Nr 2

Transkrypt

Nr 2
System, który nakazuje
uczestnikowi realizować określone procedury, przy czym nie
zakłada możliwości jego doskonalenia, jest sytemem błędnym. Uczestnicy systemu
stojący na jego szczycie szybko
odkrywają jego niedoskonałości i starają się go zmieniać pod
pozorem doskonalenia.
W rzeczywistości jednak to
doskonalenie polega na zmianie, która przyniesie większe
W roku 1971 amerykański
psycholog Philip Zimbardo
przeprowadził słynny eksperyment "więzienny". W eksperymencie wzięło udział 24
studentów – ochotników, którzy zgłosili chęć udziału w
eksperymencie po przeczytaniu
ogłoszenia prasowego.
Wszystkim ochotnikom
wykonano testy psychologiczne, oraz sprawdzono ich przeszłość
pod
względem
konfliktów z prawem. Spośród
ochotników wybrano 24 osoby,
zdrowe psychicznie, o zrównoważonej osobowości głównie
wywodzących się z klasy średniej.
Eksperyment polegał na
stworzeniu eksperymentalnego
więzienia, w którym połowa z
ochotników miała odgrywać
rolę więźniów, natomiast druga
połowa strażników więziennych.
Role zostały przydzielone
losowo. Czas trwania eksperymentu przewidziano na dwa
tygodnie.
Jednak już po 36 godzinach
u pierwszych "więźniów"
stwierdzono załamanie psychiczne i trzeba było ich wyeliminować z eksperymentu.
W rezultacie eksperyment
zaplanowany na dwa tygodnie
trzeba było przerwać po
sześciu dniach, gdyż sytuacja
zaczęła się wymykać spod
kontroli. "Strażnicy więzienni"
zaczęli znęcać się nad "więzniami" w sposób niekontrolowany, natomiast "więźniowie"
zaczęli okazywać objawy otępienia, co skutkowało pełnym
podporządkowaniem się
poleceniom
"strażników". Zimbardo poprzez
ten eksperyment chciał
zbadać jak zachowa się
człowiek, który zostanie
włączony do określonego
systemu. Czyli jaki
wpływ na zachowanie
człowieka ma otoczenie i
sytuacja, w której się aktualnie znajduje. EkspeThe Stanford Prison Experiment
ryment wykazał, że
człowiek potrafi zmienić
swoje zachowanie pod wpły- korzyści osobom zarządzająwem systemu, w którym aktu- cym systemem. Ułatwia to poalnie się znajduje.
stawa innych uczestników
systemu, czyli podwładnych
Człowiek wdrożony do sys- władzy. Jak wykazał to ekspetemu, który generuje zło, bę- ryment Zimbardo, ludzie będądzie czynił zło. Zachowanie cy uczestnikami wadliwego
jego zależy od roli jaką pełni w systemu bardzo szybko przyjsystemie.
mują rolę, która została im
Uczestnik systemu, któremu przydzielona.
została powierzona władza,
Po pewnym czasie bezkryktórej system przydziela okre- tycznie przyjmują zasady sysślone zadania i prawa, będzie temu. Doznają określonego
starał się te zadania wykony- rodzaju apatii, która powoduje,
wać bez względu na to jaki bę- że stają się bezwolni wobec
dzie osiągany przez to efekt.
systemu. Ten sam człowiek
Studiuję dwa kierunki: prawo i
historię sztuki. Większość sądzi,
że prawo bardzo przydaje się w
działalności politycznej, a historia
sztuki - to pasja, hobby, coś mniej
inspirującego. Nic bardziej mylnego. Żadna inna nauka nie poszerza tak horyzontów myślenia.
Nauka prawa przeciwnie - raczej
zamyka w schematach. Pokażę na
przykładzie:
Kiedy historyk sztuki widzi
obraz nie używa już określeń typu:
barokowy, renesansowy, manierystyczny itp. W istocie - od porządkowania tzw. "styli" biorą się
początki współczesnego myślenia
o sztuce i jej wytworach. Myśl ta
jednak zdążyła niesamowicie
ewoluować. Szybko odrzucono
"stylowość" na rzecz myślenia
bardziej złożonego. Najpopularniejsza metoda z lat 30-tych kazała patrzeć na dzieło sztuki w
trzech etapach: najpierw należy
rozpoznać to co widzimy - np.
nurt ideowy. Sławne stało się
stwierdzenie: "Aborygen nie rozpozna na obrazie Matki Boskiej
tylko kobietę trzymającą dziecko"
- czy się myli?
Zatem krytycy sztuki już dawno zorientowali się, że podejście
do problemów sztuki oparte na bagażu historii i ideologii wieków minionych
jest bezskuteczne. Dlaczego nie zorientowali się też
adekwatnie politycy? Zadaję sobie pytanie: dlaczego takiego czystego,
nieskażonego dawnymi
ideologiami myślenia nie
potrafimy zastosować do
współczesnych problemów
politycznych?
Jesteśmy niewolnikami
schematycznego myślenia.
Nie potrafimy podchodzić do problemów społecznych i państwowych niczym aborygen do obrazu
Matki Boskiej. Przykład: problem
kopiowania filmów, książek, gier
czy innych utworów. Dla ochrony
tego typu tworów tworzymy konstrukcję "własności intelektualnej"
mężczyzna, który w ręku trzyma
klucze. Następnie trzeba w umyśle
poczynić właściwe skojarzenie
oparte na dotychczasowej wiedzy
- mężczyzna trzymający klucze na
obrazie w kościele to św. Piotr. W
końcu przechodzi się do opartej na
syntezie i znajomości ludzkiego
umysłu analizy historycznej - św.
Piotr trzymający klucze jest elementem szerszego nurtu tego typu
przedstawień w tradycji sztuki kościelnej itd. Szybko okazało się
jednak, że i ta metoda zbankrutowała. Okazała się niemożliwa do
zastosowania wobec sztuki innych
kultur, przynosiła również kłopot
przy rozumieniu najnowszych
form artystycznego wyrazu. Metoda nie wygrała walki z globalizacją i czasem. Natychmiast
powstały więc liczne metody analizowania dzieła sztuki jako tworu
samego w sobie - bez prób nadawania mu etykietek stylowych czy
wpisywania go w jakiś konkretny
przyjmuje zgoła inne zachowanie, kiedy zmienia się jego rola
w systemie. Kiedy otrzymuje
narzędzia władzy staje się innym elementem systemu, który
bardzo szybko dostosowuje
swoje zachowanie do procedur
określonych przez system. Procedury to nie tylko formalne
nakazy, lecz również zachowania zwyczajowe, które zostały
wypracowane przez lata funkcjonowania, a które z kolei
prowadzą do wypaczenia systemu.
Z czasem, na przestrzeni lat coraz wyraźniej wypracowują się
określone role. Będący
na szczycie, czyli zarządzajacy systemem w
miarę upływu czasu
coraz bardziej utwierdzają się w przekonaniu
o
własnej
nietykalności i wielkości swojej władzy, że
tworzą coraz większe obszary
własnych wpływów. Jednocześnie pozostali uczestnicy, coraz
bardziej doznają swoistej apatii, uznając obowiązujące zasady. Z jednej strony dlatego, że
lata funkcjonowania w określonej rzeczywistości przy
praktycznym braku możliwości
wywierania na nią wpływu powoduje konieczność przystosowania się do niej.
Z drugiej strony, następuje
systematyczne osaczanie i sukcesywne pozbawianie wpływu
coraz większych grup uczestni-
ków systemu. W taki sposób
rodził się faszyzm i komunizm.
Brak reakcji w odpowiednim
momencie spowodował, że
większość jednostek w określonej społeczności stała się bezwolnymi elementami systemu.
W naszym kraju następuje stopniowa deregulacja i wypaczanie
obecnego systemu przez kolejne
ekipy zarządzające. Bowiem
zmiana ludzi w systemie bez
zmiany samego systemu nie
może spowodować żadnych
istotnych zmian.
Powszechnie przyjmuje się
błędne przekonanie, że zmiany
można dokonać poprzez zmianę
ludzi w systemie. Z wielu doświadczeń wynika, że nawet ludzie mający dobre zamiary, nie
są w stanie ich zrelizować jeśli
będą próbować je realizować w
ramach złego systemu. Problemem bowiem jest system, a nie
tylko ludzie.
i próbujemy wtłoczyć myśl zawartą w książkach, grach czy filmach w prawo własności
prywatnej, stworzone de facto w
XIX wieku. Zupełnie tak jakby
dorobek intelektualny zapisany na
płycie CD miał być samochodem
wica" jak i "prawica" - cokolwiek
by to dziś znaczyło - jednoczą się
w proteście. Oznacza to, że młodzi
nie byli w stanie nadać temu problemowi jednoznacznej etykietki.
Właśnie dlatego, że jest to problem
współczesny.
Teraz
pozytywny
przykład, a zatem na myślenie poza schematem:
XXI wiek przynosi problem tzw. polityki monetarnej.
Najprościej
obrazuje go pytanie: "kto
powinien decydować o
tym ile powinno być pieniędzy?". Obecnie o ilości pieniądza, czyli
towaru wymiany, decyduje tzw. państwo czyli
kilka osób w centralnym
banku, znajdujących się
tam z nadania politycznego. Ludzie
zamknięci w schematach myślowych postulują jako rozwiązanie
problemu np. powrót do parytetu
złota czy innych metali. Absolutnie
wsteczne! Tymczasem japończyk o
pseudonimie Satoshi Nakamoto
czy nieruchomością. Nikt nie zadaje sobie pytania, czy do tego typu tworów w ogóle można mieć
prawo o charakterze "własności".
Efekt? Politycy próbują wprowadzać porozumienia typu ACTA, a
zdezorientowali młodzi ludzie, zarówno Ci określający się jako "le-
Problem ludzi jest związany
głównie z tym, że zostali wykreowani przez stary, zły system i nie potrafią funkcjonować
w żadnym innym.
Zmiana na lepsze może więc
nastąpić wyłącznie w wyniku
gruntownej zmiany systemu
funkcjonowania państwa, a nie
poprzez zmiany nazwisk w ekipie rządzącej.
Pozostaje więc jedyne wyjście z obecnej sytuacji. Chcesz
mieć lepsze życie?
Zmień system!
Ryszard Tutko
dokończenie na str. 2
str 2
­ obywatelskość i jej siła ­
DBeściak nr 2
litycy. Gdy nasi rządzący mają
problem z dystrybucją pieniędzy
podatników zatrudniają dodatkowe armie urzędników, tworzą komisje, urzędy itp. Stosownie
obniżają lub podwyższają podatki.
W debacie publicznej nie przewijają się ciekawe pomysły: jak np.
ten zasłyszany przeze mnie niedawno. Autor postuluje by w zeznaniu podatkowym obywatel
mógł dokładnie i precyzyjnie
wskazać na co chciałby by były
przeznaczone jego podatki, albo
wspieranie świadczeń socjalnych,
czy szkół, szpitali etc. Wtedy pieniądze nie przepływały by stricte
przez Skarb Państwa i ręce tysięcy
urzędników, lecz od razu najkrótszą drogą mogłyby pójść na wskazany cel. Szalone? Niewykonalne?
Być może, ale niekonwencjonalne.
Nie istnieje "socjalizm XXI
wieku", "nacjonalizm XXI wieku", czy "kapitalizm XXI wieku".
Te wszystkie pojęcia: "sprawiedliwość społeczna", "naród", czy
"niewidzialna ręka wolnego rynku" zostały stworzone w totalnie
innej rzeczywistości. Nie służą niczemu praktycznemu, nie dają odpowiedzi na żadne pytania. Żerują
na słabościach ludzkich, chęci
sklasyfikowania wszystkiego i dopasowania do zastanego, historycznego schematu, w miejsce
kreatywnego myślenia. Czasem
przytoczone pojęcia służą jako
trudne słowa by móc się popisać
erudycją na imprezach. Ewentualnie używane są jako obelgi z trybuny sejmowej: służba zdrowia z
pieniędzy podatników - "socjalizm!" Fabryki mają być prywatne,
a nie pod kontrolą rządu - "turbokapitalizm!" i tak dalej. Widziałem ostatnio na jednym z
protestów transparent niesiony
przez młodych (tylko wiekiem)
ludzi: „władza dla rad!”. Nasz
czołowy przedstawiciel staroświeckiej idei konserwatywnego
liberalizmu w istocie wygląda jak
postać wyjęta z XIX-wiecznej powieści.
Politycy nie mają ciekawych
pomysłów, nie silą się na myślenie
skoro nie robią tego wyborcy. W
najlepszym wypadku kopiują rozwiązania od innych. W efekcie
Polska nie odnajduje się w nowej
rzeczywistości w myśl bezwzględnej zasady: wyróżniaj się
albo zginiesz.
Ze względu na to "izmizm"
zrobił wielką karierę w starej polityce. „Izmizm” to myślenie oparte
na pojęciach i doktrynach minio-
My zaś, pozostając ludźmi, jak
przed wiekami, obawiamy się
zmian, nowości, inności, tym bardziej, że współczesne ich tempo
jest kosmiczne. Być może więc,
pozostaniemy w zagubieniu i rozterkach?
Pozostaniemy ludźmi ze
wszystkimi swoimi szybkimi analogiami i prostotą reagowania.
Adaptując się do coraz to
nowszych technologii, szukając
produktywnego miejsca w społeczeństwie, skuteczności właśnie nie mamy czasu na zajęcie się sobą, ludźmi, własną przestrzenią
wewnętrzną, czy systemem wartości?
Sądzę, że jeśli pragniemy
„czegoś więcej”, najpierw powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie jak chcemy żyć?
Przy tym, wolałbym "chcę"
zamiast "muszę". Przymus nawet
z istotnych imperatywów pozostanie przymusem. Osobiście traktuje
taką motywację nieufnie. Trzeba
nam wolnych wyborów.
Czy jesteśmy skoncentrowani
na osobistej jakości istnienia, czy
na powinności wobec wymogu
skutecznej gospodarki? Wybór
celu ma znaczenie.
Może w świecie produktywnym będziemy coraz bardziej wyspecjalizowani, będziemy coraz
mniejszym kółeczkiem zębatym w
ogromnej machinie cywilizacyjnej
i nie potrzebna już nam będzie jakakolwiek mądrość? Wystarczy
bezpieczeństwo bytu, długowieczność, bogactwo?
Metafizyka wszelka pozostanie
gdzieś na uboczu. Tymczasem,
mam wrażenie, sporo osób do niej
tęskni.
Krzysztof Ratman
dokończenie ze str. 1
tworzy bitcoin'a - eksperymentalną, internetową walutę, której
ilość nie jest zależna od żadnego
centralnego ośrodka. Ilość bitcoin'a zależy od zapotrzebowania, a
zapotrzebowanie ustalane jest
przez program komputerowy
działający w tzw. chmurze, czyli
w sprzężeniu komputerów
wszystkich osób posługujących się
walutą bitcoin. Waluta ma oczywiście wiele innych pozytywnych
cech - pozwala na natychmiastowy
przesył (szybkość przesłania pliku), swobodną wymianę, utrzymywanie jej zasobów w
nieskończonej liczbie miejsc (co
zmniejsza szansę kradzieży) itp.
Satoshi (jeśli jest człowiekiem, a
nie grupą zapaleńców pod kryptonimem) mógł wpaść na ten pomysł tylko jeśli myślał poza
schematami. Jako przedstawiciel
kultury, która nie wydawała ideologii nam znanych, bez historycznej wiedzy o kształtowaniu się
pieniądza fiducjarnego, systemie z
Bretton Woods i tym podobnych
zaszłościach - stworzył niekonwencjonalne rozwiązanie.
Jeśli schematami myślą wyborcy, to schematami myślą i po-
Myślę, że wszelkie społeczne
zmiany mają początek w samopoznaniu, które wymaga czasu, spokoju i wiedzy. Zaczynamy je od
siebie. Od kształtowania naszych
dzieci.
Dzisiejsza nauka dowodzi genialności intuicji Sokratesa. Dzieło
to na pokolenia, dorosnąć postawą
do jego mądrości, tymczasem brak
elit, nie ma obyczaju, brak standardów myślenia pokornie racjonalnego.
Sądzę, że nauka dostarcza nam
wiedzy w nadmiarze, tylko nasza
ludzka, koniunkturalna, ograniczona mentalność jest dla niej barierą adaptacyjną. "Mądrość"
zmienia swoje znaczenie! Zamienia się w „decydowanie optymalne”.
Patrzę, słucham i coraz mniej
mnie to frapuje. Media i polityków
wprost przeciwnie - inspiruje!
Gdy premier zapowiada rekonstrukcję rządu zaczynają spektakl wróżbiarski.
A jakie tak naprawdę ma znaczenie wymiana jednych ludzi na
innych a także przesunięcia zapowiadane celebrująco? Gdyby miało to mieć wartość merytoryczną
to zmiany były by wykonywane
na bieżąco w miarę potrzeb wynikających z ich oceny.
Zapowiedzi mediów zapowiedzi premiera zapowiedzi zmian
jednoczesnych w rządzie mogą tak
w gruncie rzeczy okazać się burzą
w szklance wody bo nie same
zmiany są tu istotne tylko cały ten
spektakl.
Media mają temat, politycy i
opozycja używanie a rządzący
przedłużenie wakacji na antypodach meritum.
wcale nie musi się w praktyce takim okazać. I dowody tego otrzymujemy po każdorazowym
doczekaniu kolejnych zmian.
Ile w tych zmianach może być
ładunku istotności a ile sztuki dla
sztuki skoro są one dokonywane w
wąskim gronie zaufanych bojowników wspólnej sprawy?
Spośród wąskiego grona ludzi
tak naprawdę nie ma wyboru, który dawał by nam poczucie rzeczywistej zmiany jakości.
Ktokolwiek jest przedstawiany
jako mający być lepszym od
obecnego na jakimś urzędzie -
Można uzgodnić, opracować i
wprowadzić takie prawo, które
będzie we właściwy sposób moderowało zachowanie ludzi pełniących funkcje. Co to znaczy "we
własciwy sposób"? Ano aby to
obywatele mieli cokolwiek do powiedzenia. Aby ich opinia była
ważąca dla premiera. Aby rekonstrukcje rządu nie były wielkim
wydarzeniem i akcyjne. Aby w takim wydaniu nie były one w ogóle
potrzebne.
Obecnie służą bowiem robieniu wielkiego show na wiele tygodni przed zmianami z kulminacją
tuż przed.
Piotr Mądry
nego wieku: liberalizmie, komunizmie, socjalizmie, kapitalizmie,
faszyzmie, nacjonalizmie i
wszystkich innych zaszłościach.
Postuluję, zamiast myślenia
„izmami”, myślenie "out of the
box" zawarte w tytule.
Patrzenie na problemy polityczne tak jak wspomniany aborygen na obraz Matki Boskiej.
W nowej polityce XXI wieku
wszechobecnemu
izmizmowi
chciałbym przeciwstawić outoftheboxizm. Tak trudna nazwa daje gwarancję, że nikt nie użyje jej
z sejmowej trybuny jako obrazę.
Jednocześnie zapadnie w pamięć.
Kiedy więc kolejny raz staniemy przed jakimś politycznym problemem - wspomnijmy ten trudny
termin: outoftheboxizm i porzućmy myślenie w historycznych
schematach. Przy rozwiązywaniu
problemu, niczym przy rozwiązywaniu zadania matematycznego,
nie powinno być dla nas "lewicy" i
"prawicy".
Nie twierdzę, że proponuję rozwiązania dobre lub skuteczne.
Zwracam jedynie uwagę, że są niekonwencjonalne i dlatego mogą
stanowić punkt wyjścia dla rozważań nad rozwiązaniami dużo bardziej skutecznymi niż obecne.
Lubię niekonwencjonalne myślenie, lubię myślenie ludzi nieobarczonych bagażem historycznych
idei. Ludzi, którzy nie zostali jeszcze wpisani w schematy, których to
wpisanie w schematy ominęło, lub
wykreowali własne. Lubię myślenie dzieci, głupców i wariatów.
Adam Kotucha.
1. Od zawsze próbujemy świat
5. W kontekście tych krótkich
opisać. To konieczność życiowa rozważań, szczególnie ważny jest
każdego z nas.
sposób naszej komunikacji. Język
to nasze więzienie, ale i szansa na
2. W opisie żywiołu cywiliza- dotknięcie sedna! Jest równie ważcyjnego, w analizach ewolucji ny jak sam przekaz!
kulturowej tworzymy teorie, które
nigdy nie opisują wszystkiego, i
6. Równie ważna jest pokora,
nigdy nie są jednocześnie receptą bo ani jedyna, ani absolutna prawna wszystkie bolączki życia spo- da nie istnieje - nie jesteśmy jej
łecznego.
posiadaczami, gdy poruszamy się
Nie istnieje, nie jest możliwa w kręgu opisów i ocen zagadnień
taka teoria. Nasze możliwości po- społeczno-politycznych.
znawcze i myślowe są mocno
Wielkie kiedyś teorie, różne
ograniczone! Myślimy schema- …izmy, dość brutalnie zweryfikotycznie! Tacy jesteśmy! To nasza wał czas! Dziś, jak kiedyś, poszunatura!
kujemy nowych teorii.
3. Tęsknimy za wiedzą całościową i chcielibyśmy, żeby była
to wiedza taka, jak matematyka.
Fajnie! Pamiętajmy jednak, że
jej uwodzicielska siła bierze się z
abstrakcji, z systemu pewnych, jasnych powiązań, z logiki, z jej
wewnętrznej spójności.
Nauka, to nie to, co rzeczywistość, którą bada i opisuje, rzeczywistość to obszar, na którym
decyduje statystyka, prawdopodobieństwo, przypadek – miary spoza poznawczego aparatu zmysłowego człowieka!
Owszem matematyka służy
nam w opisywaniu rzeczywistości,
a tym dokładniej, im mniejszą jej
cząstkę mierzymy.
W wielkich zakresach powiązanych danych może dać obraz
statystyczny jedynie zależności
wzajemnych. To istotny aspekt!
4. Dobrą intuicją w szukaniu
wiedzy jest przesłanie, które wynika z kontaktu ze sztuką.
Adam o tym pisze. Zdajmy się
na wewnętrzny intuicyjny potencjał. Historia i tak w nas siedzi, ale
możemy dać szansę nowym syntezom, pamiętając o aspektach
opisanych wyżej.
Nie mniej ważna jest odwaga,
bo każda decyzja niesie za sobą ryzyko przegranej, czy błędu (z powodów, jak wyżej).
Odpowiedzialność - dość oczywista wartość, bo ponoszę konsekwencję swoich decyzji. A do
swoich wyborów mam prawo.
Może to być jakiś myślowy
fundament naszego działania? Sądzę, że tak. Jest w nim uzasadnienie tonu Przesłania, które być może
należy zaproponować również czytelnikom DBeściaka.
Takiego punktu wyjścia mogę
bronić, stojąc poza bełkotliwym
dyskursem medialnym. Nie mówię
w nim o polityce, tylko o życiu.
Polityka to w końcu tylko narzędzie. Spojrzenie na politykę,
jak na dzieło sztuki, podoba mi się,
wymaga bowiem otwartej, pozbawionej uprzedzeń postawy, nie obciążonej zbytnio historią, choć
rozumiejącą jej wpływ.
Taka postawa może być cennym źródłem sensownych inspiracji.
Krzysztof Ratman
­ współczesne niewolnictwo ­
Chyba nic tak nie leży u podstaw naszego pojmowania świata
jak pieniądz. Od najmłodszych lat,
wmawia nam się że wszystko da
się załatwić za pomocą pieniędzy i
wszystko się do nich sprowadza.
Za pieniądze można sobie kupić
dobrobyt. A gdzie są pieniądze?
W bankach. A kto rządzi emisją
pieniądza? Pewnie skarb państwa... W tym artykule pokażę, że
ludzie bardzo mało wiedzą o pieniądzu, a powyższe stereotypowe
spojrzenie na to pojęcie jest błędne.
Historia pieniądza zaczyna się
już u naszych przodków, którzy
wymieniali pomiędzy sobą potrzebne im towary. Tak narodził
się handel. W końcu pewne towary stały się tak pożądane, że była
pewność że zawsze będzie można
je wymienić na coś innego. Tak
narodziły się pierwsze pieniądze.
Tymi towarami były np. muszelki,
nasiona, świecidełka, zwierzęta,
przyprawy oraz... złoto i srebro.
Te dwa ostatnie metale miały szereg zalet, których nie miały inne
formy pieniądza. Były przede
wszystkim łatwe w obróbce, nie
psuły się, nie mogły zniknąć, zachorować czy umrzeć (jak zwierzęta) ani się zużyć. Zaczęto więc
przetapiać te metale na monety,
dla celów praktycznych.
Powstaje pytanie: co nadawało
wartość monetom stworzonym z
tych metali? Odpowiedź: ich rzadkość. Złoto i srebro są rzadkie, a
przez to pożądane.
By zwiększyć ilość monet
trzeba było wydobyć więcej metalu. Nie było innej metody. Dzięki
temu praktycznie nie było inflacji.
Przechowywanie dużych ilości
Każdego dnia, każdy z Nas,
dokonuje dziesiątki, setki wyborów.
Ich trafność jest trudna do
przewidzenia ale wszystko można
skalkulować na podstawie doświadczenia, rachunku prawdopodobieństwa,
czy
wreszcie
kierować się tzw. „nosem”.
Wiele z tych wyborów jest
działaniem nieodwracalnym i w
tym przypadku pomyłki bolą i
mogą być zgubne. Zdarza się, że
wraz z wyborem dostajemy gwarancję, że gdy wybór jest nietrafiony możemy sytuację uratować
zwrotem.
Rękojmia – gwarancja - umowa jak to zwał, ale istnieje możliwość zmiany niekorzystnego stanu
jaki jest spowodowany wyborem.
A jak jest w polityce? A jak jest w
samorządzie?
Mandat parlamentarny jest
trwały – wypadki jego wygaśnięcia lub pozbawienia nie przewidują odwołania przez Wyborców.
Mamy np. przypadek zmian
barw politycznych w czasie trwania kadencji nie powoduje żadnego skutku. Rozminięcie się Posła z
deklaracjami wyborczymi i głosowanie wbrew publicznie złożonymi deklaracjami i obietnicami
niczym nie skutkuje.
Musimy czekać do następnych
wyborów aby wykluczyć w sposób demokratyczny takiego poli-
monet było niebezpieczne. Dlatego powstały pierwsze banki. Idea
była taka, że każdy mógł zdeponować swoje pieniądze w skarbcu
bankowym, który trudno było
okraść. Każdy kto zdeponował
monety, otrzymywał kwit bankowy będący dowodem wpłaty.
Okazało się, że ludzie zaczęli pomiędzy sobą wymieniać się (handlować) tymi kwitami bo było
to wygodniejsze. Nie trzeba
było nosić worków z pieniędzmi i mozolnie odliczać
należność,
wystarczyło wręczyć
kwit na te monety.
Papierki te miały
wartość, bo zawsze
można było wymienić je na fizyczne złoto i
srebro w banku. Tak
powstały pieniądze
papierowe. Ten system świetnie działał,
dopóki nie doszło do
Wielkiego Kryzysu w
1929 roku w USA. Wtedy
FED (bank centralny Stanów
zjednoczonych) zniósł częściowo
parytet złota. Ostatecznie w 1971
roku prezydent Nixon zniósł go
całkowicie. Od tej pory pieniądze
nie miały pokrycia w złocie. Tak
powstał pieniądz fiducjarny, używany do dzisiaj. W Polsce z przyczyn politycznych wyglądało to
nieco inaczej, ale nasze złotówki
też nie mają dziś w niczym pokrycia.
Powstaje pytanie: co nadaje
wartość współczesnym pieniądzom? Odpowiedź: umowa pomiędzy ludźmi którzy umówili się,
że te papierki są wymienialne na
tyka. Gdy na to nałożyć immunitet
parlamentarzysty stoimy wobec
kuriozalnej sytuacji, że wyborca
jest potrzebny politykowi tylko w
czasie wyborów.
Brak instrumentów mogących
zdyscyplinować działania polityka
skutkuje niską jakością polityki a
wobec tego i stanu Państwa.
W samorządzie istnieje możliwość odwołania Prezydenta i
Burmistrza. Niestety warunki
stawiane w referendalnym
trybie odwołania ustawione
są bardzo wysoko.
Jako przykład można podać referendum słupskie
gdzie próg frekwencji spowodował mimo wyraźnej
woli głosujących brak podstaw do odwołania Prezydenta Słupska.
A jak jest z radnymi? Ta
grupa samorządowa jest na
równi z posłem umocowana
w prawie tak, że odwołanie
radnego głosem wyborcy jest
niemożliwe.
Burmistrza i Prezydenta można
a radnego nie?
Wysokie koszty funkcjonowania polityka – posła - samorządowca powinny obligować ich do
wysokich standardów w ich pracy
jak i wysokiej kultury politycznej i
nie tylko.
Stanowienie prawa to także
obowiązek jego przestrzegania.
dowolne towary. Wartość generuje
też to, że to państwo zmusza nas do
akceptowania ich jako środek płatniczy. Dlatego na banknotach jest
napis: "Banknoty emitowane przez
Narodowy Bank Polski są prawnym środkiem płatniczym w Polsce". Oznacza on, że jako
obywatele tego kraju musimy się
posługiwać tym pieniądzem.
Wobec tego kto wprowadza
pieniądze do obiegu? Intuicja jest
taka, że pewnie robi to Ministerstwo Finansów. Po prostu włączają
drukarki i już... Ale tak nie jest.
To prywatne banki komercyjne
tworzą pieniądze z powietrza. By
było zabawniej, mogą to zrobić na
kilka sposobów. Oznacza to, że
możliwość kreacji pieniądza jest w
rękach właścicieli banków. Czyli
Jak z tym w życiu bywa mamy
okazje codziennie obserwować.
Pomówienia, oskarżenia, skandale
obyczajowe – to często jedyna aktywność niektórych z nich.
O karze nie może być mowy bo
w Polsce w zasadzie wszystko im
wolno. Procesy o zniesławienie i
naruszenie dóbr osobistych ciągną
się latami i wyroki też są śmieszne.
Kto za to będzie pamiętał kulisy
tych zdarzeń za jakiś czas – obrzucone błotem osoby czasami do
końca swoich karier będą żyły z
tym brzemieniem. O ten co obrzucił?
Często w blasku fleszy i pod
okiem kamer będzie dalej kontynuował swoje trzy po trzy i walkę
zdolną do wszelkich podłości i
upokorzeń. Kara? Brak!
DBeściak nr 2
str 3
ich akcjonariuszy, więc de facto
osób prywatnych. Tak, tak: to
osoby prywatne mają władzę nad
kreowaniem pieniądza. Przedstawię najprostszą metodę jako przykład.
Obywatel X idzie do banku i
wpłaca na rachunek 1000 zł. Bank
jako instytucja teraz te pieniądze
ma prawo inwestować. Przychodzi
do banku obywatel Y i chce kredyt
w wysokości 1000 zł. Bank daje
mu kredyt, czyli w istocie dodaje
(czyli kasa się bierze z powietrza) na jego konto 1000. Teraz nasz Y wyciąga kasę
(fundusze biorą się od
X) i ją wydaje. Krąży
ona w obiegu aż znów
ląduje w banku, który ją inwestuje tak
na nowo. Czy to
znaczy, że gdy nasz
X zechce wyciągnąć pieniądze z
banku to ich nie
otrzyma?
Nie.
Otrzyma je, bo będą
one zabrane od jeszcze innego klienta. W
ten sposób bank wygenerował ponad 1000 (1000
+ odsetki od kredytu) z powietrza. A zarobił jeszcze więcej, bo kasa która znów
wylądowała w banku jest dalej inwestowana.
Powstaje kolejne pytanie: "co
się stanie, gdy za dużo osób naraz
wyciągnie swoje fundusze z banków?" Odpowiedź: bank nie jest w
stanie spłacić dostatecznie dużej
ilości swoich klientów naraz.
Więc... zbankrutuje. Takie zjawisko nosi nazwę bankrunu lub paniki bankowej. Szacuje się że
gdyby każdy z Polaków wyciągnął
około 2800 zł i schował do skarpety, to… zabrakło by papiero-
wych pieniędzy w obiegu! Dlatego
tak chętnie się obraca pieniądzem
elektronicznym.
No dobra, ale co nadaje teraz
wartość temu tysiącowi wykreowanemu w ten sposób? Odpowiedź: ten tysiąc kradnie wartość
od pieniędzy, które już są w obiegu. Tak powstaje inflacja.
Gdybym włączył moją drukarkę i wydrukował 1000 zł również
bym okradł innych użytkowników
pieniędzy, bo zwiększyłbym ich
ilość w obiegu co zmniejszyło by
ich wartość. Dlatego byłoby to
przestępstwem. Ale gdy robią to
banki, to już jest OK.
Czy mi się wydaje, czy coś tu
jest nie w porządku?
Wniosek jest bardzo prosty:
każda pożyczka wydana przez
banki powoduje okradanie innych
ludzi. Przypominam przy tym, że
nasze społeczeństwo jest otumanione, że dzięki kredytom mogą
kupić sobie wszystko: nowe
mieszkanie, plazmę i samochód.
Kredyt to coś całkowicie normalnego i wręcz pożądanego! Każdy
bierze kredyty! To normalne i codzienne! Tak nam mówi codzienna
propaganda. W rzeczywistości kredyty są metodą na okradanie innych, a przynoszą one zyski tylko
tym, którzy są na szczycie piramidy władzy.
Jak widzimy, banki mają całkowitą władzę nad powstaniem i
obrotem pieniądza. Każda złotówka zaczyna swe życie w banku i w
nim kończy.
Pieniądz jest wygodnym wynalazkiem. Jednak wynalazek ten został spaczony. Musimy powrócić
do standardu złota i srebra, bo w
przeciwnym wypadku utoniemy w
długach.
Jest za to „sława” i źle pojęta
popularność.
Wolność słowa i wolność mediów nie powinny i nie mogą
usprawiedliwiać kłamstw, pomówień, insynuacji.
Bez wyrzucenia poza nawias
chamstwa i cwaniactwa nie będziemy zdolni do wprowadzania
nowych jakości i standardów życia
publicznego.
Brak reakcji na takie negatywne zjawiska skutkować będzie patologią wśród „wiodących”
sił sprawujących władzę i to
na wszystkich jej szczeblach.
Wymaga to także wielkiej
pracy uświadamiającej wśród
społeczeństwa zmierzającej
do aktywizacji jego działania
na płaszczyźnie politycznej.
Wobec tego, że istnieje taka
płaszczyzna działania - wyznaczona prawem i Statutem, dająca możliwość działania na rzecz zmian i
eliminacji patologii i pozoranctwa
obecnie sprawujących władzę, zapraszam do zapoznania się z naszym programem nazwanym
Turkusową (R)ewolucją.
Zawarte tam propozycje są na
dziś trudno akceptowalne bo do tej
pory wpajano Nam, że tylko to co
jest od 1989 to wolność – demokracja i jedynie słuszna metoda na
legitymizację sprawowania władzy.
My się z tym nie zgadzamy.
Zawiedzeni swoimi reprezentantami, którzy oderwali się od wyborców drwiąc sobie z ich próśb –
petycji – projektów chcemy nowej
jakości w polityce.
Chcemy większej roli w niej
Obywatela! Nikt jednak tych zmian
za nas nie dokona. Potrzeba do tego zdeterminowanych, świadomych, prawych aby pokazać, że jest to
idea przemyślana, możliwa do
wprowadzenia i przede wszystkim
skuteczna w swej formie.
Wszystkich zainteresowanych
działaniem w ramach zakreślonych
w partii Demokracja Bezpośrednia
proszę o kontakt.
Nie należy się wstydzić i bać
słowa „partia”. Partia to jej członkowie a więc zorganizujmy się i
działajmy na rzecz lokalnego środowiska. Dla innych a przede
wszystkim dla Kraju.
To nasz Kraj a nie „ich”.
Szczepan Jonko
Aktywne społeczeństwo
obywatelskie to coś co może
zmienić ten stan rzeczy. Może nie dziś – nie jutro.
Może za kilkanaście lat
ale istnieje potrzeba stworzenia platformy współdziałania
społeczeństwa obywatelskiego w podejmowaniu decyzji,
ich kontroli społecznej czy
wreszcie możliwości ich korekty
przez weto ludowe i referendum
może stać się istotnym elementem
pozwalającym uzyskać wysoką
jakość stanowionego prawa ale
także wpływającym na wysoki
standard osób go stanowiącego –
jest to nieodzowna część programu partii Demokracja Bezpośrednia.
Krzysztof Piotr Wojnicz
str 4
­ co nieco refleksji ­
DBeściak nr 2
Muzeum absurdów prawnych
Polskie podatki absurdem stoją. Wiek tej prawdy jest równy
wiekowi naszego obecnego systemu podatkowego. Podobno Polska
jest państwem prawa. Każde państwo jest państwem prawa, bo w
każdym państwie obowiązuje jakieś prawo. Kwestia tylko tego,
czy jest sprawiedliwe, czy nie.
Należałoby więc odpowiedzieć
na pytanie: Czy Polska jest państwem sprawiedliwego prawa?
Chociażby prawa podatkowego.
Gdyby dokonać dogłębnej analizy
naszego systemu podatkowego,
można byłoby odnieść wrażenie,
że jego twórcy nie stronili w czasie jego tworzenia od mocniejszych środków dopingujących.
W rezultacie wyszło, co wyszło. Czyli niektórym do tej pory
wychodzi. Bokiem. Co najgorsze
do tego grona nie zaliczają się
twórcy tego prawa. Hitem naszego
prawa podatkowego jest amortyzacja podatkowa. Od kilkunastu
lat nie mogę uzyskać logicznego
wyjaśnienia tego fenomenu podatkowego. Bowiem czym jest amortyzacja w sprawozdawczości
finansowej nie trzeba nikomu tłumaczyć. Przynajmniej na pewno
tym, którzy zajmują się tym tematem.
Amortyzacja rachunkowa jest
bowiem wyjaśnieniem bardzo logicznym i polega na zaliczaniu w
koszty systematycznej utraty wartości określonych składników majątku. Jakie jednak jest
uzasadnienie zastosowania tej samej metody do ustalania zobowiązania podatkowego?
Zgodnie bowiem z definicją
dochodu, jest nim przychód pomniejszony o koszty jego uzyskania. Czyli jeśli dzisiaj poniosłem
określony koszt, po to żeby w
przyszłości osiągnąć przychód,
mam prawo odliczyć sobie poniesiony koszt od osiągniętego przychodu.
Problem w tym, że wprowadzenia systemu amortyzacji podatkowej
uniemożliwia
podatnikowi skorzystanie z tego
prawa. Dokonując bowiem na
przykład zakupu lokalu użytkowego na potrzeby firmy za kwotę
200.000 zł, powinienem skorzystać z prawa odliczenia tej kwoty
od osiągniętego przychodu w najbliższych miesiącach. System
amortyzacji podatkowej jednak mi
na to nie pozwala. Pozwala mi
jednak rozliczyć sukcesywnie tę
kwotę w ciągu 40 kolejnych lat.
Czyli koszt poniosłem dzisiaj, ale
Ten spokojny, silny więzią
z zaufania poskładany
różne zdania i poglądy
na spokojnie roztrząsane …
Tak bez kłótni, bez zawiści
czasem w żartach i z uśmiechem
jak potrzeba w cztery oczy
bo prywatność nie jest grzechem
Wspólne cele, przyszłość wspólna
wsparcie zawsze jak potrzeba
troska wszystkich, by nie brakło
dachu, ciepła no i chleba …
Nie jest tak, jak by się chciało
kłótnie, zawiść i skłócanie
dzieci biedne, zagubione
wzroku smutne odwracanie …
Więc uciekłem z tego domu
szukać zwykłej normalności
czasem lepiej w domu obcym
bo normalnym, chociaż w gości
Nie wiem kiedy znowu wrócę
choć mój kraj jest moim domem
bo nikt nie chce w nim budować
domu marzeń ze spokojem …
Antek Rybczyk
www.antekrybczyk.blogspot.com
będę mógł odliczać go od dochodu
przez 40 lat.
Zatem prowadząc firmę w
wieku 50 lat i dokonując takiego
zakupu, ostatniego odpisu amortyzacyjnego dokonam w wieku 90
lat. Jestem pod wrażeniem wiary
twórców naszego prawa w długowieczność Polaków. Paradoksalnie, gdybym za tę samą kwotę
zakupił 57 komputerów do celów
działalności gospodarczej gdy
wartość jednostkowa każdego z
nich nie przekroczyłaby 3.500 zł
netto, w takim przypadku mógłbym całą kwotę przeznaczoną na
ich zakup odliczyć już w kolejnym
miesiącu. Czyli w następnym
miesiącu mógłbym zapłacić 38
000 zł. mniej podatku. Gdzie tu
logika?
Z drugiej strony państwo zachęca lub wręcz nawołuje przedsiębiorstwa do inwestycji. Czyli
dzisiaj zainwestuj, a koszty rozliczysz sobie w ciągu 40 lat. A raczej pośmiertnie dokończą dzieła
twoje dzieci. Bardzo zachęcające.
Pierwsza ustawa o VAT została
uchwalona w roku 1993. Czyli
prawie 20 lat temu.
Problem jest taki, jaki jest. Gołym okiem to widać. Od
zawsze cywilizacji ludzkiej towarzyszą systemy wierzeń,
religii, przekonań mało racjonalnych, uproszczeń, stereotypów, paranormalności, tarotów, wahadełek...
Głównie wynika to z ograniczonych możliwości poznawczych człowieka, potem z różnorodności czynników
społecznych, psychologicznych ...
Brak racjonalnych uzasadnień, że to się zmieni w przewidywalnym czasie. Więc fakt, że człowiek tylko bywa racjonalny, a nie jest taki – jeszcze raczej długo oddziaływał
będzie na rzeczywistość, z wszelkimi tego konsekwencjami.
Jest, myślę, nadzieja w długotrwałym procesie, którego
podstawą będą poprawiające się warunki życia i sensowna,
racjonalna edukacja. Z racjonalizmem w systemie oświaty
już jest problem, trudno uczyć dzieci racjonalizmu, jeśli decydenci nie wiedzą o czym mowa i … tak to się toczy.
Żadne zaklęcia tego nie zmienią! Tylko uporczywa aktywność ludzi zdrowego rozsądku na różnych polach społecznej aktywności i, niestety, dialog z tymi po drugiej
stronie barykady, z prostej przyczyny chociażby – jest ich
więcej!
Niestety, obserwuję u wielu ludzi deklarujących ateizm
bezradną skłonność do magicznego myślenia, lub zastępowanie rzetelnego namysłu, wyścigiem na inwektywy, prężenie muskułów bezkompromisowości.
"Wystarczy zmienić prawo, oddzielić kościół od państwa..."?
Czyż nie są to tzw. pobożne życzenia?
Ok! Proszę o przepis, jak tego realnie dokonać? Dla
mnie, to oczywistość, że bez religii świat byłby lepszy, ale
Tyle lat trzeba było czekać na
otrzeźwienie naszej administracji,
żeby uświadomiła sobie niesprawiedliwości płynące z tej ustawy.
Ustawa bowiem pozwala na odliczenie podatku od kwot zapisanych na otrzymanej fakturze
nabycia otrzymanej od kontrahenta, bez konieczności zapłaty należności kontrahentowi.
Z kolei kontrahenta będącego
podatnikiem podatku VAT zobowiązuje do zapłaty podatku, mimo
że nie otrzymał zapłaty od nabywcy. Czyli administracja podatkowa
przerzuca na podatnika dochodzenie swoich należności, żądając dla
siebie to co jest należne. Po co w
takim razie potrzebna jest podatnikowi instytucja państwa?
Stanowi rodzaj żandarma, a nie
oferuje żadnej ochrony. W tym
konkretnym przypadku wystarczyłoby tylko odwrócić sytuację.
Uniemożliwić odliczenie podatku VAT podatnikowi, który nie
zapłacił kwoty wymienionej na
fakturze kontrahentowi i sprawiedliwości stałoby się zadość. Proste
i logiczne. Tylko dlaczego trzeba
było czekać na to 20 lat?
Składka zdrowotna jest naliczana jednak w zależności od dochodu. Czyli należy uznać, że
zarabiający więcej są bardziej narażeni na zachorowanie.
Nijak się to ma jednak do osób
prowadzących działalność gospodarczą, gdzie składka jest jednakowa dla wszystkich.
Przynajmniej co do zasady.
Bowiem od każdej zasady są wyjątki. Przedsiębiorca składkę zdrowotną płaci od każdej działalności.
To znaczy, że jeśli przedsiębiorca
prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą, przy tym jest
udziałowcem spółki cywilnej i jednocześnie udziałowcem spółki
jawnej, zapłaci potrójną składkę
zdrowotną.
W żaden sposób nie mogę doszukać się logicznego wyjaśnienia
jaki jest związek pomiędzy wysokością zapłaconej składki zdrowotnej, a ilością prowadzonych
działalności gospodarczych. Można odnieść wrażenie, że twórcy tego przepisu brakowało kwot do
zamknięcia budżetu i przez przypadek tak mu wyszło. I tak już zostało.
Nikt nie protestuje i nikt się
specjalnie temu nie dziwi. Zresztą,
czy to pierwszy raz przychodzi
nam podziwiać działa sztuki
urzędniczego idiotyzmu?
Kolejnym przykładem administracyjnego absurdu jest system
naliczania składki zdrowotnej. Pomijając fakt, że każdy przed obliczem służby zdrowia powinien
Można z takich eksponatów
być równy. Ponieważ każdy jest
takim samym człowiekiem i w ta- stworzyć przyzwoite muzeum.
kim samym stopniu narażony jest Muzeum absurdów prawnych.
na konieczność skorzystania z poRyszard Tutko
mocy tych służb.
jak tego dokonać: realnie, faktycznie, w rzeczywistości!? Gdyby oddzielić kościół od państwa, było by ciut do przodu! Dla
mnie oczywistość! Pytam ponownie – Jak to zrobić? Pamiętajmy, że zmiany prawa mogą dokonać się dopiero jako
zwieńczenie, zmian dokonanych w społecznym myśleniu! Jak
to zrobić?
Gdy dzieliłem się w grupie ateistów różnymi wątpliwościami, które po części wynikają z moich mediacyjnych skłonności, zdarzało się, byłem atakowany za "miękkość". Z punktu
miałem kilka łatek!
Tymczasem uważam, że pomysł oczywisty na zmiany
mrzonką jest i pustym hasłem, jeśli nie towarzyszy mu opis
procedury, czy choćby cień pomysłu realnego na rozwiązanie
problemu, na zmianę w ”innych” .
W jaki sposób, pogardzając „innymi” przeciągnąć ich na
swoją stronę? Czy chodzi jedynie o bycie ofiarą systemu, czy o
zmiany mocniejsze, powszechniejsze?! Czy chodzi o to „kto,
kogo”, czy o głębsze dokonania?
Twierdzę, że "wkurwienie" samo nie jest argumentem, w
żadnej sprawie. Mówi tylko coś o samopoczuciu i umiejętności radzenia sobie z frustracjami!
To mnie martwi! Że częściej ścigamy się w dokopywaniu
werbalnym, że kłócić się umiemy i szybko oceniać. A wiele
istotnych pytań pozostaje bez odpowiedzi.
- Czy jest to i dlaczego takie ważne?
- Jak tego dokonać?
- Czy to możliwe? …
Krzysztof Ratman
­ moim zdaniem ­
Demokracja
Bezpośrednia – decyzje po-
dejmowane są przy udziale całego
zbiorowego podmiotu suwerenności we wszystkich etapach procesu
podejmowania decyzji - od zgłoszenia wniosku aż do zatwierdzenia. Bez udziału pośredników.
W praktyce niemożliwa do zastosowania dla dużych zbiorowości z uwagi na niski stopień
frekwencji w procesie decyzyjnym, spowodowany brakiem
możliwości
brania czynnego
udziału całej zbiorowości w podejmowaniu każdej decyzji.
Demokracja
Deliberatywna – podczas po-
dejmowania decyzji uwzględnia
się opinie uzyskiwane dzięki zinstytucjonalizowanym debatom.
W praktyce społeczeństwo
uczestniczy jedynie w konsultacjach, które mogą, ale nie muszą
być brane pod uwagę przez przedstawicieli, którzy podejmują decyzje.
Demokracja
Semi-bezpośrednia – część
decyzji podejmują wybrani przedstawiciele, resztę podejmuje cała
zbiorowość bezpośrednio.
skiemu, komuś koło nas, komuś z
drużyny, że się myli, że sądzę,
inaczej, że mam wątpliwości!
Grupa zaufanych ludzi może
być silnym narzędziem współpracy! Z jednej strony może stać się
więzieniem ograniczającej debatę
w imię spójności i dobrego samopoczucia, bo realizująca „wyższe
cele!”
Ale też grupa otwarta, która
uczciwie wypracowała spójny obraz rzeczywistości, dobry język
współpracy szybciej znajduje sposoby realizacji zamierzeń, mając
w sobie siłę argumentacji i przekonania! Mam przekonanie, że
wymaga to nieuchronnie odwołania do jakiegoś systemu wartości,
do jakiegoś światopoglądu. Nie da
się od tego uciec.
Samo dążenie do zmian, wynika z jakiś pobudek! To bardzo
ważne z jakich! Neutralność światopoglądowa nie istnieje! Zbyt
wiele jest zła i cierpienia, by pozwalać sobie na luksus neutralności.
Myślę, że każdy wyborca
oczekuje od kandydatów do Sejmu
deklaracji. I jakiegoś wyboru na-
leży dokonać. To moja sugestia
koniecznych działań dla tych, którzy chcą być inspiratorami zmian i
czynić demokrację rzeczywiście
demokracją. To także sugestia postulująca przemyślenie postaw i
idei. Adresowana szeroko, nie tylko do partii DB.
Z mojego punktu widzenia,
gotowe recepty nie istnieją, chociaż wspólnym wysiłkiem możemy je odnaleźć. Zmiany instytucji
i praw, które znacząco poprawiają
dobrostan państwa, czyli nas
wszystkich, są zazwyczaj efektem
powolnych ewolucyjnych zmian
dokonujących się w świadomości i
to ona powinna być podstawowym
tematem namysłu.
Referendum, czy recall być
może stanie się zwieńczeniem politycznym działań partyjnych,
wcześniej jednak określić przyjdzie, moim zdaniem, tożsamość
partii, światopogląd, wizję kraju,
państwa, sposób debaty.
Dopiero trafna diagnoza otworzy drogę do sukcesu. Życzę tego
nam wszystkim.
Jako uczestnik raczkującej
Turkusowej (R)ewolucji, póki co,
bardzo dobrze się czuję wewnątrz
tego koła po lewej
Demokracja bezpośrednia nie
zapanuje już zaraz ani za rok a
więc w trójkę przejściowo możemy stanowić SEMI.
Tylko dlaczego Liquid Democracy wyszła poza nasz krąg. Zapraszam do środka a wówczas
synergia będzie doskonała!
Wyjście LD poza krąg i jeszcze położenie się na nim całym
swym ciężarem już na pierwszy
rzut oka mówi nam o tytułowej
decyzji autora o podejściu typu jesteśmy ponad wszystko!
Przyjęcie, że w demokracji
bezpośredniej:
decyzje podejmowane są
uczestnik może rozpocząć proces przy... udziale
całego zbiorowego
decyzyjny poprzez zainicjowanie podmiotu suwerenności
...
tematu.
aby
potem
zawyrokować:
Każdy uczestnik ma pełny i
... w praktyce niemożliwa do
równy wpływ, w trakcie wszyst- zastosowania
dużych zbioro­
kich etapów współtworzenia. Na wości z uwagi dla
na
niski
stopień fre­
ostateczną decyzję - poprzez do- kwencji ...
dawanie sugestii, projektów alterdoborem załonatywnych, debatę i na końcu żeniajestz obarczone
gatunku
kategorycznego
rozstrzygające głosowanie.
("całego") aby łatwo
Realizacja możliwa w sieci za ekstemum
było
obalić
jego tezę. Nie zdarza
pomocą komputerów.
się i pewnie nigdy nie zdarzy aby
zbiorowość zechciała uczestW praktyce już wkrótce... cała
niczyć.
tymczasem już na obecAndy Lange nymGdyetapie
rozwoju demokracji
LiquidDemocracy.pl
bezpośredniej wiemy, że ani nie
wszyscy ani nie we wszystkich
sprawach muszą podejmować decyzję. Kto wymyślił imperatyw
uczestniczenia wszystkich?
Wprost przeciwnie! Partia Demokracja Bezpośrednia postuluje i
dąży czym prędzej właśnie do
zmniejszenia progów frekwencyjnych, które obecnie uniemożliwiają
rozwój
demokracji
bezpośredniej. Udział obywateli w
głosowaniach jest niski z powodu
zniechęcenia faktem braku wpływu po częstym ignorowaniu ich nieraz milionowej ilości podpisów.
Tak zgeneralizowana definicja
z łatwoscią zakłada, że demokracja bezpośrednia jest w praktyce
niemożliwa w związku z brakiem
było w tym przypadku użyć słowa
"całej"? Można było! Ale w odniesieniu do poinformowania CAŁEJ
społeczności o przedmiocie sprawy, dla której wymagana jest decyzja i o debacie, która wcześniej
będzie się toczyć. Także o terminie...
No tak... Nie mieści się to w
koncepcji wielkiego okręgu.
Kiedy już wszyscy (uzasadnione użycie) zostaną powiadomieni
to nie ma potrzeby mieć pretensji
do tych, którzy nie uczestniczą potem w procesie decyzyjnym. Biorą
udział zainteresowani. A tych zainteresowanych będzie więcej niż
obecnie kiedy odczują, że faktycznie ich aktywność ma przełożenie
na zapadające decyzje.
W obecnym systemie prawnym, wyborczym i w stylu sprawowania władzy taka aktywność
wielokrotnie została brutalnie
zlekceważona!
Jest więcej argumentów dla zaprzeczenia definicji Andy Lange
wobec demokracji bezpośredniej
jak również Jego wnioskowi o niemożliwości zaistnienia. Owszem,
przy zastosowanym zabiegu, wniosek definicji nie przeczy.
Zabieg ten spowodowała decyzja o rodzaju podejścia, w którym
WSZYSCY objęci jesteśmy wielkim kręgiem płynnej demokracji.
Piotr Mądry
leżniona jest od przepisów
zdefiniowanych przez przedstawicieli. Występują instytucje przedstawicielskie
i
kilkuletnia
kadencyjność.
Przedstawiciele
formułują pytania referendalne
skierowane do społeczeństwa ogół nie ma wpływu na ich treść –
na tej podstawie podejmowane są
decyzje przez przedstawicieli.
Liquid Democracy (Demokracja Płynna) – decyzje podejmowane są przez ogół i/lub przez
przedstawicieli.
Zakres
„bezpośredniości”
ustala się płynnie, poprzez pojedyncze decyzje uczestników procesu decyzyjnego w odniesieniu
do własnego głosu. (Stan ten może
zmieniać się z sekundy na sekundę).
Stopień deliberacji dla każdego
etapu określają sami uczestnicy.
System adaptuje się do zmieniających się warunków. Każdy
osoby z funkcji parlamentarzysty mu wyborczego), ani też tłuma(np. za brak realizacji obietnic czyć się wyborcom dlaczego nie
to mandat wolny, tzn. osoba wyborczych)
realizuje swojego programu wywybrana nie musi spełniać obietborczego, zaś wyborcy nie mogą
nic wyborczych (programu wyMandat samorządowy
odwołać tej osoby z funkcji parlaborczego), ani też tłumaczyć się
mentarzysty (np. za brak realizacji
wyborcom dlaczego nie realizuje
jest to także mandat wolny, obietnic wyborczych).
swojego programu wyborczego, tzn. osoba wybrana nie musi spełMogą spowodować odwołanie
zaś wyborcy nie mogą odwołać tej niać obietnic wyborczych (progra- całej rady samorządu (w drodze
Mandat parlamentarny
str 5
Zmieniamy świat głównie wywierając wpływ na nasze najbliższe otoczenie; eksplorujemy go
starając się zapewnić sobie minimum przestrzeni, pożywienia; zaopiekować
się
rodziną,
wychowując dzieci. Nie doceniamy tego aspektu naszej rzeczywistości. Tego wymiaru naszej
egzystencji.
Tu dopiero trzeba wykazać się
odpowiedzialnością i odwagą!
Daleko większą, niż tej jakiej wymaga sprzeciw wobec nieokreślonej, bezosobowej instytucji, czy
innej niedookreślonej siły, jakichś
abstrakcyjnych pojęć.
Postulaty łatwo sformułować!
Nazwać coś złem i zadeklarować
zwalczanie. Daleko trudniej znaleźć drogę do realizacji postulatów, zakładając drogę poprzez
serca i umysły, odwołując się do
ludzkiej przyzwoitości, znaleźć
właściwe argumenty.
Teraz jest łatwiej! Gdy upadły
totalitaryzmy, bycie przeciwko,
gdy jestem wsparty grupą kibiców
– jest daleko łatwiejsze! Odwaga
staniała, rozum podrożał! Bardzo
trudno jest powiedzieć komuś bli-
W praktyce zakres i forma deDemokracja
Przedstawicielska – decyzje cydowania bezpośredniego uza-
podejmowane są jedynie przez
wybranych przedstawicieli.
W praktyce zaliczamy do takich ustrojów także te, które dysponują instytucjami demokracji
bezpośredniej (np. referendum)
jednak z uwagi na bariery proceduralne nie są one prawie w ogóle
wykorzystywane.
DBeściak nr 2
możliwości
brania
czynnego
udziału całej zbiorowości w po­
dejmowaniu każdej decyzji...
... i znów mamy kategorię ekstremalną ("całej"). I znów wszystko ma być proste i jasne. Niestety
w życiu (a szczególnie w jego sferze społecznej) "rzeczy" nie są tak
proste. Jeśli ktokolwiek zabiera
się za opisywanie tych rejonów to
ja radzę Jemu unikanie słów o
wydźwięku ostatecznie przesądzajacym: nigdy, zawsze, nic,
wszystko, itp.
Owszem - można w uzasadnionych przypadkach. Czy można
Krzysztof Ratman
przeprowadzenia referendum o elit nie ma prawa egzekwować
odwołanie Rady)
obietnic wyborczych, a poseł/radny
nie musi się tłumaczyć czyli może
W związku z powyższym za- jawnie oszukiwać wyborców.
stanawiam się z jakiej racji elity
polityczne wycierają sobie gębę,
Czy nie warto po prostu powieodmieniając przez wszystkie dzieć dosyć?
przypadki słowo "demokracja",
skoro wyborca jako suweren tych
Andrzej Jędrzejewski
str 6
DBeściak nr 2
­ co słychać w powiecie?­
Zadaliśmy więc pytania:
1. Coraz częściej pojawiają się doniesienia o "iskrzeniu"
na linii gmina - powiat a nawet o likwidacji powiatów. Rząd
natomiast widzi rozwiązanie w łączeniu gmin. Jakie zagrożenia niesie ewentualna likwidacja powiatów i jakie wówczas
dodatkowe przedsięwzięcia modernizacyjne należałoby
wdrożyć aby Kraj sprawnie funkcjonował?
2. Od dawna proponuje się w Polsce likwidację Senatu lub
przekształcenie go w twór bardziej pożyteczny dla społeczeństwa - np. w izbę samorządowców. Czy obecnie samorząd ma
wystarczające oddziaływanie na decyzje władzy centralnej?
3. Zdarzają się konflikty przy wdrożeniach ustalonych zadań. W czym upatruje Pan szerzej rozumianą przyczynę?
Czy może procedury konsultacji społecznych należałoby
wzmocnić logistycznie? A może rząd, nakładając zadania,
ustalając wskaźniki, w sposób niezadowalający konsultuje je
z władzami powiatowymi?
Odpowiedzi po 2 tygodniach
brak. 28. lutego gazetę oddano do
druku.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Mądry
To też pewien mechanizm zabezpieczenia przed
przekształcaniem się w
TWA (towarzystwo wzajemnej adoracji).
Przyjmujemy pewien cel
z
wiedzą
jacy jesteśmy, jaPoszukiwanie wspólnych obszarów, gdzie spo- kie są nasze poglądy w
tykają się wartości z ogóle!
działaniami.
Wspólna aktywność, w Odwiedzałem strony z
dobrze zdefiniowanym ce- różnymi testami politycznymi - przypomniały mi to,
lu łączy mocno i trwale.
Do efektywnego działa- robione dawniej, ”Wizje”,
nia potrzeba takiej wiedzy rodzaj ankiety, w której
o nas samych; o tym co grupa inicjatorów prezenważne, co chcemy, jak to towała istotne dla siebie
zagadnienia i potem, ujęte
widzimy.
Siłą grupy jest gotowość
do radzenia sobie z wątpliwościami. Potrzebna jest
do tego uczciwość i
szczerość.
w hasłowej formie, ukła- Każda poważniejsza ordała w
hierarchiczny ganizacja musi mieć mechanizmy
ciągłego
układ spraw ważnych.
namysłu i debaty weZestawienie łączne dało wnętrznej.
wszystkim dobry wstępny
pogląd o tożsamości grupy. Sam proces staje się
Stało się wręcz szkieletem świetną okazją do debaty,
ścierania poglądów, kryprogramu.
stalizowania postaw i arco
jest
Wchodzącym do grupy gumentów,
dawało okazję do zdefi- nieocenionym doświadniowania własnych waż- czeniem w perspektywie.
nych zagadnień i poznanie
ogólnych fundamentów Wypracowane standarmyślowych członków spo- dy porozumiewania i podejmowania decyzji są
łeczności.
ważniejsze od zapisów
statutu! I to one dają siłę
organizacji.
Zachęcam każdą celowo
utworzoną grupę: wprowadzajcie ten pomysł do swojej praktyki! Początkowy
opór przed takimi działaniami może być bardzo silny z lęku przed
dezintegracją.
Paradoks tylko pozorny.
Będzie najlepszym argumentem, że należy to zrobić.
Krzysztof Ratman
­ co słychać w gminie? ­
W poprzednim numerze pisałem o postulacie likwidacji
powiatów. Oczywiście likwidacji nie w taki sposób, że
wszyscy pracownicy struktur powiatowych musieli by z dnia
na dzień poszukać sobie innej pracy. Chodzi o długofalową
operację. Z pewnością dłuższą niż utworzenie powiatów rozporządzeniem Rady Ministrów z 7. sierpnia 1998 r.
§ 1. Tworzy się powiaty oraz określa się ich nazwy,
siedziby władz i gminy wchodzące w ich skład, wymienione
w załączniku do rozporządzenia.
§ 2. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.
Proste? W każdym razie... Można. Bo dawać pracę każdy
lubi a i otrzymywać też. Szczególnie posady urzędowe. Nic
więc nie wyszło z "taniego państwa" i "redukcji etatów". Nastąpił poważny wzrost kosztów i etatów. Ale można i w drugą stronę, co pokazała np. Dania w 2007 roku.
Jako przykład z życia, obrazujący nie do końca szczęśliwe losy tego rozporządzenia, wskazałem walkę mieszkańców
o pozostawienie Zespółu Szkół „Skałka” w Bukownie (powiat olkuski). Wspierają ich w tym władze Bukowna i Samorząd Mieszkańców.
Podczas spotkania z Burmistrzem Bukowna postanowiłem
już nie wracać do niewątpliwie
wyczerpujących szczegółów, które
są opisywane wielokrotnie w mediach lokalnych.
Zainteresowałem się raczej
otoczką systemową, która winna
wspierać pracę włodarzy i dawać
narzędzia dla maksymalnie kompletnego uzgadniania wszelkich
procedur decyzyjnych aby ich podejmowanie nie konfliktowało
społeczności.
liczba mieszkańców nie przekra­
cza np. 15 tysięcy?
Czy nie warto było by zorga­
nizować takiej formy demokracji
bezpośredniej w Bukownie aby
stworzyć pozytywny precedns?
Panie Burmistrzu.
W wielu miasteczkach USA
funkcjonuje tzw. town meeting.
Mieszkańcy gromadzą się fizycz­
nie np. na rynku i decydują o
najważniejszych sprawach lokal­
nych przez podniesienie ręki, ni­
czym na ateńskiej agorze.
Niekiedy decyzje zgromadzenia są
wiążące, czasem jedynie doradcze
dla władz miasta. Czy taka insty­
tucja miałaby szansę funkcjono­
wać w Polsce w gminach, których
- Spotkania o podobnym charakterze do town meeting w naszym Mieście odbywają się od lat.
Nie są to spotkania ogółu mieszkańców Miasta, ale poszczególnych jego Osiedli.
W trakcie moich spotkań z
mieszkańcami sześciu osiedli
omawiane są tematy i sprawy,
które w tym czasie są najważniejsze oraz wszystkie inne, o które
wnoszą mieszkańcy.
Wtedy, wprost i „bez ogródek”
mogę poznać opinie mieszkańców
dot. mojej pracy, pracy urzędników oraz przedstawiane mi są
wnioski do realizacji dot. danego
osiedla czy całego Miasta. Są to
m.in. wnioski dot. inwestycji bieżących i planowanych, jak również wnioski lżejszej wagi –
Często obserwujemy,
zwłaszcza w debatach na
forum internetowym, czasem zupełnie, wydawałoby
się niezrozumiałe, gwałtowne przechodzenie rozmowy w agresywną
wymianę epitetów.
Jakże często odchodzimy od stołu rozmów z poczuciem frustracji z
niezrozumienia wzajemnego.
Otóż mówię tu o zjawisku odpowiedzi na inne
pytanie. Zwróćcie uwagę,
jak często się to zdarza.
Obserwując pierwszą z
brzegu cykliczną audycję,
w której znany dziennikarz
prowadzi wywiad z kimś
znanym, zwróćcie uwagę
na pytania i odpowiedzi.
Podobnie w naszych
rozmowach. Zadziwiająco
często pytany odpowiada
na inne pytanie, niż to, które zadano.
Jakże często pierwsze
komentarze na posty na forach internetowych kierują
rozmowę w zupełnie nie-
nasadzenie kwiatów, uporządkowanie zieleni, wycięcie drzew,
wykonanie placu zabaw.
Czy w Gminie Bukowno oby­
watele partycypują, jeśli tak to w
jakiej skali, w rozdysponowaniu
budżetu?
- Na spotkania w Osiedlach, w
trakcie mojej sześcioletniej pracy
na stanowisku burmistrza miasta,
obserwuję, że spotykam się z tymi
samymi kilku lub kilkunastoma
osobami. Jest to stałe grono osób,
które interesuje ich otoczenie,
funkcjonowanie Miasta, na co są
wydawane pieniądze z budżetu
Miasta, chcą wiedzieć dlaczego
tak jest skonstruowany budżet i
chcą brać udział w jego częściowym kształtowaniu.
Niestety, moim zdaniem, aby
w Bukownie mogło zafunkcjonować spotkanie miasta potrzeba aktywności mieszkańców, której
obecnie nie widzę. Jestem osobą
otwartą, chętnie podzieliłbym się
oczekiwane rejony, zupełnie inne, niż sugeruje to
intencja i treść w otwierającej dyskusje wypowiedzi.
Często jest tak, że ktoś
wypowiada się tylko dlatego, że inicjujący rozmowę
post jest autorstwa darzonego niechęcią rozmówcy.
Z pozoru może to wyglądać na lekceważenie,
roztargnienie, brak uwagi,
chęć ukrycia swojego stanowiska, skrywaną niechęć, manipulację.
władzą i odpowiedzialnością z mieszkańcami.
Pracuję, dla jak najlepszego zaspokojenia potrzeb
mieszkańców,
dlatego ich opinie i decyzje o ważnych i codziennych
sprawach
ułatwiłyby trudne wybory z przeznaczeniem
środków w budżecie
(basen czy droga? Dni
Bukowna czy kawałek
chodnika?).
Potrzebne jest rozbudzenie w mieszkańcach
ciekawości, jak wygląda
wypełnianie władzy w
Mieście, a potem pokazanie im że mogą mieć
wpływ bezpośredni na
zaspokojenie potrzeb
wszystkich mieszkańców
z jednoczesnym wzięciem odpowiedzialności za rządzenie. Aby
dyskutować o problemach i sprawach Miasta nie tylko z rodziną i
znajomymi, ale mieć odwagę
przedstawić swoje stanowisko na
szerokim forum.
Miom zdaniem, gdyby taka
forma funkcjonowała w Polsce,
łatwiej było by mi pracować i podejmować decyzje.
Jak obudzić w mieszkańcach
Bukowna chęć uczestnictwa w demokracji bezpośredniej? Ja jeszcze nie wiem.
Co w Pańskiej pracy jest
najbardziej uciążliwe a co daje
największą satysfakcję?
- Trudno odpowiedzieć na to
pytanie co w mojej pracy jest najbardziej uciążliwe. Praca Burmistrza na pewno nie należy do
łatwych, ale podejmując się tego
zadania, tej funkcji, uświadamiałem sobie niejednokrotnie, że
trzeba będzie ciężko pracować.
DBeściak nr 2
str 7
Lubię jednak takie wyzwania. Nie
ma się na co uskarżać. Może lepsza
współpraca z powiatem dawałaby
mi większy komfort pracy, ale jakoś muszę sobie z tym radzić.
Nie lubię czegoś wymuszać,
wolę rozmowę jak partner z partnerem. Mogę jednak powiedzieć,
że najbardziej czuję się zawiedziony, gdy mam do rozstrzygnięcia
sprawy indywidualne poszczególnych Mieszkańców Naszego Miasta i nie mogę ich załatwić po
myśli Mieszkańca.
Są sytuacje, że dobre moje chęci, moich współpracowników nie
wystarczają do załatwienia pewnych spraw, gdyż przepisy są często nieżyciowe, a ja je muszę
stosować. I wówczas wyjście z
mojego biura Mieszkańca niezadowolonego z niezałatwienia jego
sprawy jest dla mnie największa
porażką.
Inne sprawy, które są bieżącymi, to tak jak każda normalna praca. Przy dobrze dobranym zespole
ludzi, a taki mamy w Bukownie, to
realizacja zadań wynikających z
budżetu to tylko przyjemność.
Tak więc, najwięcej satysfakcji
daje mi załatwienie pojedynczej
sprawy Naszego Mieszkańca jak i
np. wiadomość, że Miasto otrzymało dofinansowanie ze środków
zewnętrznych do jakiegoś projektu.
W tej pracy musze powiedzieć,
że mam więcej satysfakcji niż
uciążliwości. Lubię pracować dla
innych i z ludźmi kompetentnymiŻyczę Panu Burmistrzowi
większej pomocy właśnie od obywateli zamieszkujących Gminę w
postaci Ich zainteresowania sprawami, którymi Pana Urząd musi
sie zajmować. Aby Pan nie musiał
spotykać się z Ich strony głównie z
postawami roszczeniowymi.
Dziękuję za rozmowę.
Piotr Mądry
Powodów możemy po- Pamiętaj, możesz odmódać wiele, nieświadomi, że wić odpowiedzi na tendento dość automatyczna od- cyjne pytanie!
ruchowa reakcja z naturalnych, daleko poważniej- A jak sam zadaszych przyczyn, o których
jesz pytania?
może innym razem.
Czego oczekujesz
Odpowiadanie na inne po odpowiedzi? Popytanie zakłóca proces komunikowania się ludzi, twierdzenia, czy inmoże jednak być też źró- nego zdania?
dłem ważnych informacji.
To jakie zadajesz
Zwróć uwagę na swoje pytanie, wiele mówi
reakcje. Co powoduje, że o tobie!
unikasz
odpowiedzi
wprost?
Krzysztof Ratman
str 8
DBeściak nr 2
­ co słychać w gminie? ­
zdjęciu tych dwóch uchwał z porządku obrad. Tym samym w tym
roku, zgodnie z obowiązującymi
przepisami, nie będzie już możliwości wrócenia do tego pomysłu,
czyli w roku szkolnym 2013/2014
szkołom na pewno nie grozi likwidacja. – Jako ludzie odpowieW poprzednim wydaniu wprowadziliłem Państwa w temat, który jest dzialni za dobro tego powiatu,
jednym z kluczowych w programie partii Demokracja Bezpośrednia.
zostaliśmy zobligowani do przedstawienia sytuacji, jaka panuje w
edukacji i propozycjami, jak ją
uzdrowić.
Skoro po obradach komisji
edukacji większość radnych nie
uznała naszych racji, wycofuję się
z tych planów – powiedział tłumnie zgromadzonemu środowisku
szkolnemu, starosta Jerzy Kwaśniewski. – Nie chcę stwarzać pola
do dyskusji politycznych – dodał.
To, co stało się później, zaskoczyło starostę, ale spotkało się z
aplauzem zgromadzonych. Grupa
sześciu radnych poinformowała o
zawiązaniu się nowego klubu radnych „Wspólny Powiat”. Należą
do niego radni opozycyjni: Barbara Rzońca (przewodnicząca),
Marcin Cockiewicz, Waldemar
Smoter, Zdzisława Szczygieł, Danek Ziarno oraz Paweł Piasny.
ostatnich tygodniach, przelały nie oznacza wcale, że problem zoczarę goryczy.
stał ostatecznie zażegnany, z czego
zdaje sobie sprawę dyrekcja, grono
Czy wniosek radnych z nowe- pedagogiczne i uczniowie.
go klubu spotka się z poparciem
pozostałych radnych? W obecnym
– Można było uniknąć tego
układzie sił politycznych w olku- wszystkiego, co się działo w ciągu
skiej radzie wydaje się to mało ostatniego tygodnia w naszej szkomożliwe. Żeby tak się stało, po- le. To był dla nas bardzo trudny
trzeba 3/5 głosów z 23-osobowej czas, ale uczniowie, nauczyciele i
rady, a z tym na tę chwilę może rodzice stanęli murem w słusznej
być kłopot, bo choć w koalicji sprawie. Było warto i za to im
trzeszczy od dawna, to na rozłam dziękuję – mówi Iwona Sroka, dyteż się nie zapowiada.
rektorka II LO w Olkuszu.
Nie ma jednak rzeczy niemożliwych i jeśli klubowi uda się znaleźć wsparcie innych radnych,
przez najbliższy miesiąc przekonać ich do odwołania starosty, to
najbliższa sesja może być interesująca (chyba, że odbędzie się ona
w czasie krótszym niż miesiąc, to
głosowanie odbędzie się na następnej).
Na fali poniedziałkowych wydarzeń środowisko Prawa i Sprawiedliwości zwróciło się do
wszystkich organów samorządowych zainteresowanych problemem o wspólne pochylenie się nad
problemem i wspólną pracę nad
rozwiązaniem najbardziej naglących spraw oświatowych.
Padły konkretne pomysły i
wszystko wskazuje na to, że gmina
Olkusz i powiat olkuski jeszcze raz
zweryfikują reorganizację szkół, a
konkretnie sprawę II LO, Zespołu
Szkół Specjalnych oraz Gimnazjum nr 2.
Uczniowie i nauczyciele II LO
w Olkuszu i Zespołu Szkół w Bukownie mogą póki co odetchnąć z
ulgą. Uchwały intencyjne w sprawie likwidacji ich szkół zostały
ostatecznie wykreślone z porządku
obrad rady powiatu.
Jest to efekt protestu społecznego na niespotykaną dawno ska-
Na poniedziałkowej komisji
edukacji (28-01-2013) negatywnie
zaopiniowano obydwie uchwały
intencyjne. W dużej mierze pod
wpływem argumentów i presji
tłumnie przybyłych uczniów, nauczycieli i osób związanych z tymi dwiema placówkami. Dzień
później uchwała miała zostać poddana pod głosowanie radnych.
W ostatniej chwili starosta i
reszta zarządu zadecydowali o
Decydujący głos będzie miała
znowu lewica, która mimo zawirowań wokół szpitala dalej popiera
zarząd. Starosta Jerzy Kwaśniewski nie skomentował publicznie
wniosku o odwołanie, ale nie
trudno było zauważyć, że był syWolę współpracy w kwestii
tuacją zaskoczony i podenerwo- „Skałki” wyraził burmistrz BuGrupa ta złożyła wniosek o wany.
kowna Mirosław Gajdziszewski,
odwołanie starosty Jerzego Kwaale też nie żałował słów krytyki
śniewskiego, na co wpływ miało
- Nie chciałem stwarzać okazji względem starosty.
przede wszystkim doprowadzenie do niepotrzebnej dyskusji. Moim
do sytuacji budzącej tak ogromne zdaniem zarzuty pod moim adre– Sprawa „Skałki” jest nadal
emocje.
sem są bezpodstawne - mówi Je- sprawą otwartą, ale od grudnia nie
rzy Kwaśniewski.
zrobiliście nic, żebyśmy mogli da– Uważamy, że pan Jerzy
lej dyskutować. Nie ma współpraKwaśniewski nie jest w stanie
Bez względu na to, jaki będzie cy między wójtami i burmistrzami
sprostać oczekiwaniom mieszkań- finał wniosku o odwołanie staro- a starostą.
ców powiatu.
sty, dostał on żółtą kartkę nie tylNie spotykamy się i nie rozmaPrzekonanie swoje opieramy ko od radnych, ale przede wiamy, tak poprzednia władza, jak
na tym, że w czasie piastowania wszystkim od zainteresowanych i obecna. Powinno się odbyć sposwojej funkcji nie podołał powie- sprawą zamykania szkół miesz- tkanie z radą miejską w Bukownie,
rzonym obowiązkom.
kańców, w tym młodego pokole- bo my deklarujemy pomoc, ale
Najważniejszym przykładem nia, którzy w swoich opiniach nie musimy wiedzieć, ile to konkretnie
są placówki oświatowe, które sta- szczędzili słów krytyki.
ma być. Możemy usiąść i porozrosta planuje zamknąć.
mawiać, o co proszę od lat – mówił
– Jesteśmy zażenowani sposo- Gajdziszewski.
Brak komunikacji, brak rzetel- bem, w jaki podejmuje się decyzje
nej informacji wreszcie postawie- w naszym powiecie. Dobrze się
Miejmy tylko nadzieję, że wynie pod przysłowiowym murem stało, że wycofano się z tego po- powiedziane deklaracje, będą miarodziców, pedagogów, a przede mysłu, ale widzę jeden pozytyw ły pokrycie w faktach, a nie okażą
wszystkim młodzieży, świadczy o całej tej sytuacji.
się kolejnymi politycznymi obiebraku elementarnej wrażliwości
cankami.
pana starosty – argumentują swoją
Przekonaliśmy się na własnej
Echo po szkolnych zawirowadecyzję radni z klubu „Wspólny skórze, jak działania władzy wy- niach będzie jeszcze długo obecne
Powiat”.
glądają z bliska. Nie mam zaufa- w środowisku, ale jedno jest pewne
nia, że jeśli w tej sytuacji – wreszcie o wieloletnich zanieNie wybaczą staroście również postąpiono w taki sposób, to że w dbaniach w powiatowym szkolnicsytuacji w olkuskiej służbie zdro- innych kwestiach jest lepiej – mó- twie, braku pomysłu na przyszłość
wia, zarzucając mu opieszałość w wi jeden z uczniów II LO, który oraz niewykorzystanych możliwodziałaniu.
przez dwa dni uczestniczył w de- ściach, zacznie się mówić głośno i
bacie.
dobitnie.
Kolejną kwestią, którą starosta
się naraził, jest całkowity brak
Nadszarpnięte zaufanie będzie
(Koniec fragmentów artykułu
kontroli nad budową Centrum trudno odbudować, ale obie strony Emilii Kotnis-Górka z "Przeglądu
Kształcenia Ustawicznego przy będą musiały kontynuować na- Olkuskiego")
olkuskim Mechaniku i kilka in- wiązany w poniedziałek dialog, bo
nych spraw, które kumulując się w odstąpienie od decyzji we wtorek
Opracował: Piotr Mądry
Ogłaszamy konkurs na
najbardziej postępową gminę
w Kraju w kategorii wdrażania demokracji bezpośredniej.
Oczekujemy
zgłoszeń
gmin, które są zainteresowane
uzyskać taki tytuł. Jury konkursu w składzie: (członkowie redakcji) oceni zgłoszone
kandydatury uwzględniając
następujące parametry z
ostatnich 12 miesięcy (licząc
od mmiesiąca zgłoszenia):
- procentową wielkość
środków gminy przeznaczoną
do rozdysponowania jako budżet partycypacyjny,
- ilość konsultacji projektów gminnych z mieszkańcami,
- ilość projektów wdrażanych we współpracy z sąsiednimi gminami,
- ilość głosowań ludowych,
- ilość korekt decyzji z powodu weta ludowego lub pro-
testu (korekty liczymy na plus
jako wolę dla zmian włodarzy
i aktywność obywateli),
- stopień informatyzacji i
dostępności informacji bieżącej dla mieszkańców.
- postępy w demokratyzacji funkcjonowania gminy od
chwili zgłoszenia do 31 grudnia 2013 r.
Kryteria ilościowe będą
rozpatrywane w stosunku do
ogólnej liczby rozporządzeń.
Problem ten zilustrowałem lę, który dotyczy nie tylko złej poprzykładem gminy Bukowno w lityki oświatowej w powiecie olpowiecie olkuskim. Odsyłam do kuskim.
numeru styczniowego na stronę 8.
Zaufanie dużej grupy mieszMogę teraz poinformować, że kańców zostało nadwyrężone posprawy rozwinęły się po myśli dejmowaniem przez zarząd
mieszkańców gminy a szczegóły nagłych decyzji, bez konsultacji z
pozwolę sobie zacytować za arty- zainteresowanymi, brak współprakułem Emilii Kotnis-Górka z cy między jednostkami samorzą"Przeglądu Olkuskiego" (frag- dowymi oraz całkowity brak
menty):
dialogu władzy ze społeczeństwem. Starosta Jerzy Kwaśniewski będzie musiał zmierzyć się z
faktem, że nowopowstały klub
radnych złożył wniosek o jego odwołanie.
Zgłoszone kandydatury
będą prezentowane a ich dokonania popularyzowane na
łamach gazety.
nych a więc udziału mieszkańców gminy w zarządaniu a
szczególnie partycypacji w
przeznaczaniu środków z budżetu.
Rozstrzygnięcie konkursu
opublikowane zostanie w
styczniowym wydaniu DBeściaka w 2014 roku.
Nagrodą będzie więc publikacja w mediach i stwierdzony fakt liderowania w
postępie
cywilizacyjnym,
który (naszym zdaniem) charakteryzuje się większym stoZgłoszenia przyjmowane są
sowaniem
procedur elektronicznie
poprzez:
bezpośrednio demokratycz- www.dbesciak.pl/gminaroku
­ strefa polemiki ­
Nie, ten cytat to nie prowokacja. Nie zamierzam też z nim polemizować. Cytuję go, ponieważ
się z nim zgadzam. Z każdym słowem. Nie lubię demokracji. Utożsamiam ją z systemem w którym
żyję na co dzień i którego już
mam dosyć. Nie jestem demokratą
– jestem libertarianinem i indywidualistą. Libertarianinem był też
autor cytatu, śp. Aaron Russo. Ten
obrońca amerykańskiej Konstytucji brzydził się demokracją –
twierdził, że niszczy ona jego kraj
i odbiera ludziom wolność. Niedługo przed śmiercią poparł prezydencką kandydaturę Rona Paula
– człowieka, który w swym przemówieniu zapytał: „Dlaczego demokracja jest traktowana z takim
wielkim szacunkiem, skoro jest
wrogiem mniejszości i czyni
wszystkie prawa relatywne, jako
dyktat większości?”.
dzialność rozpływa się w tłumie.
Króla można obalić, a w demokracji… „sami sobie tak zagłosowaliście”. Wybitny władca rządzi
mądrze, a tłum jest zawsze przeciętny. Król rządzi wiele lat, więc
dba o swoje włości. W demokracji
rządy się zmieniają, więc każdy
kradnie ile tylko może. Oczywiście nie twierdzę, że monarchia
czy dyktatura jest libertariańska.
Nie jest, podobnie jak demokracja.
W gruncie rzeczy, żaden z tych
systemów nie implikuje wolności,
żaden też z niej nie wynika – mogą
co najwyżej współistnieć lub zbliżać się do siebie. Wielu libertarian
za kompromis uważa republikę
konstytucjonalną – prosty system,
w którym podstawowe prawa są
zapisane w konstytucji, nikt ich
nie może zmienić, a państwo co
najwyżej stoi na ich straży.
dajmy sobie może trochę dziwne
pytanie: czy poglądy takich ludzi
jak Russo i Paul da się pogodzić z
demokracją bezpośrednią?
że 51% przegłosuje pozostałe
49%... Problem jest taki, że czysty
libertarianizm nie istnieje nigdzie
na świecie. Wielu libertarian
wspaniale teoretyzuje na papierze,
ale nie ma żadnego pomysłu, jak
wprowadzić to w życie, ani jak
później utrzymać. Trudno jest bronić wolności. Społeczeństwa, które
się do niej zbliżały, traciły ją, gdyż
albo ktoś obcy je zniewalał, albo
ludzie zniewalali się na własne życzenie.
Przez pewien czas dość libertariańskim krajem była Ameryka –
wspaniały nowy świat, kraj pionierów, przedsiębiorców, zdobywców, wierzących w „self-reliance”,
kraj ludzi wolnych i niezależnych.
Dziś już niewiele z tego pozostało.
Obywatele drugi raz z rzędu wybierają socjalistycznego i antykonstytucyjnego prezydenta (choć
alternatywy niewiele się różniły).
Odbiera im się broń, inwigiluje ich
domy, ogranicza wolność gospodarczą, ubliża ich godności na lotniskach. Za ich pieniądze kraj
prowadzi wojny na całym świecie
i morduje niewinnych ludzi. Całe
złoto jest w rękach bankierów i
wielkich korporacji, a rynek nie
ma żadnej kontroli nad pustym
pieniądzem.
A przecież Amerykanie mają
konstytucję, gdzie wszystkie prawa są spisane czarno na białym.
Dlaczego nie jest ona przestrzegana? W dużej mierze dlatego, że
ludzie, w większości, przestali w
nią wierzyć i zapragnęli czegoś innego (niestety, według mnie gorszego). Już w XIX w. L. Spooner
zauważył, że konstytucja nie ma
żadnego autorytetu i zobowiązuje
co najwyżej tych, którzy się pod
nią podpisali. Reszta może się z
nią zgodzić, lub nie. Konstytucja
działała w praktyce tylko wtedy,
gdy ludzie ją akceptowali. Nasuwa
mi się więc prosty wniosek – ostateczne powodzenie danej idei zależy od tego, jak zostanie ona
odebrana w społeczeństwie. Rządzi to, co istnieje w głowach ludzi.
Ludzie mogą dokonać wszystkie-
Czemu zajmuję się więc demokracją bezpośrednią, gdzie
Dlaczego więc piszę o demo- ryzyko naruszania wolności mokracji bezpośredniej? Cóż, za- że być spore? Wystarczy przecież,
Może najpierw w skrócie
kim są libertarianie?
Tak naprawdę nie da się ich
jednoznacznie zdefiniować, gdyż
skrajny indywidualizm i dosyć
nietypowe spojrzenie na świat
wśród tych ludzi powoduje całą
mnogość różnych nurtów, postaw
i poglądów. Nie wiem, czy gdzieś
jeszcze istnieje taki miszmasz, od
skrajnego anarchizmu, po konserwatyzm. Jednak wszyscy libertarianie zgadzają się co do pewnych
podstaw. Na przykład tego, że
każdy człowiek posiada pewne
niezbywalne prawa, jak wolność
czy własność, które wynikają z
natury bądź są nadane przez Boga.
Każdy libertarianin akceptuje aksjomat o nieagresji, według którego żadne działanie nie jest
przestępstwem tak długo, jak długo nie narusza tych samych praw
u innych ludzi. Każdy człowiek
może dbać o swoje interesy, bronić swojego dobytku, postępować
w zgodzie z własnym przekonaniem i nikogo nie można zmusić
do poświecenia się na rzecz czegokolwiek. Filozoficznie libertarianizm skupia się na jednostce,
której prawa stoją ponad zbiorowością. Tym samym każda forma
przymusu bądź zniewolenia jest
równie zła, bez względu na to, czy
robi to jednostka, czy tłum. Czołowy libertariański myśliciel,
Murray Rothbard, pisał: „Zbrodnia
jest zbrodnią, agresja jest agresją,
bez względu na to, jak wielu ludzi
zgadza się na takie postępowanie”.
Tym samym wielu libertarian automatycznie odrzuca demokrację,
wyczuwając w niej zagrożenie
zniewoleniem ze strony większości. Niektórzy mówią wprost, że
wolą monarchię, albo nawet dyktaturę. Hans-Hermann Hoppe
zwracał uwagę na fakt, że w monarchii cały czas wiadomo, kto
jest odpowiedzialny za wyrządzone zło, a w demokracji odpowie-
DBeściak nr 2
str 9
Jestem zdania, że realną alternatywą dla mainstreamu może stanowić tylko partia, która
zaproponuje racjonalny namysł
nad rzeczywistością i bez emocjonalnej, populistycznej retoryki,
wychodząc z medialnej przepychanki, w rozsądnej debacie, będzie proponowała rzetelne
rozwiązania.
Wystąpienie DB do Rzecznika
Praw Obywatelskich w związku z
pomysłami antyradarowymi rządu,
w moim przekonaniu, jest przykładem czysto koniunkturalnego
działania. Nie sądzę, żeby ten sposób myślenia, czy postępowania
zwiększał realnie szanse partii DB
na powiększenie zasięgu działania!
Obawiam się, że to krok w demagogię i próbę medialnego zaistnienia. Efekty tego typu działań
mogą być tylko tymczasowe i słabe. Gdyby podejść do zagadnienia
bez emocji, spróbować ocenić sytuację możliwie całościowo, zhierarchizować problemy i sposoby
napraw okazałoby się, że nic nie
jest takie proste, jak na to wygląda. Dałoby to szanse na wyważone
stanowisko z rozsądnym przesłaniem.
Protest, mam wrażenie, stał się
w polskiej rzeczywistości, sposobem na manipulacje i zaistnienie
medialne. Moim zdaniem, powinien kończyć wysiłek pracy nad
oczekiwaną zmianą po wyczerpaniu innych sposobów, z pracą intelektualną włącznie!
Na razie, razem z innymi,
wskakujemy na rząd, bo magiel
medialny poszedł w tę stronę i
ważniejsze jest strzelać focha na
zapis budżetowy i wyciągać sztandary, pomijając realną sytuację.
Pomijam publicystykę nad
tym, co było, bo to już przeszłość!
Sposób, w jaki rząd podszedł do
poprawy bezpieczeństwa na drogach – to faktycznie łatwy temat
do krytyki!
W potocznym ujęciu wskażę
tylko kilka aspektów sprawy. Z
myślą o samej partii, jej formach i
treściach działania.
1. Nie widzę w debacie ogólnej
namysłu nad problemem bezpieczeństwa na drogach poczynając
od wykazania, że jakiekolwiek
ograniczenia prędkości nie zwiększą bezpieczeństwa na drogach.
Tylko kwestionowanie takiego
ujęcia problemu, da argumenty za
zbytecznością radarów. Póki respektujemy znaki drogowe - nie
ma problemu! Przepisy są i będą
łamane! To kwestia socjologii,
analiz, matematyki, statystyki…
2. To, gdzie państwo księguje
przypuszczalne wpływy - nie ma
znaczenia wobec samego problemu. Nie może tego nie uwzględniać. Jeśli jakiekolwiek wpływy
mogą wystąpić, gdzie jak nie w
budżecie trzeba je ująć na którymś
z kont! Należy oddzielić księgowość od bezpieczeństwa na drogach.
3. Państwo od tego jest, żeby
przewidywać wszelkie zagrożenia
i reagować na nie, a także wszelkimi dostępnymi środkami szacować przychody! Założenie w
budżecie wpływów związanych z
łamaniem prawa, nie jest równoważne z ukaraniem kogokolwiek
bez sądu, więc nie zmienia domniemania niewinności. Pomylono tu jednostkową sytuację z
oceną szerszego zjawiska. Pieniądze pojawią się tylko jako efekt
utraty niewinności i to nie „jego
(państwa) obywateli”, tylko nieznacznej tych obywateli części!
4. Doszliśmy do sytuacji, w
której poczynienie pewnych założeń co do przyszłości zostało ocenione jako postępowanie, które
łamie prawo zawarte w Konstytucji! Do więzienia z nimi! Taka teza wynika z uzasadnienia wniosku
do RPO. Czy propozycja budżetu
to przedstawienie komuś formalnego zarzutu i uznanie bez sądu za
winnego?!
Nie znam formuły podejmowania decyzji w DB, sądzę jednak, że tym razem zabrakło
zdrowego rozsądku - postawy:
„Nie wiem – nie zabieram głosu”!
Obawiam się, że emocjonalna
ocena wywołana medialną falą to
tylko kolejny głos z magla, nie
wynikający z troskliwego, kompetentnego namysłu nad problemem.
Proszę wziąć pod uwagę, do
kogo pragnie odwoływać się DB.
Anarchizujące postawy części polskiego społeczeństwa wynikają po
części z reakcji na błędy władzy,
ale głównie, z niedojrzałości obywatelskiej!
Krzysztof Ratman
Ktoś, kto twierdzi (jak Autor),
że nie lubi demokracji jest mi bliski bo mogę jemu zaproponować
formę demokracji jakiej nie zaznał, a której wersję polubi. Ktoś,
kto twierdzi (jak Autor), że jest libertarianinem i indywidualistą ale
potrafi "pochylić się" nad propozycjami demokracji bezpośredniej,
gdzie indywidualista ma ciężkie
życie - jest albo desperatem, który
gubi się w swym indywidualiźmie
każdy człowiek widzi nieco dalej, albo realistą, który dostrzegł swiatełko w tunelu, który jeszcze nie
niż ktokolwiek inny".
A my wszyscy razem, gdzie został wydrążony. To pewnie
swiatełko kopaczy, których może
możemy spojrzeć?
wesprzeć i ... właśnie to czyni!
Odnośnie
libertarianizmu...
Wojciech Mazurkiewicz
Cóż - faktycznie piękna ale jednak
- utopia (sam Autor ma podobne
konstatacje). Nigdy nie będę wiedział czy nie naruszyłem czyjeś
wolności chociażbym tylko zapragnał położyć się gdzieś na polance
aby podziwiać przepływające
chmury. A gdzie mi tam do orientacji w tysiącach innych potencjalnych moich aktywności.
Autor, który nie lubi demokracji, kilkatrotnie docenia demokrację bezpośrednią. Nie daje jej
jakiegoś prymatu ale widzi jej
zdolność do wchodzenia w synergię z libertarianizmem. To już
bardzo dobrze rokuje.
Piotr Mądry
go, jeśli tego zechcą. Powodzenie
idei libertariańskiej zależy tylko i
wyłącznie od tego, czy zostanie
ona usłyszana, zrozumiana i zaakceptowana. Żadne ustawy, pisma,
święte księgi, piękne i logiczne filozofie tego nie zmienią.
Można więc wnioskować, że
nie ma znaczenia, czy dana idea
jest zapisana na papierze, wyznawana przez króla, czy podtrzymywana w ciągłych głosowaniach – i tak funkcjonuje tak
długo, jak długo ludzie uważają
ją za słuszną.
Ostateczny głos zawsze należy
do nich. I tu pojawia się demokracja bezpośrednia.
Niektórzy libertarianie popełniają dwa proste błędy: twierdzą,
że posiedli prawdę absolutną oraz
że ich poglądy to oczywista oczywistość i każdy powinien to zauważyć. Niestety, i jedno i drugie
jest dalekie od rzeczywistości. Żaden człowiek nie ma monopolu na
prawdę, a wielu ludzi nigdy nie
zaakceptuje poglądów libertariańskich. Pomijam fakt, że wielu nigdy o nich nie słyszało (podobnie
jak o demokracji bezpośredniej).
Niektórzy chcieliby nawet wprowadzać libertarianizm siłą, co już
jest absurdem. Jedyną drogą jest
mądra i cierpliwa edukacja, samodoskonalenie się, miłość i szacunek do wszystkich ludzi oraz
zrozumienie ich poglądów. Należy
powoli, ciężką pracą, wprowadzać
ideę w życie. I tu może być potrzebna demokracja bezpośrednia.
Nie jako cel w sam sobie, ale
jako narzędzie. Andy Lange, propagator nowoczesnego systemu
pod nazwę „liquid democracy”
(bezpośrednia demokracja przez
Internet), na pytanie, dlaczego
ktokolwiek miałby poprzeć jego
projekt, odpowiedział: „Ponieważ
dzięki LD będziesz mieć szanse
przedstawić i skonfrontować z
rzeczywistością swój najdziwniejszy nawet pomysł na świat”. I tutaj
jest też droga dla libertarian.
Wyjść do ludzi, przekonać ich i
spowodować, że sami będą o to
walczyć. Demokracja bezpośrednia sama w sobie nie gwarantuje
wolności, może być też zagrożeniem, ale nie jest pod tym względem gorsza od innych systemów.
Szwajcaria pokazuje, jak wiele
można osiągnąć - w tym kraju
wolność (i dobrobyt) jest większa
niż gdziekolwiek indziej w Europie. Demokracja bezpośrednia i
libertarianizm mogą ze sobą
współistnieć. Uważam ją za krok
do przodu, rzecz lepszą od obecnej
zakłamanej demokracji przedstawicielskiej. Nie twierdzę, że libertarianie mają ją popierać (choć
mogą), ale przynajmniej próbować
współpracy w walce o wspólne dla
wszystkich cele. Jeśli nie będziemy szanować się wzajemnie, nigdy niczego nie osiągniemy, a
pomożemy tym, którzy są wrogami wolności. Pragnę zakończyć
cytatem człowieka, który pewnie
poparłby demokrację bezpośrednią.
Amerykański myśliciel R.W.
Emerson pisał: "Na swej drodze
str 10
­ inspiracje ­
DBeściak nr 2
Ostatnio obrodziło nam marszami. Marszami ludzi niezadowolonych. Nic w tym dziwnego.
Każdy normalny człowiek bywa czasem niezadowolony. Dlatego też ludzie organizują marsze,
wiece i inne schadzki, na których
wyrażają swoje niezadowolenie.
Problem jednak w tym, że niektórzy są niezadowoleni zawsze.
Można odnieść wrażenie, że powstał w Polsce Ruch Ludzi Niezadowolonych. Na czele którego
stanął Prezes. Prezes wraz ze swoją świtą regularnie ukazuje swoją
naburmuszoną twarz jak przystało
na Głównego Niezadowolonego.
Można byłoby rzec, że ich niezadowolenie, ich sprawa. W końcu
co komu do czyjegoś samopoczucia. Otóż nie jest to takie proste.
Żyjemy przecież we wspólnocie.
Czy nam się to podoba, czy nie.
Tak ktoś ułożył ten świat.
O ile sporadyczne oglądanie
niezadowolenia nie niesie ze sobą
żadnych skutków, o tyle ciągły
widok takiego stanu niektórych
ludzi, musi nieść ze sobą określone ujemne efekty.
Chyba każdy przyzna, że kiedy
świeci słońce większość ludzi odczuwa lepsze samopoczucie.
Można sobie wyobrazić nasze ży-
cie, gdyby przez cały rok obowiązywał miesiąc październik. Po kilku latach stracilibyśmy chęć do
życia. Podobna zasada obowiązuje
kiedy otaczamy się ludźmi szczęśliwymi. Zadowolonymi z życia.
Poprawia to również nasz poziom
zadowolenia. Jednak kiedy od
wielu już lat media pokazują nam
ciągle te same niezadowolone
twarze, to można zauważyć już
wyraźnie, że kończy się pewna
granica naszej odporności.
Umysł człowieka nie jest zbudowany z ciekłych kryształów.
Jest podatny na przekazy docierające do niego z otoczenia.
W pierwszej fazie można
uznać pewne sytuacje za śmieszne
i nawet mieć z tego niezły ubaw.
W kolejnych fazach następuje już
zmęczenie, a następnie stan
znacznie poważniejszy.
Zdążyłem zaobserwować u
siebie pewne niepokojące objawy.
Mianowicie zaczynam mieć opory
przed włączaniem telewizora. Po
to, żeby znów nie widzieć tych samych, nieszczęśliwych ludzi. Ten
widok zaczyna już oddziaływać
depresyjnie.
Od lat te same twarze i to samo
niezadowolenie, które się na nich
rysuje. Niezadowolenie ze
Zdarzają się i są artykułowane tatywnego stanowiska partii Dewątpliwości wobec partii Demo- mokracja Bezpośrednia?
kracja Bezpośrednia i jej istoty.
Ten oczywisty dylemat każdej
Rozmowy na FB nie są dobre!
demokracji - jak zapewnić jakość i
sensowność rządzenia i pogodzić
większości - nie
Często
osobiste jejestz dowymaganiami
rozstrzygnięcia, jak sądzę!
uprzedzenia powodują, Martwi mnie raczej to, że nao projekcie istniejącym w wyże zarysowany problem wet
obraźni
nie możemy
nie ma szans na głębszą spokojnie jedynie,
pospekulować, przepyanalizę.
chanka jest cokolwiek demagogiczna i personalna, a idzie o
Dziwne wydaje się niechętne istotne zagadnienia wynikające z
traktowanie kogoś, kto oczekuje zarzutów stawianych dzisiejszej
żeby zarządzanie krajem oparte klasie politycznej.
było na możliwie pełnym wykorzystaniu wiedzy, czyli na jak najWeźmy np. takie rolepszym zarządzaniu i pyta jak
zapewnić chce to partia Demokra- zumowanie.
cja Bezpośrednia. Przecież sama
Przyjmując do wiadomości
instytucja bezpośredniego głosowania obywatelskiego, tego nie fakt podziału społeczeństwa wezapewni! Nie przeciwstawiamy dług deklarowanego przez nie wytutaj, mam nadzieję, wiedzy – sile borczego poparcia bieżących
partii, należałoby uznać, że w głowiększości?
Odrzucanie wątpliwości, uza- sowaniu bezpośrednim podobny
sadnionych rzetelną troską , nie będzie podział głosów w różnych
stanowi, mam nadzieję, reprezen- kwestiach wymagających zbioro-
Stwierdzenia o oczywistości
prawa do protestu obywateli niezadowolonych z systemu, wypowiadane w kontekście odkrycia
faceta z bombą, brzmią, w moim
odczuciu, dwuznacznie!
Obawiam się, że dla zbyt wielu
Polaków niezadowolenie takie
staje się łatwą wymówką dla anarhii i kwestionowania systemu,
żadnym zaś powodem do refleksji
i jakiejkolwiek pozytywistycznej
działalności.
Na co… czego dowodem jest
chęć wysadzenia Sejmu razem z
całą zawartością? Czy ocena jako-
ści polityki w jakikolwiek sposób
to uzasadnia? Czy uzasadnia w
naszych warunkach? Nie sądzę,
chociaż pytań można postawić
wiele.
Istnieje mocne społeczne
oczekiwanie, aby za słowami szły
czyny, żebyśmy byli konsekwentni
w swoich działaniach, „nie gadali
po próżnicy”. Żeby nasze czyny
odpowiadały deklaracjom!
Zmieniajmy
rzeczywistość
czynem! Więc oto jest czyn! Najlepszy, w tym wydaniu, dowód, że
nie wystarczy aktywność sama!
wszystkiego. Z tego, że ktoś nie
może dostać ukochanej władzy.
Z tego, że jest dobrze, a powinno być źle. A jak będzie źle, to
też będzie źle. Z tego, że Niemcy
są na zachodzie, a Rosja na
wschodzie. A powinno być odwrotnie. Z tego, że słońce wstaje
na wschodzie, a powinno na północy. I chyba z wszelkich rzeczy,
które tylko istnieją na świecie.
Wysłuchiwanie od lat, że Polska
jest krajem morderców, oszustów i
zdrajców narodu powoduje, że coraz mniej ma się ochotę na zamieszkiwanie w tym kraju.
Słysząc bowiem od lat w sposób ciągły takie słowa, u zwykłego
człowieka zaczynają mimo woli
pojawiać się objawy paranoi.
Zaczyna się przyglądać ludziom którzy go otaczają, czy
przypadkiem któryś z nich za
chwilę nie wbije mu noża w plecy,
lub nie zdradzi go w inny sposób.
Oczywiście nie należy winić za
to ani Prezesa, ani jego świty.
Bezduszne społeczeństwo próbuje
zamknąć usta biednym nieszczęśnikom poprzez powszechną krytykę. Grozi wprowadzeniem prawa
zakazującego mowy nienawiści.
A gdzie empatia? Gdzie
współczucie? Czyż ludzi chorych
wej decyzji, taki schemat z braku
innych powodów, wydaje się najbardziej prawdopodobny.
Jeśli nie wyrzucamy systemu
reprezentacji do kosza, zwłaszcza
systemu głosowania na partię, zamiast na człowieka - bezpośrednie
głosowanie może być istotne tylko
w szczególnych sytuacjach politycznych.
W chwilach konieczności
dziejowych, lub innych opisanych
prawem, ustalonych sejmową
uchwałą.
Zakładam, że nikt nie
bierze realnie pod uwagę
rządzenia przy pomocy
wyłącznie bezpośredniego udziału obywateli.
Wciąż zasadne, w tak opisanej
sytuacji, jest pytanie o sposób w
jaki zostanie optymalizowana sensowność podejmowanych decyzji,
czyli oparciu ich na dostępnej
wiedzy, z jednej strony, a potrzebie optymalnego zaspokajania
bieżących i przyszłych potrzeb
społecznych, z drugiej.
Oczywiście, że generalnie deNajwiększym naszym zagrożeniem jest, jak sądzę, bezmyślność i agresja obecna w
społecznym dyskursie.
Ma ona swoje głębokie uzasadnienia. Niestety idzie w parze z
niezrozumieniem, że od wypowiedzi do realizacji jest tylko krok, że
powiększając obszary agresji - dokładając do pieca nienawiści, budujemy kolejne zagrożenia.
Frustracja może być wywołana
wielu czynnikami. Poczucie zagrożenia powstaje w relacji ze
środowiskiem i ma różnorakie
uzasadnienia zależne również od
możliwości i samopoczucia jednostki.
Bardzo obawiam się tak zbudowanych, na frustracji, uprosz-
zamyka się w więzieniach? Ludzi
chorych należy leczyć. Jak można
znęcać się nad ludźmi nieszczęśliwymi? Jeśli ktoś przez całe lata
nie potrafi się uśmiechnąć, to nie
oznacza to nic innego jak tylko
rodzaj inwalidztwa.
Tutaj należy jednak zrozumieć
stronę rządową. Ujawnienie tego
faktu musiałoby skutkować wypłatą rent inwalidzkich niemałej
przecież grupie ludzi. A tego budżet mógłby już nie wytrzymać.
I tak oto tkwimy w impasie.
Tymczasem członkowie Ruchu
Ludzi Nieszczęśliwych nadal sobie
wiecują i maszerują pod rękę i w
koalicji z członkami Związku Widzących Ciemność. Swoim zachowaniem wykazując objawy
schizofrenii paranoidalnej i przewlekłej depresji, z okresowymi
napadami pomroczności jasnej.
Kiedy cały świat komentował
masakrę w szkole w USA, nasze
rodzime media znów pokazywały
niezadowoloną twarz Głównego
Niezadowolonego, który przedstawiał kolejny już nowy powód kolejnego niezadowolenia.
Paranoja systematycznie ogarnia coraz większe grupy społeczne. Zarządy publicznej telewizji
powinny mieć przedstawione zarzuty prokuratorskie za doprowadzenie tych instytucji na skraj
bankructwa.
Widzowie chroniąc swoje
zdrowie psychiczne, masowo
przestali oglądać telewizję. Jak
widać amerykanie okazali się narodem bardziej dojrzałym od nas i
już dawno zrozumieli, że należy
nawet sztucznie się uśmiechać,
pozdrawiać, udawać zadowolonych, nawet jeśli zadowoleni nie
są.
Każdy umysł da się oszukać.
W ten sposób poprawia się samopoczucie. Tym samym wydłuża się
życie. A ja chciałbym żyć długo.
Dlaczego więc mam skracać sobie
życie, tylko dlatego, że ktoś jest
wiecznie niezadowolony i zmusza
się mnie do oglądania tego obrazu.
Na dodatek zaczynam doznawać dziwnych objawień. Coś mi
zaczyna szeptać do ucha, że stoi za
tym wszystkim ukryta opcja niemiecka, która jest właścicielem
światowych koncernów farmaceutycznych. A wszystko dlatego, że
mają pełne magazyny leków antydepresyjnych i trzeba je w końcu
komuś sprzedać. Należy więc wywołać w Polsce zbiorową depresję.
Powoli już zaczynamy ten stan
osiągać.
Jutro rano radio znów nada
ulubioną piosenkę Prezesa: „Znowu w życiu mi nie wyszło”. A my
znów obudzimy się w kraju nad
Wisłą. Kraju smutnych ludzi.
Ryszard Tutko
cydować będzie siła większości,
ograniczona Konstytucją i prawem.
Więc równie dobrze może pozostać tak jak jest! W swojej isto"Rozmawiajmy lepiej"
cie, oferowane przez partię jestArtykuł
pełen
troski.
nadzieję, że
Demokracja Bezpośrednia propo- będę mówił lepiejMam
kiedy
powiem
zycje nie wnoszą nic nowego, a krótko.
biorąc pod uwagę szanse wybor„Jak będzie demokracze, są tymczasem nierealne.
Uzasadnianie zasadniczej zmiany jakościowej państwa hasłem
„Jak będzie demokracja
bezpośrednia to będzie
dobrze!” nie jest uzasadnieniem, a bez
szczegółowego opisu takiego systemu, w odniesieniu do dzisiaj
istniejącego – pozostaje
tylko demagogią. To towar, którego mamy na
półkach pod dostatkiem.
cja bezpośrednia to będzie dobrze!”
To faktycznie słabe a nawet
żadne uzasadnienie zmiany jakościowej. Tylko pytam kto tak uzasadnia?
Jeśli
ktoś
we
wspomnianych niedobrych rozmowach na FB to już wiemy jakie
oparcie ma tez diagnoza.
"... bez szczegółowego opisu takiego systemu, w odniesieniu do
dzisiaj istniejącego
– pozostaje tylko demagogią. "
Program partii Demokracja
Bezpośrednia jest szczegółowy i
ma wyjątkowo dużo odniesień do
Krzysztof Ratman systemu dziś istniejącego.
Piotr Mądry
czonych wizji świata, akceptacji
postaw nieposzanowania dla prawa, które jest fundamentem funkcjonowania
społeczeństwa;
kreowanie sztucznego podziału na
naród i władzę (to postawa z socjalistycznej przeszłości), naiwne
widzenia świata w czarno białych
kolorach, zrzucanie odpowiedzialności za nasz los na innych, niezrozumienie, że ludzkość to
wspólnota, że konflikt pogarsza
jakość życia wszystkim. Są to bardzo poważne źródła agresji!
Żeby nie ustępować złu i
zmieniać świat, kiedy to konieczne
i możliwe – nie muszę być chamem; tak jak nie muszę być ofiarą
losu, żeby proponować współpracę
i pomagać innym.
Świat nie jest dokonały! Nie
dlatego, że tylu jest okrutnych
durniów, ale dlatego że tylu jest
milczących konformistów na to
zezwalających.
Nie istnieje idealny system powszechnego szczęścia. Jeśli nie
zaakceptujemy tego faktu wszelkie
działanie prospołeczne skazane są
na porażkę, zawsze bowiem będą
obszary nierówności i niezadowolenia.
Krzysztof Ratman
­ łamiemy sobie... i idziemy po rozum do głowy­
POZIOMO
DBeściak nr 2
str 11
PIOOWO
3. osoba ceniona jako uczestnik ekipy rządowej
5. jego źródłem jest Konstytucja, ustawy, umowy
międzynarodowe oraz rozporządzenia
8. obowiazkowa lub fakultatywna. W odróżnieniu
od referendum jej wyniki nie są wiążące dla władzy
10. lokowanie na stanowiska
15. rózne struktury, w ramach których przebiega
życie polityczne społeczeństwa
17. coś, co powinno poprzedzać referendum
19. jest nią zmiana systemu sprawowania władzy
aby obywatele podejmowali najważniejsze decyzje.
21. ordynacja wyborcza zapewniająca niemożność
odsunięcia partii od władzy
22. osoba lub organizacja przewodząca, stojąca na
czele grupy
23. z angielska recall, tę możliwość DB zapewni
obywatelom wobec posłów i urzędników państwowych
25. dokument ideowy partii
26. ... systemu politycznego z przedstawicielskiego
na bezpośredni
27. system, jedna z trzech kategorii systemów w
politologii obok politycznych i wyborczych
28. sa nieuniknione zarówno w sferze społecznej
tak i gospodarczej
29. są mniejsze i większe, jest ich kilkaset w Polsce
30. podejmują działania wywierające nacisk na
polityczne organy państwa
1. polityczna lub po prostu alternatywa wyboru
2. wg dowcipu - do spełnienia po stu latach
4. jedna ze stron lub zestaw obowiązujacych
zasad przynależnych godności ludzkiej
6. idee, wyobrażenia na dany temat, sąd o czymś
lub punkt widzenia
7. głosowanie ludności w sprawie przynależności
terytorialnej
9. to, czego tak bardzo brakuje a co partia DB
chce zapewnić obywatelom
11. Jedyna w Polsce partia, która nie jest oparta o
jednostkę i nie dąży do utworzenia rządu złożonego
ze swych członków
12. państwo, w którym głosowania odbywaja sie
elekrtonicznie
13. Konstytucyjny, którego zniesienie postuluje
partia DB
14. metody którymi posługuje się władca w
stosunku do ludności państwa
16. każdy sie liczy i każdy liczy nań
18. bariera utrudniająca dotychczas bezposredni
wpływ przez referendum
20. obywatelskie - ustawodawcze – elementy
demokracji bezpośredniej
24. wyborcze, rejony wyznaczone w ordynacji
wyborczej
Patrząc w skali globalnej poprzez okno Internetu, gazet, telewizji i innych mediów, odnieść
można wrażenie, że cywilizowany
świat będzie się dalej pogrążał w
kryzysie, który czasem wydaje się
być jak UFO – każdy o nim mówi
i pisze, a jednak ludzie mają co do
garnka włożyć i żyją w miarę dostatnio.
Z drugiej jednak strony ten
kryzys realnie odbija się na gospodarce USA i europejskich
państw i mimo że to „UFO”, dla
wielu komentatorów, szczególnie
opcji rządzącej w Polsce do niedawna było tylko wytworem opozycyjnej propagandy, lub czymś,
co przecież nam absolutnie nie zagraża, teraz okazuje się, że coraz
bardziej realnie zagraża… portfelom wyborców.
Zza kanału La Manche płyną
groźby, że Wielka Brytania wy-
stąpi z Unii Europejskiej… szczury też, jako istoty w świecie zwierząt wykazujące sporą inteligencję,
uciekają z tonącego okrętu.
Wobec tego niemiecka żelazna
dama dwoi się i troi, żeby Brytyjczyków odwieść od tego pomysłu.
W USA coraz większa bieda na przykład miasto Detroit, niegdyś potęga przemysłu samochodowego, teraz popada w coraz
większą ruinę i anarchię.
Coraz częściej też słyszymy o
nowych masakrach z użyciem
broni palnej, więc Barack Obama
próbuje Amerykanom odebrać
prawo do jej posiadania.
Na Bliskim Wschodzie jak
zwykle niespokojnie, Izrael chce
atakować Iran, w Syrii co się dzieje, wiedzą tylko służby specjalne,
dalej na wschód Korea Północna
rozwija program nuklearny i przygotowuje nowe rakiety, Chiny
Wiele się mówi ostatnio o języku polityczno medialnej debaty.
Dobrą intuicją jest odczucie nienawiści w tej debacie, jednak
błędnie przypisujemy je mowie,
zamiast przypisać je ludziom. To
uczucia ludzi wywołują pewien
sposób wyrażania się. Jeśli czują
nienawiść – wyrażają to w swoich
wypowiedziach, tak, czy inaczej je
formułując. Rozróżnienie jest subtelne i może nie istotne, ale pomaga zrozumieć sam mechanizm.
Najpierw reagujemy na środowisko, potem komunikujemy o
swoich reakcjach przy pomocy
komunikatów werbalnych. O jakości - formie i treści komunikatu
- decydują świadomość i umiejęt-
ności. Tak zwany całokształt. O
tym co człowiek czuje, jak odbiera
bodźce środowiska, decydują właściwości psychologiczne, wiedza o
środowisku, umiejętność radzenia
sobie ze stresem, z frustracją.
Bodźce zrozumiane, nie zagrażające, odbieramy spokojniej, nowe i
groźne przyjmujemy ze strachem,
gniewem, z frustracją. Język to
tylko narzędzie. Porównaj dwa komunikaty: 1. „Jest we mnie wiele
gniewu, gdy myślę, o tym jak to
działa. Chcę to zmienić.” 2. „Należało by to spalić. Dość!”
Jak sądzisz, który z nich ma
większy wpływ na rzeczywistą
zmianę złej sytuacji?
Wybór, jak się zdaje, nie jest
sprawą trywialną.
Krzysztof Ratman
kłócą się z Japonią. W Afryce
Francja przypomniała sobie o
swoich dawnych koloniach, bo
przecież Al Kaida musi znowu
atakować, a za naszą wschodnią
granicą Rosja z Białorusią przygotowują następne wielkie manewry
wojskowe…
Wiele wskazuje na to, że w
skali świata, szykują się jakieś na
razie bliżej nie określone zmiany,
ponieważ robi się wokół coraz
bardziej nerwowo.
Nasze władze jak widać, też
coraz bardziej nerwowe, bo chyba
zdały sobie sprawę, że źródełko
kasy z Brukseli wysycha, i z przepowiadanych miliardów nic nie
będzie, bo coraz chętniej tną co się
da i sięgają do naszych portfeli.
Atakują więc kierowców fotoradarami, tną w służbie zdrowia,
tną na kolei i po kolei tną co i
gdzie się da. Wygląda to, jakby w
panice tonąc, rządzący chwytali
się brzytwy.
W Sejmie bezsilna opozycja,
walcząca o własne przetrwanie,
jak sarenka w potrzasku, nie zostawia suchej nitki na koalicji rządzącej, tylko że jak widać po
ostatnim votum nieufności do ministra zdrowia, ten ostatni ma się
dobrze i rządzący nic mu zrobić
nie dadzą, bo przecież przeprowadza konieczne reformy, a te muszą
kosztować. Dlaczego jednak kosztują tylko wyborców, kiedy tymczasem posłowie podwyższają
sobie uposażenie? Inne oświecone frakcje w Sejmie, zajmują się
jak zwykle „istotnymi sprawami”,
takimi jak legalność jarania blantów i tego, czy facet z facetem, lub
kobieta z kobietą mogą w łóżku
robić co chcą.
Na kolei strajk, ale niesłuszny,
nielegalny i „nieadekwatny do postulatów związkowców, bo nieludzko odbijający się na
pasażerach”.
Można by tak mnożyć i mnożyć, przykłady na to, że rządzący i
posłowie mają się dobrze, a społeczeństwo coraz gorzej i to zarówno w Polsce, jak i w skali
globalnej.
Zima sobie trwa, ale w końcu
minie i wszystko zacznie odmarzać. Ludzki gniew też w końcu z
oków puści. Zresztą zalążki społecznego gniewu już jak pokazali
kolejarze „odmarzają”. Rodzi się
pytanie - Jak długo jeszcze?
Jak długo, ludzie dadzą radę na
to wszystko patrzeć, i jak długo
pozwolą politykom grzebać w
swoich portfelach, zanim im puszczą nerwy?
Jak długo jeszcze władza będzie arogancko lekceważyła swoich wyborców i jaka opcja
zwycięży?
Droga zmiany systemowej,
poprzez działania takie, jakie podejmuje Demokracja Bezpośrednia, czy Paweł Kukiz inne grupy
ludzi, którzy nieco przejrzeli na
oczy, czy też w 2013 roku pojawi
się więcej Brunonów K., a prowokacja dziennikarska z bombą w
Sejmie, znajdzie swoje realne
urzeczywistnienie?
Obyśmy w 2013 roku nie musieli oglądać scen jak z horroru i
zwyciężyła opcja działań umiarkowanych. Tyle tylko, że rodzi się
w głowie taka obawa i smutna refleksja iż dla niektórych … łatwiejsze może być użycie TNT,
niż z betonem rozmowa?
Artur Marach
Niektóre synonimy:
Debatowanie, namysł; kontemplacja, rozmyślanie, roztrząsanie, rozpamiętywanie, rozważanie
naradzanie się, zastanawianie się.
Deliberacja to konfrontowanie
i rozważanie z innymi własnych
poglądów.
Psychologia rozróżnia też deliberację jako taki właśnie proces z
sobą samym, który to proces odpowiada za kształtowanie i
ewolucję osobowości.
• publiczny proces komunikacji
zorientowany na poszukiwanie
odpowiednich argumentów przemawiających za określonymi ocenami i rozwiązaniami omawianych
kwestii,
• dyskusja dążąca do wypracowania konsensusu,
• debata, jako centralney element demokracji bezpośredniej.
• perswazja – używanie otwartych argumentów. Perswazję należy rozumieć jako działanie nie
mające nic wspólnego z manipulacją, która używa niejawnych
technik wywierania wpływu,
• interakcja dopuszczająca
możliwość zmiany opinie i preferencji jej uczestników.
Demokracja deliberacyjna to
demokracja „ucząca się”. Proces
deliberacji pozwala na poszukiwanie nowych rozwiązań, samoedukację i zmianę postaw.
Przykłady historyczne: greckie
polis, republika rzymska, średniowieczne i nowożytne republiki
miejskie, XIX wieczne obywatelskie państwa prawne; ustrój
Rzeczpospolitej Szlacheckiej w
XVI w.
Piotr Mądry
Zapraszamy do przeczytania następnego numeru!
Zawarte w tytule artykułu
określenie doskonale oddaje to
czym w istocie jest procedura powszechnych prawyborów.
O "demokratyzacji demokracji" wspomina "Przewodnik po
Demokracji Bezpośredniej", publikacja IRI (Initiative and Referendum Institute) - największego
think tanku demokracji bezpośredniej w Europie.
Takiej właśnie misji, demokratyzacji demokracji w Polsce,
podjęła się nowa organizacja polityczna Demokracja Bezpośrednia.
Zbliżające się wybory uzupełniające do Senatu RP w Rybniku i
Mikołowie stanowią świetną okazję, by pokazać Polakom, że
"można inaczej".
stawicielska - to system polityczny
gdzie każdy obywatel ma równe
możliwości by wziąć udział w wyborach powszechnych, to obecny
system w Polsce absolutnie nie zasługuje na miano demokracji.
Członkowie partii,
którzy skutecznie zabiegają o względy osób decyzyjnych w swoich
ugrupowaniach, mają
dużo łatwiej i stanowią
co najmniej 95% parlamentu.
Efektem obecnych procedur
jest tak naprawdę brak możliwości
Spójrzmy na nasz ustrój od wyboru po stronie obywateli.
1989 roku. Jeśli przyjąć założenie,
Podobno mamy prawo wyboru,
że demokracja - nawet ta przed- ale wybierać możemy jedynie
spośród kandydatów, których wystawią partie polityczne. Na nikogo innego głosu oddać nie
możemy. To tak jak gdyby ktoś
nam powiedział, że możemy pomalować nasze domy na dowolny
kolor, jednak w sklepach odgórnie
nakazał pozostawić farbę jednego
koloru.
Taki "wybór" jest jedynie iluzją. De facto nadal władzę utrzymują partyjni liderzy, bo to oni
decydują jakie nazwiska zobaczymy na listach.
Istnieją dwie metody na rozwiązanie wspomnianego problemu. W Szwajcarii na poziomie
państwowym zastosowano demokrację bezpośrednią, a zatem
umniejszono rolę polityków w
procesie decyzyjnym.
Umniejszono do tego stopnia,
że w wyborach powszechnych
bierze udział 20% Szwajcarów,
natomiast frekwencja ogólnokrajowych referendów waha się od 40
do 50%. To niezbicie dowodzi jak
małą rolę pełnią w tym systemie
politycy.
Natomiast w systemach parlamentarnych, zwłaszcza na etapie
przejściowym, stosuje się dla wyłonienia kandydatów przed wyborami instytucję tzw. prawyborów.
Ponieważ formacja
dowolenie, które przebijały na ich
oblicza zadawały kłam moim
przypuszczeniom.
– Mówcie! – zażądałam.
– Spędziliśmy ostatnie 20 dni
w Palmiarni.
– To niemożliwe! Ochrona
przepędza śmierdzących biedaków.
– Zakopaliśmy się pod palmą.
– To niemożliwe. Przy temperaturze panującej w palamiarni robaki by się dobrały do waszego
tyłka.
– Nie pogardzaliśmy białkiem
– przyznał się Maryś. – Jednak
I oto ich spotkałam. Odżywionajlepsza wyżerka zaczynała się
nych, wypoczętych i uśmiechniępo zmroku. I to nas wydało.
tych.
– Zjedliśmy za dużo pomarań– Jak zima? – spytałam z cieczy i ananasów. Ochronie to podkawością.
Demokracja Bezpośrednia jako
padło i w końcu się do nas
– Pod palmami – odpowiedział
jedną
z metod reformy ustrojowej
dogrzebali.
Zdziś, a Maryś wybuchnął zdrozakłada
wprowadzenie bezpośredwym i szczerym śmiechem.
nich
demokratów
do Sejmu i SeOkazałam bezdomnym współ- natu zdecydowaliśmy
– Byliście na Kanarach? –
czucie, a potem pogratulowałam procedury wyborczej nasiętopodczas
drugie
pomysłu. A w ogóle to byłam rozwiązanie.
dumna, że w moim rodzinnym
21 kwietnia odbędą się w
mieście można zimę spędzić pod okręgu
nr 73 wybory uzupełniająpalmami.
ce
do
Senatu.
Adela.
Blog Adeli: www.protestadeli.blogspot.com
Demokracja
Bezpośrednia
zdecydowała, że zamiast "przynosić w teczce swojego człowieka"
jak robią inne partie polityczne w
Polsce, wyłoni kandydata KomiteWszystko dobrze...
Żle to policzyłeś!
tu Wyborczego w drodze powszechnych prawyborów wśród
wszystkich obywateli.
Na stronie senator.db.org.pl
każdy obywatel RP może zgłosić
swojego kandydata, a najlepszego
kandydata wyłonią mieszkańcy
Rybnika oraz Mikołowa idąc do
urn 6 marca.
Z dużym prawdopodobieństwem możliwe będzie także odJednak dobrze to
danie głosu przez Internet.
Spotkałam dawno nie widzianych Zdzicha lat 48 oraz Marysia
lat 53. Wydawali się być w dobrej
kondycji i zdrowiu. Trochę obawiałam się o naszych dzielnicowych bezdomnych, w końcu przez
ponad 2 tygodnie panowały siarczyste mrozy, a oni znikli z horyzontu. Władek lat 96 straszył
mnie, że dopiero na późną wiosnę
odnajdą się dwa sine ciała nadszarpnięte przez łakome owady i
gryzonie. Ja jednak wierzyłam w
witalność Zdziśka i Marysia.
Nooo.. Tak...
zdziwiłam się. – Wyjechaliście na
Maderę? Udaliście się do Sierra
Leone?
– Sierra Leone? Nas nie interesują wojaże po najbiedniejszych
krajach świata. I mimo, że to kraj
byłych niewolników, co niby zgadza się z naszym światopoglądem
– uznał Maryś – to staramy się
unikać kosztów podróży.
– Pewnie zadekowaliście się na
jakimś statku – domyśliłam się. –
Mieliście szczęście, że nie mieliście Włocha za kapitana.
– Nie ruszyliśmy się z miasta –
wyjaśnił Zdzisiek.
– To niemożliwe! Prezydent
nie wpuszcza bezdomnych na posiedzenia rady miasta – zaoponowałam. – Chyba nie ma więcej tak
gorących miejsc w Poznaniu.
– Jest! – zaprzeczył Maryś.
Spojrzałam na nich z powątpiewaniem. Jednakże duma i za-
policzyliśmy!
Historia najsłynniejszych prawyborów świata - czyli amerykańskich - zaczyna się całkiem
niedawno bo ok. 1968 roku.
Do tego czasu o kandydatach
startujących z poparcia partii de-
cydowali w USA delegaci w drodze porozumienia (czyli tzw. "deal").
Była to więc procedura i tak
znacznie demokratyczniejsza niż
to co obecnie obserwujemy w polskiej polityce gdzie listy układają
kilkuosobowe zarządy, a akceptują
krajowe komitety wyborcze.
W latach 70-tych większość
Stanów przyjęła rozwiązanie Partii
Demokratów, która dokonała rewizji swoich metod wyborczych.
Do przełomu konieczne były napięcia wewnętrzne związane z zaangażowaniem USA w wojnę w
Wietnamie.
Rewolucja Demokratów polegała oczywiście na oddaniu wiążącego głosu w prawyborach
bezpartyjnym sympatykom, a nie
tylko członkom partii.
Szybko rozwiązanie to przyjęli
także Republikanie, a w końcu zostało zaimplementowane w amerykańskim systemie prawnym.
Od kilku lat podobnie procedura prawyborcza przebiega we
Francji, gdzie kandydata na prezydenta Partii Socjalistycznej
wskazać może tak naprawdę każdy
mieszkaniec Francji. Na tę chwilę
dotyczy to tylko jednej partii.
Jak widać, choć prawdziwe
prawybory w Polsce wydają się
rzeczą niemożliwą, w wielu demokracjach
parlamentarnych
świata uchodzą za codzienność.
Piszę: "prawdziwe prawybory",
gdyż w 2009 roku media wiele
czasu antenowego poświęciły tzw.
"prawyborom" wśród członków
PO, którzy wybierali w drodze
głosowania kandydata na prezydenta RP.
Nie były to jednak tak naprawdę prawybory - nadal partyjni wybierali partyjnego kandydata, z tą
różnicą, że nie robił tego zarząd
partii, a jej członkowie - niczym w
USA do 1968 roku.
Prawdziwe prawybory stanowią jednak wybór powszechny czyli przeprowadzony wśród bezpartyjnych obywateli.
Innym przykładem prawyborczej procedury są prawybory
przeprowadzane we Wrześni. Ma
to jednak charakter bardziej sondażu niż wiążącego dla kogokolwiek wyboru.
To pokazuje jak wiele mamy
jeszcze do zrobienia w Polsce w
kwestii "demokratyzacji demokracji".
Zapraszamy wszystkich obywateli RP do wskazania na stronie
senator.db.org.pl kto powinien
kandydować z poparcia DB do
Senatu w okręgu Rybnik-Mikołów.
O osobie kandydata zadecydują przy urnach Rybniczanie 6-go
marca w godzinach 12.00 do
18.00.
Napiszcie razem z
nami nowy rozdział
polskiej demokracji!
Adam Kotucha

Podobne dokumenty