Olaf Stein to ja!

Transkrypt

Olaf Stein to ja!
Olaf Stein to ja!
Malarz, pisarz, poeta – nauczyciel rysunku, malarstwa, od dziecka zajmujący
się sztuką, nie tylko z zainteresowania ale i z rodzinnej tradycji (choćby wspomnieć
tylko o Gerardzie Gliwińskim i jego synach: Mariuszu i Aleksandrze, którzy
z najbliższego jakże otoczenia wpływali zawsze na pęd artysty w kierunku sztuki
ogólnej). Zapytajcie – prace Olafa Steina wiszą w kilku miejscach poza granicami
Polski – nawet w Urzędzie miasta we Flensburgu! ... a część opowiadań opublikowano
w polonijnej prasie w Chicago.
Na wystawie w Metalmexie pokazuję serię obrazów i rysunków dotyczących
nie tyle studium ciała, ile dążenia do ucieleśnionego ideału miłości. To wizualizacja
drogi którą brnie mężczyzna kierując się ku wrotom do absolutu. Pierwszy krok to
fascynacja drobnym szczegółem – czy to dłońmi, uśmiechem, włosami.... to, co
ogniskuje uwagę w napotykanych osobach. Może to być nawet banalny kęs wspólnie
spożywanego chleba , mogą to być pozornie bezsensowne gołąbki w sosie
pomidorowym. Rośnie to coś do niebotycznych rozmiarów i po odrzuceniu tego,
co przed chwilą wydawało się aż nazbyt ważnym, powstają takie, jak moje artefakty,
pełne emocji obrazy. Poszukujący absolutu artysta zbliża się ku jeszcze nieopisanej
i nieuświadomionej granicy uniesienia. Nie!!! Ukochana kobieta nie może być środkiem
do osiągnięcia celu! Ona jest koniecznym i zapewniam Was - jedynym składnikiem
absolutnego szczęścia, kluczem i bramą jednocześnie. Oddalam myśl, że to
jednocześnie wamp, zagrożenie, tajfun pełen niszczycielskiej siły... cóż z tego, skoro
dzięki Niej pojawia się tak wspaniała droga ku szczęściu.
Jesteście tu Państwo uczestnikami jakże zróżnicowanych spotkań z pędzlem
i płótnem – każdy obraz jest przecież inaczej malowany – ten pieszczony
pociągnięciami pędzla, inny znów malowany gwałtownie i z szaloną ekspresją... Mam
wrażenie, że podobnie wygląda każde spotkanie z miłością. Każdy stopień w drabinie
po której wspinamy się, ku wielkiej fascynacji jest niepowtarzalny ale... drabina ma
swój kres. Miłość nie zna ograniczeń. To drabina wprost do nieba, jeśli u kresu
wspinaczki spotkasz tę jedyną...
W niedawnych obrazach zawarłem kalejdoskop konfrontacji z uczuciem. Mam
wrażenie, że w poszukiwaniu miłości docieram do horyzontu. Trudności są już historią,
pozostało kilka drobnych spraw do załatwienia...
**************************
Życzę Państwu miłych wrażeń i mam nadzieję, że w świecie moich obrazów
spotkamy się na wspólnych drogach, dla mnie sztuka jest dialogiem – nie
tylko duszy z ciałem, ale przede wszystkim – artysty z odbiorcą….
**************************
O CO NAPRAWDĘ CHODZI?
Wersja dla mężczyzn
Potrafię malować i pisać – znam wszystkie litery tak polskie jak
i niemieckie, bo w różnych krajach przyszło mi nosić od dwudziestu lat
szeleszczący dres – mam dwadzieścia siedem pędzli i parę kolorów – mieszam
to i wychodzi obrazek. Łosie się kuszą i łykają – to wtedy ja mam na piwo.
Sprawa jest prosta – namalowałem na tę wystawę parę dupeczek – jedne
znam dobrze, inne mniej a jeszcze innych w ogóle, ale niunie są raczej niezłe.
Nie ma co tu mielić pojęcia miłości i absolutu bo to tylko banały dla łosi
i leszczy. Każdy z nas (mówię o facetach) chciałby mieć troszkę ciała w domu –
no nie? Niestety, jak masz jakieś tam stanowisko, to ci nie wypada niektórych
fajnych obrazków powiesić. I tu mam koncepcję – taka niunia namalowana na
płótnie podnosi prestiż (bo powiedzmy szczerze - kto tak naprawdę zna się
na sztuce?). Fakt pozostaje faktem, że mamy fajną, niezbyt ubraną laskę na
ścianie i nie musisz tylko ciągle gapić się na swoją nudną kobietę. Artysta
zapewnia nieśmiertelność doznań – jedyną czynnością pielęgnacyjną jest
odkurzenie! Niczego więcej nie musisz robić! Porównaj to z czynnościami
niezbędnymi dla pielęgnowania związku, konieczności starań o dobre
samopoczucie drugiej i ewentualnie kolejnych połówek. Widzisz, że z biegiem
upływającego czasu, jest tylko coraz gorzej – nie tylko dlatego, że czas
przebywania przed lustrem staje się proporcjonalny do wieku. Ja - Artysta daję
wam panowie ucieczkę, narkotyk, eliksir, który, jak Anioł Stróż przeprowadzi
was przez czas który Wam jeszcze pozostał…
Wersja dla kobiet.
Drogie Panie,
Jako entuzjasta i wielbiciel płci przeciwnej pragnę przedstawić Paniom,
moje boginie, które zamieszkały na płótnach moich prac – żadna z tych postaci
mniej lub bardziej nagich nie jest postacią realną. Maluję moje marzenia, moje
sny o jedynej, prawdziwej i ukochanej kobiecie… i choć wszystkie Panie
jesteście godne najwyższego uwielbienia, choć wszystkie jesteście obiektem
uzasadnionego pożądania, wiem z doświadczenia, ze Wasze serca są niestety
już zajęte. Nie śmiem, nie mam prawa, wtargnąć w wasze życie i dlatego
błąkam się jak w amoku, między swoimi obrazami poszukując choć na płótnie
absolutu … podglądam… czy to dłoń, uśmiech, włosy fascynuję mnie „pęcina” –
miejsce w którym łydka z kostką łączy się ze stopą – patrzę na Was
i zazdroszczę tym którzy mają szczęście stać przy waszym boku, tym
wąsaczom w krawatach i świecących mokasynach – oj, jakże ja im
zazdroszczę, mając w głowie tylko jedną myśl – zasługujecie na wszystkie
klejnoty świata… - zasłużyłyście sobie na najlepszy los... Maluję was w hołdzie
dla waszego piękna…
(no to weźcie teraz swojego wąsacza pod rękę i do zapraszam do kasy)

Podobne dokumenty