Wspomnienie ze zlotu DKK we Wrocławiu „Literacki Woodstock”, już

Transkrypt

Wspomnienie ze zlotu DKK we Wrocławiu „Literacki Woodstock”, już
Wspomnienie ze zlotu DKK we Wrocławiu
„Literacki Woodstock”, już sam nazwa prowokuje i budzi skojarzenia. Wydawałoby się dwa nieprzystające do siebie słowa. Literacki to jakaś forma wyrafinowania i dyscypliny twórczej,
a Woodstock niczym nieograniczona swoboda. A jednak... Jeden i drugi festiwal trwał trzy dni...
Osiem scen – namiotów, osiem wizji świata i wrażliwości na otaczającą rzeczywistość, z jej
różnorodnością i złożonością. Literatura w pigułce: od literatury pięknej, literatury dla dzieci
i młodzieży, poprzez publicystykę do teorii literatury. Ciekawe, tematyczne prelekcje o literaturze
polskiej i obcej, niezwykle przydatne nam bibliotekarzom w codziennej pracy.
Niezwykła okazja do spotkania i posłuchania wielu wybitnych pisarzy w jednym miejscu
i w jednym czasie. Do rozmów, spostrzeżeń, wymiany zdań i nawiązania kontaktów.
W scenerii lekko surrealistycznej, bo na terenie jednostki wojskowej, ale w niezwykle pięknych
okolicznościach przyrody, wokół zieleń i słońce, i jak na prawdziwy Woodstock przystało deszcz,
który jednak nie odstraszył miłośników książek. Intensywność spotkań nie męczy, bo przecież
przyjechali tu ludzie ciekawi świata, otwarci, widzący wokół pokrewne dusze. Przypadkowe
spotkania i rozmowy koncentrują się na przeczytanych lekturach i wymianie opinii. Nie wzbudzając
przy tym niezdrowego zainteresowania... Wspólnota myśli i pasji. Kolorowi, ciekawi ludzie
z różnych zakątków Polski. Z książkami wędrujący do ulubionych pisarzy po autografy i wymianę
choćby kilku zdań.
Nie wiem, czy będzie mi dane zobaczyć jeszcze w swoim życiu tylu pisarzy - przedstawicieli
różnych nurtów literackich. Tylko się cieszyć i korzystać ze spotkań. Każdy mógł znaleźć coś
dla siebie. Ja bardzo ucieszyłam się na spotkanie z Magdaleną Tulli. Byłam pod wrażeniem
jej książki „Szum”. Chciałam ją poznać i skonfrontować swoje odczucia z lektury z tym co sama
autorka ma do powiedzenia. Nie zawiodłam się. Oszczędna w słowach, z głębokim spojrzeniem
i celną ripostą. Zapamiętam ją również, jak drobna, skupiona i zamyślona, lekko pochylona z dużą
torbą przewieszoną przez ramię (wyobrażam sobie, że z książkami) szła na spotkanie
z czytelnikami przechodząc obok mnie.
To ekscytujące zobaczyć pisarzy z bliska, a nie poprzez ekran telewizora. Tryskającego
dowcipem, energicznego, rozedrganego Jacka Hugo-Badera. Niezwykle skupionego, można by
sądzić, że wyniosłego, ale to tylko pozory Jacka Dehnela. Z wielką cierpliwością, uśmiechem
i miłym słowem dla każdego, kto chciał otrzymać autograf lub zrobić sobie zdjęcie.
Bezpośredniego i pogodnego Łukasza Orbitowskiego. Olgę Tokarczuk, która podczas gali ze sceny
z tak wielkim szacunkiem, z pokłonem, dziękowała wszystkim uczestnikom za ich działalność.
I jeszcze goście z zagranicy, hiszpańscy literaci: Rosa Montero i Ildefonso Falcones. Fragmenty
ich prozy czytane w oryginale, ze sceny popłynął pięknie brzmiący język hiszpański.
Uwieńczeniem uroczystej gali był koncert zespołu Pablopavo i Ludziki, rytmy niemal rockowe,
z moją ulubioną „Dancingową piosenką miłosną” (oczywiście nagrałam!).
Warto wspomnieć, że również organizacyjnie impreza była udana. Było przecież ponad 800 osób,
każdy został zaopatrzony w „zestaw klubowicza” (firmową DKK-owską torbę z wsadem).
My jeszcze w Kielcach otrzymaliśmy czarne koszulki z wizerunkiem Gombrowicza, które
we Wrocławiu zrobiły furorę. Tak wyposażeni przez trzy dni wyruszaliśmy na teren zlotu.
Na miejsce spotkań sunął tłum ludzi, tak jak i do kilkudziesięciometrowych kolejek na stołówkę.
Ale to nie przeszkadzało, wspólne oczekiwanie na posiłek sprzyjało rozmowom i poznaniu się.
I jeszcze Wrocław, przepiękny Rynek i kościół pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej.
Wraz z koleżanką nie mogłyśmy się oprzeć i wolną chwilę poświęciłyśmy na obejrzenie wystaw
„Marc Chagall i artyści europejskiej awangardy” w Muzeum Miejskim oraz wystawę stałą
polskiej sztuki współczesnej w Pawilonie Czterech Kopuł przy Hali Stulecia. Niesamowite
wrażenie, po raz pierwszy widziałam instalacje i rzeźby Władysława Hasiora, Józefa Szajny,
Jerzego Kaliny czy Magdaleny Abakanowicz. Nie mówiąc o wielu innych artystach...
Nie sposób opisać wszystkich wrażeń, które towarzyszyły mi podczas pobytu na zlocie.
Był to dla mnie niezwykle wartościowy czas. Pozostaną mi piękne wspomnienia i nadzieja, że może
odbędzie się za rok...
Małgorzata Chrzelest – DKK Sandomierz