Armia też jest kobietą

Transkrypt

Armia też jest kobietą
Armia też jest kobietą
2012-05-15
Strzelają, dowodzą, wyjeżdżają na misje. Kobiety w armii radzą sobie doskonale, choć mają
problem, aby powiedzieć rodzinie, że nie mogą poświęcić jej wystarczająco dużo czasu, bo służą
ojczyźnie.
W wojsku jest ponad dwa tysiące kobiet. – Najwięcej w 11 Dywizji Kawalerii Pancernej – mówi
kmdr Bożena Szubińska, przewodnicząca Rady ds. Kobiet w Siłach Zbrojnych RP. Dowódcy
jednostek „czarnej dywizji” zapewniają, że płeć podwładnych nie ma dla nich znaczenia: – Dla
mnie ważne jest to, że są żołnierzami. Od nich i od mężczyzn oczekuję tego samego –
wykonywania zadań – twierdzi dowódca 11 Batalionu Dowodzenia ppłk Maciej Kowalski. W tej
jednostce odsetek kobiet żołnierzy jest najwyższy w 11 DKPanc – wynosi 10 procent.
Służba w batalionie nie należy do łatwych. Żołnierze zabezpieczają i ochraniają stanowiska
dowodzenia. To oznacza, że muszą być na poligonie pierwsi, opuszczają go ostatni. Jak radzą
sobie z tym kobiety? – Zauważyłem, że są ambitniejsze niż mężczyźni. Udowadniają, że mogą
być równie dobre albo nawet lepsze od nich – mówi ppłk Kowalski. Rzeczywiście, panie w armii
coraz rzadziej spełniają się tylko w stereotypowych kobiecych rolach – administracyjnych bądź
medycznych. – Wykonują zadania bojowe, służą w logistyce, w oddziałach technicznych –
zapewnia kmdr Szubińska. I chociaż mają pewne ulgi – choćby przy egzaminach z wuefu – często
mierzą się z mężczyznami jak równy z równym. Na przykład kapral Sylwia Sikora z 11 Batalionu
Dowodzenia jako pierwsza kobieta w Wojskach Lądowych ukończyła elitarny kurs Lider. A to nie
udaje się każdemu. – Kapral Sikora nie służy w pododdziale bojowym, ale udowodniła, że jest
prawdziwym przywódcą. Trzeba mieć nietuzinkową osobowość, żeby skończyć ten najbardziej
ekstremalny kurs podoficerski w Polsce – mówi pomocnik dowódcy Wojsk Lądowych ds.
podoficerów starszy chor. sztab. Andrzej Wojtusik.
Kmdr Szubińska cieszy się, że kobiety zajmują różnorodne stanowiska w różnych korpusach. –
Mamy coraz więcej kobiet – szeregowych zawodowych: 670 służy w korpusie podoficerskim,
około 100 jest starszymi oficerami. Sytuacja w 11 bdow potwierdza te słowa. 30 kobiet służy tam
na stanowiskach kierowców kategorii C+E, operatorów na środkach łączności, strzelców i
dowódców drużyn. Dzięki wojsku stały się specjalistkami: – Praca daje mi wiele możliwości
rozwoju – chwali służbę w jednostce szeregowy Natalia Dumin, strzelec-regulujący z kompanii
ochrony i regulacji ruchu.
Służba kobiet ma też swoje cienie: – Czasami mojej rodzinie ciężko jest zrozumieć, że ja muszę
być tu, w jednostce, i nie mogę poświęcić im tego czasu – opowiada szeregowy Magdalena Janek
z kompanii ochrony i regulacji ruchu. A czy dowódcy potrafią zrozumieć sytuację kobiet w ciąży
Autor: Szczepan Głuszczak, Ewa Korsak
Strona: 1
albo matek małych dzieci? – Panie mają do dyspozycji urlop macierzyński lub wychowawczy. Jeśli
rezygnują z tego drugiego, pozostaje 50 dni urlopu, który można wykorzystać na opiekę nad
najbliższym członkiem rodziny. Od dowódcy zależy, jak rozwiąże ten problem – tłumaczy kmdr
Szubińska.
Zapytana o negatywne aspekty kobiecej służby, przyznaje: – Tak, zdarza się niechęć niektórych
mężczyzn. Zwykle na negatywne sytuacje reagują dowódcy. Ale kobiety zwracają się również do
mnie. Kultura płci, tolerancja wobec inności – tego wciąż uczy się nasze wojsko. Przewodnicząca
organizuje więc seminaria, spotkania i szkolenia. Opowiada o jednym z ostatnich, które odbyło się
w Holandii. Polskę reprezentowało dwóch mężczyzn i jedna kobieta, którzy teraz mogą być
doradcami do spraw kobiet.
Kobiety są zwykle świadome, na co się decydują. Niektóre z nich o wstąpieniu do wojska myślą
bardzo długo: – To jest to, co chciałabym robić w przyszłości. Żałuję tylko, że zdecydowałam się
tak późno – przyznaje szeregowy Magdalena Janek.
A jak zacząć? Od Wojskowej Komendy Uzupełnień. Tam kandydaci i kandydatki na żołnierzy
zgłaszają się, by odbyć służbę przygotowawczą. Następnie kierowani są do odpowiednich
ośrodków na przeszkolenie wojskowe i po raz pierwszy w praktyce weryfikują silną wolę oraz chęć
spełnienia marzeń i zostania żołnierzem Wojska Polskiego. – Miałam wrażenie, że to, co do tej
pory wiedziałam o wojsku, wystarczy, by przygotować się do służby. Teraz wiem, że tak naprawdę
trzeba przeżyć to samemu. Począwszy od rozmów z podoficerami i oficerami, przez pierwsze
śniadania w stołówce żołnierskiej, przymiarkę munduru na hali sportowej czy wreszcie wejście na
pododdział i otrzymanie instruktażu ścielenia łóżka – mówi szeregowy elew Ewelina Gułkowska,
która odbywa służbę przygotowawczą w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu. – Ale
zaciskam zęby, aby pomimo bólu stóp czy zmęczenia wytrwać do końca. Przecież tyle czekałam,
aby marzenia o wojsku wreszcie zaczęły się spełniać – dodaje.
Szeregowy elew Ewelina Gułkowska jest świetnym przykładem determinacji i uporu w dążeniu do
celu. Skończyła studia licencjackie na kierunku administracji publicznej, ale zdała sobie sprawę,
że nie jest to zawód, któremu chciałaby się poświęcić w przyszłości. Dlatego rozpoczęła studia w
Akademii Obrony Narodowej. Chciałaby służyć również w pododdziałach 11 DKPanc: – Kiedy
ukończę służbę przygotowawczą i zdam egzaminy końcowe, chciałabym rozpocząć służbę
zawodową w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej. Dlaczego tam? Bo byłoby to spełnienie moich
marzeń. Jeśli wojsko, to tylko „czarna dywizja”. I tego planu sie trzymam.
Autor: Szczepan Głuszczak, Ewa Korsak
Strona: 2