Projekt okładki wykonała Monika Bułkowska, uczennica kl. VI ZSP w
Transkrypt
Projekt okładki wykonała Monika Bułkowska, uczennica kl. VI ZSP w
Projekt okładki wykonała Monika Bułkowska, uczennica kl. VI ZSP w Nowym Aleksandrowie Opiekunowie merytoryczni: Ewelina Grzegorczyk, Dominika Katarzyna Sławińska – nauczyciele ZSP w Nowym Aleksandrowie Publikacja powstała w ramach V Edycji Konkursu Ministra Spraw Zagranicznych „POLSKA DLA WSZYTSKICH” 2015 Nie musimy akceptować cudzych przekonań... ale musimy akceptować prawo innych do ich posiadania. Jodi Picoult Serdeczne podziękowania przesyłamy Prawosławnemu Ośrodkowi Miłosierdzia Diecezji Białostocko – Gdańskiej ELEOS Projekt wolontariatu zagranicznego jest realizowany w ramach Progamu Erasmus+ dotowanego przez Komisję Europejską 2 SPIS TREŚCI Lekcja tolerancji …………………………………………. 4 Ginny …………………………………………………………. 9 Żółw i zając ………………………………………………... 22 Clementine ………………………………………………… 27 Bajka o Karolu ……………………………………………. 31 3 „LEKCJA TOLERANCJI” Jurek ma 11 lat, uczęszcza do 5 klasy szkoły podstawowej. Niestety szkoła dla niego to istne piekło, koledzy naśmiewają się z powodu jego otyłości. Próbował robić wszystko, aby go polubili, lecz oni wtedy kpili z niego jeszcze bardziej. Pewnego letniego dnia, jak zwykłe poszedł na lekcje, które wydawały się mu nieco inne niż zwykle. Wychowawczyni wiedząc o temacie dzisiejszych zajęć miała przygaszoną minę. Po kilku minutach odparła: - Dzisiejszy temat brzmi „Tolerancja”. Wszyscy zapisali go w zeszytach, jedynie Jurek stał osłupiały i patrzył na tablicę. Pani zapytała: - Jurku, co się stało? Lecz on nie usłyszał pytania i nic jej nie odpowiedział. Nie chciał nic mówić, bo wiedział, co czeka go po skończonych lekcjach. Gdy zajęcia dobiegły końca, chłopiec szedł do domu i jak zwykle zajadał się swoim ulubionym batonikiem. W taki sposób zazwyczaj reagował na stres związany z pobytem w szkole. 4 W pewnym momencie usłyszał głos, który dochodził zza jego pleców: - Grubasie, znowu dostałeś od mamuni cukiereczka? Jurka dotknęło to bardzo, a kiedy wrócił do domu o całej sytuacji opowiedział mamie. Pomimo tego, iż pocieszała go i mówiła, aby nie brał sobie tego do głowy, on cały czas rozmyślał o tym, co przydarzyło mu się podczas powrotu do domu. Płakał, nie wiedząc, dlaczego koledzy przyczepili się do niego jak rzep do psiego ogona. Nie miał pojęcia, w jaki sposób rozwiązać ten problem. Pewnego dnia z pomocą przyszła mama, która powiedziała: - Kochanie, mam pomysł! Mówiłeś mi, że ostatnio poruszaliście na lekcji problem tolerancji. Mógłbyś przecież opowiedzieć pani o całym zajściu i o kpinach kolegów? Może ona coś poradzi? - To prawda, ale mówię ci mamo, iż nadal będą mnie gnębić, ta rozmowa nic nie da! – odparł zrezygnowany Jurek. 5 Aleksander Dzienis, uczeń kl. I ZSP W Nowym Aleksandrowie 6 - Skąd wiesz, przecież nie próbowałeś – rzekła mama chłopca. - Dobrze, spróbuję. Jutro na przerwie opowiem o problemie, ale wątpię, czy Pani coś poradzi. - Przecież nauczyciele są po to, aby rozwiązywać konflikty w szkole. Jestem pewna, że znajdzie jakąś radę – odparła mama. Następnego dnia z duszą na ramieniu Jurek opowiedział o zajściu nauczycielce. Pani po wysłuchaniu ucznia obiecała, ż postara się mu pomoc. Na następnej godzinie wychowawczej nauczycielka postanowiła, że uczniowie dowiedzą się jak najwięcej o kolegach z klasy. Wspólnie ustalili pytania, które mieli sobie zadawać. Następnie każdy musiał zgromadzić jak najwięcej informacji o wszystkich kolegach i koleżankach z klasy. Było bardzo wesoło, a przy okazji wszyscy dowiedzieli się o sobie wielu ciekawych rzeczy. Ponadto odkryli, że Jurek trenuje dżudo i jest w tym świetny. 7 Wszyscy chłopcy zainteresowali się tym sportem i do dzisiejszego dnia wspólnie trenują. Julia Szubzda, uczennica kl. V ZSP w Nowym Aleksandrowie 8 „GINNY” Dzisiaj na całym świecie rozpoczyna się nowy rok szkolny. Żadne dziecko nie chciało iść pewnie do szkoły, ale nasza główna bohaterka Maja nie mogła doczekać się dzisiejszego poranka. Dlaczego? To proste. Do jej klasy miało przyjść dziecko z innego kraju. Pani nie powiedziała, z jakiego państwa przyjedzie to dziecko. Nie zdradziła nawet płci. Maję tak zjadała ciekawość, że od szóstej rano nie spała. Dziewczynka usłyszała kroki. Tak, to pewnie mama idzie ją zbudzić. Odwróciła się szybko plecami do drzwi, udając że śpi. Mama otworzyła drzwi i krzyknęła: - Maju, pobudka! Czas do szkoły! - Tak mamo, już wstaję – oznajmiła Maja. Mama wyszła, a Maja nie ścieląc łóżka popędziła do łazienki. Tam zamknęła drzwi i popatrzyła na siebie w lustrze. Jej włosy wyglądały jak ptasie gniazdo, a spinki do włosów jak ptasie jaja. Chwyciła szczotkę i proponowała „to” rozczesać. 9 Oliwia Gejdel, uczennica kl. II B ZSP w Nowym Aleksandrowie 10 Po wielu próbach w końcu jej się udało. Wzięła szczoteczkę do zębów, nałożyła pastę i myła zęby. Gdy jakoś się ogarnęła, popędziła by włożyć strój galowy, czyli czarną spódniczkę i białą koszulę, wciąż rozmyślając o nowej uczennicy lub być może nowej koleżance. Gdy dziewczyna była już gotowa do wyjścia, zobaczyła tatę, który podszedł do niej i powiedział: - O, tutaj jesteś. Chodź na śniadanie. - Dobrze, już idę – odpowiedziała Maja. Szybko zbiegła na dół, gdzie zobaczyła mamę, popijającą swoją poranną kawę. Szybko zorientowała się, ze na stole stygną jej ulubione jajka z pieczonym chlebem. - Popatrz, śniadanie specjalnie na twój powrót do szkoły – rzekła mama. - Tak mamo, dziękuję! – wykrzyknęła z radością Maja. Szybko wzięła się do jedzenia. Po pięciu minutach na talerzu zostały tylko okruszki. - Wiesz mamo, ja już pójdę do szkoły – odrzekła Maja. - Jest wcześnie, ale możesz iść – odpowiedziała mama. 11 - Do zobaczenia! – krzyknęła Maja. - Pa! – mama nie zdążyła odpowiedzieć przed trzaśnięciem drzwiami. Maja biegła po małej uliczce Upalnej, ciągle rozmyślając o nowym uczniu bądź uczennicy. Potem zaczęła rozmyślać o tym, jak w wakacje głośna i ruchliwa była ulica Upalna. W wakacje ktoś kosił trawę, robił grilla, dzieciaki grały w piłkę. Teraz ta wielka ulica stała się małą, spokojną uliczką. - No nareszcie, szkoła – pomyślała Maja. Weszła do budynku i popędziła do sali gimnastycznej, gdzie jak zawsze odbywały się uroczystości szkolne. - Ciekawe, czy Gośka i Joasia widziały już nowego ucznia – pomyślała Maja. Rozejrzała się po sali, szukając Joasi i Gosi – swoich przyjaciółek. Nie znalazła ich, ale spotkała Kasię. To dziewczyna strasznie rozpieszczona przez rodziców, którzy są bogaci, więc ciągle kupują jej nowe ubrania i inne rzeczy. - O, cześć Kasia – powiedziała z niesmakiem Maja. 12 - Witaj Maju – powiedziała Kasia wpatrując się w podłogę – o, stary model butów, zobacz, ja mam nowe! - Bardzo ładne - rzekła Maja – ale jak dla mnie za dużo brokatu. - Co?! – krzyknęła Kasia – są najdroższe na rynku! - Może zmieńmy temat – powiedziała Maja. - No dobrze – odpowiedziała Kaśka. – Widziałaś już nową? - Nie, a to dziewczyna? – zapytała Maja. - Tak, jest w łazience. - Naprawdę? – zapytała Maja. - Tak. Razem z twoimi przyjaciółkami. - Dzięki! Pa! – krzyknęła Maja i szybko pobiegła do łazienki. Dziewczynka wahała się otworzyć drzwi. Nie wiedziała, kim jest nowa osoba i czy zaakceptuje jej obecność. Ale skoro jej przyjaciółki tu weszły, to ona też może. Otworzyła drzwi i zobaczyła dziewczynę. Wysoką brunetkę, który skuliła się obok umywalki. Obok niej stały dwie przyjaciółki Mai i pocieszały smutną dziewczynę. - Hej – powiedziała Maja. 13 - Hej – odpowiedziały przyjaciółki. Maja usiadła obok nowej dziewczyny i zapytała: - Cześć. Jak się nazywasz? - Hej. Mam na imię Ginny. A ty? – odpowiedziała dziewczynka. - Ja jestem Maja – odparła. - To może już chodź do sali, bo zaraz się zacznie uroczystość… - powiedziała Gośka. - Tak, to dobry pomysł - stwierdziła Joasia. – Chodźmy. Dziewczynki weszły na salę i usiadły na krzesłach obok swojej klasy. Wszyscy gapili się na Ginny. Ona zaś patrzyła na nauczycielki, mówiące o nowym roku szkolnym, a zaraz potem na Maję, Joasię i Gośkę. - To już koniec informacji. Mam nadzieję, że wszyscy odpoczęli i są gotowi do ciężkiej pracy – powiedziała pani Dominika, nauczycielka języka polskiego – Do jutra! - Do widzenia! – odpowiedziały dzieci zebrane w sali. - No, nareszcie koniec – powiedziała Joasia. - Ginny, mam do ciebie dwa pytania – stwierdziła Maja. - Mów śmiało – odpowiedziała Ginny. 14 - No więc… z jakiego kraju pochodzisz i dlaczego skuliłaś się w łazience? – zapytała Majka. - Pochodzę z Ameryki, dokładnie z New York, a płakałam dlatego, bo jakaś Kasia obrażała z innymi moje ubrania i moją rodzinę. - Nikt jej nie lubi – powiedziała Gośka. - Ale przecież każdy śmiał się z jej żartów i każdy mówił komplementy na jej temat – oznajmiła Ginny. - Każdy tak robi, bo kto jej nie lubi, jest odrzucany przez całą klasę – rzekła Maja. - Trzeba coś z tym zrobić! – krzyknęła Joaśka. - Tak, bo jak Kaśka będzie obrażać Ginny, to cała klasa będzie ją obrażać – odrzekła Gośka. - Mam pomysł! – wypaliła Maja. – Ginny, w czym jesteś dobra? - W biegach – odpowiedziała. - Pięknie! Jutro mamy w-f, pokażesz co umiesz! – krzyknęła Gośka. 15 - Jeżeli Ginny wygra biegi, klasa nie będzie zwracać uwagi na jej kolor skóry, ale na jej dobre cechy i wspaniałe umiejętności! – krzyknęła Joasia. - Dziewczyny, dziękuję, że tak mi pomagacie – powiedziała Ginny. - Nie ma za co! – krzyknęły jednocześnie dziewczyny. - Dawno powinniśmy zrobić coś z Kaśką – rzekła Gosia. - Czekajcie, czekajcie… - oświadczyła Maja. - Co? – zapytała Ginny. - Ale przecież klasa nie będzie bić braw i wiwatować, bo Kaśka im zakaże! – krzyknęła Maja. - To namówimy klasę, aby tego nie robiła – rzekła Gośka. - Jak? – zapytały dziewczyny. - Powiemy klasie o naszym pomyśle. Nikt nie lubi Kaśki, każdy przecież kiedyś przez nią płakał – odpowiedziała Gośka. - Ok, czyli plan jest gotowy? – zapytała Maja. - Czekajcie, a co ja mam robić – zapytała Ginny. - Ty tylko dobrze pobiegnij – powiedziała Joasia. - Dobra, ja już muszę iść do domu – oznajmiła Gosia. – Pa! 16 - Cześć! – krzyknęły dziewczyny. Gdy Maja wróciła do domu opowiedziała rodzicom o swojej nowej koleżance i o pomyśle, który z koleżankami nazwała: „Koniec panowania złej królowej”. Rodzice Mai bardzo ucieszyli się, że ich córka wraz z przyjaciółkami chciałaby, aby w klasie panowała dobra atmosfera. No cóż, ale w końcu musi być koniec opowiastek i pójść spać, bo przecież jutro jest wielki dzień dla klasy Mai. - Dobranoc Maju – powiedziała mama i zgasiła światło. - Dobranoc mamo – powiedziała Maja ziewając. … - Maja! Pobudka! – powiedziała mama. - Już wstaję… - odpowiedziała dziewczynka, ziewając. Gdy Maja umyła twarz, nie była już taka śpiąca. Szybko się ubrała, zjadła śniadanie i pożegnała się z rodzicami. Potem wybiegła z domu i już była na ścieżce prowadzącej do szkoły, aż nagle zobaczyła Ginny! 17 Diana Jakimowicz, uczennica kl. I ZSP w Nowym Aleksandrowie Podbiegła do niej, żeby się przywitać i nagle zobaczyła… gips! 18 - Hej Ginny! O matko! Co ci się stało w nogę?! – wypaliła Maja - Złamana. Już po wszystkim. Biegałam ze szczęścia w ogrodzie, aż nagle nie zauważyłam zabawki mojego psa i upadłam – opowiedziała Ginny. – Nie jesteś zła? - Nie. To mogło zdarzyć się każdemu. Tylko szkoda mi ciebie. Dalej będziesz nieakceptowana. Kaśka dalej będzie wszystkim rządzić, a dziewczyny już pewnie rozpowiadają o naszym planie – powiedziała Maja. – Dobra, chodźmy już do szkoły. Wchodząc, zobaczyły grupkę dzieci z ich klasy, czekającą chyba na Ginny. Tomek powiedział: - Hej Ginny! Na pewno świetnie pobiegniesz! Dziewczynka uśmiechnęła się i poszła przebrać się do szatni. Napotkała po drodze grupkę osób, która chciała podpisać się na jej gipsie. Nareszcie zobaczyła Joasię i Gosię. - Dziewczyny, co tu się dzieje? – zapytała. 19 - Widziałam cię w gipsie – powiedziała Joasia. – Postanowiłam z Gośką powiedzieć klasie, że miałaś wygrać biegi, ale złamałaś nogę. - I co? – zapytała Ginny. - I teraz każdy podziwia cię za odwagę pokonania Kasi, ale i żałuje, bo złamałaś nogę. - Tak, miałam odwagę, ale jej nie pokonałam – odpowiedziała Ginny. - Pokonałaś – oznajmiła Gośka. - Jak? – zapytała Ginny. - Bo kiedy cała klasa się od niej odwróciła, to nie miała już takiej odwagi i nie obrażała dziś nikogo. - Czyli jakoś ją pokonałam? – zapytała Ginny. - Tak – odpowiedziała Joasia. Nadchodziła Maja. - Maja… wiesz… ja… - próbowała powiedzieć Ginny. - Tak, wiem! – krzyknęła Maja. – Świetnie, co?! - Tak, udało się! – krzyknęła Ginny. I dzięki temu małemu przedsięwzięciu, Ginny została zaakceptowana przez klasę. Kasia nigdy już nie 20 obrażała nikogo. Klasa nauczyła się, że czasami trzeba nie bać się wypowiedzieć swojego zdania, należy postawić na swoim. Patrycja Skobodzińska, uczennica kl. V ZSP w Nowym Aleksandrowie 21 „ŻÓŁW I ZAJĄC” Pewnego pięknego dnia zając Kicak postanowił wziąć udział w zawodach sportowych. Poszedł więc zarejestrować się, a gdy stał już w kolejce, zobaczył żółwia, który również pragnął wystartować w biegach. Kicak pomyślał: „Chyba powinienem mu pomóc, ponieważ nie ma on żadnych szans w porównaniu z resztą kandydatów!” Zając podszedł do nieznajomego i zapytał: - Cześć, mam na imię Kicak Marchewkowski, a ty jak się nazywasz? - Jestem Berni Skorupski. - Co ty na to, abym ci pomógł w przygotowaniach do zawodów? – zaproponował nieśmiało zając. - To świetny pomysł! - odpowiedział żółw – chyba nie mam z nimi szans. 22 Kamil Gryko, uczeń kl. IIB ZSP w Nowym Aleksandrowie 23 Wspólnie z nowo poznanym przyjacielem poszli na boisko i od razu zaczęli przygotowania. Zając pokazywał mu wówczas różne ćwiczenia, zalecił tez Berniemu specjalną dietę. Trenowali pół roku, aż w końcu nastał dzień zawodów. - Ale się stresuję – oznajmił żółw. - Spokojnie! Na pewno ci się uda – odpowiedział zając – przecież tyle trenowaliśmy! - Faktycznie – ucieszył się przyjaciel. Stali już na starcie. Wszyscy zawodnicy oprócz Kicaka śmiali się z Berniego, obgadywali go i mówili, że w życiu nie wygra żadnych zawodów. -Przestańcie! – zając stanął w obronie kolegi – to nieładnie śmiać się z innych! - Do biegu, gotowi, start! – sędzia krzyknął, rozpoczynając wyścig. Wszyscy biegli tak szybko, że prawie nie było ich widać. Jedyny Berni nie mógł dogonić rywali. 24 Nikola Moczydłowska, uczennica kl.III ZSP w Nowym Aleksandrowie 25 Nagle Kicak pomyślał: „No nie! Tak go długo trenowałem, że nie może przegrać! Mam pomysł!” Gdy byli już przy mecie, zając lekko zwolnił i… przewrócił się! Wszyscy zawodnicy zatrzymali się, proponując pomoc. Kicak mrugnął do żółwia, a ten go wyminął. I w ten sposób, dzięki przyjacielowi, Berni Skorupski wygrał zawody. Dostał wielki puchar, ponieważ był pierwszym żółwiem, który wygrał wyścig w dziejach sportowych. Wszyscy wiwatowali na jego cześć: - Niech żyje najlepszy Berni! Julia Kotowicz, uczennica klasy V ZSP w Nowym Aleksandrowie - 26 „CLEMENTINE” Pewnego pochmurnego, jesiennego wieczoru Sara wyjrzała przez okno. To, co zobaczyła, bardzo ją zdziwiło. Do domu z naprzeciwka wprowadzili się nowi sąsiedzi. Stanęła więc na palcach, aby zobaczyć więcej. Latarnie oświetlały ulicę i stojący na niej samochód, z którego dwoje ludzi wyjmowało walizki. Obok stała czarnowłosa dziewczyna, trzymająca w rękach kota. Sara postanowiła się przywitać. Szybko włożyła buty, okryła się płaszczem i zbiegła po schodach. Gdy nowa sąsiadka ją zauważyła, uśmiechnęła się lekko i pomachała do niej. Dziewczyna zbliżyła się i powiedziała: - Cześć, jestem Sara, a ty? - Clementine – gdy zobaczyła zaskoczoną minę rozmówczyni, wyjaśniła – Jestem z Francji, przeprowadziliśmy się tu, bo mama jest Polką. - Będziesz chodziła do szkoły kilka ulic dalej? – spytała Sara. 27 Maria Cylwik, uczennica kl. II B ZSP w Nowym Aleksandrowie 28 - Tak, ale martwię się, że sobie nie poradzę. Słyszałam, że tutejsze szkoły trochę różnią się od francuskich – odparła Clementine. - Nie martw się, jeśli chcesz, mogę oprowadzić cię jutro po szkole. Może będziemy w tej samej klasie – pocieszyła ją Sara, jednocześnie zerkając na zegarek. -Muszę iść, do zobaczenia jutro – zawołała. Następnego dnia Sara obudziła się w dobrym nastroju, nie mogła doczekać się pokazania szkoły nowej koleżance. W pośpiechu przebrała się i zjadła śniadanie, a później wyszła z domu. Czekała na Clementine przed jej domem, chcąc wskazać krótszą drogę przez pobliski park. Miały jeszcze sporo czasu, zanim rozpoczną się lekcje, więc po pojawieniu się Clementine, mogły pospacerować po mieście. Sara opowiadała o miejscach tak interesująco, że dziewczynki o mały włos nie spóźniły się do szkoły. Musiały już wracać. Clementine poznała w szkole wiele nowych osób, nie była jednak zadowolona, ponieważ okazało się, że ma 29 problemy z językiem polskim. Gosia, nowa koleżanka z klasy, spytała: - Dlaczego jesteś smutna? - Mam duże zaległości z polskiego, boję się że będę miała słabe oceny. - Może umówimy się na jutro, pomogłabym ci trochę? – zaproponowała Gosia. - Naprawdę, mogłabyś? – z ulgą zapytała Clementine Przyjdź do mnie jutro o 15.00, moja mama zrobi pyszne gofry. Przez kilka następnych tygodni regularnie spotykała się z Sarą i Gosią a jej oceny bardzo się poprawiły. Coraz lepiej czuła się w Polsce i cieszyła się, że znalazła nowych przyjaciół. Obiecała koleżankom, że kiedyś zabierze je do swojego rodzinnego kraju. Gabriela Rybołowicz, uczennica kl. VI ZSP w Nowym Aleksandrowie 30 „BAJKA O KAROLU” Codziennie rano Karol budził się z myślą o tym, co by było, gdyby nie dzień w którym miał wypadek… W piątek 13 wyjechał z rodzicami na wycieczkę nad jezioro, którą tata mu obiecywał już od paru dobrych miesięcy. Kiedy wreszcie pojechali, Karol zmęczony pakowaniem zasnął w samochodzie… Rodzice też wprawdzie byli zmęczeni, ale musieli dopilnować, aby dojechać we wskazane miejsce. Tato Karola był bardzo rozważnym kierowcą, więc uważał na drogach. Mama zaś wolała być szybciej na miejscu… Wreszcie dojechali do skrzyżowania, które dzieliło ich od domku letniskowego. Kiedy rodzice dyskutowali, nie zobaczyli, że kieruje się na nich ogromny tir! Ojciec Karola próbował uniknąć zderzenia… Ale już było po wszystkim. Samochód staranował tył osobówki, w której siedział Karol. Chłopiec stracił tylko przytomność, ale w szpitalu, kiedy otworzył oczy, dowiedział się strasznej rzeczy: 31 Zofia Opolska, uczennica kl. III ZSP w Nowym Aleksandrowie 32 „Nie będziesz już nigdy więcej biegać, skakać ani wykonywać innych ruchowych zadań”- te słowa ciągle chodziły chłopcu po głowie. Okazało się że będzie jeździł na wózku inwalidzkim, ponieważ w wypadku samochodowym tir poważnie uszkodził mu kręgosłup. Przerażony chłopiec rozpłakał się, ponieważ grał w drużynie piłki nożnej… I co? Miał to teraz tak zostawić?! Pomyślał w duszy: „Nie poddam się tak łatwo!”. Zdesperowany zapytał pielęgniarkę, kiedy pojedzie do domu. - Już dziś skarbie - powiedziała Pani Elewatorska - już dziś pojedziesz do domu, cieszysz się? Chłopiec, aż podniósł się z wrażenia: - To już dziś?! Ten czas tak szybko zleciał! Za 2 godziny był gotowy do wyjścia… Tylko nie wszystko było na swoim miejscu. Mama była przytłoczona tą całą sytuacją, a tata cały poobijany ciągnął go na wózku. NO WŁAŚNIE! WÓZEK! 33 Jego wózek był taki jak inne, ale jednak jedyny w swoim rodzaju. Karol poprzyklejał na nim naklejki swoich ulubionych modeli samochodów. Następnego dnia chłopiec udał się do szkoły. Myślał, że wszystko normalnie się potoczy, jednak było inaczej… Kiedy wraz z mamą zaszli do placówki, panie nauczycielki obskoczyły go i szybko zabrały do szkoły. Dzieci nie były do końca przekonane, co do kolegi, który został inwalidą. Po pierwszej lekcji była zbiórka chłopców z drużyny, Karol pomyślał, że wybierze się na „Orlik” i popatrzy jak koledzy podają sobie piłkę. Kiedy zajechał wreszcie na boisko pomyślał, że chłopcy ucieszą się, że do nich przyszedł. Jednak ich reakcja była inna… - Idź stąd! Nie chcemy cię tu! – ciągle wołali chłopcy. Trener ich uspokajał, ale jego krzyki nie dawały im do zrozumienia, że Karolowi robi się coraz bardziej smutno. 34 Kiedy ostatnie słowo padło: „Dlaczego nam to zrobiłeś!!? Nigdy więcej tu nie przychodź!” Karol nie wytrzymał i rozpłakał się. Trener zabrał go do szkoły, a chłopcy dostali naganę i punkty minusowe - ale myślicie, że dało im to coś do zrozumienia…? Na przerwie obiadowej z Karolem nikt nie chciał usiąść. Czy chłopcy wszystkich namówili, czy wszyscy myśleli, że nie można się z nim zadawać? Mama przyjechała po Karola wcześniej niż powinna, gdyż nauczycielki zadzwoniły do niej, aby go odebrała, bo jest okropnie smutny i przytłoczony tą całą sytuacją. Kiedy wreszcie był już w swoim pokoju, rozpłakał się, bo zdał sobie sprawę, że wszyscy go nie lubią, a zwłaszcza chłopcy z drużyny. Miał ochotę przenieść się w zupełnie inny świat, zapomnieć o wszystkim, co go spotkało. Zrozpaczony popatrzył w lustro i zamiast swojego odbicia zobaczył… ODBICIE LWA! Dotknął powoli szkła i widział jak po śladzie jego palca idzie falowany kształt. 35 Potem podjechał jeszcze bliżej zaczarowanego lustra i zobaczył, że jego nogi są już nie tam gdzie cały on, tylko po drugiej stronie. W końcu bez zastanowienia przekroczył taflę lustra. W pokoju nie było już żywej duszy… Kiedy obudził się, był w zupełnie innym miejscu. Zamiast swoich rąk zobaczył owłosione łapy, z tyłu … OGON! A przy pobliskiej kałuży GRZYWĘ! WĄSY! I… nos, nie taki jak zawsze, tylko taki… mokry - FUJ! Wokół siebie zobaczył ptaki, antylopy, słonie… Zaraz! Wygląda na to, że znalazł się w dżungli! To zaczarowane lustro przeniosło go, aż tutaj!!! Wyglądało na to, że jest królem leśnego królestwa. Karol czytał dużo książek o lwach, fascynowały go. W tej samej chwili obok niego przeszła duża słonica. Bohater próbował ją zatrzymać, ale zwierzę nawet na niego nie zerknęło. Chwilę potem obok chłopca przebiegł lampart, który był już bardziej przyjacielski. Karol zapytał: - Przepraszam… Panie lamparcie… Czy może mi Pan powiedzieć, gdzie my dokładnie jesteśmy? 36 - My? Jesteśmy w Drimlandii! -Gdzie? -W Drimlandii, nie słyszysz? Karolina Walendziuk, uczennica kl. III ZSP w Nowym Aleksandrowie 37 - Słyszę, ale nie wiem, co to jest za kraina! -Jak to „nie wiesz!?” Przecież jesteś tu królem każdego listka, każdego kamyczka! - Ja? - Tak, chodź za mną, a pokażę ci twoją siedzibę! I wreszcie wyruszyli. Przez te wszystkie emocje Karol zapomniał, że jeździł na wózku inwalidzkim. Teraz chodził normalnie, był zupełnie normalny… No prawie – nie był człowiekiem i to nie do końca było normalne... Po dwóch godzinach spacerowania po łąkach i dżunglach lampart zaprzyjaźnił się z Karolem. Chłopiec poznał jego imię- nazywał się Gregorio. Nawet był szczęśliwy że go poznał, ale… brakowało mu mamy, taty i swojego kanarka, z którym się nie przywitał po powrocie ze szkoły. W końcu doszli do celu i Karol zobaczył przeogromną jaskinię! Po chwili wybiegła z niej lwica. Karol był strasznie zdziwiony. Szybko pomyślał: „Jestem królem? NIE! Ja jestem zwykłym chłopcem”. Lwica powiedziała: 38 - Braciszku! Jak ja się o ciebie martwiłam! – zdziwiony Karol podszedł do lwicy i powiedział: -Jestem twoim bratem!? -Tak… Louis, co się stało? – lwica była przerażona reakcją brata. - Louis??! Ja jestem Ka…- i właśnie w tej chwili chciał wypowiedzieć swoje prawdziwe imię, ale coś go powstrzymało. Czy to był strach, co się za tym kryje czy obawa, co poczuje lwica? Tego Karol nie wiedział, ale wiedział jedno - na razie musi pozostać Louisem królem Drimlandii. - No chodź braciszku! Rodzice się niecierpliwią! I razem poszli w głąb jaskini. Karolowi było głupio zostawić Gregorio samego, ale on nie robił z tego większej afery. Wreszcie dotarli do głębi jaskini, która była bardzo ładnie udekorowana. Kwiatki, łańcuszki - to wszystko zasługa lwicy. Przed Karolem stanął duży piękny lew - to pewnie był jego ojciec. 39 -Synu! – powiedział lew do swego dziecka - Dlaczego nie przyszedłeś na noc?! Zdziwiony Karol szybko wymamrotał: - Bo ja… - Co „ja” synu, co?? - Kiedy było już tak strasznie ciemno, bałem się wrócić do domu… Ale… Ale przespałem się u mojego kolegi tygrysa! Było bardzo fajnie! - Synu! Jeśli jeszcze raz tak zrobisz… - I w tej chwili przerwała mu jego żona i szybko powiedziała: - Dobrze, że jesteś Louis, to jest najważniejsze. A teraz idź ze swoją siostrą na świeże powietrze! Pobiegajcie sobie. Rodzeństwo bez przeszkód wyszło z jaskini i poszło na polanę. - Louis?- powiedziała lwica. Przerażony, co siostra chce mu powiedzieć, szybko zapytał: - Co? 40 - Czy ty naprawdę jesteś tym Louisem, co zawsze? Zachowujesz się nieco inaczej - powiedziała zawstydzona lwica. - Czyli jak?- powiedział Karol. - No wiesz… Prawdziwy Louis zawsze sprzeciwiał się rodzicom… Czy możesz mi powiedzieć, kim ty jesteś? W tym momencie chłopak się zatrzymał. Nie wiedział, co ma jej powiedzieć, prawdę czy fałsz? Zawsze lepiej mówić prawdę, ale w tym wypadku lepiej się wyprzeć. - Przestań! Przecież to prawdziwy ja! Twój brat Louis! – lwica popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - I właśnie tak nie zachowuje się Louis. Powiedz, kim ty jesteś. Proszę, chcę wiedzieć! Tak czy inaczej prawda i tak wyjdzie na jaw. Karol usiadł przy pobliskim drzewie i powiedział: -Usiądź obok mnie, to ci wszystko wytłumaczę. Zwierzę usiadło i grzecznie wysłuchało, co ma drugie do powiedzenia. 41 Chłopiec wytłumaczył lwicy, że nazywa się Karol, miał wypadek i jeździ na wózku inwalidzkim. I w tej chwili sobie przypomniał że teraz jest normalny! Swobodnie chodzi, biega i skacze. Lwica przytłoczona całą tą sytuacją powiedziała do Louisa: - Jeśli ty jesteś tu... To gdzie jest mój brat!? - Może… Jest tam gdzie byłem ja, dopóki nie trafiłem tu? -To by miało sens… Tylko jak to teraz wytłumaczyć rodzicom?! W tej chwili rodzeństwo zrozpaczone położyło się i… zasnęło… Następnego dnia lwica wraz z Karolem obmyślali plan, jak przyciągnąć do dżungli prawdziwego Louisa. Od razu poszli w miejsce, gdzie chłopiec pierwszy raz się obudził. Szukali wskazówek, które mogłyby jakoś pomóc im rozwiązać tą całą sytuację. Szukali i szukali, ale… na nic nie trafili… Gdy byli już wycieńczeni całą tą przygodą, napili się wody ze strumyka - w tej samej chwili ukazało się odbicie prawdziwego Louisa, który powiedział bardzo 42 tajemnicze słowa: „Kiedy zapadnie zmierzch, przyjdźcie w to samo miejsce, będę tu na was czekał - nie zawsze, ale będę”. Lwica była szczęśliwa, że zobaczyła brata całego i zdrowego, ale nie rozumiała słów, które wypowiedział brat. Taki sam problem miał Karol. Co mogły znaczyć te słowa? Najlepiej przekonać się samemu i przyjść tu w nocy… Punktualnie, gdy zaświecił księżyc, rodzeństwo wybrało się nad jezioro. Kiedy zaszli, była północ. Oprócz nich nie było tam nikogo. Położyli się. Czy zasnęli? Tego nie wiedzieli. Wiedzieli jednak, że przespali całą noc. Z rana z przerażeniem dwójka obudziła się i zobaczyła liścik w którym było napisane: „ Widziałem że spaliście- dobrze sen to samo zdrowie. Nie martwcie się, znam rozwiązanie tej sytuacji… Przyjdźcie tu kiedy będzie pełnia. Niech Karol napije się wody ze źródła i pomyśli o tym wszystkim, co się stało. Zamienimy się wtedy rolami. On znów będzie chłopcem - a ja znów lwem”. Teraz było trzeba tylko czekać, aż będzie pełnia. 43 Czekali dzień, drugi, trzeci, czwarty- przez te dni Karol zaprzyjaźnił się ze swoją przyszywaną siostrą, już wiedział, że ma na imię Kora. Pasowało do niej to imię. Karol i Kora dzień w dzień wyglądali, czy pełnia jest akurat dziś, ale… pełnia nie nadchodziła. W końcu przyszedł ten moment. Chłopiec był bardzo szczęśliwy, że zobaczy całą rodzinę, ale też i smutny - bo będzie musiał opuścić swoich przyjaciół z Drimlandii i znów usiądzie na znienawidzonym wózku. O północy wszyscy zebrali się przy źródełku, aby pożegnać Karola. Nawet para królewska już o wszystkim wiedziała. Wszyscy z niecierpliwością czekali, aż nadejdzie północ. Kora była smutna, ponieważ bardzo przywiązała się do Karola i nie chciała rozstania. Czas zleciał szybko i nieubłaganie. W końcu wybiła północ, a Karol pożegnał się z Korą. - Czyli… Czyli to już koniec… Nigdy więcej się nie spotkamy - powiedziała z żalem do niego. - Już nigdy więcej cię nie zobaczę! - I w tej chwili Karol powiedział: 44 - Zawsze będę obok ciebie. Dzięki tobie poznałem, co to jest prawdziwa przyjaźń, dziękuję. I w tej chwili chłopiec ostatni raz zobaczył swoje odbicie lwa. Napił się wody z jeziora i pomyślał o wszystkim, co się stało: o wypadku, lustrze i Korze. Zamknął oczy i obudził się w swoim pokoju. Louis wreszcie trafił do swoich, a Karol do swojego świata. Chłopiec, gdy tylko otworzył oczy zobaczył swój pokój i uradowany podbiegł do lustra. Dotknął go, ale nic się nie stało. „Może mi się tylko przyśniło” pomyślał Karol, ale w tym samym momencie zdał sobie sprawę, że stoi na własnych nogach. I pomyślał, że to, iż poznał Korę i całą Drimlandię pomogło w jego uleczeniu. Cała przygoda pozostała tajemnicą Karola… W szkole wszyscy się zdziwili, że chłopiec stoi na własnych nogach. Dzieciaki z drużyny były uradowane, że Karol chodzi. Przeprosiły go za tamtą aferę i zrobiły mu WIELKĄ laurkę w kształcie piłki nożnej. 45 Szymon Szubzda, uczeń kl. I ZSP w Nowym Aleksandrowie Za 20 lat chłopiec był dyrektorem zoo. Pierwsze, co wpuścił na wybieg to lwy. Samicę i samca. Samica wydawała mu się dziwnie znajoma, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd. 46 Jak myślicie? Czy to mogła być Kora i Louis? Tylko oni mogli to wiedzieć… Wiktoria Rodziewicz, uczennica kl. V ZSP w Nowym Aleksandrowie 47