Wioska krywicka

Transkrypt

Wioska krywicka
Tarcze podziura
wione, miecze wyszczerbione, a hełmy pogięte
podziuraw
Nie samym Celtem festyn żyje
W alka na nib
y,
niby
krew prawdziwa
Wioska
krywicka
Stałym punktem festynowego programu jest walka
wojów z użyciem broni wczesnośredniowiecznej oraz
bitwa legionu rzymskiego z Celtami. Choć walki są
zaciekłe i trup ściele się gęsto, widzowie wiedzą, że
wszystko jest kontrolowane, a polegli zmartwychwsta−
ną. Krew jednak nie woda i zdarza się, że na
bitewnym polu walczący odnoszą prawdziwe rany.
Jak stwierdził Igor Gó−
rewicz z Drużyny Grodu
Trzygłowa, cudem jest, że
na tegorocznym festynie nie
było jeszcze karetki. − Do
końca trochę dni pozosta−
ło, tak więc nie wszystko
stracone − dodał z szelmow−
skim uśmiechem.
Przyglądając się uważniej
uczestnikom potyczek, moż−
na zauważyć na ich ciałach
liczne ślady walk. Widoczne
są stare kontuzje w postaci
złamanych lub przestawio−
nych nosów, blizn i strupów.
Do świadomości najbardziej
przemawiają jednak świeże gu−
zy i krew, której po każdej
walce nie brakuje. Szkarłat−
na posoka wycieka najczęś−
ciej z palców i rąk. Gdy rana
Gdyby włócznia wpadła tą luką między tarczami, mogłoby
być źle
fot. Tomasz Rogacz
J Scena przy balii. Mała dzie−
wczynka zagaduje łaziebną, od
której dowiaduje się o możli−
wości kąpieli. − W ubraniu? −
pyta dziewczynka. − Nie, bez −
odpowiada łaziebna. W oczach
dziewczynki widać niemałe
zdziwienie. Po chwili łazieb−
na dodaje, wskazując na stoją−
cego w pobliżu wodza Alek−
sandra: − Za chwilę ten pan
będzie się kąpał. Na to oczy
dziewczynki jeszcze bardziej
się zaokrągliły ze zdziwienia i
zapytała: − I się nie wstydzi?
Gdy zobaczyła wodza o−
winiętego w prześcieradło,
uspokoiła się.
(maw)
jest głębsza, wygląda napra−
wdę makabrycznie.
Na dzieciach, przyzwy−
czajonych do takiego wido−
ku w telewizji i grach kom−
puterowych, nie robi to jed−
nak większego wrażenia.
Daniel Szydlak z Zakopa−
nego, wracając po walce z
ciężko ranną dłonią, usły−
szał pytanie: − Pse pana, cy
ta krew jest prawdziwa?
Sami wojowie przyjmują
te urazy jako normalność.
Przywykli do tego i na drob−
ne kontuzje w ogóle nie
reagują. Starają się uważać
podczas walk, ale mniejsze
lub większe wypadki są nieu−
niknione.
Do prawdziwej tragedii
doszłoby, gdyby w fazie
końcowej lotu włóczni, rzu−
conej przez jednego z Cel−
tów podczas wtorkowego po−
kazu bitwy z legionistami,
pułap był o 30 cm wyższy.
Po komendzie "ad scutum",
co znaczy "za tarcze", legio−
niści utworzyli szyk obron−
ny. Rzymianie byli chronie−
ni od góry i z przodu. Wy−
gięcie tarcz jest powodem
tworzenia się z przodu swoi−
stych okienek. W celu de−
monstracji skuteczności ob−
ronnej szyku, poproszono
Celta, aby rzucił w niego
włócznią. Ostrze wbiło się
w tarczę Roberta Czępiń−
skiego z Lublina. − Myśla−
łem, że to będzie niedolot.
Zdążyłem tylko pochylić gło−
wę, gdy ostrze przebiło mi
tarczę i uderzyło w hełm.
Za mną stał kolega, który
patrzył przez cały czas przez
lukę. Gdyby tamten w nią
trafił, kolega straciłby oko
lub nawet życie.
O zaciętości walk świad−
czy również stan uzbrojenia.
Tarcze są podziurawione, mie−
cze wyszczerbione, a hełmy
pogięte. Drużyna Grodu
Trzygłowa straciła swą sław−
ną odciętą rękę, nad czym
wszyscy ubolewają. − Ręka
jest teraz hospitalizowana.
Potrzebny był jej zabieg syli−
konowy − powiedział poru−
szony tym faktem Igor Góre−
wicz.
TOMASZ ROGACZ
W cieniu celtyckich symboli, rzym−
skiego oręża, żyją sobie w Bis−
kupinie pracownicy Zespołu Muze−
alnego Historii Ziemi Bracławskiej,
Krywicze tworzyli jeden
ze znaczniejszych związków
plemiennych
Słowian
wschodnich. Od VI w. zaj−
mowali ziemię nad jezio−
rem Pejpus, górnym Dnie−
prem i górną Wołgą − gene−
ralnie obszary dzisiejszej
Białorusi. Utworzyli oni
Księstwo Połockie, zanim
jeszcze istniało Księstwo
Polskie. Osada krywicka
pojawiła się także na półwy−
spie biskupińskim, w czasie
obecnego Festynu Archeo−
logicznego.
Z Bracławia na Białoru−
si, już po raz czwarty (a
niektórzy nawet piąty),
przyjechała sześcioosobowa
grupa pracowników z Zespo−
łu Muzealnego Historii
Ziemi Bracławskiej oraz
Muzeum Sztuki Ludowej,
czyli pielęgnującego trady−
cyjną kulturę. Szydlowski
Kastus i Sieliach Olgerd
zajmują się dawnymi forma−
mi piśmiennictwa. Kurban
Alexander jest rzeźbiarzem,
natomiast Zinkiewicz Wa−
lery prezentuje na festynie
wyroby garncarskie. Panie
Eleonora i Nastia Zinke−
wicz gotują dawną strawę, w
naczyniach zrobionych z
gliny. Palą ognisko. W osa−
dzie panuje wspaniała, goś−
cinna atmosfera ludzi
Wschodu.
Walery Zinkiewicz , jak
sam wyjaśnia, zajmuje się
garncarstwem i pokazuje
wyroby będące replikami
ceramiki od neolitu po wiek
XVI. Co warto zaznaczyć,
wiele z pierwowzorów
owych wyrobów znalezio−
no w okolicach Bracławia.
Walery Zinkiewicz
fot. (ad)
W swoich pokazach garn−
carz wykorzystuje koło ga−
rncarskie. Jego ulubione
okresy to neolit, brąz oraz
epoka żelaza. Z kolei Szyd−
lowski Kastus pokazuje spo−
soby piśmiennictwa, wyko−
rzystywane w czasach Księ−
stwa Połockiego. Jak infor−
muje, Krywicze już od XI
w. wykorzystywali do pisa−
nia tabliczki drewniane
wypełnione w środku wos−
kiem pszczelim, na któ−
rych pisano rylcem. W du−
żym stopniu tabliczki te
przypominały dzisiejsze ta−
blice, na których pisze się
w szkołach. Na ziemiach
dzisiejszej Białorusi zna−
leziono wiele zachowanych
rylców, prawie w ogóle nie
przetrwały jednak same ta−
bliczki. Drugi sposób piś−
miennictwa opierał się na
wykorzystaniu kory brzo−
zy.
ALICJA
DUŻYK−WITKOWSKA