Zygmunt Frankiewicz

Transkrypt

Zygmunt Frankiewicz
innowacyjna gospodarka, programy operacyjne UE, samorządność, rozwój regionalny
ISSN 2082-3673, rok XII, nr 103/104, 20.04.2013 - 20.06.2013 r. Cena 12 zł
Już we wrześniu 2013 r.
zapraszamy na portal
www.europrojekty-pl.pl
Zygmunt Frankiewicz:
Gliwice - liderem subregionu
od redakcji
nr 103/104
Panika eliminuje debatę
2013
Pierwsza polowa roku 2013 to czas bardzo dziwny. Nie wiadomo czy to „13” w tej dacie nastraja ludzi pesymistycznie w sferze ich podświadomości, czy też realia życia – zwłaszcza gospodarczego
i samorządowego. Jedno jest pewne: w większości samorządów dominuje minorowy nastrój i bezradność. Odbyłem wiele spotkań i rozmów z wójtami, burmistrzami i prezydentami polskich miast. I, co
ciekawe, po raz pierwszy od kilkunastu lat zauważyłem w zachowaniu wielu z nich nową nutę – złość.
W mowie ciała, wypowiedziach. Przerwa pomiędzy unijnymi rozdaniami, nowe zindywidualizowane progi zadłużania się gmin, co ma obowiązywać od 1 stycznia 2014 roku, świadomość kończącej się radosnej
twórczości i łatwości sięgania po unijne wsparcie (do 35 procent rośnie finansowy udział samorządów
w zgłaszanych do RPO wnioskach), ustawa śmieciowa, ciągłe problemy z oświatą i absurdalnym opłacaniem nauczycieli z kas
gminnych – wszystko to sprawia, że włodarze większości miast i gmin wiejskich odczuwają właśnie złość. Przyjrzyjmy się bliżej
temu uczuciu, tym bardziej, że zwykle towarzyszy mu poczucie bezsilności.
Według raportu przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego około 1000 polskich gmin będzie miało kłopoty z uchwaleniem przyszłorocznych budżetów. To wystarczający powód do stresu. Tym bardziej, że jeśli tak się stanie – nawet w ograniczonej skali,
to naturalną koleją rzeczy w roku wyborczym wielu ludzi może utracić stanowiska, a na ich miejsce przyjdą zarządcy komisaryczni.
Wypada zastanowić się nad jednym zjawiskiem: Ostro rysującym się podziałem na gminy biedne, beż żadnych atutów prorozwojowych
i na te, które znakomicie sobie radzą, a chodzi tu przede wszystkim o miasta, choć też nie wszystkie, a i wśród gmin wiejskich jest spora
liczba tych, które nie tylko skutecznie wiążą koniec z końcem. Podział przebiega zatem wielotorowo. Dochodzimy więc do wniosku,
że obiektywnie trudne dla wszystkich warunki funkcjonowania niekoniecznie decydują o sukcesie lub porażce. Oczywistą jest potrzeba
kontynuowania wsparcia dla najbiedniejszych, bo pomysły łączenia gmin, by poprawić los mieszkańców, wydają się być skazane na
niepowodzenie, podobnie jak idea likwidacji powiatów. A więc „janosikowe” będzie jeszcze długo narzędziem pomocy, natomiast kwestią kluczową nadal pozostaje nierozwiązana sprawa zwiększenia udziału samorządów w PIT, co oznacza mniejsze wpływy do budżetu
centralnego. Ciekawe jak to się ma do rządowych zapowiedzi deregulacji? Czyżby ten zamiar dotyczył tylko sfery gospodarki? Czy nie
warto dać więcej pieniędzy samorządom z pieniędzy podatników, a i kompetencji także, bo zadań mają na swoich barkach bez liku?
A pieniędzy nie ma. Gminy tną wydatki gdzie się da. Najczęściej obcinając do zera środki na promocję, jakby zapomniały,
że na świecie najbardziej poszukiwanym i wartościowym towarem jest informacja. Zamykają sobie przy tym usta, bo w Polsce media
są prywatne i trudno liczyć, że hurmem rzucą się na tak jałowe, z punktu widzenia tabloidalnych gustów społeczeństwa, tematy, jak
problemy samorządów. Czytelnik, widz i słuchacz pragnie krwi, potu i łez – a najbardziej pożądanymi informacjami są doniesienia
o nieszczęściach, katastrofach i patologiach ludzkich zachowań. Zatomizowanie polskich samorządów, brak ich reprezentacji w Sejmie
i Senacie to także przyczyny marginalizowania życia społeczności lokalnej w mediach. Na poważną debatę publiczną na ich łamach
i w eterze nie ma co liczyć, bo nie ma na to pieniędzy. Frustracja i złość z powodu dziur w budżetach i niepewnej przyszłości powodują
klaustrofobiczne ruchy, których istotą jest skupianie się wyłącznie na interesach lokalnych społeczności. Skądinąd to zrozumiałe w kontekście potrzeby zbudowania zaplecza przed przyszłorocznymi wyborami. Ale dziś w stosunku do otoczenia zewnętrznego okazywana
jest złość, zniecierpliwienie, a czasami agresja. Złość ma dwa oblicza. Z jednej strony może skłaniać do konstruktywnego myślenia
i działań, z drugiej zaś do przyjęcia postawy rezygnacji oraz zobojętnienia. Znany biznesmen wypowiada na naszych lamach znamienne
zdanie: „elektorat to akcjonariusze samorządów – jeśli zarząd firmy się nie sprawdza, wymieniają go”. I wcale z tym nie musi czekać
do przyszłorocznej jesieni. Przykłady już są.
W sumie więc – o paradoksie! – dla wielu samorządowców obecny trudny okres może być znakomitym sezonem dla podejmowania
koniecznych, acz niepopularnych decyzji. Przedwyborcza panika eliminuje bowiem rozsądne myślenie, a unikanie zabierania na forum
publicznym głosu w obronie demokracji lokalnej, prędzej czy później, spowoduje, że ten, kto teraz właśnie obawia się odważnie mówić
o swych przekonaniach – po prostu przegra.
Jacek Broszkiewicz
redaktor naczelny
Spis treści:
Gliwice - liderem subregionu.................................................................4
Problemy samorządów z wkładem własnym.........................................4
Złapać oddech…...................................................................................9
Konieczne są ewolucyjne zmiany........................................................10
Culart II integruje sąsiadów................................................................12
Koniec ery studiowania?(2).................................................................13
Koniec radosnej twórczości.................................................................14
Nowy instrument strategii RP..............................................................14
Wyborcy to akcjonariat samorządów...................................................15
Państwo nie inwestuje w gaz łupkowy (na razie)….............................15
W oczekiwaniu na kolejne rozdanie....................................................16
Redaktor naczelny: Jacek Broszkiewicz tel.: +48 509 179 016, e-mail: [email protected]
Zespół: Grażyna Brochwicz, Krzysztof Kozik (Bielsko-Biała, Kopenhaga), Małgorzata Piętka, Gabriel Piotrowski, Piotr Ptak, Antoni Szczęsny, Witold Szwajkowski,
Ewa Wanacka, Urszula Węgrzyk, Ewa Zasada (Wiedeń), Henryk S. Tuszyński, Agnieszka Żuk (Paryż). Stali felietoniści: Piotr Wrzecioniarz, Ewa Wanacka, Henryk S.
Tuszyński. Stale współpracuje: Magdalena A. Kolka. Redakcja: 40-004 Katowice, Al. Korfantego 22/52, e-mail: [email protected], www.europrojekty-pl.pl
DTP: [email protected]
Wydawca: EUROPROJEKTY-POLSKA Sp. z o.o., Al. Korfantego 22/52, 40-004 Katowice, NIP: 634-276-29-11
3
2013
nr 103/104
Debata o sytuacji polskich samorządów: Gliwice
Gliwice - liderem
subregionu
Z Zygmuntem Frankiewiczem – Prezydentem Gliwic – rozmawia Jacek Broszkiewicz
- Pozwoli Pan Prezydent, że naszą rozmowę zainauguruję pytaniem obarczonym pewnym ładunkiem paradoksu. Otóż
z początkiem tego roku Gliwice stały się Liderem Subregionu
Centralnego Województwa Śląskiego. Tymczasem żaden z 61
projektów złożonych przez gliwicki samorząd do RPO, w tym
ośmiu o znaczeniu kluczowym, nie zyskał aprobaty na szczeblu
władz samorządowych regionu. Jak zatem pogodzić niewątpliwą wiodącą rolę miasta w rozwoju potencjału gospodarczego
i intelektualnego nie tylko przecież w wymiarze regionalnym
z tak obstrukcyjną postawą ?
- Myślę, że – przyjmując nastawienie nieco oportunistyczne - najlepiej byłoby potraktować ją jako wypadek przy pracy.
Jednak wstępny projekt Regionalnego Programu Operacyjnego
Województwa Śląskiego jest po prostu wadliwy. Pracownicy Urzędu Marszałkowskiego podkreślają, że dokument ten w swej intencji
miał na celu wywołanie dyskusji. To zamierzenie, moim zdaniem,
przeprowadzono z sukcesem. Mówię o tym z pewnym sarkazmem,
ponieważ poddawanie pod dyskusję nieracjonalnych propozycji już
samo w sobie wystawia cenzurkę ich autorom, a ponadto wznieca
niepotrzebnie stany zagrożenia, podejrzliwości i chaosu. Chciałbym zwrócić uwagę, że wartość zaliczonych do finansowania samych tylko projektów kluczowych sięga poziomu alokacji środków
przeznaczonych na cały RPO regionu. A są to pieniądze niemałe – szacunkowo ok. 7,6 miliarda złotych. Oznacza to w praktyce
uniemożliwienie przeprowadzania jakichkolwiek konkursów, czy
realizacji programów o wydźwięku subregionalnym. Fakty, o których wspomniał pan w swoim pytaniu nie dotyczą tylko Gliwic,
ale gliwickiego powiatu ziemskiego, Zabrza oraz całego Zagłębia
Dąbrowskiego liczącego 700 tysięcy mieszkańców. W obliczu powyższego nad obecnym projektem RPO, który wymaga gruntownej
rekonstrukcji, wypada raczej opuścić kurtynę milczenia. Mam nadzieję, że następny projekt będzie diametralnie inny – wyważony,
przemyślany i sprawiedliwy.
- Spróbuję jednak skłonić Pana Prezydenta do uchylenia
rąbka tej zasłony, ponieważ domyślam się, że u podstaw wadliwego wstępnego projektu RPO dla Województwa Śląskiego
nie leży wyłącznie brak kompetencji jego autorów. Ta sugestia
wiąże się z ogólnie skomplikowaną sytuacją polskich samorządów, także na szczeblach regionalnych, gdzie prymat polityki, a może nawet politykierstwa nad rozsądnym, rozumnym,
prospołecznym myśleniem zdaje się niepokojąco wzrastać…
- Muszę, niestety, zgodzić się z tym poglądem. W województwie Śląskim proces zawłaszczania procesów decyzyjnych
przez jedną opcję polityczną istotnie powinien budzić niepokój.
Z perspektywy rządU
Problemy samorządów z wkładem własnym
Mamy teraz gorący czas na dokładne rozpracowanie
najistotniejszych kwestii związanych z programowaniem
nowej perspektywy finansowej Unii Europejskiej – powiedziała
nam Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska - Wszystkie regiony będą miały w latach 2014-2020 więcej
pieniędzy z UE niż obecnie - pierwszych propozycji wynika,
że będzie to łącznie ponad 22,8 mld euro (obecnie 19,8 mld).
To jeszcze nie wszystkie środki, bo dojdą do nich
dodatkowe pieniądze do podziału: 1,5 mld euro
na tak zwane obszary strategicznej interwencji,
czyli np. obszary wiejskie z niskim poziomem
usług publicznych, obszary miejskie wymagające
rewitalizacji, obszary przygraniczne. Nie jest także
uwzględniona krajowa rezerwa wykonania, czyli
około 4,5 mld euro, które będą dodatkowo dzielone
po 2018 roku.
W sumie więc województwa będą miały sporo
środków, choć może nie jest to kwota taka, jaką
by chciały. Ale moim zdaniem będą w stanie taką
sumę „dobrze zagospodarować”. Oczywiście
można się było spodziewać różnicy zdań wśród
marszałków regionów na ten temat. Nie znaleźliśmy
w ministerstwie takiego sposobu podziału tych pieniędzy pomiędzy
województwa, żeby wszyscy poczuli się jak w raju. To, co mogę
w tej chwili zadeklarować, to to, że wszystkie województwa będą
miały więcej pieniędzy i to sporo więcej niż w obecnym budżecie.
Do programów regionalnych dojdą m.in. pieniądze przeznaczone
na tak zwane obszary specjalnej interwencji. To 1,5 mld euro do
podziału pomiędzy regiony.
Polska jest krajem różnych województw, bardzo różnorodnych.
Każdy algorytm, który się przyjmuje - czy algorytm związany
z bezrobociem, czy liczbą osób, które zamieszkują obszary miejskie,
czy przeciwnie - wiejskie - każdy kogoś dotyka in minus. Ale myślę,
że tutaj się dogadamy.
4
MRR chce, by zasadnicze zręby programów operacyjnych były
gotowe do maja, a potem będą trwały dalsze prace, aby rząd mógł
przyjąć te programy w grudniu i przekazać Komisji Europejskiej.
Pieniądze w nowej perspektywie finansowej UE mają być
dzielone pomiędzy regiony według tak zwanego algorytmu
berlińskiego, który uwzględnia m.in. liczbę mieszkańców danego
regionu, bezrobocie, różnicę pomiędzy PKB i siłą nabywczą (popyt)
w regionie, liczoną per capita względem średniej
unijnej. Ten podział nie dotyczy jedynie Mazowsza,
bo przekroczyło próg 75 proc. średniej unijnej PKB
na mieszkańca i dostanie w ramach sztywnego
podziału 60 proc. dotychczasowej alokacji
Obecnie w ministerstwie trwają prace nad
przygotowaniem projektu Umowy Partnerstwa
oraz programów operacyjnych. - Wynegocjowanie
tych dokumentów z Komisją Europejską umożliwi
rozpoczęcie
wdrażania
nowej
perspektywy
finansowej.
Stanowczo
podkreślam
jednak,
że fundusze europejskie nie mogą zastępować
inwestycji krajowych. - Powinny stanowić swego
rodzaju katalizator procesów rozwojowych Polski.
Ze względu na pozytywne doświadczenia
z wdrażania programów regionalnych, planujemy dalszą
decentralizację systemu zarządzania polityką spójności.
O ponad 20 pkt. proc. wzrośnie udział funduszy strukturalnych
(EFRR i EFS) zarządzanych regionalnie -z ok. 37 proc. do
ok. 59 proc-, tym samym zwiększy się odpowiedzialność
samorządów województw za realizację polityki rozwoju.
W nowym okresie programowania, poza silną koncentracją
tematyczną, na znaczeniu zyska wymiar terytorialny. Ważnymi
działaniami będą ukierunkowane terytorialnie przedsięwzięcia
przyspieszające i inicjujące zmiany strukturalne na najbardziej
problemowych obszarach kraju. Przykładowo, na obszarach
Debata o sytuacji polskich samorządów: Gliwice
Widać to na przykładzie Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, który ma być protoplastą potężnej w zamyśle Metropolii Silesia,
a który praktycznie nie czyni nic, co służyłoby realizacji tego ambitnego celu. By być sprawiedliwym odnotuję, że jedynym znaczącym
sukcesem GZM jest przeprowadzenie inicjatywy wspólnego dla 14
miast projektu zakupu energii elektrycznej. Poza tym ten związek
komunalny nie wygenerował z siebie niczego, co byłoby zauważalne i wartościowe. Coraz ostrzej rysują się problemy członkostwa
w GZM miast na prawach powiatu. A to już świadczy o rosnącej
degrengoladzie. Posunięcia mające oczywisty wydźwięk polityczny
doprowadziły do kuriozalnej sytuacji, która charakteryzuje się tym,
że w Zarządzie GZM nie ma żadnego przedstawiciela największych
miast konurbacji, czyli Katowic, Sosnowca, Gliwic. Absurdalność tej
sytuacji polega więc na tym, że Metropolię Silesia próbuje się budować – co oczywiście jest niewykonalne – bez jej głównych filarów
– największych miast. Chciałbym być dobrze rozumiany. Wpływy
partii politycznych na politykę realizowaną na różnych szczeblach
władzy są czymś naturalnym i w gruncie rzeczy bezdyskusyjnym.
Natomiast jeśli wiodące partie polityczne, a właściwie ta, która rządzi, utraci kontrolę nad swymi zapędami do zawłaszczania
kolejnych sfer życia i zagraża de facto podstawom ustrojowym,
to znaczy demokracji lokalnej, to mamy do czynienia po prostu ze
zjawiskiem patologicznym. Posunę się dalej. To oznacza również
zawłaszczanie państwa i przedkładanie interesów partyjnych nad
interes ogólnopolski, społeczny. Ten trend idzie od góry i już sięga samorządów. Polska teraźniejsza polityka nie jest ani czysta,
ani efektywna. Kraj jest pogrążony w marazmie. Na najwyższych
szczeblach nie podejmuje się działań koniecznych, widocznych gołym okiem, a przykład takiego stylu rządzenia bardzo łatwo spływa
w dół. Samorządy są coraz atrakcyjniejszym celem dla działaczy
partyjnych, nie tylko dlatego, że są one ostoją rozumnego zarządzania, ale i pożądanym łupem politycznym. Bo w samorządach
jest dużo pieniędzy, dużo decyzji, są spółki komunalne, które można obsadzić „swoimi”. Obserwuję coraz silniejsze polityczne naciski
na samorządy i próby przejmowania kontroli nad nimi przez aparat
partyjny. To naprawdę może źle skończyć się dla nas wszystkich.
nr 103/104
- Od 12 lat, czyli od momentu ukazania się pierwszego
numeru naszego czasopisma, Gliwice i Pan osobiście, często gościcie na naszych łamach. Wydaje mi się, że znam
odpowiedź na pytanie - dlaczego? Periodyk nie jest związany z żadną opcją polityczną. Tylko z jedną: opcją rozsądku.
Zespołowi redagującemu bardzo bliski jest model samorządnej
władzy przedsiębiorczej, zarządzania społecznością lokalną
w takim anglosaskim, pragmatycznym, odważnym, efektywnym i uczciwym wydaniu. Bardzo sobie cenimy Pańską niezależność i odwagę w wyrażaniu nie tylko własnych poglądów,
ale przede wszystkim przekonań. A to spora różnica. To dzięki
tym wartościom Gliwice są nie tylko tytularnym ale rzeczywistym liderem przemian
nie tylko w wymiarze, regionalnym, krajowym ale
i międzynarodowym.
- Istotnie, wartości,
o których pan mówi są
mi bardzo bliskie i nigdy
się ich nie wyrzeknę.
W kontekście tego, o czym
już mówiłem, czyli nasilania się czegoś bardzo
niedobrego, bezsilności,
a nawet strachu, rozumiem doskonale rozterki
moich kolegów – samorządowców: Poświęcić swoje
poglądy, czy nawet przekonania, byle tylko coś
uszczknąć dla dobra obywateli. Mnie też podobne
dylematy i chwile nawet
zwątpienia nie są obce.
dokończenie na stronie 6
Z perspektywy rządU
Powoduje to, w przypadku JST, konieczność zapewnienia
większych kwot na finansowanie wkładu własnego. Stąd też
prognozowany łączny wkład własny JST niezbędny do zapewnienia
współfinansowania projektów UE wynosi aż 60,62 mld zł, przy
łącznych środkach UE przewidzianych dla JST w okresie 20142020 w wysokości 107,2 mld zł.
Na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego przygotowano
raport pn.”Oszacowanie środków niezbędnych do zapewnienia
krajowego wkładu publicznego do projektów realizowanych
w ramach średniookresowych ram finansowych 2014-2020”.
W dokumencie prognozy dla wszystkich jednostek samorządu
terytorialnego zostały opracowane z wykorzystaniem modelu
prognostycznego umożliwiającego nie tylko oszacowanie środków
niezbędnych do zapewnienia krajowego wkładu publicznego
do projektów realizowanych w ramach średniookresowych ram
finansowych 2014-2020, ale także ocenę potencjału inwestycyjnego
samorządów.
Model uwzględnia dwie podstawowe reguły fiskalne. Pierwsza
oznacza, że planowane wydatki bieżące nie mogą być wyższe niż
planowane dochody bieżące powiększone o nadwyżkę budżetową
z lat ubiegłych i wolne środki.
Druga natomiast oznacza, że relacja sumy spłat rat kredytów
i pożyczek oraz wykupów papierów wartościowych, wraz
z należnymi odsetkami (także dyskontem) oraz potencjalnych
spłat kwot wynikających z udzielonych poręczeń oraz gwarancji
do planowanych dochodów ogółem nie może przekroczyć średniej
arytmetycznej z obliczonych dla ostatnich trzech lat relacji nadwyżki
operacyjnej (powiększonej o dochody ze sprzedaży majątku) do
dochodów ogółem.
Model prognostyczny pozwala na zbadanie, czy zachowanie
reguł fiskalnych wymaga redukcji inwestycji JST, a jeżeli tak, to
jaka powinna być skala tej redukcji. Według autorów raportu reguła
fiskalna druga jest znacznie trudniejsza do zachowania niż pierwsza
reguła fiskalna.
„Z drugiej strony należy zwrócić uwagę, że po pierwsze,
niezachowanie pierwszej reguły świadczy z reguły o systemowych
2013
wiejskich będą realizowane inwestycje związane z poprawą jakości
podstawowych usług publicznych. Wspierany będzie także rozwój
infrastruktury transportowej, zarówno w ramach sieci TEN-T
jak i pomiędzy regionami, a zdegradowane obszary miejskie,
odzyskają swój blask dzięki realizacji kompleksowych działań
rewitalizacyjnych. Tak to wygląda na dziś. Jednakże trzeba zauważyć, że prace
resortu rozwoju regionalnego należy widzieć nieco w szerszej
perspektywie, w kontekście ogólnej sytuacji finansowej
państwa, a zwłaszcza zasad, w oparciu o które tworzy się
polski PKB i generowane są środki przewidziane na pokrycie
udziału własnego, zwłaszcza samorządów, jako największego
inwestora, w projektach dofinansowanych przez UE.
Przyjrzyjmy się bliżej tej problematyce
Łączna kwota unijnych „dotacji” prognozowana na lata 2014-2020
dla podmiotów sektora publicznego wynosi 194,78 mld zł, co odpowiada
łącznej wartości wszystkich projektów publicznych w kwocie 229,15
mld zł. Oznacza to, że łączna kwota minimalnego (wynikającego
z zasady 85/15) wkładu własnego pochodzącego z podmiotów
sektora publicznego w latach 2014-2022 wynosi 34,37 mld zł.
Jednakże z uwagi na fakt, iż dla wszystkich JST wyliczona
wartość niezbędnego wkładu własnego w strukturze finansowania
projektów wynosi ok. 36%, łączna wartość niezbędnego krajowego
publicznego poziomu współfinansowania projektów w okresie
2014-2020 jest znacznie większa niż 34,37 mld zł i wynosi ogółem
dla wszystkich podmiotów publicznych 76,08 mld zł, w tym dla
podmiotów podsektora centralnego (budżet państwa) i pozostałych
publicznych 15,45 mld zł, zaś dla wszystkich JST 60,62 mld zł.
W przypadku jednostek samorządu terytorialnego poziom
wkładu własnego koniecznego do współfinansowania projektów
w ramach perspektywy 2014-2020 wyliczono na podstawie analizy
wykonania budżetów okresu 2007-2011. Założono, że średni
poziom współfinansowania projektów ze strony JST w latach 20142020 wyniesie 36%, czyli znacznie więcej niż 15%, zakładane jako
ogólny minimalny poziom niezbędnego współfinansowania. Wynika
to ze specyfiki projektów inwestycyjnych JST, w których najczęściej
łączna wartość projektów przewidzianych do dofinansowania
znacznie
przekracza
wartość
kosztów
kwalifikowanych.
dokończenie na stronie 7
5
Debata o sytuacji polskich samorządów: Gliwice
2013
nr 103/104
6
Gliwice - liderem subregionu
dokończenie ze str. 5
że potrafimy wydać z siebie jeden wspólny głos w tej fundamentalnej sprawie, do tego poparty przez środowiska naukowe, bankowe
i agencje ratingowe.
- Mówimy o artykule 243 ustawy o finansach publicznych?
- Tak. Ale czy przysłowiowy Kowalski o nim cokolwiek wie?
A nawet o takiej ustawie, słyszał? Czy dano mu szansę na to, by
usłyszał? Czy w związku z tym może się na ten temat wypowiedzieć? Absolutnie nie – mimo, że dotyczy to jego indywidualnej
przyszłości, losów jego rodziny, dzieci. To tragiczne, że mamy taką
sytuację. Ale mimo wszystko pocieszające jest, że są rzesze ludzi
oddanych demokracji i wolności, którzy potrafią się zebrać i przeciwstawiać rozwiązaniom godzącym w interesy obywateli. Mamy
czyste sumienie – zrobiliśmy, co w naszej mocy, by bronić interesów każdego obywatela. Nieszczęście polega na tym – i jednocześnie potwierdza tezę o rosnącej arogancji rządu -, że niski rangą
urzędnik, którego ministerstwo finansów wysłało na tę konferencję
na zakończenie jej obrad powiedział: - „A my i tak nie zamierzamy
niczego zmieniać…”
- Przybliżmy zatem, czegóż to ministerstwo finansów nie
zamierza zmieniać, jakich postulatów samorządowych nie bierze pod uwagę?
- Przepis ten zawiera istotne wady, które negatywnie wpłyną na
funkcjonowanie wielu samorządów. I to nie są żarty. Rozwiązania
przygotowane przez ministerstwo finansów w skuteczny sposób
mogą zablokować większości samorządom możliwość sięgania
po unijne dofinansowanie projektów w zbliżającej się perspektywie
finansowej UE 2014 – 2020. Proponowany nowy wskaźnik limitujący zadłużanie się samorządów jest na tyle rygorystyczny, że nie
będą one mogły zaciągać kredytów. A bez kredytów nie ma wkładu
własnego, którego wymaga UE. Bez wkładu własnego nie ma pieniędzy unijnych. Koło się zamyka. Zapewne rząd i parlament z tego
rozwiązania nie zrezygnują, bo te nowe regulacje mają swoje uzasadnienie dla finansów publicznych całego państwa Nowy system
z jednej strony zachęca do zwiększania dochodów, ale pojawia się
dodatkowa zachęta do obniżania wydatków bieżących, po to, by
Ale trzeba mieć mocny kręgosłup moralny, by nie ulec atmosferze
lęku czy zagrożenia. Nie poddawać się! Trzeba więc mieć dogłębne przekonanie o słuszności tego, co się robi. Wówczas lęki nie
mają do nas przystępu. Nie biadam więc nad tym, że siły zewnętrzne pozbawiają nas unijnych dotacji, bo mocno wierzę i jestem
przekonany, że nawet zdani tylko na własne siły i tak przeprowadzimy nasze najważniejsze projekty. Ale jednocześnie nie godzę
się, aby Gliwice były tylko „dostarczycielem podatków” do budżetu
państwa. Mamy prawo również otrzymywać środki do podziału
– i o to będę walczył.
- Jest Pan od lat przewodniczącym Śląskiego Związku
Gmin i Powiatów, jednym z twórców idei „Obywatele do Senatu”, czyli wprowadzenia systemu gwarantującego reprezentację samorządową w Izbie Wyższej. Chciałbym zatem zapytać
o Pańską ocenę stanu swoistego rozdrobnienia na płaszczyźnie ogólnopolskiej reprezentacji samorządowej, co przejawia
się m.in. w istnieniu takich organizacji, jak Związek Miast Polskich, Związek Gmin Wiejskich RP, Związek Powiatów Polskich,
Unia Metropolii Polskich. Czy nie byłoby pożądanym działanie
zmierzające na przykład do utworzenia Związku, czy Konwentu
prezydentów, burmistrzów, wójtów, którzy zarządzają społecznościami lokalnymi wyłącznie z woli mieszkańców, bez poparcia partii politycznych?
- Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Polityka w wydaniu partyjnym wkroczyła do samorządów, szczególnie w większych
miastach i coraz bardziej dominuje. Powstał tam nowy wspólny
mianownik. Ma on różne nazwy: Platforma Obywatelska, Sojusz
Lewicy Demokratycznej, Polskie Stronnictwo Ludowe, które opanowało w sensie liczebnym najwięcej samorządów w Polsce. Myślę, że byt wymienionych organizacji grupujących samorządy ma
sens, ponieważ skupiają one JST w oparciu o
kryterium wspólnych interesów. Interesy małych
gmin wiejskich są zasadniczo inne od tych artykułowanych przez duże miasta metropolitalne.
Największą organizacją jest bez wątpienia ZMP,
w którym oczywiście też przewijają się wpływy
polityczne i napięcia. To jest nie do uniknięcia.
Myślę, że jednej organizacji samorządowej zapewne nie da się stworzyć – zbyt wielka jest w
tym środowisku różnorodność interesów. Proszę jednak zauważyć, że taka jedna ogólnopolska reprezentacja samorządów istnieje. To
część samorządowa w Komisji Wspólnej Rządu
i Samorządu Terytorialnego. Na tym przykładzie
doskonale widać, jak trudno stronie samorządowej stawać murem w obronie konkretnych
postulatów, jak łatwo daje się ona zepchnąć do
roli petenta i zdominować przez stronę rządową,
która – bywa - nawet nie kwapi się przekazywać
konkretnych rozwiązań płynących ze środowisk
samorządowych do opiniowania. To kreśli ponury obraz od lat rosnącej arogancji władzy państwowej wobec partnera społecznego. Słowo
„wspólna” w odniesieniu do tej Komisji – moim
zdaniem – dawno już straciło swoje znaczenie, Gliwice leżą na skrzyżowaniu autostrad A1 i A4. Węzeł Gliwice-Sośnia
a co za tym idzie, moc obowiązującą. Jest wyprane z treści.
stworzyć nadwyżkę operacyjną. Niestety, jest jednak wiele gmin,
A przecież chodzi o to, by samorządy w ważnych sprawach
które nie mają w ogóle nadwyżki operacyjnej. Takie gminy nie mają
mówiły jednym głosem, niezależnie od barw politycznych, którymi
praktycznie możliwości zaciągania kredytów, bo nie będą miały
się mienią. I to często się udaje. Niedawno w Katowicach odbyła
z czego ich spłacić. To oznacza, że nie będą się rozwijać Dlatego
się konferencja organizowana przez Śląski Związek Gmin i Powiateż pojawiają się pomysły zmian w obliczaniu wskaźników. Na przytów oraz Związek Miast Polskich, poświęcona nowym wskaźnikom
kład propozycje zgłoszone przez Unię Metropolii Polskich, by lepiej
zadłużania samorządów, które mają według planów Ministerstwa
liczyć odsetki od kredytów w danym roku. Odsetki te są bowiem
Finansów zacząć obowiązywać od początku 2014 roku. Było sporo
dwa razy uwzględniane - z jednej strony pomniejszają możliwość
ludzi z całej Polski, co wydaje się być zdumiewające w sytuacji,
wzięcia przez samorząd kredytu, a z drugiej pomniejszają nadwyżw której umysły Polaków próbuje się epatować różnymi zastępczykę operacyjną. Inne propozycje Unii to zastosowanie we wzorze
mi tematami. Tymczasem jednak tak ważny problem, od uregulodzielenia przez dochody bieżące zamiast przez dochody ogółem
wania którego zależy przyszłość każdego Polaka, bo wiąże się ze
i wydłużenie okresu do wyliczeń do 8 lat wstecz albo 3 lata wstecz
skutecznością absorpcji pieniędzy unijnych w najbliższych latach,
i 3 lata do przodu. Postulujemy – jako Śląski Związek Gmin i Pospotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem samorządowców.
wiatów - by uwzględnić sytuację, w której gminy rolują kredyty, czyli
W wymiarze społecznym i medialnym on nie istnieje, a przecież
biorą nowy kredyt, by spłacić stary i do tego jeszcze poprawiają
zasługuje na pierwszoplanową uwagę! Na szczęście okazało się,
sobie warunki spłaty zaciągniętych wcześniej kredytów. Taka prosta
Debata o sytuacji polskich samorządów: Gliwice
nr 103/104
operacja może jednak nie być możliwa do przeprowadzania, bo do- Każdy samorząd powinien rozważyć – mam tu na myśli radprowadza w większości przypadków do przekroczenia wskaźników.
nych przede wszystkim –, czy decydując się na zamykanie sobie
A to ewidentna strata dla wielu gmin, szczególnie tych bardziej zaust na forum publicznym przypadkiem nie podcina gałęzi, na któdłużonych. Z aktualnych przepisów wynika, że jeśli relacje
nie są spełnione RIO powinna ustalić budżet zastępczy.
Ustalenie budżetu zastępczego nie jest jednak możliwe
bez spełnienia relacji, bo jest to niezgodne z prawem.
Stawia się więc RIO przed niewykonalnym zadaniem.
W konsekwencji kilkaset samorządów zostanie skazanych
na zarząd komisaryczny. Przepisy bowiem nie przewidują
innych możliwości wdrażania programów naprawczych.
Tak więc zmiana przepisów jest konieczna i pilna.
Uważam, że problem jest tak wielkiej wagi, że powinien
żywotnie interesować nie tylko samego ministra finansów,
ale i premiera, ponieważ duże inwestycje prowadzone z
wielkim samozaparciem, wysiłkiem, poświęceniem i sukcesami przez samorządy, bezpośrednio wpływają na koniunkturę w państwie. Od losów tych przedsięwzięć inwestycyjnych zależą dochody budżetu państwa, szczególnie
te przyszłe. Przecież inwestycje kreują rozwój. Upór rządu
w tej materii dziwi tym bardziej, że nie żądamy niczego
nadzwyczajnego. Nasze propozycje sprowadzają się do
eliminacji ewidentnych błędów w rozumowaniu, które, mając do dyspozycji kredę i tablicę lub kartkę papieru, potrafię
w każdej chwili wykazać. Do takiej merytorycznej dyskusji
rząd nie jest przygotowany, co więcej – nie jest w stanie Centrum Gliwic o zmroku
racjonalnie obronić swojego stanowiska. Jedyne co może zrobić, to rej siedzi. Iluzją jest spodziewać się, że dziennikarze sami z siebie
rzucą się na tak niemedialny temat, jakim jest artykuł 243 ustawy
uciec od debaty i udawać, że wszystko jest ok. I to robi.
o finansach publicznych. Wystarczy włączyć telewizor lub przejrzeć
- A więc?
- Trzeba uderzyć wyżej. W takiej sytuacji nacisk mediów jest codzienną gazetę, by przekonać się w jak nierealny, wirtualny świat
usiłuje się wepchnąć każdego z nas.
skuteczny.
- Media są prywatne lub na pasku rządu. Tymczasem sa- Dziękuję za tę część rozmowy, której dokończenie opublimorządy oszczędzają przede wszystkim na wydatkach promokujemy w następnym wydaniu naszego czasopisma.
cyjnych, a to prowadzi do tego, że podejmowanie wszelkich
kampanii medialnych jest mrzonką…
Z perspektywy rządU
dokończenie ze str. 5
(strukturalnych) problemach danych jednostek. Po drugie, reguła
ta stanowi emanację tzw. złotej zasady finansów publicznych
i nie powinna być kwestionowana. Utrzymanie wydatków
inwestycyjnych (poza wydatkami podlegającymi refundacji i ich
współfinansowaniem) na średnim poziomie z okresu 2007-2011
będzie prowadzić do naruszenia równowagi budżetu bieżącego
(reguła fiskalna 1) w ponad 900 jednostkach samorządowych”
- czytamy w dokumencie.
Dodatkowo redukcja inwestycji o 20 proc. zmniejszy tę liczbę
o ok. 200. Jednak nawet przy zmniejszeniu wydatków inwestycyjnych
o 80 proc. pozostanie ok. 400 jednostek, które w okresie 20142022 będą miały problemy z zachowaniem równowagi budżetu
bieżącego.
O ile w przypadku reguły pierwszej jej zachowanie w okresie
objętym prognozą stanowi normę, zaś naruszenie - wyjątek, o tyle
w przypadku drugiej reguły sytuacja jest odwrotna. W wariancie
polegającym na utrzymaniu wydatków inwestycyjnych (poza
wydatkami podlegającymi refundacji i ich współfinansowaniem) na
średnim poziomie z okresu 2007- 2011 tylko 639 jednostek wykazuje
wskaźnik obsługi zadłużenia na dopuszczalnym poziomie.
W większości przypadków zasadniczy wpływ na ograniczenie
możliwości obsługi długu zgodnie z drugą regułą fiskalną miało silne
zmniejszenie relacji nadwyżki operacyjnej do dochodów począwszy
od roku 2009. Nawet przy bardzo silnej redukcji inwestycji (o 80
proc.) w stosunku do średniego poziomu z lat 2007-2011 - ponad
1300 jednostek samorządowych nie będzie mogło zachować reguły
w okresie 2014-2022.
Jak pokazuje raport, potencjał finansowy samorządów jest
silnie zróżnicowany nie tylko pomiędzy rodzajami jednostek
samorządowych (województwa, powiaty, miasta na prawach
powiatu, gminy), lecz także między jednostkami tego samego
rodzaju. Wśród województw najlepsza sytuacja występuje
w śląskim i podkarpackim, najgorsza - w lubuskim i opolskim.
O ile pierwsze dwa równoważą budżet bieżący nawet przy
zachowaniu dotychczasowego poziomu inwestycji (bez wydatków
podlegających refundacji i współfinansowania), zaś do zachowania
drugiej reguły potrzebują umiarkowanej redukcji inwestycji, o tyle
dwa ostatnie wykazują ujemną nadwyżkę operacyjną także w przy
założeniu zmniejszenia inwestycji (bez UE i współfinansowania)
o 80 proc.
Analizując
możliwość
współfinansowania
projektów
inwestycyjnych w okresie 2014-2020, należy zakładać, że :
- w najbliższych latach sytuacja podsektora samorządowego
będzie trudniejsza ze względu na mogące wystąpić pogorszenie
ogólnej sytuacji społeczno-gospodarczej Polski;
- należy spodziewać się obniżenia własnego potencjału
finansowego jednostek samorządu terytorialnego, w części
przeznaczonej na finansowanie inwestycji własnymi środkami
budżetowymi. Wpływ na taką sytuację ma występująca już
i nasilająca się w czasie bariera finansowa, wynikająca z braku
zdolności kredytowej (w znaczeniu prawnym i ekonomicznym),
czy też z wprowadzenie tzw. reguły wydatkowej;
- przeprowadzone analizy na poziomie poszczególnych
jednostek samorządu terytorialnego (objęły one wszystkie JST
w Polsce) wykazują znaczne zróżnicowanie wyników operacyjnych
poszczególnych JST, co wskazuje na konieczność indywidualnego
podejścia do oceny sytuacji finansowej poszczególnych jednostek;
- w latach 2014-2020, nowy indywidualny wskaźnik zadłużenia
jednostek samorządu terytorialnego może ograniczyć liczbę tych,
które będą mogły zaciągać zobowiązania, ponieważ jest korzystny
dla samorządów mających nadwyżkę dochodów bieżących nad
wydatkami; wg symulacji RIO nowe indywidualne limity zadłużenia
dla każdej jednostki dla 2012 r. (obliczone na podstawie danych
z 2010 r. i 2011 r.) wskazują, że liczba JST, dla których byłyby one
korzystne spadłaby do 227 (8,1% ogółu) wobec 437 (15,6% ogółu)
w 2010 r., a jednocześnie 108 samorządów nie mogłoby spłacać
żadnych zobowiązań, ponieważ miały ujemny wynik finansowy.
- w okresie po 2014 r. mogą utrzymać się niekorzystne trendy
w finansach samorządu terytorialnego – przede wszystkim planowany
2013
Problemy samorządów...
dokończenie na stronie 8
7
2013
nr 103/104
8
Z perspektywy rządU
Problemy samorządów...
dokończenie ze str. 7
jest znacznie szybszy wzrost zobowiązań aniżeli dochodów,
zagrożeniem jest narastające niedostateczne finansowanie zadań
związanych z oświatą, niska nadwyżka operacyjna i wzrastające
koszty obsługi zadłużenia.
Dlatego też z raportu wynikają następujące rekomendacje:
- stworzenie mechanizmów umożliwiających monitorowanie
i okresową ewaluację przestrzegania konstytucyjnych gwarancji
zapewniania samorządom udziału w dochodach publicznych
odpowiednio do przypadających im zadań oraz dostosowywania
zmian w podziale dochodów publicznych do zmian w zakresie
zadań i kompetencji jednostek
- zwiększenie roli organów jednostek samorządowych
w kształtowaniu wysokości podatków i opłat stanowiących dochody
samorządów (przy zachowaniu konstytucyjnej zasady materii
ustawowej w prawie daninowym), a w szczególności podatku
od nieruchomości, czemu powinno towarzyszyć gospodarcze
urealnienie wymiaru tego podatku, zmiana ekonomicznego
charakteru udziałów w PIT i CIT z transferów na podatki,
co wymaga ich przekształcenia w „samorządowe” dodatki do
podatków stanowiących dochód budżetu państwa
- ustalenie minimalnego standardu usług publicznych,
w szczególności tych, do których dostęp powinni mieć wszyscy
obywatele
- upowszechnianie dobrych praktyk („standardów”) w zakresie
poszczególnych dziedzin zarządzania finansowego, kontroli
wewnętrznej (zarządczej) oraz audytu wewnętrznego
- gromadzenie i publiczne udostępnianie danych umożliwiających dokonywania porównań efektywności poszczególnych
dziedzin zarządzania finansowego oraz poziomu i jakości usług
publicznych świadczonych przez poszczególne samorządy
- opracowanie nowych zasad ograniczania długu zaciąganego
przez jednostki samorządu terytorialnego
- powrót do rozwiązania obowiązującego w poprzednim
stanie prawnym, według którego reguła fiskalna druga nie ma
zastosowania w stosunku do długu zaciągniętego w związku
z umową o dofinansowanie, m.in. w związku z realizacją projektów
współfinansowanych ze środków UE.
Opr. AS
Debata o sytuacji
- Wiele polskich samorządów wkroczyło w rok 2013 w pesymistycznych nastrojach. Według oficjalnych danych dramatycznie miał się zmniejszać poziom inwestycji gminnych – ze
średniego dotychczasowego rocznego poziomu ogólnokrajowego 44-45 miliardów złotych do, zaledwie 15 miliardów. Czy
ten czarny scenariusz ma jakikolwiek związek z sytuacją iławskiego samorządu?
I tak, i nie. W ostatnich latach dużo inwestowaliśmy. W Iławie
postawiliśmy na rozwój infrastruktury drogowej, turystycznej i rekreacyjnej. Ukończyliśmy już kilkanaście mniejszych i większych
zadań. Teraz chcemy złapać oddech, ale tylko po to, by przygotować się do kolejnych ważnych zadań, które chcielibyśmy zrealizować w niedalekiej przyszłości. Chwilowe wytracenie inwestycyjnego tempa nie oznacza jednak całkowitego zaprzestania realizacji
ważnych zadań na terenie miasta. W tym roku samorząd powiatu
rozpoczyna budowę portu śródlądowego nad jeziorem Jeziorak.
Wspieramy tę inwestycję, także finansowo. To wyraźny sygnał, że
Iława nie stoi w miejscu. Tym bardziej, że za inwestycjami samorządowymi idą też inwestycje prywatne. Aktualnie blisko centrum
miasta trwa budowa hotelu o pięciogwiazdkowym standardzie.
To inwestycja rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. Będzie to już
czwarty kategoryzowany hotel na terenie Iławy. Od kilku lat mamy
już dużą, jak na nasze miasto, galerię handlową, zlokalizowaną
tuż przy samym jeziorze, w centrum miasta. Jest to zresztą jedyna
galeria w Polsce, do której można przypłynąć na zakupy. Te i inne
inwestycje dały impuls całej miejskiej gospodarce, chroniąc nas
w pewnym sensie przed skutkami kryzysu. To w Iławie od wielu
miesięcy odnotowywana jest jedna z najniższych stóp bezrobocia
w całym województwie.
- Samorząd Iławy zaplanował w tym roku nadwyżkę budżetową. O takiej sytuacji marzy większość polskich miast
i gmin. Wynikiem jakich działań i koncepcji jest przyjęcie takiej
decyzji?
- Wiedzieliśmy, że rok 2013 będzie rokiem wyjątkowo trudnym. Dlatego nasze działania bezwzględnie podporządkowaliśmy
osiągnięciu nadwyżki operacyjnej. Nie było to łatwe, ale konieczne. Dzięki temu planujemy w chwili obecnej 6 milionów złotych
nadwyżki, którą chcemy przeznaczyć na spłatę wcześniejszego
zadłużenia. Zaciągnęliśmy je wyłącznie na realizację inwestycji
służących rozwojowi Iławy. Naszym priorytetem jest zmniejszenie
długu publicznego. Pracowników urzędu i podległych jednostek
obowiązuje wyjątkowa dyscyplina wydatkowania środków, wzmożona egzekucja należności budżetowych i szukanie dodatkowych
źródeł finansowania wydatków.
- Odwaga i kreatywność to cechy najbardziej wartościowe
w trudnej, kryzysowej sytuacji gospodarczej i finansowej, jaka
dotyka polską gospodarkę, a co za tym idzie, także ogranicza
możliwości inwestycyjne samorządów. Należy Pan do wąskiego grona gospodarzy polskich miast i gmin, którzy zdecydowali się aktywnie zabiegać o współpracę ze środowiskami gospodarczymi dla realizacji inwestycji służących miastu i jego
mieszkańcom. Co sprawia, że nie obawia się Pan partnerstwa
publiczno – prywatnego i czego się Pan po nim spodziewa?
- Partnerstwo publiczno-prywatne jest dobrym sposobem na
podtrzymanie inwestycyjnego tempa. To duża szansa na dalszy
rozwój, szczególnie teraz, w trudnych czasach. W Iławie przygotowani jesteśmy do realizacji dwóch przedsięwzięć inwestycyjnych
z podmiotem prywatnym. Pierwsze to budowa ośrodka turystycznego o wysokim standardzie z obiektami towarzyszącymi na wyspie Wielka Żuława, największej śródlądowej wyspie w Europie.
To bez wątpienia jedna z atrakcyjniejszych lokalizacji w Polsce na
duże przedsięwzięcie tego typu. Wyspa Wielka Żuława znajduje się
na jeziorze Jeziorak – najdłuższym jeziorze w Polsce. Ma ono bezpośrednie połączenie z Zalewem Wiślanym przez Kanał Elbląski.
W 2012 roku głosami czytelników prestiżowego magazynu podróżniczego „National Geographic Traveler” uzyskało tytuł jednego z 7
nowych cudów Polski. Inwestycję związaną z budową ośrodka turystycznego na wyspie wyceniamy na około 500 milionów złotych.
Poszukujemy również partnera do budowy kompleksu sportowo-rekreacyjnego. Wartość tego zadania to około 70 milionów złotych.
- Związek Miast Polskich i Związek Gmin Wiejskich RP
wysunęły w ubiegłym roku inicjatywę ustawodawczą zmierzającą do zwiększenia udziału gmin w Podatku PIT o ponad
10 procent. Na naszych łamach były wicepremier Waldemar
Pawlak mówił niedawno wręcz o pozostawieniu całego PIT
w dyspozycji samorządów. Jakie jest Pańskie stanowisko
w tych kwestiach?
polskich samorządów: Iława
Złapać
oddech…
nr 103/104
Z Włodzimierzem Ptasznikiem – burmistrzem Iławy – rozmawia Antoni Szczęsny
- Inicjatywa ta ma na celu poprawienie sytuacji finansowej samorządów. Niestety , pogarsza się ona z roku na rok. Wciąż rośnie
liczba zadań, rosną też ich koszty. Dochody z udziałów w podatku
dochodowym osób fizycznych i prawnych to podstawowe źródło dochodów własnych każdego miasta. Potrzebne są zmiany w tym zakresie, dlatego od początku popieraliśmy inicjatywę Związku Miast
Polskich.
- Znakomita większość projektów z unijnym dofinansowaniem w ramach perspektywy 2007-2013 jest już rozliczona.
Ocenia się, że pierwsze środki z perspektywy 2014-2020 trafią
do beneficjentów dopiero w roku 2015. Jak zatkać tę „czarną
dziurę”? Czy władze Iławy są przygotowane na taką sytuację?
Czy mógłby Pan powiedzieć w jaki sposób można przejść ten
trudny okres?
2013
- To czas, by odpowiednio przygotować się do nowego okresu programowania. My analizujemy nasze możliwości. Odbywamy wiele spotkań z władzami sąsiednich miast, gmin, instytucjami
otoczenia biznesu, organizacjami pozarządowymi. W nowy okres
programowania wejdziemy z konkretnymi projektami. W chwili
obecnej stawiamy na realizację mniejszych inwestycji, które do tej
pory czekały na swoją kolej. Dla mnie i mojego zespołu nie będzie to
z pewnością czas mniej pracowity. Tym bardziej, że na terenie miasta
realizowane są obecnie duże projekty infrastrukturalne: przebudowa
drogi wojewódzkiej i modernizacja linii kolejowej Warszawa-Gdańsk.
- W perspektywie finansowej 2014-2020 Polska ma otrzymać z UE 72,9 miliarda €. Jest to kwota mniejsza od spodziewanej (liczyliśmy na 80 – 100 miliardów €) ale i tak większa od
67 miliardów, jakie dla naszego kraju przeznaczono w ostatnim
siedmioleciu. Cieszy decyzja o utrzymaniu dotychczasowej,
górnej granicy dofinansowywania projektów w wymiarze 85
procent ich wartości. Na jaki kawałek tego tortu mają apetyt
władze samorządowe Iławy? Jakie są Pańskie plany i ambicje
w tej sferze? Czy można mówić o konkretnych, planowanych
projektach? Jakich sfer życia mają one dotyczyć? Co Pan sądzi o konsekwencjach dla Iławy zastosowania od początku
przyszłego roku art. 243 ustawy o finansach publicznych – czy
zmniejszy on możliwości generowania wkładu własnego poprzez ograniczenie szans zaciągania kredytów?
- To, co udało nam się zrobić w Iławie do tej pory, to pierwszy etap większego przedsięwzięcia inwestycyjnego. Teraz przygotowujemy się do realizacji drugiego etapu. Nasze zamierzenia
inwestycyjne na najbliższe lata określa wieloletnia prognoza finansowa. Zdominowały ją projekty infrastrukturalne i turystyczne.
To one w głównej mierze decydują o nowoczesności i funkcjonalności miasta. Realizacja tych zadań wiązać się będzie z pewnymi
wyrzeczeniami. Nie planujemy bowiem zaciągania nowych kredytów. Pracujemy nad spłatą zaciągniętych do tej pory zobowiązań.
Wprowadzony ustawą o finansach publicznych z 2009 roku art.
243 to indywidualny wskaźnik zadłużenia. Zastępuje on obecnie
obowiązujące wskaźniki określone w art. 169 ustawy z 2005 roku.
Wskaźnik ten nie jest korzystny dla miast.
- Wiadomo, że w najbliższej przyszłości największe szanse na dofinansowanie mają projekty o dużym ładunku innowacji. Stawka na innowacje w każdej
dziedzinie życia gospodarczego i publicznego jest
jedynym rozsądnym punktem wyjścia dla kreowania strategii rozwoju każdej społeczności lokalnej,
regionalnej, narodowej. Czy podziela Pan ten pogląd? Jakie miejsce w Pańskiej filozofii działania
zajmuje przekonanie o doniosłości spojrzenia na
rozwiązywanie problemów i podejmowanie nowych wyzwań właśnie przez pryzmat innowacyjnego myślenia?
- Nie można myśleć o przyszłości bez poważnego myślenia o innowacji. Doświadczenie pokazuje, że
innowacja może być mechanizmem pobudzającym
gospodarkę i dającym w konsekwencji nowe miejsca
pracy. Dla nas od wielu lat priorytetem jest wdrażanie
nowoczesnych rozwiązań w zakresie ochrony środowiska. To u nas od 2007 roku funkcjonuje oparta na
technologiach szwedzkich i niemieckich jedyna w Polsce suszarnia osadów pościekowych z podgrzewaną
podłogą. W 2008 roku na jeziorze Jeziorak zwodowana została jednostka asenizacyjna – tzw. statek-śmieciarka. Jednostka ta przystosowana jest do odbioru
nieczystości bezpośrednio z jachtów i łodzi motorowych. To nowatorskie rozwiązanie. I tylko jedno z kilku
odważnych, których celem jest ochrona cennego ekosystemu regionu, a które udało nam się zrealizować w ostatnich latach.
- Jaka jest oferta inwestycyjna Iławy i jakie gałęzie wytwórczości i usług znalazłyby w mieście najlepsze warunki rozwoju? Jakie udogodnienia dla rozwijania przedsiębiorczości oferują władze Iławy potencjalnym inwestorom?
- W ostatnich latach przeznaczyliśmy znaczne środki na przygotowanie nowych gruntów inwestycyjnych. Dzięki temu dysponujemy obecnie jednymi z najbardziej atrakcyjnych lokalizacji
inwestycyjnych w tej części Polski – łącznie jest to 10 gruntów
o powierzchni 100 ha. Część z nich wchodzi w skład WarmińskoMazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Dobre grunty to jednak
nie wszystko. Mamy też przygotowany program zwolnień od podatku od nieruchomości dla tych inwestorów, którzy utworzą na terenie
miasta nowe miejsca pracy w związku z nową inwestycją. Pełna
i zawsze aktualna informacja dotycząca naszej oferty inwestycyjnej znajduje się w strefie gospodarczej na stronie ilawa.pl. W chwili obecnej mamy do zaoferowania 10 lokalizacji, różnej wielkości,
w różnych częściach miasta, przeznaczonych na różne cele: usługi, przemysł, działalność turystyczną i zabudowę mieszkaniową.
W Iławie funkcjonuje też inkubator przedsiębiorczości. To bardzo
popularna forma wspierania początkujących firm, mająca też duży
wpływ na lokowanie w mieście nowych przedsięwzięć.
- Dziękuję za rozmowę
9
2013
nr 103/104
Debata o sytuacji polskich samorządów: Sanok
Konieczne są
ewolucyjne zmiany
Z Burmistrzem Sanoka dr Wojciechem Blecharczykiem – rozmawia Antoni Szczęsny
- W wielu polskich gminach, jak w lustrze odbijają się wszelkie
niedoskonałości prawno-ustrojowe konstytuujące funkcjonowanie polskich samorządów. Państwo nakłada na nie coraz to nowe
zadania, w ślad za którymi nie płynie strumień pieniędzy. W obliczu europejskiego, w tym polskiego, kryzysu finansowego gminy
ledwo wiążą koniec z końcem. Jak ocenia Pan tę sytuację z punktu
widzenia wieloletniego gospodarza Sanoka? Czy „ustawa śmieciowa” istotnie może wstrząsnąć budżetem sanockiego samorządu, tak jak to się ma stać w odniesieniu do wielu JST?
- Od wielu lat obserwuję zmiany stosunku państwa do samorządu. Jest to zjawisko naturalne, zmienia się bowiem otaczająca nas
rzeczywistość. Niepokój budzić może za to rosnąca liczba spraw, które państwo deleguje administracji lokalnej, nie zapewniając pełnego
finansowania tych, które już są naszym udziałem. Przykładem może
być oświata, której koszty utrzymania samorządy pokrywają również
z własnych pieniędzy. Subwencja oświatowa nie jest w stanie zapewnić
stu procent potrzeb związanych z kształceniem młodych Polaków. Jestem zdania, że potrzeby ludzi najlepiej są znane i oceniane na naszym
szczeblu. Potrafimy właściwie gospodarować finansami, a recenzentami naszych decyzji są obywatele w bezpośrednim głosowaniu. To najlepszy wyznacznik tego, czego oczekują Polacy. Jednak nie całkiem uczciwym jest nakładanie wydatków,
nie zapewniając dochodów na ich pokrycie. To tak,
jakby budować gmach, nie mając środków na tę inwestycję. W wieloletnim planowaniu nie można przecież
kierować się słynnym polskim „jakoś to będzie”, które
tak lubił Sędzia z Pana Tadeusza.
W wielu rozmowach z kolegami-samorządowcami
przewija się kwestia zamówień publicznych, ostatnio
także w kontekście „ustawy śmieciowej”. Sama idea
ustawy Prawo zamówień publicznych jest słuszna,
jednak niejednokrotnie doprowadza do absurdalnych
sytuacji w praktyce. Obawiamy się czy podobnie nie
stanie się z „ustawą śmieciową”. Czasem decyzje
rządzących kierują nas naprzód, czasem mogą to być ślepe uliczki.
Zawsze jednak, nowe doświadczenie czegoś nas uczy i być może taka
jest cena postępu. W końcu zaletą demokracji jest poznawanie i ścieranie się różnych poglądów. Mam nadzieję, że również teraz w toku kryzysu ekonomicznego zwycięży pragmatyzm i rozsądna ocena sytuacji
polskich samorządów.
- Przywiązuje Pan dużą wagę do zdobywania środków zewnętrznych na planowane i realizowane inwestycje, przedsięwzięcia. Na realizację jakich projektów zostały przeznaczone grubo
ponad 100 milionów złotych pozyskanych ze źródeł zewnętrznych? Stawiam to pytanie dlatego, ponieważ przy sięganiu po
dofinansowanie trzeba dysponować udziałem własnym. Jakie mechanizmy mogące generować te pieniądze uważa Pan za najbardziej efektywne? Czy one w ogóle istnieją, skoro kredyty bankowe
i obligacje gminne są tak naprawdę rozwiązaniami na krótką metę,
często ważącymi na bardziej odległej perspektywie – hamujące
rozwój, bo pieniądze trzeba zwracać?
- Dokładnie na dzień dzisiejszy jest to blisko 170 000 000,00 zł
pozyskanych z różnych źródeł na realizację najbardziej strategicznych
inwestycji dla miasta. Wśród nich mogę wymienić gruntowną modernizację i przebudowę systemu gospodarki wodno - ściekowej na terenie aglomeracji Sanok, inwestycje związane z rewitalizacją centrum
miasta, budowę parkingu wielopoziomowego, liczne inwestycje w infrastrukturę oświatową, takie jak termomodernizacja czy projekt polegający na budowie 11 boisk przy sanockich obiektach edukacyjnych,
który wkrótce mam nadzieję zaczniemy realizować.
Podejmowane przez resort finansów działania zmierzające do
zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych powodują radykalne zmniejszenie wydatków inwestycyjnych JST z powodu braku
możliwości zabezpieczenia udziałów własnych w projektach unijnych.
Miasta i gminy coraz niechętniej zadłużają się czy to w formie kredytów,
czy obligacji. Zadłużenie samorządów jest już duże i sięga maksymalnych progów. Wchodzące w życie w 2014 roku ograniczenia, dotyczące
możliwości obsługi zadłużenia powodują, że wiele samorządów będzie
10
mieć problemy ze spłatą dotychczasowych długów, a o nowych nie ma
mowy. W tej sytuacji pozostają już tylko dwa wyjścia. Po pierwsze zadłużenie się poprzez emisję obligacji przez podległe spółki komunalne,
a po drugie sprzedaż nieruchomości, do czego wręcz skłania konstrukcja wzoru z art. 243 ustawy o finansach publicznych. Obydwa wyjścia
w naszym przypadku są mało realne. Spółki komunalne już wyemitowały obligacje na sfinansowanie swoich inwestycji, a rynek nieruchomości
wykazuje głęboką zapaść z uwagi na uwarunkowania ogólne. Jeżeli
resort finansów nie skoryguje swojej polityki wobec sektora samorządowego, wydatki inwestycyjne tego sektora czeka głęboka zapaść.
- Z poprzednim pytaniem wiąże się kolejne, bardziej konkretne, dotyczące tej sfery. Obecnie tworzone są Regionalne Programy Operacyjne na lata 2014-2020. Największe obawy samorządowców budzi art. 243 ustawy o finansach publicznych regulujący indywidualny próg zadłużania się JST. Jak w tym kontekście
wyglądają perspektywy sięgania w Sanoku po pieniądze unijne na
projekty, w których wymagany jest znacznie większy niż dotychczas udział własny?
- Nowy indywidualny wskaźnik maksymalnego zadłużenia samorządów wzbudza coraz więcej obaw. Wiele gmin dopiero w tym roku
zorientowało się, że stare wskaźniki 15% i 60% idą
w niepamięć. Należy się przygotować do nowych.
Uchwalenie budżetów na rok 2014 pod rządami nowych zasad dla wielu samorządów będzie progiem
nie do przejścia. Zrzeszające je samorządy i organizacje postulują dalsze odroczenie nowych indywidualnych limitów długu. Niestety Ministerstwo Finansów
wciąż obstaje przy swoim i nie przewiduje żadnych
zmian w ustawie o finansach publicznych oraz twardo broni obecnych przepisów. Indywidualny wskaźnik
zadłużenia określony jest w art. 242 oraz 243 ustawy
o finansach publicznych i jest uzależniony od nadwyżki dochodów bieżących nad wydatkami bieżącymi
powiększony o dochody majątkowe. W sytuacji, gdy
wydatki bieżące na oświatę są określone i wysokie, wiele samorządów
swoją strategię finansową opiera na dochodach ze sprzedaży mienia.
W obecnych realiach gospodarczych taka strategia może jednak
zakończyć się kompletnym krachem. Wizje finansowe samorządowych
budżetów od roku 2014 rysują się czarno. Wiele samorządów, niektórzy szacują, że nawet 30%, może nie być w stanie uchwalić budżetów
na rok 2014. Może nawet nie pomóc restrukturyzacja zadłużenia, ponieważ będzie ją ograniczać funkcjonujący w br. wskaźnik 15% i 60 %.
Jeżeli Ministerstwo Finansów nie złagodzi przepisów, np. poprzez wydłużenie okresu, który jest brany pod uwagę przy ustaleniu indywidualnego wskaźnika zadłużenia, czarno widzę przyszłość samorządów,
a szczególnie ich możliwość partycypowania w regionalnych programach operacyjnych, co w efekcie pogłębi dekoniunkturę gospodarczą
szczególnie w budownictwie itp.
- W perspektywie finansowej UE do roku 2020 Polska otrzyma
ok. 70 miliardów euro. Będą to jednak pieniądze bardzo trudne
do zdobycia. Jak w takiej sytuacji dbać o zaspokajanie potrzeb
cywilizacyjnych społeczności lokalnej? Zwłaszcza w zderzeniu
z obowiązującą w kręgach rządowych tezą, że samorządy tak, czy
owak sobie poradzą. Gdzie jest granica owego „ radzenia sobie”,
jak ją ominąć lub pokonać? Jaki jest zatem Pana stosunek do idei
partnerstwa publiczno-prywatnego?
- Wejście Polski do Unii Europejskiej, to przez nikogo dziś już
niekwestionowany sukces naszego kraju. Największym jego namacalnym efektem jest rozwój kraju dzięki środkom, jakie pozyskujemy
pisząc kolejne projekty. Zdecydowanie w sytuacji, jaka nas czeka
w kolejnej perspektywie finansowej UE, będzie trudniej zapewnić
własne ich finansowanie. Dlatego tak ważne jest, żeby świadomie i z
pełną odpowiedzialnością decydować, na co i w jakiej kolejności wydajemy posiadane środki. Każdy, kto prowadzi domowe rachunki wie,
że nie może wydać więcej pieniędzy, niż zarobi, inaczej popadnie w
kłopoty. Te same zasady obowiązują w skali mikro i makro. Nie odkrywam Ameryki stwierdzając, że w pierwszej kolejności potrzeba wykładać pieniądze na te inwestycje, które w przyszłości będą generowały
Debata o sytuacji polskich samorządów: Sanok
sypialniami dla najemców z kamienic komunalnych. Powinny być natomiast wizytówką, swoistym salonem, gdzie toczą się najważniejsze
sprawy społeczności lokalnych, a gości wita się z dumą. Próbujemy
odzyskać stare historyczne centrum naszego miasta dla tej roli. Od
lat prowadzimy konsekwentnie projekty rewitalizacyjne zmieniające
dawne parkingi w centrum miasta, ulokowane przy tzw. małym i dużym Rynku, na strefy rekreacyjne wolne od ruchu samochodowego.
Wydaliśmy wiele milionów dotacyjnych złotówek na tę pracę, której
efekty dostrzegają przyjezdni i mieszkańcy, choć ci ostatni pewnie
musieli trochę pocierpieć podczas prowadzonych remontów. Ważnym
elementem determinującym status gospodarczy miasta są także rozwiązania innowacyjne i pro gospodarcze. W tym celu powołany został
w Sanoku do życia klaster naukowo-przemysłowy, który mam nadzieję ułatwi lokalnym przedsiębiorcom prowadzenie ich działalności i da
bodźce rozwojowe lokalnej gospodarce oraz miastu akademickiemu,
jakim jest Sanok z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową. Przecież
Sanok to jedno z najstarszych miast przemysłowych Polski, gdzie np.
AUTOSAN – kiedyś największy producent tramwajów, wagonów, a teraz autobusów, swoją historią sięga ponad 182 lat.
- Pańskie wysiłki na rzecz rozwoju miasta są dostrzegane na
poziomie krajowym i regionalnym. Kapituła Podkarpackiej Nagrody Samorządowej wielokrotnie przyznawała Panu wyróżnienia
i tytuł najlepszego burmistrza Województwa Podkarpackiego. Od
lat cieszy się Pan zaufaniem mieszkańców. Jak zatem interpretuje
Pan pojęcie „służby” w wymiarze samorządowym?
- Nagrody i wyróżnienia są oczywiście miłe, ale to tylko dodatek do
służby społecznej. Dla burmistrza najlepszą nagrodą są głosy zadowolonych mieszkańców. Jeśli po raz kolejny wybierają tę samą osobę
po to, żeby dla nich pracowała, to znaczy, że dają jej mandat zaufania.
Mogę z pewną dumą powiedzieć o moim mieście, jak o swoim dziecku, którego rozwój obserwuję przez kilkanaście ostatnich lat. Wiem,
że niełatwe nieraz decyzje procentują w przyszłości i widzę ich owoce. Myślę, że doceniają to również sanoczanie. A codzienne trudności,
o których tu rozmawiamy? Cóż są po to żeby je przezwyciężać i hartują
z pewnością charakter gospodarza miasta.
- Jakie są najbliższe i perspektywiczne własne plany inwestycyjne Sanoka i oferta kierowana do świata biznesu?
- Podjęliśmy w poprzednim roku wspólnie z prezesem sanockiego AUTOSANU, dr Gaikiem inicjatywę utworzenia w Sanoku klastra
naukowo-przemysłowego. Mamy nadzieję, że dość liczny odzew miejscowych przedsiębiorstw pozwoli nam liczyć na powodzenie tego pomysłu. Każdy samorząd stara się przyciągnąć inwestorów uzbrojonymi
terenami i ulgami w lokalnych podatkach. My również nie zasypiamy
gruszek w popiele. Złożyliśmy projekt na przygotowanie dokumentacji na uzbrojenie ponad 20 ha terenów przemysłowych. Na co dzień
współpracujemy z PAIiIZ, a w ostatnich dniach nawiązaliśmy kontakt
2013
rozwój, nowe miejsca pracy i staną się oparciem dla lokalnego biznesu.
Jeśli chcę, aby moje miasto dało oparcie swoim obywatelom, żeby czuli, że mogą się w nim dobrze realizować, to muszę stworzyć im do tego
odpowiednie warunki. Wystarczy przeczytać ustawę o samorządzie terytorialnym. Gmina to wspólnota mieszkańców i tym mieszkańcom ma
ułatwiać życie. Wracając do pytania, będziemy musieli bardzo mądrze
wydawać te pieniądze, które będą w naszej dyspozycji. Partnerstwo
publiczno-prawne jest jednym z narzędzi, jakie mamy do dyspozycji,
choć z pewnością wymagałoby dopracowania.
- Wiele samorządów, korzystających z unijnego wsparcia
z niepokojem spogląda na najbliższe 2 lata, ponieważ dopiero po
tym czasie można się spodziewać realnych pieniędzy z UE na dofinansowanie prowadzonych projektów. Jak to wygląda w Sanoku?
- Sanok nie jest samotną wyspą. Te same terminy, które dotyczą innych, odnoszą się również do nas. Z praktyki wynika,
że nowa perspektywa finansowa UE rozpocznie dopiero procedury,
których elementem są zgłaszane projekty. Proszę wziąć pod uwagę,
że najpierw opracowywane są dokumenty na poziomie międzynarodowym, krajowym i wojewódzkim. To staje się podstawą do rozpisywania programów, do których my możemy zgłaszać nasze pomysły
zamienione w projekty. Zatem w perspektywie 2014-2020 rok pierwszy będzie czasem wyczekiwania. Jeśli dodać do tego ten, który
mamy teraz, daje to wspomniane 2 lata pewnej próżni w odniesieniu
do finansowania za pomocą środków unijnych. Pewne pomysły można sfinansować z tzw. funduszy szwajcarskich, bądź norweskich.
Są to nie mniej ważne programy, choć oczywiście ze zrozumiałych
powodów znacznie mniejsze od unijnych oraz w przeciwieństwie do
środków regionalnych obejmują wsparciem cały obszar kraju powodując, że konkurencja do ich absorpcji jest znacznie większa.
- Były wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak
stawia na naszych łamach tezę, że cały podatek PIT powinien
być do dyspozycji władz samorządowych. To bardzo radykalny pogląd, znacznie wyprzedzający oczekiwania samorządowców zjednoczonych w Związku Miast Polskich i Związku Gmin
Wiejskich RP, których postulaty ograniczają się do zwiększenia udziału w PIT o niewiele ponad 10 procent. Jaki jest Pana
pogląd w tej materii?
- Nie ma znaczenia, która partia składa rozsądne wnioski, choć ten
Pana Waldemara Pawlaka uważam za słuszny, aczkolwiek mało realny. Wiemy przecież, że większość mieszkańców naszego kraju żyje
w miejscowościach do 50 tysięcy mieszkańców. W mojej opinii to jednak coś znacznie więcej. Może to sygnał pozytywnych zmian zachodzących w całej klasie politycznej oraz przemian społecznych, które
je wywołały. Zauważam od pewnego czasu, że społeczeństwo stopniowo, choć może nazbyt wolno, pragnie coraz większego udziału
w rządzeniu i we wpływie na decyzje, także finansowe, swoich społeczności. Spójrzmy na echa obecnego kryzysu i reakcje mieszkańców
Europy. Możliwe, że propozycja Pana Waldemara Pawlaka wydaje się
na pierwszy rzut oka zbyt daleko idąca, ale może to być zaczynem do
podstawowej dyskusji o finansach publicznych w kraju.
- Czy konieczna jest nowelizacja ustawy o samorządzie terytorialnym lub zmiany konstytucyjne zmierzające do zastąpienia
Senatu Izbą Samorządową?
- Niektóre partie polityczne rzeczywiście wysuwają od czasu do
czasu postulat likwidacji Senatu i zastąpienia go Izbą Samorządową.
Rzecz jednak idzie o coś więcej, o dobre, sprawnie rządzone państwo.
Niedawno obchodziliśmy wszyscy święto Konstytucji 3 maja, która
wprowadzała pewne radykalne, jak na ówczesną Polskę zmiany. Działo się to na fali powiewu rewolucji znad Sekwany. Tam wieszano ludzi,
u nas tylko portrety osób uważanych za zdrajców. Powinniśmy się
uczyć od poprzednich pokoleń. Są czasy, kiedy zmiany są potrzebne,
bo inaczej pozostaniemy w tyle za innymi. Jednak od rewolucji lepsza
jest ewolucja, ciągły proces dostosowywania się do zmieniającej się
rzeczywistości. Z pewnością żyjemy w ciekawych czasach, kiedy globalna gospodarka i polityka ulegają znaczącym przeobrażeniom, dlatego powinniśmy być możliwie najbardziej elastyczni. Myślmy kategoriami przyszłości, a nie tego, co już za nami. Ważnym pytaniem nie jest
to, czy potrzebujemy drugiej izby parlamentu i jak się będzie nazywała,
tylko czemu ma ona służyć. Ja jestem za izbą samorządową.
- Jest Pan szefem samorządu, który precyzyjnie sformułował swą misję. Jakie działania były i będą podejmowane,
zwłaszcza w kierunku wprowadzania innowacyjnych rozwiązań zarówno w działalność gminnej administracji, oraz jej roli
w zwiększaniu potencjału gospodarczego Sanoka i zamożności
jego mieszkańców?
- W Sanoku staramy się wsłuchiwać w głosy mieszkańców. Pewnie można by zrobić więcej, ale jak już wspomniałem, ograniczeniem
są zawsze i tylko pieniądze. Wprowadziliśmy System Zarządzania Jakością ISO 9000, od paru lat mamy udogodnienia dla osób niepełnosprawnych ruchowo i niesłyszących. To niby drobne sprawy, jeśli się nie
musi z tych udogodnień korzystać na co dzień, ale proszę mi wierzyć,
doceniane przez sanoczan. Przez lata powojenne polskie miasta zagubiły właściwe proporcje urbanistyczne. Ich centra stały się po prostu
nr 103/104
z Polsko-Indyjską Izbą Handlową. Osobiście marzy mi się zbudowanie
w Sanoku kolejnego hotelu o wysokim standardzie, dlatego pracujemy nad ulgami dla inwestorów z branży hotelarskiej. Nasze miasto razem z Bieszczadami jest rokrocznie odwiedzane przez kilkaset tysięcy
turystów. Mamy więc spory potencjał do zagospodarowania. Jestem
dumny z zarządzania Sanokiem - miastem dalej przemysłowym, akademickim, miastem sportu turystyki i rekreacji, w którym funkcjonują
muzea uznawane w statystykach za jedne z najczęściej odwiedzanych
muzeów w Polsce. Organizowane są tutaj imprezy związane z przemysłem, przedsiębiorczością, konferencje naukowe, festiwale muzyczne
czy imprezy sportowe rangi krajowej, mistrzostw świata w różnych dyscyplinach. Relacje z nich, np. mistrzostw świata w wyścigach motocyklowych na lodzie, odbierane są w ponad 60 krajach, co podnosi rangę
miasta i regionu. Z tego jestem dumny i myślę, że sanoczanie też.
- Dziękuję za rozmowę
11
2013
nr 103/104
Polskie euroregiony w Unii Europejskiej
Culart II
integruje sąsiadów
Projekt „Cultura i Sztuka. Krok II.
Nowa jakość w edukacji” (Culart II) jest
realizowany od 18 września 2012. Został zatwierdzony w ramach pierwszego
konkursu ze środków Europejskiego
Instrumentu Sąsiedztwa i Partnerstwa
w ramach Programu Współpracy Trans-
kwalifikacji ludzi tam zatrudnionych nie tylko
„tradycyjnymi” metodami, lecz z wykorzystaniem technologii informatycznych.
W projekcie przewiduje się działania
w kilku obszarach, m.in. są to: prace badawczo-analityczne, takie jak analiza doświadczeń uzyskanych w wyniku realizacji
Konferencja startowa projektu
granicznej Litwa, Polska, Rosja 20072013. Będzie trwał do 17 września 2014.
Wsparcie projektu ze środków UE wynosi 250 000,00 EUR, co stanowi 90% wartości kosztów kwalifikowanych.
Wdrażany jest przez 4 partnerów:
nasze Stowarzyszenie (które występuje
jako Partner Wiodący), Fundusz Lokalny
„Kaliningrad” (Federacja Rosyjska), Regionalną Państwową Instytucję Zawodowego Kształcenia Uzupełniającego (podnoszenia kwalifikacji) specjalistów kultury
i sztuki „Centrum Edukacyjno-Metodyczne” (CEM) w Kaliningradzie (Federacja
Rosyjska) oraz Fundusz Lokalny Samogition (Republika Litewska, Tielszai).
Ogólnym celem projektu jest rozwój
potencjału społecznego poprzez wsparcie
możliwości edukacji, a koncentrujemy się
na następujących kwestiach: utworzeniu nowego zintegrowanego programu edukacyjnego w kulturze (zorientowanego na rynek
pracy, wykorzystanie ITC i zaangażowanie
specjalistów kultury z małych miejscowości)
oraz wspólnej praca specjalistów kultury
z sąsiadujących krajów. Współpraca ta ukierunkowana jest na podniesienie dostępności nowych form edukacji dla specjalistów
i ekspertów kultury. Myśl o podobnym projekcie powstała po stronie kaliningradzkiej,
gdy zdiagnozowano sytuację instytucji kultury z małych miejscowości. Ich możliwości
są znacznie ograniczone z uwagi na skromniejsze zasoby materialne, częsty niedobór
kadr, „odcięcie” od nowoczesnych narzędzi,
lecz również częstą niechęć pracowników
do korzystania z tych narzędzi. Projekt ma
wspomóc te instytucje poprzez podnoszenie
12
różnorodnych projektów w obszarze kultury
(w regionach granicznych), badanie poziomu zapotrzebowania na e-learningowe
podnoszenie kwalifikacji wśród członków
Polsko-Rosyjskiej Rady ds. Współpracy
w Obszarze kultury oraz badanie dostęp-
Rada w trakcie pracy
ności kursów podnoszenia kwalifikacji
(w obszarze kultury); działania edukacyjne
– stacjonarny kurs podnoszenia kwalifikacji
dla pracowników instytucji i organizacji kultury z małych miast oraz kurs e-lerningowy
dla
wśród członków Polsko-Rosyjskiej
Rady ds. Współpracy w Obszarze Kultury;
spotkania i wymiana doświadczeń, w tym
posiedzenia Rady, wizyty studyjne przedstawicieli samorządów lokalnych (w celu
zapoznania się z praktyką ochrony zabytków, znajdujących się w na terenie lokalnych samorządów), konferencje projektowe
– otwierająca oraz zamykająca.
Mamy nadzieję, że członkowie Rady,
którzy uczestniczyć będą w szkoleniach
i działaniach edukacyjnych z wykorzystaniem nowoczesnych technologii ITC będą
w stanie zachęcić swoich kolegów i koleżanki z innych instytucji kultury do szerszego wykorzystywania takich narzędzi
w praktyce zawodowej. Może być to realnym wkładem do zmniejszania „peryferyjności” naszych regionów.
Do chwili obecnej zrealizowano już
pierwsze badanie dotyczące kulturalnych
projektów międzynarodowych (po stronie
polskiej), zdiagnozowano potrzeby edukacyjne przedstawicieli instytucji kultury
z małych miejscowości (dzięki warsztatom
w czasie konferencji startowej), dwukrotnie
spotykała się w składzie międzynarodowym
Rada ds. współpracy w kulturze. W trakcie
obu spotkań Rady wykorzystano okazję
do działań edukacyjnych w Kaliningradzie
przedstawiano możliwości uczenia się na
odległość (nie tylko e-learning), w trakcie
drugiego spotkania członkowie Rady podnosili swoją wiedzę z zakresu autoprezentacji i wystąpień publicznych. Rada wybrała
również platformę elektroniczną oraz utworzyła zamkniętą grupę, która umożliwia
kontakt wszystkich członków Rady, wymianę informacji, pracę z dokumentami „na
odległość”. Nadal jednak problemem jest
bariera językowa.
Projekt ten różni się od poprzedniego
Culart’u m.in. tym, że uczestniczy w nim
również partner litewski. W maju br. organizujemy pierwszą wizytę studyjną dla przedstawicieli lokalnych samorządów i przedstawicieli instytucji ochrony zabytków z Polski
i Kaliningradu w regionie Telszai (Żmudzki
rejon), Litwa. Mamy też nadzieję, że dzięki
nawiązanym kontaktom uda się być może
poszerzyć Radę o przedstawicieli litewskich
instytucji kultury.
Małgorzata Samusjew
Miliony studentów to już wspomnienie...
Koniec ery
(2)
studiowania?
zajęcia z matematyki i fizyki, wspomaga powstawanie atrakcyjniejszych
form kształcenia, a także uruchomione zostało sterowanie tym procesem
przy pomocy odpowiedniej polityki stypendialnej. To dobre rozwiązanie
i trzeba je kontynuować.
Problemem polskiego szkolnictwa zawodowego jest także jego jakość. Warto w tym miejscu dodać, że bardzo zróżnicowany poziom szkolnictwa wyższego w naszym kraju umożliwia podejmowanie nauki nawet
tym, którzy nie są należycie przygotowani do podjęcia nauki na tym poziomie. Do stabilizacji takiej, niekorzystnej sytuacji przyczyniają się coraz
większe skutki niżu demograficznego i wynikające z niego zabiegi uczelni
o posiadanie studentów. Nie sprzyja to utrzymaniu edukacji na właściwym,
wysokim poziomie, nie mówiąc już o jego podwyższaniu. Także polityka
państwa, nie przeszkadza temu, że znane kierunki nauczania (ustala je
Rada Główna Szkolnictwa Wyższego) obrastają niekiedy zaskakującymi
(niekiedy egzotycznymi) specjalnościami.
Polskie szkolnictwo wyższe jest bardzo zróżnicowane, a mam tu na
myśli poziom wiedzy, umiejętności absolwentów i stopień przygotowania
do pracy zawodowej. Uważam, że to, co można zmienić, to model szkół
i sposób realizowania procesu edukacyjnego, co wino wprowadzić do sylwetki absolwenta elementy najbardziej odpowiadającej tak obecnym, jak i przyszłym potrzebom gospodarki. Winien też zdecydowanie lepiej niż dotychczas
przygotowywać ich do podejmowania pracy zawodowej i umożliwiać większą
elastyczność w udanym podejmowaniu pracy w innych specjalnościach.
W przypadku edukacji na kierunkach techniczno - technologicznych
pewną nową jakość może stworzyć realizacja przy uczelni koncepcji Centrów Edukacyjno-Biznesowych, gdzie proces dydaktyczny byłby powiązany
z procesami badawczo-produkcyjnymi, gdzie spora część kadry dydaktycznej realizowałaby konkretne zadania rozwojowe w swojej specjalności,
a w których mogą uczestniczyć także studenci (czyli i w tym miejscu proponuję „starą jak świat” koncepcję nauczania typu mistrz-uczeń). Idea takich
kompleksów edukacyjno - biznesowych nie jest nowa, a w naszych warunkach dawałaby szansę zbliżenia procesu edukacyjnego do rzeczywistych
i aktualnych problemów zawodowych. Umożliwiałaby lepsze przygotowanie
studentów do pracy zawodowej, także poprzez włączenie do nauczania osób
posiadających na wysokim poziomie warsztat naukowo-dydaktyczny, na bieżąco weryfikowany autentyczną praktyką przemysłową.
Taka koncepcja już na etapie studiów dawałaby możliwość włączenia studenckich projektów, czy prac dyplomowych w realne zadania
biznesowe z korzyścią dla obu stron. Nie jest możliwe założenie, aby
pracownik drogą samokształcenia był w stanie osiągnąć odpowiednie
kompetencje i utrzymać je przez cały czas na poziomie wymaganym
przez zajmowane stanowisko pracy. Wynika to z dynamicznego rozwoju
branży, a także w związku z coraz częstszą koniecznością przekwalifikowania się. Poważnym więc problemem naszego rynku edukacyjnego
jest to, co nazywamy zawodowym szkoleniem ustawicznym. Wydaje się, że aktualnie jest to bardzo duży obszar do zagospodarowania
przez nasze uczelnie. Obecnie na nim funkcjonuje wiele firm szkoleniowych, które realizują różne projekty wspomagane środkami unijnymi.
Jednak ich poziom jest bardzo zróżnicowany. Nie ulega wątpliwości,
że uczelnie winny wykazać znacznie większą aktywność w tym obszarze, aby łącząc swoje możliwości kadrowe i sprzętowe z możliwościami
instytucji badawczo-rozwojowych i przedsiębiorstw reprezentujących
wysoki poziom fachowości podejmowały się tego rodzaju zadań. Takie
kursy, szkolenia, studia podyplomowe, studia doktoranckie, seminaria
i konferencje, a także zdobywanie certyfikatów potwierdzających określony poziom kompetencji i umiejętności jest w żywotnym interesie tak pracodawcy, jak i pracownika firmy. Pracodawca powinien na bieżąco posiadać
wykaz organizowanych tego typu przedsięwzięć i zalecać uczestniczenie
w nich swoim pracownikom. Jest tu jednak pewien problem związany z ich
finansowaniem, bo w zdecydowanej większości są one płatne. Oznacza
to konieczność odpowiedniego modyfikowania umów o pracę, przez wprowadzanie zapisów o sposobie refinansowania kosztów takich szkoleń.
Magdalena A. Kolka
2013
Poziom absolwenta zaprezentowany zaraz po dyplomie niekiedy ma wpływ tylko na warunki startu w pierwszych miejscach pracy,
jednak wkrótce przekonuje się on, że prawdziwa edukacja zaczyna się
dopiero w miejscu pracy i praktyczne trwa do końca etapu aktywnej pracy zawodowej. W jej trakcie ten etap edukacji dotyczy tak spraw ściśle
zawodowych, ale też nie bez znaczenia jest „przyspieszony kurs” z zakresu stosunków międzyludzkich i tego, co w uproszczeniu nazywamy
tzw. świadomością okołobiznesową.
Ten wstępny etap zaraz po studiach wydaje się być w naszych firmach
bardzo niedoskonały. Niewiele z nich stosuje wobec „młodych” znaną od
wieków zasadę przyuczania „ucznia przy mistrzu”. Takimi mistrzami – przewodnikami dla młodych winni być ludzie doświadczeni tak w sprawach zawodowych, jak i znający realia firmy. Mogą być nimi obecni aktualni przełożeni,
jak i byli kierownicy zespołów. Szczególnie zaniedbany jest ten ostatni przypadek. Zbyt często zaawansowani wiekiem byli kierownicy odsuwani są na
pobocze firmy, a przecież wielu z nich mogłoby być mentorami dla młodych,
bo znają filozofię dziedziny, wiedzą co w przeszłości w firmie rozwiązano, co
i jak się udało, a co nie, mają kontakty i znają kompetencje innych pracowników. Słowem mogą poprowadzić młodych w ich rozwoju zawodowym, mogą
też poznać i ocenić ich iedzę i możliwości rozwojowe, mogą przyczynić się
do ich szybszego rozwoju zawodowego.
Poznając wiele konkretnych przypadków i wymieniając poglądy z menedżerami doszłam do wniosku, że przejście przez całe życie zawodowe
i spełnienie oczekiwań zmieniającego się rynku pracy jest niemożliwe tylko
w oparciu o proces samokształcenia się. Należy uznać, że coraz większego znaczenia nabiera problem szeroko rozumianej edukacji permanentnej.
W mojej ocenie jest to dziś kluczowy problem naszego systemu edukacyjnego i jego dużą szansa. Spoglądając na ten problem nie zapominajmy, że ponieważ wykształcenie kosztuje tak samego zainteresowanego i jego rodzinę,
jak i budżet państwa, więc koncepcja inwestycji w edukację jest problemem
indywidualnym każdego młodego człowieka, jest problemem rodziców finansujących edukację swojego dziecka, ale też jest problemem społecznym
i gospodarczym, a więc jest tu także obszar dla aktywnej polityki państwa.
Według prognoz demograficznych do 2020 roku, aż o 35% zmniejszy
się liczba osób w wieku 19-24 lat, a więc spadnie z 3,6 mln do 2,3 mln liczba
tych, których należy traktować jako potencjalnych studentów. Oznacza to,
że należy liczyć się ze zmniejszonym napływem maturzystów do uczelni,
oraz z silnym wzrostem konkurencji na rynku edukacyjnym w obszarze szkolnictwa wyższego. W rezultacie nastąpi proces dynamicznych zmian strukturalnych na rynku usług edukacyjnych w wyniku czego będziemy świadkami
licznych fuzji i przejęć uczelni, ale także ich upadków i zamknięć. Z drugiej
strony należy liczyć się z dużymi zmianami w zakresie ewolucji kierunków nauczania i struktury ofert edukacyjnych, a także metod nauczania. Jednak nie
znaczy to, że nie będą powstawały nowe uczelnie, które ofertami kierunkowymi i stosowanymi procesami dydaktycznymi nie będą skutecznie wyróżniały
się na tym coraz bardziej konkurencyjnym rynku. Problemem kluczowym dla
młodych ludzi jest to, jaki kierunek wykształcenia przyjąć po maturze, by dawał on możliwość dobrego startu w zawodowe życie i zapewniał satysfakcję
zawodową, ale by także dawał solidną bazą umożliwiającą dostosowywanie
się do nieuchronnego procesu przemian w gospodarce. Ważną sprawą będzie tu problem stworzenia kompetentnego i sprawnego systemu doradztwa
zawodowego. Ważne jest też, aby przyszli studenci wybierali kierunki oparte
na pełnej świadomości przewidywanych zmian w realnej gospodarce oraz ich
wpływu na strukturę rynku pracy. To doradztwo winno mieć miejsce przez cały
okres pobytu na uczelni tak, by zbliżając się do końca studiów student miał
możliwość świadomego ukierunkowania swojej edukacji po licencjacie, ale
też wiedział o jakie umiejętności uzupełnić swoją akademicką wiedzę (certyfikaty językowe, ECDL, kursy, seminaria, specjalistyczne szkolenia). Ważne
jest też, by wiedział o możliwościach związanych z edukacją na studiach podyplomowych, czy z podjęciem studiów doktoranckich. A że jest to problem
realny przekonują liczby i statystyka. Dziś na polskim rynku pracy mamy
skutki dotychczasowego, burzliwego rozwoju edukacji na poziomie uczelni
wyższych. Według autorów analiz rynku edukacyjnego tylko ok. 15% podejmuje studia techniczne i bezpośrednio związane z przemysłem, podczas gdy
w innych krajach UE ten wskaźnik wynosi 30-40%. Dowodem na słabość
w tym obszarze są skutki swoistej mody w ostatnich latach, czego rezultatem jest nasycenie się polskiego rynku pracy absolwentami szkół wyższych,
a nawet „nadprodukcja” na takich kierunkach jak zarządzanie i marketing,
ekonomia, bankowość, pedagogika, administracja, politologia, czy nauki społeczne. Jest dziś widoczna, wyraźna przewaga w ilości absolwentów, którzy
kończą studia na kierunkach humanistycznych, a równocześnie gospodarka
odczuwa coraz większy niedobór absolwentów w specjalnościach technicznych. Ta sytuacja wymaga szybkiej zmiany.
Wyciągając wnioski z analizy obecnej sytuacji w polskich uczelniach,
a także z prognoz rozwoju zapotrzebowania na określone specjalności
rząd wprowadził ideę kierunków zamawianych, finansuje też wyrównawcze
nr 103/104
13
Po V Europejskim Kongresie Gospodarczym
Prosto z KE
Rozsądne spojrzenie
w przyszłość
Na okres programowania 2014-2020 Komisja Europejska zaproponowała nowe instrumenty mające przyczynić się do poprawy wykorzystania środków strukturalnych
na określonych obszarach. Jednym z nich
są zintegrowane inwestycje terytorialne.
2013
nr 103/104
14
o dokładne opracowanie projektów i przemyśleć, czy dane inwestycje są na pewno potrzebne. Ta problematyka była jednym z głównych nurtów obrad V Europejskiego Kongresu Gospodarczego, jaki między 13 a 15 maja obradował w Katowicach.
Unijna perspektywa 2007-2013 nauczyła samorządy wydawania pieniędzy na
proste inwestycje. Teraz czeka je szok i dostosowanie się do nowych reguł.
- Nowe reformy powodują, że częściej
będą to środki zwrotne. Samorządom będzie trudniej znaleźć pieniądze niż dotychczas, więc trzeba wybierać inne rozwiązania finansowe - mówi Ryszard Grobelny,
prezydent Poznania.
Według
Grobelnego w związku z kryzysem samorządy muszą
w przyszłej perspektywie
postawić na inną formę
finansowania projektów
unijnych niż do tej pory.
Mogą do tego wykorzystać pożyczki bankowe,
czy finanse partnera prywatnego.
- Musimy być bardziej nastawieni na efektywność, wykorzystywać
inne finanse niż swoje.
Nowe reformy powodują,
że środki będą częściej
zwrotne dlatego jest to na
pewno element trudniejszy - wyjaśnia prezydent
Poznania.
Ponadto samorządy powinny postawić na współpracę - Tego wymagają m.
in. nowe instrumenty np. Zintegrowane Inwestycje Terytorialne. Współpraca mimo,
że jest trudna i wymaga wielu kompromisów, może zapewnić trwałość projektu. mówi Grobelny. Będzie trudniej, ale może
lepiej - podsumowuje.
Samorządy będą musiały sięgnąć po
pożyczki bankowe lub poszukać partnera
prywatnego. Ponadto władze powinny zacząć współpracować ze sobą.
Jak informuje Jarosław Bełdowski, wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego,
mimo że nowa perspektywa unijna 20142020 będzie szokiem, to samorządy pokazały, że są na to gotowe. Przykładem może
być przebudowa dworca w Sopocie.
- Projekt przebudowy dworca w Sopocie
został zrealizowany w formie partnerstwa
publiczno-prywatnego, gdzie zaangażowane zostały środki prywatne, ale także unijne.
To jedyny dotąd taki projekt w Europie. Pokazuje to, że innowacyjność samorządów
jest bardzo duża. Jednak, aby ją utrzymać,
konieczna będzie współpraca samorządów
na poziomie regionalnym. Zwłaszcza ze
względu na chociażby zintegrowane inwestycje terytorialne, nowy instrument mający
przyczynić się do poprawy wykorzystania
środków strukturalnych na określonych obszarach - uważa Jarosław Bełdowski.
Instrumenty te mają służyć realizacji
zintegrowanej strategii rozwoju danego terytorium. Będą realizowane głównie w miastach i na ich obszarach funkcjonalnych.
Wraz z nową perspektywą unijną 2014-2020 nadchodzi czas, kiedy trzeba zadbać
- Są źródłem innowacyjności i efektywności. Obszary te mają olbrzymie problemy
i nowe instrumenty mogą temu zaradzić.
Odpowiednia mobilizacja samorządów już
następuje. Dzięki tym instrumentom nastąpi pewien stopień integracji i łatwiej będzie
pozyskać środki - uważa Józef Sebesta,
marszałek województwa opolskiego.
Zdaniem Marka Sowy, marszałka woj.
małopolskiego, przez wiele lat gminy miały
skłonność do dzielenia
i rywalizacji. Teraz może
się to zmienić.
Pozyskanie środków
unijnych należy jednak
zacząć od wyboru projektów, które się chce
zrealizować. W perspektywie 2014-2020 finanse będą przeznaczane
głównie na nowe technologie i projekty innowacyjne. Problemem może
być przekonanie mieszkańców, dlaczego pewnych inwestycji nie będzie można zrealizować.
- Trzeba będzie wybrać z unijnego menu projekty, które przyniosą
coś dobrego. To nie tak,
że unijne pieniądze są po to, by je wziąć
i wydać. Trzeba wybrać projekty, które są
priorytetem - radzi Jan Olbrycht, poseł
do Parlamentu Europejskiego. - Włodarze
miast i gmin muszą grać z mieszkańcami w
otwarte karty i wytłumaczyć im, że niektóre inwestycje, choć mogą się przydać, nie
są tak naprawdę konieczne. Komisja Europejska nie chciała się zgodzić na przykład
na przeznaczenie środków na kulturę, ale
w końcu w nowej perspektywie unijnej będą
pieniądze na kulturę. Chodzi tylko o to,
żeby były to inwestycje sensowne, które na
przykład zapewnią miejsca pracy. To samo
z turystyką czy z pieniędzmi na drogi lokalne. Oficjalnie nie będą finansowane, ale
jeśli wpinają się w nowy system, to w rzeczywistości znajdą się środki. Wraz z nową
perspektywą nadchodzi czas, kiedy trzeba
zadbać o dokładne opracowanie projektów
i przemyśleć, czy dane inwestycje są na
pewno potrzebne. Jeśli mieszkańcy chcą
zbudować kolejny aquapark, to w porządku.
Tylko czy za pozyskane pieniądze nie lepiej
byłoby zbudować oczyszczalnię? Bo jeśli
nie będziemy jej mieć, to zapłacimy olbrzymie kary. Więc chyba aquapark w porównaniu z taką inwestycją przegrywa - wyjaśnia
Jan Olbrycht.
Artykuł powstał na podstawie sesji
„Nowa perspektywa finansowa UE - wyzwania dla samorządów”, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego
w Katowicach.
Anna Trojanowska
Mają one służyć realizacji zintegrowanej strategii rozwoju danego terytorium. Będą realizowane głównie w miastach i na ich obszarach funkcjonalnych.
- Instrument zakłada delegację części
zadań związanych z wdrażaniem programów
operacyjnych (np. wybór projektów, przygotowanie kryteriów wyboru projektów) na
poziom niższy niż regionalny (subregionalny
lub lokalny) w celu realizacji zintegrowanych
projektów łączących działania finansowane
z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i Europejskiego Fundusz Społecznego - mówi Agnieszka Dawydzik, dyrektor
Departamentu Koordynacji Polityki Strukturalnej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego
Cele realizacji zintegrowanych instrumentów wynikają z założeń umowy partnerstwa oraz z zasad uwzględniania wymiaru miejskiego polityki spójności UE.
- Mają one sprzyjać rozwojowi współpracy i integracji na obszarach funkcjonalnych
miast, szczególnie wojewódzkich, realizację
zintegrowanych projektów odpowiadających
w sposób kompleksowy na potrzeby oraz
zwiększaniu wpływu miast i ich obszarów
funkcjonalnych na kształt i sposób realizacji działań na ich terenie w ramach polityki
spójności - wymienia dyrektor Dawydzik.
Nowy instrument
strategii RR
Warunkiem realizacji zintegrowanych
inwestycji terytorialnych jest spełnienie
określonych warunków. - Warunkiem obligatoryjnym jest przedewszystkim przygotowanie planu działań. Ponadto zawiązanie
zinstytucjonalizowanej formy partnerstwa,
posiadanie odpowiedniej zdolności instytucjonalnej oraz podpisanie porozumienia
do realizacji zintegrowanych inwestycji terytorialnych w województwie z instytucją
zarządzającą regionalnym programem operacyjnym - informuje dyrektor Agnieszka
Dawydzik z resortu rozwoju regionalnego.
Warunkiem fakultatywnym jest przygotowanie strategii rozwoju obszaru funkcjonalnego miasta.
Plan działania związany ze zintegrowanymi
inwestycjami
będzie
podstawą dla udzielenia wsparcia działań
realizowanych w tej formule w ramach
regionalnych
programów
operacyjnych.
- Stanowił on będzie również podstawę
do zaangażowania związku realizującego te
inwestycje w proces zarządzania regionalnym programem operacyjnym. Program tworzony zgodnie z zasadą partnerstwa stymulował będzie współpracę wszystkich podmiotów
w celu realizacji uzgodnionej wizji rozwojowej
na terenie całego miejskiego obszaru funkcjonalnego - mówi Agnieszka Dawydzik.
W ramach zintegrowanych inwestycji terytorialnych mogą być realizowane małe projekty
na obszarach, w których dane zadania można
wykonywać dzięki niewielkim przedsięwzięciom, angażując także organizacje pozarządowe, a także projekty obejmujące całe obszary.
RR
Takie są realia gospodarki
Okiem biznesmena
Amerykanie w czołówce inwestorów
Paweł Olechnowicz – Prezes Zarządu Grupy Lotos specjalnie dla miesięcznika „Europrojekty.PL/Euroregiony-Polska”
- Obecnie tematem sezonu jest spadek inwestycji w sektorze samorządowym. Tymczasem
sytuacja wcale nie jest tak jednoznaczna. Z moich
doświadczeń wynika, że tak, gdzie jest dobry wójt,
burmistrz, czy prezydent – wcale nie odnotowuje
się inwestycyjnego załamania. W komentarzach
dotyczących spadku inwestycji samorządowych
przeważa pogląd, że sektor gospodarki nie kwapi się do nawiązywania partnerstwa-publiczno-prywatnego. To nie do
końca prawda. Jest wiele przykładów takich relacji. Tylko ludzie muszą
być odważni, nie zasłaniać się ponoć niedobrą ustawą o ppp, która rzekomo wystawia obie strony na podejrzenia o oszustwa i łapówkarstwo.
To bardzo wygodny argument, by nic nie robić w tej płaszczyźnie. Ja
się tego nie boję. Jest taka gmina Stróże, gdzie wójt nie ma problemu
z żadnymi inwestycjami. Przykłady można by mnożyć. Zatem tam,
gdzie nie ma narzekań co do inwestycji, czy dziury pomiędzy unijnymi
rozdaniami – na pewno społecznościami lokalnymi rządzą odpowiedzialni, myślący i kompetentni ludzie. Liderzy z prawdziwego zdarze-
PAIiIZ prowadzi obecnie 157 projektów inwestycyjnych o łącznej wartości 3,9 mld euro. Jeśli uda się je zrealizować, to powstanie 29,9 tys. nowych
miejsc pracy. Wśród planowanych inwestycji dominują projekty amerykańskie (44 projekty inwestycyjne o łącznej wartości 907 mln euro, które utworzą
9806 miejsc pracy), niemieckie (20 projektów, 483 mln euro, 3570 miejsc
pracy), chińskie (12 projektów, 243 mln euro, 2158 miejsc pracy), brytyjskie
(10 projektów, 25,7 mln euro, 1418 miejsc pracy), szwajcarskie (9 projektów,
17,5 mln euro, 774 miejsca pracy) oraz szwedzkie (7 projektów, 62 mln euro,
1173 miejsca pracy). Najwięcej jest projektów z branż: BPO (38 projektów,
37,35 mln euro, 9077 miejsc pracy), motoryzacji (24 projekty, 1345 mln euro,
7225 miejsc pracy), B&R (15 projektów), ICT (10 projektów, 265 mln euro,
2870 miejsc pracy), spożywczej (8 projektów, 310,5 mln euro, 1280 miejsc
pracy) oraz maszynowej i logistycznej (po 7 projektów).
Puchnie administracja
Według danych GUS od 2011 roku o 7 tys. wzrosła liczba osób pracujących w administracji publicznej. Najwięcej pracowników przybyło w samorządach gminnych. Oznacza to, że obecnie mamy już 443,1 tys. urzędników (nie
licząc zatrudnionych w ubezpieczeniach społecznych i obronie narodowej).
Eksport i import spadają
W skali całego I kwartału eksport wzrósł o 4,1 proc. (przy czym tempo
wzrostu eksportu zmieniało się z 7,1 proc. w styczniu i 5,5 proc. w lutym,
do 0,1 proc. w marcu), a import spadł o 2,8 proc. (jednak import zmieniał
się nieregularnie od +1 proc. w styczniu, do -7,2 proc. w lutym i do -2 proc.
w marcu). Obserwowany w I kwartale br. gasnący trend wzrostu eksportu
i spadek importu utrzyma się w następnych dwóch kwartałach jako skutek
spowolnienia w polskiej gospodarce i utrzymującej się dekoniunktury na rynkach unijnych.
Kto się w tym połapie?
Przychody Funduszu Ubezpieczeń Społecznych po I kwartale 2013 r.
wyniosły 47,23 mld zł, a wydatki 45,19 mld zł. W dokumencie wskazano, że
dotacja z budżetu państwa do FUS wyniosła 10,9 mld zł, refundacja z tytułu
przekazania składek do OFE 2,49 mld zł, a tzw. przypis składki na ubezpieczenia społeczne 33,49 mld zł. Zgodnie ze sprawozdaniem wydatki na
emerytury wyniosły 40,19 mld zł, pozostałe świadczenia 4,07 mld zł, bieżące
wydatki 893,79 mln zł, a odpis na działalność ZUS 857,5 mln zł.
Bieda…
Z danych GUS aż 6,7 proc. społeczeństwa żyje w skrajnej biedzie, a
16-17 proc. bardzo skromnie.
Budżet jak zwykle
Według MF na koniec kwietnia br. deficyt budżetu państwa wyniósł 31,7
mld zł, czyli 89,3 proc. deficytu planowanego na cały 2013 r. (jest on na poziomie 35,56 mld zł). Wydatki państwa wyniosły 118 mld 608,9 mln zł (35,4
proc. z 334,9 mld zł planowanych na cały bieżący rok), a dochody budżetu
wyniosły 86,8 mld zł, co stanowi 29 proc. z 299,4 mld zł zapisanych w tegorocznym budżecie.
Redukcje
Po problemach w tyskim fiacie i gliwickim Bumarze kolejne kłopoty są
w Hucie Częstochowa, gdzie pracę do czerwca straci 1500 osób. Zwalniani
pracownicy mają otrzymać odprawę w wysokości 16 pensji. Jednak zdaniem
związkowców firma nie posiada jednak wystarczających środków, by spełnić
tę obietnicę. PGE nie chce atomu
Polska Grupa Energetyczna dementuje informacje, że wycofuje się z
budowy elektrowni atomowej. Warto jedna zwrócić uwagę na to, że nadal
nie ustalono czy rząd wesprze w jakikolwiek finansowy sposób tę inwestycję. Wcześniej zapowiadano, że uruchomienie pierwszej elektrowni nastapi
w 2023 roku. Prezes PGE zwraca uwagę, że przy obecnych niskich cenach
energii trudno zapewnić finansowanie z instytucji finansowych. Na poczatku
roku PGE podpisała z firmą WorleyParsons umowę w sprawie wykonania
badań środowiskowych i lokalizacyjnych związanych z budową pierwszej
polskiej elektrowni jądrowej. Wartość kontraktu to 252 mln zł. Koszt całej
budowy może sięgać od 9 do 15 miliardów euro. Opr. M.A.Kolka
Wyborcy to akcjonariat
samorządów
nia. Nie obawiam się przenoszenia na barki samorządów kolejnych zadań, poszerzania demokracji lokalnej. Ale nie może być tak, że nie idą
w ślad za tym konkretne pieniądze z budżetu. Te pieniądze są, zawsze
były. Myślę, że budujemy system samorządowy w dobrym kierunku
i na pewno nie stanie się tak, że za rok 1000 polskich gmin nie będzie
mogło uchwalić swoich budżetów, a co za tym idzie – zbankrutuje. O ile
w gospodarce bankructwa firm nie są niczym nowym i nadzwyczajnym,
to do takiej sytuacji w łonie samorządów, i to na masową skalę, nie można dopuścić. Sądzę, że najbliższe miesiące wiele wyjaśnią w tej materii.
Uważam przy tym, że odbędzie się to w sposób typowy dla funkcjonowania biznesu. Jeśli dany zarząd, czy prezes firmy nie daje sobie rady
w konkretnych warunkach, to akcjonariusze go zmieniają. Analogiczna
sytuacja dotyczy władz lokalnych i wyborców.
AS
Państwo nie inwestuje
w gaz łupkowy (na razie)…
Po odkryciu bogatych złóż gazu łupkowego w Polsce wszyscy spodziewali się, że budżet centralny zainwestuje w tę dziedzinę powstaną
nowe konsorcja z udziałem skarbu państwa. Tymczasem polityka obecnego rządu stoi poid znakiem deregulacji, czyli jak najmniejszego udziału
państwa w przedsięwzięciach gospodarczych. Dlatego też organy administracyjne ograniczają się do animowania aktywności podmiotów prywatnych na tym polu.
Łącznie resort środowiska wydał do tej pory 109 koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż ropy naftowej i gazu ziemnego – konwencjonalnych
i niekonwencjonalnych (shale gas). Amerykańskie globalne koncerny zrezygnowały już z 8 koncesji. Jakie będą reakcje innych koncesjonariuszy?
Inwestorzy nie wycofają się z Polski z powodu zbyt wysokich podatków.
Obawy o to są przedwczesne – uważa Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. Globalne koncerny zdecydują się na zaangażowanie
w poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce, o ile te projekty będą przez nich
ocenione jako opłacalne. Dziś jednak jest za wcześnie, by przesądzać o opłacalności wydobycia tego surowca.Minister środowiska stwierdził wygaśnięcie
koncesji udzielonych na rzecz ExxonMobil Exploration (4 koncesje) and Production Poland (3 koncesje) oraz Lane Resources Poland (1 koncesja). Jak informuje Grzegorz Zygan z resortu środowiska, koncesje, którymi dysponował
ExxonMobil, nie trafiły do innych podmiotów. Według stanu na 1 kwietnia tego
roku w rękach ExxonMobil Exploration and Production Poland jest jeszcze 1
koncesja. Konsternację wzbudziło zwłaszcza wycofywanie się z poszukiwań
ExxonMobil, największego amerykańskiego koncernu paliwowego. Tymczasem Polska nadal przygotowuje grunt pod łupkowe inwestycje. Resort środowiska pracuje nad znowelizowaniem m.in. Prawa geologicznego i górniczego.
Z kolei kwestie podatkowe znajdują się w gestii Ministerstwa Finansów. Zgodnie z zapowiedziami, „government take”, czyli maksymalne obciążenia dla
przedsiębiorców nie przekroczą 40 proc. zysków brutto z produkcji gazu i ropy.
Polski rząd chciał, by od 2015 roku rozpoczęło się komercyjne wydobywanie
gazu z łupków. Według opublikowanego w kwietniu 2011 roku raportu Amerykańskiej Agencji ds. Energii, Polska może mieć największe w Europie zasoby
tego surowca. Jednak te szacunki nadal nie zostały potwierdzone.
2013
Młodzi nie boją się ryzyka
Dotąd dzięki pieniądzom z programu Kapitał Ludzki 149 tysięcy osób
założyło własne firmy - blisko 27 tys. z tych firm należy właśnie do ludzi
młodych. Przewiduje się, że wspieranie młodych ludzi będzie jednym z priorytetów przy rozdzielaniu unijnych pieniędzy w latach 2014-2020.Warto tu
dodać, że co piąta osoba zarejestrowana w powiatowym urzędzie pracy to
osoba młoda, a jest to ponad 400 tys. osób. Około 500 mln zł z funduszy
unijnych zostanie przeznaczonych na wsparcie ludzi młodych na rynku pracy. Pieniądze pochodzą z przesunięć w ramach programu Kapitał Ludzki. Z
tych 500 mln zł prawie 300 mln będzie przeznaczonych na dofinansowanie
różnych form aktywizacji zawodowej, jak np. szkolenia, staże czy konsultacje
zawodowe. Wsparcie to będzie oferowane przez powiatowe urzędy pracy.
Pozostałe ok. 200 mln zł ma być przeznaczone na dotacje i pożyczki na
założenie własnej firmy.
nr 103/104
15
2013
nr 103/104
Pomiędzy perspektywami finansowymi UE
W oczekiwaniu
na kolejne rozdanie
Z Barbarą Burytą – Kierownikiem Zespołu Zagadnień Europejskich i Innowacji Dolnośląskiej
Agencji Rozwoju regionalnego S.A.– rozmawia Jacek Broszkiewicz
- Jak wiemy Rada Europejska podjęła
kluczowe decyzje w sprawie budżetu unijnego na lata 2014-2020, wskazując między
innymi, że Polska otrzyma 72,9 mld euro
z budżetu polityki spójności. Środki te
będzie można zainwestować w badania naukowe i ich komercjalizację, rozwój
przedsiębiorczości, kluczowe połączenia
drogowe, transport przyjazny środowisku,
cyfryzację kraju, e-usługi administracji czy
włączenie społeczne i aktywizację zawodową. Oczywiście teraz oczekujemy na
rozstrzygnięcie w Parlamencie Europejskim. Upłynie dużo czasu zanim te środki
będą dostępne na realizację konkretnych
przedsięwzięć. Jednocześnie kończą się
lub wręcz już się skończyły fundusze, które
przyznano Polsce na lata 2007-2013. Jak w
tej sytuacji instytucje otoczenia biznesu powinny postępować, aby nie wytworzyła się
„luka” w ich działaniach na rzecz wspierania
przedsiębiorczości i innowacji?
- Skutecznego czy też uniwersalnego
sposobu prawdopodobnie nie ma, a przynajmniej nasza organizacja nie zna „złotego środka”. Mogę tylko powiedzieć co my
staramy się robić, aby rzeczywiście nie
zawisnąć w „próżni projektowej”. Przede
wszystkim z obecnej perspektywy widać
jak ważna była realizacja dotychczasowych
naszych przedsięwzięć, ponieważ dopiero
teraz widać jakie są skutki pozytywne czy
też negatywne tych projektów.
- Czy ma Pani na myśli między innymi takie przedsięwzięcie jak Dolnośląski
Park Technologiczny?
- Tak i to przede wszystkim, ponieważ
właśnie wokół Dolnośląskiego Parku Technologiczny koncentruje się nasza aktywność.
Projekty, o których dofinansowanie z funduszy europejskich ubiegaliśmy się w latach
ubiegłych, to w dużej mierze projekty związane z działalnością ‘parkową’ i dedykowane lokatorom parków technologicznych. Przy czym
były one przygotowywane również pod takim
kątem, żeby „życie projektu” nie zakończyło
się wraz z jego formalnym zakończeniem,
ale również miało pewne przełożenie, w tym
również finansowe, na przyszłość. Przykładem tego typu przedsięwzięcia jest projekt
„Akcelerator Innowacji. Dolnośląski Park
Technologiczny T-Park”, który jest finansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna
Gospodarka na lata 2007-2013. Projekt ten
jest naturalnym rozwinięciem misji i celów
Dolnośląskiego Parku Technologicznego,
realizowanych m.in. poprzez tworzenie warunków do powstawania i rozwoju przedsiębiorstw, których domeną jest komercjalizacja
osiągnięć naukowych wykorzystujących nowoczesne technologie i adaptujących wyniki
prac laboratoryjnych. Istotą projektu jest to,
że DARR S.A. wchodzi kapitałowo w wybrane przedsięwzięcia poprzez objęcie udziałów
przy czym maksymalny okres zaangażowanie w dane przedsięwzięcie to 10 lat, po czym
następuje wyjście, a środki DARR S.A. może
przeznaczyć na dalsze wejścia kapitałowe.
16
- Czy finansowanie jest główną korzyścią wynikającą z udziału w projekcie?
- Nie. Nowo utworzone spółki mogą
również korzystać z bogatej infrastruktury
T-Parku na preferencyjnych warunkach,
a także ze wsparcia merytorycznego. Już
w ramach tzw. preinkubacji uczestnicy
mają dostęp do profesjonalnych usług doradczych z zakresu transferu technologii,
komercjalizacji innowacji, tworzenia biznesplanów, studiów wykonalności, marketingu, zarządzania przedsiębiorstwem oraz
testowania i wprowadzania nowych technologii. Informacje o innych aspektach tego
projektu oraz innych projektach realizowanych przez Dolnośląską Agencję Rozwoju
Regionalnego S.A. można znaleźć w internecie pod adresem http://www.darr.pl.
aż do 2020 roku. Oczywiście pod pewnymi
określonymi warunkami, takim jak wywiązywania się z realizacji celów i zadań, które
Komisja Europejska na nas nakłada i weryfikuje, jak również ubieganie się o utrzymanie
naszej roli w tej sieci po 2013 roku, zapewne
poprzez przystąpienie do określonej procedury konkursowej.
- Co prawda już kilka razy pisaliśmy o
działalności ośrodków Enteprise Europe
Network, ale skoro ich funkcjonowanie
jest przewidziane aż do 2020 roku, to może
warto przypomnieć czym się zajmują?
- Jest to sieć organizacji świadczących
usługi informacyjne i doradcze dla przedsiębiorców, uczelni, jednostek naukowych,
badawczych, instytucji otoczenia biznesu,
itp. Została utworzona w 2008 roku z ini-
- No właśnie, wracając jeszcze na
moment do wsparcia oferowanego przez
T-Park. Wielokrotnie na naszych łamach
pisaliśmy, że są to między innymi usługi ośrodka Enterprise Europe Network.
Czy obecnie, w 2014 roku, ośrodek wciąż
funkcjonuje?
- Tak. Jak już o tym mówiliśmy na łamach
jubileuszowego, setnego wydania Państwa
czasopisma, działalność ośrodków Enterprise Europe Network została przedłużona
na kolejne lata w ramach wspólnotowego
programu dla MŚP jakim będzie Program
na rzecz konkurencyjności przedsiębiorstw
oraz małych i średnich przedsiębiorstw na
lata 2014-2020 (ang. COSME - Programme
for the Competitiveness of enterprises and
SMEs). Obecnie wciąż funkcjonujemy na
mocy Programu ramowego na rzecz konkurencyjności i innowacji na lata 2007-2013
(ang. CIP - Competitiveness and Innovation
Framework Programme). Wskazuje to na
to, że decyzja, sprzed lat, o tym, aby ubiegać się o uczestnictwo w tej sieci, była jak
najbardziej trafna, ponieważ póki co mamy
wstępnie
zapewnione
funkcjonowanie
cjatywy Komisji Europejskiej. Sieć tworzą
obecnie 602 organizacje zlokalizowane w
52 krajach, w tym oczywiście w Państwach
Członkowskich Unii Europejskiej. Ośrodkami sieci są instytucje okołobiznesowe, takie
jak agencje rozwoju regionalnego, parki
technologiczne, centra transferu technologii, izby i stowarzyszenia gospodarcze,
uczelnie, itp. Ośrodki realizują usługi takie,
jak organizacja różnego typu wydarzeń
szkoleniowo-informacyjnych, spotkań kooperacyjnych, identyfikowanie partnerów
do współpracy handlowej i technologicznej,
przeprowadzanie audytów technologicznych, innowacyjnych, opracowywanie analiz
rynkowych, zbieranie opinii na temat prawa
wspólnotowego, itp. Informacje o zakresie
działalności ośrodków oraz informacje kontaktowe są dostępne na angielskojęzycznej
witrynie sieci pod adresem: http://www.
enterprise-europe-network.ec.europa.eu.
Bardziej szczegółowe informacje o działalności ośrodków w Polsce można znaleźć na
stronie internetowej: http://www.een.org.pl.
- Z tego co pamiętam z poprzednich
naszych relacji, to z uwagi na to, że dzia-
Pomiędzy perspektywami finansowymi UE
przetargi, konkursy, których przedmiotem
jest realizacja zadań, na których się znamy
i mamy odpowiednie doświadczenie. Często oferty składamy w ramach konsorcjów
z innymi organizacjami, z którymi uzupełniamy się wiedzą i doświadczeniem.
- Czy może Pani wskazać jakieś konkretne sukcesy w tym zakresie?
- Przykładem na to, jak nasze doświadczenie przełożyło się na pozyskanie
komercyjnego kontraktu jest zwycięstwo
w postępowaniu ogłoszonym przez Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej na
świadczenie usług dla Punktu Informacyjnego Regionalnego Przedstawicielstwa
Komisji Europejskiej we Wrocławiu. W tym
przypadku wykorzystaliśmy nasze umiejęt-
przykład w ramach Programu ramowego
na rzecz konkurencyjności i innowacji na
lata 2007-2013 czy też Siódmego Programu
ramowego Wspólnoty Europejskiej w zakresie badań, rozwoju technologicznego i demonstracji (2007 - 2013). Informacje o tych
konkursach można znaleźć na stronach
internetowych Komisji Europejskiej, a mianowicie: http://ec.europa.eu/cip/ i http://cordis.europa.eu. Można również poszukiwać
źródeł wsparcia dla inicjatyw projektowych
w oficjalnym serwisie Komisji Europejskiej
na stronach internetowych: http://ec.europa.eu/contracts_grants/grants_pl.htm. oraz
przystępować do przetargów ogłaszanych
przez Komisję Europejską, do których zaproszenia można znaleźć m. in w serwisie:
ności pozyskane przez wiele lat prowadzenia krajowych i europejskich punktów czy
też ośrodków informacji, takich jak wspominany ośrodek Enterprise Europe Network,
jego poprzednik, czyli Euro Info Centre, czy
też Regionalne Centrum Informacji Europejskiej, Lokalny Punkt Konsultacyjny Polskiej
Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i Punkt
Informacyjno-Kontaktowy ds. Regionalnego
Programu Operacyjnego dla Województwa
Dolnośląskiego na lata 2007-2013
Muszę jednak przyznać, że udział
w postępowaniach, głównie przetargach nieograniczonych, to często tak zwana „para
w gwizdek”, ponieważ praca włożona w dobrze przygotowaną ofertę nie przekłada się
na pozytywny wynik. Po prostu wybierana
jest oferta najtańsza z wręcz można określić
„dumpingową ofertą cenową”, co potem przekłada się na niską jakość realizacji zadania.
- Czy wobec tego można powiedzieć,
że instytucje otoczenia biznesu mogą
przeczekać do kolejnego rozdania środków unijnych jeżeli już teraz zapewnią
sobie dotacyjne lub komercyjne źródła
pokrywania kosztów?
- Mogą jeszcze starać się o realizację
nowych projektów w ramach aktywnych
konkursów organizowanych nie tylko w ramach funduszy europejskich dostępnych
na szczeblu krajowym, ale również w ramach programów wspólnotowych, jak na
http://ec.europa.eu/contracts_grants/contracts_pl.htm. Przy czym należy liczyć się
z tym, że w takim przypadku konieczne jest
zbudowanie międzynarodowego partnerstwa lub konsorcjum, co znacznie komplikuje przygotowanie oferty, natomiast dofinansowanie kształtuje się na poziomie 60-80%
kosztów projektu i konieczne jest wniesienie
wkładu własnego. Mam tu na myśli projekty
dotacyjne.
- To rzeczywiście nie brzmi zachęcająco…
- Generalnie powiedziałabym, że najbliższa przyszłość instytucji otoczenia
biznesu, które bazują tylko na projektach
dotacyjnych czy też pozyskiwaniu zleceń w
ramach przetargów i podobnych postępowań nie wygląda obiecująco. Chciałabym
zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt.
To nie zabrzmi „poprawnie politycznie”,
ale w mojej opinii fundusze europejskie
popsuły naturalną konkurencyjność rynku.
Beneficjenci są nieco „rozpieszczeni” tym,
że otrzymywali za darmo lub prawie za darmo dobry produkt w formie szkolenia czy
usługi doradczej i teraz nie są skłonni zapłacić za podobny produkt, ale sprzedawany
w formie komercyjnej.
- Niezależnie od nieco pesymistycznego tonu naszej dzisiejszej rozmowy,
dziękuję za to spotkanie.
2013
łalność ośrodków Enterprise Europe
Network jest finansowana ze źródeł zewnętrznych, przede wszystkim z dotacji
z Unii, to świadczą one usługi nieodpłatnie?
- Dokładnie tak. Podstawowym źródłem
finansowania działalności ośrodków są
dotacje bezpośrednio ze środków Unii Europejskiej ze wspomnianego już wcześniej
Programu ramowego na rzecz konkurencyjności i innowacji na lata 2007-2013. Jednakże z uwagi na to, że Komisja Europejska
pokrywa tylko część kosztów konieczne
jest zaangażowanie finansowe z innych
źródeł, czy to własnych instytucji, która prowadzi ośrodek czy też z innych subwencji,
a w przypadku gdy ośrodek nie jest w stanie zapewnić tego typu współfinansowania
z przychodów z tytułu opłat pobieranych za
świadczone usługi. Obecnie, w przypadku
polskich ośrodków Enterprise Europe Network, koszty działalności są całkowicie pokryte ze źródeł zewnętrznych. Jest to wspomniana dotacja z Unii Europejskiej oraz dotacja z budżetu państwa, co oznacza, że mogą,
a wręcz muszą świadczyć usługi nieodpłatnie.
- No tak, ale póki co, to rozmawiamy o tej aktywności Państwa instytucji,
która jest finansowana z funduszy europejskich w formie dotacji. Czy instytucja
okołobiznesowa może realizować swoje
zdania na wolnym rynku tylko w oparciu
o projekty dotacyjne?
- Tak duża organizacja jak nasza nie
może opierać się tylko na projektach dotacyjnych i musi poszukiwać alternatywnych
źródeł przychodów. Z wielu względów.
Również dlatego, że w ramach tych nazwijmy je kolokwialnie, projektów dotacyjnych
w sposób naturalny generowane są koszty,
które nie są koszty kwalifikowanymi, pokrywanymi dotacją. Jestem przekonana,
że wszyscy, a przynajmniej większość beneficjentów funduszy europejskich boryka
się z tym problemem. Katalog tych tak zwanych kosztów czy też wydatków kwalifikowanych jest zawsze listą zamkniętą, wskazaną
w danym programie w ramach którego dotacja jest udzielana, a jednocześnie w fazie
realizacji projektu pojawiają się inne koszty,
których już nie ma na liście albo przekraczają dopuszczalny limit. Klasycznym przykładem jest kwalifikowalność tak zwanych
kosztów ogólnych czy też pośrednich, które
są najczęściej określane co do rodzaju albo
i co do rodzaju i co do limitu procentowego. Tymczasem pojawiają się inne koszty,
których nie ma „na liście” danego programu
lub faktyczna wartość tych kosztach przekracza limit dopuszczalny w programie.
No i wraz z tym pytanie jak te koszty pokryć
skoro nie można z dotacji.
- No właśnie, jak tego typu koszty
pokryć?
- W naszym przypadku staramy się
o pozyskiwanie przychodów ze źródeł komercyjnych. Oczywiście działania komercyjne muszą być zgodne z misją i celami
działalności Dolnośląskiej Agencji Rozwoju
Regionalnego S.A. Bazujemy tutaj na bogatym, ponad dwudziestoletnim doświadczeniu, kwalifikacjach personelu i ekspertów
zewnętrznych i najczęściej składamy oferty do różnego rodzaju postępowań, typu
nr 103/104
Sieć Enterprise Europe Network
jest finansowana ze środków Unii Europejskiej
w ramach Programu ramowego
na rzecz konkurencyjności i innowacji na lata 2007-2013
oraz budżetu państwa
17