i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i

Transkrypt

i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
co w numerze...
Szanowni Koledzy
W
FOT. STANISŁAW ROSZKOWSKI
rzesień to miesiąc
kończący okres lęgowy,
nadchodzi czas wystaw,
prezentacji hodowli i oczekiwań na
sukcesy. Życzę wszystkim wielu
sukcesów.
Odbyte spotkania organizacyjne
to przede wszystkim Walny Zjazd
Sprawozdawczy. Informacje dotyczące zjazdu zamieszczone zostały
w poprzednim czasopiśmie, natomiast sprawozdanie z przyspieszonych wyborów Kolegiów Sędziów
zamieszczone jest w dalszej części
biuletynu. Informuję, że decyzja
Zjazdu P.Z. w dniu 11.06.2011 roku
został zmieniony zapis Statutu
odnośnie Kolegium Sędziów. Przyspieszone wybory K.S. przeprowadzono zgodnie z tym zapisem.
Zmieniony Statut P.Z. został wpisany
w K.R.S. w dniu 29.07.2011 postanowieniem Sądu Rejonowego
w Krakowie. Serdecznie gratuluję
Edwardowi Gersztynowi objęcia
funkcji przewodniczącego Kolegium
Sędziów. Życzę jemu i całemu zespołowi wytrwałości, trafnych i merytorycznych decyzji, uczciwej i rzetelnej
współpracy z zarządem P.Z. Zgodnie
z zapisami Statutu została też wybrana Komisja Etyki Sędziowskiej,
która posiada nowe uprawnienia.
Koledzy! W związku z wieloma
zapytaniami dotyczących zamieszczenia informacji w czasopiśmie
informację, że biuletyn nie ma
mocy zmiany przepisów, wzorców
czy tworzenia nowej historii
polskiego związku. Ma natomiast
na celu m.in. zwrócenie uwagi na
problemy nurtujące nasze środowisko, zmobilizowanie odpowiednich
komisji, klubów, organizacji czy
hodowców do zabrania głosu
w dyskusji na łamach, a także przygotowanie podłoża do decyzji, które
GOŁĘBIE
muszę podjąć odpowiednie organy
naszej organizacji, co redakcja
z przyjemnością opublikuje. Dotyczy to m.in. historii P.Z. Jeżeli
znacie nowe fakty lub uważacie, że
coś jest zmienione, proszę napisać,
a zarząd P.Z. i redakcja, na podstawie tych sprawdzonych informacji,
napisze sprostowanie.
Przypominam, że redakcja zgodnie z informacją w stopce ma prawo
do niepublikowania artykułów uznanych wg. redakcji za szkodliwe dla
Polskiego Związku.
Koledzy! Kolejny ważny temat to
20-lecie Polskiego Związku. Zarząd
P.Z. podjął się organizacji Wystawy
Krajowej Gołębi Młodych. Odbędzie
się ona w Kielcach, a współorganizatorami są Targi Kieleckie oraz
Kielecki Związek. Zostały zaproszone delegacje zagraniczne. Sukces tej
inicjatywy zależy przede wszystkim
od Waszego zaangażowania. Warunki uczestnictwa są podane w regulaminie wystawy. Dzięki osobistemu
zaangażowaniu dyrektora Andrzeja
Kiercza mamy stworzone warunki
do zorganizowania wystawy na skalę
światową. Ze swojej strony serdecznie zapraszam, ale i przypominam
o statutowym obowiązku uczestnictwa. Do naszej organizacji należy 70
związków, zobaczymy ile weźmie
udział? Zostanie przeprowadzony
dodatkowo europejski konkurs gołębi rasy Karier. W sobotę zorganizujemy uroczysty Wieczór Hodowcy.
Wszelkie informacje będą przesłane
do prezesów organizacji P.Z. Informuję, że w styczniu 2012 roku
w Szczecinie odbędzie się wystawa
krajowa. Więcej informacji będzie
na stronie internetowej i w następnym biuletynie.
Prezes PZHGRiDI
Jan Pajka
Manfred Uglorz
– Garłacz górnośląski koroniasty
Kazimierz Majer – Refleksje powystawowe
Jerzy Szawiel – Białogon polski
Zbigniew Gilarski – Ryś polski – polemika
Spotkanie w Czechach
Ignacy Bazan - Czy jest możliwa
odbudowa rasy Ryś polski?
Adam Wegner – Polskie gołębie
krótkodziobe „Lwowskie”
Wojciech Kozak – Jedyny Marszałek
–hodowca gołębi
Janusz Marchelski – Rasy wschodnie
Jerzy Szawiel – cd historii „Wajskopków”
Kazimierz Zmorzyński
– Piękny gołąb karier
Kazimierz Postolski – 50 lat z gołębiami
Andrzej Grabowski – Łódzki pstry
Andrzej Liwczak – Serbski wysokolotny
Romuald Czilytka – List z Litwy
Jerzy Ćwik – Mutacje cukrówek
str. 4
str. 8
str. 10
str. 15
str. 17
str. 18
str. 19
str. 23
str. 25
str. 26
str. 28
str. 30
str. 31
str. 33
str. 35
str. 36
WETERYNARIA
Aleksandra i Tomasz Klimczakowie
– Przygotowanie gołębi do wystawy
Jerzy Stenzel
– Infekcje górnych dróg oddechowych
Stanisław Gryba – Fakty czy mity
str. 39
str. 40
str. 43
DROBNY INWENTARZ
Zbigniew Gilarski
– Zielononóżka czyli kura swojska (cz.1)
Marek Rzepka – Fascynują mnie szczygły
– wywiad z K. Respondkiem
Andrzej Jarosz – Amadyny – dokończenie
Ludwik Czech
– Instrukcja oceny królików
Edward Gersztyn
– Międzynarodowe szkolenie
Tomasz Orłowski
– Wybory do Kolegium Sędziów
Spotkania Integracyjno – szkoleniowe
Klubu Srebrniaka w Radomiu
WIADOMOŚCI ZWIĄZKOWE
KALENDARZ WYSTAW
str. 44
str. 48
str. 52
str. 55
str. 57
str. 58
str. 61
str. 62
str. 66
W NASTĘPNYM NUMERZE UKAŻĄ SIĘ M.IN.
T. Osiński – Gołębiami brukowany Kraków...,
S. Roszkowski – Minohiki,
Z. Woźniak – Historia powstania PZHGRiDO cz. II
WYDAWCA: Polski Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
Heleny Marusarz 24. 33-100 Tarnów,
tel. 503 039 284. 14 626 96 81
e-mail; [email protected]
ZESPÓŁ REDAKCYJNY:
Red. naczelny: Ryszard Lis (tel. 783 428402)
Jerzy Szawiel - gołębie (tel. 502 213 817)
prof. Manfred Uglorz - gołębie (tel. 600 236 361)
Stanisław Roszkowski - drób (tel. 601 354 241)
Tomasz Orłowski - króliki (tel. 886 067 708)
DRÓB i EGZOTYKA: Andrzej Jarosz, Wanda Rakoczy,
Jarosław Wartacz.
WETERYNARIA: Aleksandra i Tomasz Klimczakowie,
dr n. wet. Tomasz Stenzel.
OPRACOWANIE GRAFICZNE: Łukasz Tumidajski
Nr konta bankowego: PKO Bank Polski SA
29 1020 4027 0000 1402 0478 0260
REDAKTORZY TEMATYCZNI:
GOŁĘBIE: Jerzy Bergandy, Andrzej Grabowski,
Stanisław Gryba, Krzysztof Stachurski,
Jurek Splett (Niemcy), Witus Obruśnik,
Kazimierz Płaczkowski, Adam Wegner,
Tomasz Szymkiewicz, Stanisław Śliż,
Zygmunt Woźniak.
PL. ISSN: 2082 - 4025
Nakład 3400 egzemplarzy
RADA PROGRAMOWA:
Prezes PZHGRiDI Jan Pajka, prof. Zbigniew Dorynek,
prof. Andrzej Dubiel, prof. Jerzy Hrynkiewicz,
Gotfryd Kuryło, prof. Bolesław Nowicki, Zbigniew Rajski,
Marek Rzepka, Stanisław Wójcik.
Redakcja zastrzega sobie prawo ewentualnych skrótów
tekstów przyjętych do publikacji oraz terminów ukazania
się w czasopiśmie. Redakcja nie zwraca otrzymanych
materiałów.
Za treść ogłoszeń, reklam nie odpowiadamy.
wrzesień–październik 2011
3
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
PROF. MANFRED UGLORZ
Żółty – Beutel Matthias
FOT. KAZIMIERZ MAJER
Na
Górnym Śląsku,
niezależnie jaka
przeważała w różnych regionach ludność,
polskojęzyczna czy niemieckojęzyczna, na podwórkach
bogatych i mniej bogatych
rolników oraz w osiedlach
robotniczych królowały gołębie,
które dzisiaj nazywamy garłaczami górnośląskimi koroniastymi. Górny Śląsk jest ich
ojczyzną. Tu można było
niemal wszędzie słyszeć ich
charakterystyczne klaskanie
skrzydłami w czasie lotu.
Górnośląski garłacz koroniasty jest gołębiem typu wiejskiego. Niemalże we wszystkich publikacjach tak jest
postrzegany i klasyfikowany.
Miał silną konkurencję
w postaci stawaków, a na ziemi
cieszyńskiej gąsek cieszyńskich,
które prawie wymarły. Pomimo ostrej konkurencji zwycię-
4
żył i jest obecnie hodowany
daleko poza Górnym Śląskiem,
a mianowicie w Niemczech,
Austrii, Holandii, Danii,
Czechach i Słowacji, a nawet
w Stanach Zjednoczonych
Ameryki.
wych garłacz górnośląski koroniasty nazwany jest: Starwitzer
Flügelsteller. W dawniejszych
opisach spotykamy się z poglądem, że garłacz górnośląski
został wyhodowany w miejscowości Starwitz. Dzisiaj unika
się takiej odpowiedzi. Owszem
znana jest miejscowość Starrwitz. W 1936 roku nadano tej
miejscowości nową nazwę –
Waldreuth. Czy to możliwe,
aby od nazwy tej bardzo małej
miejscowości na zachodnich
rubieżach Górnego Śląska (w
latach 30-tych XX wieku
mieszkało w niej
mniej niż 300
osób) pochodziła nazwa gołębia,
który od bardzo
dawna hodowany był na całym
Górnym Śląsku?
Wydaje się to
mało prawdopodobne, ze
Pochodzenie
Odpowiedź
na pytanie
o pochodzenie górnośląskiego garłacza koroniastego nie jest
prosta. Oczywiście, Górny Śląsk
jest ojczyzną garłacza koroniastego –
odpowie każdy hodowca tych gołębi. Ale czy
można dać bardziej uściśloną odpowiedź?
Niebieski z czarnymi pasami
W niemieckim
- Stotzer Wolfgang. FOT. KAZIMIERZ MAJER
wzorcu gołębi raso-
względu na wielką popularność
garłaczy górnośląskich koroniastych na całym Górnym Śląsku i to już na początku XX
wieku.
Nazwa Starwitzer Flügelsteller nie pochodzi też od
nazwiska hrabiego Strachwitza
ze Strzelc Opolskich (zob,
Fauna & Flora, luty 02/2009,
s. 9) wszak trudno wywieść
od nazwiska Strachwitz słowo
Starwitzer. Końcówka „er”
dodana do słowa Starwitz
wskazuje raczej na nazwę
miejscowości.
Często powtarzana jest
teoria, że nazwa Starwitzer
pochodzi od słowa Starost,
czyli starosta. Początek tego
poglądu należy widzieć w artykule opublikowanym w Geflügel-Börse nr 29 (z dnia 9 kwietnia 1935 r.). To wielce dyskusyjna teoria, której nie da się
uzasadnić ani lingwistycznie,
ani na podstawie tzw. ludowej
etymologii, ponadto wielce
wątpliwy jest pogląd, że rasa
powstała w dzielnicy Bytomia,
w Rozbarku, wszak wtedy
gołąb powinie nazywać się
Rosseberger Kröpfer, lub
Rosseberger Flügelsteller.
Nie wydaje się, aby przy
obecnym stanie wiedzy na
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
temat pochodzenia garłacza
górnośląskiego koroniastego,
można by było ustalić dokładne
miejsce powstania tej popularnej rasy na Śląsku i nie tylko
na Śląsku. W czasie powstawania tej rasy nie prowadzono
żadnych zapisków. Jest to
bardzo stara rasa, która powstawała powoli na całym Górnym
Śląsku, dzięki wymianie gołębi
pomiędzy hodowcami-rolnikami na targach w Pszczynie,
Rybniku, Raciborzu i dalej na
Zachód. Poszukiwane były
młódki, które sprzedawano na
targach w celach konsumpcyjnych. Przez ciągłą wymianę
materiału hodowlanego dochodziło do ujednolicenia hodowanych garłaczy koroniastych.
Garłacze górnośląskie koroniaste były hodowane głównie
na wsiach i peryferiach osiedli
robotniczych i nie wszędzie
hodowano wszystkie odmiany
barwne. W niektórych miejscowościach hodowano jednokolorowe, głównie czarne, czerwone i białe, w innych zaś
płowe i szymle. Wszystko
w zależności od upodobań
hodowców.
Ale skąd wzięła się nazwa
Starwitzer? Przede wszystkim
nie wszędzie garłacze koroniaste
były tak nazywane. Nazywano
je też na Śląsku sztajfami, a więc
gołębiami wyprostowanymi,
paradnymi i dumnymi. Od tej
nazwy wywodzi się występująca
czasem – zupełnie błędna –
nazwa sztaficer. Nazywano je
także stawokami czubatymi,
a więc stawakami koroniastymi.
Nie można pominąć jeszcze
jednej nazwy, bardzo ciekawej
i oryginalnej. Garłacze koroniaste
nazywano także – głównie na
wsiach – sztalwicerami (zapis
fonetyczny). Skąd ta nazwa? Ta
dość tajemnicze brzmiąca nazwa
składa się z dwóch słów: Stall
(stajnia) oraz Witzer (Witzler =
żartowniś, błazen, dowcipniś
itp.). Rolnicy swoje sztalwicery
trzymali głównie w stajniach
i w budkach zawieszonych na
budynkach gospodarskich. Czy
Starwitzer jest nazwą utworzoną
od sztalwicer? Tego nie jesteśmy
w stanie jednoznacznie stwierdzić, ale być może, że nazwa
Starwitzer jest pochodną nazwy
sztalwicer, i powstała na skutek
niezrozumienia tej śląskiej gry
słów. Nie ulega jednak wątpliwości, że rasa garłacza górnośląskiego koroniastego powstawała na Górnym Śląsku przez
długi okres czasu i jest perłą
śląskiej ziemi. Klaszczące sztalwicery, czy sztajfy, dumnie
kroczące po podwórzu stawoki
czubate, były radością ciężko
pracujących tu rolników i górników śląskiej ziemi.
O śląskości górnośląskiego
garłacza wskazuje sama jego
nazwa: garłacz, wszak w literackim języku występuje gardłacz. Ale słowo garłacz już się
przyjęło i występuje w słownikach ortograficznych.
Polska nazwa garłacza górnośląskiego koroniastego unika
dyskusji na temat pochodzenia
garłacza koroniastego. Uznaje
Górny Śląsk za ojczyznę tego
garłacza i uwypukla jedną jego
cechę, a mianowicie obligatoryjne występowanie koronki na
głowie. Niemiecka nazwa zachowuje pamięć o sposobie lotu
górnośląskiego garłacza. Niestety wiele garłaczy górnośląskich
ze względu na hodowlę wolierową i domieszkę krwi innych
garłaczy w latach powojennych,
głównie w Niemczech, utraciło
charakterystyczny sposób lotu.
Po II wojnie światowej na
skutek przesiedleń wielu
hodowców sztalwicerów udało
się na Zachód, czasem z częścią
swojego inwentarza żywego,
w tym również gołębi. Na ludzkiej tragedii skorzystał garłacz
koroniasty. Znacznie rozszerzył
się krąg zainteresowania garłaczem oraz terytorium, na
którym go hodowano.
W Niemczech (RFN),
dokąd udało się
wielu przesiedleńców
Biały - Kuschert Stephan. FOT. KAZIMIERZ MAJER
wzrastała liczba hodowców
garłacza koroniastego. W Groß
Bieberau 22 października
w 1957 roku powstał klub
hodowców górnośląskich garłaczy koroniastych. Założycielami
klubu byli: Gerhard Volkmaar,
Siegfried Schorsch oraz Philips
Hartmann. W 1963 roku
powstał klub garłacza górnośląskiego w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Po upadku muru berlińskiego, hodowcy
niemieccy zjednoczyli się
w 1990 roku. Od 2009 roku
funkcjonuje Międzynarodowy
Klub Garłacza Górnośląskiego
Koroniastego
Czarny sroczy – Lauten Schlager. FOT. KAZIMIERZ MAJER
(Internationaler Starwitzer
Club e.V), na czele którego
stoi Matthias Beutel z Niemiec.
Do klubu tego należy kilku
hodowców garłacza górnośląskiego koroniastego z Polski.
Budowa
Europejski wzorzec opisuje
garłacza górnośląskiego koroniastego następująco: Smukły,
elegancki, silny garłacz
o wyprostowanej i swobodnej
postawie, z zaokrągloną koronką (muszlowatą). Tylna partia
korpusu krótsza niż przednia,
harmonijna we wszystkich
partiach. Żywy temperament,
w czasie lotu na przemian
klaszcze skrzydłami i wznosi
je pionowo do góry. Niestety
– jak zostało to powiedziane
powyżej – wiele garłaczy
górnośląskich zatraciło
dawny sposób latania.
Garłacze koroniaste zostały też nieco przekształcone. Obecnie mają one
nieco wyższe nogi.
Garłacz górnośląski
w całej okazałości prezentue
się wówczas, kiedy stoi wyprostowany z napełnionym
powietrzem wolem. Wtedy
rzuca się w oczy dość długa
szyja, napełniona powietrzem
w kształcie gruszki i głowa,
która powinna być podłużnie
zaokrąglona, z wypełnionym
czołem, z szeroką, pełną,
dobrze zaokrągloną z bogatą
w pióra koroną z rozetami.
wrzesień–październik 2011
5
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Żółtopłowy grochowy –
Wanders Wim
FOT. KAZIMIERZ MAJER
Jeśli koronka u garłacza
górnośląskiego jest zbyt wąska,
zbyt nisko osadzona i bez rozet
– to mamy do czynienia z gołębiem z poważną wadą.
Oczy garłacza górnośląskiego muszą być perłowe, nawet
u gołębi całkowicie białych.
Jedynie u odmiany srokatej
oczy mogą być ciemne, co
wskazuje na domieszkę krwi
garłaczy o sroczym ubarwieniu. Oczy otoczone są wąską
brwią koloru od cielistego do
czerwonego. Dawniej hodowcy
śląscy tolerowali tylko garłacze
z brwią cielistą.
Dziób we wzorcu opisany
został następująco: „Względnie
długi, niezbyt mocny, ciemny u niebieskich, koloru
cielistego u jednobarwnych i srok (u czarnych
dopuszczalna muszka).
U pozostałych odmian
barwnych od ciemno do
jasno rogowego (u grochowych niebieskich, czerwonopłowych, szymli niebieskich i czerwonych ciemno
rogowy, u niebieskopłowych
i grochowych niebieskopłowych
jasno
rogowy).
U różnych wariantów gołębi
koloru żółtego należy dążyć
do możliwie jasnego dzioba.
Woskówki muszą być gładkie
i nie mogą nawet u osobników
starych odstawać.
Głowa garłacza górnośląskiego koroniastego osadzona
jest na możliwie długiej szyi,
6
lekko wygiętej ku tyłowi. Im
szyja jest dłuższa tym gołąb
jest wartościowszy, bowiem
wymaga się, aby wole było
duże. Kiedy napełnione jest
powietrzem, powinno mieć
formę odwróconej gruszki.
Ponadto powinno sięgać wysoko, tak, aby dziób spoczywał
na wydętym wolu. Przy wydętym wolu, wole nie może być
za duże lub za miękkie.
Poszczególne elementy tułowia muszą być harmonijnie
zbudowane. Wymaga się więc,
aby pierś była pełna, jednakże
niezbyt
wrzesień–październik 2011
szeroka, mostek zaś długi,
bowiem tylko wówczas garłacz
koroniasty może przyjąć
właściwą pozę. W związku
z tym plecy muszą być też
długie, lekko wklęsłe, a ramiona niezbyt szerokie i wypełnione. Nie mogą wystawać,
aby nie została złamana linia
nadętego garłacza.
Gołąb, którego cechuje
specyficzny lot, mocne skrzydła, szerokie lotki, które czasem
są nieco uszkodzone. Nie
jest to wadą, lecz wskazuje,
że mamy do czynienia
z gołębiem, który
zachował swoje
specyficzne zachowanie w locie. Wymaga się,
aby skrzydła były przylegające
do tułowia, spoczywały na
ogonie i nie krzyżowały się na
wąskim, zwartym i nie dotykającym podłoża ogonie. Linia
pleców i ogona może być
bardzo delikatnie wygięta.
Silnie wygięta linia wskazuje
na dużą domieszkę obcej krwi,
np. garłacza słowackiego. Jeśli
garłacz górnośląski koroniasty
ma mieć elegancką i dumną
postawę, wówczas linia korpusu nie może sprawiać wrażenia,
że mamy do czynienia z gołębiem ociężałym.
Nogi, zresztą nie tylko nogi,
są przedmiotem sporu między
bardzo starymi hodowcami
garłaczy górnośląskich a większością hodowców garłaczy.
Obecnie wymaga się, aby nogi
były średnio długie. Starzy
hodowcy byli przekonani, że
nogi powinny być mniej niż
średniej długości. Pierwsi
twierdzą, że garłacze
koroniaste
przez
wydłużenie nóg
straciły wiele ze
swojego piękna, drudzy
zaś, że
Żółty – Majer Kazimierz. FOT. KAZIMIERZ MAJER
wiele zyskały. W każdym bądź
razie nogi powinny być szeroko
rozstawione, co wzmacnia ich
dumną postawę, zawsze
bezwzględnie gładkie.
Bardzo ważna jest struktura
upierzenia. Upierzenie musi
być rozwinięte i gładko przylegające do korpusu.
Rysunek i rodzaje kolorów
Garłacze górnośląskie koroniaste występują w bogatej
palecie kolorów. Wszystkie
kolory powinny być nasycone
i czyste. Znane są następujące
odmiany barwne: czarne, białe,
czerwone, żółte, niebieskie
z czarnymi pasami, niebieskie
bez pasów, niebieskopłowe
z ciemnymi pasami, niebieskopłowe bez pasów, czerwonopłowe i żółtopłowe.
U niebieskich i niebieskopłowych bez pasów nie może na
tarczach skrzydeł występować
rdza, a kolor powiniemy być
równo rozłożony. Należy też
dążyć, aby kolor niebieski
pokrywał całe plecy. U niebieskich i niebieskopłowych
z pasami, pasy powinny być
niezbyt szerokie, czyste, przez
całą szerokość skrzydeł i możliwie równolegle biegnące.
Czasem w hodowlach pokazują się ciemnoniebieskie gołębie, które nie powinny być
likwidowane ze względu na
brak takiego koloru we wzorcu.
Mogą stanowić one rezerwuar
barwy przy krzyżówkach
z niebieskimi szymlami.
U gołębi niebieskich, niebieskopłowych, czerwonopłowych
i żółtopłowych może też występować grochowatość, jednakże
ciemniejsze plamki muszą być
równomiernie rozłożone.
Niektóre, wyżej wymienione odmiany barwne (czarne,
niebieskie z czarnymi pasami,
niebieskie bez pasów, grochowe niebieskie, czerwone
i żółte) mogą też występować z białymi lotkami.
Tolerancja w ilości
lotek jest dość duża.
Białolote mogą mieć
od 4 do 9 białych lotek
pierwszego rzędu,
jednakże nie może być
dużej różnicy białych
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
lotek w skrzydłach. Dopuszczalna jest jedynie różnica
dwóch lotek. Najlepiej jest,
kiedy w skrzydłach występuje
po 6 lub 7 lotek.
Bardzo popularne są szymle
(słowo szymel pochodzi od
niemieckiego słowa schimmel
– pleśń), które występują
w następujących odmianach:
niebieskie, niebieskopłowe,
czerwonopłowe i żółtopłowe.
Ze względu na popularność
odmian szymlowatych należy
bliżej opisać poszczególne
odmiany. U szymla niebieskiego podstawowy kolor
powinien być delikatny,
a szymlowatość dobrze rozłożona. Szyja i głowa u niebieskiego szymla powinna być
szaroniebieska, delikatnie
niebiesko połyskująca, delikatnie oszroniona z zielonkawym połyskiem. Pas w ogonie
oraz pasy na skrzydłach
powinny być czarne, lotki
ciemne.
U niebieskopłowych szymli
z powodu rozrzedzenia koloru,
barwa powinna być jasno
niebieskoszara, głowa srebrzystoszara, pas w ogonie oraz
pasy na skrzydłach ciemne,
Pożądane są również ciemne
lotki.
Okazale prezentują się czerwonopłowe szymle. Kolor
głowy powinien być śmietankowy, tarcze skrzydeł białawe
i czyste, za to pasy na skrzydłach intensywnie czerwone
(czerwonowinne) i wyraźnie
wyróżniające się od jasnego
tła. Również szyja powinna
być koloru czerwonego wina,
ale pokryta delikatnymi, intensywnie kolorowymi zielonkawo połyskującymi plamkami,
obramowanymi białą szymlowatością. Rysunek ten jest
lepiej widoczny przy wydętym
wolu. U czerwonego szymla
lotki są prawie białe, jednakże
przy stosinie musi występować
czerwona
pigmentacja.
Dawniej hodowcy śląscy
wymagali, aby u czerwonego
szymla na ogonie występował czerwony pas,
tzw. kranc. Współczesny wzorzec
wymaga, aby nie
występował on na ogonie.
Szczegół ten jest kością niezgody między starszymi śląskimi
hodowcami a hodowcami
niemieckimi. Ślązacy są przekonani, że ciemny, czerwony
pas na ogonie powoduje
harmonijne rozłożenie kolorów u czerwonopłowego szymla, przez to odmiana staje się
bardziej atrakcyjna i wizualnie
piękniejsza.
U żółtopłowego szymla
występuje także rozrzedzenie kolorów, przeto
kolor korpusu jest delikatnie śmietankowy, a czerwony kolor na szyi i pasach
zastąpiony nasyconym kolorem żółtym.
Głowa u szymli powinna
być jasna, wyraźnie odróżniająca się od koloru szyi. Wadą
u szymlowatych jest nierównomierny rysunek szyi, nieczysty i nierównomierny kolor
dolnej części piersi, brzucha
(czasem o odcieniu niebieskim) i tarcz. Wada ta występuje dość często u gołębi o zbyt
jasnych dziobach.
U odmiany sroczej głowa,
skrzydła, uda i brzuch są białe,
pozostałe upierzenie, w tym
także dolna część pleców oraz
klin są kolorowe. Dopuszczalna
jest kolorowa plamka na czole.
Gołębie o sroczym rysunku
występują w następujących
kolorach: czarnym, niebieskim,
czerwonym i żółtym.
Garłacze górnośląskie koroniaste powinny być w pełnym
tego słowa znaczeniu gołębiami o tygrysim rysunku,
to znaczy niezbyt liczne
białe pióra muszą występować na kolorowym tle,
a mianowicie czarnym,
niebieskim, czerwonym i żółtym.
Lotki i pióra
w ogonie
Czerwonopłowy szymel –
Kalisch Andreas.
FOT. KAZIMIERZ MAJER
poważne
trudności. Spadła
płodność gołębi, ale za to
Na zakończenie należy kolory odmian barwnych są
zapytać: Czy hodowla garłaczy bardziej
dopracowane.
górnośląskich koroniastych Jednakże trudno dzisiaj zobajest łatwa, czy też trudna. czyć na wystawach tak piękne
Starzy hodowcy śląscy pamię- czarne i czerwone garłacze
tają czasy, w których od jednaj koroniaste, jakie w latach 50pary sztalwicerów można było tych można było spotkać
w ciągu roku uzyskać z łatwo- w wiejskich hodowlach sztalścią ponad 10 młodych gołębi. wicerów.
Dzisiaj w hodowli garłacza
Garłacze górnośląskie korokoroniastego wy - niaste należy karmić w miarę
s t ę p u j ą regularnie i niezbyt obficie,
d o ś ć aby nie doprowadzić do zapalenia wola. Muszą też mieć
garłacze koroniaste stały dostęp
do mieszanek mineralnych
i wody. Przegłodzone łapczywie pobierają ziarno, co dla
nich może zakończyć się
chorobą i śmiercią.
Bardzo ważna w hodowli
śląskich sztalwicerów jest
znajomość ich genetyki, głównie praw dziedziczenia kolorów.
Garłaczom górnośląskim
koroniastym
nakładamy
obrączkę o przekroju 8 mm.
Obecnie garłacze górnośląskie koroniaste w Polsce spotyka się w wielu hodowlach.
W kole bielskim gołębie te
Czerwony
hodują: Henryk Strach,
z białymi
Krzysztof Kulak, Jan Pieczonlotkami ka, Kazimierz Majer, Zygmunt
Lautenschlager Herok, Waldemar Klimczak,
Frank.
Wojciech Panek, Zygmunt
FOT. KAZIMIERZ MAJER Nowak, Remigiusz Pałka.
muszą być obowiązkowo kolorowe.
***
wrzesień–październik 2011
7
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Garłacz górnośląski koroniasty
REFLEKSJE POWYSTAWOWE
KAZIMIERZ MAJER
O
kręgowy Związek
Hodowców
Drobnego Inwentarza w BielskuBiałej założony został w 1983
roku. Początkowo należał do
Spółdzielni Hodowców Drobnego Inwentarza, do której
należeli już hodowcy zwierząt
futerkowych i hodowcy królików, zrzeszeni w dwóch
kołach. Od samego początku
organizowane były wystawy
królików, gołębi rasowych
i drobiu ozdobnego. Wystawy
zawsze cieszyły się zainteresowaniem bielszczan i mieszkańców okolicznych miejscowości.
Pierwszym prezesem Okręgowego Związku Drobnego
Inwentarza był jego współzałożyciel Stanisław Ciecierski.
W 2006 roku Andrzej
Liwczak, wiceprezes Związku, zaprojektował logo Okręgowego Związku Hodowców
Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej, w którego
centrum, pomiędzy herbami
Bielska i Białej, znajduje się
garłacz górnośląski koroniasty. Logo jest odzwierciedleniem sytuacji w Okręgowym Związku Hodowców
Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej, bowiem hodowcy
garłacza górnośląskiego
stanowią
najliczniejszą
grupę, a na wystawach
Związku najwięcej prezentowanych jest właśnie garłaczy, których ojczyzną jest
Górny Śląsk.
Konkursy górnośląskiego
garłacza koroniastego
Pierwszy Prezes OZHDI
od dawna nosił się z zamiarem
zorganizowania,
w ramach związkowej wystawy, konkursów garłacza
górnośląskiego koroniastego.
Myśl ta została zrealizowana,
kiedy wiceprezesem Związku
został Andrzej Liwczak,
8
Zwyciezca I Konkursu Garlacza Gornoslaskiego Koroniastego
w Ustroniu w 2007 r. Henryk Strach (po prawej)
obecny prezes OZHDI
w Bielsku-Białej.
I Konkurs Garłacza
Górnośląskiego Koroniastego
został zorganizowany w listopadzie 2007 roku w Ustroniu.
Kilka dni przed wystawą
Ustroń nawiedziły obfite
opady śniegu, mimo to na
I Konkurs garłacza przyjechało 13 hodowców, głównie
ze Śląska i Małopolski.
Hodowcy wystawili 115
garłaczy. Pierwszym zwycięzcą konkursu został Henryk
Strach z Górek Małych.
Na zdjęciu od lewej: Kazimierz Majer, Edward Kućka - wójt
gminy Kozy, Krzysztof Kulak - zwycięzca wystawy (I kolekcja
i zwycięzca w rasie), Zbigniew Kiełek - członek Zarządu P.Z.
i Jacek Falfus - poseł
wrzesień–październik 2011
Znacznie większe zainteresowanie konkursem garłacza
górnośląskiego koroniastego
nastąpiło po zaproszeniu do
wzięcia udziału w konkursie
hodowców z Niemiec, a mianowicie Matthiasa Beutela
i Hartmuta Schulza, założycieli
Internationaler Starwitzer Club
eV i członków zarządu. II
Konkurs miał miejsce
w Kozach k. Bielska-Białej
w 2008 roku. Udział czołowych
niemieckich hodowców garłacza górnośląskiego koroniastego zmobilizował polskich
hodowców garłacza, nie tylko
ze Śląska, ale także z województw ościennych, do zaprezentowania swojego dorobku
hodowlanego. Powodem większego udziału polskich hodowców w wystawie była też chęć
zobaczenia tego, co posiadają
i hodują niemieccy hodowcy,
a także możliwość zakupienia
gołębi od hodowców niemieckich i wprowadzenie do swoich
hodowli tzw. ,,świeżej krwi”
i nowych odmian barwnych.
Podczas II Konkursu
wystawiono 130 garłaczy
górnośląskich koroniastych.
Zwycięzcą został Henryk
Strach. Niemieccy hodowcy
zgłosili zastrzeżenia do oceny
gołębi, jednak organizator
wystawy nie miał żadnych
uwag do ocen sędziowskich.
Wynikiem rozbieżności zdań
były występujące niewielkie
różnice między polskim
a niemieckim wzorcem
garłacza górnośląskiego.
Dzisiaj różnice te już nie
występują, bowiem obowiązuje jeden, europejski
wzorzec garłacza koroniastego.
Przełomowym wydarzeniem był III Konkurs Garłacza Górnośląskiego Koroniastego, zorganizowany
także w Kozach w 2009 roku.
Wprowadzono podczas III
Konkursu tytuł zwycięzcy
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
w kolorze oraz zwycięzcy
kolekcji. Hartmut Schulz
i Matthias Beutel wzbogacili
wystrój hali wystawowej
i podarowali zwycięzcom
malowane obrazy z garłaczami. Zwycięzcą w konkursie garłacza został Krzysztof
Kulak. Jego niebieski szymel
otrzymał ocenę 97 pkt., zaś
zwycięzcą w kolorze został
Tadeusz Kondela. Jego czerwony garłacz uzyskał 96 pkt.
Na wystawie w 2009 roku
wystawiono 145 garłaczy
w kilku odmianach barwnych. Także zwiększyło się
grono wystawców.
W 2010 roku w IV Konkursie udział wzięli po raz pierwszy hodowcy z Czech, którzy
przywieźli z sobą między
innymi rzadko spotykaną
odmianę barwną garłacza,
a mianowicie wystawili czarne
i czerwone tygrysy. Atrakcją
były również wystawione
przez Zygmunta Heroka
z Łąki koło Pszczyny garłacze
o bardzo rzadkim rysunku,
a mianowicie sroki. Po raz
kolejny zwyciężył niebieski
szymel (96 pkt) Henryka Stracha, natomiast zwycięzcą
w kolorze został czarny
z białymi lotkami garłacz
Hartmuta Schulza z Niemiec
(95 pkt.). Znaczny udział i to
po raz pierwszy mieli hodowcy z województwa świętokrzyskiego. Podczas IV
Konkursu Garłacza Górnośląskiego Koroniastego, zorganizowanego w Kozach, pokazano 209 garłaczy w licznych
odmianach barwnych.
Udział
niemieckich
i czeskich hodowców
w wystawach i konkursach
garłacza w dużym stopniu
podniósł rangę i prestiż
OZHDI w Bielsku-Białej.
motoryzacyjnego uważam, że
garłacze niemieckich hodowców w swojej budowie i postawie sprawiają wrażenie
bardziej dynamicznych,
używając zaś terminów ze
świata mody, uważam, że są
bardziej urodziwe, przede
wszystkim imponują intensywnością i czystością barwy
oraz doskonałością rysunku.
Dużo do myślenia daje też
sposób w jaki hodowcy
z Niemiec przygotowują gołębie do wystaw. Na wystawie
w Seegrehna koło Wittenbergi, na I Europejskiej Wystawie
Klubowej Garłacza Górnośląskiego
Koroniastego,
pewna niebieska samiczka na
widok swojego właściciela
nadęła się i napuszyła jak
paw i przez pręty klatki szczypała dziobem jego palec.
Trochę zazdrościłem hodowcy tej więzi z jego pupilami.
Myślę, że jest to efektem
sposobu życia naszych
zachodnich sąsiadów, ich
stabilizacją gospodarczo-poli-
tyczną, która pozwala na
większe zaangażowanie się
w hodowlę swoich ptaków.
Ambitni i pracowici Polacy
za wszelką cenę chcą ,,dogonić
Zachód”, i często czynią to
kosztem rodziny, wypoczynku
i opieki nad gołębiami. Bywa,
że obecność polskiego hodowcy w gołębniku ogranicza się
tylko do karmienia. Dlatego
życzę wszystkim hodowcom
i miłośnikom gołębi spokoju
i dużo czasu spędzonego wśród
skrzydlatych pupilów.
Osobiste refleksje
Jako hodowca i miłośnik
garłacza górnośląskiego koroniastego uczestniczyłem
i odwiedzałem wystawy
w Niemczech, zarówno
klubowe, jak i ogólne. Z tych
wizyt nasuwają się następujące refleksje i uwagi. Używając słownictwa sportowowrzesień–październik 2011
9
Białoogon
Polski
Białoogon
polski czarny
białoloty
Białoogon
polski czarny
JERZY SZAWIEL
FOT. TOMASZ FINK
B
iałoogony polskie to
stara polska rasa gołębi lotnych, która była
w pełni ukształtowana
już na początku XX w. Jak podaje Józef Stoch z Krakowa
w numerze 7-8 miesięcznika
„Hodowca Drobnego Inwentarza" z 1964 roku, gołębie te,
zwane także „białoogonami
warszawskimi", spokrewnione
są z białoogonami duńskimi,
które są znacznie starsze od
polskich i opisywane były
w zagranicznej literaturze już
w XVIII wieku, jako należące
do dużej grupy gołębi - lotnych
duńskich. Białoogony duńskie,
pod nazwą „pląsacz ogoniasty",
opisuje też polski autor Eugeniusz Adolf Terlecki (lekarz
weterynarii we Lwowie)
w swojej znakomitej książce pt.
„Chów Gołębi” (str. 241), wydanej w 1907 roku we Lwowie.
O popularności duńskich
biatoogonów w przedwojennej
Polsce może świadczyć fakt, iż
obok polskich biatoogonów
wystawiane byty też na polskich
wystawach. Przed II wojną
światową w Warszawie prezentowali je tamtejsi hodowcy: Jan
Heinrich, Stanisław Niezabitowski, Wiktor Michalski
i Mieczysław Pęczkowski.
Białoogony duńskie hodowane były we wszystkich
podstawowych barwach (czarne, czerwone, żółte i niebieskie),
były też odmiany białolote,
a także koroniate. Warto
10
wiedzieć, iż istotne różnice
między gołębiami duńskimi
i polskimi występowały w zasadzie tylko w kolorze brwi i dzioba. U duńskich gołębi są one
różowe, a u polskich jasnocie-
wypracowane; w profilu gtowa
wraz z dziobem przedstawiała
jedną lekko łukowatą linię. Jak
wspominali starzy warszawscy
hodowcy, pamiętający dobrze
czasy przedwojenne, m.in.
Niestety, w ostatnich
10-leciach, na skutek zaniedbań
hodowlanych, białoogony polskie
bardzo rzadko spotyka się
na wystawach w Polsce
liste. Duńskie posiadały także
smuklejsze sylwetki i nieco
wyższe nogi. Głowy duńskich
biatoogonów, jako rasy dużo
starszej, były także bardziej
Białoogon polski czarny
wrzesień–październik 2011
nieżyjący już znakomity
hodowca srok niemieckich Jerzy Malinowski, u duńskich
biatoogonów dość często występowały między palcami nieduże
płetwy. Jest to zjawisko
niezwykle rzadko spotykane
u innych gołębi, ale u duńskich
biatoogonów było dość
powszechne.
Duńskie białoogony były
dobrymi i wytrwałymi gołębiami lotnymi i zapewne dlatego
szybko zdobyły sobie uznanie
wśród polskich miłośników tych
ptaków, szczególnie w Warszawie, gdzie sport gołębiar-ski był
zawsze bardzo lubiany i popularny, stanowiąc swoistą rozrywkę dla wielu ludzi, bez względu
na ich przynależność społeczną,
wiek i profesję. Z czasem, przez
mniej lub bardziej zamierzone
krzyżówki z polskimi gołębiami
lotnymi, a przede wszystkim
przez wieloletnią selekcję,
warszawscy hodowcy uzyskali
białoogony bardziej odpowiadające polskiemu wyobrażeniu
gołębiego piękna, a więc o pięknych jasnocielistych dziobach
i brwiach. Gołębie w tym typie
całkowicie wyparły z naszej
hodowli ich starszych duńskich
krewnych i po II wojnie światowej w Polsce już się ich nie
spotykało ani na wystawach,
ani na warszawskich podwórkach. Pozostały po nich tylko
wspomnienia i gwarowa nazwa
„weszfanc" (od niemieckiej
nazwy Danischer Weisschwanz
Tummler), która chętnie używana jest przez polskich hodowców do dnia dzisiejszego. Tu
warto wspomnieć, że zniemczone nazwy polskich gołębi
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
stosowano w gwarze gołębiarskiej dość często i przyjmowały
się one w kręgach gołębiarskich na wiele lat. Takie
np. nazwy jak „szek" (scheck pstry), „elster" (sroka), „winer"
(Wiener - wiedeński), „wajskop"
(Weisskopf - białogłowy) królowały na wszystkich bazarach
od wielu lat i tylko na wystawach
gołębi i w katalogach można
było spotkać ich prawidłową
nazwę, informującą o ich prawdziwym pochodzeniu i obywatelstwie.
Ale wróćmy do białoogonów. Wyraźne zróżnicowanie
parametrów sylwetek duńskich
i polskich „weszfancy", ich
kształtów głów, koloru dziobów
i brwi, a także długości nóg
pozwoliło słusznie traktować
nowo wykształcony typ białoogona jako odrębną polską rasę.
Tak powstawały białoogony
polskie. Dzisiaj, po wielu latach,
nikt już prawie nie pamięta
duńskich gołębi i roli, jaką spełniły w tworzeniu nowej polskiej
rasy, a większość hodowców
nawet o nich nigdy nie słyszało.
Zniknęły bezpowrotnie, a i na
wystawach w Europie Zachodniej, bliżej ich ojczyzny, też
trudno je spotkać.
W końcu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku pojawiły
się natomiast w Polsce (Warszawa, Bydgoszcz) przywożone
przez naszych hodowców
z Berlina białoogony berlińskie.
Równie piękne gołębie, o identycznym rysunku i zbliżonym
bardzo pokroju, lecz różniące
się zasadniczo od polskich
budową nóg, które u berlińskich
są dość wysokie i bogato upierzone. Także postawa białoogonów berlińskich jest zupełnie inna, bo pozioma (tułów
i ogon ustawione są poziomo),
a u polskich jest tzw. normalna,
czyli utrzymywana ukośnie do
podłoża (pod kątem około 30
stopni). Natomiast głowy tych
gołębi są praktycznie takie
same, ale już kolory dziobów
i brwi zupełnie inne. Białoogony polskie, jak już wcześniej
wspomniałem, dzioby i brwi
muszą mieć jasnocieliste (tzw.
białe) u wszystkich odmian
barwnych, podczas gdy
u berlińskich barwy dziobów
Białoogon polski – widok z góry
i brwi są zbliżone do koloru
ich upierzenia podstawowego,
a więc u czarnych kolor dzioba
i brwi jest czarny, u czerwonych
różowo--czerwony, u żółtych
jasnocielisty, a u niebieskich
ciemny. Ciekawostką rasową
jest fakt, iż u berlińskich białoogonów białolo-tych, z pięknymi białymi łapciami – dziób
i brew też są białe (jasnocieliste).
Białoogon polski czarny
Długość dziobów polskich
i niemieckich białoogonów jest
taka sama, tj. średniodługa.
U polskich gołębi była ona
zawsze taka sama, natomiast
berlińskie na początku XX
wieku w pierwotnej formie
hodowane byty jako gołębie
średniodziobe, a dopiero
w późniejszych latach przekształcono je w gołębie długo-
dziobe. Pół wieku temu niektóre
berlińskie miały głowy ozdobione koronkami, ale niemieccy
hodowcy z czasem zrezygnowali z tej ozdoby i od wielu już
lat wzorzec niemiecki tego nie
wymaga.
Jak podaje przedwojenna
literatura, u pewnej części białoogonów polskich koronki też
występowały, ale większość
hodowców i miłośnicy lotu
bardziej sobie ceni tę prostą
formę, czyli bez koronki,
uważając ją za bardziej typową
i elegancką.
Dlaczego tyle czasu poświęciłem biało-ogonom berlińskim? Otóż kilkanaście lat temu
warszawscy hodowcy zaczęli
krzyżować ze sobą te dwie rasy,
mając zapewne na celu (przy
zachowaniu białych dziobów
i brwi gołębi polskich, co jest
„polską świętością" u gołębi
czarnych lub z czarnymi głowami) uzyskanie bogatego upierzenia nóg, czyli tzw. kosmów
Nie jest to jednak właściwy
kierunek hodowli, bo polskie
białoogony zawsze byty bardzo
dobrymi i wytrwałymi gołębiami lotnymi, a niemieckie,
jako gołębie wystawowe, wprost
przeciwnie. Bogate upierzenie
nóg zawsze będzie dużą naturalną przeszkodą dla dobrego
i wytrwałego lotu. Nie mieszajmy więc panowie wódki
z winem, bo nikomu to jeszcze
na dobre nie wyszło. Niech
białoogony polskie pozostaną
nadal gładkonogimi, ale za to
świetnymi i zwinnymi gołębiami lotnymi i nadal niech
„okraszają" swym kolorem
pięknie latające („frontujące")
stada polskich srebrniaków.
W hodowli naszych białoogonów szczególną uwagę należy zwrócić na rysunek i barwę
upierzenia, a także na utrzymanie białej barwy dzioba
i brwi. Te elementy rasowe są
obecnie bodaj najbardziej
zaniedbane. Dotyczy to szczególnie gołębi czarnych. Z prawdziwą czernią mamy do czynienia wówczas, gdy metaliczny
połysk piór w okolicy głowy
ma odcień szmaragdowo-zielony bez fioletowego podtonu!
Przy takiej intensywnej, głębokiej czerni dziób będzie zawsze
wrzesień–październik 2011
11
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Białoogon polski białoloty
biały, bez jakichkolwiek cieni
i plam. To samo dotyczy koloru
brwi. Ta prawidłowość występuje nie tylko u czarnych białoogonów, ale i u innych ras
o czarno umaszczonych
głowach i jasnocielistych dziobach, jak czarne sokoły gdańskie, maściuchy barwnogłówki
królewieckie czy sroki polskie
(krakusy).
Kolejną ważną cechą białoogonów jest ich rysunek. Rysunek ten jest bardzo prosty, ale
jednocześnie bardzo ważny.
Aby białoogon osiągnął pełnię
krasy, musi oprócz pięknej,
głębokiej i czystej barwy upierzenia, białego dzioba, oczu
i brwi, mieć także „pełny" ogon,
to znaczy całkowicie biały,
a więc białe wszystkie sterówki
w ogonie, a także białe nadogonie (tzw. kuper) oraz podogonie
(klin). Nie powinny tu występować żadne barwne pióra!
W potocznej mowie gołębiarskiej określa się to jako ogon
„równo odcięty". Wtedy dopiero występuje pożądany efekt
wynikający z kontrastu barw.
Białoogon z „pełnym"
ogonem o wiele lepiej prezentuje się też w czasie lotu, gdzie
jego sylwetka jest wtedy w połowie barwna, a w połowie biała.
Tu muszę wspomnieć, iż niestety prawdziwym nieszczęściem
Białoogon polski czarny
12
wrzesień–październik 2011
tej rasy, jak bodaj żadnej innej,
jest fakt, iż białoogony polskie
dość rzadko trzymane są
w zestawieniu par jednorasowych. „Weszfance" złączone
w parę i lotowane w stadzie
gołębi mają zwyczaj, zwłaszcza
wiosną i latem, dość często
odrywać się parą od lotowanego
stada i klepiąc radośnie skrzydłami, latać swoim własnym
torem, psując pożądany szyk
stada i prowokując jednocześnie
do jego „rozpadania się".
Bardzo to irytuje hodowców
sportowych gołębi, przyzwyczajonych do oglądania pięknego lotu swoich ptaków krążących małymi kołami w zwartym
stadzie, wykonującym rytmiczne
nagłe zwroty (jest to tzw. frontowanie, które najlepiej wykonują polskie srebrniaki). Aby
wyeliminować tę przypadłość
lotową „weszfancy", miłośnicy
sportowych lotów nie łączą
w pary swych białoogonów, lecz
za partnerów przeznaczają im
inne białe gołębie, np. srebrniaki
lub perłowe. Wówczas eliminuje
się tę niepożądaną właściwość
odrywania się kolorowych par
gołębi od lotowanego stada
i stado nadal lata zwartym
szykiem. Właśnie ta sytuacja,
iż białoogony bardzo często
łączone są z gołębiami innych
ras, jest główną przyczyną
niezbyt dużego pogłowia tej
rasy w Polsce, a zwłaszcza ich
niezbyt wysokiego poziomu
rasowego, bo po takich dwurasowych parach potomstwa oczywiście się nie uzyskuje, a ich
rola sprowadza się tylko do
funkcji sportowych. A szkoda,
bo ładny białoogon polski potrafi zachwycić swym wyglądem
najwybredniejszych miłośników
gołębiego piękna nie tylko
w czasie lotu. Można by rzec,
że są to gołębie proste, ale piękne!
Chcę tu zwrócić szczególną
uwagę na czarne białoogony,
u których kontrast barw jest
oczywiście największy. Szczególnie pięknie prezentują się
one w czasie lotu na tle nieba.
Doprawdy niewiele jest ras gołębi, prezentujących swą krasę na
tle błękitnego nieba, które mogą
dorównać pięknem czarnym
biało-ogonom polskim.
Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach, na skutek wspomnianych zaniedbań hodowlanych, białoogony polskie
bardzo rzadko spotyka się na
wystawach w Polsce. W latach
pięćdziesiątych (1953-58)
prezentowane jeszcze były
w różnych barwach na wystawach w Warszawie przez
Leopolda Bokusa, Stanisława
Bokusa, a także Michała
Rożkowskiego. Natomiast
w Łodzi wystawiali je Paweł
Kermen i Henryk Gorzeński.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
w Radomiu koroniate białoogony polskie prezentował
Białoogony polskie czarne koroniaste
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Zbigniew Szwede. W katalogach wystawowych z Radomia
widniała nazwa „białoogon
radomski". To niewłaściwa
i niczym nieuzasadniona
nazwa, sugerująca, że ta rasa
lub odmiana wywodzi się
z Radomia. Jest to bardzo zły
pogląd, bo białoogony polskie,
także z głową ozdobioną koronką, powszechnie znane były
i opisywane w polskiej literaturze hodowlanej już przed II
wojną światową. Jako dowód
przetoczę tu fragment opisu
białoogonów polskich zawarty
w książce Maurycego Trybulskiego z 1932 roku (str.
35):.....Białoogony najbardziej
typowe są gładkogłowe; istnieją
poza tern okazy koroniate.
Zagranicą są dość popularne
białoogony duńskie. Białoogony
są łatwe do chowu, płodne
i wytrwałe w locie. Pochodzą
z woj. warszawskiego" (pisownia
oryginalna). Także w wydanym
wcześniej, bo w 1929 roku,
czasopiśmie „Gołębiarstwo
Lwowskie", znakomity znawca,
a jednocześnie wydawca
i redaktor naczelny tego pisma,
Władysław Chwałek, wymieniając nazwy polskich gołębi,
w grupie lotnych długodziobych
obok sokołów gdańskich, srebrniaków, krakusów i murzynów
warszawskich wymienia także
białoogony polskie. Znacznie
później opis białoogonów
polskich, autorstwa świetnego
znawcy gołębi, Józefa Stocha
z Krakowa, znajdujemy także
w popularnym dawniej
miesięczniku
„Hodowca
Drobnego
Inwentarza" z 1964 roku (nr.
7-8), gdzie autor podaje, iż
białoogony polskie „często
nazywano również białoogonami warszawskimi". Błędną
informację oraz błędne nazewnictwo rasy, czyli „białoogony
radomskie" spotykamy także
w książce wydanej w 1998 roku
„Gołębie rasowe - rasy polskie"
Antoniego Tenety z Krakowa.
Autor ten ponadto niesłusznie
stwierdza, jakoby „białoogon
radomski" był „kontynuacją
hodowli gołębia, jakim był
białoogon polski, który
bezpowrotnie wyginął".
Podobne błędy znajdujemy
także w wydanej później, bo
w 2005 roku, książce Adama
Wegnera ze Szczecina pt.
„Polskie gołębie rasowe". Należy
przypuszczać, że obaj autorzy
wymienionych książek zaczerpnęli część informacji o białoogonach z wydanego wcześniej,
bo w 1993 r. (uzupełnionego
w 1994 r.), opracowania
poznańskiego autora pod
nazwą „Wzorce Gołębi Rasowych występujące na wystawach w Polsce" (pisownia oryginalna), gdzie podobnych
niesprawdzonych i niczym
nieuzasadnionych „rewelacji"
można znaleźć o wiele więcej.
Białoogon polski czerwony białoloty
Białoogon polski żółty
Błędy są tak oczywiste, że nie
warto nawet podejmować
jakichkolwiek dyskusji w tej
materii. Nad sprawami oczywistymi nie dyskutuje się, bo
pozbawione jest to sensu. Szkoda jednak, że taka sytuacja
powstała, gdyż wprowadza to
niepotrzebne zamieszanie
i dezorientuje hodowców.
Na szczęście mamy jeszcze
w Polsce wiele biatoogonów
polskich, a jedynie ich poziom
rasowy nie zawsze jest zadowalający. W samej Warszawie
i jej najbliższych okolicach,
a więc w centrum hodowli tej
rasy, ich liczba z pewnością
przekracza aktualnie dwa tysiące
sztuk. Gołębie te można spotkać
praktycznie niemal w każdym
sportowym gołębniku, w ilości
od kilku do kilkunastu sztuk,
w zależności od liczebności
lotnego stada gołębi.
W ostatnim czasie wraz
z kolegą Tomaszem Finkiem
odwiedziliśmy
znanego
warszawskiego hodowcę Jerzego
Cielepę. Zaprezentował on nam
bardzo ładną kolekcję kilkudziesięciu biatoogonów polskich
we wszystkich barwach (w tym
także białoloty) i odmianach,
a więc zarówno gładkogłowe,
jak i koroniate. Hodowca ten,
doceniając ich walory lotowe,
jako jeden z nielicznych pracuje
Białoogony polskie żółte białolote
wrzesień–październik 2011
13
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
jednocześnie nad ich pokrojem
rasowym. Podczas wspomnianej wizyty Tomasz Fink wykonał wiele fotografii tych gołębi
i niektóre z nich zamieszczamy
w tym artykule. Nie wszystkim
z tych gołębi udało się zrobić
dobre zdjęcie, bo, jak wiemy,
zwłaszcza w przypadku gołębi,
jest to bardzo trudne zadanie.
W rzeczywistości większość
z ptaków prezentowanych na
fotografiach ma dłuższe nogi,
lecz podczas wykonywania
zdjęć nieco zestresowane,
nieobyte z klatkami wystawowymi gołębie, miały tendencję
do przysiadania na nogach,
ale i tak kolekcja ta wygląda
imponująco, utwierdzając nas
w przekonaniu, że z polskimi
białogonami jeszcze nie jest
tak źle, jak niektórzy sądzili.
Mam nadzieję, że po ukazaniu się tego artykułu przynajmniej część hodowców spojrzy
inaczej niż dotąd na swoje
„weszfance" i zacznie zwracać
większą uwagę także na ich
pokrój rasowy, a w niedługim
czasie białoogony polskie
wrócą na wystawy Warszawy
i innych miast w Polsce, bo
gołębie te na to naprawdę
zasługują. Mam także nadzieję,
że mimo pewnych ograniczeń
administracyjnych dla hodowli
gołębi w mieście, na warszawskim błękitnym niebie, wśród
wirujących srebrzystych stad
gołębi, nadal błyszczeć będą
niczym czarne perły białoogony polskie...
Opis Rasy
WYGLĄD OGÓLNY: Jest to
gołąb typu lotnego, o wyprostowanej sylwetce i ukośnie
noszonym tułowiu. Upierzenie
połyskujące, ściśle przylegające
do ciała, nadające sylwetce
elegancję. Usposobienie dość
żywe, lecz mało płochliwe.
GŁOWA: Umiarkowanie wąska,
w widoku z góry zbliżona swym
kształtem do klina. W profilu
linia głowy o łagodnym
zaokrągleniu i możliwie niskim
czole. U odmiany koro-niatej
głowa przyozdobiona jest z tyłu
obfitą w piórka, szeroką, muszlowato ukształtowaną i osadzoną dość wysoko koroną.
14
Białoogon polski żółty koroniasty
Wewnętrzna część korony jest
lekko wgłębiona i nie przylega
do głowy. Jej górna krawędź
skierowana jest lekko ku przodowi, a swą wysokością sięga
szczytu głowy. Z obu stron, po
bokach głowy, korona powinna
być zakończona rozetkami.
OKO: Średniej wielkości, barwy
perłowej (białej), źrenica mała
o ostrych krawędziach.
PIERŚ: Tylko nieznacznie
wysunięta, umiarkowanie
wąska i ładnie zaokrąglona.
PLECY: Umiarkowanie wąskie,
lekko zaokrąglone i ukośnie
opadające, tworząc jedną linię
z linią ogona.
SKRZYDŁA: Średniej długości,
dobrze zwarte, przylegające do
tułowia, swobodnie spoczywające na ogonie i nie krzyżują
Aby białoogon osiągnął pełnię
krasy, musi mieć „pełny" ogon, to
znaczy całkowicie biały.
Nie powinny tu występować
żadne barwne pióra!
BREW: Umiarkowanie szeroka
(1-2 rzędowa), delikatna, gładka
i równomiernie obwodząca
oko, jasnocielistej barwy (tzw.
biała).
DZIÓB: Sredniodługi, umiarkowanie cienki, barwy jasnocielistej (biały), bez jakichkolwiek plam lub cieni. Woskówki
nosowe drobne i dobrze przylegające, jasne, biało przypudrowane.
SZYJA: Więcej niż średniej
długości, dość smukła, nieco
wyciągnięta, kształtu lejkowatego - harmonijnie poszerzająca
się ku dołowi, pod dziobem
ładnie wycięta i zaokrąglona.
wrzesień–październik 2011
się ze sobą, wyraźnie krótsze
od ogona.
OGON: Zwarty, prosty i płaski,
noszony ukośnie, w jednej linii
z linią pleców, nie dotyka podłoża.
NOGI: Dość drobnej budowy,
średniowysokie, nieznacznie
tylko zgięte w kolanach, uda
możliwie widoczne, barwy czerwonej, pazurki jasne, skoki
nieopierzone.
UPIERZENIE: Obfite, gładkie,
dobrze przylegające i dobrze
połyskujące na całym tułowiu,
skrzydłach, głowie i szyi.
BARWA I RYSUNEK: Cały gołąb
jest kolorowy z wyjątkiem
ogona, który jest biały wraz
z górnymi i dolnymi piórami
swej pokrywy. Biały rysunek
powinien równo odcinać się
od barwnego umaszczenia
ptaka. U odmiany białolotej
białe są lotki pierwszego rzędu
w ilości 7-10 szt, które powinny
być równej ilości w każdym
skrzydle i nie powinny być przeplatane barwnymi lotkami.
Białoogony polskie występują
w czterech kolorach: czarny,
czerwony, żółty oraz niebieski
z czarnymi pasami na skrzydłach. Barwa powinna być czysta,
intensywna i jednolita na całym
ciele oraz odznaczać się musi
dobrym połyskiem: czarna - ze
szmaragdowo-zielonym połyskiem, czerwona (krwistoczerwona) bez brązowo-żółtego
podtonu, żółta (złocisto-żółta),
niebieska (błękitoniebieska) bez
stalowego odcienia.
DUŻE WADY: Głowa o zbyt
wysokim i wypukłym czole lub
kanciasta. Korona uboga
w piórka, mocno zniekształcona
lub za nisko osadzona. Oczy
o dużej ilości krwawych żyłek
lub o pomarańczowej tęczówce.
Brew różowa lub czerwona.
Dziób zbyt gruby lub zbyt krótki, ciemno zakończony, sinorogowy lub z odcieniem
różowo-czerwonym. Woskówki
duże, nieprzylegające. Szyja
zbyt krótka lub zbyt gruba,
brak wycięcia podgardla. Pierś
wypięta i zbyt szeroka. Plecy
za szerokie. Skrzydła luźne
i trzymane obwisłe poniżej
ogona lub krzyżujące się
w wyraźny sposób. Ogon zbyt
szeroki lub dotykający podłoża,
albo zbytnio podniesiony
(zadarty). Nogi za niskie,
mocno zgięte lub upierzone.
Barwa niejednolita, mało intensywna lub bez wyraźnego
połysku. Barwne sterówki
w ogonie, kolorowa pokrywa
ogona lub podogonia (tzw.
klin). U białolotych mniej niż
po 7 białych lotek w skrzydłach
lub białe lotki „przeplatane"
barwnymi. Występowanie
białych piór na barwnym tle
gołębia (poza ogonem). Nieproporcjonalna budowa, poszczególne części ciała krótkie
i krępe.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
ZBIGNIEW GILARSKI
Do
ponownego poruszenia tematu
rysia polskiego,
skłonił mnie artykuł zamieszczony w Biuletynie nr 51/2011,
autorstwa Istvana Rohringera,
pt.”Ryś polski”. Doceniam
wszelką niezależną publicystykę
dotyczącą historii naszych ras,
uważam też, że intencje węgierskiego autora były słuszne
i dobrze udokumentowane.
Szkoda tylko, że autor nie podał
materiałów
źródłowych,
z których korzystał przy opracowaniu tekstu. Jednak fatalne
tłumaczenie tego artykułu na
język polski czyni tekst mało
zrozumiałym dla czytelnika.
Uważam, że tłumaczone teksty
powinny obowiązkowo podlegać redakcyjnej adiustacji.
Korekta tekstu powinna obejmować nie tylko poprawki
gramatyczne, ortograficzne
i stylistyczne, ale przede wszystkim sprawdzanie logicznej spójności tekstu.
O nieszczęsnej historii
polskiego rysia pisałem już
wielokrotnie na łamach
miesięcznika „fauna & flora”,
a kompletna i bardzo dobrze
udokumentowana historia tej
rasy opisana jest w mojej książce
pt. „NASZE GOŁĘBIE – rasy
polskie” (OW Hoża ,W-wa
2009).
Polskie rysie znam od prawie
50 lat i nigdy nie zaakceptuję
niemieckiego typu rysia prezentowanego w ostatnich latach
na naszych wystawach.Ten typ
gołębia oprócz rysunku nie ma
już nic wspólnego z naszym
rysiem.Trzeba otwarcie powiedzieć, że hodowcy niemieccy
całkowicie wypaczyli pierwotną
formę i sens hodowli rysia. Po
latach walki o polskość rysia
doszedłem do wniosku, że jedy-
ną szansą na uratowanie tej
najstarszej polskiej rasy w jej
pierwotnej formie jest opracowanie nowego wzorca i zgłoszenie go do rejestracji w EE
jako rasy polskiej. Nowy standard polskiego rysia powinien
uwzględniać rodzimy typ rysia
hodowany jeszcze przez wielu
hodowców na terenie kraju.
Stary typ rysia polskiego hodowany jest jeszcze u naszych
południowych sąsiadów a także
nielicznie za naszą zachodnią
granicą. Oczywiście przez pierwotną formę należy rozumieć
gołębie hodowane w czystość
rasy i zgodne z wzorcem opracowanym w okresie powojennym przez nasz związek. Przy
tym bezwzględnie należy eliminować wszelkie niemieckie
„zniekształcenia”. Z prawnego
i statutowego punktu widzenia,
taka rejestracja nowej rasy jest
możliwa do przeprowadzenia.
Precedensowe rozwiązania
podobnych spraw miały już
miejsce; Niemcy mają swojego
Ryś polski – typ pierwotny
z 1900 roku
sztrasera (EE nr 23- Strasser),
mają też Czesi sztrasera morawskiego (EE nr 22- Mährischer
Strasser).
Z informacji zamieszczonych
w internecie dowiedziałem się,
że w lutym br. powołano do
życia “KLUB HODOWCÓW
GOŁĘBI RASY RYŚ POLSKI”.
Co prawda nazwa jest nieco
przydługa i w zupełności
wystarczyłoby nazwanie tego
stowarzyszenia klubem rysia
polskiego. Niestety nie znam
dokumentów programowych
tego klubu i nie wiem czy będzie
zajmował się hodowlą gołębi
niemieckich nazywanych Luchstaube (bez przymiotnika
polski), czy też celem ich działalności będzie restytucja
i promocja prawdziwego rysia
polskiego.
Dla informacji podaję, że
przedwojenni polscy hodowcy
i miłośnicy rysia, od 1930 roku
zrzeszeni byli w „KLUBIE RAS
OPASOWYCH”, działającym
przy CKHD w Warszawie.
W celu zachowania ciągłości
organizacyjnej. Klub rysia
polskiego jako spadkobierca
chlubnych tradycji hodowlanych naszych przodków, powinien przyjąć tą symboliczną
datę za początek swojej działalności.
NASZE DZIEDZICTWO –
historia ras polskich
RYŚ POLSKI rasa polska czy
niemiecka?
Odpowiedz na to pytanie
wydaje się być prosta i jednoznaczna. Jednak samo pytanie
jest prowokujące i dotyczy głębszego problemu etycznego
jakim jest „święte prawo własności”. Prawo poszanowania
i uznania dorobku innych narodów, prawo zabraniające przywłaszczania sobie cudzej własności - prawo uznawane
i respektowane przez cały cywilizowany świat. Czy zatem naruszone zostało nasze prawo do
rysia polskiego?
Z analizy historycznych
materiałów źródłowych, zarówno polskich jak i niemieckich,
jednoznacznie wynika, że jest
to rdzennie polska rasa, która
została zawłaszczona przez
Niemców. I tego historycznego
faktu nie da się zmienić.
W oficjalnym wykazie ras
uznanych przez Europejską
Federację (EE) w rubryce
pochodzenia rysia figuruje kod
literowy „DE” co z pewnością
nie jest symbolem Polski. O tej
pięknej i starej polskiej rasie
pisałem już wielokrotnie.
Z nadzieją oczekiwałem na
wrzesień–październik 2011
15
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
odzew hodowców zainteresowanych tym tematem. Niestety
nasze środowisko gołębiarskie
jest mało aktywne w temacie
popularyzacji i ochrony ras
polskich. Mieliśmy i nadal
mamy znakomitych hodowców,
którzy stworzyli kilkadziesiąt
ras gołębi, mamy wysokiej klasy
materiał hodowlany - brak nam
tylko ludzi, którzy z pasją potrafią propagować rodzime rasy.
Ochrona i promocja polskich
ras gołębi prowadzona jest od
kilkunastu lat w ramach
prywatnej Akcji SOS Ratujmy
Polskie Rasy ( www.polskiegolebie.pl).
Oczekiwałem, że ta
bezsprzecznie, najbardziej
znana w świecie polska rasa
gołębi, również w swej ojczyźnie
cieszyć się będzie zasłużoną
popularnością i zdobędzie sławę
porównywalną do sławy srebrniaka. Co prawda zdawałem
sobie sprawę z faktu, że znanemu powszechnie w świecie
rysiowi daleko do popularności
jaką cieszy się w kraju srebrniak
polski. Jednak popularność
rysia ma zasięg globalny - srebrniaka zaś tylko lokalny.
Z rysiami polskimi zetknąłem się po raz pierwszy prawie
pięćdziesiąt lat temu. Jako
młody chłopiec oczarowany
byłem gołębiami i ciągle odwiedzałem znanych mi hodowców.
Pewien stary hodowca podarował mi parę rysi czarnych
łuskowatych. Były to ptaki średnich rozmiarów, bardzo żywotne i samodzielne. Od wczesnej
wiosny aż do późnej jesieni
z wielka pasją wychowywały
swoje młode. Gołębie te wspominam z wielkim sentymentem
pomimo, że daleko im było do
obecnego ideału piękna.
Wielkim entuzjastą i propagatorem tej rasy był prof. J.
Rozwadowski, który jako
pierwszy w 1880 roku, publikował artykuły o rysiu w specjalistycznej prasie niemieckiej.
Już w owym czasie była to rasa
o utrwalonym fenotypie, a więc
musiała to być stara rasa hodowana w tym regionie od niepamiętnych czasów. To właśnie
prof. Rozwadowski spopularyzował tą rasę w Europie,
16
a w szczególności u naszych
zachodnich sąsiadów. Słabość
ówczesnego polskiego gołębiarstwa, brak własnej organizacji i państwowości powodował, że hodowcy niemieccy
przyswajali sobie bezprawnie
polski dorobek hodowlany. Już
w tym czasie polscy miłośnicy
gołębi musieli walczyć
o polskość rysia oraz innych
naszych ras.
Jednego z pierwszych
polskojęzycznych opisów tej
gdyż najchętniej sam po polach
żeruje, postawiły go na pierwszym miejscu między gołębiami pożytecznymi nie tylko
u naszych ale i zagranicznych
hodowców, szczególniej zaś
w Niemczech, gdzie bywa
setkami rocznie od nas sprowadzany”
Dość szczegółowy opis
rysia znajdujemy też książce
pt. „POLSKIE GOŁĘBIE
RASOWE I ICH CHÓW”,
autor dr Bronisław Obfido-
Przedwojenni polscy hodowcy
i miłośnicy rysia,
od 1930 roku zrzeszeni byli
w „KLUBIE RAS OPASOWYCH”,
działającym przy CKHD
w Warszawie
rasy dokonał Stanisław Łodzia
Baranowski z Krakowa
w swoim opracowaniu pt.
„PROJEKT DO TERMINOLOGII GOŁĘBI POLSKICH...
etc., gdzie tak opisuje rysie:
„Gołąb Ryś. Die Luchs-Taube.
„The polisch Lynx pigeon“.
Ojczyzną jego całe dawne województwo krakowskie. Jest on
gołębiem domowym / strzechowym po wsiach hodowanym (...)” Następnie autor ten
w swoim opisie dokonuje
podziału tej rasy na ; rysie
polskie (białoloty) oraz rysie
karpackie (ciemnoloty), z tego
wynika, że ówczesna populacja
tej rasy była bardo liczna
i występowały widoczne różnice pokrojowe u obydwu przedstawionych odmian.
Ciekawy opis tej rasy opublikowany został w lwowskim
miesięczniku „HODOWCA
DROBIU”, nr 1/1900, gdzie
autor Antoni Krzyżanowski
pisze: „Gołąb ten pochodzi
z okolic Krakowa i jest
bezprzecznie jednym z najpożyteczniejszych gołębi. Wielkość jego, płodność, troskliwość w wychowaniu młodych,
wytrzymałość na wszelkie
zmiany powietrza a wreszcie
niewybredność w pożywieniu,
wrzesień–październik 2011
wicz - Lwów 1904 r. cyt. „
RYŚ POLSKI /Polnische Luchs
– Taube/ Gołąb ten chowany
od wieków w okolicy Krakowa, opisany został w roku
1880 przez profesora Rozwadowskiego z Krakowa i wprowadzony do Niemiec a stąd
do innych państw. Z pośród
wszystkich ras gołębi jest on
obdarzony najbardziej znakomitemi zaletami gospodarskiemi: jest bardzo wytrzymały na zimno i słotę, znakomicie mnoży się / jedna para
daje rocznie 8 – 10 par
młodych/ i daje nadzwyczaj
delikatne i soczyste mięso
z młodzików, które dochodzą
do 1 kilograma żywej wagi.
Zalety te poznano zaraz
w Niemczech, to też popyt
za tym gołębiem jest znaczny
i rok rocznie wysyłają go
handlarze w setkach par do
Niemiec. Niemcy hodują go
umiejętnie tak, że może dziś
piękniejsze mają okazy niż
my. Mimo to sprowadzają go
ciągle dla odświeżenia krwi
od nas”.
Z kolei dr Beill w „Hodowcy
Drobiu” nr. 2/1902 pisał, że
nie powinniśmy się pozbywać
z trudem zaakceptowanej przez
Niemców nazwy „ryś polski”
(die polnische Luchstaube).
Wnioskować z tego można, że
już w tym czasie były próby
wyrugowania polskiej nazwy.
Wielki propagator ras polskich
prof. Maurycy Trybulski
w swoim artykule pt. „Parę
słów o gołębiarstwie polskim”.
(„Drób Polski” nr. 13/14/1931r)
pisał: „Kto zna bliżej gołębiarstwo polskie, ten bez wątpienia
jest pełen podziwu i uznania
dla tych szeregów cichych
i skromnych hodowców, którzy
nie żałują trudów, starań
i wyjątków, potrafili utrwalić
i uszlachetnić dziesiątki typów
gołębi, podziwianych nieraz
daleko poza granicami naszego
kraju. Nie wszyscy jednak
zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, jak dalece jesteśmy
w tej dziedzinie zaawansowania. Można śmiało powiedzieć,
że żadna inna gałąź hodowli
nie posiada u nas tyle rodzinnego szlachetnego materiału,
co gołębiarstwo. Trzeba przyznać, że w tej mierze nie tylko
nie ustępujemy krajom zachodnim, ale nawet posiadamy
w wielu przypadkach materiał
lepszy”. W dalszej części artykułu autor informuje pisząc:
„Uczymy się od naszych
zachodnich sąsiadów, którzy
zagraniczne rasy gołębi, chowane przez nich, bardzo prędko
przyswajają sobie i nazywają
je swoimi.
Czyż nie tak czynią
Niemcy?, przecież połowa gołębi nazywanych niemieckimi,
pochodzi z Polski z Belgii,
Holandii, Czecho-Słowacji,
Francji i Anglii. Kto czyta
niemieckie pisma fachowe,
zauważył zapewne, że już rysie
polskie coraz częściej nazywają
tam rysiami niemieckimi. To
też nie bądźmy przesadnie
skromni, a nawet piszmy więcej
o naszych hodowlach, opiszmy
ich stan i rozwój, dzielmy się
wynikami swej pracy, mniej
sugescjonujmy się zagranicą,
a wówczas będą nas bez wątpienia wyżej cenić jako hodowców”. (Kon.cyt.pisownia oryginalna). Przypomnę tylko, że
słowa te napisane zostały ponad
80 lat temu i do dzisiaj nie
straciły na aktualności.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Ten sam autor w 1926 roku
w nr 4 „Drobiu Polskiego” pisał:
„Ryś polski zdobywa sobie
coraz większe uznanie nie tylko
w kraju, ale i za granicą. Zwłaszcza w Niemczech i we Francji
hodują dużo tych pięknych
i pożytecznych ptaków. Ale
musimy to wyraźnie powiedzieć - nigdzie nie ma tak
dobrych rysi jak u nas, jeżeli
chodzi o wielkość, barwę
i budowę tych gołębi, zwłaszcza
wśród rysi białolotnych zrobiliśmy duże postępy. „
Natomiast w numerze
14/1926, „Drobiu Polskiego” M.
Trybulski pisze: „Swojego czasu
sprowadziłem z Francji tamtejsze gołębie opasowe, a mianowicie couchois i gros-mondainy,
które zużyłem przede wszystkim do pracy nad odświeżeniem naszych rysi. W rezultacie
otrzymaliśmy materiał zasilony
prądami krwi obcej, wyselek-
cjonowany według naszych
wymogów, który przewyższa
znacznie wielkością dawny
materiał, chowany od wielu lat
w bliskim pokrewieństwie.”
Fakt krzyżowania gołębi
„koszua” z rysiem ten sam autor
potwierdził również w artykule
pt: „Francuskie gołębie koszua”
(Drób Polski” - 1932) pisząc:
„Osobiście przez szereg lat
chowałem te gołębie z pomyślnym wynikiem, miałem też
świetne mieszańce Koszua
z Rysiem; które w następstwie
przyczyniły się do zwiększenia
wagi Rysi polskich u innych
hodowców, którzy korzystali
z mych mieszańców”.
Ten znakomity hodowca
i znawca gołębi był niestrudzonym propagatorem ras polskich,
a rysia w szczególności. W okresie międzywojennym na łamach
„Drobiu Polskiego” zamieścił
wiele publikacji poświęconych
tej pięknej rasie. Pisał o żywieniu, pielęgnacji, łączeniu w pary,
sposobach uzyskiwania różnych
odmian barwnych. Wytyczne
te również mogą być dziś
pomocne dla wielu naszych
hodowców. Był on również
współautorem wzorca rysia
polskiego
opracowanego
i zatwierdzonego przez „Klub
Hodowców Gołębi Opasowych”,
działający przy Centralnej
Komisji Hodowli Drobiu
w Warszawie. Wzorzec ten
został opublikowany w nr 9
i 12/1930r. „Drobiu Polskiego”.
W owym czasie wzorzec
uwzględniał 16 odmian barwnych naszego rysia. Opracowanie i opublikowanie wzorca
było niezmiernie ważnym
krokiem w kierunku ujednolicenia hodowli rysia na terenie
ówczesnej Polski, oraz wywarło
wpływ na hodowlę tej rasy
w państwach ościennych.
W „Drobiu Polskim” artykuły
o rysiu publikowali też dr, Jan
Dzierżyński z Rzeszowa, Emil
Schayer, Jan Drzewiecki,
dr Bronisław Obfidowicz i Rudolf
Czerny. Wspólnym celem w/w
autorów było ratowanie i popularyzacja hodowli ras polskich
a rysia w szczególności. Dlatego
też nie możemy dopuścić aby
tak dobrze udokumentowany
dorobek hodowlany naszych
przodków, będący cząstką dziedzictwa kulturowego został zmarnowany i zapomniany.
Mam nadzieję, że tym razem
moja publikacja spowoduje
odzew czytelników, oraz większe zainteresowanie tą starą
i szlachetną polską rasą.
*ARTYKUŁ PT. „RYŚ POLSKI –
RASA POLSKA CZY NIEMIECKA?”,
OPUBLIKOWANY BYŁ
W MIESIĘCZNIKU „FAUNA &
FLORA”, NR 10/2002
Spotkanie prezesów i członków zarządów
federacji Czech, Słowacji, Węgier i Polski
Od lewej: Holáň Jiří (CZ), Pavel Wieder (CZ), Král Jiří (CZ), Nosal
Miroslav (SK), Samuelis Peter (SK), Rohringer István (HU), Pajka Jan (PL)
17
września z inicjatywy Zarządu
PZHGRiDI
w Hradec Kralove odbyło się
spotkanie prezesów i członków zarządów federacji
czeskiej, słowackiej, węgierskiej i Polskiego Związku.
Głównym tematem rozmów
była sprawa udziału członków
tych federacji w Krajowej
Wystawie Gołębi Młodych
organizowanej w Kielcach
w dniach 10-11.12.2011r
przez nasz związek. Prezes Jan
Pajka poinformował o stanie
przygotowań do wystawy,
zapoznał z jej regulaminem
i warunkami uczestnictwa.
Przestawione warunki uczest-
Od lewej: Kosicki Waldemar (PL),
Borawski Zdzisław (PL)
nictwa jak i ewentualne zapraszanie sędziów do przeprowadzenia ocen spotkały się
z aprobatą ze strony uczestników spotkania. Członkowie
zagranicznych stowarzyszeń
pozytywnie ocenili polską
kartę ocen gołębi. Uczestnicy
spotkania oświadczyli, że
zgłosza zwierzęta na Wystawę
Gołębi Młodych w Kielcach
po konsultacji w maciezystych
organizacjach.
Podziękowania należą się
Pavel Wiederowi za zorganizowanie spotkania.
Zdjęcia wykonał Edward
Gersztyn, przewodniczący
Kolegium Sędziów PZ, który
także uczestniczył w spotkaniu.
wrzesień–październik 2011
17
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Czy jest możliwa
odbudowa rasy
Ryś polski?
Ignacy Bazan
Prezes Zielonogórskiego Związku
Ryś polski
z przeglądu
w Zbąszyniu
Sędziowie Waldemar Kosicki i Edward Oczujda omawiają trendy w hodowli Rysia polskiego
P
ragnę kolegów hodowców rysi poinformować,
że w dniu 6.02.2011r.
powstał przy Zielonogórskim
ZHGRiDO w Zielonej Górze
Klub Hodowców Gołębi Rasy
Ryś Polski. Założycielami Klubu
jest 15-tu hodowców z Zielonej
Góry, Poznania i Bydgoszczy.
Na zebraniu założycielskim
wybrany został Zarząd Klubu
w osobach:
Jerzy Szczurowski z Sulechowa - przewodniczący,
Mariusz Silski z Sulechowa –
sekretarz, Cezary Dobraszak
z Lubonia – skarbnik, Jacek
Światkowski z Poznania – członek, Marek Poraziński
z Bydgoszczy – członek
Ustalono kwotę wpisowego
na 50 zł i składkę roczną 50z.ł
18
Do dnia dzisiejszego opracowany został regulamin Klubu
oraz określone zadania Klubu.
Są nimi m.in:
- rozwój hodowli dla osiągnięcia najwyższego poziomu
wystawowego i użytkowego
- rozpowszechnienie rasy
- prawidłowa interpretacja
wzorca
- dążenie do odbudowy rasy
Ryś Polski
- organizacja przeglądów
gołębi młodych
- organizacja wystaw klubowych
- organizacja szkoleń
- prezentowanie wyników
wystaw w których biorą udział
członkowie klubu
Opiekę i nadzór nad
Klubem sprawuje ZZHGRiDO
w Zielonej Górze.
wrzesień–październik 2011
W dniu 06.08.11 Zorganizowany został przez Klub
pierwszy przegląd gołębi
młodych rasy Ryś Polski
w Zbąszyniu. Mimo małej
ilości hodowców spotkanie
było bardzo interesujące
a dyskusje bardzo ciekawe.
W przeglądzie wzięli udział
sędziowie i hodowcy: Paweł
Lis, Krzysztof Kanicki, Waldemar Kosicki, Jerzy Szczurowski, Wojciech Turski, Edward
Oczujda, Cezary Dobraszek,
Wojciech Spychała, Ignacy
Bazan, Wojtek Kostyra.
Omówienie rasy jej historii
i trendów w hodowli omówił
prowadzący przegląd sędzia
hodowca Edward Oczujda.
W czasie przeglądu wybrany
został zwycięzca przeglądu
samiec i samiczka. Zwycięzcami zostały rysie kol. Cezarego Dobraszaka. Nagrodzone
zostały pucharami ufundowanymi przez Zielonogórski
związek. Po dokonaniu przeglądu rozpoczęła się gorąca
dyskusja dotycząca szczególnie zmian w budowie, innej
sylwetki gołębi charakterystycznej dla Rysi a Polskiego.
Obecni doszli do wniosku że
Ryś jest coraz bardziej hodowany jako gołąb o rozbudowanej sylwetce. Stwierdzono
że kontynuacje hodowli Rysia
Polskiego będzie bardzo trudna z prozaicznej przyczyny.
Potężne Rysie uzyskują na
rynku wyższe ceny. Hodowcy
starają się pozyskiwać materiał hodowlany z Niemiec
i dla uzyskania wielkości
wręcz tuczyć ptaki. Nie jest
sprawą prostą odbudowanie
rasy Ryś Polski, ale nie
niemożliwe. Będzie to jedno
z zadań Klubu Rysia na przyszłość. Zależy to jednak od
dużego
zaangażowania
polskich hodowców.
Biorąc pod uwagę cele
Klubu zapraszamy wszystkich
hodowców do współpracy.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Polskie gołębie
krótkodziobe „Lwowskie”
ADAM WEGNER
Masciuchy polskie jednobarwne czarne - hod. Bronisław
Rubaszewski. FOT A. WEGNER
G
ołębie krótko dziobe są atrakcją
i dumą hodowców
polskich. Jedną
z grup są, gołębie wywodzące
się z dawnej Małopolski
wschodniej, zwane często gołębiami lwowskimi.
Do tych gołębi należą:
Maściuch polski, Krótkodzioby
polski, Mewka polska oraz dwie
rasy brodawczaków: Brodawczak polski i Turczyn.
historię hodowli i pochodzenie
Maściucha. Przypuszcza się,
że początki hodowli Maściuchów to XVII wiek. Z całą
pewnością wiadomo, że rasa
ta została uzyskana w Małopolsce Wschodniej, a centrum
hodowli znajdowało się we
Lwowie. Wśród lwowskich
hodowców Maściuchów krążyło opowiadanie, że gołębie te
hodowano we Lwowie już za
czasów króla Jana Sobieskiego,
Maściuch polski
To mały gołąb o niezwykle
eleganckiej i szlachetnej sylwetce. Jego harmonijny ruch pełen
jest gracji i ulotnego wdzięku.
Cała uroda i elegancja najbardziej uwidacznia się w okresie
godowym i w czasie swobodnego lotu. Dwa, trzy koziołki
w powietrzu i głośne klepanie
skrzydłami, to elementy lotu
Maściuchów, który trwa około
godziny. Brak jest konkretnych
materiałów, na podstawie,
których można by odtworzyć
Głowa Maściucha polskiego
białego. HOD. I FOT. A. WEGNER
Maściuch polski czerwony - hod. Z Gilarski
a Maściuchy przywiozło
polskie rycerstwo z wyprawy
tureckiej. Maściuch polski do
1939 roku nazywany był, Purclem (koziołkiem), a w samym
Lwowie Pląsaczem lwowskim.
Dominowały gołębie jednobarwne (czarne, czerwone,
żółte, kawowe i białe) z koronką. Istotne szczegóły rasowości
gołębia to: gołąb mały, drobnej
budowy, korpus krótki,
zaokrąglone kształty budowy
ciała. Tułów spoczywa na drobnych, dość mocnych i umiarkowanie niskich nogach.
Postawa dumna, lecz jednocześnie pełna zalotności. Pierś
do przodu wysunięta, szyja
noszona prosto, upierzenie
obfite i nadzwyczaj lśniące,
dobrze do ciała przylegające.
Szczególne piękno nadaje gołębiowi jego krótka, szeroka,
„kostkowa” głowa o wysokim
czole, na której - na tle barwnego upierzenia - ładnie kontrastują jasne, szerokie obwódki
oczne, jasny, krótki i gruby
dziób oraz perłowe oko
o żywym spojrzeniu. Dziób
ustawiony pod kątem rozwartym w stosunku do linii czoła.
Obwódka oka delikatna, płaska, trójpierścieniowa barwy
jasnej (biała), nie zachodzi do
kątów jamy dziobowej i nie
sięga szczytu głowy. Maściuchy
występowały jako koroniaste
i gładkogłowe. Korona powinna być wysoko osadzona, obfita
w piórka, możliwie szeroko
zachodzić na boki głowy oraz
dobrze na głowie ułożona.
Pióra szczytu koronki powinny
dosięgać szczytu głowy.
W okresie późniejszym, prawdopodobnie w końcu XIX
w. powstała linia hodowlana
Maściuchów gładkogłowych,
obecnie nie ma czystorasowej
tej odmiany. Bardzo dobrze
odbudowuje się odmiana
Maściucha polskiego koroniastego - nakrapiany zwany
Moretelem, powstał z krzyżówki Szeków kolorowych
(wywrotnych) z Purclem
wrzesień–październik 2011
19
(koziołkiem). Prawdopodobnie
moretel pochodzi od słowa
„salta mortale”, co oznacza –
„przewrót śmierci”. Na początku XX w. hodowcy krakowscy
uzyskali odmianę z białymi
tarczami na skrzydłach,
tzw. Oficery oraz odmianę
z białymi lotami tzw. białolote.
Zarówno białolote jak i Oficery
(białotarczowe) to produkt
otrzymany z krzyżówki Purcli
z gołębiami wiedeńskimi białotarczowymi. Po drugiej wojnie
światowej proponowano dla
Purcli nazwę „Krótkodzioby
wywrotek polski” i „Maściuch
polski”. Ta druga nazwa forsowana przez znanych krakowskich hodowców m. in., Józefa
Stocha, została oficjalnie uznana. Z Węgier do Polski zostają
sprowadzone Budapeszteński
krótkodzioby- jednobarwny
(Maściuchy
węgierskie).
Hodowcy polscy byli nimi
zafascynowani. Są to gołębie
większe, z dłuższą szyją, na
wysokich nogach. Głowa
szeroka, z otoczką oczną grubą,
zachodzącą na wierzch głowy.
Duża część hodowców rozpoczęła krzyżowanie naszych
Maściuchów z węgierskimi.
Na wystawach takie „ulepszone” Maściuchy wystawiano
jako polskie. Nie miały już
koronek, zatraciły zdolność
koziołkowania, miały większą
obwódkę oczną, dziób wstawiony pod kątem prostym do
czoła. Przeciwstawiał się tej
mieszance Antoni Świecki
z Warszawy i Janusz Czajka
z Pruszkowa. Niestety, hodowla
poszła w złym kierunku.
Hodowcy, którzy wymieszali
nasze polskie Maściuchy
mówili, że teraz są lepsze i mają
lepszy zbyt. Rzeczywiście,
Arabowie, którzy odwiedzali
nasz kraj masowo wykupywali
Maściuchy i inne kolorowe
gołębie. Dobrze płacili, więc
hodowcy im masowa sprzedawali. Na wystawach gołębi
przeważnie pokazywano Budapeszteński krótkodziobyjednobarwny (Maściuchy
węgierskie). Maściuchów
polskich praktycznie już nie
wystawiano. Te, które pokazano nie miały wiele wspól-
20
HOD. I FOT. A. WEGNER
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Krókrodziobe polskie jednobarwne bialy i czarne
nego ze wzorcem Maściucha
polskiego. Hodowla Maściucha
jest dość trudna. Przy wychowie młodych niezbędne są
mamki. Wymagane są kwalifikacje takie jak doświadczenie,
duża wiedza hodowlana i cierpliwość. Odtworzenie populacji Maściucha polskiego jest
trudne, ponieważ wciąż brak
jest czystorasowych, wzorcowych ptaków. Niemniej jednak
Maściuchy jednobarwne koroniaste są już w zadawalającym
stopniu ukształtowane, których
pod koniec XX wieku zainicjował odbudowę Zbigniew
Gilarski z Darłowa
Hodowli odmian z rysunkiem Moretela jest coraz więcej
w całym kraju, jest to oznaką
dobrej współpracy hodowców
i przestrzeganie jednolitego
wzorca. Oficer jako odmiana
jest jeszcze w fazie odbudowy
a pokazywane zdjęcia są fotomontażem, stosowanym do
celów szkoleniowych lub
w książkach wyjściem naprzeciw zachęcania do pracy nad
tą ozdobną odmianą. Cieszy,
że do głosu przestali dochodzić
pseudo hodowcy - handlarze,
którzy za każdym razem
i w większości niszczą wieloletnie wysiłki pracy naszych
przodków wspaniałych anonimowych polskich hodowców.
Krótkodzioby polski
To najmniejszy gołąb
hodowlany stąpający na
paluszkach, wesoły i ruchliwy
jak przystało na małą drobną
postawę. Lot ma szybki i zwin-
wrzesień–październik 2011
ny, nie może się jednak zbyt
daleko oddalić, obecnie traci
orientację i często nie wrócić
do gołębnika. Według informacji zawartych w dostępnych
nam czasopismach specjalistycznych, prace hodowlane
nad rasą Szeków polskich
rozpoczęła się w latach 1856
– 1900 w Polsce południowo
wschodniej – Małopolska
Wschodnia. Centrum hodowli
tych gołębi mieściło się we
Lwowie, Stanisławowie i okolicach. Na początku XX wieku,
znawca tego tematu i publicysta E.A. Terlecki pisze
o Szekach polskich, że gołąb
ten powstał w wyniku krzyżowania Szeków budapeszteńskich z Lwowskim pląsaczem
(Maściuchem polskim) i na
bazie tych dwóch ras powstał
Szek lwowski (Szek ciemny).
Obie odmiany Szeków ciemny
i wywrotny, poza ubarwieniem
i tym, że wywrotne dobrze
koziołkowały (cecha wyniesiona po Pląsaczu Lwowskim),
nie różniły się między sobą
okresie międzywojennym i po
drugiej wojnie światowej
powstały następne odmiany
Szeków: pragery i motylkowe.
Szczególne upodobali sobie
hodowcy Szeki motylkowe, co
stało się przyczyną, że autorzy
publikacji już w latach 60 XX
wieku pisali, że Szeki polskie
ciemne i wywrotne praktycznie
wyginęły. Część hodowców
rozpoczęła też krzyżowanie
naszych, Szeków motylkowych
z Szekami węgierskimi dla
uzyskania białego ogona. Tutaj
należy wyjaśnić, że Szek polski
motylkowy został wyhodowany z piękną lentą na ogonie,
jest to tradycja i oznaka polskości naszego gołębia. Każdy
zamach na zniszczenie tej
cechy rasowości jest wywołany
przez kryteria handlowe tym
bardziej, że powoływany jest
autor Eugeniusz Adolf Terlecki
„Chów Gołębi” Lwów 1907r,
który w swojej książce nigdzie
nie napisał, że Szek na mieć
biały ogon. Na wystawach takie
„ulepszanie” doprowadziło do
wyniszczenia naszego Szeka
polskiego motylkowego Przeciwstawiali się tej mieszance
Jan Buszka z Poznania i Adam
Wegner ze Szczecina i na jakiś
czas zastopowali złe tendencje,
Młody szek motylkowy - prawidłowe upierzenie ogona
i lotek. HOD. I FOT. A. WEGNER
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
ruszyła odbudowa właściwego
z lentą Szeka polskiego motylkowego, niestety ponownie
hodowla poszła w złym
kierunku. Hodowcy, którzy
mieszają nasze polskie Szeki
motylkowe mówią, że teraz są
lepsze i mają lepszy zbyt, lobby
handlowe niszczy nam drugą
już rasę. Próbę odtworzenia
odmiany barwnej Szeków
polskich podjęli się hodowcy
z Warszawy Antoni Świecki
i ze Szczecina Adam Wegner.
Odtwarzanie przebiegało
dwoma drogami:
1. zdobywano rzadko występujące i nie w pełni wartościowe
gołębie ginących odmian i kojarzono z Szekami polskimi
motylkowymi,
2. poprzez kojarzenie krzyżówek Maściucha polskiego
z Maściuchem budapeszteńskim i z Szekiem polskim
motylkowym - co było
odwrot nością tworzenia
Szeków na początku XX
wieku. W wyniku tych dwóch
prac hodowlanych odtworzono odmiany barwne Szeka
polskiego, zatracając bezpowrotnie koziołkowanie (Szek
wywrotny) i tworząc nową
przy okazji odmianę jednobarwną przedtem nie występującą. Wszystkie odmiany
Szekó polskich są zaliczane
do najmniejszych ras hodowlanych gołębi na świecie.
Różnorodność występujących
barw i rysunków oraz występowanie kuzyna Stalucha
polskiego o wzorcu identycznym jak Szeki, różnica polega
tylko w kolorze niebiesko
świetlistym z pasami, spowodowała zmianę nazwy całej
rodziny Szeków i Stalucha na
Krótkodzioby polski.
Mewka polska
Mewka polska to najmniejszy gołąb wśród znanych nam
Mewek, mała zgrabna, umiarkowanie szeroka, ładna
i spokojna, ufna człowiekowi.
Chodzi na króciutkich nogach
zgrabnie się kołysząc na boki,
słabo lata. Korona powinna
być wysoko osadzona, obfita
w piórka, możliwie szeroko
zachodzić na boki głowy oraz
Mewki polskie odmiany barwne. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI
dobrze na głowie ułożona,
ładny żabot dodaje jej uroku,
a przy tym powabnie spogląda
swoimi ciemnymi oczkami.
Mewka polska powstała
najpóźniej ze wszystkich gołębi
krótkodziobych lwowskich
w okresie międzywojennym
w Małopolsce wschodniej,
gdzie zwano je Mewkami
lwowskimi lub „Dominikanem” albo Lwowskim anatolem. Sentyment i przywiązanie
hodowców polskich z Lwowa
i okolic sprawiły, że szczątkowy
stan posiadania powojennego
Mewek lwowskich stopniowo
wzrastał. Przy powstawaniu
Krótkodziobe w kilku odmianach barwnych. HOD. I FOT. A. WEGNER
Krótkodzioby polski jednobarwny bialy. HOD. I FOT. A. WEGNER
Mewek polskich (lwowskich)
decydującą rolę odegrały
Mewki anatolijskie oraz gołębie
tureckie. Hodowcy polscy
utrzymali w tej rasie upodobania, jakie mieli w stosunku
do Maściucha polskiego i Szeka
polskiego, a mianowicie kostkową głowę, cecha obecnie
tylko mewki polskiej wśród
pozostałych mewek. Wyjątkowe jest też czoło wysokie
i szerokie oraz dziób gruby
a jednocześnie nie wychodzący
poza płaszczyznę czoła mimo
ładnych i szerokich woskówek.
Propagatorem mewki polskiej
był Józef Sztoch, który opisywał
tego ptaka w gazetce hodowlanej pod tytułem Hodowca
Drobnego Inwentarza z 1967r.
Mewka polska z upływem
czasu była hodowana najwięcej
w Rzeszowie oraz po II wojnie
światowej przez przesiedleńców ze wschodu rozsianych
po Polsce jak Wrocław
Wałbrzych, Żary, Gdańsk oraz
między innymi przez pojedynczych hodowców - repatriantów takich, jak: Władysław
Stolf z Opola i Mieczysław
Greber ze Szczecina. Mewka
polska występuje w dwóch
odmianach: tarczowa i jednobarwna biała. Obecnie mewka
polska tarczowa jest bardzo
silnie reprezentowana w całym
wrzesień–październik 2011
21
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Para Mewek żółtych. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI
Para Mewek płowych. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI
kraju i za granicą. Mewka
polska jedniobarwna biała
„Szapotel” jest z dobrym efektem odbudowywana poprzez
Białego orłowskiego, i tutaj
należy zwrócić uwagę na dobre
porozumienie hodowców,
którzy harmonijnie i stopniowo odbudowują tę odmianę
barwną. Obecnie najsilniejszymi ośrodkami hodowli
z Listonoszem polskim
i Brodawczakiem Ostrowieckim. Pisząc o gołębiach chciałbym czytelnikom przedstawić,
osobę, która przyczyniła się
do lepszego poznawania
naszych polskich ras gołębi,
nie byłoby tak pouczającej
książki pt.” Polskie gołębie
rasowe” bez mojej wiedzy oraz
talentu, podpartego wysoką
mewek polskich są województwa: podkarpackie, wielkopolskie, zachodniopomorskie,
mazowieckie, warmińsko
mazurskie i lubuskie.
Brodawczak polski
i Turczyn
Gołębie, które należą do
grupy rasowej Brodawczate
i tam je opiszę wspólnie
znajomością tematu Stanisława Śliża. To właśnie Stanisław
Śliż rysował wzorcowe gołębie
do mojej książki pod tytułem
„ Polskie Gołębie Rasowe”
z 2005 roku, współpracował
też przy rejestracji ras polskich
do wzorca Europejskiego,
rysując wzorcowe rysunki
gołębi przedstawianych do
rejestracji.
Maściuch polski - moretel
jasny. Odmiana barwna
nie uznana, zgłoszona
do rejestracji.
Foto i hod. Z.Gilarski
Statuetki dla najlepszych gołębi
Z bardzo interesującą inicjatywą wyszedł Zbigniew Gilarski.
Zamierza bowiem ufundować nagrodę, w postaci porcelanowej
statuetki maściucha polskiego w skali 1:1, dla najlepszej kolekcji
maściuchów polskich koroniatych ( np na najbliższej wystawie
krajowej ). Ta forma nagrody – zdaniem fundatora – powinna
dobrze służyć promocji i popularyzacji tej rasy wśród naszych
hodowców. Przedstawiona na zdjęciach statuetka wygląda
prezentuje się ciekawie. Podobną statuetke dla najlepszej kolekcji
22
wrzesień–październik 2011
Mewki polskiej ufundował Grzegorz Majewski. Przy okazji –
Zbigniew Gilarski - informuje hodowców srebrniaka, że jest szansa na wykonanie podobnej statuetki również dla całej grupy PDL
(skala 1 :1). Zależy to jednak od podjęcia tej inicjatywy przez
Klub Srebrniaka i ilości zamówień. Najbardziej kosztowne jest
wykonanie idealnego modelu i matrycy – matki, z której robione
są porcelanowe odlewy. Mamy nadzieję, że zainteresują się tym
członkowie Klubu Srebrniaka.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Jedyny marszałek – hodowca gołębi
W
Marszałek Województwa Małopolskiego Wojciech Kozak
kadencję byłem radnym
powiatu wielickiego,
pełniąc m.in. funkcję wiceprzewodniczącego Rady
Powiatu. Jako członek zarządu Sejmiku Małopolskiego
poprzedniej kadencji byłem
odpowiedzialny między
innymi za ochronę zdrowia,
politykę społeczną, ochronę
środowiska, meliorację,
infrastrukturę przeciwpowodziową oraz rozwój terenów
wiejskich na terenie województwa. Byłem m.in. członkiem zespołu Rządowego
Programu „Ratujmy Polskie
Szpitale” oraz delegatem
województwa na „Biały
Szczyt” opracowującego
zmiany systemowe w ochronie zdrowia w Polsce.
– Jakie najważniejsze zadania
do rozwiązania stoją obecnie
przez Wicemarszałkiem
Województwa Małopolskiego?
WK: Są podobne do tych
jakie rozwiązywałem
i nadzorowałem w poprzedniej kadencji. Zostały jednak
wzbogacone o nowe zadania.
Obecnie do zakresu moich
obowiązków doszła jeszcze
polityka prorodzinna, rolnictwo oraz realizacja programu
operacyjnego pod nazwą
„Zrównoważony rozwój
sektora rybołówstwa
i nadbrzeżnych obszarów
rybackich do roku 2013”,
a także nadzór nad programem „Nasz region naszą
szansą”. Przy realizacji tego
ostatniego programu narodziła się impreza promująca
region pod hasłem „Małopolski Smak”.
Warto dodać, iż czuwam
nad rozwojem i właściwym
funkcjonowaniem 18 małopolskich szpitali, decyduję
o rozwoju obszarów wiejskich na co otrzymaliśmy
270 mln euro. W poprzedniej kadencji wykorzystaliśmy na ten cel 300 mln
euro, co widać na małopolskiej wsi. Za te pieniądze
wybudowaliśmy m.in. 28
sal gimnastycznych, kilka
pływalni, wiele szkół zostało wzniesionych i zmodernizowanych, kilkadziesiąt
kilometrów dróg otrzymało
nowe, asfaltowe nawierzchnie, powstało przy nich
wiele kilometrów chodników, co poprawiło estetykę,
ale co ważniejsze bezpieczeństwo pieszych. Dzięki
działaniom prowadzonym
na przestrzeni ostatnich
czterech lat małopolska
wieś zmieniła nie do
poznania. Jest to wspólnym
sukcesem samorządu województwa, samorządów
lokalnych i mieszkańców
wsi.
FOT. MAREK RZEPKA
– Proszę przybliżyć Czytelnikom swój dorobek życiowy,
zawodowy i społeczny.
Wojciech Kozak: W moim
53-letnim, aktywnym życiu
udało mi się osiągnąć szereg
sukcesów. Ukończyłem Politechnikę Krakowską na
Wydziale Mechanicznym
uzyskując tytuł magistra
inżyniera, a następnie studia
podyplomowe z zakresu
zarządzania w ochronie
zdrowia na Wyższej Szkole
Ekonomi i Informatyki
w Krakowie. Od roku 1986
pełniłem funkcję dyrektora
do spraw handlu w Przedsiębiorstwie ARPIS w Krakowie, a od roku 1991 prezesa
zarządu Rejonowej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej w Brzesku, a następnie w latach 1996-2002
byłem prezesem Powszechnej Spółdzielni Spożywców
w Wieliczce. Od roku 2002
byłem zastępcą dyrektora
Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji
Handlowej. Obecnie
pełnię funkcję wicemarszałka Województwa Małopolskiego i członka jego Zarządu. Jeśli idzie o moją działalność społeczna i samorządową to od lat jest członkiem
Polskiego Stronnictwa Ludowego, w którego strukturach
pełniłem szereg funkcji. Trzy
FOT. MAREK RZEPKA
ś ro d ow i s ku
p a s j o n at ó w
hodowli gołębi i drobnego
inwentarza spotkałem niezwykle barwną i interesującą
postać. Jest nią niewątpliwie
jedyny w Polsce marszałek
samorządu wojewódzkiego –
hodowca gołębi. Wojciech
Kozak, bo o nim mowa, radny
Sejmiku Małopolskiego, pełni
w nim bowiem funkcję wicemarszałka i członka zarządu
Województwa Małopolskiego.
Swoje piękne hodowlane
hobby kultywuje od jedenastego roku życia.
Marszałek Wojciech Kozak z prezesem Stowarzyszenia
Zielononóżka z Waldemarem Buckim
wrzesień–październik 2011
23
FOT. MAREK RZEPKA
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Marszałek Wojciech Kozak w czasie spotkania wśród krakowskich hodowców gołębi rasowych
– Proszę powiedzie jak przy
takim ogromie zdań i pracy,
wygospodarowuje Pan czas na
kontynuowanie swojego
hobby – hodowli gołębi
i drobnego inwentarza?
WK: Paradoksalnie to
piękne hobby nie przeszkadza ni w pracy, a wręcz
pomaga. Opiekując się
ptakami wypoczywam po
ciężkim dniu pracy. Specjalnie założyłem w tym celu
oświetlenie elektryczne
w moim gołębniku, abym
mógł odwiedzać moje gołębie późnym wieczorem lub
nawet w nocy. Często
bowiem kończę pracę około
godziny 21,00 lub 22,00.
Wtedy dopiero mogę przyjść
do moich pupili, aby na nie
popatrzeć, nakarmić, zmienić wodę, sprawdzić czy są
zdrowe. Godzina spędzona
w gołębniku relaksuje mnie
i sprawia dużą przyjemność.
– Co Pan hoduje?
WK: Jako chłopiec zaczynałem od hodowli gołębi
pocztowych w sposób typowo amatorski. Tak naprawdę
zająłem się hodowlą gołębi
rasowych po ślubie. Wtedy
przebudowałem budynek
24
gospodarski na gołębnik
i pojawiły się w nim różne
gołębie ozdobne – mewki,
szeki, rysie, listonosze
polskie, kariery. Od jakichś
15 lat hoduję gołębie wyso-
Być może
w przyszłości,
jeśli będę miał
więcej wolnego
czasu, rozwinę
także hodowlę
drobiu
ozdobnego
kiej klasy nabywane
z hodowli najlepszych
polskich hodowców. Efekty
tego są widoczne. Na wystawach w Krakowie i Poznaniu
moje gołębie zdobyły pierwsze i drugie nagrody. Ostatnio na wystawie zorganizowanej z okazji I Małopolskiego Festiwalu Polskiej Zielononóżki w Proszowicach
moje młode kariery zostały
uhonorowane pucharem za
zwycięstwo w konkursie. To
daje ogromna satysfakcję.
wrzesień–październik 2011
Od dwóch lat, dzięki pomocy Marka Rzepki, znakomitego hodowcy tej rasy, hoduję także srebrniaki.
– Ponoć hoduje Pan także
rasowe kury?
WK: Owszem. Mam
w kurniku karzełki holenderskie, bardzo ciekawe kury.
Od niedawna pasjonuje się
hodowlą srebrytek, których
parę podarował mi Marek
Rzepka. Być może w przyszłości, jeśli będę miał więcej
wolnego czasu, rozwinę także
hodowlę drobiu ozdobnego.
Czas pokaże.
- Na co zwraca Pan główną
uwagę w czasie hodowli?
WK: Uważam, że zdrowie
gołębi jest najważniejsze.
Dzięki temu mają ogromną
siłę witalną, co potem przekłada się na zdrowie następnych pokoleń ptaków. Dlatego zwracam szczególną
uwagę na profilaktykę, aby
moje gołębie nie chorowały.
Pozostawiam też do dalszej
hodowli najzdrowsze osobniki. Do karmienia młodych
nie używam mamek. Jeśli
idzie o mewki to często je
oblatuję dbając o to, aby
utrzymywały kondycję.
Stosuję w żywieniu sprawdzone i najzdrowsze preparaty. Dbam o higienę
w gołębniku. Jednym
słowem staram się zapewnić
moim gołębiom możliwie
najlepsze warunki do życia
i rozwoju.
– Czy Pańską hodowlaną
pasję podzielają członkowie
rodziny?
WK: W pewnym sensie,
tak. Żona już dawno się z nią
pogodziła. Natomiast dzieci
załapały bakcyla hodowlanego, co prawda w innych dziedzinach. Syn hoduje ptaki
ozdobne i zajmuje się ogrodem. Natomiast córka hoduje konie i uprawia konną
jazdę. Bardzo mnie to cieszy.
Życie bowiem w kontakcie
z przyrodą i żywymi, pięknymi stworzeniami, ma swoją
barwę i głęboki humanistyczny sens. Po prostu trzeba
mieć jakieś pasje w życiu,
aby było piękniejsze.
– Dziękuję za rozmowę, życząc
sukcesów w odpowiedzialnej
pracy i pięknym hobby.
Ryszard Lis
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Rasy wschodnie – wielka
różnorodność formy i stylu
Cziliki. FOT. J. MARCHELSKI
Na
świecie
istnieje
wiele setek
ras gołębi
zróżnicowanych pod względem
wielkości, struktury, barwy upierzenia i właściwości lotowych.
Dla uzyskania potrzebnego
efektu człowiek stworzył gołębie o dużej masie ciała /mięsne/, zdolności nawigacji,
wytrzymałości i szybkości
lotu /gołębie pocztowe/,
ciekawym stylu latania /lotne
i wywrotne/ i na różnych
wysokościach /wysokolotne
i wywrotki naziemne/, jak
też różniące się wyglądem
zewnętrznym / postawą,
strukturą piór, kolorystyką
i rysunkiem, wielkością dzioba/. Z pośród pond ośmiuset
ras gołębi na świecie, dwieście, to rasy tak zwane
„wschodnie”.
Tak duża ilość i różnorodność ras spowodowana jest
rozległym terenem i różnym
upodobaniem hodowców. Na
wschodzie prawie każde miasto ma swoją odmianę, różniącą się od wspólnej rasy
wyjściowej. Dotyczy to szczególnie gołębi z grupy ”postawnych” i „bija”.
Jestem wielkim miłośnikiem tych ras. W gołębniku
obok orlika i „boczatego”,
gołębi wyhodowanych na tym
terenie /Wysokie Mazowieckie/, wywrotka mazurskiego,
są cziliki rostowskie i nosoczube, kriukowskie, krzemieńczuki, wywrotki odeskie,
kazanskie pulsujące, krótkodziobe wywrotki rżewskie
/czerwonoplamiste turmany/,
orłowskie białe, bije uzbeckie
lotne i ozdobne /taszkienckie/, krótkodziobe bije armawirskie, czarno plamiste
i białe turmany moskiewskie,
rosyjskie tarczowe kosmacze
i inne.
Moją ulubioną rasą, są cziliki. Ich przodkami były gołębie
z rysunkiem tarcz pochodzące
z Krymu. Pod koniec XIX
wieku bracia Czylikin ze stanicy Staroczerkawskiej w obwodzie rostowskim zaczęli pracę
nad udoskonaleniem wyglądu
tych ptaków i to na ich cześć
nadano im nazwę „czilik”.
W późniejszym okresie dla
udoskonalenia wyglądu dodawano krew kriukowskich,
rostowskich łabędzi i mewek.
Udoskonalenie cech zewnętrznych odbyło się kosztem
lotności. Rosjanie klasyfikują
je w grupie „triasunów”.
Są to drobne ptaki /dł. ok.
25-28 cm/ o kolorowych
tarczach skrzydeł, szerokim
i płaskim, wysoko uniesionym
ogonie, opuszczonych skrzydłach, szerokiej, dumnie wypiętej i uniesionej nieco piersi.
Zadziorne i wojownicze.Taka
„ kozacka „ dusza. Głowa
mała, zaokrąglona o zaznaczonych krawędziach z lekko
płaskim ciemieniem, wysokim stromym czołem. Dziób
krótki, gruby lekko skierowany w dół. Woskówka mała,
wąska. Szyja średniej długości
z wytwornym wygięciem
w tył. Podniecone mocno
trzęsą szyją. Plecy są krótkie,
wklęsłe. Tułów krótki, kulisty.
Ogon szeroki / 16-18 sterówek/, płaski stosunkowo krótki uniesiony pod kątem 6070stopni. Nogi krótkie,
nieopierzone. Tarcze skrzydeł
a czasami też i plamka na
czole, są w kolorach: czarny,
czerwony, żółty i niebieski
z pasami.
Do tej samej grupy zlicza
się Kazański Pulsujący.
Ojczyzną tych gołębi jest
Kazań. Rasa dawniej i dzisiaj
bardzo nieliczna. Ptaki te
odegrały wielką rolę w stworzeniu i udoskonalaniu wielu
ras w tym wołżańskich czerwonopierśnych. Jest to gołąb
o pięknej sylwetce, na niskich,
lekko opierzonych nogach.
Ogon szeroki lekko uniesiony. Skrzydła opuszczone.
Głowa mała, okrągła z wysokim czołem. Szyja okrągła
lekko pulsująca, pięknie
wygięta. Dziób krótki, gruby,
biały. Woskówki małe, białe
lekko przypudrowane. Tułów
krótki, plecy szerokie. Ogon
wysoko uniesiony, plaski
i szeroki / 16 piór/ z lekko
wypukłym nadogoniem.
Skrzydła nisko opuszczone.
Kolory to biały, czarny, czerwony i żółty. Czerwone i żółte
mają głowę, szyję, pierś
i plecy kolorowe, nadogonie,
ogon, brzuch i upierzenie
nóg białe. Czarne mają
dodatkowo czarny ogon.
Skrzydła mogą być białe lub
kolorowe. Przy kolorowych
pożądane są białe końce lot,
co najmniej 5 piór. Ptaki te
latają zataczając niewielkie
kręgi. W czasie lotu wykonują
wywroty.
Janusz Marchelski
Kazański Pulsujący. FOT. J. MARCHELSKI
wrzesień–październik 2011
25
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Ciekawej historii „wajskopków”
(białogłówki gumbińskiej) ciąg dalszy
P
ewnego wieczoru
przeglądając uważnie raz jeszcze piękny katalog ostatniej
Krajowej Wystawy w Warszawie, ze zdziwieniem stwierdziłem, iż na zamieszczonej
na stronie DS/44 reprodukcji
obrazu z 1660 roku Jana Steena, wśród przedstawionej
tam dużej grupy różnorakiego drobiu, można zauważyć
też kilka gołębi o wyraźnie
zarysowanych cechach rasowych. Cztery z nich do
złudzenia przypominają
dzisiejsze
białogłówki
gumbińskie! Tylko skąd one
się wzięły, i to już tak ładnie
ukształtowane, w Holandii
w 1660 roku?! Ich nienaganny rysunek upierzenia,
wyraźnie uformowana już
głowa, a także średni dziób,
pozwalają przypuszczać, iż
rasa ta musiała powstać jeszcze znacznie wcześniej. Tu
nie mogło być przypadku
lub chwilowego przypływu
fantazji twórcy obrazu,
bowiem Jan Steen znany był
z drobiazgowej dokładności,
a na obrazie tym namalował
cztery gołębie tej samej
formy i rysunku upierzenia,
a zatem należące do tej samej
rasy.
Prawdopodobnie
musiały one bardzo go zafascynować skoro namalował
aż cztery wśród dziesięciu
innych umieszczonych na
tym obrazie.
Swoim spostrzeżeniem
podzieliłem się niezwłocznie
z wielkim pasjonatem
i hodowcą tej rasy, moim
wieloletnim przyjacielem
Jerzym Splettem z Niemiec.
Zaczęły się długie rozmowy
i dyskusje telefoniczne.
Z doświadczenia wiem, że
prawdy należy szukać u źródła, a ponieważ obraz holenderskiego mistrza znajduje
się w muzeum „Maurits”
w Hadze (Den Haag), do
26
Kurzy dziedziniec, obraz Jana Steena z 1660r. FOT. ST. ROSZKOWSKI
dyskusji nad tą niezwykłą
ciekawostką zaprosiliśmy
znawcę i pasjonata historii
powstawania wielu ras gołębi
w Europie, Egberta Klein –
Nullent z Almelo w Holandii.
Wszak to właśnie Holendrzy
powinni mieć największą
wiedzę w tym temacie i im
powinno być najłatwiej
wyjaśnić tę niezwykłą historyczną zagadkę. I tak też
było. Z czasem otrzymaliśmy
od Egberta Klein-Nullent
informację, że sprawę tę
badali dokładnie i analizowali już wcześniej holenderscy eksperci gołębi, stwierdzając ostatecznie, iż owe
cztery białogłówki na obrazie
z 1660 roku, to są pierwotne
kapucyny staroholenderskie.
Ich zdaniem, gołębie te sprowadzili znacznie wcześniej,
wrzesień–październik 2011
Na reprodukcji
obrazu z 1660
roku Jana
Steena, wśród
przedstawionej
tam dużej
grupy
różnorakiego
drobiu, można
zauważyć też
kilka gołębi
o wyraźnie
zarysowanych
cechach
rasowych
bo w XVI wieku, z dalekich
Indii żeglarze holenderscy.
Po późniejszych krzyżówkach z perukarzami (także
sprowadzonymi z Indii),
hodowcy holenderscy stworzyli z czasem nową rasę
znaną obecnie jako kapucyny
staroholenderskie, które dziś
należą do grupy gołębi strukturalnych.
Ale to tylko część zagadki.
Jak wiadomo znani z przedsiębiorczości i mający wielką
smykałkę do handlu Holendrzy, wywozili ze swej
ojczyzny wielkimi brzuchatymi żaglowcami różne
atrakcyjne towary, w tym
także gołębie. Już w XV
wieku Holandia posiadała
w Królewcu (Königsberg),
obecnie Kaliningrad, swoją
ambasadę handlową i tam
Holendrzy
najczęściej
wymieniali swoje towary na
inne (bursztyny, drewno,
zboże). Niewielkie miasteczko Gąbin (Gumbinnen),
obecnie Gusiew, położone
jest około 100 km na wschód
od Królewca. Miejscowej
ludności bardzo przypadły
do gustu owe przywożone
z Holandii pięknie umaszczone, koroniaste gołąbki
i w niedługim czasie białogłówki stały się bardzo popularne na tych terenach.
Można powiedzieć, że
znalazły tam swoją, już trzecią, ojczyznę. Gołębie te nie
wymagały specjalnej troski
ze strony człowieka, były
bardzo samodzielne i żerowały w polach. Żwawe
i zwinne w locie gołąbki nie
stanowiły też łatwego kąska
dla drapieżników, stąd ich
liczba ciągle wzrastała.
Z racji powszechnego występowania i swojej samodzielności, przez wiele lat białogłówki z tego rejonu znane
były pod nazwą „chłopskie
gołębie”.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Nazwa ta przylgnęła do
nich na wiele lat i jeszcze na
początku XX wieku można
było się z nią spotkać.
Z czasem miejscowi hodowcy
gołębi uszlachetnili je uzyskując
szersze głowy, skracając dziób
do średnio – krótkiego, a także
nadając im wyraźnie krótszą
sylwetkę, od tej, jaką posiadały
pierwotnie. Te cechy uzyskane
najprawdopodobniej po doprowadzeniu do krzyżówek
z
i czystookimi
królewieckimi (z koronką
i pończoszkami na nogach),
które na tych terenach też były
hodowane. I tak powstały białogłówki gumbińskie.
W dalszej kolejności z gołębi tych, poprzez odpowiednią
selekcję oraz dalsze prace
hodowlane (krzyżówki z czystookimi królewieckimi bez
pończoszek i bez koron), po
pewnym czasie, ale już w rejonie Elbląga, wyhodowano
krótkodziobą białogłówkę
elbląską – kolejną piękną rasę,
której praprzodkowie widnieją
na obrazie z 1660 roku Jana
Steena.
Jerzy Szawiel
we współpracy z
Jerzym Splettem
Idealizacja białogłówki gumbińskiej wg Jerzego Spletta na tle
obrazu nieznanego malarza
Z czasem
miejscowi
hodowcy
gołębi
uszlachetnili je
uzyskując
szersze głowy,
skracając
dziób, a także
nadając im
wyraźnie
krótszą
sylwetkę
W uzupełnieniu artykułu
Jerzego Spletta o „Historii
Wajskopków” – jaki ukazał się
w naszym czasopiśmie
o Nr 50/2011, warto dodać, iż
na umieszczonej na stronie 12
u góry fotografii, pokazano
celowo „wajskopka” w typie
jaki hodowano w latach pięćdziesiątych ub. wieku w Łodzi,
o czym tak obszernie pisał autor
w swoim artykule wspominając
spędzone tam młode lata.
W obecnym czasie, mimo wielu
niewątpliwych zalet (bardzo
i wysoko ustawiona koronka,
idealny rysunek i barwa oraz
ładne wysokie czoło. Wadą jest
natomiast zbyt wydłużona figura, nieco za cienki dziób,
a zwłaszcza nie w pełni obrośnięte palce.
Na stronie 13 umieszczono
zdjęcie
przedstawiające
zwycięską kolekcję białogłówek
gumbińskich Jerzego Spletta
z wystawy gołębi krótkodziobych w Mayenburgu (Brandenburgia – Niemcy).
Jerzy Szawiel
ładna figura, szerokie czoło,
ładny rysunek i barwa), gołąb
ten zostałby prawdopodobnie
zdyskwalifikowany za zbyt krótki dziób – nieodpowiadający
wymogom aktualnego wzorca
białogłówki gumbińskiej.
Na drugiej fotografii umieszczonej niżej (też na tej samej
12 stronie) przedstawiono natomiast białogłówkę gumbińską
– championa wystawy z 1999
roku w Szczecinie, z hodowli
Jerzego Spletta. Na uwagę
zasługuje pięknie uformowana
15 lat Stowarzyszenia Hobbystów
W
bieżącym
roku minęło
15 lat od
zarejestrowania w Sądzie Wojewódzkim w Katowicach Stowarzyszenia Hobbystów Drobnego Inwentarza w Wilczy.
Piękny jubileusz postanowiono uczcić uroczystym
spotkaniem członków.
W spotkaniu, obok nich,
wzięli udział liczni goście.
Zaszczycili je m.in. wice
starosta Powiatu Gliwickiego Władysław Dombek,
wójt gminy Pilchowice
Joanna Kołoczek – Wybierek, a także prezesi sąsiedzkich stowarzyszeń
z Marklowic, Pilchowic
i Katowic. Podczas spotka-
nia przypomniano historię
i działalność stowarzyszenia. Mówiono również
o planach na przyszłość.
Najważniejszym
punktem uroczystości było
odznaczenie członków
wyróżniających się w działalności stowarzyszenia
przyznanymi uchwałą
Prezydium Zarządu
PZHGRiDI odznakami
Zasłużonego Działacza.
Złote odznaki otrzymali Stanisław Olczyk i Ryszard
Pławecki, srebrne - Walter
Kałuża, Piotr Grzelak, Jacek
Grzelak Eugeniusz Jaroszewski i Gerard Cieślak,
a brązowe - Jan Małek, Kazimierz Franiczek i Krzysztof
Piontek.
Najważniejszym punktem uroczystości było odznaczenie
członków wyróżniających się w działalności stowarzyszenia,
którego dokonali Kazimierz Płaczkowski i Medardy Piontek
wrzesień–październik 2011
27
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
P
rezes Jan Pajka
w rozmowie ze mną
zasugerował abym
napisał coś o swojej
pasji hodowlanej do czasopisma „Gołębie i drobny inwentarz”. Jego zdaniem hodowca,
który uzyskuje tak dobre wyniki hodowlane powinien
podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Pomyślałem, że to wyzwanie ale i honor
dla mnie napisać coś o sobie
i od siebie do pisma dla prawdziwych hodowców.
Zawsze odkąd pamiętam
interesowałem się hodowlą
zwierząt, a że pochodzę ze wsi
zwierzęta były wokół mnie.
Zainteresowanie gołębiami nie
przyszło z nikąd. W mojej
rodzinie gołębie były zawsze,
hodował je mój śp. Ojciec,
który był bardzo wielkim
miłośnikiem i hodował wiele
ras Hodowali kuzyni i znajomi.
Gołębie wokół mnie były od
dziecka. Jako dorosły mężczyzna zacząłem hodować samodzielnie. Hodowałem wiele
ras, ciągle poszukiwałem ras
ciekawych i tak po kilku latach
doświadczeń pozostałem przy
hodowli dwóch ras – Brodawczak polski i Karier angielski.
O brodawczaku może napisze
innym razem, dziś skupiam
się na karierze angielskim .
Karier angielski to rasa
wiekowa znana na całym globie.
Karier angielski to potomek
Bagdety perskiej opisanej w literaturze już w 1610 r. W starej
polskiej literaturze można
znaleźć opis dokonany przez
A. Hr. Sumińskiego. W książce
„Hodowla gołębia rasowego”
z 1898r o karierze pisze: „Pochodzenie tego oryginalnego
między gołębiami, najorginalniejszego między bagdetami
jest z Azyi {Rosja, Syria, Arabia,
Egipt}. W Anglii nazywają go
dziś egipskim gołębiem pocztowym. W hieroglifach egipskich
spotkać się można z wizerunkiem tego gołębia, którego cechy
do dziś się nie zatarły, to jest
długi dziób, wyniosła postać,
płaska głowa”. Dalej hrabia pisze,
że „dla bagdety kasyera wyklucza brak róży na dziobie. Brak
jej na dolnej części dzioba, brak
28
KAZIMIERZ ZMORZYŃSKI
Biały karier. HOD. I FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI
pierścienia. Dziób nieprosty
minus IO”. Również punkt
„postawa i figura„… bardzo
ważny„
Cytując te słowa zmierzam
do tego, że to gołąb niezwykle
interesujący: oryginalny nie
tylko wśród bagdet. Karier
angielski to oryginał przy tworzeniu którego musiał brać
udział artysta o bardzo dużej
wrażliwości. Proszę mi pokazać
innego dużego gołębia o tak
eleganckiej wyniosłej postawie,
o tak ciekawie ozdobionym
wrzesień–październik 2011
długim dziobie, o tak pięknie
rozbudowanych brwiach wokół
oczu {karo}. W tym miejscu
nie będę opisywał wzorca tego
pięknego, wrażliwego, nieco
płochliwego a jednocześnie
dającego dużo satysfakcji
hodowcom, gołębia. Zakładam,
że poważny hodowca biorąc
się za hodowle kariera zapoznał
się z jego wzorcem. Zaznaczam
jedynie, iż głowa, dziób, oko,
brew, szyja, nogi, postawa,
muszą być zgodne z wzorcem.
Jak wcześniej wspomniałem
jestem hodowca z pasja i dążę
w kierunku uzyskania kariera
idealnego, który by spełniał
oczekiwanie nie tylko hodowców, ale również krytyków
hodowlanych nigdy albo prawie
nigdy nie hodujących kariera.
Swoje kolekcje pokazywałem
od 2008 r na różnych pokazach
poprzez Wrocław, Poznań,
Czaplinek, Warszawę, Radom,
Olsztyn, Gdańsk, Białystok,
Ciechanów i Tomaszów Mazowiecki. Na wszystkich tych
wystawach moje gołębie uzyskiwały doskonałe oceny. Największy sukces osiągnąłem na Krajowej Wystawie w Warszawie
w 2011r. Moja kolekcja zdobyła
I miejsce. a niebieski samiec
numer obrączki 30/ 2009 r
został Mistrzem Polski. Gołąb
ten przez jednych oceniany jest
jako wzorzec – to przez hodowców, a krytycy hodowlani
wyszukują u niego {na forum
internetowym} różnych wad.
Ja osobiście jestem szczęśliwy,
że taki okaz wyhodowałem .
Obecnie swoją uwagę
skupiam na hodowli kariera
w trzech kolorach - białe, czarne, niebieskie. Wychodząc
z założenia, iż nie wielość, ale
jakość jest drogą do sukcesu
skupiam się na tych trzech
kolorach.
Pisząc ten artykuł ciągle
towarzyszy mi myśl jakie działania w Polsce należy podjąć,
aby tą piękną rasę bardziej
spopularyzować? Co należy
uczynić by środowisko hodowców kariera zintegrować, by
współpraca między kolegami
hodowcami prowadziła do
sukcesów hodowlanych, byśmy
chwalili swoje a nie cudze.
To już zamierzchłe czasy
gdy kariery śp. Alfonsa Dubińskiego były wzorcem dla
hodowców Europy. Ja osobiście, ze względu na wiek nie
miałem możliwości i zaszczytu
poznać tego zasłużonego
hodowcę. Znam jego sukcesy
hodowlane jedynie z opowiadań. To był wybitny i wielce
zasłużony dla hodowli kariera
w Polsce hodowca i cieszę się
iż w 2004r powstał w Polsce
Klub Kariera im. Alfonsa
Dubińskiego.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Stado karierów Kazimierza Zmorzyńskiego.
FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI
Karier angielski to rasa
wiekowa znana na całym
globie. Jest potomkiem
Bagdety perskiej opisanej
w literaturze już w 1610 r.
Mam nadzieję, że jego prezes
Kazimierz Postolski znany
hodowca kariera włoży jeszcze
więcej wysiłku i dołoży starań
by tą piękną rasę gołębi spopularyzować.
Na zakończenie chciałbym
podnieść pewien problem
i poddać go do dyskusji. Będąc
uczestnikiem wielu wystaw
obserwuję jak ciężko kariery
znoszą czas oceny sędziowskiej. Dlatego uważam, iż
budowa i cechy anatomiczne
powinny być oceniane przy
wkładaniu gołębi do klatek
wystawowych. Jest to gołąb
duży i płochliwy o upierzeniu
dość twardym. Każdorazowe
wzięcie tego gołębia do ręki
powoduje u niego duży
i niepotrzebny stres, co zmienia jego wygląd na gorszy.
Taki „wymaglowany” karier
nie oddaje swojego piękna.
Dlatego w tym miejscu chciałbym zaapelować do organizatorów wystaw: oceniajcie
kariera pod względem budowy
przy wkładaniu do klatki, resztę można zrobić później.
Pozdrawiam wszystkich
hodowców i miłośników kariera angielskiego.
Niebieski karier. HOD. I FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI
wrzesień–październik 2011
29
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Czołowy hodowca karierów Wiesław Marciniak. FOT. A. GRABOWSKI
Żółty karier Wiesława Marciniaka. FOT. A. GRABOWSKI
Z
acny człowiek, szanowany kolega, bardzo
dobry
hodowca
i sędzia, wielki miłośnik gołębi - kolega, któremu
zaufałem i jestem z tego dumny.
Kolega Wiesław Marciniak,
bo to o nim chcę napisać kilka
słów, przybliżyć jego sylwetkę
hodowcy, którego naprawdę
warto poznać.
Kolega Wiesław zaczął
swoją przygodę z gołębiami
mając 10 lat to jest od roku
1961. Pierwszymi jego ptaszkami były gołębie różnych ras
takich jak: krymki, wywrotki,
sroki i gołębie pocztowe. Po
kilkunastu latach takiej różnorodnej hodowli, około 1980
roku nabył kilka par czarnych
30
karierów i kilka par białych
niemieckich wystawowych
i tak zaczęła się jego miłość
do gołębi. W roku 1996 wstąpił
do Łódzkiego Związku
Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobiu Ozdobnego w Łodzi,
którego jest obecnie wice
prezesem do spraw hodowlanych, dwa lata później wstąpił
do Klubu Hodowców Gołębi
Ras Niemieckich w Brześciu
Kujawskim.
Po kilku latach działania
w tych związkach zrodził się
pomysł powołania Klubu Kariera pod patronatem wybitnego
hodowcy karierów, znanego
w kraju i na świecie Kolegi
Alfonsa Dubińskiego z Gniezna.
Wiesław Marciniak był jednym
wrzesień–październik 2011
z gołębiami
z założycieli tego klubu. Aktywnie uczestniczy w pracach na
rzecz Klubu Kariera, jest wice
prezesem, prowadził szkolenia
dla członków klubu w rasie
karier na temat wzorca tego
gołębia. Bierze aktywny udział
w pokazach, wystawach krajowych, klubowych i innych
pokazując swoje najlepsze ptaki,
które zawsze mieszczą się
w czołówce.
Chętnie jest zapraszany jako
sędzia do sędziowania gołębi
z grupy Brodawczaki czego
nigdy nie odmawia. Obecnie
zaczął hodować jeszcze jedna
rasę Brodawczaka Polskiego.
Lubi jak ptaszki chodzą
w koło niego po ziemi i jest
ich dużo. Nie potrafi ograni-
czyć się do kilku par, jego
woliery są prawie zawsze
otwarte.
Obecnie hodowla Kolegi
Wiesława liczy 30 par lęgowych
i liczną grupę młodzieży.
11września 2011roku na
zebraniu członków Kolegium
Sędziów Polskiego Związku
Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
został wybrany Przewodniczącym Komisji Etyki przy
Głównym Kolegium Sędziów
PZHGRiDI.
Wiesiu tak trzymaj,
niech miłość do gołębi wiecznie trwa.
Z szacunkiem
Kazimierz Postolski
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Łódzki pstry
ANDRZEJ GRABOWSKI
CZŁONEK KOLEGIUM SĘDZIÓW
z Łodzi, Jakub i Waldemar
Kosicki z Poznania, Andrzej
Grabowski z Łodzi. Pojedyncze okazy posiadają
w swoich gołębnikach
Jerzy Pawlak z Andrespola,
Andrzej
Oszust z Łodzi,
Gajda Roman czy
Krzysztof Walczak
HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
ze Zgierza.
Również hodowcy nie zrzeszeni posiadali Łódzkie pstre
na wysokim poziomie, wymie- zała, w moim przynię tylko Stanisława Galanciaka padku, ostra seleki śp. Antoniego Promińskiego cja oraz podawanie
(pana Tolka) z Łodzi. O ich młodym gołąbkom, które jeszpoziomie niech świadczy fakt, cze nie opuściły gniazda,
że wyhodowane po gołębiach kapsułek z tranem do dzioba,
pana Tolka wystawiane przeze pozwoliło na wyeliminować
mnie ptaki wygrywały wystawy. ten problem. Pstry Łódzki to
Łódzki pstry nie sprawia doskonały gołąb lotny, który
problemów hodowlanych, obecnie zatracił swoje zdoldobrze wysiaduje i odchowuje ności lotne i traktowany jest
młode. Dobrze jest też jeśli jako typowy gołąb ozdobny.
pozwoli im się jako pierwszym Jeszcze kilka lat temu śp.
obrać cele lęgowe, co zapo- Michał Stasiak pokazał mi
biega późniejszym bójką gołębnik znajdujący sie na
w gołębniku. Dosyć dużym ul. Przybyszewskiego w Łodzi,
problemem w hodowli tej rasy gdzie „gonionych” w locie
są „krzywe mostki”. Ma na to było około 90 Łódzkich
wpływ zarówno genetyka (z pstrych. Przygotowując się do
uwagi na brak materiału chów tego artykułu chciałem porozkrewniaczy), jak i warunki mawiać z tym hodowcą,
hodowlane. Jednak jak poka- niestety zarówno gołębnik,
jak i budynek mieszkalny zostały rozebrane.
Cieszy mnie fakt, że rośnie
zainteresowanie tą rasą. Koledzy z różnych Związków są
zainteresowani hodowlą tych
gołębi, mam nadzieję, że nie
zniknie ona z naszych wystaw.
Pragnę w tym miejscu
podziękować Zarządowi Łódzkiemu Związku na czele
z Prezesem Zarządu Zdzisławem Prubą o podjęcie uchwały zwalniającej z opłat wystawowych w Łodzi hodowców
tej rasy.
Pochodzenie
Wykrzyżowano tą rasę
w pierwszej połowie XX wieku
w Łodzi i w pobliskich miejscowościach, hodowlą tej rasy
zajmują się przede wszystkim
hodowcy z Łodzi, ale spotykane już są również w innych
rejonach kraju.
HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
C
hciałbym przybliżyć
wszystkim miłośnikom gołębi rasę
Łódzki pstry.
W chwili obecnej nie spotkamy tych gołębi za często.
Pojedyncze kolekcje można
spotkać na wystawach w Łodzi
czy Poznaniu. Mało jest
w zapaleńców, którzy by kontynuowali hodowlę tej rasy, większość jej miłośników odeszła
już na zawsze. W chwili obecnej największymi miłośnikami
są Jakub i Waldemar Kosiccy
z Poznania, którzy od kliku
lat propagują te ptaki w kraju,
jak i zagranicą, wystawiając je
na wystawach krajowych oraz
poza granicami kraju. Trzon
ich hodowli stanowią gołębie
zakupione od Eugeniusza
Muszyńskiego z Pabianic.
Według starszych hodowców główną rolę w utworzeniu
rasy odegrały gołębie wiedeńskie długie, odmiany bocianowatej z barwną głową. To
im właśnie Łódzkie pstre mają
zawdzięczać swoje ubarwienie
i nazwę. Do dzisiaj w okolicach
Łodzi i nie tylko nazywane są
potocznie winerami. Jeszcze
kilka lat temu na wystawach
w Łodzi prezentowanych było
kilka kolekcji Łódzkich pstrych
w kilku odmianach barwnych.
W 2010 roku na Łódzkiej
Wystawie w Wiśniowej Górze
pokazana była tylko moja
kolekcja tych ptaków. Mam
dla tej rasy szczególny sentyment, bo to właśnie w niej
zdobyłem pierwszy swój
puchar.
Do znanych hodowców tej
rasy gołębi należą i należeli
Eugeniusz Muszyński z Pabianic, śp. Henryk Ławiński
z Łodzi, śp. Michał Stasiak
z Łodzi, śp. Marian Zachariasz
ze Zgierza, śp. Jan Ziółkowski
z Łodzi, Jan Wawrzyniak
Wrażenie ogólne
Wysoki, smukły, głowa
i wszystkie części ciała możliwie długie, o ukośnie noszonym tułowiu, żywym usposobieniu, w całości tworzy typ
gołębia lotnego, na dość wysokich nogach, o mocnym
i dobrze przylegającym upierzeniu.
wrzesień–październik 2011
31
32
chach łącznie z palcami.
Pazurki ciemne, tylko przy
czerwonych i żółtych jasne.
Na rynkach, giełdach
zdarzają się Pstre Łódzkie
z kapciami, jest to wynik
wykrzyżowania ich z np. „widynami”, czajkami, są to gołębie
z reguły drobniejsze dobrze
sprawujące się w locie
Rodzaje kolorów
Niebieski, czarny, kawowy,
czerwony, żółty. Obecnie
najczęściej spotykany w kolorze niebieskim, sporadycznie
czarnym lub czerwonym,
które jednak pokrojowo są
słabsze od standardowych
niebieskich. Ich sylwetka
i kształt głowy nie są tak
dopracowane jak u osobników
wzorcowych.
wrzesień–październik 2011
Kolor i rysunek
Niebieska, czarna, kawowa,
czerwona, żółta. Kolory te
występują na głowie i przylegającej do głowy szyi oraz lotki
są też tego koloru, ogon biały
lub całkowicie koloru takiego
jak głowa i lotki.
Im mniej jest pryskana
pozostała część szyi, tym lepiej.
W chwili obecnej pstry
występuje najczęściej z białym
ogonem, bardzo trudno
znaleźć z ogonem w kolorze
lotek. Wiąże się to z upodobaniami hodowców dla
których gołębie z białymi
ogonami były bardziej modne.
Duże błędy:
Głowa krótka, szeroka
o wysokim czole, klinowy
kształt głowy wykazujący duże
braki, zwłaszcza jeżeli chodzi
o należyte wypełnienie przedniej części głowy. Zakończenie
głowy pod kątem prostym do
szyi, oko koloru czerwonego,
żółtego lub ciemne. Dziób jasny
przy kolorze ciemnym, a ciemny przy czerwonych i żółtych,
za silnie rozwinięte woskówki.
Brew pomarańczowa lub czerwona. Szyja krótka, widoczna
wyraźnie żyła pod dziobem.
Krótkie nogi, białe pazurki.
Wszelkie objawy degeneracji
oraz cechy obcej rasy.
Uwagi do oceny:
Figura i postawa - profil
głowy i dzioba – oko, brew
i ich kolor - kolor upierzenia
i rysunek - ogólny wygląd.
Grupa IX Lotne. Obrączka
numer 8. Wydanie 2001.
HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
Wzorzec: cechy rasowości
GŁOWA: Możliwie wąska
i długa, proporcjonalnie do
wielkości gołębia, tworząca
wyrównany klin, tylna część
klinowego kształtu głowy jest
łagodnie zaokrąglona. Profil
głowy począwszy od dzioba
tworzy jedną nieprzerwaną
i nieznacznie wypukłą linię,
która robi wrażenie prawie
prostej zakończonej łagodnie
zaokrągleniem, tył głowy schodzi prostopadle w linię szyi.
(Niestety pstrego o pięknej
długiej głowie w chwili obecnej jest bardzo trudno spotkać.
Przeważają głowy krótkie,
rozbite).
OCZY: Osadzone wysoko
w głowie, w tylnej partii czaszki. Tęczówka jasna z różowym
nalotem, źrenica mała.
BREW: Wąska, koloru szarego
przy ciemnych, przy kolorach
czerwonym, żółtym - brew
koloru cielistego
DZIÓB: Proporcjonalnie długi
w kształcie klina, barwy czarnej, przy kolorach czerwonym
i żółtym cielisty, woskówki
nieduże, lekko przypudrowane,
dziób wraz z głową noszony
poziomo. (przeważa dziób
krótki, gruby).
SZYJA: Proporcjonalnie długa,
prosta, łagodnie poszerzająca
się ku dołowi i harmonijnie
łącząca się z piersią i barkami.
Pod dziobem szyja powinna
wykazywać jak największe
wycięcie.
PIERŚ: Umiarkowanie wąska,
zaokrąglona, nie wysunięta ku
przodowi.
PLECY: Umiarkowanie wąskie,
lekko zaokrąglone, opadające
ukośnie ku dołowi.
SKRZYDŁA: Dobrze zwarte,
przylegające do tułowia,
spoczywające na ogonie.
OGON: Zwarty, prosty, utrzymany ukośnie w równej linii
z opadającą linią grzbietu. Nie
dotykający ziemi.
NOGI: W całości wysokie, nie
zbliżające się w partii kolanowej ku sobie i tylko
nieznacznie wygięte w kolanach do tyłu. Uda widoczne,
nie schowane w pióra
podbrzusza, skok nieopierzony, lub całkowicie w pończo-
HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
TEKST I FOT. ANDRZEJ LIWCZAK
Hod. A. Liwczak
jest wiele publikacji
opisujących szczegółowo tę
narodową, pieczołowicie
pielęgnowaną i strzeżoną rasę.
potykane nazwy tej Gołębie w opisach nieco
rasy: srbsky vysokole- różnią się w eksterierze, ale
tec, belehradsky vyso- ich wspólną cechą są wysokie
koletec, srbsky letun, wymagania co do wyczynów
srpski visokoletać, Beograder lotowych. Muszą bezwzględHochflieger, Serbischer Hoch- nie spełniać takie wymagania
flieger, Hautvolant de Serbie, jak: długi, okrężny i grupowy
Serbia Highflyer.
lot, na wysokim pułapie. GołęRasa ta wywodzi się bie nie osiągające wysokiego
z Bliskiego Wschodu. Została pułapu lotu (niewidoczny
przywieziona przez Turków ruch skrzydeł) i minimalnego
do Belgradu. Gołębie te, po czasu 4 h są usuwane
skrzyżowaniu z miejscowym z hodowli.
gołębiem domowym, są hodoNa stronie internetowej
wane w Serbii blisko dwa stule- związku „Savez Odgajivaća
cia i obecnie dość popularne Golubowa Srpskich Visokow krajach byłej Jugosławii.
letaća Srbije” są publikowane
Są to gołębie bardzo wyniki lotów konkursowych
wytrwałe w lotach.Wg rodzi- ogólnokrajowych. Można
mych hodowców latają tam
przeczytać,
że
w stadach liczących minimum np. w 2007 r. na 93 serbskich
4 szt., zataczając kręgi hodowców biorących udział
o promieniu do kilkuset w konkursach zakwalifikometrów nad gołębnikiem. wało się na listę rankingową
W czasie 30 min od startu 55 osób. Ostatni z czasem
powinny osiągnąć wysoki stada 5h 39’20” i najdłużej
pułap, a w zakryciu na wyso- latającym gołębiem 9h15’00”,
kości 800-1500 m przebywać natomiast najlepszy wynik
od 2,5 do 5 godz.. Wymagany to 12h 41’10” stada i indyjest minimalny czas lotu 4 widualnie 14h 32’00”.
godziny. Przeciętna długość
Wg opisu tej rasy w książce
lotu wynosi 6-8 godz., Stefana Peterfiego ( Hodowla
a najwytrwalsze lotniki mogą Gołębi z 1970 r.) jest to gołąb
osiągać czas nawet 10-14 godz. o muskularnej i mocnej budoZ lotu mogą wracać pojedyn- wie, ale o harmonijnym pokroczo lub w mniejszych grupach ju.
Głowa
wydłużona
niż wystartowały. Oceniając i zaokrąglona, z małą półkolistą
te gołębie powinno się przede koroną na karku sterczącą do
wszystkim brać pod uwagę góry. Oczy białe, otoczone
wyczyny lotowe ( 80 % jasnocielistą obwódką powiew punktacji), natomiast ekste- kową. Szyja gruba, pierś szerorier jest mniej istotny (tylko ka i wypukł, grzbiet szeroki,
20 %). Między innymi dlatego pochylony do tyłu, skrzydła
rasa ta występuje w kilku długie, prosto ułożone spoczytypach, w zależności od regio- wające na wąskim ogonie, nogi
nu. W serbskiej literaturze bose.
S
Orientacyjne wymiary:
długość całkowita 36 cm,
długość dzioba 15 mm, długość
skrzydła 24 cm, rozpiętość
skrzydeł 65 cm, obwód tułowia
29 cm, długość ogona 13 cm,
wysokość nogi 8-9 cm, waga
ciała 350 -370 g.
Serbskie
wysokolotne
występują we wszystkich
barwach i kolorach, jednoko-
lorowe, plamiste i pstrokate.
Około 30 odmian ubarwienia
ma swoje nazewnictwo wywodzące się z języka tureckiego.
Obecnie serbski wysokolotny jest również hodowany
w krajach europy zachodniej
i środkowej. Na potrzeby
wystaw zostały opracowane
wzorce, uwzględniające obecne trendy hodowlane.
Hod. A. Liwczak
Hod. A. Liwczak
wrzesień–październik 2011
33
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
W Polsce wzorzec, po dokonaniu w ostatnim czasie
pewnych poprawek, uwzględnia w zasadzie opis rasy w literaturze serbskiej i naszych
południowych sąsiadów. Jest
on podstawą do oceny tych
gołębi na wystawach, niestety
tylko za eksterier. Wyczyny
lotowe nie są i nie mogą być
brane pod uwagę, gdyż nie
ma takiej opcji w systemie
oceny. Wynika to z małej,
wręcz znikomej popularności
organizowania lotów konkursowych, a w związku z tym
braku danych oficjalnych
o osiągach sportowych gołębi.
Należy myśleć o zmianie
systemu ocen. Do zmiany
jednak daleka droga. Pierwsze
kroki, jak dotychczas,
w kierunku organizowania
lotów konkursowych w Polsce
poczynił
PołudniowoWschodni Klub Hodowców
Gołębi Wysokolotnych z siedzibą w Sarzynie, niedaleko
Leżajska. Dwa lata temu pojawiły się pierwsze oficjalne
wyniki klubowych konkursów
w kategoriach poszczególnych
ras gołębi wysokolotnych.
Może w przyszłości
doczekamy się na wystawach
uwzględniania wyczynów
lotowych przy ocenie gołębi.
Powinno to dotyczyć wszystkich ras wysokolotnych
i akrobatycznych, gdyż często trzymane w wolierach
bezpowrotnie zatracają zdolności sportowe. Dlatego
wielką w tym zakresie rolę
mogą odegrać kluby zrzeszające hodowców i miłośników tych ras.
PLECY: Zaokrąglone, opadające w kierunku ogona.
SKRZYDŁA: Długie, szerokie,
silne, dobrze przylegające, nie
sięgające końca ogona i spoczywające na ogonie.
OGON: Wydłużony, zwarty,
noszony równo z linią grzbietu,
składający się z 12 – 16 sterówek.
NOGI: Średniej długości, silne,
nieupierzone, czerwonopomarańczowego koloru, kolor
pazurków zgodny z kolorem
dzioba.
UPIERZENIE:
Dobrze
wykształcone, gęste, przylegające, sprężyste.
Hod. A. Liwczak
Rodzaje kolorów
Występuje prawie
wszystkich kolorach.
Kolor i rysunek
Dopuszcza się każdy rysunek i kolor. Kolor musi być
czysty, nasycony, z połyskiem.
U niebieskich z pasami oraz
grochowych pasy powinny być
równe i nieprzerwane, grochowatość zaś równomiernie
rozłożona.
Serbski wysokolotny na wystawie w Nitrze
Pochodzenie
Serbia, okolice Belgradu.
Wrażenie ogólne
Gołąb typu lotnego, średniej
wielkości. Lata przeciętnie 6
– 8 godzin na dużych wysokościach.
Wzorzec: cechy rasowości
GŁOWA: Zaokrąglona, nieco
wydłużona, z dość szerokim
podniesionym czołem, z czubkiem w kształcie łopatki, dopuszcza się ostro zakończony.
34
we
Serbski wysokolotny na wystawie w Nitrze
OCZY: Perłowe, możliwie bez
krwawych żyłek, u białych
i kolorowych z białą głowąciemne.
BREW: Wąska, dwurzędowa,
delikatna, barwa od jasnej do
ciemnej (stosowna do koloru
upierzenia).
wrzesień–październik 2011
DZIÓB: Mocny, średniej długości, wskazany jasnego koloru
lub stosownie do barwy upierzenia. Woskówki małe, gładkie, biało przypudrowane.
SZYJA: Średniej długości, silna.
PIERŚ: Szeroka, mocna,
zaokrąglona.
Duże błędy
Przy ocenie lotności
dyskwalifikuje się gołębie,
które przebywały mniej niż
4 godziny w powietrzu, lub
nie osiągnęły wysokiego pułapu lotu.
Zbyt masywny lub zbyt
słaby korpus, wąska pierś, żółte
lub czerwone oczy, czerwone
brwi, opierzone nogi, obwisłe
skrzydła, łamliwe pióra.
Pozostałe wady
Długa wąska szyja, mała
głowa, wąskie czoło, za nisko
lub za wysoko posadowiony
czubek, długi i cienki dziób,
krótki szerszy ogon, czubek
niezgodny z wzorcem, nieczysta barwa upierzenia.
Uwagi do oceny
Wygląd ogólny – struktura
upierzenia – postawa, budowa
korpusu –oczy – barwa i rysunek.
Grupa IX – Lotne. Obrączka
numer 7
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Szanowni Koledzy, miłośnicy gołębi!
eden bardzo zasłużony kolega z Polski przysłał mi kwartalnik
„Gołębie i drobny inwentarz”. Redaktor Ryszard Lis zaprasza
w nim – „piszcie do nas”!. Nie jestem członkiem Polskiego
Związku, ale w Polsce nie czuję się obcym. Jestem z Litwy.
Narody polski i litewski są braterskie. Przypomnijmy tylko co
znaczy Grunwald i Adam Mickiewicz! Już nie mówiąc o Unii
i wspólnych królach. To nas nierozdzielnie łączy. Ale to już historia. A ja nie jestem historykiem tylko miłośnikiem gołębi. Szkoda, ale wygląda na to, że Litwa dla polskich kolegów jest teraz
incognito. Dlatego chce odsłonić, na ile mi to się uda, tą firankę.
Mamy my piękną stolicę Wilno. Ale tam się dzieją dziwne
rzeczy. Co drugi gołębiarz jest prezesem, no bo ma klub. Ale tak
naprawdę to te kluby istnieją tylko na papierze. Klub jako minimum musi zorganizować wystawę. Ale w Wilnie wystaw gołębi
nie ma. Czym zajęci są ci prezesi? Niewiadomo, no ale może
obudzą się! Miejmy nadzieje.
Na szczęście na Litwie jest Kowno – serce Litwy i centrum
hodowli gołębi. Mamy tu klub założony w roku 1929 (wtedy
odbyła się pierwsza wystawa). Nazywał się on wówczas „Stowarzyszenie miłośników gołębi, kanarków i rybek”. Tak więc tradycje u nas prawie stuletnie. Przez prawie sto lat bywało różnie,
działanie było aktywne i marne. Ale prawie co rok były organizowane wystawy. Kiedy została zwalona ta „Żelazna brama”
i Europa otworzyła się dla Litwinów, zaczęły się masowe
wycieczki na polskie wystawy. W Polsce zobaczyliśmy inny
świat. Zwłaszcza podobało nam się w Poznaniu i Szczecinie.
Zachciało się i nam podobnej kultury. Na wystawie, jak wiadomo, musi być ocena. We właściwej ocenie pomagali nam polscy
koledzy. Gościliśmy takich wspaniałych ludzi jak Zbigniew
Salmanowicz z kolegami, Zdzisław Borawski ze swoją ekipą.
Józef Gref, Stanisław Śliż, Józef Seniuk, Ryszard Suski, Stefan
Jegliński, Zenon Goliszewski i inni.
To już było osiągnięcie, ale stało się jasne, że musimy nauczyć
i posiadać swoje kadry. Wtedy zwróciłem się do kol. Adama
Wegnera o pomoc. Wegner poinformował, że nasza litewska
sprawa już jest w Kolegium Sędziów Polskiego Związku. Parę lat
temu odwiedziła Kowno delegacja
Polskiego Związku, na której czele
był sam szef kol. Jan Pajka i Adam
Zdeb z Józefem Grefem. Polscy
koledzy ucieszyli się, że Litwini
Romuald Czeilytka
chcą uczyć się i przyrzekli pomoc.
Powiedzieli jakie są warunki i jak to
się robi. Na szkolenie zapisało się
dużo naszych kolegów. Tylko szkoda, że do końcowych egzaminów prawie nikt nie doszedł. Prawie wszyscy, z różnych powodów i przyczyn odpadli. Ale to uczenie miało sens i dało pozytywny impuls. Myślę, że powtórzymy jeszcze raz tą akcje i efekty
będą bogatsze!
Teraz na czele klubu stanęło młode pokolenie hodowców. To
cieszy, bo młodzi to odwaga, energia i siła. Dzisiaj klub ma
prawie wszystko. Wcześniej nie było ogrzewanej sali. Wystawy
odbywały się w ładnym i obszernym pawilonie, ale tam było
zimno, prawie tak jak na podwórku i dlatego były problemy.
Teraz mamy ciepłą sale i od pogody będziemy niezależni.
Kowieński klub organizuje giełdy gołębi dwa razy do roku, na
wiosnę i w jesieni. Odbywają się giełdy właśnie w tym pawilonie
gdzie zimno, ale tam jest wygodnie i dużo miejsca, a w pobliżu
jest wielki parking samochodowy. W Kownie na rynku prawie
w każdą niedziela, bywa bazar gołębi. Zapraszamy na nasze
imprezy. Hodowcy z Litwy są częstymi i aktywnymi gośćmi
w Polsce. Kiedy odbywa się wystawa na przykład w Białymstoku
zbiera się na niej pół Litwy, a w Poznaniu to cała grupa hodowców z Litwy. Oby tak Polacy przyjeżdżali do nas!
Teraz chcę podziękować kolegom, których wymieniłem i tym
których nie wymieniłem za to, że byli z nami i pomagali nam.
W imieniu członków Kowieńskiego Klubu Hodowców Gołębi
Ozdobnych dziękuję za wszystko.
Do zobaczenia podczas nowych wystaw i spotkań!
Z poważaniem hodowca – praktyk
Romuald Czeilytka
Weteran Kowieńskiego Klubu
KĄCIK
P
oczta Polska w cyklu Ochrona
Przyrody wydała serię 12 znaczków przedstawiających ptaki
chronione w Polsce w nominałach od 10 groszy do 6,50 złotych.
Na kolejnych znaczkach przedstawione
zostały: Drop z rzędu żurawiowatych – 10
gr., Kruk z rodziny krukowatych – 20 gr.,
Kormoran czarny z rzędu wiosłonogich –
30 gr., Bocian czarny z rzędu brodzących
– 40 gr., Puchacz z rzędu sów drapieżnych
– 50 gr., Bielik z rzędu drapieżnych – 60
gr., Orzeł przedni z rzędu drapieżnych 75 gr., Krótkoszpon z rzędu drapieżnych –
90 gr., Drozd skalny – 2,50 zł, Zimorodek
z rzędu kraskowatych 4 zł, Pomurnik –
5,60 zł, Kraska – 6,50 zł
Kazimierz Kocowski
wrzesień–październik 2011
35
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Mutacje cukrówek
TEKST I FOT. JERZY ĆWIK
jest używane nie tylko w przypadku ptaków dziko ubarwionych ale i mutantów które są nosicielami innych
zmutowanych genów. Przykładowo może to być ptak
czerwony z jednym recesywnym genem białym co zapiszemy „czerwony/białe”.
Przykłady krzyżowań ptaków
mutacji recesywnych
Niektóre mutacje można rozpoznać już u piskląt
I. standard x mutacja = 100% młodych standard/mutacja
II. mutacja x mutacja =
100% mutacja
III. standard/mutacja x mutacja = 50% standard/mutacja
50% mutacja
IV. standard/mutacja x standard/mutacja =
50% standard/mutacja
25% standard
25% mutacja
Co to są mutacje?
Wśród hodowców słowami „mutacja” lub „mutant”
określa się ptaka który różni się pewnymi widocznymi
cechami od przeciętnego osobnika występującego
w naturalnym środowisku. Jednak musi jeszcze te swoje
„nowe” cechy przekazywać potomstwu. Jeśli ich nie
przekazuje dalszym pokoleniom, to wtedy nie używamy
słowa „mutacja” a „modyfikacja”. Zmiany muszą być
dziedziczne czyli muszą nastąpić w materiale genetycznym. Takie dziedziczące się zmiany naukowo nazywa
się „mutacjami genowymi”.
Dziedziczenie mutacji
Każda cecha organizmu kodowana jest w genach
czyli fragmentach DNA. Długie nici DNA znajdujące
się w jądrach komórkowych w formie uporządkowanej
noszą nazwę chromosomów. Chromosomy we wszystkich komórkach ciała (za wyjątkiem komórek rozrodczych) występują w podwójnej liczbie, są to tzw. chromosomy homologiczne. Jeden z nich pochodzi od ojca
a drugi od matki. Geny umieszczone w tych samych
miejscach chromosomów homologicznych kodują te
same cechy czyli np. produkcję określonego barwnika.
Jeśli jeden z genów zostanie uszkodzony, czyli wystąpi
mutacja genowa, to zazwyczaj nie ujawnia się ona
w ubarwieniu, gdyż działa jeszcze drugi gen, umieszczony na chromosomie homologicznym. Jednak ten
„uszkodzony” gen jest przekazywany potomstwu. Gdy
potomek otrzyma zarówno od ojca jak i matki „uszkodzony” gen, to wtedy wystąpi zmiana ubarwienia. Ten
typ dziedziczenia nazywany recesywnym.
Ptaki mające ubarwienie dzikie a będące nosicielami
genów zmutowanych nazywamy w slangu hodowców
„szpaltami” i zapisujemy korzystając z ukośnej kreski
np. „standard/białe” (co czytamy ptak ubarwiony standardowo szpalt na białe). Oczywiście pojęcie „szpalt”
36
wrzesień–październik 2011
W przypadku gdy geny kodujące mutacje znajdują się
na chromosomach płciowych wtedy mamy do czynienia
z mutacjami recesywnymi sprzężonymi z płcią. Występują tu trochę inne zasady dziedziczenia z uwagi na to,
że jeden z chromosomów homologicznych jest mniejszy
i zazwyczaj ma tylko niewielką liczbę genów odpowiadających za cechy fizyczne np. za ubarwienie. Ten
mniejszy chromosom, oznaczany zazwyczaj literką „Y”
występuje u samic ptaków. Samiec posiada więc 2 chromosomy płciowe „X i X”, a samiczka „X i Y”. W związku
z tym, że na chromosomie „Y” nie ma genów kodujących mutacje sprzężone z płcią, więc samiczki nie mogą
być szpaltami na ten typ mutacji.
Przykłady krzyżowań ptaków mutacji recesywnych
sprzężonych z płcią
I. samiec standard x samiczka mutacja =
100% młodych samców standard/mutacja
100% młodych samic standard
Zmutowane cukrówki
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
II. samiec mutacja x samiczka standard =
100% młodych samców standard/mutacja
100% młodych samic mutacja
III. mutacja x mutacja =
100% mutacja
IV. samiec standard/mutacja x samiczka standard =
50% młodych samców standard/mutacja
50% młodych samców standard
50% młodych samic standard
50% młodych samic mutacja
Występują również mutacje dominujące i ich swoista
odmiana mutacje nie w pełni dominujące. Ich cechą
charakterystyczną jest fakt, że wystarczy otrzymać tylko
od jednego z rodziców gen „uszkodzony” aby mutacja
się ujawniła. Mutacje dominujące od nie w pełni dominujących różnią się tylko nasileniem nowej cechy.
W przypadku mutacji dominującej, cecha osiąga
maksymalne natężenie już przy otrzymaniu genu tylko
od jednego rodzica. Natomiast w przypadku mutacji nie
w pełni dominujących pełny efekt otrzymamy gdy na
obu chromosomach homologicznych jest taki sam gen
dominujący. Z tego powodu w slangu hodowców używa
się pojęcia „ptak 1 faktorowy” czyli z jednym genem
dominującym i „ptak 2 faktorowy” z genami dominującymi na obu chromosomach.
Przykłady krzyżowań ptaków mutacji recesywnych
sprzężonych z płcią
I. standard x mutacja 2 faktorowa =
100% młodych mutacyjnych 1 faktorowych
II. standard x mutacja 1 faktorowa =
50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych
50% młodych standard
III. mutacja 1 f x mutacja 1 f =
50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych
25% młodych mutacyjnych 2 faktorowych
25% młodych standard
IV. mutacja 1 f x mutacja 2 f =
50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych
50% młodych mutacyjnych 2 faktorowych
V. mutacja 2 f x mutacja 2 f =
100% młodych mutacyjnych 2 faktorowych
Standard i mutacja
W związku z tym, że do udomowienia cukrówek
doszło co najmniej 2 tysiące lat temu oraz że do dalszej
hodowli przeznaczano ptaki z nowymi cechami ubarwienia, zaszło u nich zjawisko podobne jak u innych
udomowionych ptaków, gdzie praktycznie każdy
egzemplarz jest nosicielem wielu zmutowanych genów.
Aktualnie nie jest możliwym znalezienia osobnika
o całkowicie „dzikim” genotypie. Czasami również
znaczną trudność sprawia ustalenie, do jakiej konkretnej mutacji czy kombinacji mutacji należy posiadany
przez nas egzemplarz. Krzyżując cukrówki, tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy, jakie otrzymamy potomstwo, jakie cechy się ujawnią. Często jesteśmy zaskakiwani odmiennością ubarwienia piskląt w stosunku do
rodziców.
Według moich informacji, obecnie hodowanych jest
12 mutacji barwnych i 3 mutacje „strukturalne”, czyli
zmieniające budowę lub płożenie pióra. Mutacje te są
łączone ze sobą dając ogromną różnorodność kombinacji mutacji. Część kombinacji mutacji uzyskało swoje
odrębne nazwy stając się tym samym „odmianami
barwnymi”. W związku z tym, że poszczególne mutacje
są różnie nazywane przez poszczególnych hodowców,
więc w nawiasach podaję nazewnictwo angielskie.
MUTACJE STRUKTURALNE
1. Czubata (Tufted). Dziedziczenie dominujące. Bardzo
rzadka mutacja, jak dotychczas nie udało mi się „na żywo”
Mutacje cukrówek
U cukrówek występują dwa barwniki melaninowe:
eumelanina (czarnobrązowa) i feomelanina (żółtobrązowa). Melaniny mają postać drobniutkich ziarenek
niewidocznych gołym okiem. W zależności od ich
stężenia, czyli ilości ziarenek barwnika na określonej
powierzchni [objętości], eumelaniny mogą przyjmować
różne odcienie czerni, szarości lub „niebieskości”,
a feomelaniny przyjmować różne odcienie beżowe.
Zakończenie przedwczesne produkcji naturalnych
barwników spowodowana zmianami w genach może
doprowadzić do tego, że ziarna eumelaniny będą czerwonawe a feomelaniny szare. Skrajną mutacją jest
całkowite zahamowanie produkcji barwników wtedy
ptaki są czysto białe lub zahamowanie produkcji
w rozmaitych częściach ciała np. u szeków.
Cukrówka naturalnie ubarwiona
wrzesień–październik 2011
37
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Detal głowy cukrówki koroniastej
Pióra silki
zobaczyć takiego ptaka. Wielkość czubka i jego umiejscowienie jest dosyć zróżnicowane, jednak wzniesione pióra
nigdy nie przekraczają centrum głowy. Najczęściej umiejscowione są w pobliżu czoła.
W związku z tym, że jest to mutacja dominująca, więc
wystarczy mieć jednego ptaka „z czubem”, aby cieszyć się
z młodych czubatych:
I sezon: czubaty 1 F x koroniasta =
50% gładkogłowe / koroniaste
50% czubate 1F / koroniaste
czubaty 1f x gładkogłowa =
50% czubatych 1f
50% gładkogłowych
II sezon: czubaty 1F / koroniaste x koroniasta =
25% koroniastych
25% czubatych 1F/koroniaste
25% gładkogłowych/koroniaste
25% dwuczubych (koroniasto czubatych 1F)
2. Koroniasta (crest). Dziedziczenie recesywne. Dosyć
powszechna mutacja. Koronka, a właściwie wzniesiona
półkorona (lub tylko pęk piór) jest umiejscowiona z tyłu
głowy. Tęczówka oka tej mutacji jest pomarańczowo żółta.
Pojawiła się prawdopodobnie w południowo wschodniej
Azji, skąd w 1990 roku została przywieziona do Kuwejtu.
Bardzo ciekawie wygląda kombinacja ptaków czubatych
z koroniastymi. Nazywane są „double crested” czyli
podwójnie koroniaste, gdyż dziedziczą obie formy wzniesionych piór. Mają czubek z przodu głowy i koronkę na
potylicy lub dwa czubki – jeden z przodu a drugi z tyłu
głowy. Gdy uda nam się nabyć cukrówki obu form „czubatości”, to w ciągu 2 sezonów hodowlanych możemy być
szczęśliwymi posiadaczami ptaka z 2 czubami.
3. Jedwabista (Silky). Dziedziczenie nie w pełni dominujące. Pierwszy egzemplarz prawdopodobnie pojawił się w 1951
roku w hodowli J. Millera. Nie należy krzyżować 2 ptaków tej
mutacji ponieważ młode 2 faktorowe jedwabiste będą miały
bardzo kruche upierzenie. Pióra ich będą się łamać. Ptaki
takie są całkowitymi nielotami i tylko spacerują po dnie
woliery. Mogą jednak się rozmnażać i skrzyżowane z ptakami
„normalnymi” dają 1 faktorowe potomstwo. Ptaki 1 faktorowe z uwagi na zanik haczyków łączących promyki piór
wyglądają bardzo ładnie. Ich pióra przypominają trochę
sierść ssaków. Mają ograniczoną zdolność lotu i właściwie
tylko „podfruwają” tak do wysokości 1 metra.
Mutacje barwne cukrówek postaram się przedstawić
w kolejnym numerze czasopisma.
Cukrówki jedwabiste z gładkim rodzicem
Cukrówka jedwabista
38
wrzesień–październik 2011
Przygotowanie gołębi do wystawy
lek. wet. ALEKSANDRA KLIMCZAK; lek. wet. TOMASZ KLIMCZAK
[email protected]
P
omimo jesiennej aury, ostatnie miesiące roku niosą ze
sobą nowe wyzwania dla hodowców gołębi rasowych.
Jest to czas, w którym nasze gołębie muszą się odpowiednio zaprezentować, aby zdobyć jak najwięcej uznania na krajowych i międzynarodowych wystawach
gołębi rasowych. Nieuchronnie, nadchodzi więc czas oceny
naszych całorocznych starań o idealny wygląd i zdrowie naszych
podopiecznych.
Czas oceny to niestety również czas stresu, który towarzyszy
nie tylko nam, ale również, a może nawet przede wszystkim,
naszym gołębiom. Stres, związany ze zmianą miejsca, karmy,
obecnością innych ptaków, jest ważnym czynnikiem immunosupresyjnym, czyli obniżającym odporność. Z kolei obniżenie odporności skutkuje zwiększoną podatnością na infekcje czy nawet
uaktywnieniem zakażenia, które wcześniej przebiegało podklinicznie lub bezobjawowo. Dlatego tak ważne jest, aby nasze gołębie były do wystawy dobrze przygotowane. Poprzez odpowiednie
przygotowanie rozumiemy przede wszystkim profilaktykę. Tak
więc gołębie powinny być odrobaczone i zaszczepione. Odrobaczanie najlepiej standartowo poprzedzić badaniem kałomoczu.
Lekarz weterynarii wykona przy okazji wymaz z wola i kloaki, co
pozwoli określić ilość pierwotniaków (rzęsistków, heksamit).
Pamiętajmy by nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę.
Przed wystawą warto również dokładnie obejrzeć skórę i pióra
gołębi pod kątem ektopasożytów, abyśmy nie musieli czerwienić
się ze wstydu, gdy okaże się że po naszych najlepszych reprezentantach biegają hordy piórojadów. Aby temu zapobiec, na dwa
tygodnie przed wystawą dobrze jest nakropić na skórę gołębia
dwie krople preparatu zawierającego iwermektynę.
Największym zagrożeniem wystaw pozostają niezmiennie
wirusy, które niezwykle łatwo rozmnażają się i rozprzestrzeniają
w osłabionej stresem populacji ptaków. Do pierwszej trójki
napastników zaliczamy niezmiennie: paramyksowirusa, poxwirusa (ospa) i herpeswirusa. W Polsce obowiązkowe jest szczepienie przeciwko paramyksowirozie. Zalecamy, by nie zapominać
także o szczepieniu przeciwko herpeswirozie, szczególnie gdy
hodujemy gołębie krótkodziobe. Bardzo ubolewamy nad
brakiem polskiej szczepionki przeciwko ospie. Póki co, ratujemy
się szczepionką czeską, choć w ostatnich latach obserwowaliśmy
przypadki przełamania odporności poszczepiennej i wystąpienia
klinicznej ospy o łagodnym przebiegu u pojedynczych osobników w stadzie.
Choć zakażenie pałeczkami salmonella na wystawie raczej
nam nie grozi, to jednak i tu warto pamiętać o szczepieniu.
Pozwoli nam ono uniknąć uaktywnienia się zakażenia bezobjawowego (stres), o którego istnieniu często nawet nie mamy pojęcia, a o którym dowiadujemy się w momencie rozwinięcia się
pełnej postaci klinicznej choroby.
Pamiętajmy, że dobra odporność poszczepienna pojawia się
po około trzech tygodniach od szczepienia i utrzymuje się na
wysokim poziomie od 6 do 9-12 miesięcy, w zależności od:
rodzaju szczepionki, choroby przeciwko której ptaki zaszczepiono, odpowiedniego przygotowania gołębi do szczepienia, czy
indywidualnych cech osobniczych. Terminy szczepień powinny
być więc dobrze przemyślane. W grę wchodzą minimum trzy
immunizacje, jeśli chcemy zabezpieczyć ptaki przeciwko czte-
rem podstawowym chorobom: salmonellozie, herpeswirozie,
ospie i paramyksowirozie. W doborze szczepionek i terminów
szczepień pomoże lekarz weterynarii.
Przykładowy program szczepień
SZCZEPIONKA
ODSTĘP POMIĘDZY SZCZEPIENIAMI
Salmovir (salmonelloza, 3 tygodnie
paramyksowiroza)
Colinak NH 2 tygodnie
(paramyksowiroza,
herpeswiroza)
Diftopharm (ospa)
W ogólnym podniesieniu odporności, dobrą rolę odgrywają
immunostymulatory. Pamiętajmy, że skuteczności nie zapewnia
jednorazowe podanie leku. Tu liczy się przede wszystkim systematyczność i odpowiednio długi czas podawania.
Najczęściej stosowanie immunostymulatory
SUBSTANCJA CZYNNA
PODAWANIA
1,3/1,6 Beta Glukan Codziennie przez 10 do 14 dni. Jedna kuracja w ciągu
miesiąca. Rozpoczynać podawanie na 7 dni przed
czynnikiem stresowym (szczepienie).
Chlorowodorek Zalecana dawka immunostymulująca to 1mg na
Lewamizolu gołębia. Zalecamy podawanie trzykrotne dzień po
dniu lub trzykrotnie co 3 dzień. Co 2-3 tygodnie.
Wyciągi z bakterii 1ml na 20 gołębi na taką ilość wody aby ptaki wypiły
(Inmunair 17,5) wszystko w ciągu 2 godzin, przez 3 dni co 3 tygodnie.
Wyciąg z jeżówki Według zaleceń producentów poszczególnych
purpurowej preparatów.
Na wstępie poruszyliśmy również temat zakupu nowych
gołębi. Nowo zakupione ptaki, choćby nawet były okazami zdrowia, należy poddać kwarantannie. Podczas jej trwania zostaną
one odrobaczone i zaszczepione przeciwko paramyksowirozie
i salmonellozie. Kwarantanna powinna trwać co najmniej dwa
tygodnie. Ponieważ sezon wystaw przypada na okres zimowy
i do łączenia w pary mamy jeszcze sporo czasu, polecamy następujące rozwiązanie: wszystkie zakupione ptaki trafiają do jednego oddzielnego gołębnika (pozostającego w bezpiecznej odległości od naszych gołębi), tam każdy zostaje poddany kuracji przeciw pasożytniczej (nicienie, rzęsistki). Zakupione gołębie pozostają w tym gołębniku do czasu “wiosennych szczepień”. Szczepimy wtedy zarówno nasze “stare” gołębie, jak i nowe sztuki. Po
tym szczepieniu czekamy jeszcze dwa tygodnie i wprowadzamy
je do stada.
Podsumowaniem artykułu niech będzie jedno zdanie:
w przygotowaniu gołębi do wystaw najważniejsza jest odpowiednio przeprowadzona profilaktyka.
Ostatnie dni przez wystawą bywają jednak bardzo nerwowe,
dlatego warto wcześniej ustalić sobie plan działania, aby naszą
hodowlę reprezentowały nie tylko piękne, ale i zdrowe gołębie.
Pamiętajmy też, że wystawa to spotkanie “najlepszych z najlepszych”, dlatego w naszym wspólnym interesie jest to, by nasze
gołębie wracały do domu zdrowe i aby przyszłoroczne młódki
miały ich najlepsze geny, a nie najgorsze choroby.
wrzesień–październik 2011
39
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Infekcje górnych dróg oddechowych
– zmora hodowców gołębi krótkodziobych
dr n. wet. TOMASZ STENZEL
Avimedica s.c., ul. Jaroszyka 3, 10-692 Olsztyn
tel. 667 458 880, e-mail: [email protected], www. [email protected]
FOT. TOMASZ STENZEL
1
N
adchodzi jesień i temat dotyczący chorób dróg oddechowych jest jak najbardziej
aktualny. Długo zastanawiałem się, jaką formę ma przybrać niniejszy artykuł i w końcu zdecydowałem się
na delikatną krytykę hodowli gołębi
krótkodziobych. Po jego przeczytaniu
wielu hodowcom może się on nie
spodobać ale myślę, że po głębszej
analizie tekstu każdy rozsądny hodowca
przyzna mi rację. Przejdźmy więc do
sedna sprawy.
Jednym z głównych problemów
z jakim borykają się hodowcy gołębi ras
krótkodziobych są często nawracające
lub nie poddające się leczeniu infekcje
dróg oddechowych. Niejednokrotnie
otrzymywałem telefony dotyczące gołębi chorych przewlekle od 2 lat! Aby
dociec co jest główną przyczyną tego
typu problemów trzeba poddać dokładnej analizie wiele czynników - od
samych gołębi przez warunki w jakich
przebywają do tego jak postępują z nimi
sami hodowcy, a to akurat jest trudny
temat.
40
wrzesień–październik 2011
Żeby się porządnie
napić ptaki te
muszą zanurzyć
głowę w wodzie
nierzadko aż po linię
oczu. Zanurzają
więc zarówno
woskówki jak
i spojówkę oka.
Jeżeli w wodzie
znajdować się będą
zarazki
chorobotwórcze to
tym sposobem mają
otwartą bramę
wejścia do
organizmu gołębia
Zaczynijmy od samych gołębi. Rasy
krótkodziobe to gołębie w większości
bardzo małe, niektóre są słabo opierzone. Jednak z biologicznego punktu
widzenia głównym ich mankamentem
jest to, co dla wielu hodowców najcenniejsze – przesadnie krótki dziób.
Niestety rozpatrując anatomię takich
ptaków pod kątem zdrowego rozsądku
łatwo dochodzimy do wniosku, że są to
kaleki. Jak inaczej można nazwać gołębia, który nie może samodzielnie
wykarmić własnych młodych, co gorsze
zdarzają mu się problemy z najedzeniem się a nawet uduszenie zbyt
grubym ziarnem lub piórkiem, które
zostało w dziobie podczas prób poprawiania upierzenia? Przyglądając się
poszczególnym osobnikom można
stwierdzić, że krótki dziób często jest
zdeformowany – nie domyka się
prawidłowo, a szczęki nierzadko bywają
lekko wykrzywione. Oczywiście ułomności matki natury można poprawić
mechanicznie i hodowcy takie dzioby
podpiłowują, więc mankamentów
prawie nie widać. Szczelina powstająca
między szczękami sprawia, że gołębie
oddychając w zasadzie przez dziób
wysuszają sobie nabłonek jamy dziobowej, na którym powstają w ten sposób
białe lub żółtawe naloty mylone przez
większą część hodowców z nalotami
wywołanymi trichomonozą (tzw.
żółtym guzkiem). Oczywiście podanie
w takim przypadku leków przeciwrzęsistkowych nie odnosi pozytywnych
skutków. Krótki dziób sprawia, że gołębie mają jeszcze jeden problem –
z pobieraniem wody. Żeby się porządnie
napić ptaki te muszą zanurzyć głowę
w wodzie nierzadko aż po linię oczu.
Zanurzają więc zarówno woskówki jak
i spojówkę oka. Jeżeli w wodzie znajdować się będą zarazki chorobotwórcze to
tym sposobem mają otwartą bramę
wejścia do organizmu gołębia. Skoro
jesteśmy już przy samych zarazkach –
głównymi czynnikami zakaźnymi jakie
biorą udział w powstawaniu schorzeń
układu oddechowego u gołębi krótkodziobych są herpeswirusy oraz bakterie
takie jak mykoplazmy, chlamydofile,
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
2
FOT. TOMASZ STENZEL
klebsielle i gronkowce. W przypadku
niektórych ras takich jak krymka białostocka, czy motyl warszawski odsetek
populacji zainfekowanej mykoplazmozą
jest przerażająco duży (praktycznie
wszystkie stada), i co gorsze nic nie
zapowiada poprawy tej sytuacji. Tym
sposobem powoli dochodzimy do
sedna sprawy, ponieważ tak naprawdę
to nie obecność drobnoustrojów jest
główną przyczyną takich problemów –
zarazki występują powszechnie również
i u innych ras jednak aż tak często nie
wywołują u nich chorób. Niestety główną przyczyną występowania tego
problemu są sami hodowcy. I tu zaczyna się część artykułu, która wielu się nie
spodoba..
Niestety nikt inny jak tylko człowiek
sprawił, że kalekie gołębie krótkodziobe
istnieją i to człowiek jest odpowiedzialny za pogłębianie się procesu. Pozwolę
sobie w delikatny sposób przedstawić
listę zarzutów. Sprawa podstawowa –
brak prawidłowej selekcji wśród
ptaków. Selekcja pod kątem pokroju
oczywiście istnieje i to niestety często
gubi. Dlaczego? Dlatego, że ptaki, które
ze względów zdrowotnych powinny być
dawno wyeliminowane ze stada miewają wyjątkowo krótkie dzioby oraz inne
cechy pokrojowe, co sprawia, że na siłę
utrzymywane są przy życiu. Bywa, że
takie ptaki w ogóle nie chcą jeść i nawet
jako osobniki dojrzałe są dokarmiane
ręcznie rzez właścicieli. Niestety nie ma
co się łudzić, że gołąb taki zostanie
głównym reproduktorem w stadzie.
Nierzadko na takich gołębiach testowane są „nowe” preparaty lecznicze, które
niestety nie pomagają, ponieważ ptak
jest chory przewlekle i wikłające stan
chorobowy bakterie nie metabolizują
już intensywnie, a leki najczęściej zaburzają właśnie różne szlaki metabolizmu
drobnoustrojów (oczywiście powyższe
jest olbrzymim uproszczeniem). Dobry
hodowca musi być rozsądny
i bezwzględnie eliminować słabe sztuki,
a zdrowie stada zależy w dużym stopniu
od tego, czy istnieje w nim selekcja
prozdrowotna. Błędem jest ciągłe leczenie ptaków, ponieważ z jednej strony
doprowadza do wyniszczenia ich organizmów i nawet jeżeli nie padną one na
skutek grzybicy polekowej to w większości przypadków będą bezpłodne =
bezwartościowe. Niestety, jeżeli
w stadzie pojawiają się jednostki wybitnie słabe (wybitnie chorowite) to bez
względu po jak dobrej parze pochodzą
lub jak dobre są pokrojowo powinny
zostać wyeliminowane – dla dobra resz-
ty stada. Oczywiście panująca obecnie
moda na niektóre rasy sprawia, że ceny
rynkowe poszczególnych gołębi bywają
bardzo wysokie. To niestety jest kolejnym motorem napędzającym błędne
koło ponieważ hodowcy nie są skłonni
do eliminacji gołębia, który ze względu
na pokrój jest naprawdę sporo warty.
Niestety jego wartość hodowlana często
bywa równa zeru (wartość hodowlana
to zdolność przekazania genów, a nie
pieniądze jakie można otrzymać za
sprzedaż gołębia).
Kolejną sprawą, która nierzadko
wyprowadza mnie z równowagi
podczas wizyt u hodowców są
tzw. późne młode. Większość hodowców tego nie rozumie, ale późne młode
zawsze stanowią najsłabsze ogniwo
danego stada. Dlaczego? Dlatego, że są
niedogrzane, niedokarmione i wychowane w okresie, kiedy w gołębniku jest
wyraźne przepełnienie a dni zamiast się
wydłużać i ocieplać skracają się i ochładzają. Takie gołąbki często są o wiele
mniejsze od ich rówieśników wychowanych latem (a niewielkie rozmiary ciała
u wielu ras „krótkich” są pożądane
(szkopuł w tym, że ma być to „karłowatość” genetyczna = cecha rasy, a nie
wynik niedożywienia!). Gołąbki
z późnych lęgów często miewają infekcje dróg oddechowych i nierzadko nie
poddają się leczeniu. Przypomnę tylko,
że lęgi u gołębi powinny być przerwane
pod koniec lipca lub na początku sierp-
nia. Jeżeli stado rozpłodowe jest dobrej
jakości i poszczególne ptaki zostały
dobrane w pary prawidłowo w ciągu 23 lęgów hodowca uzyska przynajmniej
część przychówku dobrej jakości. Późne
lęgi naprawdę nic w tej sprawie nie
pomogą. Dodatkowo przerwanie pod
koniec lata lęgów (czyli rozdzielenie par
rozpłodowych, zamknięcie gniazd itp.)
dodatnio wpływa na organizmy gołębi
rozpłodowych. Lęgi są męczące, dlatego
gołębie powinny od nich odpocząć
i mieć czas na spokojne wypierzenie się
w okresie kiedy jeszcze jest ciepło.
Odnośnie ciepła. Wielu hodowców
dogrzewa gołębniki. Niezaprzeczalnym
faktem jest, że wydelikacone gołębie
o wiele lepiej znoszą zimę jeżeli temperatura w gołębnikach będzie utrzymywana w granicach 1-5°C. Mimo wszystko dogrzewanie gołębników na dobrą
sprawę jeszcze bardziej wydelikaca
ptaki, szczególnie jeżeli temperatury te
będą przekroczone. Hodowca musi być
świadomy konsekwencji jakie niesie za
sobą takie postępowanie. Ptaki pochodzące z ciepłych gołębników trafiają na
wystawy. Podczas transportu na wystawę bywa zimno, a i na samej wystawie
zbyt przyjemnie nie jest, do tego dochodzi jeszcze stres i kontakt z innymi
ptakami = nowymi zarazkami. Wszystko to złożone w całość doprowadza do
tego, że ptaki takie szybko się ziębią.
Oczywiście niektóre rasy charakteryzujące się ubogim upierzeniem takie jak
np. maściuchy bardzo słabo znoszą
zimę i delikatne podnoszenie temperatury niekiedy jest wskazane, ale bez
przesady. Od pewnego czasu chodzi mi
po głowie pomysł, żeby w ramach
eksperymentu jedno stadko gołębi krótkodziobych przeprowadzić przez
tzw. zimny wychów, czyli utrzymywać
je w gołębniku z całkowicie otwartą
(zbudowaną z siatki) jedną ze ścian.
Takie rozwiązanie doskonale sprawdza
się u gołębi pocztowych. Niestety do tej
pory nie udało mi się namówić na to
żadnego z hodowców gołębi krótkodziobych.
Opisane powyżej główne przyczyny
chorób układu oddechowego gołębi
wynikają jak widać przede wszystkim
z działań samych hodowców. Istnieją
jednak przyczyny, na których istnienie
hodowcy nie mają aż tak dużego wpływu – zakażenia. Nie zamierzam tu
opisywać wszystkich jednostek chorobowych po kolei i wymieniać ich objawów klinicznych zmian sekcyjnych itp.
ponieważ są to dane powszechnie
dostępne. Chciałbym się skupić nad
wrzesień–październik 2011
41
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
rozsądkiem podejmowania i przeprowadzania kuracji oraz ich skutecznością, a raczej jej brakiem.
Stopień wystąpienia zmian chorobowych może być różny od lekkiego śluzowego kataru po ropny przenoszący się
również na zatoki podoczodołowe
i rogówkę (Fot. 1 i Fot. 2). Ze względu
na częsty brak dobrego kontaktu z lekarzami weterynarii hodowcy podejmują
próby terapii na własną rękę. Standardowo podawane są gołębiom leki z grupy
tetracyklin i makrolidów lub kombinacje kilku antybiotyków (od legalnych
dostępnych w lecznicach po nielegalne
dostępne w sklepach i na bazarach).
Wszystkie te preparaty tak naprawdę
mają bardzo zbliżony skład, a różnią się
nazwą i stężeniem oraz … cenami.
O wiele lepsze efekty terapeutyczne
uzyskuje się przy zastosowaniu leków
nowszej generacji, które niestety wymagają podania indywidualnego najczęściej w iniekcji domięśniowej lub
podskórnej. W związku z faktem, że leki
te są zdecydowanie nadużywane ich
skuteczność stopniowo maleje. Na
spadek skuteczności leków wpływ mają
także błędy w prowadzeniu terapii –
najczęściej zbyt krótkie podawanie leku.
W przypadku mykoplazmozy gołębi leki
powinny być podawane nawet do 10
dni, a nie jak czyni to większość hodowców 3-5 dni. W związku z faktem, że
leki są toksyczne należy osłonowo podawać toniki wątrobowe np. AviLiv. Oczywiście dobór leku i sam schemat terapii
powinien zawsze należeć do lekarza
weterynarii. Przypadki związane
z występowaniem powikłań takich jak
zapalenie spojówek wymagają miejscowego podania kropli zawierających
antybiotyk oraz lek przeciwzapalny.
Zakraplanie oczu powinno odbywać się
3-4 x na dobę przez minimum 7dni.
Warto wspomnieć o leczeniu wspomagającym – sam antybiotyk ogranicza
tylko rozwój drobnoustrojów natomiast śluz lub ropa nadal zalega
w drogach oddechowych. Związane jest
to z wydzielaniem przez mykoplazmy
toksyn upośledzających ruch rzęsek
odpowiedzialnych za wydalanie
nadmiaru śluzu z dróg oddechowych.
Dlatego podczas terapii powinno się
wspomagająco podawać preparaty, po
których gołębie wydzielają nadmiar
śluzu z dróg oddechowych (czyli czyszczące drogi oddechowe). Doskonałym
preparatem jest opracowany przeze
mnie AviPul krótodziobe. Zawiera on
wysokie stężenia olejków eterycznych
oraz wyciągów roślinnych wspomaga-
42
wrzesień–październik 2011
jących wykrztuszanie i działających
przeciwzapalnie. W związku z faktem,
że jedną z przyczyn występowania
objawów choroby może być herpeswirus warto uodporniać przeciwko
niemu gołębie. Na krajowym rynku
obecna jest szczepionka zawierająca
antygeny zarówno paramykso- jak
i herpeswirusa. Dostępna jest u lekarzy
weterynarii.
Zmierzając do końca artykułu
chciałbym uzmysłowić hodowcom
bardzo ważny element. Antybiotyki
wykorzystywane w terapii powikłań
bakteryjnych występujących w chorobach układu oddechowego należą do
tzw. antybiotyków bakteriostatycznych.
Oznacza to, że nie wybijają bakterii
tylko hamują ich rozwój. Właśnie
dlatego ptaki chore przewlekle z reguły
nie reagują pozytywnie na leczenie
i raczej trzeba je usuwać z gołębników.
Jednakże największym problemem
związanym ze stosowaniem leków
bakteriostatycznych jest to, że mykoplazmozę dróg oddechowych tak
naprawdę można tylko zaleczyć, a nie
wyleczyć do końca. Czyli choroba
będzie wracać każdego roku i należy się
z tym faktem pogodzić.
Jest oczywiście jedna (choć nietypowa) rada na likwidację infekcji
dróg oddechowych u gołębi krótkodziobych. Pomijając fakt występowania drobnoustrojów podstawową
przyczyną jest hodowca i błędy jakie
wykonuje (wspomniany wcześniej
brak selekcji prozdrowotnej, przedłużanie lęgów, grzanie gołębników)
oraz trend do faworyzowania kalek
z przesadnie krótkimi dziobami.
Wiem, że jest to raczej nierealne,
jednak zdrowy rozsądek nakazuje by
wprowadzić we wzorcach pewne
ograniczenia dotyczące długości
dzioba i konsekwentnego piętnowania ptaków ze zbyt krótkimi dziobami. Wprowadzenie takich działań po
pewnym czasie doprowadziłoby do
uzyskania ptaków może mniej atrakcyjnych pod kątem wyglądu ale na
pewno mniej wrażliwych na zachorowania. Pomysł ten na pewno wielu
się nie spodoba, ale czy utrzymywanie przy życiu ptaków mających
naturalnie problemy z jedzeniem
i rozmnażaniem się (w końcu
młodych nie wykarmią samodzielnie) przy patrzeniu na to z punktu
widzenia zdrowego rozsądku i czystego humanitaryzmu nie jest znęcaniem się nad zwierzętami? Każdy
powinien sobie odpowiedzieć na to
pytanie sam.
3LyUDSWDNyZVĉZ\WZRUDPLVNyU\DOHQLHZLHOHKRGRZFyZZLHŮHSU]HPLDQ\
DPLQRNZDVyZMHEXGXMĉF\FK]DFKRG]ĉZZĉWURELH:]ZLĉ]NX]EUDNLHP
QDU\QNXGREU\FKSUHSDUDWyZSLHU]HQLRZ\FKRSUDFRZDOLŒP\]HVWDZQD
SLHU]HQLHNWyU\]DZLHUD$YL3HQáDWZRSU]\VZDMDOQHDPLQRNZDV\VLDUNRZH
F\QNELRW\QDNRPSOHNVZLWDPLQ]JUXS\%PLNURHOHPHQW\VSURV]NRZDQH
]LRáDAviLivWRQLNXVSUDZQLDMĉF\SUDFĘZĉWURE\RUD]$YL2LONRPSR]\FMD
ROHMyZQDGDMĉFDSLyURPSRá\VNLHODVW\F]QRŒü
'RVNRQDá\]HVWDZSLHU]HQLRZ\ZNRU]\VWQHMFHQLH
Wspomaga proces pierzenia
Olej - bogactwo kwasów tłuszczowych
Multiwitamina, zwiększa ilość czerwonych krwinek
Rekomendowany program stosowania produktów w okresie pierzenia
DZIEŃ TYGODNIA
Z WODĄ W DAWCE
Z KARMĄ W DAWCE
Poniedziałek
AviLiv 5ml / 11
AviOil 5ml / 1kg karmy
+ AviPen 7g / 1kg karmy
AviLiv 5ml / 11
AviOil 5ml / 1kg karmy
+ AviPen 7g / 1kg karmy
lyte
Wtorek
Środa
Czwartek
AviCid 3ml / 11
Piątek
AviFerr3ml / 11
Sobota
AviLiv 5ml / 11
Niedziela
AviPul 2,5ml / 11
AviOil 5ml / 1kg karmy
+ AviPen 7g / 1kg karmy
krótkodziobe
Nie czekaj! Zamów już teraz: Avimedica s.c. ul. Jaroszyka 3, 10-687 Olsztyn, tel./fax.: 89 523 66 88,
infolinia: 723 020 040, www.avimedica.pl, e-mail: [email protected]
lub pytaj w dobrych sklepach z artykułami dla gołębi.
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
FAKTY CZY MITY
STANISŁAW GRYBA
C
zęsto spotyka się informacje nawet w fachowych
pismach o dużym zużyciu
wody przez gołębie, psy
i inne zwierzęta w czasie upałów.
Moje wieloletnie obserwacje wynikające z codziennego dozowaniem
wody dla gołębi 1l/20szt oraz dla
hodowanych trzech psów nie
potwierdzają tego. Chciałbym żeby
ktoś kompetentny wypowiedział się
na ten temat. Z moich doświadczeń
wynika, że zużycie wody przez
gołębie uzależnione jest od zużycia
karmy, stanu zdrowia oraz karmienie młodych. Karmienie młodych
w okresie letnim może sugerować
wzrost zużycia wody z powodu
upałów co nie jest prawdą. Zachęcam hodowców do dobowego dozowania co pomoże wcześnie wyłapywać zaburzenia zdrowotne gołębi.
Obserwacje w mojej hodowli, jak
i u kolegów, potwierdzają stan
chorobowy gołębi przy zwiększonym zużyciu wody, a jeżeli zużycie
to wzrośnie 2—3 krotnie to w 90%
zaczyna się PARAMYXOWIROZA.
Przebieg typowy to do tygodnia
duże lub bardzo duże zużycie wody,
wodnista biegunka, wypróżnienia
w postaci wodnistej plamy o średnicy do 30cm z małą ilością kału
w środku, następnie nagłe zejście
śmiertelne poprzez porażenie układu nerwowego. Charakterystyczne
jest to, że gołąb często siedzi, jakby
wysiadywał jajka lub wypoczywał
na siodełku, całkowicie zimny.
Zejścia śmiertelne trwają do 2
tygodni, a to już jest stan przewlekły PARAMYXOWIROZY. Wymienione poszczególne okresy mogą
być dłuższe lub krótsze i są uzależnione od kondycji gołębi, jak
i złośliwości szczepu wirusa. Nie
jestem lekarzem weterynarii i nie
mam możliwości przyprowadzania
badań dlatego możliwe jest, że
występują tu jeszcze jakieś skażenia
mieszane. Nie mniej jednak obserwacja zużycia wody przez gołębie
niezależnie od temperatury powietrza bardzo pomaga mi w utrzymaniu ich zdrowia. Jeżeli gwałtownie
wzrośnie zużycie wody natychmiast
podaję sporządzane preparaty
z miodu, wyciągu ziół i warzyw,
cytryny i witaminy B complex lub
zamiast miodu elektrolit z glukozą,
o których już kilka lat temu pisałem
w biuletynie hodowlanym.
Sposób ten stosuję już kilka lat.
W początkowym okresie podawania skuteczność była nawet 100%
z tym, że gołębiom o bardziej
zaawansowanej chorobie podawałem dawkę o 10- krotnie większym
stężeniu strzykawką do wola.
W trzech dawkach co 12 godzin.
Były przypadki pełnego powrotu do
zdrowia już po 3-4 godzinach.
Wymienione preparaty (mikstury)
dalej wykazują dużą przydatność
szczególnie na etapie wodnistych
odchodów.
Kiedyś przeczytałem w literaturze fachowej że PARAMYXOWIROZA występuje w 6-ciu różnych
odmianach zjadliwości. Praktycznie
obserwacje potwierdzają występowanie PARAMYXOWIROZY
o różnej zjadliwości być może
gmatwanych jeszcze innymi wirusami o podobnych objawach.
Hodowla moja w okresie letnim
często przewyższa 600 sztuk i jak
na razie, odpukać w niemalowane,
nie wystąpiły znaczne straty
hodowlane poza incydentem
poszczepiennym, który wymusił na
mnie sporządzenie wymienionej
mikstury. Gołębie stare i młode
szczepię raz w roku słowacką szczepionką na PARAMYXOWIROZE
i HERPE-WIRUS. Czasem szczepienie młodych powtarzam. Jeżeli
w czasie odchowu młodych zwiększa się zużycie wody i rozwodnienie
natychmiast podaje wymienioną
miksturę, która pozwala mi na
skompletowanie młodych w większej ilości do szczepienia. Jednak
obecnie, mimo szczepień, wirus
nie osłabł lecz próbuje atakować
gołębie już w kilka dni po wylęgu
co objawia się silnymi skrętami
głowy w gnieździe i utratą temperatury ciała. Hodowcy mający mniej
wnikliwości lub czasu na obserwa-
cji gołębi mogą tych faktów nie
zauważyć, a jedynie znajdują młode
padłe gołębie w gnieździe często
z pełnym wolem.
W tym roku dostrzegłem 2 sztuki
młodych gołębi z zakręconymi
głowami w wieku poniżej tygodnia,
które udało się przywrócić do zdrowia tzw. PAPKĄ do karmienia
ptaków przysłaną przez kolegę
z USA, podawaną do wola 2 razy
dziennie. Wyprostowanie głowy
nastąpiło po 5 dniach. Rozszerzyłem opis o występowaniu chorób by
podkreślić jak ważna jest obserwacja zużycia wody przez gołębie
niezależnie od temperatury otoczenia. Myślę że trzeba obalić mit
zużycia wody w czasie upałów, bo
chyba nikt nie widział gołębi
spoconych, a zużycie wody przy
wysokich temperaturach może się
nawet zmniejszyć z powodu mniejszego zużycia karmy. Podobne
spostrzeżenie dotyczy psów, choć
mam ich tylko 3 szt. Wielokrotnie
obserwowałem ze mój OWCZAREK PODHALAŃSKI w ciągu
gorącego dnia nawet nie próbował
podchodzić do wody a pił dopiero
wieczór, jak się schłodziło i nie
chciał wody zbyt zimnej. Podejrzewam, że zwierzęta mają mądry
instynkt i wiedzę, że zimne woda
na gorącu grozi przeziębieniem.
Podobnie jest z gołębiami. Kąpać
chcą się głównie w godzinach
przedpołudniowych, żeby zdążyły
się wysuszyć, a przy dużych
upałach kąpią się niechętnie.
Na zakończenie zwracam się do
autorytetów weterynaryjnych od
gołębi o więcej publikacji fachowych dotyczących wyłącznie gołębi.
Odsyłanie hodowców do lekarzy
terenowych traci sens bo poza
małymi wyjątkami ich wiedza na
temat gołębi jest bardzo mała i nie
bardzo chcą się gołębiami zajmować. Jak wiemy do niedawna
zajmowali się tylko dużymi zwierzętami. Wiedza ich się znacznie
poszerzyła w zakresie hodowli
psów i kotów, a jeśli idzie o gołębie,
to jeszcze dużo brakuje.
wrzesień–październik 2011
43
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Zielononóżka czyli kura swojska (cz.1)
ZBIGNIEW GILARSKI
Ta
piękna i wielce
użyteczna kurka
jest produktem
racjonalnej, hodowli wiejskiej a dziesiątki lat
naturalnej selekcji przystosowały ją do bytowania w trudnych warunkach dawnej wsi
polskiej.
Odziedziczona po kurzych
praprzodkach odporność oraz
swoista „inteligencja”, uczyniła
z niej kurę bystrą o wyostrzonych zmysłach , zdolną do
samodzielnego poszukiwania
pokarmu oraz unikania wszelkich drapieżników. Nadzwyczajna odporność, dobra zdrowotność, bardzo dobra
nieśność, smaczne mięso oraz
naturalne przystosowanie do
naszego klimatu - to cechy,
które wyróżniały tą niezwykłą
kurę wśród wiejskiego drobiu.
Te wszystkie zalety z pewnością zostały dostrzeżone przez
ówczesne gospodynie, które
oprócz innych zajęć gospodarskich sprawowały też pieczę
nad drobiem. Prawdopodobnie
w ramach wymiany doświadczeń wymieniano też sprawdzony materiał hodowlany
a sława dobrej kury roznosiła
się po okolicy. Tak też było
jeszcze do niedawna na wsi
podkarpackiej a w niektórych
rejonach te dobrosąsiedzkie
zasady przetrwały do dzisiaj.
Początki tej, kultowej już
dzisiaj kury są w miarę udokumentowane i na podstawie
dostępnych mi materiałów
postaram się odtworzyć jej
dzieje.
Pierwszą znaną mi polskojęzyczną pozycją poświęconą
hodowli drobiu była książka
pt.: „O chowie ptactwa domowego jako to: drobiu, gęsi,
kaczek, indyków i gołębi
i podanie sposobów z doświadczenia czerpanych, jak chów
ptactwa domowego, ta dotąd
tak zaniedbana gałęź gospodarstwa, do tego stopnia
doprowadzoną być może, by
44
Stadko zielononozek na wybiegu. FOT. Z. GILARSKI
największą korzyść przynosiła,
i najwięcej się popłacała”/ autor
Józef Spittal. / Lwów 1864 r/
Niestety nie mam dostępu
do oryginału tej książki i dlatego też nie jestem w stanie
przytoczyć zawartych tam
opisów.
Jednym z pionierów nowoczesnej jak na owe czasy
hodowli drobiu, był Stanisław
Konstanty Pietruski (z Siemuszowej), autor specjalistycznych opracowań o tematyce
hodowlanej, w tym bardzo
interesującej książki pt. ”KURY
SWOJSKIE” , wydanej we
Lwowie w 1866 roku. Swoją
książkę autor pisał w Podhorcach w okresie od 17 listopada
1862 do 17 lipca 1864 roku.
Pisana była w oparciu o własną
praktykę hodowlaną i dostępne
w tym czasie opracowania
zagraniczne. Wśród bibliografii
autor wymienia też m.in.
”Tygodnik rolniczo-przemysłowy krakowski” i Roczniki
gospodarstw
krajowych
w Królestwie Polskim”. Wśród
kur zwyczajnych (pospolitych),
wymienia też „siemieniatki”,
zwane tak od płowej barwy
upierzenia; prawdopodobnie
opisuje on praprzodka naszej
zielononóżki. Ta krajowa,
wrzesień–październik 2011
niezwykle użyteczna rasa
powstała właśnie w wyniku
selekcji i umiejętnego uszlachetniania, prymitywnych kur
wiejskich. Na zakończenie
autor zwraca się do czytelników tymi słowami: „Nie napisałem dla sławy, bo sława
z takich dzieł u nas nader
nikczemna. Nie napisałem też
i dla zysku, bo czy jest z takich
mozolnych wydań zysk , czy
strata, to wiedzą ci, co piszą
dzieła naukowe a mianowicie
zoologiczne , w naszym kraju.
Ale napisałem w najszczerszej
chęci przysłużenia się naturalistom, miłośnikom i gospodyniom polskim, pierwszą ,na
długoletnim
własnem
doświadczeniu opartą książkę
o drobiu, zastosowaną do
potrzeb i do stosunków naszej
prowincyi.
Wiem ja niestety aż nadto
dobrze, że jeszcze u nas godzina nie wybiła dla dzieł zoologicznych. Jeszcze dużo, dużo
wody upłynie ,zanim taka
książka zawita do wielu
domów szanownych czytelników.”
Ziarno zasiane przez tego
znakomitego znawcę tematu
,wiele lat później , właśnie
w ubogiej Galicji wydało
pierwsze owoce. Prawdopodobnie już w 1884 roku
w dobrach rodowych księżnej
Maryi Czartoryskiej, leżących
we wsi Wiązownica k/Jarosławia, założony został wzorcowy
kurnik,zajmujący się hodowlą
rasowych kur i królików.
Oto jak ten okres opisuje
naoczny świadek i uczestnik
tamtych wydarzeń , Władysław Bzowski; właściciel dóbr
i prezes założonego później
Towarzystwa Ornitologicznego: „Założony przed dziesiątkiem laty w Wiązownicy
kurnik poprawny o doborowych rasach drobiu jako też
królików – staraniem Jaśnie
Oświeconej księżnej Jerzowej
Maryi Czartoryskiej , wzbudził zainteresowanie i dał
impuls do zawiązania
w r.1894, Towarzystwa Ornitologicznego w Jarosławiu pod
protektoratem Księżnej; które
później ze zmianą statutu
nazwę ”PIERWSZE GALICYJSKIE TOWARZYSTWO
CHOWU DROBIU I KRÓLIKÓW W JAROSŁAWIU”
przybrało.
Towarzystwo to wzięło sobie
za cel podniesienie chowu drobiu
i popieranie handlu i rozwoju
tej gałęzi z uwzględnieniem
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
uszlachetniania zaaklimatyzowanego drobiu krajowego...
Jeszcze w r.1897,uchwalił
Wydział (.chodzi o Zarząd
przyp. Z.G.)na jednym ze
swych posiedzeń zająć się rasą
kury krajowej, uszlachetnieniem tejże przez krzyżowanie
z rasą włoskich kuropatwiaków, jako rasą najwięcej zbliżoną do naszej kury swojskiej.
Do tego krzyżowania potrzeba
było wybrać kilka kur o ustalonym typie tj. o jednakowej
budowie ;kształtach i upierzeniu co okazało się nadzwyczaj
trudnem, gdyż krajowe kury
różnią się bardzo między sobą
skutkiem krzyżowania z kurami ras obcych. Długi czas upłynął na tych poszukiwaniach
aż dopiero dzięki zabiegom
dr Bronisława Obfidowicza,
c.k. lekarza pułkowego w Jarosławiu udało się odszukać
w Wierzbnie i Kidałowicach,
gminach tutejszego powiatu,
kilka kur zielononóżek,
o jednolitej budowie, kształcie
i upierzeniu... Polska kura
zielononóżka odznacza się
nadzwyczajną nieśliwością jaj,
gdyż przeciętnie składa rocznie
150 – 180 jaj. Kury lęgu marcowego niosą jaja już we wrześniu, co na wystawie tegorocznej drobiu w Jarosławiu stwierdzonem zostało. Polska kura
znakomicie wysiada a jako
kwoka jest niezrównaną.
Hodowla tej kury nie przysparza prawie żadnych trudności ,gdyż nie jest ona wcale
wybredna w karmie, poprzestając na byle jakie żywności.
Do przymiotów tej kury
zaliczyć należy jeszcze, że jest
bardzo wytrzymałą na zimno
i odporną na wszelkie choroby.
Mięso z tego gatunku jest
smaczne i bardzo pożywne.
Z uwagi na przytoczone przymioty nadaje się kurka polska
zielononóżka znakomicie do
hodowli w kraju. Włościanom
naszym potrzeba takiej kury
,która by dobrze jajka niosła
,wysiadywała bez trudności
i by utrzymanie jej niewiele
kosztowało. Te wszystkie
warunki posiada wyżej opisana
kura dlatego też Towarzystwo
nie ograniczyło się na jej
Kura Zielononóżka. FOT. S. ROSZKOWSKI
wyszukaniu i zbadaniu ale
założyło kilka kurników zarodowych ,celem rozszerzenia
jej w kraju , a mianowicie założyło 2 kurniki odmiany czerwonej a jeden kurnik odmiany
siemieniatej.
Otóż w roku 1900 zajęto
się rozmnożeniem tej rasy tak,
że posiadało Towarzystwo już
kilka stacyj zarodowych. Drób
ten zwrócił uwagę publiczności
na Wystawie Drobiu we
Lwowie a sztuki wystawione,
prawie zupełnie rozkupiono.
Na wystawie zaś w Opawie
odbytej we wrześniu 1900 r
otrzymał jeden z członków
dyplom uznania za tę rasę –
pochodzącą z jego własnego
chowu”...
Z całą pewnością początki
naszej zielononóżki związane
są z osobą księżnej Marii Czartoryskiej, jej aktywnością
społeczną i nieprzeciętną pasją
hodowlaną. To jej działania
dały początek nowoczesnej
i ukierunkowanej hodowli
drobiu na terenie dawnej Galicji. Co prawda opracowanie
to jest poświęcone naszej
ukochanej kurce lecz nie
sposób pominąć przy tym
osoby, która roztoczyła patronat nad tym pionierskim
przedsięwzięciem.
Kim zatem była księżna
Maria Czartoryska ?
Udało mi się ustalić, że
nazywała się Maria Joanna
Czermak i urodziła się
w czeskiej Pradze w dniu
04.05.1835 roku / zmarła
27.06.1916 roku w Wiedniu/.
Ojcem jej był dr med. Jan
Nepomucen Czermak, a matką
Józefa z domu Vessely. Maria
musiała być kobietą nieprzeciętną skoro poślubił ją polski
arystokrata, książę Jerzy
Konstanty Czartoryski. Książęca para osiadła w dobrach
rodowych we wsi Wiązownica
Okazały kogut Zielononóżka. FOT. S. ROSZKOWSKI
k/Jarosławia. Z tego związku
urodziła się córka Wanda
/1862 r/ oraz syn Witold Leon
/1864 r/
Z dokumentów wynika, że
księżniczka Wanda razem
z swoją matką dość aktywnie
działała na ziemi jarosławskiej
i propagowała tam hodowlę
drobiu.
Ta aktywność trwała do
1912 roku, do śmierci księcia
Jerzego, po czym ks. Maria
wraz córką Wandą wyjechały
do Wiednia. Natomiast pałac
w Wiązownicy uległ całkowitemu zniszczenie w czasie
I wojny światowej. Prawdopodobnie nie ocalały też żadne
pamiątki związane z tamtym
okresem. Zwracałem się do
urzędu gminy w Wiązownicy
z prośbą o pomoc w tej sprawie
lecz tradycyjnie już lokalni
włodarze nie są zainteresowani
chwalebną historią swojej
miejscowości i jakąś tam głupią
kurą w dodatku z zielonymi
nogami, dlatego też moja
prośba pozostała bez odpowiedzi. Najprawdopodobniej
też nie zdają sobie sprawy
z faktu, że zielononóżka daje
niebywałą szansę na promocję
oraz rozsławienie tej miejscowości i to nie tylko u nas
w kraju.
Oto jak historię zielononóżki opisuje kolejny naoczny
świadek tych wydarzeń Stanisław Kwieciński , c.k. weterynarz powiatowy w Jarosławiu
(HD nr 2 / 1900) , cyt.: „Jeszcze
w roku 1897 Wydział Towarzystwa chowu drobiu w Jarosławiu**, na jednem ze swych
posiedzeń ,uchwalił zająć się
rasą kury krajowej, uszlachetnieniem tejże, przez krzyżowanie jej z rasą włoskich kuropatwiaków, jako rasą najwięcej
zbliżona do kury naszej krajowej – zwłaszcza, że wszystkie
narody mają swe krajowe kury;
Anglicy :Dorking, Francuzi:
La Fleche, Houdon, CreveCoeur, Hiszpanie :Andaluzy,
Włosi : kury włoskie, Niemcy
Ramelslocher,Fryzyjskie itd.
Do tego jednak krzyżowania
potrzeba było wybrać kilka
kur o ustalonym typie
tj. o jednakowej budowie,
wrzesień–październik 2011
45
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
kształtach i upierzeniu, co
okazało się nadzwyczaj trudnem, gdyż krajowe kury różnią
się między sobą bardzo budową, upierzeniem, grzebieniem,
czubem, a to głównie przez
krzyżowanie z kurami różnych
ras zagranicznych.
Na powszechnej wystawie
we Lwowie w roku 1894,
w czasie wystawy drobiu wpadło mi w oczy kilka kur wystawionych przez obszar dworski
w Pawłowie /powiat Kamionka
str./, pod nazwą polskich kur
zielononóżek.
Kury te , o ile sobie przypominam, były wzrostu małego,
upierzenia siemieniatego i nogi
miały koloru ciemnozielonego.
Na jednem przeto z posiedzeń
Wydziału Towarzystwa chowu
drobiu w Jarosławiu, postawiłem wniosek, by Towarzystwo
zajęło się hodowlą kur powyższych, co jednogłośnie przyjętem zostało. Uchwała ta
jednak Wydziału, przez dość
długi przeciąg czasu, nie mogła
być w życie wprowadzoną,
z powodu wielkiej trudności
w wyszukaniu kur tej rasy.
Dopiero dzięki zabiegom
dr Bronisława Obfidowicza c.k.
lekarza pułkowego w Jarosławiu, dzielnego hodowcy drobiu
i gołębi, który bardzo wielkie
zasługi położył około rozwoju
Towarzystwa chowu drobiu
w Jarosławiu, przez rozbudzenie
zamiłowania u włościan
w okolicy Jarosławia do racyonalnej hodowli kur, kaczek
i gęsi, udało się we Wierzbnej
i Kidałowicach pod Jarosławiem, odszukać kilkanaście
kur zielononóżek o jednolitej
budowie, kształcie i upierzeniu.
Nadto odszukał przy tej sposobności dr Obfidowicz jeszcze
inne kury polskie, a mianowicie:
1) Kuropatwiaki z czerwonemi
nosami i żółtemi nogami, i , 2)
Siemieniatki z żółtemi nogami.
Kura polska zielononóżka jest
pięknej, krępej i zwięzłej budowy, średniej wielkości, kształtu
kury angielskiej „Dorking”.
Upierzenie kury tej jest albo
podobne do kuropatwy , jest
jednak więcej szare, na piersiach
jaśniejsze; koguty zaś na szyi
mają upierzenie więcej czer-
46
Para Zielononozek na wiosennym wybiegu. FOT. Z. GILARSKI
Do przymiotów tej kury zaliczyć
należy jeszcze, że jest bardzo
wytrzymałą na zimno i odporną
na wszelkie choroby
wone; albo kury mają ogólne
upierzenie szaro siemieniate,
szyja ciemniejsza, przód jaśniejszy; koguty odbijają zaś ciemniejszem upierzeniem szyi
i przodu. Głowa bez czuba.
Ogon dobrze rozwinięty, szeroki, u koguta z długiemi sierpami
i licznemi piórami bocznemi,
wysoko wzniesiony. Grzebień
u kur mały u kogutków średniej
wielkości,
pojedynczy.
Podbródki u koguta również
średniej wielkości. Twarz czerwona. Uszy czerwone, małe.
Dziób barwy czarnej. Nogi
niskie nieobrośnięte, barwy
zielonej, u młodych kur jasnozielone, u starszych ciemnozielone; stąd nazwa „Zielononóżki”. Prócz opisanego upierzenia , znachodzą się zielononóżki o upierzeniu w najrozmaitszych kolorach. (...)
Wysokość kury ok.35 cm ,
koguta 40 cm wynosi. Waga
kury wynosi 2 kg , koguta
2,5 kg. Waga jaja 55 – 60 gram.
Polska zielononóżka odznacza
się nadzwyczajną nośnością
jaj; przeciętnie znosi rocznie
wrzesień–październik 2011
150 – 180 jaj. Młode kury
,marcowego lęgu , niosą się
już z początkiem września, co
na wystawie drobiu w Jarosławiu 1899 sprawdzonem
zostało. Kury te znakomicie
wysiadują, a jako kwoki są
niezrównane, gdyż bardzo
długo kurczęta wodzą. Na byle
jakiej żywności poprzestają.
Nie potrzebują ponadto tak
wielkiego dozoru i pielęgnowania jak kury ras obcych. Na
zimno są bardzo wytrzymałe,
a na wszelkie choroby są
nadzwyczaj odporne. Mięso
zielononóżki ma skórkę bladożółtą, jest smaczne, jest go
dość dużo, kości drobne
i w swej dobroci bardzo zbliża
się do mięsa kury angielskiej
„Dorking”.
Naprowadzone zalety i wielka odporność rasy tej , czynią
z niej kurę znakomicie nadającą się do hodowli w kraju.
Włościaninowi naszemu
potrzeba kury i na jaja i dobrej
kwoki, która by dobrze wysiadywała i dobrze kurczęta
wodziła, a lepszej pod tym
względem kury od zielononóżki nie ma... Polska kura
zielononóżka znajduje się
między ludem i jest zaniedbana; byłoby przeto wielce pożądaną rzeczą, by rasą tą dla
dobra ogółu zajęli się inteligentniejsi hodowcy, którzy
przez dobre żywienie, dobieranie dobrze zbudowanych
i dobrze niosących się sztuk,
przez odświeżanie krwi, oraz
wczesny lęg, niewątpliwie
podnieśliby użyteczność tej
tak zaniedbanej narodowej
polskiej kury. Ze względu na
powyżej podane zalety, jakie
tę kurę cechują, celem rozszerzenia kur tych w kraju Towarzystwo chowu drobiu w Jarosławiu zakupiło trzy kurniki
odmiany czerwonej i jeden
kurnik odmiany siemieniatej
i nadało je trzem włościanom
w powiecie Jarosławskim”.
Jako ciekawostkę podam,
że na wystawie w Jarosławiu
w 1899 roku , listy pochwalne
otrzymali następujący hodowcy: Józef Rozlepiło za polskie
zielononóżki, Kazimierz
Miciński i Jan Zubicki za krajowe siemieniatki a dodatkową
nagrodę w postaci dukata
ufundowanego przez księżnę
Marię Czartoryską otrzymał
Józef Rozlepiło.
Ten nieco przydługi opis
pozwoli miłośnikom tej rasy
poznać nie tylko historię ,
ale też prześledzić ewentualne
zmiany w budowie tej rasy
jakie zaszły na przestrzeni
ponad stu lat. Ponadto jest
to najstarszy dość szczegółowy i bardzo wiarygodny
opis tej rasy spisany przez
człowieka wykształconego
i z racji wykonywanego zawodu dogłębnie znającego
zagadnienia hodowli drobiu.
W dodatku obydwa opisy
dotyczące historii zielononóżki są autorstwa osób, które
czynnie zaangażowane były
zarówno w tworzenie pierwszych struktur związkowych
na ziemiach polskich, jak i też
miały niebagatelny wpływ na
wytyczenie
właściwego
kierunku hodowlanego zielononóżki polskiej.
CDN...
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
I Festiwal Zielononóżki
Scena festiwalowa - stoją Leszek Mazan, wicemarszałem
Wojciech Kozak i Mieczysław Czuma. FOT. M. RZEPKA
D
ziałające zaledwie od
trzech lat w Proszowicach Stowarzyszenie Proszowickich
Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobnego Inwentarza „Zielononóżka” pokusiło się o zorganizowanie plenerowej imprezy
promocyjnej pod nazwą I Małopolski Festiwal Polskiej Zielononóżki. Wyjątkowy festiwal
zainteresował wielu znamienitych
gości, hodowców gołębi i drobnego inwentarza z terenu Małopolski, zgromadził także dużą
grupę, mieszkańców Proszowic
i okolicznych wsi. Organizatorzy
hodowlanego święta, w tym
zwłaszcza członkowie stowarzyszenia, przy wsparciu władz
województwa małopolskiego,
powiatu proszowickiego i miasta,
a także sponsorów, przygotowali
bardzo atrakcyjny program,
w którym każdy uczestnik mógł
znaleźć coś dla siebie. W festiwalu
uczestniczyli m.in. wicemarszałek
Województwa Małopolskiego
Wojciech Kozak, starosta proszowicki Zbigniew Wójcik,
burmistrz Proszowic Jan
Machowski,
wiceprezes
PZHGRiDI Stanisław Wójcik,
prof. Stanisław Dubiel, który
w trakcie imprezy wygłosił interesujący wykład.
Festiwal zainaugurowano
podczas polowej mszy świętej
celebrowanej przez miejscowego
proboszcza na placu targowym.
W homilii ksiądz proboszcz przywołał bogate tradycje hodowlane
Proszowic i okolicy, podkreślając
znaczenie hodowli polskiej rasy
kur Zielononóżka.
Po mszy dwaj znakomici
krakowscy dziennikarze Leszek
Mazan i Mieczysław Czuma, ze
swadą poprowadzili dalsze
uroczystości. Zaprosili na scenę
wicemarszałka Województwa
Małopolskiego Wojciecha Kozaka, z którym w dowcipny sposób
przeprowadzili wywiad na temat
potrzeby i walorów hodowli
polskiej rasy kur Zielononóżka.
Wicemarszałek Kozak podkreślił
iż Zielononóżka Kuropatwiana
będzie promować Proszowice
i powiat proszowicki w kraju i za
granicą, ponieważ władze województwa czynią starania o uznanie jej hodowli za regionalną
i uzyskania odpowiedniego certyfikatu Unii Europejskiej. Powołano w tym celu fachowy zespół,
którego został przewodniczącym.
Prace zmierzające do opracowania odpowiedniego wniosku
są poważnie zaawansowane.
Przypomniano równocześnie,
że kury tego gatunku pojawiły
się w Polsce dość dawno, bo
w XIV wieku za panowania króla
Kazimierza Wielkiego. Pierwszą
hodowlę Zielononóżki na dużą
skalę założyła w Wiązownicy
koło Jarosławia księżna Maria
Czartoryska w roku 1881. Długie
tradycje hodowli tej rasy kur
dających smaczne mięso i znoszących dużo zdrowych jaj, kontynuują obecnie członkowie
proszowickiego stowarzyszenia.
Jego prezes Waldemar Bucki
poinformował, że członkowie
stowarzyszenia hodują obecnie
ponad 500 sztuk tych kur. Podziękował równocześnie władzom
wojewódzkim powiatowym,
miejskim, a także sponsorom za
pomoc w zorganizowaniu festiwalu. Wicemarszałek Kozak
zapewnił, iż festiwal Zielononóżki
będzie odtąd organizowany
tradycyjnie co roku..
Następnie Zdzisław Kuliś
autor wiersza „Zielononóżka”,
który dwa numery wcześniej
drukowaliśmy na naszych
łamach, wyrecytował go. L.
Mazan i M. Czuma ogłosili
konkursy hodowlane i zaprosili
jury do oceny prezentowanych
na wystawie gołębi oraz drobiu.
Na scenie pojawiła się kapela ze
Szczurowej „Pastuszkowe granie”
dając wspaniały koncert ludowych melodii i piosenek z regionu
Proszowic.
Wystawa hodowlana, na której
pokazano kilkaset wspaniałych
okazów gołębi rasowych i drobiu
ozdobnego, cieszyła się wielkim
zainteresowaniem zwiedzających.
Szczególna uwagę zwracały
czubatki z hodowli prof. Dubiela,
a także kariery, motyle warszawskie, rysie, srebrniaki, jak również
kohin olbrzymi, parki górskie,
amser niemiecki oraz gęsi,
a zwłaszcza kilka stad zielononóżek z kogutami, które co
pewien czas piały donośnie. Jury
pod przewodnictwem Stanisław
Jurka dokonało przeglądu i oceny
zaprezentowanych okazów i przyznało puchary najlepszym
hodowcom. Za garłacza pomorskiego puchar ufundowany przez
prezesa PZHGRiDI Jana Pajkę
otrzymał Zdzisław Walczyk, za
kariera Józef Rokita, a za mewkę
polską Waldemar Bucki. Puchary
wręczył wiceprezes PZHGRiDI
Stanisław Wójcik. Starosta
proszowicki Zbigniew Wójcik
uhonorował pucharami Kamila
Chmielewskiego najmłodszego
wystawcę, Wojciecha Kozaka za
najlepsze młode gołębie oraz
Zbigniewa Hodura za najładniejsze stado zielononóżek. Wicemarszałek W. Kozak (na zdjęciu
poniżej) od członków stowarzyszenia otrzymał specjalną płaskorzeźbę z wizerunkiem zielononóżki. Wszyscy uhonorowani
zostali poczęstowani potrawami
przygotowanymi z mięsa zielononóżek przez członkinie Koła
Gospodyń Wiejskich z pobliskiego Kościelca. Panie częstowały
też pierogami, których tradycja
wyrobu w tej wsi datuje się od
roku 1257. Potrawy te można
było kupić na kilku stoiska obsługiwanych przez członkinie KGW
ubrane w regionalne stroje. Na
scenie pojawiło się jeszcze kilka
zespołów ludowych i muzycznych. Atrakcji więc nie brakowało.
Ryszard Lis
Nagrodzeni hodowcy w konkursie gołębi i drobiu. FOT. M. RZEPKA
wrzesień–październik 2011
47
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
P
olska to obecnie kraj
największych przemian
na naszym kontynencie. To jednak, że przez tyle
lat de facto nie było nas
w Europie odcisnęło swoje
piętno nie tylko w przemyśle,
infrastrukturze, czy mentalności, ale także w takich dziedzinach jak hobby. Na szczęście doganiamy kraje wysokorozwinięte szybciej niż się
komukolwiek wydawało,
a w niektórych dziedzinach
nawet je prześcigamy. Nasi
hodowcy gołębi swoim zaangażowaniem, wielką pasją
i wynikami już zadziwili cały
świat. Za ich przykładem idą
inni chcąc pokazać, że nie są
gorsi. Pojawili się nawet
prekursorzy, którzy wprowadzają gatunki i odmiany do
tej pory nie tylko nieznane,
ale nawet zakazane, a za
granicą uchodzące za
najnowsze trendy mody. Białe
dzwońce, czyżyki, gile, czy
szczygły były znane do
niedawna tylko z opowieści,
a tymczasem można je już
spotkać u naszych wielbicieli
fauny europejskiej, którzy nie
szczędzą czasu, zaangażowania, a nierzadko pieniędzy,
żeby realizować swoje marzenia.
Hodowla tych gatunków
ma wartość podwójną, po
pierwsze jest ciekawą propozycją czegoś nowego a po
drugie szansą dla dzikich
ptaków, żeby te w końcu nie
były odławiane. Gile, dzwońce i szczygły najlepiej czują
się tam, gdzie przyszły na
świat-gdzie jest ich miejsce.
Jedna w naturze, drugie
w klatce. O tych drugich
właśnie chciałem porozmawiać z największym hodowcą
szczygłów wśród aktorów
panem Krzysztofem
Respondkiem.
Marek Rzepka: Dlaczego właśnie szczygły?
Krzysztof Respondek:
Szczygieł jak głosi legenda
został stworzony jako ostanie
dzieło Stwórcy. Ze wszystkich
farb jakie mu pozostały Bóg
wymieszał i namalował nimi
48
Fascynują
mnie
szczygły
Wywiad ze
znanym aktorem
filmowym,
piosenkarzem
Krzysztofem
Respondkiem
Dziki szczygieł Carduelis Major
Para hodowlana Carduelis Major
Szczygieł hodowlany Carduelis
Major
Szczygieł mutacji „agat” mistrz
świata 2011 - 94 pkt Francja
Tours. Własność Marek Rzepka
szczygła. Może w tym tkwi
tajemnica jego piękna i pożądania.
Znam wielu hodowców
kanarków, papug, czy innych
ptaków egzotycznych, którzy
mimo swoich zdeklarowanych pasji hodowlanych nie
kryją sympatii do tych małych
wrzesień–październik 2011
kolorowych, obdarzonych
niebywałym wdziękiem
ptaków i w skrytości ducha
marzą o tym by choć raz
w życiu rozmnożyć szczygły.
Ja nigdy nie miałem takich
dylematów od ponad samego
początku fascynuje mnie
właśnie ten i tylko ten gatunek. Niebywała uroda, piękny
śpiew i temperament to cechy,
które sprawiły, że była to
miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa nieprzerwanie
od ponad trzydziestu lat.
MR: Z tego co wiem nie jest to
miłość łatwa?
KR: Powiedziałabym, że
bywa nawet tragiczna . Znam
więcej hodowców, którzy
z hodowli tych ptaków
zrezygnowali niż tych, którzy
w tej bitwie odnoszą sukcesy.
MR: Pewnie najtrudniejsze
były początki?
KR: Ja zaczynałem jeszcze
w czasach kiedy zdobycie
egzemplarzy hodowlanych
graniczyło z cudem, a prawdę
mówiąc było niemożliwe.
U nas ptaki te od zawsze były
pozyskiwane z natury i nikt
nie zajmował się ich hodowlą.
Trzymane były dla ich śpiewu
lub w celach bastardyzacji.
Mieszańce szczygła z kanarkiem lub innymi łuszczakami
są zdolnymi i niezmordowanymi śpiewakami, a ponadto
bardzo żywotne. Kiedy
jednak zaczynały do nas
docierać informacje, że
w Belgii, Holandii, czy
Niemczech europejskie łuszczaki są rozmnażane z powodzeniem w niewoli, pokazywane na wystawach, a nawet
można je kupić w sklepach
zoologicznych, ten kierunek
hodowli szczygłów stał się dla
mnie nową inspiracją.
Rozmnażanie jednak ptaków
pochodzących z natury jest
wielką loterią. Najpierw przez
długi czas nie mogłem
dochować się młodych, choć
niejednokrotnie szczęście
było już bardzo blisko. Potem
gdy pierwsze ptaki przyszły
na świat i szczęśliwie opuściły
swoje gniazda, okazało się, że
jest to początkiem nowych
problemów. Pierwsze pokolenie hodowlanych ptaków
było słabego zdrowia, miałem
wrażenie, że dotknęły je
wszystkie choroby, które zna
medycyna i te, których jeszcze nie zna. Sprawę poprawiły
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Porównanie szczygła
europejskiego dzikiego
Carduelis Carduelis ze
szczygłem hodowlanym
Carduelis Major – po lewej
Carduelis Carduelis, po
prawej Carduelis Major
zalecenia dr Kruszewicza
i następne młode można już
było utrzymać przy życiu, ale
i tak problem immunologii
pozostał. Problem odporności nie był jednak jedynym
zmartwieniem. Ku mojemu
zdziwieniu wyhodowane
w niewoli ptaki były mniejsze, bardziej płochliwe i nie
tak ładne jak ich rodzice.
Swoje poszukiwania skierowałem wtedy w stronę profesjonalnych hodowli, gdzie
szczygły rozmnażano już od
wielu lat i z problemami
wieku młodzieńczego nikt się
już nie borykał. Wizyty na
międzynarodowych wystawach i odwiedziny u dobrych
hodowców okazały się nie
tylko punktem zwrotnym
w mojej karierze hodowlanej,
ale przede wszystkim rewolucją w myśleniu.
MR: Co było takiego rewolucyjnego?
KR: Zobaczyłem piękne,
wyselekcjonowane ptaki,
będące już na jakimś etapie
hodowlanej ewolucji. Chcąc
samemu dojść do takich efektów musiałbym stracić sporo
czasu. Te najładniejsze
pochodziły oczywiście od
szczepu cardueliscarduelis
major, których dziadkowie
pochodzili z Syberii. Nie
mając dostępu do zachodnich
czasopism i publikacji nie
wiedziałem, że istnieje już
tyle mutacji barwnych tych
ptaków. To czego u kanarków
dokonano w ciągu 300 lat ze
szczygłami zajęło zaledwie 30.
Ten pośpiech miał jednak
swoje negatywne strony.
Niektóre mutacje nie są tak
do końca utrwalone. Ptaki
wymagają jeszcze dużej selekcji i póki co przysparzają
hodowcom wielu problemów.
Proces ten moim zdaniem
wymaga trochę pracy,
poświęcenia i pasji. Historia
innych gatunków daje jednak
nadzieją, że jest to kwestia
czasu.
MR: Carduelis Major to chyba
najbardziej pożądany podgatunek w hodowli?
KR: Tak to prawda. Major
jest nieco większy i jaskrawiej
ubarwiony niż szczygieł europejski, ale gorzej od niego
śpiewa. Chciałbym w tym
miejscu skupić się na chwilę
na zagadnieniu wielkości
majorów, bo na ten temat
krążą niemalże legendy.
Słyszałem już opowieści
o egzemplarzach dwukrotnie
większych niż normalne
szczygły widywanych jednak
w naturze bez świadków,
a jeżeli w niewoli to bardzo
dawno temu, kiedy relacjonujący był jeszcze dzieckiem.
Problem tkwi w tym, że autorzy tych historii, w żaden
sposób nie mogą, tego faktu
udowodnić. Zdarzało mi się
w przeszłości pokonywać
olbrzymie odległości w celu
ujrzenia szczygła giganta, ale
niestety najczęściej przybywałem za późno, bo rano
ptaka zjadł kot, albo linijka
którą był mierzony nie
wiedzieć czemu była pozbawiona kilku centymetrów.
W celu odkrycia prawdy
zleciłem znajomemu ornitologowi obrączkującemu ptaki
syberyjskie w ich środowisku
naturalnym rozwiązanie tego
problemu. Zajęło to trochę
Niebywała
uroda,
piękny śpiew
i temperament
to cechy,
które sprawiły,
że była to
miłość
od pierwszego
wejrzenia,
która trwa
nieprzerwanie
od ponad
trzydziestu lat
U szczygłów hodowlanych
często są spotykane egzemplarze
o długości skrzydła 95 mm
Największy ptak w hodowli
Krzysztofa Respondka 98 mm
czasu, ale wyniki są zaskakująco oczywiste. Jedyny właściwy pomiar to długość skrzydła. Proporcjonalnie do jego
długości rośnie optycznie
wielkość ptaka. Spośród
pięciuset szczygłów poddanych badaniom tylko dwa
stare samce miały długość
skrzydła 92 mm a pozostałe
nie przekraczały 90 mm. Dla
porównania u szczygła europejskiego wymiar ten nie
przekracza 84 mm,
a u szczygłów hodowlanych
można spotkać wcale nie
rzadko egzemplarze o długości 95 mm. W mojej hodowli
największy okaz ma rozmiar
skrzydła prawie 98 mm.
Te kilka milimetrów to
kilkadziesiąt lat selekcji
i kojarzenia ze sobą największych osobników. Największe
i najładniejsze okazy różnią
się już dzisiaj dość znacznie
pod względem wielkości
i ubarwienia od syberyjskiego
pierwowzoru i w niedalekiej
przyszłości dojdzie moim
zdaniem do wyszczególnienia
w celach wystawowych szczepu carduelis major i szczygła
domowego.
Popularne powiedzenie
„małe jest piękne” u hodowców ptaków nie ma racji bytu
i tendencje wskazują raczej, że
to duże jest piękne. Tego trendu nie są w stanie zatrzymać
nawet sędziowie oceniający
ptaki na wystawach przeciwnicy gigantyzacji gatunku.
Z doświadczenia mogę
powiedzieć, że wszyscy
odwiedzający moją hodowlę
zawsze zwracają uwagę na
pokaźne egzemplarze co jest
zrozumiałe, bo robią one
wrażenie. I te gusta miłośników są moim zdaniem bardzo
pożyteczne, bo są, jak pan
wspomniał na początku szansą dla dzikich ptaków, które
przegrywają rywalizację
z hodowlanymi. Na potwierdzenie tych słów przytoczę
rozmowę, którą odbyłem na
mistrzostwach świata w tym
roku w Tours we Francji
z czołowym belgijskim
hodowcom szczygłów. Mój
rozmówca przyznał, że jeszcze
wrzesień–październik 2011
49
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
dwadzieścia lat temu kiedy do
Belgii przyszedł transport
majorów z Syberii hodowcy
„zabijali się” o te ptaki.
Podobny transport miał
miejsce w ubiegłym roku, ale
wybrano z niego tylko trzy
ptaki. Resztą emigrantów ku
ich radości nie było zainteresowania. Sceptycy twierdzą
jednak, że i tak zawsze będzie
potrzeba wprowadzania
dzikiej krwi. Moje zdanie,
podkreślam moje zdanie
w tym względzie jest zgoła
odmienne. Szanujący się
hodowcy raczej nie dopuszczają do swojego szczepu
żadnej obcej krwi, aby nie
zakłócić wypracowanych
przez lata genów. Przytoczę
z kolei wypowiedź innego
włoskiego potentata w tej
dziedzinie, który gdy zadałem
mu pytanie, czy wprowadza
od czasu do czasu „dziką
krew” wręcz się obruszył
mówiąc, że nie chce się cofać
dwadzieścia lat wstecz.
MR: Co jest najtrudniejsze
w hodowli tych ptaków i jakie
są najczęściej popełniane
błędy?
KR: Najczęstszym błędem
początkujących hodowców
jest nabycie jednej lub dwóch
par i oczekiwanie na duży
sukces hodowlany. Tymczasem w 90% przychodzi
rozczarowanie. Odradzam
ponadto zakupy na giełdach
i od handlarzy. Lepiej jest
pojechać do hodowcy, gdzie
poznamy niezbędne szczegóły hodowli takie jak karma,
warunki i zwyczaje ptaków.
Są to ptaki bardzo chimeryczne. Brak akceptacji partnera,
problemy z budową gniazda,
wysiadywanie i karmienie
młodych to grzechy wielu
innych gatunków, ale
u szczygłów jakby częstsze.
Stąd jakże trudny jest dobór
idealnej pary, ale jeśli już się
trafi jest początkiem wielkich
sukcesów, które budują dumę
hodowcy.
Dysponując większą
ilością ptaków możemy spróbować umieścić je w większej
wolierze i dać im możliwość
50
Krzysztof Respondek przy jednej ze swoich wolier
samo kojarzenia się w pary.
Takie samorodne związki są
pewniejsze, ale nie zawsze po
myśli hodowcy.
MR: Czy szczygły wymagają
specjalnych metod hodowli?
KR: Można je rozmnażać
w klatkach, małych wolierach wewnętrznych lub
dużych wolierach zewnętrznych. W mojej hodowli
preferuję wszystkie trzy
metody. Może to dziwne, ale
najwięcej młodych dochowałem się w klatkach. Optymalny wymiar to 120 cm długości i po 50 cm wysokość
i szerokość. Ważny jest
jednak separator pośrodku,
który dzieli od momentu
zniesienia jaj samca od samicy. Częste są bowiem zachowania kanibalistyczne samca,
który w przypadku braku
separatora niszczy gniazda,
jaja i nierzadko zabija młode
w początkowym okresie ich
życia. Te zachowania, nawet
tych samych samców rzadko,
albo w ogóle nie występują
w wolierach. Do klatek
najbardziej nadają się ptaki
spokojne, najlepiej te, które
w nich właśnie przyszły na
świat lub przebywają od
dłuższego czasu.
Do pierzenia młodych
natomiast lepsze są duże
boksy, a najlepiej woliery
z dużą ilością słońca, gdyż ten
ptak, aby uzyskał swoje kolorowe upierzenie, a zwłaszcza
czerwoną maskę potrzebuje
dużo pokarmu bogatego
w karoten i dużo słońca.
Młode szczygły Carduelis Major w 17 dniu życia
Wbrew obiegowym opiniom samice szczygłów są bardzo dobrymi matkami
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Najnowsze trendy w hodowlii
Wylęg z jaj szczygłów cardelius major następuje w 14 dniu inkubacji, o 1 dzień dłużej niż u zwykłego
szczygła europejskiego
Najnowsze trendy w hodowlii
MR: Czym karmić naszego
pupila?
KR: Na to pytanie nie da
się krótko odpowiedzieć.
Karma powinna być dostosowana do warunków
w jakich trzymane są ptaki.
W tym wypadku często bywa
podobnie jak z naszymi
dziećmi, że podając im ze
szczerego serca to co najlepsze robimy im największą
krzywdę. Ptaki pozbawione
dużej ilości ruchu karmione
tłustym ziarnem, które zresztą bardzo lubią, obciążają
wątrobę i jest to początkiem
ich końca. Te trzymane
z kolei zimą na dworze
muszą mieć bogatą mieszankę. Doświadczenie i zdolność
obserwacji hodowcy ma tutaj
największe znaczenie. Godne
polecenia są gotowe
mieszanki istniejące na
rynku. Te najlepsze mają
odpowiednio dobrany stosunek tłuszczów do węglowodanów, ale często też mają
długą datę ważności, co jest
dowodem na istnienie
konserwantów. Niezastąpione jest więc dostarczanie
swoim pupilom świeżych
ziół i nasion, noszonych
z pola, za którymi przepada-
MR: Teraz pytanie, od którego
powinniśmy właściwie zacząć.
Jak ma się legalność hodowli
szczygłów w Polsce, bo coś
w tej dziedzinie się ostatnio
zmieniło?
KR: Szczygieł nie jest
ptakiem citesowym i z tego
co wiem mutacje można
hodować bez żadnych legalizacji i pozwoleń, a szczygły
o barwie naturalnej wymagają zezwolenia, prowadzenia
ewidencji i kontroli przez
Ministerstwo Ochrony
Środowiska przez trzy pokolenia. Ale szczegółów można
się dowiedzieć wystosowując
odpowiednie pisma do ministerstwa. Dla wszystkich
miłośników tych ptaków są to
jednak siedmiomilowe kroki
w stosunku do tego co było
jeszcze parę lat temu. Nie
pozostaje mi więc nic innego
jak tylko zachęcić wszystkich
pasjonatów szczygła do
hodowli i wniesienia swojego
wkładu w popularyzację tego
pięknego gatunku.
Gratuluję pięknej pasji
oraz hodowlanych sukcesów
i dziękuję za ciekawą
rozmowę.
Marek Rzepka
ZDJĘCIA POCHODZĄ
Z ARCHIWUM K. RESPONDKA
Lutino Witkop (satyna witkop)
Witkop agat
ją najbardziej. Pamiętać
należy jednak znowu o zasadzie co za dużo to niezdrowo
i, że to człowiek ma rozum,
którego brakuje ptakom.
Skubanie i łuskanie ziół
przynoszonych z pola ma
jeszcze dodatkową zaletędziała jak anty stres gwarantując im miłe zajęcie, któremu oddają się przez większość swojego życia w naturze. Stres jest największym
wrogiem i każdy sposób żeby
go unikać jest dobry. Nawet
podstawowa karma powinna
składać się z jak największej
ilości nasion, aby jej spożycie
zajęło jak najwięcej czasu.
Podawanie nasion ziół
takich jak łopian, wiesiołek,
mniszek itp. ma również
znaczenie lecznicze. Większość z nich działa bakterio-
bójczo i poprawia odporność. W obiegowej opinii
szczygły niesłusznie uchodzą
za ptaki bardzo delikatne
i wymagające stosowania
dużej ilości chemii. To
nieprawda. W odpowiednich
warunkach potrafią cieszyć
się zdrowiem przez długie
lata. Mój rekordzista
w wieku 17 lat dochował się
jeszcze potomstwa. Rekordzistą świata w tej dziedzinie
jak podaje w swojej książce
„Ptaki Polski” Andrzej
Kruszewicz jest szczygieł
żyjący w Anglii w niewoli 27
lat. W naturze roczna śmiertelność tych ruchliwych
ptaków wynosi aż 40-50%.
W mojej hodowli śmiertelność młodych kształtuje się
od wielu lat na poziomie
10%.
wrzesień–październik 2011
51
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
AMADYNY WSPANIAŁE – dokończenie
Chloebia gouldiae /Gould, 1844/
ANDRZEJ JAROSZ
Samiec żółty 2 Faktorowy czarnogłowy fioletowopierśny
O
pinie na temat
wrażliwości tego
gatunku na niską
temperaturę miały
swoje uzasadnienie wiele lat
temu, jednak obecnie są
mocno przesadzone. Ptaki
dzisiejszej populacji pochodzącej z licznych hodowli są
znacznie
odporniejsze
i z powodzeniem możemy je
pielęgnować i doprowadzać
do rozrodu w przeciętnej
temperaturze pokojowej
i podobnie jak wiele innych
gatunków ptaków egzotycznych. Chcąc jednak zapewnić
naszym podopiecznym optymalne warunki i komfort
termiczny, co powinno być
priorytetem każdego hodowcy
i miłośnika ptaków, nie należy
dopuszczać do spadków
temperatury poniżej 15oC.
Pomieszczenie, w którym przebywają powinno być jasne
z dostępem promieni słonecznych. Lęgi najlepiej prowadzić
w klatce pamiętając, że czym
klatka większa tym lepiej, w
każdym razie długość jej nie
52
powinna być mniejsza niż
60 cm. Dobrze sprawdzają się
tak zwane klatki regałowe,
w których ściany boczne i tylna
są z litego materiału, natomiast
przednia sporządzona jest
z siatki zgrzewanej o oczkach
12x12 mm lub z pionowych
pręcików metalowych oddalonych od siebie w odległości
także 12mm. Każda klatka
powinna być wyposażona
w szufladę, na której dnie
sypiemy warstwę czystego piasku ewentualnie rozkładamy
papier. W tym drugim przypadku piasek lub drobny grit
powinny być stale do dyspozycji ptaków w osobnym
naczyniu. Spełnia on rolę
gastrolitów czyli umożliwia
trawienie ziarnistego pokarmu.
Na jednej ściance klatki wieszamy półotwartą budkę lęgową
o wymiarach 12x12x15cm lub
15x15x15cm wymoszczoną
cienkim, elastycznym sianem
i włóknem kokosowym
o odcinkach długości 10-12cm.
Ktoś mniej wtajemniczony
może zastanawiać się, co to
wrzesień–październik 2011
jest budka półotwarta? Otóż
w żargonie hodowców ptaków
egzotycznych mianem tym
określa się budkę lęgową, której
przednia ścianka jest niższa
od pozostałych o około 1/3
jej wysokości całkowitej. Jeśli
na przykład wysokość całkowita budki wynosi 15cm,
a szerokość 12cm, to wysokość
przedniej ścianki wynosi 10cm,
resztę stanowi otwór wejściowy
o wymiarach 12x5cm. Pod
otworem tym montuje się
zwykle żerdkę, na której ptaki
chętnie siadają. Pozostałe
żerdki w klatce należy rozmieścić w taki sposób, aby ptaki
miały możliwość przelotu.
Powinny być wykonane
z drewna, a najlepiej z nieokorowanych prostych gałązek.
Dobrze gdy żerdki są różnej
średnicy, np. 5,10,15 i 20 mm,
co skutecznie zapobiega występowaniu odcisków. W żadnym
przypadku nie należy stosować
żerdek wykonanych z tworzyw
sztucznych. W tak wyposażonej klatce powinna przebywać
tylko i wyłącznie para lęgowa
ptaków. Jeśli zauważymy, że
nasze amadyny wchodzą do
budki i formują w niej gniazdo,
a samiec przemieszcza się po
klatce z pęczkiem siana czy
włókna kokosowego w dziobie,
możemy być pewni, że niedługo przystąpią do lęgu. W tym
czasie samiec coraz częściej
tokuje???. Siada obok samicy,
wibruje głową i wypina w jej
stronę swoją barwną pierś, po
czym wykonuje rytmiczne
podskoki. Podczas tokowania
często słychać jego charakterystyczny, szeleszczący śpiew.
Samego aktu zbliżenia partnerów zwykle nie zauważymy,
odbywa to się bowiem
w intymnym wnętrzu budki.
W zniesieniu od 4 do 6 jaj,
znoszonych
codziennie
w godzinach rannych. Zazwyczaj po zniesieniu przedostatniego zaczyna się wysiadywanie. W ciągu dnia wysiadują
oba ptaki na zmianę, w nocy
tylko samica, rzadziej wysiadują razem. Po 14-15 dniach
klują się pisklęta, a w 23-25
dniu młode ptaszki opuszczają
budkę lęgową, do której wielokrotnie wracają w ciągu dnia
i spędzają w niej noce. Mimo,
że młodzież bardzo szybko
Samiec niebieski czerwonogłowy białopierśny
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
liczne upadki. Ptaki powinny
mieć stale do dyspozycji mineralia, np. mieszankę mineralną
w postaci sypkiej, można też
położyć w klatce kawałek darni
odwróconej korzeniami do
góry, bryłkę węgla drzewnego
czy nieco leśnej ziemi. Co
pewien czas należy podawać
preparaty witaminowe, a szczególnie witaminy z grupy B.
W wyniku długoletniej
hodowli tego gatunku, pojawiły
się mutacje i odmiany barwne.
Poza ptakami o naturalnym
upierzeniu, to znaczy takimi
w jakim występują w dzikim
środowisku, znane są osobniki
o odmiennie zabarwionej piersi czy innej barwie całego upierzenia. Niektóre z nich opiszę.
Samiec niebieski czarnogłowy fioletowopierśny
uczy się samodzielnie pobierać
pokarm, to jednak w dalszym
ciągu dokarmiana jest przez
rodziców, głównie przez ojca.
Po 14-18 dniach od chwili
wyjścia z gniazda młode ptaszki są już samodzielne i należy
je odłowić od rodziców
i mieścić w dużej klatce bądź
wolierze pokojowej gdzie będą
mogły latać, co ma niebagatelny wpływ na ich kondycję
fizyczną. Podobnie postępujemy z ptakami dorosłymi po
odbytych 2-3 lęgach.
Hodowla amadyn wspaniałych w wolierze ogrodowej jest
w naszej szerokości geograficznej ryzykowna. Niekiedy
się to udaje, ale uzależnione
jest od wyjątkowo korzystnych
warunków atmosferycznych,
znane są jednak przypadki
padania ptaków podczas gwałtownego załamania pogody.
Niekorzystnym zjawiskiem są
także duże różnice temperatury
dnia i nocy, co często zdarza
się wiosną i późnym latem.
W żywieniu stosuje się tradycyjną mieszankę dla astryldów,
zawierającą odmiany prosa
z rodzaju Panicum (np. zielone,
żółte, białe, czerwone), kanar,
proso japońskie zwane także
chwastnicą zbożową (Echinochloa frumentacea) oraz
gatunki i podgatunki włośnic
z rodzaju Setaria, do którego
należy tak zwane proso senegalskie. Taką właśni mieszankę
stosowałem z dobrym skutkiem, podając ją własnym
ptakom. Do niektórych
najnowszych mieszanek dodawane są także inne nasion,
np. perilla, ostropest, ogórecznik, kozieradka, gorczyca,
trawy, a także nasiona porzeczek, aronii, malin czy dzikiej
róży. Niezbędnym dodatkiem
jest tarta marchew oraz drobno
posiekane świeże zielonki
(mniszek, gwiazdnica, cykoria,
endywia itp.). W okresie
karmienia piskląt podajemy
także miękki pokarm jajeczny
lub tak zwane proso jajeczne
sporządzone z kaszy jaglanej
wymieszanej z surowym żółtkiem i odrobiną białka. Na
jedno żółtko i nieco białka
dajemy 100g kaszy jaglanej,
wszystko dokładnie mieszamy
i rozkładamy cienką warstwę
w suchym, ciepłym ,przewiewnym pomieszczeniu. Dobrze
wysuszoną kaszę kruszymy,
aby ziarenka nie były zlepione.
W okresie rozrodczym
korzystnie jest podawać także
nasiona skiełkowane, należy
jednak bardzo uważać na
ewentualną pleśń, która działa
niezwykle toksycznie na ten
gatunek i może powodować
Białopierśna
Pierwsze informacje o tej
mutacji ukazały się w „Avicultural Magazine” w 1967 roku.
Autorem artykułu był F. Barnicoat. Ta piękna mutacja ze
śnieżnobiałą piersią ukazała
się po raz pierwszy w Johanesburgu (RPA). Pierwsze
osobniki białopierśne trafiły
do Europy nap oczątku lat 70
a cena ich była niewiarygodnie
wysoka. Ptaki białopierśne są
recesywne w stosunku do
normalnych fioletowopierśnych i dzięki temu występują
osobniki fioletowopierśne
rozszczepiające się w dalszych
generacjach na białopierśne.
Ze skojarzenia samca białopierśnego z białopierśną samicą, uzyskamy 100% białpierśnych. Jednak takie długotrwałe
kojarzenia doprowadzają do
karłowacenia i obniżenia witalności potomstwa. Aby temu
zapobiec łączymy ptaka fioletowopierśnego z białopierśnym
i uzyskujemy 100% fioletowopierśnych/białopierśnych,
tzn.
fioletowopierśnych
rozszczepiających w dalszych
generacjach na białopierśne.
Dopiero łączenie fioletowopierśnego /białopierśnego
z białopierśnym, pozwoli nam
uzyskać dorodną młodzież,
z której 50% to ptaki fioletowopierśne/białopierśne, a 50%
to osobniki z białą piersią.
Biała pierś występuje u ptaków
zielonych(nominalnych)
o czarnych, czerwonych
i pomarańczowych głowach,
jak również u osobników
pastelowych, niebieskich,
pastelowo niebieskich, żółtych
i białych.
Liliowopierśna
Mutacja ta pojawiła się krótko po mutacji białopierśnej.
Liliowa pierś jest wynikiem
częściowej utraty czarnej
eumelaniny i występowaniu
w tej części ciała dużej ilości
Samiec zielony czerwonogłowy fioletowopierśny
wrzesień–październik 2011
53
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
czerwono-brązowej phaeomelaniny. Samce mają lilioworóżową pierś, samice nieco
jaśniejszą.
Niebieskopierśna
Tak ubarwione amadyny
wspaniałe, zaczęły pojawiać
się we Francji i w końcu lat
siedemdziesiątych. Mutacja ta
jest jak gdyby odwrotnością
odmiany liliowopierśnej i jest
wynikiem ustąpienia z tej
części ciała czerwono-brązowej
phaeomelaniny. Barwa piersi
samców niebieska, samic
jasnoniebieska. Niekiedy
występują osobniki o zdecydowanie ciemnoniebieskiej
piersi. U ptaków tych całe
upierzenie jest wyraźnie ciemniejsze, a turkusowo niebieski
pasek wokół barwnej głowy
uległ zanikowi.
Pastelowa
Ptaki pastelowe powstały
w wyniku utraty 50% melaniny
w całym upierzeniu. Sterówki
i lotki są szare. Czarny pasek
otaczający barwną głowę oraz
czarne gardło są u ptaków pastelowo zielonych również szare.
Szara jest też głowa u odmiany
czarnogłowej. Pozostałe upierzenie jest wyraźnie jaśniejsze.
Istnieją też osobniki, które utraciły niemal 100% melaniny
i określane są jako pastelowo
żółte. Turkusowo-niebieski
pasek otaczający barwną głowę
jest zachowany w przeciwieństwie do ptaków żółtych,
u których pasek ten jest biały.
Prócz tych ostatnich znane są
ptaki pastelowo zielone szarogłowe (czarnogłowe), czerwonogłowe i pomarańczowogłowe.
Pastelowo niebieskie czarnogłowe, beżowogłowe (czerwonogłowe) i kremowogłowe
(pomarańczowogłowe). Ptaki
pastelowe mogą mieć pierś fioletową, białą, liliową bądź niebieską. Pastelowe ubarwienie występuje wyłącznie u samców.
Niebieska
Pierwsze osobniki niebieskie,
pojawiały się w hodowlach
autstralijskich w latach 60. Nie
dotarły jednak do Europy ze
względu na zakaz eksportu zwierząt, który dotyczył też ptaków
pochodzących z hodowli. Od
połowy lat 70 zaczęły się pojawiać niebieskie ptaki o zróżnicowanej intensywności w hodowlach europejskich . Celem
wielu hodowców są zdecydowanie ciemnoniebieskie ptaki,
będące jeszcze rzadkością.
Niebieska amadyna wspaniała
jest recesywna wobec zielonej.
Zestawiając pary hodowlane,
postępujemy podobnie jak
z mutacją białopierśną. Ptaki
tej mutacji występują z niebieską
Samica zielona czarnogłowa fioletowopierśna
54
wrzesień–październik 2011
Samiec żółty 1 Faktorowy czerwonogłowy szek
i białą piersią o głowach czarnych, beżowo-brązowych
(odpowiednik czerwonogłowych) i kremowo-brązowych
(odpowiednik pomarańczowogłowych). Te same barwy piersi
i głów występują również
w pastelowo-niebieskich .
Żółta
Po raz pierwszy wyhodowana w Australii w latach 60.
Były to ptaki lutino czyli całkowicie pozbawione melaniny
wskutek czego oczy ich były
czerwone. Dziś hodowane
żółte czarnookie uzyskał
holenderski hodowca G.
Megens. „Tworzenie” żółtych
ptaków zaczęło się w 1978
roku od czerwonogłowej
samiczki, wyróżniającej się
bardzo jasnozielonym grzbietem. Łącząc tę samiczkę
z różnymi samcami o białej
piersi, a następnie kojarząc
potomstwo między sobą, uzyskał po sześciu latach pierwsze
żółte osobniki. Odmiana ta
występuje z fioletową i białą
piersią o głowie białawo-szarej
(odpowiednik czarnogłowej),
czerwonej i pomarańczowej.
Na wierzchu ciała tej odmiany
widoczny jest delikatny, zielonkawy nalot, nieco mocniejszy
u formy z fioletową piersią.
Biała
W latach 60, w Australii pojawiła się też odmiana biała czerwonooka-albino. Białe czarnookie uzyskał G. Megens z kojarzenia ptaków żółtych z pastelowo niebieskimi. Białe amadyny
wspaniałe występują z fioletową
i białą piersią o głowach szarych,
czerwonych i pomarańczowych.
Kończąc warto jeszcze
wspomnieć, że w potomstwie
par utworzonych z osobników
o różnych barwach głów będzie
zdecydowanie więcej samców.
Jeśli parę tworzą ptaki o jednakowo ubarwionych głowach
podział płci potomstwa będzie
mniej więcej równy. Zachęcam
Państwa do hodowli tych przepięknie ubarwionych ptaków,
które w warunkach naszych
mieszkań nie powinny sprawiać
większych kłopotów. Zachęcam
także do ich rozrodu wyłącznie
przy użyciu biologicznych
rodziców. Podkładanie jajek
pod mamki do niczego dobrego
nie prowadzi, a uzyskiwane
w ten sposób potomstwo, poza
nielicznymi wyjątkami, nie ma
wartości hodowlanej. Obrączki
2,7mm.
ZDJĘCIA UDOSTĘPNIONE
ROBERTA SOBECKIEGO,
RED. NACZ. „EXOTY”
PRZEZ
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Instrukcja oceny
królików
Budowa ciała
(dotyczy pozycji II na karcie oceny)
OPRACOWAŁ LUDWIK CZECH
W pozycji II ocenie
podlegają:
a) przebieg linii grzbietu
b) położenie kończyn
c) położenie ogona
d) skóra królika
e) zewnętrzne organy
płciowe
Ad a) linia grzbietowa zaczyna
się od pierwszego kręgu szyjnego a kończy u nasady ogona.
Ma być ładna, w tylnej partii
ciała pięknie zaokrąglona.
Łopatki nie mogą wyraźnie
wystawać poza linię grzbietu.
Prawidłowa linia grzbietu przedstawiona jest na obrazku.
Ad b) kończyny przednie
muszą być równe (równoległe
do siebie), stąpanie królika
na przednich kończynach
powinno
przypominać
tzw. „koci chód”. Kończyny
tylne muszą być również
równe (równoległe do siebie),
przyległe do ciała w położeniu
równoległym do ciała, kości
biodrowe mają ciasno przylegać do tułowia. Przy prawidłowym położeniu wszystkich
kończyn u większości ras,
linia brzucha nie może dotykać podłoża na którym królik
stoi. Prawidłowe ustawienie
kończyn przednich tzw. „koci
chód” przedstawiony jest na
obrazku „właściwe ustawienie
kończyn przednich i uszu”.
linia grzbietowa z tendencją
do karpiowatego grzbietu;
tendencja do ściętego zadu;
lekko lub wyraźniej wystające
kości biodrowe przewyższające ość krzyżową
Ad b) lekko płaskie łapy
(kończyny przednie); tendencja do krzywego ustawienia
kończyn tylnych (skoki nie
są ustawione równolegle do
tułowia, lekko odstające biodra); nieco krzywe kończyny
przednie.
Ad d) skóra powinna być
elastyczna, przylegająca do
ciała królika w każdej jego
partii. Nie może tworzyć
nigdzie żadnych zwisów, fałd
czy też zagięć.
Ad e) zewnętrzne organy
płciowe mają być wyraźne
bez deformacji. U samców
jądra mają jak najbardziej
przylegać do ciała.
Wady małe w pozycji –
budowa ciała
Ad a) lekko wystające łopatki;
lekko zagięta linia grzbietu;
u samic ras małych nawet
małe podgardle; u samców
ras dużych i średnich większe
przerosty gruczołów ślinowych (ślinianki podszczękowej lub podjęzykowej);
u samców ras dużych i średnich znikomo zaznaczone
podgardle.
Ad e) jądra słabo przylegające
– moszna lekko obwisła;
rozszczep prącia sięgający do
połowy prącia.
Wady duże w pozycji –
budowa ciała
Ad c) ogon trwale opadający
na podłoże (wlokący się);
ogon wahliwy; ogon krótszy
(max. do połowy długości),
jednak nie zdeformowany;
ogon częściowo zrośnięty, ale
prosty; ogon częściowo miękki, ale prosty; pojedyncze
narosty (paciorki), jednak na
równym ogonie.
Ad a) mocno wystające łopatki (dyskwalifikacja); silnie
łęgowaty grzbiet (dyskwalifikacja); wyraźnie karpiowaty
grzbiet (dyskwalifikacja);
wyraźnie ścięty zad (dyskwalifikacja); deformacja kręgosłupa (dyskwalifikacja).
Ad d) słabo przylegająca skóra
na jakiejkolwiek części ciała;
u samic ras dużych i średnich
znikome ukośne podgardle;
u samic ras dużych i średnich
małe ale wyraźne podgardle
(do 12-tego miesiąca życia);
Ad b) mocno płaskie łapy
(dyskwalifikacja); wyraźnie
wygięte kończyny przednie
(dyskwalifikacja); wyraźnie
krzywo ustawione kończyny
tylne (dyskwalifikacja); silnie
wystające kości biodrowe
Ad c) ogon musi być równy,
przyległy do ciała w każdej
partii. Prawidłowe ustawienie
ogona przedstawiony jest na
obrazku „właściwe ustawienie
kończyn i ogona”.
wrzesień–październik 2011
55
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
ogon (nie oceniany); brak
ogona (dyskwalifikacja).
Ad d) mocno obwisła skóra
na brzuchu, bokach oraz
tylnej partii ciała (dyskwalifikacja); podwójne podgardle
u wszystkich ras (dyskwalifikacja); skóra obwisła na
przednich
kończynach
tzw. spodnie (dyskwalifikacja); wyraźnie krzywe podgardle (dyskwalifikacja); u samic
rasy „zajęczak” oraz u wszystkich karzełków podgardle
nawet małe (dyskwalifikacja);
u samców wszystkich ras
nawet małe podgardle;
(dyskwalifikacja).
(dyskwalifikacja); pałąkowate
kończyny przednie (dyskwalifikacja); iksowate kończyny
przednie (dyskwalifikacja);
krzywy palec (dyskwalifikacja); złamany palec na którejkolwiek kończynie (nie
oceniany); brak pazura (nie
oceniany); złamana kończyna
(nie oceniany); wykazuje
skrzywienie kończyny przedniej lub tylnej (dyskwalifikacja).
Ad c) trwale jednostronnie
noszony pochyło ogon
(dyskwalifikacja); bardzo
krótki ogon (nie oceniany);
złamany ogon – w miejscu
złamania ruchomy i nie zrośnięty (nie oceniany); krzywy
ogon
(dyskwalifikacja);
złamany i krzywo zrośnięty
Ad e) brak jednego lub obu
jąder (dyskwalifikacja); brak
moszny (dyskwalifikacja);
wyraźnie obwisłe jądra –
wyraźnie obwisła moszna
(dyskwalifikacja); obojnactwo
(dyskwalifikacja); rozszczep
prącia sięgający za połowę
prącia (dyskwalifikacja); deformacja zewnętrznych organów
płciowych samic (dyskwalifikacja); wszelkie inne deformacje zewnętrznych organów
płciowych (dyskwalifikacja).
Z głębokim smutkiem informujemy, że w środę 14 września 2011 r. w wieku 60 lat zmarł
KOL. ZBIGNIEW OSÓBKA
Zmarły był prezesem Starachowickiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobiu Ozdobnego, członkiem Klubu Hodowców Gołębi Rasy Srebrniak Polski
im. R. Pawłowskiego w Radomiu, posiadał uprawnienia do oceny gołębi rasy
Polski Długodzioby Lotny.
Zbyszek był życzliwym i serdecznym kolegą na którego zawsze można było liczyć.
Ceniony za wyjątkową solidność i rzetelność oraz wszechstronną wiedzę w hodowli gołębi.
Odszedł człowiek o dużej wrażliwości, uczynny, skromny i taki pozostanie w naszej pamięci.
ZARZĄD STARACHOWICKIEGO ZWIĄZKU HODOWCÓW GOŁĘBI RASOWYCH
I ZARZĄD KLUBU HODOWCÓW GOŁĘBI RASY SREBRNIAK POLSKI IM. R. PAWŁOWSKIEGO W RADOMIU
56
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Międzynarodowe Szkolenie w Hradec Kralove
W trakcie oficjalnego powitania prezes PZHGR i DI
Jan Pajka został uhonorowany pamiątkową książką
Stoją od lewej: Ladislav Štolba (CZ), Peter Žuffa (SL),
Wojciech Morek, Waldemar Borawski.
Siedzą: prof. Leon Tarasewicz, Agnieszka Wnuk,
Edward Gersztyn i Janusz Oleksak
W
dniach 16 -18
września 2011r
w miejscowości
Hradec Kralove
(Czechy), pod patronatem Federacji Europejskiej, odbyło się
szkolenie i obrady sędziów dotyczące hodowli i oceny gołębi
oraz drobiu ozdobnego. W szkoleniu uczestniczyło 151 osób
z 19 krajów. Najliczniejszą grupą
po gospodarzach byli Polacy.
Polski Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego
Inwentarza reprezentował
prezes Jana Pajka i zastępca ds
zagranicznych Zdzisława
Borawskiego.
Kolegium
Sędziów reprezentowali Edward
Gersztyn, Waldemar Kosicki
i Janusza Oleksak. W szkoleniu
uczestniczył także przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej
Drobiu Stanisław Roszkowski.
Najliczniejszą grupą szkoleniową drobiu z Polski stanowili
przedstawiciele
Związku
Hodowców Drobiu Rasowego
w
Polsce
„GALLUS”
z prof. Leonem Tarasewiczem,
dr Joanną Gruszczyńską,
dr Beata Grzegrzółką, doktorantką Agnieszka Wnuk,
Markiem Wolskim i Wojciechem Morkiem. Szkolenie
otworzył główny organizator
Peter Źuffa wraz z Prezydentem
EE Ursem Freiburghausem,
którzy powitali uczestników
życząc im owocnych obrad
i miłego pobytu w Hradec
Kralove. W trakcie oficjalnego
Prezes Jan Pajka, prezentuje członkom europejskiej komisji
standaryzacyjnej kolekcje gołębi Dominika Langiewicza rasy
Polski pocztowy wystawowy w celu rejestracji
powitania prezes PZHGR i DI
Jan Pajka został uhonorowany
pamiątkową książką (na zdjęciu). Uroczyste otwarcie uświetnił zespół pieśni i tańca
„KANTORII” z Hradec Kralove.
17 września 2011r od wczesnych godzin rannych odbywały
się zajęcia w sekcji gołębi i sekcji
drobiu. Szkolenie w sekcji gołębi
otworzył Pavel Wieder przedstawiając program szkolenia.
Koledzy z Czech omówili nastę-
Przewodniczący komusji
standaryzacyjne PZ ds. drobiu
Stanisław Roszkowski na
szkoleniu w Czechach
pujące rasy „Ostravska Bagdeta”,
„Czeska Czajka”, „Garłacz
Hanacki”, „Śląski Barwnogłówek”, „Czeski Turkot”, „ Strasser
Morawski ” , „Bagdeta Czeska”
i „Stawak Czeski”. Wystąpienia
prelegentów ocenić trzeba
bardzo wysoko pod względem
merytorycznym. Szczegółowo
i przejrzyście zostały omówione
wady w poszczególnych rasach.
W sekcji drobiu szkolenie otworzył Peter Źuffa. Szkolenie dotyczyło rejestracji nowych ras
i odmian barwnych drobiu.
Szczegółowo opisano następujące ptaki: kaczka saksońska,
kaczka roueńska, kaczka piżmowa, indyków krajowych oraz
kur rasy: barneweldzkie, orpington, araukana i plymouth rock.
Prowadzący szkolenie zwrócił
szczególną uwagę na rozbieżności wzorców i typów omawianych ras kur w poszczególnych
krajach Federacji Europejskiej,
co może się wiązać z ich oceną
podczas Wystaw Europejskich.
W godzinach popołudniowych
przeprowadzono szkolenie praktyczne podczas trwającej wystawy w miejscowości Trebechovice
pod Orebem. Odbyła się także
prezentacja rasy „Polski pocztowy wystawowy” przygotowanej
do rejestracji w Federacji Europejskiej.
W następnym dniu sekcja
drobiu uczestniczyła w szkoleniu
na wystawie. Stanisław Roszkowski zaprezentował „Czubatkę dworską” i „Karzełka polskiego”. Sekcja gołębi podsumowała
szkolenia z Komisją Standaryzacyjną EE. Omówiono czeskie
rasy przygotowane do rejestracji,
jako przykład dano starania
polskich hodowców przy rejestrowaniu „Mewki polskiej”,
gdzie dokumentacja rejestracyjna została przygotowana
wzorcowo. W dyskusji poruszono sposób przyznawania
Championów na wystawach
Europejskich. Przewodniczący
Komisji Standaryzacyjnej EE
zaprosił wszystkich uczestników
do dyskusji i współpracy
podczas nowelizacji regulaminu
przyznawania nagród.
Szkolenia w poszczególnych
sekcjach odbywały się w miłej
i twórczej atmosferze i przyniosło wiele cennych informacji
i wskazówek niezbędnych do
dalszej pracy szkoleniowej.
Przewodniczący K.S.
Edward Gersztyn
Członek K.S. ds. drobiu
Janusz Oleksak
wrzesień–październik 2011
57
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Uczestnicy obrad na wspólnym zdjęciu. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
Wybory do Kolegium Sędziów 2011
TOMASZ ORŁOWSKI
W
wyniku zmian
dokonanych
w
Statucie
PZHGRiDI,
na mocy uchwały Zjazdu Delegatów PZHGRiDI podjętej
w dniu 11 czerwca 2011 r.
w Kozienicach, Główne Kolegium Sędziów straciło status,
czyli pozycję statutowego organu władzy Polskiego Związku.
Obecnie, pod nową nazwą jako Kolegium Sędziów - jest
to organ pomocniczy Zarządu
PZHGRiDI. W konsekwencji
wspomnianych zmian w Statucie „Kolegium Sędziów wraz
z jego przewodniczącym jest
powoływane i odwoływane
przez
Zarząd
Główny
PZHGRiDI spośród osób
mających czynne uprawnienia
sędziowskie PZHGRiDI do
oceny eksponatów”.
Obecny Statut nadaje Zarządowi duże uprawnienia
w zakresie administrowania
Kolegium Sędziów. Zarząd,
kierując się dobrem Polskiego
Związku oraz świadomością,
że w społeczności hodowców
sędziowie stanowią bardzo
aktywną,
zaangażowaną
i ogromnie ważną dla funkcjonowania Związku grupę,
postanowił powierzyć wybór
Kolegium Sędziów zjazdowi
czynnych sędziów PZHGRiDI
– czyli tym, od których dobrej
58
współpracy z Kolegium
Sędziów tak wiele zależy dla
prawidłowego funkcjonowania
i dalszego rozwoju Polskiego
Związku.
W celu przeprowadzenia
wyborów do Kolegium
Sędziów, a także do Komisji
Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej, zwołany został zjazd
wszystkich czynnych sędziów
PZHGRiDI, który odbył się
11 września 2011 r. w Andrespolu.
Z zaproszenia do udziału
w Zjeździe Sędziów PZHGRiDI skorzystało 76 sędziów.
Warunkami udziału w głosowaniach było potwierdzenie
uczestnictwa na liście obec-
ności, okazanie ważnej legitymacji sędziowskiej oraz uiszczenie składek sędziowskich.
Zjazd otworzył kol. sędzia
Jan Pajka, prezes PZHGRiDI.
Po powitaniu uczestników,
nastąpiła krótka uroczystość
rozdania legitymacji sędziowskich tym, którzy w ostatnim
czasie uzyskali lub rozszerzyli
uprawnienia sędziowskie.
Przystąpiono do wyboru przewodniczącego Zjazdu, na którą
to funkcję Jan Pajka zaproponował sędziego Zbigniewa
Rajskiego,
wiceprezesa
w Zarządzie PZHGRiDI.
Kandydat wyraził zgodę. Zbigniew Rajski, został wybrany
na przewodniczącego Zjazdu
jako jedyny kandydat przy
jednym (własnym) głosie
wstrzymującym.
Przewodniczący odczytał
propozycję porządku obrad,
który został przyjęty przez
większość przy 2 głosach
wstrzymujących i bez głosów
przeciwnych.
W wyniki wyborów
powierzono następującym
sędziom pełnienia pozostałych funkcji:
sekretarza zjazdu - Tomaszowi Orłowskiemu (wybrany
przy jednym głosie wstrzymującym), pracę w komisji skrutacyjnej, która ukonstytuowała
się w składzie: przewodniczący
- Cezary Dobraszak, członko-
Prezes PZHGRiDI Jan Pajka otwiera obrady Zjazdu Kolegium Sędziów. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
wie – Józef Antczak i Daniel
Mamzerowski
(wybrana
jednogłośnie).
Następnie przedstawione
zostało potwierdzone notarialnie pełnomocnictwo dla
Wojciecha Turskiego, który
został upoważniony do udziału
w Zjeździe w imieniu Janusza
Oleksaka. Zjazd jednogłośnie
opowiedział się za uznaniem
pełnomocnictwa.
Przed rozpoczęciem wyborów przewodniczący Zbigniew
Rajski odczytał propozycję
Regulaminu Zjazdu. Regulamin został przyjęty jednogłośnie.
Do udziału w wyborach na
funkcję przewodniczącego
Kolegium Sędziów zgłoszeni
zostali następujący kandydaci:
Edward Gersztyn (wyraził
zgodę), Adam Wegner (odmówił z powodu objęcia funkcji
przewodniczącego Komisji
Standaryzacyjnej), Zdzisław
Borawski (odmówił), Mieczysław Branicki (odmówił),
Henryk Morawski (odmówił).
Po przegłosowaniu wniosku
o zamknięcie listy kandydatów
Zjazd Sędziów PZHGRiDI
w głosowaniu jawnym opowiedział się za powierzeniem
funkcji przewodniczącego
Kolegium Sędziów PZHGRiDI
sędziemu Edwardowi Gersztynowi z Dolnośląskiego Związku HGRiDO, który uzyskał
71 głosów poparcia, przy 5
głosach wstrzymujących i bez
głosów przeciwnych. Nowo
wybrany przewodniczący
Kolegium Sędziów Edward
Gersztyn złożył serdeczne
podziękowania za zaufanie,
a następnie poprosił o możliwość przedstawienia własnej
listy kandydatów na członków
Kolegium Sędziów, których
wybór chciałby poddać rozwadze Zjazdu Sędziów. Po udzieleniu przez Zjazd takiej zgody,
przewodniczący Zbigniew
Rajski ogłosił przerwę na
konsultacje z kandydatami.
Przed udaniem się zgromadzonych na przerwę głos zabrał
prezes Jan Pajka, który poinformował, że wydano 11
nowych wzorców ras gołębi.
Podkreślił wielki wkład
prof. Manfreda Uglorza
Jedno z głosowań wyborów do Kolegium Sędziów. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
w opracowanie tych wzorców,
za co należne są ogromne
podziękowania. Nowe wzorce
są do nabycia w cenie 2 zł za
wzorzec jednej rasy.
Po przerwie przewodniczący Zjazdu Zbigniew Rajski,
oddał głos Edwardowi
Gersztynowi, który przedstawił
nazwiska kandydatów na
członków Kolegium Sędziów:
gołębie - Kazimierz Płaczkowski, Krzysztof Kanicki, Waldemar Kosicki, Jerzy Łyskawa,
Andrzej Grabowski, Janusz
Rak; drób – Janusz Oleksak;
króliki – Adam Malczyk.
Przy braku innych kandydatur, po przyjęciu wniosku
o zamknięcie listy kandydatów,
Zjazd Sędziów w głosowaniu
jawnym przyjął wybór w/w
sędziów na członków Kolegium Sędziów większością
głosów, przy dwóch głosach
wstrzymujących (od głosowania wstrzymali się dwaj kandydaci) i bez głosów sprzeciwu.
Przewodniczący Kolegium
Sędziów Edward Gersztyn
ponownie
podziękował
w imieniu całego Kolegium
za dokonany wybór i udzielone
zaufanie.
Następnie, jako kandydatów
do Komisji Dyscypliny i Etyki
Sędziowskiej, zgłoszono:
Krzysztofa Kowalskiego, Kazimierza Foszczyńskiego, Jerzego
Pawlaka, Józefa Szczepanika,
Wiesława Marciniaka, którzy
zgodzili się kandydować oraz
Zbigniewa Tarnówkę, który
nie wyraził zgody. Wniosek
Delegaci podczas obrad. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
o zamknięcie listy kandydatów
został przegłosowany ilością
głosów: za - 73; wstrzymujących - 3; brak sprzeciwu. Nie
wszyscy zgłoszeni, którzy
odrzucili propozycję kandydowania zostali zanotowani
ze względu na szybkie tempo
podawania nazwisk. Z tego
też względu listę kandydatów
odczytano i zweryfikowano,
co pozwoliło uniknąć błędów.
Zjazd Sędziów w głosowaniu jawnym przy 71 głosach
poparcia, 5 głosach wstrzymujących i bez głosów przeciwnych przyjął zgłoszone
kandydatury do Komisji
Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej, która ukonstytuowała
się w składzie:
Wiesław Marciniak (przewodniczący), Kazimierz Foszczyński (z-ca przewodniczącego), Józef Szczepaniak
(sekretarz), oraz Jerzy Pawlak
i Krzysztof Kowalski (członkowie).
Po zakończeniu wyborów
przewodniczący Zjazdu udzielił głosu przewodniczącemu
Kolegium Sędziów Edwardowi
Gersztynowi. Dziękując za tak
duże poparcie ze strony Zjazdu
Sędziów przewodniczący
Gersztyn zapewnił, że Kolegium Sędziów pod jego kierunkiem będzie starało się służyć
dla wspólnego dobra Polskiego
Związku oraz środowiska
sędziów. Oświadczył, że obecne
wrzesień–październik 2011
59
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Kolegium Sędziów stawia sobie
za cel rozwój kwalifikacji
i kompetencji sędziowskich,
a także dbałość o dobre imię
sędziów, bo Kolegium Sędziów
wśród swoich obowiązków
widzi także obronę sędziów.
Wyraził przy tym przekonanie,
że Komisja Dyscypliny i Etyki
Sędziowskiej nie będzie miała
dużo pracy, a jeśli zajdzie
potrzeba stosowania kar, to
powinny one mieć formę przygotowania, czy prowadzenia
szkoleń, a nie odsuwania od
czynności sędziowskich, gdyż
te ostatnie nie gwarantują
rozwoju i są ostatecznością.
Po przerwie obiadowej,
w trakcie której wykonano zdjęcie pamiątkowe z uczestnikami
Zjazdu, głos zabrał prezes Jan
Komisja skrutacyjna przy pracy. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
Pajka, który omówił najważniejsze wystawy planowane
w bieżącym sezonie. Informacje
na temat Wystawy Krajowej
w Szczecinie, która odbędzie
się w lutym 2012 r. przedstawił
Adam Wegner, który serdecznie
zapraszał wszystkich do udziału
apelując, by niska frekwencja
ze strony polskich hodowców
nie doprowadziła do sytuacji,
w której wystawa krajowa zostanie zdominowana przez
hodowców z Niemiec, zamierzających wziąć liczny udział
w konkursach. Adam Wegner
zaprezentował się także jako
nowo powołany przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej.
W ostatnim punkcie Zbigniew Rajski przedstawił informacje o niedoszłych zmianach
w ustawie o stowarzyszeniach,
które przygotowywał Senat RP.
Miały one polegać na uniemożliwieniu zakładania związków i stowarzyszeń. Zmiany
te spotkały się jednak z bardzo
silnym sprzeciwem społecznym i zostały wycofane.
Na tym Zjazd Sędziów
zakończył owocne obrady.
Kolegium Sędziów przy
Polskim Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza
Protokół z posiedzenia członków Kolegium Sędziów odbytego w dniu 11 września 2011 roku
w Restauracji „Hades" w Andrespolu przy ul. Rokicińskiej 104
W dniu 11 września 2011 roku w restauracji „Hades" w Andrespolu przy ul. Rokicińskiej 104 odbyło się pierwsze posiedzenie
członków nowo wybranego Kolegium Sędziów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza.
Posiedzenie otworzył nowo wybrany Przewodniczący Pan Edward Gersztyn, który podziękował wybranym kolegą
za wyrażenie zgody na współprace w KS.
Następnie przystąpiono do ukonstytuowania się nowych władz KS.
PO DYSKUSJI SKŁAD NOWO WYBRANEGO KS UKONSTYTUOWAŁ SIĘ NASTĘPUJĄCO:
1.
Gersztyn Edward - Przewodniczący Kolegium Sędziów członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność nr 16
(tel. 607 869 788)
Łyskawa Jerzy - Z-ca Przewodniczącego członek ds. szkoleń gołębi grupa VIII i IX specjalność nr 10,11/15.
Kosicki Waldemar - Z-ca Przewodniczącego członek ds. szkoleń gołębi grupa V i VI
Grabowski Andrzej - sekretarz K.S. członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność 13 i 14.
Kanicki Krzysztof - członek ds. szkoleń gołębi grupa IV i VII.
Płaczkowski Kazimierz - członek ds. szkoleń gołębi grupa 1,11 i III.
Rak Janusz - członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność nr 12 i 17.
Malczyk Adam - członek ds. szkoleń królików
Oleksak Janusz - członek ds. szkoleń drobiu
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
OBECNI:
Gersztyn Edward - Wrocław, Grabowski Andrzej - Łódź, Kanicki Krzysztof - Czarnków, Kosicki Waldemar - Zbąszyń,
Łyskawa Jerzy - Wrocław, Malczyk Adam - Ornotowice, Oleksak Janusz - Nowy Krupiec,
Płaczkowski Kazimierz - Ruda Śląska, Rak Janusz - Kobyłka
Na tym protokół zakończono
Sekretarz Kolegium Sedzów
Andrzej Grabowski
60
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
KLUB SREBRNIAKA IM. RYSZARDA PAWŁOWSKIEGO W RADOMIU
VII WYSTAWA KLUBU SREBRNIAKA
Klub Srebrniaka im. Ryszarda Pawłowskiego z siedzibą w Radomiu zaprasza
wszystkich miłośników gołębi na VII Klubową Wystawę.
Wystawa odbędzie się w dniach 26–27 listopada 2011 roku w godz. 08:00 – 18:00 (sobota)
i 08:00 –15:00 (niedziela) w Zespole Szkół Ekonomicznych w Radomiu przy ul. Wernera 22.
W Wystawie biorą udział najlepsi i najbardziej znani hodowcy tej grupy gołębi w Polsce.
Przy wystawie będzie organizowana giełda nadwyżek hodowlanych z renomowanych
hodowli „srebrniaka” w Polsce.
Wiesław Mizera
Prezes Klubu H.G.R. Srebrniak Polski
im. Ryszarda Pawłowskiego w Radomiu
SPOTKANIA INTEGRACYJNO – SZKOLENIOWE
Kraków 13.08.11r.
Częstochowa 25.06.11r.
W dniu 25 czerwca w lokalu
„EWITA” w Częstochowie przy
ul. Zapolskiej 5 odbyło się
pierwsze w tym roku spotkanie
integracyjno-szkoleniowe połączone z pokazem gołębi
młodych w rasie PDL Srebrniak
i Perłowy. Zwłaszcza pokaz
w rasie PDL Srebrniak stał na
wysokim poziomie, koledzy
pokazali bardzo ciekawe ptaki
Pierwsze miejsce w rasie
PDL Srebrniak komisja przyznała kol. Sylwestrowi Cipiur
z Piotrkowa Tryb a w rasie
PDL Perłowy koledze Czesławowi Perytowi ze Starachowic.
Wyniki pokazu na przykładach omówił kol. Waldemar
Moczadło z Elbląga. Nie obyło
się oczywiście od dyskusji nad
słusznością wyróżnionych
gołębi. Świadczy to o rozbieżnościach w ocenie i potwierdza, że w miarę pełną pokrojową ocenę wartości gołębia
można uzyskać po obejrzeniu
jego elementów budowy
w ”ręce”. Na zwrócenie uwagi
zasługiwały srebrniaki wystawione poza pokazem przez
kolegów Jerzego Pawlaka
z Andrespola i Zbigniewa
Legutko z Krakowa.
Podczas spotkania zgodnie
z ustaleniami powołano
Klubowe Kolegium Sędziów
na którego Przewodniczącego
wybrano kol. Henryka Morawskiego z Łodzi.
Gorące podziękowania
w imieniu zarządu Klubu jak
i wszystkich uczestniczących
w spotkaniu dla kol. Stanisława
Jałowieckiego za zorganizowania spotkania.
brak sroczego rysunku ( gołębie prawie białe), brak lenty
w ogonie.
Miejmy nadzieje , że koledzy wzięli sobie te uwagi do
serca a weryfikacja nastąpi na
wystawach.
Spotkanie było przedsmakiem przed oczekiwaniem na
kolejny sezon wystawowy,
pozwoliło na wymianę zdań
i opinii odnośnie przedstawianych eksponatów, miłym
spędzeniem czasu wśród kolegów a przede wszystkim
pozwoliły członkom klubu na
zweryfikowanie swojej oceny
pokazywanych ptaków.
Gorące podziękowania
w imieniu Zarządu Klubu jak
i wszystkich uczestniczących
w spotkaniu dla kol Bogdana
Nowaka za zorganizowanie
spotkania które odbywało się
w bardzo miłej i komercyjnej
atmosferze, a w szczególności
dla jego małżonki Pani Marii
Nowak za kolejne tak wspaniałe nas przyjęcie.
FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
Od lewej: Wiceprezes Klubu Srebrniaka Stanisław Jałowiecki,
Czesławow Peryt (nagrodzony w rasie perłowy), Sylwestrowi
Cipiur (I m iejsce w rasie Srebrniak) i prezes Klubu Srebrniaka
Wiesław Mizera. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI
W dniu 13 sierpnia 2011 roku
w Krakowie w lokalu kolegi
Bogdana Nowaka przy
ul. Batalionów Chłopskich 35
odbyło się spotkanie integracyjno-szkoleniowe członków
Klubu.
Spotkanie merytorycznie
przygotował i poprowadził
kolega Ryszard Dzigman
z Radomia. Tematem przewodnim były jedne z najważniejszych elementów u srebrniaka tj. głowa, barwa, rysunek.
Kolega Dzigman na przykładach omówił błędy spotykane w budowie głowy oraz
głowę wzorcową, podkreślił,
że uważa głowę za jeden
z ważniejszych elementów
budowy gołębia, od której
wzięła się przecież nazwa tej
rasy gołębi „Polski Długodzioby Lotny”. Wytknął hodowcą,
że „idąc w cienkość” zatracone
zastały typowe dla tej rasy
elementy, jak długa pociągnięta
głowa z ładnym podebraniem,
Uczestnicy spotkania integracyjno-szkoleniowego w Krakowie
wrzesień–październik 2011
61
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
Poszerzony
katalog wzorców
Zmiany
zarządach
Zarząd PZ informuje, że
katalog wzorców gołębi
rasowych został poszerzony
o 12 nowych ras. Jest więc
możliwość dokupienia tych
nowych wzorców. Każdy
kto chceje zakupić winien
skontaktować się z prezesem Janem Pajką. PZ posiada też ostatnie egzemplarze
katalogu wzorców, które
winien posiadać każdy
sędzia. Można je kupić
w cenie 250 zł plus koszty
wysyłki 20 zł. Wszelkich
informacji w tych sprawach
udziela Jan Pajka tel.
503039284.
Nowy zarząd wybrało Stowarzyszeni Hodowców Gołębi
Rasowych i Ozdobnych
w Sochaczewie. Prezesem
został Krzysztof Pietrzak 96500 Sochczew Chodakówek
23, tel. 46 8633294 lub
515684892, wiceprezesem
Ryszard Dobrzański, skarbnikiem Tadeusz Dąbrowski,
sekretarzem Sławomir Szczepański, członkami Krzysztof
Kaczor i Tadeusz Gradek.
Przypomnienie
Kolegium Sędziów PZ przypomina sędziom
o obowiązku wpłacenia
składki rocznej. Obecnie
składkę należy wpłacać
bezpośrednio nowemu
przewodniczącemu Kolegium Sędziów Edwardowi
Gersztynowi na adres 54436 Wrocław ul Budziszyńska 113/18. Informacji
można uzyskać pod telefonem 71 3574275 lub
607869788.
Zamawianie
obrączek
Zarząd PZ informuje. że
obrączki można zamawiać do
15 października br. w cenie 40
gr z przedpłatą, a docelowo 80
gr. W pierwszej kolejności
obrączki otrzymają organizacje, które dokonają zgłoszenia
i uiszczą przedpłatę. Druki
zgłoszeniowe znajdują się na
stronie internetowej PZ.
62
Obrączki
adresowe
Istnieje możliwość dodatkowego zamówienia obrączek
adresowych z dowolnym
wpisem (wcześniej należy
podać jego wzór). Minimalna ilość obrączek wynosi
100 sztuk (na zdjęciu).
Gołębie obrączkowane
obrączkami adresowymi nie
mogą być z nimi prezentowane na wystawach z wyjątkiem gołębi lotne pokazywanych w wolierach, gdzie
dopuszcza się wyjątkowo
dwie obrączki . na wystawach obowiązuje jedna
znormalizowana obrączka
rozprowadzana przez
PZHGRiDI. Wszelkich
informacji na ten temat
udziela Wojciech Lewandowski pod telefonami 54
4118281 i 692376819.
Dyżur
Tomasza
Klimczaka
Podczas Krajowej Wystaw
w Kielcach, przez wszystkie
dni jej trwania, dyżur pełnił
będzie lekarz weterynarii,
nasz kolega redakcyjny,
Tomasz Klimczak. PZ dziękuje serdecznie.
Regulaminy
wystaw
zagranicznych
PZHGRiDI dysponuje tłumaczeniami regulaminów
wszystkich wystaw zagranicznych i specjalistycznych.
Warto się nimi zainteresować.
Znaleźć je można na stornie
internetowej PZ.
wrzesień–październik 2011
Nowe władze wybrał także
Klub Hodowców Gołębi
Polskich Ras Krótkodziobych
w Renicach, który podczas
nadzwyczajnego zjazdu zmienił też nazwę na Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych – Krótkodziobych, Drobnego Inwentarza i Ptaków
Egzotycznych w Gorzowie
Wielkopolskim. Prezesem
stowarzyszenia wybrano
Stanisława Tokarskiego, wiceprezesami Bronisław Rubaszewskiego i Grzegorza Siwaka, skarbnikiem Andrzeja
Powązkę, sekretarzem Szczepana Przybylaka, a członkami
Andrzeja Dykierta i Ryszarda
Grabarczyka. Adres do korespondencji: Stanisław Tokarski
Wawrów 42A, 66-400
Gorzów Wielkopolski tel. 95
7320360 lub 505160632.
Stowarzyszeni organizuje XII
Wystawę Regionu Zachodniego w Gorzowie Wielkopolskim ul. Przemysłowa 14,
w dniach 19-20 listopada br.
na którą zaprasza.
Podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego wybrano nowe władze Pelplińskiego
Związku Hodowców Gołębi
Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Funkcję prezesa zebrani
powierzyli Janowi Walkiewiczowi, wiceprezesa Zbigniewowi Małachowi, sekretarza
Krzysztofowi Lubawskiemu,
skarbnika Adamowi Schittenhelmowi i członków Mirosławowi Gładkowskiemu i Arkadiuszowi Werenczakowi.
Kontakt Jan Walkowicz 83130 Pelplin ul, M. Konopnickiej 22 tel. 781804732.
Również Łowicki Związek
Hodowców Gołebi Rasowych
i Drobnego Inwentarza ma
nowe władze. Prezesem
wybrano Dariusza Antosika,
wiceprezese, Józefa Laskoę,
skarbnikiem Lucjan Pawłowski, a członkami Andrzej
wójcik, Henryk Okraska
i Henryk Klimkiewicz.
Kontakt Dariusz Antosik
Julianów Aleja Legionów
Polskich 36, 999-416 Nieborów.
Zarząd Rawickiego
SHGRDOiDI informuje, że na
zjeździe dnia 18.09.2011r.
został powołany zarząd
w skład którego wchodzą:
Prezes: Stanisław Projs, V-ce
Prezes ds. organizacyjnych:
Piotr Szymczak, V-ce Prezes
ds. hodowli królików:
Dariusz Andrzejewski, Sekretarz: Leszek Borysiak, Skarbnik: Przemysław Projs,
Członkowie: Jan Kostyra,
Sebastian Maćkowiak, Przewodniczący Komisji Rewizyjnej: Hieronim Krawczyk, Vce Przewodniczący Komisji
Rewizyjnej: Andrzej Król,
Członek Komisji Rewizyjnej:
Łukasz Żytkowiak, Sąd Koleżeński: Jóska Grzegorz –
Przewodniczący, Patryk Projs
– V-ce Przewodniczący,
Świder Władysław – Członek.
Gratulujemy wybranym.
Na wniosek rawickich członków hodujących gołębie rasy
king, w sprawie utworzenia
klubu gołębi rasy king. Zjazd
zwyczajny zaopiniował pozytywnie i udzielił zgody na
utworzenie tegoż że klubu.
Na spotkaniu integracyjnym
w Januszewicach za bezintere-
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
sowne coroczne sędziowanie
gołębi na naszych wystawach
i corocznym szkoleniu naszych
członków z zakresu hodowli
gołębi, drobiu ozdobnego
i królików oraz udzielenie fachowej pomocy postanowiliśmy nadać tytuł honorowego
członka Rawickiego
SHGRDOiDI kolegą: Kanicki
Krzysztof, Dobraszak Cezary,
Janusz Jęsiak, Pawł Lis.
dostarczenia karmy sporządzonej według specjalnej
receptury dla karmienia
gołębi, które będą wystawiane na Krajowej Wystawie
Gołębi Młodych w Kielcach.
Podziękowanie
Firmie Flornas
PZ dziękuje Firmie Flornas
i jej właścicielce Janinie Cepil
za przyrzeczenie bezpłatnego
Przeprosimy
Redakcja przeprasza Mirosława Budzanowskiego hodowcę
krymski polskiej, którego
nazwisko zostało przekręcone
w sprawozdaniu z Wystawy
Krajowej w Warszawie
zamieszczonym w poprzednim numerze.
Karty Ocen
Gołębi i Drobiu
Informuję się, że można
nabywać karty ocen gołębi i
drobiu w cenie 8 groszy za
sztukę. Zamówienie kierować
telefonicznie na 503 039 284
20-LECIE PZHGRIDI
ZAPROSZENIE NA JUBILEUSZOWY WIECZÓR HODOWCY
Szanowne Koleżanki i Koledzy Hodowcy!
W
2011 roku mija 20 lat od powstania Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobnego Inwentarza. Jubileusz ten stanowi wspaniałą okazję do przywołania genezy
Związku i wspomnienia osób, które powołały go do życia. To także doskonały moment
do zaprezentowania podejmowanych przez lata prac i starań na rzecz rozwoju hodowli
rasowych gołębi, drobiu i królików, oraz uhonorowania osób zasłużonych dla krzewienia zorganizowanej
hodowli i podnoszenia jej kultury.
Chcąc uczcić tę miłą rocznicę, Zarząd Polskiego Związku zaplanował organizację uroczystych
obchodów jubileuszowych, które odbędą się w czasie Krajowej Wystawy Gołębi Młodych oraz
Wystawy Drobiu i Królików w Kielcach. Kulminacyjnym momentem uroczystości rocznicowych
będzie wręczenie Medali 20-lecia Polskiego Związku, które nastąpi w sobotę, 10 grudnia 2011 r.
o godzinie 19.00 w Sali Bankietowej na terenie Targów Kielce przy ul. Zakładowej 1 w czasie
Wieczoru Hodowcy.
Zarząd serdecznie zaprasza przedstawicieli wszystkich organizacji członkowskich Polskiego Związku
do udziału w tym uroczystym Wieczorze Hodowcy.
Pragnąc docenić pracę najbardziej zasłużonych dla rozwoju ruchu hodowlanego Koleżanek i Kolegów
ze wszystkich organizacji członkowskich Polskiego Związku, zwracamy się z gorącą prośbą do
Zarządów tych organizacji i zobowiązujemy prezesów do nadesłania kandydatur do Medalu 20-lecia
Polskiego Związku. Wychodząc naprzeciw różnicom w wielkości poszczególnych organizacji przyjęto,
że każde ze stowarzyszeń członkowskich może zgłosić jedną kandydaturę na każdą rozpoczętą
czterdziestkę członków – analogicznie do przysługującej ilości delegatów.
Informacje organizacyjne
Ze względu na imienną formę Medalu 20-lecia uprzejmie prosimy o wcześniejsze pisemne zgłoszenie
imiennych danych kandydatek i kandydatów do odznaczeń na adres: Jan Pajka, prezes PZHGRiDI,
ul. Heleny Marusarz 24, 33-100 Tarnów.
Koszt udziału w Wieczorze Hodowcy dla osób wytypowanych do odznaczenia oraz wszystkich
zainteresowanych wynosi 70 zł. Istnieje możliwość wcześniejszej rezerwacji noclegów.
Zgłoszenia osób chętnych do udziału w uroczystym Wieczorze Hodowcy, oraz rezerwacji noclegów
należy zgłaszać pod numerem telefonu: (14) 626-96-81 / 503 039 284.
Serdecznie zapraszamy,
Zarząd Polskiego Związku HGRiDI
wrzesień–październik 2011
63
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
KOMUNIKAT KOLEGIUM SĘDZIÓW
Przewodniczący Kolegium Sędziów Polskiego Związku Edward Gersztyn informuje,
że egzaminy asystenckie i sędziowskie odbędą się w piątek (9.12.2011) o godzinie 10:00.
Chęć przystąpienia do powyższych egzaminów należy zgłosić wcześniej
do przewodniczącego Kolegium Sędziów.
Opłata za egzamin asystencki wynosi 150 zł, natomiast za sędziowski 300 zł.
R
Generalny dystrybutor preparatów dla go³êbi firmy Farmwet i Giantel
VET-ANIMAL
Zamówienia tel.: 600 473 376
www.centrumzdrowiagolebi.pl
Zalecane przez lekarzy weterynarii!
Polecane przez najlepszych hodowców!
- u doros³ych go³êbi idealny
w okresie rozrodu, karmienia
m³odych, przed wystawami
oraz w okresie pierzenia
- u m³odych go³êbi ma istotny
wp³yw na prawid³ow¹ budowê
uk³adu kostnego i miêœniowego
- dzia³a jak katalizator, czyli zwiêksza
przyswajanie mikro- i
makroelementów, witamin z karmy
i dodatków ¿ywieniowych
(do wody)
- stanowi naturalne Ÿród³o wapnia
i fosforu
(do wody)
(w proszku do karmy i wody)
- idealnie zbilansowane preparaty
witaminowe i aminokwasowe
dla go³êbi
- b³yskawicznie uzupe³niaj¹
niedobory w organizmie
- stosowaæ po kuracjach lekowych,
szczepieniach i w trakcie choroby
- bardzo wydajne i ekonomiczne
w stosowaniu
- farmaceutyczna gwarancja jakoœci
i skutecznoœci dzia³ania
Szukaj w najlepszych sklepach z artyku³ami
dla go³êbi, w naszych oddzia³ach lub dzwoñ: 600 473 376
Nasze
Oddzia³ Pomorze
oddzia³y: Starogard Gd., tel. 602 388 687
64
wrzesień–październik 2011
Oddzia³ Ma³opolska
Gdów, tel. 12 251-53-85
Oddzia³ Brodnica
tel. 56 498-70-80
Żeglarze mają Mazury
Mazury,, nar
narciarze
ciarze T
Tatry,
atry
at
a , a hodowcyy A
Avistar.
vvistarr.
Zapraszamy do krainy tysiąca produktów.
produktów.
Automat
Automa
at do szczepień
Dziewczyna Roku 2011 firmy Avistar
- BOGUSIA CZUK
LLOTOWA
OTOWA
OTO
OT
OW
WA PRO
WA
PROMOCJA
RO
OMO
OCJA
CJ KUCHNI
KUCHNI
C
P
PA
PAYK’A
AYK’A
AY
35,99-
45,59-
57,99-
39,99Gemuse-Mix payk
Basis-Mix
Energie-Mix
30,99Elektrolyte-Mix payk
Kraft-Mix payk
51,19-
55,19Aero Krauter-mix payk
Lacto-Mix payk
70,39Immun Bronchial Mix payk
6K>HI6G¼&%"+-,Dahoinc!ja#?Vgdhon`V(!iZa#-.*)(,&,%!*%%&%&&%,!lll#Vk^hiVg#ea!Vk^hiVg5Vk^hiVg#ea
6
K>HI6G¼&%"+-,Dahoinc!ja#?Vgdhon`V(!iZa#-.*)(,&,%!*%%&%&&%,!lll#Vk^hiVg#ea!V
Vk^hiVg5Vk^hiVg#ea
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
KALENDARZ WYSTAW W SEZONIE 2011 / 2012
ORGANIZATOR
TERMIN
MIEJSCE
KONTAKT
Stowarzyszenie Hodowców
Królików Rasowych i Ptaków
Ozdobnych
15 – 16.10.2011
Kraśnik,
ul. Słowackiego 7
Stanisław Wysocki
604 905 801
Zrzeszenie Miłośników
Drobnego Inwentarza Oddział
nr 066 PZHGRiDI
22 – 23.10.2011
Centrum Wystawiennicze
Pierowice Wielkie
ul. Szkolna 5
Ireneusz Knura 608 353 983
Grzegorz Orchowski
695 929 509
Jemielnickie Stowarzyszenie
HGRDOiDI oraz Pilchowickie
Stowarzyszenie HGRDOiDI
29 – 30.10.2011
Jemielnica
ul. Szkolna
Stow. Jemielnickie 506 785 611
Stow. Pilchowickie 728 494 602
Rawickie Stowarzyszenie
HGRDOiDI
29 – 30.10.2011
Rawicz
Stanisław Projs
Poznański Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobiu
Ozdobnego
12 - 13.11.2011
Poznań
(teren MTP)
601 770 672
OZHDI w Bielsku Białej
II Europejska Wystawa Garłacza
Górnośląskiego Koroniastego
12 – 13.11.2011
Kozy k/Bielska-Białej, Centrum
Sportowo-Widowiskowe
Plac ks.Kochaja 1 A
Kazimierz Majer
33/815 48 18
609 320 927
Klub Ras Małopolskich
19 – 20.11.2011
Kraków, ul. Klimeckiego 2,
Ośrodek Chemobudowa
Stefan Mońca
513 077 516
Stowarzyszenie Klub
Hodowców Gołębi Polskich Ras
Krótkodziobych w Renicach
19 – 20.11.2011
Ul. Przemysłowa 14-15 – rejon
hal targowych w Gorzowie
Wielkopolskim
Stanisław Tokarski
505 160 632
Tomaszowski Związek
Hodowców Gołębi Rasowych
i Drobiu Ozdobnego
19 – 20.11.2011
Tomaszów Mazowiecki,
ZSP Nr 2, ul. Św. Antoniego
57/61; wjazd od ul. Niecałej)
Ryszard Kędziora
503 057 249
Stowarzyszenie Miłośników
Drobnego Inwentarza w
Knurowie
26 – 27.11.2011
Szczygłowice, hala sportowa
przy kopalni, ul. Górnicza 1
607 821 852 - Adam Tomasik
(króliki); 668 103 439 - Tomasz
Drobik (gołębie i drób)
Klub Srebrniaka
im. R. Pawłowskiego
26 – 27.11.2011
Radom,
Zespół Szkół Ekonomicznych
przy ul. Wernera 22
502 25 59 76
Wiesław Mizera
Sandomierski Związek
HGRiDO w Sandomierzu
26 – 27.11.2011
Sandomierz – Mokoszyn
798 495 055 Szymon Żyła
Białostocki Związek
Hodowców Gołębi Rasowych,
Drobiu Ozdobnego i
Drobnego Inwentarza
03 – 04.12.2011
Białystok,
ul. ks. S. Suchowolca 26,
Oś. Dojlidy
602 699 245 Adam Dembowski
798 846 705 Stanisław
Zieleniewski
Łódzki Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobiu
Ozdobnego
03 – 04.12.2011
Ośrodek Sportowy ChKS,
ul. Kosynierów Gdyńskich 18
606 348 006
Wiesław Marciniak
Polski Związek HGRiDI
oraz Targi Kielce,
Krajowa Wystawa Młodych
10 – 11.12.2011
Targi Kielce,
ul. Zakładowa 1
503 039 284
Jan Pajka
66
wrzesień–październik 2011
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
KALENDARZ WYSTAW W SEZONIE 2011 / 2012
ORGANIZATOR
TERMIN
MIEJSCE
KONTAKT
Bydgoskie Stowarzyszenie
Hodowców Gołębi
Rasowych i Drobnego
Inwentarza z/s w Serocku
17–18.12.2011
Ośrodek Sportu i Rekreacji
w Solcu Kujawskim
ul. Bojowników o Wolność
i Demokrację 3
518 428 537
Marek Poraziński
Wojewódzki Związek
Hodowców Gołębi Rasowych
w Katowicach
17 – 18.12.2011
Katowice, MTK
ul. Bytkowska 16,
hala nr 3
602 156 739
Dominik Langiewicz
Rawickie Stowarzyszenie
Hodowców Gołębi Rasowych
Drobiu Ozdobnego i
Drobnego Inwentarza
18 – 19.12.2011
Miejska Górka
Stanisław Projs
Skierniewicki ZHGRiDO
w Skierniewicach
07 – 08.01.2012
Skierniewice,
ul. Tetmajera 7
514 269 299
Józef Michalski
Krakowski Związek Hodowców
Gołębi Rasowych
07 – 08.01.2012
Kraków, Centrum Targowego
CHEMOBUDOWA
ul. Klimeckiego 14, pawilon A
600 170 019 Bolesław Bilski
880 106 399
Ryszard Walawander
Warszawski Związek
Hodowców Gołębi Rasowych i
Drobiu Ozdobnego
14 – 15.01.2012
Warszawa, Warszawskie
Centrum Wystawowe EXPO XXI,
ul. Prądzyńskiego 12/14
504 285 724
Krzysztof Stachurski
605 621 002
Zbigniew Rajski
21-22.01.2011
Sochaczew
515684892
Krzysztof Pietrzak
Trójmiejski Związek
HGRDPOK i DZ
21 – 22.01.2012
Gdańsk (Międzynarodowe
Targi Gdańsk)
ul. Beniowskiego
601 635 362
Ryszard Bielawski
Szczeciński Związek HGRiDO
Wystawa Krajowa
27 – 29.01.2012
Szczecin
601 436 077
Adam Wegner
Poznański Związek Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobiu
Ozdobnego
04 – 05.02.2012
Poznań
(teren MTP)
601 770 672
Z.Z.H.G.R.i.D.I. w Zgierzu
04 – 05.02.2012
Zespół Szkół nr. 1
ul. Długa 89/91 w Zgierzu
692 462820
Częstochowski Związek
Gołębi Rasowych i Drobiu
Ozdobnego
11 – 12.02.2012
Techniczne Zakłady
Naukowe
ul. Janogórska 84/90
607 452 298
Stanisław Jałowiecki
Chełmżyński Klub Hodowców
Gołębi Rasowych
11 – 12.02.2012
Hala widowisko-sportowa
ul. Hallera 17a
w Chełmży
506 718 786 - Karol Sarnecki
605 831 339 – Roman Matłosz
Informujemy, że terminy wystaw znajdują się na stronie internetowej Polskiego Związku Hodowców
Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, w zakładce wystawy.
Terminy wystaw do zamieszczenia na stronie można przesyłać do administratora
pod adres: [email protected]
wrzesień–październik 2011
67
GOŁĘBIE i drobny inwentarz
ZAPROSZENIE
Szczeciński Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego
wraz z
Polskim Związkiem Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza,
ZAPRASZAJĄ WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH
do udziału i do zwiedzenia krajowej wystawy gołębi, drobiu ozdobnego, królików, połączonej
z pokazem ptaków egzotycznych i drobnych zwierząt futerkowych. Wystawa odbędzie się
w dniach 27-29 stycznia 2012r. na terenie Międzynarodowych Targów Szczecińskich, przy
ul. Struga 6/9 (blisko dworca Szczecin Dąbie, - Osiedle Słoneczne).
Wystawa połączona będzie z wystawą Transgraniczną Pomerania 2012.
Na wystawę zapraszamy Związki zrzeszone w PZHGRiDI , Kluby działające przy związkach
regionalnych – (Specjalna oferta wystawowa, do uzgodnienia), oraz Związki zagraniczne
z obszaru Pomeranii i inne.
Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza na tej wystawie kontynuować
będzie prowadzenie rankingu zrzeszonych stowarzyszeń. Ranking ten będzie obejmował
najbardziej aktywne stowarzyszenia prezentujące największą ilość eksponatów na wystawach
krajowych. Przewidziane są nagrody od pierwszego do piątego miejsca.
Regulamin Wystawy i Karta zgłoszenia eksponatów dostępne będzie na stronie internetowej:
szczecińskizhgrido.pl oraz polskizhgridi.pl
Cotygodniowa giełda nadwyżek hodowlanych przeniesiona będzie ze Stargardu Szczecińskiego
na teren MTS przy ul. Struga 6/9 i będzie otwarta przy wystawie. Osoby zamawiające taką samą
liczbę oczek na giełdzie na sobotę i na niedzielę, mogą dokonać wykupu oczek razem ze
zgłoszeniem eksponatów na wystawę, dokonując pisemnie zamówienia danej liczby oczek
i dokonując za nie opłaty w terminie zgłoszenia.
Informujemy, że w dniu 29.01.2011 r. (w niedzielę) o godz. 13.00, w sali konferencyjnej
Międzynarodowych Targów Szczecińskich, przy ul. Struga 6/9, przewidziane jest uroczyste
spotkanie hodowców i zaproszonych gości. Szczegóły dotyczące tego spotkania dostępne będą
u organizatora wystawy.
Informacji w sprawie zgłoszeń eksponatów oraz w innych sprawach dotyczących wystawy udzielają:
Kol. Adam Wegner, – tel. 601436077 i Kol. Waldemar Bis – tel. 608 559 606.
SERDECZNIE ZAPRASZAMY
Jan Pajka
Prezes Zarządu PZHGRiDI
70
wrzesień–październik 2011
Adam Wegner
Prezes Zarządu SZHGRiDO

Podobne dokumenty