Niemcy nie mogą ingerować w polski program jądrowy wnp.pl

Transkrypt

Niemcy nie mogą ingerować w polski program jądrowy wnp.pl
Prof. Strupczewski: Niemcy nie mogą
ingerować w polski program jądrowy wnp.pl
Fot. PTWP (Piotr Waniorek)Interesy niemieckich landów, które protestują przeciwko elektrowni
jądrowej w Polsce, i interesy Polski nie muszą być takie same. Tak samo jak interesy Niemiec i
Francji nie są takie same w zakresie energetyki jądrowej. W UE każdy kraj decyduje sam,
Fot. PTWP (Piotr Waniorek)Interesy
niemieckich landów, które protestują przeciwko elektrowni jądrowej w Polsce, i interesy Polski nie
muszą być takie same. Tak samo jak interesy Niemiec i Francji nie są takie same w zakresie
energetyki jądrowej. W UE każdy kraj decyduje sam, czy chce mieć energetykę jądrową czy nie mówi prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku Czy budowę
elektrowni jądrowej w Polsce opóźnią protesty z zagranicy? W Niemczech już protestują organizacje
społeczne oraz władze landów - Maklemburgi i Brandenburgi.
- Oczywiście Niemcy mają prawo do swojego zdania. Podobna sytuacja miała miejsce ok. 10 lat temu
w stosunkach Austria-Czechy. Austria gwałtownie protestowała przeciwko budowie elektrowni
jądrowej Temelin w Czechach, blokowano nawet drogi z Austrii do Czech. Efektem tego było
wzmocnienie społeczeństwa czeskiego, które uznało, że Austriacy ingerują w ich wewnętrzne sprawy.
Od tej pory Czesi w dużej części są za energetyką jądrową. Podobna sytuacja była pomiędzy Austrią
a Słowacją. Austriacy użyli wszystkich wpływów, aby uniemożliwić sfinansowanie budowy elektrowni
jądrowej Mochovce z European Bank for Reconstruction and Developement (EBOiR). Efekt był taki,
że Słowacy powiedzieli, że nie będą brali pieniędzy z tego banku, lecz wezmą pożyczkę z Francji i
Rosji. Początkowo Słowacy dawali Austriakom możliwość kontroli stanu bezpieczeństwa elektrowni
Mochovce, ale potem powiedzieli, że skoro Austria sprzeciwia się pożyczce to prawa do kontroli
bezpieczeństwa mieć nie będzie. Rząd austriacki uznał potem oficjalnie, że strategia austriacka w tej
sprawie była błędem, który spowodował napięcie w stosunkach Austrii ze Słowacją i skutkował tym,
http://elektrownia-jadrowa.pl/
1
że Austriacy stracili wszelki wpływ na rozwiązania w elektrowni Mochowce. Stanowisko rządu
niemieckiego wobec polskiego programu jądrowego jest bardzo wyważone, powściągliwe i spokojne.
Jak widać Niemcy nie chcą powtarzać błędu austriackiego. Protesty przeciwko elektrowni jądrowej w
Polsce przyszły od niemieckich organizacji społecznych. Trzeba na to patrzeć przez pryzmat realiów
politycznych w Niemczech. Tam trwa bardzo ostra walka o władzę pomiędzy CDU-CSU a SPD i
Zielonymi. Właściwie szanse są wyrównane, w związku z tym walka jest bardzo zacięta a energetyka
jądrowa jest używana jako jeden z zasadniczych argumentów w tej grze. Kanclerz Angela Merkel
zdecydowała się usunąć ten argument z walki politycznej wewnątrz Niemiec, ale jej przeciwnicy
uważają, że w dalszym ciągu mogą grać tą kartą wykorzystując Polskę. Wobec tego mobilizują
swoich członków rzekomym zagrożeniem dla Niemiec.
Polski program jądrowy dopiero powstaje i można w niego ingerować. Można mobilizować swoich
członków i mieć gwarancję, że będą głosowali we właściwy sposób w wyborach niemieckich. Patrzę
więc na działania SPD i Zielonych jako na element kampanii wyborczej w Niemczech. Jeśli w
Niemczech zmienią się władze i rząd stworzy koalicja SPD -Zieloni to czy antynuklearne naciski na
Polskę się zwiększą?
- Jak sądzę, naciski wzrosną. Niemcy już próbowali ingerować w przygotowania do rozwoju
programu jądrowego w Polsce. Przed ostatnimi wyborami federalnymi do Polski przyjechał ówczesny
minister środowiska Niemiec i miał antynuklearne wystąpienia, które były częścią jego kampanii
wyborczej. To wystąpienie było relacjonowane przez media niemieckie. Wówczas SPD i Zieloni
przegrali, obecnie szanse są wyrównane. Więc jak dojdą do władzy, to na pewno środki na to, aby
prowadzić propagandę antynuklearną w Polsce za pieniądze niemieckie, będą większe. Pod koniec
listopada 2011 r. Waldemar Pawlak spotkał się z premierem Brandenburgii, z którym rozmawiał m.in.
o polskim programie jądrowym. Czy takie rozmowy przyniosą jakieś skutki?
- Takie rozmowy mają sens. Interes landu Brandenburgii i interesy Polski nie muszą być, i nie są,
takie same. Tak samo jak interesy Niemiec i Francji nie są takie same w zakresie energetyki jądrowej.
Unia Europejska postawiła zasadę, że każdy kraj decyduje sam, czy chce mieć energetykę jądrową
czy nie. UE i Parlament Europejski popierają energetykę jądrową. PE przed 3 laty przyjął uchwałę,
która mówi, że energetyka jądrowa jest największym źródłem czystej energii, że bez niej nie można
spełnić celów ekologicznych UE i każdy kraj, który wyrzeka się energetyki jądrowej wpływa na
ekonomikę UE - w domyśle wpływa niekorzystnie, ponieważ ceny energii idą w górę. Padło
stwierdzenie, że każdy kraj sam wybiera swoją drogę w tym zakresie. Niemcy mają prawo do swojej
decyzji, że nie będą rozwijali energetyki jądrowej. Inne kraje podjęły inne decyzje w tej sprawie.
Gdybyśmy mówili, że przykład jednego kraju powinien decydować, to można by wziąć przykład rządu
holenderskiego, który na początku roku 2011 powiedział, że dosyć już szaleństwa z wiatrakami na
morzu. Premier Holandii Mark Rutte oświadczył, że wiatraki kręcą się tylko przez subsydia i
zapowiedział, że nie da więcej pieniędzy na wiatraki na morzu. Mimo to Jan Haverkamp, główny
ekspert Greenpeace, który ingeruje w sprawy decyzji Polski, Czech i innych państw, nie zwraca się
do swojego premiera, aby budował wiatraki na morzu. Zamiast tego zwraca się do Polaków i żąda,
aby polski parlament i rząd odwołały swoją decyzję o budowie energetyki jądrowej i budowały farmy
wiatrowe na morzu. Wydaje mi się to bezczelnością. Ale jesteśmy krajem gościnnym i jak zawsze
pozwalamy cudzoziemcom na bardzo wiele. Jak wygląda porównanie cen energii z elektrowni
jądrowych i OZE?
- Często mówi się, że elektrownie jądrowe są strasznie drogie a OZE są strasznie tanie. Chcę
przypomnieć fakt, że energetyka jądrowa w całej UE nie dostaje subsydiów, a OZE dostają i będą
dostawały subsydia. W związku z tym mówienie, że mamy za darmo energię z wiatru a energetyka
jądrowa jest droga jest kłamstwem! Francuzi sprzedają obecnie energię do sieci po 42 euro za MWh
(w roku 2011 było to 40 euro), a w Niemczech energia z morskich elektrowni wiatrowych jest
http://elektrownia-jadrowa.pl/
2
sprzedawana do sieci po 190 euro za MWh. W tej sytuacji ktoś, kto mówi, że energia wiatrowa z
wiatraków morskich jest tańsza niż energia z elektrowni jądrowych mija się z prawdą.
Źródło: wnp.pl
Autor: Dariusz Ciepiela
http://elektrownia-jadrowa.pl/
3