pobierz wersję PDF cz. 2 - Fundacja "Kierowca Bezpieczny"
Transkrypt
pobierz wersję PDF cz. 2 - Fundacja "Kierowca Bezpieczny"
# OKO W OKO i goleniu Mazur za CZŁOWIEKA Ja przede wszystkim chc´ chroniç cz∏owieka. On ma dojechaç szcz´Êliwie do pracy, do domu, do dzieci, na urlop. To najwa˝niejsze. Bo ˝ycie ludzkie nie ma ceny — mówi Krzysztof Ho∏owczyc Fot. Beata Zaborowska 5 gazety olsztyƒskiej — Nawet jeÊli byÊmy mieli idealne drogi, g∏adkie jak stó∏, a drzewa daleko od skrajni, to ile jeszcze od kultury jazdy zale˝y nasze bezpieczeƒstwo? — Jaka droga, takie nerwy kierowcy. Mimo dziurawych, fatalnych dróg, z polskimi kierowcami nie jest tak êle. — Mówi Pan „nie jest êle”. A co Pan myÊli o kulturze kierowców na przyk∏ad w War szawie, o tym nerwowym tràbieniu, l˝eniu sobie nawzajem, cz´stych st∏uczkach? — To t∏ok. To presja. Ja bywam w Pary˝u, Rzymie. Widz´, co si´ dzieje z ludêmi, gdy si´ spieszà. Zdaj´ sobie spraw´ z tego, co z nami robi tempo ˝ycia. Nie myÊlmy jednak, ˝e jest ono w stanie zmieniç nas wszystkich w szaleƒców drogowych, bo to za daleko idàca krytyka. MyÊlmy raczej o inwestycjach, które podnoszà standard ˝ycia. I nie mówmy, ˝e polscy kierowcy sà Êwirusami. Jak ktoÊ nie widzia∏, co to wÊciek∏oÊç drogowa, to niech jedzie na przyk∏ad do Portugalii. Polacy nie sà najgorsi. — I byliby lepsi, gdyby nie te dziury w drogach? — I gdyby jeszcze zmieni∏ si´ system wartoÊci. My si´ nadajemy do burzenia, rozwalania wszystkiego. Z budowà u nas najgorzej, bo od razu doÊwiadczamy, jakie to trudne i idziemy na wódk´. Ale za du˝o by o tym mówiç. Wróçmy na drogi. — Dobrze. To co Pan sàdzi o podatku drogowym? — Nie trafia na drogi. Funduszy unijnych na inwestycje drogowe te˝ nie wykorzystujemy. Dlaczego? Bo politycy wynajdujà wed∏ug nich inne wa˝niejsze tematy do za∏atwienia. Mi´dzy innymi dlatego zaanga˝owa∏em si´ w akcj´ bezpieczeƒstwa na drogach. To najwy˝sza pora powiedzieç, ˝e obok wielkich hase∏ o prawie i sprawiedliwoÊci istnieje ˝ycie codzienne, które mo˝na straciç po prostu na z∏ej drodze. — Ilu ludzi ginie? — Co tydzieƒ na polskich drogach ginie sto dwadzieÊcia osób! ˚a∏oba narodowa by∏a po zawaleniu si´ hali targowej w Katowicach. A tu na drogach ginà co tydzieƒ dwie takie hale i nie wyciàgamy z tego wniosków? Zdajmy sobie wreszcie spraw´ z tego, ˝e z ruchem drogowym majà stycznoÊç wszyscy — od dziecka po staruszka. Dlaczego wi´c ten rodzaj bezpieczeƒstwa jest problemem mniej wa˝nym? Jak mo˝na tak sàdziç? Co roku znika w Polsce pi´ç i pó∏ tysiàca ludzi. To tak, jakby ktoÊ wysadzi∏ w powietrze ma∏e miasteczko. I to nas nie obchodzi?! Jedna Êmierç na drodze kosztuje wed∏ug Êredniej europejskiej oko∏o miliona euro. Bo oprócz jednego cz∏owieka, który zginà∏ w wypadku, jest zwykle kilka czy kilkanaÊcie ci´˝ko rannych, i sà osierocone domy.Tragedia i jej koszt rozciàga si´ wi´c na pogorszone ˝ycie pozosta∏ych. JeÊli wi´c ktoÊ lubi argumenty ekonomiczne, to prosz´ bardzo. Znajdzie je ∏atwo na drodze. — A jeÊli nikt nie potrafi tego rachowaç w taki sposób, to mo˝e Pana w∏aÊnie wÊród polityków brakuje? — MyÊla∏em o tym startujàc do parlamentu europejskiego. Moim jedynym has∏em by∏o w∏aÊnie bezpieczeƒstwo na polskich drogach. Nie uda∏o si´. Pewnie jeszcze nie trafi∏em na swój czas, by mi uwierzono. Poczekam te˝ a˝ polityk przestanie byç w Polsce uto˝samiany z kimÊ, kto kradnie, mataczy i myÊli wy∏àcznie o sobie. Bo ja kimÊ takim nie jestem. — Dzi´kuj´ za rozmow´. << magazyn gazety // piàtek / 24 marca 2006 r. d z i e n n i k olsztyƒskiej a elblàskiego