Kryzys nie odstraszył UE od prac nad polityką klimatyczną

Transkrypt

Kryzys nie odstraszył UE od prac nad polityką klimatyczną
Kryzys nie odstraszył UE od prac nad
polityką klimatyczną
PAP - 24-01-2012 20:57
Unia Europejska kontynuuje prace nad zaostrzeniem polityki klimatycznej,
pomimo trwającego kryzysu w strefie euro. Te kroki mogą niepokoić,
zwłaszcza w sytuacji, gdy ciągle nie wiadomo jaki będzie przydział
darmowych uprawnień dla polskich przedsiębiorstw energetycznych i
innych sektorów po 2012 roku - powiedziała w rozmowie z PAP Katarzyna
Kłaczyńska, prawnik z kancelarii CMS Cameron McKenna.
"Parlament Europejski podjął wzmożone starania ku zaostrzeniu ścieżki
redukcji emisji CO2 na najbliższe lata. Uprzednio, w ramach tego samego
procesu, w czerwcu 2011 roku Polska zablokowała rezolucję rady
ministrów środowiska państw członkowskich UE, co jednak, jak się
okazuje, nie wpłynęło na zahamowanie tej niepokojącej inicjatywy. Kroki
ku zaostrzeniu polityki klimatycznej są kontynuowane pomimo kryzysu
finansowego i problemów strefy euro" - powiedziała PAP Kłaczyńska.
Przypomniała, że w październiku 2011 roku został opublikowany projekt
sprawozdania Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia
Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego.
"Autorzy projektu oceniają, że cena uprawnień jest teraz zbyt niska w
stosunku do obciążeń, jakie przedsiębiorstwa powinny ponosić w związku
z polityką klimatyczną" - powiedziała Kłaczyńska.
"W związku z tym proponuje się wprowadzenie mechanizmów mających
prowadzić do wymuszonej zwyżki cen uprawnień. Wśród proponowanych
mechanizmów znajduje się w szczególności zaostrzenie ścieżki spadku
liczby darmowych uprawnień do 2020 r., która została określona w
dyrektywie o handlu emisjami na poziomie 1,74 proc. rocznie. Projekt nie
wskazuje konkretnych wartości, ale pojawiają się głosy, by to było
zaostrzenie do poziomu 2,25 proc. rocznie" - dodała.
Poinformowała, że w dalszej kolejności w projekcie proponuje się, aby z
ogólnej liczby uprawnień określonej na lata 2013-20 wydzielić osobną pulę
uprawnień nie przeznaczonych do sprzedaży.
"Zmniejszenie podaży uprawnień skutkowałoby zwyżką ich cen" - oceniła
prawnik.
Dodała, że Parlament Europejski wzywa także do wyznaczenia minimalnej
ceny uprawnień sprzedawanych na aukcjach.
"To również należy uznać za ingerencję w rynkowy charakter systemu
handlu emisjami. Podstawową zasadą systemu handlu emisjami miało być
przecież to, że jest on poddany mechanizmom rynkowym, które kształtują
m.in. ceny uprawnień. Ingerencja regulatora w procesy rynkowe, i to
jeszcze w kierunku, który ma prowadzić do zwiększenia nakładów po
stronie przedsiębiorstw, jest niepokojąca" - powiedziała Kłaczyńska.
Przyznała, że obciążenia wynikające z polityki klimatycznej są dziś
mniejsze niż zakładano kilka lat wcześniej, bo ceny uprawnień poszły
mocno w dół. Z powodu kryzysu przedsiębiorstwa ograniczyły produkcję i
dysponują nadwyżkami uprawnień.
"Obciążenia związane z uczestnictwem w systemie handlu emisjami, choć
niższe niż zakładano, są jednak i tak spore, jeśli za punkt odniesienia
przyjąć kondycję finansową firm. Przywrócenie cen do poziomu
zakładanego w czasach, kiedy nikt nie przewidywał kryzysu, może
pogrążyć firmy walczące o przetrwanie w trudnych czasach" - oceniła.
Projekt sprawozdania ma być głosowany na koniec stycznia w komisji
ochrony środowiska Parlamentu Europejskiego. Na połowę marca
przewidziane jest głosowanie plenarne w Parlamencie Europejskim.
Zdaniem Kłaczyńskiej, raczej nie należy się spodziewać, by projekt ten był
zablokowany w Parlamencie.
"Kolejne kroki należeć będą do Komisji Europejskiej, co do której można
zakładać, że z całą mocą będzie kontynuowała tę inicjatywę. Wydaje się,
że ewentualna blokada tego trendu jest możliwa tylko na najwyższym
poziomie politycznym" - powiedziała mecenas.
"Widać wyraźnie, że Unia nie poprzestaje na dotychczas wyznaczonych
celach, ale cały czas chce politykę klimatyczną zaostrzać. Ma to służyć
temu, by do 2030 roku redukcja emisji wyniosła 30 proc. w stosunku do
1990 roku, a docelowo do 2050 roku cel redukcyjny ma osiągnąć 80-95
proc." - podkreśliła.
DALSZA NIEPEWNOŚĆ WS. PRZYDZIAŁU DARMOWYCH UPRAWNIEŃ CO2,
DECYZJE KE SIĘ OPÓŹNIĄ
Kłaczyńska zauważyła, że ciągle nie wiadomo, jak będzie wyglądał
przydział darmowych uprawnień dla polskich przedsiębiorstw.
"Jest niepewność co do tego, jak będą wdrażane i stosowane regulacje
przewidziane w aktach prawa wspólnotowego na okres po 2012 r. Same
przepisy są od dawna, ale zastosowanie ich w praktyce ciągle nie jest
jasne. Niepewność dotyczy zarówno energetyki, jak i pozostałych
sektorów. Przepisy, które jeszcze nie miały okazji być stosowane i które
nie wiadomo jak będą funkcjonować w praktyce, Parlament chce jeszcze
zaostrzyć. To bardzo niepokojące" - powiedziała, zauważając, że na arenie
międzynarodowej nie ma powszechnej chęci do kontynuacji zobowiązań do
walki ze zmianami klimatycznymi. Unia jest w tym dość osamotniona.
Od 2013 roku system handlu emisjami ma być tak zmieniony, że co do
zasady energetyka nie może dostawać darmowych uprawnień. Polska jako
nowe państwo członkowskie może korzystać z derogacji, która nie jest
jednak automatyczna, lecz jest uzależniona od zaakceptowania przez
Komisję Europejską wniosku przygotowanego przez rząd.
Wniosek polskiego rządu trafił do KE w wymaganym terminie, tj. 30
września, a Komisja ma według stosownych przepisów 6 miesięcy, czyli do
30 marca 2012 roku, na wypowiedzenie się czy go akceptuje.
Kilka dni temu rzecznik KE ds. klimatu Isaac Valero-Ladron powiedział
PAP, że rozpatrywanie polskiego wniosku o darmowe pozwolenia na emisje
CO2 dla elektrowni po 2013 r. przedłużono do połowy lipca, ponieważ 16
stycznia polskie władze odpowiedziały na prośbę KE o dodatkowe
informacje.
Złożony z końcem września ubiegłego roku wniosek polskiego rządu
zawierał dwa podstawowe komponenty: listę wytwórców energii
elektrycznej, którym mają być przyznane uprawnienia oraz Krajowy Plan
Inwestycyjny, czyli deklaracje poszczególnych wytwórców do
zainwestowania kwot przynajmniej równych wartości darmowych
uprawnień. W przypadku derogacji przedsiębiorstwa nie będą musiały
płacić za uprawnienia, ale środki odpowiadające wartości uprawnień będą
musiały zainwestować w określone proekologiczne cele.
Treść wniosku nie została ujawniona. Zgodnie z wnioskiem derogacyjnym
przekazanym do konsultacji społecznych wartość KPI opiewa na 40,6 mld
euro, natomiast wartość darmowych uprawnień dla energetyki w okresie
2013 - 2019 kształtuje się na poziomie 7,4 mld euro.
"Kwota KPI jest znacznie wyższa niż wartość darmowych uprawnień, bo
plany inwestycyjne na tak długi okres mogą ulegać zmianom, a
przedsiębiorstwa chciały się zabezpieczyć na wypadek wszystkich
możliwych scenariuszy" - zauważyła Kłaczyńska.
Dyrektywa stanowi, że Komisja może odrzucić wniosek derogacyjny w
całości albo w części.
"Trudno nawet przewidzieć, jakie byłyby konsekwencje odrzucenia
wniosku w całości, skoro szacuje się, że jeśli wniosek derogacyjny
zostanie zaakceptowany, to ceny energii i tak wzrosną o kilkadziesiąt
procent, by odzwierciedlić konieczność zakupu dodatkowych uprawnień" powiedziała ekspert.
"Jeśli Komisja odrzuci część wniosku, to pytanie którą. Dotychczas
Komisja niechętnie odnosiła się do możliwości przyznania darmowych
uprawnień instalacjom rozpoczynającym działalność po 2012 r., opierając
swoje stanowisko na zawężającej interpretacji pojęcia fizycznego
wszczęcia procesu inwestycyjnego+. Można zatem spekulować, że nowe
inwestycje nadal będą na celowniku Komisji" - oceniła Kłaczyńska.
"Przedsiębiorstwa energetyczne trwają w niepewności co do tego, czy za
2013 rok otrzymają darmowe uprawnienia odpowiadające średnio 70 proc.
ich zapotrzebowania, czy też nie będzie ich wcale. Jest to duża skala
niepewności" - dodała.
Formalnie jest bowiem możliwe, że Komisja odrzuci wniosek derogacyjny
w całości.
"Dyrektywa jest tak sformułowana, że nie ma żadnych ograniczeń dla KE
co do przesłanek, na podstawie których wniosek derogacyjny może zostać
odrzucony. To sprawa uznaniowa. Brak określenia przesłanek utrudniałby
ewentualne zarzucenie takiej decyzji naruszenia prawa wspólnotowego
przed Trybunałem Sprawiedliwości" - powiedziała Kłaczyńska.
Jeśli decyzja Komisji będzie nie po myśli polskiego rządu, Polska może ją
bowiem zaskarżyć do Trybunału.
"Z uwagi na długotrwałość takich postępowań należy zakładać, że
orzeczenie nie zapadłoby jeszcze przed końcem bieżącego okresu
rozliczeniowego, a co za tym by szło, od 2013 roku obowiązywałaby
decyzja Komisji Europejskiej w pierwotnym kształcie" - powiedziała
Kłaczyńska.
Katarzyna Kłaczyńska poinformowała, że w przypadku pozostałych
sektorów, sytuacja jest podobna od strony formalnej. 30 września 2011 r.
rząd przesłał Komisji listę wszystkich instalacji objętych systemem handlu
emisjami, z propozycjami przydziałów darmowych uprawnień dla tych
przedsiębiorstw, wyliczanych na podstawie nowych zasad, mających
zastosowanie do alokacji uprawnień począwszy od 2013 roku. Zasady te
są zawarte w decyzji Komisji z kwietnia 2011 r. (tzw. decyzji
benchmarkowej). W lipcu 2011 roku Polska zaskarżyła decyzję
benchmarkową do Trybunału Sprawiedliwości, kwestionując metody
określenia poszczególnych benchmarków, czyli punktów odniesienia, od
których liczone są darmowe przydziały uprawnień. Polska uważa, że
wspomniane benchmarki zostały ustalone z naruszenie szeregu zasad
ustrojowych prawa wspólnotowego.
"Sprawa nie została rozstrzygnięta, jest w toku, i należy oczekiwać
długotrwałego postępowania. Na czas jego trwania trzeba procedować na
gruncie obecnych przepisów, bo choć są kwestionowane, to obowiązujące"
- powiedziała mecenas.
Komisja nie ma wyznaczonego terminu na decyzję odnośnie wysokości
przydziałów dla poszczególnych przedsiębiorstw spoza energetyki. Komisja
poinformowała, że aby podjąć decyzje co do konkretnych ilości
darmowych uprawnień, które będą przysługiwać przedsiębiorstwom, musi
mieć dane od wszystkich państw członkowskich. Z październikowego
komunikatu wynika, że nie wszystkie dane dostarczono, a brak informacji
choćby z jednego kraju uniemożliwia wydanie decyzji do wszystkich
pozostałych.
"Takie opóźnienia stwarzają poważne ryzyko, że do 2013 roku nie będzie
decyzji określających wysokości przydziałów darmowych uprawnień dla
przedsiębiorstw" - powiedziała Kłaczyńska.
"Prognozowałabym, że gdyby tak się stało, to wydawanie uprawnień
będzie wstrzymane do momentu wydania ostatecznych decyzji, a potem
będą one przyznane wstecz. Trudno jednak powiedzieć, czy
przedsiębiorstwa będą się musiały rozliczać z emisji w czasie, kiedy będą
oczekiwały na przysługujące im uprawnienia. Tak czy inaczej rozliczenie z
posiadanych uprawnień względem faktycznych emisji następuje do końca
kwietnia roku następnego, więc jest jakiś margines czasu na wypadek
opóźnień" - dodała.