Pobierz PDF - Racjonalista TV

Transkrypt

Pobierz PDF - Racjonalista TV
Zbliża się kolejne Święto Niepodległości. Święto, które
powinno jednoczyć obywateli i uczyć poszanowania wolności. Tak
jednak nie jest. Największym problemem jest zaś to, że do
szerzenia tego dnia podziałów, wypaczania historii i
promowania antywolnościowych idei – przykłada się państwo!
11 listopada w całym kraju dochodzi do masowego, jawnego
łamania prawa. Częścią obchodów Święta Niepodległości w całej
Polsce (zarówno na szczeblu centralnym jak i samorządowym),
ustanowiono rzymskokatolickie msze – choć Konstytucja
Rzeczypospolitej Polskiej (art. 25, ust. 2) oraz Ustawa o
gwarancjach wolności sumienia i wyznania z dnia 17 maja 1989
r. (art. 10, ust. 1) – stanowią, że państwo jest świeckie i ma
być bezstronne w sprawach wyznaniowych. Co więcej – prawo
narusza się promując instytucję, która była przeciwko
niepodległości państwa, która jest przeciwko demokracji i
przeciwko podstawowym wolnościom obywatelskim!
Być może nawet na jakimś przemówieniu tego dnia ktoś wspomni o
zasługach Kościoła dla Polski – np. o jego przeciwstawieniu
się zaborcom, albo walce o wolność w okresie komunizmu. Należy
więc przypomnieć, że było całkowicie inaczej. Kościół
Rzymskokatolicki nie walczył z zaborcami, a im sprzyjał. Na
przykład papież Klemens XIV oficjalnie wyraził zadowolenie z
pierwszego rozbioru Polski, Pius VI pobłogosławił konfederację
targowicką i polecił księżom pełną współpracę z zaborcami.
Grzegorz XVI w encyklice Cum primum oficjalnie potępił
powstanie listopadowe, a Leon XIII w encyklice Caritatis
nakazał całkowite poddanie się władzy zaborców. W okresie
komunizmu natomiast celem Kościoła nie było ustanowienie w
Polsce demokracji – a co najwyżej jest katolickiej karykatury.
Rzymski katolicyzm nie był wolnościowym lekiem na
komunistyczny totalitaryzm. Był konkurencyjnym totalitaryzmem.
Demokrację Kościół Katolicki potępił już w encyklice Diuturnum
illud – Leona XIII, podobnie jak potępiał rzeczy wymagane do
jej prawidłowego funkcjonowania: wolność słowa, wolność
wyznania, świeckość państwa i jego niezależność od władzy
kościelnej (np. encykliki Mirari Vos – Grzegorza XVI, Libertas
– Leona XIII, Quanta cura – Piusa IX). Mówienie wiec o
zasługach Kościoła w odzyskaniu niepodległości i w umacnianiu
demokracji – jest szerzeniem kłamstwa. Całkowitym wypaczeniem
rzeczywistości i robieniem z wroga – bohatera.
Część polityków promująca Kościół Katolicki podczas obchodów
Święta Niepodległości, robi to zapewne z przekonania, wyznając
katolickie idee. Część jednak – raczej ta większa – robi to z
cynicznej chęci przypodobania się ludziom, którzy uważają
siebie za katolików. Według propagandy katolickiej bowiem,
wyznawanie katolicyzmu jest niezbędne do bycia prawdziwym
„Polakiem”, „patriotą” i „dobrym człowiekiem”. Problem w tym,
że robiąc z państwowych obchodów, obchody katolickie –
politycy ci nie tylko działają na rzecz swojego wizerunku, ale
i powielają przekaz tejże propagandy. Wspierają tym samym
poglądy pomawiające i obrażające wielu porządnych obywateli,
którzy nie wyznają katolicyzmu – a z których pomaga się
Kościołowi robić ludzi złych, szkodzących społeczeństwu,
wrogów Polski – dla których nie ma miejsca we wspólnocie
narodowej (z tego względu – jako, że wedle katolickiej
retoryki członkami narodu polskiego są tylko katolicy – słowo
„narodowe” w nazwie święta też dystrybuuje negatywne
sugestie). Tym samym podczas państwowych obchodów promowane są
nie poglądy, które będą jednoczyć obywateli w duchu przyjaźni,
ale takie, które dzielą społeczeństwo w nastroju nienawiści i
uprzedzeń.
W Warszawie tego dnia środowiska katolickie pójdą w Marszu
Niepodległości. Nazwa absurdalna jak dla marsz promujący
katolickie poglądy – według których państwo musi podlegać
Kościołowi (Watykanowi). Zapewne i tym razem dojdzie do
ulicznych zamieszek, aktów wandalizmu oraz podobnych nadużyć.
Środowiska te bronią się, że działania takie nie mają nic
wspólnego z organizowaną przez nie manifestacją, a zostały
zainscenizowane przez np. policyjnych agentów na usługach
rządu. Są to jednak wymówki bardzo naiwne – nie tylko ze
względu na brak dowodów na tego rodzaju „spiski”, ale ze
względu na to, że katolicka propaganda nieustannie podżega do
nienawiści i pochwala naruszanie praw obywateli. Dla
przykładu, odnośnie samego tylko Święta Niepodległości –
Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy za najlepszą
„patriotyczną fotografię” roku uznało zdjęcie z 11 listopada,
przedstawiające mężczyznę z polską flagą, na tle podpalonej
warszawskiej „tęczy”. Za podobne nawoływanie do nienawiści
związane z obchodami tego święta, Krajowa Rada Radiofonii i
Telewizji – ukarała telewizję Trwam. Kto podżega – jest
odpowiedzialny za skutki tego podżegania.
Prezydent, prezydenci miast, burmistrzowie, posłowie czy
członkowie rad miejskich – w dużej mierze zapewne potępiliby
demolowanie Warszawy tego dnia. Nie znaczy to jednak, że nie
są za to częściowo odpowiedzialni. Wspomniana wcześniej
większość z nich, która nasyca państwo – w tym Święto
Niepodległości – elementami katolickimi, promuje tym samym
idee głoszone przez Kościół (i związane z nim media): wspiera
go w robieniu z katolicyzmu normy społecznej i wyznacznika
patriotyzmu; uwiarygodnia katolickie oszczerstwa i
przekłamywanie historii; legitymizuje agresję wobec osób o
odmiennym wyznaniu,
politycznych.
orientacji
seksualnej,
poglądach
Tak wiec wszyscy politycy, którzy ze Święta Niepodległości
robią chociaż w niewielkim stopniu święto katolickie, są po
części odpowiedzialni za akty przemocy i wandalizmu
popełnianie tego dnia pod hasłem „patriotyzmu”. Są po części
odpowiedzialni za wypaczanie historii, za szerzenie podziałów
społecznych, umacnianie uprzedzeń i niszczenie świeckości
państwa – jednego z fundamentów współczesnej demokracji.