przeczytać tutaj
Transkrypt
przeczytać tutaj
Ktoś mnie zapytał: Jasełka 2012 w ZSEE ? Zamyśliłam się: Wigilia u Borynów ? Ktoś inny dodał: Wspaniała atmosfera i niezapomniane przeżycia w naszym szkolnym teatrze. Pomyślałam: A dlaczego by nie ? Do stracenia chyba nie mam nic, a może zyskam? Zatem miałam występować w szkolnych jasełkach. Niby nie jest to sprawa na wielką skalę, ale dla mnie jednak była. Oprócz tremy, która na pewno gościła w każdym z uczestników, krążyło jeszcze uczucie, którego nie dało się opisać. Po występach dla uczniów naszej szkoły ( zaznaczam, że grałam tu pierwszy raz), naszą widownią miała być młodzież upośledzona umysłowo. Czy się bałam? O tak. Jednak okazało się to zupełnie niepotrzebne, gdyż młodzież, która może się zdrowemu człowiekowi wydawać inna, jest tak na prawdę podobna do każdego z nas. Nasi goście czują i kochają tak samo, a nawet przekonaliśmy się, że płaczą identycznie jak my. Pokazał to nam chłopak, któremu tak się spodobało przedstawienie, że po jego zakończeniu nie mógł powstrzymać się od łez. Taki właśnie klimat panował u nas po jasełkach. Przygotowując się do występu przed wspomnianą młodzieżą, pomyśleliśmy o zaproszeniu naszych gości do wspólnego stołu. I choć zastawiliśmy go jedynie ciastem, ciasteczkami i słodyczami, to i tak nasz gest spodobał się i został miło przyjęty. Poczęstunek dla naszych gości był udanym uczczeniem minionych Świąt. Radość i uśmiech, które nie schodziły z twarzy naszych wizytatorów, dawały nam wiele bardzo pozytywnej energii. Ponadto przeświadczenie, które mówiło nam, że dokonaliśmy czegoś godnego i dobrego, nigdy nas nie opuści. Warto było poświecić własny czas i odpoczynek po to, żeby usłyszeć te gorące i szczere brawa od naszej widowni. Bardzo mile zaskoczona byłam tym, jak zaproszeni goście otworzyli się na nas i jak serdecznie witali i żegnali się z nami. Kolejną niespodzianką dla mnie był prezent, jaki my otrzymaliśmy od Nich. Był to kosz, w którym znajdowały się własnoręcznie upieczone przez młodzież, na zajęciach zawodowych, ciasteczka. Do dzisiaj mam w ustach ich delikatny smak. Były, zatem, wzajemne poczęstunki, rozmowy i śmiechy, ale najwięcej chyba „frajdy” sprawiliśmy wychowankom SOSW Nr 1 wspólnym fotografowaniem się. Młodzież – tak, ta przybyła, jak i nasza – rozszalała się w przebierankach w kostiumy teatralne i chętnie pozowała do zdjęć. Widziałam i widział każdy z nas, ile radości wnieśliśmy w ich życie. Dzięki temu doświadczeniu jestem dumna sama z siebie, że mogłam uczestniczyć w czymś tak słusznym. Dla tak fantastycznych i kochanych osób warto się starać. Nie tylko goście jednak przyczynili się do tak wspaniałego i niezapomnianego nastroju. Albowiem wszyscy, którzy brali udział w przedsięwzięciu, zasługują na pochwałę. Te wszystkie próby, wspólne śmiechy i rozmowy zostaną głęboko w mojej pamięci, a nowo zawarte przyjaźnie zaprocentują w przyszłości. Korzystając z okazji chciałabym zadedykować moją wypowiedź przede wszystkim gościom, bez których te jasełka by się nie odbyły, ale także pani Annie Brosędzkiej i księżom Adamowi Krzykale i Maciejowi Wagnerowi za pomysłowość i cierpliwość w stosunku do nas. Aktorom, muzykom, plastykom i technikom serdecznie dziękuję za ciepłe przyjęcie w gronie dzieci Melpomeny! Kamila Dudzińska klasa 1T h