„Iluzja”

Transkrypt

„Iluzja”
„Iluzja”
Spojrzałam na zegarek. Zostało jeszcze 15 minut do końca lekcji.
Odwróciłam głowę w stronę okna i zaczęłam przyglądać się
pierwiosnkom nieśmiało wyglądającym spod topniejącego śniegu.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się, czując delikatne promienie słońca
ogrzewające moją twarz. Był pierwszy dzień wiosny, wielu uczniów
w tajemniczy sposób „rozchorowało się” i nie przyszło do szkoły.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos nauczyciela:
- Dziecko powinno być w pełni przygotowane do życia w społeczeństwie
jako indywidualnie ukształtowana jednostka, wychowana w duchu
ideałów zawartych w Karcie Narodów Zjednoczonych, a w szczególności
w duchu pokoju, godności, tolerancji, wolności, równości i solidarności.
Te słowa przykuły na chwilę moją uwagę. Przypomniałam sobie temat
lekcji: „Moje prawa. Konwencja o Prawach Dziecka”. Podsumowałam –
rodzice powinni wychowywać mnie tak, żebym darzyła szacunkiem
innych ludzi, szanowała ich prawo do wolności i równości, nie próbowała
odbierać im godności, starała się bezkonfliktowo z nimi współpracować,
a także akceptować odmienność ludzi i potrzebę indywidualności.
Zaczęłam zastanawiać się, w jakim stopniu udało się to moim rodzicom.
Znowu skupiłam się na słowach nauczyciela:
- Państwa-Strony będą podejmowały właściwe kroki dla zapewnienia
ochrony dziecka przed wszelkimi formami dyskryminacji lub karania
ze względu na status prawny, działalność, wyrażane poglądy
lub przekonania religijne rodziców.
Ten fragment przywołał w moim umyśle twarz mojej koleżanki z klasy,
Sandry. Jej rodzina ma swoje święte zasady, którymi się kierują: nigdy
nie kryją się ze swoją wiarą, przestrzegają przykazań i noszą
staromodne ubrania. Ona i cała jej rodzina wydaje mi się dziwna i wiem,
że moi koledzy też tak uważają. Nikt jej otwarcie nie obraża, ale zawsze
pojawi się ktoś, kto zabawnie skomentuje jej milczącą powagę na religii,
a wtedy cała klasa jest niespokojna i rozbawiona przez całą lekcję.
Sandra nie wygląda wtedy na szczęśliwą, ale skoro decyduje się na taki
styl życia, to powinna brać odpowiedzialność za swój wybór. A może
to wcale jej nie przeszkadza.
- Żadne dziecko nie będzie podlegało arbitralnej lub bezprawnej
ingerencji w sferę jego życia prywatnego, rodzinnego lub domowego
czy w korespondencję ani bezprawnym zamachom na jego honor
i reputację.
Znowu spojrzałam w stronę okna. Coś przemknęło po niebie i skryło się
w koronie drzew. Wiatr sennie kołysał liśćmi. Oparłam głowę na dłoniach
i zmrużyłam oczy. Niesforne promienie słońca świeciły mi w twarz,
powieki zaczęły ciążyć, po chwili poddałam się i zamknęłam oczy.
Siedziałam na podłodze pod salą. W rękach obracałam tajemniczy
srebrny wisiorek, który z każdą chwilą intrygował mnie coraz bardziej.
Nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie i kiedy go znalazłam. Kolega
siedzący obok patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Zaczęłam się
zastanawiać, co się stało. Pełna niepokoju poszłam do łazienki,
żeby sprawdzić swój wygląd. Zszokowana ujrzałam w lustrze twarz
Sandry. Co się ze mną stało? Jeszcze raz spojrzałam w lustro: nie tylko
twarz się zmieniła! Miałam ciało i ubrania Sandry. Przypomniałam sobie,
że mój tajemniczy wisiorek też należał do niej! Zrozumiałam, że nikt nie
zauważy różnicy, nie rozpozna mnie. Teraz stałam się Sandrą i muszę
żyć w jej skórze. Zanim zdążyłam się zastanowić nad tym, co mam
robić, usłyszałam dzwonek i pobiegłam na lekcję.
Spojrzałam w stronę nauczycielki. Mówiła właśnie o projektach
i pracy w grupach. Tematem pracy naszej grupy było pochodzenie
człowieka.
- Można napisać, że człowieka stworzył Bóg? – zażartował sobie Kuba,
wywołując burzę śmiechu w klasie.
- Proszę nie pisać takich bzdur. Wasza praca polega na opisaniu teorii
ewolucji. Nie interesują mnie domysły i założenia religijne, tylko prawda
i fakty! – zdenerwowała się nauczycielka. – Dlaczego nasze
społeczeństwo nie może zaakceptować tego, co oczywiste, namacalne
i udowodnione przez naukowców, a wciąż ufa legendom i bajkom.
Jej słowa mnie zabolały. Moja wiara została przez nią sprowadzona
do bzdur i domysłów. Rozumiem, że jest ateistką, ale powinna
uszanować poglądy innych. Mogła inaczej się wyrazić, poprosić
o opisanie pochodzenia człowieka w oparciu o założenia nauki.
Wiedziona impulsem postanowiłam bronić moich przekonań i podkreślić
fakt, że teoria ewolucji nie wyklucza pomocy Boga w tym procesie:
- Pani nie może zaprzeczyć, że to Bóg stworzył człowieka.
- Człowiek pochodzi od małpy i żadne wymyślone argumenty tego
nie zmienią. Nauka dawno wykazała, jak wiele razy Biblia mijała się
z prawdą. Skończyłam temat. Proszę się zająć pracą.
- Czy mogę tylko…
- Nie. Uspokój się i nie przeszkadzaj mi w prowadzeniu lekcji.
Oniemiała zamknęłam usta. Nauczycielka właśnie obraziła moje uczucia
religijne. Pełna gniewu postanowiłam milczeć do końca lekcji i zdusić
w sobie żal. Gdybym się odezwała i próbowała bronić swych praw,
nauczycielka zapamiętałaby to i traktowała mnie surowiej w przyszłości.
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, byłam już spakowana
i szybko wyszłam z klasy. Byłam w połowie drogi do następnej sali,
gdy ściany i podłoga budynku zaczęły się nagle trząść.
Otworzyłam oczy. Z ulgą rozpoznałam dźwięk, który mnie zbudził –
dzwonek na przerwę. Spojrzałam na moje ręce. Nareszcie byłam sobą.
Uśmiechem powitałam dobrze mi znany świat, moje własne problemy
i radości. Spakowałam książki i wróciłam do domu.
Zawinięta w koc siedziałam na fotelu, pijąc mocną owocową
herbatę. Zajęcia skończyły się ponad pół godziny temu, a ja wciąż
myślałam o tym, co się wydarzyło podczas ostatniej lekcji. Wstałam
i podeszłam do komputera. Szybko wystukałam na klawiaturze hasło:
„konwencja praw dziecka” i przeczytałam dokument. Szukając kolejnych
informacji, oglądałam różne strony, często pośrednio związane
z interesującym mnie tematem. Zaciekawiona przeczytałam wypowiedź
dziewczyny, opisującej swoje problemy z rodzicami. Z historii przez nią
przedstawionej wynikało, że jej rodzice zupełnie ją zaniedbali. Ilość pracy
i opieka nad jej młodszym bratem wpłynęły na to, że przestali
z nią rozmawiać, spędzać wspólnie czas. Ich jedyne kontakty wiązały się
z kontrolowaniem ocen córki i zmuszaniem jej do rezygnacji ze swoich
pasji na rzecz nauki. Dziewczyna czuła się bardzo samotna, wspominała
czas, kiedy ta obojętność bolała ją najbardziej i myślała o odebraniu
sobie życia. Jej wyznanie bardzo mnie poruszyło. Porównując
jej historię z preambułą konwencji zauważyłam, że złamano jej prawo
do wychowywania się w atmosferze szczęścia, miłości i zrozumienia.
Przesunęłam pasek w dół. Moją uwagę przykuł kolejny wpis. Pewien
chłopak zwierzał się, iż jego rodzice po obejrzeniu filmu o problemach
młodzieży, samobójstwach i narkotykach, zamienili mu życie w koszmar.
Wielokrotnie łamali jego prawo do prywatności, m.in. do tajemnicy
korespondencji, kontrolowali jego czas wolny. Okazało się, że znalazłam
się na forum dla młodzieży, która opisywała swoje problemy w szkole
i domu, szukała rad i pocieszenia. Przeczytawszy kilka kolejnych wpisów,
doszłam do wniosku, że prawa dziecka są powszechnie łamane
przez rodziców, nauczycieli i rówieśników.
Kiedy wyszłam z forum, w oczy rzucił mi się krzykliwy czerwony tytuł:
„Dzieci Żołnierze w Środkowej Afryce”. Artykuł opowiadał o dzieciach,
które zostały siłą wcielone armii Birmy. W ostatnich latach dzięki pracy
ONZ sytuacja dzieci w Birmie zaczęła się poprawiać, jednak w wielu
krajach Środkowej Afryki dzieci nadal muszą służyć w wojsku.
Spróbowałam wyobrazić sobie małych czarnoskórych chłopców,
którzy w zamian za jedzenie zostają żołnierzami, walczą z bronią
w ręku, a w końcu giną w wojnach wywołanych przez dorosłych.
W pamięci najbardziej utkwił mi obraz drobnych, brudnych, zaciętych
twarzy dzieci z wielkimi smutnymi oczami. Przez chwilę w milczeniu
wpatrywałam się w monitor komputera. Niekontrolowane myśli niczym
wichura szalały w mojej głowie. Wszystko we mnie buntowało się
przeciwko temu, co zobaczyłam. Przypomniałam sobie słowa Janusza
Korczaka: „Dzieci nie będą dopiero, ale są już ludźmi dziecka. Dorośli
powinni zrozumieć, że dzieci są takie jak oni i zasługują na równe
traktowanie. Pod wpływem silnych emocji, które nagromadziłam w sobie
przez cały dzień wypowiedziałam się na kilku forach i rozpoczęłam
pisanie artykułu do gazetki szkolnej. Chciałam poruszyć temat łamania
praw dziecka. Odchodząc od komputera, jeszcze raz spojrzałam się
za siebie i przeczytałam napis widniejący na środku ekranu:
„Nie wolno zostawiać świata takim, jakim jest.”
Janusz Korczak