ka i drugiego wnuka. Nie ma z nimi żadnego kontaktu. Na szczęście
Transkrypt
ka i drugiego wnuka. Nie ma z nimi żadnego kontaktu. Na szczęście
ka i drugiego wnuka. Nie ma z nimi żadnego kontaktu. Na szczęście Felix i dziadek wracają do domu około 20 dnia następnego. Kufer ze skarbem utonął, ale nie była to wielka strata. Okazało, że w środku nie było prawdziwego skarbu, tylko atrapy. Ktoś umieścił taki niby skarb na mapie i w ukryciu zapewne dla zabawy. Kilka dni później bracia musieli wracać do Hong Kongu. Dziadek odwiózł ich na lotnisko, ale tu plany się trochę pozmieniały, przynajmniej Felixa. Udało mu się kupić bilety do Sydney. Zobaczy Micke’a i zrobi sobie zdjęcie na tle opery. Wydawać by się mogło, że przygoda Felixa, Xelona i dziadka nie miała żadnego sensu. Kto tak myśli jest w błędzie. Skarb odnaleziony przez braci był prawdziwy. Kiedy dziadek z Felixem spali, ktoś ukradł kufer i podstawił atrapę. Na razie Felix i Xelon sprzeczają się w Sydney, kto to mógł zrobić. Podejrzewają wszystkich, nawet, a może przede wszystkim babcię. Hmmm, to ma sens… Babcia celowo zakładała się i podczas nieuwagi ukradła skarb i ukryła go gdzieś na przykład na strychu. Tego bracia nie sprawdzili, ale teraz można liczyć tylko na dziadka, o ile odbierze telefon. Na razie Xelon i Felix będą szli zobaczyć Micke'a. Niestety bracia nie znają adresu. Wędrowali po Sydney to tu to tam, przeszli miasto wzdłuż w wszerz ale nic, gdyby nie zobaczyli czarnego Koeingsegga z rejestracja "NARA FRAJERZY! Aloha State". Rodzina Xelona jeździ dość nietypowymi , można by powiedzieć, samochodami. W każdym razie bracia pojechali autobusem za, jak go nazwał Xelon "Hawajskim Narafrajerskim Szwedem". Dojechali po zmarnowaniu kilku jednorazówek na Sussex Street, ale dla ułatwienia potocznie nazwano ją "Susan Street". Tu kierowca wysiadł ze Szweda i poszedł do góry. Bracia podążyli za nim. Na 6. Piętrze ktoś wszedł do domu, gdzie przywitał go Micke w stroju buddysty. Xelon i Felix nie wiedzieli o co chodzi. Zapukali do drzwi, a kiedy buddysta otworzył im "wrota" zdziwił się, ale był zadowolony. Tych dwóch zgubił w Pyin Oo Lwin dwa lata temu. Na dodatek teraz Micke chodził ubrany w tamtejsze stroje. Micke zaprosił ich do środka, a kiedy dowiedział się o historii u dziadków dołączył się do poszukiwań. Wszyscy trzej usiedli do komputera, gdzie stworzono Akta Sprawy. Operacja "Argo" ma polegać na rozwikłaniu zagadki. Jednak to nie takie proste. Xelo- nowi i Felixowi kończy się budżet. Ich kasa ciężko zarobiona w Hong Kongu stała się zarobkiem Komunikacji miejskiej w Sydney. Micke też ma swoje pieniądze. Po namawianiu go po trzech godzinach rzucił tysiąc dolarów na biurko. Za ta kasę planowano polecieć z powrotem do Brisbane. Niestety, pozostaje też kwestia transportu. Dziadek nie ma telefonu, a nie można przecież poinformować babci, bo ona by powiedziała o tym rodzicom, a powrót do Hong Kongu nie wchodzi w rachubę. Na szczęście Felix, który jest internautą i nawet na lekcjach siedzi na Facebooku zapytał przez swojego smartfona Brie'a, który ma własną awionetkę, czy nie chciałby ich podrzucić do Winton, a on na to, że chętnie polata samolotem. To miło ze strony tego pana, którego imię zna Felix, jak pogrzebie na Facebooku. Czyli jakoś ci trzej dostali sie do Brisbane, i co za tym idzie, Winton. Tylko jak tu namierzyć dom dziadków??? Szukali i szukali, aż po kilku godzinach dotarli na pożądaną ulice. Cała trójka czeka aż nic nie wiedzący dziadek wyjdzie z domu. Po dłuższym czasie dziadek wyszedł i bardzo zdziwił sie na widok całej trójki. Dziadek usłyszał o skarbie i obiecał im pomóc w poszukiwaniu złodzieja. Wpierw trze-