POL54-0509 Inwazja na Stany Zjednoczone VGR

Transkrypt

POL54-0509 Inwazja na Stany Zjednoczone VGR
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
1
Inwazja na Stany Zjednoczone
` ^wolà Pana, èe siâ dziejà pewne rzeczy w pewnym
czasie. Udaliæmy siâ do Denver _ wãaænie niedawno i
powråciliæmy. Ja myælâ, èe oni chcà sprawozdanie o
zgromadzeniu. Byão to jedno z najlepszych zgromadzeä, jakie
miaãem od lat. Przeèyliæmy cudowne chwile. Coæ trochâ ponad
dwa tysiàce ludzi oddaão swoje serca Chrystusowi, opråcz tych,
ktårzy otrzymali chrzest Duchem Æwiâtym, opråcz wielkich
znamion i cudåw, ktåre nasz drogi Pan Jezus uczyniã wæråd
ludzi tam w Denver. Oni przeèyli cudowne wylanie i wielkie
zgromadzenie siâ razem ludzi. Rozpoczâliæmy z piâcioma
tysiàcami ludzi na poczàtku. I mieliæmy Ogrody Mammoth. A
trzeciego wieczora nie byão tam w tym lokalu nawet miejsca,
gdzie by ludzie mogli staá. Przeèywaliæmy takie wspaniaãe
chwile podczas tych piâciu wieczoråw!
2 Odjechaliæmy stamtàd, by pojechaá do Kanady _ syn i ja.
Udaliæmy siâ wysoko do går i przyszãa ænieèyca. Sàdzâ, èe
sãyszeliæcie o tym w waszym radio. I coæ okoão sto
osiemdziesiàt osiem ludzi zginâão w niej. I myæmy utknâli w
zaspie ænieènej na kilka dni _ tam wysoko w gårach. I nasze
naboèeästwo przeminâão, a my musieliæmy wråciá do domu,
zanim znowu odjedziemy. Wierzymy wiâc, èe wszystko to byão
moèe wedãug woli Boèej, èe to bâdzie lepsze zgromadzenie i
tym podobnie. On coæ dla nas przyszykowaã, czego my nie
wiemy.
3 My chodzimy w poniekàd ciemnym æwiecie, ale nie w
ciemnoæciach. Po prostu idziemy tam, gdzie idzie Æwiatão _
potem naæladujemy to Æwiatão.
4 A nasz Niebiaäski Ojciec prawdopodobnie ma coæ, o czym
niczego nie wiemy. Byá moèe byão jakieæ niebezpieczeästwo,
ktåre siâ tam znajdowaão. Wzglâdnie On moèe znowu dziaãaã
na kimæ, by go przyprowadziá. Rozumiecie, Båg moèe po
prostu dziaãaá na jednym czãowieku w ten sposåb; On zmienia
caãy naråd z powodu tej jednej osoby tylko, by ich dostaá do
ærodka. A wiâc wiemy, èe to wszystko byão dobre ku chwale
Boèej. I my Mu dziâkujemy za to, i za to, èe nas ochraniaã. A
byão tam wielu, ktårym^
5 Billy i ja pomagaliæmy ich pozbieraá po drodze i tym
podobnie _ ludzi, ktårzy mieli wypadek i tym podobnie. Lecz
myæmy przejechali bez èadnych kãopotåw. Raz zjechaliæmy z
drogi, lecz byão to tylko przez kilka chwil. Pewien czãowiek
tam w gårach na ranchu zjechaã w dåã i wyciàgnàã nas
ciàgnikiem. Po prostu wpadliæmy w poælizg; byão tak gãadko.
2
MÅWIONE SÃOWO
6 A byãa to jedna z rzeczy, ktårych nie mieli od wielu^ Nie
mogli _ ludzie, pamiâtajàcy dawne czasy, nie mogli sobie
przypomnieá, èeby mieli kiedykolwiek takà ænieèycâ, jak ta, w
tym kraju, o tej porze roku, w poblièu Roundup, Montana. A
my byliæmy^ Wiemy, èe coæ naprawdâ tak doniosãej wagi, jak
to _ nasz Pan miaã w tym tam gdzieæ Swojà râkâ. Byão to dla
pewnego celu, dla naszego dobra. Dla naszego dobra _ to
wãaænie byão to.
7 A wiâc zatelefonowaãem bratu Neville, gdy przyjechaãem z
powrotem, i powiedziaãem: ÉW niedzielâ bâdâ w domu. I _ i
jeæli byæ chciaã, èebym tutaj przyszedã i miaã szkoãâ niedzielnà
moèe, no cåè, w porzàdku”. I powiedziaãem: ÉPotem bâdâ^ a
ja siâ bardzo ucieszâ, èe tu mogâ przyjæá”.
8 On rzekã: ÉAleè, oczywiæcie, bracie Bill”. Powiedziaã: ÉMy
siâ zawsze tak bardzo cieszymy, kiedy ty przyjedziesz” _ z
otwartym, wielkodusznym sercem i witajàc mnie w ten sposåb.
I ogãosiã to w swoim programie radiowym wczoraj. Jesteæmy
wiâc wdziâczni za wszystkie te sprawy.
9 A dzisiaj do poãudnia, teraz, mamy Dzieä Matek.
Wiâkszoæá ludzi _ usãyszycie gdziekolwiek kazania z okazji
Dnia Matek i ludzie måwià o matce, co, jak myælâ, jest
wspaniaãe. Zostawmy to na resztâ usãugi.
10 Oznajmiãem, èe tematem dzisiaj do poãudnia jest: ÉInwazja
na Stany Zjednoczone”, na ktåry chciaãem przemawiaá. Przy
czym, wy prawdopodobnie sãuchacie swojej audycji radiowej i
usãyszycie ich dzisiaj dosyá. I prawdopodobnie bâdzie kazanie
z okazji Dnia Matek dzisiaj wieczorem w naboèeästwach. A
wiâc ja pomyælaãem, èe dzisiaj do poãudnia ogãoszâ Éinwazjâ”.
11 Måwiãem na ten temat tutaj w Denver, nie zupeãnie z tego
punktu widzenia, z ktårego zamierzam podejæá do tego dzisiaj
do poãudnia, jeèeli Pan pozwoli. A ono _ mieliæmy wspaniaãe
chwile przy tym. Pan bãogosãawiã w cudowny sposåb. To nam
czasami daje nieco^
12 Czasem musicie zostaá po prostu trochâ wstrzàæniâci, by
sobie zdaá sprawâ z tego, jakie znaczenie ma to wszystko,
nieprawdaè? I modlimy siâ, èeby to Båg uczyniã.
13 A mimochodem, kiedy zakoäczyliæmy tam na gårze^
Biznesmeni z Denver byli wãaænie tymi, ktårzy finansowali to
zgromadzenie, i byã to trochâ inny sponsor, niè jakiego miaãem
kiedykolwiek przedtem.
14 I zazwyczaj kaznodzieje, kiedy finansujà zgromadzenie, oni
powiedzà:^ ÉCzy to ogãosiãeæ?” ÉTak, koæcioãowi”. O to
wãaænie chodzi. To sà pasterze _ oni chcà, èeby ich stadko
wiedziaão o tym. To jest po prostu^ Sà tym zainteresowani.
15 Lecz Biznesmeni byli trochâ inni. Oni chcieli, èeby æwiat o
tym wiedziaã, wiâc oni po prostu wyrzucili okoão trzy czy
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
3
cztery tysiàce dolaråw na reklamy na wszystkich tramwajach,
taksåwkach, na zderzakach samochodåw i wszâdzie. Mieliæmy
wspaniaãe chwile.
16 Kiedy skoäczyão siâ naboèeästwo, oni mnie zawoãali na
bok i rzekli: ÉBracie Branham, co moèemy zrobiá dla ciebie
teraz? Co ci jesteæmy dãuèni?”
17 Ja powiedziaãem: ÉAleè, oczywiæcie, nic”. Powiedziaãem:
ÉNie jesteæcie mi nic dãuèni”. Powiedziaãem: ÉMoèecie zapãaciá
måj rachunek tutaj w hotelu, jeèeli chcecie”.
18 ÉO, my chcemy coæ dla ciebie zrobiá”. I oni by nie^ Ja
bym od nich nie wziàã niczego.
19 Wiâc menaèer zwoãaã ich wokåã siebie. On powiedziaã: ÉJa
myælâ, èe on trochâ lubi polowaá i ãowiá ryby, nieprawdaè?”
Powiedzieli: ÉTak”.
20 Wiâc jeden z tych biznesmenåw miaã tam w gårach rancho
i on powiedziaã: ÉJa mu je po prostu podarujâ”.
21 Otåè, pan Moore pojechaã tam, by je oglàdaá i on musiaã
jechaá w gãàb går okoão trzydzieæci piâá mil na grzbiecie konia.
Ja rzekãem^ Pan Moore powiedziaã: ÉChciaãbym zobaczyá
siostrâ Branham siedzàcà na koniu i powracajàcà do niego”.
Wiâc on, oni, i^
22 Lecz potem oni przeszli jednak tam na gospodarstwo
domowe koão Silver Plume, Kolorado. To powinno byá po tej
stronie teraz. I oni tam kupili maãe rancho i zbudowali tam dla
mnie råwnieè piâciopokojowy dom teraz, koão Silver Plume,
Kolorado, a jest to w samym sercu går. Wiâc, wy rybacy, ja
sàdzâ, èe to jest dobry czas, wiâc to bâdzie dobre miejsce dla
odpoczynku po zgromadzeniach i tym podobnie, jeèeli Båg
pozwoli. To jest zaleène od Niego, rozumiecie.
23 Pragnâ teraz skierowaá waszà uwagâ do Sãowa. Ja miãujâ
po prostu Sãowo, èyjàce Sãowo Boèe. Ono jest _ wnâtrze tego
Sãowa jest Èyciem. Otåè: ÉSãowo _ litera zabija, lecz Duch
daje Èycie”. A Èycie jest w Sãowie, bowiem to jest Sãowo Boèe.
Èycie znajduje siâ w Jego Sãowie.
Tak, jak gdybym wam powiedziaã: ÉJa wam dajâ^”
24 Ty powiesz: ÉJestem gãodny dzisiaj rano, bracie Branham.
Czy daãbyæ mi piâá dolaråw?”
25 Ja bym powiedziaã: ÉDam”. Otåè, w nich jest tyle samo
èycia, co w mojej obietnicy.
26 Tak samo przedstawia siâ sprawa u Boga. Kiedy Båg
obiecuje cokolwiek, potem to, czym jest Båg, Jego^ On musi
byá w Swoim Sãowie. Rozumiecie? To Sãowo jest warte^ To
Sãowo jest dokãadnie takie same, jak Båg. Ono jest Bogiem.
27 Jesteæ wart tyle, co twoje sãowo. Ono jest twojà obligacjà;
jak mawialiæmy zazwyczaj. Twojà obligacjà jest twoje sãowo.
4
MÅWIONE SÃOWO
Jeæli nie mogâ przyjàá twego sãowa, to nie mogâ mieá zaufania.
Lecz jeæli ciâ mogâ wziàá za sãowo odnoænie wszystkiego, to
jesteæ czãowiekiem honoru.
28 A Biblia måwi: ÉNa poczàtku byão Sãowo, a to Sãowo byão
u Boga, a Bogiem byão to Sãowo”. Rozumiecie? Rozumiecie? ÉA
to Sãowo ciaãem siâ staão i mieszkaão miâdzy nami”.
29 Gdybyæmy pomyæleli, èe ta wãaænie ziemia, na ktårej my
èyjemy dzisiaj do poãudnia, ona jest Sãowem Boèym. To drzewo
jest Sãowem Boèym. A ty _ twoje ciaão jest Sãowem Boèym.
Båg powoãaã je Sãowem do istnienia, stworzyã je z niczego; co
nie miaão niczego.
30 Czy zwråciliæcie kiedykolwiek uwagâ na to, skàd pochodzi
ludzkie èycie? Jedna maãa komårka, tak maãa, èe ludzkie oko
nie potrafiãoby jej zobaczyá; tylko przez mocne powiâkszajàce
szkão. A z niej wywodzi siâ stupiâádziesiâcio-, dwustufuntowy
czãowiek. Skàd siâ ona wziâãa? Rozumiecie? Båg jà po prostu
wypowiedziaã i ona zaczâãa wedãug natury rosnàá i wydaãa go
na æwiat dokãadnie takiego. On powoãaã Sãowem do istnienia
kaède drzewo, wszystko. I jest to taka wspaniaãa, cudowna
rzecz dzisiaj do poãudnia oglàdaá Sãowo Boèe.
31 Otåè, dzisiejszego dopoãudnia otworzymy ksiâgâ Kronik w
Starym Testamencie. Byãem po prostu trochâ rozstrojony^
Podczas, gdy otwieracie teraz Kroniki, 18. rozdziaã. Po prostu
trochâ zmâczony. Lecz jeæli Pan pozwoli^
32 Nie jestem pewien; bâdziemy wiedzieá wiâcej w ærodâ
wieczorem. Jeæli Pan pozwoli i zbår czuje siâ kierowany w tym
kierunku, chciaãbym mieá tutaj w ærodâ, czwartek, piàtek,
sobotâ i niedzielâ naboèeästwa ewangelizacyjne, po prostu
nauczanie _ ewangelizacjâ ze Sãowa. [Zgromadzenie: ÉAmen”
_ wyd.] Æroda, czwartek, piàtek, sobota i niedziela _ tylko
nauczanie ze Sãowa, èadne naboèeästwa uzdrowieniowe, lecz
nauczanie. Byá moèe, èe Pan poprowadzi nas w tym kierunku.
A potem my^ Po prostu lubiâ byá z wami i mieá spoãecznoæá
wokåã Sãowa razem z wami. Dziâkujâ wam bardzo za to miãe,
wspaniaãe Éamen”.
33 Zatem, w 18. rozdziale Kronik, poczàwszy od 12. wersetu,
pragniemy wziàá jako podstawâ dla naszych myæli na kråtki
czas tylko ten èyciowy temat na dzisiejszy czas. 1. Kroni-^
Wzglâdnie Drugie Kroniki, przepraszam. Drugie Kroniki 18. 12,
i przeczytamy tutaj czâæá z tego, i zobaczymy, co nasz Pan chce
nam podaá do wiadomoæci.
ÉA posãaniec, ktåry poszedã, aby przywoãaá
Micheasza, rzekã do niego tak: Oto wszystkie
wypowiedzi prorokåw sà jednakowo pomyælne dla
kråla; oby i twoje sãowo byão jak sãowo kaèdego z nich;
przepowiadaj dobrze!
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
5
A Micheasz odpowiedziaã: Jako èyje Pan, bâdâ måwiã
tylko to, co powie måj Båg.
A gdy przyszedã do kråla, rzekã krål do niego:
Micheaszu, czy mamy ruszyá przeciwko Ramot
Gileadzkiemu na wojnâ, czy mamy tego zaniechaá? A
on odpowiedziaã: Wyruszcie, a poszczâæci siâ wam i
zostanà wydani w wasze râce!”
34 Teraz, aby ugruntowaá nasze myæli na kilka chwil; jeszcze
jedno sãowo do Niego odnoænie tego.
35 Nasz Niebiaäski Ojcze, zblièamy siâ do Ciebie teraz z
wdziâcznymi sercami z powodu zgubionych dusz, z powodu
tych, ktårzy sà w potrzebie, z powodu zboru. W^ Niechby
Duch Æwiâty wszedã teraz szybko do Sãowa, modlimy siâ.
Bierzemy Je wprost do kaèdego serca tutaj, ktåre jest w
potrzebie. A gdy On przekazuje Swoje Poselstwo mocy Sãowa
do serca, obyæmy siâ wszyscy pomyælnie rozwijali przez Nie
dzisiaj do poãudnia; a gdy bâdziemy odchodziá z tej kaplicy,
obyæmy siâ radowali i chwalili Boga, måwiàc: ÉNasze serca
paãajà w nas z powodu Jego Obecnoæci”. Bowiem prosimy o to
w Jego Imieniu. Amen.
36 Nasza scena jest oparta dzisiaj do poãudnia na tragicznym
wydarzeniu. A Stary Testament jest, wedãug mnie, zawsze
cieniem, albo _ albo zapowiedzià Nowego Testamentu. Wiele
razy ktoæ powiedziaã: ÉBracie Branham, dlaczego jest tak, èe
zawsze bierzesz Stary Testament? Niemal zawsze, bioràc tekst,
przejdziesz do Starego Testamentu”. Ja to czyniâ, poniewaè
lubiâ typologiâ. Ja lubiâ^
37 Moje wyksztaãcenie jest bardzo ograniczone, jak wszyscy
wiecie. A jedyny sposåb, ktåry znam, jak byá blisko prawdy,
jest patrzeá na to, jaki byã wzår _ spojrzeá na plan i zobaczyá,
co to byão. A potem wiem, èe to, co byão, bâdzie czymæ
podobnym do tego, co jest tutaj, bo to jest po prostu cieä tego. I
ja zawsze patrzâ wstecz do Starego Testamentu, by zobaczyá,
co uczyniãy dzieci izraelskie, zobaczyá, jaka byãa kara za
grzech, zobaczyá, jakà mieli sãusznoæá prorocy, zobaczyá, czym
byãy wszystkie te rzeczy; a potem bâdâ miaã pojâcie, co to tu
jest, co byão przedcieniem tego, co bâdzie w czasie generalnego
zakoäczenia na koäcu.
38 W owym czasie wydarzyãa siâ Izraelowi wielka rzecz. On
znajdowaã siâ w ciemnoæciach swojej påãnocy.
39 W Starym Testamencie _ jeèeli Pan pozwoli, byá moèe w
nadchodzàcych zgromadzeniach chciaãbym pokazaá to, jak
Siedem Wiekåw Koæcioãa byão przedstawionych symbolicznie
w Starym Testamencie. Jak one rozpoczâãy dokãadnie tak, jak
na poczàtku Wiekåw Koæcioãa, pogaäskiego koæcioãa, i szãy
wprost poprzez podobny ciemny wiek, i wyszãy w chwalebnym
6
MÅWIONE SÃOWO
czasie Piâádziesiàtnicy, kiedy przypadã Duch Æwiâty we
wczesnym koæciele^ w èydowskim okresie czasu. Potem
przechodziãy przez nastâpny okres pogaäskiego koæcioãa, przez
ciemny wiek, a na koäcu wchodzà znowu do Tysiàcletniego
Krålestwa.
40 Otåè, jak byão wåwczas, tam w ærednich wiekach _ ten
wielki krål Achab wystàpiã w mocy. A on poniekàd korzystaã z
reputacji innych krålåw izraelskich, przy czym byã^ Achab
sam byã poniekàd wierzàcym do pewnej granicy. Ja siâ zawsze
powoãywaãem na niego w ten sposåb, poniewaè on byã pewien
czas po tej stronie, a pewien czas po tamtej stronie pãotu.
41 Czãowiek nigdy nie wie, gdzie stanàá _ czãowiek, ktåry jest
taki chwiejny. Wzglâdnie czãowiek, ktåry wyznaje, èe jest
chrzeæcijaninem, a jest taki chwiejny, èe nie wiadomo, co
zrobiá z takim czãowiekiem. Dzisiaj oni sà chrzeæcijanami, a
jutro nie wiesz, gdzie oni siâ znajdujà. Dziæ w koæciele _
radujà siâ i æpiewajà, i uwielbiajà Boga; a jutro gdzieæ na
zewnàtrz pijà, hulajà, wãåczà siâ. Potem trudno coæ uczyniá z
takiego rodzaju czãowiekiem.
42 Przypominam sobie, jako chãopiec, kiedyæ mieliæmy starego
konia, ktåry ciàgle przeskakiwaã przez pãoty. I sàdzâ, èe wielu
z was mâèczyzn w moim wieku wie, jak byão wåwczas w czasie
koni, w czasie powozåw. Ja sam jechaãem wiele razy wãaænie
tutaj tà ulicà, jadàc na wozie, ciàgnionym przez konia. Ja mam
czterdzieæci piâá lat. Wiâc, oni, pamiâtajcie^ Ten stary koä _
myæmy mu wãoèyli na szyjâ jarzmo, jakie wkãadaão siâ krowie, i
zabroniliæmy mu przeskakiwaá pãot. A on chciaã skakaá mimo
wszystko. I on by siâ powiesiã na tym jarzmie i krâciã siâ w
kåãko, i tak dalej. On siâ chciaã przedostaá przez pãot. A
pewnego dnia, co on^
43 Zastanawiaãem siâ, co tak pociàgaão tego starego konia. A
byãa tam wielka jama na odpadki. Otåè, on staã w wysokiej
lucernie, lecz on chciaã^ Tam w tej jamie byão kilka çdçbeã
trawy, rosnàcej w sadach. I on przeskoczyã ten pãot i wpadã do
tej jamy na odpadki, gdzie byãy wszystkie te druty i szkão.
Otåè, on byã w naszym æmietnisku i wskoczyã tam, aby mågã
kilka razy pyskiem uskubnàá tej trawy. I myæmy musieli
sprowadziá kilka koni i wyciàgnàá go z tej jamy na odpadki.
Kiedy on tam wskoczyã, zawiesiã siâ. I kiedy on siâ wycofywaã,
on drèaã i krwawiã, i _ i jaki on byã _ tylko dlatego, aby mågã
raz albo dwa razy uskubnàá pyskiem tej trawy, chociaè staã w
lucernie, siâgajàcej niemal jego kolan.
44 Czâsto rozmyælaãem o tym obrazie. ÉPrzykra jest droga
przestâpcy”. On po prostu nie chciaã pozostaá tam, gdzie miaã
pokarm i przeèywaã wspaniaãe chwile, lecz^ On musiaã
przeskoczyá pãot i potãukã siâ caãy, i pokaleczyã tylko dlatego,
aby uskubnàá trawy jakiegoæ innego rodzaju. Otåè, niemal w
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
7
ten sam sposåb postâpujà ludzie, ktårzy przeskakujà pãot
Boèego pastwiska. Czy temu nie wierzycie? [Zgromadzenie
måwi: ÉAmen” _ wyd.] Wydostajà siâ na zewnàtrz, wychodzà
dzisiaj; wchodzà do ærodka. Oni sà w koæciele, przeèywajà
wspaniaãy czas; potem jutro zaprzedajà to za coæ takiego. To
czyni tà sprawâ bardzo trudnà.
45 Achab byã mniej wiâcej tego typu osobà. W ktårà stronâ
dmuchaã wiatr, w tà Achab ustawiaã swåj èagiel, czy to byão w
tà stronâ czy w tamtà stronâ. Wpadã w caãkowite zamieszanie
na skutek swego maãèeästwa z mãodà kobietà, ktåra byãa
mãodà ksiâèniczkà, cårkà kråla _ Jezabelà. Z wyglàdu byãa
bardzo ælicznà, bardzo piâknà kobietà, lecz w swoim sercu byãa
nikczemnà. Ona byãa baãwochwalczynià i spowodowaãa, èe
caãy Izrael^
46 Otåè, jak bardzo chciaãbym zatrzymaá siâ przy tym na
kilka minut, mianowicie by wejæá do sedna tego
macierzyästwa, rozumiecie, tam. A kiedy czãowiek zacznie siâ
umizgiwaá do tego rodzaju dziewczyny, kobiety, ktårà on^
Tu chodzi o coæ wiâcej, niè tylko patrzeá na piâknoæá. Musisz
dostaá takà, z ktårà jesteæ zaråwno duszà i ciaãem zãàczony
razem; takà, ktåra bâdzie rzeczywiæcie twojà przyjaciåãkà i
towarzyszkà, ktåra ci pozostanie wiernà w bogactwie i w
ubåstwie.
47 Otåè, lecz Achab zakochaã siâ w niej, poniewaè ona byãa
æliczna, jak przypuszczam, i oèeniã siâ. Nie miaãa ona èadnych
innych waloråw, poniewaè byãa takà niegodziwà. I ona tam
przybyãa. A potem, oczywiæcie, zostaã przez nià w ten sposåb
zbaãamucony i kochaã jà, patrzcie, i spowodowaã, èe caãy Izrael
wpadã w grzech i wystâpowaã przeciw Bogu, i zburzyli oãtarze
Boga, a wznieæli oãtarze Baala. I oddawali czeæá Baalowi w
caãym Izraelu w tym czasie.
48 Otåè, jego èona spowodowaãa, èe sprawiedliwy Nabot^
Wielu z was czytaão o nim. Jak on mu zabraã jego ogråd przy
pomocy oszustwa; i przysiâgaã, i kãamaã, miaã przeciw niemu
faãszywych æwiadkåw. Bowiem ona chciaãa uczyniá coæ dla
swego maãèonka; i uæmierciãa sprawiedliwego czãowieka, by
zyskaá ogråd, ktåry przylegaã do areaãu paãacu.
49 Båg spoglàdaã na to wszystko w dåã. Wiâc prorok Eliasz,
ktåry byã wielkim, potâènym sãugà Paäskim, prorokowaã i
powiedziaã Jezabeli, co siâ z nià stanie. I on rzekã Achabowi, èe
psy bâdà lizaá jego wãasnà krew. Otåè, kiedy Båg coæ
powiedziaã^ Oczywiæcie, w owych dniach przyszão przez
proroka wyraçne Sãowo Pana.
50 ÉCzâstokroá i wieloma sposobami mawiaã niekiedy Båg
ojcom przez prorokåw; w te dni ostateczne måwiã nam przez
Swego Syna, Jezusa Chrystusa”.
8
MÅWIONE SÃOWO
51 Wiâc, To jest Sãowo. A jeèeli coæ jest w sprzecznoæci do
Niego, zostawcie to. Rozumiecie? Otåè, po drugie On måwi
dzisiaj przez proroka, widzàcego, i tak dalej. Lecz najpierw
jest To _ Sãowo, obecnie.
52 I Achab popeãniã tà niegodziwoæá. I on tak dalej czyniã; Båg
bãogosãawi ludzi przez wiele lat. A w koäcu, Jozafat byã krålem
nad Judà, podczas gdy Achab byã krålem nad Izraelem.
53 A zatem _ Jozafat byã sprawiedliwym czãowiekiem. On byã
synem Azy. Aza byã sprawiedliwym mâèem, on zburzyã
wszystkie baãwochwalcze oãtarze; zbudowaã oãtarz dla Jahwe. I
oni mieli coæ w rodzaju przebudzenia _ tam w Judzie. A
potem, po pewnym czasie Jozafat, wzglâdnie^
54 Achab raczej posãaã i stwierdziã, èe dalszy kawaã kraju, o
ktårym myælaã, èe naleèy do niego, jest w Syrii i postanowiã go
zajàá. Wiâc on poprosiã tegoè Jozafata, czy by przyszedã i
zawarã z nim sojusz.
55 I oczywiæcie, istnieje wielkie niebezpieczeästwo obecnie,
rozumiecie, gdy oni widzieli tam tego wielkiego kråla Achaba,
a tutaj widzieli tego wielkiego kråla Jozafata; jeden z nich byã
letni, drugi byã mâèem napeãnionym Duchem Æwiâtym.
Zwaèajcie na to, z kim siâ kojarzycie. Dawajcie baczenie na to,
co czynicie, jak ciàgniecie jarzmo razem z niewierzàcymi.
Zachowujcie samych siebie czystych, szczegålnie w tym czasie,
w ktårym èyjemy.
56 Ja wierzâ, zborze, bez cienia wàtpliwoæci; to jest wypalone
na moim sercu. Dlatego wãaænie spodziewam siâ tych piâciu
wieczoråw wkråtce, èeby jeszcze raz, zanim siâ to stanie,
przeczesaá ten zbår zupeãnie przy pomocy Biblii.
57 My èyjemy w przedcieniu tego czasu. Mogãoby siâ to staá w
kaèdej chwili. Gdy widzimy, èe przychodzà czasy wypeãnienia
siâ tych rzeczy _ ta sama podãoæá nieprzyjaciela, te same moce.
Patrzymy na te ænieèyce i wszystko, co siâ dzieje, wszystkie te
epidemie i råène inne rzeczy. To wszystko jest spowodowane
przez te erupcje, wzglâdnie wypuszczanie tych bomb i innych
rzeczy. Oni doprowadzajà tutaj w gårze wszystkie rzeczy do
zamieszania. Oni manipulujà w wielkim Boèym laboratorium,
by wypeãniá Jego Sãowo. Ono dojdzie do skutku.
58 Otåè, Éczãowiek grzechu” dochodzi do mocy, tak kãamliwy.
Moi drodzy! Sãyszaãem dzisiaj rano kaznodziejâ, czãowieka
napeãnionego Duchem, ktåry siâ podjàã znamienia bestii i
powiedziaã, èe antychryst to Rosja. Co za pomyãka! Ach, ach!
Rosja nie ma z tym nic wspålnego. O nie. To siâ zgadza z
Pismem Æwiâtym. Otåè, lecz zauwaècie to ostrzeèenie, w tym
znamiennym czasie, w ktårym èyjemy.
59 Nuèe, Jozafat czuã siâ jakoæ dobrze, poniewaè wielki krål
Izraela powiedziaã: ÉPrzyjdç w odwiedziny do mnie”. I on siâ
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
9
tam udaã. I oni wziâli woãu oraz owcâ, i tak dalej, i zãoèyli
ofiarâ. Przez caãy czas tam wewnàtrz, w sercu Achaba _ on byã
oszustem, bowiem on nie oddawaã chwaãy Jemu, wzglâdnie nie
ofiarowaã tych owiec i innych rzeczy prawdziwie ze serca,
bowiem on mimo wszystko skãaniaã siâ wiâcej do religii swej
èony.
60 I zauwaècie, tak jak Achab oèeniã siâ z Jezabelà w czasie
tego wielkiego ciemnego wieku Izraela i wprowadziã do
Izraela baãwochwalstwo _ to wãaænie jest przedobrazem na
dzisiaj. Wãaænie w tym ciemnym wieku, kiedy wyszliæmy
poprzez apostoãåw na poczàtku, druga runda, trzecia runda,
dalej do ciemnego wieku _ piâtnaæcie stuleci. Tak samo jak
Achab oèeniã siâ z Jezabelà i wprowadziã baãwochwalstwo do
Izraela, tak koæciåã Ducha Æwiâtego skojarzyã siâ z -izmami
oraz wprowadziã na powråt baãwochwalstwo, a dzisiaj jest to
forma chrzeæcijaästwa. Rozumiecie? Widzicie, ta sama
ciemnoæá! A obecnie posuwa siâ ciàgle dalej _ kaèdego dnia;
kaèdy wiek koæcioãa posuwa siâ dalej do tej samej rzeczy, do
tego wielkiego punktu kulminacyjnego, wchodzi do stanu
letnoæci _ letni Laodycejski Wiek Koæcioãa! O, co za okropna
godzina, w ktårej èyjemy!
61 Sãuchajcie. Pragnâ to wyznaá w tej chwili, zanim posunâ
siâ dalej. Ja jestem staromodnym kaznodziejà, ktåry pragnie
ujrzeá znowu tamte stare czasy. Widziaãem juè tak duèo tego
podrabiania _ Hollywood czyniàcy widowisko z Ewangelii, èe
mnie biorà z tego mdãoæci i jestem zmâczony z tego. O, tak. Ja
pragnâ ujrzeá to staromodne. Obawiam siâ, èe czynimy dla
ludzi chrzeæcijaästwo zbyt piâknym; to niebezpieczna linia.
62 Zatem, Jozafat udaje siâ tam i myæli: ÉO, hm, ten wielki
krål Izraela _ ja bâdâ tylko^ O, my bâdziemy^ Bâdzie to
w porzàdku”. I wãaænie wæråd caãego tego wielkiego
splendoru _ co on uczyniã? On zawarã sojusz, by wyruszyá i
walczyá przeciw nieprzyjacielowi na wspålnym gruncie,
bowiem oni måwili: ÉMy obaj jesteæmy tymi samymi ludçmi”.
Lecz oni nie byli. Jedni byli grupà, napeãnionà Duchem
Æwiâtym, drudzy byli letnià grupà. Oni nie byli tymi samymi
ludçmi. O nie. Nie moèecie mieá^
63 Ciemnoæá nie moèe mieá spoãecznoæci z æwiatãem. Noc nie
moèe istnieá w obecnoæci æwiatãa sãonecznego. A najbardziej
zdradliwy czas, jaki istnieje, jest pomiâdzy dwoma porami.
Wãaænie wtedy, gdy sãoäce zachodzi lub wschodzi _ to jest
najbardziej zdradliwy czas, jaki istnieje. Widocznoæá nie jest
wystarczajàca,
by
widzieá
wyraçnie;
æwiatãa
twego
samochodu nie æwiecà dobrze i jasno. Jest lepiej, kiedy jest
albo ciemnoæá albo æwiatão dzienne. Jezus powiedziaã:
ÉBàdçcie goràcy albo zimni, nie letni”. To jest po prostu ta
niebezpieczna linia.
10
MÅWIONE SÃOWO
64 A zatem, Jozafat, kiedy on tam przyszedã, a potem zawarto
ten wielki sojusz _ to siâ nie podobaão Bogu. I zauwaècie,
wãaænie w czasie jego _ caãego tego podniecenia teraz: ÉJa
zyskaãem èyczliwoæá u tego kråla. I ach, ja _ ja _ ja mam
spoãecznoæá z tym sàsiadem. Mam^”
65 Widzisz, bàdç ostroèny w tej sprawie, zborze! Rozumiecie?
To wãaænie jest przyczynà wszystkich kãopotåw w tej kaplicy
tutaj i w innych. Rozumiecie? Bàdçcie ostroèni w tym, z czym
siâ mieszacie. Rozumiecie? Wynijdçcie z tego zaraz i albo
bàdçcie dla Chrystusa, albo przeciw Niemu. Rozumiecie?
66 Otåè, ten czãowiek zawarã sojusz i myælaã sobie, èe uczyniã
coæ wielkiego. Jednak gdy on powiedziaã: ÉCzy nie
powinniæmy, zanim wyruszymy, zasiâgnàá rady u Pana
odnoænie tego?” Otåè, w Jozafacie pozostaão dosyá religii, choá
popeãniã bãàd, udajàc siâ tam do tego kråla, lecz w nim
pozostaão dosyá religii, by pomyæleá: ÉOtåè, powinniæmy
przynajmniej zasiâgnàá rady u Pana”.
67 Nuèe, Achab kontynuowaã ciàgle swoje, nie powiedziawszy
ani sãowa; po prostu jego wãasny, mechaniczny, cielesny, ludzki
sposåb czynienia rzeczy.
68 Ja siâ po prostu zastanawiam tutaj, zborze, czy w tym
wãaænie nie popeãniliæmy wiele razy bãâdåw. Wyobraèajàc to
sobie i måwiàc: ÉOtåè, to powinno byá w ten sposåb”, i
ustaliliæmy to w ten sposåb.
69 Ja myælâ, èe w tym wãaænie jest caãa masa amerykaäskiego
gãoszenia ewangelii dzisiaj, èe je zaczâliæmy w formie _ ja bym
powiedziaã Hollywoodzkiego gãoszenia ewangelii _ wszystko w
pociàgajàcej atmosferze. Widzimy, èe ewangelista przychodzi
dzisiaj na podium i, moi drodzy, on jest caãy napuszony i
opowiada caãà masâ èartåw, zanim zacznie gãosiá, i tym
podobne rzeczy, i zachowuje siâ, i postâpuje jak klown za
kazalnicà. Gdy nastanie pora, by uczyniá wezwanie do oãtarza,
ludzie nie widzà nawet èadnej szczeroæci, by w oparciu o nià
uczyniá wezwanie do oãtarza. To siâ zgadza. Z tego wãaænie
powodu æwiat dostaã siâ dziæ do takiego letniego stanu, w
jakim siâ znajduje.
70 Zastanawiam siâ dzisiaj. Jest to po prostu, dzisiaj, ja^
Koæciåã _ pråbowaliæmy posyãaá naszych chãopcåw do szkoãy,
by siâ uczyli psychologii i tym podobnych rzeczy, by wiedzieli,
jak zaimponowaá jakimæ programem, by wystàpiá za kazalnicà
i ustanowiá nasz^ To poselstwo jest tak nâcàce, èe ono
uchwyci ludzi i przyciàgnie ich uwagâ. I wielu wielkich
psychologåw wystâpuje w ten sposåb jako nauczyciele i oni je
dramatyzujà i wprowadzajà doä caãà masâ innych rzeczy. Ja
siâ po prostu zastanawiam, gdy ludzie^ Zawsze opowiadamy
im piâknoæá i powab koæcioãa, lecz zapominamy im powiedzieá:
ÉKto chce iæá za Mnà, niech zaprze samego siebie, weçmie swåj
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
11
krzyè i naæladuje Mnie”. Zastanawiam siâ, czy nie uczyniliæmy
piâknoæá koæcioãa zbyt ælicznà dla czãowieka, ktåry przychodzi
do niego.
71 Na przykãad baptystyczny koæciåã dzisiaj ma taki slogan:
ÉO milion wiâcej w 1944” _ przyjmujàc czãonkåw tysiàcami i
dziesiàtkami tysiâcy, nienawråconych, po prostu ludzi, ktårzy
przychodzà i przyãàczajà siâ do koæcioãa. I to jest obarczajàcà
sprawà dla Koæcioãa Jezusa Chrystusa _ przyjmowaá takich
czãonkåw. Oni ciàgle pijà. Oni ciàgle palà. Oni ciàgle
uprawiajà gry hazardowe. Oni ciàgle kãamià.
72 Oni chodzà do koæcioãa, oczekujàc, èe zostanà ubawieni
przez grupâ ewangeliståw z Hollywoodu, ktårzy powstajà i
wkãadajà na siâ wiele przepychu, a wiele duèych instrumentåw
jest rozmieszczonych po caãym podium.
73 Podczas gdy powinni mieá najpierw staromodne woãanie
do Boga _ wezwanie do oãtarza tam na dole; gdzie mâèczyçni i
kobiety nie przychodzà do podniecajàcej atmosfery, ani nie
przybiegajà i nie postâpujà jak klowni, lecz klâkajà u oãtarza i
uæwiadamiajà sobie tam æmierá Jezusa Chrystusa, ktåry umarã
za nich, aby mogli powråciá szczerze na nowo do Boga.
74 Zastanawiam siâ, czy nie èyjemy w tego rodzaju czasie, gdy
przyjmujemy wielkich ewangeliståw, wielu takich, ktårzy dziæ
przemierzajà kraje, wielkich i znanych ewangeliståw, ktårzy
studiowali psychologiâ i pociàgajà ludzi do koæcioãa. Lecz
potem, gdy ich raz dostaniecie do koæcioãa, co potem dla nich
uczynicie? Co _ co siâ z nimi stanie, kiedy siâ dostanà do
koæcioãa? Po prostu przyãàczà siâ do koæcioãa i odchodzà z tym
samym grzechem i z tà samà poèàdliwoæcià, z jakimi przyszli
do koæcioãa. Oni wracajà tà samà drogà. I to jest powodem,
dlaczego æwiat patrzy dzisiaj i måwi: ÉHm, jeæli ten czãowiek
jest religijny, jeæli ta osoba jest religijna^”
75 Obawiam siâ, èe uczyniliæmy to zbyt ãatwà sprawà. Jest to
_ ja miãujâ^ Ja myælâ, èe radoæá, oczywiæcie, wierzâ, èe
wszelka radoæá znajduje siâ w Jezusie Chrystusie. To siâ
zgadza. Wierzâ, èe jest peãnia radoæci i szczâæcia. Lecz pamiâtaj
bracie, to jest droga agonii i cierpienia i krzyèa. Musisz sobie
to råwnieè uæwiadomiá. To siâ zgadza. Zastanawiam siâ, czy
nie przedstawiliæmy to trochâ zbyt _ trochâ zanadto
aksamitowo.
76 Popatrzyãem, a moja èona przymocowaãa^ Zabraãa siâ do
przymocowania råèy do mojej marynarki dzisiaj rano. Ona
rzekãa: ÉPowinieneæ jà nosiá. Twoja matka èyje”.
A ja powiedziaãem: ÉO, kochanie, ja nie wiem”.
77 Dzieä Matek jest cudowny, lecz jest to podobne do tego
æwiata _ oni uczynili tà rzecz biznesem, po prostu tylko, by
12
MÅWIONE SÃOWO
sprzedawaá kwiaty i tym podobne rzeczy. Patrzcie, to jest
zdyskredytowanie matki. Wiecie, moja matka jest mojà matkà
kaèdy dzieä w roku, tak jest, nie tylko jeden dzieä.
Ja powiem: ÉCzy kochasz swojà matkâ?”
78 ÉPosãaãem jej bukiet kwiatåw z okazji Dnia Matek w
ubiegãym roku”. Otåè, bracie, ona powinna byá matkà kaèdego
dnia. Lecz staão siâ to biznesem.
79 Ten kwiat jest piâkny. Ja miãujâ piâkny kwiat. Ja myælâ o
tym tak samo, jak myælâ^ Jak piâkny jest ten kwiat! On
kwitnie. I on ma woä. A przechodzieä wàcha go. Zwierzâ
przechodzi wokoão i wàcha go. Lecz spåjrzcie teraz, on jest
æliczny. Tak jak Koæciåã Pana Jezusa Chrystusa _ On jest
najchwalebniejszà rzeczà; Boskie uzdrowienia i moce, i cuda, i
znaki, i znamiona, i wolnoæá od grzechu. Jest to piâkne miejsce.
Lecz patrzcie, jeæli ta råèa^ Bâdziemy musieli przyjæá _
Koæciåã, podobnie jak caãa natura.
80 Ta råèa jest piâkna, kaèda krowa w kraju lizaãaby jà,
gdyby mogãa. Lecz przyroda wyposaèyãa jà w maãe bagnety,
maãe wãåcznie, sterczàce z niej, nazywane cierniami, i krowy
zostawiajà jà w spokoju. To jà chroni. Dokãadnie tak jest.
81 I ja myælâ, èe gdybyæmy nie mieli dzisiaj Sãowa Boèego,
ostrzejszego niè obosieczny miecz, wokåã piâknoæci mocy
æwiàtobliwoæci Boèej, pozwolilibyæmy kaèdej krowie w kraju
lizaá Je i skubaá Je. Ona by Je powalaãa. Koæciåã bâdzie tego
winien. To siâ zgadza.
82 Ja myælâ, èe dzisiaj potrzebujemy wiâcej staromodnych,
powoãanych przez Boga kaznodziejåw, surowych, byá moèe nie
posiadajàcych wiele wyksztaãcenia, lecz oni przyprowadzà
ludzi do oãtarza, aby tam umarli. Nie z radoæcià i æmiechem,
pâkaá baloniki z gumy do èucia, zarejestrowaá swoje nazwisko
na papierze; lecz bracie, staromodne krzyczenie i umieranie, aè
mâèczyçni i kobiety gruntownie pokutujà ze swoich grzechåw i
przychodzà blièej ku Bogu. Amen.
83 Ja wam måwiâ, my mamy: ÉPodnieæcie swoje râce, kto chce
przyjàá Chrystusa” _ i wszystko temu podobne. To jest w
porzàdku, bracie, lecz to nie _ to nie wypâdzi grzechu.
84 Ty musisz najpierw pokutowaá, uporzàdkowaá èycie, paæá
tam na ziemiâ i rzeczywiæcie rozpaczliwie woãaá. Przypominam
sobie czasy, kiedy ci staromodni ludzie chodzili po przejæciach,
i tam i sam po ulicach, i nawoãywali, i rozmawiali ze swymi
sàsiadami. To byli chrzeæcijanie tamtego czasu, måwiàcy o
sprawach Paäskich.
85 A dzisiaj zapisujemy nasze nazwiska do ksiàèki koæcielnej i
wychodzimy, i pozostajemy w domu, i w ogåle nie måwimy ani
sãowa o Tym. Beztroscy! ÉSkoro tylko naleèymy do koæcioãa, to
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
13
jest wszystko w porzàdku”. Jestem pewien, èe siâ w tym
mylimy, ludzie. Sprawdçcie to! Bowiem to siâ nie ostoi na
Sàdzie. O nie. To siâ nie ostoi.
86 Nic mniej niè: ÉKto Mnie naæladuje, niech zaprze samego
siebie, weçmie swåj krzyè i codziennie umiera”. Pozostaä
umarãy tam na krzyèu. To siâ zgadza. Agonia! ÉTa droga _ ja
obiorâ drogâ”, æpiewasz, Éz garstkà wzgardzonych Paäskich”.
87 Ja myælâ dzisiaj, co to za czas, w ktårym èyjemy! To
gãoszenie Ewangelii _ podajà jà z wielkà pompà i pråbujà^
Kiedy widzisz ewangelistâ, przychodzàcego do miasta, dziwisz
siâ. Ja _ moje zgromadzenia byãy winne tego samego. To siâ
zgadza. Czasami dziwiâ siâ, kto przychodzi do miasta _
ewangelista, czy Jezus Chrystus? Patrzcie, oni majà^
88 Niedawno udaãem siâ do pewnej miejscowoæci tutaj, gdzie
miaã przyjechaá pewien ewangelista. A Imiâ Jezus^ Patrzcie,
oni mieli zdjâcie tego ewangelisty, Émâèa na tâ godzinâ”, mâèa
z tym i mâèa z tamtym.
89 Ja _ czasami rozmyælam o mojej usãudze i widzâ, èe ludzie
przychodzà. I ja siâ udajâ do pokoju w hotelu i måwiâ: ÉBoèe,
kogo _ kogo przychodzà oglàdaá ci ludzie, mnie czy Ciebie?”
Rozumiecie? ÉJeèeli oni przychodzà oglàdaá mnie, to oni sà
zgubieni, mimo wszystko; lecz, o Boèe, zetrzyj mnie, usuä mnie
na bok. Ja pragnâ reprezentowaá Ciebie _ Tego przed kim
stanâ pewnego dnia z drèàcymi râkoma i z drèàcym, sãabym
ciaãem, patrzàc na Ciebie. Wiedzàc, èe moja dusza jest zaleèna
od Twojej decyzji”. Wywyèszajmy Chrystusa.
90 Dzisiaj måwicie: ÉOtåè, ja naleèâ do baptyståw. Ja jestem
metodystà. Ja naleèâ do kaplicy. Ja robiâ to”. O, to z tym nie
ma nic wspålnego; ani trochâ. Czasami siâ dziwiâ.
91 Niedawno widziaãem tutaj ogãoszenie, èe pewna kampania
ewangelizacyjna przybywa do miasta. A ten czãowiek _
nazwisko tego czãowieka byão wypisane wielkimi literami na
caãej powierzchni ogãoszenia, ot takimi. A u doãu, zupeãnie w
rogu byão powiedziane: ÉJezus Chrystus, ten sam wczoraj,
dzisiaj i na wieki” _ zupeãnie na dole w rogu. Rozumiecie?
92 Oni zabrali wszelkà æwiâtoæá Chrystusowi i przypisali jà
jakiemuæ czãowiekowi, wzglâdnie jakiemuæ koæcioãowi albo
jakiejæ organizacji. Bracie, ja ci måwiâ, moèe ci siâ uda z czymæ
atrakcyjnym, z klownadà z Hollywoodu, czy czymæ takim, a
jest to dziâki koæcioãowi. Lecz w Obecnoæci Jezusa Chrystusa _
On jest Tym, ktåry ma byá wysãawiany. To siâ zgadza. Otåè, to
jest prawdà, måj drogi bracie i siostro.
93 Nie gniewajcie siâ na mnie. Pamiâtajcie tylko, èe ja gãoszâ
wam. Pragnâ gãosiá, jakby to byão ostatnie kazanie, ktåre
wygãosiãem kiedykolwiek w moim èyciu. Pragnâ gãosiá kaède
kazanie, ktåre gãoszâ, jak bym byã umierajàcym czãowiekiem,
14
MÅWIONE SÃOWO
gãoszàcym do umierajàcych ludzi. A takim jestem. Moje æwiatão
gaænie z kaèdym dniem; wasze gaænie råwnieè. I my jesteæmy
umierajàcymi æmiertelnikami. A pewnego dnia musimy stanàá
przed obliczem èyjàcego Boga i raczej bàdçmy w tym zupeãnie
szczerzy.
94 I po prostu w okazaãoæci, i awanturujà siâ, i przyãàczajà siâ
do koæcioãa, i chodzà tutaj oraz tam, postâpujà w taki sposåb
oraz w owaki sposåb.
95 Miejmy raczej staromodne modlitewne zgromadzenia w
naszych domach i woãajmy do Boga we dnie i w nocy. Ten
dzieä jest tuè _ Éczas ucisku, czas utrapienia”. Biblia måwi:
Éciemny dzieä”. A my èyjemy w nim.
96 Jakèe, ten wielki czãowiek udaã siâ tam bâdàc podniecony.
On siâ przyãàczyã do letnich, wierzàcych do pewnej granicy, a
myælaã, èe czyni coæ wielkiego, myælaã, èe Båg go bãogosãawi. A
nie zdawaã sobie sprawy z tego, èe w tej wãaænie chwili on
wprowadziã do tego caãà grupâ z sobà. Co takiego? ÉNasza
maãa grupa Judy _ Judejczykåw tutaj udaãaby siâ tam i
przyãàczyãaby siâ do tej wielkiej grupy Izraelczykåw. Jakim
potâènym ludem bâdziemy!”
97 Tutaj to macie. A tà wãaænie linià zwodzenia diabeã
posãuguje siâ wãaænie teraz, by wprowadziá na stanowisko
antychrysta, z takà pewnoæcià, jak ja stojâ w tym. ÉZãàczymy
razem nasze wysiãki”. Nie moèemy tego uczyniá. Jak mogà
dwaj iæá razem, jeæliby siâ nie zgadzali?
98 Stany Zjednoczone uczyniãy to samo, doznaãy tego samego i
popeãniãy ten sam bãàd, kiedy siâ wåwczas zjednoczyãy razem z
Rosjà. W tym czasie oni byli niemal przygotowani do wojny, a
poãàczyli siâ razem z Rosjà. I widzicie teraz, co mamy,
nieprawdaè? Oni majà nasze samoloty i wszystkie nasze
tajemnice, i nasze bomby atomowe, i wszystko znajduje siâ
tam, by tym uderzyá z powrotem na nas. To samo dzieje siâ w
duchowym zakresie!
99 Stwierdzamy zatem, èe kiedy Jozafat zawarã ten sojusz, oni
siâ radzili. Zwaèajcie teraz, obserwujcie ten zewnâtrzny æwiat
_ on powiedziaã: ÉOczywiæcie, mamy tutaj pod dostatkiem
prorokåw. Mamy ich peãne seminarium”.
100 Oni siâ tam udali i przyprowadzili tych mâèåw, ktårzy byli
wyáwiczeni, ktårzy siâ znali na psychologii, ktårzy wszystko o
tym wiedzieli. Powiedziaã: ÉPodejdçcie tu teraz i poprosimy, i
zasiâgniemy rady u Pana”.
101 Oni wszyscy, oczywiæcie, w ich cieleænie nadâtym umyæle
podeszli tam i rzekli: ÉNuèe, patrzcie, my^ Wyruszaj. Pan
jest z tobà i Pan da ci ten kawaãek kraju tam. Tak, on bâdzie
twoim. Wypâdzisz z niego Syryjczykåw zupeãnie. Powiedzie ci
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
15
siâ to”. Jeden z nich sporzàdziã sobie nawet parâ wielkich
èelaznych rogåw i zaczàã biegaá w kåãko, ot tak, i måwiá: ÉO to
chodzi! Ty wypâdzisz Syryjczykåw”.
102 Lecz Jozafat byã po prostu trochâ bardziej duchowy, by siâ
zadowoliá tymi bredniami i bãaznowaniem! To siâ zgadza.
103 Boèe, daj nam kilku Jozafatåw wiâcej, ktårych biorà z tego
mdãoæci i sà zmâczeni tym bãaznowaniem Hollywoodu tutaj. To
siâ zgadza, tamci coæ udawajà, roszczà sobie pretensje, èe sà
czymæ, czym nie sà; podajà siâ za kogoæ, dramatyzujà, ciàgnà
do tego. A potem, kiedy oni doszli do wãadzy _ co posiadacie,
gdy on siâ tam dostaã? Podobnie, jak byæ prosiã czãowieka:
ÉChodç popãywaá” _ a na pustyni. Nic tylko piasek z zatoki na
twojej gãowie, ktåry ci potem sprawia smutek!
104 Zwråácie teraz uwagâ, do czego ich moèecie doprowadziá?
Pewna pani powiedziaãa mi onegdaj: ÉPewien czãowiek rzekã:
éJa bym chodziã do koæcioãa, lecz co _ co bym osiàgnàã,
gdybym chodziã do koæcioãa?’ Powiedziaã: éOni sà tylko zdolni
zorganizowaá jakieæ przyjâcie _ i o tym, owym, oraz tamtym.’”
I ta pani powiedziaãa: ÉStaãam i aè zaniemåwiãam, nie
wiedziaãam bowiem, gdzie go zaszeregowaá”. Tutaj to macie.
Rzekãa: ÉÈyczâ sobie, èebym mogãa znaleçá jakiæ staromodny
koæciåã, gdzie oni rzeczywiæcie æpiewajà te staromodne hymny i
èyjà poboènie”.
105 Dzieci sà gãodne i one bâdà jeæá z kubãa na æmieci. Jest to
zadaniem Koæcioãa èyjàcego Boga _ karmiá ich prawdziwym,
èyjàcym Sãowem Boèym.
106 A tam _ wszystka ta okazaãoæá i te brednie; Jozafat
powiedziaã: ÉCzy nie ma jeszcze kogoæ innego?”
107 ÉKogoæ innego?” powiedziaã Achab. ÉOtåè, na co ci trzeba
jeszcze kogoæ innego? Mamy czterystu najlepszych, wybranych,
wyksztaãconych, najlepiej odèywianych i ubranych mâèczyzn
w kraju, stojàcych tutaj. Oni sà wszyscy jednomyælni i jednego
serca, i jednogãoænie måwià: éIdç! Båg jest z tobà.’”
108 Zastanawiam siâ, czy Stany Zjednoczone nie spotkaão to
samo! Zastanawiam siâ, czy Koæciåã Boèy nie spotkaão to
samo! Zastanawiam siâ. ÉOtåè” _ måwicie _ Épatrz, oni majà
sukces. Oni majà wspaniaãe, wielkie zgromadzenia. Oni
pozyskujà tysiàce na raz”. Lecz ja siâ zastanawiam, czy nie ma
jeszcze kogoæ innego! Chciaãbym wiedzieá, czy nie ma czegoæ
innego!
109 Stwierdzamy, èe mamy w ciàgu szeæciu tygodni trzydzieæci
tysiâcy nawråconych, a po szeæciu tygodniach nie mamy ani
jednego. Coæ gdzieæ jest nie tak. To siâ zgadza. I to wszystko
jest okazaãoæá, udawanie czegoæ. Æwiat poprzez telewizjâ,
radio, przedstawienia filmowe i te moèliwoæci publikowania
skaziã ten naråd bredniami z Hollywoodu. Racja. Wszystko
16
MÅWIONE SÃOWO
chce byá w wielkiej okazaãoæci. Czy to nie jest prawdà?
[Zgromadzenie måwi: ÉAmen” _ wyd.] Wy wiecie, èe to
prawda. My juè wiâcej nie mamy tej staromodnej religii, ktårà
miewaliæmy przed laty. Jest tak dlatego, poniewaè nastaão
osãabienie. Dojdziemy do tego za chwilâ, zobaczycie.
110 Patrzcie, jaki to piâkny obraz, wzglâdnie, powinienem
powiedzieá, wzruszajàcy obraz. A oto przychodzi Jozafat i on
powiedziaã: ÉTak, widzâ ich wszystkich. Oni sà _ kaèdy jeden
ma swoje promocje”, i cokolwiek to byão. ÉOni sà råwnieè
prorokami. Oni sà wielkimi kaznodziejami. Oni ukoäczyli
wielkie uniwersytety. Oni sà tym wszystkim. Oni sà z tej
wielkiej szkoãy prorokåw, i tym podobnie. Oni sà wszyscy
jednomyælni. To prawda. Ale czy nie ma jeszcze kogoæ innego?”
111 ÉOtåè, na co ci potrzebny jeszcze ktoæ inny, kiedy czterystu
jest w zgodnoæci w jednym czasie?”
112 Lecz ten czãowiek tam gãâboko w swoim sercu miaã Boga. I
on wiedziaã, èe tutaj coæ nie gra. O, tak. On wiedziaã, èe tam
byão coæ skaèonego. Dlaczego? Pozwålcie, èe wam podam^
Pismo Æwiâte tego nie cytuje, lecz oto, co ja otrzymaãem. Ja
wiem, èe _ èe Jozafat wiedziaã, iè ten obãudnik tam _ Achab
nie byã w porzàdku z Bogiem. A Eliasz prorokowaã mu Sãowo
Boèe. I jakby mågã Båg bãogosãawiá coæ, co On przeklàã? Amen.
113 Ja måwiâ to samo dzisiaj, przyjacielu. A Koæciåã èyjàcego
Boga, ktåry stoi wiernie przy Bogu, powie to samo. Nie moèna
zmieszaá razem Oleju i wody, i nazywaá to zbawieniem. Nie
moèna. Musisz siâ oddzieliá, bracie. Coæ siâ musi staá. Jeèeli
pozostaãa jakaæ nadzieja, musimy coæ uczyniá, a uczyämy to
szybko; bowiem ta godzina _ Zachwycenie jest tuè.
114 Te sprawy siâ gromadzà _ wszystko, a koæciåã jest tak
oddalony. Oni czytajà wszelkiego rodzaju magazyny, ksiàèki,
opowiadania i wszystko moèliwe. Mågãbym påjæá dzisiaj do^
Mogâ iæá do koæcioãa i mogâ powiedzieá: ÉO, ilu z was zna^?”
Oni znajà kaèdà pieæä po jednym z tych wielkich naboèeästw
ewangelizacyjnych. ÉNuèe, na ktårej stronicy jest taka-i-taka
pieæä?” Oni to wiedzà. Oni wiedzà, kto to jest. Oni wiedzà, kto
siâ ubiega o prezydenta, kto siâ ubiega o to, i ile gwiazd
filmowych zawarão zwiàzek maãèeäski, to i tamto, i owo.
Lecz Sãowo Boèe _ oni nic o Nim nie wiedzà. Tutaj to macie.
Wiâc, podajemy ich^ A pomimo tego wyznajà, èe sà
chrzeæcijanami.
115 A ludzie nie sà temu winni. Jest to spoza kazalnicy,
stamtàd to wychodzi. Dokãadnie. Wychodzi to spoza kazalnicy.
Oni ich nauczajà wszelkiego rodzaju rytmåw i wszelkiego
rodzaju tego i owego, i organizacji, jak zrobiá czãowieka
kaznodziejà i tym podobnych rzeczy. Zastanawiam siâ, czy to
jest to wãaæciwe. Nie mam niczego przeciwko temu, lecz
zastanawiam siâ, czy to jest Boèe wymaganie.
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
17
116 Kiedy Jezus powiedziaã: ÉJeæli siâ czãowiek nie narodzi z
wody i z Ducha, èadnym sposobem nie wnijdzie do Krålestwa.
Kto Mnie chce naæladowaá, niech zaprze samego siebie i
swoich æwieckich rozkoszy, weçmie swåj krzyè i naæladuje
Mnie”. Krzyè jest symbolem Éæmierci, agonii”. ÉKto chce byá
chrzeæcijaninem, niech siâ wyzbâdzie swoich wãasnych myæli.
Niech siâ wyzuje z swoich wãasnych uczynkåw. Niech siâ
zewlecze z wszystkiego, niech zaprze samego siebie i weçmie
ten poæwiâcony krzyè, i naæladuje Mnie codziennie. Kto chce
iæá za mnà, niech to czyni”. To wãaænie powiedziaã Jezus.
117 Lecz dzisiaj måwimy: ÉWszyscy przeèywajà wspaniaãe
chwile. Wszyscy klaskajà w swoje râce. Wszyscy krzyczà:
éAlleluja!’ Wszyscy to czynià”. O, jakèe, mamy duèo wrzawy!
Amen. Båg^ Wydaliæmy te nowe pieæni i æpiewamy je tak
szybko, èe siâ wydaje, iè przy ich pomocy przeskoczymy przez
mur, czy coæ podobnego.
118 Przy czym, ja myælâ, èe gdybyæmy æpiewali ÉKu Tobie,
Boèe måj”, byãoby to o wiele lepsze dla Koæcioãa _ te
staromodne pieæni.
119 Weçcie wielu ludzi orkiestry tanecznej _ pewien chãopak,
graã w orkiestrze tanecznej niedaleko stàd ubiegãego wieczora,
a dziæ gra tu w koæciele èyjàcego Boga? To jest obrzydliwoæcià
w oczach Boèych. Niechaj ten czãowiek zostanie najpierw
poddany pråbie i niechaj przyniesie owoce godne pokuty, by
pokazaá, èe jest w porzàdku z Bogiem.
120 Oni wprowadzajà æwiecki jazz wprost na podium. Oni
wprowadzajà Hollywood, gãoszenie, doprowadzajàce do
atrakcyjnej atmosfery, wprost na podium.
121 Patrzcie, czy nie siedziaãem w waszym piâknym mieæcie
przed kilku tygodniami _ w Louisville, Kentucky? Moje serce
byão zaãamane! Kiedy oni wszyscy siedzieli tam, pragnàc
zobaczyá cuda Boèe; a skoro tylko czãowiek zacznie gãosiá
Ewangeliâ, oni tego majà dosyá w jednej sekundzie, odwracajà
siâ plecami i wychodzà z budynku. Oczywiæcie. Oni Jej nie
chcà. Ich serca sà zatwardziaãe. Wychodzà; a wielu z nich _
protestanci råwnieè, ktårzy chodzà do protestanckich
koæcioãåw. Lecz oni zostali juè tak nasyceni tà okazaãoæcià i
tym podobnymi rzeczami, bredniami i koæcielnictwem, èe nie
wiedzà niczego o Duchu èyjàcego Boga. ÉMajà formâ
poboènoæci, a zapierajà siâ jej Mocy”.
Co za czas, w ktårym èyjemy! Obserwujcie, gdzie siâ to
gromadzi.
122 Jozafat rzekã: ÉJa wiem, Achabie. Oto twoich czterystu
kaznodziejåw. Oni wszyscy to przyjemnie wyglàdajàcy faceci,
wszyscy wykwintnie ubrani i starannie uczesani, i tym
podobnie, jakimikolwiek oni mogli byá. Oni moèe mieli swoje
promocje doktora teologii. Oni moèe majà swoje wszelkiego
18
MÅWIONE SÃOWO
rodzaju stopnie naukowe. Oni moèe znajà Pismo Æwiâte od A
do Z. Lecz czy nie masz gdzieæ jeszcze jednego? Czy nie jest
gdzieæ jeszcze ktoæ inny?”
123 On odrzekã: ÉTak, jest jeszcze jeden, lecz ja go
nienawidzâ”. Tutaj to macie. Tu to macie. ÉJa go nienawidzâ”.
Pamiâtajcie, Achab byã religijnym czãowiekiem, a tamci byli
religijnymi nauczycielami, lecz oni nienawidzili tego
czãowieka, ktåry miaã Prawdâ. Powiedziaã: ÉJa go nienawidzâ”.
Powiedziaã: ÉOn zawsze coæ wrzeszczy przeciwko mnie”. Jak
mågãby siâ on powstrzymaá od takiego postâpowania, kiedy
Sãowo Boèe juè go potâpião?
124 Jak moèesz milczeá, jeèeli jesteæ mâèem Boèym albo
niewiastà Boèà i wiesz _ i widzisz grzech i inne rzeczy, ktåre
siâ nagromadziãy i obciàèyãy ludzi, i tym podobnie; i widzimy
ludzkie dusze idàce do piekãa _ miliony kaèdy dzieä, a staá
cicho? Nie moèna tak postâpowaá.
Ktoæ powiedziaã mi tutaj: ÉTy sobie myælisz, èe to moèesz
powstrzymaá?”
125 Ja powiedziaãem: ÉNie. Ja tego nie mogâ powstrzymaá, bo
Båg tak powiedziaã. Lecz pewnego dnia przed Trybunaãem
Sàdowym zostanie rozpostarty wielki ekran, zabãyænie æwiatão
projektoru tam po drugiej stronie i nagranie na taæmie zostanie
odtworzone. Ja tam bâdâ staã i sãuchaã tego, i pragnâ usãyszeá
måj gãos ostrzegajàcy przed tym. Båg mnie bâdzie sàdziã, kiedy
måj gãos podniesie siâ przeciwko temu”. O, tak. Gdy
zobaczymy to èycie, tà generacjâ, odtworzonà ponownie tam
przed Sàdem. Oczywiæcie. Èyjemy w okropnym czasie. A tam
to jest.
I widzimy go; on powiedziaã: ÉCzy nie ma jeszcze kogoæ?”
126 On rzekã: ÉJest, lecz ja go nienawidzâ, bowiem on zawsze
prorokuje zão przeciwko mnie”.
127 Jak on siâ powstrzyma od gãoszenia tych twardych rzeczy,
kiedy widzi, co siâ dzieje? Widzimy Achaba, èyjàcego jego
sposobem i postâpujàcego w swåj sposåb, doprowadzajàcego
ludzi do tego, czym oni sà!
128 Jak moèe màè Boèy albo niewiasta Boèa powstrzymywaá
siâ od krzyczenia i napominania grzechu z kaèdej strony?
Kiedy widzà tych letnich kaznodziejåw, przynoszàcych
pociàgajàcà atmosferâ, i wychowawcåw, i tak dalej,
pozwalajàcych ludziom iæá do piekãa milionami na skutek
zwiedzenia;
wielu^
nawet
spoæråd
pielgrzymåw
æwiàtobliwoæci. Ja nie måwiâ tak duèo o metodystach i
baptystach, i innych im podobnych; oni to majà råwnieè. Lecz
to jest wprost w waszych wãasnych szeregach. Moi drodzy!
129 Oni bâdà przychodziá na podium jak wszystko inne tylko
nie chrzeæcijanie, èyjàcy jak wszyscy inni, po caãym æwiecie i
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
19
tym podobnie, a potem nazywajà to Éreligià”. To jest religia,
lecz ona jest daleko oddalona od zbawienia Paäskiego. To siâ
zgadza. Oni po prostu doprowadzajà tych ludzi do tego, èe sà
tylko wielkà zgrajà podnieconych ludzi. Potem, skoro tylko to
maãe podniecenie przeminie, to nim siâ czãowiek spostrzeèe, nie
moèna znaleçá nikogo z nich; koæciåã jest pråèny. Lecz jeæli
czãowiek miãuje Boga, on zajmie swoje siedzenie w koæciele
kaèdym razem. On nie moèe nie przyjæá. To siâ zgadza.
130 Zwråácie teraz uwagâ, tylko kilka minut jeszcze. Språbujâ
siâ poæpieszyá i przejdâ wprost do sedna tej sprawy teraz,
bowiem måj czas upãywa.
Zauwaècie, potem on powiedziaã: ÉCzy nie ma jeszcze
jednego?”
131 On odrzekã: ÉTak, lecz ja go nienawidzâ. On zawsze
prorokuje przeciwko mnie. On måwi zãe rzeczy przeciwko
mnie”.
ÉDobrze”, powiedziaã, Ésprowadçcie go”.
On rzekã: ÉNazywa siâ Micheasz”.
132 Lecz ten czãowiek miaã na tyle religii, iè wiedziaã, èe tamci
nie mieli racji.
133 A kaèdy czãowiek, ktåry kiedykolwiek zostaã dotkniâty,
choáby tylko troszeczkâ, przez Ducha Boèego, wie, èe te rzeczy,
ktåre dziæ nazywajà chrzeæcijaästwem, nie sà wãaæciwe. ÉNie
moèesz miãowaá æwiata, wzglâdnie rzeczy tego æwiata; jeèeli
tak czynisz, nie ma w tobie miãoæci Boèej”. Tak måwi Biblia.
Spåjrzcie teraz. On powiedziaã: ÉIdçcie i sprowadçcie go”. I
oni poszli.
134 A wiâc on posãaã prostego, zwykãego posãa, diakona
koæcioãa prawdopodobnie, wzglâdnie kogoæ innego, poszedã
tam i rzekã: ÉNuèe, popatrz Micheaszu, my ciâ
przyprowadzimy tam przed Achaba i Jozafata. Oni tam teraz
obaj siedzà na dworze. I oni sà teraz wielkimi mâèami. Oni sà
nauczycielami i uczonymi. Oni majà swoje promocje naukowe,
i tak dalej. A wszystkie nasze seminaria, wszystkie nasze
koæcioãy tutaj sà w zupeãnej zgodnoæci, èe to jest wolà Pana.
Måw teraz to samo, co oni måwià, a måwiâ ci, bâdziesz chodziã
w lepszym ubraniu i jeçdziã w cadillaku. Måwiâ ci, bâdziesz po
prostu wielkim czãowiekiem, jeèeli to uczynisz. O, tak. Bâdzie
ci siâ powodziá”.
135 Micheasz powiedziaã: ÉJako èyje Pan Båg, bâdâ måwiã
tylko to, co måwi Båg”. Amen. Tak. O, tam byã czãowiek
wedãug mego serca. ÉMoèe bâdâ musiaã jeæá chleb i piá wodâ”
_ i tak byão _ Éza to, èe to czyniâ”. Moèe ciâ uderzà w jeden
policzek i w drugi, czy cokolwiek jeszcze, lecz on powiedziaã
prawdâ i trzymaã siâ jej. Båg potwierdziã, èe to jest prawda. On
nie byã tak popularny, lecz on znaã Boga.
20
MÅWIONE SÃOWO
136 Przyprowadzono tam prostego, zwykãego Micheasza. On
rzekã: ÉDobrze, Micheaszu, co powiesz na ten temat?”
137 On rzekã: ÉWyruszaj. Wyruszaj”. Powiedziaã: ÉWyruszaj w
pokoju. Idç i niech ci siâ powodzi, tego wãaænie pragnâ dla
ciebie. Lecz ja widziaãem Izraela jak owce, nie majàce
pasterza, rozproszone po wzgårzu. Tak jest”, powiedziaã on.
138 A kiedy on tak måwiã, Achab siâ odwråciã _ i Jozafat.
Powiedziaã: ÉCzy ci nie måwiãem? Ten æwiâtoszek, czy co” _
przepraszam _ Éczy kimkolwiek on byã, ten facet tak
powiedziaã! Co ci måwiãem? Ten czãowiek bâdzie prorokowaã
tylko zão przeciwko mnie. Co ci måwiãem? On bâdzie tylko
potâpiaã nasz koæciåã i potâpiaã naszych kaznodziejåw, potâpiaã
nasz kierunek religii. Czy ci nie måwiãem? On to bâdzie måwiã.
Ja go znam. Znaãem jego ojca, ktåry byã przed nim”. Amen.
[Brat Branham klasnàã w dãonie _ wyd.] ÉZnaãem jego ojca,
ktåry byã przed nim”. Uhm, tak jest, prawdziwy màè Boèy.
Rzekã: ÉWiedziaãem, èe on to powie”.
139 A potem on powiedziaã: ÉTak” _ powiedziaã _ Éwidziaãem
Izraela jak owce bez pasterza, rozproszone po wzgårzu”. A
wiâc, potem on powiedziaã: ÉJa^”
140 A potem jeden z tych jegomoæciåw, ktåry miaã wielkie rogi,
miaã zamiar pchaá. Kaznodzieja podszedã i postawiã nieduèego
Micheasza na nogi, i uderzyã go po twarzy tak mocno, jak tylko
potrafiã i powiedziaã: ÉKtårâdy odszedã Duch Boèy, kiedy On
odszedã ode mnie? O ile wiesz”.
141 Powiedziaã, on powiedziaã: ÉCzekaj, aè bâdziesz siedziaã
tam w wiâzieniu, i poznasz, ktårâdy On odszedã”. To siâ
zgadza.
142 Czekajcie, aè Rosja wyruszy tutaj, zajmie paästwa i tym
podobnie, i ten kraj, z powodu jego odstâpstwa, a zobaczycie,
co jest wãaæciwe, a co zãe. To siâ zgadza. Zobaczycie, czy wasza
letnia religia zda siâ na coæ, czy nie.
143 Niechaj nasz naråd roni ãzy, niech nie wpada do æmiechu i
nie robi teatru. Niechaj nasz naråd padnie na swoje kolana w
pokucie. Tego nam wãaænie trzeba. Nie jakiegoæ przebudzenia,
by pozyskaá caãà masâ ludzi do koæcioãa. Trzeba nam zamknàá
kaèdà spelunkâ z przemycanym alkoholem, zostawiá wszelkie
palenie
papierosåw,
zburzyá
te
fabryki.
Zacznijmy
rzeczywistà, staromodnà kampaniâ Ducha Æwiâtego, kiedy
mâèczyçni i kobiety we dnie i w nocy leèeli na swoich twarzach
i pãakali. Ja wam powiem, to bâdzie najwiâksze schronienie,
jakie miaã kiedykolwiek ten naråd. To prawda.
144 Niech Kaplica Branhama zaniecha swego gãupstwa. Niech
wråci tutaj do oãtarza i da swoje sprawy do porzàdku z
Bogiem. Pogådçcie siâ ze swymi sàsiadami, i tak dalej, i tym
podobnie, i dajcie swe èycie do porzàdku przed Bogiem. Nie
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
21
bâdziecie mieá wiâcej èadnych sprzeczek; bâdzie to
przyciàgajàce miejsce dla æwiata. To siâ zgadza. Otåè, to jest
prawdà.
145 Potem on powiedziaã: ÉKtårâdy Duch Boèy odszedã ode
mnie?”
146 A Micheasz powiedziaã: ÉWidziaãem Boga i Jego zastâpy,
Jego radâ, zasiadajàcà w Chwale”.
147 Wiecie, Båg ma Tam w gårze od czasu do czasu radâ. On
sprowadzi Swoje _ Swoje anielskie istoty i od czasu od czasu
urzàdza radâ tam w Niebiesiech.
148 I on powiedziaã: ÉWidziaãem Go, siedzàcego na Tronie, a
wszyscy ludzie stali po Jego prawicy i po lewicy”. I powiedziaã:
ÉOni mieli dyskusjâ: éKogo poælemy, by zstàpiã na ziemiâ i
zwiådã Achaba, by go dostaá tam, aby siâ wypeãnião proroctwo
Eliasza? Båg tak powiedziaã _ co siâ stanie, zobaczymy wiâc,
kto moèe zstàpiá na ziemiâ.’”
149 ÉA kãamliwy duch wystàpiã z doãu”, oczywiæcie, èe z piekãa,
Épodszedã przed Boga i powiedziaã: éJa zstàpiâ w dåã i wejdâ w
tych kaznodziejåw, i sprawiâ, èe wszyscy bâdà prorokowaá
kãamstwo.’” O, czy ich to nie wysadzião w powietrze! Czy to nie
sprawião, èe siâ czuli nieswojo, kiedy _ ÉOni powiedzieli: éJa
zstàpiâ na ziemiâ i sprawiâ, èe kaèdy z tych kaznodziejåw
bâdzie prorokowaã kãamstwo.’” I on zstàpiã na ziemiâ i wszedã
do tych kaznodziejåw, i oni zaczâli prorokowaá kãamstwo.
150 I, bracie, ten sam Båg panuje na tym samym Tronie dzisiaj.
A ten sam kãamliwy duch uczyniã dzisiaj to samo, prorokujàc
kãamstwa.
151 Po pierwszej wojnie æwiatowej måwiono ciàgle: ÉPokåj,
pokåj, pokåj”.
152 Pozwålcie, èe wam pokaèâ, skàd to pochodzi. W czasie
pierwszej wojny æwiatowej, gdy Francja odwråciãa siâ wåwczas
od Boga, w swoich rozwiàzãych latach é90’-tych i zaczâãa^
153 Teraz przejdâ trochâ do moralnoæci, wiâc wy wszyscy
siedçcie po prostu naprawdâ spokojnie przez kilka minut.
154 Patrzcie, tam wåwczas na poczàtku, we Francji _ tam
wãaænie rozpoczâãy siâ najpierw ordynarnoæá i sproænoæá. Jeèeli
byãa kiedykolwiek na æwiecie jaka szczurza dziura, jest to
Paryè, Francja. A ja zwiedziãem niemal wiâkszoæá z niego i jest
to najgorsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziaãem. A Londyn
w Anglii nie jest èadnym wyjàtkiem. A Stany Zjednoczone
dostosowujà siâ wãaænie do nich. To siâ zgadza. Oto, gdzie one
siâ znajdujà.
155 Kaèdym razem, kiedy zostanie naruszona
kobiet, zostaje zãamany krâgosãup narodu.
moralnoæá
22
MÅWIONE SÃOWO
156 Tutaj wyjeèdèasz do ich wãasnych krajåw i måwisz, èe
jesteæ misjonarzem, oni nie lubià^ Måwià: ÉCo ty masz nam
do powiedzenia _ jak æpiewaá niemoralne piosenki o naszych
èonach albo o naszych dziewczynach? Ty masz nam zamiar
opowiadaá, jak mamy siâ rozwieæá z naszymi èonami? Nauczaá
nas, jak piá whisky i iæá tà drogà, ktårà idziemy?” Oto, czym
my jesteæmy.
157 Nazywamy samych siebie narodem religijnym, narodem
chrzeæcijaäskim. Otåè, ci Époganie” w Afryce mogliby nas
nauczaá moralnoæci, jak mamy èyá. Najbardziej zepsutym
miejscem w Stanach Zjednoczonych, wzglâdnie niemal na
caãym æwiecie jest ten naråd _ w jakim on jest stanie. Ja jestem
Amerykaninem, oczywiæcie. Lecz, bracie, nic na to nie poradzâ
^?^ przed Achabem albo Jozafatem i muszâ powiedzieá, èe
to, co Båg måwi, jest Prawdà. Za tym wãaænie trzeba dzisiaj
staá koæcioãowi. Jeèeli trzeba zadecydowaá miâdzy narodem a
Bogiem, jest to Båg, zawsze. O, tak.
158 Zauwaècie, w Francji, oni dali poczàtek wszystkiemu ich
zepsuciu i kontynuujà dalej ten sposåb èycia, jakim tam èyli. A
potem Båg posãaã na nich Niemcåw, aby ich trochâ wychãostaá.
Potem my udaliæmy siâ tam, aby im ratowaá skårâ. A skoro to
tylko uczyniliæmy i wygraliæmy wojnâ, posãaliæmy Niemcåw z
powrotem, mieliæmy pokåj z Francjà, czy oni siâ nawråcili do
Boga? O nie. Kobiety, wino, rozpusta, grzech i nieczystoæá
moralna, aè pod drugi podbrådek!
159 Wiâc co oni uczynili? Co siâ staão? Oto, gdzie
rozpoczâliæmy. Diabeã zaãoèyã tam swojà gãåwnà kwaterâ. Tam
wãaænie on rozpoczàã, wãaænie tam, by zdemoralizowaá æwiat _
z Paryèa, z Francji.
160 Zatem, jeæli zwråcicie uwagâ, on siâ nie mågã dostaá tutaj
poprzez usãugâ, wiâc posãuèyã siâ tym, èe przyszedã tutaj
poprzez Hollywood. On zaãoèyã swåj Holl-^ On zaãoèyã swojà
gãåwnà kwaterâ tutaj w Hollywoodzie. Diabeã wylàdowaã tutaj
wåwczas przed kilku laty, przed piâtnastu lub dwudziestu laty,
ze swojà wielkà armià i poszedã _ trafiã do Hollywoodu w
Kalifornii. I on wtargnàã do Stanåw Zjednoczonych wraz ze
swymi demonicznymi mocami. Racja! Caãa nasza moda
pochodzi z Paryèa. Oni siâ dostali do Hollywoodu, na ekrany.
Te maãe dziewczâta i mali chãopcy, i inni, wychodzà z domu
tutaj i oglàdajà ich grajàcych na ekranie.
161 Miãe malutkie dzieci, miãe malutkie stworzonka, nie mam
nic przeciwko nim. Boèe, bãogosãaw ich maãe serduszka! Moje
serce krwawi z powodu nich.
162 A wãaænie tu w mieæcie rozmawiaãem z moim^ z jednym
z^ Måj syn powiedziaã mi onegdaj: ÉTato, o gdyby tutaj w
okolicy, w mieæcie, byão kilku chãopcåw, ktårzy majà Ducha
Æwiâtego”, i tak dalej. Dziwicie siâ, dlaczego wyjeèdèaãem do
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
23
Denver, Kolorado, czy gdzieæ indziej na podobne miejsce? By
zabraá moje dzieci gdzieæ, gdzie jest grupa ludzi, ktårzy
krzyczà do Boga! Tego nam trzeba, bracie!
163 To paästwo, ten naråd, to miasto, ta miejscowoæá staãy siâ
tak zdemoralizowane, èe to jest èaãosne. Gdybym tylko mågã
wyraziá w tej chwili tutaj to, o czym jestem absolutnie
przekonany, èe to jest prawdà, nie nadawaãoby siâ to nawet do
przedãoèenia przed mieszanymi sãuchaczami. Wzglâdnie
bezpoærednio tutaj w naszym wãasnym mieæcie _ wprost tutaj;
nie tylko tutaj, lecz na innych miejscach, wszâdzie, zaczâão siâ
to stawaá po prostu^
164 Dlaczego bowiem? Ludzie^ Patrzcie, przyjaciele, jest to
tak przebiegãe. Tak ãatwo weszão to w modâ, èe ciâ to po prostu
stãumi. Diabeã bywaã w modzie. On moèe nie wyszedã z mody,
lecz on nie zwinàã swego interesu, ja wam to powiem. On ciàgle
dziaãa.
165 Spåjrzcie dzisiaj. My bierzemy _ jak powiedziaãem przed
chwilà o tej mãodej kobiecie, zwykãej maãej dziewczynce z råèà.
Na przykãad råèa, ona jest æliczna; ona istnieje, by na nià
patrzyá, to prawda. I jest to tak samo, jak z koæcioãem _ on
istnieje, by na niego patrzyá. Podobnie jak æliczna, mãoda
niewiasta _ ona istnieje, by na nià patrzyá. To siâ zgadza. Lecz
jeæli ona^ Ona jest miãà, jeèeli jest takà wobec swego
maãèonka _ ona jest w porzàdku. Lecz jeæli ona nie ma tego
miecza moralnoæci, dobytego, by siâ ochraniaá, to ona staje siâ
rzeczà obarczajàcà spoãeczeästwo i ludzkà istotâ; upada tak
nisko i zachowuje siâ haniebnie i gorszàco, èe nawet psy by na
nià nie spojrzaãy. To siâ zgadza.
166 A tak samo ma siâ sprawa z Koæcioãem èyjàcego Boga! Oni
wychodzà tutaj i pråbujà stwarzaá pociàgajàcà atmosferâ i
ulokowaá samych siebie i postâpowaá jak^ Oni obnaèajà
swoje kobiety tutaj, wprost^ a ludzie nie zdawajà sobie
sprawy z tego, èe te diabãy wdzierajà siâ do waszych domåw.
167 Onegdaj, zaraz w moim sàsiedztwie mãoda kobieta, o ktårej
myælâ, èe jest piâknà kobietà^ I ona jest zamâènà kobietà,
ma dzieciâ. I ta mãoda kobieta wychodzi tutaj na dwår.
Przychodzi mâèczyzna po drodze, by wykonaá jakàæ pracâ, a ta
mãoda kobieta wyszãa tam w tym nieprzyzwoitym, skàpym
odzieniu, byão to straszne.
168 To jest okropne måwienie z okazji Dnia Matek. Lecz, måj
bracie, pozwål, èe ci coæ powiem. Matko, staä siâ na nowo
matkà!
169 Nawet dla maãego chãopca, ktåry odwiedziã naszych
sàsiadåw; przyszedã do nas i powiedziaã nam o tym: ÉSpåjrzcie
tam na zewnàtrz!”
Ja powiedziaãem: ÉOtåè, to jest nic”.
24
MÅWIONE SÃOWO
170 Ta kobieta jest piâknà kobietà. Ja nie måwiâ, èe ona jest
zdemoralizowana. Lecz caãa sprawa polega na tym, èe ona ma
zãego, sproænego ducha, ktåry jà zmusza, by to czyniãa, a ona o
tym nie wie.
171 O co w ogåle chodzião tej matce, wzglâdnie ktårejkolwiek,
ubierajàcej siâ w to skàpe, sproæne odzienie i rozciàgajàcej siâ
przed mâèczyznà? Ty jesteæ ælicznà, siostro. Ty jesteæ ælicznà,
matko. Dziâkujâ Bogu za ciebie. Lecz _ ty jesteæ ælicznà, lecz
ty nie masz Ducha Æwiâtego, aby uchroniã twojà moralnoæá.
Byãoby dla ciebie lepiej, gdybyæ byãa tak brzydka, èeby nikt nie
spojrzaã na ciebie, a odeszãabyæ do Niebios. To siâ zgadza. To
prawda. Zwaèaj na to, co czynisz; na tà moralnoæá.
172 Otåè, caãy kãopot w tym, èe przyszedã diabeã i on
powiedziaã ludziom te sprawy. On siâ dostaã do kaznodziejåw;
on siâ wzoruje na Hollywoodzie. Dziewczyny i te mãode _
mãode kobiety, one siâ wzorujà na Hollywoodzie. Najlepsze
rzeczy, ktåre majà dzisiaj w kraju, te najbardziej moralne,
ktåre moèna usãyszeá _ jest o nich mowa w audycjach
radiowych.
173 Pewna stara kobieta, taka jak pani Kay Starr, nie mam nic
przeciwko niej; lecz widzieá starà kobietâ, piâádziesiâcioletnià i
wszystko _ i caãe jej odzienie jest na niej wypchane, jak by
wlazãa do worka od màki. Ja tego nie måwiâ jako èart, bowiem
ja måwiâ przeciwko tym rzeczom. Lecz jakaæ kobieta postâpuje
w ten sposåb i wystâpuje, i jest przykãadem dla mãodych kobiet
w Ameryce _ to jest sprawa obarczajàca nasz naråd. [Brat
Branham puka w kazalnicâ piâciokrotnie _ wyd.] Jest to diabeã.
174 Faceci jak Arthur Godfrey i inni biegajà tutaj po okolicy,
czyniàc te rzeczy, ktåre oni czynià, a jest najsãawniejszym
mâèczyznà w kraju, i patrzcie, to jest haäba.
175 Alleluja! Ja to måwiâ, bowiem odczuwam, èe Duch Æwiâty
jest tutaj. Ta inwazja jest w toku ogarniajàc po prostu dom za
domem, miejscowoæá za miejscowoæcià, koæciåã za koæcioãem,
czãowieka za czãowiekiem.
176 Dzieci, w Imieniu Jezusa Chrystusa, podnieæcie siâ na
stanowisko moralnoæci zgromadzenia ewangelizacyjnego i
Pana Jezusa Chrystusa i powiedzcie: ÉJa obiorâ drogâ z kilku
wzgardzonymi Paäskimi”. O, tak. ÉJa bâdâ prawdziwà matkà”.
ÉJa bâdâ prawdziwym tatà”.
ÉKiedy caãy æwiat i wszystko wokoão,
Wszystko wokoão zdradzi mojà duszâ,
To On jest caãà mojà nadziejà i ostojà.
Bowiem stojâ na Chrystusie, mocnej skale;
Wszystkie inne grunty sà grzâznàcym piachem
Wszystkie inne grunty!”
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
25
177 Co spowodowaão wszystko to paskudztwo? Co byão
powodem, èe kaznodzieje postâpujà w ten sposåb? Co skãonião
kaznodziejåw, èeby gãosili to kãamstwo ludziom?
178 Co sprawião przed laty, èe wy metodyæci^ Kiedy starego
Johna Smitha zaniesiono za jego kazalnicâ, by gãosiã Ewangeliâ
i on wygãosiã kråtkie, czterogodzinne kazanie, i on powiedziaã:
ÉKãopot w tym, èe moje serce zaãamuje siâ”. On powiedziaã:
ÉCårki metodystyczne noszà nawet pieræcionki na swoich
palcach”.
179 A dzisiaj one sà ubrane w szorty i skàpe, nieprzyzwoite
odzienie. I one bâdà zupeãnie nagie za nastâpnych piâá lat, jeæli
coæ nie zostanie uczynione. [Brat Branham puka w kazalnicâ
trzykrotnie _ wyd.] Co siâ z wami staão, metodystyczni
kaznodzieje, wy campbelici, wy baptyæci? O, tak. Jest do
diabeã, ktåry rzuciã na ziemiâ swoje moce i on ma tutaj
wszâdzie swoich skrzatåw.
180 A wy sobie z tego nie zdajecie sprawy, palicie papierosy,
wy kobiety, i postâpujecie w ten sposåb, jak postâpowaliæcie
tam, i pijecie i zachowujecie siâ w ten sposåb, jak siâ
zachowujecie. Nie zdajecie sobie z tego sprawy, èe zatruwacie
wasz system i rujnujecie caãe generacje, ktåre nastanà po was,
jeèeli jeszcze bâdzie coæ takiego. Osiemdziesiàt piâá procent
wiâcej okazji, by zachorowaá na raka na skutek palenia
papierosåw, a wy siâ rozmyælnie dajecie wciàgnàá do tego. A
koæcioãy to aprobujà.
181 W wielkim baptystycznym koæciele tutaj niedawno^ Ja
uderzam w baptyståw. Mam do tego prawo _ oni siâ poniekàd
skãaniajà w tà stronâ, z ktårej ja pochodzâ. Lecz kiedy oni
musieli zrobiá przerwâ miâdzy usãugà w szkole niedzielnej i
wygãoszeniem kazania _ èeby pastor i wszyscy mogli wyjæá i
zapaliá sobie papierosa, na ulicy byã szpaler mâèczyzn i kobiet
palàcych papierosy. Uczyniã to diabeã. To siâ zgadza.
182 Potem _ tutaj w naszym wãasnym mieæcie jeden z
najwybitniejszych kaznodziejåw, zaraz tutaj w New Albany,
na boisku, na ktårym jeden z naszych wybitnych kaznodziejåw
z miasta prowadzi program taäczenia na otwartym powietrzu,
by przyprowadziá mâèczyzn i kobiety na podium.
183 Nie dbam o to, co måwi æwiat, nie dbam o to, jak pråbujesz
siâ temu przypochlebiaá, bracie; nie ma tego, èeby witalny
mâèczyzna, przytulajàcy siâ do èony innego mâèczyzny, nie
doznawaã czegoæ. Wy wiecie, èe to prawda.
184 Oni wziâli nasze kobiety i obnaèyli je _ tam w biurach, i
jeèdèà taksåwkami, i chodzà tam i sam po ulicy. Podczas gdy
one powinne byá w domu koão pieca, gotujàc i przygotowujàc
obiady.
26
MÅWIONE SÃOWO
185 Co to jest? Jest to diabeã. Ta inwazja jest w toku. Ja nie
måwiâ czegoæ o tej jednostce albo o tamtej jednostce. Ja måwiâ,
èe to sà nieczyste duchy, ktåre opâtujà ludzi, pâdzàc ich wprost
do tego. Inwazja na Stany Zjednoczone!
186 Powalenie koæcioãa na ziemiâ! Koæciåã jest powalony na
ziemiâ przez diabãa. Tam wåwczas^
187 Oni biorà dzisiaj chãopca, kiedy chodzi do seminarium _
pierwszà rzeczà, ktårej siâ musi nauczyá, to zdobycie swoich
stopni naukowych. On musi braá lekcje psychologii. On musi
braá lekcje teologii. On musi uczyá, musi byá przesiàkniâty
wszelkiego rodzaju doktrynami i bredniami. Jeèeli on nie ma
naprawdâ znakomitego wyksztaãcenia, jeèeli on nie jest takim
bystrym i rozgarniâtym, jak tylko moèe byá, to oni go wyrzucà,
nie moèe zdobyá potrzebnych kwalifikacji. Co on moèe zrobiá?
Wystàpiá tutaj i wygãosiá kråtkie polityczne przemåwienie, jak
siâ to dziaão, koæcielne polityczne przemåwienie do grupy
ludzi, do grupy umierajàcych mâèczyzn i kobiet.
188 O Boèe, poælij nam kilku staromodnych mâèåw z dziczy,
ktårzy nie rozråèniajà A od B, lecz ktårzy znajà Moc
zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa, ktårzy bâdà gãosiá
pokutâ i nawoãywaá mâèczyzn i kobiety do oãtarza, by miãowali
Pana Jezusa. [Puste miejsce na taæmie _ wyd.]
189 Jest to obarczajàca sprawa. On wtargnàã do seminariåw.
Wtargnàã do koæcioãåw. On obnaèyã nasze kobiety. On
doprowadziã naszych mâèczyzn do tego, èe im juè nie moèna
niczego powiedzieá. A mâèczyçni i kobiety, ja myælâ^
190 Wy måwicie: ÉOtåè, kobiety!” Tak, a wy mâèczyçni, ktårzy
pozwolicie waszym èonom, by to czyniãy _ to wskazuje na to, z
czego jesteæcie uczynieni. To siâ dokãadnie zgadza. Oczywiæcie.
To jest haäba. To jest szkoda.
191 A teraz dalej _ do kaznodziei. Kaznodzieja stoi na podium
dzisiaj, za nowoczesnà kazalnicà. On tam stoi i ma swoich
sãuchaczy przed sobà, i gãosi o kaèdej bãahej sprawie na æwiecie
zamiast o pokucie i grzechu, i o szorstkim krzyèu Chrystusa.
Tak.
192 Kiedy czãowiek przedãoèy te fakty _ ludzie przychodzà, by
ciâ sãuchaá w usãudze ewangelizacyjnej. Czãowiek siâ pråbuje
podjàá tej sprawy i gãosiá Ewangeliâ, i skãoniá ludzi do pokuty,
i wydostaá ich z tego; oni wybuchnà i odchodzà, måwiàc: ÉMy
Tego nie musimy sãuchaá”. Nie, oni nie muszà. Lecz bracie, oni
bâdà musieli pokutowaá, inaczej zginà.
193 Demony! Chodzicie do szkoãy; wtargnâão to do szkoãy.
Rozejrzyjcie siâ dzisiaj wokoão po kraju. Spåjrzcie tutaj, wy
ludzie, wy protestanci. Patrzcie, istniejà cztery wielkie
katolickie szkoãy i inne rzeczy, ktåre sà budowane dzisiaj.
Dlaczego to jest? Wyzbywacie siâ skrupuãåw.
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
27
194 Nie mam nic przeciw katolicyzmowi, chociaè nie jestem
jego zwolennikiem. Ja jestem æciæle protestantem. To siâ
dokãadnie zgadza i mogâ udowodniá, èe oni nie^ Nie moèna
siâ z nimi sprzeczaá. Oni måwià: ÉMy siâ nie troszczymy o to,
co måwi Biblia. My wiemy, co måwi koæciåã”.
195 Båg jest w Swoim Sãowie. [Brat Branham puka w kazalnicâ
piâciokrotnie _ wyd.] Oto, gdzie znajduje siâ Båg.
196 Lecz niektårzy katolicy, trzymajàcy siâ wiernie swego
koæcioãa, sprawiliby, èe siâ bâdziesz wstydziã samego siebie,
jako protestant. Gdybyæ siâ tylko trzymaã wiernie Biblii, tak
jak oni trzymajà siâ wiernie koæcioãa! To siâ zgadza. Lecz, oni
siâ mylà. Ja to mogâ powiedzieá majàc autorytet
Wszechmogàcego Boga, èe oni siâ mylà. Absolutnie.
197 A wy protestanci jesteæcie w bãâdzie w tym, co czynicie,
bowiem wy naprawdâ wiecie, èe wam to nie wolno, a czynicie
to. To czyni z was obãudnikåw. Oczywiæcie, jest to inwazja,
koæcioãy sãabnà. A teraz, zamiast^
198 Koæciåã, pråbujàc uczyniá koæciåã piâkniejszym, zbudowaã
wiâkszy koæciåã, umieszcza na nim wielkie spirale, wielkie
piszczaãkowe organy i urzàdza wszystko wzorujàc siâ na
katolickim koæciele. [Brat Branham stuka kilkakrotnie w
kazalnicâ _ wyd.] Wy siâ nie chcecie wzorowaá na katolickim
koæciele, skoro on jest z gåry skazany na zatracenie. Bowiem,
to jest TAK MÅWI PAN, on jest z gåry skazany na zatracenie.
A jeæli wzorujecie siâ na nim, to påjdziecie razem z nim.
199 Lecz nam dzisiaj nie trzeba jakiegoæ wielkiego koæcioãa,
wielkich spirali; trzeba nam staromodnych oãtarzy, gdzie
grzechy zostajà spalone, podczas poæwiâconych modlitw
mâèczyzn i kobiet, ktårzy miãujà Pana Jezusa Chrystusa. Wy to
wiecie. Tego wãaænie nam trzeba. Sãuchajcie mnie, przyjaciele.
Sãuchajcie mnie. Jest to miãoæá.
200 Måj czas upãynàã. Chciaãbym dãuèej pozostaá u tego, przy
czym^ Podejmâ siâ tego trochâ påçniej _ tej inwazji, do
czego ona doszãa. Ona wtargnâãa. Ona dokonaãa inwazji na
nasze kraje. Ona ogarnâãa Stany Zjednoczone.
201 Nuèe, pamiâtajcie, ja nigdy w moim èyciu nie gãosowaãem;
rozumiecie, nie måwiâ tego, by siâ cheãpiá. To jest moje prawo,
jako rodzonego Amerykanina, jeèeli to chcâ uczyniá. Lecz ja
sobie zbyt wysoko ceniâ moich przyjaciåã, by im daá måj gãos.
Patrzcie, widziaãem ich, idàcych tam jako znakomitych mâèåw,
a wychodzàcych jako kanciarzy, i ja tego nie chcâ.
202 Ja mam jednà rzecz. Ja jestem tutaj, budujàc platformâ dla
jednej Osoby, Ktåra jest kandydatem, a jest to Jezus Chrystus i
tylko On Sam. Ja oddajâ måj czas Jemu. To siâ zgadza. Gdyby
mi siâ udaão doprowadziá Koæciåã do porzàdku, pozostaãy
æwiat bâdzie siâ troszczyã sam o siebie. To siâ zgadza.
28
MÅWIONE SÃOWO
203 Lecz pozwålcie, èe wam powiem, kiedy pan Roosevelt^
Ten czãowiek nie èyje. Zostawmy go odpoczywaá; ufam, èe on
odpoczywa. Doszedã do wãadzy i rzàdziã podczas trzech lub
czterech kadencji, i zluzowaã to stanowisko _ po prostu
poczàtki dyktatorstwa. Ja wam mogâ udowodniá, èe w Piæmie
Æwiâtym _ gdzie Ono måwi, èe to siâ stanie. To siâ zgadza. My
juè wiâcej nie mamy konstytucji. Ona siâ rozpadãa na kawaãki.
Wszystko jest zupeãnie ignorowane. Republikanie sà tak samo
çli. Jedni sà za szeæá, a drudzy za påã tuzina.
204 Bowiem wszystkie krålestwa zostanà zdruzgotane, lecz
Krålestwo Jezusa Chrystusa ostoi siâ i bâdzie krålowaá na
zawsze. To siâ zgadza. Na^ Daniel widziaã Skaãâ wyciâtà z
går i ona uderzyãa w åwczesny polityczny æwiat i zmiaèdèyãa
go jakby na pyã ze szlifierki, jak pszenicâ na klepisku w lecie.
Lecz ta Skaãa wyrosãa w wielkà gårâ, ktåra siâ rozpostarãa nad
niebio-^ napeãniãa caãe niebiosa i ziemiâ. Tak jest.
205 Polityczny æwiat przeminàã. Nasz naråd jest zaãamany.
Pamiâtajcie, èe brat Branham powiedziaã to TAK MÅWI PAN.
Nasz naråd jest rozpustny. On nigdy nie powstanie. On
przepadã podobnie jak wszystkie pozostaãe narody. On jest
najwiâkszym narodem na æwiecie istniejàcym dzisiaj, lecz jest
to istne nasienie diabãa, ktåre zostaão zasadzone do serc ludzi;
jak ono weszão do Hollywoodu, jak ono wychodzi na zewnàtrz
do ludzi i zaczyna to czyniá. A nie moèna im nic powiedzieá.
206 Weçmy prezydenta tam we wãadzy, ktåry språbuje zakazaá
whisky, a nie mamy prohibicji, zobaczycie, co by siâ staão. On
by zostaã zastrzelony do dwu godzin od czasu, gdy siâ tam
dostaã. Oczywiæcie, on tego nie moèe znieæá, caãy æwiat byãby
przeciwko niemu. O, tak. Nie moglibyæcie tego uczyniá.
207 Stany przepadãy. One sà zawojowane, a duch komunizmu
przejàã je do swoich ràk.
208 Idçcie do naszych szkåã dzisiaj, spåjrzcie na nasze szkolne
dzieci. Nasi zwykli malcy, ktårzy chodzà do szkoãy _ czãowiek
po prostu powinien wiedzieá, co siâ dzieje. Mãode dziewczyny
tutaj w szkoãach i tym podobne rzeczy, w wieku czternastu i
piâtnastu lat, ich mama posãaãa ich do szkoãy, niegodziwe
moralnie, umysãowo, zagorzaãe narkomanki, naãogowe ofiary
narkotykåw, palaczki papierosåw, i wszystko inne temu
podobne; a taki mãody wiek _ takie maãe dzieci. Wpoæråd
niektårych z nich byãoby tak samo trudno znaleçá dziewicâ, jak
znaleçá igãâ w stogu siana, przy czym one chodzà na randkâ z
chãopcami z kocem, ktåry rozciàgajà na tych brzegach rzeki i
gdziekolwiek indziej.
209 I ja wam to mogâ udowodniá, moi przyjaciele. [Brat
Branham stuka w kazalnicâ trzykrotnie _ wyd.] Ja bym tego
nie måwiã spoza kazalnicy, jeèeli bym nie wiedziaã, o czym
måwiâ. Ze szkåã wprost tutaj w naszych okrâgach, wprost tutaj
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
29
w tych okrâgach _ z tych pensjonatåw dla panienek, nie
wiedzà^ måwià swoim matkom, èe idà na inne miejsca, a
spotykajà siâ z chãopcami i nawet uprawiajà prostytucjâ na
ulicach Louisville, (co to jest?), a æpiewajà w chårach.
210 Bowiem oni majà pobãaèliwà, towarzyskà Ewangeliâ, kiedy
to kaznodzieje stojà i måwià o pomniejszych, maão waènych
sprawach i opowiadajà kråciutkie opowiadania z Biblii, czy
coæ podobnego, zamiast gãosiá pokutâ i przyprowadzaá
mâèczyzn i kobiety do oãtarza.
211 Jej tata przychodzi wieczorem do domu i zapala swoje
cygaro, bierze szklankâ piwa, siada i pije je. Matka jest przez
caãy dzieä z grupà kobiet na wieczorku, gdzie grajà karty, albo
na przyjâciu towarzyskim. Jak moèecie oczekiwaá, èe dziecko
bâdzie inne?
212 Patrzcie, w jakim otoczeniu èyjecie, takimi jesteæcie.
213 Weçcie malutkà dziewczynkâ, malutkiego chãopca, dajcie
ich tam _ zostawcie ich èyá z kimæ. Weçcie czãowieka _ ja
mogâ wziàá mojego syna i zostawiá go z kimæ przez caãy dzieä;
skoro tylko wejdâ do ærodka, potrafiâ wam zawsze powiedzieá,
z kim on byã. Oczywiæcie. Patrzcie, to otoczenie, ten duch go
usidla.
214 Chodzicie do koæcioãa, gdzie wszyscy ludzie^ chodzicie
do koæcioãåw Ducha Æwiâtego, wzglâdnie zielonoæwiàtkowych
koæcioãåw, jak to nazywajà. Pozwalacie kaèdemu byá^ O, oni
chodzà i szarpià odruchowo swojà gãowà _ pastor to czyni;
obserwujcie, èe caãy koæciåã zacznie czyniá to samo. Pozwalajà
mâèczyznom, ludziom, powstawaá i zachowywaá siâ po prostu
okropnie, lub coæ innego; obserwujecie, èe to wszyscy czynià.
Udajcie siâ na miejsce, gdzie pastor jest rzeczywiæcie sztywny i
chãodny; obserwujcie, èe caãa grupa to czyni. Czãowiek
wchodzi do tego otoczenia.
215 Weçcie mâèczyznâ, ktåry jest dobrym moralnym mâèczyznà
i niech siâ oèeni z niepoprawnà mãodà kobietà, ktåra nie jest
warta dziesiâciu centåw; nie potrwa to dãugo, a on råwnieè nie
jest wart dziesiâciu centåw. To wydarzyão siâ Achabowi.
Weçcie to samo na odwråt _ niech tylko miãa mãoda kobieta
wyjdzie za màè za niepoprawnego mâèczyznâ, ktåry nie jest
wart dziesiâciu centåw; zanim siâ spostrzeèe, czyni to samo, co
on.
216 Jakèe, mågãbym przyjæá dziæ rano i pokazaá swoimi râkami
na maãe zaãamane domostwa i tym podobne rzeczy, gdzie miãe
mãode matki przychodzà do pijanego taty, i tym podobnie, a
myælaãy sobie, èe by mogãy coæ z nimi uczyniá, a teraz ta
wãaænie matka i wszystkie inne pijà i czynià to dalej. To czyni
otoczenie.
30
MÅWIONE SÃOWO
217 Co to jest? Jest to diabeã. To jest diabeã _ inwazja. On
wtargnàã do tego narodu jak ryczàcy lew. On usadowiã siâ tutaj
w tym najlepszym miejscu, jakie oni mieli _ w Hollywoodzie.
On powiedziaã: ÉJa mogâ dostaá te filmy tutaj, dopåki nie
przyjdzie telewizja, potem ich dostanâ”. I on sobie tam siedzi.
218 A ludzie chodzàcy do koæcioãa zamiast pozamykaá te
widowiska i nie pozwalaá tam chodziá swoim dzieciom, dajà
im dziesiâá centåw w niedzielâ po poãudniu i posyãajà ich tam,
èeby oni mogli iæá na przyjâcie towarzyskie z grà w karty lub
mogli sami wyjæá z domu i jeçdziá po okolicy. O, co za haäba!
Teraz oni po prostu wãàczajà telewizjâ i oglàdajà w niej
wszystkie te brudne, skaèone brednie, jakie istniejà na æwiecie.
To siâ zgadza.
219 Ja nie mam nic przeciwko filmom. Nie mam nic przeciwko
telewizji. Chodzi o te skaèone paskudztwa, ktåre w niej nadajà.
O to wãaænie chodzi. Gdybyæcie jà trzymali w moralnych
ryzach, ona by musiaãa pozostaá moralnà.
220 Nie moglibyæcie sprzedawaá tutaj w mieæcie staromodnych
butåw z guzikami dzisiaj, wcale nie. Kobiety ich nie chcà. One
chcà, èeby im byão widaá palce u någ. Pozostaãe kobiety czynià
to råwnieè. To siâ zgadza.
221 Gdy idziesz do koæcioãa, nie moèesz im podaá staromodnej
religii, poniewaè inna kobieta, ona nie chce mieá z tym nic do
czynienia. O, nie. ÉI nie trzeba mi tam chodziá. Ja po prostu
wierzâ, i na tym koniec”. O, bracie, diabeã wierzy råwnieè. To
siâ zgadza. Albo bâdziesz pokutowaã albo zginiesz.
222 Otåè, przepraszam; nie, ja nie jestem. Nie, ja nie jestem.
Nie, ja to odwoãujâ. Ja miãujâ ludzi. Lecz ja _ miãujâ was zbyt
mocno, niè abym was miaã oglàdaá upadajàcych twarzà do
przodu. Jeèeli Båg pozwoli, podejmâ siâ tego trochâ påçniej w
tym tygodniu.
223 Teraz do was, matki, ktåre jesteæcie matkami, tylko sãowo
do was, zanim odejdziecie. Niech was Båg bãogosãawi.
Wychowujcie wãaæciwie swoje dzieci.
224 Bâdziemy jeszcze rozpatrywaá tâ inwazjâ; musimy jeszcze
wejæá do domåw i na wiele miejsc _ do szkåã i na inne miejsca
na zewnàtrz odnoænie tego. Zabierzemy siâ do tego.
225 Lecz inwazja na Stany Zjednoczone _ diabeã je przejàã do
swoich ràk. Nie båjcie siâ Rosji. Rosja nie ma z tym nic do
czynienia. My czynimy to sami _ nasze wãasne zepsucie wprost
miâdzy nami. To siâ zgadza.
226 Wy wiecie, Stany Zjednoczone majà wiâcej rozwodåw niè
caãy pozostaãy æwiat; wiâcej rozwodåw. Pomyælcie o tym. Czy
to nie jest straszne? Macierzyästwo zostaão naruszone. Matki
nie pozostajà wiâcej ze swymi dzieámi w domu, jak czyniãy
dawniej. One muszà chodziá do pracy.
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
31
227 Onegdaj pewien sklepikarz w tym mieæcie tutaj rozmawiaã
ze mnà o tym. Te kobiety, pracujàce w tych miejskich
fabrykach _ te mãode zamâène kobiety, ktåre majà gromadkâ
maãych dzieci. One majà opiekunki, pilnujàce ich niemowlàt.
One pracujà w tych miejskich fabrykach. Powiedziaã: ÉStaãy
tam dwie z nich ^?^ ktåre zostaãy zwolnione z tych
miejskich zakãadåw i måwiãy: éNie martwcie siâ. Nam siâ to
uda, mimo wszystko’.”
228 O, taka godzina prostytucji jest tuè! Oczywiæcie. Diabeã
powiedziaã im, èe one sà szefem domu. One sobie utorujà swojà
wãasnà drogâ. One zrobià to, czego sobie èyczà. A ty wydostaä
to z nich, jeæli potrafisz.
229 Istnieje tylko jedna rzecz, ktåra to potrafi wydostaá z nich,
jest to oãtarz _ przed Jezusem Chrystusem _ staromodna
religia z potokami ãez, ktåra skruszy ich serca i skrytykuje je
ostro, i uczyni je tym, czym one powinny byá. To siâ zgadza.
230 Oni sobie moèe myælà, èe ja jestem tylko staroæwieckim
konserwatywnym czãowiekiem. Lecz w dniu, kiedy bâdziesz
umieraã, måj bracie, siostro, uæwiadomisz sobie, èe ja ci
måwiãem Prawdâ. To siâ zgadza.
231 Ona jest w toku _ ta inwazja, ta godzina jest tutaj. Otåè,
tak, råwnieè godzina decyzji, godzina zadecydowania; nie
chodzenie do koæcioãa, lecz godzina zadecydowania, czy
bâdziesz sãuèyã Chrystusowi, albo pozostaniesz letnim w swoim
koæciele. I to siâ zgadza.
232 Jest wiele czãonkåw koæcioãa. Jeèeli wszyscy ci czãon-^
wzglâdnie ludzie Ameryki, wyznajàcy, èe sà chrzeæcijanami,
byliby rzeczywistymi chrzeæcijanami, narodzonymi na nowo
chrzeæcijanami, bracie, bylibyæmy niemal tak bezpieczni, jak
gdybyæmy byli w Niebiesiech. Kãopoty ze æmiercià, o tak,
choroby opuæciãyby ten kraj, i wszystko inne.
233 Czy by to nie byão miãe iæá po ulicy i widzieá przechodzàcà
panià, a mâèczyzna: ÉJak ci siâ powodzi, siostro? Dzieä dobry,
bracie”? Szedãbyæ dalej, nie byãoby^ Nie miaãbyæ èadnego
zmartwienia w tym æwiecie. Wszystko byãoby po prostu miãe i
æwietne. Ktoæ by przyjechaã na skrzyèowanie i zamiast ciâ
pråbowaá przejechaá, on by siâ zatrzymaã: ÉW porzàdku,
bracie. W porzàdku, ty miaãeæ^ O, ty masz pierwszeästwo”,
rozumiecie, po prostu daá pierwszeästwo^ Czy by to nie byão
cudowne? [Zgromadzenie måwi: ÉAmen” _ wyd.] My to
bâdziemy mieá, lecz bâdzie to w Tysiàcletnim Krålestwie,
bracie. Ten Dzieä wãaænie nadchodzi. To siâ zgadza. Zatem,
teraz nie jesteæmy^
234 Staãem w naszej okolicy tutaj onegdaj; nie mam nic
przeciw naszej okolicy, lecz mogâ tam obserwowaá nasze maãe
dzieci. Èona pãakaãa. Pewien lekarz z naszego miasta _ jego
cåreczka biegaãa razem z mojà cåreczkà i one siâ kochaãy
32
MÅWIONE SÃOWO
wzajemnie; påki oni nie stwierdzili, èe ona nazywa siâ
Branham, i èe jest dzieckiem kazn. Branhama. Na tym byãa
sprawa zaãatwiona. Ta maãa dziewczynka nie mogãa siâ wiâcej
bawiá z mojà cåreczkà. ÉMoi drodzy”, pomyælaãem, Éhm,
dobrze”.
235 Niektårzy z tych prostych sàsiadåw pobiegli tam i rzekli:
ÉOtåè, to byão w porzàdku”. Wiâc oni siâ udali do ich pastora.
Nie måwcie mi. Wiecie, ja mam sposåb, èe wiem wiele spraw,
rozumiecie. Wiâc oni _ oni poszli do ich pastora i rzekli:
ÉWiesz, w naszej okolicy èyje pewien czãowiek, on jest tak
dobry wobec naszych dzieci”. Powiedzieli: ÉJest to kazn.
Branham. On je zabiera i wozi je w swoim starym
samochodzie, i wyjeèdèa z nimi za miasto”.
236 Powiedziaã: ÉOtåè”, [Brat Branham odchrzàknàã _ wyd.]
Émy nie mamy niczego przeciw kazn. Branhamowi. On jest w
porzàdku, lecz, rozumiecie, on jest po prostu czãowiekiem
innego rodzaju, niè my jesteæmy”. Rozumiecie? ÉMy, ja _ ja
bym chciaã, èebyæcie nie byli^ wiecie, ja bym nie chciaã
jakoæ^Rozmawiaj z nimi i bàdç przyjacielski, lecz na tym
koniec”.
237 O, bracie! Moja èona tam staãa i pãakaãa. Ja powiedziaãem:
ÉKochanie, to jest oddzielajàca linia. Jeèeli chodzi o mnie i måj
dom, my bâdziemy sãuèyá Panu”.
238 Choá caãy æwiat rezygnuje; ciàgle Jezus Chrystus! Choáby
mnie nazywano fanatykiem, choáby mnie unikaã måj krewny,
måj wspåãtowarzysz, i tym podobnie, ja ciàgle obieram Jezusa
Chrystusa. Trzymaj siâ Boèej nie zmieniajàcej siâ râki. Kiedy
ciâ opuszczà ziemscy przyjaciele, przylgnij jeszcze bardziej do
Niego. Trzymaj siâ Go.
239 Boèe, pozwål mi gãosiá tak, jak nigdy przedtem. Pozwål mi
gãosiá umierajàcym ludziom jako umierajàcy czãowiek _ ja
sam. Pozwål mi gãosiá do ludzi, jakbym juè nigdy nie miaã
wygãosiá èadnego kazania. Pozwål mi ich przekonywaá, by
przyszli do oãtarza z zapãakanà twarzà, ze ãzami; niechaj
odejdà do domu i èyjà jak chrzeæcijanie, i èyjà w swoim
otoczeniu. Zatrzymaj wszystkie te wybryki tutaj i bieganie w
kåãko, i skakanie, i awanturowanie siâ; i postâpowanie w ten
sposåb, i wybuchanie z powodu tego, i chodzenie w ten sposåb.
O, nie czyäcie tego. To jest diabeã. Te duchy demoniczne
przychodzà na chrzeæcijan.
240 Pamiâtajcie, ci kaznodzieje tam, oni byli tymi prorokami.
Oni byli prorokami. Oni byli religijnymi mâèami, skãadajàcymi
ofiarâ. Oni byli tak samo religijni jak nauczyciele dzisiejszego
czasu, lecz, bracie, oni byli bardzo daleko od tego, by poznaá
prawdâ.
241 Czy nie widzicie, jak jest diabeã religijny? Diabeã nie jest
èadnà anty-, wielkà, potâènà rzeczà jak komunizm, caãkiem
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
33
przeciw chrzeæcijaästwu. Tak nie jest. To wszystko jest z
diabãa, oczywiæcie, lecz to nie jest antychryst. Antychryst jest
bardzo religijny, bardzo religijny. Byã to religijny duch, ktåry
ukrzyèowaã Jezusa. Jest to zawsze religijny æwiat, religijny lud,
ktåry krzyèuje. Byli to religijni ludzie, ktårzy byli przeciw
prawdziwemu Chrystusowi. Byli to religijni prorocy, ktårzy
byli przeciw Micheaszowi. Sà to religijni ludzie tego czasu,
ktårzy sà przeciw Poselstwu od Boga.
242 Pamiâtajcie, ja was ostrzegaãem. Ja wam måwiãem. Nie
måwiâ tak wiele o katolicyzmie, baptystach i metodystach; ja
måwiâ po prostu o ludziach, ktårzy sà ludçmi æwiàtobliwoæci,
dokãadnie wedãug tych wytycznych tutaj. Spåjrzcie na to
dzisiaj, jak to zostaão przeforsowane i przedstawia siâ jakby w
dramacie. O, moi drodzy! Kiedyæ podejmâ siâ tego. A moje
serce pâka we mnie.
243 Stanàá tam ze starym banjo, graá na tym starym banjo i
rzâpoliá na starych skrzypcach ot tak: ÉCzy to jest kowboj z
Teksasu, Taki-i-taki?” Nie mam nic przeciw temu czãowiekowi;
lecz to naleèy tam na zewnàtrz do tego zewnâtrznego æwiata.
To siâ zgadza. Ja bym raczej staã, bracie, nawet bez niczego,
nie wiedzàc wcale niczego, lecz po prostu staã i podnosiã moje
râce, i powiedziaã: ÉJezu, trzymaj mnie blisko krzyèa”. O, tak.
ÉBâdâ niåsã poæwiâcony krzyè,
Dopåki æmierá nie wyzwoli mnie,
Potem påjdâ do Domu nosiá koronâ,
Bowiem tam jest korona dla mnie”.
244 Do was, mãode matki tutaj dzisiaj do poãudnia, ktåre
jesteæcie prawdziwymi matkami, a ja wiem, èe was jest wiele;
myælâ, èe kaèda z was. Pozwålcie, èe wam coæ powiem. Niech
was Båg bãogosãawi. Ja myælâ, èe wy jesteæcie piàtà Ewangelià.
Pozwålcie, èe wam teraz coæ powiem dla waszych dzieci, tylko
maãà rzecz. Bowiem, brat Neville bâdzie prawdopodobnie
gãosiã na^ o matce dzisiaj wieczorem, czy ktokolwiek _ jeden
z nas, ktåry gãosi, w porzàdku, o matkach. Lecz, sãuchajcie,
pozwålcie, èe was o coæ poproszâ.
245 Przypomnijcie sobie, kiedy Mojèesz byã maãym chãopcem,
to wãaænie matka daãa mu instrukcje. To wãaænie poboèna
matka wziâãa maãego Mojèesza na swoje kolana i rzekãa:
ÉMojèeszu”, nauczajàc go wszystkiego. Byã jej nauczycielem,
wzglâdnie^ Ona byãa raczej jego nauczycielkà u Faraona i
måwiãa teraz te sprawy. Powiedziaãa: ÉMojèeszu, pewnego dnia
ty wyzwolisz dzieci Izraela. Ty jesteæ chãopcem, ktåry zostaã
powoãany. Zachowuj samego siebie czystym i niepokalanym
przez ten æwiat, poniewaè ty nim jesteæ. Ty nim jesteæ”.
246 Z pewnoæcià nie znamy èadnego innego miejsca,
måwiàcego o tym, èe on chodziã kiedykolwiek do jakiegoæ
seminarium, nie otrzymaã wcale èadnej innej nauki. On
34
MÅWIONE SÃOWO
pozostawaã wprost w paãacu Faraona, ktåry byã poganinem;
lecz jego matka nauczaãa go. [Brat Branham stuka w kazalnicâ
trzykrotnie _ wyd.] To byãa prawdziwa matka. Ona go
nauczaãa przykazaä Paäskich. Ona mu måwiãa, jak on musi
byá æwiâty. Ona mu måwiãa, jak i czym musi on èyá, i jak _ co
Båg musi uczyniá _ co bâdzie czyniã dla niego. I to nie
opuszczaão Mojèesza po wszystkie dni jego èycia.
247 A kaèda dobra, prawdziwa, wierna matka, ktåra bierze
swoje maãe dzieci, zamiast posyãaá ich do kina i na taäce, i tym
podobnie, ona je kãadzie na swoim ãonie i naucza je o Panu
Jezusie Chrystusie!
248 Onegdaj rozmawiaãem tutaj telefonicznie z pewnà matkà. I
ta matka powiedziaãa: ÉO, bracie Billy”, powiedziaãa ona, Émåj
biedny chãopiec ma kãopoty”. Powiedziaãa: ÉO, w jakich on jest
kãopotach!”
249 Ja powiedziaãem: ÉTak, wiem o tym, droga siostro”. A ona
rzekãa: ÉOn siâ moèe myli. Ja nie wiem”. Powiedziaãa: ÉJeden
måwi to, a drugi måwi owo. Ja nie wiem. Lecz”, powiedziaãa,
Ébez wzglâdu na to, czy on siâ myli, czy ma racjâ, ja go miãujâ”.
Tutaj to macie: ÉJa go miãujâ”.
250 On powiedziaã swojej matce: ÉJa byãem tak zwiedziony
poprzez to i to”. Powiedziaã: ÉMatko, ja myælâ, èe ty jesteæ
wãaæciwie jedynym kochaniem, ktåre naprawdâ mam; kobietà,
ktåra jest wobec mnie wiernà i nie opuszcza mnie”. To jest
miãoæá matki. To jest prawdziwa matka, ktåra obejmuje swoje
dzieciâ swoimi ramionami. Bez wzglâdu na to, czy on ma racjâ,
czy siâ myli, ona idzie zaraz wprost do niego. A jeæli Båg^
Jeæli jakaæ matka moèe tak myæleá o swoim dzieciâciu, o ileè
wiâcej Båg bâdzie tak myælaã o Swoich! Widzicie? Trzymajcie
siâ Go mocno. Chodçcie wãaæciwie.
251 A teraz pozwålcie mi opowiedzieá wam o innej matce w
Biblii, zupeãnie szybko, zanim zakoäczymy. Byãa pewna matka
imieniem Herodyjada. Ona uczyãa swojà cårkâ stepowania przy
taäczeniu. Chciaãa, èeby ona byãa popularnà. I ona taäczyãa
przed krålem i domagaãa siâ gãowy Jana Chrzciciela. Mamy
zapiski o siedemdziesiâciu z jej potomstwa, tej panienki, ktåra
taäczyãa przed^ cårki Herodyjady, ktåra taäczyãa przed
Herodem; siedemdziesiàt z jej potomstwa, ktåre umarãy albo
jako prostytutki, albo na szubienicy.
252 Jedna matka nauczaãa swoje dzieci rzeczy tego æwiata, inna
matka nauczaãa swoje dzieci spraw Boèych. Jeden staã siâ
wielkim wodzem i zwyciâzcà, nieæmiertelnym miâdzy ludçmi
dzisiaj; a ta inna jest zdegradowana i w piekle, i zabraãa z sobà
tysiàce tysiâcy ludzi. Czy rozumiecie, co mam na myæli?
ÉWychowuj swoje dzieciâ tak, jak powinno chodziá”.
253 I ja naprawdâ sympatyzujâ z wami, biedne matki, siedzàce
tutaj z przypiâtymi biaãymi råèami. Istnieje Niebo, do ktårego
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
35
odeszãa matka, dzisiaj, gdzie dobra, staromodna matka, ktåra
èyãa dla Boga, prawdopodobnie przeszãa poza zasãonâ. Ona
czeka, abyæ tam przyszãa ty. To siâ zgadza.
254 Ja respektujâ i szanujâ was tam z przypiâtymi czerwonymi
råèami. Twoja matka _ jeæli chcesz coæ dla niej uczyniá, czyä
to trzysta szeæádziesiàt piâá dni w roku. Idç do jej domu i zanoæ
modlitwy, i èyj dla Boga. To wãaænie trzeba robiá. A wychowuj
swoje dzieci. A gdy twoje dzieci wyrosnà, one ciâ bâdà
nazywaá Ébãogosãawionà”, potem gdy przejdziesz poza zasãonâ.
To jest rzeczywisty duch macierzyästwa _ prawdziwy duch
Dnia Matek. Dzieä Matek jest trzysta szeæádziesiàt piâá dni w
roku.
255 Dzisiaj wãaænie oni sprzedajà kwiaty i posyãajà prezenty.
Czyni to ten æwiat. Jeèeli to przetrwa _ jeèeli by æwiat miaã
istnieá kolejnych dwadzieæcia lat, oni bâdà mieá dzieä syna,
dzieä cårki, i dzieä kuzyna, dzieä wuja, i wszystkie tego
rodzaju sprawy, wystarczajàco duèo, by doprowadziá æwiat do
handlowego podniecenia. Oto, do czego to zmierza _ wprost do
piekãa, z takim impetem, jak to tylko moèliwe _ do
zniszczenia.
Lecz wy, Båg niech was bãogosãawi, to jest mojà modlitwà.
Mådlmy siâ.
256 Nasz ãaskawy Niebiaäski Ojcze, my spoglàdamy wstecz
dzisiaj do poãudnia w naszych myælach, daleko wstecz, kilkaset
lat temu, kiedy tam staã Jozafat, stojàc po boku kråla Achaba.
Gãâboko w jego sercu pozostaão jeszcze nieco ducha od Boga i
chociaè on zrobiã bãàd, powiedziaã mu: ÉTo jest zãe. To jest zãe.
To nie jest czyste. To nie jest æwiâte. Prorok powiedziaã, èe te
sprawy nie mogà iæá dalej w ten sposåb”. I maãy Ogieä Boèy
sprawiã, èe on siâ ocknàã.
257 A potem Ty miaãeæ kogoæ, kto by odpowiedziaã na ten maãy
Ogieä, byã to Micheasz, prawdziwy prorok Boèy. Chociaè on
przyszedã tam moèe ubrany w ãachmany, chociaè tam moèe
przyszedã wzgardzony, a oni wszyscy patrzyli na niego jako
zgraja wilkåw na baranka. Lecz on måwiã prawdâ, chociaè
musiaã zostaá uderzony po twarzy, chociaè musiaã zostaá
wrzucony do wiâzienia i dawano mu chleb i wodâ boleæci.
Jednak te sãowa, ktåre on powiedziaã, urzeczywistniãy siâ, bo
Ty byãeæ z nim.
258 Boèe, udziel tego dzisiaj, a my spoglàdamy do tej Biblii.
Patrzymy na te ksiâgi koæcioãa, na dziesiâá przykazaä, i tak
dalej, na obrzàdki koæcielne, i widzimy, jak oni czynià to,
tamto i owo. Lecz pozwål nam spojrzeá do tego prawdziwego
Sãowa tutaj i zobaczyá, co Ono måwi. ÉBez æwiàtobliwoæci
èaden czãowiek nie ujrzy Pana. Naæladujcie pokoju i
æwiàtobliwoæci, bez ktårej èaden czãowiek nie ujrzy Pana. Kto
miãuje æwiat i rzeczy tego æwiata, nie ma w nim miãoæci Boèej”.
36
MÅWIONE SÃOWO
259 ÉW ostatecznych dniach nastanà niebezpieczne czasy.
Ludzie bâdà miãowaá samych siebie, pyszni, cheãpliwi”. O, te
wielkie sprawy, Panie, to siâ wãaænie dzieje! ÉZuchwali,
nadâci, miãujàcy wiâcej rozkosze niè miãujàcy Boga;
nauczajàcy ludzi przepisåw ludzkich zamiast przykazaä
Boèych; majàcy formâ poboènoæci, a zapierajàcy siâ Mocy
Ducha Æwiâtego”, by osiàgnàá to, èe czãowiek zostanie
napeãniony Duchem, by go pobudziá do radoæci, by sprawiá,
aby roniã ãzy swoimi oczyma, pobudziá do tego, by wyszedã i
modliã siâ za chorych, pobudziá go do måwienia w jâzykach i
wykãadania ich, pobudziá go do prorokowania. Duch Boèy,
èyjàcy Båg _ oni To po prostu zabrali do jakiegoæ klubu, czy
czegoæ takiego, ÉMajàcego formâ poboènoæci, a zapierajàcego
siâ jej Mocy”.
260 O Boèe, niechaj to maãe grono sãuchaczy dzisiejszego dnia
obudzi siâ szybko, w tej chwili, zanim przyjdzie czas koäca i
zaæcignie ich w tym stanie. Niechbyæmy byli _ odnåwmy
samych siebie, jak måwi Biblia: ÉPowstaä i otrzàænij siâ. I proæ
o tà starà drogâ, ktåra jest dobrà drogà; a kiedy jà znajdziesz,
chodç po niej”. Boèe, daruj nam, èebyæmy mogli znaleçá tà
starà, szorstkà drogâ, kiedy moèemy stanàá na nowo razem
setkami, poãàczyá nasze râce razem i æpiewaá.
ÉObiorâ drogâ z kilku wzgardzonymi Paäskimi.
Zaczàãem z Jezusem i dojdâ aè do koäca”.
Boèe, pomåè nam tak èyá i byá takimi!
261 Bãogosãaw wszystkie te drogie matki, siedzàce tutaj, Panie.
Wiedzà, èe same sà matkami i majà przypiâte biaãe råèe na
swoich èakietach dzisiaj do poãudnia, jako upamiâtnienie tej
drogiej matki, ktåra odeszãa za zasãonâ. O, Mistrzu Èycia,
bãogosãaw je, Panie. Niechaj one zostanà pobãogosãawione
råwnieè, a niechaj ich dzieci pamiâtajà tak samo o nich, jak
one pamiâtajà o ich matce, jeèeli ona odejdzie poza zasãonâ do
chwalebnych Niebios. Daruj tego, Panie.
262 A pewnego poranka, kiedy èycie zaniknie w naszych
èyãach, i zabraknie nam oddechu, zasãona otworzy siâ znowu;
ona prawdopodobnie zstàpi w dåã nad brzeg Jordanu, by nam
pomåc przebrnàá na drugà stronâ. O, w tym chwalebnym dniu,
kiedy staniemy naszà stopà tam po drugiej stronie, gdzie juè
nie bâdzie wiâcej^ Powietrze nie bâdzie zanieczyszczone
dymem papierosåw. Nie bâdzie tam nigdy wiâcej pijaka na
ulicy. Nie bâdzie tam wiâcej nierzàdnicy. Nie bâdzie tam
wiâcej grzechu. Nie bâdzie tam niczego podobnego. Lecz w tym
chwalebnym Éna zawsze” bâdziemy èyá w pokoju z naszym
Panem Jezusem Chrystusem i z naszymi dzieámi. I ach, co za
cudowny dzieä!
263 O, Ojcze, kiedy nadciàgajà te wielkie ciemnoæci, ten båj, a
diabeã wtargnàã do krajåw, wtargnàã za kazalnice, wtargnàã do
INWAZJA NA STANY ZJEDNOCZONE
37
koæcioãåw, wtargnàã do ludzi, wtargnàã do przedsiâbiorstw,
wtargnàã do miast, do szkåã i do domåw. O, Boèe, pomåè nam
staá, dobyá szybko miecza i walczyá dla Boga, tak jak uczyniã
Mojèesz i ci Lewici wåwczas, gdy grzech byã w obozie. Pomåè
nam, Panie.
264 Przebacz nam teraz i bãogosãaw nas. Zachowaj nas
pokornych, skrusz nas, Panie. O, Boèe, Ty powiedziaãeæ: ÉKto
wychodzi, siejàc ze ãzami, niewàtpliwie powråci znowu z
radoæcià, niosàc snopy swoje”. O Boèe, skrusz nas na kawaãki.
Przeksztaãtuj nas na nowo, Panie. Zanadto zbaczamy z drogi.
265 Ja sam, Panie, dochodzâ do tego, èe siâ zastanawiam, ilu
bâdzie uczâszczaá na moje zgromadzenia. O, Boèe, pragnâ,
èebyæ Ty przychodziã. Przyjdç, Panie! O, Chryste, przyjdç
Panie! Skrusz mnie; przeksztaãtuj mnie na nowo. O Panie, nie
pozwål wiâcej, èeby mi te rzeczy przychodziãy na myæl. Boèe,
trzymaj je z dala ode mnie!
266 Pomåè mi, Panie, gãosiá, jak powiedziaãem przed chwilà,
jak umierajàcy czãowiek do umierajàcych ludzi, wiedzàc, èe
wszyscy musimy stanàá twarzà w twarz Wiecznoæci. Musimy
stanàá przed Tobà, kiedy Ty nie bâdziesz miaã przyjemnego
nastawienia, kiedy Ty nie bâdziesz miaã miãosierdzia, kiedy Ty
bâdziesz staã bez miãosierdzia, kiedy Ty staniesz w gniewie, by
zesãaá sàd na narody i na ludzi, ktårzy odrzucili i wzgardzili
miãoæcià Twego Dziecka.
267 Boèe, okaè mi przez Niego dzisiaj miãosierdzie, èebym w
tym Dniu mågã stanàá bezpieczny. Obym raczej dzisiaj pãakaã,
a Ty obetrzesz ãzy _ do radoæci, w tym czasie, kiedy Ty
powiesz: ÉWstàp do radoæci Pana, ktåra zostaãa przygotowana
dla ciebie od zaãoèenia æwiata”. Boèe, bàdç z nami teraz i
pomåè nam, modlimy siâ w Imieniu Jezusa. Amen.
`
Inwazja na Stany Zjednoczone, Seria 9 Nr. 2
(The Invasion Of The United States, Vol. 26 No. 1)
Poselstwo, wygãoszone przez brata Williama Marriona Branhama w Dzieä
Matek, w niedzielâ rano, dnia 9. maja 1954, w Kaplicy Branhama w
Jeffersonville, Indiana, USA. Zostaão ono przepisane z nagrania na taæmie
magnetofonowej i wydrukowane w peãnym brzmieniu, i jest rozpowszechniane
bezpãatnie przez Voice of God Recordings. Niniejszy polski przekãad zostaã
opublikowany w 1996 r.
VOICE OF GOD RECORDINGS
P.O. Box 950, Jeffersonville, Indiana 47131 U.S.A.
Informacja o prawach autorskich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ta może być wydrukowana
na domowej drukarce, do użytku osobistego. Może być również
bezpłatnie rozdawana jako narzędzie do szerzenia Ewangelii
Jezusa Chrystusa. Książka nie może być sprzedawana, powielana
na dużą skalę, zamieszczana na stronach internetowych,
umieszczana w systemach wyszukiwania, tłumaczona na
inne języki, ani wykorzystywana do pozyskiwania środków
finansowych bez pisemnej zgody Voice Of God Recordings®.
W celu uzyskania dalszych informacji lub otrzymania innych
dostępnych materiałów, prosimy o kontakt:
VOICE OF GOD R ECORDI NGS, EUROPEAN OFFICE
P.O. BOX 78, 9520 AB NIEUW-B UINEN, N ETHERLANDS
VOICE OF GOD R ECORDI NGS
P.O. BOX 950, JEFFERSONVILLE, I NDIANA 47131 U.S.A.
www.branham.org

Podobne dokumenty