Promyk Słońca „Problemy” Mamy wianuszek problemów: Błahostek

Transkrypt

Promyk Słońca „Problemy” Mamy wianuszek problemów: Błahostek
Promyk Słońca
„Problemy”
Mamy wianuszek problemów:
Błahostek, śmierć niosących,
Małych, dużych problemów,
Średnich i olbrzymich.
Czym jest problem?
Jestem dzieckiem. Dzieckiem,
Które każdego dnia przeżywa
Tragedię. Uśmiecham się,
Nie widzisz. Nie dostrzegasz
Jak mój świat co dzień kruszy się
I jest zlepiany na nowo.
Ania w popłochu zbiegła ze sceny, wpadając prosto w objęcia Walerii.
- Recytowałaś wprost przepięknie! Zaraz wychodzimy – rzuciła do reszty grupy.
Nad sceną wisiał transparent, na którym wielkimi literami było napisane: KOŁO
PROBLEMÓW. Pani Nowak wyszła na scenę i usiadła na jednym z krzeseł, po czym
przyozdobiła twarz uśmiechem.
Walerię niezmiernie dziwiło, że panuje taka cisza, mimo że sala pękała w szwach
zarówno od uczniów, jak i rodziców.
Zza kurtyny wyłoniło się pięciu uczniów. Z niepewnymi minami zajęli miejsca.
- Witam was w Kole Problemów, kochani. Nazywam się Regina Kot i jestem pedagog
szkolną. Jak pewnie wiecie, koło to powstało, żeby pomagać takim jak wy. Opowiedzcie coś o
sobie.
- Mam na imię Asia – wymruczała cichutko najniższa dziewczynka.
- Jak się tu znalazłaś?
- Powiedziałam mojej cioci o tym kółku i... I chciała, żebym przyszła.
- A jaki jest twój problem? Nie wstydźcie się mówić o tym głośno, kochani.
- M-mój tata jest alkoholikiem i dokuczają mi w szkole – jąkała się tak strasznie, że
trudno było cokolwiek zrozumieć. – Bo wszystkie pieniądze idą na piwo... Mam stare książki,
ubrania i koledzy... Nie chcą ze mną rozmawiać.
- Dziękujemy ci, Asiu – pani skinęła głową na kolejnego ucznia.
- Jestem Jerzy i przyszedłem tu, bo tak chciałem. Moim problemem jest szkoła – na
widowni kilka osób parsknęło śmiechem.
- Opisz to dokładniej, Jerzy.
- Chodzi o to całe wariowanie na punkcie nauki, liceum, konkursów i ambicje moich
rodziców. Mają w nosie moje hobby. Myślą, że wiedzą, co dla mnie najlepsze lepiej ode mnie! –
prychnął pogardliwie. Waleria podziwiała jego talent, w jego głosie brzmiało tyle goryczy!
- Rozumiem. Następna...
- Kamila jestem – była wychudzona i miała skąpy strój. - I naprawdę nie mam pojęcia, co
ja tutaj robię. Matka mi nawijała, że za karę, nie ma wyjścia. Jak ona się uprze, to mogiła.
Przeszkadza jej, że nie jestem taką księżniczką, jaką sobie wymarzyła. Że się odchudzam, że palę
to źle, że piję źle, że narkotyki widziała, a mnie to wszystko guzik obchodzi, co ona zrzędzi. Ja
tak chcę i już, a jeżeli ty, paniusiu, nie życzysz sobie mnie tu widzieć, to droga wolna, chętnie
wyjdę.
- Nie widzę takiej potrzeby, Kamilo.
- Sebastian. Lubię siedzieć na necie. Ale to nie tak, że jestem uzależniony. Odrabiam
lekcje, chodzę do szkoły, a potem gra na komputerze to dla mnie przywilej. No i rodzice nie mają
nic przeciwko, zresztą i tak nie zwracają na mnie uwagi – chłopiec wzruszył ramionami.
- Danka. Przyszłam tu, bo mam dość, że mnie źle oceniają. Wkurzają mnie ci wszyscy
ludzie, którzy myślą, że są lepsi, a ja jestem zło wcielone, bo interesuję się czymś innym niż oni.
No – manifestowała swoje hobby: miała powyciąganą koszulkę z wizerunkiem zespołu, torbę i
etui na komórkę przy szyi.
- Zastanówcie się teraz, skąd biorą się wasze problemy – rzekła pani Regina.
- Od rodziców, to chyba oczywiste – stwierdził zaraz Jerzy.
- Wcale nie, moi rodzice w pełni tolerują moje niecodzienne zainteresowania – Danka
fuknęła niczym rozjuszona kotka.
- A więc rodzice i koledzy. A wy sami? Nie stawiacie żadnej bariery? Cierpicie, ale może
jednym z czynników jest wasze wnętrze, bo za dużo już doświadczyliście?
Pojawiła się ponownie Ania.
„Prawa dziecka”
Wreszcie mam prawo, spisane
W umysłach, na lśniącym papierze,
Na kuli ziemskiej, wszyscy
Wiedzą, znają, respektują...
Respektować trudną sprawą
Jest dla tych, co nie szanują.
Jestem człowiekiem, żyję i czuję
Mały dorosły w twoim języku.
Dziecko oznacza u nogi kulę,
Czy ty jesteś kulą u mojej nogi?
– Każde z waszych problemów to przykład nierespektowania Praw Dziecka, wiedzieliście
o tym? Wasze dobro jest ważne dla Polski, ponieważ to wy będziecie w przyszłości tworzyć nasz
kraj.
Asiu, w twoim przypadku łamane jest głównie Prawo do nietykalności osobistej. Nikt nie
może cię poniżać, zarówno twój ojciec, jak i twoi rówieśnicy. Nie bądź bierna.
Jerzy. Ważne w twojej sytuacji jest Prawo do wszechstronnego rozwoju osobowości.
Możesz decydować o sobie. Twoi rodzice zapewne chcą dla ciebie jak najlepiej, spróbujcie
znaleźć wspólny język.
Kamilo, znasz Prawo do odpowiedniego standardu życia? Nie powinnaś go sobie
odbierać.
Sebastianie, proszę cię, żebyś zastanowił się nad znaczeniem wirtualnego świata. Postawa
twoich rodziców... Zapewne złamano Prawo do wychowywania się w rodzinie.
Danuto, myślę, że już wiesz o swoim Prawie do własnego światopoglądu. Pozwala ci ono
na subiektywne opinie, rozwijanie zainteresowań, które wydają ci się odpowiednie. Jednym
słowem, możesz być, kimkolwiek zechcesz, i tyczy się to wszystkich z was.
Czasem warto uwolnić się od trosk przy rozmowie z otwartym sercem – nauczycielka
przerwała na moment, by każdy mógł posmakować tych słów. – Czy potraficie sięgnąć do
korzeni waszych problemów? Zamknijcie oczy i podzielcie się ze wszystkimi zmartwieniami.
Jesteście dla siebie bezimiennymi z korytarza, prawda? Skoro tak, wyobraźcie sobie, że jesteście
w gronie przyjaciół lub rodziny. Spróbujmy się zrozumieć nawzajem, dobrze? Ten, kto będzie
gotowy, może zacząć mówić.
Nikt nie drgnął. Panowała cisza, przerywana urywkami rozmów z widowni.
- Gdy byłam mała, rodzice mnie bili – ku zdziwieniu wszystkich odezwała się pani Kot. –
Wtedy nie wiedziałam jeszcze, jak sobie z tym poradzić. Byłam zagubiona i przestraszona. Nie
chciałam pomocy, wolałam kryć w sobie to wszystko. Z biegiem czasu nie było lepiej. Rodzice
wiedzieli, że mogą zrobić ze mną, co chcą, więc nadal traktowali mnie jak robaka. Byłam
robakiem. Paskudnym, słabym robakiem. W pewnym momencie chciałam ze sobą skończyć, aż
w końcu... Uciekłam z domu. Błąkałam się długo, aż złapała mnie policja. Odkryli, w jakim
byłam stanie, skontaktowali się z moimi rodzicami, którzy mieli odebrać mnie z komisariatu. Nie
chciałam wracać do tego strasznego miejsca. Tak poznałam pewną psycholożkę. Jej pierwszej
wyjawiłam prawdę, bo była mi obca. To zmieniło wszystko. Zamieszkałam u ciotki, z którą
rodzice nie utrzymywali kontaktu i odnalazłam szczęście – jej głos zaczął się łamać. Z
zaciśniętych powiek wypłynęły łzy.
- Czasami zastanawiam się, czemu jestem inna. Ale nie mogę żyć inaczej. Kocham to i
nie pozwolę się stłamsić. To nieodłączna część mojego życia. Nieważne, ile będę przez to
cierpieć, szczęście dają mi moi idole.
- Rodzice, co? Nie porozmawiam o tym z nimi... Nie mam odwagi. Za nic nie zostanę
plastykiem. Są już za bardzo nakręceni na te najlepsze szkoły, najwyższą średnią... Mam tego
serdecznie dość. Dla rysunku jestem w stanie poświęcić oceny, byle móc się tam dostać. Do
świata artystów. Mam wrażenie, że tam się odnajdę najlepiej.
- Dobrze wiem, co sobie zgotowałam. Chciałam dać nauczkę matce i pokazać innym, że
jestem lepsza. Anoreksja i bulimia to choroby psychiczne. Trudno się uwolnić. Tak samo nałogi.
Byłam głupia. Moje wzory to wraki ludzi. Mieli zwracać na mnie uwagę. Teraz widzę w oczach
ludzi litość.
- Internet... Tam nikt cię nie zdradzi. Jesteśmy sobie obcy, a jednak tworzymy jedną
wielką rodzinę. Zawiązujemy przyjaźnie. To świat jak w bajce! Rodzice mnie nie zauważają.
Spędzam samotnie dnie i noce w wielkim, pustym domu. Prawdziwe rany bolą tak, jak nigdy nie
będą boleć te wirtualne. Tak właśnie myślę.
- Tak naprawdę ja kocham mojego ojca. Mamy tylko siebie. Jeśli nie pije, jest dobrym
człowiekiem! Po prostu... Jak zacznie, nie potrafi przestać. Czasami mnie krzywdzi, ale... On też
się stara. Wiem, że mnie kocha. Jeżeli przy mnie będzie, nie obchodzą mnie stare ubrania,
podręczniki, brak pieniędzy. Przy tacie czuję się bezpieczna, mimo że jeśli sięgnie po butelkę,
może zmienić się w bestię. Chcę być silniejsza, żeby nie raniły mnie obelgi w szkole.
Pani Regina złapała ręce uczniów siedzących obok niej. Stworzyli okrąg, po czym wstali.
- Z każdej sytuacji jest wyjście. Musisz tego tylko chcieć – wykrzyknęła Asia.
- Masz prawo spełnić marzenia – oznajmił Jerzy.
- Nie wyniszczaj sam siebie – Kamila uśmiechnęła się do widowni.
- Nie trać wiary w ludzi – Danuta puściła oko.
- Nie wstydź się szukać miłości – dodał Sebastian.
Pośród publiki jakaś dziewczyna ścisnęła dłoń ojca. Przez chwilę wydawało jej się, że się
uśmiechnął?
Tomek zerknął na koleżankę, która pokiwała głową ze zdeterminowanym spojrzeniem.
Wera przycisnęła rękę do serca. Nie musiała porzucać marzeń.
Felicja otarła łzy. Nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić...
- POZWÓL SOBIE POMÓC I SAM SZUKAJ POMOCY. ZADBAJMY O ŻYCIE –
wszyscy uczestnicy przedstawienia wyszli na scenę i ukłonili się. Sala zawrzała od oklasków.
Waleria uśmiechała się szeroko do kolegów. Była szczęśliwa. Miała nadzieję, że spektakl zmieni
coś w sercach wszystkich widzów i, że ci cierpiący wezmą życie w swoje ręce. Kto wie, może się
jej udało...?
(c) Blanka Zwolińska
Konwencja Praw Dziecka (Art. 3, 5, 12, 13, 14, 15, 18, 19, 24, 36, 37)