Gdyby KTOŚ chciał spotkać się DZISIAJ z arcyciekawym
Transkrypt
Gdyby KTOŚ chciał spotkać się DZISIAJ z arcyciekawym
Gdyby KTOŚ chciał spotkać się DZISIAJ z arcyciekawym, odmiennym, INNYM niż setki tysięcy naszych współplemieńców CZŁOWIEKIEM powinien zatelefonować do J.K. Oraczewskiego i poprosić o spotkanie. Pan Krzysztof lubi rozmawiać, potrafi także uważnie wsłuchiwać się w to, co mówią inni. Rzadka to cecha wśród artystów w ogóle, a u współczesnych prawie niespotykana. „Jest jednym z najbardziej cenionych w świecie współczesnych malarzy polskich…” Oto najczęściej spotykane stwierdzenie w licznych recenzjach, charakterystykach, ocenach krytycznych, sprawozdaniach z wystaw, pokazów itp. O Krzysztofie Oraczewskim wybitni znawcy piszą tak, jakby Go już dawno nie było na świecie. Porównują do najważniejszych zjawisk plastycznych w dziejach polskiej sztuki, a kolekcjonerzy prywatni między innymi stwierdzają: „W swojej kolekcji mam m.in. jego dwa wybitne obrazy, które miała nabyć grupa polskich przedsiębiorców w prezencie dla byłego, a ówczesnego Prezydenta RP. Ponieważ ze względów patriotycznych nie chciałem do tego dopuścić, są w mojej kolekcji, gdzie wiszą obok takich twórców jak Malczewski czy Wyczółkowski”. I dalej w swoim liście otwartym wybitny kolekcjoner stwierdza bez najmniejszej żenady: „Jak będę dysponował nadmiarem gotówki to Oraczewskiego zawsze kupię, bo po jego śmierci – choć mu tego nie życzę – będą jeszcze więcej warte!” No właśnie… Marzenie o wielkim szmalu! Na dodatek podbite patriotyczną futrówką. Dobre i to, jak nie można inaczej. Gdzieś tam daleko w oparach dziejów majaczą dostojne postaci Raczyńskich, Działyńskich, Lubomirskich i innych mecenasów, wśród których prym wiodą nasi wielcy królowie: Jan III Sobieski, Stanisław August Poniatowski, a wcześniej jeszcze wielcy Jagiellonowie. To już było. A na nowe przyjdzie pewno długo poczekać. A pan J.K. Oraczewski żyje teraz i dzielnie walczy o przetrwanie. A walczyć potrafi! Nie tylko On zresztą, wielu jego kolegów znajduje się w podobnej sytuacji. Popijając cienką kawkę siedzimy sobie i gwarzymy z Panem Krzysztofem: jeszcze tyle do zrobienia. Wielkie wizje, nowe cykle i marzenia, marzenia, marzenia.! Wielce Szanowni Panowie Mecenasi! Zatelefonujcie do pana Krzysztofa i spróbujcie pomarzyć z Nim Razem. Współtworząc „PIĘKNO” – pozostawcie po sobie wartość, która nigdy nie przemija! Janusz Pulnar Długoletni Dyrektor Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu P.S. Pragnę dodać, że w czasie mojej pracy muzealnej miałem honor poznać twórczość pana K.J. Oraczewskiego z bliska. Nieodmienną cechą tej twórczości pozostaje zawsze wyrazisty i odczuwalny przez każdego człowieka – „ZNAK”. Znak ten rozumieć należy jako pewien abstrakcyjny, ogólny i idealny fenomen, który pojawia się od zawsze w sferze ludzkiej kultury. Stąd płynie jego „Rozpoznawalność”, wiekowa niezmienność, trwałość oraz „NIEUSTAJĄCA ŚWIEŻOŚĆ”. A wracając do wspomnień: w naszym muzeum zrealizowane zostały cztery prezentacje prac J. K. Oraczewskiego: 1. „Ostatnia wieczerza” organizowana wspólnie z wybitnym artystą niemieckim, panem Andreasem von Weitzelzerem; 2. „Chasydzi”; 3.”Drzewo życia”; mająca później wiele prezentacji międzynarodowych. 3. „Krucyfiks”, który otwierał i zapowiadał jednocześnie wielką wystawę milenijną (2000 r.); prezentowana była na Zamku Królewskim w Warszawie i na Jasnej Górze. Każda z tych wystaw była zarówno wielkim doznaniem estetycznym, jak również niezapomnianym przeżyciem intelektualnym. Janusz Pulnar