Zawsze razem
Transkrypt
Zawsze razem
Wspomnienia Babci Wywiad przeprowadzony z Babcią Jadwigą Mateusz: Babciu, w jakiej miejscowości się urodziłaś? Babcia: Urodziłam się w mieście Łodzi. Tu spędziłam dzieciństwo, młodość, tu mieszkam aŜ do dziś. W Łodzi takŜe chodziłam do szkół. - A jak wspominasz swoje dzieciństwo? - Dzieciństwo miałem raczej szczęśliwe, pomijając to, Ŝe gdy miałam siedem lat, zmarł mi ojciec. Mieszkałam z mamą i moją siostrą. - Babciu, gdzie spędzałaś wakacje? -Wakacje często spędzałam w rodzinnej miejscowości mojej mamy- Mazewie. Była tam piękna, malownicza okolica. Spędzałam całe dnie na łonie natury. Bawiłam się z kuzynami i kuzynkami, obserwowałam zwierzęta. Podpatrywałam takŜe ciocię jak doi krowy, kozy, karmi kury i kaczki. Uczestniczyłam takŜe w Ŝniwach. A jak juŜ byłam nastolatką, chodziliśmy z kuzynostwem na zabawy - dzisiejsze dyskoteki. - Jak spędziłaś późniejsze lata? - Po ukończeniu szkoły średniej i pielęgniarskiej pracowałam przez długie trzydzieści siedem lat jako pielęgniarka w szpitalu. Urodziłam równieŜ twoją mamę. - Jak wyglądało twoje Ŝycie, gdy urodziła się mama? - Zajęłam się wychowywaniem córki, potem jej edukacją, jednocześnie pracując zawodowo. Trochę pomagała mi moja mama. - Czy moja mama była kiedyś w tej miejscowości, gdzie ty Babciu spędzałaś wakacje? - Kilka razy zabrałam tam twoją mamę. Wtedy mama zobaczyła po raz pierwszy kozy, krowy, świnki, kury, kaczki oraz konie. Jeździła nawet na kucyku. Bardzo jej się tam podobało. - Babciu, czy mama jeździła na kolonie? - Twoja mama nigdy nie chciała wyjeŜdŜać na wakacje beze mnie. Jeździłyśmy więc razem - mama jako kolonistka, a ja jako pielęgniarka. - Wróćmy do czasów, kiedy mama była zbyt mała, Ŝeby jeździć na kolonie. Czy wtedy teŜ gdzieś wyjeŜdŜała w wakacje? - Gdy twoja mama była mała, letnie miesiące spędzaliśmy na działce w Justynowie. Wokół domku był piękny ogród i sad. Naprzeciwko duŜy las. Chodziłyśmy na długie spacery do lasu. Twoja mama praktycznie cały czas spędzała na powietrzu. Zawsze i wszędzie towarzyszył nam nasz wierny pies – Atos. Pilnował twojej mamy na kaŜdym kroku, a gdy była w wózeczku, siedział przy nim dopóki nie pozwoliłam mu odejść. - Babciu, bardzo przeŜywałaś jak mama wychodziła za mąŜ? - O tak. Bardzo przeŜywałam ten waŜny dzień w jej Ŝyciu. - Czy bardzo tęskniłaś za mamą jak się wyprowadziła? - Oczywiście. Ale na szczęście zamieszkała niedaleko i codziennie mnie odwiedzała. - To właściwie chyba nigdy nie zatęskniłaś za mamą aŜ tak bardzo? To fajnie, Ŝe masz swoje dziecko cały czas tak blisko? - Tak. Bardzo cieszę się, Ŝe mieszkacie tak blisko mnie. - Dziękuję Babciu za poświęcenie mi czasu i opowiedzenie tylu ciekawych rzeczy. Mateusz Krzewina, kl. Va 20 czerwca 1952 roku Przepraszam, Ŝe opuściłam Cię na tak długo. Niestety, przygotowania do podróŜy nie są moją mocną stroną, a potem wszystko potoczyło się tak szybko… Wybacz mi. Zaraz Ci o wszystkim opowiem. Tę historię zapamiętam do końca Ŝycia. Moja mama jak zawsze potrafi zrobić mi niespodziankę. Rejs statkiem okazał się strzałem w dziesiątkę. Pakowanie się zajęło mi całe popołudnie. Następnego rana wchodziłam juŜ na statek. Było tam mnóstwo ludzi, którzy się Ŝegnali i Ŝyczyli udanego rejsu swoim bliskim. Na statku nie znałam nikogo. Siedziałam samotnie i zastanawiałam się, czy taka wycieczka sam na sam ma sens. Postanowiłam, Ŝe pozwiedzam trochę statek. Szłam, patrząc na rzeczy, których nigdy wcześniej nie widziałam. Byłam tak zapatrzona na morze, Ŝe wpadłam na pewnego wysokiego męŜczyznę. Był to marynarz - poznałam to po stroju, w jaki był ubrany. Uśmiechnął się do mnie i powiedział, Ŝe widzi mnie tu pierwszy raz. Ośmielona odpowiedziałam, Ŝe nikogo nie znam i nie mam Ŝadnego ciekawego zajęcia. Zaprosił mnie do przytulnej kawiarenki mieszczącej się na statku. Wypiliśmy razem kawę i długo rozmawialiśmy. Okazało się, Ŝe mamy ze sobą wiele wspólnego. Rejs miał trwać trzy dni. Świetnie rozmawiało mi się z nowo poznanym męŜczyzną, który miał na imię Jan. Był bardzo wykształcony i od razu poczułam, Ŝe jest mi bliski. Gdy nadszedł dzień rozstania, było mi bardzo trudno opuścić statek. Ale dowiedziałam się, Ŝe Jan mieszka niedaleko i umówiliśmy się na następną kawę. Później byliśmy juŜ zawsze razem. Była to najbardziej romantyczna historia, jaka mogła mnie w Ŝyciu spotkać. A najwspanialsze jest to, Ŝe to właśnie wówczas poznałam człowieka, który był mi przeznaczony. śaneta Jabłońska, kl. VIb