Miasto jako gra planszowa

Transkrypt

Miasto jako gra planszowa
Miasto jako gra planszowa
Rozmowa z duetem Dwie Ole projektującym dla nas muzyczną grę
miejską Miasto Stereo
„Gry miejskie przeważnie robimy w historycznych częściach miasta lub też robimy gry dotyczące konkretnej wystawy czy
wydarzenia. Tworząc taką grę miejską mamy dostępne wcześniej treści. Tutaj tak naprawdę musiałyśmy same te treści
wymyślić, przypasować do miejsca, gdyż ono ich nie zawierało. To, że nadajemy mu kontekst i same tworzymy tę historię,
jest fantastyczne”.Producentki Miasta Stereo opowiadają o projekcie. Start zabawy już 26 września!
MUZYKOTEKA SZKOLNA: Co to jest właściwie gra miejska i czy można w nią wygrać lub przegrać?
OLA TATARCZUK:Gra miejska nie różni się niczym od gry planszowej, tylko że w przypadku gry miejskiej planszą jest
miasto. Są to gry polegające na różnego rodzaju szaradach, zagadkach, a przestrzeń miejska jest traktowana jako pole
rywalizacji. Oczywiście zawsze jest ryzyko porażki (podobnie jak grając w Chińczyka czy Scrabble). W Miasto Stereo mamy
do wykonania 20 zadań. Po pierwsze musimy znaleźć 20 radioodbiorników emitujących sygnał radiowy, po drugie trzeba
odsłuchać zagadki, które są emitowane przez te transmitery, no i po trzecie zebrać te punkty i zrobić to w jak najkrótszym
czasie. I wtedy, tak, można tę grę wygrać, ale nie doliczamy się dwóch czy trzech wygranych. Tak naprawdę każdy, który
skończy tę grę w określonym czasie może czuć się zwycięzcą.
OLA MROZOWSKA: Czyli najprościej podsumowując to, co powiedziałaś, można powiedzieć, że gra miejska jest to forma
rozrywki, do której wykorzystywana jest przestrzeń miejska.
Jak rodzi się na muzyczną odmianę gry miejskiej i dlaczego rozgrywa się ona właśnie w takich dzielnicach jak Służew i
Ursynów?
O.T.: Inspiratorem tej gry był Janek Topolski, redaktor naczelny Muzykoteki Szkolnej, który zwrócił nam uwagę, że Służew i
Ursynów jest zagłębiem muzycznych ulic, nie tylko takich banalnych jak np. Bacha czy Mozarta, które możemy znaleźć w
wielu innych miastach Polski, ale też Koncertowa, Nutki, Okaryny, Batuty, Wiolinowa, Smyczkowa. Więc są to naprawdę
bardzo muzyczne ulice. Na ulicy Wałbrzyskiej (nazwa wydawałoby się w ogóle niemuzyczna) jest siedziba Narodowego
Instytutu Audiowizualnego, wydawcy Muzykoteki Szkolnej. I wszystko układa się w jedną całość.
Kto może wziąć udział w grze Miasto Stereo?
O.M.: W grze może wziąć udział każdy. Wystarczy zjawić się 26 lub 27 września w siedzibie Narodowego Instytutu
Audiowizualnego, gdzie będzie można pobrać mapę i kartę gry. Warto mieć ze sobą radio lub telefon komórkowy,
koniecznie ze słuchawkami, z dostępną funkcją słuchania radia. Będziemy dysponowali ograniczoną ilością
radioodbiorników i słuchawek dla uczestników gry miejskiej do wypożyczenia, dlatego zachęcamy do przyjścia z własnym
telefonem komórkowym i słuchawkami bądź małym radyjkiem.
Czym się zajmujecie na co dzień? Co w swojej pracy lubicie najbardziej i który projekt najlepiej wspominacie?
O.M.: Nazwa Dwie Ole wskazywałaby , że działamy tylko we dwie, ale tak naprawdę jest to pracownia, której jesteśmy
założycielkami. Skupiamy wokół siebie projektantów, animatorów, grafików, społeczników i razem tworzymy projekty z
obszaru animacji kulturalnej i zmiany społecznej, a także innowacyjnej edukacji o dziedzictwie kulturowym i tworzymy
projekty edukacyjno-animacyjne. Przede wszystkim staramy się pokazać, że zmianę społeczną i edukację można realizować
nie tylko w szkole podczas tradycyjnych form nauczania, ale też poprzez działanie i zabawę.
O.T.:Jednym z naszych ulubionych projektów jest Oliwa Ożywa. Otrzymałyśmy zaproszenie od Stowarzyszenia Akukusztuka,
organizatora festiwalu Parkowanie, do stworzenia projektu zmiany społecznej. Festiwal Parkowanie odbywa się w Gdańsku
w dzielnicy Oliwa, w parku Oliwskim. W projekcie zajęliśmy się nieużytkiem miejskim, a właściwie ludźmi, którzy mieszkali
wokół tego nieużytku. Zaangażowaliśmy mieszkańców dwóch ulic – Orkana i Grottgera – do wspólnej zmiany przestrzeni, w
której żyją. Teraz te projekty nazywają się placemaking czyli tworzenie miejsc z ich użytkownikami. W trakcie
kilkumiesięcznego projekty zaangażowałyśmy sąsiadów do zmiany otoczenia – nielegalnego parkingu i składowiska
odpadów. Teraz jest to piękny ogród społeczny. Hasła takie jak ogrodnictwo miejskie czy placemaking zaczynają wchodzić
już do słownika animatora kulturalnego, kilka lat temu były jeszcze dosyć nowe.
O.M.: Oprócz tego, że lubimy w naszej pracy to, że nasze projekty są bardzo różnorodne i pracujemy z ludźmi w różnym
wieku.
O.T.:Są to projekty, które nie są stricte ekonomicznymi projektami, nie mają jakiegoś jasno wyznaczonego celu i
określonego efektu. Chodzi w nich bardziej o proces, o to jak ludzie się zmieniają i jak zmienia się nasze otoczenie. Nie
działamy efemerycznie, tylko staramy się budować relacje z naszymi odbiorcami, staramy się w jakiś sposób do nich
dotrzeć. Jest nam bardzo przyjemnie, że widzimy dzieci, które zaczynały jako maluchy, a teraz są już nastolatkami i teraz nie
chcą już do nas przychodzić, bo wyrosły z tego. My też w jakiś sposób dorastamy, bo projektujemy procesy, usługi również
z dorosłymi odbiorcami. Niezależnie od wieku osób, z którymi pracujemy, staramy się, żeby ludzie byli bardziej świadomi,
aktywni i zaczęli decydować o swoim losie, swojej przestrzeni. Są już takie wspólnoty, z którymi się świetnie
współpracowało, ale które nas nie potrzebują, co jest trochę smutne. Są już na tyle zaangażowane w swoje własne
działania.
Jest to wasz pierwszy projekt w Warszawie. Jakie miałyście wrażenia po konfrontacji mapy z rzeczywistością?
O.M.: Ja przede wszystkim jestem osobą, która nie ma w ogóle orientacji w terenie. Dla mnie to było duże utrudnienie.
O.T.: Tutaj Googlemaps nie pokazują wcale takich ulic jak Nutki czy Pięciolinii. Potem próba przeniesienia ich na mapę
okazała się bardzo trudna. Więc było to co najmniej kilka spacerów. Ale za każdym razem jak tam przyjeżdżałyśmy,
podobało nam się coraz bardziej. Przeważnie robimy gry miejskie w historycznych częściach miasta lub też robimy gry
dotyczące konkretnej wystawy czy konkretnego wydarzenia. Tworząc taką grę miejską mamy pewne konkretne treści, które
chcemy przekazać. Tutaj była trudność polegająca na tym, że te treści tak naprawdę musiałyśmy same wymyślić,
przypasować do miejsca, gdyż ono ich nie zawierało. Nadajemy kontekst temu miejscu i same tworzymy tę historię, jest
fantastyczne. Co ciekawe, gra miejska w ogóle nie zaistnieje fizycznie. Wszystko będzie się unosiło w powietrzu w postaci
sygnału radiowego.
W sierpniu prowadziłyście dwa spacery dźwiękowe z uczestnikami warsztatów Muzykoteki Szkolnej jako wstępne
rozpoznanie terenu przed Miastem Stereo. Jak się udały i czy zmieniły coś w waszych planach?
O.T.: Trochę potraktowałyśmy je jako sprawdzian przed grą miejską. Przede wszystkim były one weryfikacją odległości.
Wszyscy lubimy spacerować, ale wiadomo, że kiedy mamy chodzić zbyt długo, to nagle zaczyna się to robić trudne. Spacery
pomogły na zweryfikowanie czasu, jaki potrzebujemy na grę miejską. Najszybszym i najbardziej sprawnym osobom, które
potrafią czytać mapę przejście Miasta Stereo zajmie około 2 godzin, ale szacujemy, że przeciętnie zajmie to około 3 godzin.
Czego niespodziewanego dowiedziałyście się przygotowując Miasto Stereo?
O.M.: Dowiedziałam się o zasobach muzycznych Muzykoteki Szkolnej i jeśli chodzi o wiedzę, to dla osoby, która się nie zna,
może znaleźć odpowiedź na każde pytanie dotyczące muzyki. Osoba, która się zna, też dla niej jest bardzo dużo, również
dla nauczycieli, którzy dostaną scenariusze zajęć, więc dowiedziałam się bardzo dużo o muzyce, choć nie jestem muzyczna
O.T.:Portal ma świetnie zaprojektowane lekcje dotyczące nut. Prowadzą one dosłownie po pięciolinii – dźwięk po dźwięku,
krzyżyk po krzyżyku. Jesteśmy w stanie przejść przez ten proces, jest on fajnie pokazany, dobrze zaanimowany i naprawdę
przekonujemy się, że nauczycielem muzyki można być bez gotowych scenariuszy, bo tam można znaleźć wszystko.
Czas: 26.09, godz. 12-18 i 27.09, godz. 10-16
Miejsce: Warszawa, Narodowy Instytut Audiowizualny, Wałbrzyska 3/5
Więcej o projekcie Miasto Stereo TUTAJ.