pokaż
Transkrypt
pokaż
Edward Polański Dyktando dla gimnazjalistów Mrzonki niedowarzonego fantasty Mój brat miewa czasem nieprzeciętne pomysły. Od półtora tygodnia często gęsto nie ma go w domu, szczególnie po południu. Bierze ze sobą wielki wór i chyłkiem czmycha w nieznanym kierunku, jakby donikąd. Widzę, że niesie z powrotem przeróżne rupiecie i układa w wolno stojącej altance. Nieraz jest to bezkształtne, kłujące żelastwo, rzadziej – podkówki z hacelami* tudzież podkuwki pod sanie. „Po cóż by miał chomikować ten złom? Gdzieżby tam chciał zostać złomiarzem” – pomyślałem niedowierzająco. Po niespełna dwumiesięcznym włóczęgostwie na obrzeżach miasta zdradził mi, że zamierza skonstruować pojazd przypominający UFO, by wywołać nie lada sensację. Niechby choć raz ludzie nie na żarty się nabrali na primaaprilisowy figiel. Trzeba by podrzucić świeżutki żer dla mass mediów o lądowaniu nie-Marsjan z odległej galaktyki. Wprędce obróciłem te plany wniwecz. „Przecież za taki numer ląduje się w Alcatraz” – zagrzmiałem. Jednak Joachim, nie w ciemię bity, nie dał się nabrać na te pogróżki. Ni z tego, ni z owego wymyślił, że zaczai się w bieszczadzkiej kniei z kamerą marki Panasonic, by sfilmować przybycie spodka, o ile nie spotka się ze sczerniałym po trosze niedźwiadkiem na rubieżach Połoniny Wetlińskiej. Od zawsze pasjonowały go pozaziemskie cywilizacje. Conocna czujka w na wpół spróchniałej stróżówce pośrodku ogródka uczyniła go nocnym markiem. Na próżno jednakże czyhał ze wzrokiem utkwionym w rozgwieżdżone niebo. Ani śladu po kosmitach. Nie raz, nie dwa, znużony nadaremnym wyczekiwaniem, pogrążał się w półśnie, majacząc coś trzy po trzy. Którejś nocy miał wizję: oto zza okna nieznany obiekt rzuca na niego snop jaskrawożółtego światła. Wyłaniają się rzędy niby-kosmitów. Czyżby uprowadzenie Ziemianina? Szamocząc się w tę i we w tę stronę, rychło w czas zorientował się, że w telewizji właśnie trwa film science fiction w reżyserii Stevena Spielberga. „ Nie do wiary – ocknął się – nic niewarte mrzonki w filmie ujęto tak realistycznie”. * hacel – hak przymocowywany do podkowy, który zapobiega ślizganiu się. Tekst przygotowany dla Staszowskiego Ośrodka Kultury w ramach VI Turnieju Ortograficznego 2006