonego
w programie „Moje boisko, Orlik
2012” i przekazać swoim mieszkańcom obiekt sportowy o wysokim standardzie, ze spokojem, iż
zadanie zrealizowano w majestacie prawa oraz z uwzględnieniem
- w pierwszej kolejności - potrzeb,
które mają większe znaczenie dla
mieszkańców.
M I Ę D Z Y N A R O D O W Y KO N K U R S M AT E M AT YC Z N Y E U K L I D E S
W I L N O 2008
W dniach 13-15 czerwca, w stolicy Litwy, Wilnie, odbywał się finał IX Międzynarodowego
Konkursu Matematycznego EUKLIDES.
W zawodach wzięło udział ponad 1400 uczniów z 44 ponadgimnazjalnych szkół w Polsce oraz 27
szkół z Litwy. Do udziału w zawodach rejonowych zakwalifikowało
się 116 uczniów z Polski oraz 99
uczniów z Wilna. Do finału trafiło
29 uczniów z 18 szkół z Polski oraz
32 uczniów z 22 szkół z Wilna.
ZS im. im. Dańkowskiego reprezentował uczeń III klasy, Tomasz
Skupień, wraz z opiekunka, panią
profesor Iwoną Bykowską. Tomek
zdobył 17 na 30 możliwych punktów, przy 26 zwycięskich. Wynik
całkiem dobry na niwie międzynarodowej, choć zabrakło kilku punktów do finałowej dziesiątki.
11
Zapytany o poziom zadań, Tomek
odpowiedział: „Porównywalne z poziomem szkolnym, o wiele trudniejsze
od etapu rejonowego. W finałowych
zadaniach trzeba było mieć dobrze
opanowane funkcje liniowe i kwadratowe, bo na tym można było zyskać
dużo punktów”. Zaś o samym Wilnie
wyrażał się tylko w ciepłych słowach:
„Piękne miasto, wiele zobaczyliśmy.
Byliśmy i pod Ostrą Bramą i pod katedrą. Odwiedziliśmy monumentalny
kościół pod wezwaniem św. Piotra i
Pawła, a także niesamowity cmentarz
na Rosie. Naprawdę, piękny wyjazd.
Jestem pod wrażeniem”.
Albert Antałowicz
echo
Jordanowa
W R E S Z C I E B Ę D Z I E M Y C H O D Z I Ć Z P O D N I E S I O N Ą G Ł O WĄ
A B S O L U T O R I U M
D L A Z A R Z Ą D U P O W I AT U S U C H A B E S K I D Z K A Z A 2007 R .
Na XVII Sesji Rady powiatu Sucha Beskidzka w dniu 29 kwietnia 2008 r. – po rozpatrzeniu
sprawozdania z wykonania budżetu powiatu suskiego za 2007 r. oraz wysłuchaniu opinii
Komisji Rewizyjnej, opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej, dyskusji i oceny budżetu za
2007 r., Radni powiatu Sucha Beskidzka podjęli jednomyślnie stosowną uchwałę w sprawie udzielenia Zarządowi Powiatu Absolutorium za 2007 r.
Na obecnych 21 radnych – za
udzieleniem absolutorium głosowało 21 radnych, nie było głosów
wstrzymujących oraz przeciwnych
uchwale.
BUDŻET POWIATU ZA 2007 r.
został wykonany:
Po stronie dochodów:
na plan 50 859 435.49 zł wykonano 51 324 549.31 zł tj. 100.91 % w
tym:
- zadania zlecone
na plan 4 380 797.00 zł wykonano
4 346 507.37 zł tj. 99.22 %
Po stronie wydatków:
na plan 53 828 080.49 zł wykona-
no 51 045 080.82 zł tj. 94.83 % w
tym:
- zadania zlecone
na plan 4 380 797.00 zł wykonano
4 346 507.37 zł tj. 99.22 %
Okres sprawozdawczy zamknął
się nadwyżką dochodów nad wydatkami w kwocie 280 000 zł.
Przychody z tytułu planowanych
kredytów i pożyczek w kwocie 5
600 tyś. Zł wykonano tylko w 55 %,
co należy uznać za pozytywne działanie wpływające na ograniczenie
zadłużenia powiatu, które na koniec roku 2007 było niższe o około
400 tyś. zł, w porównaniu do 2006
roku.
12
Najważniejszymi inwestycjami
zrealizowanymi przez powiat suski
w 2007 roku, były miedzy innymi:
• dokończenie przebudowy i oddanie do użytku Sali gimnastycznej
przy Zespole Szkół im. W. Witosa w
Suchej Beskidzkiej (wartość robót
w 2007 r. wyniosła 862 245.00 zł,
natomiast koszt całej inwestycji to
kwota 1 492 700.00 zł)
• zakończenie budowy Sali gimnastycznej przy Zespole Szkół im. bł. ks.
Piotra Dańkowskiego w Jordanowie
(wartość robót w 2007 r. wyniosła
255 000.00 zł, natomiast koszt całego przedsięwzięcia inwestycyjnego
to kwota 1 365 000.00 zł)
echo
• oddanie do użytku wyremontowanej drugiej części kondygnacji
budynku Ośrodka RehabilitacyjnoEdukacyjno-Wychowawczego
w
Juszczynie (wartość robót w 2007 r.
wyniosła 243 000.00 zł, natomiast
koszt całej inwestycji zamknął się
kwotą 1 307 335.00 zł)
• wykonanie przewiązek komunikacyjnych w Domu Pomocy Społecznej w Makowie Podhalańskim
(wartość zadania 155 000. 00 zł)
oraz w Domu Pomocy Społecznej
w Łętowni (wartość zadania 183
000.00 zł)
• wykończenie i oddanie do użytku przewiązki przy Zespole Szkół
im. W. Goetla w Suchej Beskidzkiej (wartość zadania to kwota 272
500.00 zł)
• na zabezpieczenie przeciwpożarowe zgodnie z zaleceniami oraz
inne roboty w budynku Szpitala w
Suchej Beskidzkiej, wydatkowano
kwotę 138 000.00 zł.
• zlecono wykonanie dokumentacji
technicznej na budowę Sali gimnastycznej przy Liceum Ogólnokształcącym w Suchej Beskidzkiej, wydatkowano kwotę 34 000.00 zł.
• wykonano prace remontowe w
budynkach Starostwa Powiatowego
w Suchej Beskidzkiej – w budynku
Starostwa oraz w budynku Powiatowego Urzędu Pracy, wydatkowano ogólnie kwotę 169 000.00 zł.
• Na wykonanie odnowy nawierzchni dróg powiatowych w porozumie-
Jordanowa
niu z poszczególnymi gminami, wydatkowano kwotę 2 429 111.00 zł,
w tym udział poszczególnych gmin
wyniósł kwotę 793 610.00 zł, co
pozwoliło wyremontować około 13
km dróg.
W podsumowaniu dyskusji Starosta Suski Andrzej Pająk powiedział
m.in., że pomimo niedoszacowania
budżetu powiatu, niezbędne inwestycje w miarę posiadanych możliwości finansowych są wykonywane, natomiast realizacja dużych
zadań niesie niestety konieczność
zaciągnięcia stosownych kredytów.
W.Ł.
C O TA M PA N I E W J O R DA N OW S K I M H U F C U?
Twórca ruchu zuchowego, autor „Kamieni na szaniec”, profesor Uniwersytetu Łódzkiego,
historyk i pedagog, wychowawca, redaktor Biuletynu Informacyjnego, komendant szaroszeregowej organizacji Małego Sabotażu „Wawer”, instruktor Związku Harcerstwa Polskiego
w stopniu harcmistrza, ojciec, mąż, przyjaciel - zmarł 15 marca 1978 roku w Warszawie.
Aleksander Kamiński – Kamyk.
W październiku 1981 roku, po
zakończonej Kampanii Bohater, Hufiec ZHP w Jordanowie przyjął imię
tego wybitnego instruktora, który
od lat jest wzorem dla kilku już pokoleń instruktorów harcerskich.
W 30 rocznicę śmierci Kamyka,
we współpracy z Zespołem Szkół
im. Hugona Kołłątaja w Jordanowie,
komenda jordanowskiego hufca
przygotowała wystawę poświęconą życiu i działalności hm. Aleksandra Kamińskiego, a także obrazkom
dzielności harcerzy naszego hufca.
Każdy, kto znalazł choć chwilkę cza-
su by odwiedzić Bibliotekę w Zespole Szkół, mógł zapoznać się z życiorysem druha Kamińskiego, jego
pasjami i osiągnięciami; zobaczyć
jak wyglądał przebieg uroczystości
nadania imienia hufcowi Jordanów;
przyjrzeć się bliżej obecnej działalności drużyn hufca Jordanów.
Zdjęcia, opisy, ale także pamiątki z
wielu spotkań na harcerskim szlaku
tworzyły niezapomnianą atmosferę
wystawy.
Kustosz wystawy – phm. Anna
Bala, dbała by każdy gość mógł w
spokoju zapoznać się z dorobkiem
hufca, a także podzielić się swoimi
przeżyciami i wspomnieniami, wpisując się do Księgi Pamiątkowej.
31 marca 2008r., w Bibliotece Zespołu Szkół im. Hugona Kołłątaja w
Jordanowie, odbyła się wieczornica
„Jaki jesteś, Kamyku?” przygotowana przez harcerzy drużyn wędrowniczych jordanowskiego hufca. Zuchy, harcerze i instruktorzy hufca
Jordanów,
13
echo
Jordanowa
jak również goście – przyjaciele i sympatycy jordanowskiego hufca, mogli na chwilę przenieść się w lata
dzieciństwa, młodości oraz dojrzałego życia druha hm.
Aleksandra Kamińskiego – przyjrzeć się jego sukcesom,
rozterkom, rozważaniom na temat wychowania, patriotyzmu i dzielności. Ta chwila refleksji i zadumy była naszym wyrazem pamięci i hołdem w 30 rocznicę śmierci
bohatera naszego hufca.
Przy kapliczce na Harcerskiej Polanie, 15 kwietnia br.
odbyło się spotkanie zuchów, harcerzy i instruktorów
Hufca ZHP im. A. Kamińskiego w Jordanowie z Jego Eminencją, Księdzem Kardynałem Stanisławem Dziwiszem.
Przy modlitwie w blasku harcerskiego ogniska, Ksiądz Kardynał
oraz Ksiądz Proboszcz
Bolesław
Wawak
wspominali życie i
dzieła Sługi Bożego
Jana Pawła II oraz Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego. W czasie
spotkania Ksiądz Kardynał poświęcił Kapliczkę na Harcerskiej
Polanie, a także Drogę
Krzyżową.
hm. M. Malińska
P R Z YJA Ź Ń, FA S C Y N AC JA I A D R E N A L I N A
C Z Y L I „KO Ł Ł ĄTA J” Z W I Z Y TĄ W N I E M C Z EC H
W kwietniu 2008 roku licealiści jordanowskiego Zespołu Szkół im. Hugona Kołłątaja
udali się z rewizytą do Niemiec, do miejscowości Müllheim, w której znajduje się
Markgräfler Gimnazjum. Zespół Szkół w
Jordanowie wraz z Markgräfler Gimnazjum
w Müllheim wspólnie realizują program
„Polsko-niemiecka wymiana szkolna”. Do
spotkania dochodzi dwa razy do roku na
terenie Polski i Niemiec.
Młodzież zarówno polska jak i niemiecka może brać
udział we wszystkich punktach programu co daje liczne
możliwości poznania się, nawiązania przyjaźni.
Młodzież polska zakwaterowana była u rodzin niemieckich, uczestniczyła w zajęciach lekcyjnych, wycieczkach
14
echo
Jordanowa
do Freiburga, Straßburga we Francji, Bazylei w Szwajcarii,
zwiedziła Parlament Europejski w Straßburgu, odwiedziła „Europark” - jeden z największych w Europie parków
rozrywki, uczestniczyła w rozgrywkach sportowych, rowerowych oraz pieszych wycieczkach, wspólnie spędzała
wolny czas.
Uczniowie Zespołu Szkół w Jordanowie Izabela Magiera, Agnieszka Kubasiak oraz Tomasz Zięba uczestniczyli
zarówno w spotkaniu młodzieży w Polsce w październiku
2007 r. jak również w Niemczech w kwietniu 2008 r.
Iza: Wymiana szkolna z uczniami Gimnazjum w Müllheim była niesamowita. Müllheim oraz Freiburg fascynowały swoim urokiem. Zwiedziliśmy Parlament Europejski
w Straßburgu, gdzie na żywo widzieliśmy wystąpienie
prezydenta Słowenii. Najwięcej emocji wzbudził całodniowy pobyt w parku rozrywki w Rust. Zamki strachu,
karuzele oraz kolejki podnosiły adrenalinę, jednak największy dreszcz emocji wywołał Silver Star - największy
Roller Coaster. Wagoniki wywiozły nas na sam szczyt,
zatrzymały się na chwilę, w tym momencie uświadomiliśmy sobie, że zaraz zjedziemy w dół w pozycji wręcz
pionowej. Niesamowite uczucie! Fakt mieszkania u rodzin niemieckich jest niezwykle ważny. Dzięki temu poznaliśmy kulturę, zwyczaje oraz styl życia Niemców. Poćwiczyliśmy język, bo należało się przecież porozumieć.
Podsumowując: ta wymiana to niesamowite przeżycie,
radość, nauka języka, poznanie czegoś nowego oraz ciekawe życiowe doświadczenie.
nie ciekawych ludzi oraz interesujące spędzenie czasu.
Podczas ośmiodniowego pobytu w Niemczech mieliśmy
okazję zobaczenia wielu ciekawych miejsc. Mieszkając
u rodzin niemieckich mogliśmy poznać „od kuchni” styl
życia Niemców. Dużym plusem wymiany była możliwość
komunikowania się w języku obcym. Wiele osób boi się
udziału w takich wymianach zagranicznych, ale „nie taki
diabeł straszny jak go malują”. Jeszcze raz zachęcam do
udziału w programie. …a Niemcy wcale nie są tacy punktualni!
Agnieszka: W tym roku zdecydowałam się na udział w
polsko-niemieckiej wymianie szkolnej. Zachęcam wszystkich do takich wyjazdów. Jest to dobry sposób na pozna-
Tomek: Na wymianie szkolnej było bardzo sympatycznie. Mieliśmy możliwość poznania wielu ciekawych ludzi
w tym młodzież niemiecką. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Bez zarzutu przebiegała współpraca
z niemieckimi rodzinami, które zapewniły nam nocleg.
Zostaliśmy miło przyjęci i mieliśmy dużo rozrywki. Zachęcam wszystkich do udziału w następnym spotkaniu,
które odbędzie się w październiku 2008 roku.
Spotkanie mogło się odbyć dzięki finansowemu wsparciu Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży z siedzibą
w Warszawie.
Opiekę merytoryczną i organizacyjną sprawował Zespół Szkół im. H. Kołłątaja w Jordanowie oraz Markgräfler Gimnazjum w Müllheim.
Koordynator wymiany
Marzena Lańczyk
15
echo
Jordanowa
C O Z D Ę B E M W N A P R AW I E?
Ostatnio mieszkańców Naprawy (tej opisanej przez Jalu Kurka w jego słynnej powieści
„Grypa szaleje w Naprawie”) i pobliskiego Jordanowa zbulwersowała sprawa planów wycięcia przez drogowców modernizujących DK nr 28 starego, ponad 400-letniego dębu
rosnącego przy drodze. Zgoda na wycięcie tego dębu została wydana przez odpowiednie
ministerstwo i wojewódzkiego konserwatora przyrody w Krakowie.
no mieć miejsca. Ale stanowi to dowód na to, że tu i w
tym kraju tak naprawdę poza fasadą nie zmieniło się nic.
Przeraża to, jak łatwo pozbywamy się dziedzictwa naszego, jak łatwo niszczymy to, co stanowi o naszej narodowej kulturze. Bo to nie tylko chodzi o tego jednego dęba.
W Bystrej rozwalono zabytkowy dworek. W Tokarni zburzono zabytkowy, drewniany kościół pw. Matki Boskiej
Śnieżnej, stawiając na jego miejsce pseudonowoczesnego molocha. Ile jeszcze zabytków kultury i Natury zniknie w imię szybkiego i doraźnego zysku, wskutek obłędu
niszczenia własnej tożsamości narodowej i kulturowej
przez rządy ludzi, których jedynym bogiem była, jest i
będzie Mamona?
Robert K. Leśniakiewicz
HISTORIA DĘBU W NAPRAWIE
Władysława Wójtowicz
Historię zabytkowego dębu rosnącego we wsi Naprawa spisała Pani Władysława Wójtowicz emerytowana
nauczycielka i przez 17 lat dyrektorka szkoły w tej wsi.
Przekazała mi jej zapis w czasie spotkania z wojewódzką konserwatorką przyrody i władzami Gminy Jordanów,
którego tematem była właśnie kwes a ścięcia tego zabytkowego drzewa, a co miało miejsce w dniu 10 czerwca 2008 roku. A oto jej relacja:
Drzewo to jest nie dość, że wiekowe, to jest Pomnikiem Przyrody. Jest także pomnikiem historii, bowiem
zostało zasadzone przez miejscowych w czasach szwedzkiego potopu, co zostało opisane przez Henryka Sienkiewicza w „Potopie”. Król Jan Kazimierz odwiedził te ziemie w roku 1655 roku, i w czasie przejazdu z Żywca przez
Suchą Beskidzką, Maków Podhalański i Jordanów stanął
obozem w Naprawie, skąd miał wspaniały widok na Babią Górę i Pasmo Beskidu Wysokiego, Beskid Makowski,
dwa szczyty Luboni z pasma Beskidu Wyspowego, Gorce
i zamykającą widok od południa zębatą piłę Tatr. By upamiętnić to wydarzenie, wsadzono na tym miejscu dąb,
który przetrwał wszystkie wojny i zawieruchy, przetrwał
I Wojnę Światową, II Wojnę Światową, komunizm i stan
wojenny. Nie mieli odwagi ściąć go Austriacy i Niemcy,
komuniści nie podnieśli na niego ręki... Teraz zetnie go
chciwa ręka liberalnego dewelopera, który traktuje ten
pomnik Przyrody i historii naszego kraju i Narodu Polskiego jako jeszcze jeden „obstakl” czy „komplikator” do
pokonania na drodze procesu inwestycyjnego.
***
Mogę dosyć dużo powiedzieć o tym słynnym i historycznym dębie – Pomniku Przyrody. Tu niedaleko się
urodziłam, tutaj parę metrów dalej znajdowały się nasze
działki, pola, lasy. Prawie codziennie, w wieku dziecięcym i panieńskim przechodziłam koło tego właśnie dębu
ze swoimi rodzicami, często siadaliśmy w cieniu i mój tatuś opowiadał mi legendy o historii tego dębu.
Mówił on, że już Kazimierz Wielki [Kazimierz III Wielki
(1310-1370) – przyp. red.] zatrzymał się pod tym dębem
około 1350 roku, a wiadomo, że to właśnie on w 1347
roku wydał pierwsze zarządzenie w sprawie ochrony starych drzew i zakazał wycinania cisów i starych dębów.
A najgorsze jest w tym to, że nikt nie pytał mieszkańców Naprawy o opinię i wszystkie decyzje zapadły ponad
ich głowami. O ile coś takiego było możliwe w PRL, gdzie
o wszystkim decydowała Centrala, to teraz nie powin-
16
echo
Jordanowa
Mój ojciec słyszał to od swego dziadka, a dziadek od
swoich pradziadków.
Przyjęła się również legenda, że wieś Naprawa nosi
swe miano, które jej nadano właśnie pod tym dębem.
Opowiadał ojciec, że tu odpoczywał król Jan Kazimierz
[1609-1672] podczas najazdu szwedzkiego (1655-56),
kiedy wracał z Węgier.
A dalej Jan III Sobieski [1629-1696] również tu odpoczywał wracając spod Wiednia w 1683 roku. Legenda
mówi, że któremuś królowi złamało się koło w powozie,
wpadło w błoto i ani rusz dalej. Na szczęście tegoż króla, drogą szedł Janek-drwal, naprawił koło, bo był bardzo
silny. Król rzekł: - Wieś ta bez nazwy? Więc ją ochrzcimy
NAPRAWĄ!
którego nie ruszyli Austriacy, którego nie śmieli ściąć
Niemcy, a nawet komuniści nie podnieśli na niego ręki!
– a wręcz odwrotnie – uszanowali jego majestat i w 1968
roku, za tej „najgłębszej i najciemniejszej komuny” ustanowili to drzewo Pomnikiem Przyrody. A teraz chce go
wyciąć polski deweloper w wolnej Polsce! Jest w tym
jakiś diabelski chichot historii. Niedawno zmarły Ojciec
Święty Jan Paweł II, wielki Polak patrząc na te żenujące
usiłowania zapewne przewraca się w grobie! On, który tak ukochał przyrodę polską teraz jest świadkiem jej
bezlitosnej eksterminacji i eksploatacji. Nie ma już Jego
autorytetu. Nie było w tym kraju nigdy posłuchu dla Jego
nauk, których ten naród nigdy nie zrozumiał, bo do nich
nie dorósł. Porównanie tego, co się tu dzieje do biblijnej
przypowieści i perłach rzucanych między wieprze nasuwa się samo przez się…
Dąb ten jest naszym zabytkiem i Pomnikiem Przyrody.
Uczyłam w Naprawie prawie 30 lat biologii i języka polskiego. Często przyprowadzałam tu dzieci szkolne, tutaj
odpoczywaliśmy i opowiadałam im to, co ja usłyszałam
od innych.
Mamy w Naprawie również inne zabytki historyczne,
np. tablica pamiątkowa Antoniego Olchy albo Władysława Mirka [1914-1978] niedaleko stąd na Domu Maciaszka. Szkoła przychodzi tu złożyć hołd wielkiemu pisarzowi
i literatowi. Dużo pisał o Naprawie, bo tu się urodził. Pisał
o nim Jalu Kurek [1904-1983]. Naprawa jest słynną, rozsławioną, a zabytki i Pomniki Przyrody powinny być jak
święte tabu, chronione i szanowane.
***
Gdyby ten dąb wycięto, stworzyłoby to wyjątkowo niebezpieczny precedens umożliwiający wycięcie właściwie
każdego drzewa Pomnika Przyrody. Jak na razie modernizacja DK 28 doprowadziła do eksterminacji kilkuset topoli rosnących na jej poboczach. O ile drzewa te sadzono
w latach 60. i 70. to ścięcie ich nie przedstawia żadnej
poważnej straty, ale za to ścięcie 450-letniego dębu jest
bardzo groźnym sygnałem tego, że w imię głupio pojętego postępu depczemy pomniki naszej przeszłości i historii naszego narodu. Dzisiaj wytniemy dęby i inne drzewa
Pomniki Przyrody na miejsce dla drogi, a jutro wyburzymy np. Wawel, bo będzie potrzebne miejsce pod kolejny
hipermarket…
Tyle Władysława Wojtowicz. Od siebie dodam tylko
tyle, że dzisiejsze spotkanie skończyło się na wymianie
– czasami wręcz bardzo gorącej – argumentów za i przeciw wycięciu tego dębu. Decyzje zapadną w zaciszach
gabinetów daleko od Naprawy, w sprawie życia drzewa,
A jest starą prawdą, że narody, które tracą pamięć rychło tracą swą niepodległość i są wymazywane z mapy
świata… W tej chwili jesteśmy na najlepszej drodze do
tego.
Naprawa – Jordanów, 2008-06-10
Opracował: Robert K. Leśniakiewicz
17
echo
Jordanowa
KO N I EC W I E L K I E J M A J ÓW K I
F E L I E TO N Z P RO P OZ YC JĄ
Skończyła się najdłuższa majówka. Pogoda nas nie rozpieszczała tutaj na południu Polski.
Jak widać na zdjęciach było szaro i ponuro. Majówka była taka zasmarkana, bo Polska
znajdowała się w strefie okluzji na pograniczu dwóch typów pogody – słonecznego wyżu
na zachodzie i wilgotnego niżu na wschodzie. Jedno w tym wszystkim było dobre, a mianowicie to, że mieliśmy masę przyjezdnych, którzy zostawili trochę pieniędzy w naszych
sklepach, restauracjach i pubach.
Pogoda nie zachęcała do wędrówek ludów, ale to, co się wyrabiało
na naszych drogach przeszło wszelkie ludzkie pojęcie! Przez drogi nr 7
(48) czyli Zakopiankę i drogę nr 28
przewaliła się rzeka samochodów a jak to wyglądało, to proszę sobie
obejrzeć. Sznury samochodów ciągnęły się od horyzontu po horyzont.
Czegoś takiego jeszcze nie było, jak
Jordanów jest Jordanowem! Żadnej
płynności ruchu, żadnej organizacji,
nieprawdopodobne bezhołowie.
Aż dziw, że doszło tylko do kilku wy-
padków w naszym regionie. A przecież w niemal pięciuset wypadkach
i kolizjach zostało poszkodowanych
lub zabitych kilkaset osób, a policja
złapała ponad dwa tysiące pijanych
kierowców! To jest nasza polska paranoja – wbrew temu, co się mówi
i pisze w mediach, mimo przestróg
mądrzejszych od siebie, ostrzeżeń
policji i apeli duchownych, mimo i
wbrew zdrowemu rozsądkowi kierowcy po kielichu siadają za kierownice i wiodą siebie i pasażerów,
których wiozą, na pewne urazy fizyczne, psychiczne a niejednokrotnie na śmierć.
Drugi problem – polskie drogi. To
jest skandal, że naprawy dróg ślimaczą się i nie mogą się skończyć.
Można powiedzieć, że jest to polska never ending story. Szczególnie
widać to w Jordanowie, gdzie ulice
są pełne dziur łatanych każdej wiosny, jakby nie można było położyć
wreszcie porządnego asfaltu. Zresztą co tam asfalt. Pamiętam jeszcze z
lat 60. ubiegłego stulecia, jak Rynek
był wyłożony czerwonymi płytkami,
a drogi kostką klinkierową. Potem
w latach 70. w ramach modernizacji kraju przez ekipę Gierka kostka
ta została pokryta asfaltem i mamy
teraz to, co mamy – worek bez dna,
w który się tylko dowala coraz więcej pieniędzy, i końca temu nie widać. A przecież czegoś takiego nie
było w innych miastach, zresztą
nasz Rynek wciąż jest unikatem w
skali nawet kraju!
Krew zalewa kierowców, kiedy
przejeżdżają przez miasto, bo la-
18
wirowanie wśród dziur przypomina jazdę po polu minowym. Kiedy
wyjeżdża się z miasta, to widać od
razu granicę po braku dziur. We
wszystkich okolicznych wioskach
rozwiązano ten problem, natomiast
w Jordanowie pod tym względem
jest bez zmian – dziura na dziurze,
łata na łacie – aż wstyd! Czy dożyjemy dnia, w którym wreszcie w tym
mieście da się jeździć, jak w Europie XXI wieku?
Jeżeli nie ma na to pieniędzy, to
proponuję Ojcom naszego Miasta
zrobić następującą rzecz: pościągać z okolicy wszystkie pamiątki po
PRL i zrobić z Jordanowa muzeum
na otwartym powietrzu – Skansen
Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej
z ekspozycją na Rynku, nagłośnić
sprawę w mediach i ściągnąć na to
kasę z UE. I tym sposobem zarobić
na pamiątkach z komuny. A dziurawe drogi będą doskonałą ilustracją tego, jak tu było za nieboszczki
PRL.
Robert K. Leśniakiewicz
echo
Jordanowa
WCZORAJ NOWY ORLEAN, DZIŚ BIRMA, A JUTRO MY?
Czwartek, 8 maja 2008 r. Z portalu Onet.pl:
W Birmie brakuje już nawet paliwa, by spalić piętrzące się na ulicach, rozkładające się ciała ofiar
cyklonu, a rządząca krajem wojskowa junta wciąż zwleka z przyzwoleniem dla międzynarodowych
organizacji pomocy na podjęcie natychmiastowych działań. Według
przedstawicieli organizacji humanitarnych, rowy i pola w delcie rzeki
Irrawaddy, rejonie najbardziej zdewastowanym przez cyklon pełne są
rozkładających się ciał. Ci, co ocaleli nawet nie myślą o ich spaleniu
- próbują zaoszczędzić drogocenne
paliwo na transport niezbędnych
do przeżycia artykułów.
Międzynarodowa
społeczność
jest coraz bardziej sfrustrowana
opieszałością rządzącej w Birmie
wojskowej junty w wydawaniu wiz
wjazdowych pracownikom organizacji humanitarnych, a także w wydawaniu pozwoleń na lądowanie w
Birmie zagranicznych samolotów z
pomocą. Brak lekarstw, czystej wody
i nieskażonej żywności może dodatkowo zwiększyć i tak już ogromną
liczbę ofiar. Według birmańskich
władz cyklon, który nawiedził Birmę w miniony weekend zabił ponad
dwadzieścia dwa tysiące ludzi. Według głównego amerykańskiego dyplomaty w Birmie, liczba ofiar może
jednak przekroczyć nawet sto tysięcy. Według agencji Associated Press
na lądowanie w Birmie pozwolono
czterem samolotom transportowym
Światowego Programu Żywnościowego. Pierwszy z nich przyleciał dziś
rano z Włoch.
- Wreszcie są jakieś oznaki współpracy. Pierwszy krok został zrobiony. Ale te wszystkie procedury
trwają zbyt długo. Pomoc jest potrzebna natychmiast. Mamy spore
doświadczenie, i wiemy co robić
w takich sytuacjach. Jedyne czego
nam potrzeba to współpraca - powiedziała CNN Be na Luescher,
rzeczniczka Światowego Programu
Żywnościowego.
storie o setkach rozkładających się
ciał leżących na polach. Potrzebują
natychmiastowej pomocy - mówi
Rivers.
Chiny wezwały Birmę do „otwarcia się na świat”
Chiny, bliski sojusznik Birmy, wezwały rządzącą w tym kraju juntę
wojskową by zaczęła współpracować z międzynarodową społecznością w celu przezwyciężenia kataklizmu. Rzecznik ministerstwa spraw
zagranicznych w Pekinie Qin Gang
powiedział, że „ma nadzieję, że Birma wysłucha tego apelu i skorzysta
z międzynarodowej pomocy”.
Paul Risley, równie piastujący
stanowisko rzecznika Światowego
Programu Żywnościowego dodał,
że pojawiły się doniesienia o „zamieszkach”, w najbardziej zdewastowanych regionach Birmy. Ludzie
zaczęli tam walczyć o znikome ilości
żywności, jakie są jeszcze dostępne.
Przed sklepami, z których niewiele
jest w ogóle otwartych, gromadzą
się tłumy, i dochodzi do gwałtownych rękoczynów, gdyż ludzie starają się kupić resztki żywności, które
jeszcze są na sklepowych półkach.
Pojawiły się także doniesienia, że
w rejonie Rangunu, największego
miasta Birmy i jej dawnej stolicy,
gwałtownie poszybowały w górę
ceny wszystkich artykułów. Shqari
Villarosa pełniący rolę ambasadora
USA w Rangunie stwierdził, że „sytuacja w delcie jest katastrofalna, i
cały czas się pogarsza”. W rejonie
delty jest niewiele dróg, a większość
tych, które są cały czas znajduje się
pod wodą. Co więcej cyklon zmiótł
większość mostów. Dan Rivers z
CNN, jeden z nielicznych zagranicznych dziennikarzy, którzy dotarli do
najbardziej zdewastowanych przez
cyklon regionów Birmy mówi, że
to tych najbardziej potrzebujących
nie dotarła jeszcze żadna pomoc. Ludzie opowiadają przerażające hi-
19
Także Stany Zjednoczone naciskają na dostęp organizacji pomocy do Birmy, obiecując ponad trzy
miliony dwieście tysięcy dolarów
pomocy, oraz deklarując gotowość
wysłania do regionu okrętów amerykańskiej marynarki wojennej do
pomocy w przezwyciężaniu skutków cyklonu. Stany Zjednoczone już
przerzuciły sześć helikopterów do
bazy w Tajlandii, czekając na zgodę
władz Birmy, na rozpoczęcie operacji humanitarnej na terenie tego
kraju. Dodatkowo, kilka samolotów
transportowych C-130 znajdujących się na pokładzie lotniskowca
USS Essex, który uczestniczy w manewrach w tym regionie, w każdej
chwili gotowych jest włączyć się do
operacji pomocy ofiarom cyklonu
w Birmie. Eric John, ambasador
USA w Tajlandii podkreśla jednak,
że, wbrew wcześniejszym doniesieniom, władze Birmy wciąż jeszcze nie wydały pozwolenia na loty
amerykańskich samolotów z pomocą do tego kraju. Stany Zjednoczone i wiele innych państw świata nie
uznaje rządzącej Birmą wojskowej
junty, która siłą utrzymała władzę
po tym, jak w 1990 roku, w demokratycznych wyborach zwycięstwo
odniosła opozycja. Rok wcześniej,
decyzją junty nazwę kraju zmieniono z Birmy na Myanmar.
echo
Strategia pomocy
Gregory Beck z Międzynarodowego Komitetu Pomocy Humanitarnej ostrzega, że czas działa na
niekorzyść. - Przy kataklizmach takich rozmiarów nie można zwlekać.
Im dłużej władze Birmy ociągają się
z podjęciem decyzji, tym bardziej
pogarszają sytuację - powiedział
Beck.
Rząd Birmy co prawda poprosił
o międzynarodową pomoc, jednak
ma obiekcje przed wpuszczeniem
do kraju specjalnych ekip, które miałyby oszacować jak wiele, i
jaka dokładnie pomoc jest najbardziej potrzebna. Według Richarda
Horsey’a, rzecznika Biura ONZ do
spraw Koordynacji Działań Humanitarnych, nie chodzi o to, by
„zasypać Rangun” pracownikami
organizacji pomocy, lecz wysłać
do Birmy trzydziestu, czterdziestu
najbardziej doświadczonych, gdyż
w takiej sytuacji „bardziej liczy się
jakość a nie ilość”.
Horsey przyznaje jednocześnie,
że władze Birmy „są zdecydowanie
bardziej otwarte na dostawy pomocy w postaci żywności i innych
artykułów”, niż na przyjęcie pracowników międzynarodowych organizacji pomocy. Dodaje, że jest to
dość zrozumiałe, biorąc pod uwagę
„niechęć i powściągliwość” wojskowej junty wobec międzynarodowej
społeczności. Według Horsey’a junta oddelegowała kilka helikopterów
i sporo łodzi do akcji pomocy. Jest
im jednak bardzo trudno dostać się
do zalanych terenów delty.
Aż pięć tysięcy kilometrów kwadratowych tego obszaru nadal
znajduje się pod wodą. Helikoptery nawet nie mają gdzie lądować.
Do utrzymywania się wody na tych
obszarach przyczynił się także niedawny okres deszczów monsunowych w Południowej Azji. Jednym z
najbardziej dotkniętych miejsc jest
niewielkie miasteczko Pyinzalu,
położone na samym czubku delty
rzeki Irrawaddy. Wciąż jeszcze odczuwa ono skutki tsunami z 2004
roku, a teraz zostało zdewastowane
przez cyklon. Ci co ocaleli, opowiadają, że wzdłuż drogi w miasteczku
leżą ciała ofiar. Wiele z nich unosi
się też na wodach lokalnych rzek.
W Rangunie sytuacja powoli wraca
do normy. Drogi zostały już oczyszczone, przywrócono dostawy elektryczności, zaczęto też rozwozić
czystą wodę pitną.
A co było prawdziwą przyczyną
takiej masakry?
●Wykarczowane
mangrowce
broniły przed cyklonami
●Junta wciąż nie wpuszcza pomocy z innych krajów
Milion ludzi pozostaje bez dachu
nad głową po przejściu nad Birmą
cyklonu „Nargis”. Takie szacunkowe dane podała wczoraj ONZ. Tymczasem zdaniem sąsiadów kraju,
gdyby nie rabunkowa gospodarka
birmańskiej junty, skala tragedii byłaby o wiele mniejsza.
Zdaniem Surina Pitsuwana, sekretarza generalnego skupiającej państwa regionu organizacji
ASEAN, wojskowa junta pozwoliła
wykarczować tysiące kilometrów
kwadratowych nadmorskich lasów
mangrowcowych. Na ich miejscu
powstały hotele i fermy ryb oraz
krewetek. Źródło cennych dla dyktatury dewiz.
Tymczasem mangrowce stanowią ochronę przed falami i burzami. Ich rozłożyste korzenie osłabiają uderzenia fal. Po tsunami na
Oceanie Indyjskim w 2004 r. tylko
w jednej wiosce na Sri Lance zginęło 6 tys. osób. Tam mangrowce
zostały wycięte, a w sąsiedniej osadzie schowanej za gęstym lasem
mangrowcowym zginęły zaledwie
dwie osoby.
We wtorek w Nowym Jorku rząd
Birmy oficjalnie zwrócił się do ONZ
z prośbą o pomoc, jednak nadal
władze tego kraju opierają się
przed wpuszczeniem ekip ratowniczych. W trzy dni po tym, jak cyklon
popychający falę o wysokości 7,5
metra spustoszył deltę rzeki Irawadi, nadal nie ma skoordynowanej
20
Jordanowa
akcji ratowniczej.
W okolicy Rangunu są miasta,
gdzie nie przetrwał żaden budynek. Koczujący pod gołym niebem
ludzie nie mają wody pitnej, prądu
i żywności. Ratownicy, którzy wojskowymi śmigłowcami lecieli nad
regionem, widzieli zalegające na
polach stosy zwłok.
Ceny żywności, paliwa, a nawet
niezbędnych do przeprowadzenia
podstawowych napraw gwoździ
podskoczyły o kilkaset procent. 82
tys. Birmańczyków zginęło bądź zaginęło na skutek uderzenia cyklonu
„Nargis” (Aktualne szacunki mówią
już o 200.000 osób!)
Za strefę największego zniszczenia uznano siedem obszarów. Tam
cyklon „Nargis” zniszczył od 90
do 95 proc. zabudowań. - Regiony, w których zniszczył mniej niż
90-95 proc. nie są uważane przez
rząd za priorytetowe - powiedział
„Times’owi” Andrew Kirkwood z
organizacji dobroczynnej Save The
Children. - To chyba dobrze ilustruje skalę problemu. („Gazeta Krakowska”, 2008-05-08)
Konkluzja
No i jak w przypadku „Katriny”,
która spustoszyła Nowy Orlean - w
przypadku „Nargis” winni są tylko
i wyłącznie ludzie. Karczowanie lasów doprowadziło do tego, że wiatr
i fala dokonała dzieła zniszczenia. A
u nas? Niestety, wcale nie jest lepiej, czego dowodem są szalejące
od czasu do czasu w Polsce trąby
powietrzne i inne huraganowe wiatry. A przecież las jest jedyną siłą,
która jest w stanie przeciwstawić
się szalejącym żywiołom. Ale to już
nie dociera do tępych, urzędniczych
łbów i do mózgownic kompleksu
dewelopersko-budowlanego nastawionych tylko i wyłącznie na zysk. I
tylko żal zwyczajnych, szarych ludzi,
którym wszystkie cztery żywioły
bezlitośnie pokażą ich miejsce na
naszej planecie. Bynajmniej nie
uprzywilejowane…
Robert K. Leśniakiewicz
echo
Jordanowa
K ATA ST RO F Y N U K L EA R N E N A S Ł OWAC J I
D R M I LO Š J ES E N S K Ý
Reaktor A-1 w Jaslovských Bohunicach (EBO na mapce) był dumą socjalistycznej energetyki. Swoja działalność zaczął od 24 października 1972 roku i była to pierwsza elektrownia
jądrowa zbudowana na terytorium byłej federalnej Czechosłowacji.
kazał Piovarči. Między innymi pracownicy Pačes, Miček i
Skales wymieniają paliwowe pręty. I wtedy właśnie dochodzi do wybuchu. Benda i Ferech chcą uciec wyjściem
awaryjnym, ale jest ono zamknięte na głucho. Powód?
Ograniczenie możliwości kradzieży. (!!!) Jozef Piovarči
zorientował się, że mu brakują dwaj pracownicy. Dopiero po godzinie (!!!) znajduje ich leżących przed włazem
awaryjnym. Nie waha się ani chwili, zdejmuje maskę i
zaczyna akcję reanimacyjną. Przez mgnienie oka zdaje
mu się, że Benda mrugnął okiem. Obydwaj żyją - jeszcze
żyją... Za chwilę przyjdą ratownicy. 52-letni Izidor Ferech
- ojciec dwojga dzieci i 57-letni Libor Benda - ojciec pięciorga dzieci umierają na krótko po przywiezieniu ich do
szpitala...
Wydano polecenie natychmiastowego opuszczenia
elektrowni i całego obiektu, ale dwóch pracowników
tego nie zdołało uczynić i nic ich nie mogło uratować.
Tragicznym w tej sytuacji jest fakt, że można ich było od
tej niepotrzebnej śmierci uchronić, gdyby przestrzegano wszystkich przepisów. Uciekali oni w stronę wyjścia
awaryjnego, który był w tym czasie zamknięty, bowiem
kierownictwo elektrowni chciało zapobiec częstym kradzieżom występującym na miejscu pracy! rozprzestrenieniu się skażenia zapobiegła obsługa reaktora swym
działaniem ze spokojem i zimną krwią. Kontrola powypadkowa stwierdziła, że centrum systemu paliwowego
nie zostało uszkodzone, i tak reaktor mógł być włączony
z powrotem do eksploatacji w warunkach ryzyka, jak to
miało miejsce w rok później. W tym czasie do środowiska
naturalnego przeniknęło 0,1 GBq aerozolów i 10 MBq
radioaktywnych izotopów jodu. W odległości 11 km od
EBO zmierzono 480 Bq/kg cezu-137 w trawie (i grzybach
też - przyp. tłum.) i 407 Bq/kg jodu-131 w kukurydzy.
Jej budowa w okolicy na północ od miasta Trnava
trwała 16 lat. Wkrótce się okazało, że w EBO doszło do
dwóch poważnych katastrof jądrowych, które wymusiły jej wyłączenie, zaś na ich temat żaden z okolicznych
mieszkańców niczego się nie dowiedział. Był to prototypowy, a właściwie doświadczalny typ reaktora, pracujący
na miejscowym nie wzbogaconym uranie, chłodzonego
dwutlenkiem węgla (CO2) i regulowanym przy pomocy
ciężkiej wody (D2O). Już po uruchomieniu zaczęły się pojawiać problemy z utrzymaniem właściwego, wysokiego
ciśnienia parowych generatorów, a z powodów dalszych
błędów konstrukcyjnych EBO musiała być kilkakrotnie
wyłączana z eksploatacji. Największy problem stanowiła
wymiana prętów paliwowych podczas przerwy, i to, co
stanowiło największy atut tego reaktora stało się jego
największą wadą.
Do pierwszej poważnej katastrofy w EBO doszło w
dniu 5 stycznia 1976 roku. Tego właśnie dnia, do hali reaktora w której Viliam Pačes akurat dokonywał wymiany
prętów paliwowych, przeniknął wysoce radioaktywny
dwutlenek węgla. W wyniku tego została silnie skażona sprzątaczka kompleksu Štefánia Fančovičová i zginęli
także jego pracownicy - wywożący radioaktywny osad:
Izidor Ferech i Libor Benda.
Druga katastrofa miała miejsce dokładnie w dniu 22
lutego 1977 roku, kiedy personel w czasie przerwy technologicznej wymienił paliwo i z pośpiechu spuszczono do
reaktora także pręt paliwowy niedostatecznie oczyszczony z żelu silikatowego, który służy do amortyzacji i umocowania prętów w czasie ich transportu. Kiedy chłodzący pręty gaz nie mógł do niego dotrzeć, ten się rozgrzał
do czerwoności i przetopił ścianę kanału, w którym był
zamocowany tak, że doszło do wycieku radioaktywnej
wody. Jej brak spowodował reakcję łańcuchową, która
spowodowała stopienie około 1/4 prętów paliwowych.
Uszkodzone urządzenie zostało wyłączone, a dostęp do
Mistrz pierwotnego obiegu Jozef Piovarči o godzinie
07:12 przydzielił im pracę - mieli wywieźć radioaktywny osad do magazynu. Benda zapisuje to polecenie do
dziennika, bowiem są tam także inne niż te, które mu na-
21
echo
niego - zamknięty. I tak zaczęło się czekanie na nową
technologię, która by umożliwiła jego bezpieczną likwidację. Między innymi doszło także do rozległego skorodowania reaktora, a także zbiorników z uszkodzonymi
prętami paliwowymi, a radioaktywne związki chemiczne
zaczęły przenikać do środowiska. W międzynarodowej,
siedmiostopniowej skali bezpieczeństwa jądrowego INES
te katastrofy miały czwarty stopień. Dla porównania katastrofa w Czarnobylskiej EJ miała siódmy stopień. W
roku 1977 reaktor całkowicie wyłączono. Po tej awarii
w wodnych roślinach wykryto 67 kBq cezu-137 i 28 kBq
strontu-90.
Jordanowa
jego korpusu zniszczonych prętów paliwowych. Doszło
do ulotu radioaktywności w ilości 4 GBq, co stanowi 10krotną wartość najwyższej granicznej ilości skażeń emitowanych przez wszystkie reaktory EBO. Okoliczności
tej katastrofy i jej następstwa do dziś dnia są ukrywane
przed społeczeństwem naszego kraju...
Od tłumacza
Artykuł jednego z zagranicznych przyjaciół naszego
miasta stanowi jeszcze jedno memento, jakie ekolodzy
przekazują nam od czasów słynnych katastrof jądrowych
na Three Mile Island koło Harrisburga w Pensylwanii i
najbardziej dla nas traumatycznej – w Czarnobylskiej
Elektrowni Jądrowej w kwietniu 1986 roku.
Problemy z niepokornym reaktorem wywołały zwiększony monitoring opadu radioaktywnego na środowisko
jeszcze przed jego uruchomieniem. Państwowa Służba
Higieniczna (czechosłowacki odpowiednik polskiego Sanepidu - przyp. tłum.) przeprowadzała pobieżne kontrole od roku 1965, jednakże ich wyniki były paradoksalne,
jak to w socjalizmie bywało. Akademickim przykładem
tego stanu rzeczy może być informacja o tym, że poziom
zawartości radioizotopu strontu - Sr-90 w krowim mleku
był przed włączeniem reaktora siedmiokrotnie wyższy, a
od początku pracy EBO utrzymywał się on na stabilnym
i niskim poziomie! Aż do listopada 1989 roku (obalenia
komunizmu w b. CSRS - przyp. tłum.) społeczeństwo nie
miało żadnego dojścia do tych danych...
Ktoś może powiedzieć: a co nas to obchodzi? Do Czarnobyla mamy prawie 750 km w linii prostej, ale do słowackiej elektrowni już tylko 220 km. Co nam może grozić
w przypadku takiego wybuchu czy innej awarii? Czy ekolodzy nas tylko straszą, bo pracują na rzecz lobby węglowo-na owego? Takie i inne pytania zadają ludzie, i mają
do tego prawo. No bo niby nic się nie stało i nic się nie
dzieje, tylko że…
Przeto w roku 1990, Ministerstwo Środowiska zarządziło przeprowadzenie dalszych pomiarów i ich wyniki
okazały się nader alarmujące. Wokół EBO panuje intensywne promieniowanie o natężeniu przewyższającym 20-krotnie promieniowanie naturalnego tła Ziemi!
- natomiast w pobliskiej rzece Dudváh eksperci stwierdzili skażenie toksycznymi, krótkookresowymi izotopami plutonu (Pu), z tego też powodu polecili sołtysom
okolicznych wsi, by przestrzegli ludzi przed puszczaniem
zwierząt do tej wody i pozyskiwania z tej rzeki ryb, a to
dlatego, że w kilkunastu miejscach znaleziono skupiska
radioaktywnych związków, których aktywność była porównywalna do dawek zmierzonych w miejscach objętych ewakuacją ludności w Czarnobylu - 5-10 mR/h. W
warstwach spodnich wody rzeki znajdowano wielkie
koncentracje radioaktywnego trytu (H-3). Największe
stężenia tych radioizotopów stwierdzono na zboczu kanału odpływowego z reaktora, gdzie promieniowanie
przeniknęło wraz ze szlamem podczas czyszczenia reaktora A-1 po powodziach w 1980 roku.
Tylko że stan zdrowia ludzi gwałtownie się pogarsza,
mimo coraz to nowych zdobyczy medycyny. Choroby
nowotworowe i choroby serca są głównymi przyczynami
zgonów w Polsce i innych krajach, na które spadł radioaktywny fall-out (czyli w języku atomistów opad) po tych
katastrofach i eksperymentach z bronią jądrową – a przecież niedaleko znajdują się radzieckie/rosyjskie poligony
atomowe na Ukrainie (Żółte Wody) i Rosji (Orenburskaja
Obłast’, Nowa Ziemia) gdzie detonowano eksperymentalne i bojowe głowice nuklearne i termonuklearne o
mocy dochodzącej 58…68 Mt TNT! Mt – to megatona,
milion ton trotylu. Żeby zabić człowieka wystarczy 200
gramów… Tak silne eksplozje nie pozostają bez szkody
dla środowiska całej naszej planety. Poza tym za naszą
wschodnią granicą znajduje się potężny arsenał nuklearny WNP, okręty nawodne i podwodne z napędem atomowym, i cała reszta radzieckiej atomowej ultrastruktury. Niebezpiecznej dla środowiska, bo pozostającej poza
wszelką kontrolą. Rodzą się dzieci-potworki oraz zmutowane rośliny i zwierzęta. Ale prawdziwy problem z chorobami genetycznymi będą miały nasze wnuki, kiedy niepożądane zmiany zaczną się kumulować w następnych
pokoleniach, a im dalej, tym gorzej…
Stopniowa likwidacja reaktora A-1 w Jaslovských Bohunicach przebiegała od końca lat 70. aż do połowy lat
90. XX wieku, kiedy to wszystkie pręty paliwowe, na
mocy międzynarodowego porozumienia, zostały wywiezione do Rosji. NB, w czasie tego, w roku 1991 doszło do
ostatniej najpoważniejszej katastrofy, kiedy to ogromna
ilość radioaktywnych związków (największa w historii
Słowacji) skaziło halę reaktora w czasie wyciągania z
A co u nas? A u nas powstają coraz bardziej obłąkańcze
plany budowy najpierw trzech, a potem 10 elektrowni
jądrowych. Nie mam nic przeciwko energetyce jądrowej
– w końcu to jest jakaś szansa dla naszego kraju i jego
mieszkańców, ale… problem polega na tym, że na razie
nas po prostu nie stać na taki zbytek. Poza tym Polska
wdając się w trzy bezsensowne konflikty o wymiarze
globalnym, wystawiła się na cel wszelkiej maści terrory-
22
echo
Jordanowa
stów czy państw nam wrogich (a lista ich jest długa), dla
których elektrownie jądrowe są łakomym celem. Ich budowa będzie kosztowała miliony a ochrona i zabezpieczenie – miliardy euro. A kto za to zapłaci? Jak zawsze
– szeregowy obywatel.
Pomyślmy o tym udając się na wiosenne spacery i letnie wakacje. I nie dziwmy się zbytnio znajdując na polach
mniszki o wielokrotnych kwiatach i poszóstne prawdziwki w lasach. Te zmiany już się zaczynają…
Żylina, styczeń 2008 r.
Przekład: Robert K. Leśniakiewicz ©
P OW ST R Z Y M AĆ D E WA STAC J Ę!
Jordanów jeszcze do niedawna był określany nazwą „zielone miasto” i rzeczywiście – nasze miasto i okoliczne wsie słynęło z dużej ilości lasów i pięknych, zielonych, nie zniszczonych jak dotąd przez cywilizację zakątków.
Nie będę już tutaj wspominać, że
zawsze były i jeszcze długo będą.
Niestety pojawiły się działania, które szkodzą naszemu naturalnemu
środowisku, jak chociażby:
● wywożenie śmieci do lasów, wysypywanie ich do cieków wodnych rzek i strumieni, gdzie powstają już całe ich hałdy;
● dewastacja dróg i ścieżek leśnych
przez bandy młodzieńców jeżdżących na motocyklach i quadach,
i związany z tym hałas, spaliny i
smród;
● rabunkowa wycinka drzew i kradzież drewna, w czym celują
mieszkańcy okolicznych wsi;
● kłusownictwo – wprawdzie już
coraz rzadsze… (po prostu nie ma
już na co polować… - przyp. red.)
● wpuszczanie ścieków do rzek i
strumieni;
● wypalanie traw;
● nadmierne stosowanie środków
ochrony roślin;
To są oczywiście ogromnie ważne
tematy, ale przy odrobinie dobrej
woli mieszkańców i władz lokalnych oraz powiatowych, zmieniając
przepisy należy stworzyć ludziom
dogodne warunki do tego, żeby
sami byli zainteresowani ochroną
środowiska, w którym żyją, wierzę,
że można stopniowo osiągnąć pozytywne rezultaty i z czasem ludzie
zaczną postępować inaczej. Ale to
jest już osobny temat – oczywiście
bardzo ważny.
23
Chciałabym poruszyć zupełnie
inną, z dzisiejszych czasach nadrzędną sprawę, która dotyczy lasów
i dzikich, niezagospodarowanych
terenów leśnych i w ich pobliżu
– bezcennych przyrodniczo, a mianowicie:
echo
● eksterminacja drzew w lasach i z
alei przydrożnych;
● nadmierne osuszanie terenów
podmokłych;
● nadmierna zabudowa na terenach i w strefach szczególnie cennych przyrodniczo, szczególnie w
pobliżu lasów.
Uważam, że ochrona resztek
naszych lasów przed tego rodzaju
inwestycjami jest naszym obowiązkiem. Leży to w naszym wspólnym
interesie i w interesie następnych
pokoleń.
Jak wiadomo, las to bardzo złożony ekosystem powiązany nicią
bardzo delikatnych powiązań pomiędzy poszczególnymi gatunkami
zwierząt i roślin. Dlatego tak bardzo
ważnym jest zachowanie kruchej
równowagi pomiędzy wszystkimi
gatunkami, jakie wchodzą w skład
tego ekosystemu, jak też zachowanie warunków naturalnych środowiska, w którym bytują te gatunki.
Zniszczenie jednego elementu powoduje zniknięcie całego łańcucha
istot z nim powiązanego. Większość
zwierząt i roślin znajduje się dzisiaj
pod ochroną, ale mimo tego wciąż
Jordanowa
wisi nad nimi widmo zagłady – pomimo ochrony prawnej. Oczywiście
winą za to należy obarczyć tych,
którzy niszczą ich środowisko naturalne. Nie wystarczy sama ustawa
– potrzebna jest jej egzekucja, a
zatem należy:
● zaprzestać wypalania traw!!!
(ten paranoiczny proceder stał
się przedmiotem krytyki naszego
kraju ze strony Unii Europejskiej.
Polska jest jedynym krajem UE,
w którym uprawia się ten chory i
zbrodniczy proceder, więc nie ma
się co dziwić, kiedy w UE patrzy
się na nas jak na pomyleńców!
– przyp. red.)
● zaprzestać osuszania terenów
podmokłych!
● pozostawić w każdym lesie, bez
względu na to, czy jest on prywatny czy państwowy, niezagospodarowany zakątek, otoczony
ochroną jako ostoja dla dzikiej
zwierzyny, otoczmy ją ochrona
przed wycinką. (Pomysł może i
dobry, ale całkowicie niewykonalny ze względu na ludzką mentalność i pazerność. Czy prędzej czy
później zawsze znajdzie się ktoś,
kto bezkarnie wytnie te drzewa
i zniszczy ostoję. A znając mikre
możliwości Policji i Straży Leśnej
możemy być pewni, że sprawcy
nie zostaną wykryci i aresztowani, a jeżeli nawet, to zostaną
szybko zwolnieni ze względu na
„małą szkodliwość społeczną czynu” – przyp. red.)
● otoczyć szczególną ich siedliska,
w których żyją i w których ich
młode przychodzą na świat, zabronić wycinki drzew na terenach
przez nich zamieszkałych – przecież one muszą gdzieś mieszkać i
wychowywać swe potomstwo;
● powyższe nie dotyczy tylko drzew
w lasach, ale także drzew przydrożnych (przy arteriach komunikacyjnych i polnych drogach
wiejskich), drzew rosnących na
polach oraz krzewów; (dawnym
zwyczaje było oddzielanie od
siebie poszczególnych łąk i pól
uprawnych, cmentarzy, posesji,
itd. krzewami, które z wiekiem
tworzyły żywopłoty – niestety,
zwyczaj ten został zapomniany, a
żywopłoty są wycinane, jak np. na
jordanowskim cmentarzu, co jest
niepowetowana strata dla wielu
ptaków, które się tam gnieździły
– dop. red.)
Największe skupiska roślin chronionych znajdują się właśnie na
obszarach dzikich łąk i terenów
podmokłych, które należałoby otoczyć ochroną przed dewastacją. To
właśnie tam i w krzewach je porastających znajdują się siedliska
ptaków i małych zwierząt, w tym
owadów, które są sprzymierzeńcami człowieka w walce ze szkodnikami pól i lasów. Zaznaczam przy
tym, ze owady szkodliwe tez są
częścią biocenozy i walczyć z nimi
można tylko przy pomocy metod
naturalnych. (Przypomina się tutaj
sprawa nadużywania tak gwałtownie i szkodliwie działających środków chemicznych, jak m.in. DDT,
HCH czy DNOOC w latach 1940-70.,
które dopiero teraz dają swe fatalne skutki: wzrost zapadalności na
nowotwory, leukemię, alergie i in.
schorzenia pochodne u ludzi i zwierząt – przyp. red.) Dlatego też nie
24
echo
używajmy w lesie i w jego pobliżu
silnie działających insektycydów i
pestycydów oraz herbicydów.
Na terenach podmokłych zamieszkują także płazy i gady, które
są chronione. Poza tym występują
także źródła wody, które dostarczają wody pitnej także do naszych
domów. A przecież z roku na rok
mamy coraz poważniejsze problemy z woda pitną! SA w naszej
gminie obszary, na których brakuje
wody już nie tylko w czasie suszy,
ale nawet w czasie normalnego
lata, gdy poziom opadów jest najniższy. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak bardzo obniżył się poziom
wód gruntowych w naszym kraju, a
szczególnie w górach. Są już u nas
takie miejsca, gdzie deficyt wody
występuje przez cały rok! Tak zatem należy szczególną ochroną
otoczyć miejsca bagniste i podmokłe, szczególnie przed niepotrzebną
melioracją i zabudową. Miejsca takie po osuszeniu już nie nadają się
do zamieszkania czy rekultywacji
(jak dowiodło tego osuszenie bagien Kuwasów – przyp. red.), a to
ze względu na to, ze pod nimi znaj-
dują się żyły wodne wywierający
negatywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne ludzi i zwierząt.
Dotyczy to szczególnie młodych
osobników!
Zdarzały się też przypadki, że w
czasie osuszania terenów podmokłych i intensywnej wycinki drzew
likwidowano żyły wodne, co powodowało wystąpienie całkowitego
zaniku wody w źródłach i ujęciach
wody pitnej dla miast.
Odwrotny problem mamy w miastach, gdzie nadmierna zabudowa
może doprowadzić do nieprawdopodobnych komplikacji w czasie
nawet zwykłej, burzowej ulewy.
Przykładem tutaj jest to, co wydarzyło się w Makowie Podhalańskim parę lat temu, kiedy to cztery
strumienie wystąpiły z brzegów, a
fala powodziowa miała wysokość
ponad metr. O jej furii może świadczyć fakt, że topiły się w niej nawet
szczury kanałowe! Dlatego też we
własnym interesie i dla naszego dobra powinniśmy zostawić te obszary takimi, jakie są.
Jordanowa
Pamiętajmy zatem, że mieszkając
w górach takich jak Beskidy podlegamy nieco odmiennym prawom,
niż inne regiony Polski. Ma to dla
nas jednak wielkie korzyści, tak
przyrodnicze jak i krajobrazowe.
Coraz więcej turystów przyjeżdża
tutaj właśnie do takich zakątków
kraju, które nie są skażone przez
cywilizację. Turyści nade wszystko
pragną podziwiać piękno i spokojny majestat gór. Chcę wypoczywać
z daleka od dróg szybkiego ruchu,
hałasu, asfaltu i betonu. Jordanów
jest właśnie takim miejscem. Jeszcze jest, bo wkrótce nie będzie…
Dlatego zachowajmy nasze zielone
zakątki i oazy spokoju takimi, jakie
one są. Chrońmy je przed dewastacją – dla naszego wspólnego dobra,
bowiem w przeciwnym przypadku
następne pokolenia zapłacą za to
najwyższą cenę i przeklną nas, którzy do tego stanu dopuściliśmy.
Katarzyna Kukla
Jordanów, dn. 18.04.2008 r.
ZO L Z I D E N T Y F I KOWA N Y O B I E K T L ATA JĄC Y
Wyszła prawie parafraza NOL-a, cóż to oznacza? Chyba tłumaczyć nie warto. Jednak dzisiaj wyjątkowo porozmawiajmy o czymś namacalnym, identyfikowalnym, ba przyziemnym
– choć niezwykłym, tylko dla kogo?
Od kilku lat ze zgrozą odnotowuję wzrost wypadków dotyczących
zalegających w ziemi niewypałów.
Niezwykłe zainteresowanie „zardzewiała śmierć” budzi wśród
ludzi zajmujących się zbieraniem
złomu. Dla kawałka metalu bez wahania ryzykuje się życie! Ktoś powie, z czegoś trzeba żyć! Jednak nie
zapominajmy o tym, że życie ma się
zwykle jedno, podobnie jak szansę
w konfrontacji z zardzewiałym granatem, pociskiem moździerzowym
lub bombą lotniczą. Szczytem głupoty wydaje się dokonywanie prób
rozbrajania takich znalezisk gdzieś
w czeluściach szop, piwnic lub nawet mieszkań! Często do rozbiórki
używane są dość drastyczne narzędzia w postaci szlifierki kątowej lub
młotka i przecinaka.
Zaiste pomysłowość Polaków
bywa zadziwiająca, podobnie jak
głupota i niefrasobliwość o swoich
bliskich i sąsiadów. Czy takie postępowanie to jakiś znak naszych
czasów? Może to skutek oglądania
25
echo
w śmietnikach!
idiotycznych filmów, gdzie główny
bohater jest supermanem i zawsze
wychodzi cało z każdej opresji? Zapewniam, że to nie jest gra video, a
kolosalne zagrożenie.
Kilka godzin temu doszło do
spektakularnego zdarzenia. W
miejscowości Głęboczek (mała
wieś na skraju poligonu wojskowego w Drawsku Pomorskim) zabudowania znajdujące się w pobliżu
kłopotliwego sąsiada – wojska obsypane zostały i to dosłownie odłamkami zdetonowanego ładunku.
Skąd pochodził, czym był sprawa
wydaje się wyjątkowo tajemnicza,
zwłaszcza, że wojsko ustami swojego rzecznika prasowego wypiera
się wszystkiego w żywe oczy.
Mieszkańcy Głęboczka wielokrotnie monitowali pismami władze
jednostki wojskowej w ges i której
leży bezpieczeństwo na poligonie i
terenach przyległych, jednak okazuje się, że do jednostki dotarło
zaledwie jedno pismo i to w roku
2003 ! Pikanterii sprawie dodaje
fakt, że w owym piśmie mieszkańcy rzekomo proszą li tylko o zmianę
procedur detonacji w taki sposób
aby było odrobinę ciszej.
Ręce opadają, zwłaszcza, że z
wypowiedzi rzecznika dowiadujemy się, że pogłębiono jedynie lej w
którym „utylizuje się” np. niewybuchy. Zapraszam panów wojskowych
do odwiedzin, mieszkańcy wsi pokażą zapewne ślady szrapneli na
dachach swoich domostw, płotów,
okien(!), pojazdów lub zalegające
niezidentyfikowane szczątki czegoś, czego rzekomo tam nie ma.
Czasy przemian politycznych i
gospodarczych w Polsce spowodowały to, że ludzie szukają jakiejś
niszy, która przyniesie im godziwy
lub jakikolwiek zarobek. Niezwykłą popularnością cieszą się zbiory
runa leśnego, któż z nas nie widział
licznych grzybiarzy, zbieraczy jagód
koczujących na swoich klientów w
pobliżu arterii drogowych? Pomijam zagrożenie, które stanowią zarówno dla kierowców jak i dla sie-
Jordanowa
Niezwykle niebezpiecznym rejonem Polski jest kompleks leśny pod
nazwą Bory Tucholskie, a choćby
z tej racji, że na tym terenie odbywały się ciężkie walki nie tylko
z okupantem niemieckim ale również między „oswobodzicielami”,
często w efekcie pomyłek. Po tych
bataliach ziemia kryje naprawdę
niezwykłe, śmiercionośne przedmioty. Ot kilka miesięcy temu odkryto gigantyczną bombę lotniczą
– niewybuch, który bez trudu byłby
w stanie unicestwić sporą wieś.
bie ze strony tych ostatnich, jednak
jest tzw. druga strona tej profesji i
to jeszcze bardziej niebezpieczna.
W ubiegłym roku zarówno prasa
jak i telewizja donosiła o wielkim
prawdopodobieństwie
istnienia
tajnych poligonów wojskowych
pochodzących z czasów II WŚ w
różnych zakątkach Polski. Jeden z
takich poligonów odkryłem. I tak
właściwie nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie „drobny” fakt,
każde z takich miejsc było ciasno
zabezpieczone w taki sposób aby
wyeliminować wroga – najlepszą metodą są miny. Niestety nie
wszystkie zostały usunięte, sporo
pozostało i niestety najczęściej odnajdują je grzybiarze.
Stosunkowo niedawno Sowieci
zwrócili nam miasto, którego daremnie było szukać na mapie Polski – Borne Sulinowo, swego czasu
sporo o tym miejscu pisałem. Jednak odkrycia, których dokonywali
mieszkańcy zarówno w mieście
jak i w okolicach napawało i napawa zgrozą. Ładunki wybuchowe
pod różną postacią odnajdywano
praktycznie wszędzie. To nawet
nie jest kwes a jakichś niedostępnych miejsc w lasach (a motywacja
była silna rosły tam prawdziwki o
średnicy kapelusza powyżej nawet
30 cm średnicy! Któż by się oparł,
prawda?), odnajdywano je nawet
26
Zdarzeń przybywa, ofiar również,
tym bardziej warto wiedzieć jak
zachować się wobec „zardzewiałej
śmierci”. Pod żadnym pozorem nie
wolno znaleziska dotykać, nawet
zbliżać się do niego. Miejsce oznaczyć w dowolny widoczny sposób
i natychmiast powiadomić patrol
saperski lub najbliższą jednostkę
policji lub straży. W takich sytuacjach zawsze warto posługiwać się
telefonicznymi numerami alarmowymi.
I coś na zakończenie z własnego
doświadczenia.
Wielokrotnie odnajdując ukryte miejsca położone gdzieś w odległych miejscach kompleksów
leśnych, posługując się sprzętem
elektronicznym odnajdywałem ślady przedmiotów ukrytych tuż pod
powierzchnią ściółki leśnej. Co kryła? Łatwo można się zorientować,
pomimo doświadczenia w posługiwaniu się różnym sprzętem nawet
przez myśl mi nie przeszło dociekać
z czym tak naprawdę mam do czynienia. TOBIE TEŻ NIE RADZĘ!
ZAPAMIĘTAJ! Lasy nie tylko dają
odpoczynek, niezwykły mikroklimat, potrafią także zabijać!
Mariusz R. Fryckowski
echo
Jordanowa
S P R AW O Z D A N I E Z D Z I A Ł A L N O Ś C I S P O R T O W E J Z A R O K 2007
UCZNIOWSKIEGO LUDOWEGO KLUBU SPORTOWEGO
„ S P R I N T VA LV E X ” J O R D A N Ó W
W minionym sezonie 32 zawodników naszego klubu wystartowało w 28 zawodach w kolarstwie przełajowym, górskim - MTB i szosowym zdobywając: 26 Pucharów, 67 Medali
i ok.130 Dyplomów.
Zaliczyliśmy wszystkie zaplanowane zawody z Kalendarza MZK-ol,
natomiast nie zaliczyliśmy wszystkich planowanych startów z Kalendarza PZK-ol (centralnego) z powodu braku funduszy. Między innymi
z cyklu: Skoda Auto Grand Prix MTB
2007 - Cz. Langa zaliczanych do Puchar Nadziei Olimpijskich dla Młodzików i Olimpiada Młodzieży dla
Juniorów Młodszych i Juniorów,
rozgrywanych poza woj. małopolskim tak na szosie, jak i w MTB. To
m.in. spowodowało spadek drużyny w Challange`u wojewódzkim
w kat. Młodzik z 1 na 2m., JuniorKobiety na 3 m. a w „generalce”
(suma wszystkich kategorii wiekowych) z 3 na 6 m.
Podopieczni naszego klubu pod
kierunkiem trenera St. Morawy
wywalczyli indywidualnie: 2 tytuły Wicemistrzowskie w Kolarstwie
Szosowym – Jazda Indywidualna
na Czas, Wicemistrzostwo w Kol.
Górskim MTB, Wicemistrzostwo
Makroregionu (zawody międzywojewódzkie) Młodzików, Mistrzostwo Małopolski MTB-LZS w
kat. Junior - Kobiety. Wymienione
tytuły wyjeździli: Juniorka - Paula
Gorycka, która została sklasyfikowana w Challange`u Wojewódzkim o Puchar Redakcji Sportowej
TVP Kraków, który jest prowadzony
przez Małopolski Związek Kolarski,
a jako 4-ta zawodniczka w kraju i
Młodzik-Arkadiusz Ponicki 3-ci w
Małopolsce. W minionym sezonie
2007 na podium wychodzili również najmłodsi nasi podopieczni we
wszystkich kat. Dziecięcych, m.in.:
Maksymilian Teper, Kamil Smętek,
rodzeństwo Ponickich, Daniel Ryan,
Dawid Brutanek, Marek Paśko, Sabina Sewioło i Kacper Rolski.
Działalność naszego klubu to nie
tylko treningi i zawody kolarskie.
Swoje założenia i cele Statutowe
realizowaliśmy poprzez: organizowanie pozalekcyjnych zajęć sportowo-rekreacyjnych.
Organizowaliśmy rowerowe wycieczki turystyczno - krajoznawcze,
zwiedzając jordanowszczyznę i okolice, a zimową porą i w deszczową
pogodę, prowadziliśmy zajęcia w
Hali Sportowej przy Zespole Szkół
im. H. Kołłątaja w Jordanowie, dla
dzieci i młodzieży nawet niezrzeszonych w naszym klubie oraz wyjazdy na krytą pływalnię w Suchej
Beskidzkiej. Młodzież rekrutuje się
ze szkół podstawowych, gimnazjów
i nie tylko. Najmłodszy nasz podopieczny ma 6 lat, a najstarszy 21.
Za nasze osiągnięcia Polski Związek Kolarski (na wniosek Prezesa
klubu) uhonorował nasz klub przydzielając 2 rowery szosowe i dwa
górskie, najwięcej ze wszystkich 34
klubów w Małopolsce. O naszych
osiągnięciach i sukcesach pisano
w prasie m.in. w „Gazecie Krakowskiej”, „Dzienniku Polskim”, „Kronice Beskidzkiej”, mówiono w radio
i pokazywano w telewizji. Nasze
Młodziki, co roku, w okresie ferii
zimowych i wakacji, powoływani
są na zgrupowanie Kadry Małopolskiej.
Należy zaznaczyć, iż podopieczni nasi z powodu niskich funduszy
klubowych, sami pokrywają sobie
koszty Licencji Kolarskich, opłaty
startowe, wyżywienie podczas zawodów, akcesoriów i części rowerowych. Trener pracuje z dziećmi
27
i młodzieżą społecznie (bez wynagrodzenia), już 7-ty rok na rzecz
Miasta Jordanowa (promocja i reklama), powiatu suskiego, jak i województwa małopolskiego.
W pierwszych miesiącach bieżącego roku nasi podopieczni startowali w następujących zimowych
kolarskich przełajach:
• Złoty Potok – 6 stycznia 2008
roku – 71 Mistrzostwa Polski.
Młodzicy zajęli 8,19,20 miejsca
– zdobywając punkty do ogólnej
klasyfikacji.
• Kęty - 23 lutego 2008 roku – juniorka – 1 miejsce a młodzicyi
– 2, 15, 19 miejsca.
• Stronie k/ Kalwarii Zebrzydowskiej – 01 stycznia 2008 roku
– Mistrzostwa Małopolski w Kolarstwie Przełajowym, Zawody o
Puchar Wójta Gminy Stryszów.
Podopieczni zdobyli 2 tytuły mistrzowskie – juniorka Paula Goryczka i młodzik Arkadiusz Ponicki. Pozostali młodzicy: Kamil
Cieżak 7 miejsce, Bartek Sewioło
13 miejsce.
Wszyscy zdobyli punkty do
Challange’u Województwa. Tym
samym plan trenera Morawy został
wykonany w 100 %.
Opracował Prezes Klubu
Stanisław Morawa
echo
Jordanowa
T O WA R Z Y S T W O M I Ł O Ś N I KÓ W Z I E M I J O R D A N O W S K I E J
U H O N O R O WA N E N A G R O D Ą S TA R O S T Y S U S K I E G O
Z satysfakcja spieszę donieść czytelnikom, że podczas sesji w dniu
27 kwietnia 2008 roku, podczas
sesji Rady Powiatu nasze Towarzystwo zostało wyróżnione nagrodą
Starosty Suskiego za osiągnięcia w
dziedzinie twórczości artystycznej,
upowszechniania kultury i ochrony
dziedzictwa kulturowego. Oprócz
pięknego dyplomu otrzymaliśmy
nagrodę pieniężną w wysokości 1000 zł. Jest to cenne, gdyż w
związku z nagromadzeniem uroczystości w tym roku pieniądze
są nam bardzo potrzebne. Cieszy
nas, że nasza działalność na niwie
upowszechniania kultury i historii
została dostrzeżona i odpowiednio
doceniona. Nagrodę wręczył Przewodniczący Rady Powiatu Suskiego
Tadeusz Gancarz i Starosta Suski
Andrzej Pająk. Z kolei Naczelnik
Wydziału Kultury Janusz Kociołek
przedstawił zebranym historię
Towarzystwa i jego osiągnięcia.
Stanisław Bednarz
Ś LU B C Z YSTO Ś C I W AG E N C J I TOWA R Z YS K I E J
Od wielu lat w prasie, radiu i telewizji dużo miejsca poświęca się aferom seksualnym.
Czytamy o gwałtach, molestowaniach, zniewalaniui wykorzystywaniu pracownic przez ich
chlebodawców lub szefów, o bulwersujących opinię publiczną czynach pedofilów.
Niecne czyny nadpobudliwych
osobników płci męskiej zasługują
na potępienie, podlegają również
karze, toteż wiele przestępstw,
o których mowa, znajduje swój
epilog w salach sądowych. Przestępstw dopuszczają się zwykli zjadacze chleba i osoby postawione
na świeczniku.
Winnych ukarać trzeba – i dobrze,
że się u nas ze zjawiskami patologicznymi walczy w imię moralności
i w trosce o zdrowie moralne narodu. Kierowcę jadącego po wariacku
przez środek miasta trzeba ukarać
mandatem takim, żeby mu się odechciało brawurować, złodziejowi
dać cenę, a mordercy - najwyższy
wymiar kary.
O procesach sądowych u nas się
pisze, ale złodziejom i mordercom
twarze się zasłania, zamiast nazwisk i imion podaję się tylko jedną
literę, np.: ukradł K, zabójstwo popełnił W. Przestępstwa seksualne
opisuje się natomiast drobiazgowo, ich sprawców pokazuje się na
pierwszych stronach gazet, twarzy
się nie zasłania. Warto by ujednolicić traktowanie i prezentowanie
ludzi, którzy taki, czy w inny sposób
wykroczyli przeciw prawu.
Zawarty w tytule niniejszej rozprawki paradoks ma na celu wskazanie rażącej niekonsekwencji
utrzymującej się od lat w poglądach, ocenach i postawach społeczeństwa naszego wobec problemów seksualnych.
Wykroczenia się karze, ich sprawców stawia się pod pręgierz publiczny.
I dobrze, i słusznie. Trzeba walczyć o czystość obyczajów, a dobre
wychowanie młodzieży i należyte
przygotowanie jej do dorosłego
28
życia, które powinni sobie mądrze
zorganizować. Tego pragną rodzice, nad tym pracuje szkoła, nad
tym czuwa Kościół. Jest rzeczą zrozumiałą, że uwagę młodego człowieka trzeba zwracać w kierunku
wyższych wartości i określonych
ideałów, a nie zezwalać na pełny
luz, który prowadzi do dewiacji, nie
zdrowych obsesji i nihilizmu.
Dobre wychowanie młodego
pokolenia leży na sercu każdemu
poważnie myślącemu Polakowi. I
byłoby dobrze, gdyby nie pewne
„ale”. Otóż właśnie! Od kilkudziesięciu już lat rozpanoszona u innych
pornografia wtargnęła do Kraju nad
Wisłą. Najpierw trafiła do kin, później w nocnych lokalach programy
kabaretowe nasycone wybujałym
seksualizmem, pojawiły się sklepy
z rozmaitym towarem, gdzie wstęp
był od lat 18. Na osobną uwagę
echo
zasługuje bajecznie kolorowa prasa prezentująca różne sceny z życia intymnego ludzi dorosłych. O
podobnej tematyce płyty są także
do nabycia w odpowiednich placówkach sprzedaży. Wszystkie te
rzeczy będące w zasięgu ręki przeznaczone dla dorosłych, trafiają też
do rąk młodzieży, a nawet dzieci.
W telewizyjnych programach też
bywają niekiedy migawki o frywolnej treści. Czy nikogo nie zastanawia fakt, że te wszystkie czynniki
stanowią machinę stymulującą do
niepożądanych zachowań młodzieży? Owoce swobody i prezentacji
rzeczy, na które młodzież ma jeszcze czas, już są. Doczekaliśmy się
skandali w szkołach. Zdarzają się
akty będące wyrazem zepsucia,
cynizmu, brutalności i chamstwa.
Znamy fakt skandalicznej zabawy
uczniów w jednej ze szkół. Ofiarą
stała się dziewczyna, która popełniła samobójstwo. Ktoś może powiedzieć, że swoboda i tolerancja służy uświadomieniu. To nie prawda,
one służą rozbudzeniu. Cóż z tego,
że chłopak, czy dziewczyna skończy 18 lat i może wejść tam, gdzie
młodszym nie wolno. Osiemnastolatek jest najbardziej wrażliwy i narażony na różne niebezpieczeństwa
i pułapki dorosłego życia.
Młodym trzeba pokazać wrzody
będące skutkiem chorób wenerycznych, trzeba pokazać dramat dziewczyny porzuconej przez tego, którego kochała, który stał się sprawcą
jej ciąży i przegranego życia.
Jordanowa
Ktoś powie, że te rzeczy były
dawniej, że są stare jak świat. Zgoda, były kiedyś, ale sporadycznie, a
w jakiej skali są dziś!
Zofia Nałkowska w powieści „Granica” wypowiada pogląd na sprawę
popędu naturalnego, twierdząc, że
jest on siłą, której można nazwać
różne nazwy i kwalifikacje, można
go przywalić kodeksem obyczajów,
a on będzie pulsował tętnem złej
rewolty, huczał gotowością wybuchu.
Trudno stwierdzeniu pisarki zaprzeczyć. Ta siła na pewno nie potrzebuje podniet, po co więc dolewać oliwy do ognia.
Jerzy Semsch
I N T E R ES UJĄC A W I Z Y TA JA N A T YS S O N A
W N U K A Z N A M I E N I T E G O A R C H I T E K TA J A N A S A S Z U B R Z YC K I E G O .
W dniu 26 kwietnia mieliśmy zaszczyt gościć Jana Tyssona wnuka znamienitego architekta Jana Sas – Zubrzyckiego - projektanta jordanowskiego kościoła i ratusza.
Jan Tysson urodzony w 1932 we
Lwowie jest wnukiem po „kądzieli”
Jana Sas - Zubrzyckiego mieszkańcem Lwowa wybitnym działaczem
Polonii we Lwowie. Gościa witali przedstawiciele Towarzystwa
Miłośników Ziemi Jordanowskiej
Stanisław Bednarz i Robert Leśniakiewicz oraz dyrygent chóru „Bellcanto” pani Ksenia Miśkiewicz oraz
Marcin Sutor nauczyciel historii
jordanowskiego liceum. Gościowi towarzyszyli historycy sztuki z
Krakowa. Po krótkim poczęstunku
w siedzibie liceum, podczas którego Jan Tysson opowiadał o swoich
przeżyciach w związku z faktem, że
ich rodzina pozostała we Lwowie
pomimo zajęcia Lwowa przez ZSRR.
Dzięki opatrzności Bożej uniknęli
wywózki na Syberie. Gość z duma
stwierdził, że ukończył Politechnikę
29
Lwowską na kierunku technologii
obróbki drewna w trudnych realiach życia w ZSRR nie wstępując
ani do Komsomołu, ani do żadnej
innej organizacji komunistycznej.
Dziś oprowadza polskie wycieczki
po Lwowie stąd znajomość z panią
Ksenią i panem Marcinem. Następnie goście udali się do ratusza jordanowskiego gdzie gość z zainteresowaniem podziwiał dzieło swego
dziadka. Jan Sas- Zubrzycki specjalizował się w projektowaniu ratuszy.
Jego dziełem są również ratusze
w Niepołomicach i Myślenicach.
Specjalnie prezentujemy na zdjęciu te ratusze, aby czytelnicy mogli
porównać i odnaleźć pewne podobieństwa tych budowli wskazujące
na rękę jednego architekta. Podczas
zwiedzania okolicznościowej wystawy w sali obrad Jan Tysson zwrócił
uwagę, że na zdjeciu, na którym
opisujemy Jana Sas- Zubrzyckiego
pokazany jest inny krakowski architekt Jan Stryjeński. Przekłamanie
to bezzwłocznie sprostujemy. Po
zwiedzeniu ratusza udaliśmy się do
kościoła. Oprowadzającym był ks.
echo
kanonik Bolesław Wawak. Gość z
zainteresowaniem wysłuchał historii kościoła, który akurat ma równo
100 lat. Ksiądz Proboszcz zwrócił
uwagę na elementy zdobnicze,
przedstawił historie ołtarzy, obrazów, zakres prac remontowych.
Przedstawił sygnaturkę, którą odbudował według pierwotnych założeń Jana Sas- Zubrzyckiego. Oprowadził również gości po muzeum
parafialnym. Gość z podziwem
spoglądał na zadbany i stylowo
odrestaurowany kościół. Historycy
sztuki również z uznaniem wyrażali się o staranności w restauracji
kościoła gdzie ksiądz proboszcz zadbał, aby nie utracić pierwotnych
założeń architektonicznych i zdobniczych wynikających z pomysłów
autorskich Jana Sas- Zubrzyckiego.
Z żalem stwierdził, że kościoły katolickie na Ukrainie są nieraz w opłakanym stanie i chciałby doczekać
czasów, aby wyglądały tak jak kościół jordanowski. Następnie gość
wpisał się do księgi pamiątkowej
parafii i obiecał, że gdy odnajdzie
jakieś materiały lub korespondencje dotyczącą budowy kościoła w
Jordanowie przekaże bezzwłocznie
do parafii. Przywiózł również pewne pamiątki dotyczące Jordanowa
m.in. oryginalny rysunek sygnaturki starego kościoła, który przekazaliśmy parafii oraz unikalne zdjęcie
północno- zachodniej pierzei rynku, które to prezentujemy wraz z
komentarzem na ostatniej stronie.
Cieszymy się z tej wizyty i z nawiązanego kontaktu w stulecie istnienia kościoła koło historii zamknęło
się i potomek architekta osobiście
spoglądał na dzieło przodka.
Jordanowa
Wszystkie ratusze projektowane
przez Jana Sas- Zubrzyckiego posiadają podobne założenia architektoniczne i zdobnicze
Stanisław Bednarz
Ratusz w Jordanowie
Ratusz w Niepołomnicach
Ratusz w Myślenicach
U K A Z A Ł S I Ę KO L E J N Y TO M
K RO N I K I M I A STA
Kontynuując dzieło śp. Józefa Kołodzieja, kronikarza miasta, piszemy dalej kronikę miasta.
Ukazał się właśnie gustownie oprawiony tom 27, obejmujący wydarzenia roku 2007. Znajdziemy tam informacje o wszystkich ważniejszych wydarzeniach tego roku.
Wspomniano miedzy innymi o oddaniu sali gimnastycznej na Chrobaczem, o odznaczonych medalem „Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej”, zakończonym remoncie
kościoła, odnowieniu starego obrazu w kościele, renowacji plant miejskich, wynikach wyborów do sejmu w
Jordanowie.
Nowością jest spis nadzwyczajnych wydarzeń (pożary,
wypadki), w których uczestniczyła straż pożarna. Tradycyjnie, kronikę kończy omówienie zdarzeń meteorologicznych.
Omawiany tom zredagował Stanisław Bednarz.
30
echo
RO K 2008
Jordanowa
RO K RO C Z N I C OW YC H W Y DA R Z E Ń
Bieżący rok 2008 obfituje w rozmaite rocznice patriotyczne, historyczne i regionalne, obok
których zarówno władze miasta, jak i nasze Towarzystwo Miłośników Ziemi Jordanowskiej
nie zamierzają przejść obojętnie.
Niewątpliwie najważniejszą historyczną rocznicą jaka będziemy obchodzić w tym roku jest 90.
rocznica odzyskania przez Polskę
niepodległości. Tak się szczęśliwie
złożyło, że mieszkańcy Jordanowa również wzięli czynny udział w
niepodległościowym zrywie. Gdy
Józef Piłsudski zaczął w 1914 organizować Legiony Polskie, oparł
się między innymi na członkach
Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” – organizacji na wskroś patriotycznej. Wspomniane Towarzystwo
działało również w Jordanowie . W
tych burzliwych latach ich siedzibą
był obecny budynek Banku Spółdzielczego, wówczas niższy o jedną
kondygnacją. Spod tego budynku grupa członków Towarzystwa
„Sokół” wyruszyła do legionów, by
walczyć o nową Polskę. Dzięki dociekliwości znanego badacza jordanowskich dziejów, pana Pawła
Matejki z Suchej Beskidzkiej, udało
się ustalić nazwiska członków „Sokoła” – obywateli Jordanowa, którzy wówczas wyruszyli do niepodległościowego zrywu. Zamierzamy
zatem przygotować i odsłonić tablicę upamiętniającą ten czyn. Odsłonięcie tablicy o wymiarach 60x40
cm planujemy na dzień 11 listopada. Na zamieszczonej poniżej ilustracji możecie Państwo zapoznać
się z projektem tej tablicy. Posiadamy już zgodę Prezesa Banku na
umieszczenie tablicy, jak i obietnicę
Starostwa Powiatowego co do sfinansowania tego przedsięwzięcia.
Wykonanie tablicy zostanie zlecone jordanowskiemu kamieniarzowi, panu Stanisławowi Teprowi.
Czynimy starania, by wydarzeniu
temu nadać rangę obchodów powiatowych Święta Niepodległości.
Połączymy to z krótkim sympozjum
o wydarzeniach tamtych lat, które
odbędzie się w Sali obrad miejskiego ratusza.
„Czołem Ojczyźnie - szponem wrogowi”
W tym budynku miało swoją siedzibę
jordanowskie gniazdo Towarzystwa
Gimnastycznego „Sokół” założone
w 1896 r.
W dn. 25 sierpnia 1914 r. członkowie
Polowej Drużyny Sokolej wyruszyli
stąd do formujących się Legionów
Polskich.
Członkowie Polowej Drużyny
Sokolej w Jordanowie:
Stanisław Białoński
Jan Bąk
Jan Czajka
Albin Dańkowski
Stanisław Dańkowski
Władysław Dańkowski
Stefan Kalczyński
Stanisław Kulka
Eugeniusz Leśniak
Stanisław Lacek
Henryk Marchiński
Jan Maciąga
Kazimierz Marfiak
Ferdynand Oleaczek
Józef Oprzędek
Ludwik Pietrzak
Piotr Rompolt
Franciszek Siepak
Feliks Skwarek
Mieczysław Totoś
Józef Zdun
Cześć ich pamięci!
Społeczeństwo Jordanowa
11.11.2008
31
W tym roku przypada także okrągły jubileusz 45-lecia śmierci założyciela miasta – Wawrzyńca Spytka Jordana. Ważna to postać dla
naszego kraju, a nader ważna dla
naszej małej ojczyzny. W jordanowskim kościele, na jednym z obrazów
wotywnych znajduje się wpleciony
w inne postacie wizerunek naszego założyciela. Powiększyliśmy tę
ujętą w renesansowej symbolice
twarz, i na jej podstawie postanowiliśmy wykonać popiersie Wawrzyńca Spytka Jordana i umieścić
na stylizowanym cokole na miejskich plantach pomiędzy fontanną
i kioskiem totalizatora. Pomysł ten
uzyskał akceptację i obietnice sfinansowania kamienia do rzeźby i
echo
prac rzeźbiarskich w łącznej kwocie
12 000 zł. Rzeźba będzie wykonana
przez artystę absolwenta ASP pana
Łukasz Trzcińskiego rodem z Osielca. Kamień nadający się do tego
typu rzeźby wybraliśmy w kamieniołomie koło Bystrzycy Kłodzkiej.
Jest to jasno kremowy piaskowiec
wieku kredowego. Towarzystwo w
ramach współfinansowania pokryje
koszt przewozu kamienia. Zarówno
utrzymany w renesansowej stylistyce kształt wizerunku, jak i miejsce
lokalizacji, uzgodnił Konserwator
Zabytków. Chwała Radzie Miasta za
podjęcie tego tematu. Odsłonięcie
planowane jest podczas obchodów
Dni Jordanowa w sierpniu.
Wreszcie ostatnia z rocznic – ta
najbardziej regionalna. W bieżącym roku przypada 30 rocznica
założenia Towarzystwa Miłośników
Ziemi Jordanowskiej. To już, Drodzy Czytelnicy, dojrzały wiek naszej
organizacji. Gdy nieodżałowany śp.
Józef Kołodziej podejmował tę inicjatywę, takich towarzystw regionalnych w Polsce można było policzyć na palcach. Dzisiaj ruch ten
jest bardzo popularny. Od początku
naszej działalności Towarzystwo
nadawało odznaczenia regionalne
„Zasłużony dla Ziemi Jordanowskiej”. Od roku 1995 prowadzimy
szczegółowy rejestr odznaczonych.
Nie mamy dokładnych danych za
Jordanowa
lata 1978-1988, lecz staramy się
braki te odtworzyć. W związku z
okrągłym jubileuszem planujemy
(z inicjatywy członka Zarządu towarzystwa, Władysława Łazarskiego)
zaprosić wszystkich odznaczonych
mieszkających w Jordanowie i rozproszonych po Polsce i świecie
na okolicznościowe spotkanie. W
Domu Strażaka, przy poczęstunku,
powspominamy nasze dzieje. Spotkanie planujemy na 30 września.
Tak więc bieżący rok będzie bogaty w wydarzenia kulturalno-historyczne.
Stanisław Bednarz
ORYGINALNY PROJEKT FONTANNY NA RYNKU
Ostatnimi czasy podróżując po kraju zatrzymaliśmy się na popas w Oleśnie, mieście powiatowym na Opolszczyźnie. Delektując się lodami i innymi „przyjemnymi życia drobiazgami”,
zobaczyliśmy oryginalną fontannę na jednym z tamtejszych placyków.
jej ideę i detale konstrukcyjne.
Uważam, że Jordanów mógłby sobie pozwolić na coś takiego. Wszak
były czasy – we wczesnych latach
60. XX wieku – kiedy to po locie
pierwszego człowieka w Kosmos na
Plantach znajdowała się fontanna w
kształcie rakiety kosmicznej, która
wyrzucała ze swego wnętrza różnokolorowe piłeczki. Nie wiem, kto był
autorem tego pomysłu, ale była to
najbardziej oryginalna i genialna w
swym pomyśle konstrukcja tego rodzaju województwie i chyba w całym
kraju! Niestety – ostatni raz widziałem ją gdzieś na jakiejś składnicy
złomu przy Strączu. A szkoda! To już
nie wróci, ale można mieć coś równie ciekawego i oryginalnego w skali
przynajmniej powiatu czy województwa. Można by pomyśleć nad tym w
przyszłym roku i poza permanentnym
brakiem pieniędzy nie widzę jakiejkolwiek przeszkody do zrealizowania tego pomysłu.
Fontanna ta rozsyła wodę w kształt zbliżony do półkuli.
W lecie jest to woda, w zimie zaś są to przeźroczyste sople z plastyku imitujące wodę. Całość wygląda niezmiernie oryginalnie, co widać na załączonych zdjęciach. Niestety nie są one najlepszej jakości, ale oddają znakomicie
Robert K. Leśniakiewicz
32
echo
Jordanowa
SPOTKANIA AUTORSKIE W BIBLIOTECE MIEJSKIEJ
W dniu 23 marca 2008 roku, w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jordanowie odbyło się
inauguracyjne spotkanie autorskie pt. „UFO – Fakty, mity, legendy” z jordanowskim pisarzem i publicystą, Robertem Konstantym Leśniakiewiczem – który jest emerytowanym
oficerem Wojsk Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej RP.
sięcznikami „Nieznany
Świat”, „Eko Świat” oraz
regionalnym miesięcznikiem „Gra s” w Międzyzdrojach. Należał do
ścisłej czołówki polskich
ufologów.
Aktualnie jest on publicystą „Echa
Jordanowa” i autorem następujących prac wydanych drukiem: „UFO
nad granicą” (Kraków, 2000), „WUNDERLAND: Pozaziemskie technologie w Trzeciej Rzeszy” (Ús nad Labem 1998, 2006 i Warszawa 2001)
oraz „Tajemnica Księżycowej Jaskini” (Cackatoo 2006, Frydek Mistek
2008) – napisane do spółki z dr Milošem Jesenským, a także „Projekt
Tatry” (Kraków 2002), „Powojenne
losy niemieckiej Wunderwaffe”
(Warszawa 2008), które to książki
ukazały się także w krajach byłej
Czechosłowacji, a ich fragmenty
przetłumaczono i opublikowano na
Węgrzech, w Zjednoczonym Królestwie, USA, Rosji i Australii. Poza
tym jest on autorem i współautorem wielu artykułów opublikowanych na łamach wielu czasopism w
Polsce i za granicą oraz w Internecie, przekładów z języka angielskiego, rosyjskiego, słowackiego, czeskiego i szwedzkiego, a także kilku
innych dużych opracowań opublikowanych w „samizdatach” znajdujących się w naszej Bibliotece.
Poza działalnością publicystyczną
jest on także bezkompromisowym
obrońcą ojczystej Przyrody. Od
wielu lat współpracuje z wieloma
czasopismami, a szczególnie z mie-
No właśnie, należał – co
z naciskiem kilkakrotnie
powtórzył – bowiem po
niemal dwudziestu pięciu latach zajmowania
się problematyką UFO i
innych zjawisk anomalnych doszedł
do wniosku, że nie ma żadnych racjonalnych przesłanek do twierdzenia, iż UFO są statkami kosmicznymi należącymi do jakiejś mitycznej
cywilizacji pozaziemskiej. Wykłada
to dokładnie w swym referacie wygłoszonym na XII UFO Forum we
Wrocławiu, w dniu 17 maja 2008
roku.
W referacie tym, streszczonym w
czasie spotkania autorskiego w
Jordanowie – twierdzi on, że UFO
i wszystkie towarzyszące im fenomeny znane pod ogólna nazwą
ufozjawiska są czymś realnym,
materialnym i namacalnym, ale
błędnie interpretowanym przez
niektórych badaczy i media. Te
ostatnie są winne przede wszystkim powstaniu i propagacji wielu
Legend ufologicznych, jak np. Legenda Eksperymentu Filadelfijskiego’43, Legenda o Skandynawskim
Lecie Rakietowym’46, Legenda
Roswell’47, Legenda Szpitzbergeńska’53, Legenda Gdynia’59 itd. itp.,
u których podstaw legły pewne
autentyczne wydarzenia wykorzystane później przez media i służby
specjalne zainteresowanych krajów
– głównie USA do działań w dywersji psychologicznej prowadzonych
33
w czasach Zimnej Wojny – także
przeciwko Polsce. Mało kto w Polsce wie, że ufologia na Zachodzie,
to przede wszystkim biznes, i to
wcale niemały! Dlatego też nikomu nie przychodzi do głowy prostować te wszystkie Legendy i – co
tu ukrywać – zwyczajne wyssane
z palca dziennikarzy bzdury, które
przynoszą niezłą kasę. Jak obliczono – budżet miasta Roswell w Nowym Meksyku corocznie wzbogaca
się o sumę 8-10 mln USD wpływów
z „turystyki ufologicznej”. Jak widać, suma to nie do pogardzenia i
chciałbym widzieć odważnego, który ogłosiłby, że Legenda ta jest tylko humbugiem – takiego głupiego
nie było, nie ma i nie będzie!
Spotkanie to upłynęło w bardzo
ciekawej atmosferze, bo i jego tematyka była niezwykła. Miejska
Biblioteka w Jordanowie zamierza
kontynuować tego rodzaju spotkania z innymi autorami i twórcami
kultury z terenów naszego Miasta i
Gminy – a w przyszłości także spoza nich, o których będą informować
afisze i na które zapraszamy mieszkańców naszego miasta – a w szczególności młodzież!
(red.)
echo
Jordanowa
X I I U F O F O R U M W E W RO C Ł AW I U
W sobotę, 17 maja 2008 roku, w sali CK „Agora” we Wrocławiu odbyło się dwunaste z kolei
i zarazem ostatnie UFO Forum. Impreza ta jak zwykle została zorganizowana przez Janusza Zagórskiego – jej animatora i człowieka, któremu polska ufologia zawdzięcza to, ze
tworzył on klimat sprzyjający integracji polskiego fantomu ufologicznego, mimo i wbrew
dzielącym go różnicom i niekiedy nawet głębokim podziałom w spojrzeniu na ufozjawisko
i fenomeny mu towarzyszące. Współorganizatorami były Centrum Kultury „Agora” i Forum
Nowej Cywilizacji. Patronat medialny nad imprezą miały miesięcznik „Czwarty Wymiar”,
Radio Aplauz, TVK Wrocław i miesięcznik „Crystal”.
wyjaśnieniem, że fenomen UFO
pochodzi z Kosmosu i stoją za nim
tylko i wyłącznie Kosmici. Uduchowienie ufozjawiska jest niczym innym, jak unikiem od prób racjonalnego wyjaśnienia tego fenomenu i
znalezienia racjonalnego jądra/jąder w istniejących relacjach na temat Obserwacji Dalekich i Bliskich
Spotkań z UFO, w tym także psi-CE
czyli CE5.
W programie Forum zawarła się
tematyka o bardzo szerokim spektrum badań Nieznanego: od fotografii kirlianowskiej i fenomenów
PSI do wspomnień na temat Bliskiego Spotkania Czwartego Rodzaju w Emilcinie, którego 30. rocznica
minęła w ubiegłym tygodniu, aż do
nowatorskich prób zdefiniowania
ufozjawiska w innym kontekście,
niż głosi to oficjalny paradygmat
UFO = ETI, który został już sformowany w roku 1947.
Zauważyłem, że szczególny nacisk jest kładziony na pierwiastek
duchowy, ezoteryczny ufozjawiska
i jego kosmiczne pochodzenie, co
w generalnej linii jest zgodnym z
przyjętym i uświęconym paradygmatem i jest zgodnym z teoriami
głoszonymi przez różne ruchu spod
znaku New Age, co niebezpiecznie
kieruje ufologię w stronę jej ureligijnienia i tworzenie się religijnych
ruchów ufologicznych – zresztą jest
to zgodne ze światowymi trendami
w tej dziedzinie. Przy okazji stwierdza się niemal zupełny brak jakiejkolwiek koncepcji, pomysłu na ufologię jako taką – i wciąż tkwimy w
okresie opisowym fenomenu, a nie
w postulowanym przez takie organizacje jak CBZA czy PGU okresie
koncepcyjnym – polegającym na
wyciąganiu konkretnych wniosków
i stawianiu konkretnych propozycji
badań i eksperymentów tego fenomenu. Dotychczasowa ufologia
klasyczna cały czas obraca się w zaklętym kręgu opisywania poszczególnych fragmentów fenomenu
Nieznanych Obiektów Latających
zadawalając się scholastycznym
34
Interesującym jest fakt, że na
tych spotkaniach pojawiało się
wielu tzw. kontaktowców, którzy
twierdzą, że są oni w telepatycznej,
duchowej łączności z bytami, które
są odpowiedzialne za ufozjawisko.
Wielkim plusem tych UFO Forów
było to, że ci ludzie mogli przedstawić swe widzenia i kontakty z Obcymi przed szeroką publicznością
bez obawy, że zostaną oni wyśmiani i wyszydzeni przez bezmyślną
gawiedź i wytknięci palcami przez
przedstawicieli mediów, którzy nie
dorośli do rangi i wagi problemów
poruszanych w czasie tych zjazdów.
Ich bezmyślność i skomercjalizowane, prymitywne, czasami aż żałośnie prymitywne widzenie tej problematyki przynosiło więcej szkód,
niż pożytków płynących z takich
spotkań. Już za to samo polski fandom ufologiczny winien jest Januszowi Zagórskiemu wielką wdzięczność. Ale to, że inicjatywa takich
spotkań wyszła właśnie z Wrocławia, nie jest przypadkiem. Wrocław jest chyba najdynamiczniej europeizującym się miastem naszego
kraju i ze wszech miar słusznym i
echo
logicznym było to, że takie Forum
wymiany myśli powinno się ukazać
i działać właśnie tam. Mam nadzieję, że Janusz Zagórski nie porzucił
idei o dalszym integrowaniu ludzi
myślących szerszymi kategoriami
i o szerszych horyzontach myślowych? Jestem zdania, że należy mu
się uznanie i wielkie podziękowania
za to, co zrobił na polu ufologii i innych tzw. nauk z pogranicza.
***
Imprezę tą zakończyła bardzo ciekawa dyskusja panelowa z udziałem Janusza Zagórskiego, Marcina
Kaczmarka, Bolesława Kuli z FNC,
Zygfryda Świerkowskiego z PGU,
Rafała Nowickiego z FN i Roberta
Leśniakiewicza z CBZA. W dyskusji
tej, której lejtmotywem było pytanie: „Jak powinni zachować się ufolodzy, gdyby fenomen UFO został
publicznie ujawniony?” odniesiono
się bardzo sceptycznie do kolejnych
rewelacji dotyczących otwarcia archiwów sił powietrznych, policji i
innych służb Zjednoczonego Królestwa i ujawnienia znajdujących się
w nich dokumentów na temat obserwacji i CE z UFO. Przypomniano,
że podobne oświadczenia składały
rządy Chile, Brazylii, Belgii, i kilku
innych krajów, co zawsze kończyło
się na niczym, ale za każdym razem
w świat szedł sygnał o otwarciu się
elit rządzących na problematykę
UFO. I na tym się zawsze kończyło.
Ufologom zawsze rzucano jakieś
ochłapy, zaś szperka i miód nadal
pozostawały w safesach ministerstw
obrony i spraw wewnętrznych zainteresowanych krajów, bowiem
nieodmiennie kończyło się stwierdzeniem odpowiednich VIP-ów, że
UFO po prostu nie istnieje – wbrew
bijącym w oczy faktom, relacjom,
materialnym dowodom. Podobnie
rzecz ma się z Watykanem i Kościołem katolickim, którego posunięcia
na tym polu oceniono jako pozorne
i kunktatorskie.
znaczny – było to kolejne posunięcie klasy rządzącej zmierzające do
zawłaszczenia prawdy o UFO i rozegrania tego tak zgodnie z regułą
wiedza = władza, by obrócić to na
swoją własną korzyść i zdyskredytować ruch ufologiczny, który jest
w stanie przeniknąć ich knowania.
Całość dyskusji wypadła w bardzo
niepokojącym tonie. I uważam, że
to były te najważniejsze słowa wypowiedziane w czasie trwania tego
ostatniego UFO Forum. Podobnie
jak w latach 80. ubiegłego wieku
walczono w Polsce o prawdę historyczną i narodową tożsamość Polaków, tak teraz, w XXI wieku jeszcze
raz przyjdzie nam stanąć do walki o
prawdę o ufozjawisku, które już teraz jest zawłaszczane w celu przejęcia kontroli nad jednostką i całymi
zbiorowościami przez grupy trzymające władzę w poszczególnych
krajach i ponadnarodowych organizacjach gospodarczych, politycznych i religijnych – w imię zjednoczonego świata i innych szczytnych
Wniosek końcowy był jedno-
35
Jordanowa
celów. Przykład straszaka w postaci
terrorystów arabskich stanowi tutaj
doskonała ilustrację tego, do czego
może dojść także w dziedzinie badań nad Nieznanym. I to było szczególnie groźne „memento”.
Na ile jest ono aktualne – tego nie
wiem, ale patrząc na wciąż globalizujący się świat uważam, że skrajną
nieodpowiedzialnością i głupota
byłoby lekceważenie napływających sygnałów o nastawieniu rządów do sprawy realności ufozjawiska. I dlatego uważam, że tylko
edukacja i wymiana informacji jest
w stanie zapobiec zrealizowaniu
się tej orwellowskiej wizji świata
ludzi zniewolonych i manipulowanych przez innych ludzi tylko po
to, by utrzymać swą władzę nad
nimi, gdyby okazało się, że Kontakt
z Kosmitami jest czymś więcej, niż
mrzonką i pobożnym życzeniem
garstki ufologów.
Robert K. Leśniakiewicz
echo
Jordanowa
U F O A P R Z YS Z Ł E LO SY H O M O SA P I E N S
F R A G M E N T Y L I C Z Ą C E G O 1 5 S T R O N R E F E R AT U W Y G Ł O S Z O N E G O
N A X I I U F O F O R U M , W R O C Ł A W 17 M A J A 2008 R .
Wstęp
Ufologia od pewnego czasu – a
dokładniej od drugiej połowy dekady lat 90. ubiegłego wieku przeżywa poważny kryzys w naszym kraju
i za granicą. Kryzys ten jest spowodowany przede wszystkim brakiem
nowych doniesień o spektakularnych wydarzeniach i incydentach
ufologicznych na miarę Emilcina
czy Goliny. Brakuje przede wszystkim nowych informacji na temat
UFO i Ufonautów, które pchnęłyby
ją do przodu. Istniejący kryzys spowodował, że na ufologicznej „giełdzie” informacyjnej pojawiają się
coraz częściej ordynarne fałszywki,
które są produkowane na zamówienie konkretnych „badaczy”, którzy postanowili pójść śladem swych
amerykańskich kolegów i zarobić
na ufologii pierwszy milion – oczywiście kosztem prawdy naukowej i
rzetelności badawczej. Dotyczy to
całego świata.
Światowa ufologia podzieliła się
na trzy nurty:
1. Nurt ufologii klasycznej, która
bazuje na podstawowym paradygmacie ufologii głoszącym, że UFO
= ETI, wszystkie UFO są pojazdami
kosmicznymi pochodzącymi od Obcych Cywilizacji, a ich piloci i pasażerowie są ich przedstawicielami w
Układzie Słonecznym, a szczególnie
w układzie planety podwójnej Ziemia – Księżyc. Do tego nurtu zaliczani są także stronnicy teorii głoszonych przez Ericha von Dänikena,
Zachari Sitchina i innych autorów,
którzy dopatrują się śladów Kontaktu w ruinach poprzednich cywilizacji ziemskich – które powstały i
istniały na naszej planecie: Atlantyda, Mu, Lanka, i in.
2. Nurt ufologii nieklasycznej,
który wiąże UFO z fenomenami naturalnymi i działalnością człowieka
z różnych wymiarów naszej Rzeczywistości. Ufologia nieklasyczna
nie podziela poglądów ufologów
klasycznych i dopatruje wyjaśnień
ufozjawiska w ziemskich zjawiskach fizycznych oraz w działalności
technicznej człowieka z Przeszłości,
Teraźniejszości i Przyszłości. Rozwinę ten punkt w dalszej części tego
referatu.
3. I wreszcie nurt ufologii kreatywnej – która podobnie jak księgowość kreatywna jest prowadzona przez ludzi wyznających zasadę,
że skoro nie ma faktów, to trzeba
je po prostu sporządzić ku uciesze
gawiedzi i poklaskowi bezmyślnej
publiczności. Ufologia kreatywna
jest mocno wspierana przez media
– szczególnie przez kolorowe tabloidy i komercyjne stacje radiowe i
TV. Najgorsze jest w tym to, że tworzone przez nie legendy mają bardzo długi żywot i są przekazywane
bezkrytycznie z pokolenia na pokolenie. Niestety nie odpowiada ona
na żadne pytanie związane z ufozjawiskiem, a jedynie epatuje czytelnika/widza/słuchacza sensacjami w rodzaju „zobaczył chłop UFO,
przestraszył się – uciekł”. Aktualnie
85% krążących w ufologicznym
świecie informacji ma tego rodzaju
charakter, są one nie zweryfikowane, niedokładne, ale podane tak,
że przeciętny i niedoinformowany
czytelnik/słuchacz/widz bierze je
za dobrą monetę.
Niniejszy referat będzie próbą
wyjaśnienia lwiej części fenomenów towarzyszących ufozjawisku i
jego źródeł. Postaram się wyjaśnić,
czym naprawdę mogą być UFO i
Ufonauci, i o ile ufologia klasyczna i kreatywna zajmują się Teraźniejszością i Przeszłością, to ufologia nieklasyczna postara się zająć
niektórymi aspektami Przyszłości
naszego gatunku w kontekście nie-
36
których znanych nam faktów z Teraźniejszości i Przeszłości. Pozwolę
sobie postawić główną tezę tego
referatu, a mianowicie:
Przyczyny istnienia ufozjawiska
należy dopatrywać się nie w Teraźniejszości i Przeszłości, i nie w
Kosmosie – jak sugeruje to ufologia klasyczna, ale w Przyszłości
gatunku Homo sapiens sapiens na
naszej planecie. W Przyszłości, w
której ma miejsce próba ocalenia
biosfery naszej planety i restytucji
rasy ludzkiej.
I to zamierzam udowodnić.
1. Działalność Ufitów na naszej
planecie.
Jak wiadomo z literatury ufologicznej, która zachowuje duży stopień wiarygodności, Nieznanym
Obiektom Latającym często towarzyszą jakieś Istoty, które utożsamia
się z Kosmitami czyli Przybyszami z
Kosmosu, Ufitami. To należy do paradygmatu i jest poza jakąkolwiek
dyskusją.
Ich działalność na naszej planecie
– w świetle relacji świadków – ma
szeroki diapazon: od czynności
przypominających czynności rutynowych badaczy znajdujących się
na obcej planecie i w obcym dla
Nich środowisku, aż po porwania
ludzi, wykonywania na nich skomplikowanych zabiegów i operacji
medycznych lub takowe przypominające.
Najciekawszym w tym kontekście
jest fakt porywania ludzi i dokonywania na nich różnorakich eksperymentów medycznych – od pobierania próbek tkanek z ich ciał aż
do umieszczania w nich implantów
(wszczepów). W wielu przypadkach
echo
są to badania związane przede
wszystkim z rozrodem ludzi i innych
zwierząt oraz roślin żyjących na Ziemi w latach 1947-1990.
USA, ZSRR/Rosji, Zjednoczonego
Królestwa, Francji, Chin, Izraela,
Pakistanu, Indii oraz Brazylii – czyli
krajów tzw. „klubu atomowego”.
Porwania te charakteryzują się
przede wszystkim tym, że człowiek
jest traktowany przez Obcych nie
jak istota rozumna, ale bardziej jak
zwierzę, które poddaje się – wbrew
jego woli – rozmaitym badaniom,
eksperymentom czy nawet zapłodnieniu in vitro. To właśnie pozwoliło Bronisławowi Rzepeckiemu
na sformułowanie jego słynnego
ostrzeżenia: Obcy nie są wcale nam
życzliwi, bo czy można nazwać
życzliwością takie traktowanie?
Ufologia zna takie przypadki. Typowym przypadkiem jest incydent
z porwaniem Antonio Villas-Boasa
(Brazylia) i przypadek porwania
Eugene’a Browne’a (Irlandia). Obaj
ci mężczyźni zostali porwani przez
Obcych i po serii badań i zabiegów
odbyli oni stosunki płciowe z kobietami, które różniły się nieco od
„ziemskich” kobiet.
Przyjmuje się, że Obcy interesują
się ziemskimi instalacjami jądrowymi ze względu na własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo swej
misji na Ziemi. Mało kto zwrócił
uwagę na ekologiczny aspekt tych
obserwacji, a mianowicie taki, że
Obcy interesują się nade wszystko
oddziaływaniem tychże instalacji
na biosferę naszej planety. Chodzi
o wpływ, jaki wywarły i wywierać
będą na nią efekty różnorakich
awarii i katastrof nuklearnych. Stąd
właśnie Ich obecność w rejonie
elektrowni jądrowych, zakładów
rafinacji uranu i toru, przetwórni
paliw jądrowych, itd. itp., ale nie
tylko, bowiem pobierane przez
Nich zwierzęta i rośliny są kaleczone w charakterystyczny sposób i
pobierane są od nich narządy, które kumulują niektóre radionuklidy.
Nieco innym przypadkiem stało
się uprowadzenie na pokład UFO
polskiego rolnika – Jana Wolskiego
w dniu 10 maja 1979 roku, który
jest – jak dotąd – najlepiej udokumentowanym przypadkiem typu
CE-III-G/CE4. Analizując postępowanie Obcych można stwierdzić, że
interesowali się Oni przede wszystkim stanem fizycznym jego ciała.
We wszystkich tego rodzaju przypadkach automatycznie nasuwa się
na usta pytanie: DLACZEGO?
2. Czarnobyl, Three Mile Island i
Raport Duvalla
Jak wiadomo, katastrofy jądrowe
przyciągają uwagę UFO i sterujących nimi Ufitów. Tak było m.in. w
kwietniu 1986 roku, kiedy doszło
do słynnej katastrofy nuklearnej w
Czarnobylu. UFO były obserwowane również w okolicach atomowych
instalacji cywilnych i wojskowych w
Dlaczego? Dlatego, że narządy
te można badać i pobierać z nich
komórki różnych tkanek, które następnie można badać ich rozwój i
efekty działania promieniowania
jonizującego. Dokładnie może chodzić o zmiany genetyczne, które
mogą prowadzić do mutacji nowotworowych letalnych i nieletalnych,
zwyrodnieniowych i innych, które
zagrażają także przede wszystkim
ludziom.
Jest jeszcze jedna przesłanka,
która mówi o zainteresowaniach
Obcych tą dziedziną życia naszej
cywilizacji. W wizjach i przekazach
różnych kontaktowców mówi się
o różnych aspektach, formach i
przejawach życia na Ziemi i innych
planetach, ale wspólnym mianownikiem jest OSTRZEŻENIE przez
niekontrolowanym wyzwoleniem
i użyciem energii jądrowej – co w
przekładzie na zrozumiały język
oznacza całkowitą rezygnację z
posiadania i użycia nuklearnej, ter-
37
Jordanowa
monuklearnej, neutronowej oraz
dezintegracyjnej Broni Masowego
Rażenia, które to użycie może być
równoznaczne z końcem naszej cywilizacji i nawet życia na Ziemi!
3. GMO – kolejne zagrożenie
GMO – to są Genetycznie Modyfikowane Organizmy. Produkty
inżynierii genetycznej, produkty
manipulacji genami. GMO, czyli
organizmy zmodyfikowane genetycznie to rośliny, zwierzęta i drobnoustroje, których geny zostały
celowo zmienione przez człowieka.
Rekombinacja DNA i inne pokrewne
techniki pozwalają tworzyć organizmy o odmiennych właściwościach
niż macierzy gatunek. Pierwszy
GMO został stworzony w 1973
przez Stanley Cohena i Herberta
Boyer’a. Najczęściej modyfikowane
rośliny: kukurydza, pomidory, soja,
ziemniaki, bawełna, melony, tytoń.
Wbrew bardzo popularnym opiniom, głównie działaczy na rzecz
ochrony przyrody, żywność zmodyfikowana genetycznie nie jest
bardziej niebezpieczna dla zdrowia niż niemodyfikowana.
Jakie są więc zagrożenia?
Stwierdzono, na przykład, iż dochodzi na dużą skalę do krzyżowania między roślinami GM a konwencjonalnymi. Pyłki roślin GM są
przenoszone przez wiatr, owady
i ludzi na sąsiednie uprawy i nie
sposób temu zapobiec. Badania w
Central Science Laboratory (Anglia)
potwierdziły, że pyłki rzepaku mogą
być roznoszone na odległość 26
km. Natomiast badania przeprowadzone przez Uniwersytet w Reading
(Anglia) wykazały, iż rzepak oleisty
GM krzyżuje się w drodze zapylenia
z dziko rosnącymi gatunkami kapustowatych (kalarepa, rzepa, buraki
pastewne, rzodkiew), tworząc superchwasty – ale o tym naukowcy
tworzący GMO już milczą.
echo
Współistnienie – sąsiedztwo
– koegzystencja to tylko polityczne
hasła, które mają być rozumiane
jako możliwość prowadzenia upraw
bez GMO obok upraw zmodyfikowanych genetycznie bez ryzyka
zanieczyszczenia tych pierwszych.
W praktyce współistnienie roślin
genetycznie
zmodyfikowanych
z roślinami naturalnymi nie jest
możliwe, tak jak nie jest możliwa
jednoczesna cisza i hałas w tym samym pomieszczeniu.
Ustawy i akty regulujące tzw.
współistnienie roślin GM i roślin
tradycyjnych, polegające np. na
wprowadzaniu zapór zasiewowych
i odległości między uprawami, nie
sprawdzają się i nie gwarantują czystości ziarna. Na przykład w USA,
po 10 latach stosowania roślin GM,
zanieczyszczenie upraw tradycyjnych sięga 80% pomimo, że obiecywano rolnikom, że nie będzie
większe niż 1%.
GMO zamiast przyczyniać się
do rozwiązania problemu głodu
na świecie, dodatkowo powoduje
jego pogłębienie. Wprowadzenie
technologii GM zaburza równowagę przyrody w istniejących ekosystemach i w dalszej kolejności
powoduje najgorsze skutki: wyjałowienia gleby, niskie plony, stałe
zagrożenia chorobami.
Genetycznie zmodyfikowane nasiona, rośliny i inne organizmy są
patentowane, co zwiększa kontrolę ponadnarodowych korporacji
nad rolnikami oraz nad produkcją
i konsumpcją żywności. Rolnicy
stosujący uprawy GM muszą płacić opłaty tan emowe oraz są pociągani do odpowiedzialności za
problemy (np. za zanieczyszczanie
upraw) związane z tymi uprawami.
Wartość ich gruntów ornych spada ze względu na zanieczyszczenie
przez GMO, które pozostaje w glebie kilkanaście lat. Rolnik z Dakoty
(USA), Tom Wiley, mówi: „Rolnicy
są oskarżani o użycie GMO, które
znalazło się na ich polach w wyniku zapylenia. Rolnicy nie chcą tych
nasion”. Ken Ralph z Tennessee
spędził 4 miesiące w więzieniu i zapłacił 1,8 mln dolarów kary za ponowne użycie nasion soi-GM.
Kolejny problem stanowią superchwasty. Odporny na herbicydy
szczep przymiotna kanadyjskiego
rozprzestrzenił się dotychczas w 10
stanach USA. Rolnicy nie mogą sobie z nim dać rady, nawet jeśli stosują trzykrotnie bardziej stężone
dawki herbicydów w dwukrotnie
większych dawkach niż zalecane.
Superchwasty osiągają ponad 3
metry wysokości, rosną szybko, a
jedna roślina wytwarza ponad 200
tysięcy wiatrosiewnych nasion.
GMO raz wprowadzone do środowiska nie mogą być z niego
usunięte i kontrolowane. Prof.
Jan Narkiewicz-Jodko twierdzi, że
„uwolnione do środowiska żywe
organizmy transgeniczne (nasiona,
sadzeniaki), ze względu na silne
swe właściwości rozprzestrzeniania się, mogą zanieczyścić cały teren, a po dłuższym czasie wyprzeć
uprawy ekologiczne, integrowane
i konwencjonalne, prowadząc do
nieprzewidywalnych i nieodwracalnych skutków. Ze względu na
to, że pyłek z roślin transgenicznych utrzymuje się w powietrzu do
kilku godzin, a przy odpowiedniej
prędkości wiatru przenosi się na
dziesiątki kilometrów, istnieje duże
zagrożenie dla upraw ekologicznych, integrowanych i konwencjonalnych”.
Karmienie szczurów kukurydzą
zmodyfikowaną genetycznie wywołało dramatyczne efekty, m.in.:
podwyższoną liczbę białych krwinek
w przypadku samców, zmniejszoną
liczbę nierozwiniętych czerwonych
krwinek oraz znaczący wzrost poziomu cukru we krwi u samic, a tak-
38
Jordanowa
że częstsze występowanie zaburzeń
pracy nerek u samców (np. zapalenia). Wysoki poziom śmiertelności
i zaburzenia wzrostu u szczurzego
potomstwa to wynik karmienia ich
matek genetycznie modyfikowaną
soją. Z badanej próbki matek karmionych soją GM aż 55,6% szczurzego potomstwa zmarło w ciągu 3
tygodni. Dla porównania – tylko 9%
takich szczurów umierało, gdy były
karmione naturalną soją oraz 6,8%
w przypadku, gdy matki w ogóle
nie były karmione produktami zawierającymi soję.
Według dr. Zbigniewa Hałata,
GMO może być powodem wielu zagrożeń zdrowia i środowiska:
● nowe alergeny mogą pojawić się
w żywności i pyłku, i w ten sposób uwolnić się do środowiska;
● nowe toksyny mogą pojawić się
w żywności, co spowoduje, że zarówno organizmy agroekosystemu, jak i ludzie będą eksponowani na nowe toksyny, kiedy wejdą
w kontakt z GMO lub zjedzą rośliny tak zmodyfikowane;
● toksyny występujące w środkach
spożywczych mogą osiągać wyższe stężenia lub pojawiać się w
częściach jadalnych roślin; ogólny wzrost stężenia substancji wytwarzanych przez roślinę może
doprowadzić do pojawienia się
ich toksycznych poziomów w
częściach jadalnych;
● po wprowadzeniu do roślin nowych genów, zmodyfikowane organizmy mogą wytwarzać wcześniej nieznane kombinacje białek,
wywołujące nieprzewidywalne
efekty, a w efekcie mogą wystąpić straty wartości odżywczej roślin.
Badania wykazały, że zarejestrowana w 1998 r. jako pasza dla
zwierząt hodowlanych genetycznie
zmodyfikowana kukurydza StarLink
zanieczyściła 10% zbiorów amerykańskiej kukurydzy, a także znalazła
zastosowanie w przetwórstwie spo-
echo
żywczym. W ciągu dwóch miesięcy
po ujawnieniu afery amerykańskie
zrzeszenia producentów żywności przetworzonej (Na onal Ford
Processors Associa on i Grocery
Manufacturers of America) zanotowały 90-krotny wzrost zgłoszeń
reakcji alergicznych łączonych z
żółtą kukurydzą. Jeden z raportów
przekazanych do FDA dotyczył 210
konsumentów, u których po spożyciu produktów kukurydzianych
rozwinęły się reakcje alergiczne, w
74 przypadkach wymagające interwencji lekarza, a w 20 – pomocy ratującej życie. (=> J. Łopata – „GMO
– Zagrożenia ekologiczne, zdrowotne i ekonomiczne” w „Dzikie życie”
nr 12-1/2007-2008)
I to jest bardzo twardy fakt, co
możemy zaobserwować na naszych zwierzętach domowych,
które chorują znacznie częściej na
choroby związane z alergiami, niż
choćby 15-20 lat temu. Spostrzeżenie to potwierdzają lekarze weterynarii i hodowcy. Spowodowane są one przede wszystkim przez
podawane im karmy zawierające
GMO… Dotyczy to także ludzi, u
których lawinowo wzrasta ilość
zachorowań na choroby alergogenne.
ny, suplementy i syntetyki zaczynają doprowadzać nas do zmiany
naszych nawyków żywieniowych,
zmian postawy i sylwetki, itd. itp.
Tempo życia do chorób psychicznych. Wprawdzie zmiana sposobu
leczenia, masowa higiena, lepsze
odżywianie zmniejszyły letalność
chorób „tradycyjnych” lub je wyeliminowały niemal całkowicie. Tym
niemniej zmiany masowe użycie
antybiotyków, klimatyczne i środowiskowe powodują powstanie
coraz to nowych szczepów chorobotwórczych mikrobów, zaś produkowane przy użyciu GMO lekarstwa
wcale nie są tak skuteczne, jak je
opisują ich producenci. Choroby
wymienione w pierwszym zdaniu
tego akapitu są spowodowane
głównie zmianą w sposobie życia
i odżywiania się człowieka, a nade
wszystko zmianami w środowisku
naturalnym wywołanymi przez naszą bezrozumną, nastawioną tylko i
wyłącznie na zysk działalność.
Już w latach 50. i 60. przeprowadzono ekstrapolację zmian ewolucyjnych w obrębie naszego gatunku
i doprowadziły nas one do zaskakującego wyniku – otóż jeżeli ewolucja H. sapiens będzie determinowana z jednej strony rozwojem
4. Nadchodzące zmiany
Powróćmy do pytania o Obcych i
Ich działalność na Ziemi. Jak widać
z powyższego, życie na naszej planecie zagrożone jest wielorakimi
czynnikami antropogennymi, które
mogą spowodować, i już powodują to, że gatunek Homo sapiens
sapiens zaczyna się coraz bardziej
zmieniać. I nie tylko, bo rzecz dotyczy także gatunków udomowionych
przez człowieka. Do czego te zmiany mogą doprowadzić?
Jeżeli idzie o ludzi, to przede
wszystkim obserwuje się epidemię
otyłości, chorób serca, miażdżycy,
chorób nerwowych i nowotworowych. Zawarte w żywności hormo-
39
Jordanowa
techniki, a z drugiej strony coraz
bardziej przetworzonymi produktami spożywczymi, którymi będziemy
się żywić, to wygląd przyszłych pokoleń będzie coraz bardziej się różnił od naszego dzisiejszego wyglądu
tak, jak człowiek współczesny różni
się od Australopiteka czy Neandertalczyka, a będzie przypominał
znanego nam z relacji ludzi, którzy
przeżyli CE3 i CE4, Ufonautę – Szaraka! Wielka głowa (w stosunku do
reszty mikrego ciałka) mały tułów,
cienkie rączki i nóżki – jak Obcy z
„Bliskich Spotkań Trzeciego Rodzaju” Spielberga. Taka jest nasza Przyszłość. Przyszłość istot ludzkich,
które musiały się przystosować do
warunków życia w zatrutym chemicznie, biologicznie i skażonym
radioaktywnie środowisku.
Kiedy to będzie? Nie wiem. Natomiast wiele wskazuje na to, że ci ludzie będą chcieli wprowadzić w życie plan odnowy biologicznej całej
planety, i w tym celu, korzystając z
techniki chronomocji będą zdobywać materiał genetyczny z odległej
dla nich Przeszłości i naszej Teraźniejszości. Dlatego właśnie Ufiaści
tak bardzo interesują się nami i naszym rozrodem. My, nasze zwierzęta i rośliny stanowimy dla nich na-
echo
turalny bank stosunkowo czystych,
nieskażonych genów, które Oni
mogą wykorzystać do przeprowadzenia operacji rekonstrukcji naszego gatunku. W wielu relacjach z CE3
i CE4 wspomina się często-gęsto o
tym, że możliwości reprodukcyjne
Szaraków się już skończyły, choć
ludzie nadal mogą się rozmnażać,
ale tylko i wyłącznie przy pomocy
biotechnologii… Chronomocja i
motywacja odrodzenia Ludzkości
oraz przywrócenia pewnych wartości duchowych związanych z przeżywaniem piękna, miłości i uroków
życia może pchnąć Szaraków do
podjęcia trudu restytucji Ziemi do
postaci takiej, jaką mamy teraz, a
może nawet jeszcze wcześniejszej
– sprzed Pierwszej Rewolucji Naukowo-Technicznej, kiedy środowisko było praktycznie nieskażone
działalnością Ludzkości.
5. Czym zatem są UFO?
Czy istnieją dowody na powyższe? Sądzę, że tak i są to dowody
twarde. Opierając się na badaniach
i dochodzeniach przeprowadzonych przez Bronisława Rzepeckiego, Krzysztofa Piechotę i swoje
własne mogę powiedzieć, że UFO
mają więcej wspólnego z czasem,
niż z przestrzenią.
Stawiam tezę, że UFO nie są pojazdami kosmicznymi, ale bardziej
pojazdami poruszającymi się przede wszystkim w wymiarze Czasu.
Wskazują na to przede wszystkim
towarzyszące im fenomeny i anomalie czasowe: tzw. missing me
czyli zagubiony czas relacjonowany
przez wielu świadków i ofiar porwania na pokład UFO. Poza tym
fenomeny opóźnienia lub przyśpieszenia wegetacji zaobserwowane
po znanych lądowaniach.
Wszystko to pozwala sądzić,
że w tych i innych przypadkach
mamy do czynienia z pojazdami
poruszającymi się przede wszystkim w Czasie. To wyjaśnia dokład-
nie wszystkie znane ufologom fenomeny, a także wszystkie dziwne
ślady ludzkich stóp znalezione
w różnych warstwach skalnych.
Także pojawianie się i znikanie w
różnych zakątkach Ziemi dziwnych
i nieznanych nauce zwierząt w rodzaju Ye , potwora z Loch Ness i
innych istot opisanych przez uczonych tego pokroju, jak dr Bernard
Huevelmans można wytłumaczyć
właśnie tym, że zostały one dostarczone do naszej Rzeczywistości przez Ufiastych, działających w
ramach projektu Wielkiej Rekonstrukcji biosfery planety Ziemia.
6. Dowody i ostrzeżenia
Dowodami innego rodzaju mogą
być tzw. ufokatastrofy. Zasadniczo
nie wierzę w to, że się one kiedykolwiek odbyły i mam na ten temat
własne zdanie które kojarzy je z
rzadkimi lub/i niecodziennymi wydarzeniami (np.: spadki meteoroidów i SSZ, awarie samolotów i UAV
SP, eksperymentalnych rakiet i balonów, itd. itp.) którym media nadały sensacyjną oprawę, ale mimo
tego zakładając, że miały one miejsce i relacje o nich są prawdziwe, to
nasuwa się ciekawa myśl, która byłaby wyjaśnieniem tego problemu.
Latające Talerze są mechanizmami
o bardzo dużym stopniu niezawodności – muszą być takimi, bo
w przeciwnym przypadku podróże
nimi w czasie i przestrzeni tracą
jakikolwiek sens, a ich piloci chyba
nie są aż tak głupi, by udawać się w
misje samobójcze – czyż nie? I naraz w przeciągu kilku lat na samym
tylko terytorium USA rozbijają się
ich 22 egzemplarze! (=> R. Pino
– „Cadero sulla terra”, film TV, RAI
Milano 1997)
Co z tego może wynikać? Oczywiście mogą to być ufokatastrofy i co
za tym idzie na polach w okolicach
Roswell, Aztec, Laredo, w basenie
nr IV w Gdyni, w okolicach Węgorzewa, na Spitzbergenie i innych
miejscach na kuli ziemskiej doszło
40
Jordanowa
do katastrof UFO. Jest jednak pewien wspólny mianownik tych
wszystkich wydarzeń, a mianowicie taki, że we wszystkich tego
rodzaju wypadkach znaleziono
ledwie żywych lub już nieżywych
Kosmitów, przy czym Ich opisy są
zdumiewająco identyczne – są to
wypisz-wymaluj Szaraki. Oczywiście to zrozumiałe, że to są Szaraki
– wszak taki image Kosmitów sobie
sami narzuciliśmy poprzez żądne
sensacji media! A zatem zabici w
katastrofie to Kosmici?
Być może. Ale bardziej mnie przekonuje to, że mogły to być zwłoki
Szaraków vel Ludzi z Przyszłości,
które zostały tu pozostawione celowo i z premedytacją w niesprawnych statkach latających UFO. Po
co i przez kogo? Przez samych naszych pra-pra-pra…wnuków. Po
co? Po to, by pokazać nam, co nas
czeka, jeżeli się nie opamiętamy.
Po prostu było to BARDZO POWAŻNE OSTRZEŻENIE pod adresem Ludzkości. I tak należałoby na
to patrzeć, pod warunkiem, że te
wszystkie wydarzenia rzeczywiście
miały miejsce – w co wątpię.
Co możemy zrobić? – zakładając,
że to jednak była prawda… Albo posłuchać ostrzeżeń od Nich i zrobić
wszystko, co w naszej mocy, by nie
dopuścić do takiego zdegenerowania rasy ludzkiej, albo iść dalej drogą dewastacji środowiska i degenerowania gatunku Homo sapiens. Jak
na razie idziemy cały czas tą drugą
drogą i nie widać nawet sygnałów
zmian na lepsze, chociaż…
Od mniej więcej połowy lat 90.
XX wieku w Polsce i na świecie odnotowujemy coraz mniej zgłoszeń
o obserwacjach UFO i CE wszystkich rodzajów. Oczywiście od czasu
do czasu ma miejsce jakaś spektakularna manifestacja UFO, ale jest
to wyjątek, a nie reguła, jak bywało
to jeszcze w latach 80. Natomiast
pojawiły się takie tajemnicze rzeczy
jak agroznaki na polach i wszczepy
w ciałach ludzi. Podejrzewam, że
echo
jest to jedynie operacja maskująca
prawdziwe poczynania Ufiastych,
której celu na razie nie znamy. Być
może, a raczej na pewno Oni korzystają już z innego, znacznie bardziej
pojemnego i dynamicznego źródła
informacji o nas, naszym środowisku i w ogóle o naszej planecie – a
jest nim Internet… Stąd zmieniła się
taktyka Ich działania – i te wszystkie podchody, porwania i inne Ich
gwałtowne działania stały się niepotrzebne, bo wszystkie potrzebne
informacje Oni mają teraz podane
na tacy. Dlatego właśnie Ich aktywność niemal zamarła po tym, jak w
latach 90. w Polsce zaczął się burzliwy rozwój Sieci! Jednocześnie na
przełomie lat 80./90. zaczął się kolejny proces walki z ogólnoświatowym efektem cieplarnianym, który
na konferencji w Kioto w grudniu
1997 roku zakończył się przyjętym
Protokołem z Kioto, który obliguje
państwa do ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. To jest pewien
krok w dobrym kierunku…
z Przyszłości staną się anielskimi
istotami, które teraz nazywamy
Nordykami…? Możliwości jest wiele i w tej chwili każda możliwość
wydaje się być równoprawna i jednakowo prawdopodobna.
Jordanowa
nie musi być prawdą, jednak uważam, że może jest ona bliższa prawdy, niż to się na pierwszy rzut oka
wydaje? Przyszłość pokaże i sądzę,
że dowiemy się wkrótce czegoś, co
zmieni nasze poglądy na ufozjawisko i to diametralnie.
To wszystko, o czym pisałem jest
tylko i wyłącznie hipotezą i wcale
Robert K. Leśniakiewicz
Krok ten może spowodować
zmianę Rzeczywistości, która doprowadzi do tego, że nie dojdzie
do powstania Szaraków, a ludzie
100 L AT T E M U W T U N G U S K I E J TA J DZ E…
W dniu 30 czerwca 1908 roku, o godzinie 07:11 nad Azją Środkową zaobserwowano przelot
jakiegoś świetlistego obiektu, który następnie eksplodował z potwornym hukiem. Dzisiaj
uczeni szacując moc eksplozji oceniają, że nad Podkamienną Tunguską doszło do wybuchu
o mocy od 13 do 30 Mt TNT – czyli od 13 do 30 milionów ton trotylu. Do dziś dnia nie wiadomo, co było przyczyną tej potwornej eksplozji, która zdewastowała las na obszarze 2500
ha, zabiła kilkadziesiąt osób i całe stada zwierząt hodowlanych i dzikich.
Wszystkich zainteresowanych internautów informuję, że
istnieją blogi poświęcone temu fenomenowi, które są
zliknowane z blogiem Centrum Badań Zjawisk Anomalnych w Krakowie – www.cbza-jordanow.blog.onet.pl.
Do dziś dnia nie wiadomo, czy był to tylko duży meteoryt, kometa czy może… pozaziemski statek kosmiczny,
który uległ tam katastrofie? Spory i polemiki trwają
niemal od stulecia i końca im nie widać, a kolejne ekspedycje wysyłane w tajgę wracają z niczym – bo do dziś
dnia nie znaleziono nawet najmniejszego szczątku tego
„kosmicznego przybłędy” albo gościa…
ZAPRASZAMY!!!
Robert K. Leśniakiewicz
41
echo
Jordanowa
K ĄC I K P OZ YC J I
Bożena Sandulska
Marek Pierzynowski (Międzyzdroje)
Marek Pierzynowski (Międzyzdroje)
Poszukiwanie
Szukam i odnaleźć nie mogę
Prawdy wśród zakłamania
Pragnę lecz nie tej wody
Co żywot człowieka podtrzymuje
POLSKI JOŻIN Z BAGIEN
DĄB W NAPRAWIE
Nad polskimi bagnami
Nocą opary się snują,
Dniem ptaki są tu panami,
Bociany też spacerują.
Rośnie piękny dąb w Naprawie
I jest dumą okolicy.
I żyłby sobie do końca świata,
Gdyby nie urzędnicy.
Setki lat temu, budując drogę,
Nie przeczytali przestrzennych planów!
Posadzili dąb, ku radości
Swojej i na chwałę swemu panu!
Teraz to drzewo, - pomnik przyrody Zakałą jest i przeszkodą.
Drogi poszerzyć - przez to dębisko Ludzie fachowo nie mogą.
Jest pewne wyjście z tej sytuacji
Robota trochę niemiła:
(Bez ceregieli i kombinacji)
Ściąć drzewo! Gdzie jest ta piła!
Historię wyciąć z kretesem,
Jest łatwo, jaka to sprawa.
Czy piłę w ruch byście włączyli,
Gdyby to była Warszawa?
Poszukuję – odrobiny dobroci
Uśmiechu – na maskach człowieka
Który przechodzi obok mnie
Jak najszybciej – bezszelestnie
Nie chcę słuchać – słów „kocham”
Wypowiadanych – bezmyślnie
Nie szukam Miłości – lub raczej
Jej parodii – którą obecnie się staje
Chcę znaleźć chociaż – czy istnieje?
Czy tylko w Marzeniach poety!
I opowieściach starych ludzi może
Słowa te – nie straciły sensu –
wyrazu – Prawdy!
A ciemną nocą wyłazi z łozin,
Zgadniecie kto? Polski Jożin!
On śmieci zostawi w lesie,
Do rzeki wrzuci stare opony,
Czasem telewizor przyniesie,
Starą lodówkę, szmaty, lampiony.
Tak się wszyscy martwili,
Że nie ma tego co śmieci,
Teraz jest! Czytelnicy mili!
Kto go zobaczy niech leci
Do policji i nada, lub powie
Przez „komórkę”. By wreszcie
Zrobić z tym koniec. Dowie
Się o tym naród i kto jeszcze?
Ten nieczytaty, niepisaty,
Ten, co nie boi się kary,
Ten co z Jożinem w swaty
Powinien iść na moczary!
42
echo
Jordanowa
ZWYCIĘSKI GOŁĄB
Przypominamy ciekawe wydarzenie społeczne, sportowe i medialne sprzed 6 lat, jakim
był „Narodowy Lot gołębi pocztowych z Watykanu” z okazji 24 rocznicy pontyfikatu Jana
Pawła II.
Ojciec Święty zawierzył swoje błogosławieństwo skrzydłom 14 tysięcy polskich
gołębi, które miały je zanieść mieszkańcom okolic, skąd pochodziły. Do kraju powróciło około pół tysiąca ptaków, do województwa małopolskiego 14,
do naszego miasta – tylko jeden. To gołąb znanego hodowcy Pawła Maciasa
oznaczony symbolem PL-32-96-37630. Ptak liczy sobie już 12 lat, co znaczy, że
powoli dożywa swojego wieku. Ma jednak równie zdolne potomstwo, które
powracało już m.in. z Brukseli. Można powiedzieć, że pan Paweł specjalizuje
się w hodowli gołębi „długodystansowych”. Odnotujmy przy okazji, że jordanowska sekcja PZHGE zrzesza ok. 70 hodowców, a została założona 8 lat temu
przez Franciszka Maciasa.
St. Buda
KWARTALNIK SAMORZĄDU I TOWARZYSTWA MIŁOŚNIKÓW ZIEMI JORDANOWSKIEJ
Wydawca:
Urząd Miasta Jordanowa i Towarzystwo
Miłośników Ziemi Jordanowskiej,
Rynek 1, Jordanów
Kontakt: Franciszek Żur - Urząd Miasta
e-mail: [email protected]
Redaktor: Stanisław Buda
Współpraca: Stanisław Bednarz,
Jan Hanusiak, Robert Leśniakiewicz,
Władysław Łazarski, Maria Nowak,
Władysław Sałapatek, Jerzy Semsch,
43
Franciszek Żur.
Skład i druk:
Drukarnia i Wydawnictwo GRAFIKON
34-100 Wadowice,
Jaroszowice 324
tel. (033) 8734620, fax (033) 8734622
[email protected]
www.grafikon.com.pl
echo
Z naszego ar c h iwum
Jordanowa
Podczas wizyty Jana Tyssona, wnuka znanego architekta jordanowskich budowli Jana Sas-Zubrzyckiego,
nasze Towarzystwo otrzymało w darze unikalna fotografię północno-zachodniej pierzei rynku z końca XIX
wieku. Pochodzi ona z monografii Sas-Zubrzyckiego poświęconej historii architektury. Pierwszy dom od
prawej strony znajduje się w miejscu, gdzie dzisiaj stoi Bank Spółdzielczy, zbudowany w 1901 r. Następne
białe domy stoją w miejscu, gdzie obecnie jest dom sióstr Prezentek. W jednym z nich mieszkali państwo
Moskalscy – ofiarodawcy gruntu dla sióstr. Budynek biały, drugi od lewej został rozebrany w pierwszej
połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Budynek pierwszy od lewej należał do państwa Majeranowskich i w nieco zmienionej formie dotrwał do połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Zwraca
uwagę interesujące jednolite zdobienie szczytów wszystkich domów.
St. Bednarz
44

Podobne dokumenty