Olimpizm i sport w szkole

Transkrypt

Olimpizm i sport w szkole
Krzysztof Zuchora
Olimpizm i sport w szkole
Szko a sportu od samego pocz tku d
a do prawdy o cz owieku i o warto ciach,
a jej dewiza „poznaj siebie samego” znana by a w ca ym staro ytnym wiecie. S owa
te widnia y na frontonie wi tyni Apollina w Delfach, co nadawa o im charakter obowi zku
opartego na boskim autorytecie.
W rozmowach na ten temat z lud mi – zw aszcza m odymi – Sokrates budzi u nich
przekonanie,
e cz owiek ma prawo wypowiada
si
o rzeczach, które pozna
oraz o sprawach, które g boko przemy la , a najlepiej jest wszystko zaczyna od siebie.
Dowodzi nawet,
e „poznanie siebie samego” jest nieodzownym warunkiem wszelkiej
rzetelnej wiedzy. Nie sz o mu przy tym, o samo teoretyczne poznanie, a g ównie o rozwag
w poczynaniach w asnych. Obserwuj c zaj cia w gimnazjonie zauwa
, e „poznanie siebie
samego” nabra o charakteru pewnego przykazania, pewnego obowi zku na drodze
do mistrzostwa. Pierwszy te sformu owa definicj treningu sportowego jako „ascesis”,
obejmuj cego swym wp ywem wiczenia fizyczne i wiczenia moralne. Trening widzia
jako „trosk duszy o cia o” wyra on w formie modlitwy, a wi c jako umiej tno
si na tym, co wa ne, i robienia tego, co konieczne do osi gni cia doskona
skupienia
ci w sporcie,
w filozofii czy w sztuce.
Grecy, którzy kierowali si w wychowaniu dewiz „poznaj siebie samego” uwa ali, e
wychowywa to tyle, co uczy jak
„naturalnie”, a nast pnie jak
spo ecznie. Takiego
ycia mo na uczy przez na ladowanie natury, gdy tylko to mo e zapewni cz owiekowi
si , bezpiecze stwo i m dro . Przekszta caj c w asn
natur
cz owiek poznaje siebie
samego.
Nale y i
nale y zaniedbywa
ladami natury, która jest najlepszym nauczycielem cz owieka, ale nie
praktycznej znajomo ci praw przyrody i uznania w wychowaniu
donios ej roli rodowiska spo ecznego, daj cego gwarancj , e wychowanie b dzie pi kne
i dobre, bogate w tre ci i atrakcyjne w formie.
Grecy podkre lali te rol dewizy „nic ponad miar ”, która regulowa a bieg ycia
spo ecznego. Znajdowa a zastosowanie na stadionie i na agorze. Nie tak widoczna,
jak „poznaj siebie samego”, ale za to bardziej obecna w praktyce, odnosi a si przecie
do zachowa powszednich. O ile „poznaj siebie samego” mia o wyd wi k filozoficzny, o tyle
1
„nic ponad miar ” g oszono na u ytek praktyczny. Dowodz
tego pisma Platona
i Arystotelesa, w których odpowiednikiem arystokratycznej „arete” staje si wychowanie
w duchu „kalokagathii”, jako idea u rozwoju indywidualnego, któremu stopniowo
przeciwstawia si pedagogik umiaru – fronesis, jako miar odpowiedzialnej demokracji.
Na to, o czym mówimy, jest wiele przyk adów z samych igrzysk antycznych. Z jednej
strony pilnowano, aby do zawodów stawali zawodnicy w wysokiej formie sportowej, dobrze
zorientowani w przys uguj cych im prawach i obowi zkach, z drugiej strony swoje role
pe nili s dziowie, przygl daj cy si uwa nie, czy walka nie zagra a yciu zawodników.
Zdarzy o si raz w Olimpii, e pojedynek bokserów zako czy si
mierci . Nie wywo ano
wtedy nazwiska zwyci zcy.
„Nic ponad miar ” znalaz o pó niej zastosowanie w aci skiej maksymie – „primum
non nocere”. I zachowuje nadal swoj aktualno . Maksyma ta jest tak mocno zwi zana
z filozofi zdrowia, e nie domy lamy si nawet, e najpierw pojawi a si w kr gu boiska.
Warto odwo ywa
si
do niej, poniewa
coraz cz ciej w rozwa aniach
nad wspó czesnym sportem t dyrektyw praktyczn bierzemy w nawias. Uwa amy, e
wyczyn sportowy nie idzie w parze ze zdrowiem. Wi cej, sk onni jeste my s dzi , e jest
inaczej, a mianowicie, e mistrzostwo sportowe osi ga si kosztem zdrowia. My limy tak,
poniewa nie pami tamy, e „nic ponad miar ” nabiera w
ciwego sensu i praktycznego
znaczenia dopiero w wietle edukacji nawi zuj cej do – „poznaj siebie samego”.
Naprowadza nas na taki tok my lenia mit o Dedalu i Ikarze, gdzie dojrza
i rozwaga in yniera „od skrzyde ”, spotyka si z heroiczn postaw m odzie ca „od latania”,
który dla jednego wielkiego czynu, Grecy mówili nawet, dla chwili b ysku, gotów jest
po wi ci d ugie i monotonne ycie. Jeste my spadkobiercami takiego my lenia, które le y
przecie u podstaw europejskiego heroizmu, a czemu nadajemy wielk rang .
Wiele jest odmian sportu, w których brawura i ryzyko podnosz
temperatur
widowiska. Godzimy si na to, poniewa wierzymy, e ustalaj c skal trudno ci wzi to
pod uwag mo liwo ci cz owieka. W tym tak e nasze emocje i agresj , które pod wp ywem
treningu zosta y ucywilizowane i poddane wiczeniom moralnym.
Od tylu wieków przed zdziczeniem i barbarzy stwem sport broni si g ównie tym, e
znajduje or downików podtrzymuj cych wiar w to, e boisko jest tak przestrzeni warto ci,
w której w pe ni ujawnia si wielko
cz owieka.
Jedno wszak e wolno nam rzec z góry i to z niezachwian pewno ci , e dzisiaj nie
wida takich zagro
, które po
yby kres nowo ytnym Olimpiadom. Oznak
mierci
musia yby by co najmniej takie przemiany, które w zasadniczy sposób zmieni oblicze
2
naszej cywilizacji. Podobnie jak zmierzch antycznych igrzysk zwiastowa zgon wspania ej
i bogatej tradycji zwanej przez nas staro ytno ci , tak samo mo e sta si z nowo ytnym
olimpizmem, a b dzie to wtedy, kiedy w teatrze sportu zacznie si gra sztuki odrzucone
przez widowni . Dopóki jednak mi dzy boiskiem a yciem spo ecznym b dzie nast powa a
wymiana warto ci, dopóty sport zachowa sw wa
Poeta, Marian Grze czak pisa ,
rozci gn
pozycj w kulturze.
e sport „pozwala nad sprzeczno ciami
wiata
wielki i wspólny namiot, nad którym powiewaj chor giewki zgody, pokoju,
odo ci, bezkrwawej rywalizacji i pi kna”. Zapomnia doda i „dobra”.
A mo e to, wi cej ni zwyk e przeoczenie, mo e to w
nie emocje „ponowoczesne”,
które rozmywaj kontury warto ci etycznych, natomiast ostro podkre laj to, co pi kne,
w znaczeniu „jak wam si podoba”.
Zarówno pi kno jako atrakcja rynkowa i dobro jako warto
z drugiego planu, dzisiaj
rzetelnie eksploatowane i traktowane jako spoiwo, bez którego wiatowy dom sportu by si
rozlecia . Dom z powietrza i s ów, ale jednak dom.
nie dzisiaj kiedy patrzymy na nasz Dom olimpijski, który sk ada si niejako
z samych okien otwartych na wiat, nie widzimy takich zagro
e pojawi si jaki wspó czesny Teodozjusz Wielki i po
, które wiadczy yby o tym,
y kres tradycji nowo ytnego
olimpizmu. Ca y wiat obieg a ta niezwyk a idea i zosta a przyj ta przez ludzi ró nych ras,
kultur, religii i ustrojów spo ecznych, tworz c sama dla siebie mocny fundament na d ugie
lata.
Sport zakorzeniony jest w naturze, ale jego serce naprawd
bije (jak
ród o)
w kulturze. Kultura wyznacza granice boiska ustalone pod ug woli cz owieka – czynu i s owa.
Uczyni – to da
wiadectwo prawdzie . Dlatego te zawodnik, który wpada w r ce reklamy,
pod jej wp ywem sam staje si produktem. Tymczasem prawdziwa warto
sportowca ma
oparcie w nim samym.
Dawne koncepcje dawa y przewag
warto ciom etycznym, jako elementom
sk adowym sportu. Inaczej jest dzisiaj, poniewa na miejsce etyki wkracza estetyka, w cenie
jest pi kno, bo si dobrze sprzedaje i adnie wygl da w reklamie, natomiast dobro moralne
staje si towarem luksusowym do nabycia w galeriach sztuki. Pi kno to „kult cia a”, dobro to,
panowanie nad nim.
Sport sta si widowiskiem dla spo ecze stwa rozrywki. Odnowi wiar w zmys y.
Mówi si , e dzi ki zmys om cz owiek nie jest fotografem, ale artyst , który nie tylko widzi
wiat, ale go te formuje. Prze ywa, a nie wy cznie kibicuje.
3
Symbolem teatru jest maska, a sportu nagroda. Wa ne jest jednak to, e nagroda ma
tkwi korzeniami „w samym dzia aniu”. Liczy si w du ym stopniu bowiem to, czego jest
ona wyrazem, a nie po prostu korzy ci jako jej konsekwencje. Nagroda sama w sobie oraz
dodane jej w
ciwo ci dowodz , e dzia anie sz o w dobrym kierunku. Natomiast zdobywca
nagrody uzyskuje prze wiadczenie, e jego dzia anie by o moralnie dobre.
yjemy na pocz tku XXI wieku. Poznali my dosy dobrze rodowisko naturalne
i kulturowe, teraz nadszed czas, aby my lepiej poznali siebie samych. Olimpizm mie ci si
w nurcie pedagogiki humanistycznej, jest otwarty na cz owieka, który stale i konsekwentnie
„rozgrzewa” siebie wewn trznie do dzia ania. Idzie jednak o to, aby istotnie jaka cz
wybrana przez nas pozostawa a trwa ym nabytkiem kultury. Wysuwa si zatem potrzeba
kultywowania tradycji, wed ug której boisko jest zrobione na miar cz owieka.
Ryszard Wroczy ski zauwa
, e dewiz ró nokierunkowej dzia alno ci Pierre’a
de Coubertin by o: „rebrouzer la France par le sport” – zahartowa Francj przez sport. Ide
jego by o odrodzenie Francji przez nowe wychowanie, którego g ównym zadaniem mia o by
po czenie mi ni i my li, cia a i ducha w niepodzieln ca
.
Olimpizm dzisiaj to filozofia o globalnym zasi gu, w za
eniach przypomina
pedagogik spo eczn , która uznawa a kultur jako dobro powszechnie dost pne, a nie jako
„towar” reglamentowany, zarezerwowany dla wy szych warstw spo ecznych.
Kultura zhumanizowana jest kultur zogniskowan wokó cz owieka. „Humani ci –
jak powiedzia kiedy Petrarka – pragn li
w ród Greków i Rzymian” a nie w ród
barbarzy ców, dla których kultura to sklep z rzeczami do nabycia za pieni dze. To sposób
ycia, w którym „mie ” – du o i dla siebie – wa niejsze jest ni „by ”, by cz owiekiem
ród ludzi.
Sport rodzi si w nas z „nadania kulturowego” lecz tak e z wolnej woli i prawa
do samorealizacji. Wa nym czynnikiem w tworzeniu to samo ci osobowej zawodnika jest
do wiadczenie, w którym motywacja zewn trzna wy ania si
pod wp ywem motywów
wewn trznych. Trening na boisku sportowym symbolizuje dobr
szko . To, co dobre
dla szko y i dobre dla nauczyciela, mo liwe jest do pogodzenia pod warunkiem, e w centrum
zainteresowania znajduje si
ucze , który zgodnie ze swoja istot
staje si
kim
najwa niejszym. Has o „szko a dla ucznia” zas uguje na przypomnienie w XXI wieku, trzeba
jedynie w czy je w przestrze warto ci edukacyjnych.
Osobowa to samo
ucznia formuje si pod wp ywem do wiadcze zdobywanych
w rzeczywisto ci wspólnej wszystkim ludziom, a wi c tak e wspólnym potrzebom
biologicznym i spo ecznym, mo na j
wi c nazwa
4
„natur
cz owieka”. Dzi ki niej
nie zrywamy ca kowicie „obiektywnego” kontaktu ze wiatem, ale te okre lamy wobec
niego swój dystans, który pozwala nam wspó zawodniczy w osi ganiu warto ci i uzasadnia
ich cen , wyznacza miejsce w kulturze, okre la granice „specyficznie ludzkiego dzia ania”
– jako autonomicznego czynu, w którym ze wzgl du na samo wiadomo
i samostanowienie,
ale równie ze wzgl du na swoje cia o, uobecnia si podmiotowy wymiar cz owieka.
Proces wychowania jest czym znacznie szerszym od wiadomych oddzia ywa
cz owieka na innego cz owieka czy na siebie samego. Zaw anie poj cia wychowanie
do samego procesu interakcji „wychowawca – wychowanek” prowadzi do tego, e zamiast
dialogu i sporu o warto ci, znowu na „boisku szkolnym” zjawia si dawny „pajdotryba”
z nieodzown rózg w r ku, której u ywa w zale no ci od okoliczno ci: raz, aby leniwego,
nie do
rozgrzanego ducha pobudzi biciem do wysi ku i dwa, kiedy nadmierny zapa
sprawia ,
e zawodnicy zapominali o prawach i obowi zkach wynikaj cych z „umowy
spo ecznej”, wtedy uderzenia rózg przywraca y pami
o koniecznym zachowaniu umiaru –
fronesis – jak te i o tym, e nagrod zdobyt w sposób nieuczciwy nale y napi tnowa
i wyrzuci poza boisko.
W wychowaniu – dodajmy od siebie dla porz dku przyj tego
na wst pie –
olimpijskim lub sportowym, chodzi raczej o pomoc udzielan wychowankowi w zrozumieniu
i rozwi zywaniu w asnych problemów ni o rozwi zywanie ich zamiast niego. Chodzi o to,
aby wychowanek dokonywa wyborów korzystnych dla siebie i dla innych, a nade wszystko,
aby dokonywa
wyborów dojrza ych, stosownie do wieku, opartych na
wiadomym
i samodzielnym do wiadczeniu, przebiegaj cym w wysokim napi ciu emocjonalnym,
np. podczas gry w dwa ognie albo jeszcze lepiej na lekcji boksu, gdzie ujawnia si w ród
kanonu dawnych greckich warto ci: prawdy, pi kna i dobra, jeszcze warto
tak donios a
dla ycia spo ecznego jak dzielno .
W naszym rodzimym kodeksie zawodowym, którego zr by wyznaczy Grzegorz
Piramowicz w „Powinno ciach nauczyciela”, a rang sprawy publicznej nada a Komisja
Edukacji Narodowej, obecno
tych warto ci w edukacji fizycznej dowodzi a, e prowadzi
ona uczniów w dobrym kierunku, rozwija w nich dojrza
wyposa
nie mo na – na dojrza
. W dojrza
jednak ucznia
mo na pozwoli .
Mój apel, który kieruj do nauczycieli g osi: wychowanie nie „zamiast” ale „przed”
dydaktyk . Apel ten dobrze przyjmuje si na boisku - jest wi c nadzieja, e odbije si
szerokim echem w murach stale reformuj cej si
polskiej szko y. Pierwszym krokiem
w dobrym kierunku b dzie zmiana nawyku j zykowego, zamiast mówi , e boisko jest przy
szkole, mówmy boisko jest w szkole, w centrum jej edukacyjnych warto ci pedagogicznych.
5

Podobne dokumenty