nr 3-4, 2010 - Urząd Miejski Krzanowice

Transkrypt

nr 3-4, 2010 - Urząd Miejski Krzanowice
KRZANOWICE
CHÓR CECYLIA
POWITAŁ WIOSNĘ
s. 9
ROK 11, NR 15/16 (77/78) MARZEC/KWIECIEŃ 2010
6=E,9:B4.0¹-:[email protected]¹;4ET=,>ED9¹B:59:B4.0¹-:5,9ÔB ISSN 1642-637
» czytaj str. 11
NASZA GWARA LASKA
Nasze gospodynie Emeryci potrafią
w konkursie
się bawić
Patryk Zabrzewski Miłość niczym z
na Elbrusie
filmowego ekranu
W pietrowickiej szkole odbył się
20 marca III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych. Smaczne dania,
słodkości, zakąski a nawet tradycyjne trunki zaprezentowały gospodynie wiejskie z siedemnastu sołectw,
w tym z Wojnowic i Krzanowic. Ich
smak podziwiał nawet goszczący na
imprezie prof. Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois.
str. 2
Nie minęło wiele czasu, od powrotu
z zimowej wyprawy na Elbrus a
dalej przed oczami mam widoki
na „bezskresne i dzikie” łańcuchy
górskie Kaukazu. Pomysł na wyjazd
narodził się w głowach kilku
chłopaków z Jastrzębia i okolic,
dla, których góry to sposób na życie,
przeżywanie niezwykłych chwil na
łonie natury, pokonywanie słabości
str. 4
Wspólny wieczór upływał bardzo
wesoło, bo oprócz rozmów przy stole, były zabawne konkursy i wspólne
śpiewanie często połączone z zabawą. 11 lutego 2010 r. w Domu Kultury w Bojanowie odbyło się spotkanie
członków GKERiI przy kawie i tradycyjnym pączku. Wzięło w nim udział
ponad 50 osób z całej gminy. W ten
sposób seniorzy pożegnali karnawał.
str. 3
Nie pamiętają już, co to był za film,
ale przez te wszystkie lata wspólnego
życia nie zapomnieli o tym, jak bardzo się kochają. - Wraz z wiekiem ta
miłość się pogłębia, bo im starszy
człowiek tym bardziej przywiązany - mówią zgodnie. Leon i Gertruda Jureczka, którzy w zeszłym roku
obchodzili 50. rocznicę ślubu, poznali się w kinie w Krzanowicach.
str. 12
W skrócie
Wielkanoc w ogrodach
ZDANIEM
BURMISTRZA
4 kwietnia proboszcz parafii w
Wojnowicach zaprasza na tradycyjne Wielkanocne spotkanie w ogrodach plebanii. Najmłodszym zajączek pozostawi w ogrodach słodkie niespodzianki.
Procesje konne
Jeźdźcy i hodowcy koni z gminy Krzanowice wezmą 5 kwietnia udział w dorocznych procesjach konnych. W Sudole Osterreiten wyrusza o 12.30 spod kościoła. Gościem imprezy będzie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Finał przewidziano na 17.00. O 13.00 z ul.
Pomnikowej wyruszy procesja w
Bieńkowicach. Wyścigi na Odrzańskiej odbędą się o 14.30. O
15.45 zaplanowano uroczyste nieszpory. Również o 13.00 wyjdzie
procesja z placu GS w Pietrowicach Wielkich. Dalszy program:
14:00 – 14:20 nabożeństwo błagalne w pątniczym Kościele p.w.
Świętego Krzyża, 14:30 – 15:00
zakończenie modlitw i powrót
do Pietrowic Wielkich z tradycyjnym konnym objazdem pól,
15:00 – 15:30 uroczysta parada
koni ul. Świerczewskiego, 15:45–
24:00 konny Festyn Wielkanocny
na boisku z licznymi atrakcjami,
m.in. zawody skoków przez przeszkody z udziałem czołowych zawodników tej dyscypliny, pokaz
w ujeżdżaniu koni w wykonaniu
zawodników jeździeckiego Klubu Lewada najlepszego klubu w
Rankingu Polskiego Związku Jeździeckiego, pokazy kawalerii oraz
pokaz akrobatyki konnej w wykonaniu czołowych zawodniczek ze
stadniny w Albertowcu (Republika Czeska).
Współdziałanie samorządów
przynosi zawsze dobre efekty. Nie
mieliśmy więc wątpliwości, że należy przystąpić ze Starostwem Powiatowym, Krzyżanowicami, Kuźnią Raciborską oraz Raciborzem do projektu Agencji Promocji Ziemi Raciborskiej i Wspierania Przedsiębiorczości na Zamku Piastowskim pod tytułem „Powiat raciborski to dobra
inwestycja”. Pierwszy sukces już jest.
Zarząd Województwa Śląskiego podjął decyzję o przyjęciu listy rankingowej projektów w ramach Poddziałania 1.1.2. Promocja inwestycyjna
Priorytet I Badania i rozwój technologiczny, innowacje i przedsiębiorczość Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego
na lata 2007-2013. Na 4 miejscu listy uplasował się wspomniany projekt Agencji. Jego wartość wynosi 270
tys. złotych, a przyznane dofinansowanie 230 tys. zł.
Projekt polega na promocji terenów inwestycyjnych powiatu raciborskiego poprzez udział w międzynarodowych targach CEPIF oraz organizację kampanii promocyjnej. Podstawowymi jej elementami będą: zamieszczenie ogłoszeń o wolnych terenach inwestycyjnych w prasie o zasięgu ogólnopolskim (w tym w prasie branżowej), zamieszczenie reklamy na portalach internetowych
o zasięgu ogólnopolskim, wysyłanie
ofert inwestycyjnych wraz z filmami
na DVD bezpośrednio do inwestorów potencjalnie zainteresowanych
określonym rodzajem nieruchomości oraz reklama w telewizji o zasięgu regionalnym.
W ramach projektu promowanych
będzie łącznie dziewięć terenów in-
westycyjnych: cztery Gminy Racibórz, dwa Gminy Krzyżanowice i po
jednym Powiatu Raciborskiego, Gminy Kuźnia Raciborska oraz Gminy
Krzanowice. Realizacja zakończy się
w I kwartale 2011 r.
Co może nam przynieść? Przede
wszystkim pokaże, że warto u nas inwestować. Mamy atrakcyjne tereny i
nieruchomości, jak chociażby przejęte
właśnie od Straży Granicznej przejście
graniczne w Pietraszynie, które idealnie nadaje się na hotel bądź inne usługi komercyjne. Będziemy widoczni w
całej Polsce, a o to przecież chodzi, by
świadomość atutów Gminy Krzanowice nie była tylko i wyłącznie naszym
udziałem. Sami nie bylibyśmy w stanie dotrzeć do tak szerokiego kręgu
odbiorców. Razem z sąsiadami możemy zdziałać więcej.
Manfred Abrahamczyk
Nasze gospodynie w konkursie
W pietrowickiej szkole odbył się 20 marca III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych.
Smaczne dania, słodkości, zakąski a nawet tradycyjne trunki zaprezentowały gospodynie wiejskie z siedemnastu sołectw, w tym z Wojnowic i Krzanowic. Ich smak podziwiał
nawet goszczący na imprezie prof. Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois.
Siedemnaście sołectw i setki potraw, regionalnych i zapożyczonych z
innych regionów, dania treściwe i zakąski, słodkośc z mazurkami i śląskimi szpajzami na czele, a do tego wymyślne trunki - wina i miodówki. To
wszystko można było posmakować w
Pietrowicach Wielkich. Odbył się tu
III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych. Wśród degustatorów byli
m.in. senator Antoni Motyczka, poseł Henryk Siedlaczek, starosta Adam
Hajduk, ale i konsul Niemiec, prorektor Politechniki Opolskiej prof. Ma-
rek Tukiendorf oraz jego gość prof.
Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois. Obok nich dania
mogło kosztować kilkuset gości, którzy wypełnili halę sportową szkoły.
Przed otwarciem konkursu odbył się finał III Powiatowego Kon-
kursu Mistrz Wiedzy Rolniczej 2010.
W kategorii indywidualnej zwyciężył Roman Herber przed Wojciechem Kraskiem i Henrykiem Knopem. Drużynowo triumfowali Roman Herber, Zygmunt Wallach i Mirosław Jambor przed Katarzyną Komor, Eugeniuszem Bedryjem i Wojciechem Kraskiem. Trzecie miejsce
przypadło Henrykowi Jeremiaszowi, Kindze Płaczek i Bernardowi Polokowi. Bernard Polak jest mieszkańcem Borucina.
Eko-Wystawa
Około 150 wystawców, w tym
kilka firm z terenu gminy Krzanowice, weźmie udział w jubileuszowej X Eko-Wystawie w Pietrowicach. Tereny wystawiennicze
czynne będą od 10.00. Zadbano o
bogaty program artystyczny. Koncerty gwiazd: sobota 17.30.Tobi, o
18.30 Druga Maryla Rodowicz, a
o 20.00 gwiazda disco-polo, czyli grupa Boys. W niedzielę 9 maja
o 16.00 koncert zespołu Andrea,
o 17.15 biesiada śląska z Piotrem
Scholzem, o 18.00 Mariusz Kalaga,
o 19.00 złote przeboje Babylonu, a
o 20.15 Golec uOrkiestra.
Gospodynie z Krzanowic: Brygida Abrahamczyk, Elżbieta Kretek, Kretek Natalia, Urszula Kretek, Beata Jureczka,
Krystyna Lamla, Maria Wider, Barbara Kocjan, Anna Gorywoda, na zdjęciu wspólnie ze starostą Adamem Hajdukiem, posłem Henrykiem Siedlaczkiem i prezes Banku Spółdzielczego Elżbietą Ceglarek
Wizyta starosty
Thomas Gemke, nowy starosta
powiatu Märkischer w Niemczech,
odwiedził ziemię raciborską, w tym
gminę Krzanowice. Spotkał się z
burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem. Powiat Märkischer,
przypomnijmy, od 10 lat łączą więzy partnerstwa z powiatem raciborskim.
Zdobili kroszonki
Uczniowie z gminy Krzanowice wzięli udział w V Powiatowym
Konkursie na Ozdobę wielkanocną, który 24 marca rozstrzygnięto
w raciborskim Muzeum. Michał
Chory z Zespółu Szkół w Krzanowicach (op. Wera Ehr) zajął I
miejsce za Wielkie Jajo. Drugie
miejsce zajęłą Dominika Grzesiczek, również z Zespołu Szkół
w Krzanowicach (op. Aleksandra
Osadnik).
2
Suty stół Koła Gospodyń Wspaniałych z Wojnowic przygotowały: Bogusława Heiduczek,
Rita Kupka, Krystyna Halfar, Prakseda Olearczyk, Krystyna Kramarczyk, Gabriela Niedzbała, Helena Kmiecik, Maria Kopiec, Natalia Stachowicz, Henrietta Woźniak, Violetta
Morawiec-Opałka. Na zdjęciu z burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
(PHU\FLSRWUDÀċVLęEDZLþ
11 lutego 2010 r. w Domu Kultury w Bojanowie odbyło
się spotkanie członków GKERiI przy kawie i tradycyjnym pączku. Wzięło w nim udział ponad 50 osób z całej gminy. W ten sposób seniorzy pożegnali karnawał.
Wspólny wieczór upływał bardzo
wesoło, bo oprócz rozmów przy stole, były zabawne konkursy i wspólne śpiewanie często połączone z zabawą. Kolejnym pretekstem do tego,
aby się spotkać w większym gronie,
było święto Pań czyli tradycyjny
Dzień Kobiet. Impreza odbyła się
9 marca tym razem w sali MKS w
Krzanowicach. Chętnych było jesz-
cze więcej niż w Bojanowie, bo aż
77 osób. Zaproszeni zostali wszyscy członkowie koła oraz emeryci
zrzeszeni w DFK. W tym dniu szczególnie wyróżniono panie, ofiarując
im wiosennego tulipana. Zrobili to
oczywiście panowie. Na ładnie nakrytych stołach nie zabrakło ciasteczek i ciasta, także tego upieczonego
przez przybyłe na uroczystość panie,
owoców i napojów, a dzięki uprzejmości pana burmistrza także i gorącej kolacji, kawy i dodatkowych napojów. Czas biesiadującym umilały
piosenki śpiewane z akompaniamentem akordeonu i pod dyktando pani
K. Pawliczek-Błońskiej i T. Mandrysz
oraz zabawy przygotowane i przeprowadzone przez panią A. Hajduczek-Kudelę. Było wesoło i bardzo
miło. Na wzmiankę zasługuje również udział czworga emerytów z naszego koła w wycieczce do Bardo Ślą-
skiego od 16 do 19 lutego 2010r. W
miasteczku można było podziwiać
kapliczki na tzw. Wzgórzu Różańcowym czy Bazylikę Mniejszą Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny z ruchomą szopką w podziemiach
i przepięknymi zabytkowymi organami. Pobyt w Bardzie umilił także
wszystkim bal przebierańców, który
zakończył tegoroczny karnawał, pobyt w Polanicy Zdroju w sanatorium
Wielka Pieniawa, gdzie relaksowano się na basenie i w jaskini solnej
oraz kulig w lesie niedaleko Polanicy. Czterodniowa wycieczka do Bardo okazała się bardzo udana. Zachęcamy wszystkich członków naszego
Koła do licznego udziału w organizowanych imprezach, wycieczkach
czy wyjazdach do teatru, bo jak pokazują powyższe przykłady, to zawsze jest mile spędzony czas.
K.Ł.
Sukces na olimpiadzie
17 marca 2010r. w Zespole
Szkół Budowlanych i Rzemiosł
Różnych w Raciborzu odbyła się
Olimpiada z Języka Niemieckiego pod hasłem „Zeig uns, was du
kannst!”, którą przygotowały oraz
przeprowadziły nauczycielki języka niemieckiego Elżbieta Szramek
i pani Danuta Porwolik. W kategorii gimnazjum I miejsce zajęła
Karolina Riemel, a trzecie Weronika Sławik, obie z Zespołu Szkół
w Krzanowicach.
Strażacy się szkolą
Dzięki unijnej dotacji, w ramach projektu Wykwalifikowane Kadry Ratunkowe w Gminach, strażacy z gminy Krzanowice, podobnie jak koledzy z sąsiednich samorządów, zdobywają
nowe kwalifikacje. Zajęcia organizuje Stowarzyszenie Kopalni Sztuki z Zabrza oraz Państwowa Straż
Pożarna w Raciborzu. Druhowie
uczą się jak umiejętnie zarządzać
stresem, przechodzą kurs operatorów pił spalinowych oraz steromontarzysty żeglugi śródlądowej.
Najtrudniejsze są zajęcia z pierwszej pomocy przedmedycznej (25
wykładów i 41 godzin ćwiczeń).
Z notatnika szeryfa
24 marca, kwadrans po 13.00,
w Krzanowicach przy ul. Raciborskiej, jadący mercedesem 250 potrącił rowerzystkę. Ze wstępnych
ustaleń policji wynika, że 77-letnia
kobieta wyjeżdżała z drogi podporządkowanej i nie upewniła się, czy
przejazd jest bezpieczny. Z urazem
nogi trafiła do szpitala. Za kierownicą mercedesa siedział 66-letni
mieszkaniec województwa opolskiego.
13 marzec już z samego rana
okazał się pechowy dla 52-letniego mieszkańca naszego powiatu.
Mężczyznę, jadącego ciągnikiem
rolniczym ursus ul. Srebrna Góra
w Krzanowicach, zatrzymała policja. Funkcjonariusze już w rozmowie z rolnikiem wyczuli woń alkoholu. Podali mu alkosensor. Ten
pokazał ponad 1,6 promila.
24 lutego po godz. 12.00, w
Krzanowicach na ulicy Cegielnianej, policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca powiatu raciborskiego. Jechał rowerem, mając około 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Plan imprez
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych
proszę przyjąć najserdeczniejsze życzenia
zdrowych i radosnych świąt.
Życzę, aby ten szczególny czas upłynął
w wiosennej atmosferze rodzinnych spotkań
przy świątecznym stole
składa Przewodniczący Rady Henryk Tumulka
wraz z Radnymi
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
Magistrat Krzanowic podaje do wiadomości program imprez na 2010 r. 2.05 – święty Florian – patron strażaków - Bojanów, 2-3.05 Festyn KGW – remiza OSP w Wojnowicach, 12.05
Gminny Turniej Piłki Nożnej Zespół Szkolno-Przedszkolny w
Borucinie, 18.05 Podsumowanie V Międzynarodowego Konkursu Plastycznego do twórczości Eichendorffa zorganizowanego przez ZS w Krzanowicach,
22-23.05 - Festyn rodzinny Zespół
Szkolno-Przedszkolny w Wojnowicach, 30.05 Festyn szkolny
z okazji Dnia Dziecka – boisko
szkolne w Borucinie, 30.05 Festyn
Zespołu Szkół w Krzanowicach,
3-4.07 90-lecie OSP Bojanów –
festyn pod namiotem, 25.07 turniej piłki nożnej (rodzice-dzieci)
Bojanów, 31.07-1.08.Dni Krzanowic, 11-12.09 Dożynki gminne w
Borucinie. O kolejnych imprezach
będzie informować na bieżąco.
3
Patryk Zabrzewski na Elbrusie
Pochodzący z Krzanowic Patryk Zabrzewski zdobywa
kolejne szczyty. Po wyprawie na Mont Blanc teraz przyszedł czas na Elbrus. Oto jego wspomnienia.
Nie minęło wiele czasu, od powrotu z zimowej wyprawy na Elbrus a
dalej przed oczami mam widoki na
„bezskresne i dzikie” łańcuchy górskie Kaukazu. Pomysł na wyjazd narodził się w głowach kilku chłopaków z Jastrzębia i okolic, dla, których
góry to sposób na życie, przeżywanie niezwykłych chwil na łonie natury, pokonywanie swoich słabości i
samego siebie.
Wszystko zaczęło się jakieś pół
roku temu, na jednym ze spotkań w
Jastrzębskim Klubie Wysokogórskim.
Pojawiłem się tam za sprawą Piotrka.
Pamiętam, że wspomniał: - jutro jest
spotkanie w sprawie planowanej na
luty wyprawy na Elbrus, jak jesteś zainteresowany to wpadnij.
Wiadomo, zainteresowany byłem
zwłaszcza, że góra ta chodziła mi po
głowie już od jakiegoś czasu. Na spotkaniu oczywiście się pojawiłem i od
tego momentu zaczęła się cała przygoda. W pamięci zapadło mi stwierdzenie chłopaków, że na Elbrusa chcą
jechać tylko zimą i inny termin nie
wchodzi w grę. Na samą myśl przeszły mnie ciarki, dlatego że wiedziałem iż latem panują tam niskie temperatury, nie wspominając już o zimie. Jednym z wymogów zimowego wyjazdu w góry wysokie jest konieczność posiadania specjalistycznego sprzętu (m.in. rzeczy puchowych
– kurtki, łapawic, botków oraz odpowiednich butów). Było to nie lada
wyzwanie. Trzeba było dużo wysiłku
i zaangażowania aby skompletować
potrzebny sprzęt oraz przygotować
się pod względem logistycznym do
4
wyprawy. Godziny siedzenia, analizowania ofert w internecie oraz odwiedzin w sklepach sportowych przyniosły oczekiwany efekt. Nie było to łatwe. Ale dawało też dużą satysfakcję.
Za wyjątkiem kompletowania indywidualnego sprzętu, trzeba było
załatwić też szereg spraw organizacyjnych, związanych z zakupem biletów, załatwieniem wiz, wymiany
waluty, odpowiednich zezwoleń, potwierdzeń, tzw. Voucherów - zameldowania na terenie Rosji. Poza tym,
dużo pracy włożone zostało w stworzenie strony internetowej, odpowiednie nagłośnienie medialne oraz
znalezienie sponsorów. Efektem czego było np. to, że cała grupa otrzymała profesjonalne bluzy alpinistyczne,
które nieźle się sprawdziły, a my czuliśmy się i byliśmy postrzegani jako
jeden zespół. Chłopaki zaangażowani w organizację wyjazdu, zrobili kawał dobrej roboty i chwała Im za to!
Jedną z ważniejszych spraw, o ile
nie najważniejszą było odpowiednie
przygotowanie kondycyjne. Wyjazd
w góry wysokie zimą, gdzie wysiłek
wspinaczki jest nieporównywalnie
większy do tego, jaki trzeba wykonać latem. Konieczne było odpowiednie przygotowanie. Najlepszą formą
wyrabiania wytrzymałości, w moim
przypadku, było bieganie. Czas mijał, a termin wyjazdu zbliżał się nieubłaganie. Ostatnie przygotowania,
zakupy. Na tydzień przed wyjazdem
otrzymaliśmy wizy. Trzy dni przed
wyjazdem odbyło się ostatnie spotkanie, odebranie paszportów z wizami, ostatnie uzgodnienia i ustale-
nia. Wszystko było zapięte na ostatni
guzik. Nie pozostało nic innego jak
tylko czekać. Ostatnie przemyślenia,
chwile niepokoju, ale jeszcze większa
ciekawość jak to będzie.
Nadszedł dzień wyjazdu. Ze
względu na to, że przelot do Moskwy
miał się odbyć z Warszawskiego lotniska Okęcie, postanowiliśmy dotrzeć
do stolicy samochodami, dzieląc się
wcześniej na trzy ekipy. Na wyjazd
zdecydowało się łącznie 10 osób, byli
to Marian Hudek, Darek Mildner, Leszek Kopczyński, Robert Broda, Jarek Baliński, Adam Rożek, Krzysiek
Jarczyk, Maciej Kapa, Wojtek Sarna
i Patryk Zabrzewski.
W niedzielę w nocy, z 14 na 15 lutego o godzinie 2:30, razem z Jarkiem
i Robertem, wyruszyliśmy w trasę.
Droga do stolicy nie była przyjemna, ciągle padający śnieg, miejscami oblodzona i śliska nawierzchnia.
Im bliżej do Warszawy tym więcej
śniegu na drogach. Nasi drogowcy
w tym czasie mieli chyba urlopy. W
Warszawie byliśmy około 9 rano, samochód zostawiliśmy na zarezerwowanym wcześniej parkingu strzeżonym. Na lotnisko dotarliśmy się busem. Na miejscu byliśmy około 9:30,
chwila czekania na resztę chłopaków
i ruszyliśmy do obowiązkowych odpraw bagażowych i paszportowych.
Wtedy pojawiła się też chwila niepewności, gdyż cały bagaż główny
miał limit wagowy i nie mógł ważyć
więcej niż 20 kg. W bagażu podręcznym, który można wnieść na pokład
samolotu nie można było mieć żadnych podejrzanych rzeczy, łącznie z
jedzeniem i piciem. Mimo, ze niektóre plecaki ważyły więcej (nawet
23 kg), odprawa przebiegła bez większych przeszkód. Potem pozostało już
tylko wejście do samolotu i wyczekiwanie na start.
Było to dla mnie o tyle ciekawe
przeżycie, że pierwszy raz w życiu leciałem samolotem. Pierwsze co zrobiłem, to wyjrzałem przez okno, żeby
sprawdzić, jak świat wygląda z góry.
Po pewnym czasie, gdy wylecieliśmy
na odpowiedni pułap ciekawe widoki się skończyły, ponieważ wszystko
zakryły chmury. Kierunek Moskwa,
czas lotu około 2 godzin. W samolocie dobry poczęstunek, chwila drzemki i wyczekiwanie na lądowanie.
O godzinie 13:00 po południu czasu polskiego, byliśmy w Moskwie.
Ze względu na spóźnienie autobusu,
który dowoził pasażerów na następny terminal okazało się, że odprawa
paszportowa naszego samolotu się
zakończyła i nie ma możliwości, żebyśmy wylecieli tego dnia z Moskwy.
Po twardych pertraktacjach ze strony
Roberta, rosyjskie linie lotnicze stanęły na wysokości zadania i zakwaterowały nas na noc, w hotelu Novotel w centrum miasta. Wszystko na
koszt rosyjskich linii lotniczych. Fakt,
iż znajdowaliśmy się w centrum Moskwy bardzo kusił nas do tego, żeby
zobaczyć choś skrawek miasta.
Niestety, cena za przejażdżkę po
mieście, jaką zaproponował nam portier hotelu, nie była do zaakceptowania. Po wzięciu kąpieli, przepakowaniu, udaliśmy się na kolację, a potem
do pobliskiego baru żeby delektować
się smakiem miejscowego piwa. Następnego dnia zgodnie z ustaleniami z liniami lotniczymi, przyjechał
po nas bus i zawiózł na lotnisko. Kolejna odprawa i problemy związane z
brakiem woucherów – dokumentów
potwierdzających zakwaterowanie na
terenie Rosji. Aby móc kontynuować
wyprawę, strażnikowi na odprawie
musieliśmy wręczyć łapówkę. Podobno w Rosji, większość spraw można
załawić w ten sposób. Na szczęście
nie musilieśmy się o tym więcej razy
przekonywać.
Po odprawie pozostało oczekiwanie na samolot. I tutaj, zaczęła się
moja przygoda, a może pech. Po odprawie bagażowej, zostałem wezwany w celu „uzupełnienia informacji”.
Uzyskawszy jedynie informacją, że
wszystko w porządku i myśląc, że to
rutynowa kontrola, parę chwil później, spokojnie wsiadłem do samolotu. Delektując się niecodziennymi widokami i jedzeniem, dolecieliśmy do
miejsca docelowego jakim były Mineralne Wody. Na miejscu okazało
się, że mój bagaż główny nie dotarł.
Możliwe, że już w Moskwie, w momencie gdy zostałem wezwany w celu
„uzupełnienia informacji” mój bagaż zmierzał w innym kierunku niż
ten co trzeba. Trochę zdezorientowany całą sytuacją udałem się z Wojtkiem do informacji w celu zgłoszenia zdarzenia.
Przed lotniskiem czekała na nas
zaprzyjaźniona Rosjanka Lena z, którą jeszcze przed wyjazdem nawiązaliśmy kontakt. Lena wraz ze swoim
mężem Wallerym zapewniali nam zakwaterowanie i transport, oraz pomagali w załatwianiu spraw na miejscu.
W trakcie podróży do miejscowości Neitrino, gdzie spędziliśmy
kilka dni, podziwialiśmy wspaniałe
widoki doliny Bezingi. Zaobserwowaliśmy obecność dużej ilości wojska oraz policji. Obszar na którym
spędziliśmy kolejne 2 tygodnie to
Republika Kabardyjsko – Bałkarska
w południowo-zachodniej Azjii na
pograniczu Osetii i Gruzji, rejonu
w którym cały czas jest napięta sytuacja polityczna. Przez miejscową
ludność kilkukrotnie byliśmy pytani czy lubimy Rosjan. Po przybyciu
do Neitrino udaliśmy się do miejsca
zakwaterowania.
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
Pierwszego dnia pobytu w miasteczku, w celach aklimatyzacyjnych,
udaliśmy się na szczyt Czeget (3460
m.n.p.m.). Pogoda nie była najlepsza, duże zachmurzenie, mocne podmuchy wiatru oraz chodzenie po
kolana w śniegu dały się we znaki.
Na 100 m przed szczytem z powodu
późnej pory popołudniowej postanowiliśmy zawrócić. Jak stwierdził najbardziej doświadczony z nas Marian
„nie jest to nasz cel nr jeden”.
Następnego dnia udaliśmy się na
trekking, z zamiarem wejścia na górę,
na której znajduje się obserwatorium
astronomiczne. Warunki pogodowe
tego dnia również były niesprzyjające, śnieżyca z chodzeniem w głębokim śniegu ponad kolana, zmusiły nas do odwrotu. Wróciliśmy do
miejscowości Tereskol, skąd zresztą
startowaliśmy. Stamtąd po zrobieniu
małych zakupów i chwili spędzonej w
miejscowej restauracji delektując się
miejscowymi przysmakami (naleśniki z mięsem i grzybami oraz z serem),
udaliśmy się z powrotem do miejscowości Neitrino, gdzie nocowaliśmy.
W czwartek wieczorem, po przeprowadzonej naradzie, zadecydowaliśmy, że pomimo nie posiadania przeze mnie sprzętu, który znajdował się
w bagażu głównym (którego do tego
momentu nie otrzymałem), następnego dnia, udajemy się w rejon góry,
która była naszym celem. Od Wallerego pożyczyłem raki, czekan, kije,
śpiwór puchowy, płachtę biwakową
oraz łapawice. Miałem świadomość
iż bez tego sprzętu nie miałbym szans
wejścia na Elbrus.
W piątek w godzinach przedpołudniowych po zrobieniu zakupów
i przepakowaniu udaliśmy się do
miejscowości u podnóża Elbrusa. Na
miejscu zameldowaliśmy się u miejscowych ratowników. Jeden z Rosjan,
po zauważeniu że jesteśmy zoorganizowaną grupą obcokrajowców, zażądał od nas opłaty za wstęp do parku
(ok 100zł/osobę), w ciągu zaledwie
kilku minut bez wystawienia jakiegokolwiek potwierdzenia zapłaty zainkasowali od nas 10 000 rubli (około 1000 zł). Upierając się przy tym, że
jest to absolutna konieczność i każda
osoba wstępująca na teren parku musi
uiścić taką opłatę. W rzeczywistości
jest tak, że płacą tylko obcokrajowcy,
a Rosjanie zbijają na tym niezłe kokosy. Tego samego dnia dotarliśmy do
chaty na wysokości 4100 m.n.p.m. w
której spędziliśmy następne kilka dni.
W ramach sprostowania, chata,
a raczej drewniana budka, w której
spaliśmy nie była duża (zaledwie 4
x 7 m), w jednej części znajdowały
się drewniane prycze, na środku był
stół, a obok mała kuchenka gazowa.
Mieliśmy do dyspozycji duży garnek
oraz butle z gazem, którą przywlekliśmy ze sobą.
Na takiej wysokości bardzo ważne jest, aby pić dużo płynów, by nie
doprowadzić do odwodnienia organizmu. Niestety, wysokość dała o sobie znać. Były problemy z załatwianiem podstawowych potrzeb, bóle
głowy, wymioty, a także problemy ze
snem. Nie ma na to recepty, wiele zależy od predyspozycji każdej osoby i
dyspozycji w danym dniu. Dlatego
też szczególną uwagę zwrócilismy na
odpowiednią aklimatyzację.
W sobotę, warunki były na tyle
sprzyjające, że można byłoby zaatakować szczyt. Jednak ze względu na
brak odpowiedniej aklimatyzacji nie
było to wskazane. Od miejsca w którym spaliśmy do szczytu, do pokonania było około 1,5 km w pionie.
Dzień poświęciliśmy na kolejne wyjście aklimatyzacyjne do Skał Pastuchowa na wys. ok. 4800 m.n.p.m. Ze
względu na luźne wiązania w poży-
Patryk Zabrzewski drugi od lewej w dolnym rzędzie
czonych rakach, po przejściu części
odcinka musiałem zawrócić. Problem
ten, pomogli mi potem rozwiązać Darek z Leszkiem za co jestem im bardzo wdzięczny.
Następne dni nie napawały optymizmem. Przyszło nagłe załamanie
pogody i w konsekwencji następne
3 dni spędziliśmy w chacie, nie wychylając nosa poza drzwi, no chyba,
że istaniała taka konieczność. Załatwienie potrzeby na takiej wysokości, przy takiej pogodzie, to prawdziwe wyzwanie. Na bieżąco dostawaliśmy informacje z kraju, o pogodzie,
od Piotrka.
Po dwóch dniach spędzonych bezczynnie pojawiło się światełko w tunelu oraz nadzieja na poprawe pogody. We wtorek, aura miała się poprawić, prognozy były dobre, ale na
szczycie miał wiać silny wiatr, dochodzący do 50 km/h, co zresztą się
sprawdziło. Dzień poświeciliśmy na
przygotowania do wejścia na szczyt.
Ostatnie przygotowania i rozmyślania. Zniecierpliwienie narastało z
minuty na minutę. Wieczorem ostatnie rady kolegów, oraz ustalenia, że
w przypadku nie osiągnięcia wierzchołka do godziny 13:00 należy zawrócić do chaty.
Chwila na którą czekało się kilka
miesięcy nadchodziła, długie przygotowania oraz chwile niepewności
i niepokoju czy się uda, czy góra nas
puści?.. Nie spałem prawie wogóle.
Jedna myśl chodziła mi po głowie, tak
dużo mnie to kosztowało, że muszę
teraz dać z siebie wszystko...
Pobudka o godzinie drugiej w
nocy. Po wypiciu około litra herbaty
i zjedzeniu batona ruszyłem. Przede
mną ruszyło 3 kolegów, Jarek, Robert i Adam ja kilka minut później za
nimi. Była 3 rano, ciemna noc. To co
najbardziej dokuczało, to temperatura dochodząca do około -30 stopni.
Kierunek wskazywały mi czołówki
kolegów, którzy szli przede mną. Od
momentu gdy ich dogoniłem, dalej
szliśmy już razem. Początkowa droga
nie była łatwa, a zlodowaciałe podłoże (lód gr. około 4 cm), powodowało, że trzeba było naprawdę uważać.
Po około trzech godzinach zaczęło
świtać. Ucieszyliśmy się, bo dawało
to nadzieję, ze temperatura nieco się
podniesie. Ściągnięcie łapawic i zrobienie zdjęcia (przy nałożonych jeszcze jednych rękawiczkach) wiązało się
z rozgrzewaniem palców przez następne 10 minut. Po przejściu pola lodowego na wysokości Skał Pastucho-
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
wa, weszliśmy na trawers, który mocno odbijał w lewo. Jak potem stwierdził Adam, był to „nie kończący się
trawers”. Był to niezwykle długi i męczący odcinek. Co chwila przystawaliśmy z kolegami w celu odpoczynku i złapania oddechu. Gdzieś w jego
połowie, zrobiliśmy pierwszą dłuższą
przerwę. Pod koniec trawersu, który
był dopiero początkiem następnego,
temperatura wreszcie trochę wzrosła.
Po przejściu długiego trawersu
i dotarciu na przełęcz, czekało nas
pokonanie stromego podejścia, które prowadziło na kopułę szczytową.
Przejście tego odcinka wymagało dużej ostrożności, ze względu na grube i
szerokie płaty lodowo śnieżne, przez
które trzeba było przejść. Istniało ryzyko, że z osunięciem lub oderwaniem się któregoś z nich, można było
zaliczyć niekontrolowaną przejażdżkę na sam dół. Ten odcinek był ostatnim, po przejściu którego wychodziło się na kopułę szczytową, gdzie po
przejściu około 200 m wchodziło się
na niewielkie wzniesienie. 24 lutego
około godziny 11:30 stanałem z Jarkiem i Adamem na szczycie. Pół roku
przygotowań, żeby w jeden dzień, w
jednej chwili stanąć na szczycie najwyższej góry Kaukazu – Elbrusa, zakończyło się sukcesem. Wielki wysiłek się opłacił. Satysfakcja i duże zadowolenie przyszły dopiero potem.
Będąc już na szczycie myslałem m.in.
o tym żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie, posilić się i szybko schodzić, gdyż
czekało nas wcale nie łatwiejsze zejście. Tym bardziej, że wszyscy byliśmy nieźle zmęczeni. W końcu pokonaliśmy w ciągu jednego dnia prawie 1,5 km w pionie (zimą). Niedługo potem na szczyt weszli Krzysiek
z Wojtkiem oraz Marian, któremu w
tym momencie pozostaje juz tylko
Mc Kinley na Alasce, żeby zdobyć Koronę Ziemi. Reszta chłopaków z powodu małego zapasu czasowego postanowiła powrócić. Dwa dni później pozostała czwórka Darek, Leszek, Maciek oraz Robert bez większych problemów stanęła na szczycie. Odnieśliśmy bez wątpienia duży
sukces, jako że cała dziesięcioosobowa ekipa stanęła na szczycie.
W czasie gdy czwórka chłopaków przygotowywała się do kolejnego ataku szczytowego, zjechaliśmy do podnóża góry. Tam czekała
na nas Lena, która odwiozła nas do
miejsca zakwaterowania. Po krótkim odpoczynku, Wallery zaproponował nam skorzystanie z gorących
źródeł, rosyjskiej bani (sauny) oraz
przejażdżki po bezdrożach Kaukazu. Nie zastanawiając się zbyt długo, zgodziliśmy się na tą propozycję. Nadmienie, że bania jest dużą
atrakcją, cały rytuał zaczynał się od
wypicia lampki koniaku oraz szklanki pysznego szampana robionego z
kwiatów, które rosną tylko w okolicy, potem wchodziło się do mocno nagrzanego pomieszczenia, po
wyjściu z którego wchodziło się pod
prysznic i na podwórko, gdzie temperatura była nieco poniżej zera. Rytuał się powtarzał, dodatkowo kosztowaliśmy pysznej czekolady robionej na podstawie specjalnej receptury Rosjanina Jury, który nas gościł. Jedną z czynności w saunie było
„okładanie się” związanymi gałązkami dębu (chłopaki do tej pory chyba
nie potrafią stwierdzić, jaki dokładnie to był gatunek drzewa). Polegało
to na tym, że dwie osoby kładły się
na przemian na brzuchu i plecach,
a dwie następne od stóp aż po szyje okładały tymi gałązkami najpierw
jednego, a potem drugiego delikwenta. Po kilku minutach wychodziło się
znowu pod prysznic i znowu na podwórko. Tak trzy razy. W międzyczasie gospodarz (już w podeszłym wieku) wykazywał się nie lada zdolnościami fizycznymi, pokazując różne
ćwiczenia fizyczne i częstując trunkami własnej produkcji. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Sam gospodarz – Jura mówił, że był kiedyś
lotnikiem i latał nad Polską. Teraz
pewnie żyje z emerytury i dorabia
sobie organizując miejscowym i nie
tylko saunę. Imponujące były zapasy jego trunków. To trzeba poprostu
przeżyć i zobaczyć.
Po tej całej atrakcji, udaliśmy się
do miasta Nalczik, jakieś 100 km od
Groznego, skąd następnego dnia wyruszyliśmy na wycieczkę, która na
długo pozostanie w naszej pamięci.
Zobaczyliśmy duży, zamarznięty wodospad, przeszliśmy się pięknym wą-
wozem i zaliczyliśmy nie lada przejażdżkę po górach i dolinach Kaukazu. Widoki zapierały dech w piersiach, a wszyscy czuliśmy się naprawdę świetnie i wyjątkowo. Aż żal było
wracać. Wrażenia i wspomnienia pozostaną nam z tej wycieczki na długo.
Po całej przejażdżce udaliśmy się do
miejscowości Neitrino, gdzie po południu następnego dnia dołączyło do
nas 4 pozostałych kolegów.
Po ich powrocie były gratulacje
i wspólne świętowanie odniesionego sukcesu. Następnego dnia, po namowie kolegów, którzy do nas dołączyli, udaliśmy się ponownie na gorące źródła, a potem zobaczyć drugie co do głębokości, po Bajkale, jezioro w Rosji oraz do sympatycznego
dziadka Jury. Po całej zabawie Lena
odwiozła nas do Nalczika, gdzie spędziliśmy ostatnią noc wyjazdu. Następnego dnia udaliśmy się na lotnisko, gdzie pożegnalismy się z zaprzyjaźnioną Rosjanką. Tam, z wielką radością, po dwóch tygodniach, odzyskałem wreszcie mój bagaż. Dobrze,
że wogóle go odzyskałem. Udaliśmy
się na odprawę bagażową, paszportową i do samolotu. Tutaj na szczęście obeszło się bez niespodzianek.
Wszystko przebiegło szybko, sprawnie i bez żadnych problemów. Po ponad dwóch tygodniach dotarliśmy
do kraju z czego wszyscy byliśmy zadowoleni.
Pamiętam, że cieszyłem się z tego,
że rozumiałem „co czytam”, gdyż nie
było mi dane nauczyć się cyrylicy. Reasumując, cała wyprawa zakończyła
się sukcesem, biorąc pod uwagę fakt,
że wszyscy osiągnęli zamierzony cel,
jakim był Elbrus, oraz co najważniejsze, cali i zdrowi wrócili do kraju. Elbrus drzemiący i mroźny okazał się
dla nas łaskawy. Nie zmienia to faktu,
że nie przyszło nam to łatwo i kosztowało naprawdę dużo wysiłku.
Patryk Zabrzewski
Urząd Miejski
w Krzanowicach
Godziny urzędowania:
wtorek: 7.30-17.00,
pozostałe: 7.30-15.00,
5
Stosunki polsko-czechosłowackie
w latach 1945-47 na przykładzie ziemi raciborskiej
Wiadomo, że na terenie Związku Radzieckiego została zorganizowana I. Armia (Ludowego) Wojska Polskiego. Również późniejszy generał (a w latach 1968-75 prezydent
Republiki Czechosłowackiej) Ludvík Svoboda (1895-1879) w 1944 r. zorganizował
na terenie ZSRR czechosłowacki korpus armijny. I. Armia WP, podążając na zachód,
współdziałała przy wyzwalaniu ziem polskich spod okupacji. Tymczasem I. Czechosłowackiej Samodzielnej Brygadzie Czołgów nie było dane wkroczyć na teren Republiki Czechosłowackiej przez wschodnią granicę. Po udziale w operacji dukielskiej, ale
na północ granicy polsko-czechosłowackiej, i po przegrupowaniu w Kieżmarku, brygada wróciła na polskie Podhale. Stamtąd po ziemiach polskich brygada posuwała się
na zachód. Na Górnym Śląsku wspierała działania oddziałów Armii Czerwonej przy
wyzwalaniu Żor, Boryni, Wodzisławia Śląskiego czy Rogowa - zatem cały czas wzdłuż
granicy czechosłowackiej, jednak po jej północnej stronie. Wkroczyła brygada po walkach do Tworkowa, do Raciborza, udawała się w kierunku Pawłowa i Makowa - byle
nie w kierunku swojej ojczyzny.
Wielu z nas, udając się z Raciborza
przez Pietraszyn do Czech, zauważyło
zapewne na wzniesieniu krótko przed
Sudzicami (Sudice) pomnik z czołgiem T-34. Upamiętnia on historyczne zdarzenie przekroczenia w dniu
15 kwietnia 1945 r. ojczystych granic
przez czeskich czołgistów - a pamiętajmy, że Racibórz już 31 marca został
zajęty przez wojska radzieckie. Gdyby nie potrzeba wsparcia walk wokół
Ostrawy, dowództwo radzieckie zapewne kierowałoby czeskich żołnierze dalej na zachód...
Na terenach położonych na prawym brzegu rzeki Odry polska administracja mogła rozpocząć działalność
krótko po wyzwoleniu tych ziem. Stuosobowa ekipa polskiej Milicji Oby-
Generał Ludvík Svoboda
6
watelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego zjawiła się w Raciborzu
między 12 a 15 kwietnia. Dnia 9 maja
przybyła grupa operacyjna Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i
Ministerstwa Przemysłu, a następnego dnia, licząca 80 osób grupa, mająca utworzyć polską administrację. Zespół osób mający zorganizować starostwo raciborskie przybył do miasta także 10 maja. Jednak w tym samym dniu zjawiła się w Raciborzu
czechosłowacka grupa operacyjna.
Przejęcie miasta przez polskie władze
cywilne od sowieckiego dowództwa
wojskowego nastąpiło 12 maja 1945
r., co skłoniło Czechów do opuszczenia miasta. Warto w tym miejscu napomknąć, że wg informacji Urzędu
Miasta już w dniu 9 maja 1945 Paweł
Lelonek został pierwszym powojennym burmistrzem Raciborza. Skoro
jednak z udostępnionych niedawno
archiwaliów warszawskich grup operacyjnych wynika, iż Racibórz został przekazany władzom cywilnym
12 maja 1945 r., wcześniejsze powołanie burmistrza musi być wątpliwe.
Lewobrzeżną część powiatu raciborskiego przekazano polskim władzom cywilnym dopiero 8 czerwca
1945 r. Nie należy się zatem dziwić,
iż władze czeskie podejmowały różne
działania mające na celu przyłączenie
ziemi raciborskiej, a przynajmniej
jej części, do Republiki Czechosłowackiej. Działania jednostek wojskowych zostały dość szczegółowo opisane przez Piotra Pałysa, nie ma zatem
potrzeby powtarzania tych informacji. Działania polityczne, społeczne,
administracyjne ale także dyplomatyczne trwały właściwie do 1947 roku.
W 1201 r. wzdłuż rzeki Psiny, czy
Cyny, utworzono granicę między biskupstwami wrocławskim i ołomunieckim. Ziemie na południe od tej
granicy - od Głubczyc, przez Baborów, Kietrz, Pietrowice Wielkie, Krzanowice po Bolesław weszły w skład
morawskiej diecezji w Ołomuńcu.
Nie pozostało to bez wpływu na język, jakim się ludność tych ziem posługiwała. Opisany stan granic diecezjalnych utrzymał się zresztą formalnie do wydania 28 czerwca 1972
r. edyktu apostolskiego „Episcoporum Poloniae”, którym erygowano
m.in. diecezję opolską.
Właśnie używanie języka morawskiego dało Czechosłowakom pretekst do ubiegania się o ziemie zamieszkałe przez ludność mówiącą
tym językiem. Warto przypomnieć,
że w okresie przygotowawczym do
przeprowadzenia na Górnym Śląsku
plebiscytu, wyznaczonego na 20 marca 1921 r., ówczesny konsul Republiki Czechosłowackiej w Opolu, Jiří Pořízek, domagał się od Komisji Międzysojuszniczej dopuszczenia w części powiatu głubczyckiego i raciborskiego, w ich morawskim obszarze
językowym, możliwości głosowania
nie tylko za Polską i Niemcami, ale
także za Czechosłowacją. Żądanie J.
Pořízka nie znalazło posłuchu. Możemy dzisiaj tylko domniemywać, jakie
byłyby wyniki plebiscytu np. w Borucinie czy Pietrowicach Wielkich,
zwłaszcza że w obu parafiach proboszczami byli Morawianie, a kler
niewątpliwie miał ogromny wpływ
na ukształtowanie poglądów swoich
parafian. Przy tych rozważaniach nie
można faktu, że o ile w południowej
części powiatu raciborskiego w miejscowościach polskiego obszaru językowego za Polską oddano od 18 proc.
(Cyprzanów) do 51 proc. (Bieńkowice) głosów, to w miejscowościach morawskiego obszaru językowego głosów za Polską było jedynie od 3 proc.
(Krzanowice, Pietrowice Wielkie) do
5 proc. (Samborowice).
Tendencje przyłączenia części
Górnego Śląska do Czechosłowacji ożyły oczywiście w 1945 roku. W
sierpniu 1945 roku odbyła się w Opawie manifestacja, której uczestnicy
domagali się przyłączenia części Górnego Śląska do Republiki Czechosłowackiej. Wiązano to jednak z potrzebą przywrócenia pewnej autonomii dla ziem śląskich w ramach państwa czechosłowackiego. Uczestnikami tego zgromadzenia były również
grupy mieszkańców powiatu raciborskiego, a także głubczyckiego. We wsi
Holasovice [między Opawą a Karniowem (Krnov)] również w sierpniu w
podobnej demonstracji uczestniczyła kilkudziesięcioosobowa delegacja
ludności z powiatu głubczyckiego w
strojach ludowych nosząca transparenty: „Hlubčicko je současti českých
zemi” (Głubczyckie jest częścią ziemi czeskiej) oraz „Česi, nezapominejte na svou krev v Hlubčícich” (Czesi - nie zapominajcie o swojej krwi w
Głubczyckiem).
Najliczniejsze było zgromadzenie
odbyte 23 września 1945 r. na Ostrej
Górce (Ostrá Hůrka) pod Hájem ve
Slezsku, w pobliżu Hulczyna (Hlučín). Informacje prasowe, jakoby
miało w nim uczestniczyć około sto
tysięcy osób, wydają się jednak przesadzone, jeżeli uwzględnić topografię
tamtego miejsca. Domagano się przyłączenia do Republiki Czechosłowackiej części Górnego Śląska, leżącej po
zachodniej stronie rzeki Odry. Żądanie to uzasadniano względami historycznymi. Na tym zgromadzeniu wystąpił także - pochodzący z Kobierzyc
(Kobeřice) - Adolf Kašný, przemawiając w imieniu ludności powiatu głubczyckiego, kozielskiego i raciborskiego. Żądał on przyłączenia do Czechosłowacji terenów tych powiatów, położonych na lewym brzegu Odry, ponieważ jakoby tysiące mieszkańców
musi znosić cierpienia zadane ze strony polskiej i woła błagalnie o pomoc.
Mówca ten był wcześniej znany jako
Adolf Kaschny, były burmistrz Raciborza, który w 1933 roku został usunięty ze stanowiska przez nazistów, a
później współdziałał z kręgami opozycji antyhitlerowskiej, co doprowadziło do umieszczenia go w obozie
koncentracyjnym.
Należy nadmienić, że w wyniku
propagandowego wsparcia ze strony
czechosłowackiej, ale także na skutek dość częstych przypadków traktowania przez władze polskie ludności mówiącej po morawsku podobnie, jak Niemców, na terenie Republiki Czechosłowackiej znalazła się
wielotysięczna rzesza uchodźców z
powiatu głubczyckiego, kozielskiego i oczywiście raciborskiego. Powiatowa Komisja Administracyjna
(Okresní sprawní komise) w Hulczy-
nie zwróciła się w grudniu 1945 roku
do praskiego Urzędu Rady Ministrów
(Úřad předsednictvá vlády) z wnioskiem o utworzenie organizacji reprezentującej uchodźców z Polski wobec
władz czechosłowackich. Zaproponowano powołanie komitetu mającego kierować tą organizacją w składzie: Antonin Emler i Zdenka Suchá z kozielskiego, Karel Kocur i (pochodzący z Zabełkowa) dr Valter Gospoš z głubczyckiego oraz wspomniany już Adolf Kašný z raciborskiego,
przy czym Kašny miał być przewodniczącym. Warto dodać, że niezrealizowanie się zamiarów o utworzeniu
na terenie Republiki Czechosłowackiej autonomicznego Śląska, skłoniła
wielu z uchodźców - w tym także np.
dr. Gospoša, Kocura i Kašnego - do
wyjazdu do Niemiec.
Trzeba zwrócić uwagę, że roszczenia strony czechosłowackiej pochodziły z różnych źródeł i były dość wielorakie. Chciano np. przejąć kontrolę nad spławnym odcinkiem Odry i
żądano obszaru wielkości 700 km2,
a nawet 1 300 km2, sięgającego po
Koźle. Uzasadniano to żądanie faktem, że Polska dysponuje już portami w Gdańsku i Szczecinie a także całym spławnym biegiem Wisły, natomiast Czechosłowacja jest pozbawiona drogi wodnej, pozwalającej na połączenie zagłębia ostrawsko-karwińsko-trzynieckiego z morzem. Uważano, że Polska nie będzie zainteresowana uspławnieniem górnego biegu
Odry. Jako żądanie minimalistyczne
uznano teren ok. 80 km2 na lewym
brzegu Odry do ujścia Olzy - a więc
obejmujący Chałupki, Zabełków i Rudyszwałd. Miało to ułatwić budowę
kanału Odra-Dunaj. Wiadomo, że
kanału Odra-Dunaj nie zbudowano,
nie doczekaliśmy się nawet zbiornika retencyjnego pod Raciborzem. A
warto sobie uzmysłowić, że pierwsze
plany zbudowania zbiornika na Odrze pod Raciborzem powstały już w
1882 roku.
Strona polska nie pozostawała wobec czechosłowackich żądań bezczynna (pomijamy w tym miejscu działania jednostek zmilitaryzowanych).
Nasi południowi sąsiedzi podnosili argumentację o ludności, posługującej się językiem morawskim czy
wręcz czeskim. Niekiedy tę ludność
nazywano wyraźnie Morawianinami. W Polsce starano się ten problem minimalizować. W czasie akcji weryfikacyjnej, przeprowadzonej we wrześniu 1945 r., w niektórych miejscowościach powiatu głubczyckiego morawskiego obszaru językowego w ogóle nikogo nie zweryfikowano (Chróścielów, Niekazanice
czy Wysoka) albo pozytywnie zweryfikowano od 0,4 proc. (Turków)
do 2,3 proc. ludności (Gródczany).
Trzeba jednak mieć na uwadze, że
bardzo wiele osób w ogóle nie złożyło wniosków weryfikacyjnych. We
wsiach morawskiego obszaru językowego powiatu raciborskiego sytuacja
była korzystniejsza. Zweryfikowano
tu średnio 80 proc. ludności. Na taki
wynik niewątpliwie wpływało także
co najmniej dwukrotne przesunięcie
terminów składania wniosków weryfikacyjnych - z 30 listopada 1945 r. do
końca 1945 r. a nawet do końca lute-
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
go 1946 r. Starostwo Powiatowe Raciborskie w swoim sprawozdaniu sytuacyjnym za październik 1945 r. wskazało, że w powiecie mieszka jedynie
100 Morawian. Choć przedstawiciel
Polskiego Związku Zachodniego w
swoim sprawozdaniu z nadzoru nad
przebiegiem weryfikacji w powiecie
raciborskim stwierdza - także w październiku 1945 r. - że w powiecie jest
100 morawskich rodzin, ale „posługują się dialektem niewiele różniącym się od języka polskiego”. Starano się także „naukowo” pomniejszyć
problem ludności morawskiego obszaru językowego. W opinii Instytutu
Śląskiego w Katowicach język morawski jest w istocie przejściowym dialektem i to z polskim akcentem. Morawianie natomiast zostali przez Instytut zaliczeni do ludności pierwotnie
polskiej, u której przynależność do
diecezji ołomunieckiej spowodowała
szerzenie się czeskich wpływów. Nie
wspomniano, oczywiście, iż ta przynależność do morawskiej prowincji
kościelnej datuje się od 1201 roku.
Działania po stronie czechosłowackiej skłoniły władze polskie do
zaproponowania Czechom podjęcie
rokowań na temat pogranicza. Problematyka dotyczyła nie tylko ziemi
raciborskiej, czy głubczyckiej, o której to mówimy, ale także powiatu nyskiego i ziemi kłodzkiej, a nawet Wał-
brzycha i okolic Jeleniej Góry. Grupa
polskich naukowców - prof. Bolewski,
prof. Leszczycki, dr Lutman (szef katowickiego Instytutu Śląskiego), prof.
Piwowarski, doc. Urbańczyk oraz dr
Wrzosek - opracowała na początku
stycznia 1946 r. pewne propozycje
wymiany terytoriów między Polską a
Republiką Czechosłowacką. Zamierzano oddać Czechom część Gór Izerskich, tzw. „Worek Żytawski” (w którym, jak się później okazało znajdują
się znaczne pokłady węgla brunatnego), okolice Kudowy, rejon Międzylesia, Grupę Śnieżnika Kłodzkiego i
część Gór Bystrzyckich. W zamian
oczekiwano od Czechów Zaolzia, Jaworzynę i rejonu Popradu.
W zamian za oddanie Zaolzia
zaproponowano Czechosłowakom
przekazanie jeszcze dalszych ziem,
w tym z terenu powiatu raciborskiego miejscowości: Pietrowice Wielkie,
Gródczanki, Samborowice, Pietraszyn, Krzanowice, Borucin i Bolesław
- a więc cały wspomniany już morawski obszar językowy o powierzchni ok. 51 km2. Do tego miała dojść
cała południowa część powiatu głubczyckiego, a linia graniczna miałaby
przebiegać na północ od miejscowości Bliszczyce, Michałkowice, Posucice, Wódka, Chróścielów, Gniewkowice, Lubotyń i Dzierżysław (zatem
Czechom przyznano także Branice,
Dzierzkowice, Pilszcz i Ściborzyce
Wielkie), co stanowi obszar ok. 172
km2. W wersji poszerzonej chciano
zaoferować Czechom ponadto jeszcze
prawie 140 km2 środkowo-zachodniej części powiatu głubczyckiego (po
Równe, Zopowy, Zubrzyce, Włodzienin i Dzbańce - łącznie z obecnym
przejściem granicznym w Pietrowicach Głubczyckich). W ostateczności zamierzano zrezygnować nawet
Głubczyc, Baborowa i Kietrza, a także z Głuchołaz i okolicy.
Jak widać z tego wyliczenia Rzeczpospolita zamierzała zrezygnować z
dość znacznych terenów tzw. Ziem
Odzyskanych, aby tylko odzyskać Zaolzie. Zespół naukowców określił powierzchnię, jaka miałaby być odłączona z powiatu raciborskiego i przekazana Czechosłowacji na 51 km2,
jednak w istocie obręby wymienionych miejscowości obejmują 62 km2.
Spowodowałoby to zmniejszenie powierzchni ziemskiego powiatu raciborskiego o 14 proc..
Pertraktacje polsko-czechosłowackie na temat wymiany terenów
granicznych rozpoczęły się 16 lutego 1946 r. w Pradze. Trwały jednak
bardzo krótko. Kiedy strona polska
przedstawiła swoje propozycje, strona czechosłowacka zdecydowanie odrzuciła możliwość rezygnacji z Zaolzia. W ten sposób po trzech dniach
zakończyły się rozmowy na temat wymiany terenów przygranicznych między Polską a Czechosłowacją. Minister Spraw Zagranicznych Republiki Czechosłowackiej, Jan Masaryk,
przedstawiając na posiedzeniu Rady
Ministrów w dniu 19 lutego 1946 r.
przebieg rokowań granicznych określił stanowisko polskie w odniesieniu do zwrotu Zaolzia jako bezczelne. W ten sposób południowa granica ziemi raciborskiej pozostała bez
zmian, tak jak ustalono ją ostatecznie w dniu 8 marca 1922 r., kiedy po
przyłączeniu do Republiki Czechosłowackiej w 1920 r. już ziemi hulczyńskiej z powierzchnia 289 km2,
odstąpiono Czechosłowacji jeszcze
ponad 30 km2 z miejscowościami
Piszcz (Píšť) i Hać (Hať).
Paweł J. Newerla
_____________
Źródła i Bibliografia:
Archiwum Akt Nowych w Warszawie: Grupy operacyjne Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów
i Ministerstwa Przemysłu, sygn. 562.
Archiwum Państwowe w Katowicach: Okręg Śląski Polskiego Związku Zachodniego, sygn. 31;
Archiwum Państwowe w Raciborzu: Starostwo Powiatowe w Racibo-
rzu, sygn. 14 i dalsze;
D. Janák: Neklidná hranice [w:]
„Časopis slezského zemského muzea”, nr 42, Opava 1993;
M. Kamiński: Polsko-czechosłowackie stosunki polityczne 19451948, Warszawa 1990;
Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół „Nadprezydium we Wrocławiu”: U. Liebich: Entwurf einer
Talsperre bei Ratibor, sygn.161;
P. Newerla: Ratibor - einst und
jetzt, Racibórz 1998;
P. Newerla: Z morawskiej przeszłości wsi Pietrowice Wielkie [w:]
„Dziedzictwo kulturowe pogranicza
śląsko-morawskiego” - red. K. Lach,
Racibórz 2002;
J. Pająk: Kształtowanie się władzy
ludowej w Raciborskiem [w:] „Szkice
z dziejów Raciborza”, Katowice 1967;
P. Pałys: Czechosłowackie działania rewindykacyjne w odniesieniu do
Kłodzka, Głubczyc i Raciborza [w:]
„Rocznik Muzeum w Gliwicach”, tom
IX, Gliwice 1994;
P.Pałys: Morawianie na Opolszczyźnie w świetle opinii Instytutu Śląskiego w Katowicach... [w:] „Śląsk
Opolski” nr 3, Opole 1993;
J. Vyhlidal: Pod perutěmi pruského orla, Opava 1910;
W stronę Odry i Bałtyku, Wybór
źródeł (b.a.), t. 4, Wrocław, Warszawa 1991;
Gmina
Krzanowice
w latach 1894 - 1895
BORUCIN. Żandarm z Pilszcza
przytrzymał część wielkiej bandy
cygańskiej. Cyganie stawiali opór.
Jeden cygan strzelił czterykrotnie,
przyczem kula wystrzelona wpadła
do okna mieszkania zagrodnika Hejduczka. Następnego dnia dwóch żandarmów udało się za resztą cyganów,
którzy zdołali zbiedz. Siedmiu cyganów znajduje się w więzieniu. 4
stycznia 1894
WOJNOWICE. Nasza cukrownia
spotrzebowała w tym roku sześćset
tysięcy centnarów buraków. Robotników było przeszło kilkadziesiąt. 13
stycznia 1894
KRZANOWICE. Pożar, który tu wy-
buchł, był widny daleko. Czerwona łuna widniała na niebie o kilka
mil. Spaliło się 5 stodół zapełnionych zbożem i zapasami siana. Właściciele stodół pp. Franciszek Sławik, Józef Cieśla, Fr. Majaz, Lamla i
Piotr Hanak byli zabezpieczeni. Do
gaszenia pożaru przyjechały sikawki z miejscowości okolicznych: Bojanowa, Rochowa, Sudołów i Bolesławic. 20 stycznia 1894
KRZANOWICE. Pachołka Edwarda
Kudellę skazał sąd raciborski na cztery lata ciężkiego więzienia za podpalenie budynków gospodarczych
Franciszka Dubrowego. Posądzono
go także o podpalenie gospodarstwa
p. Lamli z Małych Piotrowic, ale mu
tego nie było można udowodnić. 15
marca 1894
KRZANOWICE. Zebranie związku
pszczelarzy odbędzie się w niedzielę dnia 29 bm. na sali p. Steuera. Pan
Fulde, nauczyciel prowincjonalnego
związku pszczelarzy wygłosi odczyt.
(Czy po polsku?) Zarząd zda rachunek za r. 1893. 10 kwietnia 1894
BOJANÓW. Niedawno został tu
pobłogosławiony związek małżeński pomiędzy panną Marjanną Urbas
z Janem Himmel z Sudoła. Urbasowie wydali za mąż pierwszą i najstarszą córkę i najlepszą swą dotychczasową podporę. Jako pierwszemu z
czytelników „Nowin”, hojnemu ofiarodawcy ubogiej w naszej wsi ludności, życzymy szczerze dobrego zięcia i
pociechy z nowego tego małżeństwa.
14 lipca 1894
BOJANÓW. Opuściły gminę Bojanów 4 rodziny, razem 23 osoby. Są
nawet widoki, iż więcej obywateli
stąd się wyniesie, i to z różnych powodów; np. dla zmienienia stanowiska, a w ogóle z powodu ogromnych
podatków, gdyż płacimy 200 procent
t. j. więcej, jak niektóre główne miasta. Miasta te mają wszelkie wygody,
podczas gdy my, skoro księżyc nie
świeci, w nocy w ciemności macamy,
a przy podobnych daninach moglibyśmy śmiało żądać oświetlenia elektrycznego. Pomiędzy wychodźcami
jest gbur Wiktor Płaczek, który się
okupił w Poznańskiem na 250 morgach, i twierdzi, że tam będzie kwartalnie płacił około 100 m., podczas
gdy u nas tyle nieomal płaci miesięcznie. Płaczek pozostanie nadal
tam stałym abonentem, Bojanowu
natomiast jako czytelnik „Nowin”
ubędzie. 14 lipca 1894
KRZANOWICE. Tutejszy związek
pszczelarski odbędzie zebranie w
niedzielę, dnia 26 sierpnia w lokalu Steuera. Goście pożądani. Skarbnik ściągać będzie składki. 16 sierpnia 1894
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
WOJNOWICE. Grunta, na których
stoi dworzec nasz, odłączono od granicy naszej i przyłączono do gminy
Lekartowa. Jakkolwiek więc dworzec nasz i nadal nazywać się będzie
dworcem wojnowickim, to jednakowoż politycznie i komunalnie należeć będzie do Lekartowa. 25 września 1894
KRZANOWICE. Szosa z Krzanowic
do Bolatic prowadząca została znowu
oddana do użytku publicznego po
wykończeniu mostu kolejowego na
torze kolejowym raciborsko-opawskim. 10 listopada 1894
Z POWIATU RACIBORSKIEGO. Na
kilku polach i w lasach powiatu, a
zwłaszcza w Kuchelnie, Krzanowicach i Małych Piotrowicach znaleziono kilkakrotnie szczątki bazaltowe. Z tego wnoszą, że gdzieś w bliskości musi się znajdować cały pokład bazaltu. Kto pokład ten wykryje
lub się do wykrycia przyczyni, otrzyma od landrata 200 marek nagrody.
Bliższych wiadomości udzieli biuro drugiego okręgu budowniczego
(Baubezirk) w Raciborzu, Bollwerkstrasse 8. 15 grudnia 1894
KRZANOWICE. Dnia 12 maja po
południu o godzinie 4 odbędzie się
tu pierwsze tegoroczne zgromadzenie towarzystwa pszczelniczo – rolniczego. Na porządku dziennym są
wykłady z dziedziny pszczelnictwa,
a prócz tego istnieje zamiar rozlosowania kilku przyrządów pszczelniczych. 4 maja 1895
KRZANOWICE. W niedzielę utopił
się 18-letni Swoboda podczas kąpania się w młyńskim kanale. 25 lipca 1895
RACIBÓRZ. Tutejsza izba karna
skazała oberżystę Jana G. z Krzanowic za to, że cierpiał gry hazardowe
w swojej oberży, w ośmiu wypadkach na 24 m. kary pieniężnej, lub 8
dni więzienia. 30 lipca 1895
WOJNOWICE. W Wojnowicach
zapaliła się owczarnia dominialna.
Owczarnia spłonęła, natomiast udało
się uratować inne budynki, którym
również groziło niebezpieczeństwo.
5 października 1895
WOJNOWICE. W pożarze, który zniszczył owczarnię dominialną w Wojnowicach, zginęło kilka
set owiec, podobno około 400, i 16
sztuk młodocianego bydła. Jak ogień
powstał, nikt dotąd nie wie. 8 października 1895
KRZANOWICE. Stowarzyszenie
pszczelarzy odbędzie w niedzielę 3
listopada o godzinie 3 swe ostatnie
posiedzenie tegoroczne. Na porządku dziennym jest rozlosowanie kilku
przedmiotów między członków, oraz
rozdanie nadesłanych ze Zgorzelic
wygranych. 26 października 1895
KRZANOWICE. Zarządca cegielni
Józef Pientka z Cieszyna odwiedził
zeszłego tygodnia swych znajomych
w Rochowie. Kiedy wracał pieszo
nocną porą, ku Krzanowicom, napadło go dwóch nieznanych mężczyzn. Nie mając przy sobie żadnej
broni, nie mógł ani myśleć o obronie i aby tylko ujść z życiem, oddał
im wszystko, co miał przy sobie; a
było tego 210 guldenów, 2 pięciomarkówki i zegarek złoty. Obrabowany zawiadomił niebawem policyą, ale dotąd rabusiów jeszcze nie
wykryto. 31 października 1895
KRZANOWICE. Wiadomość o napadnięciu i obrabowaniu zarządcy
cegielni Pientki z Cieszyna, którą podaliśmy za pewną gazetą raciborską
zdaje się być zmyśloną. Urzędowo
ani w Raciborzu ani w urzędzie amtowym krzanowickim nic nie wiadomo o napadzie. 2 listopada 1895
KRZANOWICE. Za Krzanowicami
przecina kolej raciborsko-opawska
szosę nisko bardzo położoną, tak
że jadące szosą wozy nie mogą widzieć zbliżających się pociągów. Zaciągnięto przeto dzwonki elektryczne
w pewnem oddaleniu od szyn, które same dzwonią, ile razy się pociągi zbliżają, i przestrzegają w ten sposób nadjeżdżające wozy, które winny się zatrzymać na odgłos dzwonków. 12 listopada 1895
RACIBÓRZ. Nową linię kolejową raciborsko-opawską prześladuje
nieszczęście. Co chwila słychać, że
się coś popsuło, to przy maszynie,
to przy nasypie, zwłaszcza w okolicy Krzanowic, itd. Teraz piszą, że
dzwonki automatyczne w miejscu,
gdzie kolej przecina szosę krzanowicką, zapowiadające zbliżanie się
pociągu, od pewnego czasu nie
dzwonią i że dlatego nie trudno o
nieszczęście. Oczywiście zarząd kolejowy postara się o naprawę złego,
ale tymczasem radzimy mieć się na
baczności przy przejeżdżaniu przez
szyny. 28 listopada 1895
Na podstawie starych roczników
Nowin Raciborskich opracował
Grzegorz Nowak
7
Koncert rockowy i karaoke
W Domu Kultury w Krzanowicach 24 lutego odbyła się impreza muzyczna. Na scenie
zaprezentowali się młodzi artyści funkcjonujący przy tej placówce. Artystów estradowych prowadzi i przygotowuje do występów Teresa Mandrysz.
W luźnym składzie zagrali i zaśpiewali Ania Neblik, Dorota Rusnak,
Patryk Szafarczyk i Krzysztof Gorzalnik. Kolejnym punktem imprezy był
występ zespołu muzycznego The Reserved, to zespół o wyraźnym, mocno - rockowym brzmieniu, który miło
zaskoczył zgromadzoną dość licznie
publiczność. W skład zespołu wchodzą Sonia Kuźiak, Błażej Kamiński,
Rafał Kamiński, Marcin Restel i Aleksander Ciubka. Impreza była tak pomyślana, że wszyscy mogli sobie pośpiewać, kiedy na scenie była prze-
rwa, to na sali, swoich sił próbowała
publiczność – oczywiście w stylu karaoke. Nagłośnienie: Henryk Puchalla, operatorzy świateł: Dawid Stein i
Mariusz Wasiczek.
Marian Wasiczek
(J]HNZLHQDGEDVHP
Ponad 90 par bawiło się 13 lutego na ostatkach w krzanowickim MOK-u. Tuż przed
północą odbyło się tu tradycyjne Pogrzebanie basa, przygotowane przez chór Cecylia.
Obrzęd ma XIX-wieczną genezę. Chór, pod kierunkiem Kornelii Pawliczek-Błońskiej,
grzebie basa od 1986 r.
Egzekwie odprawiane nad kontrabasem (grzebanie basa) zwiastują nieodmiennie koniec karnawału.
Zwyczaj ten, dawniej bardzo popularny, przetrwał w niewielu miejscowościach, choć można zauważyć, że
niektóre wsie zaczynają teraz do niego powracać. W Krzanowicach zwyczaj nie zaginął. Dba o to chór Cecylia. „Od zawsze” w trakcie ostatniej
zabawy karnawałowej, przypadającej
niegdyś w różany poniedziałek (Rosenmontag), a obecnie w ostatnią sobotę karnawału, przygotowuje scenkę
obrzędową. Wprowadził ją po ostatniej wojnie ówczesny organista i dyrygent Karol Jureczka. Po kilkuletniej przerwie, po śmierci dyrygenta,
w 1986 roku grzebanie basa reaktywowano z inspiracji Korneli Pawliczek –
Błońskiej. Weszło na stałe do kalendarza imprez chóru. I tak co roku, około 23.30, na salę w takt marsza żałobnego wkracza kondukt. Na jego czele idzie mężczyzna we fraku niosący
lirę. Potem ksiądz z organistką i ministrantem, zataczające się tregry z basem, płaczki i inni przebierańcy. Po
odprawieniu egzekwii kondukt opuszcza salę, na której dalej trwa zabawa,
aż do białego rana.
Obsada Pogrzebanie Basa 2010
Pastor: Artur Goriwoda
Organista: Marcin Obrusnik
Ministrant: Józef Sławik
Tregry: Tomasz Liszka, Marek Długosz, Patryk Szafarczyk
Wdowa: Rita Joszko
Lira: Leo Wollnik
Akordeon (atrapa): Patryk Schweigstill
Bęben (atrapa): Łukasz Daniszewski
Miss: Urszula Gajdeczka
Płaczki:
1. Teresa Mandrysz
2. Gertruda Jureczka
3. Ewelina Daniszewska
4. Karolina Daniszewska
5. Gerda Sonnek – gospodyni domowa
6. Karina Raida i Agnieszka Błońska - smerfetki
7. Szafarczyk Barbara i Agnieszka
Kusy – młoda para
8. Maria i Eryk Wolnikowie – dostojne starsze państwo
9. Dawid Goriwoda – śmierć
10. Michał Obrusnik – robotnik
11. Teresa Sosna – zakonnica
12. Andrzej Sosna – zakonnik/mnich
13. Facet z walizką: Gerard Nieborowski
Ostatnia para: Ewa Woźniak i Sosna Edeltrauda – panie z lat 60-tych
Grabarz – Stanisław Kowalczyk
Orkiestra pod kierunkiem Józefa Dastiga
Kornelia Pawliczek-Błońska - akordeon
Sponsorzy: Urząd Miejski w Krzanowicach, DFK Krzanowice, Kwiaciarnia pp. Hrynkiewicz, Sklepy
„Waldi” i „Krystyna”, Firma „Kenos”
i „Wyglenda”, Zakład fryzjerski p.
Łucji Pelka, Zakład wędliniarski Leonarda Kretek, Zakład Pogrzebowy
p. Hluchnika, Firma „Artemiso” p.
Krzysztofa Barcika, Warsztat samochodowy Eugeniusza Wyglendy z Raciborza-Studziennej, Apteka w Krzanowicach, Sklep p. Bugla, Sklep wielobranżowy p.Gizeli Strzeduła, Sklep
p. Kolińskiej.
Opr. w
Artur Goriwoda jako pastor i Józef Sławik jako ministrant
Wspólne zdjęcie tuż przed występem
NOTATNIK KULTURALNY
Warsztaty fotograficzne w MOK-u
Miejski Ośrodek Kultury w Krzanowicach organizuje, 8 i 9 maja, warsztaty pod tytułem Fotografia w plenerze. Tytuł zajęć - Plener - Krajobraz zajęcia w MOK. Prowadzący - Maciej Stobierski. Kategoria - Plener. Cena - 190 zł od osoby. Musi być minimum 11 uczestników. Fotografia w plenerze to szkoła kompozycji, świadomości patrzenia, a nade wszystko kontemplacja natury. Staramy się przy pomocy zdjęć zarejestrować różne odsłony pejzażu - światło i cień, dynamikę i ciszę, przestrzeń i strukturę detalu, delikatne kolory poranka i czerwone intensywne
światło zachodzącego słońca. To również opowieść o emocjach, jakie towarzyszą nam w kontaktach z naturą. Zajęcia skierowane są do osób,
które chcą przy pomocy fotografii więcej zobaczyć i opowiedzieć.
Zajęcia pierwsze - sobota godzina 10.00-19.00,
wykładowca 8 godzin:
- praktyczna nauka wykonywania zdjęć w plene-
8
rze, uczestnicy pod okiem wykładowcy starają się
patrzeć na otoczenie okiem fotografa
- prawidłowa ekspozycja, głębia ostrości, rozpiętość tonalna
- kompozycja i kadrowanie obrazu
- magic hour
- omówienie wykonanych zdjęć i problemów wynikłych podczas zajęć
Zajęcia drugie - niedziela godzina 09.00-18.00,
wykładowca 8 godzin:
- fotografia w plenerze ćwiczenia
- znaczenie sprzętu dodatkowego filtry, statyw
wbudowana lampa błyskowa
- sposoby zabezpieczania sprzętu przed warunkami atmosferycznymi
- pokaz slajdów
- wręczenie dyplomów ukończenia kursu
Poniżej odsyłamy do strony firmowej instytucji która będzie prowadziła zajęcia - www.fotografiapro.pl. Kontakt tel. 32 410 80 46, 600 648 058.
Wiesław Drabik V Konkurs im. Josepha von Eichendorffa
co roku Zespół Szkół w Krzanowicach organizuje konspotkanie z pisarzem kursJakplastyczny,
którego głównym celem jest malarska interPochodzący z Krakowa
bajkopisarz Wiesław Drabik
spotkał się z dziećmi z Krzanowic i Borucina. Bajki pisze
już od czternastu lat. Ma ich
w dorobku ponad sto. Są to
krótkie teksty, pięknie wydane i ilustrowane. Drabik podczas spotkania w krzanowickiej szkole czytał dzieciom
swoje bajki i zadawał zagadki związane z tekstem. Prawidłowe odpowiedzi były nagradzane. Spotkanie zorganizowały Sylwia Hofrichter
z Gminnej Biblioteki Publicznej wraz z szkolną bibliotekarką Jolantą Kosel.
pretacja wierszy J. von Eichendorffa. W tym roku opiekun
konkursu mgr Aleksandra Osadnik wybrała wiersz „Gdańsk”.
Honorowy patronat nad konkursem sprawują: Konsul Republiki Federalnej Niemiec – Ludwig Neudorfer, Poseł na Sejm
RP - Henryk Siedlaczek, Śląski Kurator Oświaty - Stanisław
Faber, Starosta Powiatu Raciborskiego - Adam Hajduk, Burmistrz Miasta Krzanowice - Manfred Abrahamczyk, Przewodniczący Rady Miejskiej w Krzanowicach - Henryk Tumulka, Przewodnicząca DFK w Krzanowicach - Brygida Abrahamczyk. Prace, o formacie nie większym niż wymiary 100
x 70 cm można wykonać w dowolnej technice malarskiej i
przesłać do Zespołu Szkół w Krzanowicach do 20 kwietnia
2010 r. Laureatów konkursu i opiekunów zapraszamy do wyżej wymienionej placówki na uroczyste ogłoszenie wyników
i otwarcie wystawy pokonkursowej 18 maja 2010 r. Informacji o konkursie udziela: Aleksandra Osadnik, tel.500099162,
004832 4107010 Szczegółowy regulamin konkursu można pobrać na stronie BIP Urzędu Miasta Krzanowice.
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
Chór Cecylia powitał wiosnę
Krzanowicki chór Cecylia koncertował dziś w Miejskim Ośrodku
Kultury. Spotkanie śpiewacze stało
się okazją do wręczenia brązowych,
srebrnych i złotych honorowych odznaczeń Polskiego Związku Chórów i
Orkiestr. Dostali je ci członkowie zespołu, którzy śpiewają w nim już odpowiednio 5, 10 i 20 lat.
- Ostatni raz spotkaliśmy się na
uroczystym wręczeniu nagród śpiewaczych 14 listopada 2004 r. Były
to obchody 55-lecia chóru w okresie powojennym, 20 lat mojej dyrygentury z tym chórem oraz 40-lecia Domu Kultury w Krzanowicach. Mieliśmy się spotkać w zeszłym roku, po upływie kolejnych 5
lat, ale ze względu na remont domu
kultury spotykamy się dzisiaj w odnowionym budynku. Od tamtego
czasu działalność chóru była widoczna w gminie, powiecie, w Niemczech
i Czechach - mówiła dyregent Kornelia Pawliczek-Błońska.
Chór liczy aktualnie 27 członków, w tym 18 kobiet i 9 mężczyzn.
Najstarszym zarówno wiekiem jak i
stażem chórzystą jest Eryk Wolnik.
W tym roku będzie obchodził swoje 80. urodziny, a w chórze działa od
62 lat! Do 11 marca pełnił także funkcję prezesa. Najmłodszym chórzystą
jest 14-letnia Agnieszka Kusy, która
śpiewa od 2 lat. Tradycję rodzinną
kontynuuje po babci Elżbiecie Rycka,
która do dzisiaj przewodniczy w modlitwach i śpiewach przy porannych
mszach św. w krzanowickim kościele. Dodajmy, że średnia wieku krzanowickiego chórzysty to 45 lat. Razem występują rocznie około 20 razy.
W tym roku przypada 100. rocznica powstania Polskiego Związku
Chórów i Orkiestr, a kilka miesięcy
temu powstał Śląski Związek Chórów i Orkiestr z siedzibą w Katowicach. Gościem Cecylii był dziś prezes okręgu Raciborskiego SZChiO,
maestro Piotr Libera. On też, wraz z
burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem, wręczył honorowe odznaki. Brązowe otrzymali Karina Raida
i Barbara Szfarczyk (5-letni staż).
Srebrne otrzymali: A. Błońska, A.
Goriwoda i M. Obrusnik (10-letni
staż), a złote (20-letni staż): Gajdeczka Urszula, Gieron Marta, Jureczka
Gertruda, Mandrysz Teresa, Nieborowski Gerard, Pietrzak Maria, Ploschka Maria, Sonnek Gerda. Łącznie
chór ma 8 brązowych, 10 srebrnych
i 21 złotych odznak. Chór otrzymał
też dziś odznakę honorową III stopnia za „działalność społeczną, organizacyjną i artystyczną w amatorskim
ruchu muzycznym”, a Kornelia Pawliczek-Błońska list gratulacyjny. Dyplomami wyróżniono również: Wolnika Eryka (śpiewa już 61 lata), Wolnik Marię (61 lat stażu), Wollnika
Leona (56 lat), Joszko Ritę (55 lat)
i Sławika Józefa (48 lat). Podziękowania za pomoc w działalności odebrali: poseł Henryk Siedlaczek, burmistrz M. Abrahamczyk, przewodnicząca DFK w Krzanowicach i członkini zarządu powiatu Brygida Abrahamczyk oraz dyrektor MOK-u Marian Wasiczek.
Słuchacze mogli też wysłuchać
solowych występów Anny Neblik,
Patryka Szafarczyka – gitara, Pauliny
Kozioł, Carmen Walden, Dominiki Sławik oraz Agnieszki Błońskiej.
Laureaci złotej odznaki
Laureatki brązowej odznaki
Najstarsi chórzyści
Dobrodzieje chóru: Manfred i Brygida Abrahamczykowie,
Henryk Siedlaczek i Marian Wasiczek
Laureaci srebrnej odznaki
opr. w
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
9
Wiosenne recytacje w Wojnowicach
Borucin
Krzanowice
Druga już edycja gminnego konkursu recytatorskiego dla przedszkolaków odbyła się,
16 marca, w Wojnowicach. Swoje umiejętności zaprezentowało 25 dzieci z wszystkich placówek.
Konkurs organizowany jest z inicjatywy nauczycielek Anny Kupki i
Aleksandry Klety. Na zaproszenie odpowiedziały wszystkie placówki. Swoje umiejętności zaprezentowali:
1. Wojnowice: Aleksander Urbaniec, Sebastian Dudacy, Emilia Kleta, Patrycja Krybus, Piotr Wojnarowski, Alicja Trzeciak, Daniel Dudacy,
op. Aleksandra Kleta, Anna Kupka i
Sylwia Mistarz
Bojanów
2. Pietraszyn: Dawid Pohlman,
Patryk Kaszny, op. Renata Kaszny i
Ewelina Pohlmann
3. Krzanowice: Julia Kretek, Wiktoria Drzymała, Karolina Himel, Paulina Sławik, Wiktoria Cimała, Patryk
Obrusnik, Jessica Gazda, Szymon Sliwka, op. Krystyna Glasman, Róża Lamla, Barbara Makosz i Ewelina Rycka
4. Bojanów: Dawid Wydra, Weronika Zgrzendek, op. Maria Wydra
5. Borucin: Emilia Gorzalnik,
Wiktoria Iwanowicz, Jakub Lamczyk,
Laura Wódka, Magdalena Gorzalnik,
Julia Kuc, op. Monika Grzesiczek i
Beata Kaleja-Gorzelnik
Jury w składzie: Ewa Gotzmann
(przewodnicząca) i Krystyna Glasman, Monika Grzesiczek, Ewelina
Pohlmann oraz Maria Wydra (członkowie) oceniało znajomość oraz interpretację tekstu oraz swobodę wykonania. Poziom był wysoki. Postanowiono wszystkim przyznać pierwsze
miejsce. Jako nagrody dzieci otrzymały dyplomy, słodkie upominki oraz
lalki (dziewczynki) i piłki (chłopcy).
Kilkoro dzieci zostało jednak szczególnie wyróżnionych: Julia Kretek
(3) Krzanowice, Emilia Kleta (3)
Wojnowice i Alicja Trzeciak (6) Wojnowice - relacjonuje Anna Kupka,
nauczyciel Przedszkola w Wojnowicach. Fundatorami nagród był
burmistrz Manfred Abrahamczyk i
Rada Rodziców przedszkola w Wojnowicach.
op. w
Pietraszyn
Wojnowice
Tradycyjne powitanie Wiosny w Borucinie
Wreszcie wiosna! Uczniowie z
ZSP w Borucinie postanowili uroczyście uczcić ten fakt. Jak co roku
odbył się konkurs na najładniejszą
Marzannę, które uczniowie wykony-
10
wali samodzielnie lub w grupach. W
tym roku przygotowano aż 12 Marzann. Uczniowie tak się postarali,
że jury miało problem z wyborem
najładniejszej. Po długich naradach
postanowiono nagrodzić wszystkie.
Przygotowano też 2 gaiki symbolizujące wiosnę. Po ogłoszeniu wyników, uczniowie z Marzannami, gaikami, instrumentami muzyczny-
mi, tragarczykami przeszli w barwnym głośnym korowodzie ulicami
Borucina krzycząc: - Precz Zimo!
Korowód udał się na pobliskie pola,
gdzie w bezpiecznym miejscu Ma-
rzanny zostały spalone. Tym to sposobem całkowicie wygoniono zimę
z Borucina. Do szkoły powrócono
śpiewając wiosenne piosenki tylko
z gaikami.
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
:LHONDQRFQ\NLHUPDV]
Nadchodzi wiosna, ale wolno. Nie możemy doczekać się
słońca, kwiatów i świąt. Dlatego chcieliśmy przyśpieszyć
jej przyjście, organizując kiermasz świąteczno-wiosenny
w niedzielę 14 marca.
kę. Odbył się konkurs dla dzieci, w którym musiały odnaleźć złote jajka ukryte na terenie szkoły. Zwycięzcy otrzymali nagrody w postaci Kinder jajek.
Jak zwykle cieszył się dużym powodzeniem. Dzieci mogły ze swoimi
rodzicami spędzić niedzielne popołudnie w dobrym humorze i przy domowych wypiekach, oglądając ciekawy program artystyczny. Na sali
gimnastycznej przygotowaliśmy kawiarenkę dla naszych gości i scenę
dla występujących dzieci z przedszkola i poszczególnych klas. Można
było wysłuchać piosenek np. Co to
jest Wielkanoc?, Menuet dla dziadka, Miła wiosno, Wszystko kwitnie,
a także wiersze, przysłowia o wiośnie, pokazy taneczne zespołu świetlicowego oraz scenki humorystyczne w wykonaniu klasy VI.
Na parterze szkoły ustawiono stoiska z pięknymi ozdobami świątecz-
Gwara laska rządzi w Krzanowicach
nymi. Były: wianuszki wielkanocne
w różnych kolorach, ozdoby na okna,
drzwi, doniczki z ozdobnymi drabinkami, szklane wazony, kielichy z kwiatami, kaczuszkami i jajeczkami w ciekawych odcieniach, szklane talerze z
zajączkami, kwiatami ręcznie malowanymi, doniczki z drzewkami wiosennymi. Wystawione były wyroby z ceramiki – ptaki, kwiaty, kurczaki, koszyczki wiklinowe, figurki dam w kapeluszach z koszykami oraz kartki świąteczne. Na szczególną uwagę zasługuje biżuteria ręcznie wykonana – wisiorki, korale, kolczyki z ceramiki wypalana w 1050 0 C, a także z kamieni
półszlachetnych i ze szkła weneckiego.
Do uczniów dołączył zajączek i
przyniósł dla nich słodką niespodzian-
Bal przebierańców w Borucinie
Wśród gości byli: wicestarosta Andrzej Chroboczek, burmistrz Krzanowic Manfred Abrahamczyk, wójt
Krzyżanowic Leonard Fulneczek, Katarzyna Tomalik–Janko – inspektor
ds. kultury Starostwa Powiatowego,
Henryk Tumulka – przewodniczący Rady Miejskiej w Krzanowicach,
Sylwia Mosyrsz – skarbnik Gminy
Krzanowice, Violetta Cieśla – sekretarza Gminy Krzanowice, radni: Łucja
Basista, Kornelia Pawliczek – Błoń-
10 lutego w naszej szkole odbył się Wielki Bal Przebierańców. Rodzice i dzieci od dawna przygotowywali się
do tej imprezy, dlatego towarzystwo było barwne, a piękne stroje olśniły wszystkich.
prawie wszyscy uczniowie klas starszych się pięknie przebrali. Pomysłów nie brakowało. W klasach 4-6
również odbył się konkurs na najciekawsze przebranie, którego zwycięzcami zostali Marcel Sobocik i Patryk
Pundyk. Jednak najbardziej wyczekiwanym momentem było rozdanie
POCZTY WALENTYNKOWEJ. Bal
nie obył się bez licznych konkursów
i słodkiego poczęstunku ufundowanego przez Radę Rodziców.
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
Justyna Holubek
scy mile spędzili dzień i są zadowoleni z pobytu w naszej szkole. Życzymy
każdemu miłych, spokojnych i wesołych świąt.
ZSP Borucin
Zespół Szkół w Krzanowicach gościł 23 marca 53 uczestników z jedenastu zespołów
z Polski i Czech, które prezentowały się w IV Międzyszkolnym Konkursie Gwary Laskiej. Inicjatorką przedsięwzięcia, które zapełniło po brzegi salę gimnastyczną, jest
Marcela Szymańska.
Grupa 4-6 ZSP Krzanowice
Na balu pojawiły się m.in. królewny, księżniczki, diabełki, modelki, piosenkarki jak również piłkarze, górnicy i strażacy. Od godziny 15.00 przy skocznej muzyce bawili się uczniowie klas młodszych.
Dominowały tańce w kołach i długie węże. Zorganizowano konkurs
na najciekawsze karnawałowe przebranie. Zwycięzcą został Adam Walach i Anna Horwat. Każdy przebieraniec dostał czekoladę. Niestety, zabawa maluchów szybko się skończyła, bo o 17.00 na salę wtargnęła grupa
starsza. Zaskoczenie było wielkie, gdy
Taka zabawa dostarcza wielu pozytywnych wrażeń, uatrakcyjnia i sprawia
przyjemność nie tylko uczniom, ale
i dorosłym. Mamy nadzieję, że wszy-
Grupa 1-3 ZSP Krzanowice
ska oraz Józef Abrahamczyk, Ewelina Daniszewska – przewodniczącą
Rady Rodziców. Przewodniczącym
jury był prof. dr hab. Marian Kapica z Uniwersytetu Opolskiego i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
w Raciborzu zaś członkami: Brygida
Abrahamczyk – radna powiatowa i
członkini zarządu powiatu, Grzegorz
Utracki – radny powiatowy i dyrektor GZOKSiT w Krzyżanowicach, Julita Ćwikła – etnograf Muzeum w Ra-
ciborzu, Brunon Stojer – miłośnik i
badacza lokalnych dziejów oraz Jana
Schlossarkova – piszącą po morawsku poetka z Hlučina.
Konkurs rozgrywano w trzech
kategoriach:
I. klasy I-III: Zespół SzkolnoPrzedszkolny z Borucina - scenka
"Marzyna u omy" (op. Renata Musioł)
oraz ZS Krzanowice - scenka "Zaczarowana marzyna" (op. Wera Ehr)
II. klasy IV-VI: ZSP Borucin scenka "Welkanocne kłapani w Borzucinie" (op. Anna Kolbuch), szkoła z Haci w Czechach - scenka "Velkunoc" (op. Karin Janoszowa), ZSO
Tworków gr. I "Śmigus-dyngus" oraz
gr. II "Wielkanocne śniadania" (op.
Agnieszka Wolnik) oraz ZS Krzanowice - scenki "To su czasy" i "Pyrwe
tak nie było" (op. Bożena Kreis).
III. gimnazja: szkoła z Hlucina
w Czechach - scenka "Wielkanocne zwyczaje w Hlucinie" (op. Monika Tomisowa), szkoła z Kobierzyc w
Czechach - scenka "Jak znów będzie
Wielkanoc" (op. Helena Niewrzelowa), Zespół Szkół z Pietrowic Wielkich - scenka "Jak to pjyrwy w Welkim Tydniu w Petrowicach bywało"
(op. Urszula Florian, Mariola Burdzik) oraz ZS Krzanowice - scenka
"Dyć za dwa tydnie uż zaś mamy Welkanoc!" (op. Marcela Szymańska).
Jury przy ocenie występów brało
pod uwagę słownictwo gwarowe, grę
aktorską, strój i rekwizyty oraz ogólne
wrażenie. I tak w klasach I – III szkoły podstawowej wyróżnienie otrzymał
Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borucinie („Marzyna u omy") oraz Zespół Szkół Krzanowice za „Zaczarowaną marzynę". W kategorii klas IV
-VI pierwsze miejsce ZS Krzanowice (scenka w dwóch odsłonach „To su
czasy!” i „Pyrwe tak nie było”), drugie
szkoła z Haci, trzecie Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borucinie. Wśród
gimnazjalistów najlepsi byli goście z
Hlucina, przed ZS Krzanowice oraz
uczniami z Pietrowic Wielkich.
(w)
11
0LãRœþQLF]\P]ÀOPRZHJRHNUDQX
Leon i Gertruda Jureczka, którzy w zeszłym roku obchodzili 50. rocznicę ślubu,
poznali się w kinie w Krzanowicach. - Los chciał, że mieliśmy miejsca obok siebie.
Mąż odprowadził mnie do domu i tak to się zaczęło - wspominają małżonkowie.
Nie pamiętają już, co to był za
film, ale przez te wszystkie lata
wspólnego życia nie zapomnieli o
tym, jak bardzo się kochają. - Wraz
z wiekiem ta miłość się pogłębia,
bo im starszy człowiek tym bardziej przywiązany - mówią zgodnie. Co urzekło pana Leona w żonie? - Przede wszystkim jej charakter; żona jest bardzo dobrym
człowiekiem - przyznaje. - Jest do
tańca i do różańca - dodaje. Pani
Gertruda przyznaje, że lubi wyjść
do ludzi, bawić się i brać udział w
różnych spotkaniach, podczas gdy
jej mąż jest domatorem. - Mąż zawsze był bardzo spokojnym człowiekiem, aż za spokojnym - śmieje się pani Jureczka. - Zawsze był
też pracowity, wszystko sam przy
domu zrobił i jest bardzo dobrym
ojcemm, wszystkie dzieci wskoczyłyby za nim do wody, a zięciowie jak dobrze się z nim dogadują
- chwali małżonka pani Gertruda.
Ich miłość wielokrotnie narażana była na próby. - Poznaliśmy się
w 1954 roku, a w 1955 mąż poszedł
do wojska i pierwszy raz przyjechał do domu dopiero po 11 miesiącach - wspomina pani Gertruda. - To była dyscyplina stalinowska. 11 miesięcy byłem w szkole
oficerskiej - dodaje jej mąż. Nie był
to dla nich łatwy okres, ale mimo
długiego czasu rozłąki nie oddalili się od siebie. - Pisaliśmy do siebie stosy listów, po trzy w tygodniu
- wspominają.
Po powrocie pana Leona z wojska, państwo Jureczka spotykali się
jeszcze 2 lata. Ślub wzięli w 1959
roku. - 24 października był ślub
cywilny, a 26 - kościelny - mówią.
Dalsze koleje ich wspólnego losu
nie są pozbawione ciężkich chwil
rozłąki. - 10 lat przepracowałem w
Sosnowcu, jako budowlaniec, raz
w tygodniu byłem w domu - przyznaje pan Leon. - A następnie 30
lat pracowałem w Zakładach Remontowo-Budowlanych w Rybniku
- dodaje. Pani Gertruda w tym cza-
sie zajmowała się domem, gospodarstwem, opiekowała się chorymi
rodzicami i wychowywała dzieci. W 1960 roku urodziłam pierwszą
córkę - Brygidę, a w 1962 r. drugą
- Irenę. A gdy miałam już 40 lat, na
świat przyszedł nasz syn - Piotr opowiada pani Gertruda
Państwo Jureczka pochwalić
mogą się 5 wnukami, 1 wnuczką
i 1 prawnukiem. Zajęć im nie brakuje. - Mamy kawałek ogródka, a
jak coś robimy, to zawsze razem.
Jak mąż maluje płot z jednej strony,
to ja z drugiej - mówi pani Gertruda. Lubią również dużo czytać zarówno książki, jak i gazety. - Śpiewam jeszcze w chórze, a mąż uwielbia sport. Jak była olimpiada, to i
do 1.00 w nocy siedzieliśmy przed
telewizorem - opowiada pani Gertruda.
Jaka jest według nich recepta na
długoletnią, niewygasającą miłość?
- Trzeba się kochać i ufać sobie stwierdza pani Gertruda. - Ważne jest też wzajemne zrozumienia,
trzeba razem rozwiązywać wszelkie
problemy - dodaje jej małżonek. A
jakie jest ich największe marzenie?
- Żebyśmy trochę jeszcze pożyli razem i zdrowi byli, bo w dzieciach
pociechę mamy - stwierdzają oboje.
Joanna Jaśkowska
Gminny Konkurs Recytatorski w Borucinie
24 marca w Zespole Szkolno- Przedszkolnym w Borucinie odbył się Gminny Konkurs Recytatorski klas I-III.
Konkurs ten ma już swoją długą tradycję sięgającą po
wczesne lata dziewięćdziesiąte.
W tym roku tematyka konkursu
po minionym Dniu Kobiet brzmiała następująco: Kobiety, dziewczyny
w poezji lub wiersze Doroty Gellner.
W konkursie startowało dwudziestu
recytatorów przygotowanych pod
kierunkiem swoich wychowawczyń.
Najczęściej prezentowane były jednak wiersze Doroty Gellner.
W komisji zasiadły: przewodnicząca jury - Katarzyna Łozińska- polonistka z Zespołu Szkół w Krzanowicach, Anna Jegerska-Michalska
- instruktorka teatralna i wokalna
z Raciborskiego Centrum Kultury
oraz Agnieszka Busuleanu - instruktorka teatralna i wokalna z Młodzieżowego Domu Kultury w Raciborzu.
Po przesłuchaniu ciekawych recytacji oraz obradach jury wygłosiło werdykt:
W kategorii klas pierwszych I
miejsce zajęła Natalia Koza z Borucina (opiekun Jolanta Pytlik) i Kinga
Maindok z Krzanowic (op. Gabriela Hnida). W kategorii klas drugich
I miejsce zajęła Paulina Miczajka z
Krzanowic (op. Wera Ehr), II miejsce Natalia Myszogląd z Wojnowic(
op .Ewa Gotzmann), III miejsce ex
aequo Gabriela Bielak z Krzanowic(op. Wera Ehr) i Jessica Zielska z
Wojnowic (op. Ewa Gotzmann).W
klasach trzecich laureatkami zostały: I miejsce- Karolina Znańska z
Krzanowic (op. Iwona Kamińska),
II miejsce- Natalia Bubon z Borucina (op. Renata Musioł), III miejsce- Aleksandra Bartusz z Wojnowic( op. Ewa Gotzmann).
Laureaci konkursu otrzymali dyplomy i ciekawe nagrody książkowe,
również pozostali recytatorzy otrzymali dyplomy i książkowe nagrody
pocieszenia oraz wyróżnienia.
W trakcie obrad jury uczestnicy konkursu poszli na poczęstunek
i wysłuchali ciekawego muzyczno
-instrumentalnego występu klasy
pierwszej z Borucina przygotowanego pod kierunkiem Pani Jolanty Pytlik.
Irena Hlubek
12
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
W Pszowie na sportowo
11 lutego 2uczniowie ZSP w Borucinie pojechali na lodowisko do Pszowa, gdzie mile spędzili czas na sportowo. Każdy z uczestników wyjazdu
miało okazję do wypróbowania swoich sił na dobrze przygotowanej ślizgawce w Pszowie. Dla niektórych była
to okazja, by nauczyć się podstaw łyżwiarstwa, inni zaś by doskonalić swoje umiejętności. Cieszy fakt, iż uczniowie, którzy do tej pory nie mieli okazji
wyjazdu na lodowisko, na koniec zajęć potrafili w miarę swobodnie poruszać się po tafli lodu. Wszyscy uczestnicy wyjazdu byli bardzo zadowoleni
z możliwości skorzystania z tej formy
ruchu.
J. Halfar
Z Przyjaźnią u przyjaciół
Turniej na Ukrainie
Kółko teatralne przy Szkole Podstawowej w Wojnowicach
we współpracy ze Świetlicą Opiekuńczo-Terapeutyczną
przygotowało przedstawienie profilaktyczne pt. Przyjaźń. Od 5 do 9 marca grupa młodych sportowców z gminy Krzanowice wzięła udział w
turnieju w ukraińskim Rohatyniu.
Przedstawienie opracowano na
podstawie scenariusza Joanny Janochy w adaptacji Urszuli Buczek i Danuty Adamczyk. Spektakl porusza
sprawy kontaktów z rówieśnikami
w szkole oraz w rodzinnym gronie,
przedstawiając próby ich rozwiązywania, wywołując refleksje i oceny
własnego zachowania. Młodzi akto-
rzy spektakl zaprezentowali w zaprzyjaźnionych szkołach podstawowych
nr 4 i 5 w Raciborzu oraz Borucinie
i Krzanowicach, wszędzie wywołując
duże zainteresowanie. - Sposób zaprezentowania problematyki na pewno
trafia lepiej do młodzieży niż niejedna pogadanka czy rozmowa – uważają opiekunki kółka.
(r)
Zawody było silnie obsadzone.
Wystartowało aż 150 zawodników z
Ukrainy, Polski i Mołdawii. W kategorii chłopców rocznika 94-95 grało blisko 50 pingpongistów. Najle-
piej z reprezentantów gminy Krzanowice zaprezentował się Patryk Mrozek, który zajął 9 miejsce. Lokaty pozostałych: Patryk Grzesiczek – 12,
Denis Gołombek – 16, Dawid Po-
lednik – 17-24. Grając w deblu z zawodnikiem ze Lwowa Mrozek zajął
7. miejsce.
(w)
GMINA KRZANOWICE WCZORAJ I DZIŚ
GEMEINDE KRANOWITZ GESTERN UND HEUTE
Elegancki album w języku polskim i niemieckim. Na 128 stronach
zamieszczono przedwojenne pocztówki z Krzanowic, Bojanowa, Borucina, Wojnowic i Pietraszyna oraz archiwalne zdjęcia, którym towarzyszą współczesne barwne fotografie z wszystkich tych miejscowości - ujęcia zabudowy i przyrody.
PYTAJ O KSIĄŻKĘ W MIEJSKIM OŚRODKU KULTURY
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
13
Tenisowe zmagania w Bojanowie
Sala domu kultury w Bojanowie była w sobotę 15
marca areną zmagań młodych tenisistów stołowych
z terenu gminy, którzy
walczyli w IV Turnieju o
Puchar Burmistrza Krzanowic.
Gmina Krzanowice tenisem
stołowym stoi. KS Naprzód Borucin gra w II lidze, a druga drużyna
Borucina i KS Bojanów w III grupie ligi okręgowej. Turniej o Puchar Burmistrza Krzanowic, który wspólnie organizują przewodniczący Rady Henryk Tumulka i
Andrzej Kuc, przy wsparciu burmistrza Manfreda Abrahamczyka,
ma promować tę dyscyplinę sportu wśród najmłodszych, a także pokazywać wyłaniać najzdolniejszych
zawodników.
Rozgrywki prowadzono na czterech stołach w czterech kategoriach
wiekowych. Oto wyniki:
I. klasy I-III ch/dz
1. Dorota Himel
2. Sylwester Kauwiński
3. Ewa Paskuda
II. klasy IV-VI chłopcy
1. Paweł Herber
2. Adrian Himel
3. Szymon Kuc
4. Szymona Pluta
5. Eryk Woźniak
6. Marek Sławik
7. Paweł Gomółka
8. Łukasz Krzemień
9. Rafał Świerczek
10. Dawid Rzepka
11. Grzegorz Główczak
12. Florian Klemens
III. Gimnazjum dziewczyny
1. Michaela Krautwurst
2. Monika Kurka
3. Magdalena Świerczek
4. Justyna Głowacka
5. Aleksandra Kucza
6. Anita Paluszek
7. Kamila Kuc
2. Patryk Grzesiczek
3. Kewin Bednarek
4. Adam Hince
5. Damian Mrozek
6. Patryk Nagler
7. Adam Horny
8. Adam Andrzejczak
9. Wojciech Szyra
10. Mateusz Zacharzowski
(w)
IV. Gimnazjum chłopcy
1. Patryk Mrozek
Najmłodsi uczestnicy
Chłopcy 4-6
Gimnazjum dziewczyny
Gimnazjum chłopcy
Herber najlepszy Przemek Polak na złoto
Tenis stołowy: Najlepsze drużyny gmin powiatu raciborskiego spotkały się w środę 10 marca na parkiecie hali sportowej w Pawłowie.
11 ekip, 50 zawodników na ośmiu
stołach stoczyło porywające walki o
awans do finału rejonu i przygotowane przez organizatorów puchary, medale i dyplomy. Tytułu sprzed roku
bronili gospodarze imprezy - dziewczęta i chłopcy z pawłowskiej szkoły
podstawowej.
W następnym numerze
Klasyfikacja drużynowa
Drużynowo chłopcy
1.Pawłów 78 pkt. (...)
4.Krzanowice 64 pkt.
Drużynowo dziewczęta
1.Gamów 87 pkt. (...)
5.Krzanowice 49 pkt.
Indywidualnie chłopcy
1.Paweł Herber - Krzanowice
PZ
KRZANOWICE
» Wszystko o krzanowickich omach
» Pogranicze Śląska i Moraw w opisach ludoznawców
» Z piłkarskich boisk - czyli co słychać w KS 1905
Krzanowice i KS Pietraszyn
14
Miłą niespodziankę sprawił nam
nasz uczeń na halowych zawodach
LA, które odbyły się 23 marca w Raciborzu. Przemysław Polak, bo o nim
mowa, był bezkonkurencyjny w biegu
na 60 m i tym samym został mistrzem
powiatu raciborskiego królowej sportu. Przemek nie dał szans swoim rywalom, uzyskując w finale czas 8,37
s., poprawiając tym samym swój rekord życiowy na tym dystansie. Na
tych samych zawodach 5 miejsce w
Powiecie zdobyli Patryk Pundyk (400
m z czasem 1,28.07) oraz Agnieszka
Joachim w skoku wzwyż (105 cm).
Warty odnotowania jest również wynik Daniela Waniczka, który startował w kategorii 4-5 klas i mimo różnicy wiekowej zajął 8 miejsce, poprawiając w porównaniu z listopadowym występem swoją życiówkę o
6 sekund (1:31,12). Gratulujemy naszym sportowcom.
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
Narty - sposób na nowy model życia
W Zespole Szkół w Krzanowicach od dwóch lat młodzież uczestniczy w organizowanych przez Janusza Dudę obozach narciarskich. W roku szkolnym 2008/2009 odbył się taki obóz przy współpracy ze szkołą z Hulczyna w Czechach, w miejscowości
Pec pod Śnieżką, gdzie nasza i czeska młodzież stawiała pierwsze kroki na nartach i
przez cały tydzień rozwijała swoje umiejętności.
W tym roku szkolnym zorganizowano w dniach od 1 do 5 lutego kolejny taki wyjazd, również przy współpracy z partnerską szkołą z Czech.
Obóz ten miał miejsce na Słowacji,
na stoku Wielka Racza. Tego typu wyjazdy integrują naszą młodzież z czeską, rozwijają jej zdolności, uczą zdyscyplinowania, współpracy w grupie i
systematyczności. Widząc duże zainteresowanie młodzieży tym sportem
oraz bardzo pozytywny wpływ na rozwój charakterów u młodych ludzi, Janusz Duda wspólnie z Adamem Gębskim napisali program profilaktyczny
do Gminnej Komisji Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych pod tytu-
łem NARTY – SPOSÓB NA ZDROWY MODEL ŻYCIA.
W ramach tego projektu młodzież z
naszej szkoły jeszcze przed feriami zimowymi uczestniczyła w zajęciach, na
których stawiała pierwsze swoje kroki
na nartach, na Urbanku pod Tworkowem. Po feriach, 10 marca, został zorganizowany wyjazd dla dzieci i młodzieży z terenu całej naszej gminy do
Wisły na stok Nowa Osada. Tam, pod
okiem instruktorów mających licencje
Polskiego Związku Narciarskiego, dalej szlifowali swoje narciarskie umiejętności. Bardzo duże podziękowania
kierujemy do instytucji, bez których
ten ostatni wyjazd by się nie odbył, a
są to: Gminna Komisja Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych oraz Rada
Rodziców przy Zespole Szkół w Krzanowicach. Dzięki takim zajęciom, bowiem poszerza się grono narciarzy w
naszej gminie. Jest to wspaniała alternatywa dla dzieci i młodzieży związana z zagospodarowaniem sobie wolnego czasu, a przy tym wspaniała zabawa i frajda. Gdyby nie ta akcja, to wielu uczniów z terenu naszej gminy nie
tylko nie zobaczyłoby jak wyglądają
góry zimą, ale też nie poznaliby smaku narciarstwa, bo wielu z rodziców
nie jeździ na nartach i nie jest w stanie
„zarazić” tym sportem swoich dzieci.
Uczniowie ZS w Krzanowicach na Nowej Osadzie w Wiśle
Uczniowie ZS w Krzanowicach z opiekunami Januszem Dudą i Zbigniewem Szymańskim na Urbanku
Wydawca: Wydawnictwo
i Agencja Informacyjna WAW
Grzegorz Wawoczny
ul. ks. S. Staszica 23/13
47-400 Racibórz
tel. 605 685 485
Uczniowie Zespołu Szkół w Krzanowicach na Urbanku w Tworkowie
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)
e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny:
Grzegorz Wawoczny
Skład:
drukXXL, Racibórz
Druk: Augustana, Bielsko-Biała
15
7XUQLHMR3XFKDU6RãW\VD
W Domu Kultury w Bojanowie odbył się IV już turniej
tenisa stołowego. Grano w czterech kategoriach wiekowych, a w szranki stanęli także dorośli.
Na starcie stanęło 6 dziewczyn,
9 gimnazjalistów oraz 10 dorosłych,
w kategorii open. Po czterogodzinnych w zmaganiach najlepszymi okazali się:
Dziewczyny:
1. Mrozek Weronika
2. Płaczek Sara
3. Tomala Aneta
Wśród młodzieży gimnazjalnej:
1. Adam Hince
2. Damian Mrozek
3. Patryk Nagler
Wśród seniorów:
1. Płaczek Paweł
2. Bernard Płaczek
3. Gerard Czogała
W kategorii open:
1. Andrzej Kuc
2. Paweł Płaczek
3. Adam Hince
Sędzią głównym zawodów był A.
Kuc. Każdy z zawodników otrzymał
napoje i słodycze. Zawody odbyły się
w sportowej i zaciętej rywalizacji.
– Jako organizator i sołtys wsi Bojanów dziękuję za pomoc w organizacji sędziemu zawodów Andrzejowi Kucowi oraz Marianowi Tomali
za obsługę techniczną - mówi Henryk Tumulka.
AH
)HU\MQD
IUDMGD
TERMINARZ ROZGRYWEK
A Klasa
XVIII kolejka: 03.04.2010 roku – godz. 15:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Unia Turza Śląska
XIX kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Brzezie – KS 1905 Krzanowice
XX kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Czarni Nowa Wieś
XXI kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Tworków – KS 1905 Krzanowice
XXII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Naprzód 46 Zawada
XXIII kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00
KS Rafako Racibórz – KS 1905 Krzanowice
XXIV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Naprzód 37 Krzyżkowice
XXV kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Dąb Gaszowice – KS 1905 Krzanowice
XXVI kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Samborowice
XXVII kolejka: 03.06.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – LKS Buk Rudy
XXVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00
LKS Górki Śląskie – KS 1905 Krzanowice
XXIX kolejka: 13.06.2010 roku – godz. 17:00
KS 1905 Krzanowice – KS Stal Kuźnia Raciborska
XXX kolejka: 20.06.2010 roku – godz. 17:00
LKS Ocice Racibórz – KS 1905 Krzanowice
B Klasa
XVIII kolejka: 03.04.2010 roku – godz. 15:00
LKS Lyski – KS Pietraszyn
XIX kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Zabełków – KS Pietraszyn
XX kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Studzienna
XXI kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wicher Płonia Racibórz – KS Pietraszyn
XXII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Gamów
XXIII kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Pawłów – KS Pietraszyn
XXIV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Ruda Kozielska
XXV kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Pstrążna – KS Pietraszyn
XXVI kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Sparta Babice
XXVII kolejka: 03.06.2010 roku – godz. 17:00
LKS Dzimierz – KS Pietraszyn
XXVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Wypoczynek Buków
XXIX kolejka: 13.06.2010 roku – godz. 17:00
LKS 07 Markowice – KS Pietraszyn
XXX kolejka: 20.06.2010 roku – godz. 17:00
KS Pietraszyn – LKS Chałupki
Dużą frajdę zrobił dzieciom i młodzieży Miejski Ośrodek Kultury w
Krzanowicach, organizując wycieczkę
do Katowic i Tarnowskich Gór. Wzięło w niej udział 45 uczestników z terenu Gminy Krzanowice pod opieką:
Urszuli Biśty, Haliny Waniczek, Aliny
Paskudy i Marii Rzeźnickiej. W Katowicach, w kinie IMAX, wzięli udział
w warsztatach filmowych, których
zwieńczeniem była projekcja filmu
AVATAR. Po zajęciach i seansie filmowym udano się do parku wodnego w Tarnowskich Górach. Wycieczka została częściowo sfinansowana z
funduszy Komisji ds. Rozwiązywania
Problemów Alkoholowych.
mw
C klasa I grupa
X kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Dąb Gaszowice II – LKS Wojnowice
XI kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wojnowice – LKS Grzegorzowice
XII kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00
KS Olszynka Olza – LKS Wojnowice
XIII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wojnowice – LKS Naprzód 32 Syrynia II
XIV kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Zameczek Czernica – LKS Wojnowice
16
XV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wojnowice – LKS Cyprzanów
XVI kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wojnowice – pauza
XVII kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00
LKS Bieńkowice – LKS Wojnowice
XVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00
LKS Wojnowice – LKS Zryw Rudnik
Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)