Firmy Leśne - Szef w spódnicy
Transkrypt
Firmy Leśne - Szef w spódnicy
Szef w spódnicy Dodano: 07.03.2016 Zakład Usług Leśnych nie musi być prowadzony przez mężczyznę. Mamy dowody, że panie radzą sobie w lesie nie gorzej niż panowie. Kobiety nie tylko prowadzą firmy leśne. Coraz częściej widzi się panie za sterami maszyny czy z pilarką w ręce. Oto przykłady: Alicja Stryszyk - właścicielka ZUL Strzyszyk zarejestrowała firmę w roku 2001. Wtedy też zmieniła branżę z rolnej na leśną. Jest absolwentką technikum leśnego i studiów inżynierskich. Dziś jej firma zatrudnia około 30 osób. ZUL Stryszyk jest autoryzowanym przedstawicielem handlowym i serwisantem marki LKT w Polsce. "Kiedyś zawiozłam do lasu głowicę do wykaszarki, bo się zepsuła, pracownicy nie bardzo umieli to naprawić. Musiałam wrzasnąć na nich, a potem sama zamontować. Nie zapomnę, jak wszyscy badawczo patrzyli jak mi to wychodzi." - czytamy wspomnienia Alicji Stryszyk na łamach GAZETY LEŚNEJ. Kolejną bohaterką artykułu jest Elżbieta Jędrzejewska - zatrudniająca 20 osób w swoim zulu. "20 lat temu zatrudnialiśmy dwie osoby. Wtedy jeździło się do lasu rowerem albo komarkiem. Potem kupiliśmy ciągnik 30-tkę i tak powoli zbudowaliśmy dwie firmy" - mówi zadowolona właścicielka firmy. Zakładów usług leśnych prowadzonych przez kobiety jest coraz więcej. Kobiety mają w lesie takie same szanse, jak mężczyźni, choć dysponują innymi umiejętnościami. Zgodnie z opinią Alicji Stryszyk, chodzi głównie o komunikatywność i nastawienie do człowieka. Choć, jak zapewne większość z Was dobrze wie, praca w lesie nie ruszy jeśli od czasu do czasu nie rzuci się przysłowiowym mięsem. A i to panie potrafią - tyle, że z większą gracją. Komentarze (0) Nie dodano jeszcze żadnego komentarza.