60-0301 On troszczy się o ciebie

Transkrypt

60-0301 On troszczy się o ciebie
60-0301 PL
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
He Carreth For You
60-0301
William Marrion Branham
Poselstwo wygłoszone przez brata Williama Marriona Branhama we wtorek
wieczorem dnia 1. marca 1960 w First Assembly Of God, Phoenix, AZ, USA.
Podjęto wszelkie wysiłki, by dokładnie przenieść mówione Poselstwo z nagrań
na taśmach magnetofonowych do postaci drukowanej. Podczas tłumaczenia
i korekt korzystano też z najnowszej wersji tekstu oraz z nagrań na CD w
oryginalnym języku angielskim. Niniejszym zostało opublikowane w pełnym
brzmieniu.
Przetłumaczono i opublikowano w 2012 roku. Na nowo opracowany format
PDF umożliwia wydrukowanie tej broszury na własnej drukarce. Pobierz
sobie i wydrukuj to poselstwo. W razie potrzeby skieruj zamówienie na adres:
MÓWIONE SŁ OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
Tel. komórka: +420 775 225542
E-mail: [email protected]
SKYPE: W Krzok
http://poselstwo.witnesstoday.org
2
MÓWIONE SŁOWO
On troszczy się o ciebie
1
Pochylmy teraz nasze głowy, kiedy będziemy mówić z Autorem
Słowa. Nasz Niebiański Ojcze, jesteśmy Ci wdzięczni za ten wielki
i wspaniały przywilej, że możemy przyjść do Ciebie znowu dzisiaj
wieczorem. Przychodzimy więc pokornie w Imieniu Pana Jezusa
prosząc o wybaczenie naszych grzechów, oraz o to, żebyś Ty nawiedził
nas ponownie dzisiaj wieczorem i udzielił nam nadzwyczaj obficie tego
wszystkiego – więcej niż potrafilibyśmy pomyśleć.
2
Modlimy się o każdą osobę, która jest w Bożej Obecności – o tych
najpierw, którzy są pogrążeni w grzechu, którzy Ciebie nie znają, aby
dzisiaj wieczór przyszło uzdrowienie dla ich duszy i ducha, aby mogli
całkowicie stać się Twoimi sługami dzisiaj wieczorem. Modlimy się,
Ojcze, żeby ci, którzy się wahają i są niezdecydowani – jakbyśmy ich
określili – oni po prostu nie wiedzą, w którą stronę mają się udać, a
może to jest ich ostatnia sposobność, więc modlimy się, Ojcze, żeby ich
oczy skierowały się do Niebios. Udziel im tego, Panie.
3
Nie chcielibyśmy zapomnieć o tych, którzy powracają do zdrowia,
którzy są w szpitalach lub w domu, a są chorzy i nie mogą uczęszczać
na nabożeństwa, chociaż to tak bardzo miłują. Chcielibyśmy poprosić,
żeby aniołowie Boży podeszli blisko ich łóżek dzisiaj wieczorem. I
może dlatego, że zebraliśmy się razem i modliliśmy się, obyś Ty zesłał
uzdrawiającą moc na nich, aby mogli przyjść na nabożeństwo jutro
wieczorem oraz na kolejne nabożeństwa. Spełnij to, Panie.
4
Jest tutaj kilku chorych i cierpiących; niech to będzie wieczór ich
wyzwolenia. Błogosław nas wspólnie, bo nadal oczekujemy na Ciebie
i prosimy o to w Imieniu Jezusa licząc na Jego miłosierdzie. Amen.
Możecie usiąść.
5
Tak dobrze jest być znowu w domu Pańskim dzisiaj wieczorem.
Ja – właśnie wchodziłem przez tamte drzwi i spotkałem pewnego
człowieka. Wyciągnąłem ot tak rękę i uchwyciłem jego rękę; był to syn
brata Johna Sharritta. Nie wiem, kiedy ten chłopak wyrósł tak bardzo.
Zapytałem go, czy Dawid był tak samo duży jak on. Otóż, wydaje się,
że byłem tutaj może przed rokiem. Widzę jednak, że było to około trzy
lata temu. On był wtedy małym chłopczykiem biegającym koło nas w
kombinezonie dziecięcym. A on jest tutaj dzisiaj wieczór jako mocny
i wysoki (Hm, myślę, że on teraz nie słucha) – powiedziałbym jako
przystojny młody mężczyzna. Lecz on na pewno wyrósł na młodzieńca.
I tak właśnie dzieje się ze wszystkim. My po prostu odrastamy od
samych siebie.
6
Byłem dzisiaj w przyrodzie, na górze Grzbiet Wielbłąda, gdzie
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
3
trzydzieści trzy lata temu jeździłem na grzbiecie wierzchowca i
polowałem na dzikie osły – hen za Południową Górą. Myślę, że nie
ma już takiej dziczy w Arizonie; cała jest poprzecinana drogami i
autostradami. Zatem, chodzi nam o jedną rzecz: „Nie mamy tutaj
miasta trwałego, lecz poszukujemy tego, które ma przyjść, którego
Budowniczym i Stwórcą jest Bóg.”
7
Wiem, że przybywają tu ludzie i musicie wycinać dzicz i poszerzać
zamieszkałe tereny. Lecz ja po prostu nie znoszę tego, że stare kaktusy
muszą opuścić swój teren i on zamienia się w projekty budownictwa
mieszkaniowego. I wydaje się, jakby… Nie lubię patrzyć się na to.
Miałem nadzieję, że nie pozostanę tu tak długo, by się na to patrzyć.
Jest to… Ja – lubię coś oryginalnego. O, wy macie piękne domy; to
prawda. Lecz to jest wypaczenie; to właśnie uczynił człowiek. Moje
uczucie piękna nie kieruje się do tego, co uczynił człowiek, ale uważam
za piękne to, co uczynił Bóg. Po prostu lubię na to patrzeć.
8
Lecz nasz naród przemija, nasi ludzie odchodzą i wszystko tutaj
przemija. Stałem na tym miejscu, gdzie kiedyś stali faraoni i te wielkie
potęgi, które rządziły światem, a dzisiaj musicie grzebać dwadzieścia
stóp pod powierzchnię ziemi, by znaleźć ruiny ich królestw. Byłem
w Rzymie, gdzie panowali cesarze, szedłem tam po ulicy i mówiono
mi: „Dwadzieścia stóp pod powierzchnią ziemi przechadzał się kiedyś
wielki imperator…” O, moi drodzy. Tam – ponieważ nie mamy tu
miasta trwałego.
„Więc nasze nadzieje polegają na niczym mniejszym
Niż na Krwi Jezusa i Jego sprawiedliwości;
Gdy wszystko wokół mojej duszy rezygnuje
Wtedy On jest wszelką moją nadzieją i ostoją.
Na Chrystusie tej mocnej Skale ja stoję
Wszystkie inne grunty są grząskim piaskiem.”
(Tego właśnie wyglądamy.)
9
A zatem, dzisiaj wieczorem widzimy tutaj ludzi stojących dookoła
ścian budynku. Na ile mi wiadomo, jutro wieczorem będziemy mieć
nabożeństwo w audytorium Madison Square Garden, czy jak się to
nazywa. Słuchajcie, mam nadzieję, że nie przesunęli je gdzieś na
Zachód.
Wszyscy udają się obecnie na Zachód. Niedawno słyszałem krótki
wiersz, mówiący:
Ludzie zamienili tutejsze pastwiska
Kiedy ze wschodu przybyli na zachód
Oni zamienili pastwiska na boiska golfowe
4
MÓWIONE SŁOWO
Usunęli stare zagrody i zrobili baseny kąpielowe
A kojoty umieścili do zoo w Nowym Jorku.
I dalej jest powiedziane:
Pozostała tylko jedna rzecz
Mianowicie powróz, aby się mogli powiesić
Na topoli kanadyjskiej.
Uważam, że tak właśnie mają się te sprawy. Zgadza się. To jest…
10
Czy zauważyliście kiedykolwiek, że cywilizacja przesuwa się ze
wschodu na zachód? I tam gdzie posuwa się cywilizacja, zanieczyszcza
swoją drogę, którą idzie. To jest dokładną prawdą. Myślicie sobie, że
jestem pesymistą dzisiaj wieczorem, nieprawdaż? Lecz to… Pragnę
przemawiać jednego z tych wieczorów, kiedy jestem tutaj, jeżeli Pan
pozwoli, o tym, kiedy spotyka się wschód ze zachodem. I to właśnie oni
uczynili. My – najstarszą cywilizacją są Chiny. I jeśli udamy się prosto
na zachód, przyjdziemy znowu prosto do Chin. Między nami nie ma
nic innego jak ocean. A wschód i zachód posuwają się razem.
11
Przypomnijcie sobie, Biblia mówi – prorok powiedział, że nastanie
dzień, który nie będzie ani dniem ani nocą, taki pochmurny dzień, lecz
czasu wieczora będzie świecić Światłość.
12
Otóż, cywilizacja podróżowała ze wschodu na zachód. Kiedy
wschodzi słońce, ono wschodzi geograficznie na wschodzie i posuwa
się na zachód, i zachodzi na zachodzie.
13
Spójrzmy więc, co uczynił Syn, kiedy przyniósł Światłość Ewangelii.
Na początku świeciła na ludzi wschodu – była tam Pięćdziesiątnica,
wylanie Ducha Świętego, znaki, cuda i znamiona, i działy się wielkie
sprawy.
14
Obecnie mamy taki czas, który nie jest ani dniem ani nocą; jest
on ponury, posępny. Ludzie mają tyle światła, by przyłączyć się do
kościoła, zapisać swoje nazwisko w jego księdze. „Lecz czasu wieczora
będzie Światłość”. To samo słońce, które wschodzi na wschodzie,
zachodzi na zachodzie. A zatem, ten wielki Duch Święty poprzez te
lata świecił wystarczającą ilością Światłości wśród sekciarstwa i
denominacji, i tak dalej, aby ludzie mogli zostać zbawieni – w całym
tym wieku.
15
Jednak teraz przyszła wieczorna Światłość. I obecnie ten sam Duch
Święty, mający tą samą manifestację, czyniący te same sprawy, działa
tak samo jak On działał kiedyś – świeci na ludzi zachodu wybierając z
pogan lud dla Swego Imienia.
16
Obecnie wschód i zachód zeszły się razem, cywilizacje zetknęły się
i to doprowadziło do najbardziej absurdalnego barbarzyńskiego stanu,
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
5
jaki kiedykolwiek widział lub o jakim śnił ten świat. Wejdziemy w
to pewnego wieczora; nie o tym chciałem przemawiać dzisiaj wieczór.
Lecz z pewnością jest to czas końca – jesteśmy na końcu czasu. To
właśnie staram się czynić – ostrzegam ustawicznie ludzi, że jesteśmy
na końcu czasu.
17
Co możemy uczynić? Nie możemy pokładać nadziei w nikim innym;
jedynie w Chrystusie. Zapamiętajcie to sobie. Chrystus jest jedyną
Ostoją, którą mamy.
18
Nie możemy patrzyć się na demokrację. Otóż, ona była w porządku;
lecz to się skończyło. Ona przeżyła swoje życie. Królowie przeżyli
swoje życia – były królestwa i dyktatorzy, i wszyscy przeżyli swój czas.
Demokracja była najlepszą rzeczą, jaką ludzie mieli. Lecz obecnie jest
tak skalana przez politykę, że jest skażona do szpiku kości; nie można
w niej w ogóle pokładać nadziei. Wy po prostu próbujecie budować
na spalonym mieście, z którego pozostały zgliszcza. Nie możecie tam
budować. Ono jest ruiną i przestało istnieć. I tak właśnie musi być.
Musi to przyjść w ten sposób. Biblia mówi, że tak będzie się dziać.
19
Szatan rządzi każdym państwem. Każde królestwo należy do
szatana i on kieruje nimi w swój własny sposób. Czy on nie zaoferował
je Synowi Bożemu pewnego dnia? „One są moje i ja czynię z nimi to,
co chcę – ze wszystkimi królestwami świata.” Dlatego właśnie ludzie
walczą, zabijają się i mordują.
Jezus powiedział: „Idź precz, szatanie.”
20
On wiedział, że one przypadną mu w dziedzictwie pewnego dnia.
„Radujcie się, całe niebiosa i wy święci prorocy, bo królestwa tego
świata stały się Królestwem naszego Pana i on będzie w nim władnął i
rządził tysiąc lat.” Potem nie będzie już żadnej wojny. O, jaki wspaniały
czas nadchodzi.
21
O, dajcie się przekonać w Imieniu Chrystusa. Wy, kosztowni ludzie
tutaj, połóżcie wszystkie swoje nadzieje na Niego, bo On jest jedynym
fundamentem. Przychodzi bowiem wielki wstrząs. Demokracja
rozpadła się na kawałki. Królestwa rozpadły się na kawałki. Państwa
rozpadają się na kawałki. Jesteśmy na końcu wszystkich rzeczy. „Lecz
my otrzymujemy Królestwo niechwiejące się – mocne, niewzruszone,
zawsze obfitujące w miłosierdzie Boże.” O, ja to lubię.
22
Tak bardzo cieszę się dziś wieczorem, że jestem chrześcijaninem.
Ja – nie wiem, co bym robił, gdybym nie był chrześcijaninem. Może
popełniłbym samobójstwo, gdybym nie był chrześcijaninem. Wiem
bowiem o tych sprawach i widzę te rzeczy, a prócz tego mam ten dar,
który mi Pan dał, abym mógł przewidzieć i zrozumieć to, co On poleca
mi czynić – po prostu pozwala mi to zobaczyć. Ja wiem, że sięga to
6
MÓWIONE SŁOWO
po prostu gdzieś za horyzont. Rozumiecie? Widzę, jak blisko to już
jest i to sprawia, że krzyczę z całych moich sił. „O, uciekajcie przed
gniewem, który ma przyjść”.
23
Boże, bądź miłościwy. Niebiański Ojcze, o Boże, modlę się. Pomóż
nam jakoś, Panie. Daj nam zrozumienie tego wielkiego czegoś, co
wkrada się jak wąż, zniewalając, podobnie jak oddziałuje na ptaszka,
który kiedyś był wolny i siedział sobie na drzewie, lecz teraz wąż
zniewolił jego oczy. I on się wije torując sobie drogę i wkrótce ptaszek
będzie w jego pysku, w jego jadowitych kłach.
24
Boże, bądź nam miłościwy. Oby każdy dzisiaj wieczorem, który
nie jest doskonale zakotwiczony w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym
– niech przyjdą i narodzą się na nowo z Ducha, Panie, i niech położą
swoje nadzieje na Twoim przyjściu – „wszyscy, którzy umiłowali Twoje
Przyjście.” Udziel nam tego, Panie. Modlimy się w Imieniu Jezusa.
Amen.
25
Pragnę zaczerpnąć mój temat dzisiaj wieczorem, jeżeli Pan pozwoli,
z 1. listu Piotra. I jeśli pragniecie czytać razem ze mną, jest to 1. list
Piotra, 5. rozdział i rozpoczniemy czytać od 5. wersetu. 1. Piotra 5,
począwszy od 5 wersetu:
„Młodzi niech będą również poddani starszym. Wszyscy zaś
we wzajemnych stosunkach niech się przyodzieją w szatę
pokory, gdyż Bóg sprzeciwia się wyniosłym, a pokornych
obdarza swoją łaską.
Tak więc ukórzcie się pod mocną ręką Boga, a Bóg wywyższy
was za to w odpowiedniej chwili.
We wszystkich potrzebach waszych zaufajcie Jemu, gdyż On
troszczy się o was”.
26
Jakie to piękne miejsce, przeczytane z Pisma Świętego. Pragnąłbym
je zaczerpnąć jako temat: „On troszczy się o ciebie”.
A jest również napisane w 14. rozdziale Ew. Jana:
„Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we
mnie wierzcie!
W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej,
byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce.
A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i
wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli”.
27
Inne miejsce Pisma Świętego mówi, że On będzie modlił się do
Ojca, a On da nam innego Pocieszyciela. Tym Pocieszycielem będzie
Duch Święty, którego ten świat otrzymać nie może, lecz On będzie
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
7
Pocieszycielem wierzących. „A kiedy On przyjdzie, On będzie świadczył
o Mnie i przypomni wam te sprawy, których Ja was nauczałem i pokaże
wam te sprawy, które mają przyjść.” Błogosławiony Duch Święty!
28
W dniach Pawła – on powiedział wtedy: „Jeśli ktoś niepowiadomiony
przyjdzie między was, a wy wszyscy mówicie obcymi językami i nie
macie tłumacza, to ten niewierzący powie, że jesteście zwariowani.
Lecz jeśli tam będzie przyniesione proroctwo i objawi tajemnicę
serca, to upadnie na ziemię i powie, że naprawdę Bóg jest z wami.”
I my jesteśmy tutaj w tym czasie, mając tego samego Pocieszyciela,
manifestującego się w ten sam sposób, jak manifestował się wtedy. Co
za pocieszenie, skoro mamy tę obietnicę!
29
Otóż, nie każdy ma tego cudownego Pocieszyciela. Ludzie – oni
Go po prostu nie mają. Oni Go odrzucają; odrzucili Go, ponieważ nie
wierzą w Niego po prostu.
30
Jest tylko jeden sposób, w jaki będziesz mógł przyjąć tego
cudownego Pocieszyciela, mianowicie: kiedy wierzysz w Pana Jezusa
Chrystusa, wyznajesz swoje grzechy, pokutujesz, dasz się ochrzcić
chrześcijańskim chrztem i masz obietnicę, że Bóg napełni cię Duchem
Świętym. Jest to Jego obietnica. On nie może jej wycofać. To Jego
obietnica.
31
Zawsze mawiałem, że jeśli człowiek był dokładnie nauczany i
pokutował i z całego serca uwierzył Bogu – kiedy zostanie ochrzczony,
to Duch Święty zstąpi na niego niezwłocznie, ponieważ On obiecał, że
tak uczyni. On to obiecał. „Otrzymasz Ducha Świętego, bo ta obietnica
jest dla ciebie.”
32
Otóż, powodem, dlaczego ludzie nie otrzymują Go dzisiaj jest to,
że On koliduje z ich duchowym życiem, jakim sami pragną żyć. Biblia
mówi, że ludzie tego świata bardziej umiłowali ciemność niż Światłość,
ponieważ ich uczynki są złe. Więc człowiek, który lubi chodzić w
ciemnościach i czynić złe rzeczy i lubi grzeszyć, nie może miłować
Ducha Świętego. Biblia mówi: „Jeśli miłujecie świat albo sprawy tego
świata, nie ma w was miłości Bożej.”
33
Może słyszeliście te miejsca Pisma Świętego już przedtem, lecz
poświęćmy im teraz naszą uwagę. Czy one są Prawdą? One są bardziej
prawdziwe niż to, że siedzicie tutaj w tym zborze dzisiaj wieczór. One
są bardziej prawdziwe niż to, że to jest stan Arizona. One są bardziej
prawdziwe niż to, że ty jesteś żywą ludzką istotą. Są to wieczne Słowa
Boga i Jego obietnice. Całe niebiosa i ziemia przeminą, lecz te Słowa
nigdy nie przeminą. One mają znaczenie, wzniosłe znaczenie. Lecz
one nie mają dla ciebie żadnego znaczenia, dopóki Bóg nie objawi ci
ich. Jak wspaniałą rzeczą jest wiedzieć, że On troszczy się o nas.
8
MÓWIONE SŁOWO
Więc jeśli człowiek – on został stworzony tak, że pragnie być
pocieszany. Więc potem, jeśli nie przyjmie Bożej drogi, to obierze swoją
własną drogę dla siebie. I on będzie próbował przyjąć jakąś namiastkę,
która zajmie miejsce Ducha Świętego. O, pragnę, abyście tego słuchali.
Mężczyzna lub kobieta, który nie przyjmie Pocieszyciela Ducha
Świętego, będzie próbował pocieszyć się jakąś ponętną namiastką,
którą mu szatan podsunie. Szatan ma po prostu dużą ilość namiastek.
35
Dlaczego jednak mielibyśmy przyjmować jakąś namiastkę, kiedy
Niebiosa Pięćdziesiątnicy są pełne rzeczywistości? Dlaczego miałbym
spożywać z kubła na odpadki, kiedy czysty stół jest zastawiony
najlepszym pokarmem? Chyba byłbym upośledzonym umysłowo,
gdybym tak czynił. Więc jaka to żałosna sprawa, kiedy widzimy, że
człowiek próbuje wziąć jakąś namiastkę, która zastąpi miejsce tej
autentycznej. Czasami człowiek próbuje ulżyć swemu sumieniu, więc
wychodzi…
36
Czasami matka próbuje nauczać swoje młode córki, aby były
popularne, aby się stały… Całą jej ambicją jest zrobić z tej młodej
dziewczyny tancerkę w balecie, lub coś podobnego. Czy wiesz, że w
ten sposób dajesz jej strychninę, że dajesz jej arszenik, który uczyni
tylko jedno: załamie jej serce i pośle ją do grobu diabła, względnie do
diabelskiego piekła i do grobu grzesznika, ponieważ nie może z tego
wyjść nic dobrego. Lecz ty próbujesz rozmyślać: „Gdyby moja córka
mogła być taką-i-taką…” I ty posyłasz ją do Światowego stowarzyszenia
kobiet, gdzie uczą się rock and rolla. A starsi ludzie będą wychodzić na
zabawy ludowe albo na jakieś tańce ludowe.
37
Kiedy dożyją około trzydziestu lat wieku, przychodzi na nich
przygnębienie i apatia. Oni sobie myślą: „Dożyłem się już tylu lat, a nie
pobrykałem sobie jeszcze wystarczająco.” Więc tacy czasami próbują
oszukiwać partnerów w swoim małżeńskim ślubowaniu – zarówno
mężczyźni jak i kobiety; oboje są winni. O co tu chodzi? Odczuwają
brak czegoś.
38
Czasami zaczną oddawać się pijaństwu. I kiedy zestarzeją
się, wiecie, chodzą gdzieś do baru i zaczną pić. Kiedy piją, starają
się zapomnieć o swoich problemach. Najpierw wypiją tylko kilka
drinków, a potem trochę więcej drinków i po pewnym czasie kończą
jako alkoholicy.
39
Czasami, aby być popularni, gapią się na programy telewizyjne
i potem wychodzą na ulice i palą papierosy; to najpodlejsza rzecz,
którą zrobiły kobiety w dwudziestym wieku – kiedy zaczęły palić
papierosy. To jest opinia piątego największego komentatora, jakiego
miał kiedykolwiek ten naród. To naruszyło moralność; to sprawia,
34
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
9
że zakłady dla obłąkanych są pełne obłąkanych ludzi, szpitale są
pełne chorych na gruźlicę, na choroby raka i wszystkie inne choroby
rozwijające się z tego, ale oni to czynią, aby mieć jakieś pocieszenie.
40
Bóg dał nam Coś, aby nas pocieszać – Ducha Świętego, Bożego
Pocieszyciela. Te rzeczy są tylko namiastką i w końcu prowadzą do
rozruchów i zamieszek, do oszukiwania, kradzenia i czynienia innych
złych rzeczy.
41
Moja córeczka zapytała mnie niedawno wieczorem… Względnie
był to mały Józef. On zapytał: „Tato, czy istnieje coś takiego jak
czarownica?”
Ja odrzekłem: „O, oczywiście.”
On zapytał: „Czy ona ma długi nos i jeździ na miotle w nocy?”
42
Ja odrzekłem: „Nie. Ona ma wymalowaną twarz i jeździ cadillakiem
na wieczorki towarzyskie z koktajlem.” To jest nowoczesna wersja
czarownicy.
43
I on zapytał: „Czy tamta jest czarownicą?” Nie wiem, czy miałem
mu to mówić, ponieważ każdym razem, kiedy zobaczy taką kobietę
na ulicy, mówi: „Tato, tam jest czarownica, nieprawdaż?” Otóż,
przypuszczam, że…
44
Wiecie, dawniej mieli baryłki z likierem starego Charlie Barley
Corna. Niektórzy z was starszych ludzi pamiętacie go – w kapeluszu
wciągniętym aż na uszy. Nawet wrona przestraszyłaby się jego widoku
– Charlie Barley Corn. O, on zmienił się od czasu zaprowadzenia
prohibicji. Teraz jest w małej puszce, znajduje się w każdej lodówce,
i jest najbardziej popularnym w mieście. Lecz jest to ciągle ten
sam nikczemny trunek, który posyła dusze mężczyzn do piekła, a
młodych ludzi do zakładów dla obłąkanych, dorośli stają się idiotami
zniewolonymi rock and rollem i wrogimi społeczeństwu beatnikami,
wzrasta przestępczość wśród młodzieży i wpadają w stan obłąkania.
Nawet nasze szkoły nie mogą ich tknąć; w ubiegłym roku uśmiercili
dwadzieścia tysięcy nauczycieli.
45
Dlaczego? Oni czegoś poszukują. Oni się czegoś spodziewają, a
kościół zawiódł i nie dał im tego. Czynią tak dlatego, ponieważ byli
stworzeni tak, że czegoś szukają.
46
Czym się to potem kończy? Morderstwem i samobójstwem.
Mężczyzna myśli sobie, że czyni coś super, kiedy umówi się na randkę
z żoną swojego sąsiada albo zrobi rozłam w domu kogoś, względnie
uczyni tak kobieta. Myślisz sobie, że ujdzie ci to bezkarnie, lecz
skończysz z pistoletem przyłożonym do głowy i wystrzelisz sobie mózg,
albo skoczysz w dół z jakiegoś rusztowania, względnie uśmiercisz się
10
MÓWIONE SŁOWO
przez zażycie trucizny, narkotyków lub czegoś podobnego, i wpadniesz
w pożałowania godny stan nędzy, i umrzesz i pójdziesz do diabelskiego
piekła dlatego, bo odrzuciłeś prawdziwy środek zaradczy.
47
Mamy środek zaradczy na to. Golgota jest tym środkiem zaradczym.
On jest jedynym środkiem zaradczym, jedynym fundamentem, jedyną
drogą. Są rzeczy, które możesz otrzymać od Chrystusa, których nie
możesz otrzymać gdzieś indziej. Chrystus jest tą drogą; nie jakąś
drogą, On jest tą Drogą. Zbór to fajna rzecz; my ich miłujemy; lecz
zbór nie jest tą drogą. Jezus jest tą Drogą. Nie możesz rzucić swoich
trosk na zbór; zbór nie ma zbawienia. On może ci tylko wskazać na
Jezusa Chrystusa, Który jest jedynym Zbawieniem. On jest Drogą,
Prawdą i Życiem. Jedyna droga do Ojca prowadzi przez Jezusa. On
jest jedynym Pocieszycielem, tym Jedynym, Który może i wie, jak
zatroszczyć się o nas, ponieważ my nie potrafimy zatroszczyć się jedni
o drugich.
48
Czytałem w Piśmie Świętym niedawno, gdzie jest powiedziane:
„nie rozróżniając Ciała Pańskiego”. I pomyślałem „Co za wypowiedź”;
znajduje się w 1. Koryntian 11. r.
„… nie rozsądzając Ciała Pańskiego.
I dlatego wielu wśród was jest chorych i słabych…”
49
Ciałem Pańskim jest Kościół. A my nie mamy duchowego rozeznania
na tyle, by zatroszczyć się jedni o drugich. Więc jak możemy troszczyć
się, jeśli nie potrafimy zatroszczyć się jedni o drugich? Jak możemy
zatroszczyć się o zgubionych i umierających? Do jakiego szpitala
możemy ich zabrać? „Wrzućmy nasze troski na Niego, bo On troszczy
się o nas.”
50
Człowiek obiera te krótkie drogi i czyni tak dlatego, bo kiedy Bóg
stworzył człowieka, nie uczynił go, żeby tak postępował. On uczynił
człowieka tak, aby był szczęśliwy, zadowolony i miał pocieszenie. Bóg
nie chce, żeby Jego dzieci czuły się zakłopotane. Wy nie chcielibyście…
51
Patrz matko, ty wstawałaś w środku nocy, chociaż byłaś chora;
jeżeli mały syn odrzucił nóżkami z siebie koc i wiedziałaś, że ten malec
mógłby się przeziębić, podeszłaś z trudnościami do jego łóżeczka i
nakryłaś go, aby się czuł wygodnie. Jeżeli ktoś z twoich ukochanych
leżał chory w gorączce, a ty mogłaś tam pozostać i obmywać mu
twarz szmatką zimną wodą, aby się czuł wygodniej, ty to uczyniłaś,
albo jedno z twoich dzieci. Ty tam siedziałaś, chociaż byłaś chora i
sama potrzebowałaś położyć się do łóżka, pomimo to tam siedziałaś,
ponieważ twoje dzieci mają wielkie znaczenie dla ciebie. One są częścią
ciebie; one są twoim życiem.
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
11
A Kościół jest Życiem Boga na ziemi, więc On chce pocieszać Swój
Kościół.
53
I jakie by to było, gdybyś wiedziała, że obcieranie rozpalonego czoła
twego dziecka sprawi mu ulgę, a ono by to odrzuciło i naplułoby ci w
twarz? Albo wyciągnęłoby rękę po butelkę whisky czy czegoś innego,
zamiast docenić dotknięcie matczynej ręki, i tym podobnie?
54
To właśnie czynimy, kiedy zwrócimy się ku innym środkom
zaradczym. Istnieje wiele środków zaradczych, lecz tylko jedno
Lekarstwo. Chrystus jest Lekarstwem i to jedynym Lekarstwem na to.
On troszczy się o nas. On nas miłuje i pragnie, żebyśmy przychodzili
do Niego. Bóg uczynił nas takimi i ta święta rzecz jest w nas, i pragnie
być pocieszana.
55
Bóg dał mężczyźnie żonę, aby go pocieszała, aby się go dotykała.
I każdy mężczyzna, który ma dobrą żonę, wie, że to jest naprawdę
coś mieć taką żonę, która potrafi… Mąż jest może wyprowadzony z
równowagi w swoim biznesie lub na drogach życia, ale może przyjść
do domu bez względu na okoliczności. Nie ma nikogo innego, ani
lekarza…
56
Tak właśnie jest ze mną. Kiedy wracam zza morza lub z innych
stron i jestem taki nerwowy i wyprowadzony z równowagi, że nie
mogę zasnąć. Słyszę te krzyki i widzę te małe głodne dzieci na ulicy, i
ach, one płaczą i chodzą tak dalej, to mnie po prostu uśmierca. Potem,
kiedy wrócę do domu, żona siada na poręczy fotelu, obejmie mnie
swoim ramieniem i mówi: „O, Bill, wiesz, ja to rozumiem.”
57
I tych kilka lekkich pogłaskań od żony ma dla mnie tak wielkie
znaczenie; tak samo jest, kiedy mąż pogłaska żonę. Tak właśnie
pragnie tego Bóg. Lecz kiedy zastąpimy to jakąś namiastką i weźmiesz
jakąś inną kobietę na miejsce swojej żony, albo ty weźmiesz jakiegoś
innego mężczyznę – widzisz, co robisz?
58
No wiecie, On daje nam przyjaciół. On miłuje… Powinniśmy
być przyjaciółmi. Powinniśmy być braćmi. I jak dobrze jest pójść do
jakiegoś dobrego przyjaciela w czasie utrapień i powiedzieć: „O, mój
przyjacielu, wydarzyła mi się taka-i-taka sprawa.” I dobry, godny
zaufania przyjaciel siada i rozmawia z tobą; to jest cudowne. To jest od
Boga. Tak jak twoja żona jest od Boga, albo twój mąż, kiedy jesteście
wierni.
59
Lecz w przypadku człowieka jest nawet tak, że pokazuje swoją
upadłą naturę; on zdegraduje to, co mu Bóg dał. Ni stąd ni zowąd
bierze do ręki butelkę albo szuka pocieszenia w tym świecie, zamiast
Ducha Świętego. Bóg dał mu żonę, aby miał towarzyszkę w swoim
życiu, ale on nie jest z niej zadowolony, więc musi dostać inną i znowu
52
12
MÓWIONE SŁOWO
inną, albo na odwrót żona musi mieć innego mężczyznę; czynią tak
młodzi ludzie i tak dalej.
60
I nawet wszyscy ci pocieszyciele, których nam dał Pan, kiedy
dochodzimy do końca naszej pielgrzymki i przyciskamy poduszkę do
swego rozgorączkowanego czoła i umieramy, tylko żona będzie stać
przy tobie, łzy spływają jej po policzkach i ma swoje oczy skierowane
ku Bogu. Przyjaciel może poklepać cię po ramieniu i uścisnąć z tobą
dłoń, i stoi tam załamując swoje ręce, ponieważ nie potrafi uczynić
nic więcej. Lecz potem, kiedy przyjdzie Pocieszyciel, jak powiedział
Dawid: „Tak, choćbym chodził doliną cienia śmierci, nie będę się bał
złego, bo Ty jesteś ze mną. Laska Twoja i kij Twój pocieszają mnie –
nawet w dolinie cienia śmierci.”
61
Dlaczego człowiek pragnie i łaknie? Ponieważ kiedy został
stworzony, to został stworzony z takim małym miejscem w sobie,
w którym mieszka Bóg i pociesza go. A kiedy odpadnie od Boga na
skutek grzechu, wtedy to miejsce jest puste. Dlatego on czegoś pragnie
i wyciąga po to swoje ręce.
62
I taki jest kłopot obecnie z nami chrześcijanami – obawiam się, że
nie czynimy wszystkiego, co potrafimy, by pokazać naszemu upadłemu
bratu, że to właśnie mu dolega. Dlatego też powstaje przestępczość
wśród młodzieży – z powodu tego, że jest przestępczość w zborze albo
przestępczość w domu i to wywołuje przestępczość wśród młodzieży.
63
Dlatego właśnie są na ulicach beatnicy i im podobni – podskakują
tam i z powrotem, a wszystkie te rzeczy potęgują się. Jest tak dlatego,
bo oni usiłują znaleźć coś zaspakajającego.
64
Pozwólcie, że to powiem dzisiaj wieczór w Imieniu Pana Jezusa:
Nie ma niczego, co zaspokoi tak, jak przyjście mocy Ducha Świętego,
która zmieni twoje życie i twoje nastawienie, i da ci pocieszenie i
Żywot Wieczny.
„Jest Źródło napełnione Krwią
Płynącą z żył Emanuela
A grzesznicy zanurzeni w tym nurcie
Pozbędą się wszystkich swoim win i plam”.
65
Żona może cię pocieszyć i pogłaskać. Przyjaciel może usiąść i dać
ci dobrą radę. Lecz jest tylko jedna rzecz, która potrafi usunąć grzech;
jest to Krew Pana Jezusa.
„Co może usunąć mój grzech?
Nic innego niż Krew Jezusa.
Co może uczynić mnie znowu zdrowym?
Nic innego niż Krew Jezusa.”
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
13
Jak powiedział autor tej pieśni:
„O, kosztowny jest ten strumień
Który mnie czyni białym jak śnieg.
Nie znam innego źródła
Nic innego niż Krew Jezusa.”
66
O to chodzi. Ona oczyszcza, wybiela i wprowadza do społeczności:
„Jeszcze krótki czas, a świat nie zobaczy Mnie już więcej. Lecz wy
Mnie ujrzycie, bo Ja (zaimek osobowy) będę z wami, mianowicie w
was, aż do skończenia świata. I kiedy On – Duch Święty przyjdzie,
On przyjdzie i będzie Pocieszycielem, którego Ojciec pośle w Moim
Imieniu. On pokaże wam sprawy, które mają nastać i przypomni wam
wszystkie sprawy…” Kiedy? Skoro siedzimy razem na Niebiańskich
miejscach w Chrystusie Jezusie, Duch Święty przychodzi przez Słowo,
zstępuje w dół, pociesza i daje pokrzepienie.
67
Przychodzi zniszczenie świata – wszystkie rzeczy, które istniały,
znikają obecnie. Wszelkie nadzieje przepadły i świat nie ma już na
czym stać. Ludzie piją, grają gry hazardowe, żenią się i wychodzą za
mąż, ponieważ odrzucili prawdziwy Fundament Pocieszenia – Ducha
Świętego.
68
Lecz my, którzy wierzymy w Niego, wyglądamy nadchodzącego
Królestwa (niech będzie błogosławione Imię Pańskie), gdzie nie będzie
więcej smutku ani płaczu, czy bólu głowy; lecz pokój, radość i miłość, i
nieśmiertelność zajmie jego miejsce pewnego dnia.
69
Odrzuć swoje troski. Jeżeli jesteś zatroskany, wrzuć swoje troski na
Niego, bo On troszczy się o ciebie. Ten inny prowadzi wielu do wiecznej
śmierci. Natomiast On prowadzi do Żywota Wiecznego. Człowiek jest
tak stworzony, że pragnie mieć takiego Pocieszyciela. On pragnie
mieć pocieszyciela, ponieważ został tak uczyniony. Takim właśnie
ukształtował go Bóg – uczynił w nim pomieszczenia: Jego duszę, jego
świadomość, jego wzrok, jego zmysły, wszystko to zostało zestawione
razem. A w tej małej komórce jest Ktoś, kto czyni go szczęśliwym –
znajduje się tam Bóg z Duchem Świętym i zabiera z niego troski i
nerwowość, a daje mu pocieszenie. O jaki to wspaniały obraz, jaka
prawda!
70
Więc mój drogi biedny i przygnębiony przyjacielu, jeśli jesteś
tutaj i nie wiesz tego, ja jestem świadkiem, że to jest prawdą. Ja
też jestem nerwowym, wyprowadzonym z równowagi człowiekiem,
Irlandczykiem po ojcu i matce; a oni byli nerwowymi i pijakami.
Moja matka była na wpół Indianką, co w rzeczywistości na skutek
urodzenia z nich czyni mnie odszczepieńcem. To się zgadza. Och, ja
byłbym okropnym człowiekiem, mieszańcem Europejczyka i Indianki.
14
MÓWIONE SŁOWO
Lecz co się stało? Znalazłem Kogoś, kto zajął tą małą komórkę we mnie
i dał mi pokój, który przewyższa wszelkie zrozumienie; przeszedłem
ze śmierci do Życia, z ciemności do Światłości. O, nie mógłbym temu
nigdy zaprzeczyć. To jest moje Życie. On jest wszystkim.
71
Stałem hen w szpitalu – obecnie dochodzę niemal dokładnie do
trzydziestu trzech lat mojej usługi – lecz wtedy byłem najbliżej oddania
wszystkiego szatanowi. Kiedy moja córeczka, Sharon Rose umierała w
szpitalu, ja tam stałem, a lekarz nawet nie wiedział, że jestem w tym
pokoju.
72
On nie pozwoliłby mi tam wejść, ponieważ ona miała zapalenie
opon mózgowych. On powiedział: „Billy, ty przeniesiesz to na twego
syna Billy Paula. Nie wchodź tam”.
Ja powiedziałem: „Doktorze!”
73
A on kazał mi usiąść na krześle. Powiedział pielęgniarce: „Idź, weź
jakieś lekarstwo i daj mu je.”
74
Ona wyszła z gabinetu z małą butelką, ot tak wysoką i powiedziała:
„Zażyj to, bracie Branham.”
75
A ja odrzekłem: „Postaw to na stoliku”. I obserwowałem ją, aż
wyszła z tego pomieszczenia. Potem udałem się w dół korytarzem i
wszedłem do sutereny.
76
I tam leżało moje dziecię – leżała tam, a na oczach miała muchy.
Miała nad twarzą małą moskitierę, ale odkopnęła ją na bok.
Spojrzałem w kierunku młodej matki tego maleństwa, leżącej już w
kostnicy. A jej mały braciszek, Billy, leżał w innym szpitalu poważnie
chory. Mój ojciec właśnie niedawno umarł na moich rękach – kilka
tygodni przedtem. A mój brat został nagle uśmiercony… I w takiej
sytuacji byłem, a byłem dopiero kaznodzieją młodzieńcem. Spojrzałem
na córeczkę, i patrzyłem się. Powiedziałem: „O, Sharon, kochanie, to
ja, tata, czy mnie poznajesz?” I wiem, że mnie poznała. Wydawało się,
jakby mi próbowała pomachać na do widzenia. Jej małe oczęta były
na skutek bólu zezowate. Cierpiała tak bardzo – widziałem to – aż jej
niebieskie oczęta stały się zezowate.
77
Ponownie spojrzałem na nią i upadłem na moje kolana, i rzekłem:
„Boże, jej mama leży tam w kostnicy, mamy ją pogrzebać dzisiaj
do południa. Nie zabieraj mi mojego dziecięcia, Panie. Pozwól mi
ją wychować. Ona jest taka miła. Nie zabieraj mi jej, Panie.” W tej
chwili wydawało się jakby zstąpiło czarne prześcieradło, rozwinęło się
i zasłoniło ją tak, że jej nie widziałem. Pomyślałem: „Ty mi ją mimo
wszystko zabierasz.” Powstałem na nogi.
78
Wtem szatan stanął obok mnie i powiedział: „Więc czy jeszcze
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
15
chcesz Mu służyć? Oto jesteś zaledwie młodzieńcem. I ty myślisz…
Czego dokonałeś? Stawałeś na skrzyżowaniach ulic, gdzie to tylko
było możliwe, pościłeś, aż byłeś tak słaby, że nie potrafiłeś wspiąć się
na słup telefoniczny, by wykonywać swoją pracę. I co czyniłeś? Tylko
głosiłeś, nawoływałeś i modliłeś się. A teraz? Jedno Słowo od Niego
zmieniłoby całą sytuację, lecz czy On coś powie? Nie, On nic nie powie.
On zostawi ją umrzeć. A ty – czy odwrócisz się i będziesz Mu nadal
służył?” I doszedłem w tej godzinie niemal do kresu…
79
Moje nogi nie mogły mnie już dłużej utrzymać, oparłem się więc na
łóżku. Powiedziałem: „Sharon, ty poznajesz tatę.” A ona… Słyszałem,
jak zaczęła charczeć i spojrzała… Wiedziałem, że ona umiera.
80
Pomyślałem: „Wystarczyłoby tylko jedno słowo. On nie musiałby
go nawet wypowiedzieć; On by tylko spojrzał; Jego własny umysł
zmieniłby całą sytuację i to zapalenie opon mózgowych opuściłoby ją i
ona byłaby zdrowa. Tylko jedno słowo… lecz On tego nie uczyni.”
Szatan powiedział: „Więc czy będziesz Mu dalej służył?”
81
A ja pomyślałem: „Gdzie miałbym się udać? Co mógłbym uczynić?
Do kogo bym mógł pójść? Gdzie jest moja nadzieja? Coś wydarzyło się
ze mną kilka lat temu” – powiedziałem – „było to niedaleko stąd i ja
wiem, że Go miłuję.”
82
Podszedłem do jej łóżka, włożyłem moje ręce na jej główkę i
rzekłem: „Kochanie, Bóg mi cię dał i Bóg cię zabiera; niech będzie
błogosławione Imię Pańskie. Choćbyś mnie Ty zabił, jednak ja będę
Ci ufał.” Tak jest. Powiedziałem: „Wezmę cię, kochanie i położę na
ramiona twojej matki tam w kostnicy zakładu pogrzebowego, może za
godzinę od tej chwili”.
83
Lecz choćby mnie On zabił, ja nie mam nikogo, do kogo bym
poszedł. On jest jedyną Nadzieją, jaką znalazłem kiedykolwiek. On
jest jedynym Fundamentem. On jest jedynym Pocieszeniem, jakiego
doznałem kiedykolwiek. Więc gdzie mógłbym iść teraz po pocieszenie,
jeśli nie do Niego?
84
Kiedy to powiedziałem, nadeszli aniołowie i zabrali ją. A ja niemal
omdlałem załamany; lecz coś się stało. On był moim Pocieszycielem.
On przyszedł do mnie. On zatroszczył się o mnie.
85
Chodziłem do grobu każdego dnia, by spełnić mój obowiązek żałoby;
płakałem tam i modliłem się. Senator stanu, pan Isler, był członkiem
mojego zboru – baptystycznego kościoła. I tak, kiedy szedłem raz drogą,
pan Isler nadjeżdżał z drugiej strony. Gdy mnie zobaczył, zatrzymał;
podbiegł do mnie i objął mnie swoimi ramionami. Miałem na nogach
gumowe buty, było to zaraz po powodzi w 1937 r. Szedłem drogą pod
16
MÓWIONE SŁOWO
górę, ręce miałem złożone za plecami. Pan Isler zatrzymał i podbiegł
do mnie. Powiedział: „Billy, chciałbym cię o coś zapytać, synu.” On
był już starszym mężczyzną; jeszcze ciągle żyje, jest już w podeszłym
wieku.
Odrzekłem: „O co chodzi, panie Isler?”
86
On powiedział: „Słuchałem wiele razy, gdy głosiłeś. Słyszałem, jak
przemawiałeś i wywyższałeś Chrystusa i mówiłeś wszystkie te sprawy
o Nim. A On pozwolił, że twój ojciec umarł ci wprost w ramionach
przedawkowany lekarstwem, które go uśmierciło.”
87
Tak, lekarz go uśmiercił. Nie uświadamiając sobie, co czyni, dał
mu pół grama strychniny i ta go uśmierciła. A ja – on umarł mi wprost
na rękach, patrząc mi się do twarzy.
88
Dwa lub trzy dni potem obserwowałem umierającą moją szwagierkę
– drogą chrześcijankę, żonę mojego brata; i widziałem, jak powstała i
patrzyła się na drozda wędrownego, siedzącego na drzewie i śpiewała:
„Tam za rzeką jest kraj.”
89
Kiedy umierała moja żona, ja trzymałem ją za rękę i ona
powiedziała: „Bill, ty mówiłeś o tym; ty zwiastowałeś o tym; lecz nie
wiesz, jak chwalebne to jest przejść z tego życia do tego po drugiej
stronie.” Wszystkie te rzeczy, które widziałem, jak On czynił…
90
A on powiedział: „Otóż, On zabrał ci wszystko, co miałeś. Co On
teraz oznacza dla ciebie?”
91
Odrzekłem: „Ty jesteś źródłem wszelkiego pocieszenia dla mnie,
jesteś dla mnie więcej niż życiem. Kogóż mam na ziemi prócz Ciebie,
albo kogóż w Niebiosach, prócz Ciebie?” O!
On zapytał: „Czy On ma takie znaczenie dla ciebie?”
A ja odrzekłem: „Tak, On ma takie znaczenie dla mnie.”
92
Poszedłem dalej na zbocze wzgórza, gdzie ona była pogrzebana.
Siedziałem tam na chwilę i wydawało się, że przyleciała tam stara
gołębica i zaczęła śpiewać, względnie gruchać, późno wieczorem, kiedy
tam siedziałem i rozmyślałem o niej, a niemowlę leżało w grobie na jej
ramieniu. I zaczął dąć rześki wiatr pomiędzy sosnami, jakby śpiewał:
„Tam za rzeką istnieje Kraj
Który nazywają na zawsze ślicznym
A my wejdziemy do niego tylko dzięki wierze
Jeden po drugim dotrzemy do jego bram
Zamieszkamy tam razem z nieśmiertelnymi
Pewnego dnia zabrzmią złote dzwony
Dla ciebie i dla mnie.”
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
17
Ostatnią sprawą, którą powiedziałem mojej żonie, gdy ona umierała
i ucałowałem ją na do widzenia… Ona mi powiedziała: „Nie żyj
samotnie, Billy. Ożeń się z którąś dobrą kobietą, która jest napełniona
Duchem Bożym, aby wychowywała moje dzieci.” Ona nie wiedziała, że
nasza córeczka umrze następnego dnia. I ona powiedziała: „Wyjdę ci
na spotkanie w owym cudownym poranku.” Dalej powiedziała…
94
Ja powiedziałem: „Stań tam przy wschodniej stronie bramy. A
gdy zobaczysz Abrahama, Izaaka i Jakuba, i inne dzieci Królestwa,
wchodzące do niego, zacznij po prostu krzyczeć: ,Bill! Bill!” – tak
głośno, jak tylko potrafisz. Ja zbiorę dzieci razem i spotkamy się tam
z tobą.” To była ostatnia moja rozmowa z nią. I z pomocą Bożą ja ciągle
chcę wrzucać wszystkie moje troski na Niego, mając pocieszenie Ducha
Świętego, że pewnego dnia spotkam się z nią rzeczywiście znowu,
kiedy spotkam się z nią hen tam.
95
Z łaski Bożej będę stał na polu bitwy i głosił tak, aż całe moje życie
będzie zużyte dla Królestwa Bożego.
96
O, wrzuć swoje troski na Niego, bo On troszczy się o ciebie. On
troszczy się o ciebie teraz, ja to wiem. Zastanawiajmy się teraz kilka
minut, czy On troszczy się o nas. W porządku.
97
Kiedy On był tutaj na ziemi, zatroszczył się o trędowatego. Siedział
tam pewien trędowaty człowiek. Czy widzieliście już trędowatego? O,
ja widziałem ich wielu, obejmowałem ich moimi ramionami – tych,
którzy byli biali od trądu. Wyglądają jak wnętrze guza wywrócone na
odwrót.
98
Trędowaty siedzi tam, gdzie nikt nie zbliży się do niego – tam w
szlamie i mule i w nieczystościach na ulicy, w takim nędznym stanie
jak tylko może być, a wszyscy obawiają się nawet przejść koło niego.
On jest wyrzutkiem społeczeństwa. Został wydalony spośród ludzi
miasta, ze społeczności w kościele, z jakiejkolwiek społeczności, jaka
istniała w mieście. Nikt nie chciał mieć z nim nic do czynienia. Jeżeli
ludzie zrobili cokolwiek dla niego, to rzucili mu kawałek chleba i niech
go sobie podniesie z ziemi. Nie przybliżyliby się do niego.
99
Lecz Jezus zatroszczył się o niego. On podszedł wprost do niego i
usiadł. Widzę po prostu, że On włożył Swoje ręce na niego i powiedział:
„Ja chcę, bądź oczyszczony”. O, On zatroszczył się o niego. Kiedy nikt
inny nie chciał się zatroszczyć, On zatroszczył się.
100
Jeżeli nikt inny nie zatroszczy się o ciebie, to On troszczy się ciągle.
101
Był pewien stary ślepy żebrak, miał całe podarte rękawy, wąsy na
całej swej twarzy i nie miał niczego do jedzenia. Siedział obok bramy
pewnego dnia i żebrał. A Syn Boży szedł Swoją drogą na Golgotę, aby
93
18
MÓWIONE SŁOWO
został ukrzyżowany i niósł na Sobie grzechy całego świata; a ślepiec
zawołał: „Synu Dawidowy, zmiłuj się nade mną.”
102
Czy człowiek takiego pokroju, czy jakiś człowiek – prezydent,
burmistrz albo gubernator stanu, lub ktoś z policji zatrzymałby się z
powodu kogoś takiego? Bardzo rzadko znaleźlibyście takiego.
103
Lecz Jezus zatroszczył się. On wrzucił swoje troski na Niego, a On
zatroszczył się. On zapytał: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
On odrzekł: „Panie, obym mógł otrzymać mój wzrok.”
104
On powiedział: „Twoja wiara uzdrowiła cię.” On zatroszczył się o
niego.
105
Pewnego razu była tam niemoralna kobieta, może alkoholiczka lub
prostytutka; tak niemoralna, że kobiety tego miasta nie spotkałyby
się z nią. Ona była wyrzutkiem społeczeństwa. Wyszła z miasta, by
sobie przynieść wody; musiała czekać aż do południa. Nie mogła iść
razem z przyzwoitymi kobietami. Nikt nie chciał mieć nic do czynienia
z tą kobietą. Ona była zamężna i miała już więcej mężów, a wtedy żyła
z kimś na kocią łapę. Nikt nie troszczył się o nią. Ludzie byli zanadto
nakrochmaleni i sztywni. Nikt nie zatroszczył się.
106
Lecz On zatroszczył się o nią tak bardzo, że powiedział jej sekrety
jej serca i wybaczył jej każdy grzech, i włożył do niej Coś, więc ona
pobiegła do miasta i mówiła: „Chodźcie, zobaczcie Człowieka, który
powiedział mi wszystkie sprawy, które czyniłam.”
107
Widzicie, to właśnie czyni Go wielkim dla mnie. On nie jest jakąś
nadętą koszulą. On był Bożą łaską dla ludzi. On był Bożą miłością,
wyrażoną w ludzkim ciele. Nie ważne, jak małym lub nieznaczącym
nic ktoś był; On zatroszczył się o niemoralnych, pijaków, alkoholików
– kimkolwiek byli.
108
Rozmyślam o młodej Roselli Griffith w Chicago – jej broszura
wychodzi teraz. Ona przyszła na nabożeństwo – taka ohydna, że
stowarzyszenie troszczące się o alkoholików odrzuciło ją. I około
sześć czy osiem słynnych szpitali w Chicago usunęło jej nazwisko z
rejestrów – „nie przychodź więcej”. Ona była w tak nędznym stanie,
że pozostał jej tylko płaszcz, który jej dała jej matka; a ona ponacinała
go od wewnątrz i wkładała za podszewkę swoje butelki – taką była
alkoholiczką – aby nie zamarzła na śmierć, kiedy leżała gdzieś w
rynsztoku w nocy. Młoda kobieta, bystra, wykształcona; siedziała
jak wstrętna wiedźma na balkonie tam w Indianie, gdzie mieliśmy
nabożeństwo. Nikt nie troszczył się o nią. Gdyby ludzie wiedzieli, kim
ona jest, odsunęliby się od niej.
109
Lecz Jezus zatroszczył się. On pokierował mnie i powiedziałem:
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
19
„Ta kobieta siedząca tam, nazywa się Rosella Griffith. Ona jest
alkoholiczką. Stowarzyszenie pomocy alkoholikom zostawiło ją jej
losowi; oni nie mogli nic dla niej uczynić. Wszelkie nadzieje przepadły.
Lecz ona uwierzyła Jemu: „TAK MÓWI PAN. Od tej chwili już żaden
alkohol.” I obecnie ona jest słodką, miłującą chrześcijanką. Chodzi z
miejscowości do miejscowości, odwiedza różne spelunki i więzienia i
głosi Ewangelię zbawienia alkoholikom.
110
Jezus troszczy się, więc wrzuć swoje troski na Niego. Kiedy jesteś
pogrążony w smutku, On troszczy się o ciebie. Kiedy utracisz swoich
umiłowanych, On troszczy się. On troszczy się o tych, którzy umarli –
którzy umarli w Chrystusie.
111
Pewnego dnia On był tak wyczerpany na Swojej drodze, że niemal
nie mógł iść dalej, a oto z miasta wychodziła grupa ludzi, kondukt
pogrzebowy i zrozpaczona matka wymachiwała jak szalona swoimi
rękami w powietrzu i załamywała je, krzycząc: „O Jahwe, dlaczego mi
go zabrałeś? On jest moim jedynym synem.”
112
Jezus był zmęczony i wyczerpany, lecz On zatroszczył się o tą
biedną, zwykłą kobietę mającą załamane serce. Podszedł do tragarzy,
którzy nieśli trumnę, dotknął się jej i powiedział: „Synu, powstań”.
Dlaczego? On zatroszczył się.
On rozumie sytuację. Wiemy więc na podstawie Jego życia, że On
troszczy się.
113
Zatem, pytanie brzmi dzisiaj wieczorem: Czy ty troszczysz się? On
troszczy się. Lecz czy ty troszczysz się? Jeżeli ty nie troszczysz się,
to On nie może ci pomóc. Lecz jeśli troszczysz się na tyle, względnie
troszczysz się wystarczająco o siebie… Słyszałem, jak ludzie mówią
taką nierozsądną uwagę: „Nie troszczę się o to, co stanie się ze mną.”
O rety! Ja się na pewno troszczę o to, co stanie się ze mną. Oczywiście,
troszczę się o to. I uważam, że każdy człowiek mający zdrowy umysł
troszczy się o to.
114
Ja chcę wiedzieć, co stanie się ze mną. A jeśli wiem, że On umiłował
mnie, to nie ma nikogo innego, kto mógłby miłować mnie tak bardzo.
On troszczy się o ciebie. On troszczy się i o ciebie. Nie ważne, jak
nic nie znaczącym jesteś, jak biednym, jak obojętnym, ile razy już
próbowałeś i nie dopisałeś; On ciągle troszczy się. Jego miłość ciągle
puka na drzwi twojego serca. Lecz czy my jesteśmy niewdzięczni za
to? W tym czasie teraz, kiedy…
115
Powiedziałem wam to po prostu. Mam nadzieję, że to nie przejdzie
tylko ponad waszymi głowami. Mam nadzieję, że nie weźmiecie tego
na lekką wagę, lecz pamiętajcie te słowa, że wszystko jest na końcu.
Cywilizacja jest u kresu. Demokracja jest w kropce. Wszystko! Nasze
20
MÓWIONE SŁOWO
państwo jest jak rzeszoto, po prostu może rozpaść się każdej chwili.
Och! Inne państwa i cały świat jest u kresu. Bo wszystko śmiertelne
musi umrzeć, aby nieśmiertelność mogła zająć jego miejsce. My
musimy dojść do tego stanu. Jesteśmy tutaj. Jesteśmy na końcu. Nie
ma żadnego innego fundamentu; nie ma niczego, na czym mógłbyś…
I nikt inny nie może zatroszczyć się, tylko Jezus; a On troszczy się
naprawdę.
116
Czy ty nie troszczysz się o to, by oddać swoje życie Jemu, by Go
miłować, by wyjść na ulice, by pójść do twego szefa, do twego sąsiada
gdziekolwiek, mając miłego i łagodnego ducha… Oddziel się od rzeczy
tego świata i żyj pełnym pokoju, miłym życiem, aby inni zobaczyli
Jezusa w tobie. Czy nie czujesz, że jesteś Mu tego winien? Nie bądźmy
niewdzięcznymi ludźmi.
117
Wy słuchacze tutaj, ubiegłego wieczora, kiedy wyszedłem stąd,
zwykła kobieta stała tam u drzwi; mam nadzieję, że jest tutaj
dzisiaj wieczorem. Kiedy przechodziłem, ona stała tam z małym
niemowlęciem. Ono zaczęło płakać. Ona nie była chrześcijanką, ale
nie chciała, żeby głoszenie poselstwa zostało zakłócone, więc wzięła
swoje niemowlę i wyszła z nim na zewnątrz. Kiedy wychodziłem
przez drzwi, ona rzekła: „O, jak bardzo chciałam usłyszeć koniec tego
poselstwa”. A ja…
118
Coś powiedziało mi po prostu: „To nie jest zrządzeniem opatrzności.
To jest od Boga.”
Zapytałem się: „Czy pani jest chrześcijanką?”
119
Ona odrzekła: „Nie jestem. Mam nadzieję, że kiedyś nią będę.” Mile
wyglądająca młoda matka z niemowlęciem na swoich ramionach…
120
Powiedziałem: „On jest tutaj. Nie odkładaj tego zbyt długo.” I tam
pochyliliśmy nasze głowy razem i modliłem się. Poprosiłem Boga, żeby
przyjął jej duszę.
121
I na końcu, kiedy skończyłem się modlić, ona powiedziała: „Amen.”
I zaczęła obcierać łzy ze swoich oczu.
122
Dlaczego? Ona była zainteresowana. Skoro chciała wysłuchać
tego poselstwa do końca, a nie udało jej się, może miała tutaj kogoś i
chciała, żeby je usłyszał. Ona chciała, żeby ktoś inny otrzymał to. I co
to sprawiło? Bóg zatroszczył się. Więc On sprawił, że ona stała właśnie
tam, właśnie na tym miejscu, gdzie mogła to otrzymać. Zgadza się. On
troszczy się. On wie, jak pokierować sprawami, aby działały właściwie.
Czy jesteśmy wystarczająco wdzięczni?
123
Przypomina mi się pewne opowiadanie o czymś, co wydarzyło się
w pobliskim mieście. Przed kilkoma laty pewna matka posłała swoją
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
21
córkę do wyższej uczelni. Córka nazywała się Maria. Ta dziewczyna
była świetną córką, kiedy odchodziła z domu. Jej matka prała bieliznę
na tarce, i tym podobnie, aby mogła zapłacić jej studia na uczelni.
Pewnego dnia córka wyjechała, by odwiedzić swój dom. Lecz na
uczelni zmieniła się, bo była tam z różnymi młodymi ludźmi. Miała
społeczność z niewierzącą dziewczyną, która była bardzo świecka i
bezbożna.
124
I to jest niedobre, kiedy zaczniesz kolegować z kimś takim. Oddziel
się od spraw tego świata. Wyjdź spośród nich. Nie rób się tylko kimś
lepszym, lecz staraj się postępować lepiej; nie kalaj swojej szaty
grzechem. „Nie bądź uczestnikiem grzechów kogoś innego.” Jeśli
chcesz powiedzieć słowa zachęty innym ludziom, to w porządku, lecz
nie walaj się w błocie ze świniami. Trzymaj się z dala od nich. To jest
właściwe.
125
Lecz ona „wpadła do rynsztoka” razem z tą dziewczyną. A potem,
kiedy wracała do domu, pociąg zatrzymał się na stacji. I ta dziewczyna
siedziała przy oknie, i wyjrzała z niego. A tam na peronie była stara
kobieta, która miała blizny na całej twarzy, miała wciągniętą szyję,
miała drobne kościste ręce, i wyglądała z tęsknotą w swoim sercu,
spodziewając się kogoś, kto wyjdzie z pociągu.
126
Ta dziewczyna, która była z Marią, powiedziała: „Mario, popatrz
na tą starą kobietę, wyglądającą jak czarownica.” I rzekła: „Czy ona
nie wygląda okropnie?” A była to matka Marii.
127
I Maria, dlatego że przymilała się swojej przyjaciółce, rzekła: „Tak,
wygląda okropnie, bardzo.”
128
Gdy wyszły z pociągu, Maria była przyłapana w takim nastawienu
– jej matka podbiegła i powiedziała: „O, kochanie, tak bardzo cieszę
się, że cię widzę.”
129
A Maria odwróciła się plecami do swojej matki i powiedziała: „Ja
cię nie znam” i zaczęła odchodzić z peronu.
130
Przypadkowo stał tam konduktor i on wyskoczył na jakąś skrzynkę,
i rzekł: „Chwileczkę tylko.” I zwrócił na siebie uwagę wszystkich
wokoło. On rzekł: „Ty niewdzięczne dziecko, jak mogłaś odwrócić się
plecami do swej własnej matki z powodu tej młodej smarkuli, która
jest z tobą? Czy się nie wstydzisz, Mario?”
131
Dalej mówił: „Tak się złożyło, że znam całą sprawę. Słuchaj, młoda
kobieto” – rzekł tej drugiej dziewczynie, która powiedziała tą uwagę
o niej. Powiedział: „To jest jej matka. Maria nie dożyje się tego, żeby
była chociaż połowę tak piękna, jak jej matka. Znałem ją, kiedy była
młoda.”
22
MÓWIONE SŁOWO
I dalej mówił: „Ona wyszła szczęśliwie za mąż. Urodziła jej
się córeczka, Maria. Leżała w swoim łóżeczku na piętrze, a matka
otworzyła tam okno, żeby mogło tam wejść świeże powietrze. Potem
zeszła na dół i prała bieliznę i wieszała ją za domem. A w domu nastał
pożar. I zanim to zauważyła, cały dom był w płomieniach; sąsiedzi
biegli na pomoc.
133
Kiedy matka Marii przybiegła, jęknęła: „Moje dziecię! Moje
niemowlę jest tam na piętrze!” A strażacy orzekli: „Pożar domu nie jest
opanowany. Nie można się teraz do niej przedostać.” I co ona zrobiła?
Zerwała swój fartuch, który był wilgotny od prania, owinęła nim swoją
twarz i wbiegła do tych płomieni. Policjanci próbowali ją zatrzymać.
Wybiegła szybko na piętro. Dlaczego? Jej ukochane niemowlę leżało
tam.
134
Chwyciła niemowlę i pomyślała: „Wilgotne odzienie uchroniło
mnie. Lecz teraz, jeśli przejdę z dzieckiem przez te płomienie, spalą
je i zginie.” Owinęła więc niemowlę w swoje własne wilgotne odzienie,
przycisnęła je do piersi i pobiegła przez płomienie. A one spaliły jej
twarz, aż mięso odpadało z jej twarzy.”
135
Dalej mówił: „Z tego powodu ona jest taka brzydka. Ona jest
brzydka, abyś ty mogła być piękną. I myślisz sobie, że odwrócisz
się plecami do swojej matki, która poniosła taką ofiarę?” I córka ze
wstydem skłoniła swoją głowę.
136
Uważam, że tacy właśnie powinniśmy być. Ta Ewangelia, ten
Pocieszyciel, którego mamy – ten Duch Święty, którego ten świat
nazywa fanatyzmem oraz ludzie, których nazywają religijnymi
fanatykami, czy się nie wstydzicie? Czy się nie wstydzicie, skoro Jezus
poniósł tę ofiarę na krzyżu, abyśmy mogli mieć to pocieszenie? Czy
chcielibyście je zamienić za uciechy tego świata i popularność wśród
sąsiadów? Broń Boże. Wrzućmy więc nasze troski na Niego, bo On
troszczy się o nas. Miłujmy Go i przylgnijmy do Niego ze wszystkim,
co jest w nas.
137
Słuchajcie, kiedy uczniowie powrócili, cieszyli się, ponieważ byli
uznani za godnych znosić pohańbienie dla Jego Imienia; tak samo
ja odczuwam dzisiaj wieczorem. Nie dbam o nic; możecie mówić,
że postradałem zdrowy umysł. Możecie mnie nazwać religijnym
fanatykiem. Mój baptystyczny kościół powiedział mi, że stracę zdrowy
umysł albo będę ekstrawaganckim religijnym fanatykiem.
138
Mój ojciec i matka wysłali mnie z domu z niczym; miałem tylko
papierowy worek pod pachą, w nim trochę odzienia, koszulę, bieliznę
na zmianę i kilka skarpetek – to było wszystko, co miałem. Moi właśni
ludzie mówili: „Nie możesz nosić tych rzeczy tutaj w okolicy i pozostać
132
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
23
naszym dzieckiem.” Udałem się więc do New Albany, nie wiedząc,
gdzie mam pójść, nie miałem miejsca, gdzie mógłbym położyć moją
głowę.
139
Lecz bracie… A diabeł przyszedł do mnie w tej godzinie, kiedy
umierała moja córeczka. Wiele razy wpadłem w takie kłopoty, lecz
wiem, gdzie jest zbawienie. Nie mogłem zaprzeć się tego. Choćby mnie
to uśmierciło, nie mogę zaprzeć się tego. Ja przeszedłem ze śmierci do
Życia z łaski Bożej. Wrzuciłem wszystkie moje troski na niego, bo On
troszczy się o mnie. I On troszczy się o ciebie.
140
Pochylmy teraz na chwilę nasze głowy. I chciałbym wiedzieć: Może
nie wrzuciłeś jeszcze wszystkich swoich trosk na Niego; może wrzuciłeś
tylko niektóre, lecz obawiasz się wrzucić je wszystkie – postępujesz
jako wierzący do pewnej granicy, jak jest w liście do Hebrajczyków 10.
W liście do Hebrajczyków 6. rozdział Jest powiedziane:
„…ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i
wystawiają go na urągowisko.
… zbezcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony,
i znieważył Ducha łaski!”
Hebrajczyków 10 mówi:
… jeśli rozmyślnie grzeszymy otrzymawszy poznanie prawdy,
nie ma już dla nas ofiary za grzechy.
Lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który
strawi przeciwników.
Wiemy bowiem, że straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga
żywego.”
Więc kiedy jeszcze jest łaska, łaska z tego Źródła, jest miejsce przy
Źródle…
141
Chciałbym wam coś powiedzieć o tym miejscu Pisma, kiedy się
modlicie. O czym mówi to miejsce Pisma – „będąc raz oświeceni, nie
przyszli do pełnego poznania…”? Są to wierzący do pewnej granicy,
podobnie jak w 1. Mojż. 14. albo w 2. Mojżeszowej, gdzie Izraelici
przyszli do obiecanego kraju, i skosztowali winogron z obiecanego
kraju; lecz wrócili, bojąc się jak tchórze i orzekli: „Nie możemy tam
wejść; opozycja jest zbyt mocna” – wierzący do pewnej granicy, ludzie,
którzy przyjdą do zboru i ach, mówią, że to jest cudowne, ale nigdy
nie przyłożą swojej ręki do dzieła, ani nie chcą upaść na kolana przy
ołtarzu i nie powiedzą: „Boże, napełnij mnie Duchem Świętym i pozwól
mi stać się jednym z Twoich dzieci.” Wierzą tylko do pewnej granicy;
lecz my tego nie chcemy.
24
MÓWIONE SŁOWO
Bądźmy prawdziwymi chrześcijanami. Niech ten zbór płonie
ogniem Bożym, niech są nabożeństwa modlitewne przez cały czas,
niech urządzają nabożeństwa w mieście – wszędzie. Niech powstaną
robotnicy, którym nie trzeba mówić, lecz ochoczo pracują przez cały
czas dla Królestwa Bożego. Niech inne zbory, które są reprezentowane
tutaj – niech ich członkowie wrócą do swoich zborów mając to przeżycie.
Wrzućmy nasze troski na Niego, bo On troszczy się o nas. On jest
Pocieszycielem.
143
Jeżeli jest tutaj dziś wieczorem ktoś, kto szczerze wyznaje przed
Bogiem, że nie ma tego pokoju, aby mógł wrzucić wszystkie swoje troski
na Niego, a pragnie to uczynić; już to może próbowałeś i potykałeś
się na tym, lecz nie doszedłeś jeszcze do tego stanu, że możesz oddać
się kompletnie Jemu, a chciałbyś to uczynić, czy zechcesz powiedzieć:
„Bracie Branham, wspomnij mnie w modlitwie, kiedy podnoszę
moje ręce”? Czy chciałbyś podnieść swoje ręce teraz i powiedzieć po
prostu: „Wspomnij mnie w modlitwie, bracie Branham?” Niech ci
Bóg błogosławi, pani. Niech ci Bóg błogosławi, siostro. Niech Bóg
błogosławi tobie i tobie tutaj po drugiej stronie. Tak. A również tobie
tam w tyle – niech ci Bóg błogosławi. On widzi wasze podniesione ręce.
Niech ci Pan błogosławi, pani. Niech ci Bóg błogosławi wprost tutaj na
przedzie, siostro. Niech Bóg błogosławi tobie tam w tyle, mój bracie.
On troszczy się o ciebie. Dawniej śpiewaliśmy taką krótką pieśń:
„On troszczy się, On troszczy się
Czy świeci słońce, czy padają cienie
On troszczy się o ciebie.”
144
Czy sobie przypominacie, gdy byłem tutaj w Arizonie na pierwszej
podróży misyjnej i wy śpiewaliście mi tą pieśń „do widzenia” – mały
hiszpański chór tutaj ze zboru brata Garcia. Kiedy zebraliśmy się razem
hen w Kalifornii, a ja szedłem wzdłuż kolejki i wołałem, i machaliśmy
sobie wzajemnie rękami. Wielu z was jest tatami i mamami, a wielu z
nich przeszło już na drugą stronę zasłony. Lecz dzisiaj wieczorem On
ciągle troszczy się o was. On będzie troszczył się dalej. Kiedy nikt inny
nie może się zatroszczyć, On zatroszczy się. Wy Go teraz miłujecie i
pragniecie… Wy chcecie, żeby On troszczył się o was, a wy pragniecie
troszczyć się o Niego. Podnieś swoją rękę i powiedz: „Wspomnij mnie
w modlitwie, bracie Branham, mam dzisiaj wieczór potrzebę, której
nie potrafię złożyć na ołtarzu. Dopóki…”
145
I możesz po prostu podejść. Wrzuć ją na Pana i powiedz: „Panie,
ja jestem palaczem. Niech ci Bóg błogosławi, bracie. „Ja jestem
pijakiem. Ja – jestem kłamcą. Ja po prostu nie potrafię przestać z
żartami, opowiadam sprośne żarty. Ja nie potrafię zaprzestać picia
towarzyskiego drinka, idę razem z tłumem. Ja chcę – ja pragnę
142
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
25
wydostać się z tego wszystkiego. Ja jestem człowiekiem, który się
ciągle gapi na złe, grzeszne rzeczy, ulice są pełne nieczystych kobiet i
mężczyzn. I to mnie po prostu – ja chcę być wolny od tego. Czy zechcesz
pozwolić, o Boże, żebym mógł wrzucić wszystkie moje troski dzisiaj
wieczorem na Ciebie?”
146
Czy chciałbyś podnieść swoją rękę i powiedzieć: „Módl się o mnie,
bracie Branham. Ja tutaj oddaję wszystko teraz i kładę to na ołtarzu,
i pragnę wrzucić wszystkie moje troski na Niego”? Czy jeszcze ktoś
inny pragnie tego, zanim będziemy się modlić?
147
Boże, błogosław tego młodego człowieka siedzącego tutaj i mającego
podniesioną swoją rękę, tego młodzieńca ubranego w czerwony sweter.
„Małe dziecię będzie je prowadzić.” Zaprawdę Pismo Święte ma rację.
148
Czy byłby ktoś jeszcze gdziekolwiek, kto chciałby podnieść swoją
rękę i powiedzieć: „Módl się o mnie”? Niech ci Bóg błogosławi, młody
Hiszpanie, siedzący tutaj. Czy ktoś jeszcze? Niech ci Bóg błogosławi
tam – pani – ja widzę twoją rękę. Również tobie, widzę twoją rękę.
I tobie tam w tyle, młody Hiszpanie. Również tobie pani, siedząca
tutaj. Ja widzę – Bóg widzi twoją rękę, On wie, jak jesteś podniecona.
Błogosławię cię, siostro. Niech ci Bóg błogosławi, bracie. To jest dobre.
149
Czy ktoś jeszcze powie: „Wspomnij mnie, bracie Branham?” Niech
ci Bóg błogosławi, synu tam w tyle. Niech ci Bóg błogosławi, siostro.
I tobie, młoda dziewczyno, siedząca tutaj. I tobie daleko w tyle – ja
widzę twoją rękę, ty wielki mocny mężczyzno, który masz podniesione
swoje ręce. Niech ci Bóg błogosławi młody człowieku, siedzący tutaj w
kwiecie swojego życia i masz pochyloną swoją głowę.
150
O jaka to chwila, kiedy te decyzje są podejmowane. „Czy mogę
wrzucić wszystkie moje troski na Niego?” Może wydaje się to dziwne.
Boże, błogosław tą sędziwą parę [Przerwa na taśmie – wyd.] …
„tutaj, ja pragnę wrzucić moje troski na Niego.” Tak, tylko oddaj Mu
wszystko. Ja… [Przerwa na taśmie – wyd.] „Oto są wszystkie moje
troski, wrzucam je na Ciebie. Ja wierzę.” Niech ci Bóg błogosławi,
młoda pani tam w tyle, hiszpańska dziewczyno. Ten młody mężczyzna
i ta młoda pani. Tak. Niech wam Bóg błogosławi. To jest dobre. Czy
jeszcze ktoś, zanim będziemy się modlić? Pamiętajcie, podejmujecie
swoją…
151
Błogosław tego młodego chłopca. Błogosław tą młodą kobietę tutaj.
O, bądźcie pogrążeni w modlitwie. Ja pragnę teraz coś powiedzieć.
Jest to jeden z najmilszych widoków. Jeżeli jeszcze będzie jutro, tam
siedzi kaznodzieja i patrzy się na mnie – ma teraz chyba cztery lata.
152
Zapamiętajcie sobie teraz, to jest duch rozeznawania. Nie
rozdawałem (kart) tutaj w zborze ostatni jeden lub dwa wieczory.
26
MÓWIONE SŁOWO
Pragnę najpierw coś usłyszeć. Siedzą tutaj ludzie, którzy mają
świadectwa w swoich sercach (wiem to), którzy zostali uzdrowieni przed
laty i przeżyli wszystkie te sprawy. Lecz pragnę dać pierwszeństwo
najważniejszym sprawom. Weźmy nasze dusze i po prostu zaufajmy
Bogu i połóżmy wszystko na ołtarzu, i powiedzmy: „Panie Boże, oto
jestem.”
„Lecz Twoja Krew została przelana za mnie
I Ty polecasz mi, abym przyszedł do Ciebie
Baranku Boży, ja przychodzę, ja przychodzę.”
Brat Branham zaczyna nucić pieśń „Tak jakim jest” – wyd.]
153
Zastanawiam się teraz, skoro tak wielu z was podniosło swoje ręce…
Jest w tym coś, kiedy zbór jest taki miły. Jest to miejsce, gdzie święci
zbierają się raz po raz, aby się modlić i gdzie jest usługa, głoszona na
podium. W takim zborze jest coś miłego. Na świecie jest dzisiaj tak
wiele ludności, że trudno urządzić zgromadzenia ewangelizacyjne w
kościele, bo ludzie stoją natłoczeni.
154
Mój drogi bracie i siostro, przed około dwunastoma laty przybyłem
do was jako młody mężczyzna rozpoczynający usługę. Wielu z was jest
jeszcze tutaj. Widzę, że pani Waldrop jest tutaj; wtedy przyniesioną ją
tutaj martwą na noszach. Miała raka serca; było to przed laty. A Duch
Święty powołał ją z powrotem do życia. Jej lekarze dali jej świadectwo
zgonu i mieli je zarejestrowane. Również inni siedzą tutaj, którzy…
Jest to udowodnione, przyjaciele, że On was miłuje.
155
Czy przyjdziecie tutaj na podium, dzisiaj wieczorem? Wy, którzy
podnieśliście swoje ręce i macie coś, co pragniecie wrzucić na Pana
– wasze troski; czy chcielibyście przyjść tutaj, żebym się mógł modlić
razem z wami? Chodźcie, powstańcie. Ty, który nie znasz Chrystusa
jako swego Zbawiciela, albo jeśli Go znasz, a masz jakieś nałogi,
których nie możesz się pozbyć, względnie coś innego, czy przyszedłbyś
tutaj? Nie wstydź się teraz. Powiedz: „Ja podniosłem moją rękę, bracie
Branham.” Więc na pewno chciałbyś podejść tutaj i powiedzieć: „Ja
publicznie wyznaję, że potrzebuję Chrystusa. Pragnę przyjść i stanąć
tutaj.”
156
On powiedział: „Jeżeli wstydzicie się z powodu Mnie przed ludźmi,
Ja będę wstydził się z powodu was przed Moim Ojcem i świętymi
aniołami. Lecz jeśli wyznasz Mnie przed ludźmi, to ja wyznam ciebie
przed Moim Ojcem i świętymi aniołami.”
157
Czy wyjdziesz i podejdziesz tutaj tym przejściem teraz? Chodź
prosto do podium i stań tutaj.
158
Przychodzi młoda kobieta, prawdopodobnie jest… Przypuszczam,
ON TROSZCZY SIĘ O CIEBIE
27
że to Chinka; przychodzi tutaj, by publicznie wyznać, że potrzebuje
Chrystusa. Niech ci Bóg błogosławi, siostro. Wprost tutaj – ja będę za
moment przy tobie.
159
Czy przyjdzie was więcej w tej chwili, kiedy śpiewamy? Niech ci
Bóg błogosławi, panie.
„Cicho łagodnie nasz Pan nawołuje…”
160
Jeśli pragniesz wrzucić teraz swoje troski na Niego, podejdź i rzuć
się na Jego ołtarz tutaj razem…
„Woła On ciebie…”
161
Powstań proszę z krzesła i przyjdź tutaj do przodu. Pragniemy
stanąć tutaj i modlić się z wami – po prostu wkładać na was ręce.
„Patrz, On stoi w bramie, czeka i obserwuje
Woła On ciebie…”
162
Co On obserwuje? Pragnie zobaczyć, czy myślałeś to naprawdę, czy
nie. Chodź więc teraz tutaj, podejdź tu. Czy myślałeś to naprawdę?
Oczywiście, że tak.
„Chodź do domu, chodź, chodź… (Boże, błogosław go.
Niech ci Bóg błogosławi, ty młody mężczyzno tam.)
Ty, który jesteś wyczerpany, chodź do domu
Gorliwie i łagodnie Jezus nawołuje…”
163
Czy masz dzisiaj wieczór troskę, której nie możesz się pozbyć i
pragniesz wrzucić ją na Pana? Podejdź tutaj.
„O, grzeszniku, chodź do domu!
Chodź do domu, chodź do domu,
Ty, który jesteś znużony, chodź do domu;”
164
[Brat Branham wychodzi spoza kazalnicy i modli się z ludźmi
będącymi u ołtarza; inny brat kontynuuje śpiewanie „Cicho, łagodnie”
i nawołuje innych, aby przyszli – wyd.]
„Chociaż mamy…”
165
Czy nie zechcesz przyjść teraz wprost tutaj i uklęknąć u ołtarza w
modlitwie? Wy, którzy jesteście niezadowoleni na tym miejscu, gdzie
stoicie, czy nie przyjdziecie? Chodźcie.
„…dla ciebie i dla mnie.
O pójdź (Niech ci Bóg błogosławi, młody człowieku. Niech
ci Bóg błogosławi, bracie) … do domu.
Ty, który jesteś zmęczony, chodź do domu”.
166
Brat Branham ponownie wychodzi spoza kazalnicy i modli się z
28
MÓWIONE SŁOWO
ludźmi u ołtarza, a inny brat kontynuuje śpiewanie „Cicho, łagodnie”
razem z zebranymi, śpiewa im to – wyd.]
„Chodź do domu…”
167
Czy jest tutaj ktoś, kto nie ma jeszcze Ducha Świętego – nie zostałeś
jeszcze dotychczas napełniony Duchem Bożym i nie jesteś pewien, na
czym stoisz? Podnieś swoją rękę i powiedz: „Ja jeszcze nie otrzymałem
Ducha Świętego, bracie Branham.” Czy otrzymałeś Ducha Świętego,
odkąd uwierzyłeś? Jeśli nie otrzymałeś, to podnieś swoje ręce. Czy
pragniesz przyjść i uklęknąć teraz tutaj, żebyśmy się mogli modlić
o ciebie, abyś otrzymał Ducha Świętego? Przyjdź teraz tutaj, kiedy
śpiewamy.
„O pójdź, o pójdź do domu
Ty, który jesteś wyczerpany, chodź do domu.
Cicho łagodnie Jezus nawołuje
Woła, grzeszniku, o pójdź!
Dlaczego mielibyśmy zwlekać, kiedy Jezus…”
168
Czy nie przyjdziesz teraz tutaj, kiedy Jezus nawołuje? Może jest
to ostatnie wołanie do ciebie. My tego nie wiemy. Może nie, lecz może
to być ostatnie. Czy nie przyjdziesz? Nie przegap tej okazji. Jeśli nie
jesteś pewien, przyjdź teraz. Czy chcesz przyjść?
„Nie zwlekaj, nie zważając na Jego miłosierdzie
Miłosierdzie dla ciebie i dla mnie.
Pójdź do domu (Niech ci Bóg błogosławi, bracie, siostro)
Chodź do domu,
Ty który jesteś wyczerpany…”
[Brat Branham rozmawia z innym bratem i wychodzi spoza kazalnicy
– wyd.] Będziecie to musieli przyjąć. Niech wam Bóg błogosławi …?…
