Dzień dobry, Poniżej znajdą Państwo paragraf z moimi

Transkrypt

Dzień dobry, Poniżej znajdą Państwo paragraf z moimi
Dzień dobry,
Poniżej znajdą Państwo paragraf z moimi wspomnieniami i przemyśleniami na temat
budynku szkoły.
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Wołek
Wychowałem się w mieszkaniu na ulicy Dworcowej, około 200 metrów Szkoły Muzycznej.
Budynek ten w zasadzie zawsze był obecny w moim życiu. Oczywiście w okresie w którym
uczęszczałem do szkoły (1982-1994) stanowił bardzo ważną część całego mojego świata.
Zwłaszcza w liceum przebywałem na terenie szkoły większość czasu. Jest kilka szczególnych
miejsc, z którymi wiążę najwięcej wspomnień. Klasa na pierwszym piętrze niedaleko pokoju
nauczycielskiego była miejscem, w którym spędzaliśmy najwięcej czasu na zajęciach
lekcyjnych. Ławkę w ostatnim rzędzie dzieliłem z Krzysztofem Paradowskim. Z racji tego, że
stała ona na przeciwko biurka nauczyciela było to miejsce, gdzie można było się na lekcjach
w miarę dobrze schować za plecami kolegów. Moim głównym instrumentem była perkusja
więc klasa perkusji na drugim piętrze była miejscem, gdzie wszyscy perkusiści spędzali (albo
mieli spędzać) bardzo dużo czasu ćwicząc na werblu, kotłach, czy innych instrumentach
perkusyjnych. Od czasu do czasu wibrafon czy ksylofon wyjeżdżał na korytarz gdzie dźwięki
wydobywane z nich przez ćwiczących uczniów roznosiły się po połowie budynku. Piętro
niżej, znajdowały się toalety męskie. Tutaj spędzaliśmy większość czasu na przerwach paląc
papierosy (nawet mieliśmy pół oficjalną popielniczkę!) i ucząc się od starszych kolegów kodu
zachowania, grypsów i historii szkoły (tej nieoficjalnej, przekazywanej tradycją ustną).
W końcu dwa ulubione miejsca w szkole to było boisko szkolne i sala gimnastyczna. W nich
to spędzaliśmy bardzo dużo czasu grając w piłkę. Będąc w młodszych klasach, stojąc
trochę z boku, mieliśmy nadzieję, że uda nam się wejść do gry i przez to stać się częścią
grupy razem ze starszymi chłopakami. W starszych klasach zawsze dostawaliśmy klucze do
sali gimnastycznej od pani Broni gdzie graliśmy w piłkę na małe bramki. Patrząc
z perspektywy czasu, już po wyjściu ze szkoły, często przechodząc z placu Sikorskiego
w stronę ulicy Dworcowej zawsze patrzę na boisko szkolne z pewną nostalgią, jak również
trochę ze smutkiem. Na boisku zrobiono parking dla samochodów, ale tak naprawdę to
zawsze było ono po prostu kawałkiem betonu otoczonym murami szkoły. Każdy upadek
kończył się dość boleśnie, nierzadko z krwawiącą raną. Boisko to, to trochę stracona szansa,
bo przecież można by było zrobić boisko trawiaste a obok plac zabaw dla młodszych klas.
W budynku szkoły muzycznej uczniowie zawsze spędzali bardzo dużo czasu, często zostając
do wieczora ćwicząc lub czekając na lekcje muzyki i kawałek zieleni na pewno poprawiłby
samopoczucie wszystkich w szkole.

Podobne dokumenty