lewa kasa polityków - Instytut Spraw Publicznych
Transkrypt
lewa kasa polityków - Instytut Spraw Publicznych
TYTUŁ Gazeta Wyborcza DATA 24-07-2008 NAKŁAD RODZAJ PISMA CZYTELNICTWO 586 000 Dziennik ogólnopolski 2 051 000 LEWA KASA POLITYKÓW Należy jak najszybciej zmienić ordynację prezydencką, która jest powodem bardzo dziwacznych i podejrzanych praktyk. Politycy z niejasnych przyczyn nie chcą tego zrobić ? N owy system finansowa nia polityki na razie zdaje egzamin. Majednak dziury, których polity cy z niejasnych przy czyn nie chcą załatać. W Polsce partie polityczne, któ re zdobędą w wyborach parlamen tarnych min. 3 proc. poparcia, są fi nansowane przede wszystkim z bud żetu. Przyjmują też ograniczone da rowizny od osób prywatnych. Nie mogą brać pieniędzy od biznesu. Mu szą składać szczegółowe sprawozda nia zarówno z bieżących wydatków, jak i wydatków na kampanie wybor cze. Za drobne błędy w sprawozda niach można stracić subwencję z budżetu. Największe ugrupowania dosta ją tak duże pieniądze z kasy państwa (np. PO - 38 min zł rocznie), że nie muszą żebrać u biznesmenów o pa rę groszy, co przed reformą systemu partyjnego było zjawiskiem nagmin nym. Subwencja zależy od liczby gło sów zdobytych w wyborach. Oprócz tego komitety wyborcze otrzymują refundację wydatków z kampanii wyborczej. Partiom nie opłaca się łamać prze pisów, bo ryzykują utratę subwen cji. Nie wypompowują też pieniędzy ze spółek państwowych na potrze by partyjne, co także miało miejsce w latach 90. Oszustwa się zapewne zdarzają, ale ich skalajest niewielka w porównaniu z tym, co działo się w la tach 90. Kup pan cegłę Reforma powinna być jednak dokoń czona. Należy zmienić ordynację pre zydencką. Kandydaci na prezydenta mogą organizować zbiórki publiczne, tzw. sprzedaż cegiełek. Taka formuła zawsze pozwalała na ukrywanie praw dziwych sponsorów kampanii. W czasie ostatnich wyborów pre zydenckich komitet wyborczy Hen ryki Bochniarz sprzedał cegiełki za 1,38 min zł w sześć dni, a zbiórka była prowadzona przez dwie osoby. Praw dziwy cud. „Cegiełki są przeznaczo ne dla osób chcących wpłacić drobne sumy. Jeśli ktoś chce wpłacić więcej niż 1698 zl, musi to zrobić przelewem lub kartą " - zauważają autorzy rapor tu pod redakcją Marcina Walewskie go „Wybory prezydenckie 2005. Mo nitoring finansów wyborczych" wy danego pod auspicjami Fundacji Ba torego i Instytutu Spraw PubTicźnyćRT W raporcie czytamy też, że komitet Włodzimierza Cimoszewicza sprzedał cegiełki za sumę ok. 251 tys. zł, a komi tet Marka Borowskiego za równo 300 tys. zł, podczas gdy całość dochodu te go komitetu wyniosła ok. 480 tys. zł. Gwoli sprawiedliwości trzeba przy znać, że komitety dwóch najważniej szych kandydatów Lecha Kaczyńskie go i Donalda Tuska w ogóle nie organi zowały zbiórek publicznych, a obaj kan dydaci dostali pieniądze na kampanię z macierzystych ugrupowań. Nie bra li też pieniędzy od biznesu, mimo że ordynacja prezydencka także na to ze zwala. Kasa za l proc. poparcia Należałoby więc dostosować ordyna cję do ordynacji parlamentarnej. A z drugiej strony można rozważyć ob niżenie z 3 do 1 proc. progu wybor czego, który uprawnia do subwencji z budżetu. - To byłby dobry pomysł. Kryty cy obecnego systemu finansowania partii podnoszą, że zamyka on do stęp do sceny politycznej nowym si łom - mówi Grażyna Kopińska, sze fowa Programu przeciw Korupcji Fundacji Batorego. Mniejsze partie miałyby więc szan sę rozwinąć skrzydła dzięki budżeto wym pieniądzom. Zresztą pieniądze szczęścia poli tycznego nie gwarantują, w każdym ra zie nie w polskiej polityce. W 2005 ro ku SLD otrzymujące wielkie subwencje przegrało z kretesem, a Liga Pol skich Rodzin oraz Samoobrona, które takimi funduszami nie dysponowały, zdołały uzyskać całkiem niezły wynik. Z kolei pieniądze zdobyte dzięki wyso kiemu poparciu wyborców w 2005 ro ku nie uchroniły Romana Giertycha i Andrzeja Leppera przed wyborczą katastrofą dwa lata później. Może niech NIK sprawdzi Sejm powinien także zmienić przepisy dotyczące kontroli partyjnych sprawoz dań. Dziś Państwowa Komisja Wyborcza nie ma możliwości porządnej weryfika cji tych dokumentów. Być może obowią zek ten powinna przejąć Najwyższa Izba Kontroli. - Analizując sprawozdania z wydat ków wyborczych, zauważaliśmy wiele dziwnych zjawisk, np. Donald Tusk przyjeżdżał na spotkanie wyborcze i płacił za podróż, po czym nic nie pił ani nie jadł w czasie tego spotkania, nigdzie też nie nocował. Jeżeli nawet był goszczo ny przez miejscowych, to jest to forma darowizny niepieniężnej, która także powinna być uwzględniona w sprawoz daniu - relacjonuje swoje obserwacje Adam Sawicki z Fundacji Batorego. Z monitoringu wydatków wybor czych wynikało też, że np. komitet Le cha Kaczyńskiego w ogóle nie korzy stał z telefonów. Kolejny cud wyborczy. Mniej dla dużych Być może należałoby też zmniejszyć subwencje dla największych ugrupo wań, które są astronomiczne, a pienią dze te przeznaczyć na specjalny fun dusz, z którego partie otrzymywały by pieniądze na konkretne projekty eksperckie. Dzięki temu państwo mia łoby większą kontrolę nad partyjny mi funduszami i nie byłyby one wyko rzystywane w tak dużym stopniu na jałowe reklamówki telewizyjne. Par tia, której zależałoby na dobrym za pleczu merytorycznym, miałaby szan sę na większe wsparcie finansowe. Na razie jednak nie ma dyskusji o zmianach w systemie finansowania polityki. Fundacja Batorego z uporem wysyła listy do minister ds. korupcji Julii Pitery, szefów klubów parlamen tarnych i członków sejmowej komisji ustawodawczej. Przedstawia szczegó łowe rekomendacje zmian w prezy denckiej ordynacji. Skąd opór polityków Fundacja alarmuje, że zmiana ordyna cji tuż przed wyborami byłaby fatalnym pomysłem, że tojuż ostatni dzwonek, by poprawić prawo wyborcze. I nic. Po słowie odpowiadają wymijająco, że przygotowywanyjestjednolity kodeks wy borczy i przy tej okazji sprawa będzie załatwiona. Mijają lata i kodeksu nie ma. A podobno w Sejmie nie ma zbyt wiele roboty -jak rozgłasza opozycja. Skąd ten opór polityków? Komu zale ży, by zostawić luki w prawie? Gdzie się podziała werwa Prawa i Sprawie dliwości w walce o przejrzystość w par tyjnychfinansach?Kiedyś walczył o to przede wszystkim Ludwik Dorn, dziś zepchnięty na partyjny margines. A może chodzi o to, by luki zosta wić, bo dają możliwość zalegalizowa nia podejrzanych operacji? Tym bar dziej że razem z wyborami prezydenc kimi będziemy mieć samorządowe. A mieszanie pieniędzy z obu kampa nii nie będzie sprzyjać przejrzystości. Kluczjest w rękach Platformy Oby watelskiej. Oby skorzystała z okazji, by udowodnić PiS-owi, że jej także za leży na polityce bez korupcji. © Dominika Wielowieyska „Gazeta Wyborcza"