podróże inwestycyjne ifm DO TEJ PORY ZWIEDZALIŚMY KRAJE
Transkrypt
podróże inwestycyjne ifm DO TEJ PORY ZWIEDZALIŚMY KRAJE
podróże inwestycyjne ifm całych Stanach Zjednoczonych wynosiła 4500. Dzisiaj jest ich tylko 2000. Pomyślą Państwo – to źle, bo wydobywają mniej surowca. Otóż nie. Liczby te są mylące, bowiem całkowicie zmieniła się technologia wydobycia. Wcześniej wierciło się „pionowo” w skale, teraz wierci się „poziomo”, by dzięki temu w większym stopniu ją wyeksploatować. USA się gorszy od Was i chce was mu, bo ma nadzieję, że wtedy odobnie zazdrości Wam tego, co zasłużyliście, by mieć aż tyle przez niego w stan niepokoju tu, nie mieli siły i ochoty na nięciami. Być może ma do Was w ten ukryty sposób. Na pewno nonimy chce zyskać władzę nad szelką kontrolą. To on będzie li wam na dobry humor czy też ec otaczającego was świata, czy ób działa, by osiągnąć swe cele. w niepewności. On nie podaje ie ma, a zmyślone mogą być nym płaszczu mógłby okazać się itp. On więc tylko insynuuje, epewności. Podsycane ciekawośnie? Nasz autor zaciera ręce na ata, proszę - już jej nie będzie tak nkoś, no, no, jeden liścik i małńka mydlana. Sławna? - to niech dzie jej tak dobrze”. wając swe żądło pod zasłoną , trafia celnie, a ponieważ jest owodnić mu fałszu. Zamiast zam, co napisał nasz popychany l, pomyślmy z satysfakcją, że oto ć, i na przekór jego chęciom Izabela Piecuch-Jawień, częściem. Anonim traktujmy jak Wiceprezes Zarządu i iść dalej, nie poświęcając Investmentmu Fund Managers S.A. Do tej pory zwiedzaliśmy kraje „na dorobku”. Zabrałam Państwa w podróż m.in. do odległych Indii, czy nieco bliżej położonej Turcji. Tym sposobem zwiedzaliśmy tzw. „rynki wschodzące”, czyli państwa, które są słabiej rozwinięte, ale „zaległości” szybko nadrabiają. Co więcej, niedługo to te państwa będą nadawać ton światowej gospodarce. www.ifmpl.com rzy anonimów to ludzie ulepieni nas czasami nieRozpoczęła drażni cudza się wiosna, wracamy do pełni sił, możemy odzenie? Czy nie rzucamy jakiejś wybrać się wspólnie nieco dalej niż zwykle. jamy małej szpileczki, by komuś Dlatego tym razem chciałabym Państwu zaproponować by nie wypadł zbyt korzystnie nieco inny kierunek podróży. Na początek bardzo długi i korci nas czasem chęć umniejniestety męczący lot przez cały Ocean Atlantycki. Ale zay nie wyrastali zbytnio powyżej pewniam, warto podjąć ten trud. Zapraszam Państwa do ast te okropne zapędy, żeby nie największej gospodarki świata, do kraju, który zawsze mi strasznymi autorami anoniprzykuwa uwagę inwestorów. Lecimy do USA. dajmy się dręczyć! Są toksyczni także, zapewniam, bardzo nieZwykle w poszczególnych miejscach inwestycyjnych spędzamy kilka dni. Podobnie było w USA. W tak ograniczonym czasie nie da się poznać wszystkich zagadnień tej największej na świecie gospodarki. Dlatego chciałabym Państwa zachęcić do skupienia się tylko na jednym aspekcie, który może okazać się bardzo istotny dla przyszłego podziału sił na gospodarczej mapie świata. Moi Państwo, USA tkwi właśnie w „gorączce”. Gorączce ropy naftowej. 10 Wszystko za sprawą łupków bitumicznych. Temat ten jest obecnie „modny” w Polsce, bowiem liczne instytucje i firmy starają się oszacować, ile tak naprawdę tego surowca mamy. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych gospodarka już od dawna czerpie realne korzyści z tego tytułu. Okazuje się bowiem, że kraj ten w coraz większym stopniu uniezależnia się od importu surowców energetycznych. W samym 2011 roku w ponad 81 procentach popyt na energię został zaspokojony ze źródeł lokalnych (poziom najwyższy od 1992 roku), a wydobycie surowców energetycznych było największe od 8 lat. USA konsekwentnie dążą do tego, by uniezależnić się od „obcych” źródeł energii. Nie wiem, czy zdają sobie Państwo sprawę, że przemysł wydobywczy w tym kraju na przestrzeni ostatnich 30 lat uległ bardzo silnym zmianom. Jeszcze w latach 80. ogólna liczba szybów wiertniczych w Wracając jednak do naszej podróży. Chciałabym zabrać Państwa do miejsca, które w sposób szczególny korzysta na wspomnianej „gorączce ropy”. Na pewno teraz przychodzą Państwu do głowy takie nazwy jak Teksas, Zatoka Meksykańska czy Alaska. W Teksasie faktycznie znajduje się połowa wszystkich szybów wiertniczych, jakimi dysponują USA. Do Zatoki Meksykańskiej przylgnęła negatywna opinia po ostatniej katastrofie ekologicznej. Alaskę odrzucam od razu – tam jest zdecydowanie za zimno. Więc gdzie kierujemy swoje kroki? Do stosunkowo mało znanego stanu, który w ostatnich latach przeżywa prawdziwą rewolucję. Udajemy się do Dakoty Północnej. Mogą się Państwo poczuć trochę rozczarowani. Nie zobaczymy tu pewnych symboli, z których słyną Stany Zjednoczone. Region ten można określić jako wiejski. Jednakże warto się tam udać, bo sytuacja gospodarcza tego stanu znacznie odbiega od stanu amerykańskiej gospodarki traktowanej jako całość. Stan ten odpowiada za 6% całkowitego wydobycia ropy naftowej w USA i plasuje się na czwartym miejscu, za wspomnianymi przeze mnie wcześniej regionami. Stopa bezrobocia w Dakocie Północnej wynosi ok. 3,5% (najniższa w USA), podczas gdy wskaźnik ten liczony dla całego państwa osiąga poziom 8,3%. Dodatkowo nadwyżka budżetowa tego stanu wynosi ponad 1 miliard USD. A to wszystko przez ropę naftową, gaz i łupki. W Północnej Dakocie jest obecnie już 200 platform wiertniczych, a w roku 2009 było ich zaledwie 50. Produkcja ropy w ostatnich pięciu latach wzrosła z poziomu 115.370 do 509.374 baryłek dziennie. Zwiedzając poszczególne miasta tego stanu zauważymy ciągły ruch i harmider. To wszystko przez fakt, że istotnie zwiększyła się liczba ludności. Obywatele Stanów Zjednoczonych przyjeżdżają do Dakoty Północnej za pracą. Nic dziwnego, skoro stan ten zajmuje pierwsze miejsce w USA pod względem przyrostu miejsc pracy. Dodatkowo kusi on również pensjami. Obecnie średnia roczna płaca wynosi tu 48.670 USD per capita, co daje realny wzrost o 7% od 2006 roku. Dakota Północna nie jest niestety przygotowana na taki „najazd” pod względem infrastrukturalnym, co widać na ulicach poszczególnych miast. Często można natknąć się na przyczepy kempingowe, w których nocują pracownicy. Brakuje hoteli, rozbudowanej sieci dróg, restauracji. To wszystko sprawia, że w Dakocie Północnej bardzo łatwo zarobić pieniądze, wystarczy wynajmować miejsce do spania lub przygotowywać posiłki, bo to dwa deficytowe „towary”. Niestety nasza podróż po tym stanie będzie z tego powodu lekko uciążliwa. Może się zdarzyć, że w porze obiadowej będziemy musieli czekać ponad godzinę w kolejce, /26/2011 by w ogóle zająć stolik w restauracji. Nawet w popularnym McDonald`s możemy mieć problem. A propos, ta sieć restauracji oferuje nowym pracownikom premię w wysokości 300 USD za samo zatrudnienie się. To najlepiej obrazuje, jak bardzo brakuje tam rąk do pracy. Oczywiście tak gwałtowny rozwój ma również wady. Lekko zwiększyła się liczba wykroczeń, a to w stanie, w którym do niedawna praktycznie w ogóle nie było takich incydentów - diametralna różnica. Poza tym „rdzenni” mieszkańcy, którzy cenili sobie ciszę i spokój, wyprowadzają się. Nie odpowiada im ciągły gwar i rozgardiasz. Niestety ekspansja niesie ze sobą również pewne koszty. A wszystko przemawia za tym, że rozwój ten będzie kontynuowany. Przyczynia się do tego np. spadek cen gazu naturalnego – od połowy 2008 roku surowiec ten potaniał o ponad 80%. To sprawia, że korzystanie z alternatywnych źródeł energii staje się coraz mniej opłacalne – zamiast inwestować środki w odnawialne źródła energii, buduje się po prostu kolejne bloki gazowe. Boleśnie przekonała się o tym Kalifornia, która w przeciwieństwie do Dakoty Północnej, wprowadziła w przeszłości silne restrykcje i ograniczenia związane z powstawaniem nowych platform wiertniczych. Stan ten stawiał na tzw. „zieloną energię”. Rezultaty są takie, że stopa bezrobocia w Kalifornii oscyluje w granicy 11,7%, a deficyt budżetowy wynosi blisko 13 miliardów USD. Oczywiście nie jest to spowodowane tylko i wyłącznie „gorączką ropy”, ale czynnik ten w jakimś stopniu na pewno miał wpływ na tę sytuację. Całą podróż poświęcamy de facto niezależności energetycznej. Pewnie zadają sobie Państwo pytanie, po co Stanom ta cała niezależność? Już spieszę z wyjaśnieniami. Oczywiście zapewnia to korzyści dla gospodarki. Rozwój przemysłu wydobywczego tworzy nowe miejsca pracy, które przekładają się na wzrost dochodu gospodarstw domowych, a ten z kolei przyczynia się do wzrostu wpływów podatkowych. Poza tym państwo nie będzie musiało kupować surowców za granicą, a wręcz samo będzie sprzedawało ich nadmiar – to przyczyni się do spadku deficytu handlowego. Wreszcie samowystarczalność USA oznacza, że jakiekolwiek konflikty na Bliskim Wschodzie nie będą miały dewastującego wpływu na gospodarkę. Poza tym sytuacja ta zmieni układ sił na gospodarczej mapie świata. Zniknie jeden konsument, a na jego miejsce może pojawić się kolejny producent surowców energetycznych. Czy oznacza to kłopoty dla państw obecnie eksportujących ropę i ewentualne spadki cen? Odpowiedź na to pytanie poznamy w przyszłości. Warto jednakże śledzić rozwój wydarzeń związanych z „gorączką ropy” w USA, bowiem mogą one mieć fundamentalne znaczenie dla całej światowej gospodarki. Dlatego ufam, że tą podróżą zachęciłam Państwa do śledzenia tego procesu. Mam świadomość, że tym razem było mniej „egzotycznie” i może trochę mniej atrakcyjnie pod względem turystycznym, ale mam nadzieję, że ciekawie. Może podczas wiosennych posiedzeń „przy grillu” zaintrygujecie Państwo współbiesiadników. Czego życzę i zapraszam na kolejną podróż już za dwa miesiące. /26/2011 www.magazynstyle.pl www.magazynstyle.pl Dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. SWPS 11