APOLOGETYKA czyli NOWOMOWA po katolicku

Transkrypt

APOLOGETYKA czyli NOWOMOWA po katolicku
APOLOGETYKA czyli NOWOMOWA po
katolicku
Lesław Czapliński
„APOLOGETYKA czyli NOWOMOWA
po katolicku”
Już w samym tytule starałem się przywołać typowe dla
nowomowy manipulowanie pojęciami, wskutek czego,
budzące ujemne skojarzenia określenie czynności
właściwych propagandzie, zastąpione zostaje przez
termin nie będący powszechnie zrozumiały, jakim jest
apologetyka (od gr. απολογια, mowa obrończa), a co
za tym idzie pozostający z pozoru neutralnym.
Pozwoliłem też sobie na aktualizującą trawestację
tytułu szkicu prof. Michała Głowińskiego,
zajmującego się polską odmianą języka propagandy
komunistyczneji.
Pojęcie n o w o m o w y (Orwellowskie newspeak)
zrodziło
się
w
związku
z
totalitaryzmem
komunistycznym, ale ona sama jako instrument
oddziaływania perswazyjnego jest zjawiskiem na tyle
uniwersalnym, że w równym stopniu można ją odnieść
do innych systemów ideologicznych (np. faszyzmuii),
mających na celu opanowanie i podporządkowanie sobie
wszelkich dziedzin życia zbiorowego, a co za tym
idzie stworzenie rzeczywistości społecznej, będącej
pochodną ich dyrektyw i norm iii . Po przesileniu
totalitarnego stadium w rozwoju ideologii lewicowych
(upadek państw realnego socjalizmu, ogłoszenie przez
Tony Blaira i Gerharda Schrödera manifestu nowej
socjaldemokracji czyli tzw. trzeciej drogi iv ),
nowomowę jako narzędzie kształtowania indywidualnej
i zbiorowej świadomości oraz postaw, przejęły
głównie religijne fundamentalizmy (przede wszystkim
w obrębie katolicyzmu oraz szyickiego islamu, ale
także w środowisku europejskich adeptów buddyzmu).
Na przestrzeni dziejów daje się zaobserwować
zjawisko wzajemnego zapożyczania pomiędzy różnymi
odmianami historycznymi oraz ideologicznymi systemów
totalitarnych. I tak popaździernikowa propaganda
radziecka bardzo chętnie operowała zwrotami,
pierwotnie występującymi w kontekście biblijnym.
Odwoływanie się do chrześcijańskich wzorców,
zwłaszcza w zakresie sprawczej mocy słowa,
kreującego, bądź zaklinającego obraz rzeczywistości,
nie dziwi w logokracjach, jeśli zważy się, że według
Ewangelisty Jana „Na początku było Słowo, a Słowo
było u Boga i Bogiem było Słowo” (1, 1), a wiec
traktowane jest jako forma objawienia boskiej
transcendencji, której historyczną obiektywizacją
stała się osoba Jezusa, skoro „Słowo stało się
ciałem i zamieszkało wśród nas” (1, 14).
Zarazem dają znać o sobie interesujące i znamienne
sprzężenia zwrotne, kiedy żyjący i działający w
realiach PRL-u duchowni jak Karol Wojtyła (ur.
1920), czy zgoła w niej wychowani jak Tadeusz Rydzyk
(ur. 1945), zaczynają w swej działalności odwoływać
się do praktyki komunistycznej nowomowy. Jako język
walki, służy im ona do narzucenia dualistycznej
wizji świata jako areny starcia antagonistycznych
sił: dobra i zła, Boga i Szatana, chrześcijaństwa i
„pogaństwa”, Kościoła i jego nieprzyjaciół. W tym
celu operuje się silnie nacechowanymi aksjologicznie
przeciwieństwami. W nauczaniu papieskim jest to
szczególnie często eksponowana para: cywilizacja
śmierciv – cywilizacja życiavi.
Ta pierwsza, wbrew dotychczasowemu obyczajowi
językowemu, odnosi się nie tyle do wojen, co
zabiegów przerywania ciąży, które – aby wzmocnić
kwalifikację ich moralnego potępienia – nazywane są
„zabijaniem nienarodzonych”, albo jeszcze dobitniej
„dzieci nienarodzonych” (określenie to stosuje się
również w szkolnej katechezie, co stawało się
niekiedy powodem reakcji lękowych wśród najmłodszych
uczniów). W ten sposób pojęcie „dziecka”, jako
podmiotowej istoty ludzkiej, rozciągnięte zostaje na
płód, niezdolny do samodzielnego istnienia poza
organizmem kobiety. Jednocześnie przyrównanie
legalizacji wykonywania zabiegów aborcyjnych do
praktyki eksterminacyjnej holocaustu (kazanie w
Radomiu 4 czerwca 1991) prowadzi w konsekwencji do
banalizacji złavii, jakim są zbrodnie ludobójstwa
czy przypadki mordów kryminalnych, zwłaszcza że w
ramach rygorystycznej „obrony życia” dopiero
niedawno
zdecydowano
się
na
odrzucenie
dopuszczalności stosowania kary śmierci (z uwagi na
konieczność uwiarygodnienia żądania całkowitego
zakazu aborcji), a prowadzenie wojen nadal nie
zostało jednoznacznie zakwestionowane (ustanowione
przez
św.
Augustyna
pojęcie
„wojny
sprawiedliwej”viii zostało skądinąd przejęte przez
doktrynę marksistowską i zdefiniowane jako „wojna w
słusznej sprawie”). Wskutek powyższego w Polsce nie
była uwzględniania odmowa służby wojskowej, jeśli
jej motywem był deklarowany przez poborowego
światopogląd katolicki, a nie przekonania
pacyfistyczne, bądź przynależność do np. Świadków
Jehowy (w swoim czasie biskup polowy Leszek Sławoj
Głódź wydał stosowną opinię, że nie zachodzi w tym
względzie żaden konflikt wartościix).
Z omawianą problematyką wiąże się charakterystyczny
dla nowomowy mechanizm przesunięcia semantycznego,
utrwalanego następnie wskutek wielokrotnego
powtarzania, co prowadzi do powstania nowego
społecznego nawyku językowego, wypierającego
dotychczas funkcjonujące pojęcia i towarzyszące im
skojarzenia x .Wyrażenie, definiujące życie jako
istnienie
„ od
p o c z ę c i a do n a t u r a l n e j
śmierci”, z homiletyki i publicystyki konfesyjnej
przeniknęło do ogólnej, uprawianej w mediach
świeckich, wypierając tradycyjny dotąd zwrot „od
narodzin do śmierci”. Zarazem dodanie do terminu
„śmierć”, kwalifikującego jej charakter przymiotnika
„naturalna”, wynika z faktu, że pojęciem
„cywilizacja
śmierci”,
oprócz
wspomnianego
przerywania ciąży, obejmuje się także kwestię
prawnego usankcjonowania eutanazji, przy czym pomija
się rozróżnienie pomiędzy możliwymi w tym względzie
nadużyciami, a indywidualnymi aktami wyboru i
suwerennymi decyzjami osób nieuleczalnie chorych,
pragnących świadomie położyć kres swym cierpieniom.
W odniesieniu do współczesnego społeczeństwa
permisywnego, dopuszczającego zarówno aborcję, jak i
eutanazję, szermuje się zatem pojęciem „cywilizacji
pogańskiej”, odwołując się do historycznych
uprzedzeń i potocznych konotacji, abstrahując od
tego, że w porównaniu z monoteizmem żydowskim czy
muzułmańskim, to chrześcijaństwo w ogólności, a
katolicyzm w szczególności, wykazuje wiele cech
właściwych
dla
naturalistycznych
kultów
politeistyczno-antropomorficznych
(dogmat
o
istnieniu świętej Trójcy, ludzkiej naturze
Chrystusa, szczególna cześć oddawana Marii jako
Bogurodzicy, kult świętych).
W katolickiej nowomowie „cywilizacja pogańska”
utożsamiana jest ze światem idei i wartości
liberalnych (potępionych jeszcze przez Piusa IX w
encyklice „Quanta cura” z 8 grudnia 1864, a
wyszczególnionych
w
dołączonym
do
niej
„Sylabusie”xi), szerzonych m.in. przez media, które
w „Radiu Maryja” zyskały miano „polskojęzycznych” i
uznane zostały za pozostające jakoby w sferze
wpływów masońskich, a co za tym idzie obcych
kulturze chrześcijańskiej i wyrosłemu z niej
narodowemu etosowi. Z kolei Jan Paweł II w bieżącej
sytuacji ekonomiczno-społecznej, zdominowanej przez
kapitalistyczne formy produkcji, dostrzegał jeszcze
inne zagrożenie, które w encyklice „Centesimus
Annus” określił „konsumpcjonizmem”, w związku czym
utrzymywał, że „również w doktrynie socjalistycznej
znaleźć można ziarna prawdy, które nie powinny
zaginąć”xii. Sam bowiem, niewątpliwie pod wpływem
Marksowskich teorii alienacji, reifikacji i
fetyszyzmu
towarowego,
przestrzegał
przed
uprzedmiotowieniem człowieka i jego pracy jako
skutkami kapitalistycznych stosunków własnościowych,
a
także
rosnącym
uzależnieniem
od
dóbr
konsumpcyjnych, w czym upatrywał przejawu
zniewolenia, paralelnego do wcześniejszych odmian
totalitaryzmu. Jednocześnie w odniesieniu do
hedonistycznych postaw społeczeństwa konsumpcyjnego
pojawiło się pojęcie „cywilizacji użycia”.
Na daleko posuniętej manipulacji semantycznomentalnej oparte jest przeciwstawienie prawa n a t u
r a l n e g o , któremu nadaje się wymiar
uniwersalnyxiii i utożsamia z wartościami
chrześcijańskimi (osławiony zapis w ustawie o
radiofonii i telewizji z 29 grudnia 1992, art. 18,
par. 2), prawu stanowionemu w drodze procedur
legislacyjnychxiv, wynikających z przyjętej umowy
społecznej. Wbrew temu, co można by sądzić, w tym
ujęciu prawo naturalne nie oznacza prawa, którym
rządzi się natura (w której wygrywa silniejszy,
całkowicie eliminując słabszego na zasadzie
opisanego przez Carola Darvina doboru naturalnego, w
społeczności ludzkiej praktykowanego m.in. w
Sparcie), lecz z pełną dezynwolturą wyprowadzone
zostało z norm chrześcijańskich (a konkretnie
doktryny św. Tomasza z Akwinu), które bynajmniej nie
posiadają znamion powszechności (jeśli zestawi się
dopuszczalność pozbawiania życia, co w określonych
wypadkach dopuszcza prawo mojżeszowe oraz
muzułmańskie, tzw. szariat, z bezwarunkowym
poszanowaniem wszelkiego istnienia, tzw. ahinsą,
obowiązującą w etyce buddyjskiej i dżinijskiej, czy
też porówna nakaz monogamii w judaizmie,
chrześcijaństwie i shintoizmie z akceptacją
wielożeństwa w islamie). Jednocześnie zupełnie
pomija się fakt, że to właśnie prawo boskie, czyli
objawione, jest w istocie najwyższą formą prawa
stanowionego i to całkowicie arbitralnie (np. tabu,
odnoszące się do swobody poznania i dysponowania
wynikającą z tego wiedzą, co w dyskursie mitycznym
znalazło wyraz w biblijnej przypowieści o owocu z
drzewa wiadomości dobrego i złego – Genesis 2, 17
oraz 3, 22).
Cechą konstytutywną wszelkiej nowomowy jest
opatrywanie pojęć ogólnych określeniami zawężającymi
ich zakres znaczeniowy, przy czym powstająca w ten
sposób zbitka wyrazowa wypiera, lub gruntownie
modyfikuje pierwotny sens xv (np. „demokracja
socjalistyczna” czy „ekonomia socjalistyczna”). Tego
rodzaju zawłaszczenie semantyczne stworzyć ma
zarazem złudzenie, że jedynie forma z przymiotnikiem
posiada znamiona realności (prawdziwa „demokracja
socjalistyczna” w opozycji do pozornej „demokracji
burżuazyjnej”). W kontekście katolickim przytoczyć
można „małżeństwo sakramentalne” jako jedyny,
autentyczny ośrodek życia rodzinnego, którego
przeciwieństwem jest „moralne nieuporządkowanie”,
charakteryzujące np. związki cywilne, nieformalne
(konkubinaty), a zwłaszcza mężołóżcze xvi . Innym
przykładem tego typu wartościowania jest pojęcie
„prawdziwej wolności”, rozumianej jednak nie jako
swobodny wybór, ale zgodny z nauczaniem Kościoła.
Taką wykładnię jej rozumienia zawarł Jan Paweł II w
kazaniu w Bańskiej Bystrzycy 12 września 2003:
„Trzeba zwłaszcza, aby w rodzinach rodzice wychowali
swe dzieci ku s ł u s z n e j wolności”. Wcześniej
znalazło to wyraz w propagowanej m.in. w „Radiu
Maryja” formule „wolności do”, mającej zastąpić
„wolność od”, paradoksalnie zapożyczonej od
Friedricha Nietzschego xvii , jednego z czołowych
reprezentantów immoralizmu.
Innym mechanizmem nowomowy, mającym demaskować
faktyczne intencje przeciwnika, ukrywającego je pod
społecznie akceptowanymi formami publicznej
działalności, jest opatrywanie podejmowanych przez
niego przedsięwzięć, lub inicjatyw, kwalifikatorem
względności „tak zwany”. Na przykład „tzw. edukacja
seksualna”, w istocie stanowiąca „deprawację”, lub
„demoralizację”. Podobny rezultat osiąga się też za
pomocą poprzedzania pojęcia neutralnego, czy nawet
wywołującego pozytywne skojarzenia, członem
„pseudo”, poddającym w wątpliwość wyrażane przez nie
treści np. „pseudowartosci” (w domyśle laickie),
„pseudokultura” w odniesieniu do jej popularnej
odmiany masowej, a zwłaszcza wytworów sztuki
komercjalnej (wywiad biskupa Stanisława Stefanka w 2
numerze miesięcznika „Emaus 2000” z 1999 roku).
Jeszcze mocniejszą formą zanegowania stanowi dodanie
przedrostka „anty”, np. „antykultura”, to znaczy
pozbawiona odniesień do etyki katolickiej, a
zwłaszcza pozostająca w sferze oddziaływania
postmodernistycznego relatywizmu. Z kolei właściwy
sens, lub charakter własnych działań, lub
instytucji, ukrywa się pod eufeministycznymi
omówieniami, zastępującymi jednoznaczne nazwy,
mogące budzić kontrowersje, lub wywoływać
nieprzychylne nastawienie (osławione „zakłady karne”
zamiast więzień w nowomowie PRL-owskiej, „Istituto
per le opere di Religione”, czyli „Instytut na rzecz
zadań (dosłownie „dzieł” xviii ) religijnych” jako
określenie banku watykańskiego w nowomowie
kościelnej). Na podobnej zasadzie funkcjonuje
pojęcie „unieważnienia małżeństwa”, które za pomocą
językowej peryfrazy nadać ma katolickiej procedurze
wyjątkowy charakter, podczas gdy w zakresie skutków
prawnych niewiele się ona różni od cywilnych
rozwodów, skoro, tak jak one, umożliwia zawarcie
nowego związku.
Pod względem stylistycznym właściwą dla katolickiej
nowomowy jest eklezjalna skłonność do archaizacji,
która sferze związanej z Kościołem przydać ma
znamion odświętności i dostojeństwa. Przejawia się
to w operowaniu posiadającymi taki wydźwięk,
rzadziej występującymi formami rzeczowników
odczasownikowych – np. „nauczanie”, w wersji
łacińskiej „magisterium” (papieskie, Kościoła) na
określenie szerzenia obowiązującej wykładni
doktrynalnej, „ubogacenie” w znaczeniu wzbogacenia
lub udoskonalenia. Sprawowanie urzędów i godności
kościelnych
zwykło
się
określać
mianem
„posługiwania” (w odniesieniu do papieża), czy
szerzej „posługi” (np. prymasowskiej kardynała
Józefa Glempa), ale także w sensie wskazania
normatywnego ideału, do którego należy dążyć
(„posługa władzy” xix z wywiadu arcybiskupa Tadeusza
Gocłowskiego dla Moniki Olejnik w Radiu Zet xx, co
może kojarzyć się zarazem z „usługiwaniem”, a
pamiętać należy, iż w łacinie minister oznacza
właśnie sługę). Tego rodzaju zabiegi wykorzystywane
są ponadto w celu zamaskowania prawdziwej natury
własnych działań, kiedy termin „ewangelizacja”
zastępuje bardziej jednoznaczne „nawracanie”. W
podobny sposób dokonuje się też uwznioślenie
materialnych aspektów funkcjonowania Kościoła – np.
„ofiara” jako metonimia opłat i świadczeń na jego
rzecz, w „Radiu Maryja” przybierająca miano „daru
serca”.
Nowomowa oddziałuje głównie poza progiem
świadomości, czy inaczej mówiąc „krytycznej władzy
sądzenia”, wyrabiając językowe automatyzmy i odruchy
warunkowe, przenikające następnie zarówno do systemu
języka, jak i jego zastosowań potocznych. W myśl
słynnego aforyzmu Jacques’a Lacana xxi , że „nie
jesteśmy istotami mówiącymi, lecz mówionymi”, ma ona
wyznaczać i kształtować horyzonty myślowe, a w
dalszej kolejności pożądane postawy i zachowania, co
Tadeusz Rydzyk, dyrektor „Radia Maryja”, streszcza w
haśle: „informacja-formacja-organizacja-akcja”. Poza
tym w znacznej mierze odwołuje się do sfery
afektywnej i to w wymiarze zbiorowym. W takim
medium, jak radio, dodatkowo służy temu ekspresja
dźwiękowa przekazu. W antenowych anonsach kolejnych
wydań „Naszego Dziennika”, poszczególnym treściom
przyporządkowane
są
odpowiednie
intonacje,
składające się na rodzaj wspólnego ze słuchaczami
rozgłośni kodu, pozwalającego rozpoznawać i oceniać
sens płynących z zewnętrznego świata sygnałów, na
przemian
demaskowanych,
potępianych,
bądź
wykpiwanych. Sam tytuł tej pozycji antenowej –
„Jutro w „Naszym Dzienniku” – i pointowanie każdego
streszczenia wezwaniem „Czytaj „Nasz Dziennik”xxii,
wydają się stanowić bezpośrednie zapożyczenie z
audycji propagandowej z lat siedemdziesiątych
ubiegłego wieku – „Tu mówi „Jedynka” – z
powtarzającym się apelem „Słuchaj Jedynki”, a w
której obnażano polityczne, społeczne i obyczajowe
„wynaturzenia” Zachodu. Natomiast głos Marka
Prałata, wspomnianego lektora „Radia Maryja”, zdaje
się przywoływać jeszcze bardziej odległe
skojarzenia, a mianowicie oskarżycielski ton
wystąpień Wandy Odolskiej, radiowej sprawozdawczymi
z procesów politycznych w latach pięćdziesiątych.
Kościelna nowomowa wykazuje zróżnicowanie w
zależności od wypowiadających się podmiotów
(Episkopat, „Radio Maryja”) oraz odbiorców, do
których jest skierowana. Stosownie do tego operuje
różnym stopniem uogólnienia, demagogii i
uproszczenia. Różne są też środki stosowanej
perswazji. Stosunkowo wyważonym tonem odznaczają się
oficjalne komunikaty z posiedzeń Episkopatu. Większa
dezynwoltura cechuje wypowiedzi poszczególnych
hierarchów, zarówno w formie ulotnej, jak kazania
(przyrównanie przez prymasa Józefa Glempa
krytycznych wobec Kościoła środków masowego przekazu
do „ujadania podwórkowych kundelków”xxiii), jak i
bardziej zobowiązującej w przypadku
pasterskich
(przeprowadzenie
przez
listów
Józefa
Życińskiego, wówczas biskupa tarnowskiego, paraleli
pomiędzy komunistami a byłymi nazistamixxiv).
Na tym tle szczególny radykalizm i bezkompromisowość
charakteryzują „Radio Maryja”. Do krańcowości
doprowadzona została w nim polaryzacja obrazu
rzeczywistości, której odpowiada wyrazisty konflikt
wartości, wyrażający się w przejętym z Ewangelii wg
św. Mateusza programowym haśle: „Niech wasza mowa
będzie tak, tak, nie, nie” (5, 37). Pochodną tego
stanu idei i umysłów jest ostry podział na „swoich”
i „obcych”. Na poziomie językowym przejawem
powyższego jest rzeczownikowe użycie przymiotnika
„polskojęzyczni” jako metonimicznego określenia
części społeczeństwa (nazywanej też „tubylcami
polskojęzycznymi” czy zgoła „polskojęzycznymi
najemnikami”,
pozostającymi
na
usługach
kosmopolitycznejxxv masonerii), pozbawionej jakoby
narodowej tożsamości (w terminologii marksistowskiej
był to brak klasowej świadomości, albo znamiona
świadczące o jej obcości), a co za tym idzie
wykluczonej ze wspólnoty prawdziwych Polakówkatolikówxxvi, rekrutujących się przede wszystkim
spośród słuchaczy „Radia Maryja”. Ci ostatni
rozpoznają się za sprawą antenowego hasłapozdrowienia „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
i Maryja zawsze dziewica!”xxvii (każde inne wywołuje
natychmiast w głosie prowadzącego ton dystansu wobec
„podejrzanego” rozmówcy, mogącego okazać się
prowokatorem, do których zalicza się wszelkich
oponentów, którym udaje się zabrać głos na antenie).
Tworzą oni społeczność zwaną „Rodziną Radia Maryja”
(prawdopodobnie nie zdawano sobie sprawy, że w ten
sposób nawiązano do futurologicznej wizji
odhumanizowanego społeczeństwa z filmu „Fahrenheit
541” w reż. François Truffauta, w którym totalitarne
rządy sprawowane są za pomocą wszechobecnych mediów
elektronicznych, a „Rodziną” nazywają się właśnie
całkowicie od nich uzależnieni telewidzowie).
Wspólnota ta przybrała zresztą zorganizowane formy
instytucjonalne, złożone z sieci Biur „Radia
Maryja”, działających na ogół przy parafiach (a w
razie niechęci ze strony miejscowego proboszcza,
lokalizowanych przy klasztorach redemptorystów lub
misjonarzy).
O sile spajających ją więzi świadczy bezwarunkowa
afirmacja obowiązujących rozstrzygnięć ideowych oraz
podejmowanych dla ich urzeczywistnienia działań,
czego wyrazem jest odnoszący się do nich przymiotnik
„właściwy”. A więc „właściwe zachowania”, „właściwe
głosowanie” (to jest zgodne z zaleceniami płynącymi
z kościelnych ambon, a zwłaszcza z Rozgłośni,
podczas kolejnych wyborów). Składają się one na
sferę swoiście pojmowanej katolickiej poprawności
politycznej, a może raczej moralnej (prymas Józef
Glemp w tym kontekście wymieniał „poprawność
duchową”, a także „poprawne sumienie”). Z kolei
opowiadanie się za dopuszczalnością przerywania
ciąży, czy chociażby rezygnacją z penalizacji
aborcji, określa się hiperbolicznie jako „głosowanie
przeciw życiu”, czemu towarzyszy upowszechnianie
listy posłów, i jako takie przeciwstawia „szacunkowi
dla życia”, stanowiącemu differentia specifica
katolickiego etosu.
Szczególnie mocne więzi powstają na gruncie poczucia
wspólnego zagrożenia (tzw. syndrom „oblężonej
twierdzy”). Służą temu meldunki z „pola walki”
niewypowiedzianej wojnie, o której napomknął swego
czasu prymas Glemp, kiedy po odroczeniu w 1994 roku
ratyfikacji konkordatu stwierdził: „Kościół chce
pokoju, ale kościół nie boi się również
wojny”xxviii. Takimi meldunkami są w „Radiu Maryja”
telefony od słuchaczy w ramach nocnej audycji
„Rozmowy niedokończone” xxix , przy czym wszelkie
kłopoty z uzyskaniem połączenia uzasadnia się
umyślnymi utrudnieniami, czy wręcz szykanami ze
strony wrogiego otoczenia. Ich dramaturgię potęgują
dodatkowo „spontaniczne” interwencje Ojca Dyrektora,
przebywającego w danym momencie jakoby poza
Rozgłośnią, gdzieś w terenie, lecz pod wpływem
niepokojącego obrotu wypadków zmuszonego zadzwonić i
włączyć się do dyskusji, niczym jeden ze słuchaczy,
mimo że wszelkie inne połączenia są natychmiast
przerywane. To także odtwarzany komunikat, nagrany
przez Tadeusza Rydzyka, w którym mowa jest o
finansowych i politycznych zagrożeniach bytu
kierowanych przez niego mediów, zakończone
wezwaniem: „słuchasz, patrzysz, a czy pomagasz?…”,
nawiązujące do poetyki radzieckiej agitki wojennej –
Kinoalbumu nr 1 – w którym Maksym, popularna postać
z filmów z lat trzydziestych, zwracała się w stronę
kamery, a więc widzów, z wyciągniętym palcem i
następującymi słowami: „A ty, czy już się zgłosiłeś
do punktu mobilizacyjnego?”.
Katolicka nowomowa funkcjonuje w ramach szerszej
rzeczywistości społecznej, współtworzonej przez
umysłowość i zachowania wiernych Kościoła. Wiąże się
z tym jeszcze jedna, wyróżniona przez George’a
Orwella kategoria, charakteryzująca wspólnoty
totalitarne,
a
mianowicie
„dwójmyślenie”
(doublethink). Szczególnie jaskrawo daje ono znać o
sobie w dziedzinie katolickiej moralności, gdzie
oficjalne magisterium Kościoła i otwarcie
deklarowany system wartości znacznie odbiegają od
codziennej praktyki, również samego duchowieństwa
(np. kwestia celibatu i bezwarunkowego potępienia
mężołóstwa w kontekście obyczajowych afer, gdzie o
homoseksualną pedofilię oskarżony został ordynariusz
Wiednia, arcybiskup Hans Hermann Groer).
Na koniec trzeba zauważyć, że współczesna nowomowa
kościelna – w przeciwieństwie do komunistycznej –
rozwija się w odmiennych realiach społeczeństwa
otwartego i pluralistycznego, wolnego od politycznej
cenzury, przynajmniej tej instytucjonalnej, albowiem
autocenzura jest już sprawą indywidualnego sumienia
oraz cywilnej odwagi. Poza tym występuje obok
przejawów innych odmian nowomowy, związanych z
różnymi orientacjami ideologicznymi, jak „polityczna
poprawność” czy „konsumeryzm” i stojąca na usługach
tego ostatniego perswazja reklamowa.
i Michał Głowiński „Nowomowa po polsku”, Warszawa 1990, oraz
„Nowomowa” w: „Język propagandy”, Warszawa 1979.
ii Nowomowie nazistowskiej Victor Klemperer poświęcił swe
prekursorskie studium „Lingua Tertii Imperii”, Berlin 1949.
iii Na początku 1988 roku przez łamy „Tygodnika Powszechnego”,
„Polityki” i „Szpilek” przetoczyła się polemika pomiędzy
Jerzym Turowiczem a Stefanem Kisielewskim, Danielem Passentem,
Kazimierzem Koźniewskim i Jerzym Urbanem, ukrywającym się pod
pseudonimem „Klaksona”, na temat totalitarnego charakteru
katolicyzmu, a ściślej rzecz ujmując Kościoła jako instytucji.
Na marginesie warto odnotować, iż sam termin „państwo
totalitarne” jest tworem Błażeja Mussoliniego i pochodzi z
ustawy z 24 grudnia 1925.
iv Samo pojęcie „trzeciej drogi” pomiędzy kapitalizmem a
kolektywizmem wprowadził przed laty niemiecki ekonomista
Wilhelm Röpke.
v Po raz pierwszy termin ten użyty został w homilii,
wygłoszonej 7 czerwca 1991 we Włocławku, a następnie powrócił
jako „kultura śmierci” , stając się jednym z kluczowych pojęć
encykliki „Evangelium Vitae” z lutego 1995.
vi Niekiedy występuje w wariancie „cywilizacja miłości”,
sformułowanym
jeszcze
przez
Pawła
VI
w
latach
siedemdziesiątych.
vii Gwoli obiektywizmu należałoby się zastanowić, czy
przypadkiem ze strony ideologii konsumpcyjnej nie ma się do
czynienia z przejawami banalizacji sfery życia religijnego, za
jakie można uznać wykorzystywanie określenia „kultowy” w
odniesieniu do takich wytworów popkultury, jak filmy ,
powieści czy zespoły muzyczne, a także opatrywanie mianem
„Absolutu” wyrobu alkoholowego?
viii Św. Augustyn „O państwie bożym”, IV, 15.
ix Warto nadmienić, że podobnie postępował kościół katolicki w
III Rzeszy. Por. Richard Grunenberg „Historia społeczna III
Rzeszy”, Warszawa 1987, t. 2, ss. 253/254.
x W psychologii proces ten zwykło się określać mianem „prania
mózgu”.
xi Zastanawiać może nazewnicza beztroska, skoro tym właśnie
mianem urzędnicy w Ministerstwie Edukacji Narodowej ochrzcili
resortowe instrukcje w sprawie zasad
przyszłych egzaminów maturalnych.
przeprowadzania
xii Wywiad dla „la Stampy” z listopada 1993.
xiii Roland Barthès zauważył, że cechą wszelkiego dyskursu
mitycznego jest przypisywanie tworom historyczno-społecznym
cech ponadczasowości i powszechności („Mythologies”, 1957).
xiv W terminologii prawniczej nazywanego pozytywnym.
xv Już Voltaire aforystycznie to ujął, że „przymiotnik jest
wrogiem rzeczownika”, za: Françoise Thom „Drewniany jezyk”,
tł. Izabela Bielicka, Warszawa 1990.
xvi List kongregacji Nauki Wiary do biskupów o duszpasterstwie
osób homoseksualnych za: Tygodnik Powszechny nr 35/1987.
xvii Por. Friedrich Nietzsche „Tako rzecze Zaratustra”, Poznań
1995, s. 55.
xviii Szlachetnym mianem „dzieł” określa się wszelkie
przedsięwzięcia, służące Kościołowi, czy szerzej religii, a
więc na przykład „Radio Maryja”, „Nasz Dziennik” i „Telewizję
Trwam”, składające się na koncern medialny Tadeusza Rydzyka.
xix Interesującym wydać się może, jako odzwierciedlenie
wpływów kościelnych na sferę publiczną, iż do jej
języka przedostały się powyższe określenia: „ubogacenie”
często występuje w mowie polityków, a
„posługa”,
w
połączeniu
z
przymiotnikiem
„prezydencka”,
pojawiła się za Bronisława Komorowskiego jako urzędowe
sformułowanie na oficjalnej stronie Kancelarii Prezydenta RP w
Internecie.
xx Za: Gazeta Wyborcza z 22 listopada 2001.
xxi Jacques Lacan „Écrits”, 1966.
xxii Wobec zarzutu reklamy, której nie przewiduje koncesja dla
tzw. nadawców społecznych, czyli niekomercyjnych, albowiem
„Nasz Dziennik” stanowi odrębny podmiot od „Radia Maryja”, a
więc nie mamy w tym przypadku do czynienia z działaniem
autopromocyjnym, zmieniono nazwę tego przeglądu na „Wybrane
problemy, tematy i artykuły z codziennej prasy polskiej”, przy
czym nie przywołuje się innych tytułów, a po każdym
przytoczeniu wprowadzono formułę: „Czytam w „Naszym
Dzienniku”.
xxiii Za: Gazeta Wyborcza nr 110/1991.
xxiv List pasterski przed wyborami parlamentarnymi w 1993
roku, za: Tygodnik Powszechny nr 35/1993. W podobnym duchu
utrzymane było, dokonane przez Ryszarda Bendera porównanie
Jerzego Urbana do Josepha Goebbelsa, co stało się powodem
procesu sądowego. Z odwróceniem sytuacji mieliśmy do
czynienia, kiedy z podobnym zarzutem wobec księdza Henryka
Jankowskiego wystąpił gdański pisarz Paweł Helle, co również
posiadało kontynuację na wokandzie sądowej.
xxv W radzieckiej propagandzie mianem kosmopolitów określano
niezasymilowane jakoby z resztą społeczeństwa osoby
pochodzenia żydowskiego.
xxvi Z historycznego punktu widzenia należałoby raczej mówić o
Polakach-kalwinach, ponieważ to pisarze wywodzący się z tego
wyznania wprowadzili do użycia polszczyznę, co wynikało z
wymogu protestantyzmu dostępności Biblii w rodzimym języku
wiernych.
xxvii Świadczy to zarazem o nawiązaniu przez Rozgłośnię do
idei Kościoła przedpoborowego, albowiem drugą część swego
pozdrowienia prowadzący ją redemptoryści zaczerpnęli z
encykliki Piusa XII „Magnificentissimus Deus” z 1950 roku.
xxviii Za: Gazeta Wyborcza nr 154/1994.
xxix Tytuł ten stanowi plagiat w stosunku do cyklu felietonów,
publikowanych w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku na
łamach Tygodnika Powszechnego, a podpisywanych „ksiądz Adam”
(Boniecki).