Tajna agentka
Transkrypt
Tajna agentka
Pani misję oficjalnie uznano za zakończoną sukcesem. Zgodnie z prośbą, utraciła pani status agentki Kasia z szerokim uśmiechem odczytała SMS-a od swojego przełożonego, odpisała krótko i wyłączyła służbową komórkę. Spojrzała na nią z zastanowieniem, po czym wyciągnęła z niej kartę SIM i przełamała na pół. Z oddali słyszała jak jej mama, stojąc na progu domu, woła całą rodzinę na obiad. Karol, wierny fan talentu kulinarnego swojej teściowej, dawno już siedział przy stole ustawionym w ogródku i z nadzieją wpatrywał się w swój talerz. - Kasiu…! Wracaj, zaraz obiad! – zawołał do niej i pomachał ręką, w której już trzymał widelec. Rodzice Kasi mieszkali w Krakowie, w uroczym domku z ogródkiem. Rodzina Kowalskich kochała swoje miejsce na ziemi. Kasia spędziła tu cudowne lata swojego dzieciństwa. Duża była w tym zasługa jej mamy, osoby niezwykle ciepłej i uczynnej. Kasia długo nie wyobrażała sobie życia gdziekolwiek indziej. Przecież wszystko, czego potrzebowała do szczęścia, miała tu, pod ręką. Jednak, jak to zazwyczaj bywa, upływające lata weryfikują nasze dziecięce postanowienia i plany. Pewnego dnia Kraków, z całym swoim pięknem, wzruszającymi wspomnieniami jakby się skurczył - stał się dla Kasi zwyczajnie za mały. Co może zrobić dziewczyna po szkole średniej, która chce wyrwać się ze swojej miejscowości, aby lepiej poznać otaczający ją świat? Może rozpocząć pracę lub studia w odległym, wielkim, pełnym przygód mieście. Kasia zawsze wysoko stawiała sobie poprzeczkę. Poszukując ofert pracy oraz przeglądając to, co mogą zaoferować jej rodzime uczelnie, dokonała brutalnego przesiewu. Odrzucała to, co wydawało jej się zbyt proste, błahe, nieprzydatne. Celem było przecież poznanie świata, a nie studiowanie nieinteresujących, abstrakcyjnych kierunków w małym miasteczku, w którym nic się nie dzieje. Przedzieranie się przez gąszcz ofert było żmudne i czasochłonne. Kiedy już była tym wszystkim zmęczona i bliska rezygnacji ze swoich marzeń o odkrywaniu świata w końcu jedna z ofert przyciągnęła jej uwagę. Firma miała z niczym nie kojarzącą się nazwę, ale jej logo i strona internetowa wyglądały bardzo profesjonalnie. Sama oferta pracy sformułowana była bardzo tajemniczo, ale też pociągająco: Gwarantujemy zajęcie ekscytujące, częste i dalekie podróże, duży nacisk na rozwój osobisty pracowników i stałą dawkę dużych emocji To było to! Podekscytowana wysłała CV i pełen entuzjazmu list motywacyjny. Odpowiedź z firmy była szybka i zaskakująca. Pocztą dostała bilet do Warszawy i skierowanie na całą serię testów psychologicznych i rozmaitych badań sprawnościowych. Kasia, zaintrygowana i pełna oczekiwań, wsiadła w pociąg i zaczęło się…