Warszawa, 2 maja 2011 KOMUNIKAT PRASOWY Obserwatorium

Transkrypt

Warszawa, 2 maja 2011 KOMUNIKAT PRASOWY Obserwatorium
Warszawa, 2 maja 2011
KOMUNIKAT PRASOWY
Obserwatorium Wolności Mediów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka złożyło opinię
amicus curiae do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Delfi przeciwko
Estonii (skarga nr 64569/09). Sprawa dotyczy odpowiedzialności administratorów portali za
komentarze umieszczane przez internatów na stronach internetowych w kontekście
naruszenia wolności słowa (art. 10 EKPC). Orzeczenie w tej sprawie może mieć istotne
znaczenie dla podobnych spraw polskich.
Wyrok będzie miał istotne znaczenie dla blogerów, administratorów forów internetowych, portali
społecznościowych i wszelkich innych serwisów web 2.0, które dopuszczają możliwości
współtworzenia publikowanych tam treści przez użytkowników Internetu (tzw. user-generated
content). Trybunał w szczególności będzie musiał ustosunkować się do kwestii obowiązków
właścicieli portali internetowych w zakresie prewencyjnego monitorowania i filtrowania
pojawiających się na nich komentarzy.
Delfi jest jednym z największych informacyjnych portali internetowych w Estonii, który publikuje
do 330 artykułów dziennie. Pod poszczególnymi artykułami dostępna jest opcja dodawania
własnych komentarzy przez czytelników. Są one publikowane automatycznie, jednak każdy
czytelnik ma możliwość oznaczania nieodpowiednich komentarzy, które następnie są usuwane, jeśli
administrator uzna, że są bezprawne.
W styczniu 2006 r. na portalu ukazał się artykuł na temat spółki SLK. W ciągu dwóch dni po
artykułem pojawiło się 185 komentarzy. Niektóre z nich zawierały personalne groźby i obraźliwe
określenia skierowane pod adresem L. - członka rady nadzorczej SLK.
9 marca 2006 roku prawnicy L. zażądali od skarżącego usunięcia 20 obraźliwych komentarzy oraz
500.000 koron (około 32.000 euro) za szkody niemajątkowe. Tego samego dnia obraźliwe
komentarze zostały usunięte przez skarżącego, jednak skarżący odmówił wypłaty
zadośćuczynienia. L. wystąpił z powództwem o ochronę dóbr osobistych przed estońskimi sądami,
które uznały jego roszczenia za zasadne. Sądy stwierdziły, że Delfi odpowiada za treść komentarzy
w okresie, gdy były dostępne na stronie.
„W Estonii obowiązuje podobne prawo jak w Polsce w zakresie odpowiedzialności administratorów
portali za treści umieszczane przez internautów. – mówi Dominika Bychawska-Siniarska,
koordynatorka Obserwatorium wolności mediów w Polsce - Co do zasady, w pierwszej kolejności
za wpisy odpowiada ich autor, a administrator jest zwolniony z odpowiedzialności do czasu, gdy nie
ma świadomości ich bezprawnego charakteru.- dodaje Bychawska.
Administrator nie ma obowiązku dokonywania wstępnej kontroli ukazujących się komentarzy, ale
jeśli zostanie o nich poinformowany, nie będzie za nie odpowiadał, pod warunkiem, że
niezwłocznie usunie je z serwisu. Mimo to, w sprawie Delfii, estońskie sądy obarczyły portal
odpowiedzialnością, chociaż natychmiast po otrzymaniu wiadomości od prawników L. zablokował dostęp do obraźliwych treści. Sądy uznały bowiem, że Delfi miał techniczne
możliwości, aby w większym stopniu monitorować dodawane przez internautów wpisy, dlatego też
odpowiada za naruszenie dóbr osobistych L. do momentu usunięcia komentarzy ze strony.
Orzeczenie ETPCz w sprawie Delfi może mieć istotne znaczenie dla podobnych spraw polskich
(zob. np. sprawa serwisu Forum Akademickie, którą niebawem zajmie się Sąd Najwyższy). Z
doświadczeń Obserwatorium wynika, iż polskie sądy często unikają stosowania ustawy o
świadczeniu usług drogą elektroniczną (uśude), która wprowadza mechanizm ograniczający
odpowiedzialność administratorów za wpisy internautów. – mówi Dominika Bychawska-Siniarska.
W wielu przypadkach sądy próbują przełożyć na grunt Internetu zasady odpowiedzialności
wynikające np. z prawa prasowego – dodaje.
W opinii Obserwatorium zwraca też uwagę, że ze względu na brak jednolitego orzecznictwa
administratorzy działają w niepewnym środowisku prawnym oraz stawiani są w roli cenzorów. Z
obawy przed odpowiedzialnością często natychmiast blokują treści na żądanie osób, które czują się
nimi urażone, nie informując o tym nawet ich autorów. Decyzje te nie są jednak poprzedzone
szczegółową analizą, nie są również poddane kontroli sądowej. Taka praktyka może wpływać
negatywnie na rozwój usług oferowanych w sieci oraz przede wszystkim - na korzystanie z wolności
słowa w Internecie. – ostrzega Dominika Bychawska-Siniarska.

Podobne dokumenty