i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
Transkrypt
i drobny inwentarz - Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i
GOŁĘBIE i drobny inwentarz co w numerze... Szanowni Koledzy W FOT. STANISŁAW ROSZKOWSKI rzesień to miesiąc kończący okres lęgowy, nadchodzi czas wystaw, prezentacji hodowli i oczekiwań na sukcesy. Życzę wszystkim wielu sukcesów. Odbyte spotkania organizacyjne to przede wszystkim Walny Zjazd Sprawozdawczy. Informacje dotyczące zjazdu zamieszczone zostały w poprzednim czasopiśmie, natomiast sprawozdanie z przyspieszonych wyborów Kolegiów Sędziów zamieszczone jest w dalszej części biuletynu. Informuję, że decyzja Zjazdu P.Z. w dniu 11.06.2011 roku został zmieniony zapis Statutu odnośnie Kolegium Sędziów. Przyspieszone wybory K.S. przeprowadzono zgodnie z tym zapisem. Zmieniony Statut P.Z. został wpisany w K.R.S. w dniu 29.07.2011 postanowieniem Sądu Rejonowego w Krakowie. Serdecznie gratuluję Edwardowi Gersztynowi objęcia funkcji przewodniczącego Kolegium Sędziów. Życzę jemu i całemu zespołowi wytrwałości, trafnych i merytorycznych decyzji, uczciwej i rzetelnej współpracy z zarządem P.Z. Zgodnie z zapisami Statutu została też wybrana Komisja Etyki Sędziowskiej, która posiada nowe uprawnienia. Koledzy! W związku z wieloma zapytaniami dotyczących zamieszczenia informacji w czasopiśmie informację, że biuletyn nie ma mocy zmiany przepisów, wzorców czy tworzenia nowej historii polskiego związku. Ma natomiast na celu m.in. zwrócenie uwagi na problemy nurtujące nasze środowisko, zmobilizowanie odpowiednich komisji, klubów, organizacji czy hodowców do zabrania głosu w dyskusji na łamach, a także przygotowanie podłoża do decyzji, które GOŁĘBIE muszę podjąć odpowiednie organy naszej organizacji, co redakcja z przyjemnością opublikuje. Dotyczy to m.in. historii P.Z. Jeżeli znacie nowe fakty lub uważacie, że coś jest zmienione, proszę napisać, a zarząd P.Z. i redakcja, na podstawie tych sprawdzonych informacji, napisze sprostowanie. Przypominam, że redakcja zgodnie z informacją w stopce ma prawo do niepublikowania artykułów uznanych wg. redakcji za szkodliwe dla Polskiego Związku. Koledzy! Kolejny ważny temat to 20-lecie Polskiego Związku. Zarząd P.Z. podjął się organizacji Wystawy Krajowej Gołębi Młodych. Odbędzie się ona w Kielcach, a współorganizatorami są Targi Kieleckie oraz Kielecki Związek. Zostały zaproszone delegacje zagraniczne. Sukces tej inicjatywy zależy przede wszystkim od Waszego zaangażowania. Warunki uczestnictwa są podane w regulaminie wystawy. Dzięki osobistemu zaangażowaniu dyrektora Andrzeja Kiercza mamy stworzone warunki do zorganizowania wystawy na skalę światową. Ze swojej strony serdecznie zapraszam, ale i przypominam o statutowym obowiązku uczestnictwa. Do naszej organizacji należy 70 związków, zobaczymy ile weźmie udział? Zostanie przeprowadzony dodatkowo europejski konkurs gołębi rasy Karier. W sobotę zorganizujemy uroczysty Wieczór Hodowcy. Wszelkie informacje będą przesłane do prezesów organizacji P.Z. Informuję, że w styczniu 2012 roku w Szczecinie odbędzie się wystawa krajowa. Więcej informacji będzie na stronie internetowej i w następnym biuletynie. Prezes PZHGRiDI Jan Pajka Manfred Uglorz – Garłacz górnośląski koroniasty Kazimierz Majer – Refleksje powystawowe Jerzy Szawiel – Białogon polski Zbigniew Gilarski – Ryś polski – polemika Spotkanie w Czechach Ignacy Bazan - Czy jest możliwa odbudowa rasy Ryś polski? Adam Wegner – Polskie gołębie krótkodziobe „Lwowskie” Wojciech Kozak – Jedyny Marszałek –hodowca gołębi Janusz Marchelski – Rasy wschodnie Jerzy Szawiel – cd historii „Wajskopków” Kazimierz Zmorzyński – Piękny gołąb karier Kazimierz Postolski – 50 lat z gołębiami Andrzej Grabowski – Łódzki pstry Andrzej Liwczak – Serbski wysokolotny Romuald Czilytka – List z Litwy Jerzy Ćwik – Mutacje cukrówek str. 4 str. 8 str. 10 str. 15 str. 17 str. 18 str. 19 str. 23 str. 25 str. 26 str. 28 str. 30 str. 31 str. 33 str. 35 str. 36 WETERYNARIA Aleksandra i Tomasz Klimczakowie – Przygotowanie gołębi do wystawy Jerzy Stenzel – Infekcje górnych dróg oddechowych Stanisław Gryba – Fakty czy mity str. 39 str. 40 str. 43 DROBNY INWENTARZ Zbigniew Gilarski – Zielononóżka czyli kura swojska (cz.1) Marek Rzepka – Fascynują mnie szczygły – wywiad z K. Respondkiem Andrzej Jarosz – Amadyny – dokończenie Ludwik Czech – Instrukcja oceny królików Edward Gersztyn – Międzynarodowe szkolenie Tomasz Orłowski – Wybory do Kolegium Sędziów Spotkania Integracyjno – szkoleniowe Klubu Srebrniaka w Radomiu WIADOMOŚCI ZWIĄZKOWE KALENDARZ WYSTAW str. 44 str. 48 str. 52 str. 55 str. 57 str. 58 str. 61 str. 62 str. 66 W NASTĘPNYM NUMERZE UKAŻĄ SIĘ M.IN. T. Osiński – Gołębiami brukowany Kraków..., S. Roszkowski – Minohiki, Z. Woźniak – Historia powstania PZHGRiDO cz. II WYDAWCA: Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Heleny Marusarz 24. 33-100 Tarnów, tel. 503 039 284. 14 626 96 81 e-mail; [email protected] ZESPÓŁ REDAKCYJNY: Red. naczelny: Ryszard Lis (tel. 783 428402) Jerzy Szawiel - gołębie (tel. 502 213 817) prof. Manfred Uglorz - gołębie (tel. 600 236 361) Stanisław Roszkowski - drób (tel. 601 354 241) Tomasz Orłowski - króliki (tel. 886 067 708) DRÓB i EGZOTYKA: Andrzej Jarosz, Wanda Rakoczy, Jarosław Wartacz. WETERYNARIA: Aleksandra i Tomasz Klimczakowie, dr n. wet. Tomasz Stenzel. OPRACOWANIE GRAFICZNE: Łukasz Tumidajski Nr konta bankowego: PKO Bank Polski SA 29 1020 4027 0000 1402 0478 0260 REDAKTORZY TEMATYCZNI: GOŁĘBIE: Jerzy Bergandy, Andrzej Grabowski, Stanisław Gryba, Krzysztof Stachurski, Jurek Splett (Niemcy), Witus Obruśnik, Kazimierz Płaczkowski, Adam Wegner, Tomasz Szymkiewicz, Stanisław Śliż, Zygmunt Woźniak. PL. ISSN: 2082 - 4025 Nakład 3400 egzemplarzy RADA PROGRAMOWA: Prezes PZHGRiDI Jan Pajka, prof. Zbigniew Dorynek, prof. Andrzej Dubiel, prof. Jerzy Hrynkiewicz, Gotfryd Kuryło, prof. Bolesław Nowicki, Zbigniew Rajski, Marek Rzepka, Stanisław Wójcik. Redakcja zastrzega sobie prawo ewentualnych skrótów tekstów przyjętych do publikacji oraz terminów ukazania się w czasopiśmie. Redakcja nie zwraca otrzymanych materiałów. Za treść ogłoszeń, reklam nie odpowiadamy. wrzesień–październik 2011 3 GOŁĘBIE i drobny inwentarz PROF. MANFRED UGLORZ Żółty – Beutel Matthias FOT. KAZIMIERZ MAJER Na Górnym Śląsku, niezależnie jaka przeważała w różnych regionach ludność, polskojęzyczna czy niemieckojęzyczna, na podwórkach bogatych i mniej bogatych rolników oraz w osiedlach robotniczych królowały gołębie, które dzisiaj nazywamy garłaczami górnośląskimi koroniastymi. Górny Śląsk jest ich ojczyzną. Tu można było niemal wszędzie słyszeć ich charakterystyczne klaskanie skrzydłami w czasie lotu. Górnośląski garłacz koroniasty jest gołębiem typu wiejskiego. Niemalże we wszystkich publikacjach tak jest postrzegany i klasyfikowany. Miał silną konkurencję w postaci stawaków, a na ziemi cieszyńskiej gąsek cieszyńskich, które prawie wymarły. Pomimo ostrej konkurencji zwycię- 4 żył i jest obecnie hodowany daleko poza Górnym Śląskiem, a mianowicie w Niemczech, Austrii, Holandii, Danii, Czechach i Słowacji, a nawet w Stanach Zjednoczonych Ameryki. wych garłacz górnośląski koroniasty nazwany jest: Starwitzer Flügelsteller. W dawniejszych opisach spotykamy się z poglądem, że garłacz górnośląski został wyhodowany w miejscowości Starwitz. Dzisiaj unika się takiej odpowiedzi. Owszem znana jest miejscowość Starrwitz. W 1936 roku nadano tej miejscowości nową nazwę – Waldreuth. Czy to możliwe, aby od nazwy tej bardzo małej miejscowości na zachodnich rubieżach Górnego Śląska (w latach 30-tych XX wieku mieszkało w niej mniej niż 300 osób) pochodziła nazwa gołębia, który od bardzo dawna hodowany był na całym Górnym Śląsku? Wydaje się to mało prawdopodobne, ze Pochodzenie Odpowiedź na pytanie o pochodzenie górnośląskiego garłacza koroniastego nie jest prosta. Oczywiście, Górny Śląsk jest ojczyzną garłacza koroniastego – odpowie każdy hodowca tych gołębi. Ale czy można dać bardziej uściśloną odpowiedź? Niebieski z czarnymi pasami W niemieckim - Stotzer Wolfgang. FOT. KAZIMIERZ MAJER wzorcu gołębi raso- względu na wielką popularność garłaczy górnośląskich koroniastych na całym Górnym Śląsku i to już na początku XX wieku. Nazwa Starwitzer Flügelsteller nie pochodzi też od nazwiska hrabiego Strachwitza ze Strzelc Opolskich (zob, Fauna & Flora, luty 02/2009, s. 9) wszak trudno wywieść od nazwiska Strachwitz słowo Starwitzer. Końcówka „er” dodana do słowa Starwitz wskazuje raczej na nazwę miejscowości. Często powtarzana jest teoria, że nazwa Starwitzer pochodzi od słowa Starost, czyli starosta. Początek tego poglądu należy widzieć w artykule opublikowanym w Geflügel-Börse nr 29 (z dnia 9 kwietnia 1935 r.). To wielce dyskusyjna teoria, której nie da się uzasadnić ani lingwistycznie, ani na podstawie tzw. ludowej etymologii, ponadto wielce wątpliwy jest pogląd, że rasa powstała w dzielnicy Bytomia, w Rozbarku, wszak wtedy gołąb powinie nazywać się Rosseberger Kröpfer, lub Rosseberger Flügelsteller. Nie wydaje się, aby przy obecnym stanie wiedzy na wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz temat pochodzenia garłacza górnośląskiego koroniastego, można by było ustalić dokładne miejsce powstania tej popularnej rasy na Śląsku i nie tylko na Śląsku. W czasie powstawania tej rasy nie prowadzono żadnych zapisków. Jest to bardzo stara rasa, która powstawała powoli na całym Górnym Śląsku, dzięki wymianie gołębi pomiędzy hodowcami-rolnikami na targach w Pszczynie, Rybniku, Raciborzu i dalej na Zachód. Poszukiwane były młódki, które sprzedawano na targach w celach konsumpcyjnych. Przez ciągłą wymianę materiału hodowlanego dochodziło do ujednolicenia hodowanych garłaczy koroniastych. Garłacze górnośląskie koroniaste były hodowane głównie na wsiach i peryferiach osiedli robotniczych i nie wszędzie hodowano wszystkie odmiany barwne. W niektórych miejscowościach hodowano jednokolorowe, głównie czarne, czerwone i białe, w innych zaś płowe i szymle. Wszystko w zależności od upodobań hodowców. Ale skąd wzięła się nazwa Starwitzer? Przede wszystkim nie wszędzie garłacze koroniaste były tak nazywane. Nazywano je też na Śląsku sztajfami, a więc gołębiami wyprostowanymi, paradnymi i dumnymi. Od tej nazwy wywodzi się występująca czasem – zupełnie błędna – nazwa sztaficer. Nazywano je także stawokami czubatymi, a więc stawakami koroniastymi. Nie można pominąć jeszcze jednej nazwy, bardzo ciekawej i oryginalnej. Garłacze koroniaste nazywano także – głównie na wsiach – sztalwicerami (zapis fonetyczny). Skąd ta nazwa? Ta dość tajemnicze brzmiąca nazwa składa się z dwóch słów: Stall (stajnia) oraz Witzer (Witzler = żartowniś, błazen, dowcipniś itp.). Rolnicy swoje sztalwicery trzymali głównie w stajniach i w budkach zawieszonych na budynkach gospodarskich. Czy Starwitzer jest nazwą utworzoną od sztalwicer? Tego nie jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, ale być może, że nazwa Starwitzer jest pochodną nazwy sztalwicer, i powstała na skutek niezrozumienia tej śląskiej gry słów. Nie ulega jednak wątpliwości, że rasa garłacza górnośląskiego koroniastego powstawała na Górnym Śląsku przez długi okres czasu i jest perłą śląskiej ziemi. Klaszczące sztalwicery, czy sztajfy, dumnie kroczące po podwórzu stawoki czubate, były radością ciężko pracujących tu rolników i górników śląskiej ziemi. O śląskości górnośląskiego garłacza wskazuje sama jego nazwa: garłacz, wszak w literackim języku występuje gardłacz. Ale słowo garłacz już się przyjęło i występuje w słownikach ortograficznych. Polska nazwa garłacza górnośląskiego koroniastego unika dyskusji na temat pochodzenia garłacza koroniastego. Uznaje Górny Śląsk za ojczyznę tego garłacza i uwypukla jedną jego cechę, a mianowicie obligatoryjne występowanie koronki na głowie. Niemiecka nazwa zachowuje pamięć o sposobie lotu górnośląskiego garłacza. Niestety wiele garłaczy górnośląskich ze względu na hodowlę wolierową i domieszkę krwi innych garłaczy w latach powojennych, głównie w Niemczech, utraciło charakterystyczny sposób lotu. Po II wojnie światowej na skutek przesiedleń wielu hodowców sztalwicerów udało się na Zachód, czasem z częścią swojego inwentarza żywego, w tym również gołębi. Na ludzkiej tragedii skorzystał garłacz koroniasty. Znacznie rozszerzył się krąg zainteresowania garłaczem oraz terytorium, na którym go hodowano. W Niemczech (RFN), dokąd udało się wielu przesiedleńców Biały - Kuschert Stephan. FOT. KAZIMIERZ MAJER wzrastała liczba hodowców garłacza koroniastego. W Groß Bieberau 22 października w 1957 roku powstał klub hodowców górnośląskich garłaczy koroniastych. Założycielami klubu byli: Gerhard Volkmaar, Siegfried Schorsch oraz Philips Hartmann. W 1963 roku powstał klub garłacza górnośląskiego w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Po upadku muru berlińskiego, hodowcy niemieccy zjednoczyli się w 1990 roku. Od 2009 roku funkcjonuje Międzynarodowy Klub Garłacza Górnośląskiego Koroniastego Czarny sroczy – Lauten Schlager. FOT. KAZIMIERZ MAJER (Internationaler Starwitzer Club e.V), na czele którego stoi Matthias Beutel z Niemiec. Do klubu tego należy kilku hodowców garłacza górnośląskiego koroniastego z Polski. Budowa Europejski wzorzec opisuje garłacza górnośląskiego koroniastego następująco: Smukły, elegancki, silny garłacz o wyprostowanej i swobodnej postawie, z zaokrągloną koronką (muszlowatą). Tylna partia korpusu krótsza niż przednia, harmonijna we wszystkich partiach. Żywy temperament, w czasie lotu na przemian klaszcze skrzydłami i wznosi je pionowo do góry. Niestety – jak zostało to powiedziane powyżej – wiele garłaczy górnośląskich zatraciło dawny sposób latania. Garłacze koroniaste zostały też nieco przekształcone. Obecnie mają one nieco wyższe nogi. Garłacz górnośląski w całej okazałości prezentue się wówczas, kiedy stoi wyprostowany z napełnionym powietrzem wolem. Wtedy rzuca się w oczy dość długa szyja, napełniona powietrzem w kształcie gruszki i głowa, która powinna być podłużnie zaokrąglona, z wypełnionym czołem, z szeroką, pełną, dobrze zaokrągloną z bogatą w pióra koroną z rozetami. wrzesień–październik 2011 5 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Żółtopłowy grochowy – Wanders Wim FOT. KAZIMIERZ MAJER Jeśli koronka u garłacza górnośląskiego jest zbyt wąska, zbyt nisko osadzona i bez rozet – to mamy do czynienia z gołębiem z poważną wadą. Oczy garłacza górnośląskiego muszą być perłowe, nawet u gołębi całkowicie białych. Jedynie u odmiany srokatej oczy mogą być ciemne, co wskazuje na domieszkę krwi garłaczy o sroczym ubarwieniu. Oczy otoczone są wąską brwią koloru od cielistego do czerwonego. Dawniej hodowcy śląscy tolerowali tylko garłacze z brwią cielistą. Dziób we wzorcu opisany został następująco: „Względnie długi, niezbyt mocny, ciemny u niebieskich, koloru cielistego u jednobarwnych i srok (u czarnych dopuszczalna muszka). U pozostałych odmian barwnych od ciemno do jasno rogowego (u grochowych niebieskich, czerwonopłowych, szymli niebieskich i czerwonych ciemno rogowy, u niebieskopłowych i grochowych niebieskopłowych jasno rogowy). U różnych wariantów gołębi koloru żółtego należy dążyć do możliwie jasnego dzioba. Woskówki muszą być gładkie i nie mogą nawet u osobników starych odstawać. Głowa garłacza górnośląskiego koroniastego osadzona jest na możliwie długiej szyi, 6 lekko wygiętej ku tyłowi. Im szyja jest dłuższa tym gołąb jest wartościowszy, bowiem wymaga się, aby wole było duże. Kiedy napełnione jest powietrzem, powinno mieć formę odwróconej gruszki. Ponadto powinno sięgać wysoko, tak, aby dziób spoczywał na wydętym wolu. Przy wydętym wolu, wole nie może być za duże lub za miękkie. Poszczególne elementy tułowia muszą być harmonijnie zbudowane. Wymaga się więc, aby pierś była pełna, jednakże niezbyt wrzesień–październik 2011 szeroka, mostek zaś długi, bowiem tylko wówczas garłacz koroniasty może przyjąć właściwą pozę. W związku z tym plecy muszą być też długie, lekko wklęsłe, a ramiona niezbyt szerokie i wypełnione. Nie mogą wystawać, aby nie została złamana linia nadętego garłacza. Gołąb, którego cechuje specyficzny lot, mocne skrzydła, szerokie lotki, które czasem są nieco uszkodzone. Nie jest to wadą, lecz wskazuje, że mamy do czynienia z gołębiem, który zachował swoje specyficzne zachowanie w locie. Wymaga się, aby skrzydła były przylegające do tułowia, spoczywały na ogonie i nie krzyżowały się na wąskim, zwartym i nie dotykającym podłoża ogonie. Linia pleców i ogona może być bardzo delikatnie wygięta. Silnie wygięta linia wskazuje na dużą domieszkę obcej krwi, np. garłacza słowackiego. Jeśli garłacz górnośląski koroniasty ma mieć elegancką i dumną postawę, wówczas linia korpusu nie może sprawiać wrażenia, że mamy do czynienia z gołębiem ociężałym. Nogi, zresztą nie tylko nogi, są przedmiotem sporu między bardzo starymi hodowcami garłaczy górnośląskich a większością hodowców garłaczy. Obecnie wymaga się, aby nogi były średnio długie. Starzy hodowcy byli przekonani, że nogi powinny być mniej niż średniej długości. Pierwsi twierdzą, że garłacze koroniaste przez wydłużenie nóg straciły wiele ze swojego piękna, drudzy zaś, że Żółty – Majer Kazimierz. FOT. KAZIMIERZ MAJER wiele zyskały. W każdym bądź razie nogi powinny być szeroko rozstawione, co wzmacnia ich dumną postawę, zawsze bezwzględnie gładkie. Bardzo ważna jest struktura upierzenia. Upierzenie musi być rozwinięte i gładko przylegające do korpusu. Rysunek i rodzaje kolorów Garłacze górnośląskie koroniaste występują w bogatej palecie kolorów. Wszystkie kolory powinny być nasycone i czyste. Znane są następujące odmiany barwne: czarne, białe, czerwone, żółte, niebieskie z czarnymi pasami, niebieskie bez pasów, niebieskopłowe z ciemnymi pasami, niebieskopłowe bez pasów, czerwonopłowe i żółtopłowe. U niebieskich i niebieskopłowych bez pasów nie może na tarczach skrzydeł występować rdza, a kolor powiniemy być równo rozłożony. Należy też dążyć, aby kolor niebieski pokrywał całe plecy. U niebieskich i niebieskopłowych z pasami, pasy powinny być niezbyt szerokie, czyste, przez całą szerokość skrzydeł i możliwie równolegle biegnące. Czasem w hodowlach pokazują się ciemnoniebieskie gołębie, które nie powinny być likwidowane ze względu na brak takiego koloru we wzorcu. Mogą stanowić one rezerwuar barwy przy krzyżówkach z niebieskimi szymlami. U gołębi niebieskich, niebieskopłowych, czerwonopłowych i żółtopłowych może też występować grochowatość, jednakże ciemniejsze plamki muszą być równomiernie rozłożone. Niektóre, wyżej wymienione odmiany barwne (czarne, niebieskie z czarnymi pasami, niebieskie bez pasów, grochowe niebieskie, czerwone i żółte) mogą też występować z białymi lotkami. Tolerancja w ilości lotek jest dość duża. Białolote mogą mieć od 4 do 9 białych lotek pierwszego rzędu, jednakże nie może być dużej różnicy białych GOŁĘBIE i drobny inwentarz lotek w skrzydłach. Dopuszczalna jest jedynie różnica dwóch lotek. Najlepiej jest, kiedy w skrzydłach występuje po 6 lub 7 lotek. Bardzo popularne są szymle (słowo szymel pochodzi od niemieckiego słowa schimmel – pleśń), które występują w następujących odmianach: niebieskie, niebieskopłowe, czerwonopłowe i żółtopłowe. Ze względu na popularność odmian szymlowatych należy bliżej opisać poszczególne odmiany. U szymla niebieskiego podstawowy kolor powinien być delikatny, a szymlowatość dobrze rozłożona. Szyja i głowa u niebieskiego szymla powinna być szaroniebieska, delikatnie niebiesko połyskująca, delikatnie oszroniona z zielonkawym połyskiem. Pas w ogonie oraz pasy na skrzydłach powinny być czarne, lotki ciemne. U niebieskopłowych szymli z powodu rozrzedzenia koloru, barwa powinna być jasno niebieskoszara, głowa srebrzystoszara, pas w ogonie oraz pasy na skrzydłach ciemne, Pożądane są również ciemne lotki. Okazale prezentują się czerwonopłowe szymle. Kolor głowy powinien być śmietankowy, tarcze skrzydeł białawe i czyste, za to pasy na skrzydłach intensywnie czerwone (czerwonowinne) i wyraźnie wyróżniające się od jasnego tła. Również szyja powinna być koloru czerwonego wina, ale pokryta delikatnymi, intensywnie kolorowymi zielonkawo połyskującymi plamkami, obramowanymi białą szymlowatością. Rysunek ten jest lepiej widoczny przy wydętym wolu. U czerwonego szymla lotki są prawie białe, jednakże przy stosinie musi występować czerwona pigmentacja. Dawniej hodowcy śląscy wymagali, aby u czerwonego szymla na ogonie występował czerwony pas, tzw. kranc. Współczesny wzorzec wymaga, aby nie występował on na ogonie. Szczegół ten jest kością niezgody między starszymi śląskimi hodowcami a hodowcami niemieckimi. Ślązacy są przekonani, że ciemny, czerwony pas na ogonie powoduje harmonijne rozłożenie kolorów u czerwonopłowego szymla, przez to odmiana staje się bardziej atrakcyjna i wizualnie piękniejsza. U żółtopłowego szymla występuje także rozrzedzenie kolorów, przeto kolor korpusu jest delikatnie śmietankowy, a czerwony kolor na szyi i pasach zastąpiony nasyconym kolorem żółtym. Głowa u szymli powinna być jasna, wyraźnie odróżniająca się od koloru szyi. Wadą u szymlowatych jest nierównomierny rysunek szyi, nieczysty i nierównomierny kolor dolnej części piersi, brzucha (czasem o odcieniu niebieskim) i tarcz. Wada ta występuje dość często u gołębi o zbyt jasnych dziobach. U odmiany sroczej głowa, skrzydła, uda i brzuch są białe, pozostałe upierzenie, w tym także dolna część pleców oraz klin są kolorowe. Dopuszczalna jest kolorowa plamka na czole. Gołębie o sroczym rysunku występują w następujących kolorach: czarnym, niebieskim, czerwonym i żółtym. Garłacze górnośląskie koroniaste powinny być w pełnym tego słowa znaczeniu gołębiami o tygrysim rysunku, to znaczy niezbyt liczne białe pióra muszą występować na kolorowym tle, a mianowicie czarnym, niebieskim, czerwonym i żółtym. Lotki i pióra w ogonie Czerwonopłowy szymel – Kalisch Andreas. FOT. KAZIMIERZ MAJER poważne trudności. Spadła płodność gołębi, ale za to Na zakończenie należy kolory odmian barwnych są zapytać: Czy hodowla garłaczy bardziej dopracowane. górnośląskich koroniastych Jednakże trudno dzisiaj zobajest łatwa, czy też trudna. czyć na wystawach tak piękne Starzy hodowcy śląscy pamię- czarne i czerwone garłacze tają czasy, w których od jednaj koroniaste, jakie w latach 50pary sztalwicerów można było tych można było spotkać w ciągu roku uzyskać z łatwo- w wiejskich hodowlach sztalścią ponad 10 młodych gołębi. wicerów. Dzisiaj w hodowli garłacza Garłacze górnośląskie korokoroniastego wy - niaste należy karmić w miarę s t ę p u j ą regularnie i niezbyt obficie, d o ś ć aby nie doprowadzić do zapalenia wola. Muszą też mieć garłacze koroniaste stały dostęp do mieszanek mineralnych i wody. Przegłodzone łapczywie pobierają ziarno, co dla nich może zakończyć się chorobą i śmiercią. Bardzo ważna w hodowli śląskich sztalwicerów jest znajomość ich genetyki, głównie praw dziedziczenia kolorów. Garłaczom górnośląskim koroniastym nakładamy obrączkę o przekroju 8 mm. Obecnie garłacze górnośląskie koroniaste w Polsce spotyka się w wielu hodowlach. W kole bielskim gołębie te Czerwony hodują: Henryk Strach, z białymi Krzysztof Kulak, Jan Pieczonlotkami ka, Kazimierz Majer, Zygmunt Lautenschlager Herok, Waldemar Klimczak, Frank. Wojciech Panek, Zygmunt FOT. KAZIMIERZ MAJER Nowak, Remigiusz Pałka. muszą być obowiązkowo kolorowe. *** wrzesień–październik 2011 7 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Garłacz górnośląski koroniasty REFLEKSJE POWYSTAWOWE KAZIMIERZ MAJER O kręgowy Związek Hodowców Drobnego Inwentarza w BielskuBiałej założony został w 1983 roku. Początkowo należał do Spółdzielni Hodowców Drobnego Inwentarza, do której należeli już hodowcy zwierząt futerkowych i hodowcy królików, zrzeszeni w dwóch kołach. Od samego początku organizowane były wystawy królików, gołębi rasowych i drobiu ozdobnego. Wystawy zawsze cieszyły się zainteresowaniem bielszczan i mieszkańców okolicznych miejscowości. Pierwszym prezesem Okręgowego Związku Drobnego Inwentarza był jego współzałożyciel Stanisław Ciecierski. W 2006 roku Andrzej Liwczak, wiceprezes Związku, zaprojektował logo Okręgowego Związku Hodowców Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej, w którego centrum, pomiędzy herbami Bielska i Białej, znajduje się garłacz górnośląski koroniasty. Logo jest odzwierciedleniem sytuacji w Okręgowym Związku Hodowców Drobnego Inwentarza w Bielsku-Białej, bowiem hodowcy garłacza górnośląskiego stanowią najliczniejszą grupę, a na wystawach Związku najwięcej prezentowanych jest właśnie garłaczy, których ojczyzną jest Górny Śląsk. Konkursy górnośląskiego garłacza koroniastego Pierwszy Prezes OZHDI od dawna nosił się z zamiarem zorganizowania, w ramach związkowej wystawy, konkursów garłacza górnośląskiego koroniastego. Myśl ta została zrealizowana, kiedy wiceprezesem Związku został Andrzej Liwczak, 8 Zwyciezca I Konkursu Garlacza Gornoslaskiego Koroniastego w Ustroniu w 2007 r. Henryk Strach (po prawej) obecny prezes OZHDI w Bielsku-Białej. I Konkurs Garłacza Górnośląskiego Koroniastego został zorganizowany w listopadzie 2007 roku w Ustroniu. Kilka dni przed wystawą Ustroń nawiedziły obfite opady śniegu, mimo to na I Konkurs garłacza przyjechało 13 hodowców, głównie ze Śląska i Małopolski. Hodowcy wystawili 115 garłaczy. Pierwszym zwycięzcą konkursu został Henryk Strach z Górek Małych. Na zdjęciu od lewej: Kazimierz Majer, Edward Kućka - wójt gminy Kozy, Krzysztof Kulak - zwycięzca wystawy (I kolekcja i zwycięzca w rasie), Zbigniew Kiełek - członek Zarządu P.Z. i Jacek Falfus - poseł wrzesień–październik 2011 Znacznie większe zainteresowanie konkursem garłacza górnośląskiego koroniastego nastąpiło po zaproszeniu do wzięcia udziału w konkursie hodowców z Niemiec, a mianowicie Matthiasa Beutela i Hartmuta Schulza, założycieli Internationaler Starwitzer Club eV i członków zarządu. II Konkurs miał miejsce w Kozach k. Bielska-Białej w 2008 roku. Udział czołowych niemieckich hodowców garłacza górnośląskiego koroniastego zmobilizował polskich hodowców garłacza, nie tylko ze Śląska, ale także z województw ościennych, do zaprezentowania swojego dorobku hodowlanego. Powodem większego udziału polskich hodowców w wystawie była też chęć zobaczenia tego, co posiadają i hodują niemieccy hodowcy, a także możliwość zakupienia gołębi od hodowców niemieckich i wprowadzenie do swoich hodowli tzw. ,,świeżej krwi” i nowych odmian barwnych. Podczas II Konkursu wystawiono 130 garłaczy górnośląskich koroniastych. Zwycięzcą został Henryk Strach. Niemieccy hodowcy zgłosili zastrzeżenia do oceny gołębi, jednak organizator wystawy nie miał żadnych uwag do ocen sędziowskich. Wynikiem rozbieżności zdań były występujące niewielkie różnice między polskim a niemieckim wzorcem garłacza górnośląskiego. Dzisiaj różnice te już nie występują, bowiem obowiązuje jeden, europejski wzorzec garłacza koroniastego. Przełomowym wydarzeniem był III Konkurs Garłacza Górnośląskiego Koroniastego, zorganizowany także w Kozach w 2009 roku. Wprowadzono podczas III Konkursu tytuł zwycięzcy GOŁĘBIE i drobny inwentarz w kolorze oraz zwycięzcy kolekcji. Hartmut Schulz i Matthias Beutel wzbogacili wystrój hali wystawowej i podarowali zwycięzcom malowane obrazy z garłaczami. Zwycięzcą w konkursie garłacza został Krzysztof Kulak. Jego niebieski szymel otrzymał ocenę 97 pkt., zaś zwycięzcą w kolorze został Tadeusz Kondela. Jego czerwony garłacz uzyskał 96 pkt. Na wystawie w 2009 roku wystawiono 145 garłaczy w kilku odmianach barwnych. Także zwiększyło się grono wystawców. W 2010 roku w IV Konkursie udział wzięli po raz pierwszy hodowcy z Czech, którzy przywieźli z sobą między innymi rzadko spotykaną odmianę barwną garłacza, a mianowicie wystawili czarne i czerwone tygrysy. Atrakcją były również wystawione przez Zygmunta Heroka z Łąki koło Pszczyny garłacze o bardzo rzadkim rysunku, a mianowicie sroki. Po raz kolejny zwyciężył niebieski szymel (96 pkt) Henryka Stracha, natomiast zwycięzcą w kolorze został czarny z białymi lotkami garłacz Hartmuta Schulza z Niemiec (95 pkt.). Znaczny udział i to po raz pierwszy mieli hodowcy z województwa świętokrzyskiego. Podczas IV Konkursu Garłacza Górnośląskiego Koroniastego, zorganizowanego w Kozach, pokazano 209 garłaczy w licznych odmianach barwnych. Udział niemieckich i czeskich hodowców w wystawach i konkursach garłacza w dużym stopniu podniósł rangę i prestiż OZHDI w Bielsku-Białej. motoryzacyjnego uważam, że garłacze niemieckich hodowców w swojej budowie i postawie sprawiają wrażenie bardziej dynamicznych, używając zaś terminów ze świata mody, uważam, że są bardziej urodziwe, przede wszystkim imponują intensywnością i czystością barwy oraz doskonałością rysunku. Dużo do myślenia daje też sposób w jaki hodowcy z Niemiec przygotowują gołębie do wystaw. Na wystawie w Seegrehna koło Wittenbergi, na I Europejskiej Wystawie Klubowej Garłacza Górnośląskiego Koroniastego, pewna niebieska samiczka na widok swojego właściciela nadęła się i napuszyła jak paw i przez pręty klatki szczypała dziobem jego palec. Trochę zazdrościłem hodowcy tej więzi z jego pupilami. Myślę, że jest to efektem sposobu życia naszych zachodnich sąsiadów, ich stabilizacją gospodarczo-poli- tyczną, która pozwala na większe zaangażowanie się w hodowlę swoich ptaków. Ambitni i pracowici Polacy za wszelką cenę chcą ,,dogonić Zachód”, i często czynią to kosztem rodziny, wypoczynku i opieki nad gołębiami. Bywa, że obecność polskiego hodowcy w gołębniku ogranicza się tylko do karmienia. Dlatego życzę wszystkim hodowcom i miłośnikom gołębi spokoju i dużo czasu spędzonego wśród skrzydlatych pupilów. Osobiste refleksje Jako hodowca i miłośnik garłacza górnośląskiego koroniastego uczestniczyłem i odwiedzałem wystawy w Niemczech, zarówno klubowe, jak i ogólne. Z tych wizyt nasuwają się następujące refleksje i uwagi. Używając słownictwa sportowowrzesień–październik 2011 9 Białoogon Polski Białoogon polski czarny białoloty Białoogon polski czarny JERZY SZAWIEL FOT. TOMASZ FINK B iałoogony polskie to stara polska rasa gołębi lotnych, która była w pełni ukształtowana już na początku XX w. Jak podaje Józef Stoch z Krakowa w numerze 7-8 miesięcznika „Hodowca Drobnego Inwentarza" z 1964 roku, gołębie te, zwane także „białoogonami warszawskimi", spokrewnione są z białoogonami duńskimi, które są znacznie starsze od polskich i opisywane były w zagranicznej literaturze już w XVIII wieku, jako należące do dużej grupy gołębi - lotnych duńskich. Białoogony duńskie, pod nazwą „pląsacz ogoniasty", opisuje też polski autor Eugeniusz Adolf Terlecki (lekarz weterynarii we Lwowie) w swojej znakomitej książce pt. „Chów Gołębi” (str. 241), wydanej w 1907 roku we Lwowie. O popularności duńskich biatoogonów w przedwojennej Polsce może świadczyć fakt, iż obok polskich biatoogonów wystawiane byty też na polskich wystawach. Przed II wojną światową w Warszawie prezentowali je tamtejsi hodowcy: Jan Heinrich, Stanisław Niezabitowski, Wiktor Michalski i Mieczysław Pęczkowski. Białoogony duńskie hodowane były we wszystkich podstawowych barwach (czarne, czerwone, żółte i niebieskie), były też odmiany białolote, a także koroniate. Warto 10 wiedzieć, iż istotne różnice między gołębiami duńskimi i polskimi występowały w zasadzie tylko w kolorze brwi i dzioba. U duńskich gołębi są one różowe, a u polskich jasnocie- wypracowane; w profilu gtowa wraz z dziobem przedstawiała jedną lekko łukowatą linię. Jak wspominali starzy warszawscy hodowcy, pamiętający dobrze czasy przedwojenne, m.in. Niestety, w ostatnich 10-leciach, na skutek zaniedbań hodowlanych, białoogony polskie bardzo rzadko spotyka się na wystawach w Polsce liste. Duńskie posiadały także smuklejsze sylwetki i nieco wyższe nogi. Głowy duńskich biatoogonów, jako rasy dużo starszej, były także bardziej Białoogon polski czarny wrzesień–październik 2011 nieżyjący już znakomity hodowca srok niemieckich Jerzy Malinowski, u duńskich biatoogonów dość często występowały między palcami nieduże płetwy. Jest to zjawisko niezwykle rzadko spotykane u innych gołębi, ale u duńskich biatoogonów było dość powszechne. Duńskie białoogony były dobrymi i wytrwałymi gołębiami lotnymi i zapewne dlatego szybko zdobyły sobie uznanie wśród polskich miłośników tych ptaków, szczególnie w Warszawie, gdzie sport gołębiar-ski był zawsze bardzo lubiany i popularny, stanowiąc swoistą rozrywkę dla wielu ludzi, bez względu na ich przynależność społeczną, wiek i profesję. Z czasem, przez mniej lub bardziej zamierzone krzyżówki z polskimi gołębiami lotnymi, a przede wszystkim przez wieloletnią selekcję, warszawscy hodowcy uzyskali białoogony bardziej odpowiadające polskiemu wyobrażeniu gołębiego piękna, a więc o pięknych jasnocielistych dziobach i brwiach. Gołębie w tym typie całkowicie wyparły z naszej hodowli ich starszych duńskich krewnych i po II wojnie światowej w Polsce już się ich nie spotykało ani na wystawach, ani na warszawskich podwórkach. Pozostały po nich tylko wspomnienia i gwarowa nazwa „weszfanc" (od niemieckiej nazwy Danischer Weisschwanz Tummler), która chętnie używana jest przez polskich hodowców do dnia dzisiejszego. Tu warto wspomnieć, że zniemczone nazwy polskich gołębi GOŁĘBIE i drobny inwentarz stosowano w gwarze gołębiarskiej dość często i przyjmowały się one w kręgach gołębiarskich na wiele lat. Takie np. nazwy jak „szek" (scheck pstry), „elster" (sroka), „winer" (Wiener - wiedeński), „wajskop" (Weisskopf - białogłowy) królowały na wszystkich bazarach od wielu lat i tylko na wystawach gołębi i w katalogach można było spotkać ich prawidłową nazwę, informującą o ich prawdziwym pochodzeniu i obywatelstwie. Ale wróćmy do białoogonów. Wyraźne zróżnicowanie parametrów sylwetek duńskich i polskich „weszfancy", ich kształtów głów, koloru dziobów i brwi, a także długości nóg pozwoliło słusznie traktować nowo wykształcony typ białoogona jako odrębną polską rasę. Tak powstawały białoogony polskie. Dzisiaj, po wielu latach, nikt już prawie nie pamięta duńskich gołębi i roli, jaką spełniły w tworzeniu nowej polskiej rasy, a większość hodowców nawet o nich nigdy nie słyszało. Zniknęły bezpowrotnie, a i na wystawach w Europie Zachodniej, bliżej ich ojczyzny, też trudno je spotkać. W końcu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku pojawiły się natomiast w Polsce (Warszawa, Bydgoszcz) przywożone przez naszych hodowców z Berlina białoogony berlińskie. Równie piękne gołębie, o identycznym rysunku i zbliżonym bardzo pokroju, lecz różniące się zasadniczo od polskich budową nóg, które u berlińskich są dość wysokie i bogato upierzone. Także postawa białoogonów berlińskich jest zupełnie inna, bo pozioma (tułów i ogon ustawione są poziomo), a u polskich jest tzw. normalna, czyli utrzymywana ukośnie do podłoża (pod kątem około 30 stopni). Natomiast głowy tych gołębi są praktycznie takie same, ale już kolory dziobów i brwi zupełnie inne. Białoogony polskie, jak już wcześniej wspomniałem, dzioby i brwi muszą mieć jasnocieliste (tzw. białe) u wszystkich odmian barwnych, podczas gdy u berlińskich barwy dziobów Białoogon polski – widok z góry i brwi są zbliżone do koloru ich upierzenia podstawowego, a więc u czarnych kolor dzioba i brwi jest czarny, u czerwonych różowo--czerwony, u żółtych jasnocielisty, a u niebieskich ciemny. Ciekawostką rasową jest fakt, iż u berlińskich białoogonów białolo-tych, z pięknymi białymi łapciami – dziób i brew też są białe (jasnocieliste). Białoogon polski czarny Długość dziobów polskich i niemieckich białoogonów jest taka sama, tj. średniodługa. U polskich gołębi była ona zawsze taka sama, natomiast berlińskie na początku XX wieku w pierwotnej formie hodowane byty jako gołębie średniodziobe, a dopiero w późniejszych latach przekształcono je w gołębie długo- dziobe. Pół wieku temu niektóre berlińskie miały głowy ozdobione koronkami, ale niemieccy hodowcy z czasem zrezygnowali z tej ozdoby i od wielu już lat wzorzec niemiecki tego nie wymaga. Jak podaje przedwojenna literatura, u pewnej części białoogonów polskich koronki też występowały, ale większość hodowców i miłośnicy lotu bardziej sobie ceni tę prostą formę, czyli bez koronki, uważając ją za bardziej typową i elegancką. Dlaczego tyle czasu poświęciłem biało-ogonom berlińskim? Otóż kilkanaście lat temu warszawscy hodowcy zaczęli krzyżować ze sobą te dwie rasy, mając zapewne na celu (przy zachowaniu białych dziobów i brwi gołębi polskich, co jest „polską świętością" u gołębi czarnych lub z czarnymi głowami) uzyskanie bogatego upierzenia nóg, czyli tzw. kosmów Nie jest to jednak właściwy kierunek hodowli, bo polskie białoogony zawsze byty bardzo dobrymi i wytrwałymi gołębiami lotnymi, a niemieckie, jako gołębie wystawowe, wprost przeciwnie. Bogate upierzenie nóg zawsze będzie dużą naturalną przeszkodą dla dobrego i wytrwałego lotu. Nie mieszajmy więc panowie wódki z winem, bo nikomu to jeszcze na dobre nie wyszło. Niech białoogony polskie pozostaną nadal gładkonogimi, ale za to świetnymi i zwinnymi gołębiami lotnymi i nadal niech „okraszają" swym kolorem pięknie latające („frontujące") stada polskich srebrniaków. W hodowli naszych białoogonów szczególną uwagę należy zwrócić na rysunek i barwę upierzenia, a także na utrzymanie białej barwy dzioba i brwi. Te elementy rasowe są obecnie bodaj najbardziej zaniedbane. Dotyczy to szczególnie gołębi czarnych. Z prawdziwą czernią mamy do czynienia wówczas, gdy metaliczny połysk piór w okolicy głowy ma odcień szmaragdowo-zielony bez fioletowego podtonu! Przy takiej intensywnej, głębokiej czerni dziób będzie zawsze wrzesień–październik 2011 11 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Białoogon polski białoloty biały, bez jakichkolwiek cieni i plam. To samo dotyczy koloru brwi. Ta prawidłowość występuje nie tylko u czarnych białoogonów, ale i u innych ras o czarno umaszczonych głowach i jasnocielistych dziobach, jak czarne sokoły gdańskie, maściuchy barwnogłówki królewieckie czy sroki polskie (krakusy). Kolejną ważną cechą białoogonów jest ich rysunek. Rysunek ten jest bardzo prosty, ale jednocześnie bardzo ważny. Aby białoogon osiągnął pełnię krasy, musi oprócz pięknej, głębokiej i czystej barwy upierzenia, białego dzioba, oczu i brwi, mieć także „pełny" ogon, to znaczy całkowicie biały, a więc białe wszystkie sterówki w ogonie, a także białe nadogonie (tzw. kuper) oraz podogonie (klin). Nie powinny tu występować żadne barwne pióra! W potocznej mowie gołębiarskiej określa się to jako ogon „równo odcięty". Wtedy dopiero występuje pożądany efekt wynikający z kontrastu barw. Białoogon z „pełnym" ogonem o wiele lepiej prezentuje się też w czasie lotu, gdzie jego sylwetka jest wtedy w połowie barwna, a w połowie biała. Tu muszę wspomnieć, iż niestety prawdziwym nieszczęściem Białoogon polski czarny 12 wrzesień–październik 2011 tej rasy, jak bodaj żadnej innej, jest fakt, iż białoogony polskie dość rzadko trzymane są w zestawieniu par jednorasowych. „Weszfance" złączone w parę i lotowane w stadzie gołębi mają zwyczaj, zwłaszcza wiosną i latem, dość często odrywać się parą od lotowanego stada i klepiąc radośnie skrzydłami, latać swoim własnym torem, psując pożądany szyk stada i prowokując jednocześnie do jego „rozpadania się". Bardzo to irytuje hodowców sportowych gołębi, przyzwyczajonych do oglądania pięknego lotu swoich ptaków krążących małymi kołami w zwartym stadzie, wykonującym rytmiczne nagłe zwroty (jest to tzw. frontowanie, które najlepiej wykonują polskie srebrniaki). Aby wyeliminować tę przypadłość lotową „weszfancy", miłośnicy sportowych lotów nie łączą w pary swych białoogonów, lecz za partnerów przeznaczają im inne białe gołębie, np. srebrniaki lub perłowe. Wówczas eliminuje się tę niepożądaną właściwość odrywania się kolorowych par gołębi od lotowanego stada i stado nadal lata zwartym szykiem. Właśnie ta sytuacja, iż białoogony bardzo często łączone są z gołębiami innych ras, jest główną przyczyną niezbyt dużego pogłowia tej rasy w Polsce, a zwłaszcza ich niezbyt wysokiego poziomu rasowego, bo po takich dwurasowych parach potomstwa oczywiście się nie uzyskuje, a ich rola sprowadza się tylko do funkcji sportowych. A szkoda, bo ładny białoogon polski potrafi zachwycić swym wyglądem najwybredniejszych miłośników gołębiego piękna nie tylko w czasie lotu. Można by rzec, że są to gołębie proste, ale piękne! Chcę tu zwrócić szczególną uwagę na czarne białoogony, u których kontrast barw jest oczywiście największy. Szczególnie pięknie prezentują się one w czasie lotu na tle nieba. Doprawdy niewiele jest ras gołębi, prezentujących swą krasę na tle błękitnego nieba, które mogą dorównać pięknem czarnym biało-ogonom polskim. Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach, na skutek wspomnianych zaniedbań hodowlanych, białoogony polskie bardzo rzadko spotyka się na wystawach w Polsce. W latach pięćdziesiątych (1953-58) prezentowane jeszcze były w różnych barwach na wystawach w Warszawie przez Leopolda Bokusa, Stanisława Bokusa, a także Michała Rożkowskiego. Natomiast w Łodzi wystawiali je Paweł Kermen i Henryk Gorzeński. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w Radomiu koroniate białoogony polskie prezentował Białoogony polskie czarne koroniaste GOŁĘBIE i drobny inwentarz Zbigniew Szwede. W katalogach wystawowych z Radomia widniała nazwa „białoogon radomski". To niewłaściwa i niczym nieuzasadniona nazwa, sugerująca, że ta rasa lub odmiana wywodzi się z Radomia. Jest to bardzo zły pogląd, bo białoogony polskie, także z głową ozdobioną koronką, powszechnie znane były i opisywane w polskiej literaturze hodowlanej już przed II wojną światową. Jako dowód przetoczę tu fragment opisu białoogonów polskich zawarty w książce Maurycego Trybulskiego z 1932 roku (str. 35):.....Białoogony najbardziej typowe są gładkogłowe; istnieją poza tern okazy koroniate. Zagranicą są dość popularne białoogony duńskie. Białoogony są łatwe do chowu, płodne i wytrwałe w locie. Pochodzą z woj. warszawskiego" (pisownia oryginalna). Także w wydanym wcześniej, bo w 1929 roku, czasopiśmie „Gołębiarstwo Lwowskie", znakomity znawca, a jednocześnie wydawca i redaktor naczelny tego pisma, Władysław Chwałek, wymieniając nazwy polskich gołębi, w grupie lotnych długodziobych obok sokołów gdańskich, srebrniaków, krakusów i murzynów warszawskich wymienia także białoogony polskie. Znacznie później opis białoogonów polskich, autorstwa świetnego znawcy gołębi, Józefa Stocha z Krakowa, znajdujemy także w popularnym dawniej miesięczniku „Hodowca Drobnego Inwentarza" z 1964 roku (nr. 7-8), gdzie autor podaje, iż białoogony polskie „często nazywano również białoogonami warszawskimi". Błędną informację oraz błędne nazewnictwo rasy, czyli „białoogony radomskie" spotykamy także w książce wydanej w 1998 roku „Gołębie rasowe - rasy polskie" Antoniego Tenety z Krakowa. Autor ten ponadto niesłusznie stwierdza, jakoby „białoogon radomski" był „kontynuacją hodowli gołębia, jakim był białoogon polski, który bezpowrotnie wyginął". Podobne błędy znajdujemy także w wydanej później, bo w 2005 roku, książce Adama Wegnera ze Szczecina pt. „Polskie gołębie rasowe". Należy przypuszczać, że obaj autorzy wymienionych książek zaczerpnęli część informacji o białoogonach z wydanego wcześniej, bo w 1993 r. (uzupełnionego w 1994 r.), opracowania poznańskiego autora pod nazwą „Wzorce Gołębi Rasowych występujące na wystawach w Polsce" (pisownia oryginalna), gdzie podobnych niesprawdzonych i niczym nieuzasadnionych „rewelacji" można znaleźć o wiele więcej. Białoogon polski czerwony białoloty Białoogon polski żółty Błędy są tak oczywiste, że nie warto nawet podejmować jakichkolwiek dyskusji w tej materii. Nad sprawami oczywistymi nie dyskutuje się, bo pozbawione jest to sensu. Szkoda jednak, że taka sytuacja powstała, gdyż wprowadza to niepotrzebne zamieszanie i dezorientuje hodowców. Na szczęście mamy jeszcze w Polsce wiele biatoogonów polskich, a jedynie ich poziom rasowy nie zawsze jest zadowalający. W samej Warszawie i jej najbliższych okolicach, a więc w centrum hodowli tej rasy, ich liczba z pewnością przekracza aktualnie dwa tysiące sztuk. Gołębie te można spotkać praktycznie niemal w każdym sportowym gołębniku, w ilości od kilku do kilkunastu sztuk, w zależności od liczebności lotnego stada gołębi. W ostatnim czasie wraz z kolegą Tomaszem Finkiem odwiedziliśmy znanego warszawskiego hodowcę Jerzego Cielepę. Zaprezentował on nam bardzo ładną kolekcję kilkudziesięciu biatoogonów polskich we wszystkich barwach (w tym także białoloty) i odmianach, a więc zarówno gładkogłowe, jak i koroniate. Hodowca ten, doceniając ich walory lotowe, jako jeden z nielicznych pracuje Białoogony polskie żółte białolote wrzesień–październik 2011 13 GOŁĘBIE i drobny inwentarz jednocześnie nad ich pokrojem rasowym. Podczas wspomnianej wizyty Tomasz Fink wykonał wiele fotografii tych gołębi i niektóre z nich zamieszczamy w tym artykule. Nie wszystkim z tych gołębi udało się zrobić dobre zdjęcie, bo, jak wiemy, zwłaszcza w przypadku gołębi, jest to bardzo trudne zadanie. W rzeczywistości większość z ptaków prezentowanych na fotografiach ma dłuższe nogi, lecz podczas wykonywania zdjęć nieco zestresowane, nieobyte z klatkami wystawowymi gołębie, miały tendencję do przysiadania na nogach, ale i tak kolekcja ta wygląda imponująco, utwierdzając nas w przekonaniu, że z polskimi białogonami jeszcze nie jest tak źle, jak niektórzy sądzili. Mam nadzieję, że po ukazaniu się tego artykułu przynajmniej część hodowców spojrzy inaczej niż dotąd na swoje „weszfance" i zacznie zwracać większą uwagę także na ich pokrój rasowy, a w niedługim czasie białoogony polskie wrócą na wystawy Warszawy i innych miast w Polsce, bo gołębie te na to naprawdę zasługują. Mam także nadzieję, że mimo pewnych ograniczeń administracyjnych dla hodowli gołębi w mieście, na warszawskim błękitnym niebie, wśród wirujących srebrzystych stad gołębi, nadal błyszczeć będą niczym czarne perły białoogony polskie... Opis Rasy WYGLĄD OGÓLNY: Jest to gołąb typu lotnego, o wyprostowanej sylwetce i ukośnie noszonym tułowiu. Upierzenie połyskujące, ściśle przylegające do ciała, nadające sylwetce elegancję. Usposobienie dość żywe, lecz mało płochliwe. GŁOWA: Umiarkowanie wąska, w widoku z góry zbliżona swym kształtem do klina. W profilu linia głowy o łagodnym zaokrągleniu i możliwie niskim czole. U odmiany koro-niatej głowa przyozdobiona jest z tyłu obfitą w piórka, szeroką, muszlowato ukształtowaną i osadzoną dość wysoko koroną. 14 Białoogon polski żółty koroniasty Wewnętrzna część korony jest lekko wgłębiona i nie przylega do głowy. Jej górna krawędź skierowana jest lekko ku przodowi, a swą wysokością sięga szczytu głowy. Z obu stron, po bokach głowy, korona powinna być zakończona rozetkami. OKO: Średniej wielkości, barwy perłowej (białej), źrenica mała o ostrych krawędziach. PIERŚ: Tylko nieznacznie wysunięta, umiarkowanie wąska i ładnie zaokrąglona. PLECY: Umiarkowanie wąskie, lekko zaokrąglone i ukośnie opadające, tworząc jedną linię z linią ogona. SKRZYDŁA: Średniej długości, dobrze zwarte, przylegające do tułowia, swobodnie spoczywające na ogonie i nie krzyżują Aby białoogon osiągnął pełnię krasy, musi mieć „pełny" ogon, to znaczy całkowicie biały. Nie powinny tu występować żadne barwne pióra! BREW: Umiarkowanie szeroka (1-2 rzędowa), delikatna, gładka i równomiernie obwodząca oko, jasnocielistej barwy (tzw. biała). DZIÓB: Sredniodługi, umiarkowanie cienki, barwy jasnocielistej (biały), bez jakichkolwiek plam lub cieni. Woskówki nosowe drobne i dobrze przylegające, jasne, biało przypudrowane. SZYJA: Więcej niż średniej długości, dość smukła, nieco wyciągnięta, kształtu lejkowatego - harmonijnie poszerzająca się ku dołowi, pod dziobem ładnie wycięta i zaokrąglona. wrzesień–październik 2011 się ze sobą, wyraźnie krótsze od ogona. OGON: Zwarty, prosty i płaski, noszony ukośnie, w jednej linii z linią pleców, nie dotyka podłoża. NOGI: Dość drobnej budowy, średniowysokie, nieznacznie tylko zgięte w kolanach, uda możliwie widoczne, barwy czerwonej, pazurki jasne, skoki nieopierzone. UPIERZENIE: Obfite, gładkie, dobrze przylegające i dobrze połyskujące na całym tułowiu, skrzydłach, głowie i szyi. BARWA I RYSUNEK: Cały gołąb jest kolorowy z wyjątkiem ogona, który jest biały wraz z górnymi i dolnymi piórami swej pokrywy. Biały rysunek powinien równo odcinać się od barwnego umaszczenia ptaka. U odmiany białolotej białe są lotki pierwszego rzędu w ilości 7-10 szt, które powinny być równej ilości w każdym skrzydle i nie powinny być przeplatane barwnymi lotkami. Białoogony polskie występują w czterech kolorach: czarny, czerwony, żółty oraz niebieski z czarnymi pasami na skrzydłach. Barwa powinna być czysta, intensywna i jednolita na całym ciele oraz odznaczać się musi dobrym połyskiem: czarna - ze szmaragdowo-zielonym połyskiem, czerwona (krwistoczerwona) bez brązowo-żółtego podtonu, żółta (złocisto-żółta), niebieska (błękitoniebieska) bez stalowego odcienia. DUŻE WADY: Głowa o zbyt wysokim i wypukłym czole lub kanciasta. Korona uboga w piórka, mocno zniekształcona lub za nisko osadzona. Oczy o dużej ilości krwawych żyłek lub o pomarańczowej tęczówce. Brew różowa lub czerwona. Dziób zbyt gruby lub zbyt krótki, ciemno zakończony, sinorogowy lub z odcieniem różowo-czerwonym. Woskówki duże, nieprzylegające. Szyja zbyt krótka lub zbyt gruba, brak wycięcia podgardla. Pierś wypięta i zbyt szeroka. Plecy za szerokie. Skrzydła luźne i trzymane obwisłe poniżej ogona lub krzyżujące się w wyraźny sposób. Ogon zbyt szeroki lub dotykający podłoża, albo zbytnio podniesiony (zadarty). Nogi za niskie, mocno zgięte lub upierzone. Barwa niejednolita, mało intensywna lub bez wyraźnego połysku. Barwne sterówki w ogonie, kolorowa pokrywa ogona lub podogonia (tzw. klin). U białolotych mniej niż po 7 białych lotek w skrzydłach lub białe lotki „przeplatane" barwnymi. Występowanie białych piór na barwnym tle gołębia (poza ogonem). Nieproporcjonalna budowa, poszczególne części ciała krótkie i krępe. GOŁĘBIE i drobny inwentarz ZBIGNIEW GILARSKI Do ponownego poruszenia tematu rysia polskiego, skłonił mnie artykuł zamieszczony w Biuletynie nr 51/2011, autorstwa Istvana Rohringera, pt.”Ryś polski”. Doceniam wszelką niezależną publicystykę dotyczącą historii naszych ras, uważam też, że intencje węgierskiego autora były słuszne i dobrze udokumentowane. Szkoda tylko, że autor nie podał materiałów źródłowych, z których korzystał przy opracowaniu tekstu. Jednak fatalne tłumaczenie tego artykułu na język polski czyni tekst mało zrozumiałym dla czytelnika. Uważam, że tłumaczone teksty powinny obowiązkowo podlegać redakcyjnej adiustacji. Korekta tekstu powinna obejmować nie tylko poprawki gramatyczne, ortograficzne i stylistyczne, ale przede wszystkim sprawdzanie logicznej spójności tekstu. O nieszczęsnej historii polskiego rysia pisałem już wielokrotnie na łamach miesięcznika „fauna & flora”, a kompletna i bardzo dobrze udokumentowana historia tej rasy opisana jest w mojej książce pt. „NASZE GOŁĘBIE – rasy polskie” (OW Hoża ,W-wa 2009). Polskie rysie znam od prawie 50 lat i nigdy nie zaakceptuję niemieckiego typu rysia prezentowanego w ostatnich latach na naszych wystawach.Ten typ gołębia oprócz rysunku nie ma już nic wspólnego z naszym rysiem.Trzeba otwarcie powiedzieć, że hodowcy niemieccy całkowicie wypaczyli pierwotną formę i sens hodowli rysia. Po latach walki o polskość rysia doszedłem do wniosku, że jedy- ną szansą na uratowanie tej najstarszej polskiej rasy w jej pierwotnej formie jest opracowanie nowego wzorca i zgłoszenie go do rejestracji w EE jako rasy polskiej. Nowy standard polskiego rysia powinien uwzględniać rodzimy typ rysia hodowany jeszcze przez wielu hodowców na terenie kraju. Stary typ rysia polskiego hodowany jest jeszcze u naszych południowych sąsiadów a także nielicznie za naszą zachodnią granicą. Oczywiście przez pierwotną formę należy rozumieć gołębie hodowane w czystość rasy i zgodne z wzorcem opracowanym w okresie powojennym przez nasz związek. Przy tym bezwzględnie należy eliminować wszelkie niemieckie „zniekształcenia”. Z prawnego i statutowego punktu widzenia, taka rejestracja nowej rasy jest możliwa do przeprowadzenia. Precedensowe rozwiązania podobnych spraw miały już miejsce; Niemcy mają swojego Ryś polski – typ pierwotny z 1900 roku sztrasera (EE nr 23- Strasser), mają też Czesi sztrasera morawskiego (EE nr 22- Mährischer Strasser). Z informacji zamieszczonych w internecie dowiedziałem się, że w lutym br. powołano do życia “KLUB HODOWCÓW GOŁĘBI RASY RYŚ POLSKI”. Co prawda nazwa jest nieco przydługa i w zupełności wystarczyłoby nazwanie tego stowarzyszenia klubem rysia polskiego. Niestety nie znam dokumentów programowych tego klubu i nie wiem czy będzie zajmował się hodowlą gołębi niemieckich nazywanych Luchstaube (bez przymiotnika polski), czy też celem ich działalności będzie restytucja i promocja prawdziwego rysia polskiego. Dla informacji podaję, że przedwojenni polscy hodowcy i miłośnicy rysia, od 1930 roku zrzeszeni byli w „KLUBIE RAS OPASOWYCH”, działającym przy CKHD w Warszawie. W celu zachowania ciągłości organizacyjnej. Klub rysia polskiego jako spadkobierca chlubnych tradycji hodowlanych naszych przodków, powinien przyjąć tą symboliczną datę za początek swojej działalności. NASZE DZIEDZICTWO – historia ras polskich RYŚ POLSKI rasa polska czy niemiecka? Odpowiedz na to pytanie wydaje się być prosta i jednoznaczna. Jednak samo pytanie jest prowokujące i dotyczy głębszego problemu etycznego jakim jest „święte prawo własności”. Prawo poszanowania i uznania dorobku innych narodów, prawo zabraniające przywłaszczania sobie cudzej własności - prawo uznawane i respektowane przez cały cywilizowany świat. Czy zatem naruszone zostało nasze prawo do rysia polskiego? Z analizy historycznych materiałów źródłowych, zarówno polskich jak i niemieckich, jednoznacznie wynika, że jest to rdzennie polska rasa, która została zawłaszczona przez Niemców. I tego historycznego faktu nie da się zmienić. W oficjalnym wykazie ras uznanych przez Europejską Federację (EE) w rubryce pochodzenia rysia figuruje kod literowy „DE” co z pewnością nie jest symbolem Polski. O tej pięknej i starej polskiej rasie pisałem już wielokrotnie. Z nadzieją oczekiwałem na wrzesień–październik 2011 15 GOŁĘBIE i drobny inwentarz odzew hodowców zainteresowanych tym tematem. Niestety nasze środowisko gołębiarskie jest mało aktywne w temacie popularyzacji i ochrony ras polskich. Mieliśmy i nadal mamy znakomitych hodowców, którzy stworzyli kilkadziesiąt ras gołębi, mamy wysokiej klasy materiał hodowlany - brak nam tylko ludzi, którzy z pasją potrafią propagować rodzime rasy. Ochrona i promocja polskich ras gołębi prowadzona jest od kilkunastu lat w ramach prywatnej Akcji SOS Ratujmy Polskie Rasy ( www.polskiegolebie.pl). Oczekiwałem, że ta bezsprzecznie, najbardziej znana w świecie polska rasa gołębi, również w swej ojczyźnie cieszyć się będzie zasłużoną popularnością i zdobędzie sławę porównywalną do sławy srebrniaka. Co prawda zdawałem sobie sprawę z faktu, że znanemu powszechnie w świecie rysiowi daleko do popularności jaką cieszy się w kraju srebrniak polski. Jednak popularność rysia ma zasięg globalny - srebrniaka zaś tylko lokalny. Z rysiami polskimi zetknąłem się po raz pierwszy prawie pięćdziesiąt lat temu. Jako młody chłopiec oczarowany byłem gołębiami i ciągle odwiedzałem znanych mi hodowców. Pewien stary hodowca podarował mi parę rysi czarnych łuskowatych. Były to ptaki średnich rozmiarów, bardzo żywotne i samodzielne. Od wczesnej wiosny aż do późnej jesieni z wielka pasją wychowywały swoje młode. Gołębie te wspominam z wielkim sentymentem pomimo, że daleko im było do obecnego ideału piękna. Wielkim entuzjastą i propagatorem tej rasy był prof. J. Rozwadowski, który jako pierwszy w 1880 roku, publikował artykuły o rysiu w specjalistycznej prasie niemieckiej. Już w owym czasie była to rasa o utrwalonym fenotypie, a więc musiała to być stara rasa hodowana w tym regionie od niepamiętnych czasów. To właśnie prof. Rozwadowski spopularyzował tą rasę w Europie, 16 a w szczególności u naszych zachodnich sąsiadów. Słabość ówczesnego polskiego gołębiarstwa, brak własnej organizacji i państwowości powodował, że hodowcy niemieccy przyswajali sobie bezprawnie polski dorobek hodowlany. Już w tym czasie polscy miłośnicy gołębi musieli walczyć o polskość rysia oraz innych naszych ras. Jednego z pierwszych polskojęzycznych opisów tej gdyż najchętniej sam po polach żeruje, postawiły go na pierwszym miejscu między gołębiami pożytecznymi nie tylko u naszych ale i zagranicznych hodowców, szczególniej zaś w Niemczech, gdzie bywa setkami rocznie od nas sprowadzany” Dość szczegółowy opis rysia znajdujemy też książce pt. „POLSKIE GOŁĘBIE RASOWE I ICH CHÓW”, autor dr Bronisław Obfido- Przedwojenni polscy hodowcy i miłośnicy rysia, od 1930 roku zrzeszeni byli w „KLUBIE RAS OPASOWYCH”, działającym przy CKHD w Warszawie rasy dokonał Stanisław Łodzia Baranowski z Krakowa w swoim opracowaniu pt. „PROJEKT DO TERMINOLOGII GOŁĘBI POLSKICH... etc., gdzie tak opisuje rysie: „Gołąb Ryś. Die Luchs-Taube. „The polisch Lynx pigeon“. Ojczyzną jego całe dawne województwo krakowskie. Jest on gołębiem domowym / strzechowym po wsiach hodowanym (...)” Następnie autor ten w swoim opisie dokonuje podziału tej rasy na ; rysie polskie (białoloty) oraz rysie karpackie (ciemnoloty), z tego wynika, że ówczesna populacja tej rasy była bardo liczna i występowały widoczne różnice pokrojowe u obydwu przedstawionych odmian. Ciekawy opis tej rasy opublikowany został w lwowskim miesięczniku „HODOWCA DROBIU”, nr 1/1900, gdzie autor Antoni Krzyżanowski pisze: „Gołąb ten pochodzi z okolic Krakowa i jest bezprzecznie jednym z najpożyteczniejszych gołębi. Wielkość jego, płodność, troskliwość w wychowaniu młodych, wytrzymałość na wszelkie zmiany powietrza a wreszcie niewybredność w pożywieniu, wrzesień–październik 2011 wicz - Lwów 1904 r. cyt. „ RYŚ POLSKI /Polnische Luchs – Taube/ Gołąb ten chowany od wieków w okolicy Krakowa, opisany został w roku 1880 przez profesora Rozwadowskiego z Krakowa i wprowadzony do Niemiec a stąd do innych państw. Z pośród wszystkich ras gołębi jest on obdarzony najbardziej znakomitemi zaletami gospodarskiemi: jest bardzo wytrzymały na zimno i słotę, znakomicie mnoży się / jedna para daje rocznie 8 – 10 par młodych/ i daje nadzwyczaj delikatne i soczyste mięso z młodzików, które dochodzą do 1 kilograma żywej wagi. Zalety te poznano zaraz w Niemczech, to też popyt za tym gołębiem jest znaczny i rok rocznie wysyłają go handlarze w setkach par do Niemiec. Niemcy hodują go umiejętnie tak, że może dziś piękniejsze mają okazy niż my. Mimo to sprowadzają go ciągle dla odświeżenia krwi od nas”. Z kolei dr Beill w „Hodowcy Drobiu” nr. 2/1902 pisał, że nie powinniśmy się pozbywać z trudem zaakceptowanej przez Niemców nazwy „ryś polski” (die polnische Luchstaube). Wnioskować z tego można, że już w tym czasie były próby wyrugowania polskiej nazwy. Wielki propagator ras polskich prof. Maurycy Trybulski w swoim artykule pt. „Parę słów o gołębiarstwie polskim”. („Drób Polski” nr. 13/14/1931r) pisał: „Kto zna bliżej gołębiarstwo polskie, ten bez wątpienia jest pełen podziwu i uznania dla tych szeregów cichych i skromnych hodowców, którzy nie żałują trudów, starań i wyjątków, potrafili utrwalić i uszlachetnić dziesiątki typów gołębi, podziwianych nieraz daleko poza granicami naszego kraju. Nie wszyscy jednak zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, jak dalece jesteśmy w tej dziedzinie zaawansowania. Można śmiało powiedzieć, że żadna inna gałąź hodowli nie posiada u nas tyle rodzinnego szlachetnego materiału, co gołębiarstwo. Trzeba przyznać, że w tej mierze nie tylko nie ustępujemy krajom zachodnim, ale nawet posiadamy w wielu przypadkach materiał lepszy”. W dalszej części artykułu autor informuje pisząc: „Uczymy się od naszych zachodnich sąsiadów, którzy zagraniczne rasy gołębi, chowane przez nich, bardzo prędko przyswajają sobie i nazywają je swoimi. Czyż nie tak czynią Niemcy?, przecież połowa gołębi nazywanych niemieckimi, pochodzi z Polski z Belgii, Holandii, Czecho-Słowacji, Francji i Anglii. Kto czyta niemieckie pisma fachowe, zauważył zapewne, że już rysie polskie coraz częściej nazywają tam rysiami niemieckimi. To też nie bądźmy przesadnie skromni, a nawet piszmy więcej o naszych hodowlach, opiszmy ich stan i rozwój, dzielmy się wynikami swej pracy, mniej sugescjonujmy się zagranicą, a wówczas będą nas bez wątpienia wyżej cenić jako hodowców”. (Kon.cyt.pisownia oryginalna). Przypomnę tylko, że słowa te napisane zostały ponad 80 lat temu i do dzisiaj nie straciły na aktualności. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Ten sam autor w 1926 roku w nr 4 „Drobiu Polskiego” pisał: „Ryś polski zdobywa sobie coraz większe uznanie nie tylko w kraju, ale i za granicą. Zwłaszcza w Niemczech i we Francji hodują dużo tych pięknych i pożytecznych ptaków. Ale musimy to wyraźnie powiedzieć - nigdzie nie ma tak dobrych rysi jak u nas, jeżeli chodzi o wielkość, barwę i budowę tych gołębi, zwłaszcza wśród rysi białolotnych zrobiliśmy duże postępy. „ Natomiast w numerze 14/1926, „Drobiu Polskiego” M. Trybulski pisze: „Swojego czasu sprowadziłem z Francji tamtejsze gołębie opasowe, a mianowicie couchois i gros-mondainy, które zużyłem przede wszystkim do pracy nad odświeżeniem naszych rysi. W rezultacie otrzymaliśmy materiał zasilony prądami krwi obcej, wyselek- cjonowany według naszych wymogów, który przewyższa znacznie wielkością dawny materiał, chowany od wielu lat w bliskim pokrewieństwie.” Fakt krzyżowania gołębi „koszua” z rysiem ten sam autor potwierdził również w artykule pt: „Francuskie gołębie koszua” (Drób Polski” - 1932) pisząc: „Osobiście przez szereg lat chowałem te gołębie z pomyślnym wynikiem, miałem też świetne mieszańce Koszua z Rysiem; które w następstwie przyczyniły się do zwiększenia wagi Rysi polskich u innych hodowców, którzy korzystali z mych mieszańców”. Ten znakomity hodowca i znawca gołębi był niestrudzonym propagatorem ras polskich, a rysia w szczególności. W okresie międzywojennym na łamach „Drobiu Polskiego” zamieścił wiele publikacji poświęconych tej pięknej rasie. Pisał o żywieniu, pielęgnacji, łączeniu w pary, sposobach uzyskiwania różnych odmian barwnych. Wytyczne te również mogą być dziś pomocne dla wielu naszych hodowców. Był on również współautorem wzorca rysia polskiego opracowanego i zatwierdzonego przez „Klub Hodowców Gołębi Opasowych”, działający przy Centralnej Komisji Hodowli Drobiu w Warszawie. Wzorzec ten został opublikowany w nr 9 i 12/1930r. „Drobiu Polskiego”. W owym czasie wzorzec uwzględniał 16 odmian barwnych naszego rysia. Opracowanie i opublikowanie wzorca było niezmiernie ważnym krokiem w kierunku ujednolicenia hodowli rysia na terenie ówczesnej Polski, oraz wywarło wpływ na hodowlę tej rasy w państwach ościennych. W „Drobiu Polskim” artykuły o rysiu publikowali też dr, Jan Dzierżyński z Rzeszowa, Emil Schayer, Jan Drzewiecki, dr Bronisław Obfidowicz i Rudolf Czerny. Wspólnym celem w/w autorów było ratowanie i popularyzacja hodowli ras polskich a rysia w szczególności. Dlatego też nie możemy dopuścić aby tak dobrze udokumentowany dorobek hodowlany naszych przodków, będący cząstką dziedzictwa kulturowego został zmarnowany i zapomniany. Mam nadzieję, że tym razem moja publikacja spowoduje odzew czytelników, oraz większe zainteresowanie tą starą i szlachetną polską rasą. *ARTYKUŁ PT. „RYŚ POLSKI – RASA POLSKA CZY NIEMIECKA?”, OPUBLIKOWANY BYŁ W MIESIĘCZNIKU „FAUNA & FLORA”, NR 10/2002 Spotkanie prezesów i członków zarządów federacji Czech, Słowacji, Węgier i Polski Od lewej: Holáň Jiří (CZ), Pavel Wieder (CZ), Král Jiří (CZ), Nosal Miroslav (SK), Samuelis Peter (SK), Rohringer István (HU), Pajka Jan (PL) 17 września z inicjatywy Zarządu PZHGRiDI w Hradec Kralove odbyło się spotkanie prezesów i członków zarządów federacji czeskiej, słowackiej, węgierskiej i Polskiego Związku. Głównym tematem rozmów była sprawa udziału członków tych federacji w Krajowej Wystawie Gołębi Młodych organizowanej w Kielcach w dniach 10-11.12.2011r przez nasz związek. Prezes Jan Pajka poinformował o stanie przygotowań do wystawy, zapoznał z jej regulaminem i warunkami uczestnictwa. Przestawione warunki uczest- Od lewej: Kosicki Waldemar (PL), Borawski Zdzisław (PL) nictwa jak i ewentualne zapraszanie sędziów do przeprowadzenia ocen spotkały się z aprobatą ze strony uczestników spotkania. Członkowie zagranicznych stowarzyszeń pozytywnie ocenili polską kartę ocen gołębi. Uczestnicy spotkania oświadczyli, że zgłosza zwierzęta na Wystawę Gołębi Młodych w Kielcach po konsultacji w maciezystych organizacjach. Podziękowania należą się Pavel Wiederowi za zorganizowanie spotkania. Zdjęcia wykonał Edward Gersztyn, przewodniczący Kolegium Sędziów PZ, który także uczestniczył w spotkaniu. wrzesień–październik 2011 17 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Czy jest możliwa odbudowa rasy Ryś polski? Ignacy Bazan Prezes Zielonogórskiego Związku Ryś polski z przeglądu w Zbąszyniu Sędziowie Waldemar Kosicki i Edward Oczujda omawiają trendy w hodowli Rysia polskiego P ragnę kolegów hodowców rysi poinformować, że w dniu 6.02.2011r. powstał przy Zielonogórskim ZHGRiDO w Zielonej Górze Klub Hodowców Gołębi Rasy Ryś Polski. Założycielami Klubu jest 15-tu hodowców z Zielonej Góry, Poznania i Bydgoszczy. Na zebraniu założycielskim wybrany został Zarząd Klubu w osobach: Jerzy Szczurowski z Sulechowa - przewodniczący, Mariusz Silski z Sulechowa – sekretarz, Cezary Dobraszak z Lubonia – skarbnik, Jacek Światkowski z Poznania – członek, Marek Poraziński z Bydgoszczy – członek Ustalono kwotę wpisowego na 50 zł i składkę roczną 50z.ł 18 Do dnia dzisiejszego opracowany został regulamin Klubu oraz określone zadania Klubu. Są nimi m.in: - rozwój hodowli dla osiągnięcia najwyższego poziomu wystawowego i użytkowego - rozpowszechnienie rasy - prawidłowa interpretacja wzorca - dążenie do odbudowy rasy Ryś Polski - organizacja przeglądów gołębi młodych - organizacja wystaw klubowych - organizacja szkoleń - prezentowanie wyników wystaw w których biorą udział członkowie klubu Opiekę i nadzór nad Klubem sprawuje ZZHGRiDO w Zielonej Górze. wrzesień–październik 2011 W dniu 06.08.11 Zorganizowany został przez Klub pierwszy przegląd gołębi młodych rasy Ryś Polski w Zbąszyniu. Mimo małej ilości hodowców spotkanie było bardzo interesujące a dyskusje bardzo ciekawe. W przeglądzie wzięli udział sędziowie i hodowcy: Paweł Lis, Krzysztof Kanicki, Waldemar Kosicki, Jerzy Szczurowski, Wojciech Turski, Edward Oczujda, Cezary Dobraszek, Wojciech Spychała, Ignacy Bazan, Wojtek Kostyra. Omówienie rasy jej historii i trendów w hodowli omówił prowadzący przegląd sędzia hodowca Edward Oczujda. W czasie przeglądu wybrany został zwycięzca przeglądu samiec i samiczka. Zwycięzcami zostały rysie kol. Cezarego Dobraszaka. Nagrodzone zostały pucharami ufundowanymi przez Zielonogórski związek. Po dokonaniu przeglądu rozpoczęła się gorąca dyskusja dotycząca szczególnie zmian w budowie, innej sylwetki gołębi charakterystycznej dla Rysi a Polskiego. Obecni doszli do wniosku że Ryś jest coraz bardziej hodowany jako gołąb o rozbudowanej sylwetce. Stwierdzono że kontynuacje hodowli Rysia Polskiego będzie bardzo trudna z prozaicznej przyczyny. Potężne Rysie uzyskują na rynku wyższe ceny. Hodowcy starają się pozyskiwać materiał hodowlany z Niemiec i dla uzyskania wielkości wręcz tuczyć ptaki. Nie jest sprawą prostą odbudowanie rasy Ryś Polski, ale nie niemożliwe. Będzie to jedno z zadań Klubu Rysia na przyszłość. Zależy to jednak od dużego zaangażowania polskich hodowców. Biorąc pod uwagę cele Klubu zapraszamy wszystkich hodowców do współpracy. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Polskie gołębie krótkodziobe „Lwowskie” ADAM WEGNER Masciuchy polskie jednobarwne czarne - hod. Bronisław Rubaszewski. FOT A. WEGNER G ołębie krótko dziobe są atrakcją i dumą hodowców polskich. Jedną z grup są, gołębie wywodzące się z dawnej Małopolski wschodniej, zwane często gołębiami lwowskimi. Do tych gołębi należą: Maściuch polski, Krótkodzioby polski, Mewka polska oraz dwie rasy brodawczaków: Brodawczak polski i Turczyn. historię hodowli i pochodzenie Maściucha. Przypuszcza się, że początki hodowli Maściuchów to XVII wiek. Z całą pewnością wiadomo, że rasa ta została uzyskana w Małopolsce Wschodniej, a centrum hodowli znajdowało się we Lwowie. Wśród lwowskich hodowców Maściuchów krążyło opowiadanie, że gołębie te hodowano we Lwowie już za czasów króla Jana Sobieskiego, Maściuch polski To mały gołąb o niezwykle eleganckiej i szlachetnej sylwetce. Jego harmonijny ruch pełen jest gracji i ulotnego wdzięku. Cała uroda i elegancja najbardziej uwidacznia się w okresie godowym i w czasie swobodnego lotu. Dwa, trzy koziołki w powietrzu i głośne klepanie skrzydłami, to elementy lotu Maściuchów, który trwa około godziny. Brak jest konkretnych materiałów, na podstawie, których można by odtworzyć Głowa Maściucha polskiego białego. HOD. I FOT. A. WEGNER Maściuch polski czerwony - hod. Z Gilarski a Maściuchy przywiozło polskie rycerstwo z wyprawy tureckiej. Maściuch polski do 1939 roku nazywany był, Purclem (koziołkiem), a w samym Lwowie Pląsaczem lwowskim. Dominowały gołębie jednobarwne (czarne, czerwone, żółte, kawowe i białe) z koronką. Istotne szczegóły rasowości gołębia to: gołąb mały, drobnej budowy, korpus krótki, zaokrąglone kształty budowy ciała. Tułów spoczywa na drobnych, dość mocnych i umiarkowanie niskich nogach. Postawa dumna, lecz jednocześnie pełna zalotności. Pierś do przodu wysunięta, szyja noszona prosto, upierzenie obfite i nadzwyczaj lśniące, dobrze do ciała przylegające. Szczególne piękno nadaje gołębiowi jego krótka, szeroka, „kostkowa” głowa o wysokim czole, na której - na tle barwnego upierzenia - ładnie kontrastują jasne, szerokie obwódki oczne, jasny, krótki i gruby dziób oraz perłowe oko o żywym spojrzeniu. Dziób ustawiony pod kątem rozwartym w stosunku do linii czoła. Obwódka oka delikatna, płaska, trójpierścieniowa barwy jasnej (biała), nie zachodzi do kątów jamy dziobowej i nie sięga szczytu głowy. Maściuchy występowały jako koroniaste i gładkogłowe. Korona powinna być wysoko osadzona, obfita w piórka, możliwie szeroko zachodzić na boki głowy oraz dobrze na głowie ułożona. Pióra szczytu koronki powinny dosięgać szczytu głowy. W okresie późniejszym, prawdopodobnie w końcu XIX w. powstała linia hodowlana Maściuchów gładkogłowych, obecnie nie ma czystorasowej tej odmiany. Bardzo dobrze odbudowuje się odmiana Maściucha polskiego koroniastego - nakrapiany zwany Moretelem, powstał z krzyżówki Szeków kolorowych (wywrotnych) z Purclem wrzesień–październik 2011 19 (koziołkiem). Prawdopodobnie moretel pochodzi od słowa „salta mortale”, co oznacza – „przewrót śmierci”. Na początku XX w. hodowcy krakowscy uzyskali odmianę z białymi tarczami na skrzydłach, tzw. Oficery oraz odmianę z białymi lotami tzw. białolote. Zarówno białolote jak i Oficery (białotarczowe) to produkt otrzymany z krzyżówki Purcli z gołębiami wiedeńskimi białotarczowymi. Po drugiej wojnie światowej proponowano dla Purcli nazwę „Krótkodzioby wywrotek polski” i „Maściuch polski”. Ta druga nazwa forsowana przez znanych krakowskich hodowców m. in., Józefa Stocha, została oficjalnie uznana. Z Węgier do Polski zostają sprowadzone Budapeszteński krótkodzioby- jednobarwny (Maściuchy węgierskie). Hodowcy polscy byli nimi zafascynowani. Są to gołębie większe, z dłuższą szyją, na wysokich nogach. Głowa szeroka, z otoczką oczną grubą, zachodzącą na wierzch głowy. Duża część hodowców rozpoczęła krzyżowanie naszych Maściuchów z węgierskimi. Na wystawach takie „ulepszone” Maściuchy wystawiano jako polskie. Nie miały już koronek, zatraciły zdolność koziołkowania, miały większą obwódkę oczną, dziób wstawiony pod kątem prostym do czoła. Przeciwstawiał się tej mieszance Antoni Świecki z Warszawy i Janusz Czajka z Pruszkowa. Niestety, hodowla poszła w złym kierunku. Hodowcy, którzy wymieszali nasze polskie Maściuchy mówili, że teraz są lepsze i mają lepszy zbyt. Rzeczywiście, Arabowie, którzy odwiedzali nasz kraj masowo wykupywali Maściuchy i inne kolorowe gołębie. Dobrze płacili, więc hodowcy im masowa sprzedawali. Na wystawach gołębi przeważnie pokazywano Budapeszteński krótkodziobyjednobarwny (Maściuchy węgierskie). Maściuchów polskich praktycznie już nie wystawiano. Te, które pokazano nie miały wiele wspól- 20 HOD. I FOT. A. WEGNER GOŁĘBIE i drobny inwentarz Krókrodziobe polskie jednobarwne bialy i czarne nego ze wzorcem Maściucha polskiego. Hodowla Maściucha jest dość trudna. Przy wychowie młodych niezbędne są mamki. Wymagane są kwalifikacje takie jak doświadczenie, duża wiedza hodowlana i cierpliwość. Odtworzenie populacji Maściucha polskiego jest trudne, ponieważ wciąż brak jest czystorasowych, wzorcowych ptaków. Niemniej jednak Maściuchy jednobarwne koroniaste są już w zadawalającym stopniu ukształtowane, których pod koniec XX wieku zainicjował odbudowę Zbigniew Gilarski z Darłowa Hodowli odmian z rysunkiem Moretela jest coraz więcej w całym kraju, jest to oznaką dobrej współpracy hodowców i przestrzeganie jednolitego wzorca. Oficer jako odmiana jest jeszcze w fazie odbudowy a pokazywane zdjęcia są fotomontażem, stosowanym do celów szkoleniowych lub w książkach wyjściem naprzeciw zachęcania do pracy nad tą ozdobną odmianą. Cieszy, że do głosu przestali dochodzić pseudo hodowcy - handlarze, którzy za każdym razem i w większości niszczą wieloletnie wysiłki pracy naszych przodków wspaniałych anonimowych polskich hodowców. Krótkodzioby polski To najmniejszy gołąb hodowlany stąpający na paluszkach, wesoły i ruchliwy jak przystało na małą drobną postawę. Lot ma szybki i zwin- wrzesień–październik 2011 ny, nie może się jednak zbyt daleko oddalić, obecnie traci orientację i często nie wrócić do gołębnika. Według informacji zawartych w dostępnych nam czasopismach specjalistycznych, prace hodowlane nad rasą Szeków polskich rozpoczęła się w latach 1856 – 1900 w Polsce południowo wschodniej – Małopolska Wschodnia. Centrum hodowli tych gołębi mieściło się we Lwowie, Stanisławowie i okolicach. Na początku XX wieku, znawca tego tematu i publicysta E.A. Terlecki pisze o Szekach polskich, że gołąb ten powstał w wyniku krzyżowania Szeków budapeszteńskich z Lwowskim pląsaczem (Maściuchem polskim) i na bazie tych dwóch ras powstał Szek lwowski (Szek ciemny). Obie odmiany Szeków ciemny i wywrotny, poza ubarwieniem i tym, że wywrotne dobrze koziołkowały (cecha wyniesiona po Pląsaczu Lwowskim), nie różniły się między sobą okresie międzywojennym i po drugiej wojnie światowej powstały następne odmiany Szeków: pragery i motylkowe. Szczególne upodobali sobie hodowcy Szeki motylkowe, co stało się przyczyną, że autorzy publikacji już w latach 60 XX wieku pisali, że Szeki polskie ciemne i wywrotne praktycznie wyginęły. Część hodowców rozpoczęła też krzyżowanie naszych, Szeków motylkowych z Szekami węgierskimi dla uzyskania białego ogona. Tutaj należy wyjaśnić, że Szek polski motylkowy został wyhodowany z piękną lentą na ogonie, jest to tradycja i oznaka polskości naszego gołębia. Każdy zamach na zniszczenie tej cechy rasowości jest wywołany przez kryteria handlowe tym bardziej, że powoływany jest autor Eugeniusz Adolf Terlecki „Chów Gołębi” Lwów 1907r, który w swojej książce nigdzie nie napisał, że Szek na mieć biały ogon. Na wystawach takie „ulepszanie” doprowadziło do wyniszczenia naszego Szeka polskiego motylkowego Przeciwstawiali się tej mieszance Jan Buszka z Poznania i Adam Wegner ze Szczecina i na jakiś czas zastopowali złe tendencje, Młody szek motylkowy - prawidłowe upierzenie ogona i lotek. HOD. I FOT. A. WEGNER GOŁĘBIE i drobny inwentarz ruszyła odbudowa właściwego z lentą Szeka polskiego motylkowego, niestety ponownie hodowla poszła w złym kierunku. Hodowcy, którzy mieszają nasze polskie Szeki motylkowe mówią, że teraz są lepsze i mają lepszy zbyt, lobby handlowe niszczy nam drugą już rasę. Próbę odtworzenia odmiany barwnej Szeków polskich podjęli się hodowcy z Warszawy Antoni Świecki i ze Szczecina Adam Wegner. Odtwarzanie przebiegało dwoma drogami: 1. zdobywano rzadko występujące i nie w pełni wartościowe gołębie ginących odmian i kojarzono z Szekami polskimi motylkowymi, 2. poprzez kojarzenie krzyżówek Maściucha polskiego z Maściuchem budapeszteńskim i z Szekiem polskim motylkowym - co było odwrot nością tworzenia Szeków na początku XX wieku. W wyniku tych dwóch prac hodowlanych odtworzono odmiany barwne Szeka polskiego, zatracając bezpowrotnie koziołkowanie (Szek wywrotny) i tworząc nową przy okazji odmianę jednobarwną przedtem nie występującą. Wszystkie odmiany Szekó polskich są zaliczane do najmniejszych ras hodowlanych gołębi na świecie. Różnorodność występujących barw i rysunków oraz występowanie kuzyna Stalucha polskiego o wzorcu identycznym jak Szeki, różnica polega tylko w kolorze niebiesko świetlistym z pasami, spowodowała zmianę nazwy całej rodziny Szeków i Stalucha na Krótkodzioby polski. Mewka polska Mewka polska to najmniejszy gołąb wśród znanych nam Mewek, mała zgrabna, umiarkowanie szeroka, ładna i spokojna, ufna człowiekowi. Chodzi na króciutkich nogach zgrabnie się kołysząc na boki, słabo lata. Korona powinna być wysoko osadzona, obfita w piórka, możliwie szeroko zachodzić na boki głowy oraz Mewki polskie odmiany barwne. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI dobrze na głowie ułożona, ładny żabot dodaje jej uroku, a przy tym powabnie spogląda swoimi ciemnymi oczkami. Mewka polska powstała najpóźniej ze wszystkich gołębi krótkodziobych lwowskich w okresie międzywojennym w Małopolsce wschodniej, gdzie zwano je Mewkami lwowskimi lub „Dominikanem” albo Lwowskim anatolem. Sentyment i przywiązanie hodowców polskich z Lwowa i okolic sprawiły, że szczątkowy stan posiadania powojennego Mewek lwowskich stopniowo wzrastał. Przy powstawaniu Krótkodziobe w kilku odmianach barwnych. HOD. I FOT. A. WEGNER Krótkodzioby polski jednobarwny bialy. HOD. I FOT. A. WEGNER Mewek polskich (lwowskich) decydującą rolę odegrały Mewki anatolijskie oraz gołębie tureckie. Hodowcy polscy utrzymali w tej rasie upodobania, jakie mieli w stosunku do Maściucha polskiego i Szeka polskiego, a mianowicie kostkową głowę, cecha obecnie tylko mewki polskiej wśród pozostałych mewek. Wyjątkowe jest też czoło wysokie i szerokie oraz dziób gruby a jednocześnie nie wychodzący poza płaszczyznę czoła mimo ładnych i szerokich woskówek. Propagatorem mewki polskiej był Józef Sztoch, który opisywał tego ptaka w gazetce hodowlanej pod tytułem Hodowca Drobnego Inwentarza z 1967r. Mewka polska z upływem czasu była hodowana najwięcej w Rzeszowie oraz po II wojnie światowej przez przesiedleńców ze wschodu rozsianych po Polsce jak Wrocław Wałbrzych, Żary, Gdańsk oraz między innymi przez pojedynczych hodowców - repatriantów takich, jak: Władysław Stolf z Opola i Mieczysław Greber ze Szczecina. Mewka polska występuje w dwóch odmianach: tarczowa i jednobarwna biała. Obecnie mewka polska tarczowa jest bardzo silnie reprezentowana w całym wrzesień–październik 2011 21 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Para Mewek żółtych. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI Para Mewek płowych. HOD. I FOT. MARIUSZ STARCZEWSKI kraju i za granicą. Mewka polska jedniobarwna biała „Szapotel” jest z dobrym efektem odbudowywana poprzez Białego orłowskiego, i tutaj należy zwrócić uwagę na dobre porozumienie hodowców, którzy harmonijnie i stopniowo odbudowują tę odmianę barwną. Obecnie najsilniejszymi ośrodkami hodowli z Listonoszem polskim i Brodawczakiem Ostrowieckim. Pisząc o gołębiach chciałbym czytelnikom przedstawić, osobę, która przyczyniła się do lepszego poznawania naszych polskich ras gołębi, nie byłoby tak pouczającej książki pt.” Polskie gołębie rasowe” bez mojej wiedzy oraz talentu, podpartego wysoką mewek polskich są województwa: podkarpackie, wielkopolskie, zachodniopomorskie, mazowieckie, warmińsko mazurskie i lubuskie. Brodawczak polski i Turczyn Gołębie, które należą do grupy rasowej Brodawczate i tam je opiszę wspólnie znajomością tematu Stanisława Śliża. To właśnie Stanisław Śliż rysował wzorcowe gołębie do mojej książki pod tytułem „ Polskie Gołębie Rasowe” z 2005 roku, współpracował też przy rejestracji ras polskich do wzorca Europejskiego, rysując wzorcowe rysunki gołębi przedstawianych do rejestracji. Maściuch polski - moretel jasny. Odmiana barwna nie uznana, zgłoszona do rejestracji. Foto i hod. Z.Gilarski Statuetki dla najlepszych gołębi Z bardzo interesującą inicjatywą wyszedł Zbigniew Gilarski. Zamierza bowiem ufundować nagrodę, w postaci porcelanowej statuetki maściucha polskiego w skali 1:1, dla najlepszej kolekcji maściuchów polskich koroniatych ( np na najbliższej wystawie krajowej ). Ta forma nagrody – zdaniem fundatora – powinna dobrze służyć promocji i popularyzacji tej rasy wśród naszych hodowców. Przedstawiona na zdjęciach statuetka wygląda prezentuje się ciekawie. Podobną statuetke dla najlepszej kolekcji 22 wrzesień–październik 2011 Mewki polskiej ufundował Grzegorz Majewski. Przy okazji – Zbigniew Gilarski - informuje hodowców srebrniaka, że jest szansa na wykonanie podobnej statuetki również dla całej grupy PDL (skala 1 :1). Zależy to jednak od podjęcia tej inicjatywy przez Klub Srebrniaka i ilości zamówień. Najbardziej kosztowne jest wykonanie idealnego modelu i matrycy – matki, z której robione są porcelanowe odlewy. Mamy nadzieję, że zainteresują się tym członkowie Klubu Srebrniaka. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Jedyny marszałek – hodowca gołębi W Marszałek Województwa Małopolskiego Wojciech Kozak kadencję byłem radnym powiatu wielickiego, pełniąc m.in. funkcję wiceprzewodniczącego Rady Powiatu. Jako członek zarządu Sejmiku Małopolskiego poprzedniej kadencji byłem odpowiedzialny między innymi za ochronę zdrowia, politykę społeczną, ochronę środowiska, meliorację, infrastrukturę przeciwpowodziową oraz rozwój terenów wiejskich na terenie województwa. Byłem m.in. członkiem zespołu Rządowego Programu „Ratujmy Polskie Szpitale” oraz delegatem województwa na „Biały Szczyt” opracowującego zmiany systemowe w ochronie zdrowia w Polsce. – Jakie najważniejsze zadania do rozwiązania stoją obecnie przez Wicemarszałkiem Województwa Małopolskiego? WK: Są podobne do tych jakie rozwiązywałem i nadzorowałem w poprzedniej kadencji. Zostały jednak wzbogacone o nowe zadania. Obecnie do zakresu moich obowiązków doszła jeszcze polityka prorodzinna, rolnictwo oraz realizacja programu operacyjnego pod nazwą „Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich do roku 2013”, a także nadzór nad programem „Nasz region naszą szansą”. Przy realizacji tego ostatniego programu narodziła się impreza promująca region pod hasłem „Małopolski Smak”. Warto dodać, iż czuwam nad rozwojem i właściwym funkcjonowaniem 18 małopolskich szpitali, decyduję o rozwoju obszarów wiejskich na co otrzymaliśmy 270 mln euro. W poprzedniej kadencji wykorzystaliśmy na ten cel 300 mln euro, co widać na małopolskiej wsi. Za te pieniądze wybudowaliśmy m.in. 28 sal gimnastycznych, kilka pływalni, wiele szkół zostało wzniesionych i zmodernizowanych, kilkadziesiąt kilometrów dróg otrzymało nowe, asfaltowe nawierzchnie, powstało przy nich wiele kilometrów chodników, co poprawiło estetykę, ale co ważniejsze bezpieczeństwo pieszych. Dzięki działaniom prowadzonym na przestrzeni ostatnich czterech lat małopolska wieś zmieniła nie do poznania. Jest to wspólnym sukcesem samorządu województwa, samorządów lokalnych i mieszkańców wsi. FOT. MAREK RZEPKA – Proszę przybliżyć Czytelnikom swój dorobek życiowy, zawodowy i społeczny. Wojciech Kozak: W moim 53-letnim, aktywnym życiu udało mi się osiągnąć szereg sukcesów. Ukończyłem Politechnikę Krakowską na Wydziale Mechanicznym uzyskując tytuł magistra inżyniera, a następnie studia podyplomowe z zakresu zarządzania w ochronie zdrowia na Wyższej Szkole Ekonomi i Informatyki w Krakowie. Od roku 1986 pełniłem funkcję dyrektora do spraw handlu w Przedsiębiorstwie ARPIS w Krakowie, a od roku 1991 prezesa zarządu Rejonowej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej w Brzesku, a następnie w latach 1996-2002 byłem prezesem Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Wieliczce. Od roku 2002 byłem zastępcą dyrektora Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. Obecnie pełnię funkcję wicemarszałka Województwa Małopolskiego i członka jego Zarządu. Jeśli idzie o moją działalność społeczna i samorządową to od lat jest członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, w którego strukturach pełniłem szereg funkcji. Trzy FOT. MAREK RZEPKA ś ro d ow i s ku p a s j o n at ó w hodowli gołębi i drobnego inwentarza spotkałem niezwykle barwną i interesującą postać. Jest nią niewątpliwie jedyny w Polsce marszałek samorządu wojewódzkiego – hodowca gołębi. Wojciech Kozak, bo o nim mowa, radny Sejmiku Małopolskiego, pełni w nim bowiem funkcję wicemarszałka i członka zarządu Województwa Małopolskiego. Swoje piękne hodowlane hobby kultywuje od jedenastego roku życia. Marszałek Wojciech Kozak z prezesem Stowarzyszenia Zielononóżka z Waldemarem Buckim wrzesień–październik 2011 23 FOT. MAREK RZEPKA GOŁĘBIE i drobny inwentarz Marszałek Wojciech Kozak w czasie spotkania wśród krakowskich hodowców gołębi rasowych – Proszę powiedzie jak przy takim ogromie zdań i pracy, wygospodarowuje Pan czas na kontynuowanie swojego hobby – hodowli gołębi i drobnego inwentarza? WK: Paradoksalnie to piękne hobby nie przeszkadza ni w pracy, a wręcz pomaga. Opiekując się ptakami wypoczywam po ciężkim dniu pracy. Specjalnie założyłem w tym celu oświetlenie elektryczne w moim gołębniku, abym mógł odwiedzać moje gołębie późnym wieczorem lub nawet w nocy. Często bowiem kończę pracę około godziny 21,00 lub 22,00. Wtedy dopiero mogę przyjść do moich pupili, aby na nie popatrzeć, nakarmić, zmienić wodę, sprawdzić czy są zdrowe. Godzina spędzona w gołębniku relaksuje mnie i sprawia dużą przyjemność. – Co Pan hoduje? WK: Jako chłopiec zaczynałem od hodowli gołębi pocztowych w sposób typowo amatorski. Tak naprawdę zająłem się hodowlą gołębi rasowych po ślubie. Wtedy przebudowałem budynek 24 gospodarski na gołębnik i pojawiły się w nim różne gołębie ozdobne – mewki, szeki, rysie, listonosze polskie, kariery. Od jakichś 15 lat hoduję gołębie wyso- Być może w przyszłości, jeśli będę miał więcej wolnego czasu, rozwinę także hodowlę drobiu ozdobnego kiej klasy nabywane z hodowli najlepszych polskich hodowców. Efekty tego są widoczne. Na wystawach w Krakowie i Poznaniu moje gołębie zdobyły pierwsze i drugie nagrody. Ostatnio na wystawie zorganizowanej z okazji I Małopolskiego Festiwalu Polskiej Zielononóżki w Proszowicach moje młode kariery zostały uhonorowane pucharem za zwycięstwo w konkursie. To daje ogromna satysfakcję. wrzesień–październik 2011 Od dwóch lat, dzięki pomocy Marka Rzepki, znakomitego hodowcy tej rasy, hoduję także srebrniaki. – Ponoć hoduje Pan także rasowe kury? WK: Owszem. Mam w kurniku karzełki holenderskie, bardzo ciekawe kury. Od niedawna pasjonuje się hodowlą srebrytek, których parę podarował mi Marek Rzepka. Być może w przyszłości, jeśli będę miał więcej wolnego czasu, rozwinę także hodowlę drobiu ozdobnego. Czas pokaże. - Na co zwraca Pan główną uwagę w czasie hodowli? WK: Uważam, że zdrowie gołębi jest najważniejsze. Dzięki temu mają ogromną siłę witalną, co potem przekłada się na zdrowie następnych pokoleń ptaków. Dlatego zwracam szczególną uwagę na profilaktykę, aby moje gołębie nie chorowały. Pozostawiam też do dalszej hodowli najzdrowsze osobniki. Do karmienia młodych nie używam mamek. Jeśli idzie o mewki to często je oblatuję dbając o to, aby utrzymywały kondycję. Stosuję w żywieniu sprawdzone i najzdrowsze preparaty. Dbam o higienę w gołębniku. Jednym słowem staram się zapewnić moim gołębiom możliwie najlepsze warunki do życia i rozwoju. – Czy Pańską hodowlaną pasję podzielają członkowie rodziny? WK: W pewnym sensie, tak. Żona już dawno się z nią pogodziła. Natomiast dzieci załapały bakcyla hodowlanego, co prawda w innych dziedzinach. Syn hoduje ptaki ozdobne i zajmuje się ogrodem. Natomiast córka hoduje konie i uprawia konną jazdę. Bardzo mnie to cieszy. Życie bowiem w kontakcie z przyrodą i żywymi, pięknymi stworzeniami, ma swoją barwę i głęboki humanistyczny sens. Po prostu trzeba mieć jakieś pasje w życiu, aby było piękniejsze. – Dziękuję za rozmowę, życząc sukcesów w odpowiedzialnej pracy i pięknym hobby. Ryszard Lis GOŁĘBIE i drobny inwentarz Rasy wschodnie – wielka różnorodność formy i stylu Cziliki. FOT. J. MARCHELSKI Na świecie istnieje wiele setek ras gołębi zróżnicowanych pod względem wielkości, struktury, barwy upierzenia i właściwości lotowych. Dla uzyskania potrzebnego efektu człowiek stworzył gołębie o dużej masie ciała /mięsne/, zdolności nawigacji, wytrzymałości i szybkości lotu /gołębie pocztowe/, ciekawym stylu latania /lotne i wywrotne/ i na różnych wysokościach /wysokolotne i wywrotki naziemne/, jak też różniące się wyglądem zewnętrznym / postawą, strukturą piór, kolorystyką i rysunkiem, wielkością dzioba/. Z pośród pond ośmiuset ras gołębi na świecie, dwieście, to rasy tak zwane „wschodnie”. Tak duża ilość i różnorodność ras spowodowana jest rozległym terenem i różnym upodobaniem hodowców. Na wschodzie prawie każde miasto ma swoją odmianę, różniącą się od wspólnej rasy wyjściowej. Dotyczy to szczególnie gołębi z grupy ”postawnych” i „bija”. Jestem wielkim miłośnikiem tych ras. W gołębniku obok orlika i „boczatego”, gołębi wyhodowanych na tym terenie /Wysokie Mazowieckie/, wywrotka mazurskiego, są cziliki rostowskie i nosoczube, kriukowskie, krzemieńczuki, wywrotki odeskie, kazanskie pulsujące, krótkodziobe wywrotki rżewskie /czerwonoplamiste turmany/, orłowskie białe, bije uzbeckie lotne i ozdobne /taszkienckie/, krótkodziobe bije armawirskie, czarno plamiste i białe turmany moskiewskie, rosyjskie tarczowe kosmacze i inne. Moją ulubioną rasą, są cziliki. Ich przodkami były gołębie z rysunkiem tarcz pochodzące z Krymu. Pod koniec XIX wieku bracia Czylikin ze stanicy Staroczerkawskiej w obwodzie rostowskim zaczęli pracę nad udoskonaleniem wyglądu tych ptaków i to na ich cześć nadano im nazwę „czilik”. W późniejszym okresie dla udoskonalenia wyglądu dodawano krew kriukowskich, rostowskich łabędzi i mewek. Udoskonalenie cech zewnętrznych odbyło się kosztem lotności. Rosjanie klasyfikują je w grupie „triasunów”. Są to drobne ptaki /dł. ok. 25-28 cm/ o kolorowych tarczach skrzydeł, szerokim i płaskim, wysoko uniesionym ogonie, opuszczonych skrzydłach, szerokiej, dumnie wypiętej i uniesionej nieco piersi. Zadziorne i wojownicze.Taka „ kozacka „ dusza. Głowa mała, zaokrąglona o zaznaczonych krawędziach z lekko płaskim ciemieniem, wysokim stromym czołem. Dziób krótki, gruby lekko skierowany w dół. Woskówka mała, wąska. Szyja średniej długości z wytwornym wygięciem w tył. Podniecone mocno trzęsą szyją. Plecy są krótkie, wklęsłe. Tułów krótki, kulisty. Ogon szeroki / 16-18 sterówek/, płaski stosunkowo krótki uniesiony pod kątem 6070stopni. Nogi krótkie, nieopierzone. Tarcze skrzydeł a czasami też i plamka na czole, są w kolorach: czarny, czerwony, żółty i niebieski z pasami. Do tej samej grupy zlicza się Kazański Pulsujący. Ojczyzną tych gołębi jest Kazań. Rasa dawniej i dzisiaj bardzo nieliczna. Ptaki te odegrały wielką rolę w stworzeniu i udoskonalaniu wielu ras w tym wołżańskich czerwonopierśnych. Jest to gołąb o pięknej sylwetce, na niskich, lekko opierzonych nogach. Ogon szeroki lekko uniesiony. Skrzydła opuszczone. Głowa mała, okrągła z wysokim czołem. Szyja okrągła lekko pulsująca, pięknie wygięta. Dziób krótki, gruby, biały. Woskówki małe, białe lekko przypudrowane. Tułów krótki, plecy szerokie. Ogon wysoko uniesiony, plaski i szeroki / 16 piór/ z lekko wypukłym nadogoniem. Skrzydła nisko opuszczone. Kolory to biały, czarny, czerwony i żółty. Czerwone i żółte mają głowę, szyję, pierś i plecy kolorowe, nadogonie, ogon, brzuch i upierzenie nóg białe. Czarne mają dodatkowo czarny ogon. Skrzydła mogą być białe lub kolorowe. Przy kolorowych pożądane są białe końce lot, co najmniej 5 piór. Ptaki te latają zataczając niewielkie kręgi. W czasie lotu wykonują wywroty. Janusz Marchelski Kazański Pulsujący. FOT. J. MARCHELSKI wrzesień–październik 2011 25 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Ciekawej historii „wajskopków” (białogłówki gumbińskiej) ciąg dalszy P ewnego wieczoru przeglądając uważnie raz jeszcze piękny katalog ostatniej Krajowej Wystawy w Warszawie, ze zdziwieniem stwierdziłem, iż na zamieszczonej na stronie DS/44 reprodukcji obrazu z 1660 roku Jana Steena, wśród przedstawionej tam dużej grupy różnorakiego drobiu, można zauważyć też kilka gołębi o wyraźnie zarysowanych cechach rasowych. Cztery z nich do złudzenia przypominają dzisiejsze białogłówki gumbińskie! Tylko skąd one się wzięły, i to już tak ładnie ukształtowane, w Holandii w 1660 roku?! Ich nienaganny rysunek upierzenia, wyraźnie uformowana już głowa, a także średni dziób, pozwalają przypuszczać, iż rasa ta musiała powstać jeszcze znacznie wcześniej. Tu nie mogło być przypadku lub chwilowego przypływu fantazji twórcy obrazu, bowiem Jan Steen znany był z drobiazgowej dokładności, a na obrazie tym namalował cztery gołębie tej samej formy i rysunku upierzenia, a zatem należące do tej samej rasy. Prawdopodobnie musiały one bardzo go zafascynować skoro namalował aż cztery wśród dziesięciu innych umieszczonych na tym obrazie. Swoim spostrzeżeniem podzieliłem się niezwłocznie z wielkim pasjonatem i hodowcą tej rasy, moim wieloletnim przyjacielem Jerzym Splettem z Niemiec. Zaczęły się długie rozmowy i dyskusje telefoniczne. Z doświadczenia wiem, że prawdy należy szukać u źródła, a ponieważ obraz holenderskiego mistrza znajduje się w muzeum „Maurits” w Hadze (Den Haag), do 26 Kurzy dziedziniec, obraz Jana Steena z 1660r. FOT. ST. ROSZKOWSKI dyskusji nad tą niezwykłą ciekawostką zaprosiliśmy znawcę i pasjonata historii powstawania wielu ras gołębi w Europie, Egberta Klein – Nullent z Almelo w Holandii. Wszak to właśnie Holendrzy powinni mieć największą wiedzę w tym temacie i im powinno być najłatwiej wyjaśnić tę niezwykłą historyczną zagadkę. I tak też było. Z czasem otrzymaliśmy od Egberta Klein-Nullent informację, że sprawę tę badali dokładnie i analizowali już wcześniej holenderscy eksperci gołębi, stwierdzając ostatecznie, iż owe cztery białogłówki na obrazie z 1660 roku, to są pierwotne kapucyny staroholenderskie. Ich zdaniem, gołębie te sprowadzili znacznie wcześniej, wrzesień–październik 2011 Na reprodukcji obrazu z 1660 roku Jana Steena, wśród przedstawionej tam dużej grupy różnorakiego drobiu, można zauważyć też kilka gołębi o wyraźnie zarysowanych cechach rasowych bo w XVI wieku, z dalekich Indii żeglarze holenderscy. Po późniejszych krzyżówkach z perukarzami (także sprowadzonymi z Indii), hodowcy holenderscy stworzyli z czasem nową rasę znaną obecnie jako kapucyny staroholenderskie, które dziś należą do grupy gołębi strukturalnych. Ale to tylko część zagadki. Jak wiadomo znani z przedsiębiorczości i mający wielką smykałkę do handlu Holendrzy, wywozili ze swej ojczyzny wielkimi brzuchatymi żaglowcami różne atrakcyjne towary, w tym także gołębie. Już w XV wieku Holandia posiadała w Królewcu (Königsberg), obecnie Kaliningrad, swoją ambasadę handlową i tam Holendrzy najczęściej wymieniali swoje towary na inne (bursztyny, drewno, zboże). Niewielkie miasteczko Gąbin (Gumbinnen), obecnie Gusiew, położone jest około 100 km na wschód od Królewca. Miejscowej ludności bardzo przypadły do gustu owe przywożone z Holandii pięknie umaszczone, koroniaste gołąbki i w niedługim czasie białogłówki stały się bardzo popularne na tych terenach. Można powiedzieć, że znalazły tam swoją, już trzecią, ojczyznę. Gołębie te nie wymagały specjalnej troski ze strony człowieka, były bardzo samodzielne i żerowały w polach. Żwawe i zwinne w locie gołąbki nie stanowiły też łatwego kąska dla drapieżników, stąd ich liczba ciągle wzrastała. Z racji powszechnego występowania i swojej samodzielności, przez wiele lat białogłówki z tego rejonu znane były pod nazwą „chłopskie gołębie”. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Nazwa ta przylgnęła do nich na wiele lat i jeszcze na początku XX wieku można było się z nią spotkać. Z czasem miejscowi hodowcy gołębi uszlachetnili je uzyskując szersze głowy, skracając dziób do średnio – krótkiego, a także nadając im wyraźnie krótszą sylwetkę, od tej, jaką posiadały pierwotnie. Te cechy uzyskane najprawdopodobniej po doprowadzeniu do krzyżówek z i czystookimi królewieckimi (z koronką i pończoszkami na nogach), które na tych terenach też były hodowane. I tak powstały białogłówki gumbińskie. W dalszej kolejności z gołębi tych, poprzez odpowiednią selekcję oraz dalsze prace hodowlane (krzyżówki z czystookimi królewieckimi bez pończoszek i bez koron), po pewnym czasie, ale już w rejonie Elbląga, wyhodowano krótkodziobą białogłówkę elbląską – kolejną piękną rasę, której praprzodkowie widnieją na obrazie z 1660 roku Jana Steena. Jerzy Szawiel we współpracy z Jerzym Splettem Idealizacja białogłówki gumbińskiej wg Jerzego Spletta na tle obrazu nieznanego malarza Z czasem miejscowi hodowcy gołębi uszlachetnili je uzyskując szersze głowy, skracając dziób, a także nadając im wyraźnie krótszą sylwetkę W uzupełnieniu artykułu Jerzego Spletta o „Historii Wajskopków” – jaki ukazał się w naszym czasopiśmie o Nr 50/2011, warto dodać, iż na umieszczonej na stronie 12 u góry fotografii, pokazano celowo „wajskopka” w typie jaki hodowano w latach pięćdziesiątych ub. wieku w Łodzi, o czym tak obszernie pisał autor w swoim artykule wspominając spędzone tam młode lata. W obecnym czasie, mimo wielu niewątpliwych zalet (bardzo i wysoko ustawiona koronka, idealny rysunek i barwa oraz ładne wysokie czoło. Wadą jest natomiast zbyt wydłużona figura, nieco za cienki dziób, a zwłaszcza nie w pełni obrośnięte palce. Na stronie 13 umieszczono zdjęcie przedstawiające zwycięską kolekcję białogłówek gumbińskich Jerzego Spletta z wystawy gołębi krótkodziobych w Mayenburgu (Brandenburgia – Niemcy). Jerzy Szawiel ładna figura, szerokie czoło, ładny rysunek i barwa), gołąb ten zostałby prawdopodobnie zdyskwalifikowany za zbyt krótki dziób – nieodpowiadający wymogom aktualnego wzorca białogłówki gumbińskiej. Na drugiej fotografii umieszczonej niżej (też na tej samej 12 stronie) przedstawiono natomiast białogłówkę gumbińską – championa wystawy z 1999 roku w Szczecinie, z hodowli Jerzego Spletta. Na uwagę zasługuje pięknie uformowana 15 lat Stowarzyszenia Hobbystów W bieżącym roku minęło 15 lat od zarejestrowania w Sądzie Wojewódzkim w Katowicach Stowarzyszenia Hobbystów Drobnego Inwentarza w Wilczy. Piękny jubileusz postanowiono uczcić uroczystym spotkaniem członków. W spotkaniu, obok nich, wzięli udział liczni goście. Zaszczycili je m.in. wice starosta Powiatu Gliwickiego Władysław Dombek, wójt gminy Pilchowice Joanna Kołoczek – Wybierek, a także prezesi sąsiedzkich stowarzyszeń z Marklowic, Pilchowic i Katowic. Podczas spotka- nia przypomniano historię i działalność stowarzyszenia. Mówiono również o planach na przyszłość. Najważniejszym punktem uroczystości było odznaczenie członków wyróżniających się w działalności stowarzyszenia przyznanymi uchwałą Prezydium Zarządu PZHGRiDI odznakami Zasłużonego Działacza. Złote odznaki otrzymali Stanisław Olczyk i Ryszard Pławecki, srebrne - Walter Kałuża, Piotr Grzelak, Jacek Grzelak Eugeniusz Jaroszewski i Gerard Cieślak, a brązowe - Jan Małek, Kazimierz Franiczek i Krzysztof Piontek. Najważniejszym punktem uroczystości było odznaczenie członków wyróżniających się w działalności stowarzyszenia, którego dokonali Kazimierz Płaczkowski i Medardy Piontek wrzesień–październik 2011 27 GOŁĘBIE i drobny inwentarz P rezes Jan Pajka w rozmowie ze mną zasugerował abym napisał coś o swojej pasji hodowlanej do czasopisma „Gołębie i drobny inwentarz”. Jego zdaniem hodowca, który uzyskuje tak dobre wyniki hodowlane powinien podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi. Pomyślałem, że to wyzwanie ale i honor dla mnie napisać coś o sobie i od siebie do pisma dla prawdziwych hodowców. Zawsze odkąd pamiętam interesowałem się hodowlą zwierząt, a że pochodzę ze wsi zwierzęta były wokół mnie. Zainteresowanie gołębiami nie przyszło z nikąd. W mojej rodzinie gołębie były zawsze, hodował je mój śp. Ojciec, który był bardzo wielkim miłośnikiem i hodował wiele ras Hodowali kuzyni i znajomi. Gołębie wokół mnie były od dziecka. Jako dorosły mężczyzna zacząłem hodować samodzielnie. Hodowałem wiele ras, ciągle poszukiwałem ras ciekawych i tak po kilku latach doświadczeń pozostałem przy hodowli dwóch ras – Brodawczak polski i Karier angielski. O brodawczaku może napisze innym razem, dziś skupiam się na karierze angielskim . Karier angielski to rasa wiekowa znana na całym globie. Karier angielski to potomek Bagdety perskiej opisanej w literaturze już w 1610 r. W starej polskiej literaturze można znaleźć opis dokonany przez A. Hr. Sumińskiego. W książce „Hodowla gołębia rasowego” z 1898r o karierze pisze: „Pochodzenie tego oryginalnego między gołębiami, najorginalniejszego między bagdetami jest z Azyi {Rosja, Syria, Arabia, Egipt}. W Anglii nazywają go dziś egipskim gołębiem pocztowym. W hieroglifach egipskich spotkać się można z wizerunkiem tego gołębia, którego cechy do dziś się nie zatarły, to jest długi dziób, wyniosła postać, płaska głowa”. Dalej hrabia pisze, że „dla bagdety kasyera wyklucza brak róży na dziobie. Brak jej na dolnej części dzioba, brak 28 KAZIMIERZ ZMORZYŃSKI Biały karier. HOD. I FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI pierścienia. Dziób nieprosty minus IO”. Również punkt „postawa i figura„… bardzo ważny„ Cytując te słowa zmierzam do tego, że to gołąb niezwykle interesujący: oryginalny nie tylko wśród bagdet. Karier angielski to oryginał przy tworzeniu którego musiał brać udział artysta o bardzo dużej wrażliwości. Proszę mi pokazać innego dużego gołębia o tak eleganckiej wyniosłej postawie, o tak ciekawie ozdobionym wrzesień–październik 2011 długim dziobie, o tak pięknie rozbudowanych brwiach wokół oczu {karo}. W tym miejscu nie będę opisywał wzorca tego pięknego, wrażliwego, nieco płochliwego a jednocześnie dającego dużo satysfakcji hodowcom, gołębia. Zakładam, że poważny hodowca biorąc się za hodowle kariera zapoznał się z jego wzorcem. Zaznaczam jedynie, iż głowa, dziób, oko, brew, szyja, nogi, postawa, muszą być zgodne z wzorcem. Jak wcześniej wspomniałem jestem hodowca z pasja i dążę w kierunku uzyskania kariera idealnego, który by spełniał oczekiwanie nie tylko hodowców, ale również krytyków hodowlanych nigdy albo prawie nigdy nie hodujących kariera. Swoje kolekcje pokazywałem od 2008 r na różnych pokazach poprzez Wrocław, Poznań, Czaplinek, Warszawę, Radom, Olsztyn, Gdańsk, Białystok, Ciechanów i Tomaszów Mazowiecki. Na wszystkich tych wystawach moje gołębie uzyskiwały doskonałe oceny. Największy sukces osiągnąłem na Krajowej Wystawie w Warszawie w 2011r. Moja kolekcja zdobyła I miejsce. a niebieski samiec numer obrączki 30/ 2009 r został Mistrzem Polski. Gołąb ten przez jednych oceniany jest jako wzorzec – to przez hodowców, a krytycy hodowlani wyszukują u niego {na forum internetowym} różnych wad. Ja osobiście jestem szczęśliwy, że taki okaz wyhodowałem . Obecnie swoją uwagę skupiam na hodowli kariera w trzech kolorach - białe, czarne, niebieskie. Wychodząc z założenia, iż nie wielość, ale jakość jest drogą do sukcesu skupiam się na tych trzech kolorach. Pisząc ten artykuł ciągle towarzyszy mi myśl jakie działania w Polsce należy podjąć, aby tą piękną rasę bardziej spopularyzować? Co należy uczynić by środowisko hodowców kariera zintegrować, by współpraca między kolegami hodowcami prowadziła do sukcesów hodowlanych, byśmy chwalili swoje a nie cudze. To już zamierzchłe czasy gdy kariery śp. Alfonsa Dubińskiego były wzorcem dla hodowców Europy. Ja osobiście, ze względu na wiek nie miałem możliwości i zaszczytu poznać tego zasłużonego hodowcę. Znam jego sukcesy hodowlane jedynie z opowiadań. To był wybitny i wielce zasłużony dla hodowli kariera w Polsce hodowca i cieszę się iż w 2004r powstał w Polsce Klub Kariera im. Alfonsa Dubińskiego. GOŁĘBIE i drobny inwentarz Stado karierów Kazimierza Zmorzyńskiego. FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI Karier angielski to rasa wiekowa znana na całym globie. Jest potomkiem Bagdety perskiej opisanej w literaturze już w 1610 r. Mam nadzieję, że jego prezes Kazimierz Postolski znany hodowca kariera włoży jeszcze więcej wysiłku i dołoży starań by tą piękną rasę gołębi spopularyzować. Na zakończenie chciałbym podnieść pewien problem i poddać go do dyskusji. Będąc uczestnikiem wielu wystaw obserwuję jak ciężko kariery znoszą czas oceny sędziowskiej. Dlatego uważam, iż budowa i cechy anatomiczne powinny być oceniane przy wkładaniu gołębi do klatek wystawowych. Jest to gołąb duży i płochliwy o upierzeniu dość twardym. Każdorazowe wzięcie tego gołębia do ręki powoduje u niego duży i niepotrzebny stres, co zmienia jego wygląd na gorszy. Taki „wymaglowany” karier nie oddaje swojego piękna. Dlatego w tym miejscu chciałbym zaapelować do organizatorów wystaw: oceniajcie kariera pod względem budowy przy wkładaniu do klatki, resztę można zrobić później. Pozdrawiam wszystkich hodowców i miłośników kariera angielskiego. Niebieski karier. HOD. I FOT. KAZIEMIRZ ZMORZYŃSKI wrzesień–październik 2011 29 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Czołowy hodowca karierów Wiesław Marciniak. FOT. A. GRABOWSKI Żółty karier Wiesława Marciniaka. FOT. A. GRABOWSKI Z acny człowiek, szanowany kolega, bardzo dobry hodowca i sędzia, wielki miłośnik gołębi - kolega, któremu zaufałem i jestem z tego dumny. Kolega Wiesław Marciniak, bo to o nim chcę napisać kilka słów, przybliżyć jego sylwetkę hodowcy, którego naprawdę warto poznać. Kolega Wiesław zaczął swoją przygodę z gołębiami mając 10 lat to jest od roku 1961. Pierwszymi jego ptaszkami były gołębie różnych ras takich jak: krymki, wywrotki, sroki i gołębie pocztowe. Po kilkunastu latach takiej różnorodnej hodowli, około 1980 roku nabył kilka par czarnych 30 karierów i kilka par białych niemieckich wystawowych i tak zaczęła się jego miłość do gołębi. W roku 1996 wstąpił do Łódzkiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego w Łodzi, którego jest obecnie wice prezesem do spraw hodowlanych, dwa lata później wstąpił do Klubu Hodowców Gołębi Ras Niemieckich w Brześciu Kujawskim. Po kilku latach działania w tych związkach zrodził się pomysł powołania Klubu Kariera pod patronatem wybitnego hodowcy karierów, znanego w kraju i na świecie Kolegi Alfonsa Dubińskiego z Gniezna. Wiesław Marciniak był jednym wrzesień–październik 2011 z gołębiami z założycieli tego klubu. Aktywnie uczestniczy w pracach na rzecz Klubu Kariera, jest wice prezesem, prowadził szkolenia dla członków klubu w rasie karier na temat wzorca tego gołębia. Bierze aktywny udział w pokazach, wystawach krajowych, klubowych i innych pokazując swoje najlepsze ptaki, które zawsze mieszczą się w czołówce. Chętnie jest zapraszany jako sędzia do sędziowania gołębi z grupy Brodawczaki czego nigdy nie odmawia. Obecnie zaczął hodować jeszcze jedna rasę Brodawczaka Polskiego. Lubi jak ptaszki chodzą w koło niego po ziemi i jest ich dużo. Nie potrafi ograni- czyć się do kilku par, jego woliery są prawie zawsze otwarte. Obecnie hodowla Kolegi Wiesława liczy 30 par lęgowych i liczną grupę młodzieży. 11września 2011roku na zebraniu członków Kolegium Sędziów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza został wybrany Przewodniczącym Komisji Etyki przy Głównym Kolegium Sędziów PZHGRiDI. Wiesiu tak trzymaj, niech miłość do gołębi wiecznie trwa. Z szacunkiem Kazimierz Postolski GOŁĘBIE i drobny inwentarz Łódzki pstry ANDRZEJ GRABOWSKI CZŁONEK KOLEGIUM SĘDZIÓW z Łodzi, Jakub i Waldemar Kosicki z Poznania, Andrzej Grabowski z Łodzi. Pojedyncze okazy posiadają w swoich gołębnikach Jerzy Pawlak z Andrespola, Andrzej Oszust z Łodzi, Gajda Roman czy Krzysztof Walczak HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI ze Zgierza. Również hodowcy nie zrzeszeni posiadali Łódzkie pstre na wysokim poziomie, wymie- zała, w moim przynię tylko Stanisława Galanciaka padku, ostra seleki śp. Antoniego Promińskiego cja oraz podawanie (pana Tolka) z Łodzi. O ich młodym gołąbkom, które jeszpoziomie niech świadczy fakt, cze nie opuściły gniazda, że wyhodowane po gołębiach kapsułek z tranem do dzioba, pana Tolka wystawiane przeze pozwoliło na wyeliminować mnie ptaki wygrywały wystawy. ten problem. Pstry Łódzki to Łódzki pstry nie sprawia doskonały gołąb lotny, który problemów hodowlanych, obecnie zatracił swoje zdoldobrze wysiaduje i odchowuje ności lotne i traktowany jest młode. Dobrze jest też jeśli jako typowy gołąb ozdobny. pozwoli im się jako pierwszym Jeszcze kilka lat temu śp. obrać cele lęgowe, co zapo- Michał Stasiak pokazał mi biega późniejszym bójką gołębnik znajdujący sie na w gołębniku. Dosyć dużym ul. Przybyszewskiego w Łodzi, problemem w hodowli tej rasy gdzie „gonionych” w locie są „krzywe mostki”. Ma na to było około 90 Łódzkich wpływ zarówno genetyka (z pstrych. Przygotowując się do uwagi na brak materiału chów tego artykułu chciałem porozkrewniaczy), jak i warunki mawiać z tym hodowcą, hodowlane. Jednak jak poka- niestety zarówno gołębnik, jak i budynek mieszkalny zostały rozebrane. Cieszy mnie fakt, że rośnie zainteresowanie tą rasą. Koledzy z różnych Związków są zainteresowani hodowlą tych gołębi, mam nadzieję, że nie zniknie ona z naszych wystaw. Pragnę w tym miejscu podziękować Zarządowi Łódzkiemu Związku na czele z Prezesem Zarządu Zdzisławem Prubą o podjęcie uchwały zwalniającej z opłat wystawowych w Łodzi hodowców tej rasy. Pochodzenie Wykrzyżowano tą rasę w pierwszej połowie XX wieku w Łodzi i w pobliskich miejscowościach, hodowlą tej rasy zajmują się przede wszystkim hodowcy z Łodzi, ale spotykane już są również w innych rejonach kraju. HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI C hciałbym przybliżyć wszystkim miłośnikom gołębi rasę Łódzki pstry. W chwili obecnej nie spotkamy tych gołębi za często. Pojedyncze kolekcje można spotkać na wystawach w Łodzi czy Poznaniu. Mało jest w zapaleńców, którzy by kontynuowali hodowlę tej rasy, większość jej miłośników odeszła już na zawsze. W chwili obecnej największymi miłośnikami są Jakub i Waldemar Kosiccy z Poznania, którzy od kliku lat propagują te ptaki w kraju, jak i zagranicą, wystawiając je na wystawach krajowych oraz poza granicami kraju. Trzon ich hodowli stanowią gołębie zakupione od Eugeniusza Muszyńskiego z Pabianic. Według starszych hodowców główną rolę w utworzeniu rasy odegrały gołębie wiedeńskie długie, odmiany bocianowatej z barwną głową. To im właśnie Łódzkie pstre mają zawdzięczać swoje ubarwienie i nazwę. Do dzisiaj w okolicach Łodzi i nie tylko nazywane są potocznie winerami. Jeszcze kilka lat temu na wystawach w Łodzi prezentowanych było kilka kolekcji Łódzkich pstrych w kilku odmianach barwnych. W 2010 roku na Łódzkiej Wystawie w Wiśniowej Górze pokazana była tylko moja kolekcja tych ptaków. Mam dla tej rasy szczególny sentyment, bo to właśnie w niej zdobyłem pierwszy swój puchar. Do znanych hodowców tej rasy gołębi należą i należeli Eugeniusz Muszyński z Pabianic, śp. Henryk Ławiński z Łodzi, śp. Michał Stasiak z Łodzi, śp. Marian Zachariasz ze Zgierza, śp. Jan Ziółkowski z Łodzi, Jan Wawrzyniak Wrażenie ogólne Wysoki, smukły, głowa i wszystkie części ciała możliwie długie, o ukośnie noszonym tułowiu, żywym usposobieniu, w całości tworzy typ gołębia lotnego, na dość wysokich nogach, o mocnym i dobrze przylegającym upierzeniu. wrzesień–październik 2011 31 32 chach łącznie z palcami. Pazurki ciemne, tylko przy czerwonych i żółtych jasne. Na rynkach, giełdach zdarzają się Pstre Łódzkie z kapciami, jest to wynik wykrzyżowania ich z np. „widynami”, czajkami, są to gołębie z reguły drobniejsze dobrze sprawujące się w locie Rodzaje kolorów Niebieski, czarny, kawowy, czerwony, żółty. Obecnie najczęściej spotykany w kolorze niebieskim, sporadycznie czarnym lub czerwonym, które jednak pokrojowo są słabsze od standardowych niebieskich. Ich sylwetka i kształt głowy nie są tak dopracowane jak u osobników wzorcowych. wrzesień–październik 2011 Kolor i rysunek Niebieska, czarna, kawowa, czerwona, żółta. Kolory te występują na głowie i przylegającej do głowy szyi oraz lotki są też tego koloru, ogon biały lub całkowicie koloru takiego jak głowa i lotki. Im mniej jest pryskana pozostała część szyi, tym lepiej. W chwili obecnej pstry występuje najczęściej z białym ogonem, bardzo trudno znaleźć z ogonem w kolorze lotek. Wiąże się to z upodobaniami hodowców dla których gołębie z białymi ogonami były bardziej modne. Duże błędy: Głowa krótka, szeroka o wysokim czole, klinowy kształt głowy wykazujący duże braki, zwłaszcza jeżeli chodzi o należyte wypełnienie przedniej części głowy. Zakończenie głowy pod kątem prostym do szyi, oko koloru czerwonego, żółtego lub ciemne. Dziób jasny przy kolorze ciemnym, a ciemny przy czerwonych i żółtych, za silnie rozwinięte woskówki. Brew pomarańczowa lub czerwona. Szyja krótka, widoczna wyraźnie żyła pod dziobem. Krótkie nogi, białe pazurki. Wszelkie objawy degeneracji oraz cechy obcej rasy. Uwagi do oceny: Figura i postawa - profil głowy i dzioba – oko, brew i ich kolor - kolor upierzenia i rysunek - ogólny wygląd. Grupa IX Lotne. Obrączka numer 8. Wydanie 2001. HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI Wzorzec: cechy rasowości GŁOWA: Możliwie wąska i długa, proporcjonalnie do wielkości gołębia, tworząca wyrównany klin, tylna część klinowego kształtu głowy jest łagodnie zaokrąglona. Profil głowy począwszy od dzioba tworzy jedną nieprzerwaną i nieznacznie wypukłą linię, która robi wrażenie prawie prostej zakończonej łagodnie zaokrągleniem, tył głowy schodzi prostopadle w linię szyi. (Niestety pstrego o pięknej długiej głowie w chwili obecnej jest bardzo trudno spotkać. Przeważają głowy krótkie, rozbite). OCZY: Osadzone wysoko w głowie, w tylnej partii czaszki. Tęczówka jasna z różowym nalotem, źrenica mała. BREW: Wąska, koloru szarego przy ciemnych, przy kolorach czerwonym, żółtym - brew koloru cielistego DZIÓB: Proporcjonalnie długi w kształcie klina, barwy czarnej, przy kolorach czerwonym i żółtym cielisty, woskówki nieduże, lekko przypudrowane, dziób wraz z głową noszony poziomo. (przeważa dziób krótki, gruby). SZYJA: Proporcjonalnie długa, prosta, łagodnie poszerzająca się ku dołowi i harmonijnie łącząca się z piersią i barkami. Pod dziobem szyja powinna wykazywać jak największe wycięcie. PIERŚ: Umiarkowanie wąska, zaokrąglona, nie wysunięta ku przodowi. PLECY: Umiarkowanie wąskie, lekko zaokrąglone, opadające ukośnie ku dołowi. SKRZYDŁA: Dobrze zwarte, przylegające do tułowia, spoczywające na ogonie. OGON: Zwarty, prosty, utrzymany ukośnie w równej linii z opadającą linią grzbietu. Nie dotykający ziemi. NOGI: W całości wysokie, nie zbliżające się w partii kolanowej ku sobie i tylko nieznacznie wygięte w kolanach do tyłu. Uda widoczne, nie schowane w pióra podbrzusza, skok nieopierzony, lub całkowicie w pończo- HOD. I FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI GOŁĘBIE i drobny inwentarz GOŁĘBIE i drobny inwentarz TEKST I FOT. ANDRZEJ LIWCZAK Hod. A. Liwczak jest wiele publikacji opisujących szczegółowo tę narodową, pieczołowicie pielęgnowaną i strzeżoną rasę. potykane nazwy tej Gołębie w opisach nieco rasy: srbsky vysokole- różnią się w eksterierze, ale tec, belehradsky vyso- ich wspólną cechą są wysokie koletec, srbsky letun, wymagania co do wyczynów srpski visokoletać, Beograder lotowych. Muszą bezwzględHochflieger, Serbischer Hoch- nie spełniać takie wymagania flieger, Hautvolant de Serbie, jak: długi, okrężny i grupowy Serbia Highflyer. lot, na wysokim pułapie. GołęRasa ta wywodzi się bie nie osiągające wysokiego z Bliskiego Wschodu. Została pułapu lotu (niewidoczny przywieziona przez Turków ruch skrzydeł) i minimalnego do Belgradu. Gołębie te, po czasu 4 h są usuwane skrzyżowaniu z miejscowym z hodowli. gołębiem domowym, są hodoNa stronie internetowej wane w Serbii blisko dwa stule- związku „Savez Odgajivaća cia i obecnie dość popularne Golubowa Srpskich Visokow krajach byłej Jugosławii. letaća Srbije” są publikowane Są to gołębie bardzo wyniki lotów konkursowych wytrwałe w lotach.Wg rodzi- ogólnokrajowych. Można mych hodowców latają tam przeczytać, że w stadach liczących minimum np. w 2007 r. na 93 serbskich 4 szt., zataczając kręgi hodowców biorących udział o promieniu do kilkuset w konkursach zakwalifikometrów nad gołębnikiem. wało się na listę rankingową W czasie 30 min od startu 55 osób. Ostatni z czasem powinny osiągnąć wysoki stada 5h 39’20” i najdłużej pułap, a w zakryciu na wyso- latającym gołębiem 9h15’00”, kości 800-1500 m przebywać natomiast najlepszy wynik od 2,5 do 5 godz.. Wymagany to 12h 41’10” stada i indyjest minimalny czas lotu 4 widualnie 14h 32’00”. godziny. Przeciętna długość Wg opisu tej rasy w książce lotu wynosi 6-8 godz., Stefana Peterfiego ( Hodowla a najwytrwalsze lotniki mogą Gołębi z 1970 r.) jest to gołąb osiągać czas nawet 10-14 godz. o muskularnej i mocnej budoZ lotu mogą wracać pojedyn- wie, ale o harmonijnym pokroczo lub w mniejszych grupach ju. Głowa wydłużona niż wystartowały. Oceniając i zaokrąglona, z małą półkolistą te gołębie powinno się przede koroną na karku sterczącą do wszystkim brać pod uwagę góry. Oczy białe, otoczone wyczyny lotowe ( 80 % jasnocielistą obwódką powiew punktacji), natomiast ekste- kową. Szyja gruba, pierś szerorier jest mniej istotny (tylko ka i wypukł, grzbiet szeroki, 20 %). Między innymi dlatego pochylony do tyłu, skrzydła rasa ta występuje w kilku długie, prosto ułożone spoczytypach, w zależności od regio- wające na wąskim ogonie, nogi nu. W serbskiej literaturze bose. S Orientacyjne wymiary: długość całkowita 36 cm, długość dzioba 15 mm, długość skrzydła 24 cm, rozpiętość skrzydeł 65 cm, obwód tułowia 29 cm, długość ogona 13 cm, wysokość nogi 8-9 cm, waga ciała 350 -370 g. Serbskie wysokolotne występują we wszystkich barwach i kolorach, jednoko- lorowe, plamiste i pstrokate. Około 30 odmian ubarwienia ma swoje nazewnictwo wywodzące się z języka tureckiego. Obecnie serbski wysokolotny jest również hodowany w krajach europy zachodniej i środkowej. Na potrzeby wystaw zostały opracowane wzorce, uwzględniające obecne trendy hodowlane. Hod. A. Liwczak Hod. A. Liwczak wrzesień–październik 2011 33 GOŁĘBIE i drobny inwentarz W Polsce wzorzec, po dokonaniu w ostatnim czasie pewnych poprawek, uwzględnia w zasadzie opis rasy w literaturze serbskiej i naszych południowych sąsiadów. Jest on podstawą do oceny tych gołębi na wystawach, niestety tylko za eksterier. Wyczyny lotowe nie są i nie mogą być brane pod uwagę, gdyż nie ma takiej opcji w systemie oceny. Wynika to z małej, wręcz znikomej popularności organizowania lotów konkursowych, a w związku z tym braku danych oficjalnych o osiągach sportowych gołębi. Należy myśleć o zmianie systemu ocen. Do zmiany jednak daleka droga. Pierwsze kroki, jak dotychczas, w kierunku organizowania lotów konkursowych w Polsce poczynił PołudniowoWschodni Klub Hodowców Gołębi Wysokolotnych z siedzibą w Sarzynie, niedaleko Leżajska. Dwa lata temu pojawiły się pierwsze oficjalne wyniki klubowych konkursów w kategoriach poszczególnych ras gołębi wysokolotnych. Może w przyszłości doczekamy się na wystawach uwzględniania wyczynów lotowych przy ocenie gołębi. Powinno to dotyczyć wszystkich ras wysokolotnych i akrobatycznych, gdyż często trzymane w wolierach bezpowrotnie zatracają zdolności sportowe. Dlatego wielką w tym zakresie rolę mogą odegrać kluby zrzeszające hodowców i miłośników tych ras. PLECY: Zaokrąglone, opadające w kierunku ogona. SKRZYDŁA: Długie, szerokie, silne, dobrze przylegające, nie sięgające końca ogona i spoczywające na ogonie. OGON: Wydłużony, zwarty, noszony równo z linią grzbietu, składający się z 12 – 16 sterówek. NOGI: Średniej długości, silne, nieupierzone, czerwonopomarańczowego koloru, kolor pazurków zgodny z kolorem dzioba. UPIERZENIE: Dobrze wykształcone, gęste, przylegające, sprężyste. Hod. A. Liwczak Rodzaje kolorów Występuje prawie wszystkich kolorach. Kolor i rysunek Dopuszcza się każdy rysunek i kolor. Kolor musi być czysty, nasycony, z połyskiem. U niebieskich z pasami oraz grochowych pasy powinny być równe i nieprzerwane, grochowatość zaś równomiernie rozłożona. Serbski wysokolotny na wystawie w Nitrze Pochodzenie Serbia, okolice Belgradu. Wrażenie ogólne Gołąb typu lotnego, średniej wielkości. Lata przeciętnie 6 – 8 godzin na dużych wysokościach. Wzorzec: cechy rasowości GŁOWA: Zaokrąglona, nieco wydłużona, z dość szerokim podniesionym czołem, z czubkiem w kształcie łopatki, dopuszcza się ostro zakończony. 34 we Serbski wysokolotny na wystawie w Nitrze OCZY: Perłowe, możliwie bez krwawych żyłek, u białych i kolorowych z białą głowąciemne. BREW: Wąska, dwurzędowa, delikatna, barwa od jasnej do ciemnej (stosowna do koloru upierzenia). wrzesień–październik 2011 DZIÓB: Mocny, średniej długości, wskazany jasnego koloru lub stosownie do barwy upierzenia. Woskówki małe, gładkie, biało przypudrowane. SZYJA: Średniej długości, silna. PIERŚ: Szeroka, mocna, zaokrąglona. Duże błędy Przy ocenie lotności dyskwalifikuje się gołębie, które przebywały mniej niż 4 godziny w powietrzu, lub nie osiągnęły wysokiego pułapu lotu. Zbyt masywny lub zbyt słaby korpus, wąska pierś, żółte lub czerwone oczy, czerwone brwi, opierzone nogi, obwisłe skrzydła, łamliwe pióra. Pozostałe wady Długa wąska szyja, mała głowa, wąskie czoło, za nisko lub za wysoko posadowiony czubek, długi i cienki dziób, krótki szerszy ogon, czubek niezgodny z wzorcem, nieczysta barwa upierzenia. Uwagi do oceny Wygląd ogólny – struktura upierzenia – postawa, budowa korpusu –oczy – barwa i rysunek. Grupa IX – Lotne. Obrączka numer 7 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Szanowni Koledzy, miłośnicy gołębi! eden bardzo zasłużony kolega z Polski przysłał mi kwartalnik „Gołębie i drobny inwentarz”. Redaktor Ryszard Lis zaprasza w nim – „piszcie do nas”!. Nie jestem członkiem Polskiego Związku, ale w Polsce nie czuję się obcym. Jestem z Litwy. Narody polski i litewski są braterskie. Przypomnijmy tylko co znaczy Grunwald i Adam Mickiewicz! Już nie mówiąc o Unii i wspólnych królach. To nas nierozdzielnie łączy. Ale to już historia. A ja nie jestem historykiem tylko miłośnikiem gołębi. Szkoda, ale wygląda na to, że Litwa dla polskich kolegów jest teraz incognito. Dlatego chce odsłonić, na ile mi to się uda, tą firankę. Mamy my piękną stolicę Wilno. Ale tam się dzieją dziwne rzeczy. Co drugi gołębiarz jest prezesem, no bo ma klub. Ale tak naprawdę to te kluby istnieją tylko na papierze. Klub jako minimum musi zorganizować wystawę. Ale w Wilnie wystaw gołębi nie ma. Czym zajęci są ci prezesi? Niewiadomo, no ale może obudzą się! Miejmy nadzieje. Na szczęście na Litwie jest Kowno – serce Litwy i centrum hodowli gołębi. Mamy tu klub założony w roku 1929 (wtedy odbyła się pierwsza wystawa). Nazywał się on wówczas „Stowarzyszenie miłośników gołębi, kanarków i rybek”. Tak więc tradycje u nas prawie stuletnie. Przez prawie sto lat bywało różnie, działanie było aktywne i marne. Ale prawie co rok były organizowane wystawy. Kiedy została zwalona ta „Żelazna brama” i Europa otworzyła się dla Litwinów, zaczęły się masowe wycieczki na polskie wystawy. W Polsce zobaczyliśmy inny świat. Zwłaszcza podobało nam się w Poznaniu i Szczecinie. Zachciało się i nam podobnej kultury. Na wystawie, jak wiadomo, musi być ocena. We właściwej ocenie pomagali nam polscy koledzy. Gościliśmy takich wspaniałych ludzi jak Zbigniew Salmanowicz z kolegami, Zdzisław Borawski ze swoją ekipą. Józef Gref, Stanisław Śliż, Józef Seniuk, Ryszard Suski, Stefan Jegliński, Zenon Goliszewski i inni. To już było osiągnięcie, ale stało się jasne, że musimy nauczyć i posiadać swoje kadry. Wtedy zwróciłem się do kol. Adama Wegnera o pomoc. Wegner poinformował, że nasza litewska sprawa już jest w Kolegium Sędziów Polskiego Związku. Parę lat temu odwiedziła Kowno delegacja Polskiego Związku, na której czele był sam szef kol. Jan Pajka i Adam Zdeb z Józefem Grefem. Polscy koledzy ucieszyli się, że Litwini Romuald Czeilytka chcą uczyć się i przyrzekli pomoc. Powiedzieli jakie są warunki i jak to się robi. Na szkolenie zapisało się dużo naszych kolegów. Tylko szkoda, że do końcowych egzaminów prawie nikt nie doszedł. Prawie wszyscy, z różnych powodów i przyczyn odpadli. Ale to uczenie miało sens i dało pozytywny impuls. Myślę, że powtórzymy jeszcze raz tą akcje i efekty będą bogatsze! Teraz na czele klubu stanęło młode pokolenie hodowców. To cieszy, bo młodzi to odwaga, energia i siła. Dzisiaj klub ma prawie wszystko. Wcześniej nie było ogrzewanej sali. Wystawy odbywały się w ładnym i obszernym pawilonie, ale tam było zimno, prawie tak jak na podwórku i dlatego były problemy. Teraz mamy ciepłą sale i od pogody będziemy niezależni. Kowieński klub organizuje giełdy gołębi dwa razy do roku, na wiosnę i w jesieni. Odbywają się giełdy właśnie w tym pawilonie gdzie zimno, ale tam jest wygodnie i dużo miejsca, a w pobliżu jest wielki parking samochodowy. W Kownie na rynku prawie w każdą niedziela, bywa bazar gołębi. Zapraszamy na nasze imprezy. Hodowcy z Litwy są częstymi i aktywnymi gośćmi w Polsce. Kiedy odbywa się wystawa na przykład w Białymstoku zbiera się na niej pół Litwy, a w Poznaniu to cała grupa hodowców z Litwy. Oby tak Polacy przyjeżdżali do nas! Teraz chcę podziękować kolegom, których wymieniłem i tym których nie wymieniłem za to, że byli z nami i pomagali nam. W imieniu członków Kowieńskiego Klubu Hodowców Gołębi Ozdobnych dziękuję za wszystko. Do zobaczenia podczas nowych wystaw i spotkań! Z poważaniem hodowca – praktyk Romuald Czeilytka Weteran Kowieńskiego Klubu KĄCIK P oczta Polska w cyklu Ochrona Przyrody wydała serię 12 znaczków przedstawiających ptaki chronione w Polsce w nominałach od 10 groszy do 6,50 złotych. Na kolejnych znaczkach przedstawione zostały: Drop z rzędu żurawiowatych – 10 gr., Kruk z rodziny krukowatych – 20 gr., Kormoran czarny z rzędu wiosłonogich – 30 gr., Bocian czarny z rzędu brodzących – 40 gr., Puchacz z rzędu sów drapieżnych – 50 gr., Bielik z rzędu drapieżnych – 60 gr., Orzeł przedni z rzędu drapieżnych 75 gr., Krótkoszpon z rzędu drapieżnych – 90 gr., Drozd skalny – 2,50 zł, Zimorodek z rzędu kraskowatych 4 zł, Pomurnik – 5,60 zł, Kraska – 6,50 zł Kazimierz Kocowski wrzesień–październik 2011 35 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Mutacje cukrówek TEKST I FOT. JERZY ĆWIK jest używane nie tylko w przypadku ptaków dziko ubarwionych ale i mutantów które są nosicielami innych zmutowanych genów. Przykładowo może to być ptak czerwony z jednym recesywnym genem białym co zapiszemy „czerwony/białe”. Przykłady krzyżowań ptaków mutacji recesywnych Niektóre mutacje można rozpoznać już u piskląt I. standard x mutacja = 100% młodych standard/mutacja II. mutacja x mutacja = 100% mutacja III. standard/mutacja x mutacja = 50% standard/mutacja 50% mutacja IV. standard/mutacja x standard/mutacja = 50% standard/mutacja 25% standard 25% mutacja Co to są mutacje? Wśród hodowców słowami „mutacja” lub „mutant” określa się ptaka który różni się pewnymi widocznymi cechami od przeciętnego osobnika występującego w naturalnym środowisku. Jednak musi jeszcze te swoje „nowe” cechy przekazywać potomstwu. Jeśli ich nie przekazuje dalszym pokoleniom, to wtedy nie używamy słowa „mutacja” a „modyfikacja”. Zmiany muszą być dziedziczne czyli muszą nastąpić w materiale genetycznym. Takie dziedziczące się zmiany naukowo nazywa się „mutacjami genowymi”. Dziedziczenie mutacji Każda cecha organizmu kodowana jest w genach czyli fragmentach DNA. Długie nici DNA znajdujące się w jądrach komórkowych w formie uporządkowanej noszą nazwę chromosomów. Chromosomy we wszystkich komórkach ciała (za wyjątkiem komórek rozrodczych) występują w podwójnej liczbie, są to tzw. chromosomy homologiczne. Jeden z nich pochodzi od ojca a drugi od matki. Geny umieszczone w tych samych miejscach chromosomów homologicznych kodują te same cechy czyli np. produkcję określonego barwnika. Jeśli jeden z genów zostanie uszkodzony, czyli wystąpi mutacja genowa, to zazwyczaj nie ujawnia się ona w ubarwieniu, gdyż działa jeszcze drugi gen, umieszczony na chromosomie homologicznym. Jednak ten „uszkodzony” gen jest przekazywany potomstwu. Gdy potomek otrzyma zarówno od ojca jak i matki „uszkodzony” gen, to wtedy wystąpi zmiana ubarwienia. Ten typ dziedziczenia nazywany recesywnym. Ptaki mające ubarwienie dzikie a będące nosicielami genów zmutowanych nazywamy w slangu hodowców „szpaltami” i zapisujemy korzystając z ukośnej kreski np. „standard/białe” (co czytamy ptak ubarwiony standardowo szpalt na białe). Oczywiście pojęcie „szpalt” 36 wrzesień–październik 2011 W przypadku gdy geny kodujące mutacje znajdują się na chromosomach płciowych wtedy mamy do czynienia z mutacjami recesywnymi sprzężonymi z płcią. Występują tu trochę inne zasady dziedziczenia z uwagi na to, że jeden z chromosomów homologicznych jest mniejszy i zazwyczaj ma tylko niewielką liczbę genów odpowiadających za cechy fizyczne np. za ubarwienie. Ten mniejszy chromosom, oznaczany zazwyczaj literką „Y” występuje u samic ptaków. Samiec posiada więc 2 chromosomy płciowe „X i X”, a samiczka „X i Y”. W związku z tym, że na chromosomie „Y” nie ma genów kodujących mutacje sprzężone z płcią, więc samiczki nie mogą być szpaltami na ten typ mutacji. Przykłady krzyżowań ptaków mutacji recesywnych sprzężonych z płcią I. samiec standard x samiczka mutacja = 100% młodych samców standard/mutacja 100% młodych samic standard Zmutowane cukrówki GOŁĘBIE i drobny inwentarz II. samiec mutacja x samiczka standard = 100% młodych samców standard/mutacja 100% młodych samic mutacja III. mutacja x mutacja = 100% mutacja IV. samiec standard/mutacja x samiczka standard = 50% młodych samców standard/mutacja 50% młodych samców standard 50% młodych samic standard 50% młodych samic mutacja Występują również mutacje dominujące i ich swoista odmiana mutacje nie w pełni dominujące. Ich cechą charakterystyczną jest fakt, że wystarczy otrzymać tylko od jednego z rodziców gen „uszkodzony” aby mutacja się ujawniła. Mutacje dominujące od nie w pełni dominujących różnią się tylko nasileniem nowej cechy. W przypadku mutacji dominującej, cecha osiąga maksymalne natężenie już przy otrzymaniu genu tylko od jednego rodzica. Natomiast w przypadku mutacji nie w pełni dominujących pełny efekt otrzymamy gdy na obu chromosomach homologicznych jest taki sam gen dominujący. Z tego powodu w slangu hodowców używa się pojęcia „ptak 1 faktorowy” czyli z jednym genem dominującym i „ptak 2 faktorowy” z genami dominującymi na obu chromosomach. Przykłady krzyżowań ptaków mutacji recesywnych sprzężonych z płcią I. standard x mutacja 2 faktorowa = 100% młodych mutacyjnych 1 faktorowych II. standard x mutacja 1 faktorowa = 50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych 50% młodych standard III. mutacja 1 f x mutacja 1 f = 50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych 25% młodych mutacyjnych 2 faktorowych 25% młodych standard IV. mutacja 1 f x mutacja 2 f = 50% młodych mutacyjnych 1 faktorowych 50% młodych mutacyjnych 2 faktorowych V. mutacja 2 f x mutacja 2 f = 100% młodych mutacyjnych 2 faktorowych Standard i mutacja W związku z tym, że do udomowienia cukrówek doszło co najmniej 2 tysiące lat temu oraz że do dalszej hodowli przeznaczano ptaki z nowymi cechami ubarwienia, zaszło u nich zjawisko podobne jak u innych udomowionych ptaków, gdzie praktycznie każdy egzemplarz jest nosicielem wielu zmutowanych genów. Aktualnie nie jest możliwym znalezienia osobnika o całkowicie „dzikim” genotypie. Czasami również znaczną trudność sprawia ustalenie, do jakiej konkretnej mutacji czy kombinacji mutacji należy posiadany przez nas egzemplarz. Krzyżując cukrówki, tak naprawdę nigdy do końca nie wiemy, jakie otrzymamy potomstwo, jakie cechy się ujawnią. Często jesteśmy zaskakiwani odmiennością ubarwienia piskląt w stosunku do rodziców. Według moich informacji, obecnie hodowanych jest 12 mutacji barwnych i 3 mutacje „strukturalne”, czyli zmieniające budowę lub płożenie pióra. Mutacje te są łączone ze sobą dając ogromną różnorodność kombinacji mutacji. Część kombinacji mutacji uzyskało swoje odrębne nazwy stając się tym samym „odmianami barwnymi”. W związku z tym, że poszczególne mutacje są różnie nazywane przez poszczególnych hodowców, więc w nawiasach podaję nazewnictwo angielskie. MUTACJE STRUKTURALNE 1. Czubata (Tufted). Dziedziczenie dominujące. Bardzo rzadka mutacja, jak dotychczas nie udało mi się „na żywo” Mutacje cukrówek U cukrówek występują dwa barwniki melaninowe: eumelanina (czarnobrązowa) i feomelanina (żółtobrązowa). Melaniny mają postać drobniutkich ziarenek niewidocznych gołym okiem. W zależności od ich stężenia, czyli ilości ziarenek barwnika na określonej powierzchni [objętości], eumelaniny mogą przyjmować różne odcienie czerni, szarości lub „niebieskości”, a feomelaniny przyjmować różne odcienie beżowe. Zakończenie przedwczesne produkcji naturalnych barwników spowodowana zmianami w genach może doprowadzić do tego, że ziarna eumelaniny będą czerwonawe a feomelaniny szare. Skrajną mutacją jest całkowite zahamowanie produkcji barwników wtedy ptaki są czysto białe lub zahamowanie produkcji w rozmaitych częściach ciała np. u szeków. Cukrówka naturalnie ubarwiona wrzesień–październik 2011 37 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Detal głowy cukrówki koroniastej Pióra silki zobaczyć takiego ptaka. Wielkość czubka i jego umiejscowienie jest dosyć zróżnicowane, jednak wzniesione pióra nigdy nie przekraczają centrum głowy. Najczęściej umiejscowione są w pobliżu czoła. W związku z tym, że jest to mutacja dominująca, więc wystarczy mieć jednego ptaka „z czubem”, aby cieszyć się z młodych czubatych: I sezon: czubaty 1 F x koroniasta = 50% gładkogłowe / koroniaste 50% czubate 1F / koroniaste czubaty 1f x gładkogłowa = 50% czubatych 1f 50% gładkogłowych II sezon: czubaty 1F / koroniaste x koroniasta = 25% koroniastych 25% czubatych 1F/koroniaste 25% gładkogłowych/koroniaste 25% dwuczubych (koroniasto czubatych 1F) 2. Koroniasta (crest). Dziedziczenie recesywne. Dosyć powszechna mutacja. Koronka, a właściwie wzniesiona półkorona (lub tylko pęk piór) jest umiejscowiona z tyłu głowy. Tęczówka oka tej mutacji jest pomarańczowo żółta. Pojawiła się prawdopodobnie w południowo wschodniej Azji, skąd w 1990 roku została przywieziona do Kuwejtu. Bardzo ciekawie wygląda kombinacja ptaków czubatych z koroniastymi. Nazywane są „double crested” czyli podwójnie koroniaste, gdyż dziedziczą obie formy wzniesionych piór. Mają czubek z przodu głowy i koronkę na potylicy lub dwa czubki – jeden z przodu a drugi z tyłu głowy. Gdy uda nam się nabyć cukrówki obu form „czubatości”, to w ciągu 2 sezonów hodowlanych możemy być szczęśliwymi posiadaczami ptaka z 2 czubami. 3. Jedwabista (Silky). Dziedziczenie nie w pełni dominujące. Pierwszy egzemplarz prawdopodobnie pojawił się w 1951 roku w hodowli J. Millera. Nie należy krzyżować 2 ptaków tej mutacji ponieważ młode 2 faktorowe jedwabiste będą miały bardzo kruche upierzenie. Pióra ich będą się łamać. Ptaki takie są całkowitymi nielotami i tylko spacerują po dnie woliery. Mogą jednak się rozmnażać i skrzyżowane z ptakami „normalnymi” dają 1 faktorowe potomstwo. Ptaki 1 faktorowe z uwagi na zanik haczyków łączących promyki piór wyglądają bardzo ładnie. Ich pióra przypominają trochę sierść ssaków. Mają ograniczoną zdolność lotu i właściwie tylko „podfruwają” tak do wysokości 1 metra. Mutacje barwne cukrówek postaram się przedstawić w kolejnym numerze czasopisma. Cukrówki jedwabiste z gładkim rodzicem Cukrówka jedwabista 38 wrzesień–październik 2011 Przygotowanie gołębi do wystawy lek. wet. ALEKSANDRA KLIMCZAK; lek. wet. TOMASZ KLIMCZAK [email protected] P omimo jesiennej aury, ostatnie miesiące roku niosą ze sobą nowe wyzwania dla hodowców gołębi rasowych. Jest to czas, w którym nasze gołębie muszą się odpowiednio zaprezentować, aby zdobyć jak najwięcej uznania na krajowych i międzynarodowych wystawach gołębi rasowych. Nieuchronnie, nadchodzi więc czas oceny naszych całorocznych starań o idealny wygląd i zdrowie naszych podopiecznych. Czas oceny to niestety również czas stresu, który towarzyszy nie tylko nam, ale również, a może nawet przede wszystkim, naszym gołębiom. Stres, związany ze zmianą miejsca, karmy, obecnością innych ptaków, jest ważnym czynnikiem immunosupresyjnym, czyli obniżającym odporność. Z kolei obniżenie odporności skutkuje zwiększoną podatnością na infekcje czy nawet uaktywnieniem zakażenia, które wcześniej przebiegało podklinicznie lub bezobjawowo. Dlatego tak ważne jest, aby nasze gołębie były do wystawy dobrze przygotowane. Poprzez odpowiednie przygotowanie rozumiemy przede wszystkim profilaktykę. Tak więc gołębie powinny być odrobaczone i zaszczepione. Odrobaczanie najlepiej standartowo poprzedzić badaniem kałomoczu. Lekarz weterynarii wykona przy okazji wymaz z wola i kloaki, co pozwoli określić ilość pierwotniaków (rzęsistków, heksamit). Pamiętajmy by nie zostawiać niczego na ostatnią chwilę. Przed wystawą warto również dokładnie obejrzeć skórę i pióra gołębi pod kątem ektopasożytów, abyśmy nie musieli czerwienić się ze wstydu, gdy okaże się że po naszych najlepszych reprezentantach biegają hordy piórojadów. Aby temu zapobiec, na dwa tygodnie przed wystawą dobrze jest nakropić na skórę gołębia dwie krople preparatu zawierającego iwermektynę. Największym zagrożeniem wystaw pozostają niezmiennie wirusy, które niezwykle łatwo rozmnażają się i rozprzestrzeniają w osłabionej stresem populacji ptaków. Do pierwszej trójki napastników zaliczamy niezmiennie: paramyksowirusa, poxwirusa (ospa) i herpeswirusa. W Polsce obowiązkowe jest szczepienie przeciwko paramyksowirozie. Zalecamy, by nie zapominać także o szczepieniu przeciwko herpeswirozie, szczególnie gdy hodujemy gołębie krótkodziobe. Bardzo ubolewamy nad brakiem polskiej szczepionki przeciwko ospie. Póki co, ratujemy się szczepionką czeską, choć w ostatnich latach obserwowaliśmy przypadki przełamania odporności poszczepiennej i wystąpienia klinicznej ospy o łagodnym przebiegu u pojedynczych osobników w stadzie. Choć zakażenie pałeczkami salmonella na wystawie raczej nam nie grozi, to jednak i tu warto pamiętać o szczepieniu. Pozwoli nam ono uniknąć uaktywnienia się zakażenia bezobjawowego (stres), o którego istnieniu często nawet nie mamy pojęcia, a o którym dowiadujemy się w momencie rozwinięcia się pełnej postaci klinicznej choroby. Pamiętajmy, że dobra odporność poszczepienna pojawia się po około trzech tygodniach od szczepienia i utrzymuje się na wysokim poziomie od 6 do 9-12 miesięcy, w zależności od: rodzaju szczepionki, choroby przeciwko której ptaki zaszczepiono, odpowiedniego przygotowania gołębi do szczepienia, czy indywidualnych cech osobniczych. Terminy szczepień powinny być więc dobrze przemyślane. W grę wchodzą minimum trzy immunizacje, jeśli chcemy zabezpieczyć ptaki przeciwko czte- rem podstawowym chorobom: salmonellozie, herpeswirozie, ospie i paramyksowirozie. W doborze szczepionek i terminów szczepień pomoże lekarz weterynarii. Przykładowy program szczepień SZCZEPIONKA ODSTĘP POMIĘDZY SZCZEPIENIAMI Salmovir (salmonelloza, 3 tygodnie paramyksowiroza) Colinak NH 2 tygodnie (paramyksowiroza, herpeswiroza) Diftopharm (ospa) W ogólnym podniesieniu odporności, dobrą rolę odgrywają immunostymulatory. Pamiętajmy, że skuteczności nie zapewnia jednorazowe podanie leku. Tu liczy się przede wszystkim systematyczność i odpowiednio długi czas podawania. Najczęściej stosowanie immunostymulatory SUBSTANCJA CZYNNA PODAWANIA 1,3/1,6 Beta Glukan Codziennie przez 10 do 14 dni. Jedna kuracja w ciągu miesiąca. Rozpoczynać podawanie na 7 dni przed czynnikiem stresowym (szczepienie). Chlorowodorek Zalecana dawka immunostymulująca to 1mg na Lewamizolu gołębia. Zalecamy podawanie trzykrotne dzień po dniu lub trzykrotnie co 3 dzień. Co 2-3 tygodnie. Wyciągi z bakterii 1ml na 20 gołębi na taką ilość wody aby ptaki wypiły (Inmunair 17,5) wszystko w ciągu 2 godzin, przez 3 dni co 3 tygodnie. Wyciąg z jeżówki Według zaleceń producentów poszczególnych purpurowej preparatów. Na wstępie poruszyliśmy również temat zakupu nowych gołębi. Nowo zakupione ptaki, choćby nawet były okazami zdrowia, należy poddać kwarantannie. Podczas jej trwania zostaną one odrobaczone i zaszczepione przeciwko paramyksowirozie i salmonellozie. Kwarantanna powinna trwać co najmniej dwa tygodnie. Ponieważ sezon wystaw przypada na okres zimowy i do łączenia w pary mamy jeszcze sporo czasu, polecamy następujące rozwiązanie: wszystkie zakupione ptaki trafiają do jednego oddzielnego gołębnika (pozostającego w bezpiecznej odległości od naszych gołębi), tam każdy zostaje poddany kuracji przeciw pasożytniczej (nicienie, rzęsistki). Zakupione gołębie pozostają w tym gołębniku do czasu “wiosennych szczepień”. Szczepimy wtedy zarówno nasze “stare” gołębie, jak i nowe sztuki. Po tym szczepieniu czekamy jeszcze dwa tygodnie i wprowadzamy je do stada. Podsumowaniem artykułu niech będzie jedno zdanie: w przygotowaniu gołębi do wystaw najważniejsza jest odpowiednio przeprowadzona profilaktyka. Ostatnie dni przez wystawą bywają jednak bardzo nerwowe, dlatego warto wcześniej ustalić sobie plan działania, aby naszą hodowlę reprezentowały nie tylko piękne, ale i zdrowe gołębie. Pamiętajmy też, że wystawa to spotkanie “najlepszych z najlepszych”, dlatego w naszym wspólnym interesie jest to, by nasze gołębie wracały do domu zdrowe i aby przyszłoroczne młódki miały ich najlepsze geny, a nie najgorsze choroby. wrzesień–październik 2011 39 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Infekcje górnych dróg oddechowych – zmora hodowców gołębi krótkodziobych dr n. wet. TOMASZ STENZEL Avimedica s.c., ul. Jaroszyka 3, 10-692 Olsztyn tel. 667 458 880, e-mail: [email protected], www. [email protected] FOT. TOMASZ STENZEL 1 N adchodzi jesień i temat dotyczący chorób dróg oddechowych jest jak najbardziej aktualny. Długo zastanawiałem się, jaką formę ma przybrać niniejszy artykuł i w końcu zdecydowałem się na delikatną krytykę hodowli gołębi krótkodziobych. Po jego przeczytaniu wielu hodowcom może się on nie spodobać ale myślę, że po głębszej analizie tekstu każdy rozsądny hodowca przyzna mi rację. Przejdźmy więc do sedna sprawy. Jednym z głównych problemów z jakim borykają się hodowcy gołębi ras krótkodziobych są często nawracające lub nie poddające się leczeniu infekcje dróg oddechowych. Niejednokrotnie otrzymywałem telefony dotyczące gołębi chorych przewlekle od 2 lat! Aby dociec co jest główną przyczyną tego typu problemów trzeba poddać dokładnej analizie wiele czynników - od samych gołębi przez warunki w jakich przebywają do tego jak postępują z nimi sami hodowcy, a to akurat jest trudny temat. 40 wrzesień–październik 2011 Żeby się porządnie napić ptaki te muszą zanurzyć głowę w wodzie nierzadko aż po linię oczu. Zanurzają więc zarówno woskówki jak i spojówkę oka. Jeżeli w wodzie znajdować się będą zarazki chorobotwórcze to tym sposobem mają otwartą bramę wejścia do organizmu gołębia Zaczynijmy od samych gołębi. Rasy krótkodziobe to gołębie w większości bardzo małe, niektóre są słabo opierzone. Jednak z biologicznego punktu widzenia głównym ich mankamentem jest to, co dla wielu hodowców najcenniejsze – przesadnie krótki dziób. Niestety rozpatrując anatomię takich ptaków pod kątem zdrowego rozsądku łatwo dochodzimy do wniosku, że są to kaleki. Jak inaczej można nazwać gołębia, który nie może samodzielnie wykarmić własnych młodych, co gorsze zdarzają mu się problemy z najedzeniem się a nawet uduszenie zbyt grubym ziarnem lub piórkiem, które zostało w dziobie podczas prób poprawiania upierzenia? Przyglądając się poszczególnym osobnikom można stwierdzić, że krótki dziób często jest zdeformowany – nie domyka się prawidłowo, a szczęki nierzadko bywają lekko wykrzywione. Oczywiście ułomności matki natury można poprawić mechanicznie i hodowcy takie dzioby podpiłowują, więc mankamentów prawie nie widać. Szczelina powstająca między szczękami sprawia, że gołębie oddychając w zasadzie przez dziób wysuszają sobie nabłonek jamy dziobowej, na którym powstają w ten sposób białe lub żółtawe naloty mylone przez większą część hodowców z nalotami wywołanymi trichomonozą (tzw. żółtym guzkiem). Oczywiście podanie w takim przypadku leków przeciwrzęsistkowych nie odnosi pozytywnych skutków. Krótki dziób sprawia, że gołębie mają jeszcze jeden problem – z pobieraniem wody. Żeby się porządnie napić ptaki te muszą zanurzyć głowę w wodzie nierzadko aż po linię oczu. Zanurzają więc zarówno woskówki jak i spojówkę oka. Jeżeli w wodzie znajdować się będą zarazki chorobotwórcze to tym sposobem mają otwartą bramę wejścia do organizmu gołębia. Skoro jesteśmy już przy samych zarazkach – głównymi czynnikami zakaźnymi jakie biorą udział w powstawaniu schorzeń układu oddechowego u gołębi krótkodziobych są herpeswirusy oraz bakterie takie jak mykoplazmy, chlamydofile, GOŁĘBIE i drobny inwentarz 2 FOT. TOMASZ STENZEL klebsielle i gronkowce. W przypadku niektórych ras takich jak krymka białostocka, czy motyl warszawski odsetek populacji zainfekowanej mykoplazmozą jest przerażająco duży (praktycznie wszystkie stada), i co gorsze nic nie zapowiada poprawy tej sytuacji. Tym sposobem powoli dochodzimy do sedna sprawy, ponieważ tak naprawdę to nie obecność drobnoustrojów jest główną przyczyną takich problemów – zarazki występują powszechnie również i u innych ras jednak aż tak często nie wywołują u nich chorób. Niestety główną przyczyną występowania tego problemu są sami hodowcy. I tu zaczyna się część artykułu, która wielu się nie spodoba.. Niestety nikt inny jak tylko człowiek sprawił, że kalekie gołębie krótkodziobe istnieją i to człowiek jest odpowiedzialny za pogłębianie się procesu. Pozwolę sobie w delikatny sposób przedstawić listę zarzutów. Sprawa podstawowa – brak prawidłowej selekcji wśród ptaków. Selekcja pod kątem pokroju oczywiście istnieje i to niestety często gubi. Dlaczego? Dlatego, że ptaki, które ze względów zdrowotnych powinny być dawno wyeliminowane ze stada miewają wyjątkowo krótkie dzioby oraz inne cechy pokrojowe, co sprawia, że na siłę utrzymywane są przy życiu. Bywa, że takie ptaki w ogóle nie chcą jeść i nawet jako osobniki dojrzałe są dokarmiane ręcznie rzez właścicieli. Niestety nie ma co się łudzić, że gołąb taki zostanie głównym reproduktorem w stadzie. Nierzadko na takich gołębiach testowane są „nowe” preparaty lecznicze, które niestety nie pomagają, ponieważ ptak jest chory przewlekle i wikłające stan chorobowy bakterie nie metabolizują już intensywnie, a leki najczęściej zaburzają właśnie różne szlaki metabolizmu drobnoustrojów (oczywiście powyższe jest olbrzymim uproszczeniem). Dobry hodowca musi być rozsądny i bezwzględnie eliminować słabe sztuki, a zdrowie stada zależy w dużym stopniu od tego, czy istnieje w nim selekcja prozdrowotna. Błędem jest ciągłe leczenie ptaków, ponieważ z jednej strony doprowadza do wyniszczenia ich organizmów i nawet jeżeli nie padną one na skutek grzybicy polekowej to w większości przypadków będą bezpłodne = bezwartościowe. Niestety, jeżeli w stadzie pojawiają się jednostki wybitnie słabe (wybitnie chorowite) to bez względu po jak dobrej parze pochodzą lub jak dobre są pokrojowo powinny zostać wyeliminowane – dla dobra resz- ty stada. Oczywiście panująca obecnie moda na niektóre rasy sprawia, że ceny rynkowe poszczególnych gołębi bywają bardzo wysokie. To niestety jest kolejnym motorem napędzającym błędne koło ponieważ hodowcy nie są skłonni do eliminacji gołębia, który ze względu na pokrój jest naprawdę sporo warty. Niestety jego wartość hodowlana często bywa równa zeru (wartość hodowlana to zdolność przekazania genów, a nie pieniądze jakie można otrzymać za sprzedaż gołębia). Kolejną sprawą, która nierzadko wyprowadza mnie z równowagi podczas wizyt u hodowców są tzw. późne młode. Większość hodowców tego nie rozumie, ale późne młode zawsze stanowią najsłabsze ogniwo danego stada. Dlaczego? Dlatego, że są niedogrzane, niedokarmione i wychowane w okresie, kiedy w gołębniku jest wyraźne przepełnienie a dni zamiast się wydłużać i ocieplać skracają się i ochładzają. Takie gołąbki często są o wiele mniejsze od ich rówieśników wychowanych latem (a niewielkie rozmiary ciała u wielu ras „krótkich” są pożądane (szkopuł w tym, że ma być to „karłowatość” genetyczna = cecha rasy, a nie wynik niedożywienia!). Gołąbki z późnych lęgów często miewają infekcje dróg oddechowych i nierzadko nie poddają się leczeniu. Przypomnę tylko, że lęgi u gołębi powinny być przerwane pod koniec lipca lub na początku sierp- nia. Jeżeli stado rozpłodowe jest dobrej jakości i poszczególne ptaki zostały dobrane w pary prawidłowo w ciągu 23 lęgów hodowca uzyska przynajmniej część przychówku dobrej jakości. Późne lęgi naprawdę nic w tej sprawie nie pomogą. Dodatkowo przerwanie pod koniec lata lęgów (czyli rozdzielenie par rozpłodowych, zamknięcie gniazd itp.) dodatnio wpływa na organizmy gołębi rozpłodowych. Lęgi są męczące, dlatego gołębie powinny od nich odpocząć i mieć czas na spokojne wypierzenie się w okresie kiedy jeszcze jest ciepło. Odnośnie ciepła. Wielu hodowców dogrzewa gołębniki. Niezaprzeczalnym faktem jest, że wydelikacone gołębie o wiele lepiej znoszą zimę jeżeli temperatura w gołębnikach będzie utrzymywana w granicach 1-5°C. Mimo wszystko dogrzewanie gołębników na dobrą sprawę jeszcze bardziej wydelikaca ptaki, szczególnie jeżeli temperatury te będą przekroczone. Hodowca musi być świadomy konsekwencji jakie niesie za sobą takie postępowanie. Ptaki pochodzące z ciepłych gołębników trafiają na wystawy. Podczas transportu na wystawę bywa zimno, a i na samej wystawie zbyt przyjemnie nie jest, do tego dochodzi jeszcze stres i kontakt z innymi ptakami = nowymi zarazkami. Wszystko to złożone w całość doprowadza do tego, że ptaki takie szybko się ziębią. Oczywiście niektóre rasy charakteryzujące się ubogim upierzeniem takie jak np. maściuchy bardzo słabo znoszą zimę i delikatne podnoszenie temperatury niekiedy jest wskazane, ale bez przesady. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie pomysł, żeby w ramach eksperymentu jedno stadko gołębi krótkodziobych przeprowadzić przez tzw. zimny wychów, czyli utrzymywać je w gołębniku z całkowicie otwartą (zbudowaną z siatki) jedną ze ścian. Takie rozwiązanie doskonale sprawdza się u gołębi pocztowych. Niestety do tej pory nie udało mi się namówić na to żadnego z hodowców gołębi krótkodziobych. Opisane powyżej główne przyczyny chorób układu oddechowego gołębi wynikają jak widać przede wszystkim z działań samych hodowców. Istnieją jednak przyczyny, na których istnienie hodowcy nie mają aż tak dużego wpływu – zakażenia. Nie zamierzam tu opisywać wszystkich jednostek chorobowych po kolei i wymieniać ich objawów klinicznych zmian sekcyjnych itp. ponieważ są to dane powszechnie dostępne. Chciałbym się skupić nad wrzesień–październik 2011 41 GOŁĘBIE i drobny inwentarz rozsądkiem podejmowania i przeprowadzania kuracji oraz ich skutecznością, a raczej jej brakiem. Stopień wystąpienia zmian chorobowych może być różny od lekkiego śluzowego kataru po ropny przenoszący się również na zatoki podoczodołowe i rogówkę (Fot. 1 i Fot. 2). Ze względu na częsty brak dobrego kontaktu z lekarzami weterynarii hodowcy podejmują próby terapii na własną rękę. Standardowo podawane są gołębiom leki z grupy tetracyklin i makrolidów lub kombinacje kilku antybiotyków (od legalnych dostępnych w lecznicach po nielegalne dostępne w sklepach i na bazarach). Wszystkie te preparaty tak naprawdę mają bardzo zbliżony skład, a różnią się nazwą i stężeniem oraz … cenami. O wiele lepsze efekty terapeutyczne uzyskuje się przy zastosowaniu leków nowszej generacji, które niestety wymagają podania indywidualnego najczęściej w iniekcji domięśniowej lub podskórnej. W związku z faktem, że leki te są zdecydowanie nadużywane ich skuteczność stopniowo maleje. Na spadek skuteczności leków wpływ mają także błędy w prowadzeniu terapii – najczęściej zbyt krótkie podawanie leku. W przypadku mykoplazmozy gołębi leki powinny być podawane nawet do 10 dni, a nie jak czyni to większość hodowców 3-5 dni. W związku z faktem, że leki są toksyczne należy osłonowo podawać toniki wątrobowe np. AviLiv. Oczywiście dobór leku i sam schemat terapii powinien zawsze należeć do lekarza weterynarii. Przypadki związane z występowaniem powikłań takich jak zapalenie spojówek wymagają miejscowego podania kropli zawierających antybiotyk oraz lek przeciwzapalny. Zakraplanie oczu powinno odbywać się 3-4 x na dobę przez minimum 7dni. Warto wspomnieć o leczeniu wspomagającym – sam antybiotyk ogranicza tylko rozwój drobnoustrojów natomiast śluz lub ropa nadal zalega w drogach oddechowych. Związane jest to z wydzielaniem przez mykoplazmy toksyn upośledzających ruch rzęsek odpowiedzialnych za wydalanie nadmiaru śluzu z dróg oddechowych. Dlatego podczas terapii powinno się wspomagająco podawać preparaty, po których gołębie wydzielają nadmiar śluzu z dróg oddechowych (czyli czyszczące drogi oddechowe). Doskonałym preparatem jest opracowany przeze mnie AviPul krótodziobe. Zawiera on wysokie stężenia olejków eterycznych oraz wyciągów roślinnych wspomaga- 42 wrzesień–październik 2011 jących wykrztuszanie i działających przeciwzapalnie. W związku z faktem, że jedną z przyczyn występowania objawów choroby może być herpeswirus warto uodporniać przeciwko niemu gołębie. Na krajowym rynku obecna jest szczepionka zawierająca antygeny zarówno paramykso- jak i herpeswirusa. Dostępna jest u lekarzy weterynarii. Zmierzając do końca artykułu chciałbym uzmysłowić hodowcom bardzo ważny element. Antybiotyki wykorzystywane w terapii powikłań bakteryjnych występujących w chorobach układu oddechowego należą do tzw. antybiotyków bakteriostatycznych. Oznacza to, że nie wybijają bakterii tylko hamują ich rozwój. Właśnie dlatego ptaki chore przewlekle z reguły nie reagują pozytywnie na leczenie i raczej trzeba je usuwać z gołębników. Jednakże największym problemem związanym ze stosowaniem leków bakteriostatycznych jest to, że mykoplazmozę dróg oddechowych tak naprawdę można tylko zaleczyć, a nie wyleczyć do końca. Czyli choroba będzie wracać każdego roku i należy się z tym faktem pogodzić. Jest oczywiście jedna (choć nietypowa) rada na likwidację infekcji dróg oddechowych u gołębi krótkodziobych. Pomijając fakt występowania drobnoustrojów podstawową przyczyną jest hodowca i błędy jakie wykonuje (wspomniany wcześniej brak selekcji prozdrowotnej, przedłużanie lęgów, grzanie gołębników) oraz trend do faworyzowania kalek z przesadnie krótkimi dziobami. Wiem, że jest to raczej nierealne, jednak zdrowy rozsądek nakazuje by wprowadzić we wzorcach pewne ograniczenia dotyczące długości dzioba i konsekwentnego piętnowania ptaków ze zbyt krótkimi dziobami. Wprowadzenie takich działań po pewnym czasie doprowadziłoby do uzyskania ptaków może mniej atrakcyjnych pod kątem wyglądu ale na pewno mniej wrażliwych na zachorowania. Pomysł ten na pewno wielu się nie spodoba, ale czy utrzymywanie przy życiu ptaków mających naturalnie problemy z jedzeniem i rozmnażaniem się (w końcu młodych nie wykarmią samodzielnie) przy patrzeniu na to z punktu widzenia zdrowego rozsądku i czystego humanitaryzmu nie jest znęcaniem się nad zwierzętami? Każdy powinien sobie odpowiedzieć na to pytanie sam. 3LyUDSWDNyZVĉZ\WZRUDPLVNyU\DOHQLHZLHOHKRGRZFyZZLHŮHSU]HPLDQ\ DPLQRNZDVyZMHEXGXMĉF\FK]DFKRG]ĉZZĉWURELH:]ZLĉ]NX]EUDNLHP QDU\QNXGREU\FKSUHSDUDWyZSLHU]HQLRZ\FKRSUDFRZDOLŒP\]HVWDZQD SLHU]HQLHNWyU\]DZLHUD$YL3HQáDWZRSU]\VZDMDOQHDPLQRNZDV\VLDUNRZH F\QNELRW\QDNRPSOHNVZLWDPLQ]JUXS\%PLNURHOHPHQW\VSURV]NRZDQH ]LRáDAviLivWRQLNXVSUDZQLDMĉF\SUDFĘZĉWURE\RUD]$YL2LONRPSR]\FMD ROHMyZQDGDMĉFDSLyURPSRá\VNLHODVW\F]QRŒü 'RVNRQDá\]HVWDZSLHU]HQLRZ\ZNRU]\VWQHMFHQLH Wspomaga proces pierzenia Olej - bogactwo kwasów tłuszczowych Multiwitamina, zwiększa ilość czerwonych krwinek Rekomendowany program stosowania produktów w okresie pierzenia DZIEŃ TYGODNIA Z WODĄ W DAWCE Z KARMĄ W DAWCE Poniedziałek AviLiv 5ml / 11 AviOil 5ml / 1kg karmy + AviPen 7g / 1kg karmy AviLiv 5ml / 11 AviOil 5ml / 1kg karmy + AviPen 7g / 1kg karmy lyte Wtorek Środa Czwartek AviCid 3ml / 11 Piątek AviFerr3ml / 11 Sobota AviLiv 5ml / 11 Niedziela AviPul 2,5ml / 11 AviOil 5ml / 1kg karmy + AviPen 7g / 1kg karmy krótkodziobe Nie czekaj! Zamów już teraz: Avimedica s.c. ul. Jaroszyka 3, 10-687 Olsztyn, tel./fax.: 89 523 66 88, infolinia: 723 020 040, www.avimedica.pl, e-mail: [email protected] lub pytaj w dobrych sklepach z artykułami dla gołębi. GOŁĘBIE i drobny inwentarz FAKTY CZY MITY STANISŁAW GRYBA C zęsto spotyka się informacje nawet w fachowych pismach o dużym zużyciu wody przez gołębie, psy i inne zwierzęta w czasie upałów. Moje wieloletnie obserwacje wynikające z codziennego dozowaniem wody dla gołębi 1l/20szt oraz dla hodowanych trzech psów nie potwierdzają tego. Chciałbym żeby ktoś kompetentny wypowiedział się na ten temat. Z moich doświadczeń wynika, że zużycie wody przez gołębie uzależnione jest od zużycia karmy, stanu zdrowia oraz karmienie młodych. Karmienie młodych w okresie letnim może sugerować wzrost zużycia wody z powodu upałów co nie jest prawdą. Zachęcam hodowców do dobowego dozowania co pomoże wcześnie wyłapywać zaburzenia zdrowotne gołębi. Obserwacje w mojej hodowli, jak i u kolegów, potwierdzają stan chorobowy gołębi przy zwiększonym zużyciu wody, a jeżeli zużycie to wzrośnie 2—3 krotnie to w 90% zaczyna się PARAMYXOWIROZA. Przebieg typowy to do tygodnia duże lub bardzo duże zużycie wody, wodnista biegunka, wypróżnienia w postaci wodnistej plamy o średnicy do 30cm z małą ilością kału w środku, następnie nagłe zejście śmiertelne poprzez porażenie układu nerwowego. Charakterystyczne jest to, że gołąb często siedzi, jakby wysiadywał jajka lub wypoczywał na siodełku, całkowicie zimny. Zejścia śmiertelne trwają do 2 tygodni, a to już jest stan przewlekły PARAMYXOWIROZY. Wymienione poszczególne okresy mogą być dłuższe lub krótsze i są uzależnione od kondycji gołębi, jak i złośliwości szczepu wirusa. Nie jestem lekarzem weterynarii i nie mam możliwości przyprowadzania badań dlatego możliwe jest, że występują tu jeszcze jakieś skażenia mieszane. Nie mniej jednak obserwacja zużycia wody przez gołębie niezależnie od temperatury powietrza bardzo pomaga mi w utrzymaniu ich zdrowia. Jeżeli gwałtownie wzrośnie zużycie wody natychmiast podaję sporządzane preparaty z miodu, wyciągu ziół i warzyw, cytryny i witaminy B complex lub zamiast miodu elektrolit z glukozą, o których już kilka lat temu pisałem w biuletynie hodowlanym. Sposób ten stosuję już kilka lat. W początkowym okresie podawania skuteczność była nawet 100% z tym, że gołębiom o bardziej zaawansowanej chorobie podawałem dawkę o 10- krotnie większym stężeniu strzykawką do wola. W trzech dawkach co 12 godzin. Były przypadki pełnego powrotu do zdrowia już po 3-4 godzinach. Wymienione preparaty (mikstury) dalej wykazują dużą przydatność szczególnie na etapie wodnistych odchodów. Kiedyś przeczytałem w literaturze fachowej że PARAMYXOWIROZA występuje w 6-ciu różnych odmianach zjadliwości. Praktycznie obserwacje potwierdzają występowanie PARAMYXOWIROZY o różnej zjadliwości być może gmatwanych jeszcze innymi wirusami o podobnych objawach. Hodowla moja w okresie letnim często przewyższa 600 sztuk i jak na razie, odpukać w niemalowane, nie wystąpiły znaczne straty hodowlane poza incydentem poszczepiennym, który wymusił na mnie sporządzenie wymienionej mikstury. Gołębie stare i młode szczepię raz w roku słowacką szczepionką na PARAMYXOWIROZE i HERPE-WIRUS. Czasem szczepienie młodych powtarzam. Jeżeli w czasie odchowu młodych zwiększa się zużycie wody i rozwodnienie natychmiast podaje wymienioną miksturę, która pozwala mi na skompletowanie młodych w większej ilości do szczepienia. Jednak obecnie, mimo szczepień, wirus nie osłabł lecz próbuje atakować gołębie już w kilka dni po wylęgu co objawia się silnymi skrętami głowy w gnieździe i utratą temperatury ciała. Hodowcy mający mniej wnikliwości lub czasu na obserwa- cji gołębi mogą tych faktów nie zauważyć, a jedynie znajdują młode padłe gołębie w gnieździe często z pełnym wolem. W tym roku dostrzegłem 2 sztuki młodych gołębi z zakręconymi głowami w wieku poniżej tygodnia, które udało się przywrócić do zdrowia tzw. PAPKĄ do karmienia ptaków przysłaną przez kolegę z USA, podawaną do wola 2 razy dziennie. Wyprostowanie głowy nastąpiło po 5 dniach. Rozszerzyłem opis o występowaniu chorób by podkreślić jak ważna jest obserwacja zużycia wody przez gołębie niezależnie od temperatury otoczenia. Myślę że trzeba obalić mit zużycia wody w czasie upałów, bo chyba nikt nie widział gołębi spoconych, a zużycie wody przy wysokich temperaturach może się nawet zmniejszyć z powodu mniejszego zużycia karmy. Podobne spostrzeżenie dotyczy psów, choć mam ich tylko 3 szt. Wielokrotnie obserwowałem ze mój OWCZAREK PODHALAŃSKI w ciągu gorącego dnia nawet nie próbował podchodzić do wody a pił dopiero wieczór, jak się schłodziło i nie chciał wody zbyt zimnej. Podejrzewam, że zwierzęta mają mądry instynkt i wiedzę, że zimne woda na gorącu grozi przeziębieniem. Podobnie jest z gołębiami. Kąpać chcą się głównie w godzinach przedpołudniowych, żeby zdążyły się wysuszyć, a przy dużych upałach kąpią się niechętnie. Na zakończenie zwracam się do autorytetów weterynaryjnych od gołębi o więcej publikacji fachowych dotyczących wyłącznie gołębi. Odsyłanie hodowców do lekarzy terenowych traci sens bo poza małymi wyjątkami ich wiedza na temat gołębi jest bardzo mała i nie bardzo chcą się gołębiami zajmować. Jak wiemy do niedawna zajmowali się tylko dużymi zwierzętami. Wiedza ich się znacznie poszerzyła w zakresie hodowli psów i kotów, a jeśli idzie o gołębie, to jeszcze dużo brakuje. wrzesień–październik 2011 43 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Zielononóżka czyli kura swojska (cz.1) ZBIGNIEW GILARSKI Ta piękna i wielce użyteczna kurka jest produktem racjonalnej, hodowli wiejskiej a dziesiątki lat naturalnej selekcji przystosowały ją do bytowania w trudnych warunkach dawnej wsi polskiej. Odziedziczona po kurzych praprzodkach odporność oraz swoista „inteligencja”, uczyniła z niej kurę bystrą o wyostrzonych zmysłach , zdolną do samodzielnego poszukiwania pokarmu oraz unikania wszelkich drapieżników. Nadzwyczajna odporność, dobra zdrowotność, bardzo dobra nieśność, smaczne mięso oraz naturalne przystosowanie do naszego klimatu - to cechy, które wyróżniały tą niezwykłą kurę wśród wiejskiego drobiu. Te wszystkie zalety z pewnością zostały dostrzeżone przez ówczesne gospodynie, które oprócz innych zajęć gospodarskich sprawowały też pieczę nad drobiem. Prawdopodobnie w ramach wymiany doświadczeń wymieniano też sprawdzony materiał hodowlany a sława dobrej kury roznosiła się po okolicy. Tak też było jeszcze do niedawna na wsi podkarpackiej a w niektórych rejonach te dobrosąsiedzkie zasady przetrwały do dzisiaj. Początki tej, kultowej już dzisiaj kury są w miarę udokumentowane i na podstawie dostępnych mi materiałów postaram się odtworzyć jej dzieje. Pierwszą znaną mi polskojęzyczną pozycją poświęconą hodowli drobiu była książka pt.: „O chowie ptactwa domowego jako to: drobiu, gęsi, kaczek, indyków i gołębi i podanie sposobów z doświadczenia czerpanych, jak chów ptactwa domowego, ta dotąd tak zaniedbana gałęź gospodarstwa, do tego stopnia doprowadzoną być może, by 44 Stadko zielononozek na wybiegu. FOT. Z. GILARSKI największą korzyść przynosiła, i najwięcej się popłacała”/ autor Józef Spittal. / Lwów 1864 r/ Niestety nie mam dostępu do oryginału tej książki i dlatego też nie jestem w stanie przytoczyć zawartych tam opisów. Jednym z pionierów nowoczesnej jak na owe czasy hodowli drobiu, był Stanisław Konstanty Pietruski (z Siemuszowej), autor specjalistycznych opracowań o tematyce hodowlanej, w tym bardzo interesującej książki pt. ”KURY SWOJSKIE” , wydanej we Lwowie w 1866 roku. Swoją książkę autor pisał w Podhorcach w okresie od 17 listopada 1862 do 17 lipca 1864 roku. Pisana była w oparciu o własną praktykę hodowlaną i dostępne w tym czasie opracowania zagraniczne. Wśród bibliografii autor wymienia też m.in. ”Tygodnik rolniczo-przemysłowy krakowski” i Roczniki gospodarstw krajowych w Królestwie Polskim”. Wśród kur zwyczajnych (pospolitych), wymienia też „siemieniatki”, zwane tak od płowej barwy upierzenia; prawdopodobnie opisuje on praprzodka naszej zielononóżki. Ta krajowa, wrzesień–październik 2011 niezwykle użyteczna rasa powstała właśnie w wyniku selekcji i umiejętnego uszlachetniania, prymitywnych kur wiejskich. Na zakończenie autor zwraca się do czytelników tymi słowami: „Nie napisałem dla sławy, bo sława z takich dzieł u nas nader nikczemna. Nie napisałem też i dla zysku, bo czy jest z takich mozolnych wydań zysk , czy strata, to wiedzą ci, co piszą dzieła naukowe a mianowicie zoologiczne , w naszym kraju. Ale napisałem w najszczerszej chęci przysłużenia się naturalistom, miłośnikom i gospodyniom polskim, pierwszą ,na długoletnim własnem doświadczeniu opartą książkę o drobiu, zastosowaną do potrzeb i do stosunków naszej prowincyi. Wiem ja niestety aż nadto dobrze, że jeszcze u nas godzina nie wybiła dla dzieł zoologicznych. Jeszcze dużo, dużo wody upłynie ,zanim taka książka zawita do wielu domów szanownych czytelników.” Ziarno zasiane przez tego znakomitego znawcę tematu ,wiele lat później , właśnie w ubogiej Galicji wydało pierwsze owoce. Prawdopodobnie już w 1884 roku w dobrach rodowych księżnej Maryi Czartoryskiej, leżących we wsi Wiązownica k/Jarosławia, założony został wzorcowy kurnik,zajmujący się hodowlą rasowych kur i królików. Oto jak ten okres opisuje naoczny świadek i uczestnik tamtych wydarzeń , Władysław Bzowski; właściciel dóbr i prezes założonego później Towarzystwa Ornitologicznego: „Założony przed dziesiątkiem laty w Wiązownicy kurnik poprawny o doborowych rasach drobiu jako też królików – staraniem Jaśnie Oświeconej księżnej Jerzowej Maryi Czartoryskiej , wzbudził zainteresowanie i dał impuls do zawiązania w r.1894, Towarzystwa Ornitologicznego w Jarosławiu pod protektoratem Księżnej; które później ze zmianą statutu nazwę ”PIERWSZE GALICYJSKIE TOWARZYSTWO CHOWU DROBIU I KRÓLIKÓW W JAROSŁAWIU” przybrało. Towarzystwo to wzięło sobie za cel podniesienie chowu drobiu i popieranie handlu i rozwoju tej gałęzi z uwzględnieniem GOŁĘBIE i drobny inwentarz uszlachetniania zaaklimatyzowanego drobiu krajowego... Jeszcze w r.1897,uchwalił Wydział (.chodzi o Zarząd przyp. Z.G.)na jednym ze swych posiedzeń zająć się rasą kury krajowej, uszlachetnieniem tejże przez krzyżowanie z rasą włoskich kuropatwiaków, jako rasą najwięcej zbliżoną do naszej kury swojskiej. Do tego krzyżowania potrzeba było wybrać kilka kur o ustalonym typie tj. o jednakowej budowie ;kształtach i upierzeniu co okazało się nadzwyczaj trudnem, gdyż krajowe kury różnią się bardzo między sobą skutkiem krzyżowania z kurami ras obcych. Długi czas upłynął na tych poszukiwaniach aż dopiero dzięki zabiegom dr Bronisława Obfidowicza, c.k. lekarza pułkowego w Jarosławiu udało się odszukać w Wierzbnie i Kidałowicach, gminach tutejszego powiatu, kilka kur zielononóżek, o jednolitej budowie, kształcie i upierzeniu... Polska kura zielononóżka odznacza się nadzwyczajną nieśliwością jaj, gdyż przeciętnie składa rocznie 150 – 180 jaj. Kury lęgu marcowego niosą jaja już we wrześniu, co na wystawie tegorocznej drobiu w Jarosławiu stwierdzonem zostało. Polska kura znakomicie wysiada a jako kwoka jest niezrównaną. Hodowla tej kury nie przysparza prawie żadnych trudności ,gdyż nie jest ona wcale wybredna w karmie, poprzestając na byle jakie żywności. Do przymiotów tej kury zaliczyć należy jeszcze, że jest bardzo wytrzymałą na zimno i odporną na wszelkie choroby. Mięso z tego gatunku jest smaczne i bardzo pożywne. Z uwagi na przytoczone przymioty nadaje się kurka polska zielononóżka znakomicie do hodowli w kraju. Włościanom naszym potrzeba takiej kury ,która by dobrze jajka niosła ,wysiadywała bez trudności i by utrzymanie jej niewiele kosztowało. Te wszystkie warunki posiada wyżej opisana kura dlatego też Towarzystwo nie ograniczyło się na jej Kura Zielononóżka. FOT. S. ROSZKOWSKI wyszukaniu i zbadaniu ale założyło kilka kurników zarodowych ,celem rozszerzenia jej w kraju , a mianowicie założyło 2 kurniki odmiany czerwonej a jeden kurnik odmiany siemieniatej. Otóż w roku 1900 zajęto się rozmnożeniem tej rasy tak, że posiadało Towarzystwo już kilka stacyj zarodowych. Drób ten zwrócił uwagę publiczności na Wystawie Drobiu we Lwowie a sztuki wystawione, prawie zupełnie rozkupiono. Na wystawie zaś w Opawie odbytej we wrześniu 1900 r otrzymał jeden z członków dyplom uznania za tę rasę – pochodzącą z jego własnego chowu”... Z całą pewnością początki naszej zielononóżki związane są z osobą księżnej Marii Czartoryskiej, jej aktywnością społeczną i nieprzeciętną pasją hodowlaną. To jej działania dały początek nowoczesnej i ukierunkowanej hodowli drobiu na terenie dawnej Galicji. Co prawda opracowanie to jest poświęcone naszej ukochanej kurce lecz nie sposób pominąć przy tym osoby, która roztoczyła patronat nad tym pionierskim przedsięwzięciem. Kim zatem była księżna Maria Czartoryska ? Udało mi się ustalić, że nazywała się Maria Joanna Czermak i urodziła się w czeskiej Pradze w dniu 04.05.1835 roku / zmarła 27.06.1916 roku w Wiedniu/. Ojcem jej był dr med. Jan Nepomucen Czermak, a matką Józefa z domu Vessely. Maria musiała być kobietą nieprzeciętną skoro poślubił ją polski arystokrata, książę Jerzy Konstanty Czartoryski. Książęca para osiadła w dobrach rodowych we wsi Wiązownica Okazały kogut Zielononóżka. FOT. S. ROSZKOWSKI k/Jarosławia. Z tego związku urodziła się córka Wanda /1862 r/ oraz syn Witold Leon /1864 r/ Z dokumentów wynika, że księżniczka Wanda razem z swoją matką dość aktywnie działała na ziemi jarosławskiej i propagowała tam hodowlę drobiu. Ta aktywność trwała do 1912 roku, do śmierci księcia Jerzego, po czym ks. Maria wraz córką Wandą wyjechały do Wiednia. Natomiast pałac w Wiązownicy uległ całkowitemu zniszczenie w czasie I wojny światowej. Prawdopodobnie nie ocalały też żadne pamiątki związane z tamtym okresem. Zwracałem się do urzędu gminy w Wiązownicy z prośbą o pomoc w tej sprawie lecz tradycyjnie już lokalni włodarze nie są zainteresowani chwalebną historią swojej miejscowości i jakąś tam głupią kurą w dodatku z zielonymi nogami, dlatego też moja prośba pozostała bez odpowiedzi. Najprawdopodobniej też nie zdają sobie sprawy z faktu, że zielononóżka daje niebywałą szansę na promocję oraz rozsławienie tej miejscowości i to nie tylko u nas w kraju. Oto jak historię zielononóżki opisuje kolejny naoczny świadek tych wydarzeń Stanisław Kwieciński , c.k. weterynarz powiatowy w Jarosławiu (HD nr 2 / 1900) , cyt.: „Jeszcze w roku 1897 Wydział Towarzystwa chowu drobiu w Jarosławiu**, na jednem ze swych posiedzeń ,uchwalił zająć się rasą kury krajowej, uszlachetnieniem tejże, przez krzyżowanie jej z rasą włoskich kuropatwiaków, jako rasą najwięcej zbliżona do kury naszej krajowej – zwłaszcza, że wszystkie narody mają swe krajowe kury; Anglicy :Dorking, Francuzi: La Fleche, Houdon, CreveCoeur, Hiszpanie :Andaluzy, Włosi : kury włoskie, Niemcy Ramelslocher,Fryzyjskie itd. Do tego jednak krzyżowania potrzeba było wybrać kilka kur o ustalonym typie tj. o jednakowej budowie, wrzesień–październik 2011 45 GOŁĘBIE i drobny inwentarz kształtach i upierzeniu, co okazało się nadzwyczaj trudnem, gdyż krajowe kury różnią się między sobą bardzo budową, upierzeniem, grzebieniem, czubem, a to głównie przez krzyżowanie z kurami różnych ras zagranicznych. Na powszechnej wystawie we Lwowie w roku 1894, w czasie wystawy drobiu wpadło mi w oczy kilka kur wystawionych przez obszar dworski w Pawłowie /powiat Kamionka str./, pod nazwą polskich kur zielononóżek. Kury te , o ile sobie przypominam, były wzrostu małego, upierzenia siemieniatego i nogi miały koloru ciemnozielonego. Na jednem przeto z posiedzeń Wydziału Towarzystwa chowu drobiu w Jarosławiu, postawiłem wniosek, by Towarzystwo zajęło się hodowlą kur powyższych, co jednogłośnie przyjętem zostało. Uchwała ta jednak Wydziału, przez dość długi przeciąg czasu, nie mogła być w życie wprowadzoną, z powodu wielkiej trudności w wyszukaniu kur tej rasy. Dopiero dzięki zabiegom dr Bronisława Obfidowicza c.k. lekarza pułkowego w Jarosławiu, dzielnego hodowcy drobiu i gołębi, który bardzo wielkie zasługi położył około rozwoju Towarzystwa chowu drobiu w Jarosławiu, przez rozbudzenie zamiłowania u włościan w okolicy Jarosławia do racyonalnej hodowli kur, kaczek i gęsi, udało się we Wierzbnej i Kidałowicach pod Jarosławiem, odszukać kilkanaście kur zielononóżek o jednolitej budowie, kształcie i upierzeniu. Nadto odszukał przy tej sposobności dr Obfidowicz jeszcze inne kury polskie, a mianowicie: 1) Kuropatwiaki z czerwonemi nosami i żółtemi nogami, i , 2) Siemieniatki z żółtemi nogami. Kura polska zielononóżka jest pięknej, krępej i zwięzłej budowy, średniej wielkości, kształtu kury angielskiej „Dorking”. Upierzenie kury tej jest albo podobne do kuropatwy , jest jednak więcej szare, na piersiach jaśniejsze; koguty zaś na szyi mają upierzenie więcej czer- 46 Para Zielononozek na wiosennym wybiegu. FOT. Z. GILARSKI Do przymiotów tej kury zaliczyć należy jeszcze, że jest bardzo wytrzymałą na zimno i odporną na wszelkie choroby wone; albo kury mają ogólne upierzenie szaro siemieniate, szyja ciemniejsza, przód jaśniejszy; koguty odbijają zaś ciemniejszem upierzeniem szyi i przodu. Głowa bez czuba. Ogon dobrze rozwinięty, szeroki, u koguta z długiemi sierpami i licznemi piórami bocznemi, wysoko wzniesiony. Grzebień u kur mały u kogutków średniej wielkości, pojedynczy. Podbródki u koguta również średniej wielkości. Twarz czerwona. Uszy czerwone, małe. Dziób barwy czarnej. Nogi niskie nieobrośnięte, barwy zielonej, u młodych kur jasnozielone, u starszych ciemnozielone; stąd nazwa „Zielononóżki”. Prócz opisanego upierzenia , znachodzą się zielononóżki o upierzeniu w najrozmaitszych kolorach. (...) Wysokość kury ok.35 cm , koguta 40 cm wynosi. Waga kury wynosi 2 kg , koguta 2,5 kg. Waga jaja 55 – 60 gram. Polska zielononóżka odznacza się nadzwyczajną nośnością jaj; przeciętnie znosi rocznie wrzesień–październik 2011 150 – 180 jaj. Młode kury ,marcowego lęgu , niosą się już z początkiem września, co na wystawie drobiu w Jarosławiu 1899 sprawdzonem zostało. Kury te znakomicie wysiadują, a jako kwoki są niezrównane, gdyż bardzo długo kurczęta wodzą. Na byle jakiej żywności poprzestają. Nie potrzebują ponadto tak wielkiego dozoru i pielęgnowania jak kury ras obcych. Na zimno są bardzo wytrzymałe, a na wszelkie choroby są nadzwyczaj odporne. Mięso zielononóżki ma skórkę bladożółtą, jest smaczne, jest go dość dużo, kości drobne i w swej dobroci bardzo zbliża się do mięsa kury angielskiej „Dorking”. Naprowadzone zalety i wielka odporność rasy tej , czynią z niej kurę znakomicie nadającą się do hodowli w kraju. Włościaninowi naszemu potrzeba kury i na jaja i dobrej kwoki, która by dobrze wysiadywała i dobrze kurczęta wodziła, a lepszej pod tym względem kury od zielononóżki nie ma... Polska kura zielononóżka znajduje się między ludem i jest zaniedbana; byłoby przeto wielce pożądaną rzeczą, by rasą tą dla dobra ogółu zajęli się inteligentniejsi hodowcy, którzy przez dobre żywienie, dobieranie dobrze zbudowanych i dobrze niosących się sztuk, przez odświeżanie krwi, oraz wczesny lęg, niewątpliwie podnieśliby użyteczność tej tak zaniedbanej narodowej polskiej kury. Ze względu na powyżej podane zalety, jakie tę kurę cechują, celem rozszerzenia kur tych w kraju Towarzystwo chowu drobiu w Jarosławiu zakupiło trzy kurniki odmiany czerwonej i jeden kurnik odmiany siemieniatej i nadało je trzem włościanom w powiecie Jarosławskim”. Jako ciekawostkę podam, że na wystawie w Jarosławiu w 1899 roku , listy pochwalne otrzymali następujący hodowcy: Józef Rozlepiło za polskie zielononóżki, Kazimierz Miciński i Jan Zubicki za krajowe siemieniatki a dodatkową nagrodę w postaci dukata ufundowanego przez księżnę Marię Czartoryską otrzymał Józef Rozlepiło. Ten nieco przydługi opis pozwoli miłośnikom tej rasy poznać nie tylko historię , ale też prześledzić ewentualne zmiany w budowie tej rasy jakie zaszły na przestrzeni ponad stu lat. Ponadto jest to najstarszy dość szczegółowy i bardzo wiarygodny opis tej rasy spisany przez człowieka wykształconego i z racji wykonywanego zawodu dogłębnie znającego zagadnienia hodowli drobiu. W dodatku obydwa opisy dotyczące historii zielononóżki są autorstwa osób, które czynnie zaangażowane były zarówno w tworzenie pierwszych struktur związkowych na ziemiach polskich, jak i też miały niebagatelny wpływ na wytyczenie właściwego kierunku hodowlanego zielononóżki polskiej. CDN... GOŁĘBIE i drobny inwentarz I Festiwal Zielononóżki Scena festiwalowa - stoją Leszek Mazan, wicemarszałem Wojciech Kozak i Mieczysław Czuma. FOT. M. RZEPKA D ziałające zaledwie od trzech lat w Proszowicach Stowarzyszenie Proszowickich Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza „Zielononóżka” pokusiło się o zorganizowanie plenerowej imprezy promocyjnej pod nazwą I Małopolski Festiwal Polskiej Zielononóżki. Wyjątkowy festiwal zainteresował wielu znamienitych gości, hodowców gołębi i drobnego inwentarza z terenu Małopolski, zgromadził także dużą grupę, mieszkańców Proszowic i okolicznych wsi. Organizatorzy hodowlanego święta, w tym zwłaszcza członkowie stowarzyszenia, przy wsparciu władz województwa małopolskiego, powiatu proszowickiego i miasta, a także sponsorów, przygotowali bardzo atrakcyjny program, w którym każdy uczestnik mógł znaleźć coś dla siebie. W festiwalu uczestniczyli m.in. wicemarszałek Województwa Małopolskiego Wojciech Kozak, starosta proszowicki Zbigniew Wójcik, burmistrz Proszowic Jan Machowski, wiceprezes PZHGRiDI Stanisław Wójcik, prof. Stanisław Dubiel, który w trakcie imprezy wygłosił interesujący wykład. Festiwal zainaugurowano podczas polowej mszy świętej celebrowanej przez miejscowego proboszcza na placu targowym. W homilii ksiądz proboszcz przywołał bogate tradycje hodowlane Proszowic i okolicy, podkreślając znaczenie hodowli polskiej rasy kur Zielononóżka. Po mszy dwaj znakomici krakowscy dziennikarze Leszek Mazan i Mieczysław Czuma, ze swadą poprowadzili dalsze uroczystości. Zaprosili na scenę wicemarszałka Województwa Małopolskiego Wojciecha Kozaka, z którym w dowcipny sposób przeprowadzili wywiad na temat potrzeby i walorów hodowli polskiej rasy kur Zielononóżka. Wicemarszałek Kozak podkreślił iż Zielononóżka Kuropatwiana będzie promować Proszowice i powiat proszowicki w kraju i za granicą, ponieważ władze województwa czynią starania o uznanie jej hodowli za regionalną i uzyskania odpowiedniego certyfikatu Unii Europejskiej. Powołano w tym celu fachowy zespół, którego został przewodniczącym. Prace zmierzające do opracowania odpowiedniego wniosku są poważnie zaawansowane. Przypomniano równocześnie, że kury tego gatunku pojawiły się w Polsce dość dawno, bo w XIV wieku za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Pierwszą hodowlę Zielononóżki na dużą skalę założyła w Wiązownicy koło Jarosławia księżna Maria Czartoryska w roku 1881. Długie tradycje hodowli tej rasy kur dających smaczne mięso i znoszących dużo zdrowych jaj, kontynuują obecnie członkowie proszowickiego stowarzyszenia. Jego prezes Waldemar Bucki poinformował, że członkowie stowarzyszenia hodują obecnie ponad 500 sztuk tych kur. Podziękował równocześnie władzom wojewódzkim powiatowym, miejskim, a także sponsorom za pomoc w zorganizowaniu festiwalu. Wicemarszałek Kozak zapewnił, iż festiwal Zielononóżki będzie odtąd organizowany tradycyjnie co roku.. Następnie Zdzisław Kuliś autor wiersza „Zielononóżka”, który dwa numery wcześniej drukowaliśmy na naszych łamach, wyrecytował go. L. Mazan i M. Czuma ogłosili konkursy hodowlane i zaprosili jury do oceny prezentowanych na wystawie gołębi oraz drobiu. Na scenie pojawiła się kapela ze Szczurowej „Pastuszkowe granie” dając wspaniały koncert ludowych melodii i piosenek z regionu Proszowic. Wystawa hodowlana, na której pokazano kilkaset wspaniałych okazów gołębi rasowych i drobiu ozdobnego, cieszyła się wielkim zainteresowaniem zwiedzających. Szczególna uwagę zwracały czubatki z hodowli prof. Dubiela, a także kariery, motyle warszawskie, rysie, srebrniaki, jak również kohin olbrzymi, parki górskie, amser niemiecki oraz gęsi, a zwłaszcza kilka stad zielononóżek z kogutami, które co pewien czas piały donośnie. Jury pod przewodnictwem Stanisław Jurka dokonało przeglądu i oceny zaprezentowanych okazów i przyznało puchary najlepszym hodowcom. Za garłacza pomorskiego puchar ufundowany przez prezesa PZHGRiDI Jana Pajkę otrzymał Zdzisław Walczyk, za kariera Józef Rokita, a za mewkę polską Waldemar Bucki. Puchary wręczył wiceprezes PZHGRiDI Stanisław Wójcik. Starosta proszowicki Zbigniew Wójcik uhonorował pucharami Kamila Chmielewskiego najmłodszego wystawcę, Wojciecha Kozaka za najlepsze młode gołębie oraz Zbigniewa Hodura za najładniejsze stado zielononóżek. Wicemarszałek W. Kozak (na zdjęciu poniżej) od członków stowarzyszenia otrzymał specjalną płaskorzeźbę z wizerunkiem zielononóżki. Wszyscy uhonorowani zostali poczęstowani potrawami przygotowanymi z mięsa zielononóżek przez członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z pobliskiego Kościelca. Panie częstowały też pierogami, których tradycja wyrobu w tej wsi datuje się od roku 1257. Potrawy te można było kupić na kilku stoiska obsługiwanych przez członkinie KGW ubrane w regionalne stroje. Na scenie pojawiło się jeszcze kilka zespołów ludowych i muzycznych. Atrakcji więc nie brakowało. Ryszard Lis Nagrodzeni hodowcy w konkursie gołębi i drobiu. FOT. M. RZEPKA wrzesień–październik 2011 47 GOŁĘBIE i drobny inwentarz P olska to obecnie kraj największych przemian na naszym kontynencie. To jednak, że przez tyle lat de facto nie było nas w Europie odcisnęło swoje piętno nie tylko w przemyśle, infrastrukturze, czy mentalności, ale także w takich dziedzinach jak hobby. Na szczęście doganiamy kraje wysokorozwinięte szybciej niż się komukolwiek wydawało, a w niektórych dziedzinach nawet je prześcigamy. Nasi hodowcy gołębi swoim zaangażowaniem, wielką pasją i wynikami już zadziwili cały świat. Za ich przykładem idą inni chcąc pokazać, że nie są gorsi. Pojawili się nawet prekursorzy, którzy wprowadzają gatunki i odmiany do tej pory nie tylko nieznane, ale nawet zakazane, a za granicą uchodzące za najnowsze trendy mody. Białe dzwońce, czyżyki, gile, czy szczygły były znane do niedawna tylko z opowieści, a tymczasem można je już spotkać u naszych wielbicieli fauny europejskiej, którzy nie szczędzą czasu, zaangażowania, a nierzadko pieniędzy, żeby realizować swoje marzenia. Hodowla tych gatunków ma wartość podwójną, po pierwsze jest ciekawą propozycją czegoś nowego a po drugie szansą dla dzikich ptaków, żeby te w końcu nie były odławiane. Gile, dzwońce i szczygły najlepiej czują się tam, gdzie przyszły na świat-gdzie jest ich miejsce. Jedna w naturze, drugie w klatce. O tych drugich właśnie chciałem porozmawiać z największym hodowcą szczygłów wśród aktorów panem Krzysztofem Respondkiem. Marek Rzepka: Dlaczego właśnie szczygły? Krzysztof Respondek: Szczygieł jak głosi legenda został stworzony jako ostanie dzieło Stwórcy. Ze wszystkich farb jakie mu pozostały Bóg wymieszał i namalował nimi 48 Fascynują mnie szczygły Wywiad ze znanym aktorem filmowym, piosenkarzem Krzysztofem Respondkiem Dziki szczygieł Carduelis Major Para hodowlana Carduelis Major Szczygieł hodowlany Carduelis Major Szczygieł mutacji „agat” mistrz świata 2011 - 94 pkt Francja Tours. Własność Marek Rzepka szczygła. Może w tym tkwi tajemnica jego piękna i pożądania. Znam wielu hodowców kanarków, papug, czy innych ptaków egzotycznych, którzy mimo swoich zdeklarowanych pasji hodowlanych nie kryją sympatii do tych małych wrzesień–październik 2011 kolorowych, obdarzonych niebywałym wdziękiem ptaków i w skrytości ducha marzą o tym by choć raz w życiu rozmnożyć szczygły. Ja nigdy nie miałem takich dylematów od ponad samego początku fascynuje mnie właśnie ten i tylko ten gatunek. Niebywała uroda, piękny śpiew i temperament to cechy, które sprawiły, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa nieprzerwanie od ponad trzydziestu lat. MR: Z tego co wiem nie jest to miłość łatwa? KR: Powiedziałabym, że bywa nawet tragiczna . Znam więcej hodowców, którzy z hodowli tych ptaków zrezygnowali niż tych, którzy w tej bitwie odnoszą sukcesy. MR: Pewnie najtrudniejsze były początki? KR: Ja zaczynałem jeszcze w czasach kiedy zdobycie egzemplarzy hodowlanych graniczyło z cudem, a prawdę mówiąc było niemożliwe. U nas ptaki te od zawsze były pozyskiwane z natury i nikt nie zajmował się ich hodowlą. Trzymane były dla ich śpiewu lub w celach bastardyzacji. Mieszańce szczygła z kanarkiem lub innymi łuszczakami są zdolnymi i niezmordowanymi śpiewakami, a ponadto bardzo żywotne. Kiedy jednak zaczynały do nas docierać informacje, że w Belgii, Holandii, czy Niemczech europejskie łuszczaki są rozmnażane z powodzeniem w niewoli, pokazywane na wystawach, a nawet można je kupić w sklepach zoologicznych, ten kierunek hodowli szczygłów stał się dla mnie nową inspiracją. Rozmnażanie jednak ptaków pochodzących z natury jest wielką loterią. Najpierw przez długi czas nie mogłem dochować się młodych, choć niejednokrotnie szczęście było już bardzo blisko. Potem gdy pierwsze ptaki przyszły na świat i szczęśliwie opuściły swoje gniazda, okazało się, że jest to początkiem nowych problemów. Pierwsze pokolenie hodowlanych ptaków było słabego zdrowia, miałem wrażenie, że dotknęły je wszystkie choroby, które zna medycyna i te, których jeszcze nie zna. Sprawę poprawiły GOŁĘBIE i drobny inwentarz Porównanie szczygła europejskiego dzikiego Carduelis Carduelis ze szczygłem hodowlanym Carduelis Major – po lewej Carduelis Carduelis, po prawej Carduelis Major zalecenia dr Kruszewicza i następne młode można już było utrzymać przy życiu, ale i tak problem immunologii pozostał. Problem odporności nie był jednak jedynym zmartwieniem. Ku mojemu zdziwieniu wyhodowane w niewoli ptaki były mniejsze, bardziej płochliwe i nie tak ładne jak ich rodzice. Swoje poszukiwania skierowałem wtedy w stronę profesjonalnych hodowli, gdzie szczygły rozmnażano już od wielu lat i z problemami wieku młodzieńczego nikt się już nie borykał. Wizyty na międzynarodowych wystawach i odwiedziny u dobrych hodowców okazały się nie tylko punktem zwrotnym w mojej karierze hodowlanej, ale przede wszystkim rewolucją w myśleniu. MR: Co było takiego rewolucyjnego? KR: Zobaczyłem piękne, wyselekcjonowane ptaki, będące już na jakimś etapie hodowlanej ewolucji. Chcąc samemu dojść do takich efektów musiałbym stracić sporo czasu. Te najładniejsze pochodziły oczywiście od szczepu cardueliscarduelis major, których dziadkowie pochodzili z Syberii. Nie mając dostępu do zachodnich czasopism i publikacji nie wiedziałem, że istnieje już tyle mutacji barwnych tych ptaków. To czego u kanarków dokonano w ciągu 300 lat ze szczygłami zajęło zaledwie 30. Ten pośpiech miał jednak swoje negatywne strony. Niektóre mutacje nie są tak do końca utrwalone. Ptaki wymagają jeszcze dużej selekcji i póki co przysparzają hodowcom wielu problemów. Proces ten moim zdaniem wymaga trochę pracy, poświęcenia i pasji. Historia innych gatunków daje jednak nadzieją, że jest to kwestia czasu. MR: Carduelis Major to chyba najbardziej pożądany podgatunek w hodowli? KR: Tak to prawda. Major jest nieco większy i jaskrawiej ubarwiony niż szczygieł europejski, ale gorzej od niego śpiewa. Chciałbym w tym miejscu skupić się na chwilę na zagadnieniu wielkości majorów, bo na ten temat krążą niemalże legendy. Słyszałem już opowieści o egzemplarzach dwukrotnie większych niż normalne szczygły widywanych jednak w naturze bez świadków, a jeżeli w niewoli to bardzo dawno temu, kiedy relacjonujący był jeszcze dzieckiem. Problem tkwi w tym, że autorzy tych historii, w żaden sposób nie mogą, tego faktu udowodnić. Zdarzało mi się w przeszłości pokonywać olbrzymie odległości w celu ujrzenia szczygła giganta, ale niestety najczęściej przybywałem za późno, bo rano ptaka zjadł kot, albo linijka którą był mierzony nie wiedzieć czemu była pozbawiona kilku centymetrów. W celu odkrycia prawdy zleciłem znajomemu ornitologowi obrączkującemu ptaki syberyjskie w ich środowisku naturalnym rozwiązanie tego problemu. Zajęło to trochę Niebywała uroda, piękny śpiew i temperament to cechy, które sprawiły, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa nieprzerwanie od ponad trzydziestu lat U szczygłów hodowlanych często są spotykane egzemplarze o długości skrzydła 95 mm Największy ptak w hodowli Krzysztofa Respondka 98 mm czasu, ale wyniki są zaskakująco oczywiste. Jedyny właściwy pomiar to długość skrzydła. Proporcjonalnie do jego długości rośnie optycznie wielkość ptaka. Spośród pięciuset szczygłów poddanych badaniom tylko dwa stare samce miały długość skrzydła 92 mm a pozostałe nie przekraczały 90 mm. Dla porównania u szczygła europejskiego wymiar ten nie przekracza 84 mm, a u szczygłów hodowlanych można spotkać wcale nie rzadko egzemplarze o długości 95 mm. W mojej hodowli największy okaz ma rozmiar skrzydła prawie 98 mm. Te kilka milimetrów to kilkadziesiąt lat selekcji i kojarzenia ze sobą największych osobników. Największe i najładniejsze okazy różnią się już dzisiaj dość znacznie pod względem wielkości i ubarwienia od syberyjskiego pierwowzoru i w niedalekiej przyszłości dojdzie moim zdaniem do wyszczególnienia w celach wystawowych szczepu carduelis major i szczygła domowego. Popularne powiedzenie „małe jest piękne” u hodowców ptaków nie ma racji bytu i tendencje wskazują raczej, że to duże jest piękne. Tego trendu nie są w stanie zatrzymać nawet sędziowie oceniający ptaki na wystawach przeciwnicy gigantyzacji gatunku. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że wszyscy odwiedzający moją hodowlę zawsze zwracają uwagę na pokaźne egzemplarze co jest zrozumiałe, bo robią one wrażenie. I te gusta miłośników są moim zdaniem bardzo pożyteczne, bo są, jak pan wspomniał na początku szansą dla dzikich ptaków, które przegrywają rywalizację z hodowlanymi. Na potwierdzenie tych słów przytoczę rozmowę, którą odbyłem na mistrzostwach świata w tym roku w Tours we Francji z czołowym belgijskim hodowcom szczygłów. Mój rozmówca przyznał, że jeszcze wrzesień–październik 2011 49 GOŁĘBIE i drobny inwentarz dwadzieścia lat temu kiedy do Belgii przyszedł transport majorów z Syberii hodowcy „zabijali się” o te ptaki. Podobny transport miał miejsce w ubiegłym roku, ale wybrano z niego tylko trzy ptaki. Resztą emigrantów ku ich radości nie było zainteresowania. Sceptycy twierdzą jednak, że i tak zawsze będzie potrzeba wprowadzania dzikiej krwi. Moje zdanie, podkreślam moje zdanie w tym względzie jest zgoła odmienne. Szanujący się hodowcy raczej nie dopuszczają do swojego szczepu żadnej obcej krwi, aby nie zakłócić wypracowanych przez lata genów. Przytoczę z kolei wypowiedź innego włoskiego potentata w tej dziedzinie, który gdy zadałem mu pytanie, czy wprowadza od czasu do czasu „dziką krew” wręcz się obruszył mówiąc, że nie chce się cofać dwadzieścia lat wstecz. MR: Co jest najtrudniejsze w hodowli tych ptaków i jakie są najczęściej popełniane błędy? KR: Najczęstszym błędem początkujących hodowców jest nabycie jednej lub dwóch par i oczekiwanie na duży sukces hodowlany. Tymczasem w 90% przychodzi rozczarowanie. Odradzam ponadto zakupy na giełdach i od handlarzy. Lepiej jest pojechać do hodowcy, gdzie poznamy niezbędne szczegóły hodowli takie jak karma, warunki i zwyczaje ptaków. Są to ptaki bardzo chimeryczne. Brak akceptacji partnera, problemy z budową gniazda, wysiadywanie i karmienie młodych to grzechy wielu innych gatunków, ale u szczygłów jakby częstsze. Stąd jakże trudny jest dobór idealnej pary, ale jeśli już się trafi jest początkiem wielkich sukcesów, które budują dumę hodowcy. Dysponując większą ilością ptaków możemy spróbować umieścić je w większej wolierze i dać im możliwość 50 Krzysztof Respondek przy jednej ze swoich wolier samo kojarzenia się w pary. Takie samorodne związki są pewniejsze, ale nie zawsze po myśli hodowcy. MR: Czy szczygły wymagają specjalnych metod hodowli? KR: Można je rozmnażać w klatkach, małych wolierach wewnętrznych lub dużych wolierach zewnętrznych. W mojej hodowli preferuję wszystkie trzy metody. Może to dziwne, ale najwięcej młodych dochowałem się w klatkach. Optymalny wymiar to 120 cm długości i po 50 cm wysokość i szerokość. Ważny jest jednak separator pośrodku, który dzieli od momentu zniesienia jaj samca od samicy. Częste są bowiem zachowania kanibalistyczne samca, który w przypadku braku separatora niszczy gniazda, jaja i nierzadko zabija młode w początkowym okresie ich życia. Te zachowania, nawet tych samych samców rzadko, albo w ogóle nie występują w wolierach. Do klatek najbardziej nadają się ptaki spokojne, najlepiej te, które w nich właśnie przyszły na świat lub przebywają od dłuższego czasu. Do pierzenia młodych natomiast lepsze są duże boksy, a najlepiej woliery z dużą ilością słońca, gdyż ten ptak, aby uzyskał swoje kolorowe upierzenie, a zwłaszcza czerwoną maskę potrzebuje dużo pokarmu bogatego w karoten i dużo słońca. Młode szczygły Carduelis Major w 17 dniu życia Wbrew obiegowym opiniom samice szczygłów są bardzo dobrymi matkami wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Najnowsze trendy w hodowlii Wylęg z jaj szczygłów cardelius major następuje w 14 dniu inkubacji, o 1 dzień dłużej niż u zwykłego szczygła europejskiego Najnowsze trendy w hodowlii MR: Czym karmić naszego pupila? KR: Na to pytanie nie da się krótko odpowiedzieć. Karma powinna być dostosowana do warunków w jakich trzymane są ptaki. W tym wypadku często bywa podobnie jak z naszymi dziećmi, że podając im ze szczerego serca to co najlepsze robimy im największą krzywdę. Ptaki pozbawione dużej ilości ruchu karmione tłustym ziarnem, które zresztą bardzo lubią, obciążają wątrobę i jest to początkiem ich końca. Te trzymane z kolei zimą na dworze muszą mieć bogatą mieszankę. Doświadczenie i zdolność obserwacji hodowcy ma tutaj największe znaczenie. Godne polecenia są gotowe mieszanki istniejące na rynku. Te najlepsze mają odpowiednio dobrany stosunek tłuszczów do węglowodanów, ale często też mają długą datę ważności, co jest dowodem na istnienie konserwantów. Niezastąpione jest więc dostarczanie swoim pupilom świeżych ziół i nasion, noszonych z pola, za którymi przepada- MR: Teraz pytanie, od którego powinniśmy właściwie zacząć. Jak ma się legalność hodowli szczygłów w Polsce, bo coś w tej dziedzinie się ostatnio zmieniło? KR: Szczygieł nie jest ptakiem citesowym i z tego co wiem mutacje można hodować bez żadnych legalizacji i pozwoleń, a szczygły o barwie naturalnej wymagają zezwolenia, prowadzenia ewidencji i kontroli przez Ministerstwo Ochrony Środowiska przez trzy pokolenia. Ale szczegółów można się dowiedzieć wystosowując odpowiednie pisma do ministerstwa. Dla wszystkich miłośników tych ptaków są to jednak siedmiomilowe kroki w stosunku do tego co było jeszcze parę lat temu. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko zachęcić wszystkich pasjonatów szczygła do hodowli i wniesienia swojego wkładu w popularyzację tego pięknego gatunku. Gratuluję pięknej pasji oraz hodowlanych sukcesów i dziękuję za ciekawą rozmowę. Marek Rzepka ZDJĘCIA POCHODZĄ Z ARCHIWUM K. RESPONDKA Lutino Witkop (satyna witkop) Witkop agat ją najbardziej. Pamiętać należy jednak znowu o zasadzie co za dużo to niezdrowo i, że to człowiek ma rozum, którego brakuje ptakom. Skubanie i łuskanie ziół przynoszonych z pola ma jeszcze dodatkową zaletędziała jak anty stres gwarantując im miłe zajęcie, któremu oddają się przez większość swojego życia w naturze. Stres jest największym wrogiem i każdy sposób żeby go unikać jest dobry. Nawet podstawowa karma powinna składać się z jak największej ilości nasion, aby jej spożycie zajęło jak najwięcej czasu. Podawanie nasion ziół takich jak łopian, wiesiołek, mniszek itp. ma również znaczenie lecznicze. Większość z nich działa bakterio- bójczo i poprawia odporność. W obiegowej opinii szczygły niesłusznie uchodzą za ptaki bardzo delikatne i wymagające stosowania dużej ilości chemii. To nieprawda. W odpowiednich warunkach potrafią cieszyć się zdrowiem przez długie lata. Mój rekordzista w wieku 17 lat dochował się jeszcze potomstwa. Rekordzistą świata w tej dziedzinie jak podaje w swojej książce „Ptaki Polski” Andrzej Kruszewicz jest szczygieł żyjący w Anglii w niewoli 27 lat. W naturze roczna śmiertelność tych ruchliwych ptaków wynosi aż 40-50%. W mojej hodowli śmiertelność młodych kształtuje się od wielu lat na poziomie 10%. wrzesień–październik 2011 51 GOŁĘBIE i drobny inwentarz AMADYNY WSPANIAŁE – dokończenie Chloebia gouldiae /Gould, 1844/ ANDRZEJ JAROSZ Samiec żółty 2 Faktorowy czarnogłowy fioletowopierśny O pinie na temat wrażliwości tego gatunku na niską temperaturę miały swoje uzasadnienie wiele lat temu, jednak obecnie są mocno przesadzone. Ptaki dzisiejszej populacji pochodzącej z licznych hodowli są znacznie odporniejsze i z powodzeniem możemy je pielęgnować i doprowadzać do rozrodu w przeciętnej temperaturze pokojowej i podobnie jak wiele innych gatunków ptaków egzotycznych. Chcąc jednak zapewnić naszym podopiecznym optymalne warunki i komfort termiczny, co powinno być priorytetem każdego hodowcy i miłośnika ptaków, nie należy dopuszczać do spadków temperatury poniżej 15oC. Pomieszczenie, w którym przebywają powinno być jasne z dostępem promieni słonecznych. Lęgi najlepiej prowadzić w klatce pamiętając, że czym klatka większa tym lepiej, w każdym razie długość jej nie 52 powinna być mniejsza niż 60 cm. Dobrze sprawdzają się tak zwane klatki regałowe, w których ściany boczne i tylna są z litego materiału, natomiast przednia sporządzona jest z siatki zgrzewanej o oczkach 12x12 mm lub z pionowych pręcików metalowych oddalonych od siebie w odległości także 12mm. Każda klatka powinna być wyposażona w szufladę, na której dnie sypiemy warstwę czystego piasku ewentualnie rozkładamy papier. W tym drugim przypadku piasek lub drobny grit powinny być stale do dyspozycji ptaków w osobnym naczyniu. Spełnia on rolę gastrolitów czyli umożliwia trawienie ziarnistego pokarmu. Na jednej ściance klatki wieszamy półotwartą budkę lęgową o wymiarach 12x12x15cm lub 15x15x15cm wymoszczoną cienkim, elastycznym sianem i włóknem kokosowym o odcinkach długości 10-12cm. Ktoś mniej wtajemniczony może zastanawiać się, co to wrzesień–październik 2011 jest budka półotwarta? Otóż w żargonie hodowców ptaków egzotycznych mianem tym określa się budkę lęgową, której przednia ścianka jest niższa od pozostałych o około 1/3 jej wysokości całkowitej. Jeśli na przykład wysokość całkowita budki wynosi 15cm, a szerokość 12cm, to wysokość przedniej ścianki wynosi 10cm, resztę stanowi otwór wejściowy o wymiarach 12x5cm. Pod otworem tym montuje się zwykle żerdkę, na której ptaki chętnie siadają. Pozostałe żerdki w klatce należy rozmieścić w taki sposób, aby ptaki miały możliwość przelotu. Powinny być wykonane z drewna, a najlepiej z nieokorowanych prostych gałązek. Dobrze gdy żerdki są różnej średnicy, np. 5,10,15 i 20 mm, co skutecznie zapobiega występowaniu odcisków. W żadnym przypadku nie należy stosować żerdek wykonanych z tworzyw sztucznych. W tak wyposażonej klatce powinna przebywać tylko i wyłącznie para lęgowa ptaków. Jeśli zauważymy, że nasze amadyny wchodzą do budki i formują w niej gniazdo, a samiec przemieszcza się po klatce z pęczkiem siana czy włókna kokosowego w dziobie, możemy być pewni, że niedługo przystąpią do lęgu. W tym czasie samiec coraz częściej tokuje???. Siada obok samicy, wibruje głową i wypina w jej stronę swoją barwną pierś, po czym wykonuje rytmiczne podskoki. Podczas tokowania często słychać jego charakterystyczny, szeleszczący śpiew. Samego aktu zbliżenia partnerów zwykle nie zauważymy, odbywa to się bowiem w intymnym wnętrzu budki. W zniesieniu od 4 do 6 jaj, znoszonych codziennie w godzinach rannych. Zazwyczaj po zniesieniu przedostatniego zaczyna się wysiadywanie. W ciągu dnia wysiadują oba ptaki na zmianę, w nocy tylko samica, rzadziej wysiadują razem. Po 14-15 dniach klują się pisklęta, a w 23-25 dniu młode ptaszki opuszczają budkę lęgową, do której wielokrotnie wracają w ciągu dnia i spędzają w niej noce. Mimo, że młodzież bardzo szybko Samiec niebieski czerwonogłowy białopierśny GOŁĘBIE i drobny inwentarz liczne upadki. Ptaki powinny mieć stale do dyspozycji mineralia, np. mieszankę mineralną w postaci sypkiej, można też położyć w klatce kawałek darni odwróconej korzeniami do góry, bryłkę węgla drzewnego czy nieco leśnej ziemi. Co pewien czas należy podawać preparaty witaminowe, a szczególnie witaminy z grupy B. W wyniku długoletniej hodowli tego gatunku, pojawiły się mutacje i odmiany barwne. Poza ptakami o naturalnym upierzeniu, to znaczy takimi w jakim występują w dzikim środowisku, znane są osobniki o odmiennie zabarwionej piersi czy innej barwie całego upierzenia. Niektóre z nich opiszę. Samiec niebieski czarnogłowy fioletowopierśny uczy się samodzielnie pobierać pokarm, to jednak w dalszym ciągu dokarmiana jest przez rodziców, głównie przez ojca. Po 14-18 dniach od chwili wyjścia z gniazda młode ptaszki są już samodzielne i należy je odłowić od rodziców i mieścić w dużej klatce bądź wolierze pokojowej gdzie będą mogły latać, co ma niebagatelny wpływ na ich kondycję fizyczną. Podobnie postępujemy z ptakami dorosłymi po odbytych 2-3 lęgach. Hodowla amadyn wspaniałych w wolierze ogrodowej jest w naszej szerokości geograficznej ryzykowna. Niekiedy się to udaje, ale uzależnione jest od wyjątkowo korzystnych warunków atmosferycznych, znane są jednak przypadki padania ptaków podczas gwałtownego załamania pogody. Niekorzystnym zjawiskiem są także duże różnice temperatury dnia i nocy, co często zdarza się wiosną i późnym latem. W żywieniu stosuje się tradycyjną mieszankę dla astryldów, zawierającą odmiany prosa z rodzaju Panicum (np. zielone, żółte, białe, czerwone), kanar, proso japońskie zwane także chwastnicą zbożową (Echinochloa frumentacea) oraz gatunki i podgatunki włośnic z rodzaju Setaria, do którego należy tak zwane proso senegalskie. Taką właśni mieszankę stosowałem z dobrym skutkiem, podając ją własnym ptakom. Do niektórych najnowszych mieszanek dodawane są także inne nasion, np. perilla, ostropest, ogórecznik, kozieradka, gorczyca, trawy, a także nasiona porzeczek, aronii, malin czy dzikiej róży. Niezbędnym dodatkiem jest tarta marchew oraz drobno posiekane świeże zielonki (mniszek, gwiazdnica, cykoria, endywia itp.). W okresie karmienia piskląt podajemy także miękki pokarm jajeczny lub tak zwane proso jajeczne sporządzone z kaszy jaglanej wymieszanej z surowym żółtkiem i odrobiną białka. Na jedno żółtko i nieco białka dajemy 100g kaszy jaglanej, wszystko dokładnie mieszamy i rozkładamy cienką warstwę w suchym, ciepłym ,przewiewnym pomieszczeniu. Dobrze wysuszoną kaszę kruszymy, aby ziarenka nie były zlepione. W okresie rozrodczym korzystnie jest podawać także nasiona skiełkowane, należy jednak bardzo uważać na ewentualną pleśń, która działa niezwykle toksycznie na ten gatunek i może powodować Białopierśna Pierwsze informacje o tej mutacji ukazały się w „Avicultural Magazine” w 1967 roku. Autorem artykułu był F. Barnicoat. Ta piękna mutacja ze śnieżnobiałą piersią ukazała się po raz pierwszy w Johanesburgu (RPA). Pierwsze osobniki białopierśne trafiły do Europy nap oczątku lat 70 a cena ich była niewiarygodnie wysoka. Ptaki białopierśne są recesywne w stosunku do normalnych fioletowopierśnych i dzięki temu występują osobniki fioletowopierśne rozszczepiające się w dalszych generacjach na białopierśne. Ze skojarzenia samca białopierśnego z białopierśną samicą, uzyskamy 100% białpierśnych. Jednak takie długotrwałe kojarzenia doprowadzają do karłowacenia i obniżenia witalności potomstwa. Aby temu zapobiec łączymy ptaka fioletowopierśnego z białopierśnym i uzyskujemy 100% fioletowopierśnych/białopierśnych, tzn. fioletowopierśnych rozszczepiających w dalszych generacjach na białopierśne. Dopiero łączenie fioletowopierśnego /białopierśnego z białopierśnym, pozwoli nam uzyskać dorodną młodzież, z której 50% to ptaki fioletowopierśne/białopierśne, a 50% to osobniki z białą piersią. Biała pierś występuje u ptaków zielonych(nominalnych) o czarnych, czerwonych i pomarańczowych głowach, jak również u osobników pastelowych, niebieskich, pastelowo niebieskich, żółtych i białych. Liliowopierśna Mutacja ta pojawiła się krótko po mutacji białopierśnej. Liliowa pierś jest wynikiem częściowej utraty czarnej eumelaniny i występowaniu w tej części ciała dużej ilości Samiec zielony czerwonogłowy fioletowopierśny wrzesień–październik 2011 53 GOŁĘBIE i drobny inwentarz czerwono-brązowej phaeomelaniny. Samce mają lilioworóżową pierś, samice nieco jaśniejszą. Niebieskopierśna Tak ubarwione amadyny wspaniałe, zaczęły pojawiać się we Francji i w końcu lat siedemdziesiątych. Mutacja ta jest jak gdyby odwrotnością odmiany liliowopierśnej i jest wynikiem ustąpienia z tej części ciała czerwono-brązowej phaeomelaniny. Barwa piersi samców niebieska, samic jasnoniebieska. Niekiedy występują osobniki o zdecydowanie ciemnoniebieskiej piersi. U ptaków tych całe upierzenie jest wyraźnie ciemniejsze, a turkusowo niebieski pasek wokół barwnej głowy uległ zanikowi. Pastelowa Ptaki pastelowe powstały w wyniku utraty 50% melaniny w całym upierzeniu. Sterówki i lotki są szare. Czarny pasek otaczający barwną głowę oraz czarne gardło są u ptaków pastelowo zielonych również szare. Szara jest też głowa u odmiany czarnogłowej. Pozostałe upierzenie jest wyraźnie jaśniejsze. Istnieją też osobniki, które utraciły niemal 100% melaniny i określane są jako pastelowo żółte. Turkusowo-niebieski pasek otaczający barwną głowę jest zachowany w przeciwieństwie do ptaków żółtych, u których pasek ten jest biały. Prócz tych ostatnich znane są ptaki pastelowo zielone szarogłowe (czarnogłowe), czerwonogłowe i pomarańczowogłowe. Pastelowo niebieskie czarnogłowe, beżowogłowe (czerwonogłowe) i kremowogłowe (pomarańczowogłowe). Ptaki pastelowe mogą mieć pierś fioletową, białą, liliową bądź niebieską. Pastelowe ubarwienie występuje wyłącznie u samców. Niebieska Pierwsze osobniki niebieskie, pojawiały się w hodowlach autstralijskich w latach 60. Nie dotarły jednak do Europy ze względu na zakaz eksportu zwierząt, który dotyczył też ptaków pochodzących z hodowli. Od połowy lat 70 zaczęły się pojawiać niebieskie ptaki o zróżnicowanej intensywności w hodowlach europejskich . Celem wielu hodowców są zdecydowanie ciemnoniebieskie ptaki, będące jeszcze rzadkością. Niebieska amadyna wspaniała jest recesywna wobec zielonej. Zestawiając pary hodowlane, postępujemy podobnie jak z mutacją białopierśną. Ptaki tej mutacji występują z niebieską Samica zielona czarnogłowa fioletowopierśna 54 wrzesień–październik 2011 Samiec żółty 1 Faktorowy czerwonogłowy szek i białą piersią o głowach czarnych, beżowo-brązowych (odpowiednik czerwonogłowych) i kremowo-brązowych (odpowiednik pomarańczowogłowych). Te same barwy piersi i głów występują również w pastelowo-niebieskich . Żółta Po raz pierwszy wyhodowana w Australii w latach 60. Były to ptaki lutino czyli całkowicie pozbawione melaniny wskutek czego oczy ich były czerwone. Dziś hodowane żółte czarnookie uzyskał holenderski hodowca G. Megens. „Tworzenie” żółtych ptaków zaczęło się w 1978 roku od czerwonogłowej samiczki, wyróżniającej się bardzo jasnozielonym grzbietem. Łącząc tę samiczkę z różnymi samcami o białej piersi, a następnie kojarząc potomstwo między sobą, uzyskał po sześciu latach pierwsze żółte osobniki. Odmiana ta występuje z fioletową i białą piersią o głowie białawo-szarej (odpowiednik czarnogłowej), czerwonej i pomarańczowej. Na wierzchu ciała tej odmiany widoczny jest delikatny, zielonkawy nalot, nieco mocniejszy u formy z fioletową piersią. Biała W latach 60, w Australii pojawiła się też odmiana biała czerwonooka-albino. Białe czarnookie uzyskał G. Megens z kojarzenia ptaków żółtych z pastelowo niebieskimi. Białe amadyny wspaniałe występują z fioletową i białą piersią o głowach szarych, czerwonych i pomarańczowych. Kończąc warto jeszcze wspomnieć, że w potomstwie par utworzonych z osobników o różnych barwach głów będzie zdecydowanie więcej samców. Jeśli parę tworzą ptaki o jednakowo ubarwionych głowach podział płci potomstwa będzie mniej więcej równy. Zachęcam Państwa do hodowli tych przepięknie ubarwionych ptaków, które w warunkach naszych mieszkań nie powinny sprawiać większych kłopotów. Zachęcam także do ich rozrodu wyłącznie przy użyciu biologicznych rodziców. Podkładanie jajek pod mamki do niczego dobrego nie prowadzi, a uzyskiwane w ten sposób potomstwo, poza nielicznymi wyjątkami, nie ma wartości hodowlanej. Obrączki 2,7mm. ZDJĘCIA UDOSTĘPNIONE ROBERTA SOBECKIEGO, RED. NACZ. „EXOTY” PRZEZ GOŁĘBIE i drobny inwentarz Instrukcja oceny królików Budowa ciała (dotyczy pozycji II na karcie oceny) OPRACOWAŁ LUDWIK CZECH W pozycji II ocenie podlegają: a) przebieg linii grzbietu b) położenie kończyn c) położenie ogona d) skóra królika e) zewnętrzne organy płciowe Ad a) linia grzbietowa zaczyna się od pierwszego kręgu szyjnego a kończy u nasady ogona. Ma być ładna, w tylnej partii ciała pięknie zaokrąglona. Łopatki nie mogą wyraźnie wystawać poza linię grzbietu. Prawidłowa linia grzbietu przedstawiona jest na obrazku. Ad b) kończyny przednie muszą być równe (równoległe do siebie), stąpanie królika na przednich kończynach powinno przypominać tzw. „koci chód”. Kończyny tylne muszą być również równe (równoległe do siebie), przyległe do ciała w położeniu równoległym do ciała, kości biodrowe mają ciasno przylegać do tułowia. Przy prawidłowym położeniu wszystkich kończyn u większości ras, linia brzucha nie może dotykać podłoża na którym królik stoi. Prawidłowe ustawienie kończyn przednich tzw. „koci chód” przedstawiony jest na obrazku „właściwe ustawienie kończyn przednich i uszu”. linia grzbietowa z tendencją do karpiowatego grzbietu; tendencja do ściętego zadu; lekko lub wyraźniej wystające kości biodrowe przewyższające ość krzyżową Ad b) lekko płaskie łapy (kończyny przednie); tendencja do krzywego ustawienia kończyn tylnych (skoki nie są ustawione równolegle do tułowia, lekko odstające biodra); nieco krzywe kończyny przednie. Ad d) skóra powinna być elastyczna, przylegająca do ciała królika w każdej jego partii. Nie może tworzyć nigdzie żadnych zwisów, fałd czy też zagięć. Ad e) zewnętrzne organy płciowe mają być wyraźne bez deformacji. U samców jądra mają jak najbardziej przylegać do ciała. Wady małe w pozycji – budowa ciała Ad a) lekko wystające łopatki; lekko zagięta linia grzbietu; u samic ras małych nawet małe podgardle; u samców ras dużych i średnich większe przerosty gruczołów ślinowych (ślinianki podszczękowej lub podjęzykowej); u samców ras dużych i średnich znikomo zaznaczone podgardle. Ad e) jądra słabo przylegające – moszna lekko obwisła; rozszczep prącia sięgający do połowy prącia. Wady duże w pozycji – budowa ciała Ad c) ogon trwale opadający na podłoże (wlokący się); ogon wahliwy; ogon krótszy (max. do połowy długości), jednak nie zdeformowany; ogon częściowo zrośnięty, ale prosty; ogon częściowo miękki, ale prosty; pojedyncze narosty (paciorki), jednak na równym ogonie. Ad a) mocno wystające łopatki (dyskwalifikacja); silnie łęgowaty grzbiet (dyskwalifikacja); wyraźnie karpiowaty grzbiet (dyskwalifikacja); wyraźnie ścięty zad (dyskwalifikacja); deformacja kręgosłupa (dyskwalifikacja). Ad d) słabo przylegająca skóra na jakiejkolwiek części ciała; u samic ras dużych i średnich znikome ukośne podgardle; u samic ras dużych i średnich małe ale wyraźne podgardle (do 12-tego miesiąca życia); Ad b) mocno płaskie łapy (dyskwalifikacja); wyraźnie wygięte kończyny przednie (dyskwalifikacja); wyraźnie krzywo ustawione kończyny tylne (dyskwalifikacja); silnie wystające kości biodrowe Ad c) ogon musi być równy, przyległy do ciała w każdej partii. Prawidłowe ustawienie ogona przedstawiony jest na obrazku „właściwe ustawienie kończyn i ogona”. wrzesień–październik 2011 55 GOŁĘBIE i drobny inwentarz ogon (nie oceniany); brak ogona (dyskwalifikacja). Ad d) mocno obwisła skóra na brzuchu, bokach oraz tylnej partii ciała (dyskwalifikacja); podwójne podgardle u wszystkich ras (dyskwalifikacja); skóra obwisła na przednich kończynach tzw. spodnie (dyskwalifikacja); wyraźnie krzywe podgardle (dyskwalifikacja); u samic rasy „zajęczak” oraz u wszystkich karzełków podgardle nawet małe (dyskwalifikacja); u samców wszystkich ras nawet małe podgardle; (dyskwalifikacja). (dyskwalifikacja); pałąkowate kończyny przednie (dyskwalifikacja); iksowate kończyny przednie (dyskwalifikacja); krzywy palec (dyskwalifikacja); złamany palec na którejkolwiek kończynie (nie oceniany); brak pazura (nie oceniany); złamana kończyna (nie oceniany); wykazuje skrzywienie kończyny przedniej lub tylnej (dyskwalifikacja). Ad c) trwale jednostronnie noszony pochyło ogon (dyskwalifikacja); bardzo krótki ogon (nie oceniany); złamany ogon – w miejscu złamania ruchomy i nie zrośnięty (nie oceniany); krzywy ogon (dyskwalifikacja); złamany i krzywo zrośnięty Ad e) brak jednego lub obu jąder (dyskwalifikacja); brak moszny (dyskwalifikacja); wyraźnie obwisłe jądra – wyraźnie obwisła moszna (dyskwalifikacja); obojnactwo (dyskwalifikacja); rozszczep prącia sięgający za połowę prącia (dyskwalifikacja); deformacja zewnętrznych organów płciowych samic (dyskwalifikacja); wszelkie inne deformacje zewnętrznych organów płciowych (dyskwalifikacja). Z głębokim smutkiem informujemy, że w środę 14 września 2011 r. w wieku 60 lat zmarł KOL. ZBIGNIEW OSÓBKA Zmarły był prezesem Starachowickiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego, członkiem Klubu Hodowców Gołębi Rasy Srebrniak Polski im. R. Pawłowskiego w Radomiu, posiadał uprawnienia do oceny gołębi rasy Polski Długodzioby Lotny. Zbyszek był życzliwym i serdecznym kolegą na którego zawsze można było liczyć. Ceniony za wyjątkową solidność i rzetelność oraz wszechstronną wiedzę w hodowli gołębi. Odszedł człowiek o dużej wrażliwości, uczynny, skromny i taki pozostanie w naszej pamięci. ZARZĄD STARACHOWICKIEGO ZWIĄZKU HODOWCÓW GOŁĘBI RASOWYCH I ZARZĄD KLUBU HODOWCÓW GOŁĘBI RASY SREBRNIAK POLSKI IM. R. PAWŁOWSKIEGO W RADOMIU 56 wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Międzynarodowe Szkolenie w Hradec Kralove W trakcie oficjalnego powitania prezes PZHGR i DI Jan Pajka został uhonorowany pamiątkową książką Stoją od lewej: Ladislav Štolba (CZ), Peter Žuffa (SL), Wojciech Morek, Waldemar Borawski. Siedzą: prof. Leon Tarasewicz, Agnieszka Wnuk, Edward Gersztyn i Janusz Oleksak W dniach 16 -18 września 2011r w miejscowości Hradec Kralove (Czechy), pod patronatem Federacji Europejskiej, odbyło się szkolenie i obrady sędziów dotyczące hodowli i oceny gołębi oraz drobiu ozdobnego. W szkoleniu uczestniczyło 151 osób z 19 krajów. Najliczniejszą grupą po gospodarzach byli Polacy. Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza reprezentował prezes Jana Pajka i zastępca ds zagranicznych Zdzisława Borawskiego. Kolegium Sędziów reprezentowali Edward Gersztyn, Waldemar Kosicki i Janusza Oleksak. W szkoleniu uczestniczył także przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej Drobiu Stanisław Roszkowski. Najliczniejszą grupą szkoleniową drobiu z Polski stanowili przedstawiciele Związku Hodowców Drobiu Rasowego w Polsce „GALLUS” z prof. Leonem Tarasewiczem, dr Joanną Gruszczyńską, dr Beata Grzegrzółką, doktorantką Agnieszka Wnuk, Markiem Wolskim i Wojciechem Morkiem. Szkolenie otworzył główny organizator Peter Źuffa wraz z Prezydentem EE Ursem Freiburghausem, którzy powitali uczestników życząc im owocnych obrad i miłego pobytu w Hradec Kralove. W trakcie oficjalnego Prezes Jan Pajka, prezentuje członkom europejskiej komisji standaryzacyjnej kolekcje gołębi Dominika Langiewicza rasy Polski pocztowy wystawowy w celu rejestracji powitania prezes PZHGR i DI Jan Pajka został uhonorowany pamiątkową książką (na zdjęciu). Uroczyste otwarcie uświetnił zespół pieśni i tańca „KANTORII” z Hradec Kralove. 17 września 2011r od wczesnych godzin rannych odbywały się zajęcia w sekcji gołębi i sekcji drobiu. Szkolenie w sekcji gołębi otworzył Pavel Wieder przedstawiając program szkolenia. Koledzy z Czech omówili nastę- Przewodniczący komusji standaryzacyjne PZ ds. drobiu Stanisław Roszkowski na szkoleniu w Czechach pujące rasy „Ostravska Bagdeta”, „Czeska Czajka”, „Garłacz Hanacki”, „Śląski Barwnogłówek”, „Czeski Turkot”, „ Strasser Morawski ” , „Bagdeta Czeska” i „Stawak Czeski”. Wystąpienia prelegentów ocenić trzeba bardzo wysoko pod względem merytorycznym. Szczegółowo i przejrzyście zostały omówione wady w poszczególnych rasach. W sekcji drobiu szkolenie otworzył Peter Źuffa. Szkolenie dotyczyło rejestracji nowych ras i odmian barwnych drobiu. Szczegółowo opisano następujące ptaki: kaczka saksońska, kaczka roueńska, kaczka piżmowa, indyków krajowych oraz kur rasy: barneweldzkie, orpington, araukana i plymouth rock. Prowadzący szkolenie zwrócił szczególną uwagę na rozbieżności wzorców i typów omawianych ras kur w poszczególnych krajach Federacji Europejskiej, co może się wiązać z ich oceną podczas Wystaw Europejskich. W godzinach popołudniowych przeprowadzono szkolenie praktyczne podczas trwającej wystawy w miejscowości Trebechovice pod Orebem. Odbyła się także prezentacja rasy „Polski pocztowy wystawowy” przygotowanej do rejestracji w Federacji Europejskiej. W następnym dniu sekcja drobiu uczestniczyła w szkoleniu na wystawie. Stanisław Roszkowski zaprezentował „Czubatkę dworską” i „Karzełka polskiego”. Sekcja gołębi podsumowała szkolenia z Komisją Standaryzacyjną EE. Omówiono czeskie rasy przygotowane do rejestracji, jako przykład dano starania polskich hodowców przy rejestrowaniu „Mewki polskiej”, gdzie dokumentacja rejestracyjna została przygotowana wzorcowo. W dyskusji poruszono sposób przyznawania Championów na wystawach Europejskich. Przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej EE zaprosił wszystkich uczestników do dyskusji i współpracy podczas nowelizacji regulaminu przyznawania nagród. Szkolenia w poszczególnych sekcjach odbywały się w miłej i twórczej atmosferze i przyniosło wiele cennych informacji i wskazówek niezbędnych do dalszej pracy szkoleniowej. Przewodniczący K.S. Edward Gersztyn Członek K.S. ds. drobiu Janusz Oleksak wrzesień–październik 2011 57 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Uczestnicy obrad na wspólnym zdjęciu. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI Wybory do Kolegium Sędziów 2011 TOMASZ ORŁOWSKI W wyniku zmian dokonanych w Statucie PZHGRiDI, na mocy uchwały Zjazdu Delegatów PZHGRiDI podjętej w dniu 11 czerwca 2011 r. w Kozienicach, Główne Kolegium Sędziów straciło status, czyli pozycję statutowego organu władzy Polskiego Związku. Obecnie, pod nową nazwą jako Kolegium Sędziów - jest to organ pomocniczy Zarządu PZHGRiDI. W konsekwencji wspomnianych zmian w Statucie „Kolegium Sędziów wraz z jego przewodniczącym jest powoływane i odwoływane przez Zarząd Główny PZHGRiDI spośród osób mających czynne uprawnienia sędziowskie PZHGRiDI do oceny eksponatów”. Obecny Statut nadaje Zarządowi duże uprawnienia w zakresie administrowania Kolegium Sędziów. Zarząd, kierując się dobrem Polskiego Związku oraz świadomością, że w społeczności hodowców sędziowie stanowią bardzo aktywną, zaangażowaną i ogromnie ważną dla funkcjonowania Związku grupę, postanowił powierzyć wybór Kolegium Sędziów zjazdowi czynnych sędziów PZHGRiDI – czyli tym, od których dobrej 58 współpracy z Kolegium Sędziów tak wiele zależy dla prawidłowego funkcjonowania i dalszego rozwoju Polskiego Związku. W celu przeprowadzenia wyborów do Kolegium Sędziów, a także do Komisji Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej, zwołany został zjazd wszystkich czynnych sędziów PZHGRiDI, który odbył się 11 września 2011 r. w Andrespolu. Z zaproszenia do udziału w Zjeździe Sędziów PZHGRiDI skorzystało 76 sędziów. Warunkami udziału w głosowaniach było potwierdzenie uczestnictwa na liście obec- ności, okazanie ważnej legitymacji sędziowskiej oraz uiszczenie składek sędziowskich. Zjazd otworzył kol. sędzia Jan Pajka, prezes PZHGRiDI. Po powitaniu uczestników, nastąpiła krótka uroczystość rozdania legitymacji sędziowskich tym, którzy w ostatnim czasie uzyskali lub rozszerzyli uprawnienia sędziowskie. Przystąpiono do wyboru przewodniczącego Zjazdu, na którą to funkcję Jan Pajka zaproponował sędziego Zbigniewa Rajskiego, wiceprezesa w Zarządzie PZHGRiDI. Kandydat wyraził zgodę. Zbigniew Rajski, został wybrany na przewodniczącego Zjazdu jako jedyny kandydat przy jednym (własnym) głosie wstrzymującym. Przewodniczący odczytał propozycję porządku obrad, który został przyjęty przez większość przy 2 głosach wstrzymujących i bez głosów przeciwnych. W wyniki wyborów powierzono następującym sędziom pełnienia pozostałych funkcji: sekretarza zjazdu - Tomaszowi Orłowskiemu (wybrany przy jednym głosie wstrzymującym), pracę w komisji skrutacyjnej, która ukonstytuowała się w składzie: przewodniczący - Cezary Dobraszak, członko- Prezes PZHGRiDI Jan Pajka otwiera obrady Zjazdu Kolegium Sędziów. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz wie – Józef Antczak i Daniel Mamzerowski (wybrana jednogłośnie). Następnie przedstawione zostało potwierdzone notarialnie pełnomocnictwo dla Wojciecha Turskiego, który został upoważniony do udziału w Zjeździe w imieniu Janusza Oleksaka. Zjazd jednogłośnie opowiedział się za uznaniem pełnomocnictwa. Przed rozpoczęciem wyborów przewodniczący Zbigniew Rajski odczytał propozycję Regulaminu Zjazdu. Regulamin został przyjęty jednogłośnie. Do udziału w wyborach na funkcję przewodniczącego Kolegium Sędziów zgłoszeni zostali następujący kandydaci: Edward Gersztyn (wyraził zgodę), Adam Wegner (odmówił z powodu objęcia funkcji przewodniczącego Komisji Standaryzacyjnej), Zdzisław Borawski (odmówił), Mieczysław Branicki (odmówił), Henryk Morawski (odmówił). Po przegłosowaniu wniosku o zamknięcie listy kandydatów Zjazd Sędziów PZHGRiDI w głosowaniu jawnym opowiedział się za powierzeniem funkcji przewodniczącego Kolegium Sędziów PZHGRiDI sędziemu Edwardowi Gersztynowi z Dolnośląskiego Związku HGRiDO, który uzyskał 71 głosów poparcia, przy 5 głosach wstrzymujących i bez głosów przeciwnych. Nowo wybrany przewodniczący Kolegium Sędziów Edward Gersztyn złożył serdeczne podziękowania za zaufanie, a następnie poprosił o możliwość przedstawienia własnej listy kandydatów na członków Kolegium Sędziów, których wybór chciałby poddać rozwadze Zjazdu Sędziów. Po udzieleniu przez Zjazd takiej zgody, przewodniczący Zbigniew Rajski ogłosił przerwę na konsultacje z kandydatami. Przed udaniem się zgromadzonych na przerwę głos zabrał prezes Jan Pajka, który poinformował, że wydano 11 nowych wzorców ras gołębi. Podkreślił wielki wkład prof. Manfreda Uglorza Jedno z głosowań wyborów do Kolegium Sędziów. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI w opracowanie tych wzorców, za co należne są ogromne podziękowania. Nowe wzorce są do nabycia w cenie 2 zł za wzorzec jednej rasy. Po przerwie przewodniczący Zjazdu Zbigniew Rajski, oddał głos Edwardowi Gersztynowi, który przedstawił nazwiska kandydatów na członków Kolegium Sędziów: gołębie - Kazimierz Płaczkowski, Krzysztof Kanicki, Waldemar Kosicki, Jerzy Łyskawa, Andrzej Grabowski, Janusz Rak; drób – Janusz Oleksak; króliki – Adam Malczyk. Przy braku innych kandydatur, po przyjęciu wniosku o zamknięcie listy kandydatów, Zjazd Sędziów w głosowaniu jawnym przyjął wybór w/w sędziów na członków Kolegium Sędziów większością głosów, przy dwóch głosach wstrzymujących (od głosowania wstrzymali się dwaj kandydaci) i bez głosów sprzeciwu. Przewodniczący Kolegium Sędziów Edward Gersztyn ponownie podziękował w imieniu całego Kolegium za dokonany wybór i udzielone zaufanie. Następnie, jako kandydatów do Komisji Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej, zgłoszono: Krzysztofa Kowalskiego, Kazimierza Foszczyńskiego, Jerzego Pawlaka, Józefa Szczepanika, Wiesława Marciniaka, którzy zgodzili się kandydować oraz Zbigniewa Tarnówkę, który nie wyraził zgody. Wniosek Delegaci podczas obrad. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI o zamknięcie listy kandydatów został przegłosowany ilością głosów: za - 73; wstrzymujących - 3; brak sprzeciwu. Nie wszyscy zgłoszeni, którzy odrzucili propozycję kandydowania zostali zanotowani ze względu na szybkie tempo podawania nazwisk. Z tego też względu listę kandydatów odczytano i zweryfikowano, co pozwoliło uniknąć błędów. Zjazd Sędziów w głosowaniu jawnym przy 71 głosach poparcia, 5 głosach wstrzymujących i bez głosów przeciwnych przyjął zgłoszone kandydatury do Komisji Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej, która ukonstytuowała się w składzie: Wiesław Marciniak (przewodniczący), Kazimierz Foszczyński (z-ca przewodniczącego), Józef Szczepaniak (sekretarz), oraz Jerzy Pawlak i Krzysztof Kowalski (członkowie). Po zakończeniu wyborów przewodniczący Zjazdu udzielił głosu przewodniczącemu Kolegium Sędziów Edwardowi Gersztynowi. Dziękując za tak duże poparcie ze strony Zjazdu Sędziów przewodniczący Gersztyn zapewnił, że Kolegium Sędziów pod jego kierunkiem będzie starało się służyć dla wspólnego dobra Polskiego Związku oraz środowiska sędziów. Oświadczył, że obecne wrzesień–październik 2011 59 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Kolegium Sędziów stawia sobie za cel rozwój kwalifikacji i kompetencji sędziowskich, a także dbałość o dobre imię sędziów, bo Kolegium Sędziów wśród swoich obowiązków widzi także obronę sędziów. Wyraził przy tym przekonanie, że Komisja Dyscypliny i Etyki Sędziowskiej nie będzie miała dużo pracy, a jeśli zajdzie potrzeba stosowania kar, to powinny one mieć formę przygotowania, czy prowadzenia szkoleń, a nie odsuwania od czynności sędziowskich, gdyż te ostatnie nie gwarantują rozwoju i są ostatecznością. Po przerwie obiadowej, w trakcie której wykonano zdjęcie pamiątkowe z uczestnikami Zjazdu, głos zabrał prezes Jan Komisja skrutacyjna przy pracy. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI Pajka, który omówił najważniejsze wystawy planowane w bieżącym sezonie. Informacje na temat Wystawy Krajowej w Szczecinie, która odbędzie się w lutym 2012 r. przedstawił Adam Wegner, który serdecznie zapraszał wszystkich do udziału apelując, by niska frekwencja ze strony polskich hodowców nie doprowadziła do sytuacji, w której wystawa krajowa zostanie zdominowana przez hodowców z Niemiec, zamierzających wziąć liczny udział w konkursach. Adam Wegner zaprezentował się także jako nowo powołany przewodniczący Komisji Standaryzacyjnej. W ostatnim punkcie Zbigniew Rajski przedstawił informacje o niedoszłych zmianach w ustawie o stowarzyszeniach, które przygotowywał Senat RP. Miały one polegać na uniemożliwieniu zakładania związków i stowarzyszeń. Zmiany te spotkały się jednak z bardzo silnym sprzeciwem społecznym i zostały wycofane. Na tym Zjazd Sędziów zakończył owocne obrady. Kolegium Sędziów przy Polskim Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza Protokół z posiedzenia członków Kolegium Sędziów odbytego w dniu 11 września 2011 roku w Restauracji „Hades" w Andrespolu przy ul. Rokicińskiej 104 W dniu 11 września 2011 roku w restauracji „Hades" w Andrespolu przy ul. Rokicińskiej 104 odbyło się pierwsze posiedzenie członków nowo wybranego Kolegium Sędziów Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Posiedzenie otworzył nowo wybrany Przewodniczący Pan Edward Gersztyn, który podziękował wybranym kolegą za wyrażenie zgody na współprace w KS. Następnie przystąpiono do ukonstytuowania się nowych władz KS. PO DYSKUSJI SKŁAD NOWO WYBRANEGO KS UKONSTYTUOWAŁ SIĘ NASTĘPUJĄCO: 1. Gersztyn Edward - Przewodniczący Kolegium Sędziów członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność nr 16 (tel. 607 869 788) Łyskawa Jerzy - Z-ca Przewodniczącego członek ds. szkoleń gołębi grupa VIII i IX specjalność nr 10,11/15. Kosicki Waldemar - Z-ca Przewodniczącego członek ds. szkoleń gołębi grupa V i VI Grabowski Andrzej - sekretarz K.S. członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność 13 i 14. Kanicki Krzysztof - członek ds. szkoleń gołębi grupa IV i VII. Płaczkowski Kazimierz - członek ds. szkoleń gołębi grupa 1,11 i III. Rak Janusz - członek ds. szkoleń gołębi grupa IX specjalność nr 12 i 17. Malczyk Adam - członek ds. szkoleń królików Oleksak Janusz - członek ds. szkoleń drobiu 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. OBECNI: Gersztyn Edward - Wrocław, Grabowski Andrzej - Łódź, Kanicki Krzysztof - Czarnków, Kosicki Waldemar - Zbąszyń, Łyskawa Jerzy - Wrocław, Malczyk Adam - Ornotowice, Oleksak Janusz - Nowy Krupiec, Płaczkowski Kazimierz - Ruda Śląska, Rak Janusz - Kobyłka Na tym protokół zakończono Sekretarz Kolegium Sedzów Andrzej Grabowski 60 wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz KLUB SREBRNIAKA IM. RYSZARDA PAWŁOWSKIEGO W RADOMIU VII WYSTAWA KLUBU SREBRNIAKA Klub Srebrniaka im. Ryszarda Pawłowskiego z siedzibą w Radomiu zaprasza wszystkich miłośników gołębi na VII Klubową Wystawę. Wystawa odbędzie się w dniach 26–27 listopada 2011 roku w godz. 08:00 – 18:00 (sobota) i 08:00 –15:00 (niedziela) w Zespole Szkół Ekonomicznych w Radomiu przy ul. Wernera 22. W Wystawie biorą udział najlepsi i najbardziej znani hodowcy tej grupy gołębi w Polsce. Przy wystawie będzie organizowana giełda nadwyżek hodowlanych z renomowanych hodowli „srebrniaka” w Polsce. Wiesław Mizera Prezes Klubu H.G.R. Srebrniak Polski im. Ryszarda Pawłowskiego w Radomiu SPOTKANIA INTEGRACYJNO – SZKOLENIOWE Kraków 13.08.11r. Częstochowa 25.06.11r. W dniu 25 czerwca w lokalu „EWITA” w Częstochowie przy ul. Zapolskiej 5 odbyło się pierwsze w tym roku spotkanie integracyjno-szkoleniowe połączone z pokazem gołębi młodych w rasie PDL Srebrniak i Perłowy. Zwłaszcza pokaz w rasie PDL Srebrniak stał na wysokim poziomie, koledzy pokazali bardzo ciekawe ptaki Pierwsze miejsce w rasie PDL Srebrniak komisja przyznała kol. Sylwestrowi Cipiur z Piotrkowa Tryb a w rasie PDL Perłowy koledze Czesławowi Perytowi ze Starachowic. Wyniki pokazu na przykładach omówił kol. Waldemar Moczadło z Elbląga. Nie obyło się oczywiście od dyskusji nad słusznością wyróżnionych gołębi. Świadczy to o rozbieżnościach w ocenie i potwierdza, że w miarę pełną pokrojową ocenę wartości gołębia można uzyskać po obejrzeniu jego elementów budowy w ”ręce”. Na zwrócenie uwagi zasługiwały srebrniaki wystawione poza pokazem przez kolegów Jerzego Pawlaka z Andrespola i Zbigniewa Legutko z Krakowa. Podczas spotkania zgodnie z ustaleniami powołano Klubowe Kolegium Sędziów na którego Przewodniczącego wybrano kol. Henryka Morawskiego z Łodzi. Gorące podziękowania w imieniu zarządu Klubu jak i wszystkich uczestniczących w spotkaniu dla kol. Stanisława Jałowieckiego za zorganizowania spotkania. brak sroczego rysunku ( gołębie prawie białe), brak lenty w ogonie. Miejmy nadzieje , że koledzy wzięli sobie te uwagi do serca a weryfikacja nastąpi na wystawach. Spotkanie było przedsmakiem przed oczekiwaniem na kolejny sezon wystawowy, pozwoliło na wymianę zdań i opinii odnośnie przedstawianych eksponatów, miłym spędzeniem czasu wśród kolegów a przede wszystkim pozwoliły członkom klubu na zweryfikowanie swojej oceny pokazywanych ptaków. Gorące podziękowania w imieniu Zarządu Klubu jak i wszystkich uczestniczących w spotkaniu dla kol Bogdana Nowaka za zorganizowanie spotkania które odbywało się w bardzo miłej i komercyjnej atmosferze, a w szczególności dla jego małżonki Pani Marii Nowak za kolejne tak wspaniałe nas przyjęcie. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI Od lewej: Wiceprezes Klubu Srebrniaka Stanisław Jałowiecki, Czesławow Peryt (nagrodzony w rasie perłowy), Sylwestrowi Cipiur (I m iejsce w rasie Srebrniak) i prezes Klubu Srebrniaka Wiesław Mizera. FOT. ANDRZEJ GRABOWSKI W dniu 13 sierpnia 2011 roku w Krakowie w lokalu kolegi Bogdana Nowaka przy ul. Batalionów Chłopskich 35 odbyło się spotkanie integracyjno-szkoleniowe członków Klubu. Spotkanie merytorycznie przygotował i poprowadził kolega Ryszard Dzigman z Radomia. Tematem przewodnim były jedne z najważniejszych elementów u srebrniaka tj. głowa, barwa, rysunek. Kolega Dzigman na przykładach omówił błędy spotykane w budowie głowy oraz głowę wzorcową, podkreślił, że uważa głowę za jeden z ważniejszych elementów budowy gołębia, od której wzięła się przecież nazwa tej rasy gołębi „Polski Długodzioby Lotny”. Wytknął hodowcą, że „idąc w cienkość” zatracone zastały typowe dla tej rasy elementy, jak długa pociągnięta głowa z ładnym podebraniem, Uczestnicy spotkania integracyjno-szkoleniowego w Krakowie wrzesień–październik 2011 61 GOŁĘBIE i drobny inwentarz Poszerzony katalog wzorców Zmiany zarządach Zarząd PZ informuje, że katalog wzorców gołębi rasowych został poszerzony o 12 nowych ras. Jest więc możliwość dokupienia tych nowych wzorców. Każdy kto chceje zakupić winien skontaktować się z prezesem Janem Pajką. PZ posiada też ostatnie egzemplarze katalogu wzorców, które winien posiadać każdy sędzia. Można je kupić w cenie 250 zł plus koszty wysyłki 20 zł. Wszelkich informacji w tych sprawach udziela Jan Pajka tel. 503039284. Nowy zarząd wybrało Stowarzyszeni Hodowców Gołębi Rasowych i Ozdobnych w Sochaczewie. Prezesem został Krzysztof Pietrzak 96500 Sochczew Chodakówek 23, tel. 46 8633294 lub 515684892, wiceprezesem Ryszard Dobrzański, skarbnikiem Tadeusz Dąbrowski, sekretarzem Sławomir Szczepański, członkami Krzysztof Kaczor i Tadeusz Gradek. Przypomnienie Kolegium Sędziów PZ przypomina sędziom o obowiązku wpłacenia składki rocznej. Obecnie składkę należy wpłacać bezpośrednio nowemu przewodniczącemu Kolegium Sędziów Edwardowi Gersztynowi na adres 54436 Wrocław ul Budziszyńska 113/18. Informacji można uzyskać pod telefonem 71 3574275 lub 607869788. Zamawianie obrączek Zarząd PZ informuje. że obrączki można zamawiać do 15 października br. w cenie 40 gr z przedpłatą, a docelowo 80 gr. W pierwszej kolejności obrączki otrzymają organizacje, które dokonają zgłoszenia i uiszczą przedpłatę. Druki zgłoszeniowe znajdują się na stronie internetowej PZ. 62 Obrączki adresowe Istnieje możliwość dodatkowego zamówienia obrączek adresowych z dowolnym wpisem (wcześniej należy podać jego wzór). Minimalna ilość obrączek wynosi 100 sztuk (na zdjęciu). Gołębie obrączkowane obrączkami adresowymi nie mogą być z nimi prezentowane na wystawach z wyjątkiem gołębi lotne pokazywanych w wolierach, gdzie dopuszcza się wyjątkowo dwie obrączki . na wystawach obowiązuje jedna znormalizowana obrączka rozprowadzana przez PZHGRiDI. Wszelkich informacji na ten temat udziela Wojciech Lewandowski pod telefonami 54 4118281 i 692376819. Dyżur Tomasza Klimczaka Podczas Krajowej Wystaw w Kielcach, przez wszystkie dni jej trwania, dyżur pełnił będzie lekarz weterynarii, nasz kolega redakcyjny, Tomasz Klimczak. PZ dziękuje serdecznie. Regulaminy wystaw zagranicznych PZHGRiDI dysponuje tłumaczeniami regulaminów wszystkich wystaw zagranicznych i specjalistycznych. Warto się nimi zainteresować. Znaleźć je można na stornie internetowej PZ. wrzesień–październik 2011 Nowe władze wybrał także Klub Hodowców Gołębi Polskich Ras Krótkodziobych w Renicach, który podczas nadzwyczajnego zjazdu zmienił też nazwę na Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych – Krótkodziobych, Drobnego Inwentarza i Ptaków Egzotycznych w Gorzowie Wielkopolskim. Prezesem stowarzyszenia wybrano Stanisława Tokarskiego, wiceprezesami Bronisław Rubaszewskiego i Grzegorza Siwaka, skarbnikiem Andrzeja Powązkę, sekretarzem Szczepana Przybylaka, a członkami Andrzeja Dykierta i Ryszarda Grabarczyka. Adres do korespondencji: Stanisław Tokarski Wawrów 42A, 66-400 Gorzów Wielkopolski tel. 95 7320360 lub 505160632. Stowarzyszeni organizuje XII Wystawę Regionu Zachodniego w Gorzowie Wielkopolskim ul. Przemysłowa 14, w dniach 19-20 listopada br. na którą zaprasza. Podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego wybrano nowe władze Pelplińskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Funkcję prezesa zebrani powierzyli Janowi Walkiewiczowi, wiceprezesa Zbigniewowi Małachowi, sekretarza Krzysztofowi Lubawskiemu, skarbnika Adamowi Schittenhelmowi i członków Mirosławowi Gładkowskiemu i Arkadiuszowi Werenczakowi. Kontakt Jan Walkowicz 83130 Pelplin ul, M. Konopnickiej 22 tel. 781804732. Również Łowicki Związek Hodowców Gołebi Rasowych i Drobnego Inwentarza ma nowe władze. Prezesem wybrano Dariusza Antosika, wiceprezese, Józefa Laskoę, skarbnikiem Lucjan Pawłowski, a członkami Andrzej wójcik, Henryk Okraska i Henryk Klimkiewicz. Kontakt Dariusz Antosik Julianów Aleja Legionów Polskich 36, 999-416 Nieborów. Zarząd Rawickiego SHGRDOiDI informuje, że na zjeździe dnia 18.09.2011r. został powołany zarząd w skład którego wchodzą: Prezes: Stanisław Projs, V-ce Prezes ds. organizacyjnych: Piotr Szymczak, V-ce Prezes ds. hodowli królików: Dariusz Andrzejewski, Sekretarz: Leszek Borysiak, Skarbnik: Przemysław Projs, Członkowie: Jan Kostyra, Sebastian Maćkowiak, Przewodniczący Komisji Rewizyjnej: Hieronim Krawczyk, Vce Przewodniczący Komisji Rewizyjnej: Andrzej Król, Członek Komisji Rewizyjnej: Łukasz Żytkowiak, Sąd Koleżeński: Jóska Grzegorz – Przewodniczący, Patryk Projs – V-ce Przewodniczący, Świder Władysław – Członek. Gratulujemy wybranym. Na wniosek rawickich członków hodujących gołębie rasy king, w sprawie utworzenia klubu gołębi rasy king. Zjazd zwyczajny zaopiniował pozytywnie i udzielił zgody na utworzenie tegoż że klubu. Na spotkaniu integracyjnym w Januszewicach za bezintere- GOŁĘBIE i drobny inwentarz sowne coroczne sędziowanie gołębi na naszych wystawach i corocznym szkoleniu naszych członków z zakresu hodowli gołębi, drobiu ozdobnego i królików oraz udzielenie fachowej pomocy postanowiliśmy nadać tytuł honorowego członka Rawickiego SHGRDOiDI kolegą: Kanicki Krzysztof, Dobraszak Cezary, Janusz Jęsiak, Pawł Lis. dostarczenia karmy sporządzonej według specjalnej receptury dla karmienia gołębi, które będą wystawiane na Krajowej Wystawie Gołębi Młodych w Kielcach. Podziękowanie Firmie Flornas PZ dziękuje Firmie Flornas i jej właścicielce Janinie Cepil za przyrzeczenie bezpłatnego Przeprosimy Redakcja przeprasza Mirosława Budzanowskiego hodowcę krymski polskiej, którego nazwisko zostało przekręcone w sprawozdaniu z Wystawy Krajowej w Warszawie zamieszczonym w poprzednim numerze. Karty Ocen Gołębi i Drobiu Informuję się, że można nabywać karty ocen gołębi i drobiu w cenie 8 groszy za sztukę. Zamówienie kierować telefonicznie na 503 039 284 20-LECIE PZHGRIDI ZAPROSZENIE NA JUBILEUSZOWY WIECZÓR HODOWCY Szanowne Koleżanki i Koledzy Hodowcy! W 2011 roku mija 20 lat od powstania Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza. Jubileusz ten stanowi wspaniałą okazję do przywołania genezy Związku i wspomnienia osób, które powołały go do życia. To także doskonały moment do zaprezentowania podejmowanych przez lata prac i starań na rzecz rozwoju hodowli rasowych gołębi, drobiu i królików, oraz uhonorowania osób zasłużonych dla krzewienia zorganizowanej hodowli i podnoszenia jej kultury. Chcąc uczcić tę miłą rocznicę, Zarząd Polskiego Związku zaplanował organizację uroczystych obchodów jubileuszowych, które odbędą się w czasie Krajowej Wystawy Gołębi Młodych oraz Wystawy Drobiu i Królików w Kielcach. Kulminacyjnym momentem uroczystości rocznicowych będzie wręczenie Medali 20-lecia Polskiego Związku, które nastąpi w sobotę, 10 grudnia 2011 r. o godzinie 19.00 w Sali Bankietowej na terenie Targów Kielce przy ul. Zakładowej 1 w czasie Wieczoru Hodowcy. Zarząd serdecznie zaprasza przedstawicieli wszystkich organizacji członkowskich Polskiego Związku do udziału w tym uroczystym Wieczorze Hodowcy. Pragnąc docenić pracę najbardziej zasłużonych dla rozwoju ruchu hodowlanego Koleżanek i Kolegów ze wszystkich organizacji członkowskich Polskiego Związku, zwracamy się z gorącą prośbą do Zarządów tych organizacji i zobowiązujemy prezesów do nadesłania kandydatur do Medalu 20-lecia Polskiego Związku. Wychodząc naprzeciw różnicom w wielkości poszczególnych organizacji przyjęto, że każde ze stowarzyszeń członkowskich może zgłosić jedną kandydaturę na każdą rozpoczętą czterdziestkę członków – analogicznie do przysługującej ilości delegatów. Informacje organizacyjne Ze względu na imienną formę Medalu 20-lecia uprzejmie prosimy o wcześniejsze pisemne zgłoszenie imiennych danych kandydatek i kandydatów do odznaczeń na adres: Jan Pajka, prezes PZHGRiDI, ul. Heleny Marusarz 24, 33-100 Tarnów. Koszt udziału w Wieczorze Hodowcy dla osób wytypowanych do odznaczenia oraz wszystkich zainteresowanych wynosi 70 zł. Istnieje możliwość wcześniejszej rezerwacji noclegów. Zgłoszenia osób chętnych do udziału w uroczystym Wieczorze Hodowcy, oraz rezerwacji noclegów należy zgłaszać pod numerem telefonu: (14) 626-96-81 / 503 039 284. Serdecznie zapraszamy, Zarząd Polskiego Związku HGRiDI wrzesień–październik 2011 63 GOŁĘBIE i drobny inwentarz KOMUNIKAT KOLEGIUM SĘDZIÓW Przewodniczący Kolegium Sędziów Polskiego Związku Edward Gersztyn informuje, że egzaminy asystenckie i sędziowskie odbędą się w piątek (9.12.2011) o godzinie 10:00. Chęć przystąpienia do powyższych egzaminów należy zgłosić wcześniej do przewodniczącego Kolegium Sędziów. Opłata za egzamin asystencki wynosi 150 zł, natomiast za sędziowski 300 zł. R Generalny dystrybutor preparatów dla go³êbi firmy Farmwet i Giantel VET-ANIMAL Zamówienia tel.: 600 473 376 www.centrumzdrowiagolebi.pl Zalecane przez lekarzy weterynarii! Polecane przez najlepszych hodowców! - u doros³ych go³êbi idealny w okresie rozrodu, karmienia m³odych, przed wystawami oraz w okresie pierzenia - u m³odych go³êbi ma istotny wp³yw na prawid³ow¹ budowê uk³adu kostnego i miêœniowego - dzia³a jak katalizator, czyli zwiêksza przyswajanie mikro- i makroelementów, witamin z karmy i dodatków ¿ywieniowych (do wody) - stanowi naturalne Ÿród³o wapnia i fosforu (do wody) (w proszku do karmy i wody) - idealnie zbilansowane preparaty witaminowe i aminokwasowe dla go³êbi - b³yskawicznie uzupe³niaj¹ niedobory w organizmie - stosowaæ po kuracjach lekowych, szczepieniach i w trakcie choroby - bardzo wydajne i ekonomiczne w stosowaniu - farmaceutyczna gwarancja jakoœci i skutecznoœci dzia³ania Szukaj w najlepszych sklepach z artyku³ami dla go³êbi, w naszych oddzia³ach lub dzwoñ: 600 473 376 Nasze Oddzia³ Pomorze oddzia³y: Starogard Gd., tel. 602 388 687 64 wrzesień–październik 2011 Oddzia³ Ma³opolska Gdów, tel. 12 251-53-85 Oddzia³ Brodnica tel. 56 498-70-80 Żeglarze mają Mazury Mazury,, nar narciarze ciarze T Tatry, atry at a , a hodowcyy A Avistar. vvistarr. Zapraszamy do krainy tysiąca produktów. produktów. Automat Automa at do szczepień Dziewczyna Roku 2011 firmy Avistar - BOGUSIA CZUK LLOTOWA OTOWA OTO OT OW WA PRO WA PROMOCJA RO OMO OCJA CJ KUCHNI KUCHNI C P PA PAYK’A AYK’A AY 35,99- 45,59- 57,99- 39,99Gemuse-Mix payk Basis-Mix Energie-Mix 30,99Elektrolyte-Mix payk Kraft-Mix payk 51,19- 55,19Aero Krauter-mix payk Lacto-Mix payk 70,39Immun Bronchial Mix payk 6K>HI6G¼&%"+-,Dahoinc!ja#?Vgdhon`V(!iZa#-.*)(,&,%!*%%&%&&%,!lll#Vk^hiVg#ea!Vk^hiVg5Vk^hiVg#ea 6 K>HI6G¼&%"+-,Dahoinc!ja#?Vgdhon`V(!iZa#-.*)(,&,%!*%%&%&&%,!lll#Vk^hiVg#ea!V Vk^hiVg5Vk^hiVg#ea GOŁĘBIE i drobny inwentarz KALENDARZ WYSTAW W SEZONIE 2011 / 2012 ORGANIZATOR TERMIN MIEJSCE KONTAKT Stowarzyszenie Hodowców Królików Rasowych i Ptaków Ozdobnych 15 – 16.10.2011 Kraśnik, ul. Słowackiego 7 Stanisław Wysocki 604 905 801 Zrzeszenie Miłośników Drobnego Inwentarza Oddział nr 066 PZHGRiDI 22 – 23.10.2011 Centrum Wystawiennicze Pierowice Wielkie ul. Szkolna 5 Ireneusz Knura 608 353 983 Grzegorz Orchowski 695 929 509 Jemielnickie Stowarzyszenie HGRDOiDI oraz Pilchowickie Stowarzyszenie HGRDOiDI 29 – 30.10.2011 Jemielnica ul. Szkolna Stow. Jemielnickie 506 785 611 Stow. Pilchowickie 728 494 602 Rawickie Stowarzyszenie HGRDOiDI 29 – 30.10.2011 Rawicz Stanisław Projs Poznański Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 12 - 13.11.2011 Poznań (teren MTP) 601 770 672 OZHDI w Bielsku Białej II Europejska Wystawa Garłacza Górnośląskiego Koroniastego 12 – 13.11.2011 Kozy k/Bielska-Białej, Centrum Sportowo-Widowiskowe Plac ks.Kochaja 1 A Kazimierz Majer 33/815 48 18 609 320 927 Klub Ras Małopolskich 19 – 20.11.2011 Kraków, ul. Klimeckiego 2, Ośrodek Chemobudowa Stefan Mońca 513 077 516 Stowarzyszenie Klub Hodowców Gołębi Polskich Ras Krótkodziobych w Renicach 19 – 20.11.2011 Ul. Przemysłowa 14-15 – rejon hal targowych w Gorzowie Wielkopolskim Stanisław Tokarski 505 160 632 Tomaszowski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 19 – 20.11.2011 Tomaszów Mazowiecki, ZSP Nr 2, ul. Św. Antoniego 57/61; wjazd od ul. Niecałej) Ryszard Kędziora 503 057 249 Stowarzyszenie Miłośników Drobnego Inwentarza w Knurowie 26 – 27.11.2011 Szczygłowice, hala sportowa przy kopalni, ul. Górnicza 1 607 821 852 - Adam Tomasik (króliki); 668 103 439 - Tomasz Drobik (gołębie i drób) Klub Srebrniaka im. R. Pawłowskiego 26 – 27.11.2011 Radom, Zespół Szkół Ekonomicznych przy ul. Wernera 22 502 25 59 76 Wiesław Mizera Sandomierski Związek HGRiDO w Sandomierzu 26 – 27.11.2011 Sandomierz – Mokoszyn 798 495 055 Szymon Żyła Białostocki Związek Hodowców Gołębi Rasowych, Drobiu Ozdobnego i Drobnego Inwentarza 03 – 04.12.2011 Białystok, ul. ks. S. Suchowolca 26, Oś. Dojlidy 602 699 245 Adam Dembowski 798 846 705 Stanisław Zieleniewski Łódzki Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 03 – 04.12.2011 Ośrodek Sportowy ChKS, ul. Kosynierów Gdyńskich 18 606 348 006 Wiesław Marciniak Polski Związek HGRiDI oraz Targi Kielce, Krajowa Wystawa Młodych 10 – 11.12.2011 Targi Kielce, ul. Zakładowa 1 503 039 284 Jan Pajka 66 wrzesień–październik 2011 GOŁĘBIE i drobny inwentarz KALENDARZ WYSTAW W SEZONIE 2011 / 2012 ORGANIZATOR TERMIN MIEJSCE KONTAKT Bydgoskie Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza z/s w Serocku 17–18.12.2011 Ośrodek Sportu i Rekreacji w Solcu Kujawskim ul. Bojowników o Wolność i Demokrację 3 518 428 537 Marek Poraziński Wojewódzki Związek Hodowców Gołębi Rasowych w Katowicach 17 – 18.12.2011 Katowice, MTK ul. Bytkowska 16, hala nr 3 602 156 739 Dominik Langiewicz Rawickie Stowarzyszenie Hodowców Gołębi Rasowych Drobiu Ozdobnego i Drobnego Inwentarza 18 – 19.12.2011 Miejska Górka Stanisław Projs Skierniewicki ZHGRiDO w Skierniewicach 07 – 08.01.2012 Skierniewice, ul. Tetmajera 7 514 269 299 Józef Michalski Krakowski Związek Hodowców Gołębi Rasowych 07 – 08.01.2012 Kraków, Centrum Targowego CHEMOBUDOWA ul. Klimeckiego 14, pawilon A 600 170 019 Bolesław Bilski 880 106 399 Ryszard Walawander Warszawski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 14 – 15.01.2012 Warszawa, Warszawskie Centrum Wystawowe EXPO XXI, ul. Prądzyńskiego 12/14 504 285 724 Krzysztof Stachurski 605 621 002 Zbigniew Rajski 21-22.01.2011 Sochaczew 515684892 Krzysztof Pietrzak Trójmiejski Związek HGRDPOK i DZ 21 – 22.01.2012 Gdańsk (Międzynarodowe Targi Gdańsk) ul. Beniowskiego 601 635 362 Ryszard Bielawski Szczeciński Związek HGRiDO Wystawa Krajowa 27 – 29.01.2012 Szczecin 601 436 077 Adam Wegner Poznański Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 04 – 05.02.2012 Poznań (teren MTP) 601 770 672 Z.Z.H.G.R.i.D.I. w Zgierzu 04 – 05.02.2012 Zespół Szkół nr. 1 ul. Długa 89/91 w Zgierzu 692 462820 Częstochowski Związek Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego 11 – 12.02.2012 Techniczne Zakłady Naukowe ul. Janogórska 84/90 607 452 298 Stanisław Jałowiecki Chełmżyński Klub Hodowców Gołębi Rasowych 11 – 12.02.2012 Hala widowisko-sportowa ul. Hallera 17a w Chełmży 506 718 786 - Karol Sarnecki 605 831 339 – Roman Matłosz Informujemy, że terminy wystaw znajdują się na stronie internetowej Polskiego Związku Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, w zakładce wystawy. Terminy wystaw do zamieszczenia na stronie można przesyłać do administratora pod adres: [email protected] wrzesień–październik 2011 67 GOŁĘBIE i drobny inwentarz ZAPROSZENIE Szczeciński Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego wraz z Polskim Związkiem Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza, ZAPRASZAJĄ WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH do udziału i do zwiedzenia krajowej wystawy gołębi, drobiu ozdobnego, królików, połączonej z pokazem ptaków egzotycznych i drobnych zwierząt futerkowych. Wystawa odbędzie się w dniach 27-29 stycznia 2012r. na terenie Międzynarodowych Targów Szczecińskich, przy ul. Struga 6/9 (blisko dworca Szczecin Dąbie, - Osiedle Słoneczne). Wystawa połączona będzie z wystawą Transgraniczną Pomerania 2012. Na wystawę zapraszamy Związki zrzeszone w PZHGRiDI , Kluby działające przy związkach regionalnych – (Specjalna oferta wystawowa, do uzgodnienia), oraz Związki zagraniczne z obszaru Pomeranii i inne. Polski Związek Hodowców Gołębi Rasowych i Drobnego Inwentarza na tej wystawie kontynuować będzie prowadzenie rankingu zrzeszonych stowarzyszeń. Ranking ten będzie obejmował najbardziej aktywne stowarzyszenia prezentujące największą ilość eksponatów na wystawach krajowych. Przewidziane są nagrody od pierwszego do piątego miejsca. Regulamin Wystawy i Karta zgłoszenia eksponatów dostępne będzie na stronie internetowej: szczecińskizhgrido.pl oraz polskizhgridi.pl Cotygodniowa giełda nadwyżek hodowlanych przeniesiona będzie ze Stargardu Szczecińskiego na teren MTS przy ul. Struga 6/9 i będzie otwarta przy wystawie. Osoby zamawiające taką samą liczbę oczek na giełdzie na sobotę i na niedzielę, mogą dokonać wykupu oczek razem ze zgłoszeniem eksponatów na wystawę, dokonując pisemnie zamówienia danej liczby oczek i dokonując za nie opłaty w terminie zgłoszenia. Informujemy, że w dniu 29.01.2011 r. (w niedzielę) o godz. 13.00, w sali konferencyjnej Międzynarodowych Targów Szczecińskich, przy ul. Struga 6/9, przewidziane jest uroczyste spotkanie hodowców i zaproszonych gości. Szczegóły dotyczące tego spotkania dostępne będą u organizatora wystawy. Informacji w sprawie zgłoszeń eksponatów oraz w innych sprawach dotyczących wystawy udzielają: Kol. Adam Wegner, – tel. 601436077 i Kol. Waldemar Bis – tel. 608 559 606. SERDECZNIE ZAPRASZAMY Jan Pajka Prezes Zarządu PZHGRiDI 70 wrzesień–październik 2011 Adam Wegner Prezes Zarządu SZHGRiDO