4, 3, 2, 1... start!
Transkrypt
4, 3, 2, 1... start!
O tym, jak Bolek Biegacki nad Bobrem biegał... ie dawno, dawno temu..., nie za górami, nie za lasami..., lecz tu i teraz dzieje się ta historia... olek Biegacki - gród nad Bobrem zamieszkujący, usłyszał razu pewnego we Wrocławskim Radiu o trasie biegowej „Bobrową Ścieżką" nazwanej. „Hm, ciekawe..." - pomyślał i postanowił jak najszybciej sprawdzić radiowe informacje. jeden z ostatnich dni lata, kiedy to czarownice piękną pogodę przepowiedziały, wybrał się więc Bolek na Ścieżkę Bobrową. Z samego rana gdy teren wokół był jeszcze mgłą gęstą spowity… Przy ósmym przęśle wiaduktu kolejowego, bolesławiecką perełką zwanego, stanął, gotowy na przygody swojej rozpoczęcie ... 4, 3, 2, 1... start! uszył… Pobiegł wzdłuż wielkiej tajemniczej budowli, a gdy znalazł się nad rzeką, skręcił w lewo i podążył brzegiem, tak jak znaki nakazywały. Spojrzał w lewo - łąka, spojrzał w prawo - woda, a po chwili miał nad głową most. Pobiegł dalej bulwarem, a przy jego końcu usłyszał szum - to spienione wody Bobru spływały kaskadą. Bolek biegł przed siebie, a gdy minął zakole rzeki napotkał przeszkodę - nie spodziewał się wspinaczki, lecz z łatwością pokonał 15 schodków. Skręcił w prawo i po przebiegnięciu przez kładkę znalazł się po drugiej stronie rzeki. Betonowa alejka przy basenach zaprowadziła go do rozwidlenia. Tu skierował się na prawo, i usłyszał znajomy dźwięk - głos Bobru. Pomachał do spacerujących po przeciwnym brzegu, po Bulwarze nad Bobrem, gdy nagle z zarośli wyskoczyła spłoszona sarenka. Bolek uśmiechnął się do siebie i pomyślał: „Ha! Więc nie tylko ja tu biegam..." podążył dalej zgodnie z nurtem. Aż tu nagle drogę przecięły mu powalone drzewa. „To z pewnością robota BOBRA - pana Borowej Ścieżki." -pomyślał Bolek przeskakując pnie. Chwilę później znalazł się znów pod mostem, skąd niedaleko już do wiaduktu. I zanim pociąg zdążył pokonać 490 metrów kamiennego mostu, Bolek był już pod nim. Tu zatrzymał się na chwilę, by odsapnąć sobie troszkę. Popatrzył na wodospad mieniący się w porannych promieniach słońca i na stadko kaczuszek. Ruszył dalej do kolejnego mostu i pokonując zawijasy przeprawił się nim na przeciwny brzeg rzeki. Później biegnąc pod mostem i dalej nabrzeżem, znalazł się przed wiaduktem. Tu po skręcie w lewo czekała go ostatnia prosta. Gdy ją pokonał, dotarł do miejsca, w którym rozpoczęła się jego przygoda. olek przysiadł na ławeczce i pomyślał: „To może jeszcze raz?"