kieleccy lewicowi wywrotowcy 1918-1926
Transkrypt
kieleccy lewicowi wywrotowcy 1918-1926
KIELECCY LEWICOWI WYWROTOWCY 1918-1926 Kolejny raz ciekawość zwiodła mnie na manowce, a stało się to w momencie gdy postanowiłem przeczytać książkę M. Przeniosło „Ruch wywrotowy w województwie kieleckim 19181926” [wyd. WSP Kielce 1995]. To niestety przeraźliwie nudne opracowanie dotyczące przede wszystkim działalności Komunistycznej Partii Robotniczej Polski [potem KPP] i innych lewicowych ugrupowań, poza tym ówczesne województwo kieleckie obejmowało zarówno Zagłębie Dąbrowskie, skąd było najwięcej informacji [Sosnowiec, Będzin, Dabrowa Górnicza], jak i Częstochowę czy Radom. Tabelki, liczby, dane, procenty, to wszystko bardziej sprawia wrażenie pracy przy pomocy mikroskopu nad życiem mikrobów niż o życiu politycznym tamtego okresu. Nuda. No, ale coś tam zawsze się znajdzie ciekawego. W czasie czytania nasuwały mi się np. skojarzenia z subkulturowym charakterem tego środowiska – w dużej części byli to młodzi ludzie, którzy przez biedę i frustrację znaleźli się wśród innych w podobnym stanie zagubienia. Takie czasy, takie odreagowanie. Ich działalność cechowała pewna sezonowość, gdyż ze względów na przymus ukrywania się [nielegalność partii, represyjne środki ze strony policji], a więc i brak stałych lokali, ich spotkania nawet odbywały się w miejscach przypadkowych, w ukryciu, czasem wręcz w lesie, co powodowało, że zimą aktywność zanikała. Kim byli owi radykałowie? Oczywiście robotnicy, dużo bezrobotnych [okresami w niektórych okręgach nawet do 40%], trochę rzemieślników. Mimo istnienia żydowskich ugrupowań politycznych w KPRP kilkanaście % członków to byli właśnie Żydzi, choć KPRP bez entuzjazmu podchodziło do napływu w szeregi partii tej narodowości gdyż „umacniało to ukuty przez prawicę stereotyp komunisty – Żyda”. Natomiast same partie żydowskie były w Kielcach dosyć silne: Poalej Syjon w 1921 liczyła w mieście ok. 1000 członków, gdy w porównaniu KPRP zaledwie kilkudziesięciu. Kobiety zaś stanowiły zaledwie kilka % ogółu tej partii, w większości i tak wynikało to z tego, że były one związane rodzinnie [żony, siostry] z działającymi już komunistami. Co się działo? Duża część aktywności to obchody przeróżnych świąt robotniczych, np. kuriozalny Tydzień 3xL, czyli rocznica śmierci R. Luksemburg, K. Libknechta i W. I. Lenina. 1 majowe obchody miały wtedy inny charakter; partie lewicowe nie planowały wspólnych pochodów, a wręcz ich unikały, bowiem socjaliści z PPS obawiali się zadym, gdyż „komuniści w starciach z policją niejednokrotnie szukali okazji do hartowania klasy robotniczej i przyzwyczajania jej do walk rewolucyjnych”. Najbardziej widoczne były w czasie tych obchodów związki zawodowe, ale tych nie udało się komunistom czy socjalistom ich zbyt dogłębnie zinfiltrować. Z kolei wybory do Sejmu i Senatu w 1922 pokazały kompletną słabość komunistów w Kielcach. Startowali oni w całej Polsce jako Związek Proletariatu Miast i Wsi, ale w naszym mieście dostali zaledwie 166 głosów, podczas gdy porównywalnie w województwie kieleckim najlepiej wypadł Będzin z 33 000 głosów. Zdziwił mnie entuzjazm komunistów w czasie przewrotu majowego w 1926, ich niemal bezkrytyczna nadzieja, że to dopiero początek zmian w lewicowym kierunku, za co dostali poważne upomnienie od Kominternu. Radykalna lewica usiłowała też osiągnąć pewne wpływy w ruchu spółdzielczym, ale akurat w Kielcach nie było to zbyt widoczne. Jedyny taki w naszym mieście przypadek to Żydowska Spółdzielnia Spożywców silnie powiązana z partia Poalej Syjon – Lewica. Same spółdzielnie to na ówczesne czasy bardzo ciekawy temat, bo to w nich często koncentrowała się działalność kulturalna, pośredniczyły one w prenumeracie prasy lewicowej, uczestniczyły czynnie w pomocy dla strajkujących czy ich rodzin, zatrudniały zwolnionych z więzień działaczy politycznych. Liczyłem na więcej szczegółów o prasie komunistycznej, ale nasz region ograniczał się raczej do kolportażu, niż do wydawania, częściej rozdawano gazety za darmo niż sprzedawano, co w końcu znalazło odbicie w smakowicie napisanym sprawozdaniu KO KPP Zagłębia Dąbrowskiego: „Za literaturę grudniową zebrano 42 zł, czyli 27,4%. Zebrano tak małą sumę, gdyż okręg zagłębiowski nie był zbytnio przyzwyczajony do płacenia za literaturę. Uchwała o tym, że każda gazeta płatna musi być zapłacona, bez względu na to, czy wziął ja towarzysz pracujący czy bezrobotny, była czymś nowym. (…) dawanie bezpłatnie płatnej literatury (…) jest demoralizujące oraz rzuca na organizację piętno płatnych agentów Moskwy, uniezależnionych finansowo od siły ruchu robotniczego i lekceważących grosz robotniczy”. Ja osobiście zapłaciłbym chociażby po to, by zobaczyć co pisali w gazetach, które miały tak soczyste tytuły jak „Skiba”, „Orka”, „Pług”, „Walka Oraczy” czy „Niezależny Chłop”. A wszystko to było umiejscowione w twardej i ponurej rzeczywistości: aresztowania, wyroki sądowe, rewizje, infiltracja środowiska przez policyjnych agentów towarzyszyły komunistom przez cały czas; od 1918 do 1926 w województwie kieleckim aresztowano 800 osób, a do tej liczby nie wliczono internowanych czy zatrzymanych do przesłuchania. Z drugiej strony policyjni konfidenci podlegali nie tylko ujawnieniu i bojkotowi, zdarzały się wykonane na nich też wyroki śmierci. Już uwięzionych komunistów przetrzymywano min. w więzieniach w Kielcach [gdzie ilość więźniów politycznych dochodziła do 25% ogólnego stanu osadzonych], Chęcinach [istniało tylko do 1927, ale były tam 3 bunty w ’25 i ‘26] i na Św. Krzyżu [które było zakładem dla ostrych kryminalistów]; trafiali tutaj też ukraińscy i białoruscy komuniści z KPZU i KPZB. Więźniowie otrzymywali doraźną, jak i prawną pomoc od wielu organizacji, jak np. Czerwona Pomoc, poszczególne więzienia objęte też były patronatem komunistów z różnych miast – nad kieleckim miasto Chemnitz, nad Św. Krzyżem Ukraina i miasto Orzeł, a nad Chęcinami komuniści z Wolnego Miasta Gdańsk. Ogólnie trudno jakieś ciekawsze rzeczy było wynaleźć w tej książce. Konkluzja moja jest taka, że w Kielcach nawet komunizmu nie umieli dobrze zaszczepić.