(Sebastian Filipkowski)
Transkrypt
(Sebastian Filipkowski)
Ach ten Erasmus. Można by opowiadać wiele z czym wyjazd na wymianę się wiąże. Jednak sprobuje streścić całą tą przygodę, która miała miejsce na 4 roku studiowania 06/07. Nazywam sie Sebastian Filipkowski , jestem na specjalności Automatyzacja Przemysłu. Jako miejsce nauki wybrałem Portugalię w mieście Leiria na uczelni Instituto Politecnico de Leiria (IPL). Miałem okazję spędzić tam cały rok. Jeśli jechać to tylko na rok i nie krócej. Z taką myślą byłem od początku. Nie myliłem się. Te 12 miesięcy i tak było za krótko żeby poznać całą kulturę i ducha Portugalii. Zdążyłem zobaczyć tylko wierzch góry lodowej. Nie ma jednak róży bez kolców. Czasami biurokracja studziła zapał. Więcej przebiegów miałem z załatwianiem dokumentów w Polsce niż samym pobytem za granicą. Mimo tego warto było troszkę sie postarać. Wiele było też osobistych obaw i rozterek: przecież to tak daleko, zostawić ważne ci osoby (znajomych, rodzinę, sympatię). Większa jednak była chęć poznania czegoś nowego i odpoczęcia od monotonii życia. Właśnie program Socrates-Erasmus był niepowtarzalną okazją na dokonanie tego. To był naprawdę niesamowity powiew świeżości :). W nowym miejscu zawsze występuje poczucie osamotnienia i przytłoczenia. Jednak szybko minęło. Dzięki dużej dużej pomocy miejscowych studentów i reszty Erasmusów szybko się zadomowiłem. Wspólne spotkania ,wycieczki, rozmowy i świętowanie stworzyły więzi „nowej rodziny”. Była to ogromna mieszanka narodowości. Prawdziwa zjednoczona Europa. Żyć ,nie umierać. Było co robić ]:> Był to jednak tylko miły dodatek do tego co każdy student kocha najbardziej czyli studiowanie :) Trzeba było uczestniczyć w zajęciach przez siebie wybranych i uzgodnionych z uczelniami. Osobiście nie miałem większych problemów z studiowaniem w Portugalii mimo iż było one całkowicie po angielsku. Mają oni inny sposób podejścia do nauczania i uczenia się. To też wynika z sposobu i stylu życia. Ma on swoje plusy i minusy.Co tu się dziwić przecież to drugi koniec Europy. Trzeba samemu poczuć ten klimat. Miejscowi są uprzejmi ,mili i otwarci. Starali się pomóc jak mogli. Ogólnie jest to naród bardziej żywiołowy i uczuciowy. Jak przystało na latino :) Kraj jest bardzo pagórkowaty i górzysty. Początkowo stwarzało to problem. Można było sie zziajać podczas wędrówek. Inna flora i fauna ciągle zadziwiała. Najlepszym przykładem to palmy czy drzewa z cytrusami. Portugalia może sie też pochwalić niesamowitą ilością zabytków i plaż. Zdążyłem odwiedzić tylko ułamek. Każde inne od drugiego. Prawdziwa uczta. Właśnie.. jedzenie. Jest bardziej zróżnicowane niż polskie. Portugalczycy mają swoje specjały. Polecam. O winie nie wspominam. Jest tyle do wyboru że zadowoli każdy gust:) Pory roku różnią sie od naszych. Zawsze jest na plusie. W zimnie ok 12 stopni i pada często deszcz. Mimo wszystko było zimno. Sytuacja by była lepsza, gdyby znajdowało się centralne ogrzewanie w mieszkaniach. Bez niej ciężko. W lato natomiast niesamowite upały. Czasami nawet w cieniu było ciężko usiedzieć. Na szczęście Atlantyk znajdował sie blisko a z nim miejsce na ochłodę i opalanie :) Na koniec chciałbym powiedzieć że cały ten wyjazd był niesamowitą przygodą. Nie wahaj się. Zyskasz wiele umiejętności przydatnych w przyszłym życiu. Na bank wpłynie to pozytywnie na ciebie. Strach ma wielkie oczy. Kto nie ryzykuje , ten nic nie zyska. Gorąco polecam!!