Abbakan

Transkrypt

Abbakan
www.gazetagazeta.com
26 - 28 marca 2010
GAZETA 36
STRONA 17
WYDARZENIA
W związku ze zbliżającym się koncertem zespołu PERFECT (9 kwietnia o godz. 20.00 w Queen niewowi w d... ch... i mój, i twój, i lejne nieporozumienie. Chodziło
Elizabeth Theatre na Exhibition Place w Toronto) przypominamy wspomnienia byłego menedżera gru- mój!!! Nie wiedzieliśmy, że była o tych siedzących na sali koncerto prawie nekrofilia. Następnego towej na podłodze, a nie o tych co
py, mieszkającego od 20 lat w Kanadzie (gdzie w 1993 r. Perfect reaktywował) SEWERYNA RESZKI
dokończenie z ubiegłego tygodnia
Abbakan
bowiem dnia podniecony Hołdys
wpadł do mnie do pokoju i obwieścił radosną nowinę:
- Podobno Superstar się przekręcił! Chodziło oczywiście o
Lonię. Nie byliśmy jednak pewni. Udaliśmy się więc do Wszystkowiedzącej Recepcji.
- Ludzie co idą z miasta, to tak
mówią - potwierdziła panienka.
WPADKA
Po powrocie do Warszawy dowiedziałem się, że Hołdys był z
Karakułem - basistą Perfectu - w
KC. Wezwał ich tam młody szef
Wydziału Kultury. Napisali na
jego prośbę kolejne oświadczenie, tym razem do Urbana bezpośrednio, bo poprzednie było do
dyrekcji ZPR. Hołdys był zachwycony tym facetem. Podobno obiecywał pomoc finansową i lokal
dla Fundacji Sztuki Rockowej,
jaką założyliśmy i usiłowaliśmy
zarejestrować przy pomocy mecenasa Parulskiego (tego szermierza, który stworzył Gloria Victis - fundację pomagającą byłym
sportowcom w ciężkich chwilach).
Ja byłem pełen rezerwy i
wściekły na nich, że tam poszli.
KC to było ostatnie miejsce, gdzie
mógł się pokazać Hołdys, czy ktoś
z Perfectu. Miałem nadzieję, że
nie dowie się o tym zbyt wiele
osób.
Wreszcie stało się to, co miało się stać. Urban na konferencji
prasowej, którą telewizja pokazała zaraz po dzienniku wieczornym, najpierw skarcił korespondenta Washington Post, potem
Charlesa z AP, wreszcie Anię Dąbrowską - uroczą dziewczynę,
która napisała recenzję z koncertu dla "Razem". W końcu stwierdził: - Mam tu przed sobą oświadczenie podpisane przez menedżera zespołu Perfect, Seweryna
Reszkę, a także kierownika muzycznego zespołu - Zbigniewa
Hołdysa; wyżej wymienieni
stwierdzają, że w czasie wieloletniej działalności zespołu nastąpiła tylko raz ingerencja cenzury w
teksty piosenek... Potem nastąpił
cytat z drugiego oświadczenia,
też wyrwany z kontekstu i wykorzystany do ośmieszenia nas. Z
przerażeniem stwierdziłem, że
Urban załatwił nas zawodowo,
mimo że kamera pokazała śmiejących się polskich dziennikarzy.
Wyglądało na to, że odcinamy się
od tego, co robimy i robiliśmy, że
trzęsiemy dupą i że wszystko jest
cacy, tylko zachodni dziennikarze są fe. Trzeci raz podpisałem
się pod czymś, co nie było moje,
tylko Hołdysa i ciężko tego żałowałem. On naprawdę napisał o
tej cenzurze. Chodziło o słowa
"Wujek Józek zmarł, darowano
reszty kar, znów się można było
śmiać". Cenzor powiedział: - wiecie o Stalinie ostatnio tam jakoś
lepiej mówią, nie wiadomo jak to
będzie; może lepiej "wiatr odnowy wiał" zamiast "wujek Józek
zmarł". Zmiana została zaakceptowana i w ten sposób cenzor stał
się współautorem tekstu największego obok "Nie płacz Ewka" przeboju Perfectu - "Autobiografii".
Ale to nie znaczy, że cenzura
nie szalała. Autorzy tekstów wiedzieli co przejdzie, a co nie. Nikt
się nie wygłupiał, bo z powodu
Koncert na basanie dr Agaty Cybuli 1997 r. Pierwszy sklad - 1980 r. - od lewej: Szkudelski, Holdys, Sygitowicz, Markowski, Zawadzki
w więzieniu. Kamendant miał tylko taśmę z dźwiękiem, a nie video. Wszystkie koncerty Perfectu były nagrywane przez SB. Potem zapytał się, czy Perfect może
na koncercie, na prośbę szefa
Wydziału Kultury KW PZPR,
uczcić minutą ciszy śmierć Breżniewa.
- Ja to muszę mieć na piśmie
- powiedział od razu Ponton. Ktoś musi odpowiadać za straty,
jakie powstaną w wyniku zdemolowania hali. Po paru telefonach prośbę cofnięto. Okazało
się, że partyjniak z KW zadzwonił do swoich nastoletnich córek
i zapytał ich co by było gdyby
Perfect... minutą ciszy... śmierć
Breż... Córki popadały ze śmiechu.
- Ale by były jaja, tato - zdołały wykrztusić w słuchawkę. Sprawa padła.
- Nie chciałbym, aby moje
dzieci wychowywały się w kraju
pełzającej kontrrewolucji - ciągnął komendant. Hołdys z zaskoczenia wpiął mu w klapę munduru znaczek Perfectu.
- Witam was w to podwójnie
świąteczne popołudnie - zaczął
Podczas koncertu na scenę spadł śnieg. Okazało się, że to małe karteczki ze stemplem
zakazanej i nielegalnej wtedy (1982 r.) "Solidarności".
Fot. K. Wojciechowski
jednego tekstu mogła być zatrzymana cała płyta, czy program radiowy lub telewizyjny. Patrzyłem
tępo w ekran i zastanawiałem się
co będzie. Jak zareagują miliony
fanów Perfectu, moja rodzina,
branża, znajomi? Zbiegłem na dół
do knajpy. Zamówiłem "lornetę z
meduzą" czyli dwie sety i galaretkę z nóżek.
- Widzę, że leci pan dziś Konwickim. Jakieś kłopoty? - zapytała pani Basia - barmanka, która
całą pijacką literaturę miała w
małym palcu. Od "Moskwa-Pietuszki" poprzez "Koniec drogi" po
"Stracony weekend".
- Jeszcze nie, a właściwie - to
nie wiem.Wypiłem jeszcze strzemiennego i poszedłem na górę
stawić czoła szalejącemu telefonowi.
POTRÓJNA
ŚMIERĆ BREŻNIEWA
7 listopada 1982 roku mieliśmy grać w Bydgoszczy. Wojskowy komendant miasta zabronił jednak koncertu na stadionie.
Zagraliśmy więc dla członków
Fan Clubu, którzy walnie przyczynili się do małej demonstracji,
jaka odbyła się pod budynkiem
komendanta. Kilkaset osób wie-
cowało tam pod hasłem "Chcemy
Perfectu!!!". Maleńka salka kawiarni muzycznej PSJ była bardzo przytulna. Hołdys w pewnym momencie powiedział dowcip: - Dlaczego śmierć nie przychodzi do jednego z wielkich
mężów stanu? - oczywiście chodziło o Breżniewa. Nad widownią zawisła napięta cisza.- Bo się
go brzydzi - stwierdził z satysfakcją Hołdys i nabił następny utwór.
Potem ni z tego ni z owego zamówił na scenę pięć setek wódki.
Nastąpiła konsternacja. Za chwilę
kelner wniósł na scenę na tacy
napełnione kieliszki.- Niektórzy
artyści muszą wypić setę żeby
wejść na scenę. Ja muszę wypić
setę, żeby z niej zejść, bo dopiero
wtedy mam kłopoty. I wykrakał.
Zagraliśmy 8-go i 9-tego w
Olsztynie. 10-tego miał być strajk
generalny ogłoszony przez Solidarność zrobiono więc nam dzień
przerwy. Spotkaliśmy się z młodzieżą. Było fajnie. Kiedy Hołdys
przedstawił mnie jako rzecznika
prasowego zespołu - ktoś z tłumu
krzyknął - pokaż uszy! Na zakończenie zrobiliśmy sobie wspólne
zdjęcie. Użyliśmy metody Marka
Karewicza. Wszyscy podczas
pozowania skandowaliśmy hasło.
Tym razem brzmiało ono: Breż-
Plakat - 1993 r. Toronto
- Lepiej poczekać na prasę.
Doczekaliśmy się. To było najpiękniejsze wydanie Trybuny
Ludu, jakie w życiu widziałem.
Na pierwszej stronie, w czarnej
ramce, wielki portret Breżniewa.
Chodziłem z tą gazetą po całej
restauracji. Pokazywałem ludziom jedzącym śniadanie. Śmiałem się, cieszyłem, żartowałem.
Jeśli czyjaś śmierć może sprawić
radość, to ta była rekordzistką.
Cieszyły się setki milionów ludzi
na całym świecie - a może nawet
miliard. Śmiał się też młody mężczyzna samotnie jedzący śniadanie. Potem okazało się, że był to
milicjant. Czekał na progu Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie. Wezwano tam Hołdysa telefonicznie pytając grzecznie czy
przyjedzie sam, czy mają podesłać radiowóz. Poszedł z nim Ponton - ówczesny menago Perfectu.
Przyjął ich sam komendant.
- Dlaczego dedykujecie piosenki tym co siedzą? Było to ko-
koncert Hołdys mając na myśli
rocznicę odzyskania niepodległości i śmierć Breżniewa. Publiczność kupiła od razu. Wiwatowała. W pewnym momencie Zbyszek krzyknął:
- Ludzie, właśnie radio podało, że zwolnili Wałęsę z interny.
Dedykujemy mu więc ten koncert - ryk tłumu zagłuszył przekorną pointę - ...oczywiście w imię
porozumienia narodowego. Komendant dopadł Hołdysa po koncercie. Miał pretensje:
- Jak to zabrzmiało w kontekście incydentu moskiewskiego!?
Ale Diabeł to w panu siedzi, panie Zbyszku - zakończył pełen
podziwu.
Seweryn Reszka
* Abbakan - kiepski utwór muzyczny wzorowany na zespole
ABBA, typowym wykonawcą abbakanów była grupa Dwa Plus
Jeden. Nie mylić z abakanem
(przestrzennym gobelinem od
nazwiska Abakanowicz - SR).

Podobne dokumenty