Dyplom zdobyty w praktyce - Krajowe Ramy Kwalifikacji
Transkrypt
Dyplom zdobyty w praktyce - Krajowe Ramy Kwalifikacji
Dyplom zdobyty w praktyce Uczelnie wyższe muszą w tym roku wdrożyć systemy potwierdzania kwalifikacji zdobytych poza systemami formalnej edukacji. Dzięki temu osoby, które zdobyły nowe umiejętności już po zakończeniu nauki, będą mogły uzyskać dyplom w tej specjalności. Uczelnie zaś zyskają nowych klientów, którzy zjawią się po potwierdzenie swych kwalifikacji. – Bo normalnie te osoby by na uczelnię nie przyszły – przekonuje prof. Grażyna Prawelska-Skrzypek z Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, która w swej pracy badawczej zajmuje się m.in. potwierdzaniem kwalifikacji zdobywanych poza systemami formalnej edukacji, w kontekście polityki uczenia się przez całe życie. – Ustało już zainteresowanie studiami zaocznymi. Boom na nie był kilkanaście lat temu, gdy zdobyciem wykształcenia zainteresowane były osoby, które nie miały studiów. Teraz prawie 60 proc. ludzi ukończyło studia, to nawet więcej niż grupa osób, która naprawdę miała osobiste kompetencje do studiowania. W tej chwili więc uczelnie otworzą się na ludzi, którzy już mają studia, ale chcą mieć mocniejszą pozycję na rynku pracy, chcą się przekwalifikowywać, zdobyć dyplom w innym obszarze – tłumaczy. Jak zdobyć magistra? Uznanie zdobytych w trakcie pracy wiedzy, kompetencji i umiejętności jest ważne dla pracodawcy, który będzie miał potwierdzenie, że zatrudnia osobę, która je ma, choć nie posiada formalnego wykształcenia w tej specjalności. I to ma je na odpowiednim do wykonywanej pracy poziomie ramy kwalifikacji. Dlatego profesor zachęca firmy, by wysyłały specjalistów do instytucji mogących potwierdzić ich kwalifikacje. Finalnie opłaca się to i pracodawcy, i pracownikowi. Ten ostatni zyskuje bowiem potwierdzenie jednej, dwóch, trzech czy większej liczby cząstkowych kwalifikacji. – A potem może zwrócić się do jakiejś uczelni, powiedzieć, że ma je potwierdzone i prosi o wskazanie, co musi dorobić, by mieć pełny dyplom w jakimś zakresie – mówi Prawelska-Skrzypek. Przypomina, że od tego roku system uznawania kwalifikacji musi istnieć w każdej szkole wyższej. Pozwoli to zdobyć nawet dyplom magistra, choć nie można go mieć w ogóle nie studiując. Poza edukacją formalną można bowiem zdobyć co najwyżej 50 proc. wymaganych efektów uczenia się. – Jeśli ktoś ukończył jakieś studia, to z automatu może już mieć zaliczoną część przedmiotów. A gdy 50 proc. jeszcze zatwierdzi w trybie potwierdzania kwalifikacji, to niewiele mu zostaje do tego, by dostać drugi dyplom – dodaje profesor. Lepsi do studenta kilku kierunków Jej zdaniem zdobyty w ten sposób dyplom może być o wiele wartościowszy niż uzyskiwanie przez studentów kilku dyplomów w trakcie sześciu–siedmiu lat studiów. – Jestem przeciwniczką studiowania kilku kierunków jednocześnie. Żadnego dobrze się te osoby nie uczą. Oni nie studiują, bo studia są pracą indywidualną pod kierunkiem kogoś, kto dba, by nam pomóc. Nie jest studiowaniem to, że wysłuchają wykładu, albo uczestniczą w ćwiczeniach na kilku kierunkach, skupiając się głównie na tym, żeby przebiec z jednych zajęć na drugie. Powierzchownie się uczą – uważa Pawelska-Skrzypek. Natomiast osoby, które przyjdą po potwierdzenie kwalifikacji zdobytych w trakcie życia, dzięki doświadczeniu, samokształceniu itp., rzeczywiście posiadają te umiejętności. – Wiedzą, o czym mówią. Oni to umieją. Oni to robią. Nawet jeśli nie potrafią wyjaśnić tego teoretycznie. Dlatego w procedurach potwierdzania jest bardzo ważne, żeby nie stosować metod z klasycznej dydaktyki akademickiej. Nie da się po prostu zrobić tej osobie egzamin i zobaczyć, co umie. Forma sprawdzania musi być dostosowana do sposobu zdobywania wiedzy. Bardziej w praktyce – mówi. Dopiero stawiając praktyka przed jakimś problemem, można zobaczyć, czy rozumie mechanizm, który jest w tle jakiegoś działania. Bo on wie, jak należy postąpić w danej sytuacji, natomiast nie zna teorii. Trzeba dotrzeć do tego, czy rozumie te mechanizmy. - Zwykle w krajach, gdzie systemy potwierdzania kwalifikacji długo funkcjonują, uczula się na to, by owa procedura była dwuetapowa. Pierwszy etap to poznanie dokumentów i twardych dowodów, czyli świadectw kursów, najlepiej międzynarodowych certyfikatów, bo one trzymają standardy i wiadomo, że osoba te umiejętności posiada. Jeśli jakieś dokumenty nie do końca nas przekonują, uprzedzamy zainteresowanego, że chcemy się o coś dopytać. W drugim etapie utwierdzamy się, że ma dane kwalifikacje, już w kontakcie bezpośrednim. Wiedzęsprawdzamy w trybie bardziej przypominającym egzamin, a umiejętności – stawiając osobę w sytuacjach zawodowych i oczekując wykonania zadania. Czasem to dość długo trwa, zwłaszcza, gdy są to kompetencje wąskie, zawodowe. A bardzo często są potwierdzane właśnie te zawodowe. Ale warto się procedurze poddać – zachęca profesor Pawelska-Skrzypek.