Wielka ucieczka - swietokrzyskie.org.pl

Transkrypt

Wielka ucieczka - swietokrzyskie.org.pl
Wielka ucieczka
Wpisany przez Marek Maciągowski
niedziela, 29 stycznia 2012 12:17 - Poprawiony wtorek, 15 maja 2012 19:36
29 listopada 1942 r. z kieleckiego więzienia uciekło kilkunastu więźniów
aresztowanych przez gestapo. Wyszli przez bramę, prowadzeni przez
więźnia w mundurze gestapowca. Mundur zdobyli napadając wcześniej na
jednego ze strażników. Brawurowa ucieczka 15 więźniów stała się głośna w
całej Polsce, wiadomość o niej szybko przekazano do Londynu. Kim byli
więźniowie, którzy ją przeprowadzili? Jak potoczyły się ich losy?
Gość z Sandomierza
Do powstającego Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach , który ma siedzibę
właśnie w murach kieleckiego więzienia, zgłosił się dr Piotr Sobolewski, mieszkaniec
Sandomierza
, by podarować wspomnienia ojca z zesłania na Syberii. Poinformował również, że
przygotowuje książkę poświęconą stryjowi, Januszowi Jerzemu Sobolewskiemu ps. ”Jurek” i
„Sandomierzanin”, żołnierzowi AK, który zginął w Powstaniu Warszawskim. Jak się okazało,
Janusz Sobolewski był jednym z uczestników sensacyjnej ucieczki. Kiedy z
Kielc
wrócił do
Sandomierza
, opowiedział o niej swojemu ojcu, Wincentemu Sobolewskiemu, sandomierskiemu lekarzowi i
oficerowi Wojska Polskiego.
Jak uciekli?
Janusz Sobolewski tak opowiadał ojcu o swojej ucieczce: „Dziesięciu z nas stanęło w szeregu i
1/3
Wielka ucieczka
Wpisany przez Marek Maciągowski
niedziela, 29 stycznia 2012 12:17 - Poprawiony wtorek, 15 maja 2012 19:36
poszliśmy korytarzem, a on za nami. (…) Przechodząc obok Hansa wysoki chłopak nagle
skoczył i przydusił go do podłogi. Szybko podążyliśmy z pomocą. Zatkaliśmy draniowi całą
mordę ręcznikiem, żeby nie krzyczał, przy sposobności wybiliśmy mu zęby, zdjęliśmy z niego
ubranie, odebraliśmy mu rewolwer, klucze do drzwi i samego pozostawiliśmy związanego w
ustępie. Zabijać nie chcieliśmy, bo przecież gestapowcy za jednego zabitego mogli rozstrzelać
kilkudziesięciu Polaków.
„Marynarz” ubrał się w ubranie gestapowca, wziął rewolwer i poszedł pierwszy w kierunku
wyjścia. Aby się wydostać z więzienia, trzeba było pokonać cztery bramy. Tyle bram, nas
więźniów politycznych, dzieliło od ulicy i wolności. Trzeba było także pokonać wielu uzbrojonych
w ręczne oraz maszynowe karabiny strażników. „Marynarz” poszedł bardzo wolno korytarzem i
podszedł do żelaznej kraty. Ostro w nią zastukał i głośno zawołał po niemiecku na strażnika.
Strażnik zobaczywszy człowieka w mundurze podbiegł i nie przyglądając się zbytnio, otworzył
kratę. Nie zdążył nawet krzyknąć, jak był w naszych rękach. Rozprawiliśmy się z nim prędko i
zakneblowanego i związanego zanieśliśmy do ustępu i położyliśmy obok gestapowca.
Nakazaliśmy mu leżeć spokojnie, bo inaczej go zastrzelimy. Dla postrachu marynarz pokazał
mu rewolwer i przystawił mu lufę do głowy.
Na drugim korytarzu była dyżurka, a w niej czterech niemieckich strażników. Wpadliśmy tłumnie
do niej i szybko rozprawiliśmy się z Niemcami. Strażnicy właśnie grali w karty, a karabiny stały
w kącie. Niemcy nie zdążyli nawet podnieść się z krzeseł, a już byli obezwładnieni. Teraz
byliśmy już uzbrojeni i powiedzieliśmy sobie, że łatwo się nie damy. Strażników związaliśmy i
zakneblowaliśmy, rozbiliśmy znajdujący się w dyżurce telefon. Czterech moich towarzyszy
przebrało się w mundury strażników i wdarliśmy się do wartowni, gdzie siedziało około
dziesięciu strażników.
– Hende hoch! – krzyknęliśmy, celując w nich zdobycznymi karabinami. Niemcy zupełnie
zbaranieli i podnieśli ręce do góry. Zabraliśmy z wartowni kilkanaście karabinów i jeden ręczny
„rozpylacz”. Potem powiązaliśmy strażników ich własnymi koszulami i również
zakneblowaliśmy, ułożyliśmy ich na podłodzie i zamknęliśmy wartownię. Obezwładnienie
strażnika, który stał na podwórzu przy bramie prowadzącej na ulicę, poszło już bardzo łatwo.
Odebraliśmy mu broń i klucze do bramy. Drogę mieliśmy wolną…”.
Kim byli?
Janusz Jerzy Sobolewski po ucieczce z kieleckiego więzienia i pobycie u ojca w Tuczępach
koło Szydłowa (adres Sobolewskich w Sandomierzu był spalony) wyjechał do Warszawy i
podjął studia medyczne na tajnych kompletach. Nadal działał w konspiracji, był żołnierzem AK
ps. „Jurek”. 26 października 1943 r. został ponownie aresztowany i osadzony w więzieniu na
Pawiaku, później w więzieniu przy ulicy Gęsiej, skąd zbiegł 23 listopada 1943 r. W Powstaniu
Warszawskim walczył na Woli i na Starym Mieście w Oddziale Specjalnym Komendy Głównej
Narodowej Organizacji Wojskowej, nazywanym „Tygrysy Woli”. Ciężko ranny, zmarł 27 sierpnia
1944 r. w szpitalu powstańczym.
Informacje o sensacyjnej ucieczce uzupełnił Jerzy Krauze z Warszawy, więzień kieleckiego
więzienia gestapo w latach 1941-1942. Okazało się, że jej organizatorem był Stanisław
Depczyński, przedwojenny policjant z Morawicy, po wojnie używający nazwiska Bogdan
Olesiński. Jego relacja jest identyczna z opublikowaną kilkadziesiąt lat później relacją Janusza
Sobolewskiego. Po wojnie spotkał się z red. Longinem Kaczanowskim z „Przemian”, któremu
2/3
Wielka ucieczka
Wpisany przez Marek Maciągowski
niedziela, 29 stycznia 2012 12:17 - Poprawiony wtorek, 15 maja 2012 19:36
podał kilka nazwisk uciekinierów z kieleckiego więzienia: Radomski, Sokalski, Sawicki (fałszywe
nazwisko Janusza Sobolewskiego), Cendrowski, Bojanek, Dłużewski, Skibiński. Kim byli
pozostali uczestnicy ucieczki – nie wiadomo.
{fcomment}
3/3

Podobne dokumenty