6 OGRÓD NIEPLEWIONY
Transkrypt
6 OGRÓD NIEPLEWIONY
ZAMUROWANI PRZY ULICY ZŁOTE] 17 marca 1945 roku w siedleckim kościele odbył się skromny ślub Janusza Hakenberg-Żubra i Ewy Hausman. Na ślubie było zaledwie kilka osób, między innymi kilkuletnia córeczka Ewy z pierwszego małżeństwa i dr Stanisław Kussy z żoną. To był ten happy end. Nim doszło do szczęśliwego zakończenia ich narzeczeństwa, oboje byli bohaterami niezwykłych wydarzeń. Janusza ojciec był lekarzem. Pracował początkowo w Kijowie, a w wyzwolonej Polsce jako dyrektor sanatorium w BuskoZdroju. Pierwszą żoną Janusza była słynna aktorka - Irena Eichlerówna, z którą się rozwiódł. Przed wojną Żubr pracował w „Orbisie" jako organizator wycieczek zagranicznych. Władał biegle kilkoma językami. Ewa także miała już jednego męża poprzednio. Był nim siedlczanin Hausman, syn szefa Dyrekcji Lasów Państwowych. Małgosia była ich córeczką. Po śmierci męża, Ewa zakochała się w Januszu. I tutaj rozpoczynają się ich niecodzienne przeżycia. Narzeczeni znaleźli się w powstańczym piekle Warszawy. W Szpitalu Wolskim Niemcy wymordowali wszystkich chorych i zdrowych, a także cały personel łącznie z lekarzami. Perspektywa znalezienia się w niemieckich łapach nie rokowała nic dobrego. Janusz nawiązał kontakt ze swoim starym znajomym, doc. Henrykiem Beckiem, ginekologiem ze Szpitala Dzieciątka Jezus. Należał on do grupy kilkunastu Żydów, którzy na długo przed powstaniem zamurowali się w pewnej piwnicy przy ul. Złotej. Był to obszerny magazyn sklepowy, dobrze wentylowany, zaopatrzony w duże zapasy wody i żywności. Podczas powstania cała ta grupa odmurowała się i zaczęła pracować w powstańczym szpitalu przy ul. Złotej 22. Po kilkumiesięcznym pobycie w piwnicy pozbawionej światła, przy zakazie prowadzenia rozmów i hałaśliwego poruszania się, ci ludzie wyglądali jak upiory. Było wśród nich kilku lekarzy i parę pielęgniarek. Pozostałych zatrudniono w szpitalu jako posługaczy i sprzątaczki. Pomoc lekarzy była specjalnie cenną, ponieważ napływało do szpitala coraz więcej rannych. Doc. Beck był świetnym chirurgiem, uratował więc życie wielu powstańcom. Kiedy losy powstania były już przesądzone, cała grupa zdecydowała się na powtórne zamurowanie w swojej piwnicy. Dołączył do nich także Janusz Żubr. Ewa z córeczką pozostały na zewnątrz. Zamurowania dokonała Ewa. Wprawdzie otwór do piwnicy zasłonięty był starą pustą szafą, ale bezpieczniej było ten otwór zamurować cegłami i pomalować na biało, na kolor ściany. Ewa z córką trafiły jak wszyscy do Pruszkowa. Stamtąd bez większych trudności wydostała się do Milanówka. Po zajęciu stolicy przez wojska radzieckie, Ewa zgodnie z przyrzeczeniem 1 pośpieszyła na ulicę Złotą. Dom nie został zburzony, ale niestety miał już nowych lokatorów, żołnierzy z NKWD. Nie było innego wyjścia, komendant grupy musiał się o wszystkim dowiedzieć. Kiedy otworzyli mur piwniczny, zobaczyli ludzi w stanie ostatecznego wyczerpania. Chudzi i głodni, słaniający się na nogach, z obłędem w oczach. Tych wszystkich ludzi umieszczono w domu przy ul. Fortecznej. Powoli zaczęli przychodzić do siebie. Janusz uciekł stamtąd po kilku dniach. Po zawarciu ślubu z Ewą w Siedlcach, oboje z córką wyjechali do Gdyni, gdzie pracowali przez jakiś czas w kawiarni „Pluton". Do kawiarni przychodzili marynarze szwedzcy, między innymi i tacy, którzy zajmowali się zawodowo przemycaniem ludzi do swojego kraju. Takim statkiem przemytniczym był „Iwan". Przemycał ludzi, dzieła sztuki i towary. Kucharz tego statku zaopiekował się Żubrami i za niewielką opłatą zawiózł ich do Szwecji. Żubrów poznałem w Szwecji. Pracowaliśmy razem w fabryce „Papyrus" koło Geteborga. Wyrobiłem im wizy imigracyjne do Wenezueli. Popłynęliśmy tam w różnym czasie i na innych statkach. Spotkaliśmy się ponownie w Caracas. Ale to już całkiem inna historia. 2