nr 3-4, 2010 - Urząd Miejski Krzanowice
Transkrypt
nr 3-4, 2010 - Urząd Miejski Krzanowice
KRZANOWICE CHÓR CECYLIA POWITAŁ WIOSNĘ s. 9 ROK 11, NR 15/16 (77/78) MARZEC/KWIECIEŃ 2010 6=E,9:B4.0¹-:[email protected]¹;4ET=,>ED9¹B:59:B4.0¹-:5,9ÔB ISSN 1642-637 » czytaj str. 11 NASZA GWARA LASKA Nasze gospodynie Emeryci potrafią w konkursie się bawić Patryk Zabrzewski Miłość niczym z na Elbrusie filmowego ekranu W pietrowickiej szkole odbył się 20 marca III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych. Smaczne dania, słodkości, zakąski a nawet tradycyjne trunki zaprezentowały gospodynie wiejskie z siedemnastu sołectw, w tym z Wojnowic i Krzanowic. Ich smak podziwiał nawet goszczący na imprezie prof. Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois. str. 2 Nie minęło wiele czasu, od powrotu z zimowej wyprawy na Elbrus a dalej przed oczami mam widoki na „bezskresne i dzikie” łańcuchy górskie Kaukazu. Pomysł na wyjazd narodził się w głowach kilku chłopaków z Jastrzębia i okolic, dla, których góry to sposób na życie, przeżywanie niezwykłych chwil na łonie natury, pokonywanie słabości str. 4 Wspólny wieczór upływał bardzo wesoło, bo oprócz rozmów przy stole, były zabawne konkursy i wspólne śpiewanie często połączone z zabawą. 11 lutego 2010 r. w Domu Kultury w Bojanowie odbyło się spotkanie członków GKERiI przy kawie i tradycyjnym pączku. Wzięło w nim udział ponad 50 osób z całej gminy. W ten sposób seniorzy pożegnali karnawał. str. 3 Nie pamiętają już, co to był za film, ale przez te wszystkie lata wspólnego życia nie zapomnieli o tym, jak bardzo się kochają. - Wraz z wiekiem ta miłość się pogłębia, bo im starszy człowiek tym bardziej przywiązany - mówią zgodnie. Leon i Gertruda Jureczka, którzy w zeszłym roku obchodzili 50. rocznicę ślubu, poznali się w kinie w Krzanowicach. str. 12 W skrócie Wielkanoc w ogrodach ZDANIEM BURMISTRZA 4 kwietnia proboszcz parafii w Wojnowicach zaprasza na tradycyjne Wielkanocne spotkanie w ogrodach plebanii. Najmłodszym zajączek pozostawi w ogrodach słodkie niespodzianki. Procesje konne Jeźdźcy i hodowcy koni z gminy Krzanowice wezmą 5 kwietnia udział w dorocznych procesjach konnych. W Sudole Osterreiten wyrusza o 12.30 spod kościoła. Gościem imprezy będzie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Finał przewidziano na 17.00. O 13.00 z ul. Pomnikowej wyruszy procesja w Bieńkowicach. Wyścigi na Odrzańskiej odbędą się o 14.30. O 15.45 zaplanowano uroczyste nieszpory. Również o 13.00 wyjdzie procesja z placu GS w Pietrowicach Wielkich. Dalszy program: 14:00 – 14:20 nabożeństwo błagalne w pątniczym Kościele p.w. Świętego Krzyża, 14:30 – 15:00 zakończenie modlitw i powrót do Pietrowic Wielkich z tradycyjnym konnym objazdem pól, 15:00 – 15:30 uroczysta parada koni ul. Świerczewskiego, 15:45– 24:00 konny Festyn Wielkanocny na boisku z licznymi atrakcjami, m.in. zawody skoków przez przeszkody z udziałem czołowych zawodników tej dyscypliny, pokaz w ujeżdżaniu koni w wykonaniu zawodników jeździeckiego Klubu Lewada najlepszego klubu w Rankingu Polskiego Związku Jeździeckiego, pokazy kawalerii oraz pokaz akrobatyki konnej w wykonaniu czołowych zawodniczek ze stadniny w Albertowcu (Republika Czeska). Współdziałanie samorządów przynosi zawsze dobre efekty. Nie mieliśmy więc wątpliwości, że należy przystąpić ze Starostwem Powiatowym, Krzyżanowicami, Kuźnią Raciborską oraz Raciborzem do projektu Agencji Promocji Ziemi Raciborskiej i Wspierania Przedsiębiorczości na Zamku Piastowskim pod tytułem „Powiat raciborski to dobra inwestycja”. Pierwszy sukces już jest. Zarząd Województwa Śląskiego podjął decyzję o przyjęciu listy rankingowej projektów w ramach Poddziałania 1.1.2. Promocja inwestycyjna Priorytet I Badania i rozwój technologiczny, innowacje i przedsiębiorczość Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013. Na 4 miejscu listy uplasował się wspomniany projekt Agencji. Jego wartość wynosi 270 tys. złotych, a przyznane dofinansowanie 230 tys. zł. Projekt polega na promocji terenów inwestycyjnych powiatu raciborskiego poprzez udział w międzynarodowych targach CEPIF oraz organizację kampanii promocyjnej. Podstawowymi jej elementami będą: zamieszczenie ogłoszeń o wolnych terenach inwestycyjnych w prasie o zasięgu ogólnopolskim (w tym w prasie branżowej), zamieszczenie reklamy na portalach internetowych o zasięgu ogólnopolskim, wysyłanie ofert inwestycyjnych wraz z filmami na DVD bezpośrednio do inwestorów potencjalnie zainteresowanych określonym rodzajem nieruchomości oraz reklama w telewizji o zasięgu regionalnym. W ramach projektu promowanych będzie łącznie dziewięć terenów in- westycyjnych: cztery Gminy Racibórz, dwa Gminy Krzyżanowice i po jednym Powiatu Raciborskiego, Gminy Kuźnia Raciborska oraz Gminy Krzanowice. Realizacja zakończy się w I kwartale 2011 r. Co może nam przynieść? Przede wszystkim pokaże, że warto u nas inwestować. Mamy atrakcyjne tereny i nieruchomości, jak chociażby przejęte właśnie od Straży Granicznej przejście graniczne w Pietraszynie, które idealnie nadaje się na hotel bądź inne usługi komercyjne. Będziemy widoczni w całej Polsce, a o to przecież chodzi, by świadomość atutów Gminy Krzanowice nie była tylko i wyłącznie naszym udziałem. Sami nie bylibyśmy w stanie dotrzeć do tak szerokiego kręgu odbiorców. Razem z sąsiadami możemy zdziałać więcej. Manfred Abrahamczyk Nasze gospodynie w konkursie W pietrowickiej szkole odbył się 20 marca III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych. Smaczne dania, słodkości, zakąski a nawet tradycyjne trunki zaprezentowały gospodynie wiejskie z siedemnastu sołectw, w tym z Wojnowic i Krzanowic. Ich smak podziwiał nawet goszczący na imprezie prof. Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois. Siedemnaście sołectw i setki potraw, regionalnych i zapożyczonych z innych regionów, dania treściwe i zakąski, słodkośc z mazurkami i śląskimi szpajzami na czele, a do tego wymyślne trunki - wina i miodówki. To wszystko można było posmakować w Pietrowicach Wielkich. Odbył się tu III Powiatowy Konkurs Potraw Regionalnych. Wśród degustatorów byli m.in. senator Antoni Motyczka, poseł Henryk Siedlaczek, starosta Adam Hajduk, ale i konsul Niemiec, prorektor Politechniki Opolskiej prof. Ma- rek Tukiendorf oraz jego gość prof. Todd McLoda z Uniwersytetu Stanowego w Illinois. Obok nich dania mogło kosztować kilkuset gości, którzy wypełnili halę sportową szkoły. Przed otwarciem konkursu odbył się finał III Powiatowego Kon- kursu Mistrz Wiedzy Rolniczej 2010. W kategorii indywidualnej zwyciężył Roman Herber przed Wojciechem Kraskiem i Henrykiem Knopem. Drużynowo triumfowali Roman Herber, Zygmunt Wallach i Mirosław Jambor przed Katarzyną Komor, Eugeniuszem Bedryjem i Wojciechem Kraskiem. Trzecie miejsce przypadło Henrykowi Jeremiaszowi, Kindze Płaczek i Bernardowi Polokowi. Bernard Polak jest mieszkańcem Borucina. Eko-Wystawa Około 150 wystawców, w tym kilka firm z terenu gminy Krzanowice, weźmie udział w jubileuszowej X Eko-Wystawie w Pietrowicach. Tereny wystawiennicze czynne będą od 10.00. Zadbano o bogaty program artystyczny. Koncerty gwiazd: sobota 17.30.Tobi, o 18.30 Druga Maryla Rodowicz, a o 20.00 gwiazda disco-polo, czyli grupa Boys. W niedzielę 9 maja o 16.00 koncert zespołu Andrea, o 17.15 biesiada śląska z Piotrem Scholzem, o 18.00 Mariusz Kalaga, o 19.00 złote przeboje Babylonu, a o 20.15 Golec uOrkiestra. Gospodynie z Krzanowic: Brygida Abrahamczyk, Elżbieta Kretek, Kretek Natalia, Urszula Kretek, Beata Jureczka, Krystyna Lamla, Maria Wider, Barbara Kocjan, Anna Gorywoda, na zdjęciu wspólnie ze starostą Adamem Hajdukiem, posłem Henrykiem Siedlaczkiem i prezes Banku Spółdzielczego Elżbietą Ceglarek Wizyta starosty Thomas Gemke, nowy starosta powiatu Märkischer w Niemczech, odwiedził ziemię raciborską, w tym gminę Krzanowice. Spotkał się z burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem. Powiat Märkischer, przypomnijmy, od 10 lat łączą więzy partnerstwa z powiatem raciborskim. Zdobili kroszonki Uczniowie z gminy Krzanowice wzięli udział w V Powiatowym Konkursie na Ozdobę wielkanocną, który 24 marca rozstrzygnięto w raciborskim Muzeum. Michał Chory z Zespółu Szkół w Krzanowicach (op. Wera Ehr) zajął I miejsce za Wielkie Jajo. Drugie miejsce zajęłą Dominika Grzesiczek, również z Zespołu Szkół w Krzanowicach (op. Aleksandra Osadnik). 2 Suty stół Koła Gospodyń Wspaniałych z Wojnowic przygotowały: Bogusława Heiduczek, Rita Kupka, Krystyna Halfar, Prakseda Olearczyk, Krystyna Kramarczyk, Gabriela Niedzbała, Helena Kmiecik, Maria Kopiec, Natalia Stachowicz, Henrietta Woźniak, Violetta Morawiec-Opałka. Na zdjęciu z burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) (PHU\FLSRWUDÀċVLęEDZLþ 11 lutego 2010 r. w Domu Kultury w Bojanowie odbyło się spotkanie członków GKERiI przy kawie i tradycyjnym pączku. Wzięło w nim udział ponad 50 osób z całej gminy. W ten sposób seniorzy pożegnali karnawał. Wspólny wieczór upływał bardzo wesoło, bo oprócz rozmów przy stole, były zabawne konkursy i wspólne śpiewanie często połączone z zabawą. Kolejnym pretekstem do tego, aby się spotkać w większym gronie, było święto Pań czyli tradycyjny Dzień Kobiet. Impreza odbyła się 9 marca tym razem w sali MKS w Krzanowicach. Chętnych było jesz- cze więcej niż w Bojanowie, bo aż 77 osób. Zaproszeni zostali wszyscy członkowie koła oraz emeryci zrzeszeni w DFK. W tym dniu szczególnie wyróżniono panie, ofiarując im wiosennego tulipana. Zrobili to oczywiście panowie. Na ładnie nakrytych stołach nie zabrakło ciasteczek i ciasta, także tego upieczonego przez przybyłe na uroczystość panie, owoców i napojów, a dzięki uprzejmości pana burmistrza także i gorącej kolacji, kawy i dodatkowych napojów. Czas biesiadującym umilały piosenki śpiewane z akompaniamentem akordeonu i pod dyktando pani K. Pawliczek-Błońskiej i T. Mandrysz oraz zabawy przygotowane i przeprowadzone przez panią A. Hajduczek-Kudelę. Było wesoło i bardzo miło. Na wzmiankę zasługuje również udział czworga emerytów z naszego koła w wycieczce do Bardo Ślą- skiego od 16 do 19 lutego 2010r. W miasteczku można było podziwiać kapliczki na tzw. Wzgórzu Różańcowym czy Bazylikę Mniejszą Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny z ruchomą szopką w podziemiach i przepięknymi zabytkowymi organami. Pobyt w Bardzie umilił także wszystkim bal przebierańców, który zakończył tegoroczny karnawał, pobyt w Polanicy Zdroju w sanatorium Wielka Pieniawa, gdzie relaksowano się na basenie i w jaskini solnej oraz kulig w lesie niedaleko Polanicy. Czterodniowa wycieczka do Bardo okazała się bardzo udana. Zachęcamy wszystkich członków naszego Koła do licznego udziału w organizowanych imprezach, wycieczkach czy wyjazdach do teatru, bo jak pokazują powyższe przykłady, to zawsze jest mile spędzony czas. K.Ł. Sukces na olimpiadzie 17 marca 2010r. w Zespole Szkół Budowlanych i Rzemiosł Różnych w Raciborzu odbyła się Olimpiada z Języka Niemieckiego pod hasłem „Zeig uns, was du kannst!”, którą przygotowały oraz przeprowadziły nauczycielki języka niemieckiego Elżbieta Szramek i pani Danuta Porwolik. W kategorii gimnazjum I miejsce zajęła Karolina Riemel, a trzecie Weronika Sławik, obie z Zespołu Szkół w Krzanowicach. Strażacy się szkolą Dzięki unijnej dotacji, w ramach projektu Wykwalifikowane Kadry Ratunkowe w Gminach, strażacy z gminy Krzanowice, podobnie jak koledzy z sąsiednich samorządów, zdobywają nowe kwalifikacje. Zajęcia organizuje Stowarzyszenie Kopalni Sztuki z Zabrza oraz Państwowa Straż Pożarna w Raciborzu. Druhowie uczą się jak umiejętnie zarządzać stresem, przechodzą kurs operatorów pił spalinowych oraz steromontarzysty żeglugi śródlądowej. Najtrudniejsze są zajęcia z pierwszej pomocy przedmedycznej (25 wykładów i 41 godzin ćwiczeń). Z notatnika szeryfa 24 marca, kwadrans po 13.00, w Krzanowicach przy ul. Raciborskiej, jadący mercedesem 250 potrącił rowerzystkę. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 77-letnia kobieta wyjeżdżała z drogi podporządkowanej i nie upewniła się, czy przejazd jest bezpieczny. Z urazem nogi trafiła do szpitala. Za kierownicą mercedesa siedział 66-letni mieszkaniec województwa opolskiego. 13 marzec już z samego rana okazał się pechowy dla 52-letniego mieszkańca naszego powiatu. Mężczyznę, jadącego ciągnikiem rolniczym ursus ul. Srebrna Góra w Krzanowicach, zatrzymała policja. Funkcjonariusze już w rozmowie z rolnikiem wyczuli woń alkoholu. Podali mu alkosensor. Ten pokazał ponad 1,6 promila. 24 lutego po godz. 12.00, w Krzanowicach na ulicy Cegielnianej, policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca powiatu raciborskiego. Jechał rowerem, mając około 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Plan imprez Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych proszę przyjąć najserdeczniejsze życzenia zdrowych i radosnych świąt. Życzę, aby ten szczególny czas upłynął w wiosennej atmosferze rodzinnych spotkań przy świątecznym stole składa Przewodniczący Rady Henryk Tumulka wraz z Radnymi Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) Magistrat Krzanowic podaje do wiadomości program imprez na 2010 r. 2.05 – święty Florian – patron strażaków - Bojanów, 2-3.05 Festyn KGW – remiza OSP w Wojnowicach, 12.05 Gminny Turniej Piłki Nożnej Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borucinie, 18.05 Podsumowanie V Międzynarodowego Konkursu Plastycznego do twórczości Eichendorffa zorganizowanego przez ZS w Krzanowicach, 22-23.05 - Festyn rodzinny Zespół Szkolno-Przedszkolny w Wojnowicach, 30.05 Festyn szkolny z okazji Dnia Dziecka – boisko szkolne w Borucinie, 30.05 Festyn Zespołu Szkół w Krzanowicach, 3-4.07 90-lecie OSP Bojanów – festyn pod namiotem, 25.07 turniej piłki nożnej (rodzice-dzieci) Bojanów, 31.07-1.08.Dni Krzanowic, 11-12.09 Dożynki gminne w Borucinie. O kolejnych imprezach będzie informować na bieżąco. 3 Patryk Zabrzewski na Elbrusie Pochodzący z Krzanowic Patryk Zabrzewski zdobywa kolejne szczyty. Po wyprawie na Mont Blanc teraz przyszedł czas na Elbrus. Oto jego wspomnienia. Nie minęło wiele czasu, od powrotu z zimowej wyprawy na Elbrus a dalej przed oczami mam widoki na „bezskresne i dzikie” łańcuchy górskie Kaukazu. Pomysł na wyjazd narodził się w głowach kilku chłopaków z Jastrzębia i okolic, dla, których góry to sposób na życie, przeżywanie niezwykłych chwil na łonie natury, pokonywanie swoich słabości i samego siebie. Wszystko zaczęło się jakieś pół roku temu, na jednym ze spotkań w Jastrzębskim Klubie Wysokogórskim. Pojawiłem się tam za sprawą Piotrka. Pamiętam, że wspomniał: - jutro jest spotkanie w sprawie planowanej na luty wyprawy na Elbrus, jak jesteś zainteresowany to wpadnij. Wiadomo, zainteresowany byłem zwłaszcza, że góra ta chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu. Na spotkaniu oczywiście się pojawiłem i od tego momentu zaczęła się cała przygoda. W pamięci zapadło mi stwierdzenie chłopaków, że na Elbrusa chcą jechać tylko zimą i inny termin nie wchodzi w grę. Na samą myśl przeszły mnie ciarki, dlatego że wiedziałem iż latem panują tam niskie temperatury, nie wspominając już o zimie. Jednym z wymogów zimowego wyjazdu w góry wysokie jest konieczność posiadania specjalistycznego sprzętu (m.in. rzeczy puchowych – kurtki, łapawic, botków oraz odpowiednich butów). Było to nie lada wyzwanie. Trzeba było dużo wysiłku i zaangażowania aby skompletować potrzebny sprzęt oraz przygotować się pod względem logistycznym do 4 wyprawy. Godziny siedzenia, analizowania ofert w internecie oraz odwiedzin w sklepach sportowych przyniosły oczekiwany efekt. Nie było to łatwe. Ale dawało też dużą satysfakcję. Za wyjątkiem kompletowania indywidualnego sprzętu, trzeba było załatwić też szereg spraw organizacyjnych, związanych z zakupem biletów, załatwieniem wiz, wymiany waluty, odpowiednich zezwoleń, potwierdzeń, tzw. Voucherów - zameldowania na terenie Rosji. Poza tym, dużo pracy włożone zostało w stworzenie strony internetowej, odpowiednie nagłośnienie medialne oraz znalezienie sponsorów. Efektem czego było np. to, że cała grupa otrzymała profesjonalne bluzy alpinistyczne, które nieźle się sprawdziły, a my czuliśmy się i byliśmy postrzegani jako jeden zespół. Chłopaki zaangażowani w organizację wyjazdu, zrobili kawał dobrej roboty i chwała Im za to! Jedną z ważniejszych spraw, o ile nie najważniejszą było odpowiednie przygotowanie kondycyjne. Wyjazd w góry wysokie zimą, gdzie wysiłek wspinaczki jest nieporównywalnie większy do tego, jaki trzeba wykonać latem. Konieczne było odpowiednie przygotowanie. Najlepszą formą wyrabiania wytrzymałości, w moim przypadku, było bieganie. Czas mijał, a termin wyjazdu zbliżał się nieubłaganie. Ostatnie przygotowania, zakupy. Na tydzień przed wyjazdem otrzymaliśmy wizy. Trzy dni przed wyjazdem odbyło się ostatnie spotkanie, odebranie paszportów z wizami, ostatnie uzgodnienia i ustale- nia. Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Nie pozostało nic innego jak tylko czekać. Ostatnie przemyślenia, chwile niepokoju, ale jeszcze większa ciekawość jak to będzie. Nadszedł dzień wyjazdu. Ze względu na to, że przelot do Moskwy miał się odbyć z Warszawskiego lotniska Okęcie, postanowiliśmy dotrzeć do stolicy samochodami, dzieląc się wcześniej na trzy ekipy. Na wyjazd zdecydowało się łącznie 10 osób, byli to Marian Hudek, Darek Mildner, Leszek Kopczyński, Robert Broda, Jarek Baliński, Adam Rożek, Krzysiek Jarczyk, Maciej Kapa, Wojtek Sarna i Patryk Zabrzewski. W niedzielę w nocy, z 14 na 15 lutego o godzinie 2:30, razem z Jarkiem i Robertem, wyruszyliśmy w trasę. Droga do stolicy nie była przyjemna, ciągle padający śnieg, miejscami oblodzona i śliska nawierzchnia. Im bliżej do Warszawy tym więcej śniegu na drogach. Nasi drogowcy w tym czasie mieli chyba urlopy. W Warszawie byliśmy około 9 rano, samochód zostawiliśmy na zarezerwowanym wcześniej parkingu strzeżonym. Na lotnisko dotarliśmy się busem. Na miejscu byliśmy około 9:30, chwila czekania na resztę chłopaków i ruszyliśmy do obowiązkowych odpraw bagażowych i paszportowych. Wtedy pojawiła się też chwila niepewności, gdyż cały bagaż główny miał limit wagowy i nie mógł ważyć więcej niż 20 kg. W bagażu podręcznym, który można wnieść na pokład samolotu nie można było mieć żadnych podejrzanych rzeczy, łącznie z jedzeniem i piciem. Mimo, ze niektóre plecaki ważyły więcej (nawet 23 kg), odprawa przebiegła bez większych przeszkód. Potem pozostało już tylko wejście do samolotu i wyczekiwanie na start. Było to dla mnie o tyle ciekawe przeżycie, że pierwszy raz w życiu leciałem samolotem. Pierwsze co zrobiłem, to wyjrzałem przez okno, żeby sprawdzić, jak świat wygląda z góry. Po pewnym czasie, gdy wylecieliśmy na odpowiedni pułap ciekawe widoki się skończyły, ponieważ wszystko zakryły chmury. Kierunek Moskwa, czas lotu około 2 godzin. W samolocie dobry poczęstunek, chwila drzemki i wyczekiwanie na lądowanie. O godzinie 13:00 po południu czasu polskiego, byliśmy w Moskwie. Ze względu na spóźnienie autobusu, który dowoził pasażerów na następny terminal okazało się, że odprawa paszportowa naszego samolotu się zakończyła i nie ma możliwości, żebyśmy wylecieli tego dnia z Moskwy. Po twardych pertraktacjach ze strony Roberta, rosyjskie linie lotnicze stanęły na wysokości zadania i zakwaterowały nas na noc, w hotelu Novotel w centrum miasta. Wszystko na koszt rosyjskich linii lotniczych. Fakt, iż znajdowaliśmy się w centrum Moskwy bardzo kusił nas do tego, żeby zobaczyć choś skrawek miasta. Niestety, cena za przejażdżkę po mieście, jaką zaproponował nam portier hotelu, nie była do zaakceptowania. Po wzięciu kąpieli, przepakowaniu, udaliśmy się na kolację, a potem do pobliskiego baru żeby delektować się smakiem miejscowego piwa. Następnego dnia zgodnie z ustaleniami z liniami lotniczymi, przyjechał po nas bus i zawiózł na lotnisko. Kolejna odprawa i problemy związane z brakiem woucherów – dokumentów potwierdzających zakwaterowanie na terenie Rosji. Aby móc kontynuować wyprawę, strażnikowi na odprawie musieliśmy wręczyć łapówkę. Podobno w Rosji, większość spraw można załawić w ten sposób. Na szczęście nie musilieśmy się o tym więcej razy przekonywać. Po odprawie pozostało oczekiwanie na samolot. I tutaj, zaczęła się moja przygoda, a może pech. Po odprawie bagażowej, zostałem wezwany w celu „uzupełnienia informacji”. Uzyskawszy jedynie informacją, że wszystko w porządku i myśląc, że to rutynowa kontrola, parę chwil później, spokojnie wsiadłem do samolotu. Delektując się niecodziennymi widokami i jedzeniem, dolecieliśmy do miejsca docelowego jakim były Mineralne Wody. Na miejscu okazało się, że mój bagaż główny nie dotarł. Możliwe, że już w Moskwie, w momencie gdy zostałem wezwany w celu „uzupełnienia informacji” mój bagaż zmierzał w innym kierunku niż ten co trzeba. Trochę zdezorientowany całą sytuacją udałem się z Wojtkiem do informacji w celu zgłoszenia zdarzenia. Przed lotniskiem czekała na nas zaprzyjaźniona Rosjanka Lena z, którą jeszcze przed wyjazdem nawiązaliśmy kontakt. Lena wraz ze swoim mężem Wallerym zapewniali nam zakwaterowanie i transport, oraz pomagali w załatwianiu spraw na miejscu. W trakcie podróży do miejscowości Neitrino, gdzie spędziliśmy kilka dni, podziwialiśmy wspaniałe widoki doliny Bezingi. Zaobserwowaliśmy obecność dużej ilości wojska oraz policji. Obszar na którym spędziliśmy kolejne 2 tygodnie to Republika Kabardyjsko – Bałkarska w południowo-zachodniej Azjii na pograniczu Osetii i Gruzji, rejonu w którym cały czas jest napięta sytuacja polityczna. Przez miejscową ludność kilkukrotnie byliśmy pytani czy lubimy Rosjan. Po przybyciu do Neitrino udaliśmy się do miejsca zakwaterowania. Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) Pierwszego dnia pobytu w miasteczku, w celach aklimatyzacyjnych, udaliśmy się na szczyt Czeget (3460 m.n.p.m.). Pogoda nie była najlepsza, duże zachmurzenie, mocne podmuchy wiatru oraz chodzenie po kolana w śniegu dały się we znaki. Na 100 m przed szczytem z powodu późnej pory popołudniowej postanowiliśmy zawrócić. Jak stwierdził najbardziej doświadczony z nas Marian „nie jest to nasz cel nr jeden”. Następnego dnia udaliśmy się na trekking, z zamiarem wejścia na górę, na której znajduje się obserwatorium astronomiczne. Warunki pogodowe tego dnia również były niesprzyjające, śnieżyca z chodzeniem w głębokim śniegu ponad kolana, zmusiły nas do odwrotu. Wróciliśmy do miejscowości Tereskol, skąd zresztą startowaliśmy. Stamtąd po zrobieniu małych zakupów i chwili spędzonej w miejscowej restauracji delektując się miejscowymi przysmakami (naleśniki z mięsem i grzybami oraz z serem), udaliśmy się z powrotem do miejscowości Neitrino, gdzie nocowaliśmy. W czwartek wieczorem, po przeprowadzonej naradzie, zadecydowaliśmy, że pomimo nie posiadania przeze mnie sprzętu, który znajdował się w bagażu głównym (którego do tego momentu nie otrzymałem), następnego dnia, udajemy się w rejon góry, która była naszym celem. Od Wallerego pożyczyłem raki, czekan, kije, śpiwór puchowy, płachtę biwakową oraz łapawice. Miałem świadomość iż bez tego sprzętu nie miałbym szans wejścia na Elbrus. W piątek w godzinach przedpołudniowych po zrobieniu zakupów i przepakowaniu udaliśmy się do miejscowości u podnóża Elbrusa. Na miejscu zameldowaliśmy się u miejscowych ratowników. Jeden z Rosjan, po zauważeniu że jesteśmy zoorganizowaną grupą obcokrajowców, zażądał od nas opłaty za wstęp do parku (ok 100zł/osobę), w ciągu zaledwie kilku minut bez wystawienia jakiegokolwiek potwierdzenia zapłaty zainkasowali od nas 10 000 rubli (około 1000 zł). Upierając się przy tym, że jest to absolutna konieczność i każda osoba wstępująca na teren parku musi uiścić taką opłatę. W rzeczywistości jest tak, że płacą tylko obcokrajowcy, a Rosjanie zbijają na tym niezłe kokosy. Tego samego dnia dotarliśmy do chaty na wysokości 4100 m.n.p.m. w której spędziliśmy następne kilka dni. W ramach sprostowania, chata, a raczej drewniana budka, w której spaliśmy nie była duża (zaledwie 4 x 7 m), w jednej części znajdowały się drewniane prycze, na środku był stół, a obok mała kuchenka gazowa. Mieliśmy do dyspozycji duży garnek oraz butle z gazem, którą przywlekliśmy ze sobą. Na takiej wysokości bardzo ważne jest, aby pić dużo płynów, by nie doprowadzić do odwodnienia organizmu. Niestety, wysokość dała o sobie znać. Były problemy z załatwianiem podstawowych potrzeb, bóle głowy, wymioty, a także problemy ze snem. Nie ma na to recepty, wiele zależy od predyspozycji każdej osoby i dyspozycji w danym dniu. Dlatego też szczególną uwagę zwrócilismy na odpowiednią aklimatyzację. W sobotę, warunki były na tyle sprzyjające, że można byłoby zaatakować szczyt. Jednak ze względu na brak odpowiedniej aklimatyzacji nie było to wskazane. Od miejsca w którym spaliśmy do szczytu, do pokonania było około 1,5 km w pionie. Dzień poświęciliśmy na kolejne wyjście aklimatyzacyjne do Skał Pastuchowa na wys. ok. 4800 m.n.p.m. Ze względu na luźne wiązania w poży- Patryk Zabrzewski drugi od lewej w dolnym rzędzie czonych rakach, po przejściu części odcinka musiałem zawrócić. Problem ten, pomogli mi potem rozwiązać Darek z Leszkiem za co jestem im bardzo wdzięczny. Następne dni nie napawały optymizmem. Przyszło nagłe załamanie pogody i w konsekwencji następne 3 dni spędziliśmy w chacie, nie wychylając nosa poza drzwi, no chyba, że istaniała taka konieczność. Załatwienie potrzeby na takiej wysokości, przy takiej pogodzie, to prawdziwe wyzwanie. Na bieżąco dostawaliśmy informacje z kraju, o pogodzie, od Piotrka. Po dwóch dniach spędzonych bezczynnie pojawiło się światełko w tunelu oraz nadzieja na poprawe pogody. We wtorek, aura miała się poprawić, prognozy były dobre, ale na szczycie miał wiać silny wiatr, dochodzący do 50 km/h, co zresztą się sprawdziło. Dzień poświeciliśmy na przygotowania do wejścia na szczyt. Ostatnie przygotowania i rozmyślania. Zniecierpliwienie narastało z minuty na minutę. Wieczorem ostatnie rady kolegów, oraz ustalenia, że w przypadku nie osiągnięcia wierzchołka do godziny 13:00 należy zawrócić do chaty. Chwila na którą czekało się kilka miesięcy nadchodziła, długie przygotowania oraz chwile niepewności i niepokoju czy się uda, czy góra nas puści?.. Nie spałem prawie wogóle. Jedna myśl chodziła mi po głowie, tak dużo mnie to kosztowało, że muszę teraz dać z siebie wszystko... Pobudka o godzinie drugiej w nocy. Po wypiciu około litra herbaty i zjedzeniu batona ruszyłem. Przede mną ruszyło 3 kolegów, Jarek, Robert i Adam ja kilka minut później za nimi. Była 3 rano, ciemna noc. To co najbardziej dokuczało, to temperatura dochodząca do około -30 stopni. Kierunek wskazywały mi czołówki kolegów, którzy szli przede mną. Od momentu gdy ich dogoniłem, dalej szliśmy już razem. Początkowa droga nie była łatwa, a zlodowaciałe podłoże (lód gr. około 4 cm), powodowało, że trzeba było naprawdę uważać. Po około trzech godzinach zaczęło świtać. Ucieszyliśmy się, bo dawało to nadzieję, ze temperatura nieco się podniesie. Ściągnięcie łapawic i zrobienie zdjęcia (przy nałożonych jeszcze jednych rękawiczkach) wiązało się z rozgrzewaniem palców przez następne 10 minut. Po przejściu pola lodowego na wysokości Skał Pastucho- Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) wa, weszliśmy na trawers, który mocno odbijał w lewo. Jak potem stwierdził Adam, był to „nie kończący się trawers”. Był to niezwykle długi i męczący odcinek. Co chwila przystawaliśmy z kolegami w celu odpoczynku i złapania oddechu. Gdzieś w jego połowie, zrobiliśmy pierwszą dłuższą przerwę. Pod koniec trawersu, który był dopiero początkiem następnego, temperatura wreszcie trochę wzrosła. Po przejściu długiego trawersu i dotarciu na przełęcz, czekało nas pokonanie stromego podejścia, które prowadziło na kopułę szczytową. Przejście tego odcinka wymagało dużej ostrożności, ze względu na grube i szerokie płaty lodowo śnieżne, przez które trzeba było przejść. Istniało ryzyko, że z osunięciem lub oderwaniem się któregoś z nich, można było zaliczyć niekontrolowaną przejażdżkę na sam dół. Ten odcinek był ostatnim, po przejściu którego wychodziło się na kopułę szczytową, gdzie po przejściu około 200 m wchodziło się na niewielkie wzniesienie. 24 lutego około godziny 11:30 stanałem z Jarkiem i Adamem na szczycie. Pół roku przygotowań, żeby w jeden dzień, w jednej chwili stanąć na szczycie najwyższej góry Kaukazu – Elbrusa, zakończyło się sukcesem. Wielki wysiłek się opłacił. Satysfakcja i duże zadowolenie przyszły dopiero potem. Będąc już na szczycie myslałem m.in. o tym żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie, posilić się i szybko schodzić, gdyż czekało nas wcale nie łatwiejsze zejście. Tym bardziej, że wszyscy byliśmy nieźle zmęczeni. W końcu pokonaliśmy w ciągu jednego dnia prawie 1,5 km w pionie (zimą). Niedługo potem na szczyt weszli Krzysiek z Wojtkiem oraz Marian, któremu w tym momencie pozostaje juz tylko Mc Kinley na Alasce, żeby zdobyć Koronę Ziemi. Reszta chłopaków z powodu małego zapasu czasowego postanowiła powrócić. Dwa dni później pozostała czwórka Darek, Leszek, Maciek oraz Robert bez większych problemów stanęła na szczycie. Odnieśliśmy bez wątpienia duży sukces, jako że cała dziesięcioosobowa ekipa stanęła na szczycie. W czasie gdy czwórka chłopaków przygotowywała się do kolejnego ataku szczytowego, zjechaliśmy do podnóża góry. Tam czekała na nas Lena, która odwiozła nas do miejsca zakwaterowania. Po krótkim odpoczynku, Wallery zaproponował nam skorzystanie z gorących źródeł, rosyjskiej bani (sauny) oraz przejażdżki po bezdrożach Kaukazu. Nie zastanawiając się zbyt długo, zgodziliśmy się na tą propozycję. Nadmienie, że bania jest dużą atrakcją, cały rytuał zaczynał się od wypicia lampki koniaku oraz szklanki pysznego szampana robionego z kwiatów, które rosną tylko w okolicy, potem wchodziło się do mocno nagrzanego pomieszczenia, po wyjściu z którego wchodziło się pod prysznic i na podwórko, gdzie temperatura była nieco poniżej zera. Rytuał się powtarzał, dodatkowo kosztowaliśmy pysznej czekolady robionej na podstawie specjalnej receptury Rosjanina Jury, który nas gościł. Jedną z czynności w saunie było „okładanie się” związanymi gałązkami dębu (chłopaki do tej pory chyba nie potrafią stwierdzić, jaki dokładnie to był gatunek drzewa). Polegało to na tym, że dwie osoby kładły się na przemian na brzuchu i plecach, a dwie następne od stóp aż po szyje okładały tymi gałązkami najpierw jednego, a potem drugiego delikwenta. Po kilku minutach wychodziło się znowu pod prysznic i znowu na podwórko. Tak trzy razy. W międzyczasie gospodarz (już w podeszłym wieku) wykazywał się nie lada zdolnościami fizycznymi, pokazując różne ćwiczenia fizyczne i częstując trunkami własnej produkcji. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Sam gospodarz – Jura mówił, że był kiedyś lotnikiem i latał nad Polską. Teraz pewnie żyje z emerytury i dorabia sobie organizując miejscowym i nie tylko saunę. Imponujące były zapasy jego trunków. To trzeba poprostu przeżyć i zobaczyć. Po tej całej atrakcji, udaliśmy się do miasta Nalczik, jakieś 100 km od Groznego, skąd następnego dnia wyruszyliśmy na wycieczkę, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Zobaczyliśmy duży, zamarznięty wodospad, przeszliśmy się pięknym wą- wozem i zaliczyliśmy nie lada przejażdżkę po górach i dolinach Kaukazu. Widoki zapierały dech w piersiach, a wszyscy czuliśmy się naprawdę świetnie i wyjątkowo. Aż żal było wracać. Wrażenia i wspomnienia pozostaną nam z tej wycieczki na długo. Po całej przejażdżce udaliśmy się do miejscowości Neitrino, gdzie po południu następnego dnia dołączyło do nas 4 pozostałych kolegów. Po ich powrocie były gratulacje i wspólne świętowanie odniesionego sukcesu. Następnego dnia, po namowie kolegów, którzy do nas dołączyli, udaliśmy się ponownie na gorące źródła, a potem zobaczyć drugie co do głębokości, po Bajkale, jezioro w Rosji oraz do sympatycznego dziadka Jury. Po całej zabawie Lena odwiozła nas do Nalczika, gdzie spędziliśmy ostatnią noc wyjazdu. Następnego dnia udaliśmy się na lotnisko, gdzie pożegnalismy się z zaprzyjaźnioną Rosjanką. Tam, z wielką radością, po dwóch tygodniach, odzyskałem wreszcie mój bagaż. Dobrze, że wogóle go odzyskałem. Udaliśmy się na odprawę bagażową, paszportową i do samolotu. Tutaj na szczęście obeszło się bez niespodzianek. Wszystko przebiegło szybko, sprawnie i bez żadnych problemów. Po ponad dwóch tygodniach dotarliśmy do kraju z czego wszyscy byliśmy zadowoleni. Pamiętam, że cieszyłem się z tego, że rozumiałem „co czytam”, gdyż nie było mi dane nauczyć się cyrylicy. Reasumując, cała wyprawa zakończyła się sukcesem, biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy osiągnęli zamierzony cel, jakim był Elbrus, oraz co najważniejsze, cali i zdrowi wrócili do kraju. Elbrus drzemiący i mroźny okazał się dla nas łaskawy. Nie zmienia to faktu, że nie przyszło nam to łatwo i kosztowało naprawdę dużo wysiłku. Patryk Zabrzewski Urząd Miejski w Krzanowicach Godziny urzędowania: wtorek: 7.30-17.00, pozostałe: 7.30-15.00, 5 Stosunki polsko-czechosłowackie w latach 1945-47 na przykładzie ziemi raciborskiej Wiadomo, że na terenie Związku Radzieckiego została zorganizowana I. Armia (Ludowego) Wojska Polskiego. Również późniejszy generał (a w latach 1968-75 prezydent Republiki Czechosłowackiej) Ludvík Svoboda (1895-1879) w 1944 r. zorganizował na terenie ZSRR czechosłowacki korpus armijny. I. Armia WP, podążając na zachód, współdziałała przy wyzwalaniu ziem polskich spod okupacji. Tymczasem I. Czechosłowackiej Samodzielnej Brygadzie Czołgów nie było dane wkroczyć na teren Republiki Czechosłowackiej przez wschodnią granicę. Po udziale w operacji dukielskiej, ale na północ granicy polsko-czechosłowackiej, i po przegrupowaniu w Kieżmarku, brygada wróciła na polskie Podhale. Stamtąd po ziemiach polskich brygada posuwała się na zachód. Na Górnym Śląsku wspierała działania oddziałów Armii Czerwonej przy wyzwalaniu Żor, Boryni, Wodzisławia Śląskiego czy Rogowa - zatem cały czas wzdłuż granicy czechosłowackiej, jednak po jej północnej stronie. Wkroczyła brygada po walkach do Tworkowa, do Raciborza, udawała się w kierunku Pawłowa i Makowa - byle nie w kierunku swojej ojczyzny. Wielu z nas, udając się z Raciborza przez Pietraszyn do Czech, zauważyło zapewne na wzniesieniu krótko przed Sudzicami (Sudice) pomnik z czołgiem T-34. Upamiętnia on historyczne zdarzenie przekroczenia w dniu 15 kwietnia 1945 r. ojczystych granic przez czeskich czołgistów - a pamiętajmy, że Racibórz już 31 marca został zajęty przez wojska radzieckie. Gdyby nie potrzeba wsparcia walk wokół Ostrawy, dowództwo radzieckie zapewne kierowałoby czeskich żołnierze dalej na zachód... Na terenach położonych na prawym brzegu rzeki Odry polska administracja mogła rozpocząć działalność krótko po wyzwoleniu tych ziem. Stuosobowa ekipa polskiej Milicji Oby- Generał Ludvík Svoboda 6 watelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego zjawiła się w Raciborzu między 12 a 15 kwietnia. Dnia 9 maja przybyła grupa operacyjna Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i Ministerstwa Przemysłu, a następnego dnia, licząca 80 osób grupa, mająca utworzyć polską administrację. Zespół osób mający zorganizować starostwo raciborskie przybył do miasta także 10 maja. Jednak w tym samym dniu zjawiła się w Raciborzu czechosłowacka grupa operacyjna. Przejęcie miasta przez polskie władze cywilne od sowieckiego dowództwa wojskowego nastąpiło 12 maja 1945 r., co skłoniło Czechów do opuszczenia miasta. Warto w tym miejscu napomknąć, że wg informacji Urzędu Miasta już w dniu 9 maja 1945 Paweł Lelonek został pierwszym powojennym burmistrzem Raciborza. Skoro jednak z udostępnionych niedawno archiwaliów warszawskich grup operacyjnych wynika, iż Racibórz został przekazany władzom cywilnym 12 maja 1945 r., wcześniejsze powołanie burmistrza musi być wątpliwe. Lewobrzeżną część powiatu raciborskiego przekazano polskim władzom cywilnym dopiero 8 czerwca 1945 r. Nie należy się zatem dziwić, iż władze czeskie podejmowały różne działania mające na celu przyłączenie ziemi raciborskiej, a przynajmniej jej części, do Republiki Czechosłowackiej. Działania jednostek wojskowych zostały dość szczegółowo opisane przez Piotra Pałysa, nie ma zatem potrzeby powtarzania tych informacji. Działania polityczne, społeczne, administracyjne ale także dyplomatyczne trwały właściwie do 1947 roku. W 1201 r. wzdłuż rzeki Psiny, czy Cyny, utworzono granicę między biskupstwami wrocławskim i ołomunieckim. Ziemie na południe od tej granicy - od Głubczyc, przez Baborów, Kietrz, Pietrowice Wielkie, Krzanowice po Bolesław weszły w skład morawskiej diecezji w Ołomuńcu. Nie pozostało to bez wpływu na język, jakim się ludność tych ziem posługiwała. Opisany stan granic diecezjalnych utrzymał się zresztą formalnie do wydania 28 czerwca 1972 r. edyktu apostolskiego „Episcoporum Poloniae”, którym erygowano m.in. diecezję opolską. Właśnie używanie języka morawskiego dało Czechosłowakom pretekst do ubiegania się o ziemie zamieszkałe przez ludność mówiącą tym językiem. Warto przypomnieć, że w okresie przygotowawczym do przeprowadzenia na Górnym Śląsku plebiscytu, wyznaczonego na 20 marca 1921 r., ówczesny konsul Republiki Czechosłowackiej w Opolu, Jiří Pořízek, domagał się od Komisji Międzysojuszniczej dopuszczenia w części powiatu głubczyckiego i raciborskiego, w ich morawskim obszarze językowym, możliwości głosowania nie tylko za Polską i Niemcami, ale także za Czechosłowacją. Żądanie J. Pořízka nie znalazło posłuchu. Możemy dzisiaj tylko domniemywać, jakie byłyby wyniki plebiscytu np. w Borucinie czy Pietrowicach Wielkich, zwłaszcza że w obu parafiach proboszczami byli Morawianie, a kler niewątpliwie miał ogromny wpływ na ukształtowanie poglądów swoich parafian. Przy tych rozważaniach nie można faktu, że o ile w południowej części powiatu raciborskiego w miejscowościach polskiego obszaru językowego za Polską oddano od 18 proc. (Cyprzanów) do 51 proc. (Bieńkowice) głosów, to w miejscowościach morawskiego obszaru językowego głosów za Polską było jedynie od 3 proc. (Krzanowice, Pietrowice Wielkie) do 5 proc. (Samborowice). Tendencje przyłączenia części Górnego Śląska do Czechosłowacji ożyły oczywiście w 1945 roku. W sierpniu 1945 roku odbyła się w Opawie manifestacja, której uczestnicy domagali się przyłączenia części Górnego Śląska do Republiki Czechosłowackiej. Wiązano to jednak z potrzebą przywrócenia pewnej autonomii dla ziem śląskich w ramach państwa czechosłowackiego. Uczestnikami tego zgromadzenia były również grupy mieszkańców powiatu raciborskiego, a także głubczyckiego. We wsi Holasovice [między Opawą a Karniowem (Krnov)] również w sierpniu w podobnej demonstracji uczestniczyła kilkudziesięcioosobowa delegacja ludności z powiatu głubczyckiego w strojach ludowych nosząca transparenty: „Hlubčicko je současti českých zemi” (Głubczyckie jest częścią ziemi czeskiej) oraz „Česi, nezapominejte na svou krev v Hlubčícich” (Czesi - nie zapominajcie o swojej krwi w Głubczyckiem). Najliczniejsze było zgromadzenie odbyte 23 września 1945 r. na Ostrej Górce (Ostrá Hůrka) pod Hájem ve Slezsku, w pobliżu Hulczyna (Hlučín). Informacje prasowe, jakoby miało w nim uczestniczyć około sto tysięcy osób, wydają się jednak przesadzone, jeżeli uwzględnić topografię tamtego miejsca. Domagano się przyłączenia do Republiki Czechosłowackiej części Górnego Śląska, leżącej po zachodniej stronie rzeki Odry. Żądanie to uzasadniano względami historycznymi. Na tym zgromadzeniu wystąpił także - pochodzący z Kobierzyc (Kobeřice) - Adolf Kašný, przemawiając w imieniu ludności powiatu głubczyckiego, kozielskiego i raciborskiego. Żądał on przyłączenia do Czechosłowacji terenów tych powiatów, położonych na lewym brzegu Odry, ponieważ jakoby tysiące mieszkańców musi znosić cierpienia zadane ze strony polskiej i woła błagalnie o pomoc. Mówca ten był wcześniej znany jako Adolf Kaschny, były burmistrz Raciborza, który w 1933 roku został usunięty ze stanowiska przez nazistów, a później współdziałał z kręgami opozycji antyhitlerowskiej, co doprowadziło do umieszczenia go w obozie koncentracyjnym. Należy nadmienić, że w wyniku propagandowego wsparcia ze strony czechosłowackiej, ale także na skutek dość częstych przypadków traktowania przez władze polskie ludności mówiącej po morawsku podobnie, jak Niemców, na terenie Republiki Czechosłowackiej znalazła się wielotysięczna rzesza uchodźców z powiatu głubczyckiego, kozielskiego i oczywiście raciborskiego. Powiatowa Komisja Administracyjna (Okresní sprawní komise) w Hulczy- nie zwróciła się w grudniu 1945 roku do praskiego Urzędu Rady Ministrów (Úřad předsednictvá vlády) z wnioskiem o utworzenie organizacji reprezentującej uchodźców z Polski wobec władz czechosłowackich. Zaproponowano powołanie komitetu mającego kierować tą organizacją w składzie: Antonin Emler i Zdenka Suchá z kozielskiego, Karel Kocur i (pochodzący z Zabełkowa) dr Valter Gospoš z głubczyckiego oraz wspomniany już Adolf Kašný z raciborskiego, przy czym Kašny miał być przewodniczącym. Warto dodać, że niezrealizowanie się zamiarów o utworzeniu na terenie Republiki Czechosłowackiej autonomicznego Śląska, skłoniła wielu z uchodźców - w tym także np. dr. Gospoša, Kocura i Kašnego - do wyjazdu do Niemiec. Trzeba zwrócić uwagę, że roszczenia strony czechosłowackiej pochodziły z różnych źródeł i były dość wielorakie. Chciano np. przejąć kontrolę nad spławnym odcinkiem Odry i żądano obszaru wielkości 700 km2, a nawet 1 300 km2, sięgającego po Koźle. Uzasadniano to żądanie faktem, że Polska dysponuje już portami w Gdańsku i Szczecinie a także całym spławnym biegiem Wisły, natomiast Czechosłowacja jest pozbawiona drogi wodnej, pozwalającej na połączenie zagłębia ostrawsko-karwińsko-trzynieckiego z morzem. Uważano, że Polska nie będzie zainteresowana uspławnieniem górnego biegu Odry. Jako żądanie minimalistyczne uznano teren ok. 80 km2 na lewym brzegu Odry do ujścia Olzy - a więc obejmujący Chałupki, Zabełków i Rudyszwałd. Miało to ułatwić budowę kanału Odra-Dunaj. Wiadomo, że kanału Odra-Dunaj nie zbudowano, nie doczekaliśmy się nawet zbiornika retencyjnego pod Raciborzem. A warto sobie uzmysłowić, że pierwsze plany zbudowania zbiornika na Odrze pod Raciborzem powstały już w 1882 roku. Strona polska nie pozostawała wobec czechosłowackich żądań bezczynna (pomijamy w tym miejscu działania jednostek zmilitaryzowanych). Nasi południowi sąsiedzi podnosili argumentację o ludności, posługującej się językiem morawskim czy wręcz czeskim. Niekiedy tę ludność nazywano wyraźnie Morawianinami. W Polsce starano się ten problem minimalizować. W czasie akcji weryfikacyjnej, przeprowadzonej we wrześniu 1945 r., w niektórych miejscowościach powiatu głubczyckiego morawskiego obszaru językowego w ogóle nikogo nie zweryfikowano (Chróścielów, Niekazanice czy Wysoka) albo pozytywnie zweryfikowano od 0,4 proc. (Turków) do 2,3 proc. ludności (Gródczany). Trzeba jednak mieć na uwadze, że bardzo wiele osób w ogóle nie złożyło wniosków weryfikacyjnych. We wsiach morawskiego obszaru językowego powiatu raciborskiego sytuacja była korzystniejsza. Zweryfikowano tu średnio 80 proc. ludności. Na taki wynik niewątpliwie wpływało także co najmniej dwukrotne przesunięcie terminów składania wniosków weryfikacyjnych - z 30 listopada 1945 r. do końca 1945 r. a nawet do końca lute- Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) go 1946 r. Starostwo Powiatowe Raciborskie w swoim sprawozdaniu sytuacyjnym za październik 1945 r. wskazało, że w powiecie mieszka jedynie 100 Morawian. Choć przedstawiciel Polskiego Związku Zachodniego w swoim sprawozdaniu z nadzoru nad przebiegiem weryfikacji w powiecie raciborskim stwierdza - także w październiku 1945 r. - że w powiecie jest 100 morawskich rodzin, ale „posługują się dialektem niewiele różniącym się od języka polskiego”. Starano się także „naukowo” pomniejszyć problem ludności morawskiego obszaru językowego. W opinii Instytutu Śląskiego w Katowicach język morawski jest w istocie przejściowym dialektem i to z polskim akcentem. Morawianie natomiast zostali przez Instytut zaliczeni do ludności pierwotnie polskiej, u której przynależność do diecezji ołomunieckiej spowodowała szerzenie się czeskich wpływów. Nie wspomniano, oczywiście, iż ta przynależność do morawskiej prowincji kościelnej datuje się od 1201 roku. Działania po stronie czechosłowackiej skłoniły władze polskie do zaproponowania Czechom podjęcie rokowań na temat pogranicza. Problematyka dotyczyła nie tylko ziemi raciborskiej, czy głubczyckiej, o której to mówimy, ale także powiatu nyskiego i ziemi kłodzkiej, a nawet Wał- brzycha i okolic Jeleniej Góry. Grupa polskich naukowców - prof. Bolewski, prof. Leszczycki, dr Lutman (szef katowickiego Instytutu Śląskiego), prof. Piwowarski, doc. Urbańczyk oraz dr Wrzosek - opracowała na początku stycznia 1946 r. pewne propozycje wymiany terytoriów między Polską a Republiką Czechosłowacką. Zamierzano oddać Czechom część Gór Izerskich, tzw. „Worek Żytawski” (w którym, jak się później okazało znajdują się znaczne pokłady węgla brunatnego), okolice Kudowy, rejon Międzylesia, Grupę Śnieżnika Kłodzkiego i część Gór Bystrzyckich. W zamian oczekiwano od Czechów Zaolzia, Jaworzynę i rejonu Popradu. W zamian za oddanie Zaolzia zaproponowano Czechosłowakom przekazanie jeszcze dalszych ziem, w tym z terenu powiatu raciborskiego miejscowości: Pietrowice Wielkie, Gródczanki, Samborowice, Pietraszyn, Krzanowice, Borucin i Bolesław - a więc cały wspomniany już morawski obszar językowy o powierzchni ok. 51 km2. Do tego miała dojść cała południowa część powiatu głubczyckiego, a linia graniczna miałaby przebiegać na północ od miejscowości Bliszczyce, Michałkowice, Posucice, Wódka, Chróścielów, Gniewkowice, Lubotyń i Dzierżysław (zatem Czechom przyznano także Branice, Dzierzkowice, Pilszcz i Ściborzyce Wielkie), co stanowi obszar ok. 172 km2. W wersji poszerzonej chciano zaoferować Czechom ponadto jeszcze prawie 140 km2 środkowo-zachodniej części powiatu głubczyckiego (po Równe, Zopowy, Zubrzyce, Włodzienin i Dzbańce - łącznie z obecnym przejściem granicznym w Pietrowicach Głubczyckich). W ostateczności zamierzano zrezygnować nawet Głubczyc, Baborowa i Kietrza, a także z Głuchołaz i okolicy. Jak widać z tego wyliczenia Rzeczpospolita zamierzała zrezygnować z dość znacznych terenów tzw. Ziem Odzyskanych, aby tylko odzyskać Zaolzie. Zespół naukowców określił powierzchnię, jaka miałaby być odłączona z powiatu raciborskiego i przekazana Czechosłowacji na 51 km2, jednak w istocie obręby wymienionych miejscowości obejmują 62 km2. Spowodowałoby to zmniejszenie powierzchni ziemskiego powiatu raciborskiego o 14 proc.. Pertraktacje polsko-czechosłowackie na temat wymiany terenów granicznych rozpoczęły się 16 lutego 1946 r. w Pradze. Trwały jednak bardzo krótko. Kiedy strona polska przedstawiła swoje propozycje, strona czechosłowacka zdecydowanie odrzuciła możliwość rezygnacji z Zaolzia. W ten sposób po trzech dniach zakończyły się rozmowy na temat wymiany terenów przygranicznych między Polską a Czechosłowacją. Minister Spraw Zagranicznych Republiki Czechosłowackiej, Jan Masaryk, przedstawiając na posiedzeniu Rady Ministrów w dniu 19 lutego 1946 r. przebieg rokowań granicznych określił stanowisko polskie w odniesieniu do zwrotu Zaolzia jako bezczelne. W ten sposób południowa granica ziemi raciborskiej pozostała bez zmian, tak jak ustalono ją ostatecznie w dniu 8 marca 1922 r., kiedy po przyłączeniu do Republiki Czechosłowackiej w 1920 r. już ziemi hulczyńskiej z powierzchnia 289 km2, odstąpiono Czechosłowacji jeszcze ponad 30 km2 z miejscowościami Piszcz (Píšť) i Hać (Hať). Paweł J. Newerla _____________ Źródła i Bibliografia: Archiwum Akt Nowych w Warszawie: Grupy operacyjne Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i Ministerstwa Przemysłu, sygn. 562. Archiwum Państwowe w Katowicach: Okręg Śląski Polskiego Związku Zachodniego, sygn. 31; Archiwum Państwowe w Raciborzu: Starostwo Powiatowe w Racibo- rzu, sygn. 14 i dalsze; D. Janák: Neklidná hranice [w:] „Časopis slezského zemského muzea”, nr 42, Opava 1993; M. Kamiński: Polsko-czechosłowackie stosunki polityczne 19451948, Warszawa 1990; Archiwum Państwowe we Wrocławiu, zespół „Nadprezydium we Wrocławiu”: U. Liebich: Entwurf einer Talsperre bei Ratibor, sygn.161; P. Newerla: Ratibor - einst und jetzt, Racibórz 1998; P. Newerla: Z morawskiej przeszłości wsi Pietrowice Wielkie [w:] „Dziedzictwo kulturowe pogranicza śląsko-morawskiego” - red. K. Lach, Racibórz 2002; J. Pająk: Kształtowanie się władzy ludowej w Raciborskiem [w:] „Szkice z dziejów Raciborza”, Katowice 1967; P. Pałys: Czechosłowackie działania rewindykacyjne w odniesieniu do Kłodzka, Głubczyc i Raciborza [w:] „Rocznik Muzeum w Gliwicach”, tom IX, Gliwice 1994; P.Pałys: Morawianie na Opolszczyźnie w świetle opinii Instytutu Śląskiego w Katowicach... [w:] „Śląsk Opolski” nr 3, Opole 1993; J. Vyhlidal: Pod perutěmi pruského orla, Opava 1910; W stronę Odry i Bałtyku, Wybór źródeł (b.a.), t. 4, Wrocław, Warszawa 1991; Gmina Krzanowice w latach 1894 - 1895 BORUCIN. Żandarm z Pilszcza przytrzymał część wielkiej bandy cygańskiej. Cyganie stawiali opór. Jeden cygan strzelił czterykrotnie, przyczem kula wystrzelona wpadła do okna mieszkania zagrodnika Hejduczka. Następnego dnia dwóch żandarmów udało się za resztą cyganów, którzy zdołali zbiedz. Siedmiu cyganów znajduje się w więzieniu. 4 stycznia 1894 WOJNOWICE. Nasza cukrownia spotrzebowała w tym roku sześćset tysięcy centnarów buraków. Robotników było przeszło kilkadziesiąt. 13 stycznia 1894 KRZANOWICE. Pożar, który tu wy- buchł, był widny daleko. Czerwona łuna widniała na niebie o kilka mil. Spaliło się 5 stodół zapełnionych zbożem i zapasami siana. Właściciele stodół pp. Franciszek Sławik, Józef Cieśla, Fr. Majaz, Lamla i Piotr Hanak byli zabezpieczeni. Do gaszenia pożaru przyjechały sikawki z miejscowości okolicznych: Bojanowa, Rochowa, Sudołów i Bolesławic. 20 stycznia 1894 KRZANOWICE. Pachołka Edwarda Kudellę skazał sąd raciborski na cztery lata ciężkiego więzienia za podpalenie budynków gospodarczych Franciszka Dubrowego. Posądzono go także o podpalenie gospodarstwa p. Lamli z Małych Piotrowic, ale mu tego nie było można udowodnić. 15 marca 1894 KRZANOWICE. Zebranie związku pszczelarzy odbędzie się w niedzielę dnia 29 bm. na sali p. Steuera. Pan Fulde, nauczyciel prowincjonalnego związku pszczelarzy wygłosi odczyt. (Czy po polsku?) Zarząd zda rachunek za r. 1893. 10 kwietnia 1894 BOJANÓW. Niedawno został tu pobłogosławiony związek małżeński pomiędzy panną Marjanną Urbas z Janem Himmel z Sudoła. Urbasowie wydali za mąż pierwszą i najstarszą córkę i najlepszą swą dotychczasową podporę. Jako pierwszemu z czytelników „Nowin”, hojnemu ofiarodawcy ubogiej w naszej wsi ludności, życzymy szczerze dobrego zięcia i pociechy z nowego tego małżeństwa. 14 lipca 1894 BOJANÓW. Opuściły gminę Bojanów 4 rodziny, razem 23 osoby. Są nawet widoki, iż więcej obywateli stąd się wyniesie, i to z różnych powodów; np. dla zmienienia stanowiska, a w ogóle z powodu ogromnych podatków, gdyż płacimy 200 procent t. j. więcej, jak niektóre główne miasta. Miasta te mają wszelkie wygody, podczas gdy my, skoro księżyc nie świeci, w nocy w ciemności macamy, a przy podobnych daninach moglibyśmy śmiało żądać oświetlenia elektrycznego. Pomiędzy wychodźcami jest gbur Wiktor Płaczek, który się okupił w Poznańskiem na 250 morgach, i twierdzi, że tam będzie kwartalnie płacił około 100 m., podczas gdy u nas tyle nieomal płaci miesięcznie. Płaczek pozostanie nadal tam stałym abonentem, Bojanowu natomiast jako czytelnik „Nowin” ubędzie. 14 lipca 1894 KRZANOWICE. Tutejszy związek pszczelarski odbędzie zebranie w niedzielę, dnia 26 sierpnia w lokalu Steuera. Goście pożądani. Skarbnik ściągać będzie składki. 16 sierpnia 1894 Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) WOJNOWICE. Grunta, na których stoi dworzec nasz, odłączono od granicy naszej i przyłączono do gminy Lekartowa. Jakkolwiek więc dworzec nasz i nadal nazywać się będzie dworcem wojnowickim, to jednakowoż politycznie i komunalnie należeć będzie do Lekartowa. 25 września 1894 KRZANOWICE. Szosa z Krzanowic do Bolatic prowadząca została znowu oddana do użytku publicznego po wykończeniu mostu kolejowego na torze kolejowym raciborsko-opawskim. 10 listopada 1894 Z POWIATU RACIBORSKIEGO. Na kilku polach i w lasach powiatu, a zwłaszcza w Kuchelnie, Krzanowicach i Małych Piotrowicach znaleziono kilkakrotnie szczątki bazaltowe. Z tego wnoszą, że gdzieś w bliskości musi się znajdować cały pokład bazaltu. Kto pokład ten wykryje lub się do wykrycia przyczyni, otrzyma od landrata 200 marek nagrody. Bliższych wiadomości udzieli biuro drugiego okręgu budowniczego (Baubezirk) w Raciborzu, Bollwerkstrasse 8. 15 grudnia 1894 KRZANOWICE. Dnia 12 maja po południu o godzinie 4 odbędzie się tu pierwsze tegoroczne zgromadzenie towarzystwa pszczelniczo – rolniczego. Na porządku dziennym są wykłady z dziedziny pszczelnictwa, a prócz tego istnieje zamiar rozlosowania kilku przyrządów pszczelniczych. 4 maja 1895 KRZANOWICE. W niedzielę utopił się 18-letni Swoboda podczas kąpania się w młyńskim kanale. 25 lipca 1895 RACIBÓRZ. Tutejsza izba karna skazała oberżystę Jana G. z Krzanowic za to, że cierpiał gry hazardowe w swojej oberży, w ośmiu wypadkach na 24 m. kary pieniężnej, lub 8 dni więzienia. 30 lipca 1895 WOJNOWICE. W Wojnowicach zapaliła się owczarnia dominialna. Owczarnia spłonęła, natomiast udało się uratować inne budynki, którym również groziło niebezpieczeństwo. 5 października 1895 WOJNOWICE. W pożarze, który zniszczył owczarnię dominialną w Wojnowicach, zginęło kilka set owiec, podobno około 400, i 16 sztuk młodocianego bydła. Jak ogień powstał, nikt dotąd nie wie. 8 października 1895 KRZANOWICE. Stowarzyszenie pszczelarzy odbędzie w niedzielę 3 listopada o godzinie 3 swe ostatnie posiedzenie tegoroczne. Na porządku dziennym jest rozlosowanie kilku przedmiotów między członków, oraz rozdanie nadesłanych ze Zgorzelic wygranych. 26 października 1895 KRZANOWICE. Zarządca cegielni Józef Pientka z Cieszyna odwiedził zeszłego tygodnia swych znajomych w Rochowie. Kiedy wracał pieszo nocną porą, ku Krzanowicom, napadło go dwóch nieznanych mężczyzn. Nie mając przy sobie żadnej broni, nie mógł ani myśleć o obronie i aby tylko ujść z życiem, oddał im wszystko, co miał przy sobie; a było tego 210 guldenów, 2 pięciomarkówki i zegarek złoty. Obrabowany zawiadomił niebawem policyą, ale dotąd rabusiów jeszcze nie wykryto. 31 października 1895 KRZANOWICE. Wiadomość o napadnięciu i obrabowaniu zarządcy cegielni Pientki z Cieszyna, którą podaliśmy za pewną gazetą raciborską zdaje się być zmyśloną. Urzędowo ani w Raciborzu ani w urzędzie amtowym krzanowickim nic nie wiadomo o napadzie. 2 listopada 1895 KRZANOWICE. Za Krzanowicami przecina kolej raciborsko-opawska szosę nisko bardzo położoną, tak że jadące szosą wozy nie mogą widzieć zbliżających się pociągów. Zaciągnięto przeto dzwonki elektryczne w pewnem oddaleniu od szyn, które same dzwonią, ile razy się pociągi zbliżają, i przestrzegają w ten sposób nadjeżdżające wozy, które winny się zatrzymać na odgłos dzwonków. 12 listopada 1895 RACIBÓRZ. Nową linię kolejową raciborsko-opawską prześladuje nieszczęście. Co chwila słychać, że się coś popsuło, to przy maszynie, to przy nasypie, zwłaszcza w okolicy Krzanowic, itd. Teraz piszą, że dzwonki automatyczne w miejscu, gdzie kolej przecina szosę krzanowicką, zapowiadające zbliżanie się pociągu, od pewnego czasu nie dzwonią i że dlatego nie trudno o nieszczęście. Oczywiście zarząd kolejowy postara się o naprawę złego, ale tymczasem radzimy mieć się na baczności przy przejeżdżaniu przez szyny. 28 listopada 1895 Na podstawie starych roczników Nowin Raciborskich opracował Grzegorz Nowak 7 Koncert rockowy i karaoke W Domu Kultury w Krzanowicach 24 lutego odbyła się impreza muzyczna. Na scenie zaprezentowali się młodzi artyści funkcjonujący przy tej placówce. Artystów estradowych prowadzi i przygotowuje do występów Teresa Mandrysz. W luźnym składzie zagrali i zaśpiewali Ania Neblik, Dorota Rusnak, Patryk Szafarczyk i Krzysztof Gorzalnik. Kolejnym punktem imprezy był występ zespołu muzycznego The Reserved, to zespół o wyraźnym, mocno - rockowym brzmieniu, który miło zaskoczył zgromadzoną dość licznie publiczność. W skład zespołu wchodzą Sonia Kuźiak, Błażej Kamiński, Rafał Kamiński, Marcin Restel i Aleksander Ciubka. Impreza była tak pomyślana, że wszyscy mogli sobie pośpiewać, kiedy na scenie była prze- rwa, to na sali, swoich sił próbowała publiczność – oczywiście w stylu karaoke. Nagłośnienie: Henryk Puchalla, operatorzy świateł: Dawid Stein i Mariusz Wasiczek. Marian Wasiczek (J]HNZLHQDGEDVHP Ponad 90 par bawiło się 13 lutego na ostatkach w krzanowickim MOK-u. Tuż przed północą odbyło się tu tradycyjne Pogrzebanie basa, przygotowane przez chór Cecylia. Obrzęd ma XIX-wieczną genezę. Chór, pod kierunkiem Kornelii Pawliczek-Błońskiej, grzebie basa od 1986 r. Egzekwie odprawiane nad kontrabasem (grzebanie basa) zwiastują nieodmiennie koniec karnawału. Zwyczaj ten, dawniej bardzo popularny, przetrwał w niewielu miejscowościach, choć można zauważyć, że niektóre wsie zaczynają teraz do niego powracać. W Krzanowicach zwyczaj nie zaginął. Dba o to chór Cecylia. „Od zawsze” w trakcie ostatniej zabawy karnawałowej, przypadającej niegdyś w różany poniedziałek (Rosenmontag), a obecnie w ostatnią sobotę karnawału, przygotowuje scenkę obrzędową. Wprowadził ją po ostatniej wojnie ówczesny organista i dyrygent Karol Jureczka. Po kilkuletniej przerwie, po śmierci dyrygenta, w 1986 roku grzebanie basa reaktywowano z inspiracji Korneli Pawliczek – Błońskiej. Weszło na stałe do kalendarza imprez chóru. I tak co roku, około 23.30, na salę w takt marsza żałobnego wkracza kondukt. Na jego czele idzie mężczyzna we fraku niosący lirę. Potem ksiądz z organistką i ministrantem, zataczające się tregry z basem, płaczki i inni przebierańcy. Po odprawieniu egzekwii kondukt opuszcza salę, na której dalej trwa zabawa, aż do białego rana. Obsada Pogrzebanie Basa 2010 Pastor: Artur Goriwoda Organista: Marcin Obrusnik Ministrant: Józef Sławik Tregry: Tomasz Liszka, Marek Długosz, Patryk Szafarczyk Wdowa: Rita Joszko Lira: Leo Wollnik Akordeon (atrapa): Patryk Schweigstill Bęben (atrapa): Łukasz Daniszewski Miss: Urszula Gajdeczka Płaczki: 1. Teresa Mandrysz 2. Gertruda Jureczka 3. Ewelina Daniszewska 4. Karolina Daniszewska 5. Gerda Sonnek – gospodyni domowa 6. Karina Raida i Agnieszka Błońska - smerfetki 7. Szafarczyk Barbara i Agnieszka Kusy – młoda para 8. Maria i Eryk Wolnikowie – dostojne starsze państwo 9. Dawid Goriwoda – śmierć 10. Michał Obrusnik – robotnik 11. Teresa Sosna – zakonnica 12. Andrzej Sosna – zakonnik/mnich 13. Facet z walizką: Gerard Nieborowski Ostatnia para: Ewa Woźniak i Sosna Edeltrauda – panie z lat 60-tych Grabarz – Stanisław Kowalczyk Orkiestra pod kierunkiem Józefa Dastiga Kornelia Pawliczek-Błońska - akordeon Sponsorzy: Urząd Miejski w Krzanowicach, DFK Krzanowice, Kwiaciarnia pp. Hrynkiewicz, Sklepy „Waldi” i „Krystyna”, Firma „Kenos” i „Wyglenda”, Zakład fryzjerski p. Łucji Pelka, Zakład wędliniarski Leonarda Kretek, Zakład Pogrzebowy p. Hluchnika, Firma „Artemiso” p. Krzysztofa Barcika, Warsztat samochodowy Eugeniusza Wyglendy z Raciborza-Studziennej, Apteka w Krzanowicach, Sklep p. Bugla, Sklep wielobranżowy p.Gizeli Strzeduła, Sklep p. Kolińskiej. Opr. w Artur Goriwoda jako pastor i Józef Sławik jako ministrant Wspólne zdjęcie tuż przed występem NOTATNIK KULTURALNY Warsztaty fotograficzne w MOK-u Miejski Ośrodek Kultury w Krzanowicach organizuje, 8 i 9 maja, warsztaty pod tytułem Fotografia w plenerze. Tytuł zajęć - Plener - Krajobraz zajęcia w MOK. Prowadzący - Maciej Stobierski. Kategoria - Plener. Cena - 190 zł od osoby. Musi być minimum 11 uczestników. Fotografia w plenerze to szkoła kompozycji, świadomości patrzenia, a nade wszystko kontemplacja natury. Staramy się przy pomocy zdjęć zarejestrować różne odsłony pejzażu - światło i cień, dynamikę i ciszę, przestrzeń i strukturę detalu, delikatne kolory poranka i czerwone intensywne światło zachodzącego słońca. To również opowieść o emocjach, jakie towarzyszą nam w kontaktach z naturą. Zajęcia skierowane są do osób, które chcą przy pomocy fotografii więcej zobaczyć i opowiedzieć. Zajęcia pierwsze - sobota godzina 10.00-19.00, wykładowca 8 godzin: - praktyczna nauka wykonywania zdjęć w plene- 8 rze, uczestnicy pod okiem wykładowcy starają się patrzeć na otoczenie okiem fotografa - prawidłowa ekspozycja, głębia ostrości, rozpiętość tonalna - kompozycja i kadrowanie obrazu - magic hour - omówienie wykonanych zdjęć i problemów wynikłych podczas zajęć Zajęcia drugie - niedziela godzina 09.00-18.00, wykładowca 8 godzin: - fotografia w plenerze ćwiczenia - znaczenie sprzętu dodatkowego filtry, statyw wbudowana lampa błyskowa - sposoby zabezpieczania sprzętu przed warunkami atmosferycznymi - pokaz slajdów - wręczenie dyplomów ukończenia kursu Poniżej odsyłamy do strony firmowej instytucji która będzie prowadziła zajęcia - www.fotografiapro.pl. Kontakt tel. 32 410 80 46, 600 648 058. Wiesław Drabik V Konkurs im. Josepha von Eichendorffa co roku Zespół Szkół w Krzanowicach organizuje konspotkanie z pisarzem kursJakplastyczny, którego głównym celem jest malarska interPochodzący z Krakowa bajkopisarz Wiesław Drabik spotkał się z dziećmi z Krzanowic i Borucina. Bajki pisze już od czternastu lat. Ma ich w dorobku ponad sto. Są to krótkie teksty, pięknie wydane i ilustrowane. Drabik podczas spotkania w krzanowickiej szkole czytał dzieciom swoje bajki i zadawał zagadki związane z tekstem. Prawidłowe odpowiedzi były nagradzane. Spotkanie zorganizowały Sylwia Hofrichter z Gminnej Biblioteki Publicznej wraz z szkolną bibliotekarką Jolantą Kosel. pretacja wierszy J. von Eichendorffa. W tym roku opiekun konkursu mgr Aleksandra Osadnik wybrała wiersz „Gdańsk”. Honorowy patronat nad konkursem sprawują: Konsul Republiki Federalnej Niemiec – Ludwig Neudorfer, Poseł na Sejm RP - Henryk Siedlaczek, Śląski Kurator Oświaty - Stanisław Faber, Starosta Powiatu Raciborskiego - Adam Hajduk, Burmistrz Miasta Krzanowice - Manfred Abrahamczyk, Przewodniczący Rady Miejskiej w Krzanowicach - Henryk Tumulka, Przewodnicząca DFK w Krzanowicach - Brygida Abrahamczyk. Prace, o formacie nie większym niż wymiary 100 x 70 cm można wykonać w dowolnej technice malarskiej i przesłać do Zespołu Szkół w Krzanowicach do 20 kwietnia 2010 r. Laureatów konkursu i opiekunów zapraszamy do wyżej wymienionej placówki na uroczyste ogłoszenie wyników i otwarcie wystawy pokonkursowej 18 maja 2010 r. Informacji o konkursie udziela: Aleksandra Osadnik, tel.500099162, 004832 4107010 Szczegółowy regulamin konkursu można pobrać na stronie BIP Urzędu Miasta Krzanowice. Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) Chór Cecylia powitał wiosnę Krzanowicki chór Cecylia koncertował dziś w Miejskim Ośrodku Kultury. Spotkanie śpiewacze stało się okazją do wręczenia brązowych, srebrnych i złotych honorowych odznaczeń Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. Dostali je ci członkowie zespołu, którzy śpiewają w nim już odpowiednio 5, 10 i 20 lat. - Ostatni raz spotkaliśmy się na uroczystym wręczeniu nagród śpiewaczych 14 listopada 2004 r. Były to obchody 55-lecia chóru w okresie powojennym, 20 lat mojej dyrygentury z tym chórem oraz 40-lecia Domu Kultury w Krzanowicach. Mieliśmy się spotkać w zeszłym roku, po upływie kolejnych 5 lat, ale ze względu na remont domu kultury spotykamy się dzisiaj w odnowionym budynku. Od tamtego czasu działalność chóru była widoczna w gminie, powiecie, w Niemczech i Czechach - mówiła dyregent Kornelia Pawliczek-Błońska. Chór liczy aktualnie 27 członków, w tym 18 kobiet i 9 mężczyzn. Najstarszym zarówno wiekiem jak i stażem chórzystą jest Eryk Wolnik. W tym roku będzie obchodził swoje 80. urodziny, a w chórze działa od 62 lat! Do 11 marca pełnił także funkcję prezesa. Najmłodszym chórzystą jest 14-letnia Agnieszka Kusy, która śpiewa od 2 lat. Tradycję rodzinną kontynuuje po babci Elżbiecie Rycka, która do dzisiaj przewodniczy w modlitwach i śpiewach przy porannych mszach św. w krzanowickim kościele. Dodajmy, że średnia wieku krzanowickiego chórzysty to 45 lat. Razem występują rocznie około 20 razy. W tym roku przypada 100. rocznica powstania Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, a kilka miesięcy temu powstał Śląski Związek Chórów i Orkiestr z siedzibą w Katowicach. Gościem Cecylii był dziś prezes okręgu Raciborskiego SZChiO, maestro Piotr Libera. On też, wraz z burmistrzem Manfredem Abrahamczykiem, wręczył honorowe odznaki. Brązowe otrzymali Karina Raida i Barbara Szfarczyk (5-letni staż). Srebrne otrzymali: A. Błońska, A. Goriwoda i M. Obrusnik (10-letni staż), a złote (20-letni staż): Gajdeczka Urszula, Gieron Marta, Jureczka Gertruda, Mandrysz Teresa, Nieborowski Gerard, Pietrzak Maria, Ploschka Maria, Sonnek Gerda. Łącznie chór ma 8 brązowych, 10 srebrnych i 21 złotych odznak. Chór otrzymał też dziś odznakę honorową III stopnia za „działalność społeczną, organizacyjną i artystyczną w amatorskim ruchu muzycznym”, a Kornelia Pawliczek-Błońska list gratulacyjny. Dyplomami wyróżniono również: Wolnika Eryka (śpiewa już 61 lata), Wolnik Marię (61 lat stażu), Wollnika Leona (56 lat), Joszko Ritę (55 lat) i Sławika Józefa (48 lat). Podziękowania za pomoc w działalności odebrali: poseł Henryk Siedlaczek, burmistrz M. Abrahamczyk, przewodnicząca DFK w Krzanowicach i członkini zarządu powiatu Brygida Abrahamczyk oraz dyrektor MOK-u Marian Wasiczek. Słuchacze mogli też wysłuchać solowych występów Anny Neblik, Patryka Szafarczyka – gitara, Pauliny Kozioł, Carmen Walden, Dominiki Sławik oraz Agnieszki Błońskiej. Laureaci złotej odznaki Laureatki brązowej odznaki Najstarsi chórzyści Dobrodzieje chóru: Manfred i Brygida Abrahamczykowie, Henryk Siedlaczek i Marian Wasiczek Laureaci srebrnej odznaki opr. w Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) 9 Wiosenne recytacje w Wojnowicach Borucin Krzanowice Druga już edycja gminnego konkursu recytatorskiego dla przedszkolaków odbyła się, 16 marca, w Wojnowicach. Swoje umiejętności zaprezentowało 25 dzieci z wszystkich placówek. Konkurs organizowany jest z inicjatywy nauczycielek Anny Kupki i Aleksandry Klety. Na zaproszenie odpowiedziały wszystkie placówki. Swoje umiejętności zaprezentowali: 1. Wojnowice: Aleksander Urbaniec, Sebastian Dudacy, Emilia Kleta, Patrycja Krybus, Piotr Wojnarowski, Alicja Trzeciak, Daniel Dudacy, op. Aleksandra Kleta, Anna Kupka i Sylwia Mistarz Bojanów 2. Pietraszyn: Dawid Pohlman, Patryk Kaszny, op. Renata Kaszny i Ewelina Pohlmann 3. Krzanowice: Julia Kretek, Wiktoria Drzymała, Karolina Himel, Paulina Sławik, Wiktoria Cimała, Patryk Obrusnik, Jessica Gazda, Szymon Sliwka, op. Krystyna Glasman, Róża Lamla, Barbara Makosz i Ewelina Rycka 4. Bojanów: Dawid Wydra, Weronika Zgrzendek, op. Maria Wydra 5. Borucin: Emilia Gorzalnik, Wiktoria Iwanowicz, Jakub Lamczyk, Laura Wódka, Magdalena Gorzalnik, Julia Kuc, op. Monika Grzesiczek i Beata Kaleja-Gorzelnik Jury w składzie: Ewa Gotzmann (przewodnicząca) i Krystyna Glasman, Monika Grzesiczek, Ewelina Pohlmann oraz Maria Wydra (członkowie) oceniało znajomość oraz interpretację tekstu oraz swobodę wykonania. Poziom był wysoki. Postanowiono wszystkim przyznać pierwsze miejsce. Jako nagrody dzieci otrzymały dyplomy, słodkie upominki oraz lalki (dziewczynki) i piłki (chłopcy). Kilkoro dzieci zostało jednak szczególnie wyróżnionych: Julia Kretek (3) Krzanowice, Emilia Kleta (3) Wojnowice i Alicja Trzeciak (6) Wojnowice - relacjonuje Anna Kupka, nauczyciel Przedszkola w Wojnowicach. Fundatorami nagród był burmistrz Manfred Abrahamczyk i Rada Rodziców przedszkola w Wojnowicach. op. w Pietraszyn Wojnowice Tradycyjne powitanie Wiosny w Borucinie Wreszcie wiosna! Uczniowie z ZSP w Borucinie postanowili uroczyście uczcić ten fakt. Jak co roku odbył się konkurs na najładniejszą Marzannę, które uczniowie wykony- 10 wali samodzielnie lub w grupach. W tym roku przygotowano aż 12 Marzann. Uczniowie tak się postarali, że jury miało problem z wyborem najładniejszej. Po długich naradach postanowiono nagrodzić wszystkie. Przygotowano też 2 gaiki symbolizujące wiosnę. Po ogłoszeniu wyników, uczniowie z Marzannami, gaikami, instrumentami muzyczny- mi, tragarczykami przeszli w barwnym głośnym korowodzie ulicami Borucina krzycząc: - Precz Zimo! Korowód udał się na pobliskie pola, gdzie w bezpiecznym miejscu Ma- rzanny zostały spalone. Tym to sposobem całkowicie wygoniono zimę z Borucina. Do szkoły powrócono śpiewając wiosenne piosenki tylko z gaikami. Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) :LHONDQRFQ\NLHUPDV] Nadchodzi wiosna, ale wolno. Nie możemy doczekać się słońca, kwiatów i świąt. Dlatego chcieliśmy przyśpieszyć jej przyjście, organizując kiermasz świąteczno-wiosenny w niedzielę 14 marca. kę. Odbył się konkurs dla dzieci, w którym musiały odnaleźć złote jajka ukryte na terenie szkoły. Zwycięzcy otrzymali nagrody w postaci Kinder jajek. Jak zwykle cieszył się dużym powodzeniem. Dzieci mogły ze swoimi rodzicami spędzić niedzielne popołudnie w dobrym humorze i przy domowych wypiekach, oglądając ciekawy program artystyczny. Na sali gimnastycznej przygotowaliśmy kawiarenkę dla naszych gości i scenę dla występujących dzieci z przedszkola i poszczególnych klas. Można było wysłuchać piosenek np. Co to jest Wielkanoc?, Menuet dla dziadka, Miła wiosno, Wszystko kwitnie, a także wiersze, przysłowia o wiośnie, pokazy taneczne zespołu świetlicowego oraz scenki humorystyczne w wykonaniu klasy VI. Na parterze szkoły ustawiono stoiska z pięknymi ozdobami świątecz- Gwara laska rządzi w Krzanowicach nymi. Były: wianuszki wielkanocne w różnych kolorach, ozdoby na okna, drzwi, doniczki z ozdobnymi drabinkami, szklane wazony, kielichy z kwiatami, kaczuszkami i jajeczkami w ciekawych odcieniach, szklane talerze z zajączkami, kwiatami ręcznie malowanymi, doniczki z drzewkami wiosennymi. Wystawione były wyroby z ceramiki – ptaki, kwiaty, kurczaki, koszyczki wiklinowe, figurki dam w kapeluszach z koszykami oraz kartki świąteczne. Na szczególną uwagę zasługuje biżuteria ręcznie wykonana – wisiorki, korale, kolczyki z ceramiki wypalana w 1050 0 C, a także z kamieni półszlachetnych i ze szkła weneckiego. Do uczniów dołączył zajączek i przyniósł dla nich słodką niespodzian- Bal przebierańców w Borucinie Wśród gości byli: wicestarosta Andrzej Chroboczek, burmistrz Krzanowic Manfred Abrahamczyk, wójt Krzyżanowic Leonard Fulneczek, Katarzyna Tomalik–Janko – inspektor ds. kultury Starostwa Powiatowego, Henryk Tumulka – przewodniczący Rady Miejskiej w Krzanowicach, Sylwia Mosyrsz – skarbnik Gminy Krzanowice, Violetta Cieśla – sekretarza Gminy Krzanowice, radni: Łucja Basista, Kornelia Pawliczek – Błoń- 10 lutego w naszej szkole odbył się Wielki Bal Przebierańców. Rodzice i dzieci od dawna przygotowywali się do tej imprezy, dlatego towarzystwo było barwne, a piękne stroje olśniły wszystkich. prawie wszyscy uczniowie klas starszych się pięknie przebrali. Pomysłów nie brakowało. W klasach 4-6 również odbył się konkurs na najciekawsze przebranie, którego zwycięzcami zostali Marcel Sobocik i Patryk Pundyk. Jednak najbardziej wyczekiwanym momentem było rozdanie POCZTY WALENTYNKOWEJ. Bal nie obył się bez licznych konkursów i słodkiego poczęstunku ufundowanego przez Radę Rodziców. Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) Justyna Holubek scy mile spędzili dzień i są zadowoleni z pobytu w naszej szkole. Życzymy każdemu miłych, spokojnych i wesołych świąt. ZSP Borucin Zespół Szkół w Krzanowicach gościł 23 marca 53 uczestników z jedenastu zespołów z Polski i Czech, które prezentowały się w IV Międzyszkolnym Konkursie Gwary Laskiej. Inicjatorką przedsięwzięcia, które zapełniło po brzegi salę gimnastyczną, jest Marcela Szymańska. Grupa 4-6 ZSP Krzanowice Na balu pojawiły się m.in. królewny, księżniczki, diabełki, modelki, piosenkarki jak również piłkarze, górnicy i strażacy. Od godziny 15.00 przy skocznej muzyce bawili się uczniowie klas młodszych. Dominowały tańce w kołach i długie węże. Zorganizowano konkurs na najciekawsze karnawałowe przebranie. Zwycięzcą został Adam Walach i Anna Horwat. Każdy przebieraniec dostał czekoladę. Niestety, zabawa maluchów szybko się skończyła, bo o 17.00 na salę wtargnęła grupa starsza. Zaskoczenie było wielkie, gdy Taka zabawa dostarcza wielu pozytywnych wrażeń, uatrakcyjnia i sprawia przyjemność nie tylko uczniom, ale i dorosłym. Mamy nadzieję, że wszy- Grupa 1-3 ZSP Krzanowice ska oraz Józef Abrahamczyk, Ewelina Daniszewska – przewodniczącą Rady Rodziców. Przewodniczącym jury był prof. dr hab. Marian Kapica z Uniwersytetu Opolskiego i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu zaś członkami: Brygida Abrahamczyk – radna powiatowa i członkini zarządu powiatu, Grzegorz Utracki – radny powiatowy i dyrektor GZOKSiT w Krzyżanowicach, Julita Ćwikła – etnograf Muzeum w Ra- ciborzu, Brunon Stojer – miłośnik i badacza lokalnych dziejów oraz Jana Schlossarkova – piszącą po morawsku poetka z Hlučina. Konkurs rozgrywano w trzech kategoriach: I. klasy I-III: Zespół SzkolnoPrzedszkolny z Borucina - scenka "Marzyna u omy" (op. Renata Musioł) oraz ZS Krzanowice - scenka "Zaczarowana marzyna" (op. Wera Ehr) II. klasy IV-VI: ZSP Borucin scenka "Welkanocne kłapani w Borzucinie" (op. Anna Kolbuch), szkoła z Haci w Czechach - scenka "Velkunoc" (op. Karin Janoszowa), ZSO Tworków gr. I "Śmigus-dyngus" oraz gr. II "Wielkanocne śniadania" (op. Agnieszka Wolnik) oraz ZS Krzanowice - scenki "To su czasy" i "Pyrwe tak nie było" (op. Bożena Kreis). III. gimnazja: szkoła z Hlucina w Czechach - scenka "Wielkanocne zwyczaje w Hlucinie" (op. Monika Tomisowa), szkoła z Kobierzyc w Czechach - scenka "Jak znów będzie Wielkanoc" (op. Helena Niewrzelowa), Zespół Szkół z Pietrowic Wielkich - scenka "Jak to pjyrwy w Welkim Tydniu w Petrowicach bywało" (op. Urszula Florian, Mariola Burdzik) oraz ZS Krzanowice - scenka "Dyć za dwa tydnie uż zaś mamy Welkanoc!" (op. Marcela Szymańska). Jury przy ocenie występów brało pod uwagę słownictwo gwarowe, grę aktorską, strój i rekwizyty oraz ogólne wrażenie. I tak w klasach I – III szkoły podstawowej wyróżnienie otrzymał Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borucinie („Marzyna u omy") oraz Zespół Szkół Krzanowice za „Zaczarowaną marzynę". W kategorii klas IV -VI pierwsze miejsce ZS Krzanowice (scenka w dwóch odsłonach „To su czasy!” i „Pyrwe tak nie było”), drugie szkoła z Haci, trzecie Zespół Szkolno-Przedszkolny w Borucinie. Wśród gimnazjalistów najlepsi byli goście z Hlucina, przed ZS Krzanowice oraz uczniami z Pietrowic Wielkich. (w) 11 0LãRœþQLF]\P]ÀOPRZHJRHNUDQX Leon i Gertruda Jureczka, którzy w zeszłym roku obchodzili 50. rocznicę ślubu, poznali się w kinie w Krzanowicach. - Los chciał, że mieliśmy miejsca obok siebie. Mąż odprowadził mnie do domu i tak to się zaczęło - wspominają małżonkowie. Nie pamiętają już, co to był za film, ale przez te wszystkie lata wspólnego życia nie zapomnieli o tym, jak bardzo się kochają. - Wraz z wiekiem ta miłość się pogłębia, bo im starszy człowiek tym bardziej przywiązany - mówią zgodnie. Co urzekło pana Leona w żonie? - Przede wszystkim jej charakter; żona jest bardzo dobrym człowiekiem - przyznaje. - Jest do tańca i do różańca - dodaje. Pani Gertruda przyznaje, że lubi wyjść do ludzi, bawić się i brać udział w różnych spotkaniach, podczas gdy jej mąż jest domatorem. - Mąż zawsze był bardzo spokojnym człowiekiem, aż za spokojnym - śmieje się pani Jureczka. - Zawsze był też pracowity, wszystko sam przy domu zrobił i jest bardzo dobrym ojcemm, wszystkie dzieci wskoczyłyby za nim do wody, a zięciowie jak dobrze się z nim dogadują - chwali małżonka pani Gertruda. Ich miłość wielokrotnie narażana była na próby. - Poznaliśmy się w 1954 roku, a w 1955 mąż poszedł do wojska i pierwszy raz przyjechał do domu dopiero po 11 miesiącach - wspomina pani Gertruda. - To była dyscyplina stalinowska. 11 miesięcy byłem w szkole oficerskiej - dodaje jej mąż. Nie był to dla nich łatwy okres, ale mimo długiego czasu rozłąki nie oddalili się od siebie. - Pisaliśmy do siebie stosy listów, po trzy w tygodniu - wspominają. Po powrocie pana Leona z wojska, państwo Jureczka spotykali się jeszcze 2 lata. Ślub wzięli w 1959 roku. - 24 października był ślub cywilny, a 26 - kościelny - mówią. Dalsze koleje ich wspólnego losu nie są pozbawione ciężkich chwil rozłąki. - 10 lat przepracowałem w Sosnowcu, jako budowlaniec, raz w tygodniu byłem w domu - przyznaje pan Leon. - A następnie 30 lat pracowałem w Zakładach Remontowo-Budowlanych w Rybniku - dodaje. Pani Gertruda w tym cza- sie zajmowała się domem, gospodarstwem, opiekowała się chorymi rodzicami i wychowywała dzieci. W 1960 roku urodziłam pierwszą córkę - Brygidę, a w 1962 r. drugą - Irenę. A gdy miałam już 40 lat, na świat przyszedł nasz syn - Piotr opowiada pani Gertruda Państwo Jureczka pochwalić mogą się 5 wnukami, 1 wnuczką i 1 prawnukiem. Zajęć im nie brakuje. - Mamy kawałek ogródka, a jak coś robimy, to zawsze razem. Jak mąż maluje płot z jednej strony, to ja z drugiej - mówi pani Gertruda. Lubią również dużo czytać zarówno książki, jak i gazety. - Śpiewam jeszcze w chórze, a mąż uwielbia sport. Jak była olimpiada, to i do 1.00 w nocy siedzieliśmy przed telewizorem - opowiada pani Gertruda. Jaka jest według nich recepta na długoletnią, niewygasającą miłość? - Trzeba się kochać i ufać sobie stwierdza pani Gertruda. - Ważne jest też wzajemne zrozumienia, trzeba razem rozwiązywać wszelkie problemy - dodaje jej małżonek. A jakie jest ich największe marzenie? - Żebyśmy trochę jeszcze pożyli razem i zdrowi byli, bo w dzieciach pociechę mamy - stwierdzają oboje. Joanna Jaśkowska Gminny Konkurs Recytatorski w Borucinie 24 marca w Zespole Szkolno- Przedszkolnym w Borucinie odbył się Gminny Konkurs Recytatorski klas I-III. Konkurs ten ma już swoją długą tradycję sięgającą po wczesne lata dziewięćdziesiąte. W tym roku tematyka konkursu po minionym Dniu Kobiet brzmiała następująco: Kobiety, dziewczyny w poezji lub wiersze Doroty Gellner. W konkursie startowało dwudziestu recytatorów przygotowanych pod kierunkiem swoich wychowawczyń. Najczęściej prezentowane były jednak wiersze Doroty Gellner. W komisji zasiadły: przewodnicząca jury - Katarzyna Łozińska- polonistka z Zespołu Szkół w Krzanowicach, Anna Jegerska-Michalska - instruktorka teatralna i wokalna z Raciborskiego Centrum Kultury oraz Agnieszka Busuleanu - instruktorka teatralna i wokalna z Młodzieżowego Domu Kultury w Raciborzu. Po przesłuchaniu ciekawych recytacji oraz obradach jury wygłosiło werdykt: W kategorii klas pierwszych I miejsce zajęła Natalia Koza z Borucina (opiekun Jolanta Pytlik) i Kinga Maindok z Krzanowic (op. Gabriela Hnida). W kategorii klas drugich I miejsce zajęła Paulina Miczajka z Krzanowic (op. Wera Ehr), II miejsce Natalia Myszogląd z Wojnowic( op .Ewa Gotzmann), III miejsce ex aequo Gabriela Bielak z Krzanowic(op. Wera Ehr) i Jessica Zielska z Wojnowic (op. Ewa Gotzmann).W klasach trzecich laureatkami zostały: I miejsce- Karolina Znańska z Krzanowic (op. Iwona Kamińska), II miejsce- Natalia Bubon z Borucina (op. Renata Musioł), III miejsce- Aleksandra Bartusz z Wojnowic( op. Ewa Gotzmann). Laureaci konkursu otrzymali dyplomy i ciekawe nagrody książkowe, również pozostali recytatorzy otrzymali dyplomy i książkowe nagrody pocieszenia oraz wyróżnienia. W trakcie obrad jury uczestnicy konkursu poszli na poczęstunek i wysłuchali ciekawego muzyczno -instrumentalnego występu klasy pierwszej z Borucina przygotowanego pod kierunkiem Pani Jolanty Pytlik. Irena Hlubek 12 Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) W Pszowie na sportowo 11 lutego 2uczniowie ZSP w Borucinie pojechali na lodowisko do Pszowa, gdzie mile spędzili czas na sportowo. Każdy z uczestników wyjazdu miało okazję do wypróbowania swoich sił na dobrze przygotowanej ślizgawce w Pszowie. Dla niektórych była to okazja, by nauczyć się podstaw łyżwiarstwa, inni zaś by doskonalić swoje umiejętności. Cieszy fakt, iż uczniowie, którzy do tej pory nie mieli okazji wyjazdu na lodowisko, na koniec zajęć potrafili w miarę swobodnie poruszać się po tafli lodu. Wszyscy uczestnicy wyjazdu byli bardzo zadowoleni z możliwości skorzystania z tej formy ruchu. J. Halfar Z Przyjaźnią u przyjaciół Turniej na Ukrainie Kółko teatralne przy Szkole Podstawowej w Wojnowicach we współpracy ze Świetlicą Opiekuńczo-Terapeutyczną przygotowało przedstawienie profilaktyczne pt. Przyjaźń. Od 5 do 9 marca grupa młodych sportowców z gminy Krzanowice wzięła udział w turnieju w ukraińskim Rohatyniu. Przedstawienie opracowano na podstawie scenariusza Joanny Janochy w adaptacji Urszuli Buczek i Danuty Adamczyk. Spektakl porusza sprawy kontaktów z rówieśnikami w szkole oraz w rodzinnym gronie, przedstawiając próby ich rozwiązywania, wywołując refleksje i oceny własnego zachowania. Młodzi akto- rzy spektakl zaprezentowali w zaprzyjaźnionych szkołach podstawowych nr 4 i 5 w Raciborzu oraz Borucinie i Krzanowicach, wszędzie wywołując duże zainteresowanie. - Sposób zaprezentowania problematyki na pewno trafia lepiej do młodzieży niż niejedna pogadanka czy rozmowa – uważają opiekunki kółka. (r) Zawody było silnie obsadzone. Wystartowało aż 150 zawodników z Ukrainy, Polski i Mołdawii. W kategorii chłopców rocznika 94-95 grało blisko 50 pingpongistów. Najle- piej z reprezentantów gminy Krzanowice zaprezentował się Patryk Mrozek, który zajął 9 miejsce. Lokaty pozostałych: Patryk Grzesiczek – 12, Denis Gołombek – 16, Dawid Po- lednik – 17-24. Grając w deblu z zawodnikiem ze Lwowa Mrozek zajął 7. miejsce. (w) GMINA KRZANOWICE WCZORAJ I DZIŚ GEMEINDE KRANOWITZ GESTERN UND HEUTE Elegancki album w języku polskim i niemieckim. Na 128 stronach zamieszczono przedwojenne pocztówki z Krzanowic, Bojanowa, Borucina, Wojnowic i Pietraszyna oraz archiwalne zdjęcia, którym towarzyszą współczesne barwne fotografie z wszystkich tych miejscowości - ujęcia zabudowy i przyrody. PYTAJ O KSIĄŻKĘ W MIEJSKIM OŚRODKU KULTURY Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) 13 Tenisowe zmagania w Bojanowie Sala domu kultury w Bojanowie była w sobotę 15 marca areną zmagań młodych tenisistów stołowych z terenu gminy, którzy walczyli w IV Turnieju o Puchar Burmistrza Krzanowic. Gmina Krzanowice tenisem stołowym stoi. KS Naprzód Borucin gra w II lidze, a druga drużyna Borucina i KS Bojanów w III grupie ligi okręgowej. Turniej o Puchar Burmistrza Krzanowic, który wspólnie organizują przewodniczący Rady Henryk Tumulka i Andrzej Kuc, przy wsparciu burmistrza Manfreda Abrahamczyka, ma promować tę dyscyplinę sportu wśród najmłodszych, a także pokazywać wyłaniać najzdolniejszych zawodników. Rozgrywki prowadzono na czterech stołach w czterech kategoriach wiekowych. Oto wyniki: I. klasy I-III ch/dz 1. Dorota Himel 2. Sylwester Kauwiński 3. Ewa Paskuda II. klasy IV-VI chłopcy 1. Paweł Herber 2. Adrian Himel 3. Szymon Kuc 4. Szymona Pluta 5. Eryk Woźniak 6. Marek Sławik 7. Paweł Gomółka 8. Łukasz Krzemień 9. Rafał Świerczek 10. Dawid Rzepka 11. Grzegorz Główczak 12. Florian Klemens III. Gimnazjum dziewczyny 1. Michaela Krautwurst 2. Monika Kurka 3. Magdalena Świerczek 4. Justyna Głowacka 5. Aleksandra Kucza 6. Anita Paluszek 7. Kamila Kuc 2. Patryk Grzesiczek 3. Kewin Bednarek 4. Adam Hince 5. Damian Mrozek 6. Patryk Nagler 7. Adam Horny 8. Adam Andrzejczak 9. Wojciech Szyra 10. Mateusz Zacharzowski (w) IV. Gimnazjum chłopcy 1. Patryk Mrozek Najmłodsi uczestnicy Chłopcy 4-6 Gimnazjum dziewczyny Gimnazjum chłopcy Herber najlepszy Przemek Polak na złoto Tenis stołowy: Najlepsze drużyny gmin powiatu raciborskiego spotkały się w środę 10 marca na parkiecie hali sportowej w Pawłowie. 11 ekip, 50 zawodników na ośmiu stołach stoczyło porywające walki o awans do finału rejonu i przygotowane przez organizatorów puchary, medale i dyplomy. Tytułu sprzed roku bronili gospodarze imprezy - dziewczęta i chłopcy z pawłowskiej szkoły podstawowej. W następnym numerze Klasyfikacja drużynowa Drużynowo chłopcy 1.Pawłów 78 pkt. (...) 4.Krzanowice 64 pkt. Drużynowo dziewczęta 1.Gamów 87 pkt. (...) 5.Krzanowice 49 pkt. Indywidualnie chłopcy 1.Paweł Herber - Krzanowice PZ KRZANOWICE » Wszystko o krzanowickich omach » Pogranicze Śląska i Moraw w opisach ludoznawców » Z piłkarskich boisk - czyli co słychać w KS 1905 Krzanowice i KS Pietraszyn 14 Miłą niespodziankę sprawił nam nasz uczeń na halowych zawodach LA, które odbyły się 23 marca w Raciborzu. Przemysław Polak, bo o nim mowa, był bezkonkurencyjny w biegu na 60 m i tym samym został mistrzem powiatu raciborskiego królowej sportu. Przemek nie dał szans swoim rywalom, uzyskując w finale czas 8,37 s., poprawiając tym samym swój rekord życiowy na tym dystansie. Na tych samych zawodach 5 miejsce w Powiecie zdobyli Patryk Pundyk (400 m z czasem 1,28.07) oraz Agnieszka Joachim w skoku wzwyż (105 cm). Warty odnotowania jest również wynik Daniela Waniczka, który startował w kategorii 4-5 klas i mimo różnicy wiekowej zajął 8 miejsce, poprawiając w porównaniu z listopadowym występem swoją życiówkę o 6 sekund (1:31,12). Gratulujemy naszym sportowcom. Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) Narty - sposób na nowy model życia W Zespole Szkół w Krzanowicach od dwóch lat młodzież uczestniczy w organizowanych przez Janusza Dudę obozach narciarskich. W roku szkolnym 2008/2009 odbył się taki obóz przy współpracy ze szkołą z Hulczyna w Czechach, w miejscowości Pec pod Śnieżką, gdzie nasza i czeska młodzież stawiała pierwsze kroki na nartach i przez cały tydzień rozwijała swoje umiejętności. W tym roku szkolnym zorganizowano w dniach od 1 do 5 lutego kolejny taki wyjazd, również przy współpracy z partnerską szkołą z Czech. Obóz ten miał miejsce na Słowacji, na stoku Wielka Racza. Tego typu wyjazdy integrują naszą młodzież z czeską, rozwijają jej zdolności, uczą zdyscyplinowania, współpracy w grupie i systematyczności. Widząc duże zainteresowanie młodzieży tym sportem oraz bardzo pozytywny wpływ na rozwój charakterów u młodych ludzi, Janusz Duda wspólnie z Adamem Gębskim napisali program profilaktyczny do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych pod tytu- łem NARTY – SPOSÓB NA ZDROWY MODEL ŻYCIA. W ramach tego projektu młodzież z naszej szkoły jeszcze przed feriami zimowymi uczestniczyła w zajęciach, na których stawiała pierwsze swoje kroki na nartach, na Urbanku pod Tworkowem. Po feriach, 10 marca, został zorganizowany wyjazd dla dzieci i młodzieży z terenu całej naszej gminy do Wisły na stok Nowa Osada. Tam, pod okiem instruktorów mających licencje Polskiego Związku Narciarskiego, dalej szlifowali swoje narciarskie umiejętności. Bardzo duże podziękowania kierujemy do instytucji, bez których ten ostatni wyjazd by się nie odbył, a są to: Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Rada Rodziców przy Zespole Szkół w Krzanowicach. Dzięki takim zajęciom, bowiem poszerza się grono narciarzy w naszej gminie. Jest to wspaniała alternatywa dla dzieci i młodzieży związana z zagospodarowaniem sobie wolnego czasu, a przy tym wspaniała zabawa i frajda. Gdyby nie ta akcja, to wielu uczniów z terenu naszej gminy nie tylko nie zobaczyłoby jak wyglądają góry zimą, ale też nie poznaliby smaku narciarstwa, bo wielu z rodziców nie jeździ na nartach i nie jest w stanie „zarazić” tym sportem swoich dzieci. Uczniowie ZS w Krzanowicach na Nowej Osadzie w Wiśle Uczniowie ZS w Krzanowicach z opiekunami Januszem Dudą i Zbigniewem Szymańskim na Urbanku Wydawca: Wydawnictwo i Agencja Informacyjna WAW Grzegorz Wawoczny ul. ks. S. Staszica 23/13 47-400 Racibórz tel. 605 685 485 Uczniowie Zespołu Szkół w Krzanowicach na Urbanku w Tworkowie Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78) e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Grzegorz Wawoczny Skład: drukXXL, Racibórz Druk: Augustana, Bielsko-Biała 15 7XUQLHMR3XFKDU6RãW\VD W Domu Kultury w Bojanowie odbył się IV już turniej tenisa stołowego. Grano w czterech kategoriach wiekowych, a w szranki stanęli także dorośli. Na starcie stanęło 6 dziewczyn, 9 gimnazjalistów oraz 10 dorosłych, w kategorii open. Po czterogodzinnych w zmaganiach najlepszymi okazali się: Dziewczyny: 1. Mrozek Weronika 2. Płaczek Sara 3. Tomala Aneta Wśród młodzieży gimnazjalnej: 1. Adam Hince 2. Damian Mrozek 3. Patryk Nagler Wśród seniorów: 1. Płaczek Paweł 2. Bernard Płaczek 3. Gerard Czogała W kategorii open: 1. Andrzej Kuc 2. Paweł Płaczek 3. Adam Hince Sędzią głównym zawodów był A. Kuc. Każdy z zawodników otrzymał napoje i słodycze. Zawody odbyły się w sportowej i zaciętej rywalizacji. – Jako organizator i sołtys wsi Bojanów dziękuję za pomoc w organizacji sędziemu zawodów Andrzejowi Kucowi oraz Marianowi Tomali za obsługę techniczną - mówi Henryk Tumulka. AH )HU\MQD IUDMGD TERMINARZ ROZGRYWEK A Klasa XVIII kolejka: 03.04.2010 roku – godz. 15:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Unia Turza Śląska XIX kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Brzezie – KS 1905 Krzanowice XX kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Czarni Nowa Wieś XXI kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Tworków – KS 1905 Krzanowice XXII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Naprzód 46 Zawada XXIII kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00 KS Rafako Racibórz – KS 1905 Krzanowice XXIV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Naprzód 37 Krzyżkowice XXV kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Dąb Gaszowice – KS 1905 Krzanowice XXVI kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Samborowice XXVII kolejka: 03.06.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – LKS Buk Rudy XXVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00 LKS Górki Śląskie – KS 1905 Krzanowice XXIX kolejka: 13.06.2010 roku – godz. 17:00 KS 1905 Krzanowice – KS Stal Kuźnia Raciborska XXX kolejka: 20.06.2010 roku – godz. 17:00 LKS Ocice Racibórz – KS 1905 Krzanowice B Klasa XVIII kolejka: 03.04.2010 roku – godz. 15:00 LKS Lyski – KS Pietraszyn XIX kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Zabełków – KS Pietraszyn XX kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Studzienna XXI kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wicher Płonia Racibórz – KS Pietraszyn XXII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Gamów XXIII kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Pawłów – KS Pietraszyn XXIV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Ruda Kozielska XXV kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Pstrążna – KS Pietraszyn XXVI kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Sparta Babice XXVII kolejka: 03.06.2010 roku – godz. 17:00 LKS Dzimierz – KS Pietraszyn XXVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Wypoczynek Buków XXIX kolejka: 13.06.2010 roku – godz. 17:00 LKS 07 Markowice – KS Pietraszyn XXX kolejka: 20.06.2010 roku – godz. 17:00 KS Pietraszyn – LKS Chałupki Dużą frajdę zrobił dzieciom i młodzieży Miejski Ośrodek Kultury w Krzanowicach, organizując wycieczkę do Katowic i Tarnowskich Gór. Wzięło w niej udział 45 uczestników z terenu Gminy Krzanowice pod opieką: Urszuli Biśty, Haliny Waniczek, Aliny Paskudy i Marii Rzeźnickiej. W Katowicach, w kinie IMAX, wzięli udział w warsztatach filmowych, których zwieńczeniem była projekcja filmu AVATAR. Po zajęciach i seansie filmowym udano się do parku wodnego w Tarnowskich Górach. Wycieczka została częściowo sfinansowana z funduszy Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. mw C klasa I grupa X kolejka: 11.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Dąb Gaszowice II – LKS Wojnowice XI kolejka: 18.04.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wojnowice – LKS Grzegorzowice XII kolejka: 25.04.2010 roku – godz. 17:00 KS Olszynka Olza – LKS Wojnowice XIII kolejka: 02.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wojnowice – LKS Naprzód 32 Syrynia II XIV kolejka: 09.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Zameczek Czernica – LKS Wojnowice 16 XV kolejka: 16.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wojnowice – LKS Cyprzanów XVI kolejka: 23.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wojnowice – pauza XVII kolejka: 30.05.2010 roku – godz. 17:00 LKS Bieńkowice – LKS Wojnowice XVIII kolejka: 06.06.2010 roku – godz. 17:00 LKS Wojnowice – LKS Zryw Rudnik Marzec/Kwiecień 2010, nr 15/16 (77/78)