tematnumeru: a pamiętasz jak…? - XII LO im. Henryka Sienkiewicza
Transkrypt
tematnumeru: a pamiętasz jak…? - XII LO im. Henryka Sienkiewicza
Na Siennej WYWIAD „ dopóki (…) zwycięstwa nie dostaniemy, ja stąd nie pojadę!” str. 7 T E M A T T A B U… …AWANTURA O GENDER str.20 TEMAT NUMERU: A PAMIĘTASZ JAK…? Czyli Sienkiewicz od podszewki… str.4 1 NA SIENNEJ SPIS TREŚCI… REDAKTOR NACZELNY 3. Od redakcji… Dominik Owczarek 4. Temat numeru Z-CA REDAKTORA 5. Wydarzenia Konrad Mrozik GRAFIKA 6. Bałagan na Majdanie Wywiad Katarzyna Kujko Łukasz Raczkowski 9. „Dwóch takich z talentem” KOREKTA 11. Rzecz o Wikingach… Małgorzata Posel 13. Oko w oko z Wikingiem Michał Kadej Urszula Kamińska 15. Historia bez dystansu FELIETONIŚCI 16. „Włoskie buty” Dominik Owczarek 17. Kulturalne Getto Konrad Mrozik 18. Nic to… czyli od strony murawy Katarzyna Kujko 20. Temat tabu „Awantura o gender” Malwina Kowalczyk Kacper Ponichtera 21. Na językach NORWESKI Magdalena Janiszewska Kamila Szwejk 23. Rozrywka Greta Osoba Agnieszka Chabera, Agnieszka Grzybowska Weronika Pławińska, Dominika Kobus Anna Jackowicz 2 Na Siennej Drogi Czytelniku… Możesz mnie kojarzyć. Możesz mnie znać. Możesz mnie codziennie widywać. Ale nie wiesz o mnie jednego: mam znamię na lewym udzie. A tak serio to chodzi o to, że kocham pisać. Dlatego właśnie, gdy usłyszałem o projekcie Pana Kadeja o wznowieniu działalności Gazetki Szkolnej, od razu do niego popędziłem z tysiącem pomysłów w mojej sprytnej główce. Rachu-ciachu, trzy miesiące roboty i powstał pierwszy numer. A tu patrz i masz już trzeci! I to nie koniec! Nad tym numerem pracowaliśmy naprawdę ciężko i mamy ogromną nadzieję, że Tobie się spodoba. W ręku trzymasz trzeci numer Szkolnej Gazetki „Na Siennej”, więc nie zmarnuj okazji i ją przeczytaj! Miłej lektury! Konrad Mrozik Zastępca Redaktora Naczelnego 3 NA SIENNEJ TEMAT NUMERU… A pamiętasz jak…? Czyli Sienkiewicz na przestrzeni lat… szkoła Na początku tu była zawodowa - tak zaczeliśmy wywiad z Panią Małgorzatą Bogusz – sekretarką szkoły - pytając o początki naszego liceum. Szkoła powstała w 1990 roku, ale zanim było liceum, najpierw znajdowała się tu zawodówka, a dopiero w wyniku reform przemieniono budynek starej kamienicy w szkołę średnią. To samo stało się z Kuroniem. Na samiusieńkim początku nie było egzaminów wstępnych. – powiedziała pani Linde, która pracuje w budynku naszej szkoły już 38 lat i ciągle jako bibliotekarka (z 10-letnią przerwą na stanowisku wicedyrektora). Opowiedziała nam o początkach szkoły: „Były zaledwie trzy klasy i każda o profilu ogólnym. Potem doszła jeszcze jedna, a jak przyszła reforma i czas na profilowanie, to zawsze byliśmy liceum bardziej humanistycznym”. Mało kto wie, ale kiedyś nie było szatni, takiej jaka jest w obecnym stanie. Była pani szatniarka, a każdy, gdy dawał swoją kurtkę i buty dostawał numerek. Ten system się zmienił. Tak samo jak siłownia, która jest stosunkowo młoda. Wcześniej był tylko basen. Jeżeli już wymieniamy modyfikacje, jakie zaszły w naszej placówce, to nie można nie wspomnieć o technologii. Na przełomie tych 20 lat można zobaczyć, jak cały świat popędził do przodu technicznie. Jak mówił Pan Szczęsny: Jak zaczynałem pracę w 1992 roku, podstawowym wyposażeniem każdej klasy był magnetofon kasetowy. Teraz to się zmieniło, mamy laptopy, rzutniki czy tablicę interaktywną. Nie będę wspominał o wszelakich remontach, bo takowe są w każdej szkole, z biegiem czasu po prostu trzeba odnowić podłogę czy pomalować ściany. Ale jedno pozostało niezmienne: młodzież. Każdy nauczyciel, z którym rozmawialiśmy jest tego samego zdania. Młodzież się nie zmieniła. Ma te same problemy i te same potrzeby co zawsze. Zawsze kulturalna, serdeczna i spokojna. Do szkoły uczniowie lubią przychodzić – mówi pani profesor Kamińska (w XII LO od 1995) – Zawsze szkoła była też przyjaźnie nastawiona do ucznia. Wielu nauczycieli sądzi, że młodzież się nie zmieniła, ale wpływ na nią tak. Młodzież się nie zmieniła, świat się zmienił – mówi pani Linde. Kiedyś ucznia kreowała szkoła. Budynek sam w sobie był centrum kulturalnym, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie, było mnóstwo atrakcji, wystaw czy koncertów. Obecnie przez tak wysoko rozwiniętą komunikację i ułatwienie dostępu do każdego rodzaju sztuki, szkoła spadła na dalszy plan. Teraz większy wpływ na młodego człowieka ma środowisko, w którym się on obraca, chociaż część nauczycieli zazdrości tak dużej orientacji w tym świecie nowinek technologicznych i cyfryzacji. Jestem pod wrażeniem, nie pozwolę powiedzieć złego słowa o młodzieży, świetnie się odnajduje w tym świecie 4 cyfryzacji – mówiła w wywiadzie Pani Linde. To, czego inne szkoły mogą nam zazdrościć, to na pewno atmosfera, od lat niezmienny klimat kameralności (wąskie korytarze) oraz takiastała integracja. Korki i przepychanie się na schodach – to ma swój urok! Poza tym kontakty uczeń - nauczyciel, które zawsze były przyjazne. Profesor Szczęsny w wywiadzie przywołał rozmowę kwalifikacyjną: „ - Co pan chce tutaj robić? – zapytała ówczesna pani dyrektor. - Jak to co? Uczyć historii… - odpowiedział niepewnie pan Szczęsny. - Nie, nie, nie, co jeszcze chce pan tutaj robić? ” Niektórzy nauczyciele z tęsknotą odpowiadali na pytania. Z oczami wpatrzonymi w dal. Gdy zapytaliśmy niektórych, za czym tęsknią, odpowiadali nam melancholijnych (lub mniej) głosem. Pan Szczęsny tęsknił za tą kulturową szkołą ,gdzie samo liceum wystarczało uczniowi. Pani Kamińska nie tęskniła za niczym, mówiła: Otwartość na teraz, nie oglądać się za siebie. Pani Włoczewska mówiła o tym, że tak jak jest teraz jest dużo lepiej, w porównaniu z tym co było kiedyś. Myślę, że skoro niektórzy nauczyciele już są „stażem pełnoletni” jak Pani Włoczewska (18 lat pracy za Na Siennej nią), a niektórzy rozpoczynają trzecią dekadę, jak pan Szczęsny (22 lata), a część jest tu od zawsze jak pani Linde, skoro część nauczycieli już tak długo pracuje w tej placówce, to ona musi coś w sobie mieć. Nasze liceum jest po prostu świetne i mimo wielu zmian na przestrzeni czasu, ludzie pozostaną tacy sami. zawsze Harry i Kacperro _____________________________________________________ AKTUALNOŚCI odbywało się pobranie krwi. Chętnych pełnoletnich obywateli było aż 44, lecz tylko 22 mogło oddać krew. To aż 50% uczniów zdeklarowanych. W rankingu warszawskich szkół jest to dobry wynik, lecz na tle podmiejskich terenów jesteśmy daleko w tyle jeśli chodzi o zdrowotność młodzieży. 24 marca grupka młodzieży z naszej szkoły wyjechała na tygodniowy wyjazd do Francji, a zaraz po nich 27 marca kolejne grono uczniów wyjechało do Madrytu. Miejmy nadzieję, że wyjazdy były udane - zdjęcia i wspomnienia już w następnym numerze. Z okazji 1 dnia wiosny samorząd ogłosił konkurs na marzannę. Niestety tylko 3 klasy wywiązały się z tego obowiązku - ale nie na darmo. Klasy 1b, 1d oraz 2d za piękne i oryginalne marzanny zostały nagrodzone pizzą ufundowaną przez szkołę . SIENNA: Matura tuż tuż, więc może odrobina wspomnień. Dnia 24.01 odbyła się studniówka klas trzecich. Sto dni do matury uczniowie wraz z nauczycielami świętowali we wspaniałych nastrojach w Venecia Palace w Michałowicach. Teraz uczniowie latają za profesorami i proszą o ostatnie poprawki ocen, ale cóż - takie życie maturzysty. Miejmy nadzieję, że matury, które odbędą się 5,6,7 maja, będą napisane rewelacyjnie (oczywiście jak co roku). Dla młodszych roczników dni te są wolne od zajęć. Kwiecień i maj to miesiące pełne luzu, ponieważ na celowniku są maturzyści - ale nie cieszmy się, koniec maja i czerwiec to prawdziwy hardcore. Poprawianie ocen, ostatnie bonusy itd. . W dniach od 2 do 8 marca odbył się wyjazd do Białki Tatrzańskiej tzw. Biała Szkoła. Pogoda w tym roku nie rozpieszczała naszych narciarzy, lecz nawet w takich beznadziejnych warunkach dali sobie radę . 8 marca odbyły się targi szkół, na których reprezentowaliśmy swoją szkołę, zachęcając młodszych kolegów do wejścia w nasze grono. 11.04 na Siennej odbędzie się dzień otwarty dla gimnazjalistów. W minionym miesiącu w naszej szkole ŚWIAT: „Dal Klo” – jedna z berlińskich restauracji, jednakże różni się od innych tym, że tematem przewodnim jest...toaleta. Siedzenia w kształcie toalety, piwo z butelek na kształt szpitalnej kaczki, kiełbaski z nocników, papier toaletowy zamiast chusteczek. Mogłoby się wydawać, iż dużo osób odrzuci taki temat przewodni, jednakże okazuje się odwrotnie. Restauracja otworzona została w 1971 i jak dotąd odwiedziły ją już dziesiątki tysięcy gości. Omsk – rosyjskie miasto, w którym w 5 NA SIENNEJ zakładach serowarskich doszło do pewnego nietypowego incydentu. W Internecie został wstawiony filmik, na którym pijane towarzystwo kąpie się w kadzi z mlekiem, a także widać jak młodzi ludzie ubrani w same kąpielówki, produkują sery. Nie mieli przy tym fartuchów ani rękawic ochronnych. Jak się potem okazało, nie mieli również aktualnych książeczek zdrowia. Mieszkańcy miasta zadają pytanie, czy sery powstałe z mleka, w którym kąpało się pijane towarzystwo, trafiły na sklepowe półki? Niestety, obecnie będzie trudno to ustalić, gdyż wydarzenie to miało miejsce jeszcze przed Nowym Rokiem. Nie zostanie to jednak bez konsekwencji. Produkcją serów zainteresowała się rosyjska służba ochrony praw konsumenta Rospetrebnadzor, a sprawa trafiła do sądu. Jak na razie praca mleczarni wstrzymana została na 3 miesiące. 25 marca nad obszarem zamieszkanym przez Indian w Amazonii przeleciał samolot. Odkryto wtedy plemię. Zdaniem naukowców nie miało ono jeszcze kontaktu z cywilizacją. Samolot wzbudził wśród nich ogromne poruszenie. Reporterowi udało się sfotografować mieszkańców osady. Antropolodzy uznali, iż sfotografowane plemię nie zostało zbadane ani opisane. Zamieszkujący tam przywódcy Indian Ashaninka zaapelowali do władz, by powstrzymali migracje podobnych plemion. Ich zdaniem „dzicy” mieszkańcy Amazonii coraz częściej naruszają ich rdzenne ziemie przez nielegalną działalność człowieka w lasach równikowych na granicy Peru i Brazylii. Święty Graal – legendarny kielich, z którego Chrystus miał pić podczas Ostatniej Wieczerzy. Znajduję się on w bazylice św. Izydora w Leon na północy Hiszpanii. Para naukowców (Margerita Torres i Jose Miguel Ortega del Rio). odkryła, iż puchar wykradziono z Grobu Pańskiego i podarowano królowi Leonu, Fernando I, w 1054 roku. Dario Gambarin – włoski artysta specjalizujący się w tzw. land art uczcił ostatnie spotkanie papieża Franciszka z prezydentem USA Barakiem Obamą. Na polu koło Werony wykonał traktorem gigantyczną pracę, przedstawiającą Statuę Wolności ze znakiem krzyża w koronie. Jego „obraz” zajął powierzchnię 25 tysięcy metrów kwadratowych i można go oglądać wyłącznie z lotu ptaka na polu uprawnym w miejscowości Castagnaro na północy Włoch. Gambarin wyjaśnił, iż wyorana przez niego twarz kobiety w promienistej koronie wyraża melancholię i ironię. Badania wykazały, iż flawonole kakao, czyli główne składniki ciemnej czekolady, mają dobry wpływ na ciśnienie krwi, poziom cholesterolu oraz stan zdrowia żył i tętnic. Obecnie odbywają się badania, czy flawonole mogą mieć jeszcze lepsze właściwości. Naukowcy chcą dowiedzieć się, czy mogą one zapobiegać zawałom serca i udarom. Stworzyli pigułkę, w której zawarto silny koncentrat tej substancji, tzw. „witaminę ciemnej czekolady”. Kapsułka ta jest całkowicie wolna od kalorii, cukru i nasyconych tłuszczów, które zawierają czekolady. Dominika Kobus & Rimo ____________________________________________________ BAŁAGAN NA MAJDANIE … Zaciekawiona i poruszona sytuacją na Ukrainie postanowiłam przeprowadzić wywiad z Nadią Maik, kobietą w średnim wieku, Ukrainką mieszkającą w Polsce, pracującą w przychodni przy ul. Syrokomli, bardzo otwarta, szczera, wrażliwa. Nie powiem kosztowało mnie to trochę nerwów i lęku, przecież nie każdy chce opowiadać o swoich problemach, jednak moje wrażenie było mylne, na każde pytanie odpowiedziała 6 szczerze, bez owijania w bawełnę. Były momenty wzruszenia jak i nadziei, która zresztą nie odstępuje jej na krok. Na Siennej K.K: Witam Cię serdecznie, chciałam z Tobą dzisiaj porozmawiać na temat Ukrainy i sytuacji, która tam zaistniała…. okazało się, że oni wszyscy byli tam na tym zrywie, powstaniu, na Majdanie… wszyscy mieli wyłączone komórki, władza odłączyła całą sieć nie można było się z nikim skontaktować. Na szczęście siostra dodzwoniła się później do mnie i mówi : „wiesz co nie martw się, tata jest na Majdanie”, ale zaraz później (niech sobie przypomnę) dokładnie 6 lutego, jemu się dostało… dostał się tam do szpitala polowego bo potłuczony był po głowie, wszędzie… on w pierwszym szeregu szedł, w końcu ksiądz, ale nikt nie zwracał uwagi czy to duchowny czy ktokolwiek inny, ból zadawali każdemu. N.M: Co konkretnie chciałabyś wiedzieć? K.K: Na początku chciałam się zapytać, z czego w ogóle wziął się ten cały zryw, konflikt, co było jego przyczyną? N.M: Wiesz kochanie, ile znaczy jeden podpis? No właśnie, gdyby prezydent Ukrainy złożył jeden mały podpis pod tym, że my, mój naród, możemy wstąpić do Unii Europejskiej nie byłoby żadnego problemu… Gdyby to zrobił, nikt by mu nie wchodził w drogę i pewnie spokojnie do tej pory by tam sobie rządził. K.K: Rozumiem, to bardzo przykre. Pewnego razu po Twoim telefonie moja mama była bardzo poruszona, strasznie się zmartwiła, powiedziała mi… że Twój tata, razem z resztą narodu stoi na Majdanie. Co go do tego nakłoniło? K.K: A udało Ci się w końcu skontaktować z tatą? Rozmawiałaś z nim? Co Ci powiedział? N.M: Tak, tak… Powiedział : „dopóki, dziecko, zwycięstwa nie dostaniemy, ja stąd nie pojadę!”. Ma nadzieję taką, do końca, że to wszystko będzie. I powiedział mi jeszcze, że wtedy, kiedy się spalił ten Dom Ukraiński, kiedy wrzucili ogień, to wszystko się spaliło, ocalała tylko Biblia i nasza flaga…. a wszystko się spaliło. Wiem, że tato taki zadowolony mówił : „będzie Ukraina, bo wiesz, to jest znak!”. N.M: Mój tata jest księdzem grecko-katolickim, deputantem gminy, w której kiedyś mieszkałam, a on z resztą mojej rodziny tam żyje do tej pory. To był naturalny „gest” z jego strony. Przecież to jego ojczyzna i naród. Na samym majdanie z bruku budował kaplicę dla wiernych, by móc odprawiać kazania, msze, by wesprzeć ich wszystkich, którzy nadstawiają swojego ciała, by dać im nadzieję, by w chwili zwątpienia wiedzieli, że stoją w słusznej sprawie. K.K: A co z Krymem? Wiesz co, ja się nic nie martwię, że ten Krym nam zabrali, bo to jest naprawdę nie nasz Krym. I tak naprawdę dla Ukrainy to było troszeczkę takim obciążeniem, bo oni z tego dochodu w ogóle nie mieli, a Ukraina musiała zapewnić byt ludziom tam mieszkającym, przecież pensje, emerytury i szkoły, dzieci, musieli zapewnić im rozwój i K.K: Jak dowiedziałaś się, że Twój tata TAM stoi na zimnie, w tak wielkim zagrożeniu? N.M: To było straszne (łzy w oczach). Tata nie odbiera telefonu…. Tata nie odbiera telefonu! Dzwonię więc do siostry, do tej, do tamtej. A 7 NA SIENNEJ spokojne życie… A tak, jak Rosja zabrała, niech się sama martwi… Teraz to jest ciężki czas, bo nie wiadomo, co zrobić, coś jeszcze może się stać gorszego prawda… Ale mamy nadzieję, że nie! K.K: Kto wam pomaga? Kto stoi za was murem, kto was wspiera, was jako naród? N.M: Pomaga Polska, dużo nam pomogła… Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo Polska nam pomogła. Naprawdę, jak kiedyś była ta nasza jeszcze Pomarańczowa Rewolucja, to pierwsi Polacy przyjechali w potrzebie naszej i teraz też. I wiesz, wszyscy tacy zadowoleni. Jak do mojego taty przyjechał dziennikarz, tylko, niestety, nie pamiętam, jak się on nazywa, film nagrał z tatą i wywiad zrobił, to mój tata po prostu na kolanach przed nim stał… No tak dziękowali, bo jak jest z innego kraju poparcie, tak duże to się wydaje, że nie wszystko jest stracone, czerpie się z tego energie, nadzieje. Pamiętam jak ja jechałam na tę rewolucję pomarańczy, od początku do końca stałam, z dziećmi, z rodziną, 2 tygodnie żeśmy tam stali w zimnie, bo to grudzień, styczeń przecież. No to przyjechał Kaczyński, to nam wszystkim się wydawało, że to sam Bóg z nieba zszedł, bo to jak w kraju jakimś zaczyna się dziać źle, a widać poparcie z innych krajów, stron, to daje takiego ducha walki, taką nadzieję, że koniec tego wszystkiego jest blisko i że będzie wszystko dobrze. Jesteśmy tak wdzięczni Polakom… Kiedyś było między nami a wami taki napięcie, ale tak jak my dostaliśmy od was pomoc, wsparcie, to jest wielkie znaczenie dla Ukrainy. Każdy jeden to powie… Jeszcze z tym, że naszych rannych do Polski wzięli, to już w ogóle nie ma słów wdzięczności od naszego kraju dla waszego. Skąd on ma siłę na to? N.M: No jakbyś na niego popatrzyła, to u niego jest tyle energii. Ja to się mu dziwię, nogi takie opuchnięte, stoi z tą flagą , czapka naciągnięta…(śmiech). Dużo go w Polsce pokazywali, bardzo dużo. K.K: Czy to, co mówią media, telewizja, prasa u nas w Polsce jest prawdą? Czy ukazują realia tego, co tak naprawdę się tam dzieje? N.M: Tak, tak… Nie ma przekrętów, Polska wiernie odzwierciedla całą sytuację… K.K: A jak jest z mediami u was? N.M: Na samym początku była cisza, pewnie myśleli, że wszystko się rozejdzie, ale jak doszło co do czego, to prawda, prawda i tylko prawda. Rosja tam oczywiście swoje gada… Ale to Rosja, przecież już w was kamieniami rzucają… K.K: Mówisz o tacie swoim, że jest taki rezolutny, pełny sił… Ile on ma lat? N.M: 83… A jak Ty byś na niego popatrzyła, to wydawałoby Ci się, że ma 20. K.K: Jestem szoku! Niesamowite… K.K: To prawda, wystarczyło posłuchać jednego wywiadu z Putinem… Czy myślisz, że to się jeszcze jakoś ugodowo rozwiąże, w 8 czy myślisz, że to jest chwilowy problem? N.M: Nie… Nie… to nie jest chwilowy problem, to wojna, to już jest wojna. Mój chrześniak został zaciągnięty do wojska, rozumiesz? Dali mu broń i to całe wyposażenie (łzy w oczach)…. Natomiast córka mojej siostry jest wolontariuszką w szpitalu polowym. Jak z nią rozmawiałam, to mówiła, że nigdy nie widziała takiego cierpienia, tyle krwi, to są naprawdę okropne widoki, mój tata nieraz oberwał, to wszystko to tragedia… Boimy się, ale nadzieja nas nie opuszcza. K.K: Mam ostatnie już pytanie, jakie jest Twoje stanowisko, tutaj w Polsce, do tego, co się dzieje? N.M: Oooo… ja to, wiesz co, jak to powiedziała moja przyjaciółka, Pani doktor stąd, że wariatka jestem, że tak ciężko się narobię, a ja pierogi lepiłam, obiady gotowałam po nocy, nie spałam. Bo ja jeździłam po tych szpitalach, po tym na Wołoskiej, do tych mieszkań, gdzie umieścili wypisanych ze szpitala Ukraińców i dawałam im, żeby Na Siennej zjedli, odpoczęli. Jak zarobiłam pieniążki, a tam Ci biedni stali i swoje ciało oddali za Ukrainę, myślę sobie tak : „co przez 2 tygodnie zarobię, to wszystko idzie na nich, dla mnie pieniążki to jest nic”. Dużo wsparcia dostałam, żeby tyle dać dla tych rannych tu, w Polsce. Ja bym nigdy nie pomyślała, że tacy ludzie są (wzruszenie) to co powiedziałaś. mi K.K: To wszystko, czego chciałam się dowiedzieć, bardzo Ci dziękuję za czas i N.M: Przestań, nie ma za co, dziękuję. Katarzyna Kujko _______________________________________________________________________________________ KULTURA DWÓCH TAKICH CO MAJĄ TALENT… Konrad Stępniewicz człowiek o wielu zainteresowaniach oraz pasjach, tak zwany „szkolny talent”. Zapraszamy do bliższego zapoznania się z jego osobą. Konrad Mrozik, który chodzi do drugiej klasy naszej szkoły. Jest, między innymi, aktorem, modelem i założycielem bloga 9 NA SIENNEJ Magda Janiszewska & Kamila Szwejk: Co jest Twoją pasją? M.J&K.Sz: Kto dla Ciebie jest największym wsparciem? Konrad Stępniewicz: Moją pasją są koszykówka oraz książki, jednak największą- teatr. K.S: Największe wsparcie zdecydowanie mam od przyjaciół, mamy i, oczywiście dziewczyny. M.J&K.Sz: Od czego się zaczęło? K.S: Teatrem zainteresowałem się już w przedszkolu. Do tego tematu poważniej podszedłem dopiero w gimnazjum. Zacząłem uczęszczać na zajęcia w szkolnym teatrze „pod siódemką”. Natomiast w trzeciej klasie gimnazjum dołączyłem do ogniska teatralnego Machulskich. W późniejszym czasie dodatkowo wyjeżdżałem za granicę na warsztaty teatralne. Jestem zapisany również na warsztaty w Warszawie, które rozpoczynają się w marcu. Poza tym bardzo interesuję się epoką średniowiecza, a z dziedziny sportu uwielbiam koszykówkę. M.J&K.Sz: dzień? Kto jest Twoim wygląda Twój normalny K.S: Mój dzień zaczyna się od szkoły. W niej spędzam najwięcej czasu. Po powrocie do domu relaksuję się przy dobrej muzyce, która pochłania wiele mojego czasu. Często spaceruję, ponieważ uwielbiam przebywać na świeżym powietrzu. Raczej nie jestem osobą, która lubi siedzieć w jednym miejscu, dlatego dodatkowo zajmuję się poszerzaniem swoich horyzontów i rozwijaniem zainteresowań- w weekendy chodzę na warsztaty teatralne, a już niedługo zacznę uczęszczać na nie dodatkowo w tygodniu. M.J&K.Sz: Jak wyglądał Twój pierwszy występ? K.S: Pierwsze przedstawienie, w którym wziąłem udział, odbyło się już w przedszkolu. Pamiętam dobrze, że wcieliłem się wtedy w postać króla, a następnie zostałem narratorem. M.J&K.Sz: aktorem? Jak M.J&K.Sz: Jakie wyznaczyłeś sobie cele? K.S.: Bardzo bym chciał napisać i wystawić sztukę teatralną własnego autorstwa. Poza tym pragnę nauczyć się grać na perkusji, która zdecydowanie jest moim ulubionym instrumentem. ulubionym M.J&K.Sz: Bardzo dziękujemy za udzielenie wywiadu i życzymy dalszych sukcesów. K.S: Jeżeli chodzi o polskich aktorów, to uwielbiam oglądać na ekranie aktorów, takich jak: Artur Barciś oraz Cezary Żak. Uważam, że są oni naprawdę genialni i zawsze świetnie odgrywają przydzielone im role. Ostatnio miałem okazję podziwiać ich w spektaklu „Zemsta” i, według mnie, ich role były fenomenalne. K.S: Ja również bardzo dziękuję. Reporter: Może zacznijmy od tego, jaką masz pasję? Konrad Mrozik: Do moich najważniejszych pasji zaliczam multimedia, ponieważ uwielbiam robić filmy. Kolejnym ważnym dla mnie hobby jest aktorstwo. Ubóstwiam znajdować się na scenie i odgrywać różne role. Co prawda, zawsze chciałem rysować, lecz niestety ołówek mnie nie pokochał, podobnie gitara. M.J&K.Sz: Jakiej muzyki słuchasz? K.S.: Ubóstwiam muzykę. Kocham ją! Najbardziej fascynuję się zespołem ACDC. Niestety, rock teraz trochę podupada, ale należę do osób, które z nim żyją nierozłącznie. R: Widzieliśmy Twoje zdjęcia na stronie agencji modowej, co wskazało nam jednoznacznie, że jesteś modelem. Jak to się stało, że nim zostałeś? M.J&K.Sz: Co uważasz za swoje największe osiągnięcie? K.S: Myślę, że do moich największych osiągnięć zalicza się ostatnio miniony festiwal teatralny w Kochanowskim, ponieważ wygraliśmy wiele nagród oficjalnych i osobistych. K.M: Wszystko zaczęło się od tego, że marzyłem o utworzeniu swojego profilu na stronie agencji aktorskiej. Wtedy zorganizowano mi profesjonalną sesję zdjęciową. Następnie wysłałem moje 10 Na Siennej fotografie. Okazało się, iż w tym samym miejscu jest również agencja dla modeli. Powiedzieli mi, że bardzo podobają im się moje zdjęcia i chcieliby umieścić je na swojej stronie. naprawdę wszystkiego. Dodaję nowe wpisy, kiedy tylko mam wenę, zazwyczaj chwilę po północy. Można tam znaleźć głównie przeróżne recenzje oraz dyskusje w temacie fantasy. R: Pragnąłeś być aktorem, a zostałeś… R: Czy Twoje pisanie ogranicza się tylko do modelem? szkolnej gazetki i bloga? K.M: Dokładnie tak. Życie lubi zaskakiwać. Jestem K.M: Oczywiście, że nie. Nie bez powodu pewny, że czeka mnie jeszcze wiele niespodzianek. znalazłem się w klasie humanistycznej. Chętnie piszę opowiadania, wiersze, a za pewien czas planuję pisać książki. R: Miałeś zlecenia? już jakieś swoje pierwsze R: Co uważasz osiągnięcie? K.M: Wysyłali do mnie kilka ogłoszeń o castingach, jednak na żadne do tej pory nie odpowiedziałem. Czekam na coś specjalnego. za swoje największe K.M: Zdecydowanie zajęcie pierwszego miejsca oraz laur za reżyserię sztuki na festiwalu w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego. Naszą nagrodą była możliwość wystawienia sztuki w Teatrze Współczesnym, co było dla nas wielkim zaszczytem. R: Wróćmy zatem do aktorstwa…jak to się wszystko zaczęło? K.M: W mojej poprzedniej szkole solidnie uczęszczałem na zajęcia teatralne. One bardzo mi pomogły i zapoznały mnie ze sceną. Grałem tam różne role, od epizodycznych do głównych. Dzięki temu zakochałem się w teatrze. Aktualnie należę do grupy teatralnej „MAYDAY” oraz ekipy filmowej „HighFive”. R: Dziękujemy za udzielenie wywiadu. Jesteś niezwykle sympatyczną i otwartą osobą. Życzymy Ci samych sukcesów oraz tego, abyś już zawsze mógł robić to, co kochasz. R: Dotarły do nas również informacje o K.M: To ja dziękuję. Cała przyjemność po mojej prowadzonym przez Ciebie blogu. Jak się nazywa i o czym jest? stronie. Magda K.M: Nazywa się „ezoteryczny byt” (www.ezoterycznybyt.blogspot.com). Dotyczy tak Janiszewska & Kamila Szwejk RZECZ O WIKINGACH HISTORYCZNYCH I SERIALOWYCH Serial spod znaku dramatu historycznego opowiadający o wczesnośredniowiecznych mieszkańcach Skandynawii, produkcji kanadyjskoirlandzkiej, napisany przez Anglika. Brzmi ciekawie? Mowa o wyemitowanym w Polsce 21 października 2013 roku serialu telewizyjnego „Vikings”, którego 10-odcinkowej kontynuacji doczekamy się 6 marca 2014. Ragnar Lothbrok, Wiking, w którego rolę perfekcyjnie wcielił się australijski model i aktor, Travis Fimmel, jest ucieleśnieniem nordyckiej tradycji i wierności skandynawskim bogom. Podług legend ów wojownik jest bezpośrednim potomkiem jednego z bogów pogańskiego panteonu - Odyna, jednookiego boga mądrości, wojny i wojowników. Lothbrok nie jest bohaterem całkowicie dobrym, ani zupełnie złym. Jest niespokojnym duchem i idealistą o silnym charakterze, a przy tym wielkiej charyzmie. Owa charyzma w połączeniu z pomysłowością i ogromną ciekawością świata staje się mechanizmem napędzającym fabułę serialu już w pierwszych scenach, gdy w głowie Ragnara rodzi się idea zmienienia kierunku wypraw ze wschodu, 11 NA SIENNEJ gdzie summa summarum nie ma już czego łupić i na zachód, gdzie wojownicy na długich łodziach jeszcze nigdy nie dotarli, a nawet, jeśli któryś dotarł, nie wrócił już, by o tym opowiedzieć. Propozycja zmiany kursu nad wyraz przypada do gustu towarzyszom pomysłodawcy, jednak argumenty nie przekonują człowieka, który ma decydujący głos - Jarla Haraldsona (Gabriel Byrne). Jako że z wodzem, zarazem właścicielem łodzi trudno się spierać, Ragnar znajduje inne rozwiązanie. Tu na scenę wkracza Floki (Gustaf Skarsgård) - urzekający wariat, na którego barki spada zadanie skonstruowania long skipu, który wypłynie na nieznane, zachodnie wody. Floki, rzecz jasna, zadaniu podołał, a tajemnicze lądy na zachodzie stały się nieco mniej tajemnicze, gdy nadano im nazwę - Anglia. Bogactwa tamtejszych klasztorów urzekły przybyłych Skandynawów. Nie lękając się obcego, na dodatek przybitego do drewnianego krzyża bożka, wzięli wszystko, co wyglądało na cenne i mogło się przydać, w tym kilku zakonników. Oni też mogli się przydać, jak choćby młody chrześcijanin Athelstan (George Blagden), który na ziemiach Wikingów pełnił funkcję opiekunki dla dzieci Ragnara i jego wojowniczej żony, Lagerthy (Katheryn Winnick), Bjorna (Nathan O’Toole) i Gydy (Ruby O’Leary). W pewnym momencie stary Jarl przestaje być problemem i nic nie stoi na przeszkodzie, by Lothbrok, wspierany przez żonę, przyjaciół i walczącego z nim ramię w ramię brata, władał wodami i lądami, które owe wody okalają. Nic by się nie stało, gdyby nie detale. Okoliczni władcy schrystianizowanych ziem nie darzą bowiem najeźdźców z Północy wielką sympatią, a i wśród samych Wikingów lada chwila wykiełkować może ziarno niezgody, bowiem jak długo wierny Rollo (Clive Standen) może żyć w cieniu wspaniałego, uwielbianego i, przede wszystkim, docenianego przez towarzyszy brata? Od lewej: Lagertha, Ragnar i Rollo. „Vikings” to serial historyczny, nie pseudohistoryczny, choć, oczywiście, ukazane w nim dzieje bohaterów nie są odwzorowaniem życiorysów zrekonstruowanych na podstawie jakichś kronik z tamtego okresu. Nie trudno się domyślić, że wiele zapisów z epoki Wikingów zwyczajnie nie przetrwało do dzisiejszych czasów. Przetrwały jednak późniejsze rękopisy, Sagi, uzbrojenie… czyli wszystko, co było niezbędne, by wiernie odtworzyć wczesnośredniowieczne realia Skandynawii. Starannie wykuty oręż, historyczne stroje, wspaniale odtworzona wioska, piękne krajobrazy - wszystko to składa się na niepowtarzalny, wyjątkowy klimat produkcji, który 12 Na Siennej sprawia, że widz może niemalże przenieść się w czasie, stanąć ramię w ramię z wojownikami jarla, poczuć zimny wiatr na twarzy czy dotknąć desek najważniejsze nordyckie wartości. Nazwisko „Ragnar Lothbrok” nie powstało w głowach twórców wyłącznie na potrzeby serialu. Ragnarr Loðbrók (z j. staronordyckiego: Ragnar Włochate Portki - przydomek wziął się prawdopodobnie od spodni z niewyprawionej, koziej skóry) był legendarnym nordyckim władcą i bohaterem czasów największej potęgi Wikingów. Wedle sag zabił tysiąc wojowników i zgwałcił osiemset kobiet. Był ojcem, między innymi, Sigurda Wężowe Oko, Bjorna Żelaznobokiego, Ivara Bez Kości i Halfdana Ragnarssona. Zasłynął jako łupieżca Anglii i Francji. Przypisuje mu się m. in. złupienie Paryża w 845 roku. Legendy głoszą, że został schwytany przez króla Aellę i skazany na śmierć przez wrzucenie do dołu ze żmijami. Przed śmiercią zdołał jeszcze zakrzyknąć: „Gdyby warchlaczki wiedziały, jak umiera stary dzik!”. Synowie dowiedzieli się o śmierci ojca, a w 866 roku na wschodnią Anglię uderzyło od dwóch do trzech tysięcy Wikingów. longskipu Flokiego. Podziw budzi przede wszystkim dbałość twórców o szczegóły. Już samo logo, stylizowane „V”, które, wbrew pozorom, nie jest tylko ozdobioną tematycznymi serialowo Skadi wzorami literą, w swej symbolice zamyka _______________________________________________________________________________________ OKO W OKO Z PRAWDZIWYM WIKINGIEM Warownia Wikingów, w której umówiona byłam na spotkanie z panem Stanisławem Wdowczykiem , Jarlem Einarem, umiejscowiona jest na Żoliborzu , tuż przy brzegu Wisły. Warto wspomnieć, że osada Jomsborg nie jest tylko miejscem treningów drużyny, lecz też jest otwarta dla ludzi z zewnątrz . Organizowane są różnego rodzaju imprezy , wycieczki dla dzieci, a przez cały sezon letni otwarta jest dla zwiedzających, którzy chcą zawitać do, znajdującej się tam, tawerny czy też zakupić coś z ich wyrobów rzemieślniczych. Kiedy przekroczyłam bramę osady, poczułam się, jakbym faktycznie przeniosła się te tysiąc lat wstecz. Ku memu zdumieniu podszedł do mnie starszy pan z siwą brodą w typowo roboczym stroju, którego wygląd daleko odbiegał od tradycyjnego rynsztunku wikinga. Jarl znalazł dla mnie czas na parę krótkich pytań, ponieważ akurat wtedy,kiedy zawitałam do warowni, odbywał się cotygodniowy trening drużyny. Z uśmiechem na twarzy pan Stanisław zaproponował mi, abyśmy usiedli przy drewnianym stole na świeżym powietrzu , jako że akurat grzało i świeciło słońce. Długo nie czekając, przeszłam do zadawania pytań. Jak powstała wasza drużyna? - Drużyna powstała w 1998 roku . W 1999 konkretnie się ukształtowała pod nazwą JomsborgVikingsHird, czyli po polsku Drużyna Jomsborg. Odtwarzamy grupę wojów, która faktycznie istniała 1000 lat temu. Pomału ludzie przychodzili. Aktualnie nie ma stałej ekipy; zawsze ktoś nowy przyjdzie, a inny odejdzie. Kurczę, a temu się dziecko urodzi , a ten jakąś sobie pracę znalazł i nie ma czasu , a drugi z kolei by chciał i przychodzi. To tak, jak mawia mój, nie żyjący już, niestety, przyjaciel z Anglii: Nie martw się Stan ,to są najemnicy, oni przychodzą i odchodzą. W tej chwili mamy 26 wojowników. Nie jesteśmy drużyną kumpli z podwórka, ze szkoły czy studiów tylko taką, która łączy bardzo różnych ludzi. 13 NA SIENNEJ - Czy jeździcie na jakieś rekonstrukcje? Jeździmy. W tym roku planujemy wyjechać do Edynburga, Niemiec i w lipcu może do Danii na duży festiwal. Prowadzę rozmowę z muzeum na północy Norwegii. Decyzję wyjazdu uzależniamy od pieniędzy, które możemy uzyskać za udział w imprezie. Jeżeli wystarczą na pokrycie naszych wydatków, to pojedziemy. - Czy odtwórstwo traktujecie jako sposób na życie, czy jednak hobby? Jest to hobby, jak każde inne, jeden się angażuje bardziej, drugi mniej . Treningi są co tydzień; część osób przychodzi, część nie. Wśród nas są osoby wykonujące przeróżne zawody, np. kierowca ciężarówki , strażak, prawnik , zawodowy aktor, który śpiewał w operetce. Z resztą sam jestem historykiem z wykształcenia. Ci wszyscy ludzie to nasi wojownicy. -Istnieją jakieś ograniczenia związane z uczestnictwem? Osiemnaście lat i wyżej. Mamy na uwadze bezpieczeństwo i staramy się unikać sytuacji, których konsekwencje znalazłyby swój finał w sądzie. - A jeśli chodzi o kobiety- czy one też walczą? Czy jednak zajmują się rzeczami bardziej rzemieślniczymi ? No i czy ogólnie się przydają? - U nas nie. To znaczy, zrobiłem wyjątek dla jednej dziewczyny, która walczy włócznią i jak na razie jest jedynym rodzynkiem w naszej grupie. Tradycją tej konkretnie drużyny było, że pań nie przyjmowano. Kobiety oczywiście się przydają! Jesteśmy tu zdecydowanie wszyscy heteroseksualni! – dodał Jarl lekko uśmiechając się pod nosem – Kobiety odtwarzają u nas rzemiosła, życie obozowe oraz kuchnię. To nie znaczy, że ich udział ogranicza się ’’tylko do garów’’. Nie. Jak trzeba pomóc w czymś cięższym, to wojownicy też oczywiście pomogą. Tylko w tamtych czasach nie było idiotyzmów typu ’’gender” czy tam zwariowanych feministek, tylko kobieta miała takie same prawa jak mężczyzna, a podział obowiązków wyznaczało samo życie. Po prostu silniejszy fizycznie mężczyzna wojował i polował , a ona zajmowała się domem i tam z kolei miała pierwszy głos. Natomiast jeśli chodzi o prawa wśród wikingów, kobiety były absolutnie równouprawnione. Są opisane przypadki rozwodów z inicjatywy kobiety, bo mąż nie dbał o rodzinę. W jednym przypadku podobno został zaczarowany i nie mógł z nią odbywać stosunków seksualnych. Z każdą inną mógł , a z nią nie, ponieważ rzuciła na niego urok pewna dama z zemsty, że ją zostawił. Znaczy, możemy w to wierzyć albo nie, wiadomo. W każdym razie pozycja kobiety była bardzo wysoka, jeśli oczywiście mówimy o kobiecie wolnej a nie o niewolnicy . Czy zdarzały się kobiety wojowniczki? Zdarzały się, ale to była bardzo rzadka sytuacja. - Skąd na terenach Polski i Mazowsza pojawili się Wikingowie? -Wikingowie w Polsce, nie tylko na Mazowszu, byli przede wszystkim za czasów pierwszych Piastów. Przybywali jako kupcy i najemnicy i było ich dużo. Dzisiaj historycy i archeologowie uważają, że drużynę Mieszka i Chrobrego w 1/3 mogli stanowić najemni wikingowie. Dwa lub trzy lata temu niedaleko Ciechanowa znaleziono w pełni wyposażony grób wikinga. Był to wojownik i, jak to wikingowie, jednocześnie kupiec, bo oprócz miecza i ozdób znaleziono malutką wagę do ważenia srebra. Masę nordyckiej broni znaleziono w jeziorze Lednickim. Kiedy gród na Lednicy został zdobyty w Polsce miała miejsce Reakcja Pogańska, kompletna anarchia. Praktycznie nie było władzy. Czesi skorzystali z okazji, zdobyli wtedy gród na Jeziorze Lednickim. Parę lat temu archeologowie spod powierzchni wody wyciągnęli całą masę broni. Wiadome jest, że zaciekła walka toczyła się na moście, ponieważ masa szkieletów oraz broni utonęła w wodzie. Przy czym, wydobywając tę broń, dało się zauważyć, że większość z niej to broń normańska, co widać po zdobieniach. Na tym, niestety, musiałam zakończyć rozmowę z Jarlem, choć z wielką chęcią zadałabym mu o wiele więcej pytań. Na koniec pan Stanisław zaprosił mnie na otwartą imprezę rekonstrukcyjną, podczas której będzie można zobaczyć ponad stu wojów z Polski, jak i zza granicy oraz poczuć ducha tamtych lat. Wystawione będą stoiska z wyrobami rzemieślniczymi z tamtej epoki, jak np. biżuteria, materiały z lnu czy wełny. Kiedy skończyłam rozmowę, Jarl chwycił w dłoń miecz i powrócił do treningu. Miałam jeszcze chwilę 14 Na Siennej czasu, aby swobodnie rozejrzeć się po osadzie, przy czym nie mogłam się powstrzymać od głaskania kilku dużych psów, które towarzyszyły mi od samego wejścia do grodu. Kiedy już wracałam autobusem do domu, naszła mnie ogromna chęć przeniesienia się w tamte czasy. Nawet po takim krótkotrwałym oderwaniu się od rzeczywistości człowiek zostaje przytłoczony tą betonową szarością miasta. Więcej informacji możecie uzyskać na stronie : www.jomsborg.pl Awita Historia „…Bez Dystansu” Tytuł tego artykułu ma dwa znaczenia. Pierwsze dotyczy tego, że będę pisał o historii „Sceny Bez Dystansu”, czyli niezależnego teatru działającego w budynku XII LO im. Henryka Sienkiewicz w Warszawie. Druga wymowa dotyczy braku dystansu między uczniami a historią tego teatru. W każdym momencie możemy się skontaktować z większością aktorów grających w nim wcześniej(a było ich grubo ponad stu), lub porozmawiać z profesorem Pawłem Szczęsnym, nauczycielem historii w naszej szkole, który tym teatrem kieruje. Na samym początku była HECA, czyli coroczne obchody Święta Wiosny, na których każda klasa mając do dyspozycji jedno szkolne pomieszczenie i coś w nim robiła. Były spotkania ze znanymi ludźmi, gry, zabawy i przedstawienie teatralne. Wówczas to w sali 44 odbył się pierwszy spektakl pt. „Romeo i Julia”, teatru szkolnego, który jeszcze nie wiedział, że takowym teatrem się stanie. Sam występ był bardzo rozchwytywany, a sala pękała w szwach, więc przedstawienie było wystawiane kilka razy. Uczniowie, którzy brali w nim udział chcieli to kontynuować, więc razem z Panem Szczęsnym w 1993 roku założona została „Scena Bez Dystansu”. Trudno w to uwierzyć, ale siedem lat później w roku 2000 „Scena” wystąpiła na deskach Teatru Ateneum z przedstawieniem „Pan Zagłoba”. W tym teatrze był jeszcze grany spektakl z wykorzystaniem tekstów Jacka Kaczmarskiego pt. „Kosmopolak”. Dzięki osobistym kontaktom aktorów sam Kaczmarski na tym występie się zjawił i choć nie dał się wtedy namówić na wykonanie swoich piosenek to odwiedził naszą szkołę kilka tygodni później i dał dwugodzinny koncert. Był w Sienkiewiczu jeszcze dwukrotnie i zaprzyjaźnił się z uczniami i nauczycielami. Znajomości z Jackiem Kaczmarskim miała jeszcze jeden aspekt. Na Dużej Scenie Teatru Ateneum SBD wystawił spektakl „Sen Nocy Letniej”, na którym zjawiło się prawie 400 osób czyli widownia pękała w szwach. Cały występ był biletowany, a pieniądze miały iść na leczenie choroby nowotworowej wykrytej u Jacka Kaczmarskiego kilka lat wcześniej. Po spektaklu Kaczmarski tak pisał meilowo do profesora Szczęsnego: Kochany Pawle, bardzo mnie ucieszył Twój e-mail. To wzruszające, że tak o mnie myślicie. Cieszę się, że spektakl się udał. Strasznie dziękuję i serdecznie pozdrawiam! Jacek Niestety tego samego roku (tj. 2004) Jacek Kaczmarski zmarł. Ku uczczeniu jego pamięci SBD wystąpiła 20 marca 2009 roku w „Portrecie płonącym”, pierwszym swoim spektaklu muzycznym zawierającym piosenki autora „Murów” w nowych rockowych aranżacjach Marcina Partyki. Ich wersje studyjne można posłuchać na płycie CD wydanej przez SBD i Stowarzyszenie Sienna 53 15 NA SIENNEJ http://www.youtube.com/watch?v=HH4LQyFAlXw W ponad 20letniej historii Sceny Bez Dystansu podniosłe i radosne chwile przeplatały się ze smutnymi. Tak było 6 lutego 2002 roku. Mając niespełna 18 lat, tragicznie zginął w wypadku aktor „Sceny Bez Dystansu”, Tomasz Wątorek. Po sobotniej próbie mówił żegnając się z kolegami: „Jadę na weekend do rodziny. Do zobaczenia w poniedziałek”. To wydarzenie wstrząsnęło całą szkołą a zespołem SBD w szczególności.. „Na początku było załamanie się całej grupy, ale potem dało nam to większego kopa, bo przedstawienie, nad którym pracowaliśmy, było dla niego. Graliśmy dla Tomka.”- mówi prof. Szczęsny w rozmowie z redakcją. Scena Bez Dystansu jak przystało na szacowny teatr ma też publikacje jemu poświęcone. W 2010 roku powstała praca licencjacka Marty Szczepaniak (też aktorki SBD) o naszym szkolnym teatrze a w 2011 r. ukazał się zbiór wywiadów z aktorami SBD z lat 1993 – 2009. Książka „Bez Dystansu” opisuje dokładną historię teatru z punktu widzenia uczestników tego przedsięwzięcia. Obecnie teatr z zupełnie nową i inną obsadą zabiera się za wystawienie „Czarownic z Salem”, a sam koordynator całości, Pan Szczęsny, mówi w wywiadzie, że chciałby wystawić jeszcze „Romeo i Julię” lecz tak tradycyjnie, cały tekst bez żadnych odniesień do świata obecnego. Marzy mu się także wystawienie musicalu z wykorzystaniem piosenek polskiego rock’a lat 80’. Ale to bardzo kosztowne i wymagające potężnego zaangażowania przedsięwzięcie – mówi. Tak na prawdę każde przedstawienie to ogromna praca, a Panu Szczęsnemu należy się ukłon za organizowanie teatru przez 21 lat! Harry RECENZJA: „WŁOSKIE BUTY” towarzyszami jego samotnej egzystencji są stary pies i równie wiekowy kot oraz, pojawiający się od czasu do czasu, hipochondryczny listonosz. Opinie czytelników można podzielić na dwie grupy: 1) potwierdzające fakt, że autor wcale nie musi napisać kryminału, z których słynie, by stworzyć świetną powieść; 2) krytykujące pisarza za mroczną i pesymistyczną aurę „Włoskich butów”. Wiadomo, nie każdy lubi książki bez happy-endu, jednak ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, mimo iż wcześniej nie czytałem żadnej pozycji Mankella. Wierni czytelnicy szwedzkiego pisarza powinni mu wybaczyć wysłanie komisarza Kurta Wallandera na emeryturę. Akcja jest senna, spokojna oraz pozwala czytelnikowi wczuć się w klimat samotności na wyspie. Pozycja Henninga Mankella jest głęboką podróżą do ludzkiej duszy. Główny bohater od kilkunastu lat mieszka na bałtyckiej wyspie, która jest opustoszała. Starzec przebywa codziennie sam, może dlatego, żeby uciec od błędów przeszłości, z którymi będzie musiał się niespodziewanie Na niewielkiej bałtyckiej wyspie od dwunastu lat mieszka samotnie Frederick Welin, sześćdziesięciosześcioletni emerytowany lekarz. Rytm jego życia wyznaczają poranne kąpiele w wykuwanym codziennie przeręblu. Jedynymi 16 Na Siennej zmierzyć? Może dlatego, że przybędą one ze zdwojoną siłą; odkryje wówczas w sobie resztki ukrytego człowieczeństwa oraz nareszcie uświadomi, że nie jest tchórzem? Lektura wybitna, czytelnik uświadamia sobie, jak przeszłość nieraz może dać znać o sobie w najmniej spodziewanym momencie. „Nigdy nie mów nigdy” – brzmi słynne powiedzenie i z pewnością nie było to motto Fredericka.Przecież życie, którego nie zostało mu już tak wiele, miało być do bólu przewidywalne, jak przez ostatnie lata odkąd mieszkał na tym odludziu, a jednak… Dominik Owczarek http://lubimyczytac.pl/ksiazka/190749/wloskie-buty KULTURALNE GETTO Mimo trudnych warunków w getcie życie kulturalne stale rozwijało się i zapewniało rozrywkę wielu tysiącom Żydom. Występy znanych śpiewaków, muzyka na ulicach, wystawy obrazów- dzięki temu ludzie mogli choć na chwilę zapomnieć o otaczającej ich rzeczywistości. Na ulicach getta najczęściej śpiewali żebracy- muzyka była stałym elementem egzystencji w wydzielonej przestrzeni. Najpopularniejszym miejscem spotkań Żydów była kawiarnia ,,Sztuka” należąca do Tatiany Epstein. Łączyła ona elegancję z tradycją kawiarni artystycznej. Lokal mieścił się w starej kamienicy przy ulicy Leszno 2, tuż obok muru getta. Występowali tam artyści, tacy jak Władysław Szpilman- wybitny kompozytor i pianista czy Wiera Gran- aktorka kabaretowa potrafiąca rozbawić każdego do łez, a także wzruszyć wyjątkową barwą głosu, gdy śpiewała sławne ,,Trzy listy”. Życie kulturalne getta to nie tylko muzyka w kawiarniach, ale także teatr. Jeden z najbardziej znanych to Eldorado na ul. Dzielnej, gdzie do późnych godzin wystawiane były sztuki, na które przychodziły tłumy. Miejscem, w którym wolny czas spędzali młodsi widzowie, był Dom Sierot Janusza Korczaka. Przedstawienia (np. ,,Pocztę”) oglądały dzieci mieszkające tam na stałe i te specjalnie zaproszone po to, by mogły chociaż przez chwilę znaleźć się w świecie fantazji. Ci którzy nie mogli pozwolić sobie na luksus kawiarni i teatrów, korzystali z dostępnej powszechnie literatury. W języku polskim pisali m.in.: Władysław Szlengel i Henryka Łazowertówna. Niestety, większość z ich twórczości przepadła, tak samo jak pamięć po wybitnych polskich artystach. Dlaczego? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, być może sami nie jesteśmy zainteresowani ich osobą i skupiamy się na zagranicznych osobistościach, pomijając to, co nasze, polskie. Weronika Pławińska 17 NA SIENNEJ NIC TO… OD STRONY MURAWY Selekcjoner reprezentacji Polski, Adam Nawałka (na zdjęciu) po losowaniu grup eliminacyjnych do Euro 2016 nie krył zadowolenia, przyznając że nie narzeka jeśli nie ma na coś wpływu. Optymizmu nie może brakować, jak zresztą powiedział pewien internauta – „Na razie dobra nasza. Póki ex aequo zajmujemy pierwsze miejsce w grupie i tak trzymać”. Liga Mistrzów wznowiła rozgrywki. Po wyłonieniu zwycięzców w etapie 1/8 finału, rozlosowano pary ćwierćfinałowe, wśród których nie będzie brakowało wyrównanych pojedynków. Najtrudniej przewidzieć będzie prawdopodobnie mecz Paris Saint-Germain z Chelsea Londyn, drużyny te oprócz tego, że posiadają bogatych właścicieli, to prezentują takżer bardzo zbliżony poziom sportowy. W porównaniu z poprzednim sezonem, narzekająca na braki kadrowe Borussia Dortmund nie ma raczej szans z rozpędzonym Realem Madryt. Manchester United, zespół który z wielkim trudem przeszedł przeciętny Olympiakos Pireus, zmierzy się z mocarnym Bayernem Monachium. Awans „Bawarczyków” zdaje się być przesądzony. Tak samo jak zapewne zwycięstwo Barcelony nad Atletico Madryt, jednak fakt że stołeczni piłkarze objęli prowadzenie w lidze hiszpańskiej (stan na 26.03.), może świadczyć o tym, że należy się ich bać. Polacy w meczu towarzyskim zostali pokonani przez Szkotów, naszych przyszłych grupowych rywali. Jedyną bramkę uzyskał kapitan naszych rywali – Scott Brown. Może to zasłona dymna przed eliminacjami? Kto wie? Dominik Owczarek WYWIAD Z… KUBĄ RZEŹNICZAKIEM Czy reprezentacja Polski może po raz trzeci z rzędu wystąpić na Mistrzostwach Europy? Co się zmieniło w klubie lidera Ekstraklasy przez ostatnie kilka miesięcy i dlaczego kibice powinni mieć możliwość obserwowania własnych idoli na portalach społecznościowych? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie w poniższej rozmowie z zawodnikiem Legii Warszawa – Jakubem Rzeźniczakiem. D.O: Rozlosowano grupy eliminacyjne Mistrzostw Europy 2016, które odbędą się we Francji. Polacy wylosowała rywali w postaci Niemców, Irlandczyków, Szkotów, Gruzinów, oraz debiutujący w jakichkolwiek meczach o punkty Gibraltar. Jak Pan, jako dziewięciokrotny reprezentant Polski ocenia nasze szanse na wyjście z grupy? J.R: Myślę, że nasze szanse są dość duże, szczególnie po przeprowadzonej reformie, która sprawia, że na Euro 2016 zagrają 24 drużyny, czyli aż osiem więcej niż ostatnimi czasy, co zwiększa szanse na awans nie tylko Polsce, ale i innym drużynom. Osobiście jestem dobrej myśli, 18 Na Siennej zdecydowanym faworytem są Niemcy, ale pozostałe drużyny są jak najbardziej do pokonania, jeśli tylko spiszemy się na miarę naszych możliwości. jako najbardziej medialnym piłkarzem w Polsce. Czy działalność ta jest traktowana w kategorii dbania o swój wizerunek? Myślę, że w tym wypadku jedno łączy się z drugim. Swoją aktywność w mediach traktuję jako część zawodu, bo kibicom się to po prostu należy. Staram się także patrzeć z perspektywy swoich wczesnych lat, gdy sam lubiłem być blisko swoich idoli i osób, które podziwiałem. Myślę, że dbanie o wizerunek też ma swoje odbicie, bo wiadomo, że swoją pozycję trzeba budować na boisku jak i poza nim, ale aktywność ta jest także potrzebą bycia blisko ze swoimi kibicami i dzielenia się z nimi różnymi informacjami. Jak wypada obecna kadra Legii Warszawa w porównaniu z rundą jesienną? Najbardziej znaczącą zmianą jest sztab szkoleniowy, nowy trener i nowe reguły. Jeśli chodzi o zawodników, dołączyli do nas Guilherme, Orlando Sá i są to właśnie najpotężniejsze wzmocnienia, patrząc także na to, że z miejsca grają w pierwszym składzie. Odszedł Dominik Furman, ale akurat w środku pola trener ma w kim wybierać; jest Ivica Vrdolijak, Tomasz Jodłowiec, Daniel Łukasik, a także Helio Pinto bądź Rafael Augusto. Pomału do zdrowia wracają Kuba Kosecki i Michał Żyro, więc jak na rodzime warunki, kadra jest bardzo mocna i pod tym względem jesteśmy najlepsi w Polsce. Oby urazy nas omijały, bo przez ostatnie pół roku kontuzjowanych potrafiło być nawet dziesięciu zawodników, co nie było na pewno komfortowe dla ówczesnego szkoleniowca. Na Facebooku publikował Pan posty świadczące o tym, że podczas zgrupowań chętnie sięga Pan po książki. Czy wśród ostatnio przeczytanych znajdzie się taka, która jest godna polecenia? Ostatnimi czasy przerzuciłem się na książki o tematyce psychologicznej, motywacyjnej oraz o diecie. Stopniowo staram się wdrażać kibicom sposób mojego odżywiania. Godna polecenia jest książka „Dieta bez pszenicy”, która na mnie wywarła duże wrażenie i skierowała mnie do tego, by móc zdrowiej się odżywiać. Jeśli chodzi o książki motywacyjne, godna uwagi jest „Jedna rzecz”, która zawiera rady przydatne w życiu codziennym. Czy któryś z „młodych wilków”, idąc tropem Dominika Furmana (od niedawna zawodnika francuskiego Toulouse, przyp.red.) bądź Bartosza Bereszyńskiego, ma szansę stać się niedługo jedną z pierwszoplanowych postaci w drużynie lidera Ekstraklasy? Myślę, że chłopcy, którzy wchodzą do pierwszej „jedenastki”, muszą zostać obdarowani zaufaniem od trenera, co w ostatnim roku pokazali choćby Daniel Łukasik czy Kuba Kosecki, którzy odpłacili się dobrą grą i zadebiutowali nawet w dorosłej reprezentacji Polski. Myślę, że taki Przemek Mizgała, którego ostatnio, niestety, trapią kontuzje, czy też Michał Kopczyński są zawodnikami, zdolnymi do tego, by w przyszłości stanowić o sile Legii Warszawa, a nawet odejść z czasem do dobrych klubów zagranicznych. Czy cieszy się Pan zaufaniem nowego szkoleniowca Legii, Henninga Berga? Stuprocentowe zaufanie objawia się tym, że zawodnik występuje w pierwszym składzie, a ja, niestety, dwa ostatnie mecze (14.02. przeciwko Koronie Kielce, oraz 22.02. z Górnikiem Zabrze) przesiedziałem na ławce, dlatego o zaufanie nadal walczę. Myślę, że w jakimś stopniu trener ufa każdemu zawodnikowi, jakiego posiada w kadrze, bo jednak w wypadku absencji któregoś z graczy, drugi musi zająć jego miejsce i jak najlepiej się zaprezentować, dlatego zaufanie to działa w jedną jak i w drugą stronę. Udziela się Pan aktywnie na portalach społecznościowych (Facebook, Twitter, Instagram), co czyni Pana prawdopodobnie Dominik Owczarek 19 NA SIENNEJ TEMAT TABU: AWANTURA O GENDER Świat zwariował!- Można by rzec, słysząc na każdym kroku, w każdym środowisku wzmianki o inwazji gender. Co właściwe oznacza to pojęcie? Czemu wszyscy o nim mówią? W jaki sposób dotyka ono feminizmu, kościoła katolickiego i czy jest realnym zagrożeniem dla ludzi? „Gender to suma cech osobowości, umundurowanej przedstawicielki płci pięknej nikogo nie dziwi, a „macierzyństwo” i „kobiecość” utraciły swoje pierwotne znaczenia. Po tym wszystkim kobiety chcę udowodnić, że są lepsze od mężczyzn. Podejmują różne kroki by zaakcentować swoją odmienność, by pokazać że są niezbędne. Ale czy w tych wszystkich feministycznych działaniach nie zaczynają one myśleć wedle zasady: „Chcesz mieć władzę, pieniądze i prestiż? Bądź mężczyzną!”, zupełnie zatracając swoje poglądy? Być może gender to tylko pretekst do udowodnienia, że feminizm dzisiaj istnieje, a ponadto wciąż jest potrzebny. Warto przyjrzeć się spojrzeniu prawicy na ten temat, która to uznaje ideologię płci mózgu za jedną z głównych przyczyn zła w Polsce. W podobny sposób swoje poglądy opisuje kościół katolicki. „Ogólnie trzeba powiedzieć, że ich zachowań, stereotypów i ról płciowych, przyjmowanych przez kobiety i mężczyzn w ramach danej kultury w drodze socjalizacji, nie wynikających bezpośrednio z biologicznych różnic w budowie ciała między płciami.” - definiuje Wikipedia. Gender opanował społeczeństwo, dzieląc je na przeciwników i zwolenników tej ideologii. Tak naprawdę szum wywołany wobec tożsamości płciowej (gender) można uznać za nieco opóźniony, gdyż płcią psychiczną ludzi zaczęto zajmować się stosunkowo wcześnie. Studia związane z tym kierunkiem (Gender Studies) powstały w USA już w latach 80 XX w. Gender ma bezpośredni związek z feminizmem. Warto powiedzieć tutaj o tzw. „lewicowym feminizmie”, który, pławiąc się w ideologii gender zasadniczo traci kontakt z rzeczywistością. Gender jest trzonem i spoiwem, a zarazem stanowi fundament lewicowego feminizmu. Zwolennicy twierdzą, że jako taka płeć nie istnieje. Różnice pomiędzy kobietą, a mężczyzna to tylko i wyłącznie wytwór socjalizacji i z łatwością można – a zasadniczo nawet NALEŻY – je niwelować. Czy jednakże jest sens dążyć do społeczeństwa, składającego się z obojnaków, gdzie nikt nie będzie zwracał uwagi na płeć? W teorii planowanych zmian wyznawanych przez feministki możemy dostrzec kilka nieścisłości. Mężczyzna bowiem przedstawiony jest jako „agresor”, role płciowe są nieistotne, za to wszelkie przejawy kobiecości są traktowane z wrogością. Czy nie chodzi tu w takim razie tylko o niepohamowany popęd upodobnienia się do mężczyzn, a gender nie jest użyte nieco „na siłę”? Czym można to wytłumaczyć? Dzięki walczącym pół wieku temu feministkom dzisiejsze kobiety mogą zajmować niegdyś uznawane za typowo męskie stanowiska pracy. Widok program (zwolenników gender) opiera się na niezwykle prymitywnej antropologii. Miłość redukuje do fizjologii, promuje seks bez zasad i ograniczeń, czyli niesłychaną rozwiązłość i rozpasanie. Najbardziej zagrożone są dzieci najmłodsze. Po takim wychowaniu młodzież łatwo może popaść w rozwiązłość, seks-narkomanie, stać się niezdolna ani do wiary, ani małżeństwa, rodziny. Wszystko po to by zniszczyć psychikę dziecka, czy w ogóle młodego człowieka” - mówi w wywiadzie z księdzem Waldemarem Wesołowskim biskup marek Mendyk. Czy faktycznie możemy obawiać się tego, że nauka o rolach społecznych może zniszczyć świadomość postrzegania świata przez dzisiejszą młodzież? Głosy przeciwników gender wysuwają nawet stwierdzenia, świadczące, że rzekomo teoria ta została spisana przez szatana. Demoralizuje i niszczy wartości prorodzinne, a najlepiej byłoby zabronić kierowaniem swoim życie wedle tych poglądów. Czy nie jest to jednak swego rodzaju przesada? Wiadome jest to, że nie wszyscy są w stanie popierać jeden pogląd. Lecz jaki sens ma robienie czegoś wielkiego z niczego, co by do tego zmuszało. Czy gender stanowi realne zagrożenie dla społeczeństwa? Tu również głosy są podzielone. 20 Na Siennej Osoby popierające powyższe stwierdzenie podejmują rozmaite kroki by udowodnić swoje racje. Wśród nich profesor dr hab. Roman Wieruszewski- kierownik Poznańskiego Centrum Praw Człowieka INP PAN oraz profesor UW, dr hab. Mirosław Wyrzykowski- kierownik Zakładu Praw Człowieka WPiA UW, którzy to napisali list otwarty w związku z trwającą debatą dotyczącą gender. Mieli oni w zamyśle przypomnienie zasad, wynikających z obowiązującego w Polsce prawa. W skład ich argumentów weszły między innymi : -przywołanie podstawowej zasady konstytucyjnej, dotyczącej równości wobec prawa oraz zakazu dyskryminacji ze względu na jakąkolwiek przyczynę (w tym np. ze względu na płeć, tożsamość płciową i orientację seksualną), -powołanie się na zakaz dyskryminacji ze względu na płeć, zawarty w sposób szczególny w konstytucji RP (art. 33 ust. 1). Autorzy listu podkreślali w tym miejscu, że obowiązkiem władz publicznych jest podejmowanie wszelakich działań, które mogą służyć pełnej realizacji powyższych wartości konstytucyjnych. Profesorowie podkreślają, że apelują do polskich władz „o pełną realizację zasad konstytucyjnych oraz zobowiązań międzynarodowych dot. praw i wolności jednostki”. Co ciekawe, w Sejmie działa parlamentarny zespół „Stop ideologii gender”, którego przewodniczącą jest Beata Kempa, posłanka Solidarnej Polski. A co obywatele wiedzą i myślą na temat gender? Na podstawie ulicznej ankiety SuperEkspress.TV, udostępnionej w serwisie YouTube podczas której pytano przechodniów „czym właściwie jest ten gender?”, można stwierdzić, że niewiele. Padały odpowiedzi nie na poziomie, nie mające żadnego związku z dziedziną nauk humanistycznych, która zajmuje się badaniem roli płci przypisanej jej przez kulturę. Gender to wciąż żywy temat, na który warto mieć własne zdanie i przede wszystkim wiedzieć dlaczego w Polsce powstało tyle hałasu. Malwina Kowalczyk NA JĘZYKACH W tym numerze naszej szkolnej gazetki postanowiłam przedstawić Wam podstawowe zwroty języka NORWESKIEGO. Na początku norweski wydaje się nieco dziwny i kompletnie niezrozumiały, ze względu na niespotykane w języku polskim litery i dźwięki, ich kombinacje czy inną intonację. Jednak jeśli już przyzwyczaimy się do tego „egzotycznego” brzmienia, okaże się, że norweski wcale nie jest taki trudny! Zaczniemy od samego początku. Alfabet języka norweskiego - Detnorskealfabetet 21 NA SIENNEJ W języku norweskim występują samogłoski, których nie mamy w języku polskim. Np. Ø – jak polskie „e” z zaokrągleniem ust do „o”. Å – wymawiamy jak długie polskie „o”. Æ – wymawiamy „a” , usta otwarte jak do „e Podstawowe zwroty i wyrażenia: Ja – tak (ja) Nei – nie (naj) Takkskaldu ha.- dziękuję bardzo, np. gdy komuś coś oddajemy (tak skaldu ha) Jeg heter… – nazywam się … (jaj heter) Hva heter du? – jak się nazywasz? (va heter du) Jeg er 18 årgammel - ja mam 18 lat (jaj ar attenorgammel) Hvorgammel er du? - ile masz lat? (vurgammel ar du?) Jegkommerfra... - pochodzę z... (jaj kommerfra) Hvorkommerdufra? - skąd pochodzisz? (vorkommerdufra?) Unnskyld – przepraszam (unszyld) Hei – cześć (powitanie) (hej) God dag – dzień dobry (gud dag) Ha detbra – cześć, na pożegnanie (ha de bra) Dlaczego warto znać język norweski? • To najłatwiejszy spośród języków skandynawskich. Wymowa jest dużo łatwiejsza niż w duńskim, a gramatyka niż w szwedzkim. • Znając język norweski będziesz mógł swobodnie rozmawiać ze Szwedem oraz być zrozumiałym dla Duńczyka. To łatwiejsze niż rozmowa pomiędzy Polakiem a Czechem. • Język norweski wcale nie jest trudniejszy niż język angielski czy hiszpański. Wymowa, która na początku wydaje się barierą nie do przejścia, w rzeczywistości możliwa jest do szybkiego opanowania. • Jeśli znasz już jeden obcy język, nauka kolejnego przyjdzie dużo łatwiej. Jeśli jest to język angielski, zauważysz wiele podobieństw do norweskiego jak np. użycie czasów. 22 Na Siennej • To także możliwość zdobycia dobrze płatnej pracy w Polsce. Ciągle jest wiele ofert w różnych branżach dla osób posługujących się językiem norweskim i wciąż brakuje takich osób. • Norwegia jest wspaniała dla podróżników ceniących niezależność i niepowtarzalną przyrodę – piękne góry, czyste wody, fiordy. Znajomość języka ogromnie wzbogaci poznanie dorobku tego kraju oraz otwartości mieszkańców. • Norwegia jest uważana za najlepszy do życia kraj. Kolejny rok z rzędu, wg badań ONZ, wskaźnik rozwoju społecznego Norwegii jest najwyższy na świecie. Mam nadzieję, że zachęciłam chociaż o drobinę do nauki języka norweskiego. Jak już sami zdążyliście przeczytać, jest wiele zalet w znajomości tego języka. Greta Osoba ROZRYWKA - Jak nazywa się facet z radiem? - StereoTyp - Jakie miasto zmusza do refleksji? - Przemyśl - Co robią ogrodnicy-złodzieje? - Grabią 23 NA SIENNEJ Łukasz Raczkowski Tu jest miejsce na Twoją reklamę… Wystarczy zgłosić się do redakcji gazety „Na siennej” 24