Był z nami w gorszych czasach. Pożegnanie Jerzego Holzera

Transkrypt

Był z nami w gorszych czasach. Pożegnanie Jerzego Holzera
Gazeta.pl
Był z nami w gorszych czasach. Pożegnanie
Jerzego Holzera
Adam Michnik, Gazeta Wyborcza 2015-01-21
Prof. Jerzy Holzer (1930-2015)
Jego książki i eseje uczyły rzetelnego myślenia o polskiej historii. Dla wielu z nas był
nauczycielem uczciwego myślenia i godnego życia*
Żegnamy dzisiaj Jerzego Holzera, przyjaciela i nauczyciela wielu z nas, wybitnego historyka i
eseistę, zasłużonego obywatela Polskiej Rzeczypospolitej Rogatych Dusz.
Był ważnym i uważnym świadkiem swojej skomplikowanej epoki i towarzyszył jej na
wszystkich zakrętach dziejowych. Będąc świadkiem, przeżył i zapamiętał niełatwy czas II
Rzeczypospolitej, gdy jego rodzinie - i jemu samemu - los nie oszczędził upokorzeń. Jak dla
Niemców z III Rzeszy Heinrich Heine nie był niemieckim poetą, bo był Żydem, tak ojciec
Jurka - z tych samych powodów - nie mógł być polskim adwokatem. Może dlatego cytował
po latach słowa żydowskiego poety z 1863 r.: "Z Orientu fantazja, a z piersi słowiański zapał.
Być Polakiem i Żydem to wieniec podwójnego nieszczęścia".
Jurek zapamiętał upokorzenie getta ławkowego, dyskryminację własnego ojca. Zapamiętał
piekło okupacji hitlerowskiej, gdy czuł się jak zwierzyna tropiona przez szmalcowników,
szantażystów, ludzi podłych. Ale zapamiętał też ludzi dobrych - tych zresztą wspominał
chętniej - którzy pomogli przeżyć jemu i jego bliskim koszmarny czas Zagłady.
Całe życie publiczne Jurka było czasem wyborów trudnych: od młodzieńczej, naiwnej
fascynacji komunizmem, o czym opowiadał ze szczerością godną podziwu i szacunku,
poprzez uparty wysiłek uczciwego badacza historii najnowszej i nauczyciela akademickiego,
który w imię zachowania marginesu swobód naukowych godził się na rozliczne kompromisy,
po udział w opozycji demokratycznej, współpracę z Komitetem Obrony Robotników, z prasą
podziemną, z TKN-em, z podziemnymi seminariami i ruchem wydawniczym. Był pilnie choć na szczęście nieudolnie - inwigilowany przez aparat bezpieczeństwa.
Głos Jurka był ważny w latach 1980-81, w epoce karnawału "Solidarności", gdy jako
pierwszy - w prasie oficjalnej - napisał prawdę o sensie wydarzeń marcowych 1968 r. Napisał
wtedy Jerzy Holzer: "Próby przypisywania ludziom pochodzenia żydowskiego wszelkich
przewin były po prostu karkołomnym ogłupianiem społeczeństwa. Były nie zamachem na
Żydów (czy też raczej, w ogromnej większości Polaków pochodzenia żydowskiego), w
każdym razie nie na nich przede wszystkim, lecz zamachem na naród polski, na jego
dojrzałość oceny własnych losów".
Po wprowadzeniu stanu wojennego Jurek został uwięziony i internowany. Jego odpowiedzią
na stan wojenny była pierwsza historyczna monografia "Solidarności", w której połączył
przejrzystość narracji z maestrią konstrukcyjną. Ta książka, napisana z niezwykłą
skrupulatnością badawczą i wnikliwą analizą bogatego materiału źródłowego, nie była
propagandą, lecz dowodem rozumu niepodlegającego złym emocjom.
Takie były zresztą wszystkie książki i eseje Jurka. Uczyły rzetelnego myślenia o polskiej
historii, o II RP, o tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej, o faszyzmie niemieckim, o
komunizmie sowieckim i polskim, o Europie wojen i Europie zimnej wojny.
Uczestnicząc kiedyś w promocji książki Jurka o fenomenie komunizmu, zaproponowałem
formułę, że to pisarstwo reprezentuje szkołę lwowsko-warszawską w obrębie polskiej
historiografii: że Jurek jest w swym pisarstwie równie chłodny, precyzyjny i obiektywny jak
Kazimierz Ajdukiewicz w swoim filozofowaniu.
Taka też była szkoła Jurka, ucznia prof. Mariana Małowista i prof. Witolda Kuli. Łączył w
swym pisarstwie, w swym etosie historyka prawość Tadeusza Manteuffla, nonkonformizm
Michała Bobrzyńskiego, troskę o Polskę Szymona Askenazego, elegancki spokój narracji
Stefana Kieniewicza. Ten etos cechował krąg przyjaciół Jurka - Bronisława Geremka,
Antoniego Mączaka, Benedykta Ziętarę. Inni przyjaciele są dziś wokół jego grobu.
Książki Jurka chciały służyć swoim czasom, ale nie chciały się wysługiwać. Każda z nich jest
upartym dążeniem do prawdy, ale też upartym sprzeciwem wobec odczłowieczania słownego
przeciwnika politycznego. W swym pisarstwie i w życiu Jurek był wolny od nienawiści. Pisał
ciepło i życzliwie o ludziach, których postępowania politycznego nie aprobował - choćby o
prof. Henryku Jabłońskim.
Swoją świetną autobiografię zatytułował "Historyk w trybach historii". Opisuje tam
złudzenia, nadzieje i rozczarowania kolejnych odwilży; pisze o "ratowaniu substancji", która
nieraz przeobrażała się w oportunizm i wiodła do uników, do autocenzury, do zgniłych
kompromisów. Pisząc o tym wszystkim bez egzaltacji i heroizowania własnej przeszłości,
pisze szczerze, skromnie i rozumnie.
Nie pisze natomiast, ile odwagi wymagało wtedy zaangażowanie w opozycję demokratyczną i
działalność podziemną; z jakim to wiązało się ryzykiem. Przeto - prawem człowieka, który
wciągał Jurka w te niebezpieczne związki - powiem nad jego grobem: był człowiekiem
odpowiedzialności za swoją pracę i swoich uczniów, człowiekiem szerokiego horyzontu
duchowego i gorącego patriotyzmu. Z tym samym obiektywizmem pisał o ludziach z partii
socjalistycznej i ludziach Kościoła katolickiego. Dlatego cieszył się wielkim szacunkiem
wśród różnych pokoleń polskich historyków. Dla wielu z nas był nauczycielem uczciwego
myślenia i godnego życia.
Jurek cieszył się z wolnej Polski, dla której tak wiele uczynił. Pisał w swojej autobiografii:
"III Rzeczpospolita przyniosła nadzieję, że po trudnym procesie transformacji dojdzie do
długotrwałej stabilizacji, podobnej do tej, jaka - mimo różnych problemów - towarzyszy
krajom zachodniej Europy. Szczęśliwie tylko na krótko zakłócił takie wyobrażenie dwuletni
antrakt IV Rzeczypospolitej".
Pisał tak, mimo że dosięgała go w wolnej Polsce podłość ludzka i trucizna politycznego
oszczerstwa. Niegodziwi, nieuczciwi lustratorzy z telewizyjnej "Misji specjalnej" oskarżyli
Jurka Holzera - człowieka o uczciwości krystalicznej - o współpracę ze służbami specjalnymi
reżimu komunistycznego. Na plugawe kłamstwa Jurek odpowiedział spokojnie i rzeczowo w
swojej autobiografii. Ale każdy z jego przyjaciół czuł się wtedy, jakby mu napluto w twarz.
W tym wszystkim Jurek nigdy nie tracił pogody ducha. Nie był wszakże naiwnym optymistą nie wierzył w „koniec historii” i przyszłość wolną od konfliktów. Pisał, kończąc „Europę
wojen”: „Poglądy, że » Europejczycy żyli odtąd długo i szczęśliwie «” należy do równie
bajecznych jak epilogi opowieści o Kopciuszku czy Śnieżynce”.
Zaś w autobiografii konkludował: "Czasów szczęśliwości nie było, nie ma i nie będzie.
Szczęściu towarzyszą nieszczęścia, choć nieszczęściom nie zawsze towarzyszy szczęście.
Mimo wszystko mam przekonanie, że dla nas w Polsce są to czasy szczęśliwsze niż te, w
jakich przyszło żyć Polakom od końca XVIII wieku po 1989 rok".
Tak, Jurku, doczekaliśmy czasów nieco szczęśliwszych. Doczekaliśmy ich dzięki takim
ludziom jak Ty. I za to, za lepsze czasy, i za to, że byłeś z nami w gorszych czasach,
dziękujemy Ci, Jurku.
*Tekst wygłoszony we wtorek na pogrzebie prof. Jerzego Holzera na warszawskich
Powązkach