wzór tatuażu henną
Transkrypt
wzór tatuażu henną
Weekend ze zmienną pogodą. W sobotę ma być ciepło, a w niedzielę chłodniej. W sobotę w dzień lokalne deszcze. www.kurierwilenski.lt DZIENNIK POLSKI NA LITWIE SOBOTA 25 — PONIEDZIAŁEK 27 LIPCA 2015 r. Nr. 138 (17669) Cena 0,52 EUR Rozdano dyplomy licencjackie z orzełkiem w koronie Uroczystość wręczenia dyplomów odbyła się w piątek, 24 lipca, w sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie „Gaude, mater Polonia” zabrzmiało w tym roku po raz szósty dla kolejnej promocji absolwentów Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego Filii w Wilnie Uniwersytetu w Białymstoku. Dyplomy licencjackie Suwalska pielgrzymka dotarła Str. 2 do Ostrej Bramy Lata co minęły — oby nigdy Str. 4 więcej... Fot. Iwona Klimaszewska / L24.lt w bordowej oprawie z godłem Universitas Bialostocensis z orzełkiem w koronie na stronie tytułowej otrzymało 51 studentów, którzy ukończyli studia na kierunkach informatyki i ekonomii. Str. 3 Złote gody Sankowskich: 50 lat cichego szczęścia Str. 10-11 ISSN 1392-0405 2 WYDARZENIA KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Sobota Lipiec 2015 Suwalska pielgrzymka dotarła do Ostrej Bramy 25 P Imieniny: Alfonsa, Antoniego, Dariusza, Franciszka, Jakuba, Krzysztofa, Olimpii, Pawła, Rudolfa, Sławosława i Walentyna TRZY PYTANIA DO... …Ramūnasa Matonisa, rzecznika prasowego Departamentu Policji przy MSW 1. Lipiec i sierpień to okres żniw nie tylko dla rolników, ale też dla rabusiów, którzy wykorzystując nieostrożność osób, korzystających z urlopu, nagminnie plądrują domy i mieszkania. Czy latem jest więcej włamań do mieszkań i domów? Niestety tak. Latem liczba włamań wzrasta. 2. Dlaczego tak się dzieje? Zazwyczaj wyjeżdżając na wakacje, ludzie śpieszą się. Zapominają domknąć drzwi, okna. Największym błędem, jaki robią to że mówią o tym głośno, chwalą się na Facebooku. 3. Jak zabezpieczyć mieszkanie przed wyjazdem na wakacje? Dobrze jest mieć antywłamaniowe okna i drzwi — zwłaszcza mieszkań na parterze i domów jednorodzinnych. Oczywiście takie rozwiązanie nie zabezpieczy mieszkania w stu procentach, ale znacząco wydłuży czas, który jest potrzebny złodziejowi na wejście do wnętrza. Dom pomoże też zabezpieczyć alarm. Można zostawić zapalone światło (teraz jest duży wybór żarówek energooszczędnych). Nie trzeba głośno mówić o swoim wyjeździe — im mniej osób o tym wie, tym lepiej. Bardzo dobrze, jeżeli mamy sąsiada, który zaopiekuje się naszym domem czy mieszkaniem. Warto go poprosić, aby od czasu do czasu zerknął w stronę naszego lokum. Natomiast najlepszym wyjściem jest to, aby ktoś na okres — gdy jesteście dłużej nieobecni — zamieszkał u was. Rozmawiała Honorata Adamowicz KURIER WILEŃSKI Ukazuje się od 1 lipca 1953 roku Birbynių g. 4a, 02121-30 Vilnius, Lietuvos Respublika, tel./fax 260 84 44 DZIENNIK NALEŻY DO EUROPEJSKIEGO STOWARZYSZENIA GAZET CODZIENNYCH MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH okonali prawie 300 kilometrów — w upale i w deszczu, w kurzu, i w błocie. W południe do Ostrej Bramy dotarła XXV Międzynarodowa Piesza Pielgrzymka Suwałki — Wilno. Około 1 000 pielgrzymów z Polski, USA, Belgii, Niemiec, Rosji, Szwajcarii, Ukrainy zmęczonych, z bąblami na nogach, ale szczęśliwych uczestniczyło we Mszy św. kończącej 11-dniową wędrówkę. 15 lipca pielgrzymi pod przewodnictwem księży ze zgromadzenia salezjanów (Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego) wyruszyli z Suwałk. Większość pokonała całą trasę, niektórzy dołączyli po drodze. Trasa pielgrzymki prowadziła przez Suwalszczyznę, Lejpuny, Merecz, Orany, Ejszyszki, Soleczniki, Turgiele, Rudominę, Niemież. Szczególnie serdecznie i gościnnie pątnicy byli witani na Wileńszczyźnie. Jak co roku mieszkańcy mijanych miejsco- wości częstowali ich „czym chata bogata”. W opinii organizatorów pielgrzymka Suwałki — Wilno jest wyjątkowa, gdyż „w Polsce wszyscy pielgrzymują do Czarnej Madonny na Jasnej Górze, a my idziemy do tej, co w Ostrej Świeci Bramie. Ważne jest również to, że na drogach Litwy, po której idziemy, można spotkać wyjątkowych ludzi — Polaków i Litwinów, którzy chcą się ubogacić wspólnym spotkaniem. Można przeżyć swoistą lekcję historii i odbyć prawdziwe rekolekcje w drodze”. Hasło XXV Międzynarodowej Pielgrzymki Pieszej Suwałki — Wilno brzmi: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”, a jej głównym przewodnikiem jest ks. Tomasz Pełszyk SDB. Pielgrzymi zostaną na Litwie do niedzieli. Dla chętnych organizowane są wycieczki po Wilnie, do Mejszagoły oraz na Górę Krzyży. Wilnoteka.lt Około 1 000 pielgrzymów Polski, USA, Belgii, Niemiec, Rosji, Szwajcarii, Ukrainy pokonało 300 kilometrów Fot. wilnoteka.lt/Bartosz Frątczak Redaktor naczelny: Robert Mickiewicz (tel. 260 84 44, [email protected]). Zastępca red. nacz.: Aleksander Borowik ([email protected], tel. 260 84 46) Sekretarz redakcji: Lucja Stankevičiūtė (tel. 260 84 47, [email protected]) Dziennikarze: Honorata Adamowicz, Justyna Giedrojć, Brygita Łapszewicz, Anna Pieszko, Mar ian Paluszkiewicz — fotor eporter Współpracownicy: Helena Gładkowska, Witold Janczys, Jadwiga Podmostko, Stanisław Tarasiewicz, Alina Sobolewska, Krzysztof Subocz, Julitta Tryk Dział Promocji: Diana Kaczan — reklama (tel. 212 30 40, reklama@kur ierwilenski.lt), (tel. 212 30 40, kolport@kur ierwilenski.lt). Wydawca: VšĮ „Kurier Wilenski” Druk: VšĮ „Vilnijos žodis” Nakład: 3000 egz. Mater iał ów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zas trzega sobie prawo do skracania i adius tacji teks tów. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpo Redaktor dyżurny: Honorata Adamowicz wiada. Opinie Czytelników zawarte w ich lis tach nie zawsze są zbieżne z opinią redakcji. Projekt/Program jest współfinansowany ze środków finansowych otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą.” WYDARZENIA 3 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Rozdano dyplomy licencjackie z orzełkiem w koronie ze str. 1 » twa Wyższego 17 lipca br. wyda- Uroczystość wręczenia dyplomów odbyła się w piątek, 24 lipca, w sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie w obecności władz uczelni, gości honorowych oraz najbliższych: rodziców, dziadków, przyjaciół. — Wyższe wykształcenie, świadectwo którego dzisiaj otrzymujecie, zapewni wam dobre fundamenty dla przyszłej kariery – przemawiał dziekan Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego Filii w Wilnie Uniwersytetu w Białymstoku dr hab. Jarosław Wołkonowski. — Cieszy nas niezmiernie, że kolejnych 51 osób zdobyło wyższe wykształcenie. Nie jest to ostateczna liczba. Jeszcze kilkudziesięciu studentów będzie broniło prac we wrześniu i otrzyma dyplomy w trakcie inauguracji nowego roku akademickiego w październiku. Jak mówił prodziekan, studia na Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku skończyło już ogółem 446 studentów. W ciągu ostatniego roku akademickiego 2014/2015 w życiu wydziału wydarzyło się kilka ważnych zmian. Zostały uruchomione studia magisterskie na kierunku ekonomia – Filia w Wilnie otrzymała wszystkie niezbędne pozwolenia od władz polskich i litewskich. Studia magisterskie ruszyły od 1 października, przyciągając 50-osobową grupę adeptów ekonomii. Po drugie, cieszy szybka i sprawna akredytacja instytucjonalna, przeprowadzona przez władze litewskie i ekspertów Zachodniej Europy, która miała miejsce zimą i wiosną 2014/2015 r. Wydział Ekonomiczno-Informatyczny otrzymał akredytację na maksymalny 6-letni okres. Poza tym ze strony władz polskich uczelnia w Wilnie otrzymała zgodę na uruchomienie studiów na kierunku europeistyki. W końcu czerwca polska komisja akredytacyjna wydała pozytywną opinię, zaś Ministerstwo Nauki i Szkolnic- ło pozytywną zgodę na uruchomienie tych studiów w Wilnie. — Teraz musimy otrzymać pozwolenie ze strony władz litewskich. Mamy nadzieję, że władze litewskie docenią duże zapotrzebowanie na ten kierunek i w ciągu kilku tygodni pozwolenie otrzymamy – mówił „Kurierowi” dziekan wydziału dr hab. Jarosław Wołkonowski. Gratulacje dla studentów złożyła również prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą Uniwersytetu w Białymstoku, prof. dr hab. Beata Godlewska-Żyłkiewicz. Jest to ogromne święto dla Uniwersytetu, gdyż wykształciliśmy kolejny rocznik. My, czyli Wileńska Filia Uniwersytetu w Białymstoku. Jest to tak ogromna uroczystość, że zgodnie z tradycją akademicką, by nadać jej odpowiednią rangę, odpowiednio się przygotowaliśmy: państwo i my również jesteśmy w togach i biretach, by nadać tej uroczystości właściwą rangę. W tegorocznej promocji 3 osoby odebrały dyplomy z wyróżnieniem: Karolina Malinowska i Łucja Wojnicz z ekonomii oraz Artur Osipowicz spośród informatyków. Żeby otrzymać taki dyplom, średnia ocen uzyskana w ciągu 3 lat studiów musi wynosić nie mniej niż 4,75 (w skali 5-stopniowej). Egzamin licencjacki i praca dyplomowa również muszą być złożone na maksymalną ocenę, czyli 5. W ciągu 8 lat Filia w Wilnie nadal się boryka z problemem braku siedziby, na skutek czego część zajęć się odbywa na ul. Kalwaryjskiej, część na Nowogródzkiej. Są potrzebne radykalne kroki, gdyż sytuacja staje się krytyczna. W nadesłanym liście gratulacyjnym ambasador nadzwyczajny i pełnomocny RP w Republice Litewskiej Jarosław Czubiński deklarował „dalszą pomoc i różnorodne wsparcie”. Anna Pieszko PULS KURIERA ZDJĘCIE DNIA Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka uczy francuskiego aktora Gerarda Depardieu kosić trawę Fot. EPA-ELTA KOMENTARZ DNIA Opodatkujmy jeszcze... absurd! Jaroslav Hašek, autor przygód dobrego wojaka Szwejka (który piwo lubił, ale i na napiwkach nie oszczędzał) na pewno by się w grobie przewrócił (ale ze śmiechu) gdyby tę wiadomość usłyszał. Otóż nasza Inspekcja Podatkowa chce się dobrać do kieszeni kelnerów (w kolejce czekają taksówkarze, pokojówki i inni świadczyciele usług), co to od klientów napiwki, czyli premię za dobrą obsługę, otrzymują. Urzędnicy z tej instytucji z poważną miną zareklamowali się ostatnio w telewizji chwaląc np. zakłady gastronomiczne, które taki gest klienta... wciągnęli przymusowo do ceny zamówienia! A które to dopisują do jadłospisu uwagę, że w cenę zamówienia wchodzi... 5-procentowa narzuta. Inspekcja jest zadowolona, bo wówczas może ściągnąć 15-procentowy podatek od napiwków. Z kolei nie wiadomo ile taka „wzorowa” firma odstrzeli dla biednego kelnera, który przez cały dzień musi się na to swoje „piwo” ponawygibać. Ale skoro Litwa chce być Doliną Głupoty, to może opodatkujmy jeszcze np. i prezenciki dla lekarzy? Ty tu z wdzięczności szczerej bukiecik, bombonierkę, czy flaszeczkę wręczasz, a lekarz... spisuje „protokół” i wydaje ci kwitek? A propos z innej beczki. Chylę czoła przed językiem litewskim, że tak zgrabnie określa premię za usługę. Po polsku jakoś nieelegancko brzmi dać komuś „na piwo”. A po litewsku napiwek brzmi „arbatpinigiai”, czyli dosłownie „pieniądze na herbatę”. I jak tu wówczas nie dać na tak szczytny cel? Aleksander Borowik CYTAT DNIA „Jestem zadowolona, że ich tam już nie ma – to jest moja osobista pozycja obywatelska” — prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė skomentowała kwestie usunięcia sowieckich rzeźb z Zielonego Mostu w Wilnie 4 SPOŁECZEŃSTWO KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Lata co minęły — oby nigdy więcej... D emontaż rzeźb na Zielonym Moście na nowo rozniecił dyskusję o sowieckiej spuściźnie. W części społeczeństwa obudził też nostalgię za wciąż żywym w ich wspomnieniach sowieckim bytem. Czy jest to syndrom egipskiego niewolnika, czy sztokholmskiego zakładnika, czy symbioza tych dwóch stanów psychicznych – wyjaśnienie tego należy zostawić psychologom. Przeciwwagą temu sentymentowi są wspomnienia części społeczeństwa, któremu za sowieckim okresem nie tęskno. Chociaż swoje dzieciństwo i młodość mieli właśnie w tamtych czasach, ich wspomnienia z tamtych lat wcale nie przypominają tych miłych z dzieciństwa czy młodości. Dziś ich wspomnienia, zwłaszcza u młodych ludzi, mogą wywoływać śmiech i też zdziwienie, że nie są to anegdoty, lecz sytuacje z życia wzięte. Jednak takie to wtedy było życie. — Pamiętam z dzieciństwa, że zawsze z niecierpliwością czekaliśmy z rodzeństwem na Święta Bożego Narodzenia. Chociaż nie było go wtedy w kalendarzu oficjalnych świąt, ale poprzedzało hucznie naonczas obchodzony Nowy Rok. Wiedzieliśmy więc, że z tej okazji ojciec w pracy dostanie swój świąteczny „przydział”, w tym egzotyczne dla nas, dzieciaków, pomarańcze. Wtedy trudno o nie było w sklepach. Dlatego w tym dniu wyglądaliśmy przez okno, kiedy tatuś wróci z pracy, a gdy tylko wchodził do domu, rzucaliśmy się na torbę w jego ręku i dostawaliśmy z niej smakołyki – cukierki i właśnie pomarańcze. Owoce dzielono między nami, dziećmi, po równo i choć mieliśmy chęć zjeść wszystkie naraz, chowaliśmy je gdzieś i stopniowo delektowaliśmy się nimi, tak żeby starczyło, jak najdłużej. Wiedzieliśmy, że następnym razem smak i zapach egzotycznych owoców poczujemy dopiero za rok – wspomina w rozmowie z „Kurierem” dziś prawie 60-letni wilnianin Józef. Dodaje, że później, jeszcze przez długie lata Święto Bożego Narodzenia kojarzyło się mu z zapachem właśnie pomarańczy. Ale jak mówi, nie ma nostalgii do tamtych czasów, bo wspomnienia o nich, choć z dzieciństwa, do miłych raczej nie należą, bo dotyczą ograniczeń i niedostatku, jakie w okresie sowieckim były codziennością. — Jako młodzieniec interesowałem się muzyką. Słuchałem „Lata z Radiem”, gdzie nadawano nie tylko polskich wykonawców, ale też zagranicznych. Nie posiadałem się z radości, kiedy na swoją „osiemnastkę” otrzymałem w prezencie adapter z rzucą”. Przychodziliśmy więc na długo przed otwarciem sklepu, żeby zająć kolejkę. Ale czasami kilkugodzinne stanie w niej było próżne, bo zapas wyrzuconych płyt szybko się kończył. Wiadomo, kosztowały normalnie ponad rubel, lepsze ponad dwa, a spod lady sprzedawano je po 5-10 rubli. Przypomina zmartwienie, gdy na kilka osób przed nim skończyły się płyty zespołu „Smokie”, który był wtedy na szczycie swojej popularności. — Byłem tak rozgoryczony tym, że bez namysłu zapłaciłem za tę płytę 15 rubli szczęściarzowi, który wcześniej kupił dwie płyty i sprzedawał je zaraz w bra- dzisiejsza młodzież ściągająca z internetu kolejną „empetrójkę” ulubionego zespołu nawet nie zastanawia się. Wtedy w sklepach brakowało nie tylko płyt. W kolejkach ustawiano się, kiedy w obuwniczym „wyrzucano” rumuńskie buty – szczyt ekstrawagancji ówczesnych modniś, a w „promtorgu” była dostawa czeskiego kryształu. — Ten prawie nigdy nie trafiał do sprzedaży, bo system był taki, iż najpierw kierowniczka sklepu zaopatrywała w towar swoją rodzinę i przyjaciół. Potem po towar przyjeżdżali kierownicy innych sklepów – obuwniczych, meblarskich, spożywczych, bo gdy u nich był „wyrzucany” jakiś deficyt, to nasza kierowniczka jechała do nich po swój przydział. A jeśli co zostawało, to resztkę rozchwytywał pozostały personel sklepu. Czasami nawet udawało się dostać po dwa, trzy komplety jakichś naczyń. Wtedy to i ze swoimi krewnymi można było podzielić się albo z koleżankami z innych sklepów, żeby później od nich dostać „deficyt” z ich sklepu – opowiada nam Kwas z beczki na wileńskiej ulicy – tradycyjny obraz sowieckich pani Krystyna z Wilna, która w miast tamtego okresu Fot. archiwum okresie sowieckim pracowała ekspedientką w sklepie z naczysystemem „mono”. Kosztował mie obok sklepu – śmieje się pan niami przy ul. Niemieckiej. 90 rubli. Prawie miesięczne wy- Józef. Przypomina, jak z zazdroJak zauważa, wtedy, żeby coś nagrodzenie ojca. Dobry sprzęt ścią, ale też podziwem odwiedzał mieć, nie wystarczyło mieć forstereo był rzadkością i drogi, ale swoich kuzynów, którzy mieli sę, bo bez znajomości faktyczi tak można było go dostać naj- prawdziwe zagraniczne winyle nie trudno było o dobre ubranie, częściej „spod lady” – opowia- popularnych wtedy zespołów obuwie, naczynia, nie mówiąc da nasz rozmówca. Jako młody „Kiss”,„ABBA” czy „Jethro Tull”. już o samochodach czy mieszmeloman zaczął kolekcjonować — Ich rodzice nieźle „zara- kaniach, na które bez „błatu” płyty. Pierwszą – zespołu „Skal- biali”, dlatego mogli kupować im można było czekać latami i nie dowie” kupił w sklepie z płytami zagraniczne płyty sprzedawane zawsze do skutku. przy ul. Wileńskiej po odstaniu oczywiście na czarnym rynku po — Dziwi mnie tylko jedno, dwóch godzin najpierw przed 50-100 rubli za sztukę. Jak każdy że dziś ktoś normalnie może tęotwarciem sklepu, a potem w młody człowiek szalałem za ty- sknić za tamtymi latami wiecznedługiej kolejce. mi zespołami, ale nie było mnie go niedostatku i ograniczeń – za— Wtedy w Wilnie były tylko stać na takie kolekcjonowanie, uważ pan Józef. I dodaje: „Oby dwa sklepy z płytami. Ten przy dlatego u kuzynów tylko cza- nigdy więcej”. ul. Wileńskiej i drugi przy Alei sami wypożyczałem na tydzień Stanisław Tarasiewicz Giedymina, wówczas Lenina, ciekawe nagranie za kilka ruw okolicach Placu Łukiskiego bli – opowiada nasz rozmówca i – również byłego Placu Lenina. szeroko się uśmiecha. Jego oczy W tych kolejkach zawiązywały nie zdradzają jednak żadnej rasię znajomości i często pocztą dości. Raczej rozgoryczenie, że w pantoflową dowiadywaliśmy się, swojej młodości był pozbawiony kiedy i jakie ciekawe płyty „wy- elementarnych rzeczy, o których POLSKA GOSPODARKA 5 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Nowe miejsca pracy dzięki atrakcyjnym pożyczkom z BGK B ank Gospodarstwa Krajowego oferuje pożyczki do 20-krotności przeciętnego wynagrodzenia na rozpoczęcie własnej działalności oraz dodatkowo do 23 600 tys. zł na utworzenie miejsca pracy. Okres spłaty wynosi nawet 7 lat, z możliwością karencji w spłacie do roku. Pożyczki są nisko oprocentowane. Ten projekt jest realizowany razem z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Program „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie”, poza nisko oprocentowanymi pożyczkami na podjęcie działalności gospodarczej, oferuje również preferencyjne pożyczki na utworzenie miejsca pracy dla osoby bezrobotnej. – Każdy podmiot, który działa już na rynku, prowadzi działalność gospodarczą, może otrzymać pożyczkę preferencyjną, nisko oprocentowaną na utworzenie miejsca pracy, również ten, który już sko- N Praca: ułatwienia dla rodziców Sejm uchwalił w piątek nowelizację Kodeksu Pracy, która wprowadza rozwiązania pomocne w łączeniu życia zawodowego i rodzinnego, m. in. wydłuża i uelastycznia sposoby korzystania z urlopu rodzicielskiego. Zmiany te zaproponował ustępujący prezydent Bronisław Komorowski. Rozwój małych i średnich gospodarstw Każdy podmiot, który działa już na rynku, prowadzi działalność gospodarczą, może otrzymać pożyczkę preferencyjną Fot. archiwum rzystał ze wsparcia na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Oprócz podmiotów, które działają na rynku i które mogą taką pożyczkę dostać, mogą ją też otrzymać niepubliczne szkoły, przedszkola, żłobki, kluby dziecięce. Ten pakiet osób uprawnionych jest dość szeroki – wyjaśnia Anna Gajewska, dyrektor Departamentu Programów Europejskich Banku Gospodarstwa Krajowego. Maksymalna kwota pożyczki na utworzenie stanowiska pracy wynosi 23 600 zł. Jak tłumaczy Anna Gajewska, żeby ją otrzymać, trzeba złożyć wniosek, do którego należy załączyć prosty kosztorys dotyczący tego, co będzie się składało na to stanowisko, co powinno być sfinansowane ze środków pożyczki. Specjaliści i menedżerowie nie mogą narzekać na wynagrodzenia ie na wysokość wynagrodzenia nie mogą narzekać specjaliści im menedżerowie. W 2014 roku ich średnie zarobki wyniosły 9 658 złotych brutto. W większości branż odnotowano wzrosty wynagrodzeń w porównaniu z 2013 rokiem, w trzech — spadki. — Największy spadek nastąpił w branży logistycznej, głównie ze względu na to, że pracodawcy powiększyli swoje oczekiwania wobec pracowników i nie są już tak skłonni do płacenia wyższych wynagrodzeń. Dodatkowo zmienili system płac, z tylko wynagrodzeń stałych na połączone w wynagrodzeniami bonusowymi — mówi Joanna PLUS - MINUS Kuzioła, menedżer Zespołu Sprzedaży i Marketingu w firmie Antal International. Najlepiej wynagradzana jest kadra zarządzająca, prawnicy i specjaliści z branży sprzedaży i marketingu. Z kolei najwyższy wzrost wynagrodzeń odnotowano w branży usług wspólnych. W tej branży zauważamy pojawianie się rynku pracownika. Poszukiwani są kandydaci już nie tylko ze znajomością języków obcych, ale już jednocześnie z wyspecjalizowaną wiedzą. Pracownicy wszystkich branż muszą liczyć się, z tym że język angielski jest i powinien być standardem, a znajomość dodatkowego języka jest coraz powszechniej wymagana. — Jeżeli zaś chodzi o znajomość języków obcych, to zdecydowanie coraz częściej zwracana jest uwaga na języki bardzo unikalne, jak np. duński, fiński, szwedzki, hebrajski, chorwacki – wyjaśnia Joanna Kuzioła. Zmiany zachodzą też na prawniczym rynku pracy. — Usługi prawnicze są wyżej wyceniane. Przede wszystkim byli poszukiwani w zeszłym roku pracownicy na wyższe stanowiska, z większym doświadczeniem, wobec czego zanotowaliśmy tutaj wzrost wynagrodzeń. Natomiast prawnicy wchodzący na rynek pracy mają większą trudność ze znalezieniem wysoko płatnego zajęcia. Ponad 700 milionów euro dla niemal 30 tysięcy młodych rolników. Wszystko to w ramach premii na rozwój gospodarstw dla producentów i hodowców do czterdziestego roku życia. Dane o spadku bezrobocia Bezrobocie w dół, a poprawa okazała się większa niż szacował resort pracy. Stopa bezrobocia spadła w czerwcu do 10,3 proc. z 10,8 w maju. To miłe zaskoczenie, mówił Bartosz Sawicki, szef działu analiz w Domu Maklerskim TMS Brokers. „To tempo jest nieco szybsze niż zakładały nasze prognozy i nieco szybsze, niż zakładał to rynek, cóż tylko się cieszyć. Nasze długoterminowe prognozy nie są jednak już tak optymistyczne. To tempo poprawy sytuacji na rynku pracy w 2016 r. nie będzie imponujące i na koniec przyszłego roku stopa bezrobocia naszym zdaniem nie zejdzie poniżej 10 proc.” — mówił Bartosz Sawicki. Strona powstaje przy współpracy z Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Wilnie 6 Z REJONU WILEŃSKIEGO KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Medale z 27. Międzynarodowej Parafiady w rękach dzieci i młodzieży polskiej z Litwy W dniach 27 czerwca – 18 lipca 15-osobowa grupa uczniów Gimnazjum w Mickunach pod kierownictwem nauczyciela wychowania fizycznego Marka Wajtonisa (finaliści XVII Parafiady Archidiecezji Wileńskiej) uczestniczyła w 27. Międzynarodowej Parafiadzie Dzieci i Młodzieży. Młodzież rozpoczęła wypoczynek na obozie parafiadowym w Ustroniu Morskim. Parafiada zakończyła się w Warszawie 17-go lipca. W tym roku młodzi sportowcy spotkali się pod hasłem „Wiele serc – jeden rytm”. W przygotowanym przez „Stowarzyszenie Parafiada” wydarzeniu, udział wzięli młodzi ludzie z Polski oraz pięćdziesięciu organizacji polonijnych Ukrainy, Łotwy, Litwy, Rosji, Niemiec, Hiszpanii i Białorusi. Łącznie ponad – 1500 uczestników. Program Parafiady oparty jest na starożytnej greckiej triadzie Stadion-Teatr-Świątynia. W ramach części sportowej tegorocznej Parafiady odbyły się zawody w 13 dyscyplinach i 16 konkurencjach w różnych kategoriach wiekowych. Uczestnicy spotkali się jednak nie tylko po to, by współzawodniczyć. Czas wypełniało im także zwiedzanie, zajęcia warsztatowe, spotkania z niezwykłymi ludźmi i codzienna modlitwa. Nowością w 27. edycji projektu była część „Misja Parafiada w służbie pokoju”, realizowana we współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej. Uczestnicy mogli dowiedzieć się jak wygląda służba polskich żołnierzy na misjach pokojowych, odwiedzili też Centrum Weterana Działań Poza Granicami Państwa. W ramach tej części zawodnicy rywalizowali w strzelectwie spor- towym i biatlonie, a także próbowali swoich sił w grach planszowych o tematyce historyczno-wojskowej. Organizatorem Parafiady jest „Stowarzyszenie Parafiada im. Św. Józefa Kalasancjusza”, które współpracuje z MSZ od 2012 roku. Projekt realizowany jest w ramach konkursu dotacyjnego „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą w 2015 roku”.Wiele emocji, wiele wzruszeń, ale przede wszystkim możliwość przeży- wania i bycia razem. Drużyna z Litwy była najlepsza w zawodach sportowych i zdobyła 1. miejsce (436 punkt.) spośród 83 drużyn, w koszykówce zajęła 2 miejsce, za co została wynagrodzona dyplomem oraz pucharem. Poza tym młodzi uczestnicy z Litwy wywalczyli 32 medale – 13 złotych, 11 srebrnych i 8 brązowych. Nagranie można obejrzeć na stronie: https://www. youtube.com/watch?v=AloHhFMEB48 13 złotych, 11 srebrnych i 8 brązowych medali zdobyli uczniowie z Gimnazjum w Mickunach podczas 27. Międzynarodowej Parafiady Dzieci i Młodzieży Fot. vrsa Wyjątkowa impreza w Parku Regionalnym Wilia - „Zmierzch” 25 lipca, w sobotę, na chronionym terenie pomiędzy Wilnem i Kiernowem odbędzie się niezwykła impreza - „Zmierzch”. Podczas tej imprezy Dyrekcja Parku Regionalnego Wilii zaprosi wszystkich do zapoznania się z przyrodą o zmierzchu w środku lata: z naturalnymi łąkami i ich roślinami, różnorodnością nocnych motyli, z życiem fruwających w nocy nietoperzy - z cyklem życia jednego z najbardziej interesujących i rzadkich motyli Litwy. Uczestnikom imprezy będą towarzyszyli eksperci w tej dziedzinie, specjaliści ochrony środowiska. O godz. 18 – działalność na rzecz ochrony środowiska koszenie wyjątkowej łąki kosą wespół z ekologiem parku G. Malmigą. Uczestnicy imprezy proszeni są wg możliwości o zabraniu ze sobą kosy, osełki, siekiery i łopaty. O godz. 20 botanik, dr J. Sendžikaitė zapozna wszystkich chętnych ze światem naturalnym łąki, jej znaczeniem w przyrodzie i, oczywiście, z różnorodnością roślin rosnących na łąkach. Uczestnicy brodzenia po łące w trakcie imprezy będą mogli również uzbierać ziół i tu na miejscu na ognisku ugotować pachnącą herbatę. O godz. 21 w trakcie imprezy „Tajemnice kopców”, kulturolog K. Tamašauskaitė zaprosi do poznania tajemnic górującego w pobliżu kopca. O godz. 21.30. rozpocznie się jedna z najbardziej interesujących części imprezy – obserwowanie nocnych motyli wespół z entomologiem, ekspertem motyli G. Švitrą. O godz. 22.30. o „Świecie nietoperzy” opowie specjalista ochrony przyrody R. Karpuška. Miejsce imprezy - podnóże kopca Bradeliškės, początek szlaku poznawczego w Duksztach. Uczestnicy są zachęcani do kupowania kosztującego 1 € i ważnego 5 dni biletu zwiedzacza Parku Regionalnego Wilia. Są to świadomi i obywatelscy zwiedzacze parków, którzy troszczą się o przyrodę Litwy i walory krajobrazowe, mogą osobiście przyczynić się do popularyzowania obszarów chronionych. KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Z REJONU WILEŃSKIEGO 7 Zapraszamy do Bujwidz na Tydzień s. Wandy Boniszewskiej K ażdego roku parafianie Bujwidz gromadzą się w pryciuńskiej kaplicy na odpust św. Ignacego Loyoli. Podczas tegorocznego odpustu w parafii będą trwały 9-dniowe nabożeństwa, które pozwolą wiernym prześledzić i zgłębić przesłanie s. Wandy Boniszewskiej w różnorodnych okolicznościach życia oraz pozwoli lepiej zrozumieć sens jej życia. Po nabożeństwach zaplanowane są spotkania tematyczne oraz zabawy i gry dla dzieci, gra terenowa, „Noc Filmowa”, pielgrzymka rowerowa po miejscach sakralnych parafii bujwidzkiej. Cykl imprez, poświęconych siostrze Wandzie Boniszewskiej, rozpocznie się 25 lipca o godz. 14.00. adoracją Najśw. Sakramentu w kaplicy w Pryciunach. Program modlitw i imprez towarzyszących: 25 lipca adoracja całodobowa adoracja Najśw. Sakramentu w kaplicy w Pryciunach, początek o godz. 14.00. Tydzień s. Wandy Boniszewskiej w bujwidzkiej parafii potrwa od 25 lipca do 2 sierpnia Fot. vrsa 26 lipca odpust św. Ignacego Loyoli w kaplicy w Pryciunach o godz. 14.00. 27 lipca o godz. 18.00 Msza św. w bujwidzkim kościele w intencji rychłej beatyfikacji s. Wandy Boniszewskiej. Po Mszy Św. Spotkanie z zakonnicami z okazji „Roku Osób Konsekrowanych”. 28 lipca o godz. 18.00 Msza św. w kościele w Bujwidzach. Po Mszy św. spotkanie tematyczne „Łagry sowieckie. Cierpienia i męka na nieludzkiej ziemi.” Prelekcje wygłoszą dr. I. Mikłaszewicz, D. Korkus i T. Grygorowicz. 29 lipca o godz. 18.00 Msza św. w kościele w Bujwidzach dla dzieci. Po Mszy św. - zabawy i gry dla dzieci. 30 lipca o godz. 18.00 Msza św. w kościele w Bujwidzach dla młodzieży. Po Mszy św. - gra terenowa organizowana przez harcerzy 1 WDH „Trop” im. A. Małkowskiego. 31 lipca o godz. 20.00 Msza św. Po mszy odbędzie się „Noc Filmowa”. 1 sierpnia o godz. 10.00 wycieczka – pielgrzymka rowerowa po miejscach sakralnych parafii bujwidzkiej (obowiązkowe zapisy pod nr. tel.: 861063111, 865642001, lub za pośrednictwem poczty elektronicznej: [email protected]). O godz. 15.00 „Popołudnie z Aniołem”, zaś o 18.00 -Msza św. 2 sierpnia o godz. 11.00 piesza pielgrzymka „Śladami s. W. Boniszewskiej” Bujwidze – Pryciuny. Na zakończenie pielgrzymki Msza św. w Pryciunach około godz. 14.00 Dodatkową informację można uzyskać pod nr. tel.: 861063111, 865642001 lub 868523677 oraz na stronie internetowej: www.bujwidze.lt. Ku uwadze mieszkańców wsi Niemież ZSA „Nemėžio komunalininkas” wspólnie z Administracją Samorządu Rejonu Wileńskiego zrealizowała projekt „Rozbudowa sieci kanalizacyjnej w osiedlu Niemież rejonu wileńskiego” i stworzyła mieszkańcom możliwość podłączyć się do sieci kanalizacyjnej oraz ekologicznie porządkować ścieki. Projekty rozwoju scentralizowanego zaopatrzenia w wodę i sieci ścieków zrealizowano ze środków Unii Europejskiej, państwa i budżetu Samorządu Rejonu Wileńskiego. Środki na projekty przeznaczono pod warunkiem, że mieszkańcy będą korzystać z usług scentralizowanego systemu zaopatrzenia w wodę i oczyszcza- nia ścieków. W związku z tym prosimy, aby Państwo dołączyli się do scentralizowanych sieci kanalizacyjnych w terminie ustalonym w projekcie administrowania finansowania, t. j. do 31.12.2015. Zaznaczamy, że po dołączeniu się do sieci kanalizacyjnych zapewnią Państwo odpowiednie porządkowanie ścieków i znacząco zmniejszą zanieczyszczenie środowiska. Należy pamiętać, że w ramach obecnego prawodawstwa mieszkańcy, którzy chcą dołączyć się do scentralizowanych sieci kanalizacyjnych, powinni: 1. Złożyć podanie, aby uzyskać warunki techniczne do ZSA „Nemėžio komunalinin- kas” pod adresem ul. Sodų 23, w. Skojdziszki, gmina Niemież, rej. wileński. Do podania należy dołączyć kopie dokumentów, potwierdzających własność działki i kopię planu granic działki. (Formularz podania można znaleźć na stronie internetowej ZSA „Nemėžio komunalininkas”). 2. Po otrzymaniu niezbędnych warunków technicznych przygotować projekt podłączenia się. 3. Według przygotowanego projektu wykonać prace podłączenia się do sieci. 4. Po zakończeniu prac, sporządzić umowę o porządko- waniu ścieków. Informujemy, że ZSA „Nemėžio komunalininkas”, współpracując z gminą Niemież, organizuje spotkania z mieszkańcami na temat podłączenia się do scentralizowanych sieci kanalizacyjnych. Spotkanie odbędzie się 30 lipca 2015 roku o godz. 19.00 w gmachu urzędu gminy Niemież Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego, ul. V. Sirokomlės 8, w. Niemież. Szczegółową informację można uzyskać u inżyniera gospodarki wodnej ZSA „Nemėžio komunalininkas“ Justyny Bujel, tel. (8 5) 2350 398. Strony przygotowane na podstawie informacji Samorządu Rejonu Wileńskiego 8 RELIGIA KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Ministrantura – liturgiczna służba ołtarza, modlitwa, wypoczynek B iała komeżka, pelerynka odpowiednia do danego dnia liturgii (biała, zielona, czerwona, fioletowa) to strój ministranta. Wielu o tym marzy, bo to wszak pewne wyróżnienie. Ale samej chęci nie wystarczy. Kościół naucza, że to szczególna służba. Służba u stóp ołtarza, na którym Chrystus składa ofiarę z samego Siebie. Być blisko ołtarza, znaczy być blisko Jezusa. — Jestem ministrantem już od paru lat i bardzo się z tego cieszę. Właśnie niedawno wróciłem ze specjalnego obozu dla ministrantów koło Dubinek. Było nas ponad 30 osób, mieszkaliśmy w wiejskiej sadybie. Rano szliśmy na modlitwę do specjalnie urządzonego „kącika modlitwy”, gdzie mieliśmy swój sztandar. Na sztandarze był krzyż – symbol zbawienia, droga – symbol naszego życia, przez które musimy przejść i namiot – nasza izdebka — mówi Edwin Mackevičius. W ciągu dnia były zajęcia dotyczące lepszej posługi przy ołtarzu, były gry, zabawy, chodziliśmy też do wsi pomóc ludziom w gospodarstwie. Słowem było bardzo fajnie – dodaje Edwin. Praktycznie wszyscy uczestnicy obozu byli bardzo zadowoleni. Świeże powietrze, dobre i zdrowe jedzenie, poznanie nowych kolegów, a czasem nawet przyjaciół na dłuższą metę. Poza tym jest to wielki sprawdzian dla siebie pod każdym względem, a szczególnie sprawdzian umiejętności współżycia z innymi, przyjęcia i zaakceptowania młodego o innych zwyczajach, a niekiedy nawet poglądach. — Ministrantem jestem już od pięciu lat. Z tegorocznego obozu jestem bardzo zadowolony. Najbardziej cieszyła mnie ta fajna atmosfera, jaką stworzył nasz kierownik Povilas, zakrystian i opiekun ministrantów z Kalwarii Wileńskiej. Wszyscy też cieszyliśmy się, że mieliśmy czas na pomoc okolicznym ludziom, którzy jej bardzo potrzebowali. Poza tym bycie ministrantem trochę zobowiązuje być lepszym. Czasami tak się czegoś nie chce robić, ale kiedy przypomnę, że wszak w niedzielę stanę przed ołtarzem, mobilizuję się – zwierza się Łukasz Dowejko. A więc zadajmy pytanie, kto może i bywa ministrantem? Jak wskazuje praktyka, najczęściej są to dzieci z rodzin o głębokich tradycjach religijnych. Nasz Rodak, obecnie święty Jan Paweł II tak przemawiał do rodziców: „Drodzy rodzice, dobrze wiecie, że nie jest łatwo w dzisiejszych czasach stworzyć chrześcijańskie warunki potrzebne do wychowania dzieci... Niech waszym największym pragnieniem będzie wychowanie młodego pokolenia w łączności z Chrystusem i Kościołem. Tylko w ten sposób dochowacie wzoru, dochowacie wierności waszemu powołaniu rodzicielskiemu i potrzebom duchowym waszych dzieci”. Za chwilę rozpocznie się mecz Słowa naszego Papieża chyba wcielają się w życie. Nie bacząc na to, że służba przy ołtarzu wymaga od człowieka nie tylko poprawnego wykonywania pewnych czynności, lecz także określonej postawy w życiu. Dziś, w XXI wieku, chyba żaden albo prawie żaden kościół nie narzeka na brak ministrantów i różnymi drogami, i wydarzeniami Bóg ich do siebie powołuje. Rafał po siedmiu latach ministrantury tak oto wspomina swoje początki: „Kiedyś kolega z klasy za- proponował, żebym przyszedł służyć do Mszy św. Szczerze się wówczas roześmiałem, że to niby ja mam chodzić jak »baba« w białej sukience. Poza tym — pomimo że pochodziłem z rodziny wierzącej i co niedzielę bywaliśmy w kościele — mnie to nabożeństwo zawsze trochę nudziło. Może dlatego, że z natury jestem wiercipiętą i trochę roztrzepany. Minęło chyba pół roku i zacząłem się nad tą propozycją zastanawiać. Najpierw powiedziałem o tym rodzicom, a potem temu koledze, co mnie do posługi namawiał. Kolega odebrał to z radością, rodzice też jak najbardziej mój pomysł zaakceptowali, mówiąc, że może stanę się bardziej poważny i mniej złośliwy. Poszedłem, przeszedłem wszystkie potrzebne etapy i dziś już jestem dojrzałym ministrantem i bardzo się z tego cieszę. Nie wiem, ale myślę, że trochę też utemperowałem mój charakter”.Tak bardzo różne były i są drogi młodych ludzi do posługi Bogu i innym. A jakie były w ogóle początki tej posługi? Ministranci przed kaplicą ze swoją flagą, na której widnieje symbol zbawienia — krzyż str. 9 » RELIGIA 9 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. ze str. 8 » Ministrantura — liturgiczna służba ołtarza, modlitwa, wypoczynek Jak podaje nam Pismo Święte, tradycja ta sięga dość odległych czasów. W narodzie izraelskim było tylko jedno pokolenie wybrane do służby w świątyni – pokolenie Lewiego. W powstającym Kościele apostołowie potrzebowali kogoś do posługiwania wiernym. Wybrali więc siedmiu pomocników i nazwali ich diakonami, to znaczy sługami. I w taki to właśnie sposób rozszerzał się krąg posługujących i nadal się rozszerza aż do dnia dzisiejszego. — Jako kapłan nie odczuwam braku powołań do ministrantury, czyli posługi przy ołtarzu i bliźnim. Chodzi jednak o to, że czasy się trochę zmieniły i należy nieco innymi metodami zachęcać do tego młodzież. Trzeba najpierw poznać jej zainteresowania, temperament, charakter i tylko wówczas można zachęcać do służby Bogu – powiedział „Kurierowi” ks. Wiktor Kudriaszow z parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Wilnie. Ci ministranci, których znam, są rzeczywiście z powołania. Może są mniej skłonni do duchowej kontemplacji, ale są bardzo chętni do życia czynnego, robienia dobrych uczynków i pomagania innym. Dzisiejsza młodzież pragnie „ruchu” i działalności, chce się wykazać, jako ta, co coś robi „jednemu z tych maluczkich”. I to, moim zdaniem, jest godne pochwały i należy ją w tych działaniach wspierać – dodaje ks. Wiktor. Zapewne wielu wierzących wie, że np. św. Antoni jest patronem od rzeczy zagubionych, św. Zyta jest patronką służących, św. Walenty jest uważany za patrona zakochanych itp. Jednak chyba niewielu wie, że ministranci mają nie jednego, a kilku patronów. To przede wszystkim św. Jan Bosko, św. Alojzy Gonzaga, św. Dominik Savio, św. Stanisław Kostka, św. Tarsycjusz, św. Jan. Większość z nich to zakonnicy salezjanie, bo to oni są przeznaczeni do pracy z dziećmi i młodzieżą. Doskonałym przykładem pięknej pracy z młodzieżą jest od lat nasza wileńska parafia pw. św. Jana Bosko. Właśnie ta parafia chyba jest najlepszym wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o pracę z dziećmi i młodzieżą. Są to młodzieżowe Msze św., różnego rodzaju zajęcia z dziećmi i młodzieżą, konferencje tematyczne, letnie obozy itp. Jeśli spytamy prze- ciętnego wierzącego, jakie zna przykazania, to powie, że zna 10 Bożych Przykazań i 5 Przykazań Kościelnych. Tymczasem ministranci mają też swoich 10 przykazań, których muszą się przytrzymywać, jeśli chcą dobrze i szczerze pełnić służbę przy Bożym Ołtarzu. A więc jaki powinien być ministrant? W Katechizmie Kościoła Katolickiego jest powiedziane: „Ministrant powinien świecić przykładem dla swoich rówieśników, a także w gronie ministrantów i przy ołtarzu zachowywać się odpowiednio” — to ogólne zdanie patronujących ministrantów. Julitta Tryk Fot. Edwin Markevičius Przemarsz uczestników obozu z pieśnią i modlitwą na ustach DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ MINISTRANTA 1. Ministrant kocha Boga i dla Jego chwały wzorowo spełnia swoje obowiązki 2. Ministrant służy Chrystusowi w ludziach 3. Ministrant zwalcza swoje wady i pracuje nad swoim charakterem 4. Ministrant rozwija w sobie życie Boże 5. Ministrant poznaje liturgie i żyje nią 6. Ministrant wnosi wszędzie prawdziwą radość 7. Ministrant przeżywa Boga w przyrodzie 8. Ministrant zdobywa kolegów w pracy i zabawie dla Chrystusa 9. Ministrant jest pilny i sumienny w nauce i pracy zawodowej 10. Ministrant modli się za Ojczyznę i służy jej rzetelną pracą CO ZNACZY MINISTRANT? Ministrant lub minister (łac. ministrare – służyć, posługiwać, pomagać) – w katolicyzmie: osoba posługująca w liturgii, najczęściej w czasie sprawowania Eucharystii, a także nabożeństw pozaliturgicznych. Nazwa obejmuje zarówno konkretną funkcję wykonywaną podczas liturgii (np. ministrant ołtarza, ministrant księgi, ministrant światła) jak i stałą posługę wykonywaną najczęściej przez chłopców lub młodzież męską. Kandydat – przyjęto, że kandydaci nie mają stroju liturgicznego, są jednak od tego wyjątki. Okres kandydatury określa proboszcz lub opiekun parafialny. Winien on być na tyle długi, aby kandydat poznał wszystkie elementy służby przy ołtarzu. Niektóre parafie okres kandydatury dzielą na stopnie aspiranta i kandydata. Ministrant – po okresie kandydatury zostaje uroczyście pobłogosławiony do pełnienia funkcji ministranta. Rodzaj posługi dostosowuje się do wieku i umiejętności ministranta. W niektórych diecezjach ministranci dzielą się kategoriami służby, którą wykonują np. ministrant światła, ministrant krzyża czy ministrant księgi. Ministrant Słowa Bożego – w Liturgicznej Służbie Ołtarza to ministrant, pełniący funkcję lektora. Do jego zadań należy odczytywanie Słowa Bożego, wezwań modlitwy powszechnej, komentarzy mszalnych, może także wykonywać psalmy responsoryjne. Ceremoniarz – mistrz ceremonii – ministrant w stopniu ceremoniarza, odpowiada za przygotowanie Liturgii i jej poprawny przebieg. Odpowiada bezpośrednio po celebransie za poprawność Liturgii. Musi posiadać dużą wiedzę dotyczącą przepisów liturgicznych. Często jako element ubioru nosi krzyż ceremoniarski nakładany uroczyście. Może pełnić rolę opiekuna parafialnej Służby Liturgicznej. 10 SPOŁECZEŃSTWO KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Złote gody Sankowskich: 50 lat cichego szczęścia O dnowienie przyrzeczeń małżeńskich z okazji Złotych Godów – taka uroczystość się przytrafia nielicznym parom! W 50. rocznicę ślubu państwo Maria i Mieczysław Sankowscy w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Koleśnikach ponownie stanęli przed ołtarzem, by ślubować sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Święto stało się piękną okazją do radosnego spotkania w gronie najbliższej rodziny: dzieci z rodzinami, wnuków oraz krewnych i przyjaciół. Nie mogłoby być inaczej – liczna kochająca się rodzina i przyjaciele są najważniejszym dorobkiem tej wzruszająco pogodnej pary. Pani Maria pochodzi z Grodzieńszczyzny. Po ukończeniu szkoły średniej we wsi Łojki koło Grodna (wieś ta została dziś wchłonięta przez Grodno i została przedmieściem) zaczęła się zastanawiać, co dalej chce w życiu robić. Jak opowiada, mieszkała w ściśle polskim środowisku, choć po wojnie wieś została odcięta od Polski. Pobliski Kanał Augustowski został po polskiej stronie, zaś z Grodzieńszczyzny Polska „wyjechała” po przesunięciu granic. Mogła studiować w Grodnie po rosyjsku, ale na Litwie właśnie zaczął działać w tym czasie 2-letni Instytut Nauczycielski w Nowej Wilejce, w którym przyszłych nauczycieli kształcono w języku polskim. To przesądziło o wyborze dalszej drogi życiowej, zwyciężyła potrzeba bliskiego kontaktu z językiem ojczystym. — Przyjechałam na Litwę z całą grupą naszych maturzystów, ale tak się stało, że z Tak to się zaczęło przed 50 laty... naszej grupki zostałam tu na dobre tylko ja sama. Po zakończeniu studiów miałam do wyboru jeszcze pracę w Trokach, ale wolałam się przenieść bliżej stron rodzinnych – opowiada Pani Maria. Sprawka losu. Wybór padł na Koleśniki w rejonie ejszyskim (wtedy to Ejszyszki były centrum rejonowym). Stąd do Grodna zostawało jakieś 100 kilometrów. Los chciał, że młoda pani nauczycielka wynajęła mieszkanie u… brata swego przyszłego męża. — Tak poznałam Mieczysława, swego rodzonego mę- ża. On wtedy jeszcze studiował w agrozootechnikum w Bujwidziszkach, potem służył w wojsku. Ja z kolei udałam się na studia nauczycielskie w Leningradzie, dzisiejszym Sankt Petersburgu. Mietek też poszedł na studia w Akademii Rolniczej w Kownie. Tak się mijaliśmy. Ale jego ojciec zawsze powtarzał, że będę jego synową. No i „wykrakał” — śmieje się pani Maria. Po powrocie „zaiskrzyło”. — Taka była malusieńka, drobna. Doszedłem do Zgodne i pogodne małżeństwo państwa Sankowskich wniosku, że nie będzie mnie krzywdzić – żartuje pan Mieczysław. — Napoleon też był niski, ale był wielki – przekomarza się pani Maria. — Parę razy spotkałem Marię u brata – opowiada pan Mieczysław. — Potem zabrałem ją na randkę do klubu na zabawę taneczną. Potem odprowadzałem do domu okrężnymi drogami po całych Koleśnikach, słowiki wtedy śpiewały nadzwyczajnie. Tak to się zaczęło. Po jakimś czasie postanowiłem prosić o rękę, Maria dała zgodę. Młodzi postanowili się pobrać. A że czasy sowieckie nie sprzyjały otwartemu deklarowaniu swoich przekonań religijnych (pan Mieczysław jako zarządzający sowchozu, pani Maria jako nauczycielka po kryjomu wyznawali wiarę), więc młodzi zdecydowali swój ślub kościelny wziąć po cichu. Zbyt wielki wpływ na życie obywateli wywierała wtedy bezpieka – kuzyn pani Marii, który był AK-owcem (do Armii Krajowej należał też jego ojciec) za udział w partyzantce nie dostał się na studia do Instytutu Nauczycielskiego w Wilnie. — Tak to działało. Zdawałoby się: gdzie Grodno, a gdzie Wilno, a jednak. Byli dobrze poinformowani – mówi pani Maria. Do ślubu – motocyklem. — Udaliśmy się do Grodna. Mąż wsadził mnie do kosza, doczepianego do motocykla. Pojechaliśmy do rodziców po błogosławieństwo – opowiada pani Maria. Welon nie powiewał z tyłu za motocyklem, gdyż ślub kościelny był utrzymany w tajemnicy. str. 11 » SPOŁECZEŃSTWO 11 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. ze str. 10 » Złote gody Sankowskich: 50 lat cichego szczęścia Przyszli tylko świadkowie, krewni, nieliczni znajomi, chrzestna matka. Ksiądz udzielił ślubu i młodzi zostali małżeństwem. Trochę później, po miesiącu, zarejestrowali swój związek w Urzędzie Stanu Cywilnego w Ejszyszkach. Było huczne wesele, samochody wołgi, przybyli krewni z Grodna, bawiło się całe grono pedagogiczne. We dwoje pracowali w szkole: pani Maria uczyła historii, pan Mieczysław — biologii, prac, przysposobienia wojskowego. Polska szkoła w Koleśnikach liczyła w czasach powojennych nawet około 400 uczniów. Po tym, jak ruszyła fala repatriacji, liczba uczniów drastycznie spadła. Jak opowiada pani Maria, dzieci w szkole były bardzo układne, grzeczne, wielu uczniów skończyło wyższe studia. Nauka w szkole była na wysokim poziomie. Zgrany zespół, częste wypady na przyrodę. — Kochałam swoją pracę, swoich uczniów. Nie wyobrażam sobie innej – zwierza się pani Maria. Ku wielkiej radości wszystkich, polskiej szkole w Koleśnikach udało się w tym roku przejść przez proces akredytacji i od nowego roku szkolnego będzie tu już Gimnazjum im. Ludwika Narbutta. Pani Maria z dumą zaznacza, że dyrektorką gimnazjum jest jej... synowa Aleksandra, która uczy historii i prywatnie jest przewspaniałą osobą. W kołowrotku codziennych zdarzeń wypełnionych pracą zawodową, jedno po drugim, co cztery lata przychodziły na świat dzieci. Wielką radością w rodzinie było przyjście na świat pierworodnego syna Mieczysława, który imię otrzymał po swym tacie. — Mamusia w Grodnie zawsze powtarzała, że jedno dziecko to nie dziecko. Sama pochodzę z rodziny, gdzie się wychowało nas sześcioro. Państwo Maria i Mieczysław Sankowscy: 50 lat razem w zgodzie i miłości Więc też z Mietkiem postanowiliśmy, że będziemy mieli dużo dzieci – opowiada pani Maria. Dzisiaj państwo Sankowscy są dumni z wszystkich swych dzieci. Mieczysław, Bożenka, Grażynka, Jarosław. Czy było trudno? Pani Maria nie narzeka. Ponieważ okres urlopu macierzyńskiego był w tamtych czasach niezwykle krótki (góra 3 miesiące), pierwszymi dziećmi pomagała zajmować się niania, potem już starsze rodzeństwo pomagało mamie doglądać młodsze. Na córkę Bożenę wypadło pomaganie przy braciszku Jarku. — Sąsiedzi się śmieli, że Bożenka biegnie „do Jarka” i pytali, czy jest dojarką – wspomina Pani Maria. — Uczyłam dzieci przede wszystkim samodzielności, żeby umieli wyprać, poskładać ubranka na miejsce, odrobić lekcje. Dzisiaj jest dumna z nich wszystkich: starszy syn Mieczysław po technikum budowlanym w Wilnie i studiach na kierunku rzemiosła we Wrocławiu został wziętym stolarzem i projektantem, prowadzi działalność indywidualną. Bożena skończyła filologię polską i bibliotekoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim, Grażyna skończyła kolegium w Elblągu, następnie Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Rzeszowie. Obie córki poświęcają się pracy w szkole. Najmłodszy syn Jarosław, prawdziwa „złota rączka”, co to potrafi zrobić dosłownie wszystko własnymi rękoma, skończył agroturystykę. Wybudował obok domu rodziców swój własny dom i razem z żoną dba o to, żeby rodzicom również mieszkało się ładnie, przytulnie i wygodnie. — Wszyscy na miejscu, w Koleśnikach, nikt nie wyjechał za granicę – cieszy się pani Maria. — Co prawda, Grażyna uczy w Wilnie, ale na święta wszyscy spotykamy się u nas, całą rodziną, w 14 osób, bo rosną też wnukowie. Na pianinie w domu państwa Sankowskich cała galeria uśmiechniętych i poważnych portretów dziecięcych, zarówno z Pierwszej Komunii, jak i tych z pierwszym ząbkiem: Marek (już student!), Liwia, Kornelia, Radosław oraz najmłodsza pociecha 1,5-roczna Paulina. Wszystkie kochane i wyjątkowe. Odskocznia: ryby i pszczoły. Po wyjściu na emeryturę trzeba było czymś wypełnić pustkę powstałą po zostawieniu czynnej pracy zawodowej. Pani Maria zafascynowała się... wędkarstwem. Początkowo hobby było utrzymane w ścisłej tajemnicy: do stawu nieopodal mąż przemycał wędkę, zaś pani Maria spacerkiem szła nad wodę i... łapała karpie. Później zaniechała konspiracji, gdyż na wsi szybko wyszło na jaw, że jest miłośniczką wędkowania. — A co mi tam, wyczytałam, że nawet Maria Curie-Skłodowska chodziła na ryby, no to ja też mogę – śmieje się pani Maria. — Las, woda, świeże powietrze, spacer – to prawdziwy lek na wszelkie problemy. Pan Mieczysław z kolei znalazł inne hobby. To pszczelarstwo. Ma 5 uli, to, co prawda, nie to, co miał jego ojciec, który na pasiece miał 40 uli, ale zawsze coś. Tegoroczne zbiory były słabsze z powodu deszczu, ale dla rodzinki wystarczy. Teraz kwitnie lipa, gryka, więc miodu będzie więcej. Bez pracy dzień się dłuży. Przepis na udane małżeństwo? — Przebaczać – mówi pani Maria. — Nie będzie udanego małżeństwa z wyrachowania. Nie będzie udanego małżeństwa bez miłości. Po gorszych czasach przychodzą lepsze, a skoro się mówi „tak” przed Panem Bogiem, to trzeba w tym postanowieniu wytrwać. — Ustąpić sobie nawzajem – mówi pan Mieczysław. – Nie zostawiać gniewu i złości. To tyle. Nie ma tej chatki, żeby nie było zwadki, ale najważniejsze, żeby spory szybko zażegnać. Patrząc na zgodne i pogodne małżeństwo państwa Sankowskich widzę, że te proste trudne zasady – działają! 50 lat przeżytych wspólnie w zgodzie i w cichym szczęściu są tego dowodem. Anna Pieszko Zdjęcia z archiwum rodzinnego 12 GOSPODARKA KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Litwa słono zapłaci dla Orlenu za pazerność państwowych kolei? L itewskiej spółce skarbu państwa „Lietuvos geležinkeliai” grozi kara kilkudziesięciu milionów euro grzywny za stosowanie praktyk monopolowych wobec polskiej rafinerii w Możejkach „Orlen Lietuva”. W tym właśnie kierunku kończy się dochodzenie Komisji Europejskie, która wcześniej odrzuciła ugodową propozycję litewskich kolei państwowych. Litewska spółka, a ponieważ państwowa, to właściwie państwo litewskie, będzie musiało zapłacić grzywnę, jeśli Komisja uzna, że rozbierając w 2008 roku odcinek torów z Bugeniai pod Możejkami do Rengė na Łotwie, naruszyło prawo antymonopolowe. Wcześniej spółka „Lietuvos geležinkeliai” proponowała — w trybie ugodowym — że odbudują tory w zamian za przerwanie dalszego dochodzenia. Propozycja ta jednak została odrzucona. W opinii wielu ekspertów oraz litewskich polityków również, „Lietuvos geležinkeliai” kontrolowane przez Ministerstwo Komunikacji, w przypadku rozbiórki torów zastosowało tzw. remontu politycznego. Podobne praktyki są często stosowane przez rosyjskie spółki przeciwko państwom i spółkom zagranicznym, które prowadzą nieugodową politykę wobec Kremla. Polski koncern naftowy też doświadczył tych działań, kiedy po nabyciu litewskiej rafinerii, której zakupem interesowały się również rosyjskie koncerny, Rosjanie wstrzymali dostawę do Możejek surowca rurociągiem „Drużba”. Przerwanie dostaw rosyjska strona tłumaczyła „awaryjnym stanem rury” i „potrzebą pilnego remontu”, który z roku na rok obiecano wykonać, lecz dotychczas nic w tej sprawie nie zrobiono. W podobny sposób działały litewskie koleje państwowe, które rozbiórkę to- rów tłumaczyły awaryjnym ich stanem. Potem również litewska strona z roku na rok obiecała polskiej spółce i polskim władzom, że tory zostaną odbudowane, a do ich odbudowy — wartej wówczas 40 mln litów — miała rzekomo dołożyć się Unia Europejska. Litewskie koleje państwowe niebawem wynajęły spółkę, która miała sporządzić techniczny projekt nowych torów, a ich budowę obiecano wykonać jeszcze 2010 roku. O tym przedstawiciele litewskiego rządu zapewniali ówczesnego wiceministra skarbu państwa Michała Budzanowskiego podczas jego wizyty w 2010 r. w Wilnie. O tym też przedstawicieli polskiego koncernu zapewniał ówczesny minister komunikacji Eligijus Masiulis podczas jego wizyty w Możejkach, również w 2010 r. O tym też, ale już dwa lata później i ówczesnego łotewskiego prezydenta Andrisa Berzinša zapewniała nasza prezydent Dalia Grybauskaitė. „Podczas spotkania z prezydent Dalią Grybauskaitė prezydent Andris Berzinš podkreślił potrzebę odbudowy rozebranych na Litwie torów. Prezydent Dalia Grybauskaitė zapewniła, że Litwa jest gotowa rozstrzy- Dalia Grybauskaitė gnąć ten problem” — czytamy w komunikacie prasowym o spotkaniu prezydentów Litwy i Łotwy w marcu 2012 roku. Później podobną „gotowość” Polakom i Łotyszom wielokrotnie deklarowali już nowy premier Litwy Algirdas Butkevičius oraz minister komunikacji Rimantas Sinkevičius. Ten ostatni, w środę, o wciąż nierozstrzygniętym problemie rozebranych torów, rozmawiał właśnie z prezydent Grybauskaitė. Prezydent ostro skarciła ministra, ale jak wynika z prezydenckiego komunikatu ze spotkania, ministrowi dostało się za to, że nie obliczył, iż grzywna, którą może trzeba zapłacić, będzie kilkakrotnie wyższa niż koszty odbudowy torów. Litewskie koleje państwowe rozbiórkę torów tłumaczyły awaryjnym ich stanem „Spółka »Lietuvos geležinkeliai« będzie musiała zapłacić kilkadziesiąt milionów euro grzywny, jeśli będzie uznane, że naruszyła antymonopolowe prawo UE. Decyzja o rekonstrukcji odcinka (torów – przyp. red) byłaby trzykrotnie tańsza” — czytamy w komunikacie urzędu prezydenta. Z kolei ministerstwo w swoim komunikacie wyraża nadzieję, że uda się jeszcze ugodowo załatwić sprawę zapewnieniem — tym razem unijnych urzędników — że 19-kilometrowy odcinek torów zostanie odbudowany. Przypominamy, że tory zostały rozebrane w momencie sporu kolei państwowych z polską rafinerią w Możejkach o taryfy przewozów kolejowych. „Orlen Lietuva” przez Rengė eksportował swoją produkcję nie tylko na Łotwę i do Estonii, ale też dalej — przez łotewski port w Lipawie, do którego droga kolejowa przez Rengė wynosiła około 100 km. Po rozebraniu torów rafineria musi korzystać z kilkakrotnie dłuższego odcinka na Łotwę, co też oznacza, że musi płacić większe stawki dla kolei państwowych oraz część swojej produkcji na eksport kierować przez port w Kłajpedzie, który po rozebraniu torów w kierunku Lipawy jest najbliższym portem. Po niespełnionych obietnicach zakończenia „politycznego remontu” torów polska rafineria zaskarżyła litewską spółkę do Komisji Europejskiej, a ta z kolei, w roku 2013, wszczęła dochodzenie ws. naruszeń unijnego prawa antymonopolowego. Stanisław Tarasiewicz Z ARCHIWUM 13 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Na naszych łamach... Przed 59 laty: Szkoły przygotowano do przyjęcia uczniów Zgodnie z uchwałami XX zjazdu KPZR w nowym roku szkolnym (1956-1957) w republice znacznie się rozszerzy sieć szkolna. Odda się do użytku 48 nowych szkół. Na bazie szkół siedmioletnich organizuje się 25 średnich. 1 września przed uczniami Wilniusu, Pakruois, Ejszyszkės, Ariogały i innych miast, i ośrodków rejonowych otworzy się podwoje dziesięciu nowych szkół zbudowanych według typowych projektów. W szkołach ogólnokształcących będzie się uczyć o 43 tysiące uczniów — więcej niż w roku ubiegłym. W odróżnieniu od lat ubiegłych we wszystkich szkołach średnich wprowadza się zajęcia praktyczne z rolnictwa, maszynoznawstwa i elektrotech- niki. Zgodnie z tym wniesiono zmiany do programu szkolnego. Przy szkołach urządza się pracownie mechaniczne, stolarskie i inne. Dla wyposażenia ich szkołom przekazano przeszło 300 różnych maszyn i obrabiarek. Umacnia się zespoły pedagogiczne szkół. Skierowano do nich liczną grupę inżynierów – absolwentów Kaunaskie- go Instytutu Politechnicznego, którzy będą wykładać maszynoznawstwo i elektrotechnikę. Nauczyciele klas 1-4 przeszli kurs agrotechniki i robót ręcznych, wykładowcy klas starszych – rolnictwa, maszynoznawstwa i elektrotechniki. ELTA „Czerwony Sztandar” 19 sierpnia 1956 r. „Zosia” — to nowy radziecki film, który kręci moskiewska Wytwórnia Filmów Dziecięcych i Młodzieżowych imienia M. Gorkiego przy współpracy polskich specjalistów filmowych i aktorów. Operatorem filmu jest Jerzy Lipmann, drugim operatorem Witold Sobociński. Ponieważ akcja przebiega w polskiej wsi, więc dla oddania całego jej kolorytu zaproszono polskich scenografów Romana Wołyńca i Leonarda Mokicza – dekoratora wnętrz(...). Do głównej roli Zosi – reżyser filmu M. Bogin zaangażował polską aktorkę Polę Raksę. Inne „polskie” role obsadzi się również polskimi aktorami. Ekipa filmowa pracuje od wczesnego ranka do późnego wieczoru. Film zostanie zrealizowany w Druskininkai. Ostateczne jego zakończenie zaplanowane jest na listopad. Jadwiga Kudirko „Czerwony Sztandar” 18 sierpnia 1966 r. Reżyser Michaił Bogin z aktorami Polą Raksą i Nikołajem Merzlikinem Fot. M. Rebi Przed 39 laty: „Zosia” w Druskininkai Przed 22 laty: Przygotowania do wizyty papieża Na pełnych obrotach działa komitet koordynacyjny spotkania Ojca Świętego. Do kompetencji komitetu należą sprawy zakwaterowania pielgrzymów, bezpieczeństwo przeciwpożarowe (np. podczas wizyty nie będzie sprzedawana benzyna z cystern), ruchu drogowego (transport będzie się poruszał z szybkością 40 km na godzinę). Prawdopodobnie w czasie wizyty papieża zostanie ograniczona sprzedaż alkoholu, a na pewno już od 30 sierpnia do 9 września zamknięty zostanie rynek w Gariūnai. W szybkim tempie naprawiane są nawierzchnie ulic, którymi przejeżdżać będzie Ojciec Święty, odnawiane są także gmachy, które odwiedzi. Nb. trasy przejazdu udekorowane zostaną specjalnymi proporczykami. 300 tysięcy litów przeznaczono na urządzenie parku w Zakrecie. Do końca bm. miesiąca ma być wzniesiony ołtarz, ambona. Drogi dojazdowe, po których papież będzie się poruszał swoim opancerzonym samochodem, wyłoży się pły- tami betonowymi, po wizycie zdemontuje się je. Inf. wł. „Kurier Wileński” 29 sierpnia 1993 r. Mieszkania dla pielgrzymów Ponad 200 wilnian zadeklarowało chęć przyjęcia do swych mieszkań pielgrzymów, którzy przybędą do Wilna w pierwszych dniach września. Jak zakomunikowano nam w specjalnej służbie utworzonej w samorządzie miasta Wilna, niektórzy wilnianie mogą na te dni udostępnić nie tylko pojedyncze pokoje, ale i całe mieszkania. Największym zaoferowanym mieszkaniem jest 4-pokojowe w samym centrum miasta. Co się tyczy opłat, będzie ona bardzo różna zależna od wygód, miejsca oraz serwisu usługowego, który zaproponują gospodarze. Telefony 62 58 13 oraz 22 37 41 są czynne całe dni. Tam właśnie można składać oferty. Inf. wł. „Kurier Wileński” 27 sierpnia 1993 r. 14 STRONA LITERACKA KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Władysława Orszewska-Kursevičienė: Wszystko, co było, pozostało w nas Podróż z Wilna do Daugirdziszek, malowniczego osiedla, leżących nad jeziorem Monis w rejonie trockim stanowi nie lada przyjemność. Początkowo dojeżdża się do samych Trok, następnie autobus kursujący do Siemieliszek zabiera wszystkich pasażerów, jadących w tym kierunku do licznych przydrożnych wsi. Dowiózł i mnie do Daugirdziszek (dawniejsza nazwa Dowgierdziszki). Na przystanku już czekała pani Władysława, z którą od dawna chciałam się spotkać, aby pomówić o jej poezji i prozie i przedstawić naszym czytelnikom. O tym, jak ładne są tutaj tereny, nie muszę opisywać, bo każdy wie, że Ziemia Trocka, pokryta taflami błękitnych jezior, obfitująca w pagórkowate zagajniki przyciąga zwiedzających, a dla miejscowych jest przedmiotem dumy. Nie dziw, że młodziutka nauczycielka spod Borskun, dokładniej z dawnej wsi Uliczeły w rejonieszyrwinckim — Władzia Orszewska — polubiła te strony i jest im wierna ponad 50 lat. Ba, nawet napisała książkę o Daugirdziszkach, miejscowości, należącej niegdyś do Zawiszów, Romerów, później do Tyszkiewiczów, znanej ze słynnej XIX -wiecznej kapliczki słupowej św. Jana Niepomucena oraz tzw. Góry Francuskiej, gdzie są pogrzebani żołnierze Napoleona. Warto podkreślić, że autorka opisała nie tylko dawne, ale też nowe i najnowsze dzieje tego osiedla oraz drogi życiowe jego mieszkańców. Dzięki pięknemu usytuowaniu przybywają do Daugirdziszek liczne ekipy filmowe, w tym z Europy Zachodniej. Pani Władysława, jak wiele uzdolnionych kobiet, mogła poświęcić się twórczości literackiej dopiero na emeryturze. — Wiersze układałam od dzieciństwa, zaś po latach pisałam z przeznaczeniem dla polskiego zespołu „Czerwone maki”, który ponad 25 lat temu założyła i prowadzi w rejonie szyrwinckim moja młodsza siostra Stefania Tomaszun — opowiadała pani Władysława. W autobiograficznym poemacie „Nic ważnego” szczerze wyznaje, że po zakończeniu Zabytkowa kapliczka słupowa św. Jana Nepomucena w Daugirdiszkach (dawniejsza nazwa Dowgierdziszki) Fot. archiwum nauki w szkole pedagogicznej i rozpoczęciu pracy nauczycielskiej: Ja twórczość — na stronę, / Nawet zapomniałam/, Że kiedyś wierszyki/Często układałam./A kiedy zaczęłam/W szkole już harować, /To nie było czasu/Na wiersze »chorować«./Musiałam studiować/I dom swój prowadzić, /I dzieci wychować, /I biedzie zaradzić (…). Ale przyszły czasy, /Kiedy przypomniałam, / Że mam jakiś talent, /Gdy konkurs wygrałam/I za to w nagrodę/ Do Polski jechałam./Wszystko znów stanęło/ Na właściwej drodze/I swojej fantazji / Popuściłam wodze./Piszę znów po polsku, /Po litewsku piszę/I od swych przyjaciół /Słowa pochwał słyszę. Warto podkreślić, że nie tylko przyjaciele i bliscy chwalą zwrotki pani Władysławy, dobrej oceny doczekał pierwszy zbiorek jej wierszy „Ścieżka przez życie”, wydany w 2010 r. przez Wydawnictwo Polskie w Wilnie przy redakcji „Magazynu Wileńskiego”. Poezja i proza Władysławy Orszewskiej-Kursevičienė są oparte na faktach z rzeczywistości. Daje się zauważyć, że autorka ma zdolność nadawania waloru poetyckiego zwykłym rzeczom. W formie epickiej opowiada o dziadkach, rodzicach, o domu rodzinnym, przywołuje wspomnienia o swojej wsi Uliczeły w rejonie szyrwinckim, której dawno już nie ma. Tylko stare cmentarzysko pozostało, a na zmurszałych pomnikach polskie nazwiska. Nie znajdziesz w jej wierszach fikcji, zmyślenia, fantazji. Jest w nich samo życie z dozą smutku, zadumy, pogodzenia się z tym, co przyniósł los. Autorka własną twórczością jakby chce powtórzyć to, co nie- Władysława Orszewska -Kursevičienė jednokrotnie podkreślał w swej poezji Edward Stachura: „Życie to nie teatr”. Nieprzypadkowo w jej wierszu „Golgota” czytamy: / Przeżyć musimy każdy swoje życie, /Bywają wzloty, bywa także niż./ Pamiętaj: każdy swoją ma Golgotę/I każdy dźwiga tylko własny krzyż./ Podczas rozmowy pani Władysława nadmieniła: „Ludzie często mnie pytają, w jaki sposób piszę wiersze? A ja odpowiadam, że nie mam żadnych sposobów. Po prostu wiersz przychodzi sam i aż się prosi na papier, a dziś do komputera”. W przypadku pani Władysławy nie tylko wiersze „aż się proszą” do dalszego życia, ale też wspomnienia prozą pisane. Oprócz wydanej pięć lat temu książki „Daugirdiškės”, wiosną bieżącego roku w wydawnictwie „Printėja” w Koszedarach (Kaišiadorys) została wydana w języku polskim książka Władysławy Orszewskiej-Kursevičienė „Byliśmy, jesteśmy, będziemy” (z dopiskiem „Wspomnienia, wiek XX”) pod redakcją Edyty Tomaszun. str. 15 » STRONA LITERACKA 15 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. ze str.14 » Władysława Orszewska-Kursevičienė: Wszystko, co było, pozostało w nas Swoistym preludium do tej książki jest wiersz o tym samym tytule, z którego został zaczerpnięty tytuł do niniejszego artykułu „Wszystko, co było, pozostało w nas”. Z tego, jak autorka potrafiła przedstawić czasy oraz byt i obyczaje swojej wsi, gdy była jeszcze małym dzieckiem, później nastolatką, uczennicą, aż wyjechała na stałe z rodzinnych stron, daje się odczuć, że bardzo wiele „pozostało w niej” i musiała opowiedzieć o tym innym. Być może z nadzieją, że młode pokolenia zechcą się dowiedzieć, jak to było dawniej, gdy żyli ich dziadkowie i pradziadkowie. W 210-stronicowej książce, podzielonej na trzydzieści rozdziałów autorka przedstawia rdzennych mieszkańców swojej wsi. Pod tytułem „Rodziny, pokrewieństwa, nazwiska, przezwiska” czytamy: „W Uliczełach w 1950 r. było 15 zagród i mieszkało w nich 15 rodzin: 10 rodzin Orszewskich i 5 rodzin Matulańców (…). Chłopcom najczęściej nadawano imiona Bronisław, Witold, Henryk, Edward, Romuald, Antoni. Dziewczętom: Władysława, Stanisława, Janina, Waleria, Jadwiga. A jak rozróżnić, o którym Janie czy Antonim jest mowa? Więc obok nazwisk używano i przezwisk (…). Tak we wsi był Mały Jaś (niskiego wzrostu), był Jurczyka Jaśka, (syn Jerzego) albo inaczej Biały (bo lubił wyniośle mówić do innych: »Ty jesteś przede mną szary«). Mój ojciec miał przezwisko Podrzeczny (nasza kolonia znajdowała się koło rzeki), jego brat Józef był Podmogilny (jego kolonia była przy samym cmentarzu). Był Połonik albo Kucharz, bo w międzywojniu jego żona pracowała w Warszawie jako kucharka (…). Chociaż i kobiety czasami otrzymywały przezwiska (…). Tak na przykład, były aż trzy miejscowe Władysławy Orszewskie: Głucha Władźka, Władźka Adasiukowa i ja, czyli Władźka Franuczanka”. Autentyzmu książce dodają Dzieci tej ziemi (fragment) Tu byliśmy, jesteśmy i będziemy Dziećmi tej ziemi, co karmiła nas. Do sprawozdania z życia wnet staniemy, Przebiegnie błyskawicznie dany czas. Wspomnijmy te pagórki i doliny, Zakole Musy, łąki, stary las. Niech wstaną znowu chłopcy i dziewczyny, Wszystko, co było, pozostało w nas. Daje się zauważyć, że autorka ma zdolność nadawania waloru poetyckiego zwykłym rzeczom Fot. archiwum akcenty osobiste, rodzinne. Autorka ciepło wspomina o swych rodzicach — Stefanii i Franciszku Orszewskich — ludziach niezwykle pracowitych, zaradnych. Chociaż śmierć zabrała piątkę ich maleńkich dzieci, nie załamali się, żyli dla pozostałych czterech: syna Edwarda, córek Władysławy, Stefanii i Walerii, którym pomogli się uczyć, zdobywać wyższe wykształcenie, a dziś spoczywają na cmentarzu w Uliczełach. Nie pieścił los i Władysławę. Gdy zdobyła dyplom nauczycielki, skierowano ją do pracy w Dowgierdziskiej Szkole Siedmioletniej. Pracowała i studiowała w Instytucie Pedagogicznym zaocznie. Po latach została dyrektorką tej, wtedy już podstawowej szkoły. W 1962 r. wyszła za mąż za Kazysa Kursevičiusa. Zresztą wszystkie trzy siostry Orszewskie — ładne, postawne dziewczęta — pomyślnie powychodziły za mąż. W rodzinie Władzi i Kazysa urodziły się dwie córki: Łajma i Alina. Obie ukończyły wyższe uczelnie, założyły rodziny, mieszkają we własnych domach. Starsza — w miasteczku Żośle w rejonie elektreńskim. Ma trójkę dzieci. Najstarszy jej syn już skończył studia i ożenił się. Młodsza zamieszkała w Wielkiej Rzeszy. Ma jedną córkę. Niestety, dziadek nie nacieszył się ani dobrymi córkami, ani wnukami. Zmarł w 1973 r. Pani Władysława została wdową. Musiała samodzielnie wychowywać i uczyć dziewczynki, a wypłaty wiejskiej nauczycielki, wiadomo, brakowało na wszystko. Teraz mieszka jedna w przytulnym trzypokojowym mieszkaniu z widokiem na jezioro. Ma wszystkie wygody. Dom murowany jeszcze za czasów kołchozowych. Poetka mówi, że nie odczuwa samotności, przecież z nią są książki, komputer, wiersze, jak zwykle „proszące się” do dalszego życia. Wydała trzy własne książki, wstąpiła do koła literackiego „Strewa” w Elektrėnai. Jest członkiem Związku Litewskich Pisarzy Niezależnych, działa w innych ugrupowaniach literackich. Na pytanie, jak rozpo- Tu groby naszych ojców i pradziadów, Co dali życie wszystkim, wszystkim nam. Wznosiliśmy do Boga tu modlitwy, By człowiek na tej ziemi nie był sam. Drozdowie tu, Orszewscy i Jaglińscy, I groby Matulańców tutaj są, Olszewscy, Kowalewscy i Jankowscy Na tym cmentarzu wiecznym snem już śpią. Władysława Orszewska-Kursevičienė wszechnia swoje edycje, moja rozmówczyni powiedziała, że część z nich rozeszła się, a resztę przechowuje w domu. W tym sporo egzemplarzy zbiorku „Ścieżka przez życie”. *** Zaproponowałam, aby pozwoliła swój telefon zamieścić w końcu niniejszego artykułu. Być może zainteresują się nimi miłośnicy poezji i zechcą nabyć dla siebie. Pani Władysława zgodziła się. Oto numer jej telefonu: 8 659 92 433. Przecież „moda” na dobrą poezję nie przemija. Jadwiga Podmostko 16 SPOŁECZEŃSTWO KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Św. Dydak wraca do naszego życia (3) Około 1520 roku budowla była gotowa i miała formę kościoła halowego, trójnawowego, 5-przęsłowego z wydłużonym prezbiterium. Kościół miał początkowo charakter budowli obronnej. Dowodzą tego zbudowane w czterech narożach wieżyczki. W latach 1560 i 1564 kościół ogarnęły pożary, okazały się więc konieczne dalsze przebudowy: to w ich wyniku nawy boczne otrzymały w roku 1579 sklepienia sieciowe i kryształowe, a zakrystia – sieciowe. Ówczesna świątynia przetrwała, z niewielkimi zmianami, do naszych czasów. W 1598 r. franciszkanie otrzymali od papieża Klemensa VIII — za pośrednictwem wojewody mińskiego Jana Paca — słynący łaskami obraz Matki Boskiej Budzkiej. W latach następnych przy kościele powstały trzy kaplice: Kaplica św. Michała (1600), ufundowana przez Mikołaja Hlebowicza, Kaplica Trzech Króli (1632), później zmieniono wezwanie na św. Floriana, naprzeciwko której jest ołtarz św. Dydaka, a naprzeciw ołtarza po lewej stronie są trzy witraże z dwunastoma herbami szlacheckimi, które z inicjatywy Žilvinasa Radavičiusa podarował Królewski Związek Szlachty Litewskiej 6 lipca 2005 r. — Witrażysta Bronius Bružas. Zorganizował to prezes wileńskiego oddziału szlachty Jonas Ragauskas, herbu „Szaszor”. Kaplica Schodów Chrystusa — zbudowana dzięki mecenatowi szlacheckiego rodu Mitkewiczów w r. 1617 i przebudowana w r. 1752. Tam są umieszczone różne relikwie, między innymi, ziemię przywiezioną z Jerozolimy, aby wzmocnić poczucie bliskości męki Chrystusa w tym kościele. Mecenat nad świątynią obejmowały rody Chodkiewiczów, Radziwiłłów, Tyszkiewiczów, Nagurskich oraz wiele Otwarcie ołtarza św. Dydaka 2 lipca 2013 roku innych i nie tylko rodów, ale też osoby indywidualne. W latach 1655-1660 kościół odniósł dotkliwe straty podczas okupacji moskiewskiej Wilna, kiedy to został zdewastowany przez kozaków. Odbudowę wsparł hojnie ówczesny wojewoda wileński i hetman wielki litewski Michał Kazimierz Pac. Przesklepiono wtedy kolebkę prezbiterium. W 1690 zbudowano w kościele ambonę, a w wieku XVIII czternaście ołtarzy w stylu późnego baroku z drewna klonowego, bogato ozdobionych rzeźbami. Efektownie prezentował się zwłaszcza ołtarz wielki z 1710 r., za którym mieścił się chór zakonny z bogato rzeźbionymi stallami. W podobnym stylu zbudowano konfesjonały, balustrady i obramowania portali. W czasie Powstania Kościuszkowskiego w 1794 roku kościół i klasztor ucierpiał podczas oblężenia i ostrzału Wilna przez Rosjan. W 1873 roku rosyjski architekt Nikołaj Czagin (1823-1909) dobudował neogotycką dzwonnicę, nawiązującą do dekoracji pobliskiego kościoła św. Anny. W 1864 r. w ramach polityki niszczenia struktur Kościoła katolickiego po stłumionym Powstaniu Styczniowym władze rosyjskie za rządów wileńskiego generał gubernatora Michaiła Murawjowa skasowały zakon bernardynów. Zakonnicy zostali przeniesieni do Mohylewa i Kretyngi. Sama świątynia natomiast stała się kościołem parafialnym dla nowo utworzonej parafii, a budynki klasztorne zamieniono na koszary dla armii rosyjskiej. Po II Wojnie Światowej znalazła w nich siedzibę Wileńska Akademia Sztuk Pięknych, a sam kościół został zamieniony na magazyn i warsztat, w którym restaurowano rzeźby tej akademii. Gdy stalinowski Związek Radziecki w 1939 r. przekazał Wilno Litwinom, aby w 1940 ponownie je zająć, w kościele bernardyńskim powstał ruch oporu przeciwko nowej władzy. Kierował nim miejscowy wikariusz, ksiądz Henryk Hlebowicz. Stworzona przez niego grupa działała i wówczas, gdy Wilno zdobyli Niemcy, a on sam został przeniesiony na Białoruś. Ksiądz przyłączył się też do działalności konspiracyjnej. Współredagował podziemne pisma „Jutro Polski” i „Póki my żyjemy”. Gdy władze sowieckie zaczęły akcję szerzenia ateizmu wśród młodzieży, wygłosił słynne kazanie w dniu 3 maja 1941 r. w kościele św. Jerzego, w którym złożył akt ofiarowania ży- Fot. archiwum cia Bogu za ratowanie wiary. Został rozstrzelany przez policję białoruską współpracującą z Niemcami 9 listopada 1941 w lesie pod Borysowem pod Mińskiem. W 1949 r. władze sowieckie zamknęły kościół. Jego cenne wyposażenie zostało zrabowane, a sam kościół ulegał postępującej dewastacji. Po upadku komunizmu i odzyskaniu w 1990-1991 roku przez Litwę niepodległości podjęto decyzję o przekazaniu kościoła wiernym w 1994 r., a następnie o odrestaurowaniu, które było możliwe dzięki funduszom europejskim, a częściowo także dzięki dotacjom państwowym i ofiarodawcom, wśród których, między innymi jest szlachecki ród Rodowiczów i Radavičiusów. Szlachta zawsze ciekawiła się i była fundatorem takich wzniosłych projektów. M. in. pani Rimeikienė, potomek rodu Kowzanów pieczętujących się herbem „Trąby”, która w 150. rocznicę Powstania Styczniowego 1863 roku w Wilnie upamiętniła swojego pradziadka Józefa Kowzana, uczestnika powstania, w ten sposób, że ufundowała piękny pomnik. Leszek Rodziewicz wilniuk, pomysłodawca i inspirator Dnia Flagi RP Łuskowo KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Spokój tylko śnisia K iedyści, to święcie wierzyłasia, że jak nadejdzi dobrobyt, to stani spokojniej, lepij.. Aha, jakraz! Wisz, musi prawdziwie gadasia: „Kiedy będzi lepij? – Lepij już było”. Ot i prawda: człowieku zawsze czegukolwiek nie chwyta. Jak w przysłowiu: Mańka w chacie – Wańki niet – i tak w kółeczka. To jednu słowu, zalatawszysia my, jak ta wawiórka w kole i wszystko ręcomi rozmachuim. Un – Zuokas odeszed w przeszłość, Szimaszius ceny podymui, wiadomu, wina zrzucając na odeszedszych „od koryta”. I nowościów obiecuisia, cały wór. Już figury (jakoby na remont, tymczasowo) z Zielonego Mostu zdymująsia i niejeden złoci, że najdłużej trwa „tymczasowe”. Diabelska koła stani (wiadomu, że niewiadomu gdzie), ale wszystkuż, Centrum Biznesowe klasy A na Źwierzyncu stawisia, za trzy laty, sporządkuisia Rossa. Za trzy miliony euro. Choć i tu chcesia rzeknąć: „Daj Boża, daj Boża, ale nie wiem…”. Jednu słowu, planów dalekosiężnych tyla, że patrzaj, żeby kamień na kamieniu zostałbysia. A jeszcze: co z transportem ekologicznym stani? Toż na dziś „krzyk mody”! Metro, tramwaj czy jeszcze cóść… Nu, bo Wilna zaczynawszy od „konki”. Wisz, dworzec w Wilnie, wówczas mieście liczącym 163 tys. mieszkanców, postawili w 1861 roku i pociągi poszli za rok. Trzeba było pasażerów porozwozić, nu to w ruch szedszy karety, omnibusy, zwykłe wozy. W Petersburgu, po modzie Nowo Jorskiej byli linii konno żelazne. Wagoniki po szynach ciągnewszy koniki. W 1893 roku „konka” pojawiłasia w Wilnie. Zrazu bywszy trzy linii. Od Zielonego Mostu – ulicami Wileńsku, do Świętojańskiej, potem Portowu, Zawalnu i Sadowu do dworca ko- FELIETON 17 dwie strony medalu. Ot, choćby i bawełna: w gorąc moży zwilgotnieć, zacząć oddawaćsia zapachiem potu… To len lepszy. I zdrowszy. Ależesz gniecisia niemożebnie. Choć zgnieciony len stanowisia modnym trendem: atrybutem lata. Złotnim srodeczkiem byłaby odzienka w 60 procentach bawełny i czterdzieścia jedwabiu. Wiskoza z bambuku odznaczasia miętku i delikatnu fakturu i posiada antymikrobowe cechy, wytrzymui też stokrotna prania. lejowego. Druga linia łączyła Zarzecz z Placem Lukiszskim, nu a trzecia — Plac Katedralny z Antokolem. Rozstaw szyn „konki” bywszy 1 metr, po torach jeden czy dwa koni, ciągnewszy wagonik, w którym mieściłosia 16-20 pasażerów. Od dyszczu i słonca chroniwszy ledzińki daszek. A zimu zakładawszy cienkie ściany z oknami. Konka robota zaczynawszy od siódmej godziny z rania, a konczywszy o dziesiątej z wieczora. Bilet kosztował pięć kopiejek w dzień i dziesięć wieczorem. Musowie było siedzieć, stojących sztrafowali. Razem tego dobra bywszy dziesięć kilometrów. W 1909 roku w Wilnie kursowało 28 wagonów „konki”. Niedługo panował w Wilnie ten „bal”, bo w czasie Pierszej Wojny Światowej, w koncu 1915 roku „konka” w Wilnie przepadła. Potem awtobusy poszli, ale to był zbytek i najwięcyj chodziwszy piechotu. Co tam dużu gadać, kiedy nawet do Szyrwint chodziwszy piechotu. Po drodze nocowawszy, w jakich „przytułkach”, a w nocy spotkać, jakiego bandyty to też popadałasia. Wtedy, jeśli goły, bosy zostałsia przy życi, to i tak już bywszy szczęściem. A latem, to jeszcze nie z drogi kilka słoweczek rzeknąć o stylu czasu wolnego. Nu, bo każdy wie, że co pasui zimowu poru, to nie podejdzi letniu… To jeśli gorąc chwyciła, to chcesia odziewaćsia nie tylko ładnie, ale wygodnie i praktycznie. A jakie materiały przepuskaju powietrza, „śpiwaju” pot i pasuju na lata? Wiadomu, len, bawełna, jedwab… Ze sztucznotów niedrenna wiskoza, modal, temel, elastan. Wiadomu, mająsia zawsze W dodatku – antyalergiczny. A ot dodatek elastanu pasui nawet na bielizna. Poliester latem przyjemnie chłodzi i pot prędku wyparowui. To dla aktywnegu odpoczynku — w sam raz. I na dodatek nie straci formy. Ale dość ob te materiały, co szyjąc – należysia z krawcem poradzićsia. Dziś ludowa przysłowia złoci, że „Kiedy przed Jakubem kwiat z kartofli spada, mało worków pełnych w jesieni składa”. A jeszcze: „Na świętego Jakuba się grzejesz — w Narodzenia kostniejesz”. Aha i niechaj jeszcze prawdziwa lata, to jednakoż jutro „Święta Anna, to już jesienna panna…”. Wincuk Bałbatunszczyk z Pustaszyszek Bilet kosztował pięć kopiejek w dzień i dziesięć wieczorem. Musowie było siedzieć, stojących sztrafowali. Razem tego dobra bywszy dziesięć kilometrów. W 1909 roku w Wilnie kursowało 28 wagonów „konki”. 18 BYĆ KOBIETĄ PLOTECZKI Cicinas znów przytył Nie pierwszy rok w uzdrowisku Połąga w sezonie letnim koncertuje wielu znanych wykonawców. Wśród nich jest również Rytis Cicinas. Przed kilkoma dniami piosenkarz zadziwił swych słuchaczy zaokrągloną figurą. Dla Cicinasa odchudzanie jest stałym problemem: to schudnie, to znów przytyje. Ślub Asmik Grigorian Zupełnie niedawno w jednym z klasztorów prawosławnych w Grecji odbył się ślub znanej śpiewaczki operowej Asmik Grigorian z reżyserem, kierownikiem artystycznym Wasilijem Barchatowem z Petersburga. W ceremonii cywilnej uczestniczył ojciec — znany tenor z Armenii Geham Grigorian — a świadkami pary była reżyser Dalia Ibelhauptaitė oraz scenarzysta Paweł Kukuszkin. Ślub modelki i koszykarza Dziś, 25 lipca, na ślubnym kobiercu stanie znana para: koszykarz Darius Songaila i modelka Gintarė Sabeckaitė. Ceremonia i przyjęcie odbędzie się w centrum gościnnym „Monte Pacis” w Pożajściu w pobliżu Kowna. Darius i Gintarė zapoznali się przed trzema laty, a w lutym para doczekała się bliźniaków — Herkusa i Jorisa. Dla Dariusa będzie to już drugie małżeństwo. Z pierwszą żoną Jackie przeżyli dziesięć i mają dziewięcioletnią córeczkę – Meilė. Stronę przygotowała Helena Gładkowska KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Maseczki z warzyw i owoców Do pielęgnacji skóry nadają się niemal wszystkie owoce i warzywa. Efekty działania maseczki będą widoczne prawie natychmiast, pod warunkiem, że najpierw oczyścimy dokładnie skórę, będziemy omijać okolicę oczu i nie przesadzimy z kuracją, którą można wykonywać 2-3 razy w tygodniu. • Kapusta — w swych liściach oprócz dużej ilości witamin zawiera siarkę, która świetnie działa na cerę, a także włosy i paznokcie. By przygotować maseczkę, liście kapusty należy dokładnie umyć i zmiażdżyć. Następnie skropić cytryną i oliwą i położyć na twarz na 15 min. Maseczka ta odświeża cerę i łagodzi podrażnienia. • Marchew — zawdzięcza swą barwę karotenowi, czyli prowitaminie A. Ponadto ma sporo witaminy B1, B2, PP, K, i troszkę C. Zasobna jest też w związki mineralne m. in. wapń, żelazo, fosfor, miedź, cynk, magnez, jod — a przede wszystkim potas. To jemu głównie zawdzięczamy, że marchew ujędrnia ciało, a witaminom, że tak wspaniale wpływają na urodę, cerę, karnację skóry. Do maseczki można użyć soku lub papki marchwiowej zmieszanej z oliwą, śmietaną bądź twarożkiem. Jest ona szczególnie polecana dla cery suchej, bladej i zniszczonej. Olejek marchwiowy stosowany też jest do pielęgnacji szorstkich kolan, łokci i pękających pięt. A oto przepis: dwie, trzy marchewki ucieramy, zalewamy 0,5 szklanki oliwy lub oleju i odstawiamy na 24 godziny. Następnie wyciskamy przez gazę i zlewamy czysty olejek do butelki. • Pietruszka — przykładana w formie miazgi z korzenia z dodatkiem żółtka albo soku wyciśniętego z korzeni i liści, lekko wybiela skórę i łagodzi podrażnienia. Ponadto można stosować z niej sok zewnętrznie na użądlenia pszczół, os, komarów itp., aby ból i opuchlizna szybko zniknęły. • Pomidor — działa regenerująco na naszą skórę i to zarówno jedzony, jak i przykłada- Do pielęgnacji skóry nadają się owoce i warzywa ny do twarzy. Ma on właściwości odświeżające i antybakteryjne. By przygotować maseczkę, trzeba do rozgniecionego na miazgę pomidora dodać trochę mąki ziemniaczanej. Maseczka ta jest głównie polecana do cery tłustej. Ponadto z pomidora można przygotować świetne antidotum na różne proszki detergenty, które niszczą nam skórę rąk. Sok z 1 pomidora osolić i wymieszać z pół łyżeczką gliceryny. Wmasowywać ten płyn w ręce przed i po każdym praniu. • Ogórek — stosuje się go pokrojonego w cienkie plastry, którymi okładamy twarz, dekolt i szyję. Powoduje on wybielanie cery, wygładzanie zmarszczek, łagodzi podrażnienia naskórka, ściąga rozszerzone pory skóry, a nawet leczy lekkie oparzenia. Dobrze działa na cerę trądzikową. Z ogórka można też przygotować tonik: ogórek posiekać, zalać 1/4 szklanki wódki lub białego wytrawnego wina i zostawić na noc. Następnie odcedzamy i uzupełniamy przegotowaną wodą do objętości szklanki, dodajemy kilka kropli soku z cytryny i odrobinę gliceryny. Znakomicie nawilża i wybiela skórę. • Sałata — także nadaje się świetnie na maseczkę. Staran- Fot.archiwum nie umyte liście należy lekko skropić cytryną olejem i położyć na około 15 minut na twarz. Sałata bogata jest w sole potasu, manganu, magnezu, zawiera kwasy organiczne i enzymy. Odświeża ona cerę i łagodzi podrażnienia. • Jabłka, morele, brzoskwinie, gruszki — owoce te możemy traktować podobnie. Ucieramy je na tarce szklanej lub plastykowej i dodajemy mąki owsianej, lub płatków, mąki ziemniaczanej, śmietanki, jogurtu, twarożku i miodu. Warto zachować pestki moreli i brzoskwini, które po zmieleniu mogą przydać się do peelingu. Oczywiście można ograniczyć się do kładzenia plasterków z tych owoców na twarzy. • Porzeczki — maseczka z tych owoców polecana jest szczególnie dla cery tłustej z rozszerzonymi porami. Działa ściągająco i nawilża skórę. Roztarte porzeczki możemy bezpośrednio nałożyć na twarz lub dla uzyskania lepszej konsystencji, zmieszać je z mąką ziemniaczaną, lub owsianką i twarożkiem. • Poziomki — kosmetolodzy polecają poziomki jako wspaniale upiększającą maseczkę na cerę. Działa ona ściągająco i antyseptycznie. SMACZNEGO! 19 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Pierogi z czernicami C iasto: Do miski przesiać mąkę, dodać sól i oliwę, stopniowo do mąki dolewać ciepłą wodę, zagniatając ciasto. Ciasto dokładnie wyrobić. Ciasto rozwałkować na cienkie placuszki, szklanką lub foremką do pierogów wykrawać krążki. Nadzienie: Jagody opłukać, osuszyć. Wymieszać jagody z bułką tartą i cukrem. Na każdym krążku ciasta układać łyżeczkę jagód. Dobrze zlepiać pierogi, aby się nie rozleciały podczas gotowania. Gotować pierogi we wrzącej i osolonej wodzie, przez ok. 4 minuty od wypłynięcia. Podawać pierogi polane śmietaną z cukrem, posypane jagodami i udekorowane miętą • ewentualnie żółtko • szczypta soli Składniki na nadzienie: • 250 g sera białego • 1 żółtko • 3 łyżki cukru pudru • 2 łyżki grysiku • szklanka jagód Dodatkowo: masło i cukier Sposób wykonania Z mąki i gorącej wody zagniatamy ciasto. Można dodać też samo żółtko i szczyptę soli. Przykrywamy ściereczką i na chwilę odstawiamy. Ser mielimy i dodajemy żółtko, cukier oraz grysik i mieszamy. Na koniec wsypujemy umyte i osączone jagody. Jeszcze raz wszystko mieszamy. Ciasto cienko rozwałkowujemy i kroimy w pasy, a potem na kwadraciki (kto woli wykrawa krążki). Na środek każdego kółka lub kwadratu nakładamy łyżeczkę nadzienia i zlepiamy pierogi. Zagotowujemy wodę, lekko ją solimy i partiami wrzucamy pierogi. Gotujemy około 3 minuty od ponownego zagotowania się wody. Podajemy polane stopionym i lekko przyrumienionym masłem i posypane cukr em. Pierogi z serem i jagodami Pierogi z czernicami wspaniałe danie na obiad Fot. archiwum Jajecznica na pyszne śniadanie Składniki jajecznicy • dobre jajka • masło • śmietana • sól i pieprz do smaku Jak zatem przygotować? Nie przyprawiaj jajeczni- Na każdej patelni, nie tylko teflonowej, można smażyć bez tłuszczu, jeśli gorącą patelnię posypiemy warstwą grubej soli. Kiedy ziarenka soli zaczną „podskakiwać”, usuwamy sól i możemy bez obawy kłaść mięso czy rybę, które nie będą przywierać do dna. Sztućce ze stali nierdzewnej Włożone na 10 minut do wody, w której gotują się ziemniaki, a następnie opłukane i wysuszone — będą wyglądały jak nowe. Blaszki do pieczenia ciasta Woda, w której gotował się szczaw Składniki na ciasto: Jajecznica to jedno z najpopularniejszych dań śniadaniowych. Jedni lubią przygotować ją z samych jajek, inni z cebulką i boczkiem. Patelnia bez tłuszczu Jeśli mają ślady rdzy, należy posypać grubą solą kuchenną i po 10-15 minut pocierać kawałkiem skórki od słoniny. Rdza zniknie, a blaszki należy dokładnie umyć i starannie wysuszyć, aby uniknąć w przyszłości nowego zardzewienia. To dwa w jednym. Jeśli ktoś lubi pierogi z jagodami albo z serem — to te na pewno też będą mu smakować. Polane stopionym i przyrumienionym masłem są naprawdę smakowite. • 350 g mąki • gorąca woda (tyle, aby zagnieść elastyczne ciasto) PORADY BABUNI cy na początku, ale dopiero przed samym podaniem. Jeżeli dodasz sól na początku smażenia, jajecznica będzie bardziej wodnista i trudno będzie osiągnąć idealną konsystencję. Smażenie jajecznicy rozpocznij na zimnej patelni i na małym ogniu – nie idź na skróty. Masła nie rozpuszczaj, tylko dodaj je na patelnię zimne, razem z rozbitymi jajkami. W trakcie smażenia cały czas mieszaj zawartość patelni. Kiedy jajka zaczynają się ścinać, zdejmuj patelnię z ognia i cały czas mieszaj, a kiedy uzy- skasz jednolitą, kremową konsystencję — wstaw jajecznicę z powrotem na ogień i tak samo postępuj nawet kilka razy. Najważniejsze to chronić jajecznicę przed przesmażeniem, więc kiedy konsystencja jajecznicy wydaje się już idealna, nie możesz dopuścić, żeby jajka jeszcze bardziej się ścięły – wtedy jajecznica będzie twarda i sucha – żeby temu zapobiec, dodaj łyżkę zimnej śmietany, która szybko ustabilizuje temperaturę na patelni i wzbogaci smak całego dania. Nie należy jej wylewać, ponieważ doskonale można w niej prać tkaniny splamione rdzą i atramentem. W tym samym roztworze myje się stare gąbki. Ząbek czosnku Rozgnieciony ząbek czosnku należy zmieszać z odrobiną oliwy i przyłożyć na bolący odcisk (po uprzednim wymoczeniu stopy w dobrze ciepłej wodzie). Owinąć następnie lnianą szmatką. W ciągu kilku godzin czosnek tak zmiękczy odcisk, że można go będzie bez trudu usunąć. Stronę przygotowała Julitta Tryk 20 DLA DZIECI KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Krzaki to zielone Wodorosty. Będą płytkie zatoki Grzeje słońce, aż I kanały głębokie, parzy! Staną stocznie, W mokrym piasku dźwigi, na plaży Falochrony… Zbudujemy Zamczyska i mosty. Okręt z liścia popłyMury będą z kamy- nie Wielkim morzem – ków, Drzewa będą z paty- Gdzieś w dalekie strony… ków, NA PLAŻY Letnie szaleństwa Lato taki czas, kiedy nasze głowy i umysły po prostu szaleją. Chcemy dokonać, zrobić, odczuć coś niesamowitego, niecodziennego, innego niż zawsze. To normalne i niech rodzice nie dziwią się, że tak jest, tylko niech sobie przypomną, jacy byli w Waszym wieku. Poszaleć można, owszem, ale warto pamiętać, że wszystko powinno mieć umiar. Dzisiaj jesteśmy nad wodą: morzem, jeziorem, rzeką, a niektórzy nawet nad oceanem, który jest baaardzo daleko. Co się z tym pobytem wiąże? Oczywiste – kąpiele. Nie ma możliwości, żeby nie wejść do wody, kiedy jest upalny dzień, a woda nęci przekomarzającymi się między sobą falami. Uwaga! • NIE WOLNO kapać się w miejscach zakazanych! • NIE WOLNO kąpać się w miejscach nie oznakowanych! • NIE WOLNO kąpać się bez zgody dorosłych! • NIE WOLNO kąpać się bez nadzoru dorosłych! • NIE WOLNO skakać do wody bez uprzedniego zanurzenia się w wodzie! To tylko kilka podstawowych zasad, ale bardzo i to bardzo ważnych. Pamiętajcie o nich, a każde wakacje będą mile wspominane i przez Was i przez Waszych rodziców. Letni tatuaż obowiązkowy! No i jakżeby latem nad morzem czy jeziorem bez tatuażu. Pamiętajcie, że to, co się podoba Wam dzisiaj, nie znaczy, że będzie Was takoż zachwycało za rok czy lat kilka. Gusta i zdania ludzkie są bardzo zmienne! Jeżeli już bardzo pragniemy zrobić sobie tatuaż, to zróbmy go henną – nie jest drogi i za kilka tygodni po prostu zniknie. Szkoda? Nie bardzo! Za rok znowu będzie lato i będą wakacje. Zabawa na wakacje: pokoloruj rysunek DLA DZIECI 21 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Czy wiecie, że... Pomóż małemu krabowi znaleźć drogę do mamy … przeciętna waga krokodyla wynosi 270-300 kg. Nawet największe okazy, tzw. ghariale, spotykane w północnych Indiach ważą poniżej tony. A to ciekawe! Walia otoczona jest 12 wyspami, Anglię otaczają 24 wyspy, Irlandię – 52 wyspy, ale prym wiedzie Szkocja, którą otacza aż 365 wysp. Niby nic nadzwyczajnego, ale jeżeli ktoś jest spostrzegawczy, to zaraz zauważy, iż liczby te odpowiadają ilościom miesięcy, pół miesięcy, tygodni i dni w roku. To dopiero! Wakacyjna podróż dookoła świata — witamy w Australii W naszej wakacyjnej podróży dookoła świata z malowniczej Malezji wyruszamy do wyjątkowej Australii, bo jakżeby tego nie zrobić! Kraina kangurów W Australii znajduje się najdłuższy płot na świecie, ma 5 614 km długości i jest dwa razy dłuższy niż Mur Chiński. Powstał, żeby odgrodzić południowo-wschodnią i sto- świecie (oryginalnie zostały tu przywiezione z Afryki, do pomocy przy budowie kolei). Emu i kangury nie potrafią chodzić do tyłu. Między innymi, dlatego znajdują się w australijskim godle naro- Australia to kraj pełen dziwnych faktów i niespodziewanych niespodzianek. To kraj, który zaskakuje zawsze i wszędzie. Śmieszy, przeraża i zadziwia. To kraj, o którym wciąż wiele nie wiecie. Przekonajcie się o tym! Australia jest zadziwiająca wielka. W jej obszarze można by zmieścić większość państw europejskich. Gdyby poskładać wszystkie kawałki dachu Opery w Sydney, to stworzyłyby one idealną kulę (architekt Opery zainspirował się pomarańczą). Popularna nazwa zrobionego sobie samemu zdjęcia — „selfie” — pochodzi z Australii. Pierwszymi policjantami w Australii zostali… dobrze zachowujący się więźniowie. sunkowo żyzną część Australii oraz uchronić stada owiec przez dzikimi psami dingo (płot nazywa się Dingo Fence). W Australii żyje na wolności 750 000 dzikich wielbłądów. To największa populacja dzikich wielbłądów na dowym (symbolizują naród idący na przód). W Australii są tysiące plaż. Jeśli odwiedzalibyście jedną dziennie, to odwiedzenie wszystkich zajęłoby Wam prawie 30 lat. W Australii jest 75,5 miliona owiec. To 3,3 razy wię- cej niż ludzi. W Tasmanii jest najczystsze powietrze na świecie. Naukowcy twierdzą, że Aborygeni żyją w Australii od 50 000 lat. To najstarsza kultura na świecie. Do dziś nie wiadomo, jak dostali się na ten kontynent. Zgodnie z legendą słowo „kangaroo” znaczy „nie rozumiem, co mówisz” w jednym z aborygeńskich dialektów. Jednymi z największych szkodników w Australii są przywiezione z Europy króliki, ropuchy i koty domowe. Canberra, stolica Australii, to sztucznie stworzone miasto. Powstało, gdy Melbourne i Sydney nie mogły dojść do porozumienia, gdzie powinna znajdować się stolica. Canberra leży pomiędzy Melbourne, a Sydney. 22 REKLAMA KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. DROGO KUPUJEMY LAS (12 000 euro/ha) Tel. 8 659 99929 Kupujemy firmy (ZSA) z długami, sądami oraz innymi zobowiązaniami. Tel. 8 622 63341 OGŁOSZENIA 23 KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Kupno Skupujemy samochody w dobrych cenach (mogą być niesprawne). Bez dni wolnych. Tel.: 8 608 98561, 8 671 45005 W konkurencyjnych cenach skupujemy samochody. Załatwiamy dokumenty. Wasz samochód – nasza troska. Tel. 8 675 57508 Skupuję, sprzedaję, naprawiam samochody Renault Espace (benzyna, diesel). Częśći zamienne. Vilnius, tel. 8 676 62175 Skupujemy samochody w dowolnym stanie. Załatwiamy dokumenty. Rozliczamy się na miejscu. Tel. 8 611 33626 UAB „Feralita” drogo skupuje złom metalowy i stare samochody. Wywozimy. Tel. 8 616 93333 UAB „EXPOMET” skupuje złom metalowy. Pracujemy również w soboty. Wywozimy. Vilnius, al. Savanorių 174a Tel.: 8 676 00777, 8 678 19999 Kupię las. Rozliczam się od razu. Tel. 8 686 03070 Stale kupujemy lasy w całej Litwie. Tel. 8 641 07661 Drogo kupujemy różne lasy. Tel. 8 651 39039 Kupimy ziemię pod uprawę płodów rolnych lub wynajmiemy dla potrzeb rolnictwa. Kupujemy las. Tel. 8 671 08059 SPRZEDAŻ drewna klienta. Tel. 8 699 34788 Sprzedam drewno liściaste i iglaste (jest suche) po 3 albo 6 m3. Dowóz bezpłatny. Vilnius, tel. 8 673 84059 Sprzedam trocinowe brykiety dębowe, brzozowe oraz białoruskie brykiety torfowe. Tel. 8 600 59339 Sprzedajemy drewno różnych gatunków, 3-metrowe bierwiona. Bezpłatna dostawa w Wilnie i rejonie wileńskim. Kupujemy las. Теl.: 8 687 42930, 8 686 24515 Wszystko z metalu: drzwi sejfowe, ogrodzenia, kraty, wrota, bramy garażowe i in. Gwarancja. Tel.: 8 659 77771, 8 686 59806 Nowe blaszane garaże, woliery, altanki, kioski. Dostarczenie i montaż bezpłatne. www.bomstal.com Tel. 8 647 13430 Sprzedam kamienie polne. Materiał może służyć do budowy ogrodzeń, alejek, tarasów, palenisk, kwietników, na podmurówki i in. Załadunek oraz transport we własnym zakresie. Cena 20 euro/tona. Tel. 8 600 18083 (Leon) Oferujemy młyny o mocy 230V/400V, inkubatory, miażdżarki, motobloki, rozdrabniarki, cieplarnie, granulatory. Dostarczymy. www.visimalunai.lt Tel. 8 671 85888 Sprzedam ziemię (8,47 ha) w kolonii Skorbuciany i las (2,8 ha) w rejonie wileńskim. Tel. 8 608 03817 Sprzedam owce na mięso i hodowlę. Cena – 1,5/2 euro za 1 kg żywej wagi (gospodarstwo ekologiczne). Tel.: 8 684 74042, 8 675 31428 Sprzedam las w rejonie trockim (0,43 ha). Cena umowna. Tel. 8 674 82479 NIERUCHOMOŚCI Szalówka (lipowa i sosnowa). Deski podłogowe. Framugi drzwiowe. Robimy szalówkę z Inteligentny starszy gospodarz ma do wynajmu dwa pokoje w 3-pokojowym mieszkaniu w Pašilaičiai. Dobre miejsce. Tel. 8 685 39253 Działki po 9 arów (posesje). Tylko 18 825 euro!!! Wszystkie komunikacje. Obok parku regionalnego w Pavilnys. Tel. +370 696 23153 USŁUGI Jakościowa naprawa automatycznych pralek i el. kuchenek w domu klienta. Tel.: 232 6600, 8 682 40894 Komputery: instalacja i naprawa. Szybko, jakościowo, zachowanie danych. Konsultacje. Bez dni wolnych Tel. 8 661 45555 Kopanie i czyszczenie stawów, wynajem koparek z długim ramieniem. www.tvekiniai.net Tel.: 8 614 61960, 8 615 61741 Wywrotką i furgonem przewozimy ładunki gospodarstwa domowego i budowlane, a także odpady budowlane. Ładowacze. Tel.: 8 682 26552, 8 660 34000 Wywrotką przewozimy grunt, czarnoziem, torf, żwir, kruszywo (od 5 do 20 ton). Tel. 8 646 10810 ODPOCZYNEK 19-20 września Klub Towarzyski zaprasza do Anykščiai. Mistrzowie wypieku chleba, podróż pociągiem do klasztoru, wycieczki. Pozostało 8 miejsc. www.slavija.lt Tel. 8 667 88489 Wieziemy wczasowiczów z Wilna (10 euro) i z Kowna (9 euro) do Połągi, Šventoji i z powrotem. Tel.: 8 699 99965, 8 612 22227 PRACA Zatrudnię administratora dyżurnego do hotelu, na określony czas. Mile widziana znajomość języków (polskiego, litewskiego, rosyjskiego, angielskiego). Może być student (-ka), na studiach zaocznych. Tel. 8 699 54718 Do stałej i dobrze wynagradzanej pracy w zgranym zespole przyjmę krojczego oraz wykwalifikowane krawcowe. Tel. 8 698 27999 Zespół „Relax” — na imprezy i wesela. [email protected] Tel. +370 670 10889 Zatrudnimy spawaczy, ślusarzy, tokarzy, frezerów i elektryków. Praca delegacyjna — Estonia, Finlandia. Vilnius, ul. Kauno 1a-406. www.revel.lt Tel.: +370 606 06361, +370 675 43855 Szkoła jazdy W. Ikonikowa zaprasza na kursy kategorii А, B, C, CE, D w języku rosyjskim. Tel. 8 605 62828 Zatrudnimy kierowców dla przewozu ładunków (tenty, chłodnie). Europa i Europa — Rosja. Tel. 8 650 37334 24 A PROPOS... KURIER WILEŃSKI • Sobota, 25 — poniedziałek, 27 lipca 2015 r. Druga Ziemia istnieje! Jeśli kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, czy istnieje we Wszechświecie druga Ziemia bądź planeta łudząco przypominająca Ziemię, NASA spieszy ci z odpowiedzią. Otóż — tak! Ziemia 2.0 jest nieco większa od Ziemi i znajduje się 1,4 tys. lat świetlnych od nas. Kolejne pytanie brzmi: czy rozwinęło się na niej życie? Tutaj pojawia się już więcej wątpliwości. — Teleskop kosmiczny Keplera znalazł pierwszą planetę, która pod względem rozmiaru jest porównywalna do Ziemi i krąży wokół gwiazdy podobnej do naszego Słońca — podała Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA). Co ciekawe, zdaniem naukowców, na planecie mo- Kambodża: szczury jako detektory bomb Fot. archiwum Zamknęła syna z zespołem Downa... w pralce Fala krytyki spadła na matkę 2,5-letniego chłopca, po tym jak opublikowała zdjęcie syna zamkniętego w pralce. Sprawą zajęła się policja. Kobieta nie rozumie szumu wokół swojej osoby. Uważa, że chłopiec „kocha pralki”, a dzięki zdjęciu oboje mieli dużo zabawy. W sieci zawrzało, gdy 21-letnia Courtney Stewart ze szkockiego Renfrewshire opublikowała na Facebooku zdjęcie swojego niepełnosprawnego syna zamkniętego w pralce. Publikacją zainteresowali się internauci i sąsiedzi. Oburzeni zachowaniem kobiety o wszystkim zawiadomili policję, która sprawdza czy Stewart nie znęca się nad dzieckiem. — Widok był okropny. Dla każdego, a szczególnie dla tych, którzy są rodzicami, wrzucanie takich zdjęć na Facebooka, żeby się pośmiać, jest niezrozumiałe — skomentowała zajście jedna z sąsiadek kobiety. gło rozwinąć się życie. NASA odkryła w sumie 12 planet, które są większe od Ziemi co najwyżej dwukrotnie, mają skalistą powierzchnię i znajdują się w takiej odległości od gwiazdy, że może występować tam woda w stanie ciekłym. Najważniejsze jest jednak to, że tylko jedna z nich najbardziej przypomina Ziemię. To planeta Kepler-452b, która krąży wokół gwiazdy łudząco przypominającej Słońce. Ziemia 2.0 jest większa od Ziemi (średnica o około 60 procent większa), swoją gwiazdę (czyli „nasze Słońce”) okrąża w 385 dni. Zdaniem naukowców, planeta jest najprawdopodobniej skalista i może wykazywać aktywność wulkaniczną. Kepler-452 ma około 6 miliardów lat. Koniec ślubów 14-latków W czwartek w Hiszpanii zaczęły obowiązywać przepisy podwyższające minimalny wiek zawierania małżeństw — z 14 do 16 lat. Nowe regulacje mają na celu zwiększenie ochrony nieletnich oraz przybliżają kraj do rozwiązań prawnych obowiązujących w innych krajach UE. Prawo to powstało w wyniku zaleceń ze strony ekspertów z ONZ oraz organizacji zajmujących się ochroną dzieci. Wcześniej już 14-latki mogły zawierać w Hiszpanii małżeństwa, o ile zgodę na to wyraził sąd. Była to jedna z najniższych granic wiekowych w UE. Większość państw członkowskich zezwala na zawarcie ślubu dopiero po ukończeniu 16 lat. Według danych rządu hiszpańskiego zmiana będzie dotyczyła bardzo małej grupy nieletnich, gdyż niewielu 14-latków decydowało się na zawarcie małżeństwa. Inf. agencyjne