137 kB

Transkrypt

137 kB
Regulamin Ko™cioa
ƒ Bracia, zwoali™my to naboŒe§stwo dzisiaj wieczorem tutaj w tym celu, by siŸ
dowiedzieø, jak ma funkcjonowaø Ko™ció yjcego Boga, przy czym wierzymy, Œe
jeste™my czŸ™ci tego Ko™cioa.
„ Ja pragnŸ _ najpierw pragnŸ powiedzieø, skoro podróŒujŸ po ™wiecie, Œe ten
dom modlitwy tutaj jest, na ile mi wiadomo, jednym z najbardziej duchowych
miejsc, gdzie moŒna Ducha BoŒego odczuwaø wiŸcej, niŒ w jakim™ innym domu
modlitwy, który znam. Mam na my™li inne dwa domy modlitwy, które takie
dawniej byy, lecz na ile nam^ wydaje siŸ, Œe juŒ nie widzimy tych domów
modlitwy; jeden z nich wszed do organizacji, a ten drugi poniekd upad.
… WiŸc zatelefonowano mi wczoraj i powiedziano, Œe wszyscy chcieli™cie mieø
zgromadzenie, by mi zadaø te pytania odno™nie waszych obowizków w tym
zborze, i ja^ dlatego wa™nie jestem tutaj dzisiaj wieczorem, mianowicie^ by
ustaliø dziaalno™ø zboru albo przekazaø wam te sprawy, które uwaŒam za
konieczne, Œeby ten zbór móg dalej prowadziø sw dziaalno™ø.
† Bracia, jestem pewien, Œe zdajecie sobie sprawŸ z tego, gdy uczyniem
wzmiankŸ o tym, Œe to jest najbardziej duchowy dom modlitwy. On nie jest
najwiŸkszym domem modlitwy na ™wiecie, nie mamy tutaj najwiŸcej ™piewania,
najwiŸcej krzyczenia, najwiŸcej haasowania albo najwiŸcej mówienia jŸzykami, i
tym podobnie; nie o to chodzi, lecz chodzi o jako™ø Ducha, który dziaa tutaj w tej
kaplicy. I chciabym w pewnej mierze pochwaliø i podziŸkowaø bratu Neville, i
wam braciom tutaj, zarzdowi, diakonom i kierownikowi niedzielnej szkoy, i
wszystkim za wszystko, co uczynili™cie, pomagajc to utrzymaø w ten sposób. Byo
to moj modlitw od dawna i pragnieniem od czasu, gdy byem chopcem, by
zobaczyø zbór, w którym jest zaprowadzony ad i jest w porzdku.
‡ OtóŒ, kiedy po™wiŸcali™my kaplicŸ, powiedziaem wam: TrochŸ pó›niej bŸdŸ
wam chcia co™ powiedzieø” _ jak j doprowadziø do adu, w jaki sposób powinna
funkcjonowaø. I wy zaczŸli™cie^ gdy odjechaem std, mieli™my kaznodziejów i
tak dalej. Lecz teraz, brat Neville by po prostu mody miŸdzy nami _ przyszed
miŸdzy nas i ja my™laem, Œe byoby lepiej dla brata Neville, Œeby zosta bardziej
ugruntowany we Wierze, zanim przedstawiŸ takie sprawy, jakie mam zamiar
przedstawiø obecnie. Lecz teraz, kiedy stwierdziem, Œe on jest coraz lepiej
ugruntowany we Wierze i rozumie, czym jest ta Nauka, i wywiza siŸ z roli
wiernego ™wiadka Chrystusa, i trzyma siŸ tej Prawdy, której my wierzymy, my™lŸ,
Œe teraz jest odpowiednia pora i byby to dobry czas, podej™ø do niego w^ i
miŸdzy wami, starszymi, i te sprawy tego zboru tutaj, Œeby™cie przyjŸli te
instrukcje i pamiŸtali o nich. One s wedug moich najlepszych wiadomo™ci przed
Bogiem. A zatem, spodziewam siŸ, Œe bŸdziecie wykonywaø te polecenia w ten
sposób, jak ja je mówiŸ, poniewaŒ kto™ musi byø tutaj na czele. Musicie mieø^
ˆ OtóŒ, ja sobie nie próbujŸ przywaszczaø autorytetu, czy czego™ takiego, lecz,
rozumiecie, czowiek, czy cokolwiek, co ma dwie gowy, nie wie, jak ma
postŸpowaø. Bóg nigdy nie mia dwóch na czele Swego Ko™cioa, On nie mia
nigdy; jest to tylko jedna gowa. On tak zawsze dziaa, w kaŒdej generacji, jak
studiowali™my poprzez Pismo šwiŸte, zawsze jest to jeden czowiek, przez którego
On dziaa. Bo je™li we›miecie dwóch mŸŒów, to macie dwie opinie. Musi siŸ to
odnosiø do jednego, ostatecznego absolutu, a moim absolutem jest Sowo, Biblia.
I jako pastor tego zboru tutaj _ moim absolutem jest Sowo i ja chcŸ^ Ja wiem,
Œe jeste™cie braømi i wy patrzycie na mnie poniekd jako na wasz absolut, do
620
MÓWIONE S~OWO
tego^ jak dugo ja na™ladujŸ Boga, jak powiedzia Pawe w Pi™mie šwiŸtym:
Na™ladujcie mnie, jak ja na™ladujŸ Chrystusa”.
‰ A potem, oczekujŸ od was, bracia, kiedykolwiek widzicie, Œe odchylam siŸ od
tego Pisma, Œeby™cie przyszli do mnie prywatnie i powiedzieli mi, gdzie siŸ mylŸ.
NiezaleŒnie od tego, czy jeste™ jednym ze starszych albo^ albo czy jeste™
od›wiernym, kimkolwiek jeste™, twoim obowizkiem wobec mnie (jako brata w
Chrystusie) jest powiedzieø mi, jeŒeli siŸ mylŸ odno™nie Pisma šwiŸtego. A je™li
jest jakie™ pytanie, usid›my i rozwiŒmy je wspólnie.
Š I przypuszczam, Œe wa™nie dlatego przychodzicie do mnie dzisiaj wieczorem _
sprowadzili™cie mnie tutaj, poniewaŒ s tu pytania, które, jak siŸ wydaje,
zaprztaj wasze umysy, odno™nie tych spraw, które mam _ mamy tutaj. Zatem,
bracia, pamiŸtajcie, Œe ja nie wiem^ na Œadnej z tych kartek nie ma podpisu,
lecz^ i oni je napisali, a ja nie mogŸ _ nie wiem, kto je napisa, lecz s to pytania,
które macie na my™li, i ja jestem tutaj, by na nie odpowiedzieø wedug moich
najlepszych wiadomo™ci.
‹ I pamiŸtajcie, Bóg patrzy na mnie, by dopilnowaø, Œebym siŸ trzyma Sowa. A
ja patrzŸ na was, by dopilnowaø, Œeby™cie wypeniali Sowo, rozumiecie,
rozumiecie, w tym zborze. A zachowujcie go duchowym, pamiŸtajcie bowiem, Œe
wszelkie moce ciemnego królestwa szatana obróc siŸ przeciwko wam, kiedy
zaczniecie wzrastaø w Panu. I wy musicie byø Œonierzami, nie tylko ™wieŒymi
rekrutami. Jeste™cie teraz dorosymi Œonierzami i zostali™cie wyøwiczeni do boju.
A szatan przyjdzie miŸdzy was i sprawi, Œe siŸ zaczniecie kóciø miŸdzy sob, jeŒeli
mu siŸ uda. Odrzuøcie go natychmiast; jeste™cie braømi, a on jest nieprzyjacielem.
I my jeste™my tutaj, by trzymaø sztandar w tym czasie wieczornego šwiata, tak,
kiedy ™wiat jest w ciemno™ciach a caa rzesza ko™cioa idzie do šwiatowej Rady
Ko™cioa. A niebawem oni bŸd chcieli przybiø tabliczkŸ na te drzwi tutaj:
ZamkniŸte!” I potem bŸdziemy siŸ zgromadzaø w innych pomieszczeniach,
poniewaŒ na pewno zamkn te kaplice pewnego dnia, jeŒeli nie przyjmiemy piŸtna
bestii. My polegamy na tym, Œe zostaniemy wierni Bogu, aŒ nas ™mierø wyzwoli, i
to wa™nie mamy zamiar czyniø.
ƒ‚ Teraz bezpo™rednio do^ I ja bym poprosi, Œeby je™li kiedykolwiek która™ z
tych spraw bŸdzie kwestionowana, Œeby ta ta™ma moga byø odtworzona przed
czonkami tego zboru, rozumiecie, na waszych naboŒe§stwach, wzglŸdnie przed
naboŒe§stwem, tuŒ nim siŸ rozpocznie naboŒe§stwo. Wczcie tŸ ta™mŸ i
przegrajcie j! I niechby to zgromadzenie tutaj zrozumiao, Œe ci mŸŒowie s
zobowizani przed Bogiem, jak przysiŸgali w tym zborze, Œe pomog przestrzegaø
tych zasad. Wy siŸ moŒe nie zgadzacie z nimi; a gdybym ja pozwoli wam go
prowadziø, to bym siŸ nie zgadza z wami. Musimy mieø gdzie™ jakie™ ›ródo, gdzie
musi byø ostateczne sowo. A wedug mego najlepszego poznania podporzdkujŸ
to Duchowi šwiŸtemu, Œeby On by moim Ostatecznym Sowem. I niechaj ta ta™ma
jest waszym Ostatecznym Sowem odno™nie tych pyta§.
OtóŒ, pierwsze pytanie brzmi:
220. Jak ma zbór postŸpowaø z pro™bami o finansow pomoc na pokarm i
odzienie? Co czyniø _ co powinien zbór uczyniø?
ƒƒ OtóŒ, zdajemy sobie sprawŸ, Œe zbór jest odpowiedzialny za swoich wasnych,
za naszych czonków tego zboru tutaj, my jeste™my cakowicie odpowiedzialni,
jeŒeli mamy potrzeby, by siŸ o nie zatroszczyø. My jeste™my odpowiedzialni za
naszych wasnych, to znaczy, staych, wiernych czonków tej kaplicy, którzy
przychodz tutaj i oddaj Bogu cze™ø razem z nami. Mamy obowizek wobec nich,
REGULAMIN KOšCIO~A
621
jako naszych braci i sióstr, którzy udowodnili, Œe s czonkami naszego
zgromadzenia.
ƒ„ OtóŒ, u™wiadamiamy sobie, Œe miliony s dzisiaj wieczorem bez pokarmu, bez
odzienia, a ucieszyliby™my siŸ, gdyby™my byli zdolni pomóc caej ich grupie, by
zrobiø wszystko, co potrafimy. Lecz finansowo nie jeste™my w stanie tego uczyniø,
nie moŒemy udzielaø zapomogi caemu ™wiatu. Lecz jeste™my zobowizani wobec
naszych wasnych. I ja my™lŸ, w tym _ a potem, jeŒeli nam co™ pozostanie, co
by™cie chcieli udzieliø ludziom, którzy nie s czonkami tego zboru tutaj, co™, co
chcieliby™cie im daø, powinno to byø rozpatrzone miŸdzy zarzdem i diakonami.
ƒ… Wa™nie diakoni maj stawiø czoo tej opozycji _ wzglŸdnie temu problemowi
raczej; poniewaŒ w Biblii, kiedy powstaa dyskusja odno™nie pokarmu i odzienia,
i tak dalej, w Dziejach Apostolskich, oni zawezwali w tej sprawie apostoów, a oni
rzekli: Id›cie i poszukajcie sobie siedmiu uczciwych mŸŒczyzn i penych Ducha
šwiŸtego, Œeby oni moŒe usugiwali w tych sprawach, bowiem my sami bŸdziemy
siŸ ustawicznie oddawaø Sowu BoŒemu i modlitwie”.
ƒ† I to nie jest obowizkiem pastora, by pilnowaø^ o pokarm i tak dalej. To
powinni czyniø diakoni. To nie naleŒy do zarzdu, to naleŒy do urzŸdu diakonów
_ troszczyø siŸ o to. A zatem to powinno byø^ PamiŸtajcie, w Biblii oni
wspierali swoich wasnych, Greków i ydów, gdy tam powstaa sprzeczka, Œe
jeden otrzymywa trochŸ wiŸcej niŒ drugi, lecz byli to ludzie, którzy sprzedali
wszystkie swoje dobra i oddali to na rzecz zboru, by mu udzieliø wsparcia, a potem
zostao to równo podzielone miŸdzy nich. I tam powstaa maa sprzeczka, i tam
wa™nie mamy najpierw naszych diakonów. I to jest jeden z ich obowizków,
zatroszczyø siŸ o to.
ƒ‡ Ja my™lŸ, Œe je™li chodzi o naszych wasnych _ o naszych wasnych ludzi,
powinni™my siŸ o nich zatroszczyø. A ze wszelk skarg powinni siŸ zwracaø do
przeoŒonego zarzdu diakonów, a potem powinno to byø rozpatrzone przez
zarzd diakonów, czy oni s zdolni zatroszczyø siŸ o to. A wszystkie te sprawy,
mianowicie odzienie, pokarm i pomoc finansowa, czy cokolwiek to jest, powinny
przechodziø przez diakonów. Potem diakoni _ kiedy zadecyduj, Œe s _ Œe s^
co uczyni w tej sprawie, potem powinno to byø przedstawione skarbnikowi, by
stwierdziø, czy skarbnik jest w stanie w danym czasie zapaciø t okre™lon sumŸ
pieniŸdzy, wzglŸdnie kupiø to odzienie, czy czegokolwiek to dotyczy. Lecz zarzd
diakonów powinien siŸ spotkaø w tej sprawie i nie przechodzi to przez zarzd
starszych albo pastora. Jest to sprawa diakonów, zupenie.
OtóŒ, zatem pytanie numer dwa:
221. Czy to jest wystarczajce, powiedzieø otwarcie spoza kazalnicy, Œe
mówienie jŸzykami i wykady powinny byø czynione na spotkaniu przed
naboŒe§stwem?
To jest drugie pytanie na tym kawaku papieru, który mam tutaj _ jest to maa
kartka.
ƒˆ OtóŒ, to by naleŒao do pastora tutaj, rozumiecie. Bowiem on _ mimo wszystko
on jest gow nad t duchow czŸ™ci. Diakoni s policjantami w zborze, by
zachowywaø ad i by siŸ troszczyø o te sprawy, o Œywno™ø dla ubogich, i tak dalej.
Zarzd starszych czuwa nad sprawami finansowymi i nad budynkiem; tego
wa™nie maj oni dopilnowaø. Lecz pastor czuwa nad _ sprawuje dozór nad
duchow czŸ™ci i to by siŸ odnosio do ciebie, bracie Neville.
ƒ‰ OtóŒ, wtedy^ przed jakim™ czasem, kiedy w zborze zosta zaprowadzony ad.
622
MÓWIONE S~OWO
Ja naprawdŸ wierzŸ w mówienie jŸzykami i w wykadanie i we wszystkie
wspaniae duchowe dary, które s od Boga przeznaczone, Œeby byy w zborze. Lecz
my Œyjemy w czasie, tak samo jak byo w czasach biblijnych, gdy ko™cioy^
NuŒe, widzicie, Œe Pawe _ on zaoŒy zbór w Efezie, Efeski zbór, który by dobrze
ugruntowanym zborem. Czy zwrócili™cie na to uwagŸ? Wierzymy, Œe Pawe
powiedzia o sobie samym, Œe mówi wielu jŸzykami, i wiemy, Œe on mia dar
jŸzyków. Nie te, których siŸ on nauczy, lecz te, które mu byy duchowo dane,
bowiem tak mówi on o tym tam w li™cie do Koryntian. I aby zaoszczŸdziø czas, ja
moŒe po prostu nie otworzŸ Biblii i nie przeczytam wam tego, poniewaŒ to by nas
przytrzymao dzi™ wieczorem zbyt dugo, a ja nie mam wiele czasu. A zatem^
lecz po prostu tak, Œeby™cie to mogli jasno zrozumieø.
ƒŠ OtóŒ, Pawe nie musia ani razu mówiø do Efeskiego zboru albo do Rzymskiego
zboru, ani do Œadnego z tych innych zborów, o ich duchowych darach, o tym jak
zaprowadziø w nich ad. Lecz on musia cigle mówiø o tym Koryntianom, bo oni
robili z tego sporn kwestiŸ przez cay czas. A Pawe zapyta, kiedy przyszed
miŸdzy nich, czy stwierdzili, Œe kto™ ma jŸzyk, a kto™ ma psalm i on dziŸkowa
Panu za wszystkie ich wspaniae dary i tym podobne rzeczy. A jeŒeli zauwaŒycie,
w pierwszym lub w drugim rozdziale do Koryntian Pawe mówi im, jaka jest ich
pozycja w Chrystusie, jak on^ oni byli w Chrystusie, to bya ich pozycja.
ƒ‹ Potem, gdy on im to powiedzia, zaczyna ich smagaø jak ojciec i mówi: SyszŸ,
Œe s spory miŸdzy wami, i syszŸ, Œe siŸ upijacie u stou Pa§skiego”. On ich nie
robi poganami. I nie czy§cie tego, bracia, nie róbcie ich poganami. Lecz to jest
wa™nie sposób, jak oni zachowywali siŸ w domu BoŒym. O to wa™nie chodzi.
„‚ OtóŒ, ja bym to powiedzia tak, jak Pawe rzek wtedy, mianowicie: Kiedy siŸ
schodzicie razem, jeŒeli kto™ mówi, niech inny podaje wykad. JeŒeli tam nie ma
tumacza, to niech milczy. Lecz jeŒeli tam jest tumacz^”
„ƒ OtóŒ, ja obserwowaem ten zbór tutaj, i widziaem, jak uro™li™cie, i widziaem
wiele duchowych darów, dziaajcych w™ród was. Szczerze mówic, odno™nie
jednego musiaem pój™ø do brata Neville ze sowem od Pana, by go skorygowaø w
czym™, co on czyni.
„„ A jeŒeli ja^ jeŒeli Pan ma^ Duch šwiŸty uczyni mnie nadzorc nad
Trzod, zatem moim obowizkiem jest powiedzieø wam PrawdŸ. I jestem bardzo
wdziŸczny bratu Neville, Œe on zwaŒa na PrawdŸ. Ja mogŸ J powiedzieø tylko
wtedy, gdy On mi powie.
„… OtóŒ, odno™nie tego, jak zauwaŒyem, wasz zbór wzrasta i zauwaŒyem to. A w
zborze _ oto, w jaki sposób mieli™my go na pocztku, a w ten sposób chcemy go
mieø znowu.
„† OtóŒ, je™li nie zwaŒacie, kiedy dziecko^ Pierwsz rzecz, któr czyni
dziecko, gdy nie umie mówiø _ ono próbuje mówiø. Rozumiecie? Ono duŒo paple
i robi wiele haasu, i tak dalej, lecz my™li, Œe jest po prostu^ Œe mogoby w tym
czasie prze™cignø kaznodziejŸ w mówieniu. OtóŒ, stwierdzamy to nie tylko w
naturalnym Œyciu, lecz stwierdzamy to równieŒ w duchowym Œyciu. Jest to malec.
A jeŒeli próbujesz skarciø to dziecko i dasz mu trochŸ klapsa, poniewaŒ ono mówi
gu-gu” i próbuje mówiø, to zniechŸcisz to dziecko. Rozumiesz, ty go zranisz. I jest
lepiej pozwoliø temu dziecku rosnø przez pewien czas, aŒ moŒe rzeczywi™cie
wymawiaø swoje sowa wa™ciwie, i potem mu powiedzieø kiedy. Nie wtedy,
kiedy mówi tata albo kiedy mówi mama”. Lecz kiedy jest stosowna pora, daj mu
sowo. Czy mnie rozumiecie? NuŒe, pozwól mu mówiø, kiedy przychodzi jego czas,
by mówiø.
„‡ OtóŒ, jeŒeli kiedykolwiek miaem co™, co byo cierniem w moim ciele gdzie™ na
REGULAMIN KOšCIO~A
623
zgromadzeniu na zewntrz, jest to kto™, kto powstaje, kiedy ja przemawiam i
przynosi poselstwo w obcych jŸzykach, i przerywa Duchowi šwiŸtemu. Ja po
prostu wyszedem ze zgromadzenia w Nowym Jorku i na innych miejscach, gdzie
kaznodzieje pozwalaj na to od czasu do czasu, i to nie jest nic innego niŒ
zamieszanie. Rozumiecie, jeŒeli Bóg dziaa w jednej linii my™li, On^ to byoby _
to byoby^ On by zwalcza Swój wasny zamiar, jeŒeli on próbuje podaø
czowiekowi pewien tok my™li dla zgromadzenia, by uczyniø wezwanie do otarza,
a kto™ siŸ wtrca do tego.
„ˆ Na przykad co™ takiego. Siedzimy koo stou, rozmawiamy i mówimy o Panu.
A chopiec wbiegnie do ™rodka, do stou, naprawdŸ szybko, odwraca uwagŸ
wszystkich od tego, co czynimy, i on wydaje okrzyki, krzyczy: Tato! Mamo! Moi
drodzy! Ja wa™nie trafiem obieg aŒ na domow metŸ tam w zespole! I zyskali™my
wszystko to, tamto, i owo!” I to kiedy rozpatrywali™my naprawdŸ ™wiŸty temat.
OtóŒ, to, Œe on trafi obieg aŒ na domow metŸ, jest w porzdku na meczu
baseballu, to jest na miejscu. Lecz on postŸpuje niewa™ciwie, kiedy wtargnie do
™rodka w czasie, kiedy rozmawiamy o Poselstwie. Niech zaczeka, aŒ przyjdzie
kolejka na niego, a potem powie nam, co uczyni na meczu baseballu.
„‰ OtóŒ, to jest dokadnie to samo, co stwierdzamy u darów dzisiaj. To jest
powodem, dlaczego Bóg nie moŒe powierzyø zbyt wielu duchowych darów
ludziom _ oni nie wiedz, jak nimi wadaø. O to wa™nie dzisiaj chodzi, to jest
powodem, Œe ich nie mamy wiŸcej, niŒ ich mamy.
„Š Potem stwierdzamy, Œe jest wiele podrabiania duchowych darów. Lecz ja
wierzŸ, Œe tak nie jest tutaj w naszym zborze. Jestem za to wdziŸczny. Ja my™lŸ, Œe
to wcale nie jest podrabianie. WierzŸ, Œe mamy autentyczne dary, lecz musimy
wiedzieø, jak wadaø tymi darami.
„‹ A potem, kiedy czowiek zacznie czyniø co™ dobrego^ Tak jak gdyby™
pracowa dla szefa i zaczby™ od pierwszego twego zadania i jeste™ ochotny
przyjmowaø rozkazy, potem szef ma do ciebie zaufanie i on ciŸ bŸdzie cigle
podnosi na coraz wyŒsze stanowisko przez cay czas.
…‚ Zatem, ja wierzŸ, Œe nasta czas dla Kaplicy Branhama, by wiedziaa, co^ by
przyjø te dary, które nam Bóg daje, Œeby nam Bóg móg powierzyø nawet co™
wiŸkszego niŒ to, co mamy. Lecz my nie moŒemy i™ø naprzód^ i wy widzicie
czowieka, któremu zawsze trzeba wszystko mówiø. I pamiŸtajcie: Duch
proroków jest poddany prorokowi”, mówi Pismo šwiŸte. Gdy widzisz mŸŒczyznŸ,
którego musisz strofowaø, wzglŸdnie kobietŸ, a ten czowiek schodzi na manowce,
a potem mu powiesz PrawdŸ z Pisma šwiŸtego, potem to wskazuje na to, Œe ten
duch, który jest w nim, nie jest z Boga. Bowiem Biblia mówi: Duch proroków”
albo prorokowania” _ to znaczy ™wiadczenie, goszenie, mówienie jŸzykami, czy
cokolwiek to jest, poniewaŒ wyoŒone jŸzyki s proroctwem. WiŸc to jest poddane
prorokowi, a Sowo jest prorokiem. Widzimy wiŸc, Œe to nie jest w porzdku, jeŒeli
mŸŒczyzna albo kobieta wyskoczy i podaje poselstwo, podczas gdy kaznodzieja
jest za kazalnic, bez wzglŸdu na to, jak bardzo to chc czyniø.
…ƒ Zatem ja to proponujŸ dla Kaplicy Branhama, ze wzglŸdu na to, Œe to s nasze
dary, które stwierdzamy^ A mamy tutaj kilku bardzo miych, obdarowanych
ludzi. OtóŒ, kaŒdy z tych darów to usuga sama o sobie. S to dary, tak jak
goszenie jest darem, jak uzdrowienie jest darem, tak jak inne rzeczy s darami _
s to dary, s to usugi same o sobie. A kaŒdemu czowiekowi jest dany rozkaz,
Œeby czeka na swoj wasn usugŸ.
…„ Zatem niech Kaplica Branhama dziaa w ten sposób w tym czasie, a zwaszcza
w tym okresie, kiedy mamy tak duŒo (nie chcŸ tego mówiø, lecz) tak duŒo pozornej
624
MÓWIONE S~OWO
wiary. My nie chcemy pozornej wiary. aden czowiek, Œadna uczciwa osoba nie
chce mieø pozornej wiary. My^ JeŒeli nie moŒemy mieø tej prawdziwej, to nie
miejmy wcale Œadnej, zaczekajmy, aŒ dostpimy tej rzeczywistej. OtóŒ, ja wierzŸ,
Œe wy mŸŒczy›ni bŸdziecie siŸ z tym zgadzaø. My nie chcemy Œadnego pozornego
wierzenia. Bracia, nie moŒemy rozpoczø na jakim™ pozornym wierzeniu i
zostawiø ten ™wiat. Musimy mieø to rzeczywiste, to autentyczne. Je™li tego nie
mamy, zaczekajmy, aŒ to naprawdŸ otrzymamy, a potem mówmy co™ o tym.
Rozumiecie?
…… OtóŒ, ja bym powiedzia, niechaj wszyscy ci mŸŒczy›ni i kobiety, którzy mówi
jŸzykami i prorokuj oraz przynosz poselstwa^ A ja _ ja wierzŸ razem z wami,
ludzie, Œe one s autentyczne. OtóŒ, Biblia mówi: Wszystkiego do™wiadczajcie, a
co jest dobrego, tego siŸ trzymajcie”. Albowiem jkajcymi siŸ wargami i obcymi
jŸzykami bŸdŸ mówi do ludu tego, to jest odpocznienie, o którym mówiem, Œe oni
powinni wej™ø do niego” _ tam w KsiŸdze Izajasza.
…† Zatem, ja bym proponowa, Œeby w tej ™wityni byo usugiwane tylko jednym
darem w danym czasie, bowiem to sprowadza nas bezpo™rednio z powrotem do
tego, co ja próbujŸ powiedzieø: jeŒeli jeden mówi, niech duch proroków jest
poddany prorokowi. Czy rozumiecie? Zatem, niech ci, którzy maj usugŸ dla Ciaa
Chrystusa^ A zatem, zostao To powiedziane, niech to jest teraz czynione.
Niechaj ci, którzy maj usugŸ dla Ciaa Chrystusa czekaj na swoj usugŸ,
bowiem to jest usuga Chrystusa dla ko™cioa. Lecz nie moŒecie wszyscy usugiwaø
w tym samym czasie, musi byø tylko jeden w danym czasie.
…‡ Kaplica Branhama powinna byø taka. Niechaj ci, którzy mówi jŸzykami, oraz
ci, którzy podaj wykad jŸzyków, oraz ci, którzy maj proroctwo, które ma byø
przekazane zborowi, niech oni zbior siŸ wspólnie wcze™nie w^ przed tym, nim
rozpocznie siŸ naboŒe§stwo, niech siŸ zbior w wyznaczonym pomieszczeniu i
czekaj na usugŸ od Pana.
…ˆ Tak jak pastor musi sam czyniø przedtem, zanim przyjdzie do suchaczy; on
musi wziø BibliŸ i studiowaø w ciszy swego gabinetu, w Duchu, i zostaø
namaszczony, by wystpiø przed suchaczy i przemawiaø. JeŒeli tak nie czyni, on
zostanie wprowadzony w zakopotanie, gdy tam wystpi. (Niech kaŒdy mŸŒczyzna
i kaŒda kobieta, majcy duchowy dar, przychodz przed Pana.) A skoro pastor ma
pojedyncz usugŸ, on jest prorokiem; angielskie sowo kaznodzieja znaczy tyle
samo co prorok”, to znaczy ten, kto przepowiada Sowo.
…‰ Niechaj ci, którzy maj usugi, które musz byø czŸ™ci usugi kogo™ innego _
na przykad jeden mówi jŸzykiem a drugi wykada _ niech oni czekaj wspólnie
na swoj usugŸ. Oni nie mog pozostaø w prywatnym gabinecie i mówiø jŸzykami,
a potem przyj™ø i powiedzieø jeden drugiemu, co on mówi, bo on by mia zarazem
jŸzyki i wykad. Rozumiecie? OtóŒ, jeŒeli on to ma, bardzo dobrze, my to
pragniemy przyjø takie. I my chcemy, Œeby zbór korzysta z tych duchowych
darów, które s w naszym zborze. Bóg je nam posa i to jest^ pragniemy, Œeby
zbór korzysta z tych duchowych darów. WiŸc niech ten czowiek, który mówi
jŸzykami oraz ten, który podaje wykad, oraz ten, kto prorokuje, niech oni zejd
siŸ razem, nim siŸ w ogóle zbierze zbór. Niech oni spotkaj siŸ w pokoju sami dla
siebie i czekaj na usugŸ Pana dla zboru. Czy to jest zrozumiae?
…Š A potem, w ten sposób, jeŒeli brat Neville powie^ OtóŒ, pozwólcie mi
teraz^ Przepraszam, pozwólcie, Œe teraz powiem, co nastŸpuje: JeŒeli brat
Collins mówi jŸzykami, a brat Hickerson podaje wykad, to oni wspólnie maj
usugŸ dla zboru. OtóŒ, to nie jest usuga brata Neville; to jest wasza usuga dla
zboru. Ja to podajŸ jako przykad. Potem wy bracia powinni™cie byø tak samo
REGULAMIN KOšCIO~A
625
zainteresowani, by podaø wasz usugŸ na tym miejscu, w domu BoŒym, jak pastor
jest zainteresowany podaniem swojej, poniewaΠto jest tak samo konieczne,
aby™cie to czynili. Lecz nie moŒecie tego czyniø prywatnie w waszym wasnym
pokoju, jeŒeli ty mówisz, a ty podajesz wykad, wy siŸ musicie zej™ø razem.
Zejd›cie siŸ zatem w kaplicy, w osobnym pomieszczeniu dla was, poniewaŒ wy
macie prywatn usugŸ. To nie jest publiczna usuga, to jest usuga ku pomocy
zborowi. Rozumiecie? Jest to co™, by pomóc zborowi, lecz to nie ma byø czynione
podczas gównego naboŒe§stwa, ma to byø czynione tylko w ten sposób, jak wam
to mówiŸ. Rozumiecie? Potem cokolwiek brat Collins mówi, a na przykad brat
Hickerson podaje wykad, niech potem brat kto™ zapisze to, co jest powiedziane.
A potem, jeŒeli to przychodzi^
…‹ OtóŒ, my wszyscy wiemy, Œe Pan przychodzi; zdajemy sobie z tego sprawŸ. A
gdyby brat Neville powsta kaŒdego wieczora i mówi: Oto Pan przychodzi! Oto
Pan przychodzi!” to by byo w porzdku, rozumiecie. Lecz on by to mówi (pastor)
na podium, poniewaŒ on ma do tego Sowo. A jeŒeli on jest pastorem, prorokiem
tego zboru^ wzglŸdnie pastorem raczej, on musi studiowaø Sowo Pana i
powiedzieø wam, co jest napisane w Sowie Pa§skim o Przyj™ciu Pana, i wy
byliby™cie przez Nie ostrzeŒeni. A inna usuga dla zboru, z któr on nie ma
Œadnego kontaktu _ s to jŸzyki, wykadanie jŸzyków (jest to proroctwo), albo
mówi prorok, to jest co™, co nie jest napisane w Sowie. To, co jest napisane w
Sowie, musi on przynie™ø, lecz to, co nie jest napisane w Sowie, to musicie mu wy
powiedzieø. Tak jak, na przykad: Powiedz bratu Wheeler: TAK MÓWI PAN:
Jutro nie jed› do swojej piaskowni, poniewaŒ tam bŸdzie wywrócony samochód
ciŸŒarowy’,” czy co™ podobnego, i to siŸ musi staø. I ty to powiedziae™, a on poda
wykad tego i potem poóŒcie to na podium, gdy sko§czy siŸ wasza usuga. Tego
wieczora, kiedy zbór^ pie™§ i zaczn ™piewaø, i tak dalej, jeŒeli wasza usuga jest
zako§czona, potem niech oni wystpi z tym proroctwem, które byo podane.
†‚ I ja nie my™lŸ, Œe my mamy^ WzglŸdnie, je™li macie, to poóŒcie to tam. Kiedy
siŸ zejd razem ci ludzie, niech ten, kto ma mdro™ø, przyjdzie najpierw. Widzicie
bowiem, jeŒeli jeden mówi jŸzykami i podaje wykad zgodnie z Pismem šwiŸtym,
nie moŒe to zostaø przyjŸte, o ile to nie jest potwierdzone przez dwóch lub trzech
ludzi _ przez dalszych dwóch lub trzech ™wiadków. Rozumiecie, oni musz
po™wiadczyø, Œe oni wierz, iŒ to jest Sowo od Pana. Bowiem^ A czasami w tych
mniejszych usugach, tak samo jak w jakiejkolwiek innej usudze, macie duchy,
które s ze; rozumiecie, one tam wlec. A my tego nie chcemy. Nie. My chcemy,
Œeby te usugi byy gotowe do ujawnienia, jeŒeli maj zostaø ujawnione, bowiem
wszystko od Boga moŒe^ nie obawiajcie siŸ ujawnienia tego, to wytrzyma próbŸ,
jeŒeli to jest z Boga.
†ƒ Tak samo jak pastor, jeŒeli kto™ wyzwie go odno™nie Sowa, on nie potrzebuje
poparcia w tej sprawie, on wie zupenie dokadnie, do kogo on mówi: Podejd›
tutaj”. Rozumiecie? I tak samo, jak te inne usugi _ musi to byø w ten sam sposób.
†„ OtóŒ, jeŒeli jeden mówi jŸzykami i przynosi poselstwo^ NuŒe, niektórzy
ludzie mówi jŸzykami, przy czym oni buduj tylko samych siebie”, jak mówi
Biblia, oni przeŒywaj po prostu wspaniae chwile. Oni bŸd mówiø jŸzykami,
kiedy je odczuwaj. I oni naprawdŸ mówi jŸzykami, oni rzeczywi™cie mówi
jŸzykami, a jest to Duch šwiŸty, który to czyni. Lecz je™li to jest kto™ siedzcy
w™ród suchaczy, a mówi jŸzykami, buduje po prostu samego siebie, potem to nie
jest Œadna korzystna rzecz dla zboru, ten mŸŒczyzna buduje samego siebie albo ta
niewiasta, czy ktokolwiek to mówi. Rozumiecie?
†… Mówienie jŸzykami jest BoŒym darem ku zbudowaniu, jak mówi Pawe w
626
MÓWIONE S~OWO
Pi™mie šwiŸtym, Œe to jest ku zbudowaniu zboru. WiŸc musiao to byø jakie™
bezpo™rednie poselstwo od Boga do ko™cioa, co™ innego, niŒ co jest napisane tutaj
w Biblii. Rozumiecie? Jest to co™, co^
†† Gdyby™cie mi zadali pytanie: Bracie Branham, jak muszŸ zostaø ochrzczony?”
Ja ci to mogŸ powiedzieø natychmiast. Nie musisz mówiø jŸzykami i powiedzieø mi
to. Jest to napisane wprost tutaj w Biblii, co czyniø w tej sprawie. Rozumiesz? Ja
nie muszŸ^ nie musisz zadawaø Œadnych pyta§ odno™nie tego i poleciø komu™,
niech mówi jŸzykami i powie ci to. Widzisz, to jest juŒ napisane.
†‡ Lecz je™li mówisz: Bracie Branham, co ja mam uczyniø, ja muszŸ tutaj podjø
decyzjŸ, muszŸ zadecydowaø, czy mam obraø ten ko™ció albo chodziø do innego
ko™cioa”, lub co™ w tym wzglŸdzie. WzglŸdnie czy mam czyniø to, tamto?” OtóŒ,
to by musiao przyj™ø od Boga. Rozumiecie, Bóg musi nam to powiedzieø. Lecz to
by musiao przyj™ø przez inn usugŸ, bo Sowo nie mówi: Niech Orman Neville
opu™ci KaplicŸ Branhama i chodzi do Kaplicy Ewangelii w Fort Wayne”.
Rozumiecie, to nie jest powiedziane tutaj w Sowie, rozumiecie, wiŸc dlatego
wa™nie s te dary.
†ˆ Podobnie jak czowiek, który podejdzie tutaj i mówi: Czy wierzysz w Boskie
uzdrowienie?” My je gosimy, my temu wierzymy, wierzymy w namaszczanie
olejem.
†‰ Lecz oto jest pewien mŸŒczyzna i mówi: Nie mogŸ siŸ przebiø, co jest
przyczyn?” Potem jest potrzebne, Œeby Bóg przy pomocy jŸzyków i wykadania,
przy pomocy proroctwa, albo w jaki™ inny sposób wstpi do Œycia tego czowieka
i wydoby na jaw tŸ rzecz, któr on uczyni, i powiedzia mu to. To jest usuga,
która nie naleŒy do pastora. Ona naleŒy do tych usugujcych darów, lecz one nie
powinny byø czynione tam w™ród suchaczy. Rozumiecie?
†Š OtóŒ, Pawe nie musia ani jeden raz powiedzieø tym _ powiedzieø temu
zborowi w Efezie cokolwiek na ten temat, oni byli w porzdku _ zborowi w
Rzymie, ani Œadnemu z tych innych zborów; tylko zborowi w Koryncie. A oni
nigdy nie mogli sami^ OtóŒ, Pawe wierzy w mówienie jŸzykami. On mia
mówienie jŸzykami we zborze w Efezie tak samo, jak we zborze w Koryncie,
rozumiecie, lecz on móg mówiø Efezjanom o wiŸkszych sprawach, niŒ tylko o
mówieniu jŸzykami, o wykadaniu jŸzyków.
†‹ OtóŒ, jeŒeli potem kto™ napisze poselstwo, które byo podane w jŸzykach albo
podane w proroctwie, i pooŒy je na podium, musi to zostaø przeczytane przez
pastora, zanim rozpocznie siŸ naboŒe§stwo _ to TAK MÓWI PAN” od tych ludzi,
którzy mówili i wyoŒyli to. A jeŒeli siŸ to urzeczywistni dokadnie w ten sposób,
jak mówi ten wykad, to podniesiemy nasze rŸce i oddamy dziŸki Bogu za Jego
Ducha w™ród nas. JeŒeli siŸ to nie urzeczywistni, to nie czy§cie tego wiŸcej, aŒ ten
zy duch odejdzie od was. Bóg nie kamie, On zawsze mówi PrawdŸ.
‡‚ Widzicie zatem, jeste™cie obecnie na tyle doro™li, by postŸpowaø jak mŸŒowie,
nie jak dzieci _ Guu-guu-guu”. Wy musicie mieø w tym jakie™ znaczenie.
‡ƒ Niechaj ten zbór obecnie, kiedy zostaje uporzdkowany, dojdzie do takiego
adu. Je™li kto™ prorokuje^ JeŒeli przyjdzie miŸdzy was kto™ nie poinformowany,
a wy mówicie jŸzykami, bŸdziecie dla niego barbarzy§cami _ on nie wie, o czym
mówicie. Rozumiecie? I faktycznie w tym czasie, kiedy powstao tyle zamieszania
odno™nie tego, jest to kamieniem obraŒenia. Lecz niech jeden mówi jŸzykami, a
inny niech to wykada i podaje to poselstwo, i zostanie to przeczytane wprost tutaj
na podium _ o tym, co siŸ stanie, a potem _ niech siŸ to stanie, zobaczycie, co siŸ
stanie. Powiecie im tak: Jutro o okre™lonej porze, albo w nastŸpnym tygodniu o
okre™lonej porze, stanie siŸ pewna rzecz”, a potem niech niewierzcy, siedzcy
REGULAMIN KOšCIO~A
627
tam, sucha tego i widzi, Œe to zostao przepowiedziane, zanim siŸ to stao. Potem
oni poznaj, jakiego rodzaju duch jest miŸdzy wami, bŸdzie to Duch BoŒy. To
wa™nie powiedzia Pawe: Potem jeŒeli jeden moŒe prorokowaø i objawiaø
sekretne sprawy, czy cae zgromadzenie nie padnie na ziemiŸ, albo ci niewierzcy,
i nie powiedz: Bóg jest wpo™ród was’?” Rozumiecie? Bowiem to nie moŒe byø^
‡„ Lecz teraz nie chcemy^ Kiedy byem dzieciŸciem” _ powiedzia Pawe _
postŸpowaem jak dzieciŸ” _ powiedzia tam Koryntianom _ mówiem jak
dzieciŸ”. On mia dzieciŸcy umys. Lecz kiedy siŸ staem dorosym, zaniechaem
rzeczy dziecinnych”.
‡… Zatem, ja wam mówiŸ wszystko, rozumiecie. OtóŒ, przed kilku laty byli™cie
dzieømi z tymi darami, bawili™cie siŸ nimi tu i tam. Lecz teraz byli™cie w dugiej
szkole i nasta czas, by byø mŸŒem, nie posugiwaø siŸ tymi sprawami tylko dla
zabawy. Te dary s po™wiŸcone, one s od Boga, i wy siŸ nimi nie bawicie.
Pozwólmy, Œeby ich Bóg uŒywa. W tym wa™nie wasza usuga wykazuje braki i w
ten sposób ma funkcjonowaø ta usuga w Kaplicy Branhama. I je™li to bŸdzie
kwestionowane kiedykolwiek, niechaj ta ta™ma stoi jako ™wiadek, Œe w ten sposób
ma siŸ to dziaø w Kaplicy Branhama.
‡† Gdyby tutaj przyszed kto™ obcy _ poniewaŒ ich macie cigle, bowiem to jest
miŸdzydenominacyjna kaplica, s ludzie, którzy tu chodz, którzy nie maj tak
dobrego nauczania, oni tego nie maj, oni nie umiej postŸpowaø inaczej. A ich
wasny pastor _ oni wyskocz znienacka i przerywaj jego poselstwo i rujnuj
wezwanie do otarza, i mówi jŸzykami, i tym podobnie. Wy jeste™cie lepiej
wyøwiczonymi mŸŒami, niŒ oni. Rozumiecie? Potem po naboŒe§stwie, jeŒeli on
zachowuje siŸ niezdyscyplinowanie, potem jest to zadaniem diakona, pój™ø za nim.
Nie pozwólcie, Œeby to musia czyniø wasz pastor, o ile nie dojdzie do tego, Œe
diakon jest nieobecny, lecz diakon powinien dopilnowaø tego. Rozumiecie?
‡‡ OtóŒ, po usudze^ JeŒeli ten czowiek po prostu powstaje i przynosi
poselstwo, to pastor, jeŒeli chce siŸ zatrzymaø na chwilŸ i mówiø dalej, bardzo
dobrze, rozumiecie, to zaleŒy od pastora. Lecz zaraz potem niechaj diakon, zanim
ten czowiek wyjdzie z budynku, niech go we›mie na bok i rozmawia z nim o tym.
A jeŒeli to kwestionuj, przyprowad›cie ich do tej ta™my i powiedzcie: W ten
sposób biskup albo nadzorca ko™cioa” _ który jest biskupem^ kaŒdy nadzorca.
Widzicie, tak to jest nazywane w Biblii _ biskupstwo”, rozumiecie, zatem on jest
generalnym nadzorc ko™cioa. Niech^ To jest regulamin i sposób, jak siŸ to
dzieje w naszym zborze. NuŒe, my ciŸ miujemy, Œe przychodzisz i przynosisz
swoje poselstwo. Lecz je™li masz poselstwo od Pana, a ono jest^ niech zostanie
przyniesione. Podejd› tutaj i poóŒ je na podium, a nasz kaznodzieja przeczyta je
zgromadzeniu _ poselstwo temu zgromadzeniu”. Lecz nie ™mie to byø tylko
powtarzanie Pisma šwiŸtego i tym podobnych rzeczy. Musi to byø bezpo™rednie
poselstwo do ludzi, o czym™, co siŸ lada chwila wydarzy, wzglŸdnie co™, co oni
powinni uczyniø. Czy to jest zrozumiae? W porzdku.
222. OtóŒ, czy istnieje jaki™ lepszy sposób, jak zachowaø ad w zborze, niŒ
cigle przypominaø to ludziom przez powtarzanie tego przez diakonów?
Nie, to _ wa™nie to wyja™niem. Jest to pytanie numer trzy.
‡ˆ Diakoni, waszym obowizkiem jest utrzymywaø ad we zborze, w dobroci i w
Œyczliwo™ci. A potem powinni™cie, jeŒeli kto™ narusza ad w zborze, albo wchodzi
tutaj pijany, albo kto™ inny wejdzie do ™rodka^
‡‰ Tak jak zosta zastrzelony ten kaznodzieja za kazalnic niedawno wieczorem
tam. Syszeli™cie o tym _ ten pijak, który wszed do ™rodka z dwulufow strzelb.
628
MÓWIONE S~OWO
On krzycza z powodu swojej Œony i on chcia swoj ŒonŸ, i podszed do pastora. A
pastor pokaza mu jego ŒonŸ, siedzc tam, lecz on j chcia zastrzeliø wprost w
ko™ciele i pastor zacz perswadowaø z nim. I zamiast _ zamiast^ Ten czowiek
z dubeltówk odwróci siŸ i zastrzeli pastora za kazalnic, potem zastrzeli swoj
ŒonŸ, a potem zastrzeli samego siebie.
‡Š OtóŒ, gdyby tam bya grupa diakonów, kiedy ten czowiek wstpi do drzwi z
dubeltówk, oni by go zapali swoimi rŸkami i wyrwali mu dubeltówkŸ z rŸki.
Rozumiecie? Rozumiecie, to naleŒy do dyŒuru diakonów. A zatem, te rzeczy
posunŸy siŸ tak daleko, jak siŸ to dzisiaj dzieje, i moŒecie siŸ spodziewaø po
prostu czegokolwiek. Lecz pamiŸtajcie, diakoni s BoŒymi policjantami w domu
BoŒym, bez wzglŸdu na to, co sobie my™li kto™ inny. Czasami policjant pragnie,
Œeby nie musia i™ø i zaaresztowaø kogo™ _ moŒe kogo™ ze swoich przyjació, lecz
on przysig przed urzŸdami i on to musi uczyniø mimo wszystko. To jest jego
obowizkiem wobec jego miasta. Rozumiecie?
‡‹ To jest obowizkiem diakona wobec zboru. A jeŒeli kto™ wyskoczy i zacznie
przerywaø pastorowi, albo czyniø co™ podobnego, a pastor gosi swoje poselstwo,
diakoni powinni podej™ø do tych ludzi _ dwaj lub trzej diakoni i powiedzieø: Czy
mogliby™my rozmawiaø z tob, bracie?” Rozumiecie? Wyprowad›cie go ze zboru
do biura, tutaj lub do jakiego™ innego biura i rozmawiajcie z nim o tym,
powiedzcie: Nie wolno ci przerywaø”. Wy wiecie, na podstawie prawa jest za to
tak czy owak wielka kara pieniŸŒna _ za przerywanie usugi. Rozumiecie? Lecz
je™li jacy™ ludzie, tacy jak jaki™ delikwent, czy kto™ inny, przyjd miŸdzy was,
wiecie, i jaki™ religijny fanatyk, i zacznie siŸ awanturowaø, potem diakoni^ A
je™li siŸ wydaje, Œe diakoni nie s w stanie opanowaø sytuacji, potem zarzd
starszych, czy kto™ inny w zborze moŒe powstaø i pomóc im. Wy to wiecie.
ˆ‚ A zatem, pozwólcie, Œe jeszcze raz zadam to pytanie tutaj:
Czy jest jaki™ lepszy sposób, jak utrzymaø ad w zborze, niŒ przypominaø
to ludziom przez powtarzanie tego przez diakonów?
ˆƒ OtóŒ, przy sposobno™ci. NuŒe, ja my™lŸ, Œe pastor od czasu do czasu^ Albo
przegrajcie tŸ ta™mŸ, niech ona stoi jako ™wiadek. Diakoni s policjantami, a ich
sowo jest prawem i regulaminem. Rozumiecie? I oni maj autorytet od zboru a
nawet dziŸki prawom pa§stwa, by utrzymywaø ten dom BoŒy, Œeby by wa™ciwym
lokalem. A ktokolwiek sprzeciwia siŸ diakonowi, czy co™ takiego, jest naraŒony na
karŸ od dwu do dziesiŸciu lat w federalnym wiŸzieniu. JeŒeli im mówicie, Œeby
odeszli, a oni tego nie uczyni, czy co™ podobnego _ kto™ sprawuje siŸ w
niezdyscyplinowany sposób, on po prostu nie wie, co robi wedug^ On siŸ
naraŒa, wystawia samego siebie na wszelkiego rodzaju grzywny, czy cokolwiek.
ˆ„ A zatem, jeŒeli dojdzie do tego, Œe kto™^ OtóŒ, jak^ Je™li kto™ wyskoczy i
zachowuje siŸ w sposób niezdyscyplinowany^ MoŒe po prostu mówi jŸzykami,
czy co™ takiego, ja bym nie interweniowa do tego. Rozumiecie, zostawcie ich,
poniewaŒ oni s obcy. Gdyby to byli nasi wa™ni ludzie, to zostawcie po prostu^
NastŸpnego wieczora wy, diakoni, we›cie po prostu tŸ ta™mŸ i powiedzcie: Teraz
odtworzymy regulamin Ko™cioa, zanim rozpoczniemy naboŒe§stwo, ja pragnŸ,
Œeby to kaŒdy zrozumia”. A wy pastorzy i wszyscy moŒecie wspópracowaø w ten
sposób.
223. OtóŒ, bracie Branham, a co szkóka niedzielna? Bracie Branham _
szkóka niedzielna (w porzdku), czy ona ma byø przed usug goszenia?
ˆ… Tak, my™my j zawsze mieli w ten sposób. Mamy szkókŸ niedzieln przed
REGULAMIN KOšCIO~A
629
usug goszenia. I to daje moŒliwo™ø malcom, którzy uczŸszczaj na niedzieln
szkókŸ, rozej™ø siŸ z ich lekcji. A jeŒeli _ jeŒeli oni chc^ ci malcy tego nie
rozumiej i oni musz siedzieø przez cay czas podczas naboŒe§stwa, a potem mieø
niedzieln szkókŸ, ci malcy s wyczerpani. Niechaj szkóka niedzielna jest
najpierw i ma ustalony czas, po prostu pewien wyznaczony czas, w którym
szkóka niedzielna ma swoj lekcjŸ. Kierownik szkóki niedzielnej powinien tego
dopilnowaø, Œeby niedzielna szkóka miaa swoj lekcjŸ w okre™lonym, ustalonym
czasie. I ona jest rozpuszczana w okre™lonym czasie. Caa szkóka niedzielna ma
wyznaczone tyle i tyle czasu na lekcjŸ, a potem siŸ rozchodz.
224. Czy nauczycielem klasy dla dorosych powinien byø kto™ inny niŒ pastor?
ˆ† JeŒeli tak jest uzgodnione. JeŒeli pastor chce nauczaø niedzielnej szkóki, a
potem wygosiø poselstwo, pó›niej, to jest wspaniae i ™wietne, jeŒeli on pragnie
przynosiø podwójn usugŸ. Lecz jeŒeli on nie chce, to miejcie waszego nauczyciela
szkoy niedzielnej dla dorosych, rozumiecie _ dla waszej klasy dla dorosych. A
zatem, jeŒeli pastor ma na my™li kogo™ innego, a ten czowiek pragnie to czyniø,
wyznaczycie sobie trzydzie™ci minut, albo ilekolwiek pragniecie wyznaczyø dla
waszej szkóki niedzielnej _ trzydzie™ci albo trzydzie™ci piŸø, czterdzie™ci minut,
ilekolwiek to jest.
ˆ‡ I powinien tam byø umieszczony dzwonek. A kiedy ten dzwonek zadzwoni, to
oznacza^ albo teŒ dzwon ko™cielny, kiedy on zadzwoni na zewntrz, to oznacza
rozpuszczenie niedzielnej szkóki. A kiedy ten dzwon zadzwoni, to oznacza, Œe z t
chwil wszystko przychodzi do adu.
ˆˆ Potem jest tyle i tyle czasu na pie™§, lub dwie, cokolwiek chcecie za™piewaø.
Nie zbyt duŒo czasu. Inaczej usyszycie od ludzi na zewntrz, Œe ich trzymacie zbyt
dugo, rozumiecie. Po prostu uderzcie w dzwon, za™piewajcie pie™§, czy cokolwiek
uczynicie, a potem po™lijcie klasy na swoje miejsce. A zaraz potem, kiedy nastanie
ta pora, powiedzmy, Œe to bŸdzie o dziesitej godzinie lub o dziesitej trzydzie™ci,
albo o dziesitej piŸtna™cie, którakolwiek to jest godzina, uderzcie w dzwon i
kaŒdy nauczyciel rozpu™ci swoj klasŸ i przyjd tutaj pomiŸdzy suchaczy. A
potem^ I zoŒ sprawozdanie, sprawozdanie ze szkóki niedzielnej, a potem j
ca rozpuszcz i pozwol odej™ø wszystkim, którzy chc pozostaø na usudze
goszenia, która bŸdzie nastŸpnie. Widzicie, potem jest to w porzdku.
Pytanie: Ile^ [Kto™ pyta siŸ brata Branhama: Zatem, innymi sowy
mamy rozdzieliø klasŸ?” _ wyd.]
ˆ‰ O tak, powinni™cie rozdzieliø. Trzyletnie dziecko nie moŒe zrozumieø tego, co
zrozumie czternastoletnie. My™lŸ, Œe to mam trochŸ dalej:
225. Ile klas powinno tam byø?
ˆŠ Powinni™cie rozdzieliø swoje klasy do^ Taka klasa dla najmniejszych, którzy
chc mieø flanelograf _ to jest za wiele” dla czternastoletniego chopca lub
dziewczyny. Rozumiecie? Powinni™cie mieø kogo™, kto siŸ zaopiekuje klas dla
tych najmniejszych _ jak™ starsz matkŸ, czy kogo™, kto wie, jak siŸ o nie
zatroszczyø. W innych klasach, my™lŸ, Œe powinien byø kto™, kto jest bardziej
zdolny przedstawiø Sowo. Rozumiecie? I powinny istnieø klasy. Powiedzmy teraz,
Œe powinna byø klasa od^ Co najmniej trzy klasy.
ˆ‹ Powinna byø klasa dla najmniejszych dzieci _ powinna byø klasa od okoo
piŸciu lat wieku. A wszystkie inne poniŒej tego powinny byø ze swymi matkami i
630
MÓWIONE S~OWO
zabrane do pokoju dla matek z niemowlŸtami, je™li to jest potrzebne podczas
goszenia, jeŒeli one zaczn siŸ awanturowaø. Dla tego wa™nie jest tam pokój dla
matek z niemowlŸtami.
‰‚ I ja my™lŸ, Œe te klasy powinny byø ustalone nastŸpujco: Dla maych dzieci od
okoo piŸciu, czy sze™ciu lat do o™miu, dziewiŸciu, czy dziesiŸciu _ co™ w tym
sensie. Potem dzieci od dziesiŸciu lat do piŸtnastu powinny byø w klasie dla
nastolatek. W ko§cu klasa dla dorastajcych _ ponad piŸtna™cie lat, bowiem
oni^ je™li oni s na tyle doro™li, by^ w obecnym czasie oni mog otrzymaø
pracŸ i chc niemal gosowaø w tym wieku; zatem oni powinni byø zdolni suchaø
Sowa. Niech przyjd do gównego audytorium i suchaj.
226. Którzy powinni byø nauczycielami?
‰ƒ Tutaj to macie, to wasza sprawa, by sobie wybraø swoich wasnych
nauczycieli. I wy to powinni™cie uczyniø, ustanowiø ich tam; pozyskaø kogo™.
Spotkaø siŸ ze zborem i powiedzieø: Kto jest^ Kto z was tutaj czuje
prowadzenie od Pana?” I potem we›cie uzdolnionego nauczyciela. Niech on j
prowadzi. Trzeba do tego podej™ø odpowiedzialnie, bracia. JeŒeli ten nauczyciel
nie nadaje siŸ do tego, to zmie§cie nauczycieli.
‰„ JeŒeli nastanie czas, przed obliczem BoŒym, jeŒeli odczujŸ, Œe Orman Neville
nie nadaje siŸ wiŸcej, by byø pastorem tutaj, ja o tym uczyniŸ wzmiankŸ we zborze.
Kiedy zobaczŸ tutaj jedn rzecz _ pomy™lŸ, Œe diakoni nie nadaj siŸ wiŸcej do
tego, by byø diakonami, ja o tym nadmieniŸ we zborze _ mianowicie:
Stwierdzam, Œe tutaj jest pewien diakon, który czyni co™, czego nie powinien
czyniø, i on nie stoi na posterunku swego obowizku”, i tak dalej, albo czonek
zarzdu, czy ktokolwiek to jest. Ja go nie mogŸ przegosowaø albo wygosowaø”,
musi to uczyniø zbór; lecz ja to na pewno przedstawiŸ przed zborem. Rozumiecie,
bowiem tak wa™nie powinienem uczyniø. Takim wa™nie powinienem byø. Jako
nadzorca powinienem dogldaø i pilnowaø tego, co siŸ dzieje. My idziemy do
Niebios, nie tylko gdzie™ tutaj, by siŸ zebraø, czy co™ takiego, by mieø wiele
zabawy i prze™cigaø jeden drugiego, albo graø baseball. Jeste™my tutaj majc tŸ
najaskawsz rzecz, jaka istnieje na ziemi _ Sowo BoŒe, a ono powinno byø
zachowywane w bogobojnym porzdku.
Którzy powinni byø nauczycielami?
‰… To wasza sprawa _ wybraø ich. Lecz ja bym obra dla malców _ ja bym wybra
starsz kobietŸ, która to potrafi czyniø. Lecz dla nastolatków wybrabym jakiego™
nauczyciela, który jest skrupulatny i odpowiedzialny, a nie wychodzi tylko gdzie™
do przyrody opiekaø parówki. To by byo w porzdku, gdyby oni chcieli i™ø
opiekaø parówki, lecz przyóŒcie to wszystko do tego^ Przyrównajcie to do
Sowa. Niech tam jest kto™, kto siŸ potrafi trzymaø Sowa. I chodzi o to, Œe ten zbór
nie jest za tym^ Opiekanie parówek jest na miejscu i may piknik, kiedy chcecie
siŸ spotkaø i mieø spoeczno™ø, to jest fajne, to _ to wa™nie mieliby™cie czyniø,
Œeby zrobiø rozrywkŸ waszym dzieciom. Lecz w tym domu BoŒym tutaj chodzi o
Sowo BoŒe. Opiekanie parówek jest na miejscu, kiedy siŸ spotkacie, czy co™ w tym
sensie, lecz nie w tym domu BoŒym. A te sprawy, wiecie _ oczywi™cie, wiemy, Œe
nie jeste™my tutaj zwolennikami tych gupstw _ tych przyjŸø towarzyskich i
wszystkiego moŒliwego, co siŸ dzieje tutaj koo nas, my _ my^ wiecie, Œe tego
nie wolno czyniø.
REGULAMIN KOšCIO~A
631
227. Kto powinien nadzorowaø nad niedzieln szkók, Œeby j utrzymaø w
adzie?
‰† Kierownik szkóki niedzielnej. To wa™nie jest jego zadaniem. On nie powinien
mieø nic do czynienia z diakonami, z zarzdem starszych, z pastorami, czy z kim™
innym, on ma swój wasny urzd. Ktokolwiek jest waszym nauczycielem szkóki
niedzielnej _ ja nie wiem. Lecz nauczyciel szkóki niedzielnej powinien
dopilnowaø, Œeby kaŒda klasa bya na swoim miejscu, i aby by obecny kaŒdy
nauczyciel albo zastpiø innego nauczyciela za tego nauczyciela, jeŒeli nie jest
obecny tego dnia.
‰‡ Zatem, tuŒ zanim niedzielna^ Kiedy te lekcje s w toku, kierownik szkóki
niedzielnej ma przej™ø i zebraø ofiary, które tam mieli (kolekty na szkóce
niedzielnej), i przedoŒyø sprawozdanie, ilu jest obecnych, ile Biblii mieli w tej
klasie, i tak dalej, i zrobiø sprawozdanie z tego. A potem stanø przed suchaczami
tuŒ przed usug goszenia, kiedy mu jest dane miejsce, by to uczyni, gdy maj
gotowe sprawozdanie ze szkóki niedzielnej, kiedy siŸ szkóka niedzielna
zako§czya _ powie ilu jest nauczycieli, ilu jest obecnych, i ile zebrano razem na
szkóce niedzielnej _ ca sumŸ ofiar, i tym podobnie. Diakoni, zarzd, pastorzy
nie powinni tego czyniø. Oni nie powinni ingerowaø do tego; to jest zadaniem
kierownika szkóki niedzielnej.
‰ˆ A potem, jeŒeli on widzi, Œe niedzielna szkóka potrzebuje pewnych rzeczy,
potem on ma to przedstawiø zarzdowi zboru i czonkowie zarzdu maj siŸ
najpierw zej™ø odno™nie tego. A nastŸpnie, jeŒeli czonkowie zarzdu widz, Œe jest
dosyø funduszy, i tak dalej, potem to moŒe byø kupione za po™rednictwem
skarbnika. JeŒeli on chce czego™ innego _ na literaturŸ, czy cokolwiek to jest, albo
na kilka Biblii, czy co™ w tym sensie _ chc kupiø BibliŸ dla tego, wiecie, kto
potrafi znale›ø najwiŸcej sów i cytowaø najwiŸcej miejsc Pisma šwiŸtego _ jak™
nagrodŸ, albo co™, co maj zamiar rozdawaø _ prezent, i oni go chc kupiø na
koszty zboru. Zatem, niech to jest przedstawione diakonom^ a nastŸpnie niech
oni stwierdz, czy jest tyle w skarbnicy. Rozumiecie?
‰‰ A zatem, ja my™lŸ, Œe to wystarczy na tych piŸø pyta§ odno™nie tego.
Teraz na nastŸpne pytanie _ ono brzmi:
228. Bracie Branham, próbowali™my, respektujc regulamin zboru,
postŸpowaø w ten sposób, jak to rozumiemy _ wedug instrukcji,
podanych podczas po™wiŸcenia tej nowej kaplicy. A dlatego, Œe tak
postpili™my, niektórzy wpadli we w™cieko™ø i odeszli ze zboru. A inni
nie chc suchaø niczego, co mówimy, a szczególnie dzieci.
Rozmawiali™my z rodzicami o ich dzieciach, a oni nie zatroszcz siŸ o
nie. OtóŒ, czy to ›le zrozumieli™my? WzglŸdnie postŸpujemy w tej
sprawie w niewa™ciwy sposób? DziŸkujemy.
OtóŒ, pozwólcie, Œe na nie odpowiem po kolei:
Respektujc regulamin zboru starali™my siŸ postŸpowaø w ten sposób,
jak to rozumiemy _ wedug instrukcji, podanych podczas po™wiŸcenia
tej nowej kaplicy.
‰Š OtóŒ, to jest poprawne, wy postŸpujecie wa™ciwie. OtóŒ, przypuszczam, Œe to
s diakoni, tak sdzŸ, poniewaŒ to jest wa™nie tutaj _ przy pracy diakonów. W
porzdku.
632
MÓWIONE S~OWO
A czynic tak, mamy czŸsto^ ludzie czŸsto zo™cili siŸ na nas.
‰‹ Oni to czyni równieŒ wzglŸdem mnie! Oni to bŸd czyniø wzglŸdem kaŒdego.
Rozumiecie? Czowiek, który to czyni, z tym czowiekiem jest co™ nie tak. Oni nie
s w porzdku z Bogiem, bowiem Duch Chrystusa jest podporzdkowany nauce
Chrystusa, domowi Chrystusa, rozporzdzeniom Chrystusa. Rozumiecie? A kaŒdy
czowiek, który^ wzglŸdnie kaŒda kobieta, albo wszyscy ludzie, dzieci, które siŸ
zoszcz na bogobojnego diakona, który by im powiedzia, by byli^ albo kaŒdy
rodzic, który by siŸ zo™ci na diakona^ Chcemy mieø rzeczywi™cie kaŒdego w
tym zborze, którego moŒemy pozyskaø; lecz gdyby to tylko sprawiao kopoty
gdzie™ indziej, byby to cier§, albo jak królik w stosie drewna”, jak mawiali™my
zazwyczaj. Ten czowiek nie jest w porzdku.
Š‚ JeŒeli oni odejd, moŒna czyniø tylko jedno: zostawiø ich w spokoju i modliø
siŸ za nimi. Rozumiecie? Potem moŒe kto™ z diakonów uda siŸ do ich zboru^
wzglŸdnie do ich domu i stwierdzi, dlaczego oni odeszli, i zapyta siŸ ich, co byo
nie tak. Potem _ a jeŒeli oni^ Zobaczysz, czy siŸ moŒesz pojednaø z nimi. JeŒeli
nie moŒesz, to we› ze sob dwóch albo trzech ™wiadków, Œeby mogli byø
zrozumiani. Potem, jeŒeli nie mog byø zrozumiani, potem jest to powiedziane
przed zborem, je™li s czonkami tego zboru. Potem oni s^
Šƒ A zatem, jeŒeli oni nie s czonkami zboru, oczywi™cie, oni nie s czonkami
tego zgromadzenia, oni powinni byø zmuszeni, do podporzdkowania siŸ.
Rozumiecie, oni _ oni musz suchaø naszych rozporzdze§ tutaj, poniewaŒ to jest
regulamin zboru. To s sprawy, których nie chcemy czyniø, rzeczy, których ja nie
lubiŸ czyniø, lecz to s rzeczy, które musz byø czynione. I ja wypowiadam siŸ
odno™nie tego tutaj, poprzez tŸ ta™mŸ _ to jestem ja _ oni sysz, Œe to ja mówiŸ i
wiedz, Œe to jestem ja, nie wy mŸŒowie. Wy zadali™cie mi te pytania i ja wam to
podajŸ wedug moich najlepszych wiadomo™ci ze Sowa BoŒego.
Š„ OtóŒ, jeŒeli ci ludzie wpadaj w zo™ø i odchodz od was, co mówi o tym
Pismo šwiŸte, bracie Branham?”
Š… Oni odeszli od nas, poniewaŒ nie byli z nas”. I na tym sprawa zaatwiona.
Odeszli ze zboru” _ to wa™nie uczynili. W porzdku.
Inni nie chc suchaø tego, co mówimy, a szczególnie dzieci.
Š† Dzieci powinny znaø dyscyplinŸ, one j powinny otrzymaø w domu. Lecz
choøby to byy nawet moje, moje dzieci dostaj za swoje kaŒdym razem, jeŒeli one
staj siŸ nieposuszne. Ja chcŸ, Œeby™cie nie robili Œadnej róŒnicy; Sara, Rebeka,
Józef, Billy, ktokolwiek by to by. Powiedzcie mi to, ja tego dopilnujŸ. JeŒeli siŸ nie
umiej zachowywaø, to pozostan z dala od zboru, aŒ siŸ naucz, jak siŸ maj
zachowywaø. To nie jest arena, to jest dom BoŒy. To nie jest miejsce na zabawy,
ani na ™lizganie siŸ, ani na pisanie li™cików, ani na ™miechy, ani na robienie
Œartów, to jest dom BoŒy i wszystko musi siŸ dziaø bogobojnie.
Š‡ Przychodzicie tutaj, by uwielbiaø Boga, nie odwiedzaø siŸ. To nie jest _ to nie
jest teren na piknik, to nie jest miejsce na odwiedziny; to jest miejsce odwiedzin
Ducha šwiŸtego _ by suchaø tego, co On pragnie powiedzieø, nie suchaø jeden
drugiego. Nie przychodzimy tutaj, by mieø spoeczno™ø jedni z drugimi,
przychodzimy tu, by mieø spoeczno™ø z Chrystusem. To jest dom oddawania Bogu
czci. A dzieci musz byø zdyscyplinowane, a jeŒeli one s^ od swoich rodziców.
Przyjmijcie to do wiadomo™ci! Mianowicie, jeŒeli ci diakoni^ JeŒeli rodzice tych
dzieci nie chc suchaø tego, co powiedzieli diakoni, to ci rodzice powinni sami
zostaø napomniani.
REGULAMIN KOšCIO~A
633
Rozmawiali™my z rodzicami o ich dzieciach, a oni siŸ nie troszcz o nie.
Šˆ JeŒeli oni s czonkami tego zboru, to powiniene™ wziø dwóch lub trzech ze
sob i zaprosiø tych rodziców na prywatne spotkanie do jednego z tych biur. Bez
wzglŸdu na to, kto to jest, czy to jestem ja, czy to jest brat Neville, czy to jest Billy
Paul i jego may chopiec, czy to jest brat Collins i jedno z jego dzieci, albo
ktokolwiek z was pozostaych. My jeste™my^ My siŸ miujemy wzajemnie, lecz
jeste™my zobowizani wobec Boga i tego Sowa. Czy to jest Doc, bez wzglŸdu na
to, kto to jest, powinni™my siŸ wzajemnie odwiedziø i byø szczerymi jedni wobec
drugich. Jak moŒe Bóg w ogóle dziaaø w nas, jeŒeli nie jeste™my szczerzy wobec
siebie nawzajem? Jak bŸdziemy szczerzy wobec Niego? Rozumiecie?
Š‰ To jest regulamin, musimy uszanowaø dom BoŒy. A diakoni powinni wiedzieø,
jak to czyniø. Rozumiecie? I wa™nie dlatego mówiŸ wam teraz, aby™cie odrobili w
tych sprawach zalego™ci. A jeŒeli to mówisz rodzicom, a oni tego nie usuchaj,
nie chc tego usuchaø, to we› ze sob innego diakona albo jednego z czonków
zarzdu, albo jakiego™ dobrego czowieka z tego zboru, i zawoaj^ we› swój
zarz-^ Zwoaj swój zarzd diakonów, wszystkich diakonów razem, i powiedz:
Brat Jones, brat Henderson, brat Jackson”, wzglŸdnie ktokolwiek to moŒe byø,
ich dzieci zachowuj siŸ niedobrze i mówili™my im dwa albo trzy razy o ich
dzieciach, a oni nie chc suchaø”.
ŠŠ Zapro™cie potem brata Jonesa do ™rodka, wzglŸdnie brata Ktokolwiek-to-jest
i powiedzcie: Bracie Jones, zaprosili™my ciŸ tu na spotkanie. My ciŸ miujemy i
my^ ty jeste™ czŸ™ci nas, ty jeste™ jednym z nas. Pozwól, Œe po prostu wczŸ
pewn ta™mŸ i suchaj, co brat Branham powiedzia na ten temat, rozumiesz. OtóŒ,
prosili™my ciŸ, aby™ zmusi te dzieci do grzeczno™ci. Rozumiesz? JeŒeli one nie
bŸd grzeczne i ty nie potrafisz ich zmusiø do grzeczno™ci w zborze, zostaw je u
kogo™, kiedy idziesz do zboru, aŒ siŸ naucz, jak siŸ maj zachowywaø w domu
BoŒym”. Rozumiecie? Lecz to jest nakaz, on musi byø wypeniany! Rozumiecie?
OtóŒ, to pytanie mówi dalej:
OtóŒ, czy to ›le zrozumieli™my?
Š‹ O nie. Wy tego nie zrozumieli™cie ›le, to jest poprawne. Ja to mówiŸ jeszcze raz,
te rozporzdzenia. W armii nie pytaj siŸ czowieka: Czy uczynisz pewn rzecz?”
JeŒeli jeste™ w armii, jeste™ to zmuszony uczyniø. Rozumiesz? A tak samo ma siŸ
sprawa w^ Ja jestem zmuszony gosiø EwangeliŸ. Jestem zmuszony staø w
obronie Tego, niezaleŒnie od tego, co jaki™ inny czowiek i bracia, i tak dalej,
mówi o Tym, ja to jestem zmuszony uczyniø. MuszŸ zraniø uczucia i skrytykowaø
czowieka ostro, lecz jeŒeli ja^
‹‚ Nie chcesz przecieŒ sko§czyø jak Oswald. Rozumiesz? Je™li nie moŒesz siŸ
zgodziø z czowiekiem i tym podobnie, potem mu u™cisnø do§ i cigle mieø te
same uczucia wobec niego, to z tob jest co™ nie tak. JeŒeli nie mogŸ siŸ zgodziø z
czowiekiem (gorycz, pod kaŒdym wzglŸdem) i nadal my™leø o nim tak, jak
my™laby Chrystus, to z moim duchem jest co™ nie tak _ nie mam Ducha
Chrystusowego. Rozumiecie?
‹ƒ JeŒeli on mówi: OtóŒ, bracie Branham, ja my™lŸ, Œe twoja nauka jest taka i
owaka”.
‹„ W porzdku, bracie, spotkajmy siŸ, by to rozpatrzyø, ty i ja. Podejmiemy siŸ
tego sami. Pójdziemy sami tutaj do pokoju i rozpatrzymy to”. I on mnie po prostu
ostro krytykuje, a ja mu muszŸ odpowiedzieø na te sprawy. JeŒeli w moim sercu
nie mogŸ odczuwaø tego samego wobec niego, Œe on jest cigle moim bratem, a ja
634
MÓWIONE S~OWO
mu próbujŸ pomóc” to mu nigdy nie pomogŸ, nie mam Œadnej moŒliwo™ci, jak mu
pomóc. JeŒeli go nie miujŸ, do czego bŸdzie przydatne, gdy tam pójdŸ? Powiem
mu: Elementarna sprawa, bracie, ja ciŸ nie miujŸ i pozwól, Œe ci to powiem ze
serca zaraz tutaj, zanim siŸ tam udam, bowiem ja ci nie mogŸ pomóc, dopóki ciŸ
nie miujŸ”.
‹… I to jest wa™ciwe, to jest ten sposób. Rozumiecie, róbcie tak dalej, wy to
uczynili™cie zupenie wa™ciwie, w ten sposób powinno to byø. Wy nie
zrozumieli™cie tego niewa™ciwie.
Czy postŸpujemy w tej sprawie w niewa™ciwy sposób?
‹† Nie, to jest wa™ciwy sposób, jak siŸ zachowywaø. Niech te rozporzdzenia s
przestrzegane! PoniewaŒ to jest cigle^ OtóŒ, mae dzieci i matki, niemowlŸta i
tym podobnie, one bŸd pakaø, a jeŒeli one zaczn pakaø za duŒo i przerywaj
waszemu pastorowi tam na podium, pamiŸtajcie, wy jeste™cie jego straŒ
przyboczn, jeste™cie jego przyboczn straŒ Ewangelii. Rozumiecie? A jeŒeli to
przeszkadza poselstwu od Pana, to wy jeste™cie diakonami, co macie czyniø? Tak
samo, jak czowiek, mówicy jŸzykami, on jest zobowizany. A czowiek goszcy,
jest zobowizany wobec Sowa, on jest zobowizany wobec tych spraw. KaŒdy z
was musi siŸ wywizaø z obowizków swego urzŸdu i to jest _ i dlatego wa™nie
jeste™my tutaj, by to czyniø.
‹‡ OtóŒ, nie chcemy czekaø zbyt dugo, i ja wiem, Œe mam za kilka minut
umówione spotkanie, bŸdŸ siŸ wiŸc próbowa po™pieszyø, jak szybko tylko
potrafiŸ.
229. Bracie Branham^ S tutaj trzy _ dwa pytania na tej kartce. Bracie
Branham, jakie powinny byø zasady wybierania ofiar od ludzi w zborze?
Jak powinno to byø czynione?
‹ˆ Ja my™lŸ, Œe wybieranie ofiar od ludzi w zborze nie powinno byø czynione, o ile
to nie jest dla waszego pastora. I ja uwaŒam, Œe je™li kto™ przyjdzie z pro™b o
pomoc dobroczynn, czy co™ podobnego^ Albo kto™ jest w powaŒnej potrzebie,
moŒe jeden z naszych czonków z tego zboru tutaj, powiedzmy, Œe jeden z naszych
braci, i oni maj pewne kopoty _ otóŒ, ja my™lŸ, Œe to powinno byø ogoszone na
podium i niech to uczyni pastor, ja my™lŸ, Œe to jest jego obowizkiem; pewien
brat, który jest w jakiej™ potrzebie _ niech to zostanie przedstawione przed
zborem, jeŒeli to chc zebraø w ten sposób.
‹‰ JeŒeli jest kto™ w potrzebie, a wy potem nie chcecie zebraø ofiary dla tego
czowieka, który jest w potrzebie, to niech siŸ zejdzie zarzd i uzgodni pewn
sumŸ ze skarbnicy, któr pragn daø temu czowiekowi. Lecz je™li w skarbnicy jest
niewiele w tym czasie i nie mog sobie pozwoliø na to, by to uczyniø, potem musi
byø zebrana ofiara, otóŒ, niech ^ niech to jest omówione z zarzdem, niech
poinformuj pastora, i niech pastor poprosi o t _ konkretn rzecz. Powie: OtóŒ,
dzisiaj wieczorem nasz brat Jones mia okropny wypadek, spali siŸ jego dom. I
dzisiaj wieczorem, jako chrze™cijanie, zeszli™my siŸ, by siŸ zobowizaø sowem
honoru _ co moŒemy uczyniø, by pomóc bratu Jonesowi wybudowaø znowu jego
dom”. Widzicie _ czy cokolwiek to jest. Rozumiecie, my _ my to uczynimy. Niech
to zostanie powiedziane z podium, w ten sposób powinno siŸ postŸpowaø. A potem
niech te zadeklarowane pienidze zostan przyniesione i potem je przekaŒcie
skarbnikowi zboru. I te zadeklarowane pienidze przejd przez rŸce skarbnika
zboru i bŸd im dane. I dajcie temu czowiekowi pokwitowanie na to, bo ja nie
REGULAMIN KOšCIO~A
635
wiem, czy to jest zwolnione od podatków, czy nie; ja my™lŸ, Œe to jest z powodu
czego™ takiego.
‹Š OtóŒ, jeŒeli nastanie sytuacja, Œe przyjdzie jaki™ obcy, jaki™ obcy wejdzie do
™rodka, jakby by^ Czowiek wejdzie do ™rodka i mówi: OtóŒ, czy wiecie co? Ja
_ ja jestem w podróŒy i pŸka mi opona i ja chcŸ now oponŸ. Zbierzcie dla mnie
ofiarŸ dzisiaj wieczorem na now oponŸ”. OtóŒ, to nie powinno byø czynione. Nie,
to nie powinno byø czynione. A jeŒeli siŸ wydaje _ jeŒeli to wydaje siŸ byø godn
uwagi spraw _ dla kogo™, kogo znacie, zarzd mógby siŸ spotkaø i wyznaczyø
pewn ilo™ø pieniŸdzy od skarbnika, by kupiø temu czowiekowi oponŸ, czy
cokolwiek to jest. Albo je™li skarbnica zboru jest niemal pusta, a zarzd podejmie
decyzjŸ, Œe te^ Pastor nie powinien mieø z tym nic do czynienia, powinni to
czyniø diakoni, rozumiecie, albo zarzd. A zatem, jeŒeli to^ JeŒeli to jest
uzgodnione, przekaŒcie to pastorowi, pastor moŒe zebraø ofiarŸ. Lecz, zauwaŒcie,
jeŒeli to jest obcy, a jest to naglca potrzeba _ jaki™ czowiek potrzebuje trochŸ
pieniŸdzy, a wy czujecie, Œe to jest dla wa™ciwej sprawy, (to jest teraz moja
opinia), jeŒeli to jest rzeczywi™cie dla wa™ciwej sprawy, i wy wiecie, Œe to jest dla
wa™ciwej sprawy^
‹‹ OtóŒ, po pierwsze, gdyby™cie przyszli do mnie i zajrzeli do mojej ksiŸgowo™ci
w domu, o ludziach, którzy przychodz i mówi: Jestem kaznodzieja Taki-i-taki
z takiego-i-takiego ko™cioa i miaem pewne kopoty tam na drodze, i potrzebujŸ
komplet opon”, a wiedzia, Œe ja wa™nie przyszedem ze zgromadzenia i miaem
ofiarŸ, czy co™ innego w tym sensie, ja mu to daem niemal wszystko, by poszed i
kupi sobie komplet opon. I przypatrzcie siŸ temu przez kilka minut _ nie byo
nigdy takiego kaznodziei, nigdy nie Œy w takiej sytuacji. A jest tam dziesiŸø czy
dwadzie™cia tysiŸcy dolarów, zaksiŸgowanych przez te lata, które wydaem w ten
sposób _ nie wiedziaem wcale, skd oni byli. Okazuje siŸ, Œe inni kaznodzieje
mówi: Patrzcie, on mnie zrobi tym-i-tym, oraz takim-i-takim”.
ƒ‚‚ Zatem, zbór nie jest za to odpowiedzialny, tylko za swoich wasnych. To siŸ
zgadza. Oni s odpowiedzialni za swoich wasnych.
ƒ‚ƒ Lecz jeŒeli wydaje siŸ to byø godna uwagi sprawa, a potem jeŒeli wy _ jeŒeli
wy czonkowie zarzdu powiecie moŒe: OtóŒ, zaczekaj chwileczkŸ. Ten czowiek
_ tam jest jego samochód, to jest jego, stao siŸ to oraz to. On nie jest z naszego
zgromadzenia, wiecie, ale tak siŸ ma sprawa”. Potem, je™li to chc uczyniø w ten
sposób, a powiedzieliby co™ szczególnego o tym czowieku z obcego ™rodowiska^
ƒ‚„ Nie nasz wasny teraz, rozumiecie, nie nasi wa™ni ludzie; naszymi wasnymi
lud›mi zajm siŸ bezpo™rednio tutaj miŸdzy ich wasnymi, ich braømi tutaj,
rozumiecie.
ƒ‚… Lecz je™li to jest kto™ pozamiejscowy, a kto™ mówi, Œe on jest godny albo^ a
kto™ chce siŸgnø do swojej kieszeni i daø mu jaki™ datek na cele dobroczynne, to
twoja sprawa; lecz ja mówiŸ o tym, co jest ze zboru. A potem, je™li zborownicy s
proszeni, by ofiarowaø, potem^
ƒ‚† OtóŒ, jeŒeli macie jakiego™ ewangelistŸ, oczywi™cie, goszcego tutaj, potem
zbieracie^ wy^ jest to wiadome, zanim on przyjedzie, wiecie, Œe mu zbierzecie
ofiarŸ, albo mu zapacicie wynagrodzenie, czy cokolwiek on chce uczyniø.
ƒ‚‡ Lecz potem, jeŒeli ten czowiek jest tutaj, i jest to dla wa™ciwej sprawy, a
pastor^ a zarzd chciaby to uzgodniø i powiedz to pastorowi, niech potem
pastor powie: Taki-i-taki czowiek siedzi tutaj, my nie znamy tego czowieka, on
przyszed i prosi nas o^ on mówi, Œe jego dzieci s godne. Nie mamy czasu^
nie mieli™my czasu dociekaø tego Œdania”. Rozumiecie?
636
MÓWIONE S~OWO
ƒ‚ˆ JeŒeli zaistnieje co™ takiego, potem nasi^ JeŒeli jest co™ miŸdzy naszymi
wasnymi, to nasi wa™ni diakoni id dociekaø tych Œda§. Rozumiecie? A potem,
jeŒeli to jest godne uwagi, potem to uczy§cie. JeŒeli to nie jest godne uwagi, nie
czy§cie tego, nie musicie. Lecz teraz, jeŒeli jest tutaj czowiek, to wy _ niech
pastor powie: OtóŒ, zarzd starszych powiedzia mi, Œe nie znaj tego czowieka.
Lecz ten czowiek siedzi tutaj, mówi, Œe siŸ nazywa Jim Jones”, czy ktokolwiek to
moŒe byø, i on siedzi wa™nie tutaj. Czy by™ powsta, panie Jones? OtóŒ, panie
Jones, na ko§cu naboŒe§stwa sta§ po prostu tam w tyle u drzwi, gdy bŸd
wychodziø’. A jeŒeli kto™ z ludzi odczuwa w swoim sercu, czy _ cokolwiek, co
chcecie uczyniø dla tego czowieka, dajcie mu to, gdy bŸdziecie wychodziø”. Czy
to jest teraz zrozumiae?
ƒ‚‰ Czy to nagrali™cie na wasze^ Dla tych, którzy suchaj ta™my^ A jeden z
tych^ Brat Collins nie nagra tego na swoj ta™mŸ. Ja pragnŸ powtórzyø ten
cytat na nowo, jeŒeli^ bowiem on jest jednym z naszych diakonów.
ƒ‚Š JeŒeli byby tu kto™ z tych _ jeden czowiek wchodzi do ™rodka, którego wy^
a jest w naglcej potrzebie i chce ofiarŸ zboru, niech siŸ spotkaj czonkowie
zarzdu i diakoni razem, i niech^ spotkajcie siŸ razem i podejmijcie tŸ decyzjŸ,
a potem powiedzcie pastorowi, Œe to moŒe byø uczynione w ten sposób. Niech
oni^ Niech pastor powie: Ten, pewien czowiek”, wymieni jego nazwisko, a
my go nie znamy. I nasz zasad tutaj jest dociekanie tego, zanim zbieramy ofiary
dla ludzi, i _ to znaczy dla naszych wasnych. Lecz ten czowiek tutaj mówi, Œe
jest zaamany, on ma naglc potrzebŸ, ma chore dzieci, on siŸ stara zdobyø
lekarstwo dla swoich dzieci”, czy cokolwiek to moŒe byø _ naglca potrzeba.
OtóŒ, on stoi wa™nie tutaj: Czy chciaby pan powstaø?’” Rozumiecie i niechaj
powstanie. I powiedzcie: Teraz wy, suchacze, widzicie, co^ kto to jest. OtóŒ, po
zako§czeniu tego naboŒe§stwa ten czowiek stanie tam u frontowych drzwi, a
ludzie bŸd wychodziø, kto odczuwa, Œe chce co™ ofiarowaø na t sprawŸ, macie
wolno™ø; oznajmiamy to tylko w zborze”. Wy tego nie zatwierdzacie, wy to tylko
ogaszacie. Rozumiecie, to jest go™cinno™ø dla obcego. Rozumiecie? Czy rozumiecie
to teraz? Dobrze.
ƒ‚‹ My™lŸ, Œe to zaatwia sprawŸ tego pytania.
230. Jak siŸ ma sprawa z ta™mami? Teraz ma: Jak siŸ ma sprawa z ta™mami?
(Tu ma pytajnik). PoniewaΠwielu pisze do biura i zarzuca ci win٠z
powodu rozpowszechniania ta™m. RównieŒ pisz o innych, którzy
sprzedaj ta™my w ramach zboru, skoro pan Maguire musi paciø opatŸ
za prawa autorskie do nich.
ƒƒ‚ W porzdku, te ta™my s nagrywane wedug umowy. A jeŒeli ja^ Ja nie wiem
dokadnie, kiedy ta umowa straci waŒno™ø, lecz czonkowie zarzdu _ to naleŒy
do zarzdu; nie do diakonów, do zarzdu; nie do pastora, do zarzdu. Zarzd od
czasu do czasu _ oni pisz umowŸ, na ile mi wiadomo. A jeŒeli to nie jest
poprawnie, niech to czonkowie zarzdu sprostuj. Czonkowie zarzdu maj
umowŸ z tym czowiekiem, który nagrywa te ta™my, i te ta™my s nagrywane na
podstawie koncesji.
ƒƒƒ Nikt inny nie moŒe nagrywaø ta™m, jeŒeli mu nie da zezwolenia ten czowiek,
który ma koncesjŸ, i one nie mog byø sprzedawane, jeŒeli tego nie pozwoli
czowiek, który ma koncesjŸ, poniewaŒ tak mówi prawo, rozumiecie _ ta koncesja
to zawiera. Rozumiecie? A je™li ta kon-^ ten, kto ma koncesjŸ, zechce powiedzieø
Temu-i-temu, by nagrywa ta™my, to jego sprawa. JeŒeli on zechce pozwoliø
kaŒdemu nagrywaø ta™my, to jego sprawa. JeŒeli chce, Œeby wszyscy sprzedawali
REGULAMIN KOšCIO~A
637
ta™my, to sprawa tego czowieka, który ma koncesjŸ. On powinien mieø mae
pisemne zezwolenie, podpisane przez posiadacza koncesji, by móc nagrywaø i
sprzedawaø ta™my, poniewaŒ on jest wtedy czysty przed wadzami; bowiem jeŒeli
on tego nie ma, to ten czowiek, który ma koncesjŸ do tego^ Ty bŸdziesz sam
odpowiedzialny przed^ Gdyby siŸ znalaz kto™, kto by ci chcia narobiø kopotu,
on by to móg rzeczywi™cie uczyniø. Ty naruszasz tŸ koncesjŸ^ poniewaŒ to jest
tak samo jak prawa autorskie, rozumiecie, ta sama sprawa. Nie macie zezwolenia,
by to czyniø. Za robienie czego™ takiego jest wielka grzywna.
ƒƒ„ WiŸc je™li ludzie nagrywaj ta™my, maj prawdopodobnie zgodŸ od pana
Maguire, który _ który ma^ który pobiera honorarium autorskie za te ta™my. A
zatem^ i ja nie wiem o tym, poniewaŒ nie jestem tutaj wystarczajco czŸsto z
wami, by wiedzieø, jak siŸ maj te sprawy i do kogo by siŸ to odnosio.
Przypuszczam, Œe pan Maguire ma to cigle, bowiem tam, gdzie ja jestem _ w
Kalifornii czy w Arizonie, dowiadujŸ siŸ, Œe oni cigle kupuj ta™my z Kalifornii,
od brata Sothmanna, te™cia pana Maguire, który jest naszym bratem tutaj we
zborze. My™lŸ, Œe pan Maguire ma j cigle _ tŸ koncesjŸ do tego.
ƒƒ… A zatem, byy cigle skargi z powodu nagrywania ta™m. OtóŒ, jeŒeli jest jaka™
skarga odno™nie czegokolwiek, dotyczca spraw finansowych zboru, obowizkiem
zarzdu starszych jest dopilnowaø, Œeby ta sprawa zostaa wyja™niona.
Rozumiecie? Nie powinno byø czego™ takiego, stanowczo nie.
Widzicie zatem, tutaj na tej kartce jest powiedziane, Œe:
Oni pisz do biura i zarzucaj ci winŸ.
ƒƒ† Szczerze mówic, otrzymaem wiele listów odno™nie tego i chcŸ wiedzieø,
dlaczego oni nie mog otrzymaø swoich ta™m. Teraz wiecie, Œe wasza umowa z tym
czowiekiem, który ma koncesjŸ, jak siŸ dowiedziaem^ Te ta™my _ ja sam nie
chcŸ niczego czyniø przy pomocy nich, jeŒeli ktokolwiek moŒe uŒyø te ta™my dla
rozkrzewiania Ewangelii, to Amen!”
ƒƒ‡ Lecz, najpierw je zacz nagrywaø brat Roberson i inni, brat Beeler i kilku
innych zaczŸli je nagrywaø; a potem ci dwaj modzie§cy, brat Mercier i brat Goad
nagrywali je przez cae lata; i, oczywi™cie, kiedy kaŒdy z tych mŸŒów nagrywa je,
byy skargi na kaŒdego z nich. Lecz widocznie bya tutaj ostatnio wielka skarga z
powodu nie otrzymywania ta™m. Ludzie telefonowali mi z caego kraju. A potem
bya inna sprawa _ z powodu ta™m ™ciganych z powrotem i nagrywanych
ponownie. One odtwarzaj co™ przez chwilŸ, a potem graj co™ innego i wtedy
czowiek nie moŒe nawet zrozumieø, o czym one mówi.
ƒƒˆ OtóŒ, ci ludzie, paccy za te ta™my, powinni otrzymaø autentyczn ta™mŸ. Ja
siŸ nie troszczŸ o to, co trzeba uczyniø, Œeby je otrzymali. Chcemy dopilnowaø, by
nasi klienci i nasi bracia (bowiem oni s naszymi klientami i naszymi braømi), i
tak dalej, oni musz mieø 1. kopiŸ” oryginalnej ta™my. OtóŒ, wy czonkowie
zarzdu dopilnujcie tego, Œeby ci ludzie byli zadowoleni. JeŒeli nie s zadowoleni,
ich pienidze musz im byø zwrócone natychmiast.
ƒƒ‰ A kto™ telefonowa mi i mówi, Œe oni czekali na ta™my cae miesice. NuŒe, ja
nie wiem, jak si٠o to troszczy brat Maguire. Ja o tym nie wiem, poniewaΠ_ nic o
tym nie wiem. I ja^ To nie moja sprawa interesowaø siŸ tym, to jego sprawa oraz
czonków zarzdu. I nie próbujŸ interweniowaø w tej sprawie, lecz ja wam po
prostu mówiŸ, co mówi na ten temat prawo. Rozumiecie? Prawo dotyczce tego
mówi, Œe od chwili, gdy oni zamówili te ta™my, one powinny byø wysane za dzie§
lub dwa, trzy lub cztery, do piŸciu dni od czasu, gdy oni zamówili je sobie; inaczej
638
MÓWIONE S~OWO
koncesja moŒe zostaø odebrana kiedykolwiek, jeŒeli te rozporzdzenia s
naruszane. Rozumiecie?
ƒƒŠ OtóŒ, a kaŒdych sze™ø miesiŸcy lub kaŒdego roku powinno to byø wznawiane
_ ta umowa powinna byø wznawiana. Powinni™cie siŸ zej™ø w okre™lonym
terminie, który jest podany w tej koncesji, gdy siŸ musicie zej™ø. A zatem to
powinno siŸ odbyø, to znaczy dalsi ludzie powinni przyj™ø w tym czasie, i wy
powinni™cie sobie zanotowaø dalszych, którzy prosili o te ta™my, i wnie™ø ich
umowŸ, usi™ø i rozmawiaø o tym.
ƒƒ‹ OtóŒ, te rozporzdzenia musz byø wykonywane naleŒycie! Rozumiecie? I one
musz byø wykonywane wa™ciwie, bo siŸ skarŒ z powodu tego. Oni siŸ skarŒyli
na Leo i Gene, oni siŸ skarŒyli na kaŒdego, oni siŸ skarŒ na brata Maguire i bŸd
siŸ skarŒyø na kogo™ innego, lecz sprawd›my, czego dotycz ich skargi.
ƒ„‚ OtóŒ, lecz kiedy te ta™my zaczynaj siŸ gromadziø stertami, pene skrzynki
ta™m, listy napywaj tuzinami, a oni^ Widzicie, to siŸ nie zwala na tego, kto
nagrywa ta™my, zwala siŸ to na mnie. Oni mnie zawsze zwymy™laj z powodu tego.
OtóŒ, moim obowizkiem jako chrze™cijanina jest dopilnowaø tego, Œeby ci ludzie
otrzymali to, za co zapacili, i ja pragnŸ, Œeby™cie wy, czonkowie zarzdu,
dopilnowali tego, Œeby to oni otrzymali. JeŒeli musz pobieraø wiŸksz opatŸ, by
kupiø lepsze ta™my, lepszy magnetofon _ my chcemy kogo™, kto by nagrywa te
ta™my naleŒycie. To jest w naszym interesie. Ta™ma musi byø nagrana naleŒycie! A
klient musi byø zadowolony, inaczej zaniechajmy tej sprawy zupenie; my nie
bŸdziemy mieø Œadnych ta™m, niech je nagrywa po prostu kaŒdy, kto chce. Lecz
je™li bŸd za nie pobieraø pienidze, niech dopilnuj, Œeby ludzie otrzymali to, za
co zapacili, bowiem to jest po chrze™cija§sku. To nie jest nic wiŸcej, niŒ robiø^
ƒ„ƒ A kiedy oni przychodz tutaj, by suchaø Ewangelii, ja im j pragnŸ podaø, jak
najlepiej potrafiŸ, rozumiecie, a gdy oni przychodz tutaj, pragnŸ, Œeby™cie
dopilnowali, Œeby wszyscy i wszystko wykonywano wa™ciwie. Wa™nie dlatego
mówiŸ wam, diakoni, czonkowie zarzdu, i pastorzy dzi™ wieczorem tutaj, Œe to
musicie wykonywaø co do joty, bo ludzie tu przychodz, by znale›ø Boga, i
musimy mieø te sprawy w porzdku.
ƒ„„ Sprawa ta™m musi byø zatem traktowana naleŒycie. JeŒeli musz pobieraø za
nie wiŸcej _ jeŒeli maj ta™my drugiej jako™ci, a one trac na jako™ci, to kupujcie
lepsze ta™my. JeŒeli musicie pobieraø za nie wiŸcej pieniŸdzy, to pobierajcie
wiŸcej; niech ludzie otrzymuj to, za co pac.
ƒ„… Ja nie jestem zainteresowany ani trochŸ tym, Œeby otrzymywaø honorarium
autorskie _ ani jednego centa, ani kaplica nie jest tym zainteresowana; ja nie chcŸ,
Œeby™cie wy byli. Nie bd›cie tym zainteresowani _ honorarium autorskim. JeŒeli
oni co™ pacili, sdzŸ, Œe musieliby™cie pobieraø trochŸ jako honorarium autorskie,
ze wzglŸdu na to, Œe one byy nagrywane tutaj. Ja my™lŸ, Œe to jest to, co on
powiedzia panu Miller i innym o tym prawie, Œe musimy pobieraø pewne
honorarium autorskie, i tak dalej. To jest sprawa was wszystkich, by tego
dopilnowaø. Ja z tym nie mam nic do czynienia, lecz co^ To znaczy usid›cie
razem _ wy wszyscy troszczycie siŸ o to. Ja nie mogŸ siŸ troszczyø o to wszystko,
ja wam tylko mówiŸ, w jaki sposób musi to przebiegaø i jak to musi byø
prowadzone. To^ I wy rozumiecie, ja powiedziaem: MUSI byø prowadzone!”
WiŸc my chcemy, Œeby to byo prowadzone wa™ciwie.
ƒ„† A jeŒeli musicie mieø lepsze urzdzenie do nagrywania tego, to kupcie lepsze
urzdzenie. JeŒeli to musi byø^ OtóŒ, ja im powiedziaem, ja rzekem: KaŒde
zgro-^ misja, na któr idŸ na pole misyjne, powiadomiŸ was, jakie
przemówienia bŸdŸ tam gosi _ co™, co juŒ gosiem^” I obiecaem wam
REGULAMIN KOšCIO~A
639
wszystkim, przy czym mam zamiar nagraø na nowo ta™mŸ z niedzieli wieczorem,
Œe: Nim wygoszŸ jakie™ nowe poselstwo, ono najpierw wyjdzie z tej kaplicy, bo
wydaje siŸ, Œe potrafi tu zrobiø lepsze nagranie”. Czy sobie to przypominacie?
Zatem, gdy przyjdŸ tutaj, by gosiø moje poselstwa, potem wrócŸ z powrotem na
pole misyjne i powiadomiŸ o usugach brata, nagrywajcego ta™my. Oni mnie
pytaj: Jakie przemówienia? Co bŸdziesz gosi?” Ja mu powiedziaem: Dzisiaj
wieczorem bŸdŸ gosi o tym-i-tym, a ten wieczór o tym-i-tym”, Œeby to oni mogli
nagraø i przygotowaø dla klientów, by to otrzymali wprost tam; bior to zaraz ze
sob _ lepsz ta™mŸ od tej, któr by mieli na zgromadzeniu na zewntrz, poniewaŒ
ona zostaa nagrana wprost tutaj w kaplicy, gdzie jest dobra akustyka.
Rozumiecie?
ƒ„‡ OtóŒ, teraz wyjeŒdŒam na t wielk pracŸ ewangelizacyjn, któr bŸdŸ
prowadzi obecnie za morzem i tym podobnie, nie mogŸ tego obiecaø, rozumiecie,
nie mogŸ obiecaø, Œe bŸdŸ gosi kaŒde moje poselstwo najpierw tutaj. Bowiem,
jeŒeli czowiek gosi cigle w kóko te poselstwa, musi mieø co™, co^ Staje siŸ to
nie™wieŒe w tobie i si rzeczy staje siŸ to nie™wieŒe dla tych, którzy tego suchaj.
Czowiek musi przynie™ø co™ innego, rozumiecie, i przynie™ø po prostu Poselstwo,
kiedy jest tam. Lecz pozwólcie im wziø ten magnetofon, czy cokolwiek to jest, na
pole misyjne i on bŸdzie nagrywa te ta™my doskonale.
ƒ„ˆ I nagrywajcie doskonae ta™my i przegrajcie kaŒd ta™mŸ, i sprawd›cie, zanim
ona wyjdzie, albo po prostu zatrzymajcie cay ten interes; nawet z tym nie miejcie
nic do czynienia, niech kaŒdy nagrywa sobie swoj wasn ta™mŸ. Rozumiecie?
Lecz róbcie to naleŒycie, rozumiecie, aby ustay te skargi. My nie chcemy mieø w
ogóle Œadnych skarg. JeŒeli jest jaka™ skarga, zatroszczmy siŸ o to, potem
bŸdziemy mieø z tym spokój.
ƒ„‰ Teraz bŸdŸ siŸ ™pieszy tak szybko, jak tylko potrafiŸ. Billy ma tutaj jeszcze
dwa pytania albo trzy, potem zako§czymy.
231. Bracie Branham, jak daleko moŒe albo powinien siŸ posunø diakon, by
utrzymaø ad w zborze? Czy powinni™my sami utrzymywaø ad, albo
czekaø, aŒ nam brat Neville powie, co mamy czyniø?
ƒ„Š To nie jest zadaniem brata Neville, to jest waszym zadaniem. Rozumiecie? Wy
nie mówicie bratu Neville, o czym ma gosiø, jak to ma gosiø. Widzicie, to jest
waszym zadaniem, diakoni, wy to powinni™cie czyniø. Wy siŸ o to zatroszczcie.
Brat Neville nie ma z tym nic wspólnego, to jest wasze zadanie. Rozumiecie?
ƒ„‹ OtóŒ, jeŒeli policjant jest tam na ulicy i on widzi czowieka, kradncego czyj™
wasno™ø z tylnej czŸ™ci samochodu, czy on miaby zatelefonowaø burmistrzowi i
powiedzieø: OtóŒ, burmistrzu, Wasza WielmoŒno™ø, Najja™niejszy Panie, ja
pracujŸ dla pana tutaj na tej placówce policji. OtóŒ, zastaem tutaj na ulicy
czowieka, on _ on krad kilka opon z samochodu ubiegego wieczora. OtóŒ,
chciabym po prostu wiedzieø: Jaka jest opinia pana na ten temat?” HŸ?
Rozumiecie? Widzicie, to by nie byo rozsdne. Prawda? O nie. Je™li tamten uczyni
co™ zego, zaaresztuj go.
ƒ…‚ A jeŒeli kto™ czyni co™ niewa™ciwego tutaj we zborze, ktokolwiek to jest,
powstrzymaj go, rozmawiaj z nim. Nie bd› arogancki; lecz je™li oni nie usuchaj,
mów w taki sposób, aby oni wiedzieli, co mówisz. Rozumiesz? Rozumiesz, tak jak
mówisz dziecku _ powiesz: Wróø siŸ z powrotem”, a ono nie usucha. Diakoni,
stójcie na swoim miejscu! Sta§cie^ Jest was czterech, sta§cie dwaj na przedzie,
a dwaj w tyle, w ktach, czy gdzie™ indziej. I zwaŒajcie naprawdŸ uwaŒnie na
odszczepie§ców i wszystkich innych, którzy wchodz do ™rodka, rozumiecie. I
640
MÓWIONE S~OWO
bd›cie na straŒy, zajmijcie swój posterunek i pozosta§cie tam, to jest wasze
siedzenie; albo stójcie zaraz pod ™cian i obserwujcie kaŒdego, kto wchodzi.
ƒ…ƒ Diakon troszczy siŸ o dom BoŒy. JeŒeli kto™ wejdzie do ™rodka, zagadnijcie go;
bd›cie tam, by ich pozdrowiø, u™cisnø im do§. To znaczy, ty jeste™ policjantem:
Czy mogliby™my wam pokazaø, gdzie jest szatnia?” albo Czy chcieliby™cie
usi™ø?” Czy mogliby™my wam podaø ™piewnik lub co™ innego?” albo
Chcieliby™my teraz, Œeby™cie siŸ tu dobrze czuli, i modlili siŸ, i cieszymy siŸ, Œe
jeste™cie razem z nami dzisiaj wieczorem”. Poprowad›cie ich prosto na miejsce i
powiedzcie: Czy chcieliby™cie siedzieø bliŒej albo chcieliby™cie siedzieø tutaj w
tyle?” albo gdziekolwiek. To jest go™cinno™ø.
ƒ…„ Policjant (wzglŸdnie diakon) jest wojskow policj w armii, grzeczny, ale ma
autorytet. Rozumiecie? Wy wiecie, czym jest policjant wojskowy, on jest
rzeczywi™cie, jeŒeli wykonuje swoje prawa, ja my™lŸ, Œe on jest jak kapelan.
Rozumiecie? On jest uprzejmy i tym podobnie, lecz on ma autorytet. Rozumiecie,
musicie na niego zwaŒaø. Rozumiecie, on umieszcza^ Ci rekruci wychodz i
upijaj siŸ, wiecie, a on ich umieszcza na ich miejscu. A tak samo diakon
umieszcza ludzi na ich miejscu.
ƒ…… Zatem, pamiŸtajcie, diakon jest policjantem, a urzd diakona jest faktycznie
poczony z wiŸksz odpowiedzialno™ci, niŒ wiŸkszo™ø innych urzŸdów w zborze.
Ja nie znam Œadnego bardziej odpowiedzialnego urzŸdu, niŒ urzd diakona. To siŸ
zgadza, bowiem on ma _ on ma rzeczywist pracŸ i on jest BoŒym mŸŒem. On jest
BoŒym mŸŒem tak samo, jak pastor jest BoŒym mŸŒem. Oczywi™cie, Œe jest. On jest
BoŒym sug.
ƒ…† OtóŒ, czonkowie zarzdu _ jedyna rzecz, oni maj obowizek przed Bogiem
by pilnowaø spraw finansowych i troszczyø siŸ o to _ o te sprawy, które siŸ dziej
w ten sposób. Mówiem wam o tych ta™mach i o innych sprawach, które s
aktualne _ odno™nie budynku i napraw, i czerpania funduszy i innych _ to
wa™nie naleŒy do zarzdu: nieruchomo™ci i sprawy finansowe, itp; diakoni nie
maj z tym nic do czynienia. A tak samo czonkowie zarzdu nie maj nic do
czynienia w urzŸdzie diakonów.
ƒ…‡ OtóŒ, jeŒeli diakon chce poprosiø czonka zarzdu o pomoc odno™nie
czegokolwiek, albo czonek zarzdu diakona, wy wszyscy wspópracujecie^
Lecz to s wasze obowizki, wyznaczanie. Rozumiecie? W porzdku.
ƒ…ˆ OtóŒ, nie, nie pro™cie brata Neville. JeŒeli brat Neville prosi was, aby™cie co™
uczynili, jest to wasz pastor, to z grzeczno™ci i mio™ci, i wszystkim^ Gdyby
on powiedzia: Bracie Collins, bracie Hickerson, bracie Tony, albo ktokolwiek,
czy by™ siŸ popatrzy? Tam w kcie jest co™ nie tak”. W ten sposób na posterunku,
wiesz _ jako prawdziwy mŒ BoŒy.
ƒ…‰ PamiŸtajcie, wy nie pracujecie dla Kaplicy Branhama, ani nie pracujecie dla
brata Neville lub mnie, wy pracujecie dla Jezusa Chrystusa. Rozumiecie? Wy^
Dla Niego to czynicie^ A On respektuje wasz wierno™ø tak samo jak On
respektuje wierno™ø pastora lub kogo™ innego, On oczekuje waszej wierno™ci. I my
pragniemy pokazaø nasz wierno™ø.
ƒ…Š OtóŒ, czasami staje siŸ to trudne. Dla mnie jest trudno na polu misyjnym.
Pewien kaznodzieja siedzi tam, ja go miujŸ caym moim sercem, muszŸ mu to po
prostu naprawdŸ powiedzieø; rozumiecie, lecz na drodze mio™ci _ ja mam do
niego wycigniŸt rŸkŸ. Rozumiecie? I oni przychodz do mnie i mówi: Bracie
Branham, ty jeste™ po prostu wspaniaym czowiekiem, dlaczego nie moŒesz po
prostu pój™ø trochŸ na kompromis odno™nie tego chrztu i odno™nie tego, tamtego i
owego _ tej gwarancji i nasienia wŸŒa?”
REGULAMIN KOšCIO~A
641
ƒ…‹ Ja mówiŸ: Bracie, ja ciŸ miujŸ, lecz we›my teraz po prostu^ we›my Pismo
šwiŸte i popatrzmy, kto ma racjŸ, a kto nie. Rozumiesz, ja muszŸ byø zdolny^”
ƒ†‚ O, nie. OtóŒ, bracie Branham, mówiŸ ci, ty siŸ cakiem mylisz”. Widzicie,
zaczyna siŸ unosiø.
ƒ†ƒ O”, mówiŸ, otóŒ, prawdopodobnie siŸ mylŸ. Zatem, je™li siŸ mylŸ, ty mi z
pewno™ci powiesz, Œe jeste™^ Ty wiesz, w czym siŸ mylŸ, powiedz mi wiŸc, gdzie
siŸ mylŸ. Jestem ochotny to przyjø, rozumiesz”.
ƒ†„ Ta sama rzecz: Hej, to nie twoja sprawa mówiø temu dziecku, by usiado”.
OtóŒ, diakon jest _ on jest dozorc w domu BoŒym. Rozumiecie? OtóŒ, jeŒeli
wy^ On siŸ troszczy o dom BoŒy i utrzymuje go w adzie. NuŒe, to wa™nie mówi
Pismo šwiŸte, a je™li macie co™ innego jeszcze, co diakon powinien czyniø,
przyjd›cie i powiedzcie mi. Rozumiecie, tam jest ta sama rzecz, lecz naszym
obowizkiem jest czyniø to, tak, po prostu to wspieraø.
ƒ†… I wy nie powinni™cie pytaø siŸ kogo™, to jest po prostu waszym obowizkiem.
Brat Neville nie pyta siŸ nikogo; zbór nie musi siŸ pytaø^ ChcŸ powiedzieø, Œe
czonkowie zarzdu nie musz siŸ pytaø brata Neville, czy on chce, Œeby zosta
pooŒony dach na kaplicy. Rozumiecie? Nie, nie, to nie naleŒy do kompetencji
brata Neville, ani do mojej kompetencji, to wasza sprawa. Diakoni nie musz^
ƒ†† Tak samo ma siŸ sprawa z pastorem. O czym bŸdziesz gosi? Ja nie chcŸ,
Œeby™ czyni to”. To nie ich sprawa mówiø co™ takiego, on jest podporzdkowany
Bogu, rozumiecie, ich pastor. A potem, jeŒeli^ Brat Neville, on gosi poselstwo,
które nam Pan poda, i my jeste™my w tym wszyscy razem. A jeŒeli ja powiem
bratu Neville co™ zego, Bóg mnie za to pocignie do odpowiedzialno™ci. To siŸ
zgadza. Rozumiecie? WiŸc Bóg jest Gow tego wszystkiego. Rozumiecie? A my
pracujemy po prostu jako Jego ambasadorzy, rozumiecie, tu w tych urzŸdach.
232. ProszŸ^ (NastŸpne pytanie, a my™lŸ, Œe potem mamy jeszcze jedno, a
potem zako§czymy.) ProszŸ, wyja™nij po prostu, jak maj byø czynne
dary jŸzyków w naszym zborze. JuŒ to wyja™niem. Kiedy moŒe byø zbór
doprowadzony do adu, skoro^ albo po prostu gdzie te dary maj byø
czynne? Wa™nie to wyja™niali™my.
233. ProszŸ, ile c-h-r-i-s-t-m-a^ Czy mógby™ zobaczyø, co to jest? [Billy
Paul odpowiada bratu Branhamowi: instrumentów” _ wyd.] O,
instrumentów. Ile instrumentów mamy mieø w zborze oprócz organów i
pianina?
ƒ†‡ OtóŒ, to zaleŒy od tego, czy macie orkiestrŸ smyczkow, czy cokolwiek macie,
rozumiecie. Ja nie wiem, co macie, co to oznacza, ja siŸ na tym nie znam. Lecz
organy i pianino s wasno™ci zboru. OtóŒ, je™li prowadzcemu pie™ni przyjdzie
na my™l mieø trbki i kornety, i tym podobne, a kto™ chodzi do zboru i oni graj
na tych instrumentach^ I oni graj w orkiestrze, a potem, oczywi™cie, potem jest
to sprawa zarzdu, by siŸ tym zaj i oni zobacz, czy maj pienidze, by im kupiø
instrumenty, i tak dalej, czy cokolwiek w tym sensie. Ja sdzŸ, Œe to naleŒy do ich
kompetencji.
ƒ†ˆ Lecz je™li maj swoje wasne instrumenty, wspaniale. Je™li nie maj swoich
wasnych instrumentów, a s czonkami orkiestry tutaj, nie po prostu jaki™
czowiek, który tutaj przyjdzie i gra co pewien czas, a potem przestanie _ musi to
byø orkiestra we zborze. Zbór by nie kupi trbki czowiekowi, który gra na niej
tutaj, a jutro wieczorem gdzie™ indziej, i znowu gdzie™ indziej, a tutaj wpadnie od
642
MÓWIONE S~OWO
czasu do czasu i zagra trochŸ. O nie. Musi to byø orkiestra bezpo™rednio tutaj,
zorganizowana orkiestra z dyrygentem, a potem zbór rozmawia z nimi o
zakupieniu instrumentów.
234. ProszŸ, wyja™nij jak mamy po prostu^ jak my diakoni mamy utrzymaø
ludzi, by zachowywali ciszŸ w kaplicy przed albo po^ ProszŸ wyja™nij.
[Billy Paul czyta to pytanie dla brata Branhama: Jak mamy utrzymaø
ludzi, by zachowywali ciszŸ w kaplicy przed albo po naboŒe§stwie?” _
wyd.] O, w porzdku.
ƒ†‰ Ja bym proponowa to, bracia. NuŒe, to powaŒna sprawa i Œyczybym sobie,
Œeby™my temu po™wiŸcili wiŸcej czasu, bowiem to jest _ to ma dla nas znaczenie,
rozumiecie. OtóŒ, zbór nie jest jakim™^
ƒ†Š Je™li on chce^ Je™li chcecie przegraø tŸ ta™mŸ pewnego wieczora i odtworzyø
j przed zgromadzeniem, Œeby to ludzie zrozumieli, niech to zostanie odtworzone;
po prostu tŸ czŸ™ø ta™my, je™li nie wiŸcej _ tylko tŸ. KaŒd jej czŸ™ø, któr chcecie
przegraø z powodu okre™lonej sprawy, po prostu j zostawcie graø, aŒ to
znajdziecie, a potem to przegrajcie. Rozumiecie, bowiem to s pytania.
ƒ†‹ Zatem, diakoni zboru _ i jak powiedziaem, oni s policj zboru. Lecz ko™ció
nie jest powszechnym miejscem spotykania siŸ, by mieø spoeczno™ø, przyja›§ i
zabawŸ. Ko™ció jest ™wityni BoŒ! My tutaj przychodzimy^ OtóŒ, jeŒeli siŸ
chcemy spotykaø wzajemnie, pozwólcie, Œe przyjdŸ do waszego domu, a wy
przyjd›cie do mojego domu, albo id›cie do domu kogo™ innego i spotykajcie siŸ
wzajemnie. Lecz by siŸ tylko bawiø podczas naboŒe§stwa i rozmawiaø, i tym
podobne rzeczy _ to nie jest wa™ciwe, bracia; my tu przychodzimy, usuwamy to
wszystko z naszych my™li. Gdyby™my tutaj przychodzili^
ƒ‡‚ Spójrzcie, jak to zazwyczaj czynili™my przed laty. Siostra Gertie bya
pianistk. Kiedy tutaj pastorowaem _ ja musiaem byø pastorem, diakonem,
zarzdem i wszystkim innym na raz, rozumiecie, lecz ja to musiaem czyniø. Teraz
nie musicie tego czyniø w ten sposób, rozumiecie, poniewaŒ macie mŸŒczyzn do
wykonywania tego. Lecz kiedy^ Miaem od›wiernych, brata Sewarda i tych
wszystkich u drzwi. Oni mieli tam koo drzwi uoŒone ksiŒki _ siedzia tam w
krze™le albo kto™ inny. A kiedy kto™ wszed do ™rodka, pokazali™cie mu miejsce,
gdzie sobie moŒe powiesiø swój paszcz albo pomogli™cie mu znale›ø siedzenie,
podali™cie im ™piewnik i poprosili™cie, Œeby byli pogrŒeni w modlitwie”. A
potem wszyscy siedzieli na swoich siedzeniach i modlili si٠cicho aΠdo
rozpoczŸcia. Rozumiecie? A potem, gdy siŸ rozpoczŸo, siostra Gertie, pianistka,
wysza tam na podium i zaczŸa graø przed^ kiedy ludzie schodz siŸ razem.
ƒ‡ƒ Ja bym proponowa, aby™cie mieli organistkŸ, która by tam wystpia i graa
kilka naprawdŸ adnych melodii. A jeŒeli ona nie moŒe tu byø, nagrajcie to na
ta™mŸ i potem to odtwarzajcie, lub co™ w tym sensie. I miejcie muzykŸ, niech
rozbrzmiewa nadal naprawdŸ sodka, po™wiŸcona muzyka. Tak^ Popro™cie
ludzi^ A jeŒeli ludzie zaczynaj mówiø i zachowywaø siŸ w ten sposób, niech
jeden z diakonów podejdzie do mikrofonu tutaj na podium za kazalnicŸ i powie:
Pst, pst, pst” _ w ten sposób. Powie: Pragniemy przychodziø do tej kaplicy
tutaj, by oddawaø Bogu cze™ø. Nie róbcie zatem haasu; suchajcie tej muzyki.
Zajmijcie swoje miejsce, usid›cie, bd›cie peni czci, rozumiecie, módlcie siŸ albo
czytajcie BibliŸ. To jest ™witynia tutaj, w której przebywa Pan. I my chcemy, Œeby
kaŒdy by naprawdŸ peen czci i uwielbiania, nie biega dookoa, nie rozmawia
przed naboŒe§stwem. Zgromad›cie siŸ razem. Wy przyszli™cie tutaj, by rozmawiaø
REGULAMIN KOšCIO~A
643
z Panem. Rozumiecie? Albo bd›cie w cichej modlitwie, rozumiecie, albo czytajcie
swoj BibliŸ”.
ƒ‡„ Kiedy udaem siŸ do marmurowego ko™cioa tam w^ Norman Vincent Peale,
syszeli™cie o nim, widzicie. I wszedem do^ Wielki psycholog, on jest
nauczycielem, wiecie. I ja wszedem do jego ko™cioa i pomy™laem sobie:
yczybym sobie, Œeby to moja kaplica znowu czynia”. Ci diakoni stali tam
bezpo™rednio u drzwi, skoro tylko czowiek wszed do ™rodka. Oni _ oczywi™cie,
oni ci wrŸczyli kartkŸ do szkoy niedzielnej, zabrali ciŸ zaraz do ™rodka. Trzeba
byo wypróŒniø to pomieszczenie trzykrotnie, wiecie; mogo siŸ tam pomie™ciø
tylko okoo czterysta lub piŸøset ludzi, wiecie; Nowy Jork jest wielkim miastem, a
on jest popularnym mŸŒem. I ja my™lŸ, Œe oni musieli mieø jedn klasŸ o dziesitej,
drug o jedenastej _ to samo kazanie wygoszone zaraz ponownie, dokadnie ta
sama usuga, ta sama kartka papieru. Lecz gdy oni zako§czyli _ a oni mieli (ja
my™lŸ) piŸø minut, aby naboŒe§stwo byo dokadnie^ Nikt inny nie móg wej™ø
do ™rodka, dopóki oni nie wyszli, potem diakoni otworzyli wej™cie i napenio siŸ
nastŸpne zgromadzenie. Oni mieli te stare siedzenia w loŒach, wiecie, oni tam
wchodzili w ten sposób i siadali na tych awkach, gdzie byo trzeba otworzyø
drzwi. Staromodny _ stoi tam juŒ okoo dwie™cie lat, jak sdzŸ _ ten stary
marmurowy ko™ció.
ƒ‡… I mogliby™cie usyszeø spadniŸcie szpilki gdziekolwiek w tym ko™ciele, a kaŒdy
by w modlitwie co najmniej trzydzie™ci minut przed tym, nim zosta zagrany
pierwszy ton na organach _ preludium. A kaŒdy by po prostu w modlitwie. Ja
my™laem: Jak cudowne to jest!” Potem, kiedy ten kaznodzieja^ To preludium,
okoo^ Ja my™lŸ, Œe oni grali jedno preludium okoo trzy do piŸciu minut _ Jak
wielkim™ Ty”, czy co™ podobnego, i tak dalej. A potem, kiedy oni grali, kaŒdy
sko§czy siŸ modliø i sucha tego preludium. Widzicie, bya to zmiana _ z
modlitwy do preludium. A potem, kiedy oni to grali, potem dyrygent dyrygowa
chórowi. Potem oni ™piewali zbiorow pie™§ oraz ™piew chóru. Potem byli
przygotowani na ich lekcjŸ szkoy niedzielnej. Rozumiecie? A potem _ a potem,
gdy siŸ to sko§czyo, nie byo niczego innego, tylko kontynuowano uwielbianie
Boga przez cay czas, i dlatego wa™nie przychodzimy tutaj.
ƒ‡† I ja my™lŸ, Œeby to bya dobra rzecz w naszym zborze^ I ja to po prostu
mówiŸ, my to bŸdziemy czyniø. Rozumiecie? Czy§my to. JeŒeli kto™ czyni co™, ta
rzecz^ I my™lŸ, Œe to byoby dobr rzecz. Je™li to jest dobra rzecz, to j czy§my.
Rozumiecie? Nie chcemy odkadaø na bok Œadnej dobrej rzeczy, bŸdziemy to
czyniø mimo wszystko. Rozumiecie? I po prostu kontynuujcie i powsta§cie tam, a
jeŒeli oni zaczn rano, czy co™ takiego, ludzie przychodz w odwiedziny, niech po
prostu kto™, albo jeden z diakonów, albo ktokolwiek wystpi tam i powie:
Zostaa ustanowiona regua w tej kaplicy tutaj^”
ƒ‡‡ Ja nie wiem, czy oni to czyni, oni moŒe _ byø moŒe. Ja tutaj nie jestem,
rozumiecie, ja nie wiem. Nigdy nie jestem tutaj przed naboŒe§stwem.
ƒ‡ˆ A kiedy ludzie wchodz do ™rodka i zaczn rozmawiaø, niech kto™ wystpi tam
i powie: Ps-s-st, chwileczkŸ tylko”. Rozumiecie? Niech _ niech^ We›cie mod
siostrŸ, posad›cie j tam na podium i niech ona gra t muzykŸ. JeŒeli jej nie macie,
nagrajcie j na ta™mŸ i odtwarzajcie j tam, rozumiecie _ melodiŸ organów. I
powiedzcie: OtóŒ, my jeste™my^ Istnieje nowy regulamin w tej kaplicy. Kiedy
ludzie wstpi tutaj, nie wolno nam szeptaø, czy rozmawiaø, lecz uwielbiaø Boga.
Rozumiecie? OtóŒ, za kilka minut rozpocznie siŸ usuga, do tego czasu albo czytaj
swoj BibliŸ albo pochyl swoj gowŸ i módl siŸ cicho”. I kilka razy w ten sposób,
a oni siŸ wszyscy naucz. Rozumiecie? Rozumiecie?
644
MÓWIONE S~OWO
ƒ‡‰ Syszycie, Œe kto™ rozmawia, a potem to ustaje^ bowiem po kilku razach _
po pewnym czasie dojdziecie do tego, Œe kto™ mówi^ Widzicie, Œe kto™ gada, a
inni nie gadaj, rozumiecie, otóŒ, potem niech jeden z diakonów podejdzie do
niego i powie: Pragniemy, Œeby™ uwielbia Boga podczas naboŒe§stwa,
rozumiesz?” Rozumiecie? Rozumiecie, to nie jest dom dla rozmawiania, to jest dom
uwielbiania Boga. Zrozumiae?
My™lŸ, Œe to byo to: ProszŸ wyja™nij^ (Tak. Zobaczmy. Tak)^ ProszŸ
wyja™nij, jak^ jak diakoni powinni^ w kaplicy. Tak, to jest
wszystko. To siŸ zgadza. O to chodzi.
W porzdku, tutaj jest ostatnie:
235. Bracie Branham, bywao na pocztku zgromadzenia tak _ jestem _
jestem^ skar-^ Nie, oni mieli skargi”. Jest to napisane naprawdŸ
maymi literami. I ja miaem skargi”, czy tak jest? [Billy Paul
odpowiada: Uhm” i pomaga dalej bratu Branhamowi czytaø to drobne
pismo _ wyd.] ^miaem skargi na pocztku naboŒe§stwa. Mamy^
(zobaczmy) ^ špiewamy pie™ni, mamy ™wiadectwa i modlitwy, i
pro™by o modlitwy, specjalne pie™ni, i byø moŒe dostaniemy^
przechodzimy do poselstwa o jedenastej, by^ albo pó›niej, lecz nie
mamy zbyt wiele czasu dla Sowa. Niektórzy ludzie staj siŸ niecierpliwi
i musz odej™ø, zanim ono jest^ zanim _ zanim ono siŸ zako§czy.
Jest^ ProszŸ, wyja™nij, ile pie™ni ™piewaø i o której rozpoczø
goszenie. A czasem mamy modlitwŸ _ pro™by o modlitwŸ i zako§czy siŸ
to naboŒe§stwem ze ™wiadectwami, niektóre sprawy, które _ które nie
s^ nie wydaj siŸ stosowne w tym czasie.
ƒ‡Š OtóŒ, mam nadziejŸ, Œe to zrozumiaem. Billy próbuje mi tutaj pomóc. Na
ta™mie, wy musicie^ kto™ spo™ród was moŒe sucha, co to byo na zgromadzeniu,
podczas usugi _ to Billy, który mi to próbuje pomóc przeczytaø, bowiem to jest
napisane bardzo, bardzo maymi literami i ja tego nie mogem odczytaø. Ja
pojem gówn my™l tego: Ile pie™ni powinno byø za™piewane przed
rozpoczŸciem usugi i o której godzinie powinna siŸ rozpoczø usuga?”
ƒ‡‹ OtóŒ, najpierw pragnŸ zoŒyø tutaj wyznanie. A jeŒeli siŸ mylŸ, pragnŸ to
przyznaø: Ja siŸ mylŸ”. Rozumiecie? I ja _ ja tutaj zoŒŸ wyznanie, Œe Ja jestem
poniekd inicjatorem tego”. PoniewaŒ wa™nie ja miaem te dugie naboŒe§stwa i
tak dalej, i zostao to przyjŸte w zborze jako normalne, rozumiecie, tak czyniø, lecz
tak nie powinno byø. A zatem, pamiŸtajcie, ja mam^ Jestem^ Mówiem wam
wszystkim: W niedzielŸ wieczorem, o ile Pan pozwoli, na niedzielŸ wieczorem
spróbujŸ odtd wyznaczaø na moje usugi okoo 30 do 40 minut najwyŒej, choøbym
tu musia pozostaø dodatkowy tydzie§”.
ƒˆ‚ PoniewaŒ ja stwierdziem, Œe usuga, która jest^ Ludzie stoj, a poselstwo
jest podawane w mocy; jeŒeli czowiek posunie siŸ za daleko, to wyczerpie ludzi i
oni tego nie pojm. Powodem, dlaczego przynosiem^ Wiedziaem o tym przez
cay czas. Rozumiecie? NajwiŸksze sukcesy odnosz mówcy, którzy maj tylko^
Jezus by czowiekiem kilku sów, obserwujcie Jego kazania. Obserwujcie
przemówienie Pawa w Dniu Wylania Ducha šwiŸtego, prawdopodobnie trwao
mu to piŸtna™cie minut, a on tam co™ dobitnie mówi, co pozyskao trzy tysice
dusz dla Królestwa BoŒego. Rozumiecie, przeszed po prostu wprost do sedna.
Rozumiecie?
ƒˆƒ I ja jestem winien. Bowiem powodem, dlaczego to czyniem _ nie dlatego,
REGULAMIN KOšCIO~A
645
Œebym nie umia inaczej, lecz nagrywam ta™my, rozumiecie, a te ta™my bŸd
odtwarzane w domach przez wiele, wiele, wiele godzin. Lecz jak stwierdzicie w
nastŸpn niedzielŸ, powodem, dlaczego to uczyniem _ w t nastŸpn niedzielŸ,
powodem, dlaczego uczyniem te sprawy^ MoŒe to powiem zaraz teraz na t
ta™mŸ. Powodem, dlaczego to uczyniem, jest to ogromne brzemiŸ, przygniatajce
mnie z powodu Poselstwa na tŸ godzinŸ _ Œeby Je wygosiø. Obecnie jest Poselstwo
wygoszone, ja zajmŸ obecnie trzydzie™ci minut, czy co™ w tym sensie _ od
pierwszego w tym roku na moich naboŒe§stwach tam na^ gdziekolwiek pójdŸ, i
spróbujŸ, i nawet nastawiŸ mój zegarek na trzydzie™ci minut albo najduŒej do
czterdziestu _ przedstawiŸ dobitnie Poselstwo i zrobiŸ wezwanie do otarza,
jeŒeli^ wzglŸdnie co bŸdŸ mia zamiar uczyniø, albo urzdzŸ kolejkŸ modlitwy i
nie bŸdŸ zajmowa tak dugiego czasu, poniewaŒ czowiek wyczerpuje tych ludzi.
Ja to wiem.
ƒˆ„ Lecz spójrzcie tutaj. SdzŸ, Œe w tym roku nie mieli™my ani tuzina ludzi, którzy
by powstali i wyszli, a czasami trzymaem ich tutaj dwie lub trzy godziny.
Rozumiecie? To siŸ zgadza. PoniewaŒ nagrywali™my ta™my, które siŸ rozchodz po
caym ™wiecie, rozumiecie; a ci ludzie tam na zewntrz _ oni bŸd siedzieø u nich
caymi godzinami i suchaø Tego; i kaznodzieje, i tak dalej, w Niemczech, w
Szwajcarii, w Afryce, Azji, i wszŸdzie, rozumiecie, suchajc Tego.
ƒˆ… Lecz, widzicie, dla kaplicy, dla zboru^ I to jest w porzdku. JeŒeli czowiek
jest tutaj i nagrywa ta™mŸ, a mamy dwugodzinn ta™mŸ, to nagramy na ni
dwugodzinne poselstwo; lecz jeŒeli nie nagrywacie ta™my w takim celu, to skróøcie
poselstwo, rozumiecie, skróøcie to poselstwo. Ja wam powiem dlaczego, niektórzy
najedz siŸ do syta atwo, niektórzy nasycaj siŸ dugo, rozumiecie, i czowiek
musi byø w zotym ™rodku, pomiŸdzy tym.
ƒˆ† A zatem, wiele razy niweczymy nasze usugi z powodu przecigajcego siŸ
naboŒe§stwa ze ™wiadectwami, przy czym ja wiem, Œe jestem winien tego, Œe to
czyniŸ. A kiedy czowiek wychodzi, jak miewali™my naboŒe§stwa na ulicy i
poprosi jakiego™ starszego brata, by tam stan, i on tam stanie^ A poproszŸ go,
by zmówi sowo modlitwy, a on siŸ zacznie modliø o burmistrza miasta, o
gubernatora stanu i o prezydenta Stanów, i o wszystkich podobnych, i o
wszystkich pastorów w okolicy, wiecie, wylicza kaŒdego, i o siostrŸ Jones, która
jest w szpitalu, i tym podobne rzeczy. A ludzie stoj, przechodz dalej koo
naboŒe§stwa na ulicy, po prostu _ po prostu id sobie dalej. Rozumiecie? On ich
po prostu zanudzi. OtóŒ, wa™nie^
ƒˆ‡ Rozumiecie, gówna rzecz teraz _ wasza modlitwa powinna odbywaø siŸ na
sekretnym miejscu, wasza gówna, duga modlitwa. Módlcie siŸ cay^ Wejd›cie
do sekretnej komórki, zamknijcie drzwi. Tam wa™nie pragniecie siŸ modliø cay
dzie§, ca noc, wzglŸdnie dwie godziny, módlcie siŸ tam. Lecz tutaj, kiedy
pozyskali™cie uwagŸ ludzi, pomódlcie siŸ przy tym krótko, szybko. Uczy§cie ca
wasz usugŸ^ I wiŸkszo™ø swego czasu przeznaczcie do usugi Sowem. To
najwaŒniejsza rzecz! Go™cie to Sowo tak mocno, jak tylko potraficie, rozumiecie,
przekaŒcie to Sowo ludziom.
ƒˆˆ OtóŒ, tutaj jest moja propozycja. Zatem, pamiŸtajcie teraz, ja wyznaem, Œe
jestem winien tego, Œe to zaprowadziem. Lecz potem powiedziaem wam,
dlaczego to zaprowadziem _ ja nagrywam dwugodzinne ta™my, Œeby byy
wysyane za morze i wszŸdzie _ z Poselstwem, rozumiecie. Lecz zbór nie powinien
siŸ na tym wzorowaø (poselstwo tutaj w kaplicy) _ wedug tych ta™m
(dwugodzinnych), Œeby siŸ rozchodziy na róŒne miejsca, rozumiecie, i wychodz
w ten sposób.
646
MÓWIONE S~OWO
ƒˆ‰ NuŒe, oto, jak ma wasz regulamin^ Pozwólcie, Œe wam po prostu dam
przykad. Czy by bya w porzdku ta propozycja? Ja bym powiedzia, Œe kaplica
powinna mieø otwarte swe drzwi o pewnej porze, niechaj zgromadzenie wejdzie do
™rodka, niech s grane pie™ni. I niech kaŒdy wejdzie do ™rodka, by uwielbiaø Boga,
nie zoŒyø wizytŸ. Nie pozwólcie im potem rozmawiaø, powiedzcie im:
Rozpu™øcie zgromadzenie i wychod›cie _ nie róbcie tu odwiedzin. Je™li chcecie
zoŒyø wizytŸ, jest caa masa sposobno™ci poza kaplic. Lecz to jest ™witynia,
niech ona jest zachowana czysta”. OtóŒ, jeŒeli Duch Pa§ski dziaa tutaj,
zachowajmy j Duchowi Pa§skiemu. Rozumiecie? A On bŸdzie cigle dziaa.
JeŒeli tego nie uczynicie, zapiszcie sobie po prostu moje sowa _ ona upadnie, na
pewno upadnie. I zachowujmy j, jest to naszym obowizkiem, dlatego wa™nie
jestem tutaj dzisiaj wieczorem. Zachowujmy j w zgodno™ci z tymi
rozporzdzeniami.
ƒˆŠ Spójrzcie zatem, ja bym powiedzia tak: Zazwyczaj _ jedynie, Œe urzdzamy
szczególne^ i powiecie im, Œe bŸdziecie nagrywaø poselstwo na ta™mŸ.
Rozumiecie? OtóŒ, jeŒeli brat Neville ma tutaj poselstwo, które on chce _ on ma
poselstwo i chce, Œeby byo przekazane na ta™mie ludziom na zewntrz, czy co™
podobnego, powiedzcie: OtóŒ, nastŸpnej niedzieli wieczorem bŸdziemy nagrywaø
dwugodzinn ta™mŸ”, trzygodzinn ta™mŸ, czy co _ czy co™ takiego. Chcemy
nagraø dwu- lub trzygodzinn ta™mŸ”, czy co™ takiego nastŸpnej niedzieli
wieczorem”. I potem to ludzie wiedz. I kiedy oni wejd do ™rodka, powiesz:
OtóŒ, dzisiaj wieczorem bŸdziemy nagrywaø poselstwo na ta™mŸ. Mam tutaj
poselstwo, które jest jednym^ PragnŸ, Œeby zostao nagrane i wysane.
Jestem^ Odczuwam prowadzenie, by rozesaø to poselstwo do ludzi. I ono bŸdzie
nagrywane, moŒe to potrwa dwie godziny” _ trzy godziny, czy co™ w tym sensie _
powiesz to.
ƒˆ‹ Lecz zwykle, tak samo, jak ja czyniŸ, gdy idŸ do takiego lokalu, jak na
zgromadzenia biznesmenów, albo jestem na moich naboŒe§stwach na polu
misyjnym, by urzdziø kolejkŸ do modlitwy _ gdybym ja tam stan i przyniós
trzygodzinne poselstwo tego wieczora, zanim bŸdzie naboŒe§stwo uzdrowieniowe,
czy widzicie, do jakiej by mnie to postawio sytuacji? Patrzcie, ludzie, nastŸpnego
wieczora bŸdzie na zgromadzeniu tylko poowa z nich. Rozumiecie? Bowiem oni
tak po prostu nie mog robiø, oni musz i™ø do pracy i tym podobnie.
ƒ‰‚ Ja bym proponowa, Œeby zwykle^ OtóŒ, obserwowaem brata Neville
ubiegego wieczora, kiedy on gosi. OtóŒ, ja wiem, Œe wszyscy^ To byo
wstrzsajce poselstwo. Zrobiem sobie z niego notatki, mam je tutaj w mojej
kieszeni, mogŸ z nich skorzystaø w innych _ moich wasnych poselstwach. To siŸ
zgadza. Droga ucieczki”, rozumiecie, i byo to cudowne poselstwo. Czy widzicie,
jak szybko on to przebra? Widzicie, okoo trzydzie™ci piŸø minut, rozumiecie, i
mia je zako§czone. Widzicie? OtóŒ, to byo wspaniae. NuŒe, a brat Neville _ jego
poselstwa s zwykle takie. Rozumiecie, to nie byo dugie. Rozumiecie? Lecz wy
niweczycie swoje naboŒe§stwo przez cae to przecigajce siŸ wprowadzenie,
zanim dojdziecie do usugi. Rozumiecie?
ƒ‰ƒ OtóŒ, a gdy to czynicie^ NuŒe, ja wiem i suchajcie teraz, ja tego nie mówiŸ
z braku szacunku do waszego zarzdu, albo diakonów, albo pastora, lecz ja wam
po prostu mówiŸ: patrzcie, czym jest Prawda i tak wa™nie musi to byø. NuŒe,
wy^ Co to sprawia? OtóŒ, kaŒdy _ wy jeste™cie wszyscy dobrej natury, kaŒdy z
was mŸŒów jest dobrej natury. Gdyby tak nie byo, to bym powiedzia: Wszyscy
prócz brata Takiego-i-takiego, on nie ma dobrej natury, my siŸ wszyscy modlimy
za nim”. Lecz wy _ wy macie naprawdŸ dobre natury i jeste™cie cierpliwymi,
REGULAMIN KOšCIO~A
647
delikatnymi, agodnymi mŸŒami. To jest fajne, lecz nie bd›cie w tym
zniewie™ciali.
ƒ‰„ Jezus by równieŒ dobrej natury, lecz kiedy nasta czas, by powiedzieø te
sprawy: Jest napisane: Dom Mojego Ojca jest domem modlitwy, a wy czynicie z
niego jaskiniŸ zbójców’.” Rozumiecie? On _ On wiedzia, kiedy mówiø, a kiedy nie
mówiø. To jest wa™nie to, co musimy czyniø. Rozumiecie? Nie byo nigdy takiego
czowieka, jak Jezus. On by Bogiem. I pamiŸtajcie, On nawet^ Mówimy o tym,
byø diakonem w zborze; On _ On to przej do Swoich rk! On splót kilka
powrózków razem i On nie czeka, Œeby oni spokojnie wyszli, On ich wypŸdzi
uderzeniami, rozumiecie, z domu BoŒego. I On stan w roli diakona, jako
przykad dla was, diakonów. Widzicie, On by waszym przykadem. A zatem, jest
napisane: Dom Mojego Ojca jest domem modlitwy’.” OtóŒ, pamiŸtajcie, Jezus by
tam diakonem, wy wiecie, Œe Jezus zaj rolŸ diakona.
ƒ‰… Kiedy On zaj rolŸ pastora, co On powiedzia? Wy ™lepi faryzeusze,
wodzowie ™lepych!” Widzicie, On wówczas zaj rolŸ pastora.
ƒ‰† A kiedy im powiedzia, co siŸ bŸdzie dziaø, On zaj rolŸ proroka. Rozumiecie?
ƒ‰‡ A gdy siŸ oni domagali, Œe trzeba zapaciø daninŸ, On zaj rolŸ czonka
zarzdu: Piotrze, udaj siŸ tam nad rzekŸ i zarzuø do niej wŸdkŸ, a pierwsza ryba,
któr uowisz, ma monetŸ w swoim pyszczku. Zapaø im, rozumiesz, zapaø im po
prostu twoj naleŒno™ø”. Powiedzia równieŒ: Oddajcie cesarzowi, co jest
cesarskie, a Bogu, co jest BoŒe”.
ƒ‰ˆ On by zarazem pastorem, prorokiem, starszym i diakonem. Oczywi™cie, Œe by!
Widzicie zatem, co On uczyni, niech to bŸdzie waszym przykadem w tym domu
tutaj, w Kaplicy Branhama, bowiem my chcemy byø domem, w którym On
zostanie uczczony we wszystkim, w kaŒdym urzŸdzie, w kaŒdym miejscu, Œeby nie
byo trzeba niczego odwoywaø. Niech tutaj jest szlachetno™ø, dobrotliwo™ø,
agodno™ø, lecz rzetelnie, na linii, kaŒdy mŒ na swoim posterunku obowizku.
Rozumiecie? To jest ten sposób, tak wa™nie On to chce. On nigdy nie folgowa.
Kiedy przyszed czas, by co™ powiedzieø, On to powiedzia bez ogródek, On to
powiedzia konkretnie. Kiedy przyszed czas, by okazaø agodno™ø, to On
okazywa agodno™ø. On by dobrotliwy, askawy, zrozumiewajcy. Lecz równieŒ
srogi i wszystko byo u Niego skrupulatne, co do joty, a On to czyni jako przykad
dla was. OtóŒ, Duch šwiŸty podaje mi to wa™nie. Ja nigdy przedtem tak o tym nie
my™laem, Œe On by diakonem, lecz On by. Rozumiecie? On _ on postŸpowa jak
diakon.
ƒ‰‰ Zatem, ja mówiŸ tak: Powiedzmy jeŒeli wasze naboŒe§stwa zaczynaj o
siódmej trzydzie™ci, jeŒeli to jest ten czas, otwórzcie swoj kaplicŸ pó godziny
przedtem _ o siódmej. Niech pianistka^ Niech organistka^ Czy jej pacicie?
Czy ogólnie pacicie organistce? Czy ona jest pacona, wzglŸdnie pianistka? Ona to
czyni dobrowolnie. Popro™cie j agodnie. Nawet, gdyby chciaa, Œeby jej za to
zapaciø, daø jej co™ za to, powiedzcie jej, Œe j chcemy mieø pó godziny przed
naboŒe§stwem. A jeŒeli ona powie: OtóŒ, ja nie mogŸ” czy co™ podobnego,
uskarŒa siŸ, to j popro™cie, Œeby tu przysza i nagrajcie ta™mŸ z jak™ mi muzyk
na organach. Rozumiecie? I niech^ wóŒcie j do^ Nie musi tu byø kaŒdym
razem _ wczcie wasz ta™mŸ. Rozumiecie? Niech jeden z diakonów, starszych,
albo kto otwiera, od›wierny, wczy j tam na górze _ tŸ ta™mŸ i niech ona gra,
podczas gdy ludzie wchodz do ™rodka. Rozumiecie? Bowiem je™li tu nie ma
diakonów albo kogo™, niech tu jest czonek zarzdu albo kto™ inny, by j wczyø,
niech ona potem gra pó godziny.
ƒ‰Š Lecz dokadnie o siódmej trzydzie™ci, niech wasz dzwon zadzwoni na szczycie
648
MÓWIONE S~OWO
budynku. Rozumiecie? Czy macie tam jeszcze ten dzwon? Tak. W porzdku, niech
wasz dzwon zadzwoni o siódmej trzydzie™ci i to oznacza, Œe nie bŸdziemy chodziø
tam i sam po kaplicy i u™ciskaø do§ z wszystkimi, i tak dalej. Niech prowadzcy
pie™ni podejmie siŸ swego zadania! JeŒeli nie ma prowadzcego pie™ni, niech
diakoni dopilnuj, aby tam^ wzglŸdnie^ dopilnuj, Œeby tam by kto™, by
rozpoczø pie™ni, kiedy ten dzwon zacznie biø. Otwórzcie sobie wasze ™piewniki,
numer taki-i-taki”. Rozumiecie? Niech to jest punktualnie o siódmej trzydzie™ci.
ƒ‰‹ W porzdku, potem za™piewajcie wspóln pie™§, a potem moŒe drug wspóln
pie™§, a nastŸpnie miejcie kogo™, z kim to juŒ uzgodnili™cie (jeŒeli moŒecie), by
prowadzi w modlitwie. Niechaj pastor, wa™ciwie^ OtóŒ, pastor nie powinien
tam byø, powinien to uczyniø prowadzcy pie™ni. Jest to brat Capps, my™lŸ.
Rozumiecie, on bŸdzie wiedzia, co zrobiø, niech porozmawia z kim™^ albo niech
sam prowadzi modlitwŸ. Niech poleci zgromadzonym, Œeby powstali do modlitwy,
rozumiecie, po prostu by powstali i niech kto™ prowadzi w modlitwie. OtóŒ, jeŒeli
nie zwaŒacie^
ƒŠ‚ OtóŒ, my wierzymy, Œe kaŒdy powinien przyj™ø do domu BoŒego i modliø siŸ, to
jest _ to jest dom modlitwy. Lecz kiedy jeste™cie w tej ™wityni, oszczŸdzajcie swój
czas. Rozumiecie? Zaprosicie ich wszystkich do otarza, a stwierdzicie, Œe tam jest
kto™ piŸtna™cie minut, dwadzie™cia minut, a wasz czas zupenie upynie.
ƒŠƒ Niech wasze^ rozumiecie, wasze modlitwy zanosicie w domu. Jezus
powiedzia: Kiedy siŸ modlicie, nie stójcie, jak to czyni obudnicy i z powodu
dugiej^ moŒe z powodu dugiej modlitwy i oni mówi to, tamto, albo owo, a
wszystko tylko na pokaz”. Rozumiecie? On powiedzia: Kiedy siŸ modlisz, wejd›
do komory, do sekretnej komory, zamknij za sob drzwi, módl siŸ do swego Ojca,
który widzi w skryto™ci, a On ci jawnie wynagrodzi”. OtóŒ, w taki sposób
powinni™my siŸ modliø na odosobnieniu, to wa™nie On kaza nam czyniø.
ƒŠ„ Lecz kiedy wy, kto™, kiedy oni wejd do ™rodka, na przykad prowadzcy
pie™ni powie: W porzdku, po pierwszej pie™ni niech siŸ kto™ pomodli”,
ktokolwiek to jest _ po prostu krótk modlitwŸ. Powsta§, a nie módl siŸ za
wszystkich gubernatorów, i tak dalej. JeŒeli s jakie™ pro™by o modlitwy, niech
zostan oznajmione, niech tu zostan przysane, poleøcie im, Œeby je tu przysali.
Napiszcie je, powiedzcie: Tutaj”. Bowiem dzisiaj wieczorem, gdy siŸ bŸdziemy
modliø, bŸdziemy pamiŸtaø o siostrze Takiej-i-takiej, o bracie Takim-i-takim w
szpitalu, o Takim-i-takim i Takim-i-takim, oraz Takim-i-takim. PamiŸtajcie o
nich w waszej modlitwie, kiedy siŸ modlicie. Bracie Jones, czy nas poprowadzisz
w modlitwie. Powsta§my”. Rozumiecie? Niech one zostan pooŒone na podium.
Powiedz im to, niech siŸ do tego przyzwyczaj: JeŒeli macie pro™bŸ o modlitwŸ,
poóŒcie j tutaj, tutaj na kazalnicy”. Nie mówcie: Kto ma teraz pro™bŸ do
modlitwy, czy by™ chcia powiadomiø o tym przez^” A potem, nim siŸ
spostrzeŒesz, kto™ powstaje i mówi: Chwaa Bogu! Wy wiecie^” Rozpocznie w
ten sposób i nim sobie to u™wiadomicie, upynie czasem pó godziny, zanim on
usidzie. Rozumiecie?
ƒŠ… My jeste™my odpowiedzialni za ten zbór, nie za innych; to jest nasza
odpowiedzialno™ø przed Bogiem. Te urzŸdy wyraŒaj nasz odpowiedzialno™ø
przed Bogiem. Rozumiecie? Powodem, dlaczego tu stojŸ dzisiaj wieczorem,
mówic wam to wszystko, jest moja odpowiedzialno™ø przed Bogiem; a
wykonywaø to jest wasz odpowiedzialno™ci. Rozumiecie?
ƒŠ† OtóŒ, a kiedy jest co™ takiego, Œe^ niech kto™ prowadzi w modlitwie, a kiedy
to czyni, to jest wy™mienite, niech prowadzi w modlitwie, potem usid›cie.
ƒŠ‡ A jeŒeli macie jak™ szczególn^ OtóŒ, ja bym tego nie mówi, nie
REGULAMIN KOšCIO~A
649
posuwabym siŸ^ A jeŒeli ktokolwiek chce za™piewaø jak™ szczególn pie™§,
ogo™cie to w zborze. Powiedzcie im: Wszystkie szczególne pie™ni, lub cokolwiek,
co chcecie za™piewaø, pozwólcie je zobaczyø prowadzcemu pie™ni, nim siŸ w
ogóle zacznie naboŒe§stwo. I miejcie je^” Powiedz: OtóŒ, przykro mi, bracie, ja
bym chcia^ na pewno bym to chcia uczyniø, lecz ja mam na dzisiejszy wieczór
moj szczególn pie™§. MoŒe, jeŒeli mi powiesz, Œe tu bŸdziesz pewnego wieczora,
ja j zaczŸ do programu _ dla ciebie. Rozumiesz, ja tutaj mam napisany mój
program”.
ƒŠˆ Niech brat Capps czy ktokolwiek, kto prowadzi pie™ni^ I miejcie
prowadzcego pie™ni, niezaleŒnie od tego, kto nim jest. I nie pozwólcie mu
powstaø i mówiø^ i rozwodziø siŸ duŒo, on jest potem kaznodziej, rozumiecie.
Niechaj tam stanie i prowadzi pie™ni, to jest jego zadaniem.
ƒŠ‰ Zadaniem pastora jest gosiø, rozumiecie, nie prowadziø pie™ni. On nie
powinien prowadziø pie™ni; prowadzcy pie™ni prowadzi pie™ni. On jest
odpowiedzialny i powinien wystpiø ™wieŒo pod namaszczeniem Ducha šwiŸtego
ze swego gabinetu, znajdujcego siŸ gdzie™ tam, kiedy nastanie wa™ciwa pora. On
nawet nie musi byø na podium, kiedy siŸ to dzieje. Niech pozostanie tam w tyle w
gabinecie, rozumiecie, lub tutaj w tyle, gdziekolwiek to jest, a wewnŸtrzny system
komunikacyjny powiadomi go, rozumiecie, kiedy nastanie odpowiednia pora.
Kiedy on usyszy t ostatni _ jeŒeli jest szczególna pie™§, na przykad solo, duet,
czy co™, jako wasza trzecia pie™§. Rozumiecie?
ƒŠŠ Mianowicie mieli™cie dwie wspólne pie™ni, modlitwŸ, zebrali™cie ofiarŸ (jeŒeli
j bŸdziecie zbieraø). I niech kaŒdy czowiek jest na swoim posterunku. Powiedz:
W porzdku, podczas ™piewania tej ostatniej pie™ni teraz, jeŒeli od›wierni chc,
niech wystpi do przodu, by zebraø wieczorn ofiarŸ”. Rozumiecie? A w czasie,
gdy oni ko§cz ™piewanie tej pie™ni, tutaj stoj od›wierni. Powiedz: Dobrze, teraz
bŸdziemy siŸ modliø” i oni zanosz modlitwŸ _ Chcemy przypomnieø Tego-i-tego
tutaj, oraz Tego-i-tego”, i przeczytacie to, wiecie, w ten sposób. W porzdku,
niech wszyscy powstan. Bracie, czy by™ nas prowadzi w modlitwie”. Potem jest
to wszystko zako§czone.
ƒŠ‹ Potem, gdy oni ™piewaj t drug pie™§, czy cokolwiek ™piewacie, jeste™cie^
zbierzcie wasz ofiarŸ, jeŒeli macie zamiar zebraø ofiarŸ. Zostawcie to^ Ja bym
za™piewa pierwsz pie™§, potem bym poleci zebraø wieczorn ofiarŸ, potem bym
™piewa dalej _ drug pie™§, a potem kontynuowa. Potem bym was zostawi
za™piewaø ostatni pie™§ tutaj^ Niech wasza ostatnia pie™§, rozumiecie, bŸdzie
wezwaniem dla waszego pastora. A skoro zostanie za™piewana wasza ostatnia
pie™§, niech organy zaczn graø wasze preludium i wasz pastor wychodzi.
Rozumiecie, wszystko jest w porzdku, wszyscy s cicho. Nie trzeba juŒ niczego
mówiø. KaŒdy diakon jest na swoim posterunku. Pastor stoi tam.
ƒ‹‚ On wychodzi, pozdrawia swoich suchaczy, otwiera swoj ksiŸgŸ i mówi:
Dzisiaj wieczorem bŸdziemy czytaø z Biblii”. Rozumiecie, kiedy j otworzy:
BŸdziemy czytaø z Biblii”. I jest czasami dobr rzecz, jeŒeli powiesz: Z
poszanowaniem wobec Sowa BoŒego powsta§my na nasze nogi, podczas gdy
czytamy Sowo”. Rozumiesz, potem czytaj: Dzisiaj wieczorem bŸdŸ czyta z
KsiŸgi Psalmów”, czy cokolwiek to jest. Albo niech to przeczyta kto™ inny _
prowadzcy pie™ni, albo zastŸpca pastora, kto™ tam razem z tob, niech to
przeczyta, ktokolwiek; lecz najlepiej by byo, gdyby™ to przeczyta sam, jeŒeli
potrafisz. Zatem przeczytaj to w ten sposób, a potem zaczerpnij swój temat.
Rozumiesz? I przez ten czas zuŒyli™cie okoo trzydzie™ci minut, potem jest wa™nie
okoo ósmej godziny.
650
MÓWIONE S~OWO
ƒ‹ƒ A od ósmej do okoo za kwadrans dziewita, od trzydziestu do czterdziestu
piŸciu minut, przedstaw to Sowo dokadnie tak, jak ci Je Duch šwiŸty podaje,
rozumiesz, dokadnie tak, umie™ø Je po prostu wa™nie tam w ten sposób, jak On
ci mówi, rozumiesz, pod namaszczeniem.
ƒ‹„ Potem zrób wezwanie do otarza, powiedz: Czy jest kto™ tutaj w tej kaplicy,
kto by chcia przyjø Chrystusa jako Zbawiciela, my ciŸ prosimy, zapraszamy ciŸ
do otarza wa™nie teraz, tylko powsta§ na swoje nogi”. Rozumiecie?
ƒ‹… A jeŒeli _ je™li nikt nie powstanie, powiedz: Czy jest tutaj kto™, kto jest
kandydatem do chrztu, kto juŒ pokutowa i chce zostaø ochrzczony w wodzie na
odpuszczenie grzechów? Je™li oni chc przyj™ø, dajemy wam teraz moŒliwo™ø, czy
chcecie przyj™ø, podczas gdy organy cigle graj”. Rozumiecie?
ƒ‹† JeŒeli nikt nie przyjdzie, potem powiedz: Czy jest tutaj kto™, kto by chcia^
kto jeszcze nie otrzyma Chrztu Duchem šwiŸtym, a chciaby to uczyniø dzisiaj
wieczorem, chciaby™, Œeby™my siŸ za ciebie modlili?” OtóŒ, moŒe kto™ podejdzie,
wiŸc niech dwaj lub trzej woŒ na nich rŸce, modl siŸ za nimi. Po™lij ich zaraz do
jednego z tych pomieszcze§, kto™ niech idzie tam z nimi i udzieli im instrukcji, jak
siŸ przebiø w modlitwie, by dostpiø Chrztu Duchem šwiŸtym. Zgromadzenie
przebiega cakiem oddzielnie od nich.
ƒ‹‡ JeŒeli kto™ przyjdzie, by^ pragnie przyjø Chrystusa i stoi tam u otarza, by
siŸ modliø za niego, uczy§ swoj^ poleø im, by siŸ modlili. A gdy siŸ modl,
powiedz po prostu: Pochylcie wasze gowy teraz, bŸdziemy siŸ modliø”. I
powiedz: Czy wy wierzycie?”
ƒ‹ˆ JeŒeli powstanie jakakolwiek maa sprawa, która by w jakikolwiek sposób
przecigaa naboŒe§stwo, po™lij ich prosto do pokoju modlitwy i id› tam z nimi
albo po™lij tam kogo™ z nimi. I niech naboŒe§stwo trwa dalej, rozumiesz, w ten
sposób nie powstrzymae™ ich nigdzie. Rozumiesz?
ƒ‹‰ A potem, kiedy^ przed^ Za kilka minut powiesz^ JeŒeli nikt nie
przychodzi, to powiedz: Czy byby tutaj kto™, kto by chcia zostaø namaszczony
olejem dzisiaj wieczorem z powodu choroby? My siŸ tutaj modlimy za chorych”.
ƒ‹Š OtóŒ, chciabym ciŸ odwiedziø prywatnie, bracie Neville”. Dobrze, przyjd›
za mn do biura. Id› z jednym z diakonów, oni siŸ tym zajm, rozumiesz”. A ja
mam co™, co bym ci chcia powiedzieø, bracie”. Dobrze, jeden z diakonów tutaj
pójdzie z tob do biura i bŸdziemy^ ZobaczŸ siŸ z tob zaraz po naboŒe§stwie”.
ƒ‹‹ OtóŒ, powstaniemy teraz na zako§czenie”. Rozumiecie i nie trwao wam to
duŒej niŒ okoo godzinŸ i czterdzie™ci piŸø minut _ cae naboŒe§stwo.
Rozumiecie? Widzicie, po godzinie i trzydziestu minutach wasze naboŒe§stwo siŸ
sko§czyo. Wygosie™ krótkie, dobitne przemówienie, podae™ je tak, jak powinno
to byø uczynione; ty je przekazae™ i kaŒdy jest zadowolony, i idzie do domu,
czujc siŸ dobrze. Widzicie? Je™li nie, wtedy, rozumiecie, jeŒeli pozwolicie^
Widzicie, wy _ my™leli™cie to dobrze, widzicie, lecz rozumiecie^
„‚‚ Wiecie, jest to dla mnie juŒ okoo trzydzie™ci trzy lata za t kazalnic,
trzydzie™ci trzy lata i to po caym ™wiecie. Czowiek siŸ czego™ nauczy w cigu tak
dugiego czasu, na pewno. Widzicie? JeŒeli siŸ nie nauczysz, to lepiej tego
zaniechaj. A zatem, rozumiecie, ja to stwierdzam. OtóŒ, jeŒeli macie do czynienia
tylko wycznie z wierzcymi, czowieku, mógby™ pozostaø po prostu ca noc,
gdyby™ chcia. Lecz czowiek ^ Rozumiecie, czowiek nie ma do czynienia
wycznie z nimi, czowiek próbuje pozyskaø tych tutaj na zewntrz. Tutaj s ci,
których pozyskujesz, musisz dziaaø na ich polu. Rozumiesz? I nie^
Przyprowad›cie ich tutaj, a potem niech przyjdzie Sowo, a potem, rozumiesz, nie
REGULAMIN KOšCIO~A
651
ma Œadnego powodu do skarŒenia. JeŒeli jest cokolwiek, z powodu czego chc ciŸ
odwiedziø, dobrze, ™wietnie, we› ich zaraz do biura, lecz nie powstrzymuj
zgromadzenia.
„‚ƒ Potem, wiecie, ludzie powstan i powiedz: OtóŒ, ja ci powiem, urzd›my
dobre naboŒe§stwo ze ™wiadectwami”. Rozumiecie? NuŒe, nie mam na my™li
Œadnego krytykowania przy tym, pragnŸ wam tylko powiedzieø PrawdŸ.
Rozumiecie? PragnŸ wam tylko powiedzieø PrawdŸ. Widzicie? Stwierdziem, Œe
naboŒe§stwa ze ™wiadectwami wielu^ one przynosz wiŸcej szkody niŒ poŒytku.
Widzicie, naprawdŸ tak jest.
„‚„ OtóŒ, gdyby kto™ mia rozpalone do czerwono™ci ™wiadectwo w czasie
rozbudzenia, wiecie, macie zgromadzenie ewangelizacyjne w toku, wiecie,
naboŒe§stwo, a kto™ zosta zbawiony i po prostu pragnie powiedzieø kilka sów
dobrze, chwaa Bogu, pozwólcie mu wyadowaø jego duszŸ. I widzicie, czy on^
JeŒeli on chce _ jeŒeli on chce to uczyniø, rozumiecie, wa™nie w czasie
zgromadzenia ewangelizacyjnego, i mówi: Ja pragnŸ tylko powiedzieø: DziŸki
Panu za to, co On uczyni dla mnie’. On mnie zbawi w ubiegym tygodniu, a moje
serce ponie chwa BoŒ. DziŸki bd› Bogu” i usidzie. Amen! To jest dobre,
niech to uczyni. Rozumiecie, to jest w porzdku.
„‚… Lecz kiedy mówisz: NuŒe, chod›cie. Kto jest nastŸpny? Kto jest nastŸpny?
Pozwól nam teraz usyszeø sowo, pozwól nam usyszeø sowo ™wiadectwa”. OtóŒ,
jeŒeli macie na to wyznaczone naboŒe§stwo, pewien wieczór dla tego, widzicie,
uczynicie to. Dzi™ wieczorem^ w nastŸpn ™rodŸ wieczorem zamiast
zgromadzenia modlitewnego bŸdzie naboŒe§stwo ze ™wiadectwami. Pragniemy,
Œeby wszyscy przyszli i bŸdzie to naboŒe§stwo ze ™wiadectwami”. A potem, kiedy
dojdzie do tego, Œe oni bŸd skadaø ™wiadectwa, przeczytaj Sowo, pomódlcie siŸ,
a potem powiedz: OtóŒ, ogosili™my, Œe to jest wieczór ™wiadectw”. WiŸc niech
ludzie skadaj ™wiadectwa w cigu tej godziny i czterdziestu piŸciu minut, albo
trzydziestu minut, czy ilekolwiek to bŸdzie, a potem kontynuujcie w ten sposób.
Czy rozumiecie, co mam na my™li? Ja my™lŸ, Œe to pomoŒe waszemu zgromadzeniu,
Œe to pomoŒe wszystkim wspólnie, jeŒeli to czynicie w ten sposób.
„‚† OtóŒ, ja juŒ przecigam, wiŸc^ Bracie, bracia, to jest wedug moich
najlepszych wiadomo™ci. WidzŸ, co macie na sercu, to jest wedug moich
najlepszych wiadomo™ci odno™nie tych pyta§, które zadali™cie. OtóŒ, odtd
bŸdziecie to wiedzieø. A jeŒeli wam to kiedykolwiek przyjdzie na my™l, id›cie do
tej ta™my. Popro™cie o to^ Wysuchajcie tej ta™my. JeŒeli to jest dla diakonów,
zarzdu, czy dla kogokolwiek, niech zostanie odtworzona ta ta™ma. Niech ona
zostanie przegrana tam dla zgromadzenia, jeŒeli jej chc posuchaø. Dobrze. I to
jest _ to jest wedug mego najlepszego poznania woli BoŒej dla tej kaplicy tutaj na
ulicy Ósmej i ulicy Penn, i w ten sposób polecam to wam, bracia, Œeby™cie to
wykonywali pod przewodnictwem Ducha šwiŸtego, z wszelk dobroci i mio™ci,
okazujc wasz askŸ przed lud›mi, Œe jeste™cie chrze™cijanami. A Chrze™cijanin,
to nie jakie™ niemowlŸ, które moŒe byø popychane w kóko gdziekolwiek, to mŒ,
który jest peen mio™ci, po prostu tak peen mio™ci wzglŸdem Boga, jak wzglŸdem
zgromadzenia”. Czy rozumiecie, co mam na my™li?
„‚‡ Czy jest jakie™ pytanie? Ta™ma dochodzi juŒ do ko§ca, a ja mam kogo™, który
tam czeka na mnie. O której porze mia on tam byø? [Brat Billy Paul odpowiada:
Wa™nie teraz” _ wyd.] Wa™nie teraz. Czy on przyjdzie sam? [Billy Paul
odpowiada: Ja go pójdŸ przyprowadziø” _ wyd.] W porzdku. Dobrze, proszŸ
bardzo.
„‚ˆ OtóŒ, wiem, Œe teraz odejdziemy, jeŒeli juŒ nie ma Œadnego dalszego sowa.
652
MÓWIONE S~OWO
Zatem, jeŒeli nie ma, dobrze, rozpu™ømy to zgromadzenie. Tak. Zgoda, bracie
Collins? [Brat Collins mówi: MoŒe byoby lepiej, gdyby ta ta™ma zostaa
wyczona” _ wyd.] W porzdku. [Puste miejsce na ta™mie _ wyd.]
„‚‰ OtóŒ, bracia, ceniŸ sobie, Œe byem tutaj razem z wami dzisiaj wieczorem,
bracie Neville, wy diakoni, i zarzdzie, i kierowniku szkóki niedzielnej, i wy
wszyscy: Ufamy, Œe Pan pomoŒe wam teraz wykonywaø te instrukcje dla
Królestwa BoŒego. Powiedziaem to dlatego, bo my™lŸ, Œe wyro™li™cie z dzieci na
dorosych. Kiedy bye™ dzieciŸciem, mówie™ jako dzieciŸ i zrozumiewae™ jako
dzieciŸ”. Lecz teraz jeste™cie mŸŒczyznami, wiŸc postŸpujmy jako doro™li w domu
BoŒym, zachowujc siŸ i odnoszc siŸ z poszanowaniem do naszych urzŸdów, i
respektujc kaŒdy urzd. KaŒdy dar, który nam Pan da, niech zostanie wa™ciwie
zaszeregowany i uczcijmy Boga naszymi darami i urzŸdami.
Módlmy siŸ:
„‚Š Niebia§ski Ojcze, dziŸkujemy Ci dzisiaj wieczorem za to zgromadzenie
mŸŒczyzn, którzy s ustanowieni tutaj do urzŸdów, by wykonywaø dzieo Pana,
które jest wykonywane tutaj w Jeffersonville, w tym zborze. BoŒe, niech Twoja
rŸka bŸdzie nad nimi, oby™ im Ty pomóg i bogosawi im. Niechby to
zgromadzenie i ludzie zrozumieli i wiedzieli, Œe to jest w celu polepszenia
Królestwa BoŒego, aby™my siŸ mogli staø mŸŒami, zrozumiewajcymi i znajcymi
Ducha BoŒego, i wiedzieli, co mamy czyniø. Udziel tego, Ojcze. Rozpu™ø nas teraz
z Twoimi bogosawie§stwami, i niechaj Duch šwiŸty czuwa nad nami i prowadzi
nas, i ochrania nas, i oby™my byli zawsze znalezieni wiernymi na posterunku
obowizku. ModlŸ siŸ w Imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.

Podobne dokumenty