wzór tatuażu henną

Transkrypt

wzór tatuażu henną
Weekend
ze
zmienną pogodą. W sobotę
ma być ciepło, a w
niedzielę chłodniej.
W sobotę w dzień lokalne
deszcze.
www.kurierwilenski.lt
DZIENNIK POLSKI NA LITWIE
SOBOTA 25 — PONIEDZIAŁEK 27 LIPCA 2015 r. Nr. 138 (17669)
Cena 0,52 EUR
Rozdano dyplomy licencjackie
z orzełkiem w koronie
Uroczystość wręczenia dyplomów odbyła się w piątek, 24 lipca, w sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie
„Gaude, mater Polonia” zabrzmiało w tym roku
po raz szósty dla kolejnej promocji absolwentów Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego Filii w Wilnie
Uniwersytetu w Białymstoku. Dyplomy licencjackie
Suwalska pielgrzymka dotarła
Str. 2
do Ostrej Bramy
Lata co minęły — oby nigdy
Str. 4
więcej...
Fot. Iwona Klimaszewska / L24.lt
w bordowej oprawie z godłem Universitas Bialostocensis z orzełkiem w koronie na stronie tytułowej
otrzymało 51 studentów, którzy ukończyli studia na
kierunkach informatyki i ekonomii.
Str. 3
Złote gody Sankowskich: 50 lat
cichego szczęścia Str. 10-11
ISSN 1392-0405
2 WYDARZENIA
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Sobota
Lipiec 2015
Suwalska pielgrzymka
dotarła do Ostrej Bramy
25 P
Imieniny: Alfonsa, Antoniego, Dariusza,
Franciszka, Jakuba, Krzysztofa, Olimpii, Pawła,
Rudolfa, Sławosława i Walentyna
TRZY PYTANIA DO...
…Ramūnasa Matonisa, rzecznika prasowego Departamentu Policji przy MSW
1.
Lipiec i sierpień to okres żniw nie tylko dla rolników,
ale też dla rabusiów, którzy wykorzystując nieostrożność osób, korzystających z urlopu, nagminnie plądrują domy i mieszkania. Czy latem jest więcej włamań do
mieszkań i domów?
Niestety tak. Latem liczba włamań wzrasta.
2.
Dlaczego tak się dzieje?
Zazwyczaj wyjeżdżając na wakacje, ludzie śpieszą się.
Zapominają domknąć drzwi, okna. Największym błędem, jaki robią to że mówią o tym głośno, chwalą się na Facebooku.
3.
Jak zabezpieczyć mieszkanie przed wyjazdem na wakacje?
Dobrze jest mieć antywłamaniowe okna i drzwi —
zwłaszcza mieszkań na parterze i domów jednorodzinnych.
Oczywiście takie rozwiązanie nie zabezpieczy mieszkania w
stu procentach, ale znacząco wydłuży czas, który jest potrzebny
złodziejowi na wejście do wnętrza.
Dom pomoże też zabezpieczyć alarm. Można zostawić zapalone światło (teraz jest duży wybór żarówek energooszczędnych).
Nie trzeba głośno mówić o swoim wyjeździe — im mniej osób
o tym wie, tym lepiej.
Bardzo dobrze, jeżeli mamy sąsiada, który zaopiekuje się
naszym domem czy mieszkaniem. Warto go poprosić, aby od
czasu do czasu zerknął w stronę naszego lokum. Natomiast
najlepszym wyjściem jest to, aby ktoś na okres — gdy jesteście
dłużej nieobecni — zamieszkał u was.
Rozmawiała Honorata Adamowicz
KURIER WILEŃSKI
Ukazuje się od 1 lipca 1953
roku
Birbynių g. 4a, 02121-30 Vilnius,
Lietuvos Respublika, tel./fax 260
84 44
DZIENNIK NALEŻY
DO EUROPEJSKIEGO
STOWARZYSZENIA GAZET
CODZIENNYCH MNIEJSZOŚCI
NARODOWYCH
okonali prawie 300 kilometrów — w upale i w
deszczu, w kurzu, i w błocie. W południe do Ostrej Bramy dotarła XXV Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Suwałki — Wilno.
Około 1 000 pielgrzymów
z Polski, USA, Belgii, Niemiec,
Rosji, Szwajcarii, Ukrainy zmęczonych, z bąblami na nogach,
ale szczęśliwych uczestniczyło
we Mszy św. kończącej 11-dniową wędrówkę. 15 lipca pielgrzymi pod przewodnictwem księży
ze zgromadzenia salezjanów
(Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego) wyruszyli z Suwałk. Większość pokonała całą
trasę, niektórzy dołączyli po drodze. Trasa pielgrzymki prowadziła przez Suwalszczyznę, Lejpuny, Merecz, Orany, Ejszyszki,
Soleczniki, Turgiele, Rudominę,
Niemież. Szczególnie serdecznie
i gościnnie pątnicy byli witani
na Wileńszczyźnie. Jak co roku
mieszkańcy mijanych miejsco-
wości częstowali ich „czym chata
bogata”. W opinii organizatorów
pielgrzymka Suwałki — Wilno
jest wyjątkowa, gdyż „w Polsce
wszyscy pielgrzymują do Czarnej Madonny na Jasnej Górze,
a my idziemy do tej, co w Ostrej
Świeci Bramie. Ważne jest również to, że na drogach Litwy, po
której idziemy, można spotkać
wyjątkowych ludzi — Polaków i
Litwinów, którzy chcą się ubogacić wspólnym spotkaniem. Można przeżyć swoistą lekcję historii
i odbyć prawdziwe rekolekcje w
drodze”.
Hasło XXV Międzynarodowej Pielgrzymki Pieszej Suwałki
— Wilno brzmi: „Nawracajcie
się i wierzcie w Ewangelię”, a jej
głównym przewodnikiem jest ks.
Tomasz Pełszyk SDB.
Pielgrzymi zostaną na Litwie
do niedzieli. Dla chętnych organizowane są wycieczki po Wilnie, do Mejszagoły oraz na Górę
Krzyży.
Wilnoteka.lt
Około 1 000 pielgrzymów Polski, USA, Belgii, Niemiec, Rosji, Szwajcarii,
Ukrainy pokonało 300 kilometrów Fot. wilnoteka.lt/Bartosz Frątczak
Redaktor naczelny: Ro­bert Mic­kie­wicz (tel. 260 84 44, [email protected]). Za­stępca re­d. na­cz.: Aleksander Borowik ([email protected], tel. 260 84 46) Sekretarz redakcji: Lucja Stankevičiūtė (tel. 260 84 47, [email protected]) Dziennikarze:
Honorata Adamowicz, Justyna Giedrojć, Brygita Łapszewicz, Anna Pieszko, Ma­r ian Pa­lusz­kie­wicz — fo­to­r e­por­ter Współpracownicy:
He­le­na Gład­kow­ska, Witold Janczys, Ja­dwi­ga Pod­most­ko, Stanisław Tarasiewicz, Ali­na So­bo­lew­ska, Krzysztof Subocz, Ju­lit­ta Tryk
Dział Promocji: Diana Kaczan — re­kla­ma (tel. 212 30 40, re­kla­ma@ku­r ier­wi­len­ski.lt), (tel. 212 30 40, kol­port@ku­r ier­wi­len­ski.lt).
Wydawca: VšĮ „Kurier Wilenski” Druk: VšĮ „Vilnijos žodis” Nakład: 3000 egz.
Ma­te­r ia­ł ów nieza­mó­wio­nych re­dak­cja nie zwra­ca. Za­s trze­ga­ so­bie pra­wo do skra­ca­nia i ad­iu­s ta­cji tek­s tów. Za treść ogło­szeń re­dak­cja nie od­po­
Redaktor dyżurny: Honorata Adamowicz
wiada. Opi­nie Czy­tel­ni­ków za­war­te w ich li­s tach nie za­wsze są zbież­ne z opi­nią re­dak­cji.
Projekt/Program jest współfinansowany ze środków finansowych
otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach
konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami
za granicą.”
WYDARZENIA 3
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Rozdano dyplomy licencjackie
z orzełkiem w koronie
ze str. 1 »
twa Wyższego 17 lipca br. wyda-
Uroczystość wręczenia dyplomów odbyła się w piątek,
24 lipca, w sali Domu Kultury
Polskiej w Wilnie w obecności
władz uczelni, gości honorowych oraz najbliższych: rodziców, dziadków, przyjaciół.
— Wyższe wykształcenie,
świadectwo którego dzisiaj
otrzymujecie, zapewni wam dobre fundamenty dla przyszłej
kariery – przemawiał dziekan
Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego Filii w Wilnie
Uniwersytetu w Białymstoku
dr hab. Jarosław Wołkonowski. — Cieszy nas niezmiernie,
że kolejnych 51 osób zdobyło
wyższe wykształcenie. Nie jest
to ostateczna liczba. Jeszcze
kilkudziesięciu studentów będzie broniło prac we wrześniu
i otrzyma dyplomy w trakcie
inauguracji nowego roku akademickiego w październiku.
Jak mówił prodziekan, studia
na Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku skończyło już
ogółem 446 studentów.
W ciągu ostatniego roku
akademickiego 2014/2015 w życiu wydziału wydarzyło się kilka ważnych zmian. Zostały uruchomione studia magisterskie
na kierunku ekonomia – Filia w
Wilnie otrzymała wszystkie niezbędne pozwolenia od władz
polskich i litewskich. Studia
magisterskie ruszyły od 1 października, przyciągając 50-osobową grupę adeptów ekonomii.
Po drugie, cieszy szybka i
sprawna akredytacja instytucjonalna, przeprowadzona przez
władze litewskie i ekspertów
Zachodniej Europy, która miała
miejsce zimą i wiosną 2014/2015
r. Wydział Ekonomiczno-Informatyczny otrzymał akredytację
na maksymalny 6-letni okres.
Poza tym ze strony władz
polskich uczelnia w Wilnie
otrzymała zgodę na uruchomienie studiów na kierunku
europeistyki. W końcu czerwca
polska komisja akredytacyjna
wydała pozytywną opinię, zaś
Ministerstwo Nauki i Szkolnic-
ło pozytywną zgodę na uruchomienie tych studiów w Wilnie.
— Teraz musimy otrzymać
pozwolenie ze strony władz litewskich. Mamy nadzieję, że
władze litewskie docenią duże
zapotrzebowanie na ten kierunek i w ciągu kilku tygodni pozwolenie otrzymamy – mówił
„Kurierowi” dziekan wydziału
dr hab. Jarosław Wołkonowski.
Gratulacje dla studentów
złożyła również prorektor ds.
nauki i współpracy z zagranicą
Uniwersytetu w Białymstoku,
prof. dr hab. Beata Godlewska-Żyłkiewicz.
Jest to ogromne święto dla
Uniwersytetu, gdyż wykształciliśmy kolejny rocznik. My, czyli
Wileńska Filia Uniwersytetu w
Białymstoku. Jest to tak ogromna uroczystość, że zgodnie z
tradycją akademicką, by nadać
jej odpowiednią rangę, odpowiednio się przygotowaliśmy:
państwo i my również jesteśmy
w togach i biretach, by nadać
tej uroczystości właściwą rangę.
W tegorocznej promocji 3
osoby odebrały dyplomy z wyróżnieniem: Karolina Malinowska i Łucja Wojnicz z ekonomii
oraz Artur Osipowicz spośród
informatyków. Żeby otrzymać
taki dyplom, średnia ocen uzyskana w ciągu 3 lat studiów musi wynosić nie mniej niż 4,75 (w
skali 5-stopniowej). Egzamin
licencjacki i praca dyplomowa
również muszą być złożone na
maksymalną ocenę, czyli 5.
W ciągu 8 lat Filia w Wilnie
nadal się boryka z problemem
braku siedziby, na skutek czego
część zajęć się odbywa na ul.
Kalwaryjskiej, część na Nowogródzkiej. Są potrzebne radykalne kroki, gdyż sytuacja staje
się krytyczna.
W nadesłanym liście gratulacyjnym ambasador nadzwyczajny i pełnomocny RP
w Republice Litewskiej Jarosław Czubiński deklarował
„dalszą pomoc i różnorodne
wsparcie”.
Anna Pieszko
PULS KURIERA
ZDJĘCIE DNIA
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka uczy francuskiego
aktora Gerarda Depardieu kosić trawę
Fot. EPA-ELTA
KOMENTARZ DNIA
Opodatkujmy jeszcze... absurd!
Jaroslav Hašek, autor przygód dobrego wojaka
Szwejka (który piwo lubił, ale i na napiwkach nie
oszczędzał) na pewno by się w grobie przewrócił
(ale ze śmiechu) gdyby tę wiadomość usłyszał.
Otóż nasza Inspekcja Podatkowa chce się dobrać do kieszeni kelnerów (w kolejce czekają taksówkarze, pokojówki i inni świadczyciele usług),
co to od klientów napiwki, czyli premię za dobrą obsługę, otrzymują. Urzędnicy z tej instytucji z poważną miną zareklamowali się
ostatnio w telewizji chwaląc np. zakłady gastronomiczne, które taki
gest klienta... wciągnęli przymusowo do ceny zamówienia! A które
to dopisują do jadłospisu uwagę, że w cenę zamówienia wchodzi...
5-procentowa narzuta. Inspekcja jest zadowolona, bo wówczas może ściągnąć 15-procentowy podatek od napiwków.
Z kolei nie wiadomo ile taka „wzorowa” firma odstrzeli dla
biednego kelnera, który przez cały dzień musi się na to swoje
„piwo” ponawygibać. Ale skoro Litwa chce być Doliną Głupoty,
to może opodatkujmy jeszcze np. i prezenciki dla lekarzy? Ty tu z
wdzięczności szczerej bukiecik, bombonierkę, czy flaszeczkę wręczasz, a lekarz... spisuje „protokół” i wydaje ci kwitek?
A propos z innej beczki. Chylę czoła przed językiem litewskim,
że tak zgrabnie określa premię za usługę. Po polsku jakoś nieelegancko brzmi dać komuś „na piwo”. A po litewsku napiwek brzmi
„arbatpinigiai”, czyli dosłownie „pieniądze na herbatę”. I jak tu
wówczas nie dać na tak szczytny cel?
Aleksander Borowik
CYTAT DNIA
„Jestem zadowolona, że ich tam już nie ma – to jest
moja osobista pozycja obywatelska” — prezydent
Litwy Dalia Grybauskaitė skomentowała kwestie usunięcia sowieckich rzeźb z Zielonego Mostu w Wilnie
4 SPOŁECZEŃSTWO
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Lata co minęły — oby nigdy więcej...
D
emontaż rzeźb na Zielonym Moście na nowo rozniecił dyskusję o
sowieckiej spuściźnie. W części
społeczeństwa obudził też nostalgię za wciąż żywym w ich
wspomnieniach sowieckim bytem. Czy jest to syndrom egipskiego niewolnika, czy sztokholmskiego zakładnika, czy
symbioza tych dwóch stanów
psychicznych – wyjaśnienie tego należy zostawić psychologom.
Przeciwwagą temu sentymentowi są wspomnienia części społeczeństwa, któremu za sowieckim okresem nie tęskno. Chociaż swoje dzieciństwo i młodość
mieli właśnie w tamtych czasach,
ich wspomnienia z tamtych lat
wcale nie przypominają tych miłych z dzieciństwa czy młodości.
Dziś ich wspomnienia, zwłaszcza
u młodych ludzi, mogą wywoływać śmiech i też zdziwienie, że
nie są to anegdoty, lecz sytuacje
z życia wzięte. Jednak takie to
wtedy było życie.
— Pamiętam z dzieciństwa,
że zawsze z niecierpliwością czekaliśmy z rodzeństwem na Święta Bożego Narodzenia. Chociaż
nie było go wtedy w kalendarzu
oficjalnych świąt, ale poprzedzało hucznie naonczas obchodzony
Nowy Rok. Wiedzieliśmy więc,
że z tej okazji ojciec w pracy
dostanie swój świąteczny „przydział”, w tym egzotyczne dla nas,
dzieciaków, pomarańcze. Wtedy
trudno o nie było w sklepach.
Dlatego w tym dniu wyglądaliśmy przez okno, kiedy tatuś wróci z pracy, a gdy tylko wchodził
do domu, rzucaliśmy się na torbę
w jego ręku i dostawaliśmy z niej
smakołyki – cukierki i właśnie
pomarańcze. Owoce dzielono
między nami, dziećmi, po równo i choć mieliśmy chęć zjeść
wszystkie naraz, chowaliśmy je
gdzieś i stopniowo delektowaliśmy się nimi, tak żeby starczyło,
jak najdłużej. Wiedzieliśmy, że
następnym razem smak i zapach
egzotycznych owoców poczujemy dopiero za rok – wspomina
w rozmowie z „Kurierem” dziś
prawie 60-letni wilnianin Józef.
Dodaje, że później, jeszcze przez
długie lata Święto Bożego Narodzenia kojarzyło się mu z zapachem właśnie pomarańczy. Ale
jak mówi, nie ma nostalgii do
tamtych czasów, bo wspomnienia o nich, choć z dzieciństwa, do
miłych raczej nie należą, bo dotyczą ograniczeń i niedostatku,
jakie w okresie sowieckim były
codziennością.
— Jako młodzieniec interesowałem się muzyką. Słuchałem
„Lata z Radiem”, gdzie nadawano nie tylko polskich wykonawców, ale też zagranicznych. Nie
posiadałem się z radości, kiedy
na swoją „osiemnastkę” otrzymałem w prezencie adapter z
rzucą”. Przychodziliśmy więc na
długo przed otwarciem sklepu,
żeby zająć kolejkę. Ale czasami
kilkugodzinne stanie w niej było
próżne, bo zapas wyrzuconych
płyt szybko się kończył. Wiadomo, kosztowały normalnie ponad rubel, lepsze ponad dwa, a
spod lady sprzedawano je po
5-10 rubli. Przypomina zmartwienie, gdy na kilka osób przed
nim skończyły się płyty zespołu „Smokie”, który był wtedy na
szczycie swojej popularności.
— Byłem tak rozgoryczony
tym, że bez namysłu zapłaciłem
za tę płytę 15 rubli szczęściarzowi, który wcześniej kupił dwie
płyty i sprzedawał je zaraz w bra-
dzisiejsza młodzież ściągająca z
internetu kolejną „empetrójkę”
ulubionego zespołu nawet nie
zastanawia się. Wtedy w sklepach brakowało nie tylko płyt.
W kolejkach ustawiano się, kiedy w obuwniczym „wyrzucano”
rumuńskie buty – szczyt ekstrawagancji ówczesnych modniś,
a w „promtorgu” była dostawa
czeskiego kryształu.
— Ten prawie nigdy nie trafiał do sprzedaży, bo system był
taki, iż najpierw kierowniczka
sklepu zaopatrywała w towar
swoją rodzinę i przyjaciół. Potem
po towar przyjeżdżali kierownicy
innych sklepów – obuwniczych,
meblarskich, spożywczych, bo
gdy u nich był „wyrzucany” jakiś
deficyt, to nasza kierowniczka
jechała do nich po swój przydział. A jeśli co zostawało, to
resztkę rozchwytywał pozostały
personel sklepu. Czasami nawet
udawało się dostać po dwa, trzy
komplety jakichś naczyń. Wtedy
to i ze swoimi krewnymi można
było podzielić się albo z koleżankami z innych sklepów, żeby
później od nich dostać „deficyt”
z ich sklepu – opowiada nam
Kwas z beczki na wileńskiej ulicy – tradycyjny obraz sowieckich pani Krystyna z Wilna, która w
miast tamtego okresu
Fot. archiwum okresie sowieckim pracowała
ekspedientką w sklepie z naczysystemem „mono”. Kosztował mie obok sklepu – śmieje się pan niami przy ul. Niemieckiej.
90 rubli. Prawie miesięczne wy- Józef. Przypomina, jak z zazdroJak zauważa, wtedy, żeby coś
nagrodzenie ojca. Dobry sprzęt ścią, ale też podziwem odwiedzał mieć, nie wystarczyło mieć forstereo był rzadkością i drogi, ale swoich kuzynów, którzy mieli sę, bo bez znajomości faktyczi tak można było go dostać naj- prawdziwe zagraniczne winyle nie trudno było o dobre ubranie,
częściej „spod lady” – opowia- popularnych wtedy zespołów obuwie, naczynia, nie mówiąc
da nasz rozmówca. Jako młody „Kiss”,„ABBA” czy „Jethro Tull”. już o samochodach czy mieszmeloman zaczął kolekcjonować
— Ich rodzice nieźle „zara- kaniach, na które bez „błatu”
płyty. Pierwszą – zespołu „Skal- biali”, dlatego mogli kupować im można było czekać latami i nie
dowie” kupił w sklepie z płytami zagraniczne płyty sprzedawane zawsze do skutku.
przy ul. Wileńskiej po odstaniu oczywiście na czarnym rynku po
— Dziwi mnie tylko jedno,
dwóch godzin najpierw przed 50-100 rubli za sztukę. Jak każdy że dziś ktoś normalnie może tęotwarciem sklepu, a potem w młody człowiek szalałem za ty- sknić za tamtymi latami wiecznedługiej kolejce.
mi zespołami, ale nie było mnie go niedostatku i ograniczeń – za— Wtedy w Wilnie były tylko stać na takie kolekcjonowanie, uważ pan Józef. I dodaje: „Oby
dwa sklepy z płytami. Ten przy dlatego u kuzynów tylko cza- nigdy więcej”.
ul. Wileńskiej i drugi przy Alei sami wypożyczałem na tydzień
Stanisław Tarasiewicz
Giedymina, wówczas Lenina, ciekawe nagranie za kilka ruw okolicach Placu Łukiskiego bli – opowiada nasz rozmówca i
– również byłego Placu Lenina. szeroko się uśmiecha. Jego oczy
W tych kolejkach zawiązywały nie zdradzają jednak żadnej rasię znajomości i często pocztą dości. Raczej rozgoryczenie, że w
pantoflową dowiadywaliśmy się, swojej młodości był pozbawiony
kiedy i jakie ciekawe płyty „wy- elementarnych rzeczy, o których
POLSKA GOSPODARKA 5
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Nowe miejsca pracy dzięki
atrakcyjnym pożyczkom z BGK
B
ank Gospodarstwa
Krajowego oferuje pożyczki do 20-krotności
przeciętnego wynagrodzenia
na rozpoczęcie własnej działalności oraz dodatkowo do
23 600 tys. zł na utworzenie
miejsca pracy. Okres spłaty
wynosi nawet 7 lat, z możliwością karencji w spłacie
do roku. Pożyczki są nisko
oprocentowane. Ten projekt
jest realizowany razem z Ministerstwem Pracy i Polityki
Społecznej.
Program „Pierwszy biznes
– Wsparcie w starcie”, poza
nisko oprocentowanymi pożyczkami na podjęcie działalności gospodarczej, oferuje
również preferencyjne pożyczki na utworzenie miejsca
pracy dla osoby bezrobotnej.
– Każdy podmiot, który
działa już na rynku, prowadzi
działalność gospodarczą, może otrzymać pożyczkę preferencyjną, nisko oprocentowaną na utworzenie miejsca pracy, również ten, który już sko-
N
Praca: ułatwienia
dla rodziców
Sejm uchwalił w piątek
nowelizację Kodeksu Pracy,
która wprowadza rozwiązania
pomocne w łączeniu życia zawodowego i rodzinnego, m. in.
wydłuża i uelastycznia sposoby
korzystania z urlopu rodzicielskiego.
Zmiany te zaproponował
ustępujący prezydent Bronisław
Komorowski.
Rozwój małych
i średnich gospodarstw
Każdy podmiot, który działa już na rynku, prowadzi działalność gospodarczą, może otrzymać pożyczkę preferencyjną
Fot. archiwum
rzystał ze wsparcia na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Oprócz podmiotów, które działają na rynku i które
mogą taką pożyczkę dostać,
mogą ją też otrzymać niepubliczne szkoły, przedszkola,
żłobki, kluby dziecięce. Ten
pakiet osób uprawnionych
jest dość szeroki – wyjaśnia
Anna Gajewska, dyrektor
Departamentu Programów
Europejskich Banku Gospodarstwa Krajowego. Maksymalna kwota pożyczki na utworzenie stanowiska pracy wynosi
23 600 zł. Jak tłumaczy Anna
Gajewska, żeby ją otrzymać,
trzeba złożyć wniosek, do którego należy załączyć prosty kosztorys dotyczący tego, co będzie
się składało na to stanowisko, co
powinno być sfinansowane ze
środków pożyczki.
Specjaliści i menedżerowie nie mogą
narzekać na wynagrodzenia
ie na wysokość wynagrodzenia nie mogą
narzekać specjaliści im
menedżerowie. W 2014 roku ich
średnie zarobki wyniosły 9 658
złotych brutto.
W większości branż odnotowano wzrosty wynagrodzeń w
porównaniu z 2013 rokiem, w
trzech — spadki.
— Największy spadek nastąpił w branży logistycznej, głównie ze względu na to, że pracodawcy powiększyli swoje oczekiwania wobec pracowników i nie
są już tak skłonni do płacenia
wyższych wynagrodzeń. Dodatkowo zmienili system płac,
z tylko wynagrodzeń stałych na
połączone w wynagrodzeniami
bonusowymi — mówi Joanna
PLUS - MINUS
Kuzioła, menedżer Zespołu
Sprzedaży i Marketingu w firmie Antal International.
Najlepiej wynagradzana jest
kadra zarządzająca, prawnicy i
specjaliści z branży sprzedaży i
marketingu. Z kolei najwyższy
wzrost wynagrodzeń odnotowano w branży usług wspólnych.
W tej branży zauważamy
pojawianie się rynku pracownika. Poszukiwani są kandydaci
już nie tylko ze znajomością języków obcych, ale już jednocześnie z wyspecjalizowaną
wiedzą. Pracownicy wszystkich
branż muszą liczyć się, z tym że
język angielski jest i powinien
być standardem, a znajomość
dodatkowego języka jest coraz
powszechniej wymagana.
— Jeżeli zaś chodzi o znajomość języków obcych, to
zdecydowanie coraz częściej
zwracana jest uwaga na języki
bardzo unikalne, jak np. duński, fiński, szwedzki, hebrajski,
chorwacki – wyjaśnia Joanna
Kuzioła. Zmiany zachodzą też
na prawniczym rynku pracy.
— Usługi prawnicze są
wyżej wyceniane. Przede
wszystkim byli poszukiwani w
zeszłym roku pracownicy na
wyższe stanowiska, z większym doświadczeniem, wobec
czego zanotowaliśmy tutaj
wzrost wynagrodzeń. Natomiast prawnicy wchodzący na
rynek pracy mają większą
trudność ze znalezieniem wysoko płatnego zajęcia.
Ponad 700 milionów euro
dla niemal 30 tysięcy młodych
rolników.
Wszystko to w ramach premii na rozwój gospodarstw dla
producentów i hodowców do
czterdziestego roku życia.
Dane o spadku
bezrobocia
Bezrobocie w dół,
a poprawa
okazała się
większa niż
szacował resort pracy.
Stopa bezrobocia spadła w
czerwcu do 10,3 proc. z 10,8
w maju. To miłe zaskoczenie,
mówił Bartosz Sawicki, szef
działu analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers.
„To tempo jest nieco szybsze niż zakładały nasze prognozy i nieco szybsze, niż
zakładał to rynek, cóż tylko
się cieszyć. Nasze długoterminowe prognozy nie są jednak już tak optymistyczne.
To tempo poprawy sytuacji
na rynku pracy w 2016 r. nie
będzie imponujące i na koniec przyszłego roku stopa
bezrobocia naszym zdaniem
nie zejdzie poniżej 10 proc.”
— mówił Bartosz Sawicki.
Strona powstaje przy współpracy
z Wydziałem Promocji Handlu
i Inwestycji Ambasady RP w Wilnie
6 Z REJONU WILEŃSKIEGO
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Medale z 27. Międzynarodowej Parafiady
w rękach dzieci i młodzieży polskiej z Litwy
W dniach 27 czerwca
– 18 lipca 15-osobowa grupa
uczniów Gimnazjum w Mickunach pod kierownictwem nauczyciela wychowania fizycznego Marka Wajtonisa (finaliści
XVII Parafiady Archidiecezji
Wileńskiej) uczestniczyła w 27.
Międzynarodowej Parafiadzie
Dzieci i Młodzieży. Młodzież
rozpoczęła wypoczynek na obozie parafiadowym w Ustroniu
Morskim. Parafiada zakończyła się w Warszawie 17-go lipca.
W tym roku młodzi sportowcy
spotkali się pod hasłem „Wiele
serc – jeden rytm”. W przygotowanym przez „Stowarzyszenie
Parafiada” wydarzeniu, udział
wzięli młodzi ludzie z Polski
oraz pięćdziesięciu organizacji
polonijnych Ukrainy, Łotwy, Litwy, Rosji, Niemiec, Hiszpanii i
Białorusi. Łącznie ponad – 1500
uczestników.
Program Parafiady oparty
jest na starożytnej greckiej triadzie Stadion-Teatr-Świątynia.
W ramach części sportowej tegorocznej Parafiady odbyły się
zawody w 13 dyscyplinach i 16
konkurencjach w różnych kategoriach wiekowych. Uczestnicy
spotkali się jednak nie tylko po
to, by współzawodniczyć. Czas
wypełniało im także zwiedzanie,
zajęcia warsztatowe, spotkania
z niezwykłymi ludźmi i codzienna modlitwa. Nowością w 27.
edycji projektu była część „Misja Parafiada w służbie pokoju”,
realizowana we współpracy z
Ministerstwem Obrony Narodowej. Uczestnicy mogli dowiedzieć się jak wygląda służba
polskich żołnierzy na misjach
pokojowych, odwiedzili też
Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa. W ramach tej części zawodnicy rywalizowali w strzelectwie spor-
towym i biatlonie, a także próbowali swoich sił w grach planszowych o tematyce historyczno-wojskowej. Organizatorem
Parafiady jest „Stowarzyszenie
Parafiada im. Św. Józefa Kalasancjusza”, które współpracuje z
MSZ od 2012 roku. Projekt realizowany jest w ramach konkursu dotacyjnego „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą w 2015 roku”.Wiele emocji,
wiele wzruszeń, ale przede
wszystkim możliwość przeży-
wania i bycia razem. Drużyna z
Litwy była najlepsza w zawodach sportowych i zdobyła 1.
miejsce (436 punkt.) spośród 83
drużyn, w koszykówce zajęła 2
miejsce, za co została wynagrodzona dyplomem oraz pucharem. Poza tym młodzi uczestnicy z Litwy wywalczyli 32 medale – 13 złotych, 11 srebrnych i 8
brązowych. Nagranie można
obejrzeć na stronie: https://www.
youtube.com/watch?v=AloHhFMEB48
13 złotych, 11 srebrnych i 8 brązowych medali zdobyli uczniowie z Gimnazjum w Mickunach podczas 27. Międzynarodowej Parafiady Dzieci i Młodzieży Fot. vrsa
Wyjątkowa impreza w Parku Regionalnym Wilia - „Zmierzch”
25 lipca, w sobotę, na chronionym terenie pomiędzy Wilnem i Kiernowem odbędzie się
niezwykła impreza - „Zmierzch”.
Podczas tej imprezy Dyrekcja
Parku Regionalnego Wilii zaprosi wszystkich do zapoznania się
z przyrodą o zmierzchu w środku lata: z naturalnymi łąkami
i ich roślinami, różnorodnością
nocnych motyli, z życiem fruwających w nocy nietoperzy - z cyklem życia jednego z najbardziej
interesujących i rzadkich motyli
Litwy. Uczestnikom imprezy będą towarzyszyli eksperci w tej
dziedzinie, specjaliści ochrony
środowiska.
O godz. 18 – działalność
na rzecz ochrony środowiska koszenie wyjątkowej łąki kosą
wespół z ekologiem parku G.
Malmigą. Uczestnicy imprezy
proszeni są wg możliwości o zabraniu ze sobą kosy, osełki, siekiery i łopaty.
O godz. 20 botanik, dr J.
Sendžikaitė zapozna wszystkich
chętnych ze światem naturalnym
łąki, jej znaczeniem w przyrodzie i, oczywiście, z różnorodnością roślin rosnących na łąkach.
Uczestnicy brodzenia po łące w
trakcie imprezy będą mogli również uzbierać ziół i tu na miejscu
na ognisku ugotować pachnącą
herbatę.
O godz. 21 w trakcie imprezy
„Tajemnice kopców”, kulturolog
K. Tamašauskaitė zaprosi do poznania tajemnic górującego w
pobliżu kopca.
O godz. 21.30. rozpocznie się
jedna z najbardziej interesujących części imprezy – obserwowanie nocnych motyli wespół z
entomologiem, ekspertem motyli G. Švitrą. O godz. 22.30. o
„Świecie nietoperzy” opowie
specjalista ochrony przyrody R.
Karpuška.
Miejsce imprezy - podnóże
kopca Bradeliškės, początek szlaku poznawczego w Duksztach.
Uczestnicy są zachęcani do kupowania kosztującego 1 € i ważnego 5 dni biletu zwiedzacza Parku Regionalnego Wilia. Są to
świadomi i obywatelscy zwiedzacze parków, którzy troszczą się o
przyrodę Litwy i walory krajobrazowe, mogą osobiście przyczynić się do popularyzowania
obszarów chronionych.
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Z REJONU WILEŃSKIEGO 7
Zapraszamy do Bujwidz na
Tydzień s. Wandy Boniszewskiej
K
ażdego roku parafianie
Bujwidz gromadzą się
w pryciuńskiej kaplicy
na odpust św. Ignacego Loyoli.
Podczas tegorocznego odpustu
w parafii będą trwały 9-dniowe
nabożeństwa, które pozwolą
wiernym prześledzić i zgłębić
przesłanie s. Wandy Boniszewskiej w różnorodnych okolicznościach życia oraz pozwoli
lepiej zrozumieć sens jej życia.
Po nabożeństwach zaplanowane są spotkania tematyczne oraz zabawy i gry dla
dzieci, gra terenowa, „Noc Filmowa”, pielgrzymka rowerowa
po miejscach sakralnych parafii
bujwidzkiej. Cykl imprez, poświęconych siostrze Wandzie
Boniszewskiej, rozpocznie się
25 lipca o godz. 14.00. adoracją
Najśw. Sakramentu w kaplicy
w Pryciunach.
Program modlitw i imprez
towarzyszących:
25 lipca adoracja całodobowa adoracja Najśw. Sakramentu w kaplicy w Pryciunach,
początek o godz. 14.00.
Tydzień s. Wandy Boniszewskiej w bujwidzkiej parafii potrwa od
25 lipca do 2 sierpnia Fot. vrsa
26 lipca odpust św. Ignacego Loyoli w kaplicy w Pryciunach o godz. 14.00.
27 lipca o godz. 18.00 Msza
św. w bujwidzkim kościele w
intencji rychłej beatyfikacji
s. Wandy Boniszewskiej. Po
Mszy Św. Spotkanie z zakonnicami z okazji „Roku Osób
Konsekrowanych”.
28 lipca o godz. 18.00 Msza
św. w kościele w Bujwidzach.
Po Mszy św. spotkanie tematyczne „Łagry sowieckie. Cierpienia i męka na nieludzkiej
ziemi.” Prelekcje wygłoszą dr.
I. Mikłaszewicz, D. Korkus i T.
Grygorowicz.
29 lipca o godz. 18.00 Msza
św. w kościele w Bujwidzach
dla dzieci. Po Mszy św. - zabawy i gry dla dzieci. 30 lipca o
godz. 18.00 Msza św. w kościele
w Bujwidzach dla młodzieży.
Po Mszy św. - gra terenowa
organizowana przez harcerzy 1
WDH „Trop” im. A. Małkowskiego.
31 lipca o godz. 20.00 Msza
św. Po mszy odbędzie się „Noc
Filmowa”.
1 sierpnia o godz. 10.00
wycieczka – pielgrzymka rowerowa po miejscach sakralnych parafii bujwidzkiej (obowiązkowe zapisy pod nr. tel.:
861063111, 865642001, lub za
pośrednictwem poczty elektronicznej: [email protected]).
O godz. 15.00 „Popołudnie z
Aniołem”, zaś o 18.00 -Msza św.
2 sierpnia o godz. 11.00
piesza pielgrzymka „Śladami
s. W. Boniszewskiej” Bujwidze
– Pryciuny. Na zakończenie
pielgrzymki Msza św. w Pryciunach około godz. 14.00
Dodatkową
informację
można uzyskać pod nr. tel.:
861063111, 865642001 lub
868523677 oraz na stronie internetowej: www.bujwidze.lt.
Ku uwadze mieszkańców wsi Niemież
ZSA „Nemėžio komunalininkas” wspólnie z Administracją Samorządu Rejonu Wileńskiego zrealizowała projekt
„Rozbudowa sieci kanalizacyjnej w osiedlu Niemież rejonu
wileńskiego” i stworzyła mieszkańcom możliwość podłączyć
się do sieci kanalizacyjnej oraz
ekologicznie porządkować ścieki. Projekty rozwoju scentralizowanego zaopatrzenia w wodę i sieci ścieków zrealizowano
ze środków Unii Europejskiej,
państwa i budżetu Samorządu
Rejonu Wileńskiego.
Środki na projekty przeznaczono pod warunkiem, że mieszkańcy będą korzystać z usług
scentralizowanego systemu zaopatrzenia w wodę i oczyszcza-
nia ścieków. W związku z tym
prosimy, aby Państwo dołączyli
się do scentralizowanych sieci kanalizacyjnych w terminie
ustalonym w projekcie administrowania finansowania, t. j. do
31.12.2015.
Zaznaczamy, że po dołączeniu się do sieci kanalizacyjnych
zapewnią Państwo odpowiednie
porządkowanie ścieków i znacząco zmniejszą zanieczyszczenie środowiska.
Należy pamiętać, że w ramach obecnego prawodawstwa
mieszkańcy, którzy chcą dołączyć się do scentralizowanych
sieci kanalizacyjnych, powinni:
1. Złożyć podanie, aby uzyskać warunki techniczne do
ZSA „Nemėžio komunalinin-
kas” pod adresem ul. Sodų 23, w.
Skojdziszki, gmina Niemież, rej.
wileński. Do podania należy dołączyć kopie dokumentów, potwierdzających własność działki i
kopię planu granic działki. (Formularz podania można znaleźć
na stronie internetowej ZSA
„Nemėžio komunalininkas”).
2. Po otrzymaniu niezbędnych warunków technicznych
przygotować projekt podłączenia się.
3. Według przygotowanego
projektu wykonać prace podłączenia się do sieci.
4. Po zakończeniu prac,
sporządzić umowę o porządko-
waniu ścieków. Informujemy,
że ZSA „Nemėžio komunalininkas”, współpracując z gminą
Niemież, organizuje spotkania z
mieszkańcami na temat podłączenia się do scentralizowanych
sieci kanalizacyjnych. Spotkanie
odbędzie się 30 lipca 2015 roku
o godz. 19.00 w gmachu urzędu
gminy Niemież Administracji
Samorządu Rejonu Wileńskiego, ul. V. Sirokomlės 8, w. Niemież.
Szczegółową informację
można uzyskać u inżyniera gospodarki wodnej ZSA „Nemėžio
komunalininkas“ Justyny Bujel,
tel. (8 5) 2350 398.
Strony przygotowane na podstawie
informacji Samorządu Rejonu Wileńskiego
8 RELIGIA
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Ministrantura – liturgiczna służba
ołtarza, modlitwa, wypoczynek
B
iała komeżka, pelerynka
odpowiednia do danego
dnia liturgii (biała, zielona, czerwona, fioletowa) to strój
ministranta. Wielu o tym marzy,
bo to wszak pewne wyróżnienie.
Ale samej chęci nie wystarczy.
Kościół naucza, że to szczególna służba. Służba u stóp ołtarza, na którym Chrystus składa
ofiarę z samego Siebie. Być blisko ołtarza, znaczy być blisko
Jezusa.
— Jestem ministrantem już
od paru lat i bardzo się z tego
cieszę. Właśnie niedawno wróciłem ze specjalnego obozu dla
ministrantów koło Dubinek.
Było nas ponad 30 osób,
mieszkaliśmy w wiejskiej sadybie. Rano szliśmy na modlitwę
do specjalnie urządzonego „kącika modlitwy”, gdzie mieliśmy
swój sztandar. Na sztandarze
był krzyż – symbol zbawienia,
droga – symbol naszego życia,
przez które musimy przejść i namiot – nasza izdebka — mówi
Edwin Mackevičius.
W ciągu dnia były zajęcia
dotyczące lepszej posługi przy
ołtarzu, były gry, zabawy, chodziliśmy też do wsi pomóc ludziom
w gospodarstwie. Słowem było
bardzo fajnie – dodaje Edwin.
Praktycznie wszyscy uczestnicy obozu byli bardzo zadowoleni. Świeże powietrze, dobre i
zdrowe jedzenie, poznanie nowych kolegów, a czasem nawet
przyjaciół na dłuższą metę. Poza
tym jest to wielki sprawdzian
dla siebie pod każdym względem, a szczególnie sprawdzian
umiejętności współżycia z innymi, przyjęcia i zaakceptowania
młodego o innych zwyczajach, a
niekiedy nawet poglądach.
— Ministrantem jestem już
od pięciu lat. Z tegorocznego
obozu jestem bardzo zadowolony. Najbardziej cieszyła mnie ta
fajna atmosfera, jaką stworzył
nasz kierownik Povilas, zakrystian i opiekun ministrantów z
Kalwarii Wileńskiej. Wszyscy
też cieszyliśmy się, że mieliśmy
czas na pomoc okolicznym ludziom, którzy jej bardzo potrzebowali. Poza tym bycie ministrantem trochę zobowiązuje
być lepszym. Czasami tak się
czegoś nie chce robić, ale kiedy
przypomnę, że wszak w niedzielę stanę przed ołtarzem, mobilizuję się – zwierza się Łukasz
Dowejko.
A więc zadajmy pytanie, kto
może i bywa ministrantem? Jak
wskazuje praktyka, najczęściej
są to dzieci z rodzin o głębokich
tradycjach religijnych.
Nasz Rodak, obecnie święty
Jan Paweł II tak przemawiał do
rodziców:
„Drodzy rodzice, dobrze
wiecie, że nie jest łatwo w dzisiejszych czasach stworzyć
chrześcijańskie warunki potrzebne do wychowania dzieci... Niech waszym największym
pragnieniem będzie wychowanie młodego pokolenia w łączności z Chrystusem i Kościołem.
Tylko w ten sposób dochowacie
wzoru, dochowacie wierności
waszemu powołaniu rodzicielskiemu i potrzebom duchowym
waszych dzieci”.
Za chwilę rozpocznie się mecz
Słowa naszego Papieża chyba wcielają się w życie. Nie bacząc na to, że służba przy ołtarzu
wymaga od człowieka nie tylko poprawnego wykonywania
pewnych czynności, lecz także
określonej postawy w życiu.
Dziś, w XXI wieku, chyba żaden albo prawie żaden kościół
nie narzeka na brak ministrantów i różnymi drogami, i wydarzeniami Bóg ich do siebie powołuje. Rafał po siedmiu latach
ministrantury tak oto wspomina
swoje początki:
„Kiedyś kolega z klasy za-
proponował, żebym przyszedł
służyć do Mszy św. Szczerze się
wówczas roześmiałem, że to niby ja mam chodzić jak »baba«
w białej sukience. Poza tym —
pomimo że pochodziłem z rodziny wierzącej i co niedzielę
bywaliśmy w kościele — mnie
to nabożeństwo zawsze trochę
nudziło. Może dlatego, że z natury jestem wiercipiętą i trochę
roztrzepany.
Minęło chyba pół roku i
zacząłem się nad tą propozycją zastanawiać. Najpierw powiedziałem o tym rodzicom, a
potem temu koledze, co mnie
do posługi namawiał. Kolega
odebrał to z radością, rodzice
też jak najbardziej mój pomysł
zaakceptowali, mówiąc, że może stanę się bardziej poważny i
mniej złośliwy. Poszedłem, przeszedłem wszystkie potrzebne
etapy i dziś już jestem dojrzałym ministrantem i bardzo się z
tego cieszę. Nie wiem, ale myślę,
że trochę też utemperowałem
mój charakter”.Tak bardzo różne były i są drogi młodych ludzi
do posługi Bogu i innym. A
jakie były w ogóle początki tej
posługi?
Ministranci przed kaplicą ze swoją flagą, na której widnieje symbol zbawienia — krzyż
str. 9
»
RELIGIA 9
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
ze str. 8
» Ministrantura — liturgiczna służba ołtarza, modlitwa, wypoczynek
Jak podaje nam Pismo
Święte, tradycja ta sięga dość
odległych czasów. W narodzie
izraelskim było tylko jedno pokolenie wybrane do służby w
świątyni – pokolenie Lewiego.
W powstającym Kościele apostołowie potrzebowali kogoś do
posługiwania wiernym. Wybrali
więc siedmiu pomocników i nazwali ich diakonami, to znaczy
sługami. I w taki to właśnie sposób rozszerzał się krąg posługujących i nadal się rozszerza aż
do dnia dzisiejszego.
— Jako kapłan nie odczuwam braku powołań do ministrantury, czyli posługi przy ołtarzu i bliźnim. Chodzi jednak
o to, że czasy się trochę zmieniły
i należy nieco innymi metodami zachęcać do tego młodzież.
Trzeba najpierw poznać jej zainteresowania, temperament, charakter i tylko wówczas można
zachęcać do służby Bogu – powiedział „Kurierowi” ks. Wiktor
Kudriaszow z parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej
Marii Panny w Wilnie.
Ci ministranci, których
znam, są rzeczywiście z powołania. Może są mniej skłonni do
duchowej kontemplacji, ale są
bardzo chętni do życia czynnego, robienia dobrych uczynków
i pomagania innym. Dzisiejsza
młodzież pragnie „ruchu” i
działalności, chce się wykazać,
jako ta, co coś robi „jednemu
z tych maluczkich”. I to, moim
zdaniem, jest godne pochwały
i należy ją w tych działaniach
wspierać – dodaje ks. Wiktor.
Zapewne wielu wierzących wie,
że np. św. Antoni jest patronem
od rzeczy zagubionych, św. Zyta
jest patronką służących, św. Walenty jest uważany za patrona
zakochanych itp. Jednak chyba
niewielu wie, że ministranci mają nie jednego, a kilku patronów.
To przede wszystkim św. Jan
Bosko, św. Alojzy Gonzaga, św.
Dominik Savio, św. Stanisław
Kostka, św. Tarsycjusz, św. Jan.
Większość z nich to zakonnicy
salezjanie, bo to oni są przeznaczeni do pracy z dziećmi i
młodzieżą.
Doskonałym przykładem
pięknej pracy z młodzieżą jest
od lat nasza wileńska parafia
pw. św. Jana Bosko. Właśnie ta
parafia chyba jest najlepszym
wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o pracę z dziećmi i
młodzieżą. Są to młodzieżowe Msze św., różnego rodzaju
zajęcia z dziećmi i młodzieżą,
konferencje tematyczne, letnie
obozy itp. Jeśli spytamy prze-
ciętnego wierzącego, jakie zna
przykazania, to powie, że zna
10 Bożych Przykazań i 5 Przykazań Kościelnych. Tymczasem
ministranci mają też swoich 10
przykazań, których muszą się
przytrzymywać, jeśli chcą dobrze i szczerze pełnić służbę
przy Bożym Ołtarzu.
A więc jaki powinien być
ministrant?
W Katechizmie Kościoła
Katolickiego jest powiedziane:
„Ministrant powinien świecić
przykładem dla swoich rówieśników, a także w gronie ministrantów i przy ołtarzu zachowywać się odpowiednio” — to
ogólne zdanie patronujących
ministrantów.
Julitta Tryk
Fot. Edwin Markevičius
Przemarsz uczestników obozu z pieśnią i modlitwą na ustach
DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ
MINISTRANTA
1. Ministrant kocha Boga i
dla Jego chwały wzorowo
spełnia swoje obowiązki
2. Ministrant służy Chrystusowi w ludziach
3. Ministrant zwalcza swoje
wady i pracuje nad swoim
charakterem
4. Ministrant rozwija w sobie życie Boże
5. Ministrant poznaje liturgie i żyje nią
6. Ministrant wnosi wszędzie prawdziwą radość
7. Ministrant przeżywa Boga w przyrodzie
8. Ministrant zdobywa kolegów w pracy i zabawie dla
Chrystusa
9. Ministrant jest pilny i sumienny w nauce i pracy zawodowej
10. Ministrant modli się za
Ojczyznę i służy jej rzetelną pracą
CO ZNACZY MINISTRANT?
Ministrant lub minister (łac. ministrare – służyć, posługiwać,
pomagać) – w katolicyzmie: osoba posługująca w liturgii, najczęściej w czasie sprawowania Eucharystii, a także nabożeństw
pozaliturgicznych. Nazwa obejmuje zarówno konkretną funkcję
wykonywaną podczas liturgii (np. ministrant ołtarza, ministrant
księgi, ministrant światła) jak i stałą posługę wykonywaną najczęściej przez chłopców lub młodzież męską. Kandydat – przyjęto, że
kandydaci nie mają stroju liturgicznego, są jednak od tego wyjątki.
Okres kandydatury określa proboszcz lub opiekun parafialny. Winien on być na tyle długi, aby kandydat poznał wszystkie elementy
służby przy ołtarzu. Niektóre parafie okres kandydatury dzielą na
stopnie aspiranta i kandydata. Ministrant – po okresie kandydatury
zostaje uroczyście pobłogosławiony do pełnienia funkcji ministranta. Rodzaj posługi dostosowuje się do wieku i umiejętności ministranta. W niektórych diecezjach ministranci dzielą się kategoriami
służby, którą wykonują np. ministrant światła, ministrant krzyża
czy ministrant księgi. Ministrant Słowa Bożego – w Liturgicznej
Służbie Ołtarza to ministrant, pełniący funkcję lektora. Do jego
zadań należy odczytywanie Słowa Bożego, wezwań modlitwy powszechnej, komentarzy mszalnych, może także wykonywać psalmy responsoryjne. Ceremoniarz – mistrz ceremonii – ministrant
w stopniu ceremoniarza, odpowiada za przygotowanie Liturgii i jej
poprawny przebieg. Odpowiada bezpośrednio po celebransie za poprawność Liturgii. Musi posiadać dużą wiedzę dotyczącą przepisów
liturgicznych. Często jako element ubioru nosi krzyż ceremoniarski
nakładany uroczyście. Może pełnić rolę opiekuna parafialnej Służby Liturgicznej.
10 SPOŁECZEŃSTWO
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Złote gody Sankowskich:
50 lat cichego szczęścia
O
dnowienie przyrzeczeń małżeńskich z
okazji Złotych Godów – taka uroczystość się
przytrafia nielicznym parom!
W 50. rocznicę ślubu państwo
Maria i Mieczysław Sankowscy w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej
Marii Panny w Koleśnikach
ponownie stanęli przed ołtarzem, by ślubować sobie
miłość, wierność i uczciwość
małżeńską. Święto stało się
piękną okazją do radosnego
spotkania w gronie najbliższej rodziny: dzieci z rodzinami, wnuków oraz krewnych i
przyjaciół. Nie mogłoby być
inaczej – liczna kochająca się
rodzina i przyjaciele są najważniejszym dorobkiem tej
wzruszająco pogodnej pary.
Pani Maria pochodzi z Grodzieńszczyzny. Po ukończeniu
szkoły średniej we wsi Łojki
koło Grodna (wieś ta została
dziś wchłonięta przez Grodno i została przedmieściem)
zaczęła się zastanawiać, co
dalej chce w życiu robić. Jak
opowiada, mieszkała w ściśle
polskim środowisku, choć po
wojnie wieś została odcięta
od Polski. Pobliski Kanał Augustowski został po polskiej
stronie, zaś z Grodzieńszczyzny Polska „wyjechała” po
przesunięciu granic. Mogła
studiować w Grodnie po rosyjsku, ale na Litwie właśnie
zaczął działać w tym czasie
2-letni Instytut Nauczycielski
w Nowej Wilejce, w którym
przyszłych nauczycieli kształcono w języku polskim. To
przesądziło o wyborze dalszej
drogi życiowej, zwyciężyła
potrzeba bliskiego kontaktu z
językiem ojczystym.
— Przyjechałam na Litwę
z całą grupą naszych maturzystów, ale tak się stało, że z
Tak to się zaczęło przed 50 laty...
naszej grupki zostałam tu na
dobre tylko ja sama. Po zakończeniu studiów miałam do
wyboru jeszcze pracę w Trokach, ale wolałam się przenieść bliżej stron rodzinnych
– opowiada Pani Maria.
Sprawka losu. Wybór padł
na Koleśniki w rejonie ejszyskim (wtedy to Ejszyszki były centrum rejonowym). Stąd
do Grodna zostawało jakieś
100 kilometrów. Los chciał, że
młoda pani nauczycielka wynajęła mieszkanie u… brata
swego przyszłego męża.
— Tak poznałam Mieczysława, swego rodzonego mę-
ża. On wtedy jeszcze studiował w agrozootechnikum w
Bujwidziszkach, potem służył
w wojsku.
Ja z kolei udałam się na
studia nauczycielskie w Leningradzie, dzisiejszym Sankt
Petersburgu. Mietek też poszedł na studia w Akademii
Rolniczej w Kownie. Tak się
mijaliśmy. Ale jego ojciec zawsze powtarzał, że będę jego
synową. No i „wykrakał” —
śmieje się pani Maria.
Po powrocie „zaiskrzyło”.
— Taka była malusieńka, drobna. Doszedłem do
Zgodne i pogodne małżeństwo państwa Sankowskich
wniosku, że nie będzie mnie
krzywdzić – żartuje pan Mieczysław.
— Napoleon też był niski,
ale był wielki – przekomarza
się pani Maria.
— Parę razy spotkałem
Marię u brata – opowiada
pan Mieczysław. — Potem zabrałem ją na randkę do klubu
na zabawę taneczną. Potem
odprowadzałem do domu
okrężnymi drogami po całych
Koleśnikach, słowiki wtedy
śpiewały nadzwyczajnie. Tak
to się zaczęło. Po jakimś czasie postanowiłem prosić o rękę, Maria dała zgodę.
Młodzi postanowili się pobrać. A że czasy sowieckie
nie sprzyjały otwartemu deklarowaniu swoich przekonań
religijnych (pan Mieczysław
jako zarządzający sowchozu,
pani Maria jako nauczycielka
po kryjomu wyznawali wiarę), więc młodzi zdecydowali swój ślub kościelny wziąć
po cichu. Zbyt wielki wpływ
na życie obywateli wywierała
wtedy bezpieka – kuzyn pani
Marii, który był AK-owcem
(do Armii Krajowej należał
też jego ojciec) za udział w
partyzantce nie dostał się na
studia do Instytutu Nauczycielskiego w Wilnie.
— Tak to działało. Zdawałoby się: gdzie Grodno, a
gdzie Wilno, a jednak. Byli
dobrze poinformowani – mówi pani Maria.
Do ślubu – motocyklem.
— Udaliśmy się do Grodna. Mąż wsadził mnie do
kosza, doczepianego do motocykla. Pojechaliśmy do rodziców po błogosławieństwo
– opowiada pani Maria.
Welon nie powiewał z tyłu za motocyklem, gdyż ślub
kościelny był utrzymany w
tajemnicy.
str. 11
»
SPOŁECZEŃSTWO 11
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
ze str. 10
» Złote gody Sankowskich: 50 lat cichego szczęścia
Przyszli tylko świadkowie, krewni, nieliczni znajomi, chrzestna matka. Ksiądz
udzielił ślubu i młodzi zostali
małżeństwem. Trochę później,
po miesiącu, zarejestrowali
swój związek w Urzędzie Stanu Cywilnego w Ejszyszkach.
Było huczne wesele, samochody wołgi, przybyli krewni z
Grodna, bawiło się całe grono
pedagogiczne.
We dwoje pracowali w
szkole: pani Maria uczyła historii, pan Mieczysław — biologii, prac, przysposobienia
wojskowego.
Polska szkoła w Koleśnikach liczyła w czasach powojennych nawet około 400
uczniów. Po tym, jak ruszyła
fala repatriacji, liczba uczniów
drastycznie spadła. Jak opowiada pani Maria, dzieci w
szkole były bardzo układne,
grzeczne, wielu uczniów skończyło wyższe studia. Nauka w
szkole była na wysokim poziomie. Zgrany zespół, częste
wypady na przyrodę.
— Kochałam swoją pracę,
swoich uczniów. Nie wyobrażam sobie innej – zwierza się
pani Maria.
Ku wielkiej radości wszystkich, polskiej szkole w Koleśnikach udało się w tym roku
przejść przez proces akredytacji i od nowego roku szkolnego będzie tu już Gimnazjum
im. Ludwika Narbutta.
Pani Maria z dumą zaznacza, że dyrektorką gimnazjum
jest jej... synowa Aleksandra,
która uczy historii i prywatnie
jest przewspaniałą osobą.
W kołowrotku codziennych zdarzeń wypełnionych
pracą zawodową, jedno po
drugim, co cztery lata przychodziły na świat dzieci. Wielką radością w rodzinie było
przyjście na świat pierworodnego syna Mieczysława, który
imię otrzymał po swym tacie.
— Mamusia w Grodnie
zawsze powtarzała, że jedno
dziecko to nie dziecko. Sama pochodzę z rodziny, gdzie
się wychowało nas sześcioro.
Państwo Maria i Mieczysław Sankowscy: 50 lat razem w zgodzie
i miłości
Więc też z Mietkiem postanowiliśmy, że będziemy mieli
dużo dzieci – opowiada pani
Maria.
Dzisiaj państwo Sankowscy są dumni z wszystkich
swych dzieci. Mieczysław, Bożenka, Grażynka, Jarosław.
Czy było trudno? Pani Maria
nie narzeka. Ponieważ okres
urlopu macierzyńskiego był
w tamtych czasach niezwykle krótki (góra 3 miesiące),
pierwszymi dziećmi pomagała
zajmować się niania, potem
już starsze rodzeństwo pomagało mamie doglądać młodsze.
Na córkę Bożenę wypadło pomaganie przy braciszku
Jarku.
— Sąsiedzi się śmieli, że
Bożenka biegnie „do Jarka” i
pytali, czy jest dojarką – wspomina Pani Maria. — Uczyłam dzieci przede wszystkim
samodzielności, żeby umieli
wyprać, poskładać ubranka na
miejsce, odrobić lekcje.
Dzisiaj jest dumna z nich
wszystkich: starszy syn Mieczysław po technikum budowlanym w Wilnie i studiach na
kierunku rzemiosła we Wrocławiu został wziętym stolarzem i projektantem, prowadzi działalność indywidualną.
Bożena skończyła filologię
polską i bibliotekoznawstwo
na Uniwersytecie Łódzkim,
Grażyna skończyła kolegium
w Elblągu, następnie Wyższą
Szkołę Pedagogiczną w Rzeszowie. Obie córki poświęcają
się pracy w szkole. Najmłodszy
syn Jarosław, prawdziwa „złota rączka”, co to potrafi zrobić
dosłownie wszystko własnymi
rękoma, skończył agroturystykę. Wybudował obok domu
rodziców swój własny dom i
razem z żoną dba o to, żeby
rodzicom również mieszkało
się ładnie, przytulnie i wygodnie.
— Wszyscy na miejscu, w
Koleśnikach, nikt nie wyjechał za granicę – cieszy się
pani Maria. — Co prawda,
Grażyna uczy w Wilnie, ale na
święta wszyscy spotykamy się
u nas, całą rodziną, w 14 osób,
bo rosną też wnukowie.
Na pianinie w domu państwa Sankowskich cała galeria
uśmiechniętych i poważnych
portretów dziecięcych, zarówno z Pierwszej Komunii, jak
i tych z pierwszym ząbkiem:
Marek (już student!), Liwia,
Kornelia, Radosław oraz najmłodsza pociecha 1,5-roczna
Paulina. Wszystkie kochane i
wyjątkowe.
Odskocznia: ryby i pszczoły. Po wyjściu na emeryturę
trzeba było czymś wypełnić
pustkę powstałą po zostawieniu czynnej pracy zawodowej.
Pani Maria zafascynowała
się... wędkarstwem.
Początkowo hobby było
utrzymane w ścisłej tajemnicy:
do stawu nieopodal mąż przemycał wędkę, zaś pani Maria
spacerkiem szła nad wodę i...
łapała karpie. Później zaniechała konspiracji, gdyż na wsi
szybko wyszło na jaw, że jest
miłośniczką wędkowania.
— A co mi tam, wyczytałam, że nawet Maria Curie-Skłodowska chodziła na ryby,
no to ja też mogę – śmieje
się pani Maria. — Las, woda,
świeże powietrze, spacer – to
prawdziwy lek na wszelkie
problemy.
Pan Mieczysław z kolei
znalazł inne hobby. To pszczelarstwo. Ma 5 uli, to, co prawda, nie to, co miał jego ojciec,
który na pasiece miał 40 uli,
ale zawsze coś. Tegoroczne
zbiory były słabsze z powodu deszczu, ale dla rodzinki
wystarczy. Teraz kwitnie lipa,
gryka, więc miodu będzie więcej. Bez pracy dzień się dłuży.
Przepis na udane małżeństwo?
— Przebaczać – mówi pani
Maria. — Nie będzie udanego
małżeństwa z wyrachowania.
Nie będzie udanego małżeństwa bez miłości. Po gorszych
czasach przychodzą lepsze, a
skoro się mówi „tak” przed
Panem Bogiem, to trzeba w
tym postanowieniu wytrwać.
— Ustąpić sobie nawzajem – mówi pan Mieczysław.
– Nie zostawiać gniewu i złości. To tyle. Nie ma tej chatki,
żeby nie było zwadki, ale najważniejsze, żeby spory szybko
zażegnać.
Patrząc na zgodne i pogodne małżeństwo państwa
Sankowskich widzę, że te proste trudne zasady – działają!
50 lat przeżytych wspólnie w
zgodzie i w cichym szczęściu
są tego dowodem.
Anna Pieszko
Zdjęcia z
archiwum rodzinnego
12 GOSPODARKA
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Litwa słono zapłaci dla Orlenu
za pazerność państwowych kolei?
L
itewskiej spółce skarbu
państwa „Lietuvos geležinkeliai” grozi kara
kilkudziesięciu milionów euro
grzywny za stosowanie praktyk
monopolowych wobec polskiej
rafinerii w Możejkach „Orlen
Lietuva”. W tym właśnie kierunku kończy się dochodzenie Komisji Europejskie, która wcześniej odrzuciła ugodową propozycję litewskich kolei państwowych. Litewska spółka, a ponieważ państwowa, to właściwie
państwo litewskie, będzie musiało zapłacić grzywnę, jeśli Komisja uzna, że rozbierając w 2008
roku odcinek torów z Bugeniai
pod Możejkami do Rengė na
Łotwie, naruszyło prawo antymonopolowe. Wcześniej spółka
„Lietuvos geležinkeliai” proponowała — w trybie ugodowym
— że odbudują tory w zamian za
przerwanie dalszego dochodzenia. Propozycja ta jednak została
odrzucona.
W opinii wielu ekspertów
oraz litewskich polityków również, „Lietuvos geležinkeliai”
kontrolowane przez Ministerstwo Komunikacji, w przypadku
rozbiórki torów zastosowało tzw.
remontu politycznego. Podobne praktyki są często stosowane
przez rosyjskie spółki przeciwko
państwom i spółkom zagranicznym, które prowadzą nieugodową politykę wobec Kremla.
Polski koncern naftowy też
doświadczył tych działań, kiedy
po nabyciu litewskiej rafinerii,
której zakupem interesowały
się również rosyjskie koncerny,
Rosjanie wstrzymali dostawę
do Możejek surowca rurociągiem „Drużba”. Przerwanie dostaw rosyjska strona tłumaczyła
„awaryjnym stanem rury” i „potrzebą pilnego remontu”, który z
roku na rok obiecano wykonać,
lecz dotychczas nic w tej sprawie nie zrobiono. W podobny
sposób działały litewskie koleje
państwowe, które rozbiórkę to-
rów tłumaczyły awaryjnym ich
stanem. Potem również litewska
strona z roku na rok obiecała
polskiej spółce i polskim władzom, że tory zostaną odbudowane, a do ich odbudowy —
wartej wówczas 40 mln litów —
miała rzekomo dołożyć się Unia
Europejska. Litewskie koleje
państwowe niebawem wynajęły
spółkę, która miała sporządzić
techniczny projekt nowych torów, a ich budowę obiecano wykonać jeszcze 2010 roku. O tym
przedstawiciele litewskiego rządu zapewniali ówczesnego wiceministra skarbu państwa Michała Budzanowskiego podczas
jego wizyty w 2010 r. w Wilnie.
O tym też przedstawicieli
polskiego koncernu zapewniał
ówczesny minister komunikacji
Eligijus Masiulis podczas jego
wizyty w Możejkach, również
w 2010 r. O tym też, ale już
dwa lata później i ówczesnego
łotewskiego prezydenta Andrisa
Berzinša zapewniała nasza prezydent Dalia Grybauskaitė.
„Podczas spotkania z prezydent Dalią Grybauskaitė prezydent Andris Berzinš podkreślił
potrzebę odbudowy rozebranych na Litwie torów. Prezydent
Dalia Grybauskaitė zapewniła,
że Litwa jest gotowa rozstrzy-
Dalia Grybauskaitė
gnąć ten problem” — czytamy
w komunikacie prasowym o
spotkaniu prezydentów Litwy i
Łotwy w marcu 2012 roku. Później podobną „gotowość” Polakom i Łotyszom wielokrotnie
deklarowali już nowy premier
Litwy Algirdas Butkevičius oraz
minister komunikacji Rimantas
Sinkevičius. Ten ostatni, w środę, o wciąż nierozstrzygniętym
problemie rozebranych torów,
rozmawiał właśnie z prezydent
Grybauskaitė. Prezydent ostro
skarciła ministra, ale jak wynika
z prezydenckiego komunikatu
ze spotkania, ministrowi dostało
się za to, że nie obliczył, iż grzywna, którą może trzeba zapłacić,
będzie kilkakrotnie wyższa niż
koszty odbudowy torów.
Litewskie koleje państwowe rozbiórkę torów tłumaczyły awaryjnym ich stanem
„Spółka »Lietuvos geležinkeliai« będzie musiała zapłacić
kilkadziesiąt milionów euro
grzywny, jeśli będzie uznane, że
naruszyła antymonopolowe prawo UE. Decyzja o rekonstrukcji odcinka (torów – przyp. red)
byłaby trzykrotnie tańsza” —
czytamy w komunikacie urzędu
prezydenta.
Z kolei ministerstwo w swoim komunikacie wyraża nadzieję, że uda się jeszcze ugodowo
załatwić sprawę zapewnieniem
— tym razem unijnych urzędników — że 19-kilometrowy
odcinek torów zostanie odbudowany. Przypominamy, że tory
zostały rozebrane w momencie
sporu kolei państwowych z polską rafinerią w Możejkach o taryfy przewozów kolejowych.
„Orlen Lietuva” przez
Rengė eksportował swoją produkcję nie tylko na Łotwę i do
Estonii, ale też dalej — przez łotewski port w Lipawie, do którego droga kolejowa przez Rengė
wynosiła około 100 km.
Po rozebraniu torów rafineria musi korzystać z kilkakrotnie dłuższego odcinka na
Łotwę, co też oznacza, że musi
płacić większe stawki dla kolei
państwowych oraz część swojej
produkcji na eksport kierować
przez port w Kłajpedzie, który
po rozebraniu torów w kierunku
Lipawy jest najbliższym portem.
Po niespełnionych obietnicach zakończenia „politycznego
remontu” torów polska rafineria
zaskarżyła litewską spółkę do
Komisji Europejskiej, a ta z kolei, w roku 2013, wszczęła dochodzenie ws. naruszeń unijnego
prawa antymonopolowego.
Stanisław Tarasiewicz
Z ARCHIWUM 13
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Na naszych łamach...
Przed 59 laty: Szkoły przygotowano
do przyjęcia uczniów
Zgodnie z uchwałami XX
zjazdu KPZR w nowym roku
szkolnym (1956-1957) w republice znacznie się rozszerzy sieć
szkolna. Odda się do użytku 48
nowych szkół. Na bazie szkół
siedmioletnich organizuje się
25 średnich. 1 września przed
uczniami Wilniusu, Pakruois,
Ejszyszkės, Ariogały i innych
miast, i ośrodków rejonowych
otworzy się podwoje dziesięciu
nowych szkół zbudowanych według typowych projektów.
W szkołach ogólnokształcących będzie się uczyć o 43 tysiące uczniów — więcej niż w roku
ubiegłym. W odróżnieniu od lat
ubiegłych we wszystkich szkołach średnich wprowadza się
zajęcia praktyczne z rolnictwa,
maszynoznawstwa i elektrotech-
niki. Zgodnie z tym wniesiono
zmiany do programu szkolnego.
Przy szkołach urządza się pracownie mechaniczne, stolarskie i
inne. Dla wyposażenia ich szkołom przekazano przeszło 300
różnych maszyn i obrabiarek.
Umacnia się zespoły pedagogiczne szkół. Skierowano
do nich liczną grupę inżynierów – absolwentów Kaunaskie-
go Instytutu Politechnicznego,
którzy będą wykładać maszynoznawstwo i elektrotechnikę.
Nauczyciele klas 1-4 przeszli
kurs agrotechniki i robót ręcznych, wykładowcy klas starszych
– rolnictwa, maszynoznawstwa i
elektrotechniki.
ELTA
„Czerwony Sztandar”
19 sierpnia 1956 r.
„Zosia” — to nowy radziecki film, który kręci moskiewska Wytwórnia Filmów
Dziecięcych i Młodzieżowych
imienia M. Gorkiego przy
współpracy polskich specjalistów filmowych i aktorów.
Operatorem filmu jest Jerzy
Lipmann, drugim operatorem
Witold Sobociński. Ponieważ
akcja przebiega w polskiej wsi,
więc dla oddania całego jej
kolorytu zaproszono polskich
scenografów Romana Wołyńca i Leonarda Mokicza – dekoratora wnętrz(...).
Do głównej roli Zosi – reżyser filmu M. Bogin zaangażował polską aktorkę Polę
Raksę. Inne „polskie” role
obsadzi się również polskimi
aktorami.
Ekipa filmowa pracuje od
wczesnego ranka do późnego
wieczoru.
Film zostanie zrealizowany
w Druskininkai. Ostateczne
jego zakończenie zaplanowane jest na listopad.
Jadwiga Kudirko
„Czerwony Sztandar”
18 sierpnia 1966 r.
Reżyser Michaił Bogin z aktorami Polą Raksą i Nikołajem Merzlikinem
Fot. M. Rebi
Przed 39 laty: „Zosia” w Druskininkai
Przed 22 laty: Przygotowania do wizyty papieża
Na pełnych obrotach
działa komitet koordynacyjny spotkania Ojca Świętego.
Do kompetencji komitetu należą sprawy zakwaterowania
pielgrzymów, bezpieczeństwo
przeciwpożarowe (np. podczas
wizyty nie będzie sprzedawana benzyna z cystern), ruchu
drogowego (transport będzie
się poruszał z szybkością 40
km na godzinę). Prawdopodobnie w czasie wizyty papieża zostanie ograniczona sprzedaż alkoholu, a na pewno już
od 30 sierpnia do 9 września
zamknięty zostanie rynek w
Gariūnai. W szybkim tempie
naprawiane są nawierzchnie
ulic, którymi przejeżdżać będzie Ojciec Święty, odnawiane
są także gmachy, które odwiedzi. Nb. trasy przejazdu udekorowane zostaną specjalnymi
proporczykami.
300 tysięcy litów przeznaczono na urządzenie parku w
Zakrecie. Do końca bm. miesiąca ma być wzniesiony ołtarz, ambona.
Drogi dojazdowe, po których papież będzie się poruszał swoim opancerzonym
samochodem, wyłoży się pły-
tami betonowymi, po wizycie
zdemontuje się je.
Inf. wł.
„Kurier Wileński”
29 sierpnia 1993 r.
Mieszkania
dla pielgrzymów
Ponad 200 wilnian zadeklarowało chęć przyjęcia do
swych mieszkań pielgrzymów,
którzy przybędą do Wilna w
pierwszych dniach września.
Jak zakomunikowano nam w
specjalnej służbie utworzonej
w samorządzie miasta Wilna,
niektórzy wilnianie mogą na
te dni udostępnić nie tylko
pojedyncze pokoje, ale i całe
mieszkania. Największym zaoferowanym mieszkaniem jest
4-pokojowe w samym centrum
miasta. Co się tyczy opłat, będzie ona bardzo różna zależna
od wygód, miejsca oraz serwisu usługowego, który zaproponują gospodarze. Telefony 62
58 13 oraz 22 37 41 są czynne
całe dni. Tam właśnie można
składać oferty.
Inf. wł.
„Kurier Wileński”
27 sierpnia 1993 r.
14 STRONA LITERACKA
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Władysława Orszewska-Kursevičienė:
Wszystko, co było, pozostało w nas
Podróż z Wilna do Daugirdziszek, malowniczego osiedla, leżących nad jeziorem Monis w rejonie
trockim stanowi nie lada przyjemność. Początkowo dojeżdża się do samych Trok, następnie
autobus kursujący do Siemieliszek zabiera wszystkich pasażerów, jadących w tym kierunku do
licznych przydrożnych wsi.
Dowiózł i mnie do Daugirdziszek (dawniejsza nazwa Dowgierdziszki). Na przystanku już
czekała pani Władysława, z którą od dawna chciałam się spotkać, aby pomówić o jej poezji
i prozie i przedstawić naszym
czytelnikom.
O tym, jak ładne są tutaj
tereny, nie muszę opisywać, bo
każdy wie, że Ziemia Trocka, pokryta taflami błękitnych jezior,
obfitująca w pagórkowate zagajniki przyciąga zwiedzających,
a dla miejscowych jest przedmiotem dumy. Nie dziw, że młodziutka nauczycielka spod Borskun, dokładniej z dawnej wsi
Uliczeły w rejonieszyrwinckim
— Władzia Orszewska — polubiła te strony i jest im wierna
ponad 50 lat. Ba, nawet napisała książkę o Daugirdziszkach,
miejscowości, należącej niegdyś
do Zawiszów, Romerów, później do Tyszkiewiczów, znanej ze
słynnej XIX -wiecznej kapliczki
słupowej św. Jana Niepomucena oraz tzw. Góry Francuskiej,
gdzie są pogrzebani żołnierze
Napoleona. Warto podkreślić, że
autorka opisała nie tylko dawne,
ale też nowe i najnowsze dzieje
tego osiedla oraz drogi życiowe
jego mieszkańców. Dzięki pięknemu usytuowaniu przybywają
do Daugirdziszek liczne ekipy
filmowe, w tym z Europy Zachodniej. Pani Władysława, jak
wiele uzdolnionych kobiet, mogła poświęcić się twórczości literackiej dopiero na emeryturze.
— Wiersze układałam od
dzieciństwa, zaś po latach pisałam z przeznaczeniem dla
polskiego zespołu „Czerwone
maki”, który ponad 25 lat temu
założyła i prowadzi w rejonie
szyrwinckim moja młodsza siostra Stefania Tomaszun — opowiadała pani Władysława.
W autobiograficznym poemacie „Nic ważnego” szczerze wyznaje, że po zakończeniu
Zabytkowa kapliczka słupowa św. Jana Nepomucena w Daugirdiszkach (dawniejsza nazwa Dowgierdziszki)
Fot. archiwum
nauki w szkole pedagogicznej
i rozpoczęciu pracy nauczycielskiej: Ja twórczość — na stronę, /
Nawet zapomniałam/, Że kiedyś
wierszyki/Często układałam./A
kiedy zaczęłam/W szkole już
harować, /To nie było czasu/Na
wiersze »chorować«./Musiałam
studiować/I dom swój prowadzić, /I dzieci wychować, /I biedzie zaradzić (…). Ale przyszły
czasy, /Kiedy przypomniałam, /
Że mam jakiś talent, /Gdy konkurs wygrałam/I za to w nagrodę/ Do Polski jechałam./Wszystko znów stanęło/ Na właściwej
drodze/I swojej fantazji / Popuściłam wodze./Piszę znów po
polsku, /Po litewsku piszę/I od
swych przyjaciół /Słowa pochwał
słyszę. Warto podkreślić, że nie
tylko przyjaciele i bliscy chwalą
zwrotki pani Władysławy, dobrej
oceny doczekał pierwszy zbiorek jej wierszy „Ścieżka przez
życie”, wydany w 2010 r. przez
Wydawnictwo Polskie w Wilnie
przy redakcji „Magazynu Wileńskiego”. Poezja i proza Władysławy Orszewskiej-Kursevičienė
są oparte na faktach z rzeczywistości.
Daje się zauważyć, że autorka ma zdolność nadawania
waloru poetyckiego zwykłym
rzeczom. W formie epickiej opowiada o dziadkach, rodzicach,
o domu rodzinnym, przywołuje
wspomnienia o swojej wsi Uliczeły w rejonie szyrwinckim,
której dawno już nie ma. Tylko
stare cmentarzysko pozostało, a
na zmurszałych pomnikach polskie nazwiska. Nie znajdziesz w
jej wierszach fikcji, zmyślenia,
fantazji. Jest w nich samo życie
z dozą smutku, zadumy, pogodzenia się z tym, co przyniósł
los. Autorka własną twórczością
jakby chce powtórzyć to, co nie-
Władysława
Orszewska -Kursevičienė
jednokrotnie podkreślał w swej
poezji Edward Stachura: „Życie
to nie teatr”. Nieprzypadkowo w
jej wierszu „Golgota” czytamy: /
Przeżyć musimy każdy swoje życie, /Bywają wzloty, bywa także
niż./ Pamiętaj: każdy swoją ma
Golgotę/I każdy dźwiga tylko
własny krzyż./ Podczas rozmowy pani Władysława nadmieniła:
„Ludzie często mnie pytają, w
jaki sposób piszę wiersze? A ja
odpowiadam, że nie mam żadnych sposobów. Po prostu wiersz
przychodzi sam i aż się prosi na
papier, a dziś do komputera”.
W przypadku pani Władysławy nie tylko wiersze „aż się
proszą” do dalszego życia, ale
też wspomnienia prozą pisane.
Oprócz wydanej pięć lat temu
książki „Daugirdiškės”, wiosną
bieżącego roku w wydawnictwie „Printėja” w Koszedarach
(Kaišiadorys) została wydana w
języku polskim książka Władysławy Orszewskiej-Kursevičienė
„Byliśmy, jesteśmy, będziemy”
(z dopiskiem „Wspomnienia,
wiek XX”) pod redakcją Edyty
Tomaszun.
str. 15
»
STRONA LITERACKA 15
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
ze str.14
» Władysława Orszewska-Kursevičienė: Wszystko, co było, pozostało w nas
Swoistym preludium do tej
książki jest wiersz o tym samym
tytule, z którego został zaczerpnięty tytuł do niniejszego artykułu „Wszystko, co było, pozostało w nas”. Z tego, jak autorka
potrafiła przedstawić czasy oraz
byt i obyczaje swojej wsi, gdy
była jeszcze małym dzieckiem,
później nastolatką, uczennicą, aż
wyjechała na stałe z rodzinnych
stron, daje się odczuć, że bardzo
wiele „pozostało w niej” i musiała opowiedzieć o tym innym.
Być może z nadzieją, że młode pokolenia zechcą się dowiedzieć, jak to było dawniej, gdy
żyli ich dziadkowie i pradziadkowie. W 210-stronicowej książce, podzielonej na trzydzieści
rozdziałów autorka przedstawia
rdzennych mieszkańców swojej
wsi. Pod tytułem „Rodziny, pokrewieństwa, nazwiska, przezwiska” czytamy: „W Uliczełach w
1950 r. było 15 zagród i mieszkało w nich 15 rodzin: 10 rodzin
Orszewskich i 5 rodzin Matulańców (…). Chłopcom najczęściej
nadawano imiona Bronisław,
Witold, Henryk, Edward, Romuald, Antoni. Dziewczętom:
Władysława, Stanisława, Janina,
Waleria, Jadwiga.
A jak rozróżnić, o którym
Janie czy Antonim jest mowa?
Więc obok nazwisk używano i
przezwisk (…).
Tak we wsi był Mały Jaś (niskiego wzrostu), był Jurczyka
Jaśka, (syn Jerzego) albo inaczej
Biały (bo lubił wyniośle mówić
do innych: »Ty jesteś przede mną
szary«). Mój ojciec miał przezwisko Podrzeczny (nasza kolonia
znajdowała się koło rzeki), jego
brat Józef był Podmogilny (jego
kolonia była przy samym cmentarzu).
Był Połonik albo Kucharz,
bo w międzywojniu jego żona
pracowała w Warszawie jako kucharka (…). Chociaż i kobiety
czasami otrzymywały przezwiska (…). Tak na przykład, były
aż trzy miejscowe Władysławy
Orszewskie: Głucha Władźka,
Władźka Adasiukowa i ja, czyli
Władźka Franuczanka”.
Autentyzmu książce dodają
Dzieci tej ziemi
(fragment)
Tu byliśmy, jesteśmy i będziemy
Dziećmi tej ziemi, co karmiła
nas.
Do sprawozdania z życia
wnet staniemy,
Przebiegnie błyskawicznie
dany czas.
Wspomnijmy te pagórki i doliny,
Zakole Musy, łąki, stary las.
Niech wstaną znowu chłopcy i dziewczyny,
Wszystko, co było, pozostało w nas.
Daje się zauważyć, że autorka ma zdolność nadawania waloru
poetyckiego zwykłym rzeczom
Fot. archiwum
akcenty osobiste, rodzinne. Autorka ciepło wspomina o swych
rodzicach — Stefanii i Franciszku Orszewskich — ludziach niezwykle pracowitych, zaradnych.
Chociaż śmierć zabrała piątkę ich maleńkich dzieci, nie załamali się, żyli dla pozostałych
czterech: syna Edwarda, córek
Władysławy, Stefanii i Walerii,
którym pomogli się uczyć, zdobywać wyższe wykształcenie, a
dziś spoczywają na cmentarzu w
Uliczełach. Nie pieścił los i Władysławę. Gdy zdobyła dyplom
nauczycielki, skierowano ją do
pracy w Dowgierdziskiej Szkole
Siedmioletniej.
Pracowała i studiowała w
Instytucie Pedagogicznym zaocznie.
Po latach została dyrektorką tej, wtedy już podstawowej
szkoły. W 1962 r. wyszła za mąż
za Kazysa Kursevičiusa. Zresztą
wszystkie trzy siostry Orszewskie — ładne, postawne dziewczęta — pomyślnie powychodziły za mąż.
W rodzinie Władzi i Kazysa
urodziły się dwie córki: Łajma
i Alina. Obie ukończyły wyższe uczelnie, założyły rodziny,
mieszkają we własnych domach.
Starsza — w miasteczku Żośle w
rejonie elektreńskim.
Ma trójkę dzieci. Najstarszy
jej syn już skończył studia i ożenił się.
Młodsza zamieszkała w
Wielkiej Rzeszy. Ma jedną córkę. Niestety, dziadek nie nacieszył się ani dobrymi córkami, ani
wnukami. Zmarł w 1973 r. Pani
Władysława została wdową.
Musiała samodzielnie wychowywać i uczyć dziewczynki, a wypłaty wiejskiej nauczycielki, wiadomo, brakowało na
wszystko. Teraz mieszka jedna
w przytulnym trzypokojowym
mieszkaniu z widokiem na jezioro. Ma wszystkie wygody. Dom
murowany jeszcze za czasów
kołchozowych. Poetka mówi, że
nie odczuwa samotności, przecież z nią są książki, komputer,
wiersze, jak zwykle „proszące
się” do dalszego życia.
Wydała trzy własne książki, wstąpiła do koła literackiego „Strewa” w Elektrėnai. Jest
członkiem Związku Litewskich
Pisarzy Niezależnych, działa
w innych ugrupowaniach literackich. Na pytanie, jak rozpo-
Tu groby naszych ojców i
pradziadów,
Co dali życie wszystkim,
wszystkim nam.
Wznosiliśmy do Boga tu modlitwy,
By człowiek na tej ziemi nie
był sam.
Drozdowie tu, Orszewscy i
Jaglińscy,
I groby Matulańców tutaj są,
Olszewscy, Kowalewscy i
Jankowscy
Na tym cmentarzu wiecznym snem już śpią.
Władysława
Orszewska-Kursevičienė
wszechnia swoje edycje, moja
rozmówczyni powiedziała, że
część z nich rozeszła się, a resztę
przechowuje w domu. W tym
sporo egzemplarzy zbiorku
„Ścieżka przez życie”.
***
Zaproponowałam, aby pozwoliła swój telefon zamieścić w
końcu niniejszego artykułu.
Być może zainteresują się
nimi miłośnicy poezji i zechcą
nabyć dla siebie.
Pani Władysława zgodziła
się. Oto numer jej telefonu:
8 659 92 433.
Przecież „moda” na dobrą
poezję nie przemija.
Jadwiga Podmostko
16 SPOŁECZEŃSTWO
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Św. Dydak wraca do naszego życia (3)
Około 1520 roku budowla
była gotowa i miała formę kościoła halowego, trójnawowego,
5-przęsłowego z wydłużonym
prezbiterium.
Kościół miał początkowo
charakter budowli obronnej.
Dowodzą tego zbudowane w
czterech narożach wieżyczki.
W latach 1560 i 1564 kościół ogarnęły pożary, okazały
się więc konieczne dalsze przebudowy: to w ich wyniku nawy
boczne otrzymały w roku 1579
sklepienia sieciowe i kryształowe, a zakrystia – sieciowe.
Ówczesna świątynia przetrwała, z niewielkimi zmianami,
do naszych czasów.
W 1598 r. franciszkanie
otrzymali od papieża Klemensa VIII — za pośrednictwem
wojewody mińskiego Jana Paca
— słynący łaskami obraz Matki
Boskiej Budzkiej. W latach następnych przy kościele powstały
trzy kaplice:
Kaplica św. Michała (1600),
ufundowana przez Mikołaja
Hlebowicza,
Kaplica Trzech Króli (1632),
później zmieniono wezwanie
na św. Floriana, naprzeciwko
której jest ołtarz św. Dydaka,
a naprzeciw ołtarza po lewej
stronie są trzy witraże z dwunastoma herbami szlacheckimi,
które z inicjatywy Žilvinasa Radavičiusa podarował Królewski
Związek Szlachty Litewskiej
6 lipca 2005 r. — Witrażysta
Bronius Bružas. Zorganizował
to prezes wileńskiego oddziału
szlachty Jonas Ragauskas, herbu „Szaszor”.
Kaplica Schodów Chrystusa
— zbudowana dzięki mecenatowi szlacheckiego rodu Mitkewiczów w r. 1617 i przebudowana w r. 1752. Tam są umieszczone różne relikwie, między
innymi, ziemię przywiezioną z
Jerozolimy, aby wzmocnić poczucie bliskości męki Chrystusa
w tym kościele.
Mecenat nad świątynią
obejmowały rody Chodkiewiczów, Radziwiłłów, Tyszkiewiczów, Nagurskich oraz wiele
Otwarcie ołtarza św. Dydaka 2 lipca 2013 roku
innych i nie tylko rodów, ale też
osoby indywidualne.
W latach 1655-1660 kościół
odniósł dotkliwe straty podczas
okupacji moskiewskiej Wilna,
kiedy to został zdewastowany
przez kozaków.
Odbudowę wsparł hojnie
ówczesny wojewoda wileński i
hetman wielki litewski Michał
Kazimierz Pac. Przesklepiono
wtedy kolebkę prezbiterium.
W 1690 zbudowano w
kościele ambonę, a w wieku
XVIII czternaście ołtarzy w
stylu późnego baroku z drewna klonowego, bogato ozdobionych rzeźbami. Efektownie
prezentował się zwłaszcza ołtarz wielki z 1710 r., za którym mieścił się chór zakonny
z bogato rzeźbionymi stallami.
W podobnym stylu zbudowano
konfesjonały, balustrady i obramowania portali.
W czasie Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku
kościół i klasztor ucierpiał podczas oblężenia i ostrzału Wilna
przez Rosjan.
W 1873 roku rosyjski architekt Nikołaj Czagin (1823-1909)
dobudował neogotycką dzwonnicę, nawiązującą do dekoracji
pobliskiego kościoła św. Anny.
W 1864 r. w ramach polityki niszczenia struktur Kościoła katolickiego po stłumionym
Powstaniu Styczniowym władze
rosyjskie za rządów wileńskiego
generał gubernatora Michaiła
Murawjowa skasowały zakon
bernardynów. Zakonnicy zostali przeniesieni do Mohylewa i
Kretyngi. Sama świątynia natomiast stała się kościołem parafialnym dla nowo utworzonej
parafii, a budynki klasztorne zamieniono na koszary dla armii
rosyjskiej.
Po II Wojnie Światowej znalazła w nich siedzibę Wileńska
Akademia Sztuk Pięknych, a
sam kościół został zamieniony
na magazyn i warsztat, w którym restaurowano rzeźby tej
akademii.
Gdy stalinowski Związek
Radziecki w 1939 r. przekazał
Wilno Litwinom, aby w 1940
ponownie je zająć, w kościele
bernardyńskim powstał ruch
oporu przeciwko nowej władzy.
Kierował nim miejscowy
wikariusz, ksiądz Henryk Hlebowicz. Stworzona przez niego
grupa działała i wówczas, gdy
Wilno zdobyli Niemcy, a on sam
został przeniesiony na Białoruś. Ksiądz przyłączył się też
do działalności konspiracyjnej.
Współredagował podziemne
pisma „Jutro Polski” i „Póki my
żyjemy”.
Gdy władze sowieckie zaczęły akcję szerzenia ateizmu
wśród młodzieży, wygłosił słynne kazanie w dniu 3 maja 1941
r. w kościele św. Jerzego, w którym złożył akt ofiarowania ży-
Fot. archiwum
cia Bogu za ratowanie wiary.
Został rozstrzelany przez
policję białoruską współpracującą z Niemcami 9 listopada
1941 w lesie pod Borysowem
pod Mińskiem.
W 1949 r. władze sowieckie
zamknęły kościół. Jego cenne
wyposażenie zostało zrabowane, a sam kościół ulegał postępującej dewastacji.
Po upadku komunizmu
i odzyskaniu w 1990-1991 roku przez Litwę niepodległości
podjęto decyzję o przekazaniu
kościoła wiernym w 1994 r., a
następnie o odrestaurowaniu,
które było możliwe dzięki funduszom europejskim, a częściowo także dzięki dotacjom
państwowym i ofiarodawcom,
wśród których, między innymi
jest szlachecki ród Rodowiczów
i Radavičiusów. Szlachta zawsze
ciekawiła się i była fundatorem
takich wzniosłych projektów.
M. in. pani Rimeikienė,
potomek rodu Kowzanów pieczętujących się herbem „Trąby”,
która w 150. rocznicę Powstania Styczniowego 1863 roku
w Wilnie upamiętniła swojego
pradziadka Józefa Kowzana,
uczestnika powstania, w ten
sposób, że ufundowała piękny
pomnik.
Leszek Rodziewicz
wilniuk, pomysłodawca
i inspirator Dnia Flagi RP
Łuskowo
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Spokój tylko śnisia
K
iedyści, to święcie wierzyłasia, że jak nadejdzi dobrobyt, to stani
spokojniej, lepij.. Aha, jakraz!
Wisz, musi prawdziwie gadasia: „Kiedy będzi lepij? – Lepij
już było”. Ot i prawda: człowieku zawsze czegukolwiek
nie chwyta. Jak w przysłowiu:
Mańka w chacie – Wańki niet
– i tak w kółeczka. To jednu
słowu, zalatawszysia my, jak
ta wawiórka w kole i wszystko
ręcomi rozmachuim.
Un – Zuokas odeszed w
przeszłość, Szimaszius ceny
podymui, wiadomu, wina zrzucając na odeszedszych „od koryta”. I nowościów obiecuisia,
cały wór. Już figury (jakoby na
remont, tymczasowo) z Zielonego Mostu zdymująsia i niejeden złoci, że najdłużej trwa
„tymczasowe”. Diabelska koła
stani (wiadomu, że niewiadomu gdzie), ale wszystkuż, Centrum Biznesowe klasy A na
Źwierzyncu stawisia, za trzy
laty, sporządkuisia Rossa. Za
trzy miliony euro. Choć i tu
chcesia rzeknąć: „Daj Boża,
daj Boża, ale nie wiem…”. Jednu słowu, planów dalekosiężnych tyla, że patrzaj, żeby kamień na kamieniu zostałbysia.
A jeszcze: co z transportem
ekologicznym stani? Toż na
dziś „krzyk mody”! Metro,
tramwaj czy jeszcze cóść…
Nu, bo Wilna zaczynawszy od
„konki”. Wisz, dworzec w Wilnie, wówczas mieście liczącym
163 tys. mieszkanców, postawili w 1861 roku i pociągi poszli
za rok. Trzeba było pasażerów
porozwozić, nu to w ruch szedszy karety, omnibusy, zwykłe
wozy. W Petersburgu, po modzie Nowo Jorskiej byli linii
konno żelazne. Wagoniki po
szynach ciągnewszy koniki.
W 1893 roku „konka” pojawiłasia w Wilnie. Zrazu bywszy
trzy linii. Od Zielonego Mostu
– ulicami Wileńsku, do Świętojańskiej, potem Portowu, Zawalnu i Sadowu do dworca ko-
FELIETON 17
dwie strony medalu. Ot, choćby i bawełna: w gorąc moży
zwilgotnieć, zacząć oddawaćsia zapachiem potu… To len
lepszy.
I zdrowszy. Ależesz gniecisia niemożebnie. Choć zgnieciony len stanowisia modnym
trendem: atrybutem lata.
Złotnim srodeczkiem byłaby
odzienka w 60 procentach bawełny i czterdzieścia jedwabiu.
Wiskoza z bambuku odznaczasia miętku i delikatnu fakturu i posiada antymikrobowe
cechy, wytrzymui też stokrotna prania.
lejowego. Druga linia łączyła
Zarzecz z Placem Lukiszskim,
nu a trzecia — Plac Katedralny z Antokolem. Rozstaw szyn
„konki” bywszy 1 metr, po
torach jeden czy dwa koni, ciągnewszy wagonik, w którym
mieściłosia 16-20 pasażerów.
Od dyszczu i słonca chroniwszy ledzińki daszek. A zimu
zakładawszy cienkie ściany z
oknami. Konka robota zaczynawszy od siódmej godziny z
rania, a konczywszy o dziesiątej z wieczora. Bilet kosztował
pięć kopiejek w dzień i dziesięć wieczorem. Musowie było
siedzieć, stojących sztrafowali. Razem tego dobra bywszy
dziesięć kilometrów. W 1909
roku w Wilnie kursowało 28
wagonów „konki”. Niedługo
panował w Wilnie ten „bal”,
bo w czasie Pierszej Wojny
Światowej, w koncu 1915 roku
„konka” w Wilnie przepadła.
Potem awtobusy poszli,
ale to był zbytek i najwięcyj
chodziwszy piechotu. Co tam
dużu gadać, kiedy nawet do
Szyrwint chodziwszy piechotu. Po drodze nocowawszy, w
jakich „przytułkach”, a w nocy
spotkać, jakiego bandyty to
też popadałasia. Wtedy, jeśli
goły, bosy zostałsia przy życi,
to i tak już bywszy szczęściem.
A latem, to jeszcze nie z drogi
kilka słoweczek rzeknąć o stylu czasu wolnego.
Nu, bo każdy wie, że co pasui zimowu poru, to nie podejdzi letniu… To jeśli gorąc
chwyciła, to chcesia odziewaćsia nie tylko ładnie, ale wygodnie i praktycznie. A jakie
materiały przepuskaju powietrza, „śpiwaju” pot i pasuju na
lata? Wiadomu, len, bawełna,
jedwab…
Ze sztucznotów niedrenna
wiskoza, modal, temel, elastan.
Wiadomu, mająsia zawsze
W dodatku – antyalergiczny. A ot dodatek elastanu pasui nawet na bielizna. Poliester
latem przyjemnie chłodzi i pot
prędku wyparowui. To dla aktywnegu odpoczynku — w
sam raz. I na dodatek nie straci formy. Ale dość ob te materiały, co szyjąc – należysia z
krawcem poradzićsia. Dziś ludowa przysłowia złoci, że
„Kiedy przed Jakubem kwiat z
kartofli spada, mało worków
pełnych w jesieni składa”. A
jeszcze: „Na świętego Jakuba
się grzejesz — w Narodzenia
kostniejesz”. Aha i niechaj
jeszcze prawdziwa lata, to jednakoż jutro „Święta Anna, to
już jesienna panna…”.
Wincuk Bałbatunszczyk
z Pustaszyszek
Bilet kosztował pięć
kopiejek w dzień i dziesięć wieczorem. Musowie było siedzieć,
stojących sztrafowali. Razem tego dobra
bywszy dziesięć kilometrów. W 1909 roku
w Wilnie kursowało 28
wagonów „konki”.
18 BYĆ KOBIETĄ
PLOTECZKI
Cicinas znów przytył
Nie pierwszy rok w uzdrowisku Połąga w sezonie letnim
koncertuje wielu znanych wykonawców. Wśród nich jest również Rytis Cicinas.
Przed kilkoma dniami piosenkarz zadziwił swych słuchaczy zaokrągloną figurą. Dla
Cicinasa odchudzanie jest stałym problemem: to schudnie, to
znów przytyje.
Ślub Asmik Grigorian
Zupełnie niedawno w jednym z klasztorów prawosławnych w Grecji odbył się ślub znanej śpiewaczki operowej Asmik
Grigorian z reżyserem, kierownikiem artystycznym Wasilijem
Barchatowem z Petersburga. W
ceremonii cywilnej uczestniczył
ojciec — znany tenor z Armenii
Geham Grigorian — a świadkami pary była reżyser Dalia
Ibelhauptaitė oraz scenarzysta
Paweł Kukuszkin.
Ślub modelki
i koszykarza
Dziś, 25 lipca, na ślubnym
kobiercu stanie znana para: koszykarz Darius Songaila i modelka Gintarė Sabeckaitė.
Ceremonia i przyjęcie odbędzie się w centrum gościnnym „Monte Pacis” w Pożajściu w pobliżu Kowna. Darius
i Gintarė zapoznali się przed
trzema laty, a w lutym para doczekała się bliźniaków — Herkusa i Jorisa. Dla Dariusa będzie to już drugie małżeństwo.
Z pierwszą żoną Jackie przeżyli
dziesięć i mają dziewięcioletnią
córeczkę – Meilė.
Stronę przygotowała
Helena Gładkowska
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Maseczki z warzyw i owoców
Do pielęgnacji skóry nadają się niemal wszystkie owoce i warzywa. Efekty
działania maseczki będą widoczne prawie natychmiast, pod warunkiem,
że najpierw oczyścimy dokładnie skórę, będziemy omijać okolicę oczu i nie
przesadzimy z kuracją, którą można wykonywać 2-3 razy w tygodniu.
• Kapusta — w swych liściach oprócz dużej ilości witamin zawiera siarkę, która świetnie działa na cerę, a także włosy
i paznokcie. By przygotować
maseczkę, liście kapusty należy
dokładnie umyć i zmiażdżyć.
Następnie skropić cytryną i oliwą i położyć na twarz na 15 min.
Maseczka ta odświeża cerę i
łagodzi podrażnienia.
• Marchew — zawdzięcza
swą barwę karotenowi, czyli
prowitaminie A. Ponadto ma
sporo witaminy B1, B2, PP, K,
i troszkę C. Zasobna jest też w
związki mineralne m. in. wapń,
żelazo, fosfor, miedź, cynk, magnez, jod — a przede wszystkim potas. To jemu głównie zawdzięczamy, że marchew ujędrnia ciało, a witaminom, że tak
wspaniale wpływają na urodę,
cerę, karnację skóry.
Do maseczki można użyć
soku lub papki marchwiowej
zmieszanej z oliwą, śmietaną
bądź twarożkiem. Jest ona
szczególnie polecana dla cery suchej, bladej i zniszczonej.
Olejek marchwiowy stosowany
też jest do pielęgnacji szorstkich
kolan, łokci i pękających pięt.
A oto przepis: dwie, trzy
marchewki ucieramy, zalewamy
0,5 szklanki oliwy lub oleju i
odstawiamy na 24 godziny. Następnie wyciskamy przez gazę
i zlewamy czysty olejek do butelki.
• Pietruszka — przykładana w formie miazgi z korzenia
z dodatkiem żółtka albo soku
wyciśniętego z korzeni i liści,
lekko wybiela skórę i łagodzi
podrażnienia. Ponadto można
stosować z niej sok zewnętrznie
na użądlenia pszczół, os, komarów itp., aby ból i opuchlizna
szybko zniknęły.
• Pomidor — działa regenerująco na naszą skórę i to zarówno jedzony, jak i przykłada-
Do pielęgnacji skóry nadają się owoce i warzywa
ny do twarzy. Ma on właściwości odświeżające i antybakteryjne. By przygotować maseczkę,
trzeba do rozgniecionego na
miazgę pomidora dodać trochę
mąki ziemniaczanej. Maseczka
ta jest głównie polecana do cery tłustej. Ponadto z pomidora
można przygotować świetne
antidotum na różne proszki
detergenty, które niszczą nam
skórę rąk. Sok z 1 pomidora
osolić i wymieszać z pół łyżeczką gliceryny. Wmasowywać ten
płyn w ręce przed i po każdym
praniu.
• Ogórek — stosuje się go
pokrojonego w cienkie plastry,
którymi okładamy twarz, dekolt
i szyję. Powoduje on wybielanie
cery, wygładzanie zmarszczek,
łagodzi podrażnienia naskórka,
ściąga rozszerzone pory skóry,
a nawet leczy lekkie oparzenia. Dobrze działa na cerę trądzikową. Z ogórka można też
przygotować tonik: ogórek posiekać, zalać 1/4 szklanki wódki
lub białego wytrawnego wina
i zostawić na noc. Następnie
odcedzamy i uzupełniamy przegotowaną wodą do objętości
szklanki, dodajemy kilka kropli
soku z cytryny i odrobinę gliceryny. Znakomicie nawilża i
wybiela skórę.
• Sałata — także nadaje się
świetnie na maseczkę. Staran-
Fot.archiwum
nie umyte liście należy lekko
skropić cytryną olejem i położyć na około 15 minut na twarz.
Sałata bogata jest w sole potasu, manganu, magnezu, zawiera kwasy organiczne i enzymy.
Odświeża ona cerę i łagodzi
podrażnienia.
• Jabłka, morele, brzoskwinie, gruszki — owoce te
możemy traktować podobnie.
Ucieramy je na tarce szklanej
lub plastykowej i dodajemy
mąki owsianej, lub płatków,
mąki ziemniaczanej, śmietanki, jogurtu, twarożku i miodu.
Warto zachować pestki moreli i
brzoskwini, które po zmieleniu
mogą przydać się do peelingu.
Oczywiście można ograniczyć
się do kładzenia plasterków z
tych owoców na twarzy.
• Porzeczki — maseczka
z tych owoców polecana jest
szczególnie dla cery tłustej z
rozszerzonymi porami. Działa ściągająco i nawilża skórę.
Roztarte porzeczki możemy
bezpośrednio nałożyć na twarz
lub dla uzyskania lepszej konsystencji, zmieszać je z mąką
ziemniaczaną, lub owsianką i
twarożkiem.
• Poziomki — kosmetolodzy polecają poziomki jako
wspaniale upiększającą maseczkę na cerę. Działa ona ściągająco i antyseptycznie.
SMACZNEGO! 19
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Pierogi z czernicami
C
iasto: Do miski przesiać
mąkę, dodać sól i oliwę, stopniowo do mąki
dolewać ciepłą wodę, zagniatając ciasto. Ciasto dokładnie
wyrobić.
Ciasto rozwałkować na
cienkie placuszki, szklanką lub
foremką do pierogów wykrawać krążki.
Nadzienie: Jagody opłukać,
osuszyć. Wymieszać jagody z
bułką tartą i cukrem. Na każdym krążku ciasta układać łyżeczkę jagód. Dobrze zlepiać
pierogi, aby się nie rozleciały
podczas gotowania. Gotować
pierogi we wrzącej i osolonej
wodzie, przez ok. 4 minuty od
wypłynięcia. Podawać pierogi polane śmietaną z cukrem,
posypane jagodami i udekorowane miętą
• ewentualnie żółtko
• szczypta soli
Składniki na nadzienie:
• 250 g sera białego
• 1 żółtko
• 3 łyżki cukru pudru
• 2 łyżki grysiku
• szklanka jagód
Dodatkowo: masło i cukier
Sposób wykonania
Z mąki i gorącej wody
zagniatamy ciasto. Można dodać też samo żółtko i szczyptę
soli.
Przykrywamy ściereczką
i na chwilę odstawiamy. Ser
mielimy i dodajemy żółtko,
cukier oraz grysik i mieszamy.
Na koniec wsypujemy umyte
i osączone jagody. Jeszcze raz
wszystko mieszamy.
Ciasto cienko rozwałkowujemy i kroimy w pasy, a potem na kwadraciki (kto woli
wykrawa krążki). Na środek
każdego kółka lub kwadratu
nakładamy łyżeczkę nadzienia i zlepiamy pierogi.
Zagotowujemy wodę, lekko ją solimy i partiami wrzucamy pierogi. Gotujemy około 3 minuty od ponownego
zagotowania się wody.
Podajemy polane stopionym i lekko przyrumienionym masłem i posypane cukr
em.
Pierogi z serem i jagodami
Pierogi z czernicami wspaniałe danie na obiad
Fot. archiwum
Jajecznica na pyszne śniadanie
Składniki jajecznicy
• dobre jajka
• masło
• śmietana
• sól i pieprz do smaku
Jak zatem przygotować?
Nie przyprawiaj jajeczni-
Na każdej patelni, nie tylko
teflonowej, można smażyć bez
tłuszczu, jeśli gorącą patelnię
posypiemy warstwą grubej soli. Kiedy ziarenka soli zaczną
„podskakiwać”, usuwamy sól i
możemy bez obawy kłaść mięso czy rybę, które nie będą
przywierać do dna.
Sztućce ze stali
nierdzewnej
Włożone na 10 minut do
wody, w której gotują się ziemniaki, a następnie opłukane i
wysuszone — będą wyglądały
jak nowe.
Blaszki do
pieczenia ciasta
Woda, w której
gotował się szczaw
Składniki na ciasto:
Jajecznica to jedno z najpopularniejszych dań śniadaniowych.
Jedni lubią przygotować ją
z samych jajek, inni z cebulką
i boczkiem.
Patelnia bez tłuszczu
Jeśli mają ślady rdzy, należy posypać grubą solą kuchenną i po 10-15 minut pocierać
kawałkiem skórki od słoniny.
Rdza zniknie, a blaszki należy dokładnie umyć i starannie
wysuszyć, aby uniknąć w przyszłości nowego zardzewienia.
To dwa w jednym. Jeśli
ktoś lubi pierogi z jagodami
albo z serem — to te na pewno
też będą mu smakować. Polane stopionym i przyrumienionym masłem są naprawdę
smakowite.
• 350 g mąki
• gorąca woda (tyle, aby zagnieść elastyczne ciasto)
PORADY
BABUNI
cy na początku, ale dopiero
przed samym podaniem. Jeżeli
dodasz sól na początku smażenia, jajecznica będzie bardziej
wodnista i trudno będzie osiągnąć idealną konsystencję.
Smażenie jajecznicy rozpocznij na zimnej patelni i na
małym ogniu – nie idź na skróty. Masła nie rozpuszczaj, tylko
dodaj je na patelnię zimne,
razem z rozbitymi jajkami.
W trakcie smażenia cały
czas mieszaj zawartość patelni.
Kiedy jajka zaczynają się ścinać, zdejmuj patelnię z ognia i
cały czas mieszaj, a kiedy uzy-
skasz jednolitą, kremową konsystencję — wstaw jajecznicę z
powrotem na ogień i tak samo
postępuj nawet kilka razy.
Najważniejsze to chronić
jajecznicę przed przesmażeniem, więc kiedy konsystencja jajecznicy wydaje się już
idealna, nie możesz dopuścić,
żeby jajka jeszcze bardziej się
ścięły – wtedy jajecznica będzie twarda i sucha – żeby temu zapobiec, dodaj łyżkę
zimnej śmietany, która szybko
ustabilizuje temperaturę na
patelni i wzbogaci smak całego dania.
Nie należy jej wylewać,
ponieważ doskonale można w
niej prać tkaniny splamione
rdzą i atramentem. W tym samym roztworze myje się stare
gąbki.
Ząbek czosnku
Rozgnieciony ząbek czosnku należy zmieszać z odrobiną
oliwy i przyłożyć na bolący
odcisk (po uprzednim wymoczeniu stopy w dobrze ciepłej
wodzie). Owinąć następnie
lnianą szmatką. W ciągu kilku
godzin czosnek tak zmiękczy
odcisk, że można go będzie
bez trudu usunąć.
Stronę przygotowała
Julitta Tryk
20 DLA DZIECI
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Krzaki to zielone
Wodorosty.
Będą płytkie zatoki
Grzeje słońce, aż
I kanały głębokie,
parzy!
Staną stocznie,
W mokrym piasku
dźwigi,
na plaży
Falochrony…
Zbudujemy
Zamczyska i mosty. Okręt z liścia popłyMury będą z kamy- nie
Wielkim morzem –
ków,
Drzewa będą z paty- Gdzieś w dalekie
strony…
ków,
NA PLAŻY
Letnie szaleństwa
Lato taki czas, kiedy nasze głowy i umysły po prostu szaleją. Chcemy dokonać,
zrobić, odczuć coś niesamowitego, niecodziennego, innego niż zawsze. To normalne i niech rodzice nie dziwią
się, że tak jest, tylko niech
sobie przypomną, jacy byli
w Waszym wieku. Poszaleć
można, owszem, ale warto
pamiętać, że wszystko powinno mieć umiar.
Dzisiaj jesteśmy nad wodą: morzem, jeziorem, rzeką, a niektórzy nawet nad
oceanem, który jest baaardzo daleko. Co się z tym
pobytem wiąże? Oczywiste
– kąpiele. Nie ma możliwości, żeby nie wejść do wody,
kiedy jest upalny dzień, a
woda nęci przekomarzającymi się między sobą falami. Uwaga!
• NIE WOLNO kapać
się w miejscach zakazanych!
• NIE WOLNO kąpać
się w miejscach nie oznakowanych!
• NIE WOLNO kąpać
się bez zgody dorosłych!
• NIE WOLNO kąpać
się bez nadzoru dorosłych!
• NIE WOLNO skakać
do wody bez uprzedniego
zanurzenia się w wodzie!
To tylko kilka podstawowych zasad, ale bardzo i
to bardzo ważnych. Pamiętajcie o nich, a każde wakacje będą mile wspominane i
przez Was i przez Waszych
rodziców.
Letni tatuaż obowiązkowy!
No i jakżeby latem nad morzem czy jeziorem bez
tatuażu. Pamiętajcie, że to, co się podoba Wam dzisiaj,
nie znaczy, że będzie Was takoż zachwycało za rok czy
lat kilka. Gusta i zdania ludzkie są bardzo zmienne!
Jeżeli już bardzo pragniemy zrobić sobie tatuaż, to
zróbmy go henną – nie jest drogi i za kilka tygodni po
prostu zniknie. Szkoda? Nie bardzo! Za rok znowu
będzie lato i będą wakacje.
Zabawa na wakacje: pokoloruj rysunek
DLA DZIECI 21
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Czy wiecie, że...
Pomóż małemu krabowi znaleźć drogę do mamy
… przeciętna waga krokodyla wynosi 270-300
kg. Nawet największe
okazy, tzw. ghariale, spotykane w północnych Indiach ważą poniżej tony.
A to ciekawe!
Walia otoczona jest 12
wyspami, Anglię otaczają 24 wyspy, Irlandię – 52
wyspy, ale prym wiedzie
Szkocja, którą otacza aż
365 wysp. Niby nic nadzwyczajnego, ale jeżeli
ktoś jest spostrzegawczy, to zaraz zauważy,
iż liczby te odpowiadają
ilościom miesięcy, pół
miesięcy, tygodni i dni w
roku. To dopiero!
Wakacyjna podróż dookoła świata — witamy w Australii
W naszej wakacyjnej podróży dookoła świata z malowniczej Malezji wyruszamy do wyjątkowej Australii,
bo jakżeby tego nie zrobić!
Kraina kangurów
W Australii znajduje się
najdłuższy płot na świecie,
ma 5 614 km długości i jest
dwa razy dłuższy niż Mur
Chiński.
Powstał, żeby odgrodzić
południowo-wschodnią i sto-
świecie (oryginalnie zostały
tu przywiezione z Afryki, do
pomocy przy budowie kolei).
Emu i kangury nie potrafią chodzić do tyłu. Między
innymi, dlatego znajdują się
w australijskim godle naro-
Australia to kraj pełen
dziwnych faktów i niespodziewanych niespodzianek.
To kraj, który zaskakuje zawsze i wszędzie. Śmieszy,
przeraża i zadziwia. To kraj,
o którym wciąż wiele nie wiecie. Przekonajcie się o tym!
Australia jest zadziwiająca wielka. W jej obszarze
można by zmieścić większość
państw europejskich.
Gdyby poskładać wszystkie kawałki dachu Opery w
Sydney, to stworzyłyby one
idealną kulę (architekt Opery zainspirował się pomarańczą).
Popularna nazwa zrobionego sobie samemu zdjęcia
— „selfie” — pochodzi z Australii.
Pierwszymi policjantami
w Australii zostali… dobrze
zachowujący się więźniowie.
sunkowo żyzną część Australii oraz uchronić stada owiec
przez dzikimi psami dingo
(płot nazywa się Dingo Fence).
W Australii żyje na wolności 750 000 dzikich wielbłądów. To największa populacja dzikich wielbłądów na
dowym (symbolizują naród
idący na przód).
W Australii są tysiące
plaż. Jeśli odwiedzalibyście
jedną dziennie, to odwiedzenie wszystkich zajęłoby Wam
prawie 30 lat.
W Australii jest 75,5 miliona owiec. To 3,3 razy wię-
cej niż ludzi.
W Tasmanii jest najczystsze powietrze na świecie.
Naukowcy twierdzą, że
Aborygeni żyją w Australii
od 50 000 lat. To najstarsza
kultura na świecie. Do dziś
nie wiadomo, jak dostali się
na ten kontynent.
Zgodnie z legendą słowo
„kangaroo” znaczy „nie rozumiem, co mówisz” w jednym z aborygeńskich dialektów.
Jednymi z największych
szkodników w Australii są
przywiezione z Europy króliki, ropuchy i koty domowe.
Canberra, stolica Australii, to sztucznie stworzone
miasto. Powstało, gdy Melbourne i Sydney nie mogły
dojść do porozumienia, gdzie
powinna znajdować się stolica. Canberra leży pomiędzy
Melbourne, a Sydney.
22 REKLAMA
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
DROGO
KUPUJEMY LAS
(12 000 euro/ha)
Tel. 8 659 99929
Kupujemy firmy (ZSA)
z długami, sądami
oraz innymi
zobowiązaniami.
Tel. 8 622 63341
OGŁOSZENIA 23
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Kupno
Skupujemy samochody w
dobrych cenach (mogą być niesprawne). Bez dni wolnych.
Tel.: 8 608 98561, 8 671 45005
W konkurencyjnych cenach
skupujemy samochody. Załatwiamy dokumenty. Wasz samochód – nasza troska.
Tel. 8 675 57508
Skupuję, sprzedaję, naprawiam samochody Renault Espace (benzyna, diesel). Częśći zamienne.
Vilnius, tel. 8 676 62175
Skupujemy samochody w
dowolnym stanie. Załatwiamy
dokumenty. Rozliczamy się na
miejscu.
Tel. 8 611 33626
UAB „Feralita” drogo skupuje złom metalowy i stare samochody. Wywozimy.
Tel. 8 616 93333
UAB „EXPOMET” skupuje złom metalowy. Pracujemy
również w soboty. Wywozimy.
Vilnius, al. Savanorių 174a
Tel.: 8 676 00777, 8 678 19999
Kupię las. Rozliczam się od
razu. Tel. 8 686 03070
Stale kupujemy lasy w całej
Litwie. Tel. 8 641 07661
Drogo kupujemy różne lasy.
Tel. 8 651 39039
Kupimy ziemię pod uprawę
płodów rolnych lub wynajmiemy dla potrzeb rolnictwa. Kupujemy las. Tel. 8 671 08059
SPRZEDAŻ
drewna klienta.
Tel. 8 699 34788
Sprzedam drewno liściaste i
iglaste (jest suche) po 3 albo 6
m3. Dowóz bezpłatny.
Vilnius, tel. 8 673 84059
Sprzedam trocinowe brykiety dębowe, brzozowe oraz białoruskie brykiety torfowe.
Tel. 8 600 59339
Sprzedajemy drewno różnych gatunków, 3-metrowe
bierwiona. Bezpłatna dostawa
w Wilnie i rejonie wileńskim.
Kupujemy las.
Теl.: 8 687 42930, 8 686 24515
Wszystko z metalu: drzwi
sejfowe, ogrodzenia, kraty, wrota, bramy garażowe i in. Gwarancja. Tel.: 8 659 77771,
8 686 59806
Nowe blaszane garaże, woliery, altanki, kioski. Dostarczenie i montaż bezpłatne.
www.bomstal.com
Tel. 8 647 13430
Sprzedam kamienie polne.
Materiał może służyć do budowy ogrodzeń, alejek, tarasów,
palenisk, kwietników, na podmurówki i in. Załadunek oraz
transport we własnym zakresie.
Cena 20 euro/tona.
Tel. 8 600 18083 (Leon)
Oferujemy młyny o mocy
230V/400V, inkubatory, miażdżarki, motobloki, rozdrabniarki, cieplarnie, granulatory. Dostarczymy.
www.visimalunai.lt
Tel. 8 671 85888
Sprzedam ziemię (8,47 ha) w
kolonii Skorbuciany i las (2,8 ha)
w rejonie wileńskim.
Tel. 8 608 03817
Sprzedam owce na mięso i
hodowlę. Cena – 1,5/2 euro za
1 kg żywej wagi (gospodarstwo
ekologiczne).
Tel.: 8 684 74042,
8 675 31428
Sprzedam las w rejonie trockim (0,43 ha). Cena umowna.
Tel. 8 674 82479
NIERUCHOMOŚCI
Szalówka (lipowa i sosnowa). Deski podłogowe. Framugi
drzwiowe. Robimy szalówkę z
Inteligentny starszy gospodarz ma do wynajmu dwa pokoje w 3-pokojowym mieszkaniu w
Pašilaičiai. Dobre miejsce.
Tel. 8 685 39253
Działki po 9 arów (posesje).
Tylko 18 825 euro!!! Wszystkie
komunikacje. Obok parku regionalnego w Pavilnys.
Tel. +370 696 23153
USŁUGI
Jakościowa naprawa automatycznych pralek i el. kuchenek w domu klienta.
Tel.: 232 6600, 8 682 40894
Komputery: instalacja i naprawa. Szybko, jakościowo, zachowanie danych. Konsultacje.
Bez dni wolnych
Tel. 8 661 45555
Kopanie i czyszczenie stawów, wynajem koparek z długim ramieniem.
www.tvekiniai.net
Tel.: 8 614 61960,
8 615 61741
Wywrotką i furgonem przewozimy ładunki gospodarstwa
domowego i budowlane, a także
odpady budowlane. Ładowacze.
Tel.: 8 682 26552, 8 660 34000
Wywrotką przewozimy
grunt, czarnoziem, torf, żwir,
kruszywo (od 5 do 20 ton).
Tel. 8 646 10810
ODPOCZYNEK
19-20 września Klub Towarzyski zaprasza do Anykščiai.
Mistrzowie wypieku chleba,
podróż pociągiem do klasztoru,
wycieczki.
Pozostało 8 miejsc.
www.slavija.lt
Tel. 8 667 88489
Wieziemy wczasowiczów z
Wilna (10 euro) i z Kowna (9
euro) do Połągi, Šventoji i z powrotem.
Tel.: 8 699 99965,
8 612 22227
PRACA
Zatrudnię
administratora dyżurnego do hotelu, na
określony czas. Mile widziana
znajomość języków (polskiego,
litewskiego, rosyjskiego, angielskiego). Może być student (-ka),
na studiach zaocznych.
Tel. 8 699 54718
Do stałej i dobrze wynagradzanej pracy w zgranym zespole
przyjmę krojczego oraz wykwalifikowane krawcowe.
Tel. 8 698 27999
Zespół „Relax” — na imprezy i wesela.
[email protected]
Tel. +370 670 10889
Zatrudnimy spawaczy, ślusarzy, tokarzy, frezerów i elektryków. Praca delegacyjna — Estonia, Finlandia. Vilnius, ul. Kauno
1a-406. www.revel.lt
Tel.: +370 606 06361,
+370 675 43855
Szkoła jazdy W. Ikonikowa
zaprasza na kursy kategorii А,
B, C, CE, D w języku rosyjskim.
Tel. 8 605 62828
Zatrudnimy
kierowców
dla przewozu ładunków (tenty,
chłodnie). Europa i Europa —
Rosja. Tel. 8 650 37334
24 A PROPOS...
KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r.
Druga Ziemia istnieje!
Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, czy
istnieje we Wszechświecie
druga Ziemia bądź planeta
łudząco przypominająca Ziemię, NASA spieszy ci z odpowiedzią.
Otóż — tak! Ziemia 2.0
jest nieco większa od Ziemi i
znajduje się 1,4 tys. lat świetlnych od nas.
Kolejne pytanie brzmi: czy
rozwinęło się na niej życie?
Tutaj pojawia się już więcej
wątpliwości.
— Teleskop kosmiczny
Keplera znalazł pierwszą
planetę, która pod względem
rozmiaru jest porównywalna do Ziemi i krąży wokół
gwiazdy podobnej do naszego
Słońca — podała Narodowa
Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA).
Co ciekawe, zdaniem naukowców, na planecie mo-
Kambodża: szczury jako detektory bomb
Fot. archiwum
Zamknęła syna z zespołem
Downa... w pralce
Fala krytyki spadła na
matkę 2,5-letniego chłopca,
po tym jak opublikowała
zdjęcie syna zamkniętego w
pralce.
Sprawą zajęła się policja.
Kobieta nie rozumie szumu
wokół swojej osoby.
Uważa, że chłopiec „kocha pralki”, a dzięki zdjęciu
oboje mieli dużo zabawy. W
sieci zawrzało, gdy 21-letnia
Courtney Stewart ze szkockiego Renfrewshire opublikowała na Facebooku zdjęcie
swojego niepełnosprawnego
syna zamkniętego w pralce.
Publikacją zainteresowali
się internauci i sąsiedzi.
Oburzeni zachowaniem
kobiety o wszystkim zawiadomili policję, która sprawdza
czy Stewart nie znęca się nad
dzieckiem.
— Widok był okropny.
Dla każdego, a szczególnie
dla tych, którzy są rodzicami, wrzucanie takich zdjęć
na Facebooka, żeby się pośmiać, jest niezrozumiałe —
skomentowała zajście jedna z
sąsiadek kobiety.
gło rozwinąć się życie. NASA
odkryła w sumie 12 planet,
które są większe od Ziemi co
najwyżej dwukrotnie, mają
skalistą powierzchnię i znajdują się w takiej odległości
od gwiazdy, że może występować tam woda w stanie
ciekłym.
Najważniejsze jest jednak
to, że tylko jedna z nich najbardziej przypomina Ziemię.
To planeta Kepler-452b,
która krąży wokół gwiazdy
łudząco
przypominającej
Słońce.
Ziemia 2.0 jest większa
od Ziemi (średnica o około
60 procent większa), swoją
gwiazdę (czyli „nasze Słońce”) okrąża w 385 dni.
Zdaniem naukowców, planeta jest najprawdopodobniej
skalista i może wykazywać
aktywność wulkaniczną.
Kepler-452 ma około 6 miliardów lat.
Koniec ślubów 14-latków
W czwartek w Hiszpanii
zaczęły obowiązywać przepisy podwyższające minimalny
wiek zawierania małżeństw
— z 14 do 16 lat.
Nowe regulacje mają na
celu zwiększenie ochrony
nieletnich oraz przybliżają
kraj do rozwiązań prawnych
obowiązujących w innych
krajach UE.
Prawo to powstało w wyniku zaleceń ze strony ekspertów z ONZ oraz organizacji zajmujących się ochroną
dzieci. Wcześniej już 14-latki
mogły zawierać w Hiszpanii małżeństwa, o ile zgodę
na to wyraził sąd. Była to
jedna z najniższych granic
wiekowych w UE. Większość
państw członkowskich zezwala na zawarcie ślubu dopiero
po ukończeniu 16 lat.
Według danych rządu
hiszpańskiego zmiana będzie
dotyczyła bardzo małej grupy nieletnich, gdyż niewielu
14-latków decydowało się na
zawarcie małżeństwa.
Inf. agencyjne