Ledwo ledwo bladozłoty, z lekka mało regularny półokrąg księżyca

Transkrypt

Ledwo ledwo bladozłoty, z lekka mało regularny półokrąg księżyca
Ledwo ledwo bladozłoty, z lekka mało regularny półokrąg księżyca ustąpił złotoczerwonemu
świeżo wschodzącemu słońcu, a już spośród rozwichrzonych wierchów z ponadprzeciętną
chyżością wychynął szaropióry kobuz i niemalże znienacka spadł na z nagła dostrzeżony łup – z
cicha kwilące zniedołężniałe z trwogi przepiórcze pisklę. I o mało co rozszarpałby bezbronne
stworzenie, jeśliby nie wynurzył się nieoczekiwanie sponad świeżo rozoranych bruzd ryżowłosy lis
przechera, z groźnie obnażonymi zębiskami. Zważywszy na co najmniej mało zrównoważone siły,
nasz sokół uległby niezawodnie chytremu drapieżcy, gdyby nie nie całkiem wprawdzie
nieprawdopodobna, ale zgoła w pełni nieoczekiwana odsiecz w postaci wielkogabarytowej żmii,
która najwyraźniej zamierzała rzucić się na znieruchomiałego ze zgrozy niedoszłego pożeracza
ptaków. Jednakże i jaskrawo nakrapianego gada przeraził jazgot ni stąd ni zowąd nowo przybyłej
popielato- brunatnej krewkiej przepiórzycy, która przepłoszyła wszystkich drapieżników naraz.