Untitled

Transkrypt

Untitled
Warszawa, 22 maja 1999
Drogi Doktorze!
Nazywam się Łucja Kowalska i mam 9 lat. Piszę do Pana, ponieważ słyszałam o Panu na
lekcjach języka polskiego. Pani powiedziała nam, że był Pan przyjacielem dzieci i dbał o nasze prawa.
Dlatego myślę, że potrzebna mi Pańska pomoc.
Mój Tata przedwczoraj wyszedł z domu i jeszcze nie wrócił. A Mama wcale nie wygląda, jakby
się tym martwiła. Zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. Tata jest dobry, naprawdę. Tylko czasem
bardzo źle robi. Ja wiem, że nie wolno bić dzieci ani nikogo, ale on może o tym nie wie? Jak Pan
myśli?
Bardzo się martwię o Tatę. Niech mi Pan pomoże! Bardzo proszę!
Z poważaniem,
Łucja Kowalska, kl. IIa
Warszawa, 25 maja 1999
Drogi Doktorze!
Co u Pana słychać? Mam nadzieję, że nie jest Pan chory, bo w Niebie chyba się nie choruje?
Chociaż na pewno jest Pan w Niebie, dobrzy ludzie zawsze są w Niebie, wiem to od Babci. Ale
musiałam o to zapytać, bo pani wychowawczyni tak kazała pytać w listach.
Piszę do Pana, ponieważ mój Tatuś wrócił dziś do domu. Bardzo niedobrze wyglądał i chyba
nie wiedział, że tak długo nie było go w domu. I znowu tak dziwnie się zachowywał – myślę, że był
pijany. Trochę krzyczał, ale nic więcej nie zrobił, bo zaraz zasnął. Mama płakała, więc ja musiałam się
nim zająć, wzięłam swój ulubiony koc z łóżka i nakryłam go nim. Myślę, że ucieszy się z tego, bo wie
jak bardzo lubię ten kocyk.
Dziś nie proszę już Pana o pomoc, bo Tata śpi, więc do jutra będzie dobrze. Jeśli coś by się
stało, napiszę do Pana.
Z poważaniem,
Łucja Kowalska, kl. IIa
Warszawa, 26 maja 1999
Drogi Doktorze!
Jak Pan się dziś czuje? Bo ja źle, choć nie narzekam. Ale z tego powodu nie napiszę dziś dużo.
Tatuś był bardzo niezadowolony, gdy się obudził. Mówił, że boli go głowa i nakrzyczał na
Mamusię. A na mnie nie zwracał w ogóle uwagi, nawet nie zauważył co wczoraj zrobiłam. Troszkę się
na Niego obraziłam za to i poszłam do swojego pokoju. Byłam też odrobinę zła na Mamę, bo wczoraj
bardzo dużo uczyłam się wierszyka do szkoły i dziś dostałam szóstkę, a ani Mama, ani Tata nie
zapytali mnie o to. Było mi przykro.
Dziś również nie proszę Pana o pomoc, bo na razie jest dobrze.
Z poważaniem,
Łucja Kowalska, kl. IIa
Warszawa, 27 maja 1999
Drogi Doktorze!
Mam nadzieję, że nie jest Pan chory i dobrze się czuje. Piszę do Pana, ponieważ potrzebuję
pomocy.
Tata dziś krzyczał na mnie, a potem uderzył. Mamusię też, bo próbowała mnie zabrać
z pokoju. Teraz znowu śpi, ale już nie nakryłam go swoim kocykiem. Jestem na Niego tylko troszkę
zła, ale Tata nie jest zły. On tylko czasem postępuje źle. A dziś w szkole też było mi bardzo przykro.
Andrzej śmiał się ze mnie cały dzień i opowiadał wszystkim, że jestem brzydka, bo mam piegi i rude
włosy. Ja wiem, że to nie jest moja wina, ale kiedy będę miała 15 lat (a wtedy wszystko wolno, bo jest
się już dużym) przefarbuję włosy na inny kolor i będę się malować tak, że nie będzie widać ani
jednego piega. Oprócz tego mówił, że jestem biedna, bo na Komunię nie dostałam od rodziców
komórki ani laptopa.
Proszę, niech Pan mi coś doradzi!
Z poważaniem,
Łucja Kowalska, kl. IIa
PS. Bardzo kocham mojego Tatusia!
Niebo
Droga Łucjo!
Twoja Pani ma rację – jestem przyjacielem dzieci, więc również Twoim. Bardzo cieszę się, że
do mnie napisałaś, bo z chęcią pomogę Ci w każdym problemie. Myślę, że nie sprawię, by problem
zniknął, ale postaram się pomóc najlepiej, jak umiem.
Idealnym rozwiązaniem było by, gdyby Twój Tata nigdy nie sięgnął po alkohol i nie bił Ciebie
ani Twojej mamy. Ale niestety, nawet ja nie mogę cofnąć czasu. Z dat, które umieszczałaś w swoich
listach, zauważyłem, że są dni, kiedy Twój Tatuś „nie rozrabia”. Może w te dni spróbowałabyś
spędzać z Nim i z Mamą jak najwięcej czasu? Mogłabyś również porozmawiać z Nimi i powiedzieć, że
jest Ci przykro i smutno, kiedy Tata źle postępuje - może to zrozumie i postara się zmienić swoje
czyny? Możesz też zaproponować Mamie, żeby delikatnie zasugerowała Tacie jedną z terapii, które
proponują np. współczesne szpitale czy specjalne ośrodki. Spotykają się tam ludzie, którzy mają
podobne problemy, co Twój Tatuś. Jeśli nic nie pomoże, idź do swojej pani wychowawczyni w szkole
i poproś o pomoc. Myślę, że jest bardzo mądrą kobietą i na pewno Ci doradzi.
A co do Twoich szkolnych problemów, to uważam, że nie ma znaczenia, jaki masz kolor
włosów czy to, że masz piegi. Taka po prostu jesteś i właśnie to, że jesteś inna niż wszyscy, czyni Cię
piękną dziewczynką. Może powiedz mamie o Andrzeju? Gdybyś miała jeszcze jakiś problem lub po
prostu chciała do mnie napisać, będzie mi bardzo miło!
Janusz Korczak
PS. Twoja Pani Wychowawczyni bardzo dobrze nauczyła Was pisać listy. Pogratuluj jej!
Warszawa, 12 listopada 2004
Drogi Doktorze!
Minęło już kilka lat od mojego ostatniego listu do Pana. Ale ostatnio znowu potrzebuję
pomocy. Chociaż może najpierw napiszę o losach mojej rodziny, bo byłam tak przejęta Pana listem
i postępowaniem zgodnie z Pana instrukcjami, że zapomniałam odpisać.
Dużo rozmawiałam ze swoimi rodzicami i powiedziałam Mamie o tych terapiach. Spędziła
sporo czasu na namawianiu Taty, żeby poszedł, choć na jedno spotkanie i spróbował. W końcu się
zgodził. Teraz już wszystko jest w porządku i nasze wspólne życie wróciło do normy. Mam nawet
małego braciszka, Benia. I nie musiałam farbować włosów, ponieważ teraz to one z mojego wyglądu
najbardziej mi się podobają, a piegi z czasem zniknęły.
Ale teraz chciałabym Panu opowiedzieć o swoim problemie. Jak Pan się pewnie domyśla,
mam już dosyć alkoholu i innych używek na całe życie. Wydaje mi się, że to dobrze, że tak jest. Ale
moi koledzy w klasie tak nie myślą. Uważają mnie za taką „świętą” i ciągle próbują namówić do picia
alkoholu albo zażywania narkotyków. Mam już ich dosyć, bo ile razy ja powiem „nie”, tyle razy oni
namawiają mnie kolejny raz.
Co mam zrobić, żeby wreszcie dali sobie z tym spokój i zrozumieli, że „nie to nie”?
Łucja Kowalska
Warszawa, 17 lutego 2013
Drogi Doktorze!
Przez wiele lat nie pisałam do Pana. Ale może zacznę tak, jak kiedyś. Co u Pana słychać? Mam
nadzieję, że nie jest Pan chory. U mnie wszystko tak, jak być powinno.
Piszę do Pana, ponieważ chcę podziękować za to, co Pan dla mnie zrobił. Tylko dzięki Panu
i Pańskim książkom szczęśliwie dotarłam aż tutaj, gdzie obecnie jestem. Z wielu książek napisanych
przez Pana, np. „Kiedy znów będę mały” i „Prawidła życia” wyciągnęłam ważne wnioski, z których
później korzystałam. Za każdym razem, kiedy miałam jakiś problem, już nie musiałam pisać do Pana –
wystarczyło, że zajrzałam do Pańskich utworów. Każdy pozostawiał jakąś jedną, najważniejszą myśl,
w zależności, na jakim aspekcie w danym momencie się skupiałam. Po moim ostatnim liście do Pana,
miałam kilka problemów – rodzice, a co za tym idzie cała nasza rodzina, przechodziła kryzys. Byli zbyt
zajęci swoimi sprawami i już nie starczało im czasu dla nas. Oprócz tego moja przyjaciółka też
zmagała się z bardzo poważnym problem, chyba poważniejszym od mojego. Jej rodzice rozwiedli się
i mieszkała tylko z mamą, a taty nie widywała wcale. Kiedy byłyśmy w gimnazjum, jej mama miała
wypadek samochodowy, w którym zginęła. Malwina została sama i trafiła do domu dziecka. Tak się
składa, że do Domu Sierot w Warszawie przy ul. Jaktorowskiej. Później opowiadała, że kiedy weszła
do środka, od razu poczuła ogarniający ją spokój mimo tego, w jakim miejscu i sytuacji się znalazła.
Wtedy pomyślałam, że przecież mogę zaproponować jej Pańskie książki. Dzięki nim też rozwiązała
swoje problemy i poradziła ze wszystkim, co ją spotkało. Po zapoznaniu się z Pana biografią,
poglądami itp., zdała sobie sprawę, że kiedy znalazła się w domu dziecka, uspokoiła ją historia tego
miejsca, to, kto tam mieszkał, pracował i żył, bo ci wszyscy ludzie – musi mi Pan uwierzyć na słowo nadal są w tych murach.
Może napiszę jeszcze, jak teraz wygląda moje życie. Jestem jedną z wychowawczyń
w pewnym domu dziecka i staram się wnosić do niego Pana poglądy i metody wychowania.
Z własnego doświadczenia wiem, że dziecko, tak jak dorosły, potrzebuje, żeby go wysłuchać i po
prostu być z nim. A przede wszystkim potrzebuje miłości. Najlepiej, żeby pochodziła ona od rodziców,
ale czasem jest tak, że z jakichś powodów nie mogą tego zrobić, ktoś musi ich, więc zastąpić. Staram
się to robić najlepiej, jak umiem. Dziecko musi być też czasem pochwalone, więc wprowadziliśmy
pocztówki, takie jak w Domu Sierot. Bardziej zdolni „mali ludzie” otrzymują je za dobre oceny
w szkole i różne osiągnięcia, a mniej zdolni dostają je, kiedy się starają, np. ścielą codziennie łóżko
albo dokładnie sprzątają. Ta metoda zdecydowanie odnosi sukcesy. Nie jestem w stanie zastąpić im
rodziców, ale razem z innymi wychowawcami robimy, co możemy.
Nie wiem, jak zakończyć ten list, więc napiszę to, co kiedyś. „Dziś (...) nie proszę Pana
o pomoc, bo (...) jest dobrze.”
Łucja Kowalska
Joanna Zabielska