GGawędy adwokata bibliofila

Transkrypt

GGawędy adwokata bibliofila
GGawędy
adwokata bibliofila
Andrzej Tomaszek
Świat wartości george’a gildera
Każdy, kto chce odetchnąć od populistycznej demagogii, może sięgnąć po polskie wydania dwóch prac George’a Gildera – szczególnie
cenionej przez Ronalda Reagana, pt. Bogactwo
i nędza z 1981 roku, w wersji zmienionej w 2012
roku, opatrzonej podtytułem Nowe wydanie na
XXI wiek (Wealth and Poverty. A New Edition for
the Twenty First Century, tłum. Jerzy Strzelecki,
Warszawa 2015, wyd. Fijor Publishing) i nowej,
pochodzącej z 2013 roku, pt. Wiedza i władza. Informacyjna teoria kapitalizmu i wywołana przez nią
rewolucja (Knowledge and Power. The Information
Theory of Capitalism and How It is Revolu­tionizing
Our World, tłum. Jacek Lang, Poznań 2016,
Zysk i S-ka Wydawnictwo). O ile pierwsze
z wymienionych dzieł, pomimo rażącego niekiedy patosu, czyta się świetnie, o tyle lektura
drugiego nie jest najłatwiejsza. Sporo w nim
rozważań na temat trendów we współczesnej
ekonomii i specjalistycznej terminologii. Warto
się wszakże przemóc i podążać za wiekowym
już dziś amerykańskim konserwatywnym
publicystą (ur. 1939), absolwentem Harvard
University, ekonomistą, erudytą i inwestorem,
który na wiele trudnych pytań udziela bardzo
prostych odpowiedzi.
Zacznijmy od wypowiedzi Gildera na temat
kryzysu gospodarczego z 2008 roku: „Niedawny kryzys finansowy był przypuszczalnie
pierwszym w historii, który spowodowali eko-
nomiści – pisze Gilder. – Upojeni modelami statystycznymi nie zważali na większe wymiary
ludzkiej kreatywności i wolności. W pewnym
oczywistym przykładzie «strukturyzowane
instrumenty finansowe» – czyli konglomeraty
tysięcy kredytów hipotecznych, pokrojonych,
posiekanych i ponownie połączonych, a następnie chwiejnie ubezpieczonych od niewypłacalności – miały wyeliminować zaskoczenie
spowodowane przez niewypłacalność osób
zaciągających kredyty hipoteczne. Przypadki
niespłacania kredytów hipotecznych, które
i tak nastąpiły, i wywołały krach, nie wzięły
się z tego, że kredytobiorcy nie spłacali ich
przez jakąś zagregowaną niezdolność do obsługi zadłużenia, jak to zakładali ekonomiści,
lecz były skutkiem wolnych działań nabywców
nieruchomości mieszkalnych. Postawiwszy na
to, że ceny tych nieruchomości będą stale wzrastały, po prostu spletli dłonie i sobie poszli, gdy
wartość tych domów i mieszkań gwałtownie
spadła. Bankowcy wzięli pod uwagę wszystko
oprócz wolnej woli” (Wiedza i władza, s. 24).
Świat wg Gildera nie jest ani statyczny, ani
racjonalny. Pełno w nim nie tylko zagrożeń,
ale i szans, i niespodzianek. Ekonomiści potrafią opisywać zjawiska, które już nastąpiły, ale
nie potrafią przewidywać przyszłości. Dlatego
nie zapobiegną kryzysom i trzeba mieć ograniczone zaufanie do poglądów i teorii, które
119
Andrzej Tomaszek
głoszą. „Wszyscy ci, którzy pragną, by świat
był racjonalny i przewidywalny – poddany
naukowemu zarządzaniu i kontroli – mogą
odnieść sukces wyłącznie pod warunkiem
zatrzymania materialnego postępu i nauki.
Świat bez innowacji jest jednak jednocześnie
światem rozkładu i upadku. (…) Marzenie
o stagnacji jest marginesem przyciągającym
zarówno polityków, jak i hedonistów. W dynamicznej gospodarce herosami są naukowcy,
przedsiębiorcy i spece od technologii. Tylko gospodarka o charakterze stacjonarnym pozwala
rządowi zająć ich miejsce. W takim statycznym
społeczeństwie miejsce centralne zajmują władza i biurokracja, masy oraz regulowanie ich
zachowań. Kluczowe wartości to konserwacja,
redystrybucja i kontrola. Ekonomiści wreszcie
triumfują. Bez niespodzianek kreatywności ich
modele są wreszcie w stanie przewidzieć przyszłość” (Bogactwo i nędza, s. 518–519).
Dla Gildera, odwołującego się do klasycznej ekonomii Adama Smitha, kapitalizm oparty
na indywidualnej przedsiębiorczości, równych
szansach i wymianie informacji to najlepszy z systemów. „Kapitalizm jest warunkiem
wzrostu i adaptacji narodów do zmian. Mówiąc inaczej, narody mogą się rozwijać tylko
wtedy, kiedy majątek wytwarzający bogactwo
jest zdecentralizowany i może być swobodnie
inwestowany w nowe przedsięwzięcia, elastycznie adaptowany do realizacji nowych celów i stopniowo przekształcany w nowe formy
i nowe systemy. Sam upływ czasu oznacza stałą zmianę wiedzy i okoliczności. Ze wszystkich
teoretycznie możliwych stanów stan «stacjonarny», ten faworyt wszystkich proroków, jest
stanem o najmniejszym prawdopodobieństwie
przetrwania” (Bogactwo i nędza, s. 58).
Gilder nie chce ingerencji państwa w gospodarkę. Sterowanie gospodarką przez władzę
państwową to dla niego przejaw socjalizmu.
„Ograniczenie interwencjonistycznego rządu
– subsydiów, nakazów i zakazów, wszystkich
innych instytucji kapitalizmu kolesiów i wysokich podatków – może gospodarce wyjść tylko
na lepsze – przekonuje swoich czytelników od
120
PALESTRA
ponad trzydziestu lat. – Wszystkie biurokracje
głoszą uparcie i trzymają się tego mitu, że ograniczenie władzy rządu i wydatków państwa
jest czymś ryzykownym i niebezpiecznym.
To nieprawda. Klarowna zmiana polityki
i odważne przywództwo opowiadające się po
stronie przedsiębiorczości i kreatywności może
spowodować wydatną poprawę wyników ekonomicznych” (Bogactwo i nędza, s. 550). Współcześnie wskazuje z dumą prezydenta Reagana
jako tego, który go posłuchał, obniżył podatki,
pozwolił przedsiębiorcom się rozwijać i w latach 80. ubiegłego wieku uzdrowił gospodarkę
amerykańską.
„Sekret nie polega na tym, aby zapewnić
ludziom bodziec skłaniający do ciężkiej pracy
czy akceptacji większego ryzyka w celu uzyskania większej nagrody – przypomina Gilder.
– Niższe krańcowe stawki podatkowe zapewniają większe przychody niż stawki wyższe, bo
uwalniają (…) kreatywność przedsiębiorców,
umożliwiając tym przedsiębiorcom gromadzenie większych ilości informacji. Przedsiębiorcy mogą szybciej się przemieszczać wzdłuż
krzywych uczenia się i doświadczenia. Mogą
się więcej dowiedzieć, ponieważ mają do
dyspozycji więcej kapitału, który są w stanie
wykorzystywać w swojej działalności kapitalistów. Mając więcej kapitału, mogą przyciągnąć
z całego świata większą liczbę pracowników
o wyższym poziomie kwalifikacji. Przeznaczają mniej czasu i trudu na unikanie podatków oraz interpretację regulacji i konsultacje
z prawnikami i księgowymi. Mogą prowadzić
więcej niedeterminowanych eksperymentów,
sprawdzać więcej falsyfikowanych hipotez,
próbować więcej różnych planów biznesowych
i wytwarzać produktywniejszą wiedzę. Ponieważ mniej zasobów kieruje się do rządowych
biurokratów, zyskami zarządzają ludzie, którzy
je wytworzyli i którzy przez to dowiedzieli się,
jak je z powodzeniem inwestować. Odbieranie
zasobów przedsiębiorcom i polityczna redystrybucja to śmierć kreatywności. System podatkowy oparty na niechęci do przedsiębiorców
z konieczności nie wytworzy oczekiwanych
przychodów podatkowych, gdyż nie bierze się
3/2016
w nim pod uwagę rzeczywistości gospodarczej
i ludzkiej” (Wiedza i władza, s. 323–324).
Gilder wierzy, że zamożność to przede
wszystkim rezultat kreatywności, którą pobudza wymiana informacji i edukacja. „Wzrost
gospodarczy nie bierze się przede wszystkim
z bodźców – marchewek i kijów, nagród i kar
dla pracowników i przedsiębiorców – podkreśla. – Bodźcowa teoria kapitalizmu dopuszcza
to, że krytycy ukazują ją jako nieludzki system
bystrej manipulacji ludzkimi potrzebami i głodami, niewiele lepszy od łagodniejszych form
niewolnictwa. Naprawdę zamożność bierze
się z rozszerzania zakresu informacji i uczenia
się, powiększania zysków i kreatywności, które
potęgują ludzkie cechy w tych, którzy dzięki
niej zyskują, gdyż ona ich wzbogaca. (…) Łącząc wiedzę z władzą, kapitalizm skupia się
na entropii ludzkich umysłów i korzyściach
wynikających z wolności. Z tego powodu jest
najbardziej ludzkim ze wszystkich systemów
gospodarczych” (Wiedza i władza, s. 80).
Gilder oburza się, kiedy przedsiębiorcom
zarzuca się żądzę zysku i pazerność. „Czołowi amerykańscy przedsiębiorcy – z pewnymi
wyjątkami – zdecydowanie nie są pazerni, lecz
wykazują się dyscypliną i samokontrolą, ciężką
pracą i zaciskaniem pasa, przewyższając pod
tymi względami pracowników naukowych,
pracowników społecznych, waszyngtońskie
ośrodki eksperckie czy kongregację biskupów.
Z pewnością to dziwna zbieranina byle czego,
ponieważ nie zostali wybrani na podstawie
krwi, rekomendacji, wykształcenia ani usług
świadczonych establishmentowi. Wybrani są
wyłącznie na podstawie wyników, za usługi
świadczone ludziom będącym konsumentami
– odpowiada ze swadą na zarzuty. – Pazerność to apetyt na niepotrzebną i niezasłużoną
zamożność oraz władzę. Ponieważ najlepsza
i najbezpieczniejsza metoda uzyskania niezarobionej płacy to przekonanie państwa, aby
ją zabrała innym, pazerność prowadzi – jakby niewidzialną ręką – do działań rządowych
zakrojonych na coraz większą skalę, czyli ku
socjalizmowi, dopłatom rządowym i gwarancjom (wszystkie one są całkowicie niezgod-
Świat wartości George’a Gildera
ne z moralnością kapitalizmu). Socjalizm we
wszystkich jego postaciach – od zabiegających
o dopłaty ludzi z Wall Street po biurokratów dążących do prywatnych korzyści – jest
w praktyce spiskiem pazernych zawiązanym
w celu wykorzystywania produktywnych. Ci,
którzy korzystają z rządowych transferów zamożności i dochodu, oczerniają lepszych od
siebie, zarzucając im chciwość, która jest ich
przywarą” (Wiedza i władza, s. 254).
Nie należy liczyć zawistnie cudzych pieniędzy. Gilder zaleca nawet czytelnikom wierzyć, że bogactwo bliźnich jest także podstawą
naszego własnego bogactwa (Bogactwo i nędza,
s. 63), a inwestycje nazywa darami. „Kapitaliści wyrzekają się własności zasobów na rzecz
innych, żywiąc nadzieję na zadziwiającą ich
transformację, na powstanie nowych dóbr
i usług, na możliwość reinwestowania nowo
powstałych wartości” (Bogactwo i nędza, s. 96).
„Istotą dawania nie jest brak wszelkich oczekiwań rewanżu, lecz brak rewanżu określonego
z góry. Podobnie jak dary, kapitalistyczne inwestycje są dokonywane bez z góry określonego zwrotu. Stopa zwrotu zawiera w sobie
element zaskoczenia. Niekończące się wkłady
przedsiębiorców – rezygnujących z konsumpcji, badających rynki, inwestujących kapitał,
tworzących produkty, budujących firmy, wymyślających miejsca pracy, akumulujących
zapasy magazynowe – wszystkiego czynione wiele czasu przed otrzymaniem jakiegokolwiek zwrotu z inwestycji, wszystkie przy
tym bez żadnej pewności sukcesu, wszystkie
w reakcji na pełne wyobraźni wyczucie potrzeb innych, tworzą schemat dawania, przy
którym każdy socjalistyczny program redystrybucji staje się maleńki pod względem zakresu i zasadniczej hojności” (Wiedza i władza,
s. 366).
Zdaniem Gildera każdy ma szansę na
sukces. Hamulcem przedsiębiorczości jest
państwo, które rozdaje pieniądze i zachęca
w ten sposób do stagnacji i nieróbstwa. Przypomina, że aby móc dobra redystrybuować,
trzeba je najpierw wytworzyć. „Największe
oszustwo nie jest bynajmniej dziełem ludzi
121
Andrzej Tomaszek
pochodzących ze środowisk nędzy i kultury
życia «na socjalu», lecz dziełem twórców systemu państwa socjalnego, którzy ukrywają
przed ludźmi świata nędzy, przed dorosłymi
i dziećmi, najbardziej podstawową prawdę ich
egzystencji, tę mianowicie, że dostatnie życie
i ucieczka ze świata biedy wymaga od nich
utrzymywania za wszelką cenę spójności ich
rodzin i ciężkiej pracy, pracy cięższej niż praca
klas znajdujących się ponad nimi. By odnieść
sukces, ludzie środowisk biedy potrzebują
przede wszystkim wyrwania się z kultury nędzy” (Bogactwo i nędza, s. 268). Według Gildera „jedyna pewna droga z nędzy do bogactwa
wyznaczona jest przez trzy drogowskazy:
pracę, rodzinę i wiarę. Pierwszy z tych drogowskazów mówi, że biedni, aby awansować,
muszą nie tylko pracować, ale pracować ciężej
od klas znajdujących się ponad nimi” (Bogactwo i nędza, s. 184).
„Ponieważ prawdziwa praca nie polega
jedynie na wypełnieniu wymagań kontraktu
o pracę, lecz poświęcenia się w połączeniu
z emocjonalnym zaangażowaniem i koncentracją uwagi – wyjaśnia dalej – robotnicy muszą rozumieć, że to, co otrzymują, zależy od
tego, co dają – i że muszą pracować, jeśli chcą
konsumować. Rodzice i szkoła muszą wpajać
tę zasadę dzieciom poprzez naukę i własny
przykład. Nic tak nie szkodzi ambicjom jak
przekonanie, że wysiłek nie jest nagradzany,
a świat jest ciemnym, nieprzyjaznym i dyskryminującym miejscem, w którym sukces
odnieść mogą tylko drapieżniki i osoby specjalnego traktowania. Głoszenie tego rodzaju poglądów w domu zniechęca do wysiłku
w szkole, który jest kluczowym czynnikiem
kształtującym przyszłe możliwości zarobkowe. Podobnie jak w przypadku wielu innych
aspektów ludzkiego zachowania, nabieranie
przyzwyczajeń do ciężkiej pracy zaczyna się od
doświadczeń rodzinnych, a jego źródła związane są ze strukturą rodziny. Drugim po pracy
czynnikiem wpływającym na szanse awansu
społecznego jest utrzymywanie monogamicznego małżeństwa i rodziny. (…) Małżeństwo
zwiększa zatem wysiłek mężczyzn związany
122
PALESTRA
z pracą o około 50%. Jednocześnie, ponieważ
mężczyźni więcej zarabiają (…) nie ulega wątpliwości, że spójność rodziny jest kluczowym
czynnikiem redukowania nędzy” (Bogactwo
i nędza, s. 185–186).
Z biografii Gildera wynika, że w latach 80.
był znienawidzony przez środowiska feministyczne za poglądy na temat rodziny i brak
entuzjazmu dla pracy zawodowej kobiet. „Żonaty mężczyzna, szczególnie po pojawieniu
się dzieci, zmobilizowany jest w swojej roli
głowy rodziny do skierowania całej swojej
destruktywnej męskiej agresji na zapewnienie żonie i dzieciom środków do życia – pisał
wtedy. – Różnica ta, związana z płcią, znana
we wszystkich społeczeństwach ludzkich badanych przez antropologów, sprawia, że podstawowym celem wszelkich poważnych programów walki z nędzą powinno być wzmocnienie roli mężczyzny w biednych rodzinach”
(Bogactwo i nędza, s. 187).
Gilder gloryfikuje monogamiczne małżeństwo, „w ramach którego mężczyzna dyscyplinuje swoją seksualność i sięga odległego
horyzontu czasowego za sprawą macierzyństwa kobiety. Kobieta daje mu w zamian kontakt z dziećmi, którego w innych sytuacjach
jest pozbawiony, mężczyzna zaś daje kobiecie
owoce swojej pracy, które w innych sytuacjach
tracone są na osiągnięcie krótkoterminowych
przyjemności. Kobieta zapewnia mężczyźnie
powiązanie z przyszłością o absolutnie unikalnym charakterze i swoją wizję tej przyszłości,
mężczyzna odpłaca jej wiernością i obietnicą
życia poświęconego ciężkiej pracy. O ile praca
jest pierwszym filarem wyjścia z nędzy, małżeństwo jest podstawowym źródłem pracy
nastawionej na awans społeczny. Tym, co przekształca «krótkowzroczny» horyzont czasowy
młodzieży i biedaków w «dalekowzroczną»
perspektywę małżeństwa i kariery, jest miłość. Kiedy małżeństwo rozpada się, mężczyzna bardzo często powraca do życia w bardziej
prymitywnym rytmie samotności. Istniejące
dane pokazują, że dochody mężczyzn spadają
w takiej sytuacji średnio o jedną trzecią oraz że
ich konsumpcja alkoholu i narkotyków zdecy-
3/2016
dowanie wzrasta. Wzrasta też poziom ich przestępczości” (Bogactwo i nędza, s. 188–189).
Wreszcie trzeci wg Gildera filar – wiara.
„Wiara w człowieka, wiara w przyszłość, wia­ra
w korzyści płynące z dawania, wiara w obustronną opłacalność wymiany, wiara w Boską
opatrzność – oto niezbędne składniki prawdziwego sukcesu kapitalizmu. Wszystkie powyższe elementy konieczne są dla podtrzymywania ducha pracy i przedsiębiorczości w obliczu porażek i frustracji, które w «upadłym»
świecie są nieuniknione” (Bogactwo i nędza,
s. 193).
Świat wartości George’a Gildera
„Awans społeczny – podsumowuje – zależy
więc od trzech podstawowych filarów – od pracy, od rodziny i od wiary – które współpracują
ze sobą, otwierają nas na dzieci i na przyszłość.
Oto trzy filary wolnej gospodarki i bogatego
społeczeństwa” (Bogactwo i nędza, s. 195).
Bezsporne, że i my chcemy być bogatym
społeczeństwem. Warto rozważyć, czy recepta
Gildera może nam w tym pomóc. Adwokatom,
którzy jako wolni przedsiębiorcy świadczą zawodowo usługi wymagające wiedzy i intelektu, refleksje i postulaty Gildera nie powinny
być obojętne.
123