Piotr Olkusz: Instytucja kultury: płatnik – artysta – odbiorca

Transkrypt

Piotr Olkusz: Instytucja kultury: płatnik – artysta – odbiorca
Piotr Olkusz: Instytucja kultury: płatnik – artysta – odbiorca
Jaki jest cel instytucji kultury – to najważniejsze pytanie, jakie trzeba sobie
postawić zanim rozpocznie się jakąkolwiek dyskusję o instytucjach kultury.
Z tym pytaniem wiążą się kolejne: czy cel ten jest stały, czy zmienia się
zależnie od miejsca i czasu? Czy instytucja kultury ma być oazą stabilizacji
w zmieniającym się świecie, czy też rytm jej zmian ma bić wraz z rytmem
zmieniającego się świata (a może powinien go wyprzedzać)? Kto powinien
stać na czele instytucji kultury – artysta, czy urzędnik? Czy instytucja służy
realizowaniu polityki artystycznej, a jeśli tak, to czyjej?
Pytań jest dużo, możliwych odpowiedzi jeszcze więcej. Spróbujmy konkretniej: po co w Łodzi i w
województwie łódzkim instytucje kultury? Po co były trzydzieści lat temu, po co były dziesięć lat temu, po
co są teraz i po co wciąż mają istnieć? Czy instytucje te zmieniają się wraz z miastem i regionem? Co
zmienia się szybciej? A może nie zmieniają się w ogóle? Kto (jak długo i z jakimi efektami) stoi na czele
naszych instytucji kultury? Czy instytucje te realizują jakąkolwiek politykę artystyczną, a jeśli tak, to czyją?
Jednym z podstawowych problemów pojawiających się w dyskusjach o instytucjach kultury jest
utożsamianie ich z samą kulturą – tak, jakby muzeum było tym samym, czym malarstwo, a
filharmonia tym samym, czym muzyka. To zamyka drogę do wszelkiej dyskusji, bo okazuje się, że tak
jak nie sposób kwestionować potrzeby istnienia sztuki, niektórzy nie chcieliby kwestionować sensu istnienia
instytucji kultury. Tak jak nie sposób obiektywnie i bezsprzecznie ocenić wartości dzieła sztuki, tak
niektórzy odmawiają prawa do dyskusji o jakości działań instytucji kultury. Te absurdy idą dalej: tak jak nie
sposób wymagać od sztuki charakteru utylitarnego, tak niektórzy buntują się, gdy takiego charakteru
wymaga się od instytucji kultury. Tak jak wymaga się wolności twórczej dla artystów, tak niektórzy
chcieliby wszelkiej wolności dla dyrektorów instytucji kultury. I jeszcze dalej: tak jak istnieje sztuka dla
sztuki, tak niektórzy wierzą, że instytucje mogą istnieć same dla siebie…
Obserwując nowoczesne instytucje kultury dostrzegamy, że są one przede wszystkim pośrednikiem między
płatnikiem (państwem, sponsorem), artystą a publicznością. Są pośrednikiem dosyć szczególnym, bowiem
nie koncentrującym się na pobieraniu tzw. kosztów manipulacyjnych, ale zajmującym się optymalizacją
działań – zarówno w zakresie zarządzania środkami finansowymi (ich pozyskiwaniem i wydatkowaniem) –
oraz optymalizacją działań artystycznych (polegających na pozyskiwaniu i produkcji działań artystycznych
oraz na udostępnianiu efektów tych działań). Instytucja kultury nie istnieje bez płatnika, artysty,
publiczności oraz istnieje dla płatnika, dla artysty, dla publiczności. To, komu służy bardziej (płatnikowi,
artyście czy publiczności), wiąże się z profilem instytucji i zależne jest – w znacznej mierze – od oczekiwań
płatników, artystów, publiczności; od tych oczekiwań, którym służy osoba kierująca instytucją. Dyrektor
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:1
instytucji kultury jest więc rzecznikiem wielu podmiotów jednocześnie – płatnika, artysty, publiczności i
służy wielu podmiotom: istnieje dla płatnika, dla artysty, dla publiczności.
W niektórych wypadkach instytucje kultury wydają się bez wpływu na podmioty, dzięki którym istnieją. W
wielu wypadkach za jedyną dynamiczną relację, a więc taką, którą można lub należy zmieniać, dyrektorzy
instytucji kultury uważają związek między ich instytucją a płatnikiem. I choć tej zależności nie należy
bagatelizować, to nie jest ona jedyną, która powinna łączyć instytucję z otaczającą ją rzeczywistością.
Niestety, jeśli mówimy dziś o kryzysie instytucji kultury, to dlatego, że zatraciły one umiejętność budowania
żywej wymiany z artystami i publicznością. Instytucje bardzo rzadko stają się partnerem działań twórczych
najciekawszych artystów (najwięksi nie ufają instytucjom, zaś najmłodszym nie ufają instytucje) i bardzo
rzadko wchodzą w interakcję z publicznością. Te słabości doskwierają wielu
Nie należy sprawy upraszczać – tego, czy instytucja jest partnerem działań twórczych nie liczy się
tylko ilością zawieszonych obrazów, ilością koncertów czy przedstawień, tak samo jej dialogu z
publicznością nie ocenia się tylko na podstawie ilości widzów (podobnie zresztą, jak odpowiedzialnej
polityki finansowej organu założycielskiego danej instytucji nie sprowadza się tylko do wysokości
subwencji). Wspólnym mianownikiem ocen trzech relacji, może być zaś pytanie o cel. Czemu akurat ten
artysta? Do kogo chcemy dotrzeć? Na co chcemy przeznaczyć pieniądze?
I właśnie pytanie o cel jest jednym z tych pytań, z którym instytucje kultury mają największy problem – to
niechlubne prawo inercji instytucji. Pytanie o cel, jest w gruncie rzeczy pytaniem o ideę – uwolnionym
jeszcze od rozważań o zasobach lokalowych, kadrowych, finansowych, skierowanym przede wszystkim w
stronę widza i oddziaływania sztuki. To pytanie – sformułowane w świetle potrójnej relacji instytucji kultury
– brzmiałoby następująco: Jak działanie instytucji podejmującej się realizacji projektu ukształtuje
publiczność, jacy artyści są do tego działania potrzebni (i jaka będzie wartość ich działania) oraz jakie
środki finansowe są niezbędne? Innymi słowy instytucja za każdym powinna na nowo określić swoją grupę
docelową, stworzyć nową wartość artystyczną, określić budżet na zadanie.
Instytucja sztuki i sztuka nie są tym samym, ale podlegają podobnym zagrożeniom. Wspólnym wrogiem
sztuki i instytucji kultury jest stabilizacja (i sztuka i instytucje kultury mają sens tylko wówczas,
gdy są nieustannie kwestionowane, gdy znajdują się pod wpływem tego, co Peter Szondi nazwał
„nieustannym kryzysem”). Sztuka i instytucje kultury tracą sens, gdy nie zmieniają i poszerzają
swojej grupy odbiorczej. Sztuka i instytucje kultury umierają, gdy nie zmieniają formy. Sztuka i
instytucje kultury degenerują się, jeśli nie dążą nieustannie do zmian. Sztuka i instytucje kultury nie mają
sensu, gdy nie podejmuje się krytycznej dyskusji na ich temat. Sztuka i instytucje kultury są bez życia, jeśli
nie są tworzone przez pasjonatów. Zagrożeniem dla sztuki jest afirmacja tradycji jako cel w sam sobie –
zagrożeniem dla instytucji kultury jest stanie na straży utartych schematów.
Wróćmy zatem do pytań z początku tego tekstu: Dlaczego w Łodzi i województwie łódzkim potrzebujemy
instytucji kultury i ilu instytucji potrzebujemy? Jaki być cel tych instytucji kiedyś, jaki jest dziś i jaki jest cel
ich istnienia jutro? Czy instytucje te zmieniły się w zmieniającym się otoczeniu? Czy zmieniły swoje
działania artystyczne i ich poziom? Jaki jest ich poziom? Jakie cele swoim instytucjom wyznaczają ich
dyrektorzy? Czy są to cele czytelne? Jak długo długofalowe powinny być to cele i jak długo powinny być
realizowane przez te same osoby? Czy polityka instytucji kultury jest działaniem mającym swój cel, czy
tylko działaniem inercyjnym?
I dodajmy kolejne pytania: o publiczność i działania artystyczne. Czy odpowiada nam stopień uczestnictwa
publiczności w działaniach instytucji kultury? Czy jesteśmy zadowoleni z działań artystycznych naszych
instytucji.
Piotr Olkusz - adiunkt w Instytucie Teorii Literatury, Teatru i Sztuk Audiowizualnych Uniwersytetu
Łódzkiego oraz redaktor odpowiedzialny za dział zagraniczny w miesięczniku „Dialog”. Zajmuje się teatrem
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:2
najnowszym oraz zagadnieniami współczesnej organizacji życia kulturalnego w Europie; jest także
tłumaczem tekstów literackich i teoretycznych.
Jaki jest cel instytucji kultury – to najważniejsze pytanie, jakie trzeba sobie postawić zanim rozpocznie się
jakąkolwiek dyskusję o instytucjach kultury. Z tym pytaniem wiążą się kolejne: czy cel ten jest stały, czy
zmienia się zależnie od miejsca i czasu? Czy instytucja kultury ma być oazą stabilizacji w zmieniającym się
świecie, czy też rytm jej zmian ma bić wraz z rytmem zmieniającego się świata (a może powinien go
wyprzedzać)? Kto powinien stać na czele instytucji kultury – artysta, czy urzędnik? Czy instytucja służy
realizowaniu polityki artystycznej, a jeśli tak, to czyjej?
Pytań jest dużo, możliwych odpowiedzi jeszcze więcej. Spróbujmy konkretniej: po co w Łodzi i w
województwie łódzkim instytucje kultury? Po co były trzydzieści lat temu, po co były dziesięć lat temu, po
co są teraz i po co wciąż mają istnieć? Czy instytucje te zmieniają się wraz z miastem i regionem? Co
zmienia się szybciej? A może nie zmieniają się w ogóle? Kto (jak długo i z jakimi efektami) stoi na czele
naszych instytucji kultury? Czy instytucje te realizują jakąkolwiek politykę artystyczną, a jeśli tak, to czyją?
Jednym z podstawowych problemów pojawiających się w dyskusjach o instytucjach kultury jest
utożsamianie ich z samą kulturą – tak, jakby muzeum było tym samym, czym malarstwo, a filharmonia tym
samym, czym muzyka. To zamyka drogę do wszelkiej dyskusji, bo okazuje się, że tak jak nie sposób
kwestionować potrzeby istnienia sztuki, niektórzy nie chcieliby kwestionować sensu istnienia instytucji
kultury. Tak jak nie sposób obiektywnie i bezsprzecznie ocenić wartości dzieła sztuki, tak niektórzy
odmawiają prawa do dyskusji o jakości działań instytucji kultury. Te absurdy idą dalej: tak jak nie sposób
wymagać od sztuki charakteru utylitarnego, tak niektórzy buntują się, gdy takiego charakteru wymaga się
od instytucji kultury. Tak jak wymaga się wolności twórczej dla artystów, tak niektórzy chcieliby wszelkiej
wolności dla dyrektorów instytucji kultury. I jeszcze dalej: tak jak istnieje sztuka dla sztuki, tak niektórzy
wierzą, że instytucje mogą istnieć same dla siebie…
Obserwując nowoczesne instytucje kultury dostrzegamy, że są one przede wszystkim pośrednikiem między
płatnikiem (państwem, sponsorem), artystą a publicznością. Są pośrednikiem dosyć szczególnym, bowiem
nie koncentrującym się na pobieraniu tzw. kosztów manipulacyjnych, ale zajmującym się optymalizacją
działań – zarówno w zakresie zarządzania środkami finansowymi (ich pozyskiwaniem i wydatkowaniem) –
oraz optymalizacją działań artystycznych (polegających na pozyskiwaniu i produkcji działań artystycznych
oraz na udostępnianiu efektów tych działań). Instytucja kultury nie istnieje bez płatnika, artysty,
publiczności oraz istnieje dla płatnika, dla artysty, dla publiczności. To, komu służy bardziej (płatnikowi,
artyście czy publiczności), wiąże się z profilem instytucji i zależne jest – w znacznej mierze – od oczekiwań
płatników, artystów, publiczności; od tych oczekiwań, którym służy osoba kierująca instytucją. Dyrektor
instytucji kultury jest więc rzecznikiem wielu podmiotów jednocześnie – płatnika, artysty, publiczności i
służy wielu podmiotom: istnieje dla płatnika, dla artysty, dla publiczności.
W niektórych wypadkach instytucje kultury wydają się bez wpływu na podmioty, dzięki którym istnieją. W
wielu wypadkach za jedyną dynamiczną relację, a więc taką, którą można lub należy zmieniać, dyrektorzy
instytucji kultury uważają związek między ich instytucją a płatnikiem. I choć tej zależności nie należy
bagatelizować, to nie jest ona jedyną, która powinna łączyć instytucję z otaczającą ją rzeczywistością.
Niestety, jeśli mówimy dziś o kryzysie instytucji kultury, to dlatego, że zatraciły one umiejętność budowania
żywej wymiany z artystami i publicznością. Instytucje bardzo rzadko stają się partnerem działań twórczych
najciekawszych artystów (najwięksi nie ufają instytucjom, zaś najmłodszym nie ufają instytucje) i bardzo
rzadko wchodzą w interakcję z publicznością. Te słabości doskwierają wielu
Nie należy sprawy upraszczać – tego, czy instytucja jest partnerem działań twórczych nie liczy się tylko
ilością zawieszonych obrazów, ilością koncertów czy przedstawień, tak samo jej dialogu z publicznością nie
ocenia się tylko na podstawie ilości widzów (podobnie zresztą, jak odpowiedzialnej polityki finansowej
organu założycielskiego danej instytucji nie sprowadza się tylko do wysokości subwencji). Wspólnym
mianownikiem ocen trzech relacji, może być zaś pytanie o cel. Czemu akurat ten artysta? Do kogo chcemy
dotrzeć? Na co chcemy przeznaczyć pieniądze?
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:3
I właśnie pytanie o cel jest jednym z tych pytań, z którym instytucje kultury mają największy problem – to
niechlubne prawo inercji instytucji. Pytanie o cel, jest w gruncie rzeczy pytaniem o ideę – uwolnionym
jeszcze od rozważań o zasobach lokalowych, kadrowych, finansowych, skierowanym przede wszystkim w
stronę widza i oddziaływania sztuki. To pytanie – sformułowane w świetle potrójnej relacji instytucji kultury
– brzmiałoby następująco: Jak działanie instytucji podejmującej się realizacji projektu ukształtuje
publiczność, jacy artyści są do tego działania potrzebni (i jaka będzie wartość ich działania) oraz jakie
środki finansowe są niezbędne? Innymi słowy instytucja za każdym powinna na nowo określić swoją grupę
docelową, stworzyć nową wartość artystyczną, określić budżet na zadanie.
Instytucja sztuki i sztuka nie są tym samym, ale podlegają podobnym zagrożeniom. Wspólnym wrogiem
sztuki i instytucji kultury jest stabilizacja (i sztuka i instytucje kultury mają sens tylko wówczas, gdy są
nieustannie kwestionowane, gdy znajdują się pod wpływem tego, co Peter Szondi nazwał „nieustannym
kryzysem”). Sztuka i instytucje kultury tracą sens, gdy nie zmieniają i poszerzają swojej grupy odbiorczej.
Sztuka i instytucje kultury umierają, gdy nie zmieniają formy. Sztuka i instytucje kultury degenerują się,
jeśli nie dążą nieustannie do zmian. Sztuka i instytucje kultury nie mają sensu, gdy nie podejmuje się
krytycznej dyskusji na ich temat. Sztuka i instytucje kultury są bez życia, jeśli nie są tworzone przez
pasjonatów. Zagrożeniem dla sztuki jest afirmacja tradycji jako cel w sam sobie – zagrożeniem dla instytucji
kultury jest stanie na straży utartych schematów.
Wróćmy zatem do pytań z początku tego tekstu: Dlaczego w Łodzi i województwie łódzkim potrzebujemy
instytucji kultury i ilu instytucji potrzebujemy? Jaki być cel tych instytucji kiedyś, jaki jest dziś i jaki jest cel
ich istnienia jutro? Czy instytucje te zmieniły się w zmieniającym się otoczeniu? Czy zmieniły swoje
działania artystyczne i ich poziom? Jaki jest ich poziom? Jakie cele swoim instytucjom wyznaczają ich
dyrektorzy? Czy są to cele czytelne? Jak długo długofalowe powinny być to cele i jak długo powinny być
realizowane przez te same osoby? Czy polityka instytucji kultury jest działaniem mającym swój cel, czy
tylko działaniem inercyjnym?
I dodajmy kolejne pytania: o publiczność i działania artystyczne. Czy odpowiada nam stopień uczestnictwa
publiczności w działaniach instytucji kultury? Czy jesteśmy zadowoleni z działań artystycznych naszych
instytucji.
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:4